Wydarzenia


Ekipa forum
Główna ulica
AutorWiadomość
Główna ulica [odnośnik]02.12.12 0:17
First topic message reminder :

Główna ulica

Ulica Pokątna zmieniła się. Kolorowe, błyszczące witryny, które przedstawiały księgi zaklęć, składniki eliksirów i kociołki, były niewidoczne, ukryte pod przyklejonymi na nich wielkimi ministerialnymi plakatami. Większość tych posępnych fioletowych afiszy z zasadami bezpieczeństwa była powiększoną wersją broszur, które rozsyłano latem, a inne przedstawiały ruszające się czarno-białe fotografie znanych przestępców przebywających na wolności. Kilka witryn było zabitych deskami, w tym ta należąca do Lodziarni Floriana Fortescue. Z drugiej strony ulicy rozstawiono wiele podniszczonych straganów. Najbliższy, stojący przed księgarnią "Esy i Floresy", pod pasiastą, poplamioną markizą miał kartonowy szyld przypięty z przodu:

AMULETY
Skuteczne przeciw wilkołakom, dementorom i Inferiusom

Zaniedbany, mały czarodziej potrząsał naręczami srebrnych symboli na łańcuszkach i kiwał w stronę przechodniów. Zauważył, że wielu mijających ich ludzi ma udręczone, niespokojne spojrzenie i nikt nie zatrzymuje się, by porozmawiać. Sprzedawcy trzymali się razem, w swoich zżytych grupach, zajmując się własnymi sprawami. Nie widać było, by ktokolwiek robił zakupy samotnie.
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna ulica - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Główna ulica [odnośnik]13.10.16 21:32
Tłum zgromadzony na środku ulicy niewątpliwie był zjawiskiem nadzwyczajnym i pogwałcającym jeden z dekretów Ministerstwa Magii. Nikt jednak zdawał się nie myśleć o karnych reperkusjach, kiedy padały głośne sformułowania o szkalowaniu czarodziejów, których rodowód nie zawierał szlachetnej krwi. Wszyscy ciasno tkwili wokół sławetnego już krzykacza. Chłonęli jego słowa niczym spragnieni wody pustynni wędrowcy i niemałym cudem dla Wynonny i Majesty okazało się wydostanie spomiędzy gęstej masy podburzonych ludzi prosto w boczną uliczkę ziejącą dziwnym chłodem. Były wolne od inwektyw urągających godności, jednak nie oznaczało to, że zagrożenie minęło. Damy stanęły przed czarownicą, której świat poskąpił wdzięku i urody, a która właśnie celowała różdżką raz w jedną, raz w drugą ze szlachcianek w taki sposób, jakby nie przejmowała się zakazem uprawiania magii. Jedynie uśmiechała się koślawo, aż wreszcie zaśmiała się i wzięła zamach różdżką.
W nieco odmiennej sytuacji znalazła się Victoria, której próby okazania arystokratycznej władzy spełzły na niczym. Jedna z czarownic stojących w tłumie odepchnęła ją prosto na Marcela, kończącego kwiecistą przemowę. Jego słowa istotnie dotarły do kilku młodszych czarownic, które westchnęły na widok tak pięknego uśmiechu i już prawie stanęły w obronie urodziwego arystokraty, kiedy to między nie wpadł Raiden, w pewien sposób uspokajając zamieszanie na krótką chwilę. Przed oczami miał dwójkę młodocianych członków szlachetnych rodów Anglii oraz krzyczącego czarodzieja, który na widok kolejnego uczestnika burdy stracił swój rezon. Wyraźnie zaskoczony obrotem zdarzeń patrzył z niemałym przestrachem na Raidena, jakby oczekiwał od niego wsparcia. I najwyraźniej był przekonany o przybyciu odsieczy, bowiem znowu zaczął krzyczeć: — Ten człowiek, choć nieszlachetnie urodzony, zdobył się na odwagę! Pokażmy katom, gdzie ich miejsce! — Zawrzał rozsadzany porywem emocji i wydobył z fałd szat różdżkę, unosząc ją wysoko do góry. Zgromadzony tłum wycofał się znacznie do tyłu, pozostawiając dwoje szlachciców oraz jednego półkrwi z kimś, kto zyskał miano szaleńca.
Z dala od ulicznej wrzawy Harriet podążała za chłopcem, który miał dość odwagi, by ująć ją za dłoń i prowadzić tam, gdzie potrzebna była pomoc. Jego zachowanie, choć zaskakujące i nader śmiałe, nie wskazywało na nic podejrzanego. Krocząca tuż za nimi Rowan widziała wszystko bardzo wyraźnie, choć to jej przypadł wątpliwy zaszczyt trzęsienia się z nagłego powiewu chłodu, bowiem dziecko roztaczało wokół siebie ciepło, którego nie dano jej poczuć. Podążała coraz wolniej, słyszała znacznie mniej, jednak wzrok pozostał wyjątkowo sprawny, gdy dostrzegła przed sobą zakapturzoną postać chwytającą chłopca niczym worek. — Gadaj, gdzie to schowała! — Donośny męski głos dotarł do niej [Rowan] z chwilą, kiedy Harriet boleśnie zetknęła się z murem pobliskiego budynku i zyskała możliwość dostrzeżenia dodatkowej pomocy. Obecność innej kobiety wyglądała na chęć udzielenia wsparcia, lecz nie mogła mieć co do tego pewności. Tylko czyny mogły wyjawić prawdziwe zamiary.

|Przypominam, że w trakcie wydarzeń nie opisujecie skutków podejmowanych przez was decyzji i możecie podjąć tylko jedno działanie w danym poście. Rzucacie kością k100 na każde z podejmowanych przez was działań. Na odpis macie 48h.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna ulica - Page 10 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Główna ulica [odnośnik]13.10.16 22:06
Marce wyłapał gdzieś w tłumie kilka znajomych twarzy - skąd tam się wzięła Harriett? - lecz skutecznie zajęło go unikanie łokci i szturchańców od wciąż napierającej na niego grupy ludzi. Mimo rezolutnej miny, łobuzerskiego błysku w oku i pewnego siebie uśmiechu, był okropnie przerażony i w myślach wznosił błagalne modły do Merlina, aby pozwolił wyjść mu z tej sytuacji bez szwanku. A najlepiej, gdyby udało mu się przy tym nie podrzeć garnituru!
Sytuacja jednak się uspokajała - och, niewątpliwie była to zasługa jego przewspaniałej erudycji, urody oraz nadzwyczaj miłych (proszących!) oczu słodkiego szczeniaczka, kiedy to swoje spojrzenie kierował w stronę kilku młodych dam. Tylko w ten sposób mógł coś ugrać - szczególnie nie liczył na swe talenty magiczne. Zresztą, co tu dużo kryć; Marce był paskudnym konformistom, a ponadto nie uśmiechało mu się spędzenie nadchodzącego weekendu w Tower. Nie dość, że w celach panował okropnie niski standard, to na pewno w niedzielne popołudnie nie zostałby uraczony swym ulubionym przysmakiem na deser. Parkinson wolał więc nie gdybać - a także nie czarować, przynajmniej dopóki okoliczności go do tego nie zmuszą. Na razie czuł kruchą satysfakcję, że zdołał uchronić swój arystokratyczny tyłek przed publicznym linczem, choć na chwilę; ponownie uśmiechnął się szeroko do pięknych dziewcząt, jakby w nagrodę za okazane wsparcie.
Niespodziewanie jednak sytuacja się zmieniła: tłum zafalował, a on już trzymał w ramionach Victorię, którą ktoś dosłownie w niego wepchnął. Bardzo... dobrze, bo Marce jakkolwiek sam miał pietra, tak zamierzał bronić kuzynki do ostatniej, cóż, na pewno do pierwszej krwi.
-Uważaj, proszę - szepnął do Victorii, wpychając ją nieco za siebie, tak, że osłaniał ją całym ciałem. Marna forma ochrony, ale ewentualnie mógł posłużyć za ludzką tarczę. A to już coś.
I nagle było ich trzech. Tuż koło nich zmaterializował się jakiś mężczyzna, zupełnie nieznany Marcelowi. Parkinson nie potrafił skojarzyć jego twarzy z nazwiskiem, ani odwrotnie - nie potrafił również określić, czy ten sprzyja szalonemu krzykaczowi, czy też wręcz przeciwnie. Przezornie zasłonił więc Victorię jeszcze bardziej, separując ją ciałem od obu mężczyzn, jednocześnie śmiejąc się nerwowo.
-Kotom? Jakim kotom? Nie wolno robić krzywdy kotkom, to przeurocze stworzonka - powiedział głośno, udając głupiego i licząc, że i tym razem uda im się wywinąć z tego bagniska.
Marcel Parkinson
Marcel Parkinson
Zawód : Doradca wizerunkowy "he he"
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Na górze wino
na dole dwa
jestem przystojny
soł chapeau bas
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3606-marcel-parkinson https://www.morsmordre.net/t3826-eros https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-egerton-crescent-44 https://www.morsmordre.net/t3989-skrytka-bankowa-nr-916#77266 https://www.morsmordre.net/t3988-pan-ladny
Re: Główna ulica [odnośnik]13.10.16 22:06
The member 'Marcel Parkinson' has done the following action : rzut kością


'k100' : 35
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna ulica - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Główna ulica [odnośnik]14.10.16 10:49
Przedostał się na przody tego zgrupowania, które zaczynało nabierać naprawdę poważnych rozmiarów. Usłyszał obok siebie jakieś wzdychanie kobiecych głosików, ale wolał nie zastanawiać się o co chodziło. Zlały się one ze słowami jakiegoś czarodzieja tuż obok. Finalnie jednak, pomijając lawirowanie wśród tłumu, Raiden znalazł się na przedzie zaraz obok szlachty i krzyczącego wciąż mężczyzny. Zerknął na dwójkę dzieciaków i ten groteskowy gest męstwa ze strony osobnika niepewnej dalej płci, gdy zasłonił blondynkę ciałem. Zupełnie jakby spodziewał się, że Carter rzuci się na nich i rozszarpie na kawałki, nie robiąc sobie nic z otaczającego ich tłumu. Do czego to wszystko prowadziło? Sam nie wiedział, ale robiło się zdecydowanie za... Surrealistycznie. Szaleniec znowu zaczął krzyczeć i wyciągnął różdżkę, co spowodowało tym samym odruchem u funkcjonariusza policji, ale zatrzymał się w połowie drogi do ukrytej różdżki. Nie mógł sobie na to pozwolić. Jedynie pogorszyłby sytuację. Zmarszczył brwi, przenosząc na chwilę spojrzenie w stronę dwójki arystokratów. Na słowa szatynki (szatyna?), nie wiedział jak zareagować. Zastanawiał się czy nie został wciągnięty w jakąś uliczną grę, w której bohaterowie są przesadni, aż do bólu. Nie miał jednak na to czasu. Odwrócił się w stronę krzykacza, podchodząc do niego i wyciągając legitymację czarodziejskiej policji.
- Obywatelu, proszę o powściągnięcie emocji i schowanie różdżki- zaczął, by potem odwrócić się przez ramię do gapiów. - Zebrania są nielegalne. Proszę się rozejść.
Spojrzał jeszcze na dwójkę szlacheckich dzieci jakby chciał im powiedzieć, żeby się stąd wynosiły. Im mniej bodźców prowokujących tego wariata tym lepiej. Raiden stał dalej przed nim, czekając, aż przywróci mu się zdrowy rozsądek i schowa to swoje przeklęte drewno.


Hello darkness, my old friend
Come to talk with you again

Raiden Carter
Raiden Carter
Zawód : dzień dobry
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't know but I been told
A big legged woman ain't got no
s o u l
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna ulica - Page 10 Tumblr_nd9k6t8Tpx1rjxr81o8_r1_250
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3256-raiden-carter#55069 https://www.morsmordre.net/t3274-tales#55392 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3526-skrytka-bankowa-nr-834#61585 https://www.morsmordre.net/t3275-raiden-carter#117377
Re: Główna ulica [odnośnik]14.10.16 10:49
The member 'Raiden Carter' has done the following action : rzut kością


'k100' : 24
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna ulica - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Główna ulica [odnośnik]14.10.16 16:15
Miała wybór. On jest zawsze, pozostaje jednak tyko pytanie jaki podejmiemy? Szła za kobietą i dzieckiem mocniej naciągając na siebie płaszcz w momencie gdy poczuła mocniejszy chłód. Uśmiechnęła się lekko na widok splecionych dłoni chłopca i Lady, jednocześnie rozmyślając nad tym co mogło się stać jego matce, ewentualnymi ranami, bądź przetransportowaniem ją do Munga. Widziała kontem oka wychodzącą z tłumu Wynonne i jeśli się nie myliła Lady Carrow. Dobrze, że przynajmniej im się udało. Próbowała również wzrokiem wyśledzić pozostałych arystokratów i Raidena, ale zniknęli oni na tyle głęboko w tłumie, że nie była w stanie już ich dostrzec. Oby mężczyźnie udało się stłumić to zbiegowisko. Przeniosła swój wzrok ponownie przed siebie nagle stając sztywno widząc zakapturzoną postać, która pochwyciła dziecko, a samą Harriet spoglądającą teraz na nią odepchnęła. Nie wiedziała o co chodzi mężczyźnie i szczerze ją to nie obchodziło. Zmarszczyła brwi wyobrażając sobie, że tym chłopcem mógłby być Tobias, jej mały syn, a blondwłosom kobietą ona sama. Zacisnęła zęby z myślą o dobyciu różdżki, którą zaraz odrzuciła. Sprowadziłaby tylko tym samym na siebie, a może i nawet na pozostałą dwójkę kłopoty, ale w jaki sposób ma ich obronić przed napastnikiem nie używając magii?  Podeszła bliżej, lecz na taką odległość aby mężczyzna nie mógł jej dosięgnąć bez zrobienia kilku kroków w jej kierunku. Rzuciła również przelotne spojrzenie chłopcu i Lady Lovegood, czy aby czasem nic im się nie stało. Teraz zaś spoglądała groźnie, prosto na zakapturzonego napastnika próbując dojrzeć jego twarz. Może chociaż jej geny rodu Burke coś tu zdziałają? Nie było sensu wyrywać mu chłopca i tak nie miałaby z nim szans, a to mogło go tylko rozjuszyć.
-Hej! - krzyknęła starając się oderwać uwagę mężczyzny od chłopca i może przyciągnąć wzrok kogokolwiek innego kto zainteresowałby się całą sytuacją. -Są tu już służby porządkowe. Myślisz, że będą aż tak zajęci uspokajaniem tłumu aby nie zając się również tobą? Szczerze w to wątpię, więc radzę, zostaw dziecko. - Potrafiła kłamać, każdy arystokrata musiał to umieć, a właśnie w rozwijanie tej umiejętność wtedy jeszcze u dziewczynki, później u młodej panny jej matka wkładała najwięcej wysiłku. Oby nauki tej kobiety nie poszły na marne. Nie miała pewności czy mężczyzna uwierzy jej słowom. Funkcjonariusze mogli być w tłumie, przez co byli nie zauważalni dla niego, a sam mężczyzna nie chcąc ryzykować zrezygnowałby i odszedł. Błagała wręcz o taki scenariusz. Fakt, faktem był tu jeden funkcjonariusz, ale było to za mało aby mężczyzna się choćby przejął, szczególnie w takiej sytuacji.


Anguis in herba

But I'm holding on for dear life
Won't look down, won't open my eyes
'Cause I'm just holding on for tonight


Ostatnio zmieniony przez Rowan Yaxley dnia 14.10.16 16:20, w całości zmieniany 2 razy
Rowan Yaxley
Rowan Yaxley
Zawód : Tłumacz i nauczyciel języków obcych, były koroner
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
When the fires,
when the fires are consuming you
And your sacred stars
won't be guiding you
I got blood, I got blood,
blood on my name
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Główna ulica - Page 10 950bdbd896f0137f2643ae07dec0daf4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3571-rowan-yaxley https://www.morsmordre.net/t3601-magnus https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-fenland-yaxley-manor https://www.morsmordre.net/t3917-skrytka-bankowa-nr-899 https://www.morsmordre.net/t3640-rowan-yaxley
Re: Główna ulica [odnośnik]14.10.16 16:15
The member 'Rowan Yaxley' has done the following action : rzut kością


'k100' : 88
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna ulica - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Główna ulica [odnośnik]14.10.16 20:37
Moje próby przekazania zgromadzeniu, że nie jestem niczemu winna i żeby mnie zostawili spełzło na niczym. Chyba mnie nawet nie wysłuchali, absolutnie nie robiąc sobie nic z tego, że chciałam opuścić to całe zgromadzenie. Nawet zdobyli się na coś takiego, aby mnie popchnąć. Odchyliłam się do tyłu, starając się nie upaść i wpadając w ramiona swojego kuzyna. Byłam wystraszona zachowaniem tłumu, nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, otoczona przez obce mi osoby, które nie miały wobec mnie miłych intencji. Schowałam się za plecami Marcela, wiedząc jednak, że on sam sobie nie poradzi. Miałam głębokie wątpliwości, czy w najgorszej sytuacji będzie potrafił stanąć na wysokości zadania i mnie chronić, czy sam schowa się za moimi plecami, wyskakując ze stwierdzeniem, że przecież kobietom się ustępuje. Oby wykazał się jakimś męstwem, jeśli nie chce mieć do czynienia z moim ojcem. Dopiero co się zaręczyłam, nie mogła stać mi się krzywda.
Stojąc tak za plecami kuzyna obserwowałam, jak do naszej małej grupki wpadł kolejny mężczyzna. Bałam się, że to kolejny wariat, który będzie chciał zrobić nam krzywdę. Czarodziej wykrzykujący niepochlebne w naszą stronę słowa chyba myślał, że ten ktoś przyszedł mu pomóc, ewidentnie nabrał pewności siebie nazywając nas katami i wyciągając różdżkę. Wzięłam głębszych wdech, zaciskając palce na ramieniu kuzyna, po czym odetchnęłam z ulgą, gdy ten człowiek kazał mu się uspokoić, schować różdżkę i rozejść. Miałam nadzieję, że to koniec całej akcji i zaraz będę mogła spokojnie i bezpiecznie wrócić do swojego domu.
- Marcel - syknęłam na niego. - Nie kotom tylko katom. Nie mów nic już lepiej…
Może w normalnej sytuacji przejęzyczenie mojego, w tym momencie wydającego się niespełna rozumu, kuzyna by mnie rozbawiło, jednak stało się zupełnie inaczej. Mogę powiedzieć, że nawet mnie to zdenerwowało, bo przez jego słowa mogli się na nas zdenerwować jeszcze bardziej i pomyśleć, że z nich żartujemy. A dla nas, a przynajmniej dla mnie, ta sytuacja była równie poważna jak dla nich. Szkoda, że my byliśmy mniejszością, bo ani lady Carrow ani lady Burke nie wykazały się nawet odrobiną inicjatywy by nam pomóc. Naprawdę, byłam niezwykle zawiedziona.
Spojrzałam na mężczyznę, który przyszedł nam na ratunek w momencie, kiedy on spoglądał na nas. Miałam nadzieję, że tłum skupi się na jego obecności i dzięki temu nie zauważy, że chcemy się stąd ulotnić.
- Marcel - szepnęłam do niego. - Spróbujmy stąd się wydostać.
Złapałam go za nadgarstek i powoli zaczęłam się wycofywać, mając nadzieję, że tym razem dane mi będzie przebrnąć przez grupę czarodziei.



Czas płynieAle wspomnienia pozostają na zawsze

Victoria Parkinson
Victoria Parkinson
Zawód : Dama, twórczyni perfum, alchemiczka
Wiek : 20
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Bo nie miłość jest najważniejsza, a spełnienie obowiązku wobec rodu i męża.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3354-victoria-parkinson https://www.morsmordre.net/t3379-harkan#57453 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f110-gloucestershire-cotswolds-hills-posiadlosc-parkinsonow https://www.morsmordre.net/t3442-skrytka-bankowa-nr-842 https://www.morsmordre.net/t3380-victoria-parkinson#57455
Re: Główna ulica [odnośnik]14.10.16 20:37
The member 'Victoria Parkinson' has done the following action : rzut kością


'k100' : 21
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna ulica - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Główna ulica [odnośnik]15.10.16 16:39
O Wynonna była przekonana, że jeśli umarłby tu dzisiaj wrzuciliby je do jednego groby i na nim dodali dopisek ”bo zachciało im się zakupów”. A przynajmniej ona sama tak by zrobiła gdyby miała pływ na to jakikolwiek. W każdym razie z ulgą przyjęła fakt że Carrow nie stawiała oporu a wręcz przeciwnie pozwoliła jej się wyciągnąć z tłumu. Żadne, nawet najmniejsze wyrzuty sumienia nie zatańczyły na dnie jej serca gdy w końcu opuściły ten żądny krwi tłum zostawiając w nim dwójkę arystokratów. Ze zdziwieniem jednak zauważyła mężczyznę gnającego prosto w oko cyklu i ledwie powstrzymała się od prychnięcia nad jego zachowaniem. Nie teraz – powiedziała sobie, bo doskonale zdawała sobie sprawę że fakt iż opuściły tłum jeszcze o niczym nie świadczył.
Odwróciła wzrok od tłumu uświadamiając sobie że znalazły się w jednej z bocznych uliczek. Tu powinny mniej rzucać się w oczy rozjuszonym ludziom. Ale bezpiecznie poczuła się tylko na ułamek sekundy, bo już za chwilę jej oczy zogniskowały się na czarownicy stojące dokładnie naprzeciw niej i Majesty. Gdy różdżka skierowana jest w Twoją stronę, a nie stoisz na arenie klubu pojedynków, wiesz że coś może pójść nie tak. Wynonna zacisnęła jeszcze mocniej dłoń na różdżce która mieściła się w kieszeni jej długiego płaszcza jakby walcząc miedzy wyznaczonym prawem a chęcią wyciągnięcia i skierowania magicznego patyka w przeciwnika. Jej lewa dłoń nadal kurczowo zaciskała się na łokciu koleżanki. Złośliwy uśmiech mało urodziwej czarownicy nie zapowiadał niczego dobrego. Jej śmiech tylko potwierdzał zamiary a zamach dłonią w której trzymała różdżkę świadczył tylko o jednym.
Stanęły między młotem a kowadłem – z jednej strony najrozsądniejszą opcją był wyciągnięcie różdżki i rzucenie zaklęcia obronnego, z drugiej zaś w głowie Wynonny co chwilę wznosił się alarm na pierwszy plan przypominając że użycie zaklęć na Pokątnej jest zabronione, nie miała ochoty skończyć w Tower. Ostatnią opcją było zdanie się na własne ciało. Zarówno ona i Majesty były sprawnymi kobietami przy odpowiednim czasie reakcji i skupieniu istniała szansa że uda mi się uniknąć zaklęcia – jeśli jakieś w nie poszybuje.
-W ostateczności. – mruknęła do przyjaciółki puszczając jej łokieć i mając nadzieję że rozumie jej krótki przekaz. Różdżki miały użyć tylko w ostateczności. A za ostateczność uważała najgorsze z zaklęć niewybaczalnych. W innych przypadkach miały zdać się na własne ciało o liczyć na to że sprawność trenowana przez lata nie zawiedzie ich tym razem. Rozstawiła się dokładniej by lepiej zapanować nad swoim ciałem i móc odpowiednio szybko zareagować odskakując by w ten sposób uniknąć zaklęcia jeśli takie poleciałoby w jej stronę. Różdżkę nadal jednak ściskała prawą dłonią na wypadek gdyby szybowało w ich stronę zielone światło. LepszeTower niż śmierć.


You say

"I can fix the broken in your heart You're worth saving darling".
But I don't know why you're shooting in the dark I got faith in nothing.


Wynonna Burke
Wynonna Burke
Zawód : Łowca rzadkich ingrediencj, ex alchemik
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Im difficult, but I promise
I'm worth it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Snow Queen
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3517-wynonna-persephone-burke https://www.morsmordre.net/t3530-tryton#61808 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t3531-wynonna-burke#61812
Re: Główna ulica [odnośnik]15.10.16 16:39
The member 'Wynonna Burke' has done the following action : rzut kością


'k100' : 59
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna ulica - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Główna ulica [odnośnik]15.10.16 18:41
W przeciwieństwie do Wynonny, Majesty w żadnym wypadku nie rozpatrywała śmierci na Pokątnej! Jasne, mogła umrzeć w siodle - czy po prostu z niego zrzucona i stratowana - ale... Na środku paskudnej i brudnej ulicy? Los musiałby wyjątkowo z niej zakpić, a i ona chciała jeszcze tak wiele przeżyć i tak wiele miejsc zobaczyć!
Burke prowadziła je wyjątkowo mocno i stanowczo... Gdzieś poza tłum, który w ogóle nie chciał się rozejść. Carrow nie należała do osób, które przepadałyby za tłokiem, tym bardziej pragnęła jak najszybciej się z centrum wydarzeń wydostać. Gdziekolwiek, by tylko być bezpiecznym, chociaż do tej pory wydawało się Majesty, że jest bezpieczna wszędzie, a te wszystkie dekrety, zakazy i nakazy to tylko jakieś głupie reguły, które nie mają żadnego pokrycia z rzeczywistością. Nawet przez chwile pomyślała, że rzeczywiście przydałby się im jakiś mężczyzna do towarzystwa - nawet w trakcie tak ważnego rytuału, jak zakupy!
Nie mając zbyt wysoko rozwiniętego podziału uwagi, nie zauważyła, że ktoś kieruje się w stronę Parkinsonów - a gdyby to zobaczyła, z pewnością z jej serca spadłby kamień, że jednak nie zostawiła Victorii na pastwę losu - no, może i zostawiła, ale jednak ktoś poszedł jej na ratunek.
W każdym razie wydawać by się mogło, że Carrow i Burke wyrwały się z tego dzikiego tłumu i już są bezpieczne, ale... No właśnie. Boczna uliczka emanowała nieprzyjemnym chłodem, o którym jednak Majesty szybko zapomniała na rzecz paskudnie szczerzącej się kobiety, która stała naprzeciwko nich i nie wiadomo, skąd tak właściwie się tu wzięła. Widząc różdżkę w dłoni czarownicy, sama szybkim ruchem wyciągnęła swoją, biorąc głęboki wdech. Nie miała zamiaru łamać dekretu, ale poczuła się zagrożona - i o ile słowa Burke były spójne i logiczne, o tyle nie eliminowały strachu, który towarzyszył całej tej chorej sytuacji. Skinęła ze zrozumieniem głową na słowa przyjaciółki, nawet na nią nie zerkając - starała się nie odrywać wzroku z wiedźmy, chociaż nie był to najprzyjemniejszy widok. Kątem oka rozejrzała się po okolicy. Jakiekolwiek drzwi, okno? Cokolwiek, gdzie można by się skryć, chociaż na chwilę, gdyby nieznana kobieta postanowiła jednak zaatakować? Nie wiedząc czego chce od nich ta przebrzydła wiedźma, przygotowała się do uniku lub ucieczki.


Like how a single word can make a heart open
i might only have one match
but I can make an explosion
Majesty Carrow
Majesty Carrow
Zawód : Jeździec zawodowy, instruktor jazdy konnej
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Come back from the future
For we didn't fall
Can the broken sky unleash
One more sunrise for the dawn
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3556-w-budowie-majesty-carrow#62807 https://www.morsmordre.net/t3651-cayenne#66372 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f126-north-yorkshire-dwor-carrowow https://www.morsmordre.net/t3994-majesty-carrow
Re: Główna ulica [odnośnik]15.10.16 18:41
The member 'Majesty Carrow' has done the following action : rzut kością


'k100' : 54
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna ulica - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Główna ulica [odnośnik]15.10.16 20:05
Chociaż jej uszu wciąż dobiegała uliczna wrzawa, nie widziała już podburzonego tłumu; podążała za dzieckiem, które w każdym swoim geście przejawiało niezbywalną determinację. Może Lovegood zamiast ścisnąć drobną rączkę w pokrzepiającym geście, powinna się zawahać, przemyśleć wszystko drugi raz, doszukać się drugiego dna w dość osobliwej sytuacji i stwierdzić, że losy obcego chłopca są dla niej równie istotne, co zeszłoroczny śnieg, lecz nie takim człowiekiem była, nie takim człowiekiem chciała być. Pchnięta silnym impulsem działała bez chwili zwłoki, nie potrafiąc uodpornić serca na prośbę dziecka i mówiąc sobie, że gdyby karty się odwróciły i gdyby to Charlie - nie daj Merlinie - kiedykolwiek potrzebował pomocy, spotkałby się z reakcją podobną do jej własnej.
Nie spodziewała się jednak ataku. Tajemnicza postać o twarzy skrytej w obszernym kapturze chwyciła chłopca, a jego dłoń wyrwała się nagle z uścisku Harriett, która została pchnięta na mur z taką łatwością, jakby była piórkiem. Gruby płaszcz odrobinę złagodził gwałtowność zderzenia z wypukłościami ściany, o którą uderzyła boleśnie, tracąc równowagę i rezon. Odepchnęła się dłonią od chropowatej powierzchni, by podnieść głowę i zobaczyć zmierzającą w jej kierunku rudowłosą kobietę, która wyglądała na skorą do pomocy i równie zaskoczoną sytuacją, lecz to mogło być tylko złudzenie. Wzrok półwili skupił się na zakapturzonym mężczyźnie wciąż trzymającym chłopca, a jasne brwi zbiegły się ku sobie. Była oburzona, chociaż oburzenie zdawało się być niedopowiedzeniem roku.
- Puszczaj go natychmiast! - zawołała, nie bawiąc się w retorykę, która w podobnych okolicznościach zazwyczaj wydawała się być mało skuteczna i by urzeczywistnić przemilczany dodatek albo pożałujesz (ta kwestia w jej ustach każdorazowo brzmiałaby po prostu śmiesznie, powstrzymywała się więc od rzucania podobnych słów), szybkim gestem wyciągnęła przed siebie różdżkę, w myślach już dobierając odpowiednią inkantację w zależności od tego, jak zamierzał zareagować podejrzany typ. Lub znajdująca się nieopodal kobieta - Lovegood co prawda celowała w zakapturzoną sylwetkę, jednak wierzyła w to, że w razie potrzeby będzie w stanie szybko ją zwrócić przeciwko rudowłosej. Przestrzeganie obowiązującego dekretu wisiało na włosku, lecz chwilowo wydumane widzimisię Tuft były ostatnim, co przewijało się przez myśli Harriett.


I'm just gonna keep callin' your name
until you come back home

Harriett Lovegood
Harriett Lovegood
Zawód : spadająca gwiazda, ponurak
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
stars kiss my palms and whisper ‘take care my love,
all bright things must burn
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
the show must go wrong
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1388-harriett-lovegood#11320 https://www.morsmordre.net/t1508-alfons#13822 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f170-canterbury-honey-hill https://www.morsmordre.net/t2776-skrytka-bankowa-nr-394#44885 https://www.morsmordre.net/t1818-harriett-lovegood#23281
Re: Główna ulica [odnośnik]15.10.16 20:05
The member 'Harriett Lovegood' has done the following action : rzut kością


'k100' : 41
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Główna ulica - Page 10 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 10 z 38 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 24 ... 38  Next

Główna ulica
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach