Wydarzenia


Ekipa forum
Hyde Park
AutorWiadomość
Hyde Park [odnośnik]08.05.16 0:29
First topic message reminder :

Hyde Park

Hyde Park tętni życiem od świtu do późnego wieczoru, a czasem i dłużej, niezależnie od pory roku. To jeden z najbardziej znanych parków w Londynie zarówno wśród mugoli, jak i czarodziejów, między innymi z powodu regularnie organizowanych w nim koncertów czy też innych wydarzeń kulturalnych. Wiele osób właśnie tutaj spędza przerwę na lunch wraz ze znajomymi, a w wolne popołudnia dla relaksu poświęca się różnorakiej aktywności fizycznej. W Hyde Parku z łatwością można wdać się w niezobowiązującą dyskusję z osobą, z którą dzieli się ławkę, wypoczywa na zielonych połaciach soczyście zielonej trawy - w końcu to doskonałe miejsce do przypadkowych spotkań na świeżym powietrzu. Jednak na co dzień przez park tłumy londyńczyków zmierzają pośpiesznym krokiem do pracy, lub pragną jak najszybciej dostać się do domów po skończonej zmianie.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Hyde Park - Page 11 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Hyde Park [odnośnik]16.03.20 23:28
Ed wpadał w depresję sezonową przy deszczu, więc listopadowo-grudniowa burza była dla niego prawdziwym przekleństwem od losu. Przez anomalie pogodowe chodził otępiały i rozkojarzony i omal nie stracił pracy. Zima była senna, ale wiosna zapowiadała się całkiem dobrze. Wreszcie świeciło słońce, Ministerstwo dało mu drugą szansę w dziale rejestracji różdżek, no i był na randce z Daisy!
Garbił się nieco, przytłoczony całą sytuacją i swoim wcześniejszym faux-pas, ale wyprostował się odruchowo na dźwięk łagodnego tonu Daisy. Była taka... ciepła i wyrozumiała. Kobieta marzeń!
Nie wiedział nawet, że jest na randce z wydmuszką, a pioruny - te same, które napawały go lękiem i uniemożliwiały mu wysypianie się - mogły zabić prawdziwą Daisy jeszcze w jesieni. Wolał żyć w swojej idealnej bańce, łapać ulotną chwilę i podtrzymywać uwagę swej towarzyszki.
-Och... no tak, jest trochę nudna. - przyznał nieszczerze, bo w stosach papierów czuł się bezpiecznie, o ile nie były zbyt skomplikowane. Lubił powtarzalne i precyzyjne czynności, gubił się w naukowych meandrach. Nienawidził też czegoś nie wiedzieć, bo zadawanie pytań wymagało śmiałości towarzyskiej, a jemu język się plątał w takich sytuacjach. Dlatego był idealnym urzędnikiem, pracującym w ciszy, zgodnie z rozkazami i instrukcjami. Zaproszenie Daisy na kawę było jego jedynym spontanicznym wybrykiem w tym roku i pewnie na długo zapamięta tą chwilę szaleństwa.
Białą co?
Zamrugał, zdezorientowany, a potem roześmiał się nerwowo i zarumienił nieco. No tak, kawę. Głupi Ed, znowu nie pomyślałeś.
-T...tak, nie lubię zbyt ostrych... smaków. - odpowiedział z bladym uśmiechem. O czym jeszcze mógłby z nią porozmawiać?
-To... jaka praca byłaby twoją wymarzoną? - spytał, zaciekawiony. Było mu głupio bezpośrednio spytać, czym Daisy się zajmuje, ale może mu coś zdradzi? Może będzie mógł jeszcze na nią wpaść?
Upił łyk zbyt gorącej kawy i szybko odstawił filiżankę na spodek. Chciał cieszyć się tym spotkaniem, ale mimowolnie zaczynał się martwić. Wiedział, że rano, gdy Daisy odbierze różdżkę, nie będzie go w Ministerstwie. To jego dzień wolny, musiał pomóc mamie w przeprowadzce. Z jego nową pensją było ją stać na większe mieszkanie, które akurat zwolniło się w ich kamienicy i było na sprzedaż bardzo tanio. Poprzedni właściciele byli mugolakami.
-Jutro... nie ma mnie w pracy, choć twoja różdżka będzie oczywiście do odbioru, ale... zobaczymy się jeszcze? - zagaił błagalnie.



I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Hyde Park - Page 11 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Hyde Park [odnośnik]17.03.20 0:24
Musiała to po prostu przetrwać. Co wcale nie zdawało się takie trudne. Zwłaszcza, że jeśli chciała potrafiła być ujmująca, a nawet urocza. Wiedziała co zrobić, by pozwolić mężczyźnie poczuć się przy niej dobrze, choć od wielu miesięcy już nie sięgała po te umiejętności i sztuczki. Radziła sobie sama, broniła się sama i żyła sama. Teraz jednak potrzebowała właśnie tego i właśnie tego zamierzała użyć. Szczęśliwie dla niej samej, nie trafiła na trudnego przeciwnika. Właściwie, mężczyzna nie wydawał jej się wybitnie niebezpieczny, czy nadto bystry. Była w stanie więc wywnioskować, że mimo iż w istocie znał Daisy, to była to raczej przelotna znajomość - taka, która nie pozwoliła mu poznać jej bliżej. A może właściwie wcale. To zdecydowanie działało na jej korzyść. Ładne uśmiechy i bycie miłym powinno w zupełności wystarczyć. Uśmiechnęła się na jego stwierdzenie.
- Może nie nudna - statyczna. - zauważała usłużnie spoglądając na niego łagodnie. Uniosła kawę by napić się jej trochę opierając się wygodniej o krzesło. Obserwowała jak mruga zdezorientowany i rumieni nieco. Był tak nieświadomy, że Justine przez chwilę zrobiło się przykro, że musi wykorzystywać go właśnie w ten sposób. Ale to, co robiła miało swój cel i nie mogła poddawać się sentymentom.
- Hmm… - zastanowiła się, dając sobie chwilę w czasie której ponownie podniosła do ust kawę. - Zmienna. - określiła ją po krótkiej chwili namysłu, unosząc ponownie kubek. Pół kawy za nią. - Moja wcześniejsza praca nawet taką była. - przyznała zarówno Just jak i Daisy. Uśmiechnęła się, nie zdradzając na ten temat nic więcej. Czas mijał, a ona musiała w końcu ruszyć dalej. Kawa powoli zmierzała ku końcowi. Uniosła wzrok kiedy odniósł się do jutra, udając zaciekawienie. Uśmiechnęła się wdzięcznie.
- Oh, dziękuję. - powiedziała najpierw podnosząc się. Podeszła bliżej składając na jego policzku krótkiego całusa. - Muszę ogarnąć kilka spraw po powrocie. - zastrzegła od razu, zaraz na nowo uśmiechając się. - Ale.. Napisz do mnie, dobrze? - zaproponowała nie obiecując tak naprawdę niczego. Żegnając się po kilku krokach odwróciła się, by pomachać jeszcze krótko mężczyźnie. Pierwszy krok w akcji Nokturn właśnie został zrobiony.

| zt dziękuję :pwease:



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Hyde Park - Page 11 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Hyde Park [odnośnik]12.01.21 1:16
Smukła płomykówka nie należała do najcichszych sów. Okolicę przeciął donośny, wysoki głos, który bez wątpienia mógł obudzić śpiących w okolicznych budynkach czarodziejów.  W blasku pojedynczych świateł zza okien pióra ptaka lśniły złotawymi barwami, a jej bystre oczy rozglądały się uważnie.
Moria po chwili zaczęła zniżać lot. W łapce trzymała kurczowo list, przez który ani na moment nie mogła pozwolić sobie, aby gdziekolwiek przysiąść, a była już wyraźnie nieco zmęczona podróżą. Wypuściła go wiec przy pierwszej lepszej okazji, a niewielka i zapieczętowana koperta po chwili opadła na ziemię. Sama listonoszka nie odleciała daleko, po chwili przysiadając na najbliższym wysokim drzewie, skrywając się w jego koronie. Tylko na kilka minut: potem bez wątpienia odleci, aby wrócić do swojego domu.
Jeśli przechodzisz tu jako pierwszy pomiędzy 30 września a 4 października, możesz dostrzec na dróżce niewielki list. Jest zapieczętowany i zamknięty, wyraźnie w dobrym stanie. Jeśli go podniesiesz i przyjrzysz się tyłowi korespondencji, dostrzeżesz wypisane ładnym, ozdobnym pismem: Do Ciebie, przechodniu. Gdy otworzysz kopertę zalakowaną pieczęcią w kształcie gwiazdy, ujrzysz list, a w nim:

Przeczytaj Do Ciebie
Mieszkańcu Londynu! Wojna odbiera to, co najcenniejsze.
Ostatnio z powodu działań prowadzonych na terenie Anglii życie stracili:

  • Kobieta w Różu – anonimowa kobieta, jej ciało nosiło na sobie ślady czarnomagicznych tortur. Zniekształcone rysy twarzy nie pozwalają na identyfikację. Została znaleziona na brzegu Tamizy.
  • Dorian Avery – arystokrata, zmarły na skutek działań wojennych. Według oficjalnych informacji stracił życie przez działania członków Zakonu Feniksa.
  • Edmund Rodgers – sklepikarz na Ulicy Śmiertelnego Nokturna. Został znaleziony martwy w jednym z parków. Zmarł na wskutek gwałtownego urazu głowy. W okolic znaleziono ślady po magicznym pojedynku.

Łączymy się w żałobie i smutku z rodzinami, nie mogąc jednak powstrzymać się od pytania:
kto będzie następny?




I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Hyde Park - Page 11 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Hyde Park [odnośnik]14.04.21 9:15
3 X 1957
R&P
Tej nocy nie mogła spać. Skoro nastał świt, a więc i bliski czas spotkania z dawną współtowarzyszką wypraw, Ronja nie miała w sobie zbyt wiele siły do działania. Droga z przedmieść do centrum Londynu upłynęła jej na nieobecnym rozmarzeniu, na zmianę konkurującą w jej umyśle ze zmęczeniem poprzedniego dnia. Podróże do Derbyshire nie należały do najwygodniejszych, ale spędzając tam większość swojego czasu Fancourt zdążyła przywyknąć do niewygód transportu. Przywykła właściwie do wszystkiego, co związane było z pracą daleką od siedzenia w wygodnych warunkach jej londyńskiego gabinetu, począwszy od niedostępności zasobów, a skończywszy na oporniejszych pacjentach. Kiedy mogła, korzystała z okazji do uwolnienia się od tamtych problemów, toteż z ulgą przyjęła propozycję spotkania z młodą lady Macmillan. Istniejąca między nimi znajomość, rozpoczęła się dobre kilka lat temu, podczas jednej z wypraw rezerwatu, na jakie przez przypadek natknęła się Ronja. Pracowała wówczas dla Ministerstwa, z jego ramienia towarzysząc grupie smoczych łowców, toteż nie było dla nich zaskoczeniem natknięcie się na drugą drużynę. Magizoologia nigdy nie stanowiła głównego zainteresowania Fancourt, szczególnie już w podziw wprawiał ją ogrom wiedzy, jaki Prudence posiadała z tak wąskiej dziedziny, jakimi były stworzenia wodne. Sama Ronja zaznajomiona była z nimi ledwie na poziomie nauki wyniesionej z Hogwartu, lepiej już odnajdując się w roli opiekunki niuchacza, niż znawczyni niebezpiecznych kelpii.
Hyde Park przynajmniej z pozoru zachował wszystkie znamiona swojego dawnego uroku, chociaż już na pierwszy rzut oka dało się dostrzec, iż tłumy spacerowiczów przerzedziły się nieco w skutek mugolskiej czystki. Pora roku sprawiła, że niedane było kobiecie dostrzec zbyt wiele osób piknikujących na trawie, jednak pogoda w zupełności wystarczała na przyjemny spacer w ciekawym towarzystwie. Idąc aleją przez kilka dobrych minut, wreszcie na horyzoncie dostrzegła zarys znajomej sylwetki, a zbliżając się do znajomej czarownicy, kulturalnie pochyliła głowę na znak powitania.
- Lady Macmillan, Prudence. Mam nadzieję, że nie czekałaś na mnie zbyt długo. - Przepraszający uśmiech pojawił się na ustach czarnowłosej, gdy wreszcie dotarła do rozmówczyni. Na wysokim drzewie obok, rozległo się pojedyncze huknięcie dorodnej sowy, która chwilę potem wzbiła się do lotu.
- Sowa pocztowa tutaj? - Rzuciła do Prudence, nieco zaskoczona, jednocześnie podnosząc stopę obytą w czarny but z obcasem. Pod podeszwą znajdowała się starannie opieczętowana koperta z prostym napisem “Do Ciebie przechodniu”. - Czyżbym nieopatrznie nadepnęła na twój list? A może to zasługa tamtej sowy? - Zaciekawiona obróciła znalezisko w dłoniach, jednocześnie szukając jeszcze doręczyciela, ale ten zniknął już gdzieś daleko w przestworzach.


quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
Ronja Fancourt
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
玉兰花
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9639-ronja-fancourt https://www.morsmordre.net/t9640-demimoz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f360-hornchurch-haynes-road-39 https://www.morsmordre.net/t9641-skrytka-bankowa-nr-2194#293080 https://www.morsmordre.net/t9643-ronja-fancourt#293083
Re: Hyde Park [odnośnik]14.04.21 10:33
Prudence była podekscytowana spotkaniem z dawną towarzyszką wypraw. Dzień przed ogromnie jej się dłużył, położyła się wcześnie spać z nadzieją, że dzięki temu czas będzie szybciej płynąć. Jak na złość Morfeusz nie chciał jej nawiedzić tego wieczora. Przewracała się z boku na bok, licząc na to, że uda jej się zasnąć. Nic nie szło jednak po jej myśli. Minuty dłużyły się i mijały niczym godziny. Na całe szczęście gdzieś koło północy nawiedził ją sen, a jak już przyszedł to przespała całą noc nie budząc się ani razu. Śniła o morzu. Błękit oceanu często pojawiał się w jej nocnych przygodach. Tęskniła za wyprawami i wolnością, której okropnie jej brakowało. Ostatnio zaczynała się dusić, potrzebowała się gdzieś wyrwać choć na moment.
Obudziło ją wschodzące słońce. Nie zamierzała dzisiaj marnować czasu na wylegiwanie się w łóżku. Przyodziała ciemną, ołówkową spódnicę, białą koszulę i czarną marynarkę. Na wierzch narzuciła płaszcz, jesień w końcu nie rozpieszczała. Czas więc wyruszyć do Londynu!
Teleportowała się gdzieś pod miastem- resztę drogi miała zamiar przejść na nogach. Lubiła spacerować, miała wtedy czas na przemyślenie. Dotarła do miejsca spotkania nieco przed czasem - często jej się to zdarzało, nigdy zaś się ni spóźniała. Wolała poczekać, niżeli ktoś miałby czekać na nią. Także usiadła sobie na ławce, przymknęła oczy i pozwalała promieniom słonecznym przyjemnie padać sobie na twarz. Póki jeszcze pogoda w miarę sprzyjała. Z tego letargu wyrwał ją znajomy głos. Otworzyła oczy i wstała, aby przywitać się z kobietą. Promienny uśmiech pojawił się na jej twarzy, ogromnie cieszyła się z tego spotkania.
- Ależ skąd, ledwie chwilę temu się tutaj pojawiłam. Zresztą oczekiwanie podczas dnia jak ten, to sama przyjemność. - odparła. - Niezmiernie cieszę się, że Cię widzę Ronjo. - Przeniosła wzrok w stronę drzewa, z którego to rozległ się głos sowy. Próbowała ją wypatrzyć, jednak nie mogła jej dostrzec pośród liści. - To coś nowego. - sama była zaciekawiona tym, co znajduje się w kopercie. - Do kogo jest zaadresowany? - Spoglądała z zainteresowaniem na list, który kobieta trzymała w dłoniach.


I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Hyde Park - Page 11 D36cb059e33df5c9cc27b3102f0bf437286d1298
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9686-prudence-macmillan https://www.morsmordre.net/t9710-limbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t10646-skarpeta-pru https://www.morsmordre.net/t9860-prudence-macmillan#298534
Re: Hyde Park [odnośnik]14.04.21 12:26
Rzadko spotykało się tak jasnych jak Prudence. Jej duch emanował energią, wokoło której chciało się przebywać, a pewny głos przebijał przez rześkie powietrze październikowego poranka. Jakiekolwiek pozostałości w porannym niedospaniu, stopniowo uległy wobec zaraźliwego nastawienia Macmillan, na twarzy Ronji pozostawiając jedynie widoczne cienie pod oczami. Wciąż trzymając znalezisko w dłoniach, przysiadła obok znajomej, wykładając spodem swojego płaszcza chłodną powierzchnię ławki. Na pierwszy rzut oka koperta nie wydawała się zaklęta ani niebezpieczna. Niewielkich rozmiarów, znajdowała się w dobrym stanie, bez szczególnych znaków charakterystycznych danego rodu, czy instytucji.
- Do ciebie przychodniu. Mówi ci coś ten charakter pisma? - Spytała, palcem śledząc starannie wykaligrafowane litery, o ładnych zaokrągleniach. Nie wyglądały na pisane w pośpiechu, a użyte do czynności pióro nie pozostawiło żadnych plam, ani śladów - musiało zatem być nie najgorszej jakości. - Jak sytuacja w Puddlemere? Przypuszczam, że podróże badawcze muszą być teraz wyjątkowo trudne do zrealizowania. Radzisz sobie jakoś z tą próżnią niepewności? - Zagaiła, jednocześnie przekładając kopertę na odwrotną stronę i analizując przelaną pieczęć. Lak w kształcie gwiazdy nie przynosił na myśl nic oczywistego, ale też nie mogły dowiedzieć się w pełni bez otwarcia i zlustrowania wnętrza. Fancourt podniosła na chwilę wzrok na otoczenie parku, z ostrożnością bacząc, czy nie są obserwowane. Kilkoro młodych chłopców biegało po trawiastej części alejki, goniąc się w kółko i okazyjnie wdrapując na pobliskie drzewa. Alejką przechadzała się również dwójka elegancko ubranych mężczyzn w średnim wieku, którzy dywagowali na jakiś temat z poważnymi minami. Między nimi przewijało się jeszcze kilka matek z wózkami dziecięcymi, a także spora liczba niewyraźnych osób przemykających szybko w drodze do pracy na pierwszą zmianę.
- Nie wydaje mi się, żeby list pozostawiono tutaj specjalnie dla nas, ale warto się mieć na baczności. - Powiedziała do swojej towarzyszki, marszcząc brwi w zastanowieniu. Mogły otworzyć list tutaj, lub zrobić to w bezpieczniejszym miejscu. To właśnie z tokiem rozumowania Fancourt, czyniła stała uwaga. Alarmowało ją każde potencjalne podejrzenie, zjawiska podejrzane, a szczególnie te, które nie była w stanie wyjaśnić.
- Uważasz, że powinnyśmy go otworzyć? - Nie chciała podejmować tej decyzji samodzielnie, toteż sięgnęła po radę blondynki, ufając jej zdaniu. Z jakimikolwiek konsekwencjami nie miałyby do czynienia, z pewnością w tak ruchliwym miejscu na wiele sprawca zamieszania nie mógł sobie pozwolić. Naturalnie, zawsze istniało prawdopodobieństwo, iż miały do czynienia ze zwykłym psikusem, żartem samym w sobie, którego finał miały odkryć po przeczytaniu zawartości listu. Ciekawość jednak nie pozwalała porzucić go na chodniku, lub w najbliższym koszu. Któż mógł mieć na tyle ważną informację do przekazania, by bezceremonialnie oznajmiać ją przypadkowym przychodniom w jednym z wielu zielonych miejsc Londynu?


quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
Ronja Fancourt
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
玉兰花
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9639-ronja-fancourt https://www.morsmordre.net/t9640-demimoz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f360-hornchurch-haynes-road-39 https://www.morsmordre.net/t9641-skrytka-bankowa-nr-2194#293080 https://www.morsmordre.net/t9643-ronja-fancourt#293083
Re: Hyde Park [odnośnik]14.04.21 12:50
Prudence należała do grona tych osób, które zawsze były w dobrym nastroju. Emanowały pozytywną energią. Nawet, kiedy coś ją gryzło nie pokazywała tego po sobie, aby nie niepokoić innych. Matka nieraz jej powtarzała, że nie powinna mieć tak beztroskiego podejścia, bo nikt nie będzie jej brał na poważnie, niespecjalnie się tym przejmowała. Szczególnie w czasach, w których wszystkim brakowało pozytywnych bodźców. Chciała uszczęśliwić każdego, taki charakter.
Zauważyła cienie pod oczami Ronji, nie zamierzała jednak tego komentować. Miała świadomość, że przyszło im żyć w ciężkich czasach i nie wszyscy mają tak lekko jak szlachta, która też ostatnio musiała zacisnąć pasa. Co dopiero zwyczajni czarodzieje. Każdy walczył ze swoimi demonami.
Spojrzała na kopertę, którą kobieta trzymała w dłoni, aby uważniej przyjrzeć się literom, które ktoś napisał na jej wierzchu. Nie rozpoznała pisma przecząco więc ruszyła głową. - Niestety, nic mi nie mówi.- Dostrzegła, że ktoś przyłożył się do tego, by ta koperta wyglądała schludnie. Jeszcze bardziej wzbudziło to jej ciekawość, nie chciała jednak wybiegać i namawiać towarzyszkę do zobaczenia co jest w środku, chociaż naprawdę mocno chciała to zrobić. Próbowała panować nad tym wścibstwem, jednak wiele ją to kosztowało. - W miarę spokojnie, aczkolwiek zaczynam się dusić. Brakuje mi adrenaliny, która towarzyszyła nam podczas wypraw. - ciężko westchnęła na znak swojego niezadowolenia. Czuła się trochę, jakby ktoś ją zamknął w klatce. Wiedziała, że czasy nie były najlepsze do eksploracji świata, jednak gdzieś w środku czuła, że zbyt długo nie wytrzyma w takiej próżni. - A Ty jak sobie radzisz? Czy aktualna sytuacja powoduje spore utrudnienia w Twojej pracy? - Nie do końca zdawała sobie sprawę, jak to wygląda tutaj. Jej wzrok ciągle był skupiony na kopercie, którą to Ronja odwróciła teraz na drugą stronę. Ciekawe skąd się wziął tutaj ten list. Czy faktycznie ta sowa, która chwilę wcześniej odezwała się na drzewie miała z tym coś wspólnego? Kto to wie.
- Z drugiej strony, czy nie jesteśmy przechodniami? - Korciło ją coraz bardziej, aby zobaczyć zawartość tej tajemniczej koperty. Przecież nie było konkretnego adresata, co powodowało, że nikt by się zapewne nie oburzył, że czytają cudzą pocztę. Zauważyła, że kobieta rozgląda się po okolicy. Czy mogły być obserwowane? Przez kogo? Wydawało jej się, że są bezpieczne, może powinna być bardziej ostrożna? Nie chciało jej się wierzyć, żeby ktoś uznał takie spotkanie kobiet za specjalnie interesujące.
- Myślę, że jak najbardziej. W zasadzie dlaczego by nie? Nie ma żadnego konkretnego adresata. - Nikt raczej nie byłby skory, żeby robić im krzywdę w miejscu publicznym. Zresztą, czy otworzenie listu było czymś aż tak spektakularnym? Mogły tutaj pokazywać sobie swoją własną korespondencję, wydawało jej się to zupełnie niepodejrzliwą czynnością. - Otwórzmy to, jestem ciekawa, co znajdziemy w środku! - po raz kolejny ciekawość wygrała z próbą zapanowania nad nią, ale warto docenić starania panny Macmillan, nawet chwilę udało jej się walczyć z tą okropną cechą.


I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Hyde Park - Page 11 D36cb059e33df5c9cc27b3102f0bf437286d1298
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9686-prudence-macmillan https://www.morsmordre.net/t9710-limbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t10646-skarpeta-pru https://www.morsmordre.net/t9860-prudence-macmillan#298534
Re: Hyde Park [odnośnik]15.04.21 16:20
Tak szybko wojna stała się rutyną. Częścią codziennych konwersacji, o których mówiono bez mrugnięcia okiem. Pytano o dobrobyt krewnych, stan profesji i bezpieczeństwo własne z równym brakiem wzruszenia, z którym niegdyś rozmawiali o pogodzie. Fancourt nie do końca wspierała tak lekkie ignorowanie tematu, argumentując to prostą przyczyną. Im szybciej przyzwyczają się do takiej normalności rozmów, tym szybciej przestanie im przeszkadzać chaotyczny rozstrzał świata, w którym przyszło im aktualnie funkcjonować. W tęsknocie za dawnym życiem bynajmniej Ronji nie chodziło o adrenalinę. Ta, chociaż dawała niegdyś przyjemne poczucia odwagi i tego, że nareszcie jej decyzje niosły jakąś wagę wobec reszty świata, z czasem stała się niebezpiecznym wspomnieniem, jak wielkie ryzyko czyha na nich zza każdego zakrętu. Nawet najmniejsza decyzja podjęta w spontanicznym wybuchu energii może mieć ogromne konsekwencje w niedalekiej przyszłości.
- Tak, sądzę, że spokój, którego teraz doświadczamy, można porównać do tego na niebie przed burzą. Widoku nie przesłania ci ani jedna ciemna chmura, ale mimo tego wiesz, że cokolwiek by nie nastąpiło, nie będzie to dobre. - Poprawiła się na twardym siedzeniu, powoli chwytając za kraniec górnej klapy koperty. - Nie aż tak wielkie jak innym, to na pewno. Peak District to zaufane miejsce, sama zresztą wiesz.  Co do prywatnych zleceń jest… - Zmarszczyła brwi w zamyśleniu, zastanawiając się jak uchwycić obserwowane zjawisko. Krucha ludzka psychika nie oddziaływała dobrze na doświadczonych konfliktami ludzi, co dopiero mówiąc o najzwyklejszych w świecie przechodniach, którzy nierzadko całe swoje życie musieli podporządkować nowemu zagrożeniu. - Jest gorzej. Ludzie próbują cierpieć po cichu, ale to nie znaczy, że nagle przestaną. - Dokończyła łagodnie, uwalniając wreszcie papier od pieczęci, a następnie wyjmując zawartość koperty. Przebiegła wzrokiem po treści listu, ustawiając pergamin tak by i siedząca obok Macmillan miała do niego dobry wgląd. Jednocześnie, drugą dłonią dla pewności podparła kartę od tyłu, tak by nikt z przechodniów, nie mógł dojrzeć treści, dzięki padającym zza ich pleców promieniom porannego słońca.
- Wojna odbiera to co najcenniejsze. - Wymruczała, przysuwając się nieco do Prudence, tak by tylko one dwie słyszały wymawiane słowa. Ciężko było się nie zgodzić z lakonicznym adresatem, ale też Ronja zbyt wiele widziała fałszywego współczucia, by nie wątpić w jego intencje. Ludzie może i nie są istotami idealnymi, ale setki lat egzystencji wykształciło w nich wiele niechlubnych umiejętności, w tym manipulacje. Granie na emocjach innych, szczególnie osób poszkodowanych konsekwencjami decyzji obecnej władzy stanowiło zagrywkę poniżej poziomu, jeśli o to chodziło w tajemniczej korespondencji. - Kobieta w Różu, Dorian Avery, Edmund Rodgers… Kojarzysz którąś z tych osób? - Fancourt przebiegła palcami po liniach szkicu zdobiącego dolną część listu, narysowanego dosyć starannie i z precyzją oddającemu wizerunek… No właśnie, kim była tajemnicza osoba spoglądająca na obie kobiety ołówkowymi oczami? Długie do ramion włosy opadały na czarny golf, a ciemne tęczówki zdawały się patrzeć wprost na twarz Ronji, zaglądając, gdzieś znacznie głębiej niż powinny. Czyżby był to portret jednej ze wspomnianych ofiar? Może cała ta akcja była dziełem buntowników pragnących wzbudzić “poruszenie” w przypadkowych spacerowiczach? Żadnych oznaczeń, ani szczególnych ozdobników, po prostu czysty tekst informujący o tych, którzy odeszli wskutek zawieruchy krwi i niezgody. Ronja nie mogła nawet z absolutną pewnością określić, czy informacje zawarte były prawdziwe, chociaż bowiem śledziła wiadomości z kraju dosyć uważnie, to Walczący Mag krystalicznie czysto określił własne ukierunkowanie polityczne, podczas gdy Proroka Codzienego nie widziała na oczy już od długiego czasu.


quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
Ronja Fancourt
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
玉兰花
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9639-ronja-fancourt https://www.morsmordre.net/t9640-demimoz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f360-hornchurch-haynes-road-39 https://www.morsmordre.net/t9641-skrytka-bankowa-nr-2194#293080 https://www.morsmordre.net/t9643-ronja-fancourt#293083
Re: Hyde Park [odnośnik]16.04.21 8:41
Ludzie szybko się dostosowywali. Przyjmowali, to co dawał im los i próbowali sobie z tym radzić. Tak było z wojną, nie mięli zbytnio wpływu na to, że znajdowali się teraz w samym centrum wydarzeń. Mogli dołączyć do jednych lub do drugich, nie wszyscy jednak wykazywali zainteresowanie. Chcieli po prostu przeżyć- zwyczajni zjadacze chleba. Niby najmniej ich to dotyczyło, nie mięli też wypływu na to, że są jakimś tłem dla dwóch walczących stron. Chcieli, czy nie, musieli się jakoś w tym wszystkim odnaleźć. Może była w tym swoim myśleniu nieco samolubna? Ludzie tracili bliskich, a jej brakowało adrenaliny i przygody, przede wszystkim wolności. Nie przywykła do spędzania czasu w domu, nie aż tyle. Czuła wtedy spojrzenia skierowane ku jej osobie, jakby musiała ciągle uważać na swoje gesty i słowa, wiecznie oceniana. Zdecydowanie wolała być jak najdalej od dworu.
- Bardzo dobre porównanie. Czuć niepokój, tylko czekać, kiedy znowu rozpęta się burza. - Prue wsunęła ręce do kieszeni swojego płaszcza, wyprostowała się przy tym, jakby sobie przypomniała, że damie nie wypada się garbić. - Tak, nie jest łatwo mówić o swoich emocjach. Większość jest nauczona zamykać się w sobie i cierpieć po cichu. Uciekają w głąb siebie. Nie są to lekkie czasy i na pewno na wielu odcisną piętno. Nie będziemy tacy sami, kiedy się to skończy. - Wydawało jej się, że beztroskie czasy już nie wrócą i ludzie będą już ostrożniejsi, bardziej zamknięci w sobie. Nie ma się zresztą, co dziwić, takie wydarzenia mają ogromny wpływ na psychikę.
Obserwowała uważnie dłonie Ronji, a raczej kopertę, która się w nich znajdowała. Czyli uda się jej zaspokoić ciekawość, skoro zdecydowały, że ją otworzą. Nie odrywała wzroku nawet na moment, nie chciała nic przegapić. Zauważyła dyskrecję, z jaką kobieta pokazywała treść listu, że też musiały się kryć z tak prostą czynnością. Jednak trzeba było być czujnym, nigdy nie wiadomo, kto mógł właśnie podążać uliczkami parku. Nie przywykła do takiej ostrożności.
Nachyliła się w stronę Ronji, aby nikt nie mógł ich podsłuchać. Uważnie słuchała słów, które były treścią tej niczyjej korespondencji. Nazwiska nic jej nie mówiły. - Nie, na szczęście nie znam żadnej z tych osób. - Czy poczuła choć ukłucie, gdy je usłyszała? Ile obcych osób już straciło życie. Czy choć trochę przejmowała się ich losem? Raczej cieszyła się, że nie znalazły się w tym liście nazwiska bliskich jej osób, może było to samolubne. W czasach jak te chyba nie było nic złego w takim egoistycznym podejściu. Zależało jej na bliskich, nie chciała ich stracić, pewnie każdy to rozumiał.
Czy osoby z listu zasłużyły na śmierć, czy zupełnie przypadkiem pojawiły się na linii frontu i stały się nieoczekiwanie ofiarami wojny. Skoro ktoś pisał listy jak te, to może nie wszyscy przechodzili obok tych śmierci obojętnie. Tylko kto i w jakim celu je pisał? Chcieli wzbudzić bunt w tych zwykłych zjadaczach chleba, otworzyć im oczy? Jaki był cel tej korespondencji. - Jak myślisz, kto stoi za tą korespondencją? - Czy ktoś próbował zobaczyć reakcje prostych ludzi i wyłapać tych, którzy tylko spróbowaliby się zbuntować? Oczyścić miejsce z potencjalnego zagrożenia? Nie miała pojęcia o co właściwie chodzi.


I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Hyde Park - Page 11 D36cb059e33df5c9cc27b3102f0bf437286d1298
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9686-prudence-macmillan https://www.morsmordre.net/t9710-limbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t10646-skarpeta-pru https://www.morsmordre.net/t9860-prudence-macmillan#298534
Re: Hyde Park [odnośnik]16.04.21 12:14
Niewiele wiedziała o arystokracji. Podstawowe fakty zawarte w szkolnych podręcznikach nie odsłaniały nawet części faktycznej wiedzy o ich hermetycznym środowisku, a i te jednostki, z którymi miała okazję obcować, pilnie strzegły sekretów swoich rodzin. Zapewne tego typu reakcję obronną można odnieść do większości przypadków, troska o dobro najbliższych potrafi przewyższyć strach nawet o własne życie. Fancourt do szlachetnej krwi miała nastawienie obojętne, bo sama nigdy też nie doświadczyła z jej strony wyraźnych sygnałów. Najczęściej obcowała z mężczyznami - lordami podczas wypraw zagranicznych, ci z kolei w większości przypadków odznaczali się kiepsko usytuowaną brawurą i niezwykle władczym przysposobieniem. Kiedy była młodsza i poznawała paniczów jeszcze w murach Hogwartu, ich aroganckie zachowanie budziło w Ronji zdziwienie, a czasem nawet przykrość, ale kiedy dorosła, jasne stało się, że owi piękni chłopcy i eteryczne dziewczynki, nie mieli wielkiego wpływu na swoje własne życie. Urodzeni w konkretnych okolicznościach od dzieciństwa zaplanowaną mieli prostą linię losów, z której marginesem wyskoku nie było najwyraźniej nic więcej niż wyrażanie swojego niezadowolenia w stronę niżej urodzonych. Fancourt nie oceniała nikogo bez wyraźnego powodu i chociaż naturalnie zawsze znajdą się odstępstwa od reguły, jak chociażby siedząca obok niej znajoma, ale pewnych tendencji zwłaszcza wśród środowisk konserwatywnych, ciężko było nie zauważyć. Potaknęła ponuro na słowa Macmillan, jednocześnie czytając po raz kolejny słowa rozpisane na liście.
- Nie mam pojęcia. - Przyznała, zwracając się już w stronę Prudence, tak by mogły porozmawiać. - Zakładam, że jednak nie jest to robota Ministerstwa, przy śmierci Averego wspominają o tym, że zmarł wskutek działań wojennych, ale winę przerzucono na Zakon Feniksa. I widzisz ten portret? Ciekawe, czy to jedna z tamtych osób, czy ktoś inny? - Zamilkła na chwilę, ponownie analizując ciemnowłosą osobę, zerkającą na nie znad kartki. Wezwania nie brzmiały na tyle agresywnie by pochodzić od samych buntowników, autorzy listu nie zdawali się rzucać bezpośrednich oskarżeń, a jedynie informować o spustoszeniu, jakie siał konflikt. Z drugiej strony, Ronja upomniała się twardo, że oskarżycielski ton, w jakim ilustrował partyzantów Walczący Mag, również nie musiał koniecznie być prawdziwy, toteż równie dobrze i Zakon mógł postanowić w próbie zjednania sobie Londyńczyków na prostą akcję dywersyjną. Sowy w końcu nie dało się tak łatwo wyśledzić, podobnie autora listu jeśli tamten zachowywał ewidentne środki ostrożności podczas jego tworzenia.
- Z jednej strony jestem w stanie uwierzyć, że to jakaś próba “uświadomienia” ludzi ze strony Zakonu, ale z drugiej, kto wie, może tworzy się jakaś trzecia siła, która optuje po prostu za zakończeniem konfliktu i nie boi się wskazać winnych po obu stronach? - Wypowiedziane na głos przemyślenia mówiła miękko, bez szczególnego przekonania, rzucając Prudence niejednoznaczne spostrzeżenia, które można było wziąć pod uwagę. Jednocześnie, wspomnienie przeglądanych jakiś czas temu listów gończych sprawiło, że zerknęła na blondynkę nieco intensywniej.
- Mam nadzieję, że jesteś wśród ludzi, którym możesz ufać i zapewnią ci bezpieczeństwo. Nam, zwykłym czarodziejom łatwiej jest się ukryć w tłumie, ale wy… Widziałam na majowych listach gończych lorda Macmillana, to twój bliski krewny? - Chociaż Fancourt nie mogła wiedzieć jakie koligacje łączyły go z Prudence, wiedziała, że niebezpieczeństwo łapie się każdego tak łatwo jak rozprzestrzeniający się pożar. - Naturalnie, jeśli nie chcesz wyjawiać takich informacji, możesz zignorować pytanie, nie chcę narażać się na dyskomfort. - Dodała, uśmiechając się łagodnie i kładąc kopertę na kolanach. Pogoda była tak piękna, na jaką mógł sobie pozwolić surowy październik, a one, zamiast cieszyć się tym, musiały mierzyć się z takimi problemami.


quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
Ronja Fancourt
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
玉兰花
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9639-ronja-fancourt https://www.morsmordre.net/t9640-demimoz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f360-hornchurch-haynes-road-39 https://www.morsmordre.net/t9641-skrytka-bankowa-nr-2194#293080 https://www.morsmordre.net/t9643-ronja-fancourt#293083
Re: Hyde Park [odnośnik]17.04.21 20:18
Prudence w ogóle nie rozumiała tego fenomenu arystokracji. Właściwie, co to miało do rzeczy, kto się urodził w jakim rodzie? Jej zdaniem dużo ważniejsze było to, co sobą reprezentowała dana osoba. Spotkała na swojej drodze wielu bufonów o szlacheckich korzeniach, którzy nie mięli szans dorównać tym podobno niżej urodzonym. Zupełnie nie przywiązywała wagi do takich rzeczy. Co niestety czasem nie było dobrze odbierane w kręgach tych o lepszym pochodzeniu, no bo jak to tak, zadawać się z plebsem. Nie potrafiła też zrozumieć dlaczego te szlachetne rody nie odeszły od tradycji i nie pozwolił swoim potomkom decydować o swoim losie. Musieli spełniać oczekiwania rodziny, co nie zawsze przynosiło szczęście. Próbowała z tym walczyć, nie do końca jednak jej to wychodziło, ostatnio nieco spokorniała i próbowała udawać, że jest w stanie się dostosować. Dawało jej to choć chwilę spokoju od natarczywych pytań ze strony starszyzny. Irytowały ją te niekończące się pytania o jej staropanieństwo. Na szczęście wojna, była bardziej interesującym tematem i choć na moment mogła odetchnąć.
- Może jedna z tych osób? Ludzi bardziej rusza, kiedy widzą te osoby, które straciły życie. Nie są wtedy jedynie imieniem i nazwiskiem zapisanym na kartce, a stają się żywą osobą, którą każdy z nas mógł spotkać na ulicy. - zapewne poruszyłoby ją, gdyby zobaczyła w liście znajomą twarz. Lista osób, które straciły życie nie robiła aż tak ogromnego wrażenia. Zastanawiało ją, kto poświęcał czas, aby wysyłać te sowy. Komuś zależało na tym, aby zwrócić uwagę na śmierć bezbronnych osób. Czy to jedna ze stron konfliktu, czy ktoś zupełnie poza? Tego pewnie nigdy się nie dowie, a szkoda.
- Trzecia siła? Myślisz, że ci pomiędzy również chcą się angażować? - w sumie, nie zdziwiłaby się. Każdy chciał wyrazić swoje zdanie, czy to jednak coś zmieni? Czy byli na tyle silni, aby mieć wpływ na to, co działo się obok. Jej zdaniem - nie. Uspokoi się dopiero, gdy Zakon zniszczy przeciwników, nie sądziła, że mogłoby być inaczej. W końcu w bajkach zawsze zwyciężało dobro, w życiu nie mogło być inaczej. Szczególnie, że jej rodzina stała po tej słusznej stronie, muszą zwyciężyć. Powinna również zaangażować się w działalność, bezczynne siedzenie w domu zaczynało ją męczyć, a tu mogłaby się do czegoś przydać. Powinna bardziej się zainteresować tematem i wypytać kogo trzeba. Czas najwyższy przestać stać obok.
- Ostatnio spędzam czas głównie z rodziną. Wydaje mi się, że bardziej bezpieczna już być nie mogę.- starała się raczej trzymać dworu, żeby nie prowokować niebezpieczeństwa. Czasem jednak potrzebowała się wyrwać, choć na chwilę. Tak jak dzisiaj, miała świadomość, że nie jest to do końca rozważne zachowanie, liczyła jednak na to, że dzięki ostrożności uda jej się nie wzbudzić niczyich podejrzeń. - Tak, to mój kuzyn. Jest bezpieczny, przynajmniej jak na razie. - Martwiła się zarówno o kuzyna, jak i innych przyjaciół, którzy byli również ścigani listami gończymi. Podziwiała ich za to, że bronią swoich ideałów, pomimo tego, że bardzo dużo ryzykowali.
- Nie tak łatwo wprawić mnie w zakłopotanie, zresztą komu, jak komu, ale wiem, że Tobie mogę ufać. - Prudence nie bała się mówić o swojej rodzinie, nie miała problemu z takimi pytaniami, zresztą Ronja już raz jej pomogła, nie uwierzyłaby w to, że te pytania spowodowane były złymi zamiarami.


I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Hyde Park - Page 11 D36cb059e33df5c9cc27b3102f0bf437286d1298
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9686-prudence-macmillan https://www.morsmordre.net/t9710-limbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t10646-skarpeta-pru https://www.morsmordre.net/t9860-prudence-macmillan#298534
Re: Hyde Park [odnośnik]18.04.21 16:01
Nie znały się na tyle, by Ronja mogła pozwolić sobie dzielić prywatnymi uwagami z Prudence, bez trudu jednak zauważyła, jak bardzo Macmillan różniła się od typowych arystokratek. Mimo posiadania tej charakterystycznej gracji w ruchach zdawała się bez problemu formułować własne osądy, a ponadto wypowiadać je z nietypową u kobiet jej klasy pewnością. Intrygowało to Fancourt, na równi z dozą należytego zdziwienia i podziwu. Z pewnością kobieta musiała spotykać się z trudnymi sytuacjami, nie tylko w kręgu nieznajomych, ale własnej rodziny, zapewne naciskającej na szybki ślub. Sama Fancourt przecież, wielokrotnie już od strony matki, otrzymywała sugestywne listy z zapytaniem o życie uczuciowe, a także plany na ożenek.
- Możliwe, ale to… Nie ma sensu. Avery był arystokratą, w dodatku jak doskonale wiesz, z rodu wrogiego mugolom. Z pewnością większość przeciętnych przechodniów jego śmierć by nie obeszła, a niektórych i nawet ucieszyła. - Historia magii nie należała do żywych zainteresowań Fancourt, ale podstawowa wiedza wciąż jeszcze pozostawała na swoim miejscu, po latach edukacji w Hogwarcie. Jeśli autorem listu był Zakon Feniksa, naprawdę próbowali wskórać zrozumienie dla swojej sprawy, wśród pospolitego tłumu, śmiercią jakiegoś błękitnokrwistego lorda? Ciemne brwi marszczyły się na czole, kiedy Ronja intensywnie próbowała znaleźć odpowiednie wytłumaczenie, popierające ich tok rozumowania. Może faktycznie jasnowłosa miała rację i Fancourt za bardzo wchodziła w szczegóły rozwiązania, które miała na wyciągnięcie ręki.
- Nie mam pojęcia, wszystko jest możliwe, z tym że na pewno nie będzie to istotny głos w konflikcie. Zasoby Zakonu opierają się na wsparciu mugoli i przewodnictwu Longbottoma, drudzy mają pod kontrolą większość kraju i jego administrację, podczas gdy ci pozostający w szarej strefie nie mają niczego, ani nikogo. - Zadrżała lekko, z pełną świadomością, iż właściwie mówi o sobie. Tych zawieszonych na cienkiej linii, którym nie oferuje się łatwego wyjścia z sytuacji, zamiast tego muszą cierpieć po cichu w swojej rzeczywistości i próbować budować ją na tyle na ile mogą.
- Cieszę się, że rodzina jest bezpieczna. W Londynie nie jest już tak samo jak kiedyś, nie jestem pewna, czy kiedykolwiek jeszcze wrócimy do normalności. - Rozłożony list powoli zgięła z powrotem, ostatni moment poświęcając na zmierzenie wzrokiem szkicu patrzącego na niej ze smutkiem. Czy był to lord Avery, a może ów sklepikarz z Nokturnu? Kolejna śmierć, niezależnie od czynów zabrana, zasługa czasów, w których przyszło im żyć.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, wezmę list ze sobą. Spróbuję popytać o tych ludzi, może ktoś będzie wiedział coś o zmarłych, albo autorach samego “apelu”. W razie czego mogę ci dyskretnie przesłać kopię sową do Puddlemere, dobrze? - Zapakowała kopertę, starannie łącząc ze sobą złamaną pieczęć, tak by zawartość przez przypadek nie wypadła, a następnie włożyła ją do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Planowała ukryć go w bezpiecznym miejscu na terenie rezerwatu, nie ryzykując trzymanie potencjalnej kontrabandy w rodzinnym domu. Szanse, że głębsza analizy listu przyniesie coś odkrywczego, były niewielkie, jednak nic nie stało na przeszkodzie samej próby dowiedzenia się więcej. Pozostawała jeszcze ciekawa sprawa Rogersa, znaleziono go w końcu blisko miejsca pojedynku magicznego. Z pewnością w wiadomościach musiano podawać informacje na temat poszkodowanych, zwłaszcza iż zaznaczono miejsce znalezienia zwłok jako jeden z miastowych parków. Wstając do pozycji wyprostowanej, Fancourt zastanowiła się, czy mogło chodzić o ten sam, w którym obie się teraz znajdowały. - Wiem, że nie muszę ci tego mówić i z pewnością dasz sobie radę, ale… Uważaj Prudence. Mnie możesz ufać, naprawdę. Ale nie można tego powiedzieć o wielu osobach. - Słowa mogły brzmieć chłodno, ale Fancourt nie miała na myśli nic innego prócz autentycznej troski. Była niezwykle ostrożna względem swoich własnych relacji, pilnie strzegąc tego komu powierzała swoje smutki. W końcu, chociaż żadna z nich nie mogła powiedzieć, co list miał wnieść do ich życia, prawdziwość schludnie wykaligrafowanej treści wryła się do umysłu Ronji szczególnie intensywnie. Kto będzie następny?
|zt. dla Ronji


quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
Ronja Fancourt
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
玉兰花
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9639-ronja-fancourt https://www.morsmordre.net/t9640-demimoz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f360-hornchurch-haynes-road-39 https://www.morsmordre.net/t9641-skrytka-bankowa-nr-2194#293080 https://www.morsmordre.net/t9643-ronja-fancourt#293083
Re: Hyde Park [odnośnik]18.04.21 19:22
Prudence odkąd pamiętała byłą gdzieś pomiędzy. Nie pasowała ani do jednego, ani do drugiego świata. Musiała nauczyć się z tym żyć. Często po prostu kierowała się powinnością, tak jak była wychowana. Nie zgadzała się jednak na krzywdę skierowaną w stronę jakiejkolwiek żywej istoty. Jej sumienie było czyste jak łza, nie byłaby w stanie skrzywdzić żadnego stworzenia. Nauczona była również mówić głośno o tym, co czuje. Nie kryła się więc nigdy ze swoim zdaniem, mówili, że ma niewyparzoną gębę.. nie przejmowała się tym jakoś specjalnie. Broniła się rękoma i nogami przed aranżowanym małżeństwem licząc na to, że kiedyś los ześle jej kogoś, kogo pokocha całym sercem, jak do tej pory jednak żaden kandydat proponowany przez rodzinę nie przypadł jej do gustu. No bo jak można tak na siłę kogoś pokochać? Nieszczęście by ją spotkała, gdyby mając męża znalazła tego, którego szukała całe życie, także taka droga którą podążała była bezpieczniejsza, chociaż nie do końca akceptowana. Nawet Macmillanowie mięli swoje granice.
- Masz rację, jego śmierć mogła ucieszyć większość osób. - nie do końca chciało jej się wierzyć, żeby Zakon próbował wzbudzić poruszenie śmiercią kogoś, kto stał po nie do końca dobrej stronie konfliktu. Może więc to ktoś, komu było obojętne kto tracił życie? Ktoś neutralny, chciał zwrócić uwagę na to, że obie strony cierpią? Coraz bardziej ją zastanawiało, jakie do końca miała intencje ta osoba.
- Zdaję sobie z tego sprawę. To musi być ciężkie tak czekać, nie wiadomo ile to wszystko będzie trwało i kiedy wszystko wróci do porządku. - Zdawała sobie sprawę, że taki neutralnych osób było wiele. Nie wszyscy lubili określać się po jednej stronie, czasem było to też wygodniejsze, gdyż która strona by nie wygrała, to zawsze będą mogli powiedzieć, że to ją popierali.
- Dawno tutaj nie byłam, nie jesteśmy w Londynie mile widziani, czasem jednak nie potrafię się powstrzymać, bo tęsknię za miastem. Wiem, że to nie jest do końca przemyślane, ale staram się wybierać bezpieczne miejsca i nie dawać się zauważyć. Obym miała nadal tyle szczęścia. - Wiele by dała, żeby wszystko wróciło do normy. Brakowało jej wizyt w stolicy, spotkań z przyjaciółmi i chociaż chwili zapomnienia, gdzie nie musiałaby uważać i pilnować się, czy ktoś przypadkiem jej nie obserwuje. Na dłuższą metę było to naprawdę męczące.
- Oczywiście, jeśli wyślesz mi kopię, to będę mogła popytać wśród swoich znajomych, może ktoś będzie w stanie nam pomóc i dowiemy się czegoś konkretniejszego. - Cieszyło ją to, że znalazła jakąś zagadkę do rozwiązania. Zawsze to jakieś zajęcie, a nie bezczynne siedzenie i oczekiwanie na cud. Chętnie zajmie się tym tematem i zaspokoi swoją ciekawość. Może dzięki temu odnowi jakieś dawne kontakty. Zapowiadało się dobrze.
Obserwowała kobietę, kiedy ta wstawała. Mina nieco jej zrzedła, gdy usłyszała kolejne słowa padające z jej ust, wiedziała jednak, że są one wynikiem troski. Powinna mieć się na baczności, może nie prowokować losu i faktycznie nie ruszać się z Kornwalii. Nie łatwo było ją utrzymać w jednym miejscu, miała serce wędrowca, czasem, choć na chwilę, musiała się wyrwać. - Uważam, zdaję sobie sprawę, że wielu by chciało wpaść na mnie zupełnie przypadkowo, nie jestem mile widziana w Londynie. Miło było Cię spotkać, liczę, że pozostaniemy w kontakcie listownym i uda nam się ustalić coś więcej na temat tych listów. - Pożegnała się z kobietą. Pozwoliła sobie jeszcze jednak chwilę posiedzieć w parku, nie często bywała w tym miejscu. Minęło może z dziesięć minut i uznała, że już pora wrócić do domu. Spacerem ruszyła w stronę obrzeży Londynu, aby przekroczyć granice miasta, by móc się teleportować do Kornwalii.

// zt


I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Hyde Park - Page 11 D36cb059e33df5c9cc27b3102f0bf437286d1298
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9686-prudence-macmillan https://www.morsmordre.net/t9710-limbo https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t10646-skarpeta-pru https://www.morsmordre.net/t9860-prudence-macmillan#298534
Re: Hyde Park [odnośnik]23.04.21 13:57
Spokojny październikowy dzień spacerowicze londyńskich parków spędzali na oddychaniu świeżym powietrzem, cieszeniem się ostatnimi promykami słońca, które przez chmury już ledwo docierały na chodniki. Niezależnie jednak od pogody czy pory dnia, porządku w mieście zawsze pilnowała Czarodziejska Policja, której najwyższym celem było zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim prawym i odpowiednim mieszkańcom i gościom Londynu. Dwóch funkcjonariuszy, przechadzając się spokojnie po Hyde Parku, rozglądali się jedynie na boki, obserwując okolice i wypatrując czegokolwiek, co mogłoby wzbudzić ich czujność. Faktycznie, ostatecznie ich wzrok spoczął na dwóch mężczyznach, którzy wyraźnie próbowali unikać kontaktu wzrokowego.
- Czarodziejska Policja, funkcjonariusz Brown oraz funkcjonariusz Bates - spokojnym, ale stanowczym głosem wypowiedział jeden z policjantów, do krzepkiego czarodzieja o łysej głowie.
- Dzień dobry panowie, poprosimy o dokumenty rejestracji różdżki - dodał drugi policjant, zdecydowanie milszym i łagodniejszym tonem, uśmiechając się nawet delikatnie do drugiego, znacznie wyższego od niego rudzielca o krótkich loczkach.
Czarodzieje speszyli się, a ich twarze widocznie zaczęły się pocić, co jedynie skupiło więcej uwagi przypadkowego patrolu. Gdy łysy mężczyzna zaczął przeszukiwać kieszenie, w końcu drżącą ręką wyjmując papier i wręczając go policji do sprawdzenia, drugi dyskretnie próbował zrobić krok w tył.
- Hola, hola, przyjacielu - milszy policjant wcelował w niego różdżkę. - Jak się nazywasz?
- Ska...Skama... Skamander... - rudy czarodziej zaczął się zapowietrzać. - Ale przysięgam, że to nie ja, nie ja, nie ja, na Merlina! Zbieżność nazwisk!
Pierwszy policjant, który zdążył już sprawdzić dokumenty krzepkiego mężczyzny, oddał mu je i gestem dłoni wskazał, by lepiej uciekał z miejsca tego zdarzenia. Ten, zgodnie z poleceniem, niemal zaczął biec, oglądając się tylko na kolegę z przerażeniem. Wyciągnięte w stronę złapanego przypadkowego przechodnia różdżki, sprawiły, że ten uniósł ręce nad głowę, trzęsąc się jeszcze. Czerwień spłynęła na jego twarz, a łzy same napłynęły do oczu.

| Ronja, Prudence. Sytuacja rozgrywa się jedną ławkę na lewo od Was (około trzech metrów). Możecie wyraźnie usłyszeć i dostrzec wszystko, co mówią mężczyźni, widzicie ich twarze. Póki co nikt nie patrzy w Waszą stronę.

Na odpis macie 72h. W razie pytań zapraszam do Aquili.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Hyde Park - Page 11 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Hyde Park [odnośnik]24.04.21 20:40
Obie gotowy były już do odejścia, powoli podnosząc się z pozycji siedzącej, kiedy z boku zaczęły dochodzić do Fancourt podniesione głosy. Ronja wyprostowała się nieznacznie, wciąż jeszcze nie obracając się bezpośrednio w stronę zajścia. Wyglądało na to, iż dwóch nieszczęśników trafiło na policyjny patrol, ledwie przypadkiem ominąwszy je same. Realizacja tego, jak bliskie były samodzielnego zmierzenia się z problemem wywołała u kobiety nieprzyjemny dreszcz podążający wzdłuż kręgosłupa. Znaleziona koperta znajdowała się obecnie głęboko w połach wewnętrznej kieszeni jej płaszcza, niezauważalna z zewnątrz, znaleziona przypadkiem. Nieznanego pochodzenia. Nie to jednak było obecnie ich największym problemem.
- Patrol. - Wyszeptała do Prudence nieznacznym ruchem głowy w bok, potwierdzając usłyszane przez obie czarownice słowa. Jednocześnie minął je jeden ze złapanych, biegnąc w przeciwnym kierunku z trwogą wymalowaną na twarzy. Najwyraźniej temu udało się bez większych problemów uniknąć konfrontacji, czego nie można powiedzieć o… Skamander? Jedyny Skamander, jakiego Ronja znała, był wyjątkowo opornym aurorem w jej wczesnej pracy terapeuty, jeszcze za czasów dawnego ministerstwa, ale chociaż słyszała teraz jedynie głos, nie chcąc obrócić się i zwrócić niepotrzebną uwagę, to z pewnością nie należał on do Anthony’ego. - Nie możemy ryzykować podejścia, szczególnie ty. - Dopowiedziała, łagodnie wstając z miejsca płynnym ruchem. Nie było sensu otwarcie rzucać się do obrony nieznajomego, nawet jeśli tak jawny akt przemocy wobec kogoś, kto nie mógł się bronić, stanowił dla Fancourt powód do dezaprobaty. Z tej perspektywy widziała już dokładnie, że ofiara, rudy czarodziej, zaczął się stresować, czerwieniejąc na twarzy, podczas gdy po jego policzkach toczyły się łzy. Kto będzie następny? W głowie kobiety pobrzmiewały przeczytane zaledwie kilkanaście minut wcześniej słowa. Wydawało się, że gorzki humor dopisywał dzisiaj losowi i postanowił na żywym przykładzie udowodnić powagę splotu przypadków, jakim było odnalezienie przez czarownice koperty. Nie przypuszczała, że niewinne spotkanie towarzyskie przerodzi się w coś potencjalnie niebezpiecznego, zwłaszcza w towarzystwie blondynki, która swoją obecnością w Londynie, mogła stracić znacznie więcej niż sama Fancourt. Ronja w żadnym wypadku nie chciała narażać młodszej koleżanki na nieprzyjemności, szczególnie zważając na obecność twarzy jej kuzyna na rozwieszonych po mieście listach gończych. Z drugiej strony, wiedziała jednak, że Prudence nie należy do osób, które bez mrugnięcia okiem pozwolą innym wyrządzać krzywdę. Postawione pod ścianą, musiały zatem zrobić to co wydawało się najrozsądniejsze, jednocześnie dbając o własne dobro. Ronja była gotowa na obronę lady Macmillan nawet jeśli jej umiejętności pozostawiały w tej kwestii wiele do życzenia, ale miała nadzieję, że tamta dostrzeże, w jak bardzo przegranej pozycji się znalazły.
- Nie zdołamy mu pomóc. Nie dziś. - Rzuciła cicho do Prudence, grobowy ton zdradzający przyjaciółce jej dyskomfort. Ruszyła naturalnym krokiem w stronę wyjścia z Hyde. Jak władza mogła żądać szacunku zwykłych obywateli, kiedy na ich oczach urządzali podobne sceny? Strach i przemoc nie wystarczą im na zawsze, a póki co inni wciąż będą cierpieć. Zachęciła Macmillan gestem dłoni do podążenia za nią, w przeciwnym kierunku do sąsiadującej ławki. Dzisiaj mogły tylko patrzeć i pamiętać. Park, chociaż z pozoru cichy, w każdej chwili mógł posłużyć za punkt niebezpiecznego starcia, z którego nie uratowałyby się łatwo słowami. Kto będzie następny? Może ona? Ronja wciąż w końcu stała pomiędzy, w zawieszeniu. Nie mając za sobą zaplecza historii, arystokratycznych więzów krwi i pamięci o błękitnokrwistych przodkach, nie pragnąc niczyjej śmierci, ani zemsty. Gdzie w tej historii pozostawało miejsce, na tych silnych spokojem, bez skarg w milczeniu? Na tych, którzy wciąż jeszcze wierzyli w równowagę tego świata.


quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
Ronja Fancourt
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
玉兰花
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9639-ronja-fancourt https://www.morsmordre.net/t9640-demimoz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f360-hornchurch-haynes-road-39 https://www.morsmordre.net/t9641-skrytka-bankowa-nr-2194#293080 https://www.morsmordre.net/t9643-ronja-fancourt#293083

Strona 11 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 10, 11, 12, 13  Next

Hyde Park
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach