Wydarzenia


Ekipa forum
Tower Bridge
AutorWiadomość
Tower Bridge [odnośnik]10.03.12 22:47
First topic message reminder :

Tower Bridge

Tower Bridge to most zwodzony przecinający Tamizę na wschodnim końcu Londynu, usytuowany w pobliżu Tower of London, od której bierze swą nazwę. W upalne dni można spotkać tu tłumy mugoli, korzystających z chłodnej, choć nie takiej czystej rzeki.
Jest to jeden z najbardziej znanych obiektów w Londynie, zbudowany w stylu wiktoriańskim, ze stalowym szkieletem obłożonym kamieniem w stylu neogotyckim. Charakterystycznym elementem mostu są dwie wieże główne, połączone u góry dwoma pomostami - kładkami dla pieszych, zawieszonymi ponad trzydzieści metrów nad jezdnią. Jest jednym z najchętniej odwiedzanych zabytków zaraz po Big Benie. Od roku tysiąc dziewięćset dziewiątego chodniki dla pieszych na Tower Bridge zostały zamknięte, gdyż most stał się, niestety, ulubionym miejscem samobójców, którzy rzucali się z niego w odmęty Tamizy.
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tower Bridge - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Tower Bridge [odnośnik]06.04.18 10:18
Lorraine do zadań podchodziła ochoczo. O milion razy bardziej wolała coś robić niż siedzieć i czekać. Wiedziała, że wszystkie zadania w Zakonie są równie ważne bo nikt nie rzuca ich tylko po to by zająć innym czas. Miała jednak trochę żal do samej siebie, że w ostatnim czasie nie może podarować swojej różdżki jako oręża i stanąć na wysokości zadania. Zmierzyć się z wrogiem. Nie była jednak głupia. Wiedziała, że do walki pchać się nie było sensu, a już na pewno nie teraz kiedy mogła zająć się czymś bezpieczniejszym i naprawdę ważnym. Chodziło przede wszystkim o to, że narażanie się w czasie kiedy jej dzieci potrzebowały jej najmocniej było krótko mówiąc bez sensu. Wiedziała, że w końcu znajdą się w takim miejscu gdzie nie będą mogli ważyć własnych różdżek bo każda będzie naprawdę potrzebna. Widząc Justine lekko się uspokoiła. Lorraine mogła sobie tylko wyobrazić jak wiele kobieta przeszła w ostatnim czasie. Prewettówna nie zaczynała tego tematu. Właściwie nie zaczynała żadnego, który mógłby być po prostu trudny. Znały się na tyle dobrze, że Justine musiała wiedzieć iż bez względu na wszystko szlachcianka zawsze jej pomoże. Kierowała się tutaj chyba tym czego sama nie lubiła i tym co sama naprawdę ceniła. Była typem człowieka, który to co ciężkie przepracowuje w samotności. Nie budowała ścian, nie stawiała murów, ale po prostu o tym nie rozmawiała. Lorraine wychodziła z założenia, że na wszystko w życiu przychodzi czas i tylko oni sami mogli się z tymczasem skonfrontować. Uśmiechnęła się szeroko do blondynki, a kiedy ta otworzyła drzwi kobiety bez pukania do nich pokręciła głową i przewróciła oczami. - Najgorzej będzie jak naprawdę jej w czymś przeszkodzimy – mruknęła wchodząc do mieszkania. No cóż… trudno się mówi. Chociaż sama nie lubiła kiedy ktoś wchodził jej na głowę gdy tego naprawdę nie potrzebowała to jednak drzwi do jej domu też zawsze były otwarte. Dla każdego kto potrzebował pomocy, rady, a nawet jeśli nic konkretnego nie kołatało się w jej głowie. Tak naprawdę powinna powiedzieć, że tak było kiedyś. Teraz kiedy mieszkała już w domu rodu Prewett nie mogła powiedzieć, że jej dom jest otwarty dla wszystkich. Musiała się przyzwyczaić do myśli, że sama w swoim domu jest już gościem. Bo to nie był w pełni jej dom. Prawdziwy dom. Nic nie mogła na to poradzić. Czasem ją to bawiło; fakt, że przebywając wśród tych wszystkich ludzi wcale nie porzuca swoich szlacheckich korzeni, a jedynie jakby przekazuje to co w nich najpiękniejsze dalej. Lorraine wiedziała, że w ich czasach byli kojarzeni tylko z arogancją i patrzeniem na wszystkich z góry, ale było wiele innych aspektów, które nadawały jej pochodzeniu prawdziwej magii. To tak jak pochodzenie Justine nadawało magii jej bo choć w ostatnim czasie przyniosło jej wiele krzywd to jednak oni wszyscy wielu rzeczy mogli się od niej naprawdę nauczyć. Kiedy Justine ruszyła do kuchni zaparzyć im herbaty, Lorraine przystanęła w salonie rozglądając się w poszukiwaniu domownika.


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Tower Bridge [odnośnik]07.04.18 17:23
Elfreda Flume była czarownicą krwi mugolskiej, która przez całe swoje życie badała, tworzyła i warzyła eliksiry. Jej głowa, okraszona plątaniną srebrno-czarnych loków, pełna była receptur, właściwości wszelakich ingrediencji pochodzenia roślinnego i zwierzęcego, barw, jakie dekokty powinny mieć i zapachów, które para znad kociołka roznosiła po całym jej mieszkaniu. Od początku marca owe mieszkanie zmieniała przeszło dziesięć razy, finalnie znów lądując w swoim starym, dwupokojowym strychu niedaleko Tower Bridge. Zmusiły ją do tego represje, które urządziło mugolakom samo Ministerstwo Magii, a które, szalony Merlinie, wciąż trwały. Za każdym jednak razem, gdy osiadała w innym gnieździe, wysyłała wiadomości najbliższym, najbardziej zaufanym osobom. Taka wiadomość również dotarła do Tonksów, z wielkodusznym rozkazem mówiącym, że gdyby potrzebowali pomocy, mają się do niej zwrócić bez ani chwili zawahania. Śmierć w rodzinie zawsze powinna był sygnałem dla krewnych, by ci o nich zadbali. Mimo że nazwisko miała inne, za Tonksa absolutnie się uważała – głównie dzięki babci małej Justine.
Siedziała w swoim głębokim, bujanym fotelu, w obu dłoniach kręcąc wełną nawiniętą na stare druty. Wokół niej biegało stado różnobarwnych kotów, miauczących okazyjnie. W powietrzu unosił się jednak nie zapach kociego ciała, lecz aromat bergamotek i wanilii. Na starych meblach nie było ani grama kurzu. Elfreda była kobietą, która wyjątkowo mocno dbała o porządek dookoła siebie – zwłaszcza, jeśli tuż obok niej kręciły się koty w liczbie piętnastu.
Podskoczyła do góry, gdy drzwi tak nagle się otworzyły, bo nikogo się nie spodziewała. Natychmiast sięgnęła po różdżkę, będąc gotową do obronienia swoich dziewięćdziesięciu dwóch lat na karku, na szczęście jednak okazało się, że wizytę złożyła jej Justine. I jej koleżanka, jak się za chwilę okazało.
Łapserdaku jeden, Justine! – zawołała oskarżycielsko, wstając ciężko z fotela i zaraz łapiąc za laskę z brzozowego drewna, by się na niej podeprzeć i dotrzeć jakoś do drzwi. – Tyle się teraz mówi o niebezpieczeństwie, a ty mi tak domu włazisz bez pukania! Dzień dobry, dzień dobry – przywitała ich już milej, przywołując na swoją twarz szeroki, babciny uśmiech. – No co tak stoisz, kochaniutka, już, już – wskazała laską salon, do którego wchodziła już Lorraine. – Śliczne moje, mogę wam jakoś służyć? Jak dla was, to zieloną, słońce moje! Proszę się rozgościć, och, Andrij, co ty wyprawiasz! – lekko odgoniła szylkretowego kota od nogi szlachcianki. – Nazwałam go tak po moim byłym mężu, straszny chuligan!


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Tower Bridge - Page 7 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tower Bridge [odnośnik]07.04.18 21:27
- Najwyżej dostaniemy po głowie laską. - odpowiedziała jeszcze kobiecie zanim pchnęła drzwi i weszła do miejsca które pamiętała i znała. Ostatnio dawno nie widziała cioci Elfredy - z całym tym bałaganem który się wokół niej stworzył trudno było znaleźć o chwilę oddechu, który pozwoliłby na zwyczajnie odwiedziny, lekko przepuszczony czas na pogawędkach i powrotów do czasów, gdy wszystko było łatwiejsze.
Wykrzywiła usta na dźwięk swojego imienia - teatralnie, śmiesznie, jak zawsze gdy ciocia zwracała się do niej pełnym imieniem, co też robiła i tak bez względu an to, jak mocno krzywiła twarz. Zrobiła też to, by się ukryć, by nie pokazać jak mocno zraniona, jak bardzo rozdarta i nieposkładana jest. Nadal, mimo upływu czasu nie była w stanie pogodzić się ze śmiercią, która przyszła tak nagle. Ze śmiercią, której nie była w stanie zapobiec.
- Przepraszam. To jest Lorrain Prewett, moja przyjaciółka. A to Elfreda Flume.  - powiedziała tylko, choć nie widać w niej było cienia skruchy. Przedstawiła też kobiety sobie, bowiem nie wiedziała, czy przyszło im się kiedyś poznać. Podeszła do kobiety i zostawiła na jej policzkach dwa krótkie całusy po których skierowała się prosto do kuchni w której zgodnie za radą zrobiła zielone herbaty. Nie zajęło długo, nim woda w czajniku zagotowała się dają o sobie znać cichym pogwizdywaniem. Zalała trzy szklanki zielonej herbaty i chwytając je w niepewny uścisk ruszyła w kierunku salonu wytykając lekko język, by pozostać skupioną. Gdy w końcu szklanki trafiły na stół, jedna z odrobinę mniejszą ilością napoju niż inne. Spojrzała na starszą kobietę inaczej.
- Cieszę się, że jesteś cała. - powiedziała nagle, spontanicznie, nie potrafiąc pohamować słów. Blady uśmiech wstąpił na jej lico, by zaraz zniknąć gdy zajmowała jedno z miejsc odganiając wcześniej z niego kota. Zsunęła ze stóp buty i podciągnęła na siedzenie nogi.
- Potrzebujemy informacji o łzach feniksa. - powiedziała spokojnie zerkając najpierw na Lorę, a potem zawieszając niebieskie tęczówki na znajomej kobiecie. - Możliwie jak najwięcej. - dodała jeszcze nie wyjaśniając jednak nic więcej. Miała nadzieję, że znajoma jej kobieta nie będzie pytać.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Tower Bridge - Page 7 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Tower Bridge [odnośnik]08.04.18 12:48
Lorraine cieszyła się, że Tonks znała kogoś kto może im pomóc. Chociaż wielu posiadało wiedzę to tak naprawdę w dzisiejszych czasach mało kto chciał tą wiedzą się dzielić. Nic nie można było na to poradzić. Zaufanie komukolwiek często równało się ponurym rozczarowaniem, a czasem nawet i gorzej. To, że nie musiały kombinować naprawdę pomagało. Uzyskane informacje zawsze lepiej jest sprawdzić dwa razy, a już w szczególności gdy pochodzą od nieznanego lub wątpliwego źródła. Tutaj na szczęście nie musiały tego robić. Jeśli poznana dopiero przez Prewettównę kobieta miała potrzebną wiedzę to zadanie było już wykonane. A przynajmniej na tę chwilę właśnie tak wolała myśleć. Szukanie pozytywów w najprostszych rzeczach było wszystkim co w ostatnim czasie trzymało blondynkę na nogach. Za dużo się na nich zwaliło, zdecydowanie za dużo w tak krótkim czasie. Szlachcianka uśmiechnęła się szeroko kiedy starsza pani nazwała Tonks łapserdakiem. Karzący głos kobiety nie miał w sobie jednak złości, a dużo uczucia. Przez myśl jej przeszło, że prawdopodobnie ona sama dość często właśnie taki głos ma kiedy złości się na swoich najbliższych. Złość wcale nie jest prawdziwa i mija już po chwili. - Bardzo miło panią poznać. Pewnie trochę przeszkadzamy, ale naprawdę potrzebujemy pani pomocy. - odparła z uśmiechem. Kobieta rozejrzała się po wnętrzu. Wszystko tutaj miało już swoje lata i klimat przede wszystkim. Lorraine uwielbiała miejsca, w których czuło się ciepło, a tutaj zdecydowanie można było je wyczuć. Lubiła to co przypomniało jej dom, a nie zimne posiadłości. Sama taki właśnie miała.  Nawet jak nie znała kobiety to ta wzbudzała w niej dużo zaufania. To wszystko pewnie dlatego, że naprawdę całym sercem ufała Just. Wierzyła, że kobieta naprawdę jest w stanie im pomóc. Mruczący obok jej nogi kot tylko dodał do jej zaufania kolejną cegiełkę. Oderwała się od tego obrazu i sięgnęła po herbatę. Już nie przerywając, czekała na to co może powiedzieć im kobieta. Musieli ruszyć dalej, wszystko miało znaczenie, a one musiały jak najwięcej zrozumieć by później jak najwięcej wykorzystać.

[bylobrzydkobedzieladnie]


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?


Ostatnio zmieniony przez Lorraine Prewett dnia 22.06.18 22:55, w całości zmieniany 2 razy
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Tower Bridge [odnośnik]09.04.18 21:39
Wpełzła za nimi do salonu o swoich trzech nogach, od razu zasiadając na swoim ulubionym, łatanym tysiące razy fotelu. Jeden z kotów, szaro-bury, typowy dachowiec, wskoczył na jej kolana i ułożył pod jej pomarszczoną, zmęczoną dłonią, gotowy, by przyjąć pieszczoty w każdej ilości. Inne, o futrze rdzawym, czarnym, prążkowanym i białym, plątały się wokół nóg Justine i jej koleżanki.
Prewett! – zawołała ucieszona Elfreda, uśmiechając się szeroko do Lorraine. – Uwielbiam wasz festiwal. I zawsze z ciepłem na sercu wspominam wasz heroiczny wyczyn, za który przyjęliście Order Merlina. – wesoły uśmiech nieco zbladł, nabrał miękkości, więcej ciepła. W gruncie rzeczy wspominała teraz czasy, kiedy była jeszcze młoda i pełna werwy. Była obecna na ceremonii wręczenia członkom rodziny tej wspaniałej nagrody.
Ten sam uśmiech przeniosła na twarz Justine, gdy ta okazała starszej pani swoją troskę. Dobrze znała jej matkę, przemiłą Jane, której wielkości serca każdy mógł jej pozazdrościć.
Och, przeszkadzacie, dajcie spokój! Całymi dniami tu sama siedzę i warzę eliksiry, odrobina dobrego towarzystwa zawsze będzie mi miła, kochaniutkie – machnęła niedbale dłonią, za chwilę jednak poważniejąc, gdy usłyszała, czego od niej oczekują. – Łzy feniksa? – w jej głosie zabrzmiała nuta zdziwienia. – Już dawno o nich nie słyszałam. Szalenie rzadki składnik, o ile tak mogę się o nim wyrazić. Nie znam receptury, która używałaby go jako elementu, ale sądzę, że sprawdziłby się wśród eliksirów leczniczych. Bo łzy feniksa leczą. Leczą z najgłębszych ran, wyrywają czarodzieja ze szponów śmierci. Ale są niezwykle, niezwykle rzadkie. Tak rzadkie jak, nie zdziwcie się, same feniksy. Słyszałam kiedyś plotkę od samego profesora Kettleburna, że profesor Dumbledore jednego posiadał. Nie wiem, czy to prawda, nigdy nie miałam okazji przyjrzeć się temu bliżej. – westchnęła ciężko. – A teraz największy czarodziej na świecie odszedł, pozostawiając po sobie tylko smutek i żal.
Popatrzyła na Wulfryka, kota, którego głaskała, z cichym rozrzewnieniem.
Wybaczcie, wzięło mnie na sentymenty. – uśmiechnęła się lekko, nieco smutno. – Wiadomo jeszcze, że feniksy nie oddają byle komu swoich łez. Działają podobnie jak jednorożce – wybierają tych, którzy są tego godni.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Tower Bridge - Page 7 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tower Bridge [odnośnik]10.04.18 18:05
Just pochyliła się by pogłaskać koty przy swoich nogach - każdemu z nich poświęciła chwilę, odpuszczając dopiero gdy kociak zamruczał zadowolony. Lubiła je zdawały się czasem milsze niźli ludzie i żadnen z nich nie omijał jej ze względu na pochodzenie.
Była pewna, że Elfreda taka będzie - ciepła, otwarta i gościnna. Zawsze taka była i po części też to ona wpoiła jej takie zachowanie. Odwzajemniła uśmiech - szczerze cieszyła się, że kobiecie nic nie jest. Zwłaszcza teraz, gdy osoby ich pochodzenia musiały uważać na każdy stawiany krok i uważniej spoglądać na ludzi. Gdy należało wystrzegać się przemierzania ulic samotnie i nie wchodzić w cienie - bowie to właśnie one skrywały największy mrok.
Justine zamrugała kilka razy słuchając wypowiadanych przez kobietę słów. Nigdy nie była dobra w eliksirach o łzach feniksa wiedziała jedynie tyle, że istnieją - ale też nic ponad to. Nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie sądziła, że mogą one posiadać aż tak wielką moc - znów, trudno było dziwić się temu wielce. Feniksy z tego co pamiętała jeszcze ze szkoły były rzadkimi ptakami, więc nic dziwnego że i ingrediencje pochodzące od nich miały wielką moc. Posiadanie łez feniksa mogłaby być pomocne, pozwoliłoby uleczyć rany w razie potrzeby. Niebieskie spojrzenie spokojnie obserwowało kota, którego głaskała ciocia Elfie. Just uniosła dłoń i podrapała się po głowie, by zaraz zmarszczyć brwi.
- Profesor Dubledore miał feniksa? - zapytała ze zdziwieniem i zaskoczeniem, jednocześnie puszczając myśli dalej. Jeśli rzeczywiście czarodziej posiadał to zwierze mogło to oznaczać, że nadal gdzieś ono jest - może nawet gdzieś w Londynie. Tylko... pojawiała się kolejna kwestia, czy któreś z nich było wystarczająco godne, by owe łzy od zwierzęcia otrzymać. - Miałaś kiedyś z nimi do czynienia? - zapytała więc chcąc na tę chwilę pójść tym tokiem. Zawahała się na kilka chwil. - Wiesz jaki rodzaj ran są w stanie uleczyć? - zapytała dalej, z punktu medycznego było to zdecydowanie ciekawe zjawisko. Jak mocno i jak bardzo dało się wykorzystać łzy feniksa? Czy mogły być one czymś, co jednoznacznie wzmocni Zakon i pozwoli im odnaleźć choć odrobinę odwagi. I w końcu, czy istniał sposób by odnaleźć ptaka, który ponoć należał do profesora Dumbledora?
Na razie nie posiadała odpowiedzi na żadne z pytań.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Tower Bridge - Page 7 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Tower Bridge [odnośnik]10.04.18 22:01
Lorraine była zaskoczona, że kobieta wie o orderze merlina. Dla jej męża byłaby to prawdziwa gratka. Lubił o tym mówić tak bardzo jak blondynka o przesądach i tym co przynosi pecha. Jednak wbrew wszystkiemu to była dość przykra historia. Nie wspominali o tym aż tak często chociaż dla niej była to dumna część rodu, do którego teraz należała. - Zapraszamy w takim razie serdecznie na ten zbliżający się wielkimi krokami. - odparła uśmiechając się zanim kobieta zaczęła im opowiadać o łzach feniksa. Prewettówna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że było to niezwykle rzadkie. Prawdopodobnie nie byłaby w stanie wymienić kilku czarodziejów, którzy w swojej historii mieli obok siebie to niesamowite stworzenie, a jednak nie był to także wymysł ani mit. Feniksy żyły naprawdę. Powstawały z popiołów, naradzały się na nowo, a ich łzy… potrafiły uleczyć każdą ranę. Wszystko jednak co o tym wiedziała opierało się na podaniach, przekazywanych plotkach. Niczym pewnym. Ciężko znaleźć było kogoś kto mógł z własnego źródła im o tym opowiedzieć. Lorraine wiedziała, że w tym wypadku musieli się chwytać już dosłownie wszystkiego, a kobieta na pewno w jakimś stopniu mogła im teraz pomóc. - Naprawdę mogą uratować każdego? - zapytała Lorraine. - Nawet kogoś kto już… umiera? - zastanawiała się czy jest cokolwiek na świecie co może zatrzymać śmierć. Kobieta spojrzała na Justine, która wpadła na coś naprawdę znaczącego. - Ciekawe co dzieje się z feniksami gdy ginie ich właściciel. Wydaje mi się, że trwają przy swoim właścicielu przez cały czas. - Prewettówna miała pewną wiedzę dotyczącą zwierząt. W końcu walczyła o ich prawa całą sobą. Zaniedbała do teraz i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale kiedy to wszystko w końcu się unormuje i kiedy wszyscy wyjdą z tego cało to będzie mogła wrócić do zawodu, który naprawdę pokochała. Już od dziecka chciała walczyć o prawda. Była w końcu Abbottem. To było w jej krwi. Jako kobieta nie mogła się popisać wiedzą jaką posiadała chociażby na salach rozpraw, ale kiedy tylko mogła starała się być obecna. Po prostu to lubiła. Jeśli było tak jak myślała to może udałoby im się odnaleźć feniksa profesora. To by ułatwiło im wszystko. Naprawdę wszystko.

[bylobrzydkobedzieladnie]


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?


Ostatnio zmieniony przez Lorraine Prewett dnia 22.06.18 22:56, w całości zmieniany 2 razy
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Tower Bridge [odnośnik]11.04.18 19:38
Bujany fotel łagodnie skrzypiał, wprawiany w ruch przez Elfredę. Wulfryk, teraz już spokojny o swoją właścicielkę, położył się na jej nogach i przymknął oczy, mrucząc cicho. Głaskała go mimowolnie, jakby jej dłoń wpadła w jakiś rodzaju transu. Sięgnęła po filiżankę herbaty i upiła niewielki jej łyk, pilnując, by nie poparzyć sobie nie tylko ust, ale też i języka.
Nie wiem tego – uśmiechnęła się lekko, unosząc przetkane drobnymi zmarszczkami powieki ku górze. Na krótką chwilę odjęła dłoń od miękkiego futra swojego przyjaciela i poprawiła włosy, gdy poczuła, że związany kok zaczyna wymykać się spod spinek z ruszającymi się łebkami kotów. – Plotki mają to do siebie, że ciężko je potwierdzić, chyba że zrobi to osoba będąca źródłem. Profesor Kettleburn miał zapędy do koloryzowania swoich opowieści, zwłaszcza, jeśli chodziło o przypodobanie się tak znamienitemu nauczycielowi, jakim był Dumbledore. To akurat wiedzieli wszyscy. Same rozumiecie. Bycie przyjacielem profesora Dumbledore’a dla niektórych mogło znaczyć więcej niż skrytka w Gringotcie wypełniona po sufit galeonami. – odchrząknęła z cicha. Dawno tak dużo nie mówiła, a przecież swego czasu była ogromną gadułą. – Czy miałam? Niestety nie. W Mungu, gdzie odbywaliśmy kursy alchemiczne, uczono nas o nich, ale nigdy nie wgłębiano się w ich działanie. Z powodu ich bardzo słabej dostępności nie prowadzono badań, a hipotezami nikt nie lubił w tamtym czasie szafować. Wszelkie zapiski o jakiejkolwiek wiedzy o łzach feniksa pochodzą jeszcze z osiemnastego wieku. Wszystkie jednak zgodnie mówiły o tym, że stan człowieka, nieważne jak zły był, nie miał znaczenia dla feniksa. Jego łzy leczyły nawet najgroźniejsze schorzenia.
Odstawiła na stolik zdobioną filiżankę, by za chwilę zadumać się nad pytaniami Lorraine.
Tak, tak, kochaniutka – pokiwała powoli głową. Wulfryk zastrzygł uszami, kręcąc ogonem pod brodą swojej pani. Chyba jej to nie przeszkadzało. – Och, przypomniało mi się! – zawołała z uśmiechem. – Łzy feniksa są antidotum na jad bazyliszka. Może mam coś ciekawego w swojej biblioteczce na ten temat…
Wulfryk zeskoczył z jej kolan, kiedy tylko Elfreda postawiła wstać. Całą boczną ścianę zajmował regał – na wszystkich jego półkach stały książki. Rozejrzała się po tytułach. Doskonale je znała.
A tak właściwie to dlaczego tak wam zależy na tych informacjach, co? Mam nadzieję, że nie bawicie się w przemyt magicznych stworzeń, to absolutnie zabronione!
Pogroziła im palcem. Wychowywać mogła nawet i dorosłe dziewczęta!


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Tower Bridge - Page 7 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tower Bridge [odnośnik]11.04.18 20:18
Justine słuchała uważnie każdego słowa wypowiadanego przez starszą kobietę uważnie patrząc na jej twarz znaczoną zmarszczkami. Ciocia Elfie była mądra i wiedziała wiele - co do tego Just nie miała żadnych wątpliwości, bowiem kobieta udowodniła jej to już nie raz. Dlatego ceniła jej pomoc i chłonęła każde słowo którym dzieliła się z nimi. Nadal jej myśli szybowały gdzieś w kierunku feniksa należącego do profesora Dumbledora. Czy ktoś go odnalazł? Przejął, czy może ptak postanowił zasmakować wolności? Trudno było znaleźć odpowiedź.
Kolejne słowa nie były zdziwieniem, kursy ministerialne zdecydowanie nie opiewały w ingrediencje, które były tak rzadkie i tak potężne. Choć już zdanie które pojawiło się później sprawiło, że Just machinalnie podciągnęła się na krześle. Łzy Feniksa doprawdy musiały być potężne, skoro potrafiły leczyć aż tak dogłębnie z najcięższych schorzeń. O jadzie bazyliszka jedynie słyszała nie mając z nim nigdy do czynienia, jednak był on równe potężny, jak i rzadki co same łzy - zgodni ze słowami cioci Elfie. Mina jej sposępniała na chwilę gdy usłyszała pytanie Lory, myśli automatycznie poszybowały w stronę jej matki - czy łzy byłby w stanie uratować i ją? Logika podpowiadała że nie, jednak coś w środku pchało ją dalej, by pogłębić ranę, by uwierzyć, że gdyby tylko posiadała je wtedy ze sobą, jej matka nadal byłaby między nimi.
Zamrugała kilka razy wyrywając się z rozmyślań, uśmiechnęła się krzywo, próbując nie pokazać emocji. Zaśmiała się na kolejne słowa cioci. Odstawiła naczynie po herbacie na stół i porkręciła przecząco głową.
- Nic z tych rzeczy. - zapewniła kobietę podeszła do niej i na kilka chwil zacinała ramiona wokół jej ciała by później odebrać książkę, która wyciągnęła z półki. - Zwyczajnie poszukujemy odpowiedzi, nikt nie zna ich lepiej, niż ludzie, którzy żyją dłużej - czyż nie? - zapytała cytując słowa swojej własnej babki. Ucałowała kobietę w pomarszczony policzek. - Pójdziemy już, wybacz że się narzuciłyśmy. - powiedziała jeszcze spoglądając na Lorę - wiedziała, że prawdopodobnie dostały więcej informacji niż mogłyby znaleźć w jakiejkolwiek z książek.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Tower Bridge - Page 7 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Tower Bridge [odnośnik]11.04.18 20:50
Lorraine zdawała sobie sprawę z tego, że łzy feniksa były towarem prawdziwie deficytowym, ale nie mogła zrozumieć jak możliwe jest, że wiedzieli tylko o jednej osobie, która mogła mieć styczność z tym zwierzęciem. Naprawdę tak bardzo ukrywali się ci, którzy feniksa posiadali? Z jednej strony było to dla niej zaskakujące, ale z drugiej, gdy pomyślała o tym trochę dłużej… wiedziała, że w świecie, w którym przyszło im żyć to było po prostu niebezpieczne. Kto nie chciałby mieć przy sobie prawdziwego leku na śmierć? Lorraine chciała to zgłębić. Co jeśli naprawdę feniks zostawał przy swoim właścicielu nawet jeśli ten już umrze? Co jeśli dostanie się do niego będzie o wiele łatwiejsze niż ktokolwiek by przypuszczał? Prewettówna żyła nadzieją. Częściej niż sama by tego chciała. Żyła nadzieją na to, że w końcu coś w ich działaniu będzie proste. - Ciężko wierzyć, że w ogóle cokolwiek w naszym świecie może tak działać. - powiedziała naprawdę będąc lekkim niedowiarkiem. Wiedziała, że kobieta ma ogromną wiedzę, która na pewno pomogła im uporządkować myśli i informacje, które już posiadały, ale ciężko było jej wierzyć, że w świecie, w którym śmierć jest tak częsta i tak bezsensowna istnieje coś co mogłoby ich przed tym uchronić. Wsłuchała się w słowa starszej kobiety ciesząc się naprawdę, że tutaj przyszły. Choć nadal nie do końca wiedziały co zrobić to przynajmniej wykonały to co do nich należało. Na szczęście nie były w tym same. - Niech się Pani nie martwi. Kłopoty nam nie w głowie. - odparła unosząc kącik ust w uśmiechu. To nie była całkowicie prawda, ale wszystko było w dobrej wierze. - Naprawdę dziękujemy za informacje – dodała jeszcze na pożegnanie. Zdawała sobie sprawę z tego, że ich wizyta musiała wyglądać co najmniej dziwnie. Gdyby poszli do kogoś obcego to na pewno od tej chwili byłyby albo uważane za podejrzane albo po prostu za szalone. Lorraine była wdzięczna, że Justine znała kogoś kto mógł im pomóc i zrobił to z prawdziwą przyjemnością. Skinęła jeszcze głową do starszej kobiety i wycofała się w stronę wyjścia by dać kobietom trochę przestrzeni.


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Tower Bridge [odnośnik]11.04.18 22:23
Just nigdy nie sądziła, że łzy feniksa mogą być aż tak cenne. Owszem, wiedziała, że feniksy są rzadkie, ale zawsze wydawało jej się, że one same w swojej spaniałości są dostatecznym tworem. Magia jednak potrafiła zaskakiwać ją nadal, mimo lat, które spędziła w świecie nim przesiąkniętym. Z żalem opuszczała mieszkanie Elfredy, znała je, lubiła w jakiś sposób było ono dla niej namiastką domu, inną jego częścią, nie chciała jednak zawracać cioci głowy dłużej, niż było to konieczne i bała się, że swoją obecnością mogła ją narazić na niebezpieczeństwo.
- Uważaj na siebie. - poprosiła jeszcze, zanim zamknęła za sobą i Lorą drzwi. W dół schodów wędrowały w ciszy. Wychodząc na ulicę Tonks uniosła głowę i spojrzała na niebo zawieszając tęczówki na przelatującym nad ich głowami ptaku. Potem zerknęła w stronę swojej znajomej. - Co o tym sądzisz, Lora? - zapytała w końcu będąc ciekawa jakie zdanie na ten temat ma ona. Justine jeszcze trawiła informacje które dostały, zdecydowanie przydatne, prawdopodobnie znane głównie tym, którzy zgłębili eliksiry i informacje o ingrediencjach. Dla niej to co usłyszała w większości było nowością, zastanawiającą, ciekawą, myśli poruszały się różnymi torami jakby próbując sprawdzić w jaki sposób można by wykorzystać ingrediencje. Znów, najpierw należałoby wejść w jej posiadanie a to sprowadzało się do jej kolejnej myśli która przeszła jej już dzisiaj przez głowę. Czy profesor Dumbledore rzeczywiście posiadał feniksa? I jeśli tak, co działo się z nim teraz? Czy istniała możliwość by go odnaleźć. I co najważniejsze - czy byli godni tego by zaskarbić sobie sympatię zwierzęcia? Nie wiedziała, te pytania pozostawały nadal bez odpowiedzi. Ruszyły powoli, wchodząc na most. Zwyczajnie, tak po prostu jak wchodzi się na most. Dopiero po kilku krokach Justine to zrozumiała - już się nie bała. Zbiorniki wodne nie paraliżowały jej. Już nie. - Ciekawi mnie feniks profesora - zastanawiam się co się z nim stało. - wypowiadam spokojnie wędrując dalej powoli zmierzając w kierunku miejsca w którym się rozstaniemy, jednak tą chwilę mogłyśmy jeszcze poświęcić, wymienić się własnymi przemyśleniami, zerknęłam w dół na księgę którą dostałam i przycisnęłam ją mocniej do piersi.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Tower Bridge - Page 7 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Tower Bridge [odnośnik]11.04.18 22:47
Szlachcianka miała mieszane uczucia i prawdopodobnie jeszcze przez długi czas będzie się nad tym wszystkim głowić. Znalezienie rozwiązania potrzebowało od nich tych informacji, ale te informacje wcale nie sprawiły, że rozjaśniło jej się w głowie, a wręcz przeciwnie. Teraz miała jeszcze więcej znaków zapytania niż wcześniej. Teraz jeszcze bardziej tym wszystkim się martwiła niż przed sekundą. Wychodząc z mieszkania kobiety nie spoglądała za siebie. Za mocno tkwiła w tym co usłyszała. Miała nadzieje, że pytania, które zadały blondynki nie sprawią, że starsza kobieta będzie się martwić wiadomościami, którymi się z nimi podzieliła. Naprawdę ostatnie czego by chciała to zrzucenie tego niepokoju na kolejną osobę. Już i tak za dużo osób to wszystko przeżywało w swojej codzienności. Z zamyślenia wyrwał ją głos Tonks. Szlachcianka spojrzała na kobietę z lekką dezorientacją. - Nie wiem – zaczęła ze szczerością. Naprawdę nie wiedziała. - Zastanawiam się nad tym jak możemy znaleźć feniksa, Just. Skoro wiemy, że profesor jednego posiadał, a mi naprawdę wydaje się, że feniksy nie opuszczają swoich właścicieli to może… może on nadal gdzieś tam jest, a znalezienie go wcale nie będzie aż tak trudne. - jej słowa nie brzmiały pewnie. Odzwyczaiła się od tego, że cokolwiek w ich działaniach było proste. - Nie jestem tego pewna, ale warto się dowiedzieć. Chyba warto jest też poszukać innych właścicieli, a przynajmniej jakichś wzmianek. Skoro wiemy, że łzy mogą zdziałać prawdziwe cuda, skoro wiemy, że w tych wszystkich mitach było mnóstwo prawdy to chyba warto jest zrobić kolejny krok. - odparła. Wiedziała już co zrobi kiedy wróci do domu. Skupiły się wcześniej na łzach feniksa, a nie na samym feniksie. Lorraine nie zastanawiała się nad tym gdzie mogą go znaleźć, choć wiedziała, że jest rzadki nie spodziewała się jednak, że aż tak ważny. - Nie martw się na zaś… na pewno na coś wpadniemy. Prędzej czy później. - dodała kiedy zatrzymały się by się pożegnać i rozdzielić. - Przejrzyj ją – zaczęła wskazując na książkę. - Jeżeli będzie tam co coś może nam pomóc to dobrze, jeśli nie… każda informacja wydaje się być znacząca. Nie martw się. - powtórzyła jeszcze i przytuliła kobietę do siebie jakby chciała oddać jej energię, której i tak miała w sobie naprawdę mało. Oddałaby gdyby tylko mogła.

z.t x2


nie zgłębi umysł - dobrze wiemczemuż dobro w nas przeplata się ze złem? czemuż miast wiecznego dnia - noc między dniem a dniem?
Lorraine Prewett
Lorraine Prewett
Zawód : znawca prawa & działacz na rzecz magicznych zwierząt
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
"Każdy zabija kiedyś to, co kocha -
Chcę, aby wszyscy tę prawdę poznali.
Jeden to lepkim pochlebstwem uczyni.
Inny - spojrzeniem, co jak piołun pali.
Tchórz się posłuży wtedy pocałunkiem,
Człowiek odważny - ostrzem zimnej stali"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4343-lorraine-prewett https://www.morsmordre.net/t4553-rosca#97075 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f77-weymouth-siedziba-rodu-prewett https://www.morsmordre.net/t4910-skrytka-bankowa-nr-1115#106844 https://www.morsmordre.net/t4554-lorraine-prewett#97077
Re: Tower Bridge [odnośnik]02.01.19 17:23
Vanda Wolfe była charłakiem mieszkającym na Fleet Street jeszcze za czasów, kiedy ulica ta była ośrodkiem centralnym większości mugolskich wydawnictw. Jej maż, mugolak, Wolfgang Wolfe był dumnym dziennikarzem od lat aspirującym do Horyzontu Zaklęć. Swoje teksty nadsyłał anonimowo, dając się oszukać cwanym szlachcicom, którzy wyzyskiwali jego pracę, płacąc mu za to psie pieniądze. Nie to jednak było ważne. Ważne było to, że Wolfgang Wolfe był znawcą ghuli, a ostatni artykuł jaki pojawił się na łamach gazety, należał do niego. Vanda Wolfe, bardzo dobrze zaznajomiona z jego treścią, od razu rozpoznała w Anthonym Macmillanie, ghula. Vanda Wolfe, w przeciwieństwie do kobiety, na którą Anthony wpadł, nie zamierzała obejść się z nim łagodnie. Znany jej był przypadek zmiennokształtnej bestii, mającej w sobie krew ghula, która zabijała ludzi i nie zamierzała pozwolić, aby ten ghul zabił ją!
Uważaj, młoda damo!
Widząc jak ta bardzo niewprawnie macha różdżką, bez zamiaru wyrządzenia temu wstrętnemu ghulowi krzywdy, odepchnęła ją na bok swoją parasolką i tym samym parasolem dźgnęła Macmillana w brzuch.
Sio! Sio! Ty paskudna, wredna, krwiożercza, ludobójcza bestio!
Ale bestia nie reagowała, dlatego Vanda podźgała go parasolem jeszcze raz, tym razem w ramiona, a potem pacnęła mężczyznę jego bokiem w ucho. wzburzając tym naelektryzowane włosy, wykrzykując przy tym zaciekle.
Jak śmiesz atakować niewinne dziewczęta? Wstydu ci nie brak? Powinno się ciebie zamknąć na strychu i przemienić w starą parę bamboszy! Szo! Szo! SZU! SZU!
W ten sposób z Fleet Street przegoniła go aż pod Tower Bridge, a tam, dysząc ciężko z przemęczenia poprawiła puchaty kapelusz na głowie, ocierając pot z czoła jedną ręką. Drugą dalej dźgała mężczyznę pod żebra, tak zapobiegawczo. Żałując, że nie ma swojej różdżki, ani męża, który mógłby ją obronić. Chociaż w obecnej sytuacji, wyglądało na to, jakby to Macmillan potrzebował bardziej pomocy.
Dotknąłeś INSTALACJI! — powtórzyła za nim oskarżycielsko — Ja ci dam przepływanie prętem! Prętem, ha! Jedyny pręt jaki zaraz poczujesz to ten z mojego parasola! Wsadzony w-w... na gacie Merlina! Tam gdzie światło nie dociera!
Wymachiwała tym parasolem jak najgroźniejszą szablą. Jednocześnie zanotowała sobie w pamięci, że powinna kupić sobie taką, która posiadałaby dłuższy szpikulec. Kto to pomyślał, że ghule tak swawolnie grasują teraz po ulicach. Zaraz wyśle sowę do Departamentu Kontroli Nad Magicznynmi Zwierzętami, albo Biura Doradztwa Zwalczania Szkodników, żeby jej przydzielono Order Merlina za tępienie tych morderczych ghuli z londyńskich ulic! A niedługo, ona, Vanda Wolfe zdobić będzie karty Czekoladowych Żab.
Ja już znam takich jak ty. Mój maż mi o was opowiadał! Udajecie, że można was udomowić, a potem wchodzicie w ich ciało i udajecie jednych z nas! Ale ja wiem... ja wiem, jak takich jak was się pozbyć!
Pach, rach, ciach! Dostał trzy razy parasolką w czubek głowy.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Tower Bridge - Page 7 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tower Bridge [odnośnik]04.01.19 17:20
|Z Fleet Street

Nie wiedział co zrobić. Bał się, że ktoś go może dostrzec poza nieszczęsną czarownicą, która obwiniła go o bycie prawdziwym ghulem. Chciał pociągnąć czarownicę gdzieś w pobliżu Tower Bridge, mając nadzieję, że tam nikt go nie dostrzeże. Wtedy jednak usłyszał damski głos za sobą. Natychmiast się odwrócił i przerażony spojrzał na nieznaną wiedźmę. Wystarczyła chwila, żeby poczuł jak koniec długiej parasolki wbija się mu w brzuch. Jęknął z bólu, ale i ze zdziwienia związanego z rozwojem zaistniałej tej sytuacji. Skóra wciąż piekła go boleśnie.
Nie jestem bestią! – wykrzyczał, cofając się natychmiast o kilka dużych kroków. – Jestem czarodziejem! – Tłumaczył się. Nie wiedział dlaczego kolejna osoba wzięła go za kogoś, kim w ogóle nie był. Czy naprawdę wyglądał tak strasznie? Jak miał się z tego wszystkiego wybronić? – Na Merlina! Naprawdę! – Krzyczał i rozglądał się czy czasem nikt go przypadkiem nie zauważy. Byli w jednej z uliczek blisko mostu, nie chciał, żeby coraz więcej gapiów zaczęło się za nim rozglądać. Kobieta jednak skutecznie przegoniła go jeszcze bliżej Tower Bridge. – Przysięgam! Jestem czarodziejem! Mogę wytłumaczyć! – Bronił się słownie, ale to na nic się zdawało. Dłoniami zasłaniał swoją głowę, co by to nie dostać kolejny raz parasolką.
Bał się. Nie wiedział jak właściwie powinien zareagować. Jak powinien udowodnić obu kobietom to, że naprawdę był czarodziejem… i to ze szlacheckim pochodzeniem! Spoglądał to na jedną, to na drugą czarownicę.
Nie jest tak! Naprawdę! – bronił się przed kolejnymi oskarżeniami, zaraz jednak zakrył się przed kolejnym uderzeniem w głowę. – Nic nie zrobiłem! Dotknąłem tej mugolskiej skrzynki! Nie wiem co się stało, ale naprawdę nie jestem tym, za kogo mnie uważacie! Skończyłem Hogwart! Byłem w Hufflepuffie! – próbował jakkolwiek przekonać nieznajome. Nie wiedział jednak czy to dobra taktyka. Wydawały się być utwierdzone w tym, co sobie wymyśliły. Ciało wciąż go bolało po dotkliwym kontakcie z mugolską technologią… a zamiast pomocy otrzymywał tylko kolejne uderzenia parasolką! – Mogę to udowodnić! – Zawołał, szukając po kieszeniach swojego notatnika. Chyba tylko ten sposób wydawał mu się racjonalną próbą pokazania, że był Macmillanem a nie jakąś bestią. – Zaraz pokażę! – Dodał, nie mogąc doszukać się notatnika.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tower Bridge - Page 7 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Tower Bridge [odnośnik]05.01.19 18:16
Vanda była wzburzona! Żaden ghul, którego do tej pory spotkała na ulicy (to znaczy, dosłownie, żaden, bo to był pierwszy, którego widziała poza strychami, czy piwniczkami) nie był tak szczwany i tak groźny, jak ten. Ona jednak wiedziała o ghulach wszystko. Mąż jej powiedział. Mąż był guru ghuli. Mężowi mogła ufać. Jeśli nie chodziło o pieniądze, życie intymne, opiekę nad dziećmi, życie codzienne i... wiele innych kwestii, w których mu nie ufała. Ale nie co do ghuli. One były przecież pracą jego życia!
Dokładnie to powiedziałaby ta bestia! — okrzyknęła z przekonaniem — że nie jest bestią, dlaczego powinnam Ci wierzyć?
Okładała go tym parasolem z jednej i z drugiej strony. Z różnych, dostrzegając wyraźne luki w jego osłonie ramionami. Otóż korzystała z faktu, że czarodzieje bez barier ochronnych często byli jak bezbronne dzieci. Gorzej. Bo bezbronnych dzieci nie można było bić, ale za to bezbronne ghule koniecznie. Z tego, wymyślonego przez siebie, prawa korzystała. Przynajmniej dopóki Macmillan nie wypowiedział TEGO słowa.
Och, Hufflepuff! — powtórzyła za nim z miękkością i czułością, jakiej wcześniej nie dało się wyczuć w jej tonie. Na chwilę zaniechała zamachu na jego biedną osobę i wyprostowała się, dumna fanka Puchonów.
A może w Hufflepuffie, gdzie sami prawi mieszkają, gdzie wierni i sprawiedliwi Hogwartu szkoły są chwałą. — wyrecytowała dumnie, bardzo precyzyjnie, jak na kogoś, kto nigdy nie uczęszczał do Hogwartu, ale za to posiadał w sypialni ołtarzyk przeznaczony borsukom z Hogwartu.
Jakże wspaniale — dała się na chwilę zmiękczyć, ale zaraz znów przygotowała swój parasol do ataku, zdając sobie sprawę z tego, że dała się oszukać głupiemu ghulowi.
Udowodnić? Jak chcesz mi to udowodnić?
Zawiesiła parasol nad karkiem mężczyzny, kiedy pochylał się po swój notatnik. Zawiesiła ten parasol tak, jak zawiesza się kosę nad głową skazanego. Przewiercała mężczyznę swoimi świdrującymi oczkami, mrużąc je, przez co wydawały się jeszcze mniejsze i jeszcze groźniejsze.
Ale jeśli chcesz mnie oszukać... — ostrzegła go, dając mu taryfę ulgową. Obróciła się jedynie w kierunku dziewczęcia, które pozostało za nimi.
Uciekaj, mam wszystko pod kontrolą. Zawołaj odpowiednie władze, dziecinko. Ja już swoje przeżyłam, ale... i tak nie dam się temu ghulowi.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Tower Bridge - Page 7 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 7 z 14 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 10 ... 14  Next

Tower Bridge
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach