Wydarzenia


Ekipa forum
Pracownie projektantów
AutorWiadomość
Pracownie projektantów [odnośnik]28.03.16 21:32
First topic message reminder :

Pracownie projektantów

★★★★
Projektanci pracują w pojedynkę lub w większych grupkach, wobec czego pracownie to mniejsze lub większe pomieszczenia, do których prowadzą poszczególne drzwi na ścianach długiego korytarza; jeśli wierzyć tabliczce, dostęp do niego posiadają tylko upoważnione osoby. Mówi się - zapewne z lekką dawką ironii, że wejście do tej części domu mody jest równie trudne jak ograbienie banku Gringotta. Do poszczególnych sal można dostać się tylko i wyłącznie za pomocą specjalnego, unikatowego klucza, osobnego dla każdego pracownika. Na drzwi nie działają żadne zaklęcia otwierające - zabezpieczenia te wprowadzono w momencie prób pierwszych włamań, wszak niektóre osoby wiele by oddały za projekty z niewprowadzonej jeszcze kolekcji.

W pomieszczeniach znajdują się wielkie, czarne tablice, na których kredą zarysowywane są wstępne projekty; stoły do właściwych szkiców, kilka manekinów, próbniki materiałów, które można łączyć ze sobą za pomocą odpowiednich czarów.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:46, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pracownie projektantów - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Pracownie projektantów [odnośnik]17.10.22 2:18
- Wydaje mi się jednak, nie ujmując pani działaniom, że zobaczenie jak odbiera pani należne jej pochwały sprawi, że więcej osób panią dostrzeże, pragnąć podążać w jej ślady. – To jest, te które będą mogły coś zrobić i działać o wiele łatwiej niż uśmiechać się, machać w stronę ludzi albo działać w wąskim zakresie. Nie dziwiła się, że ostatnio to nie szlachcianki, a osoby czystej krwi zyskiwały większą popularność, zwłaszcza jeżeli działały lepiej, głośniej, bardziej widocznie. A może były to przemyślenia osoby która swoje ostatnie próby działania oglądała biernie jak przepadają. Dlatego teraz czuła, że Deidre to jakiś z niewielu wyborów w który można czasem zainwestować. A skoro lord nestor Parkinsonów miał dofinansować to wydarzenie, musiała się postarać aby zadowolony wyszedł z niego każdy.
Zaśmiała się, cicho i łagodnie tak aby nie można było mówić, że lady przy tej okazji rży jakby była klaczą, zasłaniając usta lekko dłonią zanim nie spojrzała na Deidre ponownie, pozwalając aby kąciki ust pozostały w górze, zwłaszcza kiedy ta postanowiła o skromności porozmawiać z przedstawicielką rodu Parkinson. Skromność chyba dawno została wyrzucona przez okno, zdeptana wyjątkowo ślicznym bucikiem i zapomniana już na wieki.
- Powinnam, myślę, się z tym zgodzić, lecz obserwując jak każda z dam stara się zamówić najpiękniejszą suknię jakiej jeszcze oczy nie widziały…powiedziałabym, że bywa z tym całkiem różnie. – Spoglądała tak na Deidre, całkiem rozbawiona jeszcze tym skromnym spuszczeniem wzroku, nie domyślając się co chodzi jej po głowie, ale raczej uważając, że zdecydowanie jej to nie przystoi. Mogłaby błyszczeć jasno, gdyby tylko zechciała. A kto by nie chciał?
- Przeglądałam parę wzorów i uważam, że najlepiej wyglądałoby to, co również dobrze by wyglądało na pani, pani Mericourt. Przyległa suknia, lecz z materiałami rękawów rozwijająca się również w dolnej części, tak jakby tylny materiał, skoro uważa pani smoki za dobrą symbolikę, luźniejszy materiał mógłby posiadać dyskretny wzór łusek, przypominając smoki w locie kiedy modelka będzie poruszać się po wybiegu. – Jeżeli do tego będzie można liczyć na łagodny powiew wiatru, magiczny bądź nie, wtedy efekt będzie jeszcze lepszy. Prawdziwy smok znajdujący się pośród obecnych.
- Mam nadzieję, że zorganizowanie festiwalu z jej, jak i z tego co zrozumiałam z rozmowy, z pani pomocą, przyjdzie łatwiej jeżeli chodzi o całość. – I nie przepadnie w otchłaniach pomysłów które nigdy nie ujrzą światła dziennego. – Znaczy z tego co rozumiem, to mowa była o…wernisażu, jeżeli dobrze pamiętam. – Zamrugała jeszcze, próbując przypomnieć sobie to co mówiła Primrose, ostatnio było jednak dość sporo zajęć i nie wiedziała, czy dobre szczegóły wtopiły się w jej pamięć.
- Dobry wybór. – Uśmiechnęła się na wskazany materiał, chociaż nie spodziewała się, aby można tu było podjąć niekorzystną decyzję. W końcu nie proponowała marnych rzeczy, prawda? – W takim razie podjęłabym się czerni jako głównego koloru, z górą i tułowiem stroju mocno przylegającymi do ciała, lecz dolną częścią składającą się z luźniejszych warstw materiału. Do tego powiewające łuski z wplecionym w nie pyłem elfów który można by pofarbować na czerwono, rozświetlający krawędzie łusek i dający jeszcze większe złudzenie ich ruchu.



Someone holds me safe and warm
Horses prance through a silver storm,
Figures dancing gracefully across my memory
Odetta Parkinson
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9654-odetta-eimher-parkinson#293343 https://www.morsmordre.net/t9761-kitri#296220 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9839-skrytka-bankowa-nr-2212 https://www.morsmordre.net/t9759-odetta-parkinson#296218
Re: Pracownie projektantów [odnośnik]19.10.22 17:12
Odette śmiała się naprawdę ładnie, jak na lady przystało, nie musząc nawet słownie komentować rozbawienia skromnością. Parkinsonowie słynęli z przepychu, z epatowania bogactwem, z hołubienia piękna każdego rodzaju, wiedziała więc, że reprezentantka rodu zapewne nie spuści w zawstydzeniu głowy. Nie musiała, to robiła Deirdre, podkreślając swe cnotliwe poglądy. Chciała, by te trafiły do jak najszerszego grona; i tak słynęła z powagi, dystansu oraz wyniosłości, a woal żałoby wzmagał tylko wrażenie niemalże uświęconej moralnej nienaganności. Niewielu miało okazję przekonać się, jaka jest naprawdę. I dobrze, to, co przeznaczone wojnie, ofiarowywała śmiało, głośno i krwawo, lecz tylko poza zasięgiem opinii publicznej. - Chęć pokazania się od jak najlepszej strony i podkreślenia strojem arystokratycznego pochodzenia nie jest przeciwieństwem skromności. To wręcz obowiązek czarownicy, która szanuje siebie i swe otoczenie - skomentowała łagodnie, nie pozwalając, by do jej tonu przebił się nawet najsłabsza nuta fałszu. Od kiedy powtarzała frazesy stworzone przez Mulcibera na potrzeby propagandy? Co stało się z Dei - a raczej z Miu - która gotowa była bronić kobiecej niezależności i siły? Czy sprzedała swe ideały za tytuły i władzę? Zgubiła gdzieś w drodze na szczyt szacunek dla innych wiedźm? Nie chciała się nad tym zastanawiać: działo się to zbyt często, uciekała od problemów tego typu, zamykała je w szufladzie buńczuczno oznaczonej jako "nieistotne'.
Wybieranie stroju zainspirowanego jej postacią również powinno się w tejże komódce znaleźć, nigdy wcześniej nie przypuszczałaby, że przyjdzie się jej zajmować tak poważnymi kwestiami, siedząc naprzeciwko godnej reprezentantki magicznej błękitnej krwi, rozprawiającej z werwą o wzorach, tkaninach i projektach. Upiła jeszcze spory łyk trunku, próbując wyobrazić sobie strój, o jakim mówiła Odetta. Nigdy nie miała wielkich zdolności kreatywnych - te odkrywała wyłącznie w słodkich chwilach tortur lub podczas erotycznych igraszek - dlatego nie przychodziło jej to z łatwością, postanowiła jednak zawierzyć osądowi profesjonalistki.
- Myślę, że to doskonały pomysł - podsumowała, nie wiedząc dokładnie, na co się właśnie zgodziła. Oczywisty wydawał się motyw łusek; przez moment zawahała się, gotowa zasugerować, że motyw róż i cierni również może pasować do ubiorowego dziedzictwa, nie wypowiedziała jednak swych - ckliwych? - marzeń na głos. - Zadziwiające, że jesteście w stanie stworzyć tutaj wzór i fakturę łusek. Magiczne krawiectwo sygnowane nazwiskiem Parkinsonów nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać - dorzuciła subtelny komplement, posyłając zaaferowanej lady Parkinson lekki uśmiech. Widziała, że praca sprawia jej przyjemność, że wybrany fach daje jej dużo radości i spełnienia. Albo: tak doskonale je udawała, otoczona próbkami materiałów.
- Tak, wernisaż. Wydarzenie na styku kultury i polityki. Hołd i celebracja zarazem. Wspaniale widzieć jak lady Primrose spełnia się w przypisanej czarownicom roli - organizatorki, opiekunki, błyskotki, pilnującej, by blask otaczający posępne acz szanowane nazwisko Burke'ów nie przygasł a tylko się wzmógł. - Liczę, że również lady zaszczyci swą obecnością wydarzenie w La Fantasmagorie? - zagadnęła, prawie pewna odpowiedzi, chciała jednak ustalić zaproszenie Odetty w oficjalnych ramach, ba, niemal w przedbiegach.
Pochyliła się nad materiałem, chłonąc dalsze wskazania lady Parkinson. - Tak, potrafię to sobie wyobrazić - skłamała, na modzie nie znała się wcale, potrafiła wczuć się w aurę obrazu lecz nie stroju, chyba, że chodziło o koronkowe, niemal nieistniejące komplety ledwie ukrywające barwę skóry. - Myślę, że dobrze nawiąże to do herbu Londynu. Ośmielę się jednak zapytać - czy podczas pokazu tego konkretnego stroju będziemy mialy wpływ także na otoczenie wybiegu? Transmutacyjne jego przemienienie? Muzykę, która wtedy zabrzmi? Zapach w pomieszczeniu, w którym pokaz się odbędzie? - zagadnęła, chcąc, by dobitnie przekazano siłę, piękno i nieposkromienie stolicy; by jej strój wyróżniał się na tle innych, także tych inspirowanych historiami czy osobistościami innych czarownic, zwłaszcza - szlachcianek. - I czy może lady zdradzić, kto jeszcze stał się inspiracją do kreacji? - dodała, podnosząc wzrok znad materiałów na Odetę, szczerze ciekawa personaliów gwiazd, muz Parkinsonów, stanowiących wzór piękna i cnót.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Pracownie projektantów [odnośnik]25.10.22 1:12
Lubiła wyglądać ładnie. Trochę dla siebie, głównie jednak dla innych. Nie miała wdzięku wiły, nie miała też inteligencji która by ją wyróżniała. Jeżeli chciała, by ktokolwiek się nią zainteresował, musiała więc polegać na swojej urodzie. Dbała o nią jak o skarb, wiedząc, że jest to jej jedyny atut, a uwagi nigdy nie było jej mało. Niezależne więc, w jakim towarzystwie się obradzała, starała się wyglądać jak najlepiej, tak aby wzbudzać zazdrość i pożądanie w każdym.
- Cieszę się, że pani to rozumie. Niestety, wiele osób uważa, że dbanie o siebie i odpowiednie dobieranie stroju jest zbędnym działaniem. – Tak bardzo przykro jej się robiło, kiedy ludzie podśmiewali się z niej, że wybierała bardziej eleganckie stroje, delikatne pończochy, które nawet w wyglądzie wydawały się miękkie. Bardzo chciała aby jednak ludzie bardziej zaczęli doceniać mode, widząc ją jako coś więcej niż wydanie próżności – co paradoksalnie, widać było dopiero wtedy, gdy czegoś brakowało. Gdyby Minister Magii ubierał się niezbyt godnie, wszyscy by zwrócili na to uwagę.
- Wiem, że w słowach to może nie zachwycać, ale obiecuję, że efekt będzie naprawdę zachwycający. – Nie znała przemyśleń Deidre, natomiast z doświadczenia wiedziała, że często przy zamawianiu sukni klientki nie do końca wiedziały, co je interesuje, więc sama snuta przed nimi opowieść sprawiała, że do efektu podchodziły z umiarkowanym entuzjazmem. Dopiero końcowy efekt, który można było obejrzeć, dotknąć, podziwiać – dopiero on robił ostateczne wrażenie. Różom musiałaby zaprzeczyć, stwierdzając w swojej naiwności, że będą one zdobić strój Rosierów. – Staramy się prześcigać wszelkie możliwości, w końcu trzymanie się tradycji nie oznacza stania w miejscu jeżeli chodzi o rozwój w tym aspekcie. Niejedni chcą mówić, że są tak dobrzy jak Parkinsonowie, ale proszę wierzyć, gdyby byli, pracowaliby dla nas. – Również zaśmiała się, chociaż tym razem w jej oczach pojawił się dość niebezpieczny błysk. Rodowego honoru gotowa była bronić jak lwica, nie miotając się jednak, a zadając raczej cele ciosy. Mocno nietypowo jak na siebie.
- Mam nadzieję, że uda zorganizować się całe wydarzenie związane z tygodniami lipcowymi – wystawy, koncerty…pięknie by było, gdyby wszyscy mogli przekonać się na własne oczy, że naprawdę istnieje piękno i kultura i że wcale nie wykluczają się z obecną polityką. – Niektórzy w końcu sądzili, że podczas wojny nie było na to miejsca, ale ona nie widziała tego inaczej, chyba przez to właśnie nie do końca wyłapując skojarzenie odnośnie Primrose. A może skojarzyła je po swojemu, nie do końca rozumiejąc czemu by Primrose miała się nie sprawdzać. – Oczywiście, że tak. Przyznam, chciałabym wyszukać obraz do zakupienia tak aby móc go zabrać po moim małżeństwie. – Uśmiechnęła się, wiedząc, że zaręczyny niebawem zostaną ogłoszone, tak i sama Deidre będzie mogła zrozumieć co miała teraz na myśli. Albo już się domyśliła, bo przecież wiek Odetty jasno wskazywał, że musi wyjść za mąż i nie było to wielkim sekretem.
- Będziemy wpływać magicznie na otoczenie, upewniając się, że zostaną stroje odpowiednio wyeksponowane ale nie przytłoczone. Nie zależy nam przecież, by jednak strój został przytłoczony, bo mija się z celem sprosić wszystkich wyjątkowych gości tylko po to, aby oglądali pokaz magii, bo do tego wynająć można Arenę Carringtona. – Która i tak towarzyszyła niemal każdemu wydarzeniu ostatnimi czasy, więc chociaż potrafiła zaskoczyć, absolutnie nie była już jakąkolwiek nowością. – Jeżeli ma pani jakieś sugestię, chętnie o nich usłyszę, obawiam się jednak, że nie mogę obiecać, iż każdą sugestię spełnimy. – W końcu jednej strój nie mógł się wybijać ponad inne, zwłaszcza jeżeli nie miał to być strój osoby pochodzenia szlacheckiego.
- Przede wszystkim będzie można liczyć na pojawienie się najważniejszych rodów szlacheckich, takich jak Rosierowie, Parkinsonowie, Burke czy Travers. Dla niektórych oczywiście inspiracja przychodzi sama, nad innymi projektami można spędzić dłużą chwilę. – Nie mogła powstrzymać sobie drobnej złośliwej uwagi dotyczącej szykowania strojów, myśląc w tym momencie o strojach dla Traversów. Mimo wspólnego celu, ciepłe relacje dalej nie łączyły tych dwóch rodów.
- Dodatkowo przedstawione zostaną sylwetki nowych namiestników, a do najnowszej mody zostanie również dołączony pokaz kilku mundurów. – Nie wiedziała, czy to satysfakcjonowało jej rozmówczynię, ale nie chciała zbytnio zdradzać więcej, bo musiałaby wchodzić w szczegóły strojów.


Someone holds me safe and warm
Horses prance through a silver storm,
Figures dancing gracefully across my memory
Odetta Parkinson
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9654-odetta-eimher-parkinson#293343 https://www.morsmordre.net/t9761-kitri#296220 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9839-skrytka-bankowa-nr-2212 https://www.morsmordre.net/t9759-odetta-parkinson#296218
Re: Pracownie projektantów [odnośnik]29.10.22 19:07
Dotychczas nie spotkała się z czarownicą, która nie dbała o swój wygląd - pomijając, oczywiście, mijane w rynsztokach Śmiertelnego Nokturnu wiedźmy, te jednak dawno utraciły nie tylko swą kobiecość, ale wręcz człowieczeństwo. Wygląd był wizytówką czarodzieja, tak samo jak szaty, jakie przywdziewał. Magiczne materiały miały niebywałe możliwości przekazywania więcej niż byle mugolskie ubrania, a aura otaczająca człowieka, zwłaszcza reprezentującego wyższe sfery, mówiła więcej nawet od słów. Nic dziwnego, arystokracja przykładała wielką wagę do tradycji, do celebracji barw rodowych, herbów, klejnotów i wizualiów, kojarzących się z konkretnym nazwiskiem. Szata zdobiła człowieka i czyniła go godnym zaufania, podziwu - lub, w pewnych niższych kręgach skąpanych w karmazynowym blasku Wenus, pożądania. Lady Parkinson zdawała sobie z tego doskonale sprawę, a Deirdre ceniła jej wiedzę oraz pewną wrażliwość. Stanowiła przykład dla innych panien z młodszego pokolenia; nie biegła na ślepo do przodu za nowoczesnymi trendami. Nie musiała, sama je wyznaczała, godnie bazując na niezniszczalnych tradycjach.
Nawet pokaz sukien inspirowanych ważnymi wiedźmami, choć nowatorski, był przecież hołdem dla konserwatywnego pojęcia piękna. Kto jak kto, ale madame Mericourt potrafiła docenić kunszt - i trud - z jakim Odette łączyła oddanie historii i nadzieję na lepsze jutro.
- W lady obietnice dotyczące stroju uwierzę zawsze - skomentowała więc miękko, nie chciała wyjść na zakłopotaną i niewdzięczną, nie obawiała się, że inspirowany nią strój będzie brzydki - a że jej postawienie pomiędzy innymi muzami może zostać uznane za przesadzone, ba, lub wręcz za uzurpację. Chciałaby tego uniknąć; ciągle nie przywykła do pozycji, jaką osiągnęła. - Nie wiem, kto ośmieliłby się porównać do Parkinsonów. Toż to strzał różdżką w stopę - westchnęła z niedowierzaniem, jednocześnie z zadowoleniem wsłuchując się w śmiech jasnowłosej szlachcianki. Tak nonszalanckiej, tak pewnej siebie, tak przejętej i tak uroczej, że nie sposób było pozostać w jej obecności pochmurnym. - A więc miejmy nadzieję, że lipiec przyniesie nam wiele piękna, tak niezbędnego w trudnym okresie wojny. Toczymy ją nie tylko na polach bitwy, ale też na co dzień, dbając o magiczne dziedzictwo, o odebraną nam kulturę i sztukę - skinęła czarownicy głową z szacunkiem, obydwie pojmowały wagę tego mniej oczywistego sposobu na pokonanie wroga. - Z pewnością znajdzie lady coś dla siebie. A zaszczytem będzie obserwować, jak pozyskane w La Fantasmagorie dzieła będą towarzyszyć lady podczas życiowych zmian - dodała gładko, nie okazując zainteresowania wspomnianym tematem zaręczyn. Każda inna dama zapewne umarłaby z niecierpliwości, chcąc dowiedzieć się, kto skradł serce lady Parkinson, lecz Deirdre unikała plotek, zwłaszcza tych zbędnych. Ktokolwiek przejmie pieczę nad blondynką, na pewno pochodzi z godnego rodu - a tylko ewentualny mezalians mógłby zaintrygować Mericourt na tyle, by dopytywała o pikantne szczegóły zaręczyn.
Podobnie obojętna - albo raczej uprzejma - pozostała wobec dalszych rozmów na temat pokazu mody. - Ach, absolutnie nie chcę ingerować w lady wizję artystyczną! Moje sugestie, o ile takowe bym posiadała, na pewno nie mogą równać się z lady wiedzą i wyczuciem - zaprzeczyła spokojnym tonem, nieprzymilnym, nieprzesadzonym, mówiła szczerze, bez fałszywej skromności. - Jedyne, o co ośmieliłabym się poprosić, to o umieszczenie podczas pokazu projektu nawiązującego do mnie, metaforycznie, rzecz jasna, nawiązania do La Fantasmagorii. Kocham to miejsce, jest mi szczególnie bliskie, wiem, że przynosi też ulgę, pociechę oraz radość czarodziejom wielbiącym muzykę i piękno, także piękno istot tam występujących - zaproponowała, wiedząc, że odpowiada za markę magicznego baletu, za opinię o nim, za jej istnienie w świadomości magicznego społeczeństwa. Dobrze było więc subtelnie nawiązać do muzycznego dziedzictwa, tak ważnego również z perspektywy Londynu, którym się opiekowała.
Na wieść o planach przedstawienia sylwetek namiestników niezauważalnie zacisnęła szczęki. Koniec anonimowości i przemykania w kuluarach; spełniły się jej marzenia, dlaczego więc stresowało ją potencjalne ryzyko...no własnie, czego? Rozpoznania? Pominęła ten wątek, nie zamierzała domagać się dyskrecji lub pominięcia swego nazwiska podczas przedstawienia, to dopiero mogłoby wzbudzić niepotrzebną dociekliwość. - Mundury brzmią niezwykle ciekawie. Parkinsonowie będą projektować nowe ubrania czarodziejskiej policji? - zapytała z autentyczną ciekawością. Prezencja służb była również elementem propagandy; czyżby Cornelius mieszał w tym palce? - Czy lady sama wystąpi podczas pokazu, reprezentując ród Parkinsonów? - dorzuciła jeszcze, powracając tematyką rozmowy do szlachcianki: damy naprawdę lubiły mówić o sobie, a Deirdre nie miała nic przeciwko temu.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Pracownie projektantów [odnośnik]20.11.22 21:05
Wyznaczanie trendów było sztuką subtelną – nie można było przeć ślepo do przodu, pragnąc zmiany i oczekując, że wszyscy się do niej dopasują. Trzeba było dokładnie przyjrzeć się tym, co cieszyło się największym zainteresowaniem, potem zaś sprawdzić, co można zmienić by nadać temu nowego rytmu. Tak samo z poprzednimi sławnymi dodatkami czy ubraniami, bo zawsze trzeba było prześledzić nie tylko to, czemu coś zdobyło serca mieszkańców Wysp, ale też czemu ich nie zdobyło. Z braku lepszego odpowiednika, można było to nazwać pewnego rodzaju przygotowaniem wojennym, rozważyć przewagi oraz słabości, a dopiero potem zdecydować się na pewny i silny cios.
I poza tym, Odetta po prostu uwielbiała pięknie wyglądać.
- Każda sugestia oznacza informację, która pozwala udoskonalić dzieło. Nie można do każdej się dopasować, lecz wysłuchanie ich może uczynić strój piękniejszym. Mimo to, staram się jak najlepiej i mam nadzieję, że lekcje projektowania zaowocują czymś niezwykłym. – Gdy padło wspomnienie odnośnie La Fantasmagorii, jasny uśmiech oświetlił twarz Odetty. Wspomnienia związane z tym miejscem budziły widoczną radość i zastanawiała się, czy nie powinna wywiedzieć się teraz o najnowsze repertuary które mogły umilić jej czas.
- Nie będzie to problemem. Przyznam, rozumiem doskonale prośbę, bo sama wspominam to miejsce niezwykle miło. Nie powiem, żałuje czasem, iż nie wypada mi zająć się baletem w sposób profesjonalny, a chociaż rozumiem, czemu, to wystąpienie w tym miejscu byłoby wielkim zaszczytem. – Czasem mogłaby nawet uważać, że takie życie byłoby nieco łatwiejsze, głównie przez to, że wydawała się kochać taniec. Zaraz potem jednak zdawała się na nowo zanurzać w tym świecie, który był wygodny, który oferował miękkie łóżko, dach nad głową i stałą dostawę herbaty (której, oczywiście, nigdy nie słodziła!).
Gdyby mogła o tym zadecydować samodzielnie, skupiłaby się najpewniej na rodach krwi szlachetnej, ucząc się o nich w zasadzie o dzieciństwa, czując się o wiele lepiej w tematyce poruszania się po genealogii niż poznawania od nowa ludzi i rodzin, którzy być może koniec końców nigdy nie będą chciały korzystać z jej towarzystwa, ale mimo to…musiała też pamiętać o tym, że skoro uznała dwóch namiestników godnych tego, by mogli otrzymać propozycję jej ręki, całej trójce należało się w takim razie pewne uznanie.
- Nie wydaje mi się, a przynajmniej póki co nie wiem nic, o masowej produkcji. Stworzyć przykłady czy próbki to w końcu coś zupełnie innego niż masowa produkcja. Nie znam jednak dalszych decyzji nestora rodu pod tym względem. – Wiedziała, że mężczyźni mogą mieć swoje plany i nigdy nie oczekiwała, że nestor będzie się jej z nich zwierzać, tym bardziej, jeżeli nie miały dotyczyć jej samej. W sumie to nawet wtedy nie musiała o tym wiedzieć jeżeli nie wymagało to działania z jej strony.
- Oh, nie wiem, czy powinnam. – Ciężko było powiedzieć, czy to prawdziwa, czy jednak fałszywa skromność, uśmiech Odetty był jednak dość nieśmiały w tym momencie – Również jak pani, kiedy coś organizuję, lubię działać tak, aby przypatrywać się dziełu, to daje też możliwość zainterweniowania. Podejrzewam też, że walka o rolę reprezentantki rodu Parkinson będzie dość zacięta. – Uśmiechnęła się, wyobrażając sobie, jak tylko rzucą się na to jej kuzynki kiedy usłyszą, że można zabłyszczeć na scenie. I w tej sytuacji pewna była, że nie będzie pierwszym wyborem.


Someone holds me safe and warm
Horses prance through a silver storm,
Figures dancing gracefully across my memory
Odetta Parkinson
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9654-odetta-eimher-parkinson#293343 https://www.morsmordre.net/t9761-kitri#296220 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9839-skrytka-bankowa-nr-2212 https://www.morsmordre.net/t9759-odetta-parkinson#296218
Re: Pracownie projektantów [odnośnik]22.11.22 17:04
Ucieszyła się, szczerze, niemal niewinnie, słysząc zadowolenie w głosie lady Parkinson, gdy ta opowiadała o La Fantasmagorii. Mało co napełniało Mericourt taką dumą jak pochwały padające pod adresem magicznego baletu. Roztoczyła nad nim swą dyskretną pieczę, troszczyła się o to wyjątkowe miejsce niemal z taką czułością, jaka winna była domowi - to nic, że balet ufundowano z miłości do Evandry, jej rywalki; liczyło się tylko to, że to Tristan zaufał jej na tyle, by powierzyć tak ważne stanowisko swej kochance. Wyniesionej znacznie wyżej z biegiem czasu i z biegiem ku spełnieniu swych ambicji, ku osiągnięciu tego, co niemal niemożliwe. Maraton doprowadził ją w miejsca zachwycające, straszne, piękne - i te niezwykłe w specyficzny sposób, do londyńskich przytułków, które wspaniałomyślnie odwiedzała, i do domów mody, gdzie przygotowywała inspirywane swą skromną osobą kolekcje.
- Wieść, że lady podobają się spektakle wystawiane na deskach La Fantasmagorii, szczerze mnie raduje. To zaszczyt gościć tak ważną personę, do tego znawczynię piękna, na widowni w naszym balecie - skomentowała chyląc lekko głowę, oddając arystokratce należne podziękowania. Liczyła, że przykryją one wstyd związany z kłopotliwymi wspomnieniami związanymi z wizytą madame Mericourt w perfumerii Parkinsonów. Ileż by dała, by zostawić tamten dzień za stałą zasłoną zapomnienia. Wierzyła w szczere intencje Odetty, w to, że zdołała spoglądać na dokonania La Fantasmagorii obiektywnie, nie łącząc ich z upojeniem, jakiego madame stała się ofiarą. Wszystko potwierdzało tę teorię, dziedziczka rodu miłującego piękna zaprosiła ją tu przecież nie przypadkiem, naprawdę doceniając jej pozycję, dawną i tą jeszcze wyższą, obecną. Otwierającą drzwi do świata, w którym jej postać inspirowała ubiór wychodzący spod dłuta - spod ołówka? krosna? - samej lady Parkinson. - Byłoby wspaniale ujrzeć syrenie inspiracje podczas pokazu. Jestem wszak tylko skromną służką piękna. Reprezentantką magii artyzmu, którą tak hołubimy w La Fantasmagorie - dodała z uniżeniem, chcąc ugrać dla magicznego baletu jak najwięcej. To z niego się wywodziła, to jemu służyła, to on był początkiem działania na rzecz rozwijającej się kultury Londynu. Nie odpuściłaby szansy na to, by dopieścić jeszcze mocniej renomę artystycznej mekki. Nie naciskała jednak, dawała lady Odette swobodę podjęcia decyzji.
- Produkcja mundurów byłaby pracochłonna, wymykałaby się także dotychczasowym zasadom Domu Mody Parkinson...ale bez wątpienia podniosłaby morale magicznej policji. I uwzniośliła ich prezencję, także na terenach Londynu - skomentowała powoli, lekko, zasiewając w szlachciance zalążek tego pomysłu, mogącego wpłynąć także i na pozostającą pod jej opieką stolicę. - Wyznam więc, że liczę na twoją wygraną, lady. Jesteś piękna, utalentowana i na pewno z godnością reprezentowałabyś ród Parkinsonów podczas pokazu - wygłosiła z umiarem, nie chciała się jej przymilić, mówiła to, co myślała. Ostatni raz pochyliła się nad projektem sukni inspirowanej namiestniczką, zdradziła Odecie ostatnie swoje uwagi, banalne, aczkolwiek - miała nadzieję - trafne i podziękowała arystokratce za możliwość uczestniczenia w tym projekcie. Pomagającym rozsławić La Fantasmagorię jeszcze bardziej - i ją samą, jako opiekunkę artystów, działających w Londynie.

| zt <3


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Pracownie projektantów
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach