Wydarzenia


Ekipa forum
Taras widokowy
AutorWiadomość
Taras widokowy [odnośnik]12.03.16 14:15
First topic message reminder :

Taras widokowy

Taras widokowy na szczycie wieży astronomicznej roztacza nie tylko przepiękny widok na Londyn, ale nade wszystko jako najwyższy czarodziejski budynek w Anglii stanowi idealne miejsce na obserwację nieba. Astrologowie rysują tutaj mapy, przy lunetach stoją badacze, a raz za czas przewijają się zafascynowani turyści.
Olbrzymie lunety, przy których można usiąść i przyjrzeć się nocnemu niebu są wyjątkowe; zaklęte w ten sposób, by bez trudu odnajdywały kolejne konstelacje gwiazd. Szkła mają doskonałą widoczność.
Za dnia taras jest zamknięty.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Taras widokowy - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Taras widokowy [odnośnik]28.03.23 17:21
W zaledwie kilku minutach, godzinach, by w dniach być już absolutnie pewną – wiem, i żałuję, że do tej pory lekceważyłam tak odległe sprawy. Sprawy nieba, sprawunki gwiazd i interesy malowane podczas nocy, kiedy powieki spotykają powieki i odpoczynek nadchodzi, ale dopiero po długich kwadransach mordęgi nad bezsennością.
Teraz też nie potrafiłabym zasnąć.
Jasna łuna z długim warkoczem ma w sobie coś pięknego i diabolicznego – widziałam takie twory i widuję do tej pory – nie te na nocnym niebie, te bardziej przyziemne i ukryte. Piękne i zdradliwe, łagodne i zabójcze. Przez jakiś czas próbowałam przyrównywać ją – tę kometę – do roślin czy zwierząt. Na marne.
Tam, gdzie oni dostrzegają obserwację, ja widzę niepokój. Rozłożona na kraciastym kocu para wydaje się zaaferowana; światłem, łuną błyskającą na grafitowej tafli nieba; być może myślą o przyszłości, może snują plany w akompaniamencie ciała niebieskiego, które miałoby przypieczętować śmiałe marzenia – poza własnym przestrachem niewiele wiem.
Gdzieś pod tym wszystkim drga oczywisty wyrzut, wobec samej siebie i własnej niewiedzy; skrzacie wino tańczące w żyłach muska myśli leniwie, na tyle jednak dobitnie, by potęgować wszystkie odczucia – żal, niepewność, w końcu pęczniejący powoli strach. Zwrócenie się o pomoc w stronę kobiety jest czystym instynktem dyktowanym niepewnością.
Charakterystyczny zapach dociera do nozdrzy; papierosowy dym po wsze czasy aż do końca świata będzie dla mnie nosił imię Willa, ale kiedy usta łagodnie otulają bibułkę, przyglądam się obrysowi jej twarzy. Zamazane płótno, jasna łuna wybijająca się w oświetloną sztucznie noc – nie rozpoznaję jej, jeszcze nie.
– Ja? Nie, absolutnie – odpowiadam, kręcąc głową, gdzieś w głupiej niewinności i wstydzie uciekając spojrzeniem – osiada na błyszczącym warkoczu zjawiska na niebie, skąd prędko ucieka i zatrzymuje się na metalowej, chłodnej balustradzie. Oplatam palce wokół prętów, próbuję się uśmiechnąć – do niej, czy siebie samej, nie jestem już pewna.
– Nie wiem, czy i dla mnie jest w niej coś ładnego – wyjawiam w końcu, z drgającym nerwowym śmiechem; w końcu podnoszę wzrok i gotowa dopowiedzieć coś jeszcze, zastygam w bezruchu. Rysy tworzą obrazy, te wkradają się we wspomnienia, strzępki ledwie widocznych zmian łączą punkty – Hazel Summers jest kolejnym reliktem przeszłości, który było mi dane odkryć pod migoczącą kometą.
– Hazel – wypowiadam jej imię niemal na bezdechu, w zaskoczeniu, uldze i radości jednocześnie.
Nena McKinnon
Nena McKinnon
Zawód : pracownica Ministerstwa, malarka na zlecenie, eks-cukiernik
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
lekce sobie ważyłam

tęsknotę w każdy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X

TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11217-nanette-mckinnon#345237 https://www.morsmordre.net/t11363-samuel#349883 https://www.morsmordre.net/f432-pokatna-22 https://www.morsmordre.net/t11364-skrytka-bankowa-nr-2455#349885 https://www.morsmordre.net/t11362-nanette-mckinnon#349877
Re: Taras widokowy [odnośnik]07.05.23 21:36
Negatywność emocji opuściła kobiecy umysł, gdy odeszła w dalekie rozważania o bliskości wzruszająco niebezpiecznych zjawisk. Choć nie odczuła anomalii, tak gwiazda spowita warkoczem lęków, potęgowała wrażenie niebezpieczeństwa. Narastającego, wszakże, bo jej - mugolaczce, w istocie - niebezpieczeństwo groziło i tak. Dlatego dokumenty zwieńczały francuskie nazwisko, aktorstwo wkraczało na wyższy poziom niż udawana przyjemność, a dzieci wiedziały co mają odpowiadać. Status krwi - szanowany. Poglądy - po jedynej słusznej stronie.
- Natura, w istocie, jest piękna. - A gwiazda była jej częścią. Prawdziwą, dojmującą, porywającą wprost. Astronomia rościła sobie miejsce przy zjawiskach, roślinny - ukochane toż przez Wilde'ową - oddawały się w rytm zmian świetlnych na niebie, zwierzęta kochały się i walczyły w następstwie praw gwiazd i zmian. Horyzontu i zenitu.
Gdy jednak imię opadło, kościste ciało przeszedł dreszcz. Spojrzenie w twarz będącej obok kobiecie było dość instynktowne i dopiero w tym to momencie, odkryła w niej rysy, które zdawała się niczym zza mgły kojarzyć.
- Nena? - Odparła, niepewna, a jednak ryzykująca. Uśmiechnąwszy się delikatnie, odegnała duchy złośliwości, pozwalając sobie na skrytą przed chłodem losy życzliwość. Przyjrzała się - oglądała, jak z biegiem czasu, kobieta wydaje się coraz bardziej przypominać siebie sprzed kilkunastu lat.
- To... zaskakujące spotkanie. - Odparła spokojnie, pozwalając sobie na odwrócenie się w stronę brunetki. Anglia przytaczała wspomnienia, znajomości, przeszłość. Tą samą, w której ona byłą inna a ciepło nastoletnich dni nie było spowite wyuzdaniem i zgorzknieniem. Teraz przed Neną rysowała się kobieta, ponoć, fatalna. Zawstydzająco dopasowana do całokształtu wykreowanej persony, odległa od resztek ciepła, jakie biło z ubranej w krukońską szatę duszyczki. Ona - jej towarzyszka - wydawała się jednak nadal tak samo ciepła i kojąca, jaką pamiętała ją przed laty, gdy kończyła szkołę, żegnając z młodszymi znajomymi. Wydawała się słodka i niewinna, wprost niepoprawna patrząc na owładniającą Wielką Brytanię wojnę. Niechże taka pozostanie, bo takich ludzi potrzebował świat. I niech pozostanie obok, stanowiąc skazę na wygenerowanym, wymuszonym utwardzeniu maski obojętności.
- Nie wiem, naprawdę, czymże ta gwiazda jest. Ale wydaje mi się, że zauważyłam zmiany w roślinach... mają przerwaną fotosyntezę. Szczególnie te 'krótkiego dnia' nie uzyskują plonów. - Orzekła, bo na tym się przecież znała. Botanika, odkąd sięgała pamięcią, stanowiła jej podstawę. Naukę wybraną, dogłębnie szlifowaną, gdy pośród woluminów ksiąg, to te z rycinami Mendla stanowiły zwieńczenie najgłębszego pragnienia nauki. Ich różnorodność, śmiercionośne zdolności, przetrwalniki i mechanizmy obronne wabiły ciekawski umysł, stając się nieodłączną częścią życia. I ci sami towarzysze jej życia ukazywali fakt, iż gwiazda - mimo oczywistych względów - może nieść za sobą diametralne skutki.


poetry and anarchism
it’s survival of the fittest, rich against the poor. I’m not the only one who finds it hard to understand I’m not afraid of God, I am afraid of man
Hazel Wilde
Hazel Wilde
Zawód : naukowczyni, botaniczka, głos propagandy podziemnego ministerstwa
Wiek : 32 lata rozczarowań
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowa
widzę wyraźnie
pełne rozczarowań twarze
a w oczach ból i gniew
uśpionych zdarzeń
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 trust me
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11597-hazel-wilde-nee-summers-budowa#358577 https://www.morsmordre.net/t11630-konwalia#359622 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11632-hazel-wilde#359624
Re: Taras widokowy [odnośnik]18.05.23 11:26
Nie wyzbyłam się, mimo upływu lat, wstrzemięźliwości wobec otwartego Londynu. Nie wyzbyłam dziwacznego dystansu, na który zawsze rodzice zwracali uwagę, z karcącą łuną uśmiechu podpowiadając, że powinnam być bardziej przystępna – dostępna, otwarta, z życzliwością na ustach i swoistym sercem na dłoni; do tej pory nie potrafię oszacować, czy to zgubiło ich, czy brak owych predyspozycji sprawił, że trafiłam w to miejsce.
Bez tego, co miało wprowadzać światło i szczęście do życia, zamiast tego z ziemistym posmakiem obowiązku w ustach, tuż po przebudzeniu i chwilę przed zaśnięciem. Z niepewnością stawianych kroków i nutą przestrachu wystukiwaną w stukocie na trasie kocich łbów ulicy Pokątnej. Ze zmrużonym wzrokiem, kiedy patrzę w górę i przed siebie; nawet teraz, choć kometa wydaje mi się zjawiskiem absolutnie nadającym się pod osąd wiecznego niezdecydowania, czuję się dziwnie. Inaczej niż inni, inaczej niż ludzie, którzy przybyli tutaj by obserwować jasne światło, zawierzyć mu swoje plany, a może nawet wyspowiadać z nieudanych kroków. Odnaleźć odpowiedzi.
Ja nie wiem nawet, co chciałabym odnaleźć.
Piękno natury schodzi na drugi plan; nie doszukuję się urokliwości przyrody w zjawisku, które świetlistym warkoczem sprawia, że pod powiekami na długie sekundy mam jeszcze jaskrawe punkciki; nie zwracam nawet na to uwagę, na faktyczny stan i słowa nieznajomej. Dużo bardziej interesuje mnie jej twarz, która w końcu zdziera kotarę obcości.
Bezdech w gardle drga pomiędzy zaskoczeniem a ulgą, obrazem dawnego życia, które zaraz rozleje się w plamie niewiadomej; nie widziałam jej od lat.
– Co tutaj robisz? – uchodzi z moich ust machinalnie, w odpowiedzi na jej komentarz; spotkanie doprawdy jest zaskakujące, z różnicą, jak każda z nas podchodzi do tego zaskoczenia. Wydaje się, zupełnie jak kiedyś, emanować pewnym wycofaniem, nie bojaźliwym, a tym, które w specyficznym chłodzie kryje elegancje. Z tą różnicą, że teraz dostrzegam go na pierwszy rzut oka. Nie mogę być tym faktem zdziwiona. Nie mogę mieć jej tego za złe.
Mówi coś o gwieździe, o roślinach, botanice, a ja tracę uwagę. Wszelkie zainteresowanie zjawiskami na pograniczu fizyki i biologii, przestaję myśleć o tym, co powoduje światło na niebie, nie patrzę już nawet w tamtym kierunku, bo wzrok ślizga się po twarzy kobiety z dawnego życia.
– Wróciłaś do Londynu? – pamiętam wyrwy, kawałki przeszłości, wzmiankę o Francji – Alfie nic nie mówił – dodaję, z westchnieniem, do którego niedługo dołączy nuta zdenerwowania. Być może on też nie wiedział. Nie wiedzieli.
– Jesteś tutaj na stałe?
Nena McKinnon
Nena McKinnon
Zawód : pracownica Ministerstwa, malarka na zlecenie, eks-cukiernik
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
lekce sobie ważyłam

tęsknotę w każdy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X

TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11217-nanette-mckinnon#345237 https://www.morsmordre.net/t11363-samuel#349883 https://www.morsmordre.net/f432-pokatna-22 https://www.morsmordre.net/t11364-skrytka-bankowa-nr-2455#349885 https://www.morsmordre.net/t11362-nanette-mckinnon#349877
Re: Taras widokowy [odnośnik]14.06.23 23:58
Oboje z mężem byli zgrani, ale nie mogła tego przyznać sama sobie. Oboje zapatrzeni w swoje cele; ekscentryczni, samolubni, egoistyczni. Jak wyrzucano ich drzwiami, to wchodzili oknem. Tak, jak ona teraz, w Londynie, posłusznie grajac rolę ledwie naukowca.
- Po pierwsze, stoję. Po drugie, obserwuję gwiazdę. - Zaśmiała się, choć na ledwie moment, gdy jej twarz ponownie spowiła się powagą. Wróciła bowiem, wróciła do Londynu, do ojczyzny, do rodziny i do marzeń. Wróciła do siebie, bo Francja nigdy nie była jej domem i być nim nie miała, gdy kojarzyła się jedynie z jego pragnieniami i jego marzeniami. Choć nienawidził swojego życia, szczerze i prawdziwie - dowiedziawszy się o śmiertelnej chorobie w wieku kilkunastu lat ciężko byłoby uzyskać odwrotny efekt i nie skryć umysłu w czarnych chmurach - to życie ułożone było pod jego zachcianki. Tu i teraz. Rozbierz się, przebierz się, ugotów, umyj, sprzątnij. Zamieszkajmy tam, pójdźmy tam, zróbmy to. On, on, on.
Niczym mantra.
- Nie wiem, Neno. W moim życiu nic nie jest stałe. - Uśmiechnęła się łagodnie, na wpół nieodpowiednio w porównaniu do niskiego, ochrypłego głosu. Spódnica zafalowała, gdy delikatnie poruszyła się w bok, zakołysała niemalże, odwracając bardziej otwarcie w kierunku przyjaciółki z dawnych, bardzo dawnych lat. - Nie chciałam, by mój powrót był obwieszczany. - Odpowiedziała szczerze, w jakiś podświadomy sposób w obronie brata. Słysząła o ich relacji, słyszał to i owo, ale nie zagłębiała się w to, dopóki jej prywatne sprawy nie zostaną ułożone w szeregi dokładnych korelacji. Samolubnie, bo przecież taka zwykła być. Teraz nadrabiała zaległości, powoli i stonowanie, upatrując Nenette na celownik kolejnego kroku. - Chętna na kawę? Tutejsza kawiarnia powinna być już wolna po sympozjum. - Uśmiech potęgował kurze zmarszczki, cera - choć pokrywana francuskimi, cenionymi markami - nie ukazywała nic ponad wyraźne zmęczenie. Krążyła gdzieś pomiędzy chcieć a móc, walczyć a przetrwać. Gdzie w tym wszystkim była ona? Słodkie dziewczę sprzed lat, które skradało myśli jej brata? Gdzie była, dlaczego i jak? Po co, po co trwała tutaj - w Anglii - i czy rozumiała dlaczego Hazel wróciła? Setki pytań czekało na rozwiązanie i tylko one dwie mogły na nie odpowiedzieć, jeśli tylko zlęknione sytuacją serca odważyły się bić wspólnym, współdzielonym rytmem zrozumienia. Nie sądziła jednak, by miało to w pełni miejsce - nie, gdy w rozgoryczeniu Hazel leżały kłamstwa, którymi samą siebie karmiła. Nie, podczas gdy pośród sterty zapisanych woluminów wspomnień były głównie te, które sprowadzały ją na margines społeczny. Do słów o upodleniu, do gestów zgorszenia. Nie chciała tego ukazywać, nie jej - pamiętającej ją jako starszą, sprytną i życzliwą. Daleką temu, kim stała teraz tutaj, przed nią. Ponownie.


poetry and anarchism
it’s survival of the fittest, rich against the poor. I’m not the only one who finds it hard to understand I’m not afraid of God, I am afraid of man
Hazel Wilde
Hazel Wilde
Zawód : naukowczyni, botaniczka, głos propagandy podziemnego ministerstwa
Wiek : 32 lata rozczarowań
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowa
widzę wyraźnie
pełne rozczarowań twarze
a w oczach ból i gniew
uśpionych zdarzeń
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 trust me
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11597-hazel-wilde-nee-summers-budowa#358577 https://www.morsmordre.net/t11630-konwalia#359622 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11632-hazel-wilde#359624
Re: Taras widokowy [odnośnik]16.06.23 12:48
Obrazy dawnego życia kaskadą spływają w dzielącą nas przestrzeń; są jak wielobarwna tafla, która mieni się ostatkami tego, co miałyśmy kiedyś, choć nigdy bezpośrednio nie było nam dane dzielić – przez różnicę wieku, światopoglądową lub najzwyczajniej prozaiczną, zamykającą w innych zainteresowaniach i aktywnościach dnia codziennego.
Fakt, że ją zapamiętałam – zapamiętałam i odgadłam, połączyłam drobne punkty i zwizualizowałam jej nazwisko – musi być zasługą czasu, jaki spędzam u boku Alfreda.
Nie przypomina tej samej, nastoletniej i odrobinę wyniosłej nastolatki; eleganckiej i roztropnej, daleko od dziecięcej niewinności, z jakąś dziwną przestrogą w krokach i subtelności, która sprawiała, że odwracało się wzrok z ciekawością, ale też pewnym wycofaniem.
Kim jesteś teraz, Hazel Summers?
Rozrzucone po świecie małostki sprawiają, że nie mam pojęcia. Nie wiem, nie pamiętam, nie dzielę z nią części życia, którą potocznie nazywamy młodą dorosłością, a jej wnętrze zwykle wypełniamy ślubem, dziećmi i wspólnym domem na przedmieściach urokliwych miast.
Kim jesteś, Hazel Summers?
Odrobinę zafrasowaną, niespodziewaną, w końcu rozbawioną; kiedy na jej ustach pojawia się uśmiech, nie kryję własnego entuzjazmu, choć nieco zaskoczonego – w rozchylonych szerzej powiekach zdradzam własne odurzenie niecodziennym spotkaniem, pod taflą wieczornego nieba rozświetlonego ognistym warkoczem komety.
– Och – wypowiadam, gdzieś pomiędzy zrozumieniem a nieśmiałością, zawstydzeniem a nutą zakłopotania – nie miałabym tego Alfiemu za złe, nie ciągnęłabym tematu i nie wypytywała; podobnie jak nie wypytuję o Jodie i Jake’a. Świeżo zasklepionych ran się nie rozdrapuje, mimo, że skóra swędzi paskudnie irytująco.
– To znaczy, oczywiście. Jasne. Rozumiem – reflektuję się po kilku uderzeniach serca, kiwając głową i kącik ust wyciągając ku górze, w atrapie uśmiechu, który, choć życzliwy, zdradza jakąś niepewność.
Morze dzieli nas od wspólnej rzeczywistości – morze wydarzeń, słów, pytań i odpowiedzi – i choć nigdy nie byłyśmy sobie nad wyraz bliskie, teraz, czując i wiedząc, że jej serce bije tym samym summersowym rytmem, irracjonalnie chcę to zmienić.
– Pewnie! – wyrywa mi się nieco głośniej, niż chcę to przyznać – Wolna, ale czy jeszcze otwarte? – unoszę brew, zauważając ciemną smugę późnych godzin; w obecnych okolicznościach, kiedy niebo rozświetla to dziwne zjawisko, łatwo zatracić się w poczuciu czasu – Jeśli nie, mieszkam niedaleko – proponuję, śledząc wzrokiem niespodziewaną towarzyszkę niespodziewanego spaceru – jej oczy, rysy na jasnej skórze, cienie pod oczami.
Kim jesteś, Hazel Summers?
Nena McKinnon
Nena McKinnon
Zawód : pracownica Ministerstwa, malarka na zlecenie, eks-cukiernik
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
lekce sobie ważyłam

tęsknotę w każdy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X

TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11217-nanette-mckinnon#345237 https://www.morsmordre.net/t11363-samuel#349883 https://www.morsmordre.net/f432-pokatna-22 https://www.morsmordre.net/t11364-skrytka-bankowa-nr-2455#349885 https://www.morsmordre.net/t11362-nanette-mckinnon#349877
Re: Taras widokowy [odnośnik]05.07.23 23:20
Nikt nie miał pozostać takim samym w obliczu wojny, dorosłości i pozornej dorosłości, do której niegdyś się dążyło, zaś u schyłku życia uciekało. Nikt, nawet ona Nena, Nannette, panna McKinnon, nie była taka sama - obleczona przeżyciami i swoistymi dogmatami wyższości. No właśnie, czego? Dumy nad rozumem? Rozumiem nad sercem? Powinności nad emocjami?
Każdy wybierał swoje, a bijąca od kobiety aura przyprawiała o słodkawy zawrót głosy. Wydawała się taka, jak wtedy - ciepła, skromna, delikatna. Dobrze, że znajdowała się w życiu jej brata, choć i tego nie była pewna, nie dopytując i nie wnikając. Sama nie była gtoowa zdradzać za swojego życia nic, co nie była gotowa powiedzieć, zaś takie słowa wpadały naturalnie w pokryte czerwienią wargi. Dorosłość, ostatnie lata, nauczyły ją milczenia. Tego, które ponoć stanowiło jej nieodłączny atrybut, a które pozostało przy niej dopiero teraz, gdy naprawdę - szczerze i otwarcie - doświadczyła czego potrzebuje.
Siebie. Czy Ty, Neno, już sobie znalazłaś?
- Możemy sprawdzić, chociaż... - Nie skwitowała pozostałych słów, obarczając je jedynie delikatnym skinieniem głowy. Nie spodziewała się przecież sprzeciwu, dopytywania o sytację. Nie z jej ust, nie ze strony majaczącej we wspomnieniach, odrębnej postaci.
- Możemy do Ciebie bądź... gdzieś na drinki. - Dopóki zaproszeniem imiennym Hazel Wilde-Boisselier trafiła do Londynu, mogła z tego korzystać. Łagodnie, nie wzbudzając zainteresowania szamotać się ulicami i poznawać to, co nigdy nie miało być już ich. Ponoć, tak mówiły głosy, tak mówiły statystyki. W takich momentach żałowała powrotu, na ledwie krótki moment czując tęsknotę za bezpieczeństem francuskich prowincji. Na powrót jednak spojrzała na Nenę i odsunęła drażniące poczucie niepewności na bok, jak gdyby pośród tych setek twarzy, szarych miraży, była teraz jedyną pewnością.
Uśmiech, kojacy wprost, nie schodził z ust Hazel, gdy brwi zmarszczyły się w cieniu zastanowienia.
- Trzeba korzystać, póki... to coś, cokolwiek, to coś nas nie zabije. - Wskazała lekko głową na gwiazdę, jeszcze raz śledząc spojrzeniem ciągnące się warkocze gwiezdnego zjawiska. Niepokoiło ją, a z drugiej strony, przyjmowała to z niezrozumiałą akceptacją. Niecodzienność była nieodłącznym elementem badania świata, a to właśnie badanie tkwiło u istoty bycia naukowcem. Ruchem dłoni i własnymi krokami skłoniła kobietę do skierowania się ku wyjściu, cichym szelestem spódnicy potęgując wrażenie odrębności sylwetki od otaczajacego ją świata.
- Nic dobrego nas nie czeka, ale to wiemy już od dawna. - Dodała jedynie na odchodne, nie zdejmując jednak uśmiechu z twarzy. Było w nim coś smutnego, jednocześnie jednak szczerego, co epatowało na całą, wyjątkowo wysoką sylwetkę. Były w tym lata cierpienia, emocji i tęsknoty. Było w tym to, co miało odstręczać ludzi, a jednak kobieta poszła za nią.
Neno, nie powinnaś.


poetry and anarchism
it’s survival of the fittest, rich against the poor. I’m not the only one who finds it hard to understand I’m not afraid of God, I am afraid of man
Hazel Wilde
Hazel Wilde
Zawód : naukowczyni, botaniczka, głos propagandy podziemnego ministerstwa
Wiek : 32 lata rozczarowań
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowa
widzę wyraźnie
pełne rozczarowań twarze
a w oczach ból i gniew
uśpionych zdarzeń
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 trust me
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11597-hazel-wilde-nee-summers-budowa#358577 https://www.morsmordre.net/t11630-konwalia#359622 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11632-hazel-wilde#359624
Re: Taras widokowy [odnośnik]16.07.23 11:48
Kiedy wzrok prześlizguje się po twarzy Hazel, nieco zmęczonej, noszącej szarość wybijającą się przy nienaturalnym świetle komety, z drobnymi zmarszczkami i płytkimi oznakami przemijającego wieku – kiedy myśli prześlizgują się po wspomnieniach i niewydarzonych momentach – zaczynam się zastanawiać, kim staniemy się już niedługo?
Kiedy przyjdzie czas wyboru, w którą stronę pójdzie każda z nas?
To absurdalne i nierealne, drażniące ponad chwilę przypominającą spotkanie dawnych znajomych – jest nią, choć bliżej jej do wydmuszki, niż rzeczywistej, mięsistej nostalgii – to moment fałszywych wspomnień, zbudowanych z kartonu i tektury – paradoksalnie na tyle zaczepiony w dziwnym momencie, że wierzę w niego jak w nic innego.
Niepewny uśmiech ślizga się od jednego kąciku ust do drugiego, pytanie zawisa w powietrzu i przez moment ważę prawdopodobieństwo następnych wydarzeń; na ułamek sekundy zerkam też na rozłożoną na kocu parę, jakbym podświadomie czekała, aż wstaną i opuszczą to miejsce – po co, nie wiem.
– Na drinka do mnie? – zamiast tego proponuję, uśmiech nieco się poszerza, spojrzenie jaśnieje, jakbym zyskiwała na śmiałości – Mam miód pitny. I trochę rumu – otwarte butelki w drewnianej komodzie za szklaną gablotką; nie sięgam po nie często, już nie, niemal dumna sama z siebie, że zwyczajnie brakuje mi czasu na smętne ślęczenie nad alkoholem.
Spotkanie z dawną znajomą to okazja zgoła inna.
Nie pamiętam, kiedy umówiłam się z kobietą na drinka.
Przyjaciółką czy przelotną koleżanką, daleką krewną czy życzliwą sąsiadką; życie towarzyskie mija mi od jednego przypadku do drugiego, od kawy w małym kantorku na trzecim piętrze w Ministerstwie, do drugiej, tej kupowanej pospiesznie w drodze powrotnej do domu, w małej, urokliwej kawiarence na rogu ulicy Pokątnej.
Na drinka.
Niemal czuję coś, co mogłoby stać na pograniczu wieku nastoletniego i początków kolorowej dorosłości – coś raz przypominające beztroską młodość, by zaraz potem przeobrazić się w doświadczenie godne kilkudziesięcioletniego bywalca ziemskiego padołu. Dziwaczna sprawa.
– To blisko, na Pokątnej – zapewniam, kiedy kroki odbijają się głuchym stukotem od metalowej nawierzchni; kilka kroków, później schody w dół, a kiedy zejdziemy z wieży, drogę oświetli nam wąski rządek latarni.
- Cieszę się, że cię widzę, Hazel. Naprawdę – mówię dość spontaniczne, zaskakująco, szczerym spojrzeniem szukając tego jej, w którym chcę odnaleźć jakieś zapewnienie – że wszystko się jakoś ułoży.
Nie ułoży?

Nena McKinnon
Nena McKinnon
Zawód : pracownica Ministerstwa, malarka na zlecenie, eks-cukiernik
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
lekce sobie ważyłam

tęsknotę w każdy dzień
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X

TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11217-nanette-mckinnon#345237 https://www.morsmordre.net/t11363-samuel#349883 https://www.morsmordre.net/f432-pokatna-22 https://www.morsmordre.net/t11364-skrytka-bankowa-nr-2455#349885 https://www.morsmordre.net/t11362-nanette-mckinnon#349877
Re: Taras widokowy [odnośnik]17.07.23 1:10
Uciecha na widok Hazel Wilde była złudna. Każdy reagował tak na początku, po tej chwili jednak, obserwując zmiany, jakie zaszły w niegdyś pannie Summers. Alkohol przemawia jednak do jednej i drugiej, podczas gdy ta druga, w głębokiej podświadomości Hazel, skłania się ku niemu z uciechą, zaś pierwsza z ulgą. Alkohol pozwalał nie myśleć, to cenna umiejętność w świecie obaw, lęków i ucieczek.
Nie powinno jej tu być, absolutnie. Obie doskonale o tym wiedziały, gdy wreszcie - krok po kroku - schodziły w stronę wyjścia z wieży astrologów.
- Przekonałaś mnie. - Wypadło spomiędzy jej warg, acz słowa te nie miały w sobie za grosz przekorności, którą niegdyś dzierżyła. Teraz była spokojniejsza, raczej kwaśna niż słodka z zadartym nosem. Dojrzalsza, choć głupsza po stokroć - ponoć, bo oddana w macki pewności, która nakazywała jej spoglądanie jedynie na siebie samą. Szła jednak z Neną, która zawsze wydawała się - podobnie co jej najukochańszy brat - lepsza od innych. Lepsza, a nawet zbyt dobra dla otaczającego ich świata. Czująca głębiej i tkliwiej. Absurdem było fakt, że w rękach takich jak ona - samolubnych, prężnie działających na rzecz polityki i nauki, zdecydowanie będących na wpół sadystami, gdy obierali kolejne ścieżki słów terroru - leżało kierowanie światem, nie zaś w takich ludziach, jak ona czy Alfred. Ci żyli na uboczu, niekiedy cierpieli boleśnie przez samą obserwację ruiny. Wysoko wrażliwi, wysoko współczujący. Alfred chciał zdejmować z jej ramion ciężar, Nena karmiła ją pitnym miodem a razem, razem mogli być dla siebie ucieczką i ratunkiem, współdzieląc niektóre stany, ale i niektóre z tych stanów chowając pod tylko własną pazuchę.
Współczuła im, ale i gratulowała. Mieli większą szansę na przetrwanie tej pieprzonej wojny niż ona, pchająca się i ujadająca suka z mugolaków. Szczekała głośno, czasami podgryzała za kostki - ale w momentach jak ten, idąc za śliczną panną McKinnon, pomrukiwała jedynie łagodnie i przymilała się do łydek. Nie chciała jej skrzywdzić, język więc, tegoż wieczora zagryzała śliniej niż wewnętrzną stronę policzków. Nie zasługiwała na nią, na tą chwilę dobroci.
A jednak się jej poddawała z przyjemnością, prawdziwą i niekwestionowaną.
Słowa opadały gładko, ciało łagodniało w ruchach a słodkie rumieńce na twarzy ledwie młodszej koleżanki wywoływały u niej poczucie zadowolenia. Wiedziała, że coś łączy ją z jej bratem i z każdą chwilą, w której zapominała o swoim nieudolnym, niepełnosprawnym wprost małżeństwie, widziała ich, jako absoluntą odmienność. Mówiła o nim, jak ich matka mówiła o ojcu. Tego, tego im właśnie życzyła.
Mimo zła i bólu.
Mimo głębokiej niesprawiedliwości.
Niechże kochają się, jak kochali się jej rodzice.

zt x2


poetry and anarchism
it’s survival of the fittest, rich against the poor. I’m not the only one who finds it hard to understand I’m not afraid of God, I am afraid of man
Hazel Wilde
Hazel Wilde
Zawód : naukowczyni, botaniczka, głos propagandy podziemnego ministerstwa
Wiek : 32 lata rozczarowań
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowa
widzę wyraźnie
pełne rozczarowań twarze
a w oczach ból i gniew
uśpionych zdarzeń
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 trust me
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11597-hazel-wilde-nee-summers-budowa#358577 https://www.morsmordre.net/t11630-konwalia#359622 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t11632-hazel-wilde#359624
Re: Taras widokowy [odnośnik]02.11.23 22:32
|03.08.1958

Dzień powoli chylił się ku końcowi. Gorące letnie słońce leniwie chowało się za horyzontem, barwiąc niebo i płynące po nim niewielkie chmury na wszelkie możliwe odcienie czerwieni i złota, dając przy okazji złudną nadzieję, że już za chwilę będzie chłodniej. Niestety wszystko wskazywało na to, że nadchodząca noc będzie duszna i upalna - jak i te poprzednie. Mimo delikatnego wietrzyku wydawało się, że powietrze było gęste i lepkie, a od mnogości najróżniejszych zapachów wręcz kręciło się w głowie.
Nie zważając na mało korzystne warunki pogodowe, Rigel uznał, że na miejsce spotkania wybierze się na miotle, zamiast kazać Marudkowi, swojemu skrzatowi domowemu, by ten przeniósł go przy pomocy swojej magii. Zresztą, dla takiego widoku, jaki rozciągał się teraz przed arystokratą, dla złotych barw, w których obecnie tonął świat, warto było odrobinę się przemęczyć.
Podróż pomagała również pozbierać myśli i przygotować się na spotkanie z osobą, z którą raczej nie miał często do czynienia. O Selwynach na salonach mówiło się przeróżne rzeczy, pamiętając o wydziedziczonych czarnych owcach rodu. Sprawa była dość świeża, a znając życie socjety, tematy tego typu mogły być wałkowane latami. Jednak Rigel, mimo swojego zamiłowania do plotek, akurat tym tematem niespecjalnie się interesował, a w obecnym stanie, kiedy sam balansował na granicy wydziedziczenia z powodu swojej przypadłości, to już w ogóle wolał unikać tych rozmów. Dodatkowo na Wendelinę patrzył przede wszystkim przez pryzmat jej niezwykłych alchemicznych umiejętności oraz obszernej astronomicznej wiedzy, a nie jej życia salonowego. Dlatego właśnie zaproponował jej spotkanie, zaznaczając, że potrzebuje się skonsultować w pewnej astronomicznej sprawie i prawdopodobnie tylko ona mogłaby mu pomóc. Nie mówił nic ponadto, chcąc opowiedzieć o wszystkim, kiedy dojdzie do spotkania twarzą w twarz; prawdopodobnie praca w Departamencie Tajemnic w końcu zaczęła wpływać na to, jak Black komunikował się ze światem.
Wylądowawszy u podnóża wieży astrologów, arystokrata wytarł pot z bladego czoła, poprawił fioletowy surdut w delikatne kwieciste wzory oraz mankiety białej, cienkiej koszuli, po czym ruszył do środka - wprost w stronę tarasu widokowego. W ramach dbania o własne samopoczucie chciał dziś wyglądać wyjątkowo dobrze.
Kiedy tylko przekroczył próg budynku i skierował się w stronę tarasu widokowego, w nozdrza uderzył go zapach kurzu, ksiąg, metalu i czegoś słodkawego... zupełnie jakby przeniósł się z powrotem do wieży wychowanków Roweny Ravenclaw. Ta myśl od razu sprawiła, że Black poczuł się mniej zmęczony. Mniej zagubiony.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Taras widokowy [odnośnik]04.11.23 20:29
Każdy dzień poświęcony nauce był dniem, za który lady Selwyn dziękowała z całego serca. List od młodego lorda Blacka przyjęła z radością. Wszak to nie była codzienna sytuacja, aby arystokrata prosił o pomoc damę, zwłaszcza jeśli sprawy nie dotyczyły doboru stroju, a nauki. Rigiel wzbudził więc jej ciekawość i pod żadnym pozorem nie miała zamiaru mu odmawiać.
Do sali obserwatorium weszła w towarzystwie służki dreptającej kilka kroków za nią, której rolą było wyłącznie dopilnowanie, aby pomiędzy nią a mężczyzną nie doszło do niczego wykraczającego poza społeczne konwenanse. Jak zwykle blada, przywdziała czerń. Gorset zdobiły jednak drobne kryształ, mieniące się niczym gwiazdy na nieboskłonie. Kreację uzupełniały kolczyki w kształcie salamander z równie połyskującymi oczętami oraz zdobna, czarna spinka zbierająca włosy w kok.
Choć po dniu spędzonym na przygotowywaniu eliksirów dla rodziny lady Selwyn była już nieco zmęczona, perspektywa spoglądania w niebo tak niezwykłym miejscu, jak to dodała jej sił. Wydawałoby się, że dobry nastrój, w który wprowadziło Wendelinę to zaproszenie sprawił, wygładził jej cerę i sprawił, że jej głos brzmiał pełniej i jakby energiczniej, niż zazwyczaj.
W końcu wyszła na taras widokowy, na którym miała spotkać się z Rigelem. Dostrzegłwszy go, natychmiast ruszyła w jego stronę. Gdy doń dotarła, skłoniła się przed nim zgodnie z etykietą, wyciągając odzianą w rękawiczkę dłoń. Służka zatrzymała się kilka kroków od nich, obserwując.
Witaj, lordzie Blacku, Rigelu, doskonale cię widzieć w tej niezwykłej świątyni. Nie często bywasz na salonach, prawda? – Ona sama w ostatnim czasie nie bywała, ale słuchała przecież członkiń swojej rodziny. Choć może to były tylko plotki… – Praca w Departamencie Tajemnic to wspaniałe wyróżnienie, jednak zapewne ma lord wiele obowiązków – dodała.
Rozejrzała się po tarasie. Dawno nie było jej w tym miejscu, a należało przyznać, że to miejsce było naprawdę unikatowe na skalę Anglii. Choć gdyby stworzyła swoje własne obserwatorium… ach, to wszak marzenie ściętej głowy. Zwłaszcza przed ślubem, który wciąż się jednak przecież nie zapowiadał.
Wendelina zauważyła, że na tarasie panowały lepsze warunki, niż przed usunięciem mugoli i szlam z miasta. Syntetyczne światła Londynu zdecydowanie utrudniały widoczność. Teraz zaś niebo było piękne, czyste i czarne, ozdobione jedynie połyskującymi gwiazdami i przecinającą je kometą.
Może zdradzi mi lord, jaką wiedzę pragnie zgłębić, o co zapytać? Przepraszam za ponaglanie, jednak tak dawno mnie tu nie było… Och, pozwoli lord, że na chwilę spojrzę w niebo? Nie dane mi było odwiedzać tego miejsca od miesięcy… – rzekła, wykonując pół kroku w stronę lunety. Zatrzymała się jednak, czekając na przytaknięcie Rigela. Nie miała zamiaru wyjść na zbyt niecierpliwą, choć nie dało się ukryć, że mógł ją już w ten sposób odebrać.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Taras widokowy [odnośnik]14.11.23 17:46
-Dobry wieczór, Lady Selwyn. Ostatnimi czasy nie mam wiele przestrzeni, by się bawić. - Ujął jej dłoń i złożył na niej pocałunek. - Nie tylko praca w Departamencie Tajemnic jest wymagająca. Pewnie słyszałaś o sierocińcu, jaki udało mi się otworzyć? Obecnie możemy cieszyć się względnym spokojem i brakiem walk, jednak nawet w chwilach pokoju praca na rzecz najmłodszych członków naszego społeczeństwa pochłania mnóstwo czasu i sił.
Rigel westchnął i spojrzał gdzieś w przestrzeń. Przed jego oczami stanęły długie rolki pergaminu z raportami od wychowawców. Setki szczegółów i rekomendacji, co należałoby zrobić, co sprowadzić, by pomóc wychowankom sierocińca imienia Phoebe Black, rozpocząć proces leczenia ran — tych widocznych i tych ukrytych dla zwykłego oka.
-A ty, pani, jak się miewasz? - Zadał pytanie ze szczerą ciekawością. Interesowało go, również, co ciekawego dzieje się obecnie w towarzystwie.
Kiedy kobieta wyraźnie zainteresowała się stojącymi w równym rządku lunetami, Rigel cicho się roześmiał.
-Droga Lady, potrafisz chyba czytać w myślach, gdyż to właśnie jest powód, dla którego chciałem się spotkać. I właśnie w tym miejscu. Miło mi słyszeć, że nasze potrzeby zgrały się w tak niezwykły sposób.
Również postąpił o krok naprzód, by znaleźć się bliżej jednej z miedzianych, połyskujących w słabym świetle pomieszczenia za nimi, przyrządów.
-Pewnie to, co powiem, nie będzie żadnym zaskoczeniem. Interesuje mnie kometa. - Uniósł głowę, by spojrzeć wprost na drugi większy jasny punkt, odznaczający się na ciemnym, usłanym gwiazdami niebie.
-Tuż przed tym, jak się pojawiła, doszło do serii przedziwnych zdarzeń. Sam byłem świadkiem czegoś, co trudno jest mi zrozumieć… - kontynuował. - A kiedy już zawisła na naszym nieboskłonie, niewytłumaczalne zjawiska nadal miały miejsce. Czytałem bardzo ciekawe prace pana profesora Jaydena Vane’a, które pomogły mi zrozumieć niektóre aspekty tego, z czym mamy obecnie do czynienia. Chciałbym jednak poznać twoje stanowisko, Lady, jak i przyjrzeć się temu wspólnie. Popraw mnie, jeśli się mylę, ale z tego, co się orientuję, to komety składają się z lodu, gazów i różnych pyłów, które dotyka proces sublimacji, gdy znajdą się blisko Słońca i to sprawia, że możemy widzieć jej charakterystyczny ogon. Trwa to, aż wypali się do końca, wyparuje. Dlaczego więc ta, zachowuje się w taki sposób?


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Taras widokowy [odnośnik]14.11.23 20:12
Wendelina spojrzała na Rigela z uznaniem, kiwając głową.
Oczywiście, lordzie Black, dobiegła mnie taka myśl. — Zaiste, był to szczytny cel, choć Wendelina nie uważała wcale, aby była to najlepsza droga niesienia pomocy. Czyż Rigel, jako naukowiec, nie powinien zajmować się na przykład edukacją? Gdyby stworzył na przykład placówkę badawczą; to byłoby osiągnięcie godne kogoś, kto lubuje się w nauce. Ale sierociniec? Lady Selwyn rzecz jasna nie miała zamiaru dzielić się swoimi przemyśleniami. Na całe szczęście te należały jedynie do niej. A przynajmniej z tego co wiedziała. — Jak lord zapewne wie, nie mam bezpośredniego wglądu w rodzinne finanse, jak mniemam, lady doyenne odpowiednio rozporządza również majątkiem przeznaczonym na pomoc, jednak jeśli mogłabym pomóc, na przykład przeprowadzając dla młodzieży jakieś spotkanie, proszę tylko powiedzieć — rzekła, zdecydowanie bardziej z grzeczności niż z potrzeby, choć dopilnowała, by jej głos brzmiał szczerze. Miała tylko nadzieję, że Rigel nie spróbuje tejże obietnicy wykorzystać.
Uśmiechnęła się ciepło, delikatnie przekrzywiając głowę.
Mogąc przebywać w takim miejscu jak to i w takim towarzystwie nie mogłabym się miewać lepiej, niż doskonale — powiedziała, tym razem o dziwo całkiem szczerze.
Być może gdyby mogła wybierać, usunęłaby lorda Blacka z pola widzenia, decydując się wyłącznie na towarzystwo samej siebie, ale mogła przecież trafić na zdecydowanie gorsze towarzystwo. Przypomniała sobie dzień sprzed chyba ponad roku, kiedy spotkała tutaj pewną zdecydowanie zbyt siebie astronomkę, której prawo zdecydowanie powinno zabraniać przebywać w podobnych miejscach.
Zaśmiała się perliście, cicho, zmierzając do lunety i zaglądając przez nią w niebo.
Niestety, nie posiadłam jeszcze tej umiejętności, lordzie Black — powiedziała żartobliwym tonem, przyglądając się nieboskłonowi.
Słuchała wciąż słów lorda, coraz mocniej żałując, że nie przybyła tu sama; wolałaby w ciszy podziwiać piękno letniego nieba, które przecież wcale nie tak długo pozostawało czarne, nie dając Wendelinie wystarczająco czasu, aby mogła się nim nacieszyć. Nie mogła jednak lorda zupełnie zignorować, dlatego nie skupiała się tak mocno na konstelacjach, słuchając Rigela w miarę możliwości uważnie. Gdy dotarł zaś mniej więcej do połowy swej wypowiedzi, wyprostowała się, spoglądając na młodego naukowca.
Nie lord jeden, lady Melisande Travers również poszukiwała wiedzy na jej temat w ostatnim czasie — powiedziała bez ogródek. Nie miała jednak zamiaru tłumaczyć, jak wspaniale wypadła w jej oczach, to byłoby już nie na miejscu. — Tak, lordzie Black, jest dokładnie tak, jak mówisz. — Westchnęła głęboko, spoglądając na moment w przestrzeń, po czym znów przeniosła spojrzenie na Rigela, który przecież sam nosił imię pochodzące od gwiazdy. — Nie mam odpowiedzi na to pytanie. Nie jestem pewna, czy ktokolwiek je ma… Musisz mi wybaczyć, Rigelu; jestem na bieżąco z publikacjami, jednak ostatnie miesiące nie były dla mnie łatwe i tak naprawdę dopiero wracam do żywych, można by kolokwialnie rzec… Tego typu zjawiska jednak astronomowie niemal zawsze przewidują; wszechświat jest jak potężny matematyczny wzór, w którym wszystko ma swoje miejsce, w teorii każdy detal może zostać odpowiednio obliczany i przewidziany; jednakże o ile matematyka jest bezbłędna, my, czarodzieje, już je czasem popełniamy… albo po prostu nie zauważamy. Nie pomyślimy; tej komety, zdaje się, nie przewidział nikt, dla wszystkich nas pojawienie się tego wspaniałego, nie sądzisz? Zjawiska było zaskoczeniem. — Westchnęła, przerywając na chwilę. — Jeśli ktoś ma wiedzę na jej temat, to podejrzewam, że będą to specjaliści z departamentu, w którym pracujesz, lordzie Black. Jak wiesz, nam, kobietom, na dodatek bez pierścienia na palcu, niewiele się przekazuje, uznając, że dostęp do wiedzy jest dobrem zbytecznym, skoro mamy nasze suknie, bale i sztukę — powiedziała, ze smutkiem pobrzmiewającym w głosie.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Taras widokowy [odnośnik]16.11.23 12:41
Mężczyzna rozpromienił się, nie zauważywszy, że słowa kobiety były podyktowane jedynie zasadom dobrego wychowania.
-Jeśli znajdziesz czas, pani, na odwiedzenie moich podopiecznych i podzielenie się z nimi opowieściami o gwiazdach i planetach, byłbym ci dozgonnie wdzięczny. - Rigel chciał zaszczepić w dzieciach ciekawość świata, chęci odkrywania jego sekretów, które w przyszłości mogłyby pomóc im w nauce w Hogwarcie. Miał też nadzieję, że zdobyta w murach sierocińca podstawowa wiedza, może zaciekawić ich przyszłych rodziców, którzy chętniej zdecydują się na adopcję, choć ta myśl sprawiała, że arystokrata czuł nieprzyjemne ukłucie w sercu. Gdyby tylko mógł, to pozwoliłby mieszkać wszystkim dzieciakom aż do momentu osiągnięcia pełnoletności i ukończenia szkoły, by mieć pewność, że będą bezpieczne. W świecie działy się obecnie rzeczy straszne, a Black, dzięki swojej empatii, nie mógł pozostać obojętny. Pewnie, gdyby jego życie potoczyło się inaczej, nie spotkał na swojej drodze konkretnych ludzi, nie zderzał się z nieprzyjemnymi faktami, mógłby zająć się wyłącznie nauką i pracą, zamykając się w swoim pachnącym różnymi ziołami i specyfikami laboratorium, jak w bezpiecznej twierdzy. Los jednak lubi wystawiać ludzi na próbę.
-Lady Travers? - Przekręcił głowę pytająco. - Ciekawe.
Kiedy przypadkiem spotkali się w leśnym parku, również zadawała mu pytania o dziwnych magicznych zjawiskach, jakie miały miejsce chwile przed tym, jak kometa pojawiła się na niebie. Nie sądził, że czarownica będzie dalej drążyła temat. Z drugiej strony — nie wiedział o niej zbyt wiele, a i nie interesował się tym zbytnio. Może powinien był w tym przypadku iść w ślady ojca, który, jako zaprawiony w bojach polityk i strateg, doskonale orientował się w tym, co planują jego wrogowie.
Słuchając wypowiedzi kobiety, delikatnie zmarszczył brwi. Nie przewidział, że i ona również znalazła się w podobnej sytuacji co on — również musiała nadrabiać wiele tematów. Było też jeszcze coś, co sprawiło, że po plecach przeszedł go lodowaty dreszcz. Wendelina uświadomiła go w bardzo prostej i oczywistej rzeczy — tego fenomenu nikt nie przewidział, chociaż obserwacje gwiazd trwają nieustannie i to nie tylko w murach Departamentu Tajemnic. Prawdopodobnie, gdyby tylko Niewymowni z Sali Planet wyliczyli, że dojdzie do podobnego wydarzenia, poinformowaliby Ministerstwo i odpowiednie służby… Poinformowaliby, prawda?
-Departament Tajemnic rządzi się swoimi prawami, lady - odpowiedział jej z pewnym smutkiem w głosie. - Każdy wie tylko tyle, ile potrzeba mu w jego codziennej pracy w dedykowanych Salach, a jeśli, tak jak ja, jest jedynie stażystą, posiada jeszcze mniej wiedzy. My jeszcze... na nią nie zasłużyliśmy. - Przygryzł dolną wargę. O ile rozumiał, dlaczego takie podejście do informacji istnieje w jego miejscu pracy, kompletnie frustrowało go to, z czym musiały mierzyć się kobiety, a w szczególności damy. Wszyscy uczyli się w jednej szkole. Wszyscy mieli taki sam start w dorosłość, ten sam status i pieniądze. Jedyna różnica to płeć. Black kojarzył, że samotne kobiety, te, które wymykały się narzuconym przez mugoli standardom, ich dziwacznej religii, pragnące wiedzy i niezależności były posądzane o czary i palone na stosach.
Czemu więc oni, czarodzieje, robią im coś podobnego?
Black spojrzał na ognistą Lady Selwyn, która nosiła to samo imię, co jej wielka przodkini — bohaterki, walczącej z niesprawiedliwością i ograniczeniem umysłowym mugoli, czując, jak i jemu udziela się palący gniew.
-Dlatego chciałem spotkać się z tobą, pani, by spróbować wspólnymi siłami sięgnąć po tę wiedzę, gdyż nikt inny nam jej nie da - rzekł, wskazując na lunety, a w ciemnych oczach dało się dostrzec iskry, których jeszcze chwile temu tam nie było. - Spójrzmy na kometę. Znajdźmy jej miejsce w matematycznym wzorze wszechświata.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Taras widokowy [odnośnik]18.11.23 11:15
Widząc entuzjazm Rigela, musiała naprawdę się wysilić, aby nie zrzedła jej mina. Dla lorda Blacka to wcale nie była żadna kurtuazja… Wendelina musiała więc udawać, że i dla niej również.
W takim razie proszę mnie tylko poinformować, kiedy będzie taka możliwość — powiedziała, uśmiechając się grzecznie i ciepło.
Pokiwała głową, potwierdzając swoje słowa po raz kolejny. Nie miała jednak zamiaru rozwodzić się nad tym, po cóż to Melisande było. Najpewniej wszak była to tylko próba dziecięcej zabawy znudzonej pani domu. Cóż w końcu miałaby robić, zważając na to, że Mananan na pewno całe dnie spędzał na morzu, z dala od swojej żony? Nie potrafiła sobie zaś wyobrazić dawnej lady Rosier pływającej na statkach na pełnym morzu. Była na to, cóż… zbyt nudna. Nie, żeby Wendelina w tym względzie czuła się istotą ciekawszą, nie miała zamiaru zbliżać się do łodzi, ale przynajmniej miała inne zalety.
Spojrzała na Rigela ze zrozumieniem.
Czyż to nie jest skandal, lordzie Blacku, że takie osoby jak my muszą zajmować takie stanowiska? To znaczy, oczywiście, my, kobiety, po prostu nie możemy zajmować żadnych. Ale stażysta? Toż to nie do pomyślenia— westchnęła, przypominając sobie tych wszystkich młodych ludzi w Ministerstwie, którzy nosili herbatę i kawę, gdy goście o to poprosili. — Chociaż przyznaję, utrzymanie najważniejszych informacji tylko w… pewnych kręgach, wydaje się rzeczą logiczną… do pewnego stopnia, wszak my powinniśmy mieć taką wiedzę, o ile nam na niej zależy. — Westchnęła.
W końcu to oni mieli w rękach władzę nad tym światem. Nad tym nowym światem, który powoli powstawał z powojennych ruin. Jak mieli go zbudować od nowa, jeśli ktoś ukrywał przed nimi tak ważne fakty? Chyba że sami nic nie wiedzieli… Biorąc pod uwagę męską skuteczność, Wendelina wcale by się nie zdziwiła.
Uśmiechnęła się smutno, słysząc słowa lorda, po czym przekrzywiła delikatnie głowę:
Niech tak będzie, lordzie Black. Muszę jednak spytać, jak rozległa jest twoja wiedza na temat nieba? — spytała, pochylając się nad lunetą i znów spoglądając w przestrzeń: — Meissa świeci dziś wyjątkowo jasno. Twe imię panie, pochodzi od jej towarzysza prawda? Rigel jednak z kolei dziś chyba oddał jej trochę światła, choć nie da się ukryć, że dalej jest najjaśniejszy w całym Pasie — mówiła, dopiero pod koniec prostując się i spoglądając na Rigela, gotowa oddać mu dostęp do lunety, jeśli tego właśnie chciał. Jeśli się pochyli, ujrzy dokładnie to samo, co widziała przed chwilą Wendelina.
Obserwacja komety nie jest teraz szczególnie prosta... Jej blask jest na tyle jasny, że trudno przy niej cokolwiek dostrzec, próbowałam... Musisz kiedyś panie przybyć do naszego obserwatorium w pałacu... nie jest tak duże, jednak prywatności w nim nie brakuje. W każdym razie, jeśli mamy obliczyć położenie komety, przydałyby by się nam mapy i pióro — powiedziała, zerkając na stojącą kawałek dalej służkę. Kobieta dygnęła i ruszyła do wnętrza, pewnie po to, aby przynieść potrzebne im materiały.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 30+5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Taras widokowy [odnośnik]29.11.23 17:41
Rigel westchnął.
-Droga Lady Selwyn, niestety w Departamencie Tajemnic ścieżka kariery i możliwość awansu wyglądają odrobinę inaczej niż w innych miejscach Ministerstwa Magii. Tak, było zawsze, gdyż pracujemy nad zjawiskami bardzo niebezpiecznymi i osoba, która nie posiada odpowiednich umiejętności i nawyków, może zrobić sobie krzywdę, a nawet umrzeć. - Pokiwał głową. - Co do komety, to bardzo dziwi mnie fakt, że o tym zjawisku nie mówi się specjalnie szeroko. Nie jestem pewien, czy nawet nasz nestor dostał te informacje. Mam wrażenie, że obecne czasy, ten specyficzny moment, w którym żyjemy, jest do bólu przepełniony tajemnicami, sekretami i niedopowiedzeniami - odpowiedział dyplomatycznie. Przekonał się na własnej skórze, że gazety milczą na niektóre tematy, a nawet prawda, taka jak prawdziwa przyczyna śmierci najbliższego członka rodziny, jest wielką niewiadomą, skrywaną przez popleczników Czarnego Pana. - W Ministerstwie Magii pracują kobiety. Niestety nie są to osoby szlachetnie urodzone. Może jednak kiedyś się to zmieni.
Czasy były ciekawe i mimo tego, że Rigel boleśnie przyjmował wszelkie zmiany, miał jednak szczerą nadzieję, że jego kuzynki, przyjaciółki i inne damy, będą wkrótce cieszyły się większą swobodą z wyborem kariery. Primrose powoli wcielała w życie swój plan otwarcia kopalni, a Evandra rozbudowywała serpentarium. Były to małe kroki, ale jakże istotne.
Black poczuł ulgę, kiedy Wendelina uśmiechnęła się. Naprawdę zależało mu na tym, by wspólnie z nią obejrzeć kometę i gwiazdy, gdyż wiedza tej czarownicy przewyższała jego obeznanie w astronomicznych tematach. Do tego arystokrata nie bał się przyznać, w odróżnieniu od innych przedstawicieli swojego otoczenia, którzy uważali, że kobieta nie ma prawa wiedzieć więcej i mieć racji.
-Mogę powiedzieć, że interesuje się gwiazdami i nie tylko z powodu ogólnego zamiłowania mojej rodziny do ciał niebieskich. - Roześmiał się cicho. - Wiem jednak, że wiele tematów muszę jednak nadrobić.
Od chwili pojawienia się na niebie komety, Rigel poświęcał wolne chwile na pogłębianiu wiedzy o tych zjawiskach, wypożyczając wiele ciężkich i zakurzonych tomów oraz studiując mapy nieba. Dzięki temu znacznie poszerzył swoją wiedzę, jednak te trudniejsze momenty nadal pozostawały dla niego niezrozumiałe.
-Lewa stopa Oriona już taka właśnie jest. - Uśmiechnął się delikatnie i również spojrzał przez lunetę, gry tylko Wendelina ustąpiła mu miejsca. - Betelgeza również straciła swój blask… Ale pewnie znów rozbłyśnie. Jesli chodzi o kometę… - Zmarszczył brwi, przesuwając lunetę w stronę tego nietypowego zjawiska astronomicznego. - Rzeczywiście jest niesamowicie jasna!
Mężczyzna zamyślił się,
-Cóż, z przyjemnością odwiedzę twoje, pani, obserwatorium. - Przerwał oglądanie nieba i rozejrzał się dookoła. - Ciężko mi powiedzieć, czy znajdziemy tu takie mapy, na których będzie można kreślić. - Zmarkotniał, lecz już po chwili się ożywił. - Czytałem gdzieś, że po kolorze emitowanego światła i samej jasności ciała niebieskiego, można stwierdzić jego skład oraz temperaturę. Czy mogłabyś, pani, opowiedzieć o tym więcej? Może to da nam wskazówkę?


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647

Strona 7 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Taras widokowy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach