Wydarzenia


Ekipa forum
Syreni obraz
AutorWiadomość
Syreni obraz [odnośnik]06.09.16 22:30
First topic message reminder :

Syreni obraz

Ku brzegom angielskim już ruszać nam pora, i smak waszych ust, hiszpańskie dziewczyny, w noc ciemną i złą nam będzie się śnił... Zabłysną nam bielą skał zęby pod Dover i znów noc w kubryku wśród legend i bajd...

W tawernie już od wejścia czuć przejmujący swąd nade wszystko męskiego potu, a w drugiej kolejności - męskiego moczu. Silny zapach alkoholi drażniąco przesyca powietrze, skądinąd wyczuć można również nuty aromatów zgniłych ryb. Huk pijackich przyśpiewek dominuje nad wszechobecnym gwarem - prawie nie słychać przechwalającego się przy szynku mężczyzny, który opowiada o swojej ostatniej batalii, w której rzekomo wypatroszył morskiego smoka, mało kto zwraca uwagę na marynarzy tłukących się po mordach po przeciwległej ścianie. Zrezygnowany barman dekadencko przeciera brudną szklankę brudną szmatą, spode łba łypiąc na drzwi, które właśnie otworzyłeś...

Możliwość gry w czarodziejskie oczko, darta, kościanego pokera
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:27, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Syreni obraz - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Syreni obraz [odnośnik]05.09.19 19:23
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Syreni obraz - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Syreni obraz [odnośnik]10.09.19 19:57
Wprost w ręce to mogą jej tu odtąd podawać ohydne drinki. Philippie już nie chciało się niczego dodawać do tego żałosnego dialogu. Jeśli próbowała kontynuować słodkie drażnienie się, a z całą pewnością do tego właśnie dążyła, to nie powiodło jej się rozniecenie w niej zbyt widocznych iskier złości. Miała ochotę poklepać ją po głowie i powiedzieć, że już dość, że ma racje, ale to zbędne gesty nieistniejącego rozejmu. Blondyna ją wykiwała, ale przecież nie była byle niewiniątkiem, by przyjąć to jak ostatnia beksa albo potulny szczeniak. Nie do końca jej odpowiadała taka forma rozgrywki, ale też wolała przed tym nie umykać. Czy miała szczęście? O powodzenie miłosne nigdy nie prosiła, karty szły różnie, ale może zatęchła atmosfera Pasażera wesprze swojego człowieka. Nie chciała też niepotrzebnego zbiegowiska, głośnego pseudowsparcia ciekawych moczymord. Dwie rywalizujące baby mogły przyciągać ich spojrzenia. Dobrze, że Philippa żyła w boskiej nieświadomości odnośnie tajemnych umiejętności tej wyszczekanej konkurentki. Nie ugięłaby się pewnie pod mocą takich informacji, ale pod jej różdżką już tak. W temacie sztuki pojedynkowania pozostawała raczej przeciętna. Co prawda ostatnio sprała tyłek jednego typa w Domu Pojedynków, ale wiedziała, że to nic, że wokół niej kręcą się ludzie władający potężną magią, uzdolnieni w szybkim rozprawianiu się z przeciwnikiem. Phils miała więc dużo do nadrobienia, jeśli kiedykolwiek chciała spróbować prawdziwej walki bez gwizdka sędziego i bez czuwających za jej plecami uzdrowicieli. Nie dało się jednak ukryć, że praca tutaj wymagała od niej oswojenia się z koniecznością stosowania pewnych praktyk i umiała sobie poradzić w nieciekawych sytuacjach.
Patrzyła w czujne oczy tej wciąż bezimiennej złodziejki, w dłoniach przekręcała karty, pieszcząc każdą z nich nieuchwytnym w locie dotykiem. Nie kombinowała, chociaż zdecydowanie kombinować mogła. Oczko to tylko chwila szczęścia – mogło otoczyć którąkolwiek z nich, a jednak liczyła na to, że odzyska zaraz swój pierścień i będzie po sprawie. Papierosowy dym przemieniał mocne oblicze przeciwniczki w obraz mniej wyraźny, przymglony. Sama nie zapaliła, może trochę dlatego, że paliła tylko, gdy podwędziła komuś fajkę. Ludzie dziwnym trafem zawsze jej na to pozwalali, ale też nie przywykła do pytania o zgodę. Po prostu wyciągała czyjąś paczkę jak swoją i brała – taki Scaletta aż za dobrze o tym wiedział, lecz nie on jeden.
– Nie miewam narzeczonych. Im więcej przyrzeczeń, tym mniej wolności – odparła beznamiętnie, spoglądając na swoją kartę. Wyglądało na to, że pójdzie szybko. Tym bardziej, że i w tej drugiej dłoni znalazła się dość mocna. Dziesiątka. Nie wiedziała, czy mogła to przyjmować jako dobrą wróżbę, ale gra toczyła się dalej. Pierwsza tura w miarę równa, a druga… cóż, druga mogła być tą ostatnią. Szkoda tylko, że tylko jedna z nich miała coś do stracenia w tym starciu. Dla tej kobiety pierścień Moss był niczym. Zresztą chyba przestało już chodzić jedynie o odzyskanie ukradzionego przedmiotu. – Jest po prostu mój i chcę go mieć – dopowiedziała jeszcze, spoglądając jej już w oczy. Palce przesunęły kolejną kartę.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Syreni obraz [odnośnik]10.09.19 19:57
The member 'Philippa Moss' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Syreni obraz - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Syreni obraz [odnośnik]21.09.19 22:11
W oczach panny Moss zapłonęła irytacja, iskrzyła w nich wręcz złość na blondynkę, choć nie zwerbalizowała tego, zachowując kamienną minę. Tyle wystarczyło, Sigrun wiedziała już, że osiągnęła swój cel, chociaż połowicznie. Wolałaby mocniej wyprowadzić barmankę z równowagi, spoglądać z rozbawieniem na to jak tupie nóżkami, wygraża piąstkami i próbuje ciskać w nią zaklęciami, święcie przekonana, że ma z nią szanse. Przyglądała się jej z lekko przechyloną głową; tak jak ludzie zwykle patrzą z rozczuleniem na zabawnego kilkulatka albo psa goniącego własny ogon. Nawet nie potrafiłaby odpowiedzieć na pytanie dlaczego zadawała sobie trud, aby wzbudzić w barmance podobne emocje. Wina tkwiła chyba jedynie w jej złośliwej, przekornej naturze, skłonności do niezbyt rozsądnych uczynków; z cudzej złości czerpała złośliwą uciechę.
Dlatego uważnie przyglądała się dłoniom Phillipy. Może lekceważyła jej umiejętności pojedynkowe - albo to o raczej o swoich miała bardzo wysokie mniemanie - ale z pewnością nie podchodziła tak do jej gry w karty. Pracownice przybytków takich jak Parszywy Pasażer miały bardzo zwinne palce. Musiały. Potrafiły oszukiwać, okradać i mataczyć, byleby zarobić więcej, bądź zdobyć dodatkowy napiwek. Pewnie była w tym wprawniejsza od samej Rookwood, dlatego pozostawała uważna.
- To godne pochwały podejście - zaśmiała się perliście, unosząc przy tym lekko brew; nie spodziewała się, że przyzna tego wieczoru Moss rację i to zupełnie szczerze. Najwyraźniej podzielały niechęć do wiązania się na stałe - a już tym bardziej węzłem małżeńskim. Sigrun raz już popełniła ten błąd i nigdy więcej nie zamierzała wejść do tej rzeki. Małżeństwo z Alphardem Montague uznawała dotąd za najbardziej ponury i najżałośniejszy moment swojego życia - a przynajmniej ona taka wtedy była. Słaba, żałosna, dopiero ucząca się walczyć o swoje. - Nie marzysz o księciu na najnowszym modelu miotły, który pewnego dnia cię stąd zabierze? - spytała żartobliwie, a żart ten podszyła kpiną. Trochę nie wierzyła, że dobrze jej było w Parszywym Pasażerze. Cuchnęło tu, śmierdziało, odwiedzali to miejsce głównie marynarze o nalanych, czerwonych od alkoholu twarzach. Philippa była jeszcze młoda, ładna i pyskata, czy nie stać było ją na coś lepszego? - To wszystko? Przeczucie mówi mi, że kryje się za tym dłuższa historia - odparła jakby z żalem, że Moss nie mówi jej całej prawdy. Gdyby to był tylko zwykły pierścionek, to czy ciskałaby się o niego aż tak? Zapewne, ale Sigrun wolała myśleć inaczej.
Spojrzała na drugą kartę barmanki - król, co oznaczało, że ma już piętnaście punktów. Jeszcze wiele mogło się zmienić. Rzuciła własną, mając nadzieję, że to, co łączyło ją i pewnego żeglarza, nie zakłóci jej dobrej passy w kartach.


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Syreni obraz [odnośnik]21.09.19 22:11
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Syreni obraz - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Syreni obraz [odnośnik]24.09.19 1:26
Ta kobieta od samego początku zgrywała kąśliwą. Czerpała nienormalną satysfakcję z tych prób wpędzania Philly w pułapkę. Trafiła na kogoś, kto również od czasu do czasu bawił się w takie gierki. Starej zniewagi za nic nie chciała sobie podarować. Skoro los, jakże zdradliwy, nakierował je na siebie tego wieczoru, to tym bardziej aktem wielkiej bezmyślności byłoby rzucenie się na nią. Byle płachta, byle powiew ironii nie mógł zadziałać. Choć lubiła kierować się instynktem, znała także zalety wolniejszych, bardziej przemyślanych kroków. W Parszywym Pasażerze ciężko było o skupienie. Poprawiła swoją pozycję, założyła nogę na nogę i wyprostowała plecy, czując, że odpowiednia postawa dodawała pożądanej pewności. Pewności, którą to bezimienna wciąż starała się zadeptać. Phils jednak pozostawała dumna, a ewentualną porażkę, o zgrozo, gotowa była wykrzyczeć gdzieś poza ciekawskim uchem blondwłosej. Nie było mowy o podawaniu jej jakiejkolwiek niekontrolowanej przez Moss satysfakcji na złotym talerzu.
– Czyżbyś i ty je praktykowała? Silna, wolna, przebiegła… – rzucała, świdrując ją dokładnie spojrzeniem. Nie kryła się z tym, nie próbowała też umykać tchórzliwie przed jej oczami. To byłoby jeszcze gorsze od przegranej w karty. Choć obydwie zapewne wolałby wybrać nieco inną metodę na poradzenie się z tym… zgrzytającym konfliktem, to jednak musiały mieć choć resztki tej klasy. Może to ta kobiecość nie lubowała się w rozwiązaniach skupiających się na sile mięśni. Przeciwniczka była jedną z tych kobiet, które podbijały świat i nie pozwały, by ktokolwiek mógł je gnoić. Faktycznie coś mogłoby je połączyć. W tej chwili jednak nie widziała najmniejszej szansy na porozumienie. – Po co mam marzyć o księciu, skoro mogę mieć króla? – prawie zanuciła, na koniec uśmiechając się cwanie. Ckliwe historyjki z baśni stały daleko od jej marzeń. A król? Królem sterowała przecież królowa, odważnie pociągająca za niewidzialne dla ludu sznurki. Księżniczki były słodkie i urocze. Phils czasem też, ale to nie było prawdziwe. Tak to właśnie widziała. Dziś król nie istniał, a ona cieszyła się własnym szaleństwem. Ono z taką łatwością rozkwitało w portowych zaułkach. – Ale nawet i król nie mógłby mnie stąd zabrać – uzupełniła odpowiedź. Więź tawerny i Moss była silna, byle chłop nie mógłby jej stąd tak po prostu zabrać. To był jej dom, je rodzina – nawet jeśli czasem musiała czyścić swoje sukienki z obcej krwi, głaskać brudne wąsy i śmiać się z nędznych dowcipów podstarzałych cwaniaczków. Mężczyzna, który nie potrafił zaakceptować tych korzeni, nigdy nie stanie się częścią jej życia.
– Nie, gramy o tanią błyskotkę – odpowiedziała lekko, zupełnie jakby chwaliła majowe słońce, a nie lekceważyła znacznie swojego ulubionego pierścienia. Nie była chętna do dzielenia się z nią swoimi sekretami.  Gdy popatrzyła na jej kartę, mina jej zrzedła. Dwadzieścia. Zacmokała, ale trudno stwierdzić czy to gest uznania czy raczej rzucanie samej sobie wyzwania. Więc teraz musiała mieć cholerne szczęście lub… lepkie ręce. Ułożoną na talii dłoń trzymała sekundę dłużej, jakby dawała sobie czas na bezgłośne wyszeptanie życzenia. A może wzywała sprzyjające jej duchy martwych kapitanów? Nieważne. Odsłoniła kartę.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Syreni obraz [odnośnik]24.09.19 1:26
The member 'Philippa Moss' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Syreni obraz - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Syreni obraz [odnośnik]29.09.19 0:08
Dziewczyna miała charakter, tego nie można było jej odmówić. Uparty, krnąbrny, pewny siebie. Ciskała się, Sigrun to widziała, tę iskrzącą w oczach złość, lecz mimo wszystko walczyła i nie poddawała się. To niewątpliwie robiło na blondynce dobre wrażenie, nie znosiła kobiet miałkich, pozbawionych charakteru, a ich społeczeństwo wychowywało głównie takie - byleby były posłuszne mężczyzną. Coś mówiło jej jednak, że barmanka Parszywego Pasażera do tego pokroju nie należy, że nie jest bezwolną gęsią. Już i tak prowadziła ciekawy tryb życia, pracując i żyjąc w miejscu takim jak to.
- Powiedzmy - przytaknęła, wzruszając ramionami, to nie była żadna tajemnica, raczej powszechnie znany fakt, jeśli już znało się nazwisko Sigrun. Styl życia jasnowłosej wiedźmy wzbudzał kontrowersje w jej otoczeniu. Parała się męskim zawodem - co więcej osiągnęła w nim znacznie więcej niż wielu mężczyzn, awansując na dowódcę swojej grupy - żyła sama, drugi raz nie pozwoliła się poprowadzić do ślubnego kobierca. Przez chwilę kusiło ją, aby wspomnieć o Alphardzie, ale chyba nie zmusiłaby się do pełnej żalu miny i smutnego tonu, by udawać smutną wdówkę - nie teraz, gdy czuła takie rozbawienie całą tą sytuacją z pierścionkiem, grą i dąsami barmanki.
- Po co ci król? - prychnęła w odpowiedzi, przewracając oczyma; mężczyzna nie był kobiecie do niczego potrzebny (za wyjątkiem alkowy, rzecz jasna), jeśli naprawdę chciała osiągnąć sukces, sięgnąć po swoje. To byłoby trudne w ich świecie, w tych czasach, bardzo trudne, ale nie niemożliwe. - Masz długi, że musisz tu siedzieć i je spłacić? - spytała, unosząc lekko brwi na wspomnienie o więzi, która łączyła ją z tawerną. Właściwie nie byłaby zdziwiona. Młodość miała to do siebie, że była pełna głupstw i błędów. Sigrun nie zdziwiłaby wcale historia, że zaciągnęła pożyczkę dla siebie, bądź rodziny u właścicieli Parszywego Pasażera i teraz musi je spłacić. Historia banalna i częsta.
Zerknęła na kartę wyrzuconą przez Philippę. Miała zaważyć o wszystkim. Na stole pojawił się as, zwykle prowadzący do zwycięstwa, teraz oznaczał porażkę brunetki. Sigrun cmoknęła jakby z żalem i pokręciła głową, szepcząc cicho: ojoj, siląc się na udawane współczucie i odłożyła resztą kart na stół. To koniec. Wygrała grę w oczko, a więc... - Cóż, wygląda na to, że pierścionek naprawdę należy teraz do mnie - powiedziała cicho, z premedytacją przeciągając samogłoski; uniosła dłoń, by ostentacyjnie przyjrzeć się błyskotce. - Ale... niech ci będzie. Bylebym tylko już ani razu nie dostała tu rozwodnionej whisky, rozumiemy się? - stwierdziła po chwili, zsuwając z palca pierścionek należący do Moss i kładąc go z brzękiem na stole; powoli przesunęła biżuterię w kierunku barmanki, uśmiechając się kącikiem ust. Bardziej niż o nierozwodnioną whisky chodziło jej o ognistą pozbawioną wkładki z Agonii, Dziesięciu Agonii czy innej paskudnej trucizny, będącej bronią większości kobiet. Barmanka musiała mieć kontakty. Nie lekceważyła jej tak do końca - a to w jaki sposób wypowiadała się o związkach i byciu niezależną wzbudziło w Rookwood jakiś cień sympatii.


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Syreni obraz [odnośnik]02.10.19 22:56
To nad kobietą trudniej było zapanować, to ją trudniej było rozszyfrować, to ona była większym zagrożeniem, choć tak często niedocenianym. Philippa dobrze o tym wiedziała. Dużo łatwiej poradziłaby sobie, gdyby na miejscu jasnowłosej znalazł się jakiś typ, niekoniecznie aż tak tępy, ale jednak mężczyzna. Z nimi umiała się obchodzić, wydawało się, że są niezmącenie przewidywalni i potrafią tylko wchodzić w jedną z dość określonych ról. Igrali, owszem, ale nie tak, jak igrała z nią ta kobieta. Na nią nie zadziałałby oklepany urok Moss, była przeciwnikiem wymagającym, ale i przy tym wnosiła coś ciekawego do tej śmierdzącej, portowej rutyny. Mogła uznać, że za jej sprawą zaszły pewne zaskakujące zmiany, ale wolała nie dawać nieznajomej dodatkowego powodu do dumy – i tak ciekła z niej ona wystarczająco obficie.
– Nie mam długów, nie pragnę też lepszego życia, ale nie pogardziłabym jakimś poważnym wyzwaniem. W porcie niewiele mnie już może zaskoczyć – odpowiedziała zgodnie z prawdą. Choć lubiła swoją pracę i oporządzanie zafajdanych moczymord, to jednak brakowało jej namiastki wielkości, tego poczucia wiszącego ponad nią wyzwania. – Może król byłby nim… a może też i nie – dopełniała nieco zamyślona. Ostatecznie mogłaby w ten sposób doprowadzić do rozwoju własnej potęgi – jakkolwiek takowa miałaby wyglądać. Mimo pewnej życiowej stabilizacji, czuła irytujący brak. Król czy nie król – gdzieś tam jest ktoś lub coś, co umiałoby rozpalić satysfakcjonująco jej ambicje. Wyrastała z biedy, nie spodziewała się nigdy, że stanie gdzieś na królewskich parkietach, ale życie nie opierało się wyłącznie na forsie lub jej braku. Istniały też inne zadania. Co prawda dziś nie do końca potrafiła sobie je wokół siebie wyobrazić, ale czas płynął wolno, a ona miała stały kąt. Sztorm nie nadchodził, więc nie musiała się oglądać za ratunkiem. Tylko czasem aż nadmiernie czuła się kuszona przez nachalne głosy w głowie. Przeciwniczka mogła być spokojna o dzieje Philippy Moss, nie zanosiło się na żaden kataklizm ani też nie istniały żadne łańcuchy przyciskające jej postać brutalnie do tej zasyfionej podłogi. Zawsze mogła stąd odejść, ale nie chciała.
Porażka. Nieprzychylne karty, nielojalny duch Pasażera i ten triumfujący uśmieszek rozkwitający przed nią. Ależ oczywiście, niczego innego się nie spodziewała. Błysk rozczarowania odbijał się w oczach Philippy, ale postanowiła przyjąć to chłodno, bez złowieszczych jęków. Pierścień pozostanie na palcu blondyny, ale cóż, może się dzięki temu bardziej dowartościowała. Ponownie zwyciężyła w tej dziwnej rozgrywce, którą między sobą prowadziły już drugie spotkanie. Milczała, kiedy kobieta pieściła się ze słowami, próbując znów ją rozdrażnić. Zdawało się, że Phils kuła ją spojrzeniem, choć ani drgnęła. Dopiero na jej następne słowa uniosła brwi i lekko rozchyliła usta, nie potrafiąc zapanować nad zdziwionym wyrazem twarzy. Natychmiast zagarnęła pierścień, upewniając się gdzieś po drodze, że to na pewno ten. – No, no... Jaka zmiana. Co ją spowodowało? – zapytała ciekawa. – Tego ci obiecać nie mogę – oświadczyła luźno, a gromadzone od długich minut napięcie jakoś podejrzanie z niej uleciało. Nie spodziewała się takiej dobroduszności. Pewnie znowu coś kombinowała. Wierząc w to, Phils nie chciała stracić czujności. – Nie wyglądasz mi na niewinną, ale i nawet niewinność nie daje tej gwarancji bezpiecznych drinków. I tak uważałabym na każdy kieliszek – ciągnęła dalej, a pod stołem lekko zakołysała nogą układającą się na drugim udzie. Uśmiechała się, choć byłaby bardziej zadowolona, gdyby zwyciężyła potyczkę. Może jeszcze będzie okazja?
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Syreni obraz [odnośnik]06.10.19 19:44
W tej materii Sigrun w pełni podzielała zdanie panny Moss i śmialo przyznałaby jej rację, postawiła za to szklaneczkę whisky, gdyby tylko zdecydowała się wygłosić tę tezę głośno. Mężczyzna byłby dużo prostszym przeciwnikiem w tej rozgrywce.Z nimi zawsze można było łatwo sobie poradzić - to zazwyczaj proste istoty, skupione na jednym: na kobiecych wdziękach. Ładna buzia i odpowiednie kształty rysujące się pod szatą były zazwyczaj kluczem do osiągniecia swojego celu. Jeśli dorzucić zaś do tego uśmiech, spojrzenie rzucone w odpowiednim momencie, inteligentne pokierowanie rozmową - sukces był gwarantowany. Philippa, ze swoją urodą i zadziornością, łatwo odzyskałaby pierścionek, gdyby tylko na miejscu Sigrun siedział mężczyzna - ale miała pecha. To już ustaliły.
Jasne brwi Sigrun uniosły się lekko w wyrazie zaskoczenia. Wiedźma poczuła się okłamywana i to kłamstwo starała się dostrzec w spojrzeniu, mimice rozmówczyni. Trochę nie chciało się jej wierzyć w to, że naprawdę nie pragnęła wyrwać się z tego cuchnącego, zafajdanego miejsca, że tkwiła tu z własnej, nieprzymuszonej woli. Coś na pewno ją tu trzymało. Raczej zwyczajnie chciała się tym dzielić z nieznajomą - to było dużo bardziej wiarygodne wyjaśnienie od dyrdymałów, że Parszywy Pasażer to jej dom, czy coś w tym rodzaju. Pytała, bo poczuła chwilową ciekawość. Nie zamierzała wyciągać z Philippy szczerych wyznań - tak naprawdę historia życia barmanki obchodziła wiedźmę tyle, co zeszłoroczna zima.
- Znam jednego króla. Nie wiem, czy podołałabyś takiemu wyznaniu - stwierdziła enigmatycznie, uśmiechając się kącikiem ust; miała na myśli tylko jednego mężczyznę, któremu pragnęła być posłuszna, któremu pragnęła służyć - jej dusza i życie należały do niego. To Czarny Pan był królem, królem wszystkiego, sięgnął po potęgę i władzę, stając się najważniejszym człowiekiem w tym kraju. Służba dla Niego była wyzwaniem. Niełatwym i często bolesnym, lecz zarazem jakże podniecającym i fascynującym - dla Sigrun był to zaszczyt. Czuła się dumna walcząc w Jego imieniu, nosząc na przedramieniu Mroczny Znak, służąc mu. Może i myśl o nim, o tym, że powinna zająć się pilniejszymi sprawami, niż dziwaczna potyczka na słowa i karty z barmanką Parszywego Pasażera o głupi, bezwartościowy pierścionek skłoniły Rookwood do zwrócenia go właścicielce.
- Droczyłam się tylko, jestem czysta jak dziecięca łza - zaśmiała się, puszczając do Phillipy oczko, niby żartując - ale tak naprawdę mówiła całkiem poważnie (przynajmniej w połowie). Za całą tą sprawą nie stało przecież nic więcej. Przechyliła głowę przyglądając się barmance z rozbawieniem. Naprawdę teraz groziła jej otruciem? - Lepiej, żeby w moim kieliszku nie znalazło się nic poza alkoholem, inaczej ty za to odpowiesz - stwierdziła beztrosko.
Kątem oka dostrzegła jak po schodach zbiega czarownica; twarz zasłaniała dłońmi, chusteczką tłumiła szloch, a jej schludniejsza szata sugerowała, że nie była klientką baru - to raczej dla wróżbitki na piętrze się tu pojawiła. Rookwood dźwignęła się więc z krzesła.
- Na mnie już pora. Może jeszcze tu zejdę. Trzymaj najlepszą whisky w pogotowiu - rzuciła zuchwale na pożegnanie, znów puszczając Moss oczko, po czym przerzuciła swój płaszcz przez ramie i bez słów pożegnania skierowała się w stronę schodów. To Vablatsky przyszła odwiedzić, a nie bar.


| zt


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Syreni obraz [odnośnik]06.10.19 21:26
Nawet jeśli coś takiego nie mieściło się w wyobrażeniu tej czarownicy, to jednak mówiła prawdę. Nie znała niczego lepszego od Parszywego Pasażera i ludzi, którzy go tworzyli. To otoczenie ją rozumiało, ono jej sprzyjało i nie miało przed nią już chyba żadnej niecnej tajemnicy. Znała tylko gorsze życie, znała gorszą siebie, a to, co uczyniła z nią pani Boyle, tawerna i banda głupawych pijaczków stało się nieoczekiwanie wybawieniem. Otrzymała siłę, której nigdy nie spodziewała się w sobie poczuć. Dlatego dziś nie miękła przed ostrymi spojrzeniami przeciwniczki, przed jej zgryźliwym, cwanym językiem. Często kłamała, ale w tym temacie przemawiała jedynie słowem prawdy. Nie do uwierzenia, prawda?
– Tego nie wiemy. Musiałabym spróbować… – zamruczała w widocznym rozmyśleniu. Potrafiła połączyć kobietę z jakimś mrocznymi sekretami, to nie była pięknotka dumna z życia domowej gospodyni. W tej roli byłaby co najwyżej swą własną karykaturą. Phils, stanąwszy przed tym nieokreślonym dokładniej wyzwaniem, z pewnością spróbowałaby, o ile nie godziłoby się ono z jej zdaniem. W większości przypadków ono nie stanowiło żadnej przeszkody. Elastycznie dopasowywała się do powierzonej misji. Niejednokrotnie pośredniczyła w nieładnych sprawunkach. Miała gdzieś ich prawość lub nieprawość – liczył się przecież interes. Płynęła z prądem, a prąd ten mienił się galeonowym złotem. Gdy nie chodziło o złoto, pojawiały się inne powody, dla których ruszyłaby się z miejsca. Teraz, topiąc się we wspomnianym pragnieniu wyzwania, gotowa była przymknąć oko na wiele niedogodności. Domyślała się, że nie chodziło o jakąś nudną akcję. Ktoś, kto był królem dla tej kobiety, zapewne należał do intrygujących mężczyzn. Tak, chyba mogłaby spróbować.
– Obie jesteśmy… czyste jak łza – dopełniła jej wypowiedź z tym cwaniackim uśmiechem. W krzyżujących się spojrzeniach mogły zapłonąć skrawki porozumienia. Kobiecej siły nie należało lekceważyć. Philippa mimo wszystko doceniała tę wciąż bezimienną dla niej postać. Parsknęła cicho na wzmiankę o kieliszku, ale nic już nie dodawała. Okoliczności miały wkrótce pokazać, jak dalej potoczy się ta znajomość. Być może nie spotkają się już nigdy więcej.
Wkrótce pomknęło do niej to zdradzieckie oczko dumnej zwyciężczyni. Popatrzyła w stronę, w którą ledwie chwilę temu uciekło jej spojrzenie. Coś ją skusiło. Dlatego poderwała się tak niespodziewanie. – Najpierw musiałabyś mieć szczęście. Najlepsza whisky szybko znika. Nawet tutaj – odparła jeszcze, obserwując niedyskretnie, jak ta w przypływie energii podnosi się z krzesła. Więc Pasażer musiał ją tutaj czymś przyciągnąć. Ciemne oczy Philippy do ostatniego mignięcia obserwowały kobietę. Trudno było jej określić znaczenie tego spotkania, choć musiała przyznać, że czarownica zdołała choć na chwilę odciągnąć ją od pracy. Ku uldze.

zt x2
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Syreni obraz [odnośnik]19.10.19 14:29
16 stycznia

Dwa stłuczone talerze, imbryk, który wyślizgnął się z dłoni Cristiny i jedno posiniaczone kolano pewnej barmanki. Ledwo rozświetlono lokal, ledwo poranek zdołał zapukać do okien tawerny, a już można było sumować straty. Idąc do pracy, przecinając mroźne ściany, zastanawiała się, co może się wydarzyć. Zwykle ranne zmiany nie były ciężkie, choć wyraźne rozespane. Niedobitki zamawiały szklaneczkę, nim kogut zdołał zapiać, a zapach przypalonej jajecznicy natrętnie drażnił rozespane nosy. Dwie godziny, za chwilę trzecia, a portowy świat wciąż drzemał gdzieś na boku, próbując zatrzymać czas. Nie dało się. Wycierała więc kufel za kuflem i zerkała kontrolnie na zegar ciężko łapiący się ściany. Nie słyszała pochrapywania z drugiego końca sali, a jedynie dobiegający z kuchni trzask ocierających się o siebie garów. Miała zaraz podać zupę z wczoraj i kilka kromek czarnego chleba z pomidorem, ale najpierw… najpierw sama potrzebowała zagłuszyć moc niesmacznych zapachów przyjemną wonią kawy. Choć robota wieczorem była dużo gorsza i cięższa od tej porannej, to jednak wolała to, wolała płynąć z prądem pijaczych pieśni, niestosownych żarcików i szczerbatych uśmiechów, niż walczyć z mgłą, spoglądać na twarze pozbawione energii.
Właściwie to nie do końca rozumiała, dlaczego pani Boyle zdecydowała o tak długich godzinach otwarcia. Wystarczyłoby otwierać Parszywego w południe, a lokal bez trudu zarobiłby na siebie. Może nawet zysk byłby jeszcze większy. Mieli jednak gości chroniących się w obskubanych pokojach nad salą, a oni potrzebowali uwagi, często większej niż stali klienci. Niby kryli się za zatrzaśniętymi mocno drzwiczkami i chowali pod zapyziałymi materacami swoje tajemnice, a jednak zostawali, gdy gasło ostatnie światło w lokalu. Odkąd miała swoje cztery kąty, nie gnieździła się już we własnej robocie, oddzielała świat prywatnego lenistwa od wiecznego zapieprzania między kieliszkami. I chociaż bywało źle, to lubiła to miejsce. To jej świat, jej rodzina i jej umorusane w chmielowej piance brody starych wilków morskich. Tylko kiedy patrzyła na niszczejące w awanturniczych sztormach ściany Parszywego, czuła, jak tawerna niszczała z wieczoru na wieczór. Od wielu lat tworzyła się historia ulubionego miejsca, największych ciemnych interesów i słynnych twarzy, o których wiedział każdy bywalec. Tak łatwo było rozniecić ogień w łatwopalnych duszach morskich braci. Choć wychodziła dzielnie naprzeciw ostrym emocjom, czasami nie dało się uchronić Parszywego Pasażera przed katastrofą. Gdyby tylko pani Boyle zaglądała częściej, gdyby pan Boyle przestał interesować się tylko gotówką… I gdyby magia umiała naprawić każdą skazę.
Nie było tak, a Philippa mogła tylko wzdychać tęsknie i znów polewać. Co też właśnie robiła, bo pod bar przypałętał się Jednooki Ernie z tym swoim szelmowskim uśmiechem. Koniaczek, prawda? Aż za dobrze ich znała. Robota na statkach handlowych, przynajmniej według niego miała dwa plusy – długie miesiące bez baby jęczącej nad uchem i, o zgrozo, wreszcie się dopływało do portu, a tam czekała świeża flaszeczka wódki i dziewczęce biodra. Gdyby Philippa zaczęłaby spisywać podsłuchane historie, albo nawet i te opowiedziane jej, w piwnicach pod tawerną zabrakłoby miejsca na księgi. Pokręciła lekko głową i puściła Erniemu oczko. Niech ma. Mogła sobie myśleć o nim wiele, ale po co? Takich jak on przelewały się przez drzwi gęste strumienie. Wbrew pozorom te życia wszystkie były do siebie podobne. Z małym wyjątkami. Te wyjątki uwielbiała najbardziej.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Syreni obraz [odnośnik]04.11.19 21:19
Znała zasady.
Nie były one bowiem obce, jak gdyby nadając egzystencji Lisbeth Borgin zupełnie innego wymiaru. Była pogrążona w szale twórczym, choć ten kończył się dewastacją i potarganym płótnem; w ostatnich dniach częściej nakładała klątwy, aniżeli przelewała gorycz na materiał. Dłoń wodząca po tkaninie też zdawała się tworzyć inną kreskę, mniej regularną i niebywale niedbałą. Przypominała cień, wszak ostatnie dni poddane były okrutnemu marazmowi, który brukał umysł dziewczęcia. Wizje nawiedzały ją zbyt często, a twarz w odcieniu trupiej bladości stawała się jeszcze bardziej wyraźna.
Czarna suknia opinała wątłe ramiona oraz klatkę piersiową, zaś gorset zaciskał się na talii (mocniej niż do tej pory); oddech był nierówny, serce uderzało w różnorakim tempie, co utrudniała przywdziana szata. Okaleczała(?) się sama, by pogrążyć umysł w rozterkach, które doprowadzą ją na skraj przepaści. Truchło rozkładałoby się przez długie dni, a podświadomość spowita zostałaby przez upragniony sen. Do tej pory był on otulony katastroficznymi wizjami i śmiercią, która trzymała ją w szponach. Ból paraliżował filigranową sylwetkę, zaś ona nie potrafiła odkryć eliksiru, który uwolniłby ją od wizji, dlatego też wyszła wcześniej niż godzina umówionego spotkania, chcąc błądzić w tunelach ulic. Była naiwna, sądząc że wybawi swą duszę w ten sposób. Odpowiedzialność przypominała obowiązek, od którego była zależna, podobnie jak wierna ideałom, które wykreowała przez lata swojego jestestwa.
Wolny krok kierował ją w stronę dzielnicy portowej, lecz tutaj bywała widziana jakże rzadko. Pod przykrywką nocy częściej odnaleźć można ją było w cieniach Nokturnowskich ulich, choć i tych w ostatnim czasie nie odwiedzała zbyt często, kosztując upragnionej ciszy. Żaden hałas nie rozcinał swobody pannicy Borgin, która pogrążała się w melancholii emocji. Uczucia, jakże zgubne, niejednokrotnie wbijały w nią kolejne drzazgi, czyniąc z jasnowłosej istotę o ponadprzeciętnym dystansie wobec życia i codzienności.
Szczury przebiegały pod stopami Lisbeth, na które nie reagowała, pomimo iż materiał sukni włóczył się po mokrej kostce brukowej. Przypominała ułudę fałszu, pozostawiając po sobie niedosyt, bo czyż nie ironią było, że nikt nie skupiał na niej swojego wzroku? Nieznajoma, przypominająca fałszywy cień rzeczywistości, ale jak długo można pozostawać w ukryciu – ciesząc się z niedostrzegalności?
Spotkanie z kobietą w Syrenim Obrazie było więc doskonałym oderwaniem się od obowiązków. Liczyła na owocną współpracę, choć duszą dziewczyny targały przeróżne scenariusze. Wywoływanie usilnych widzeń mijało się z celem, lecz ciekawość przygniatała jej rozwagę. Idąc ostatnią przecznicą, została zaczepiona przez mężczyznę, którego słowa zignorowała, obawiając się intensywniejszej potyczki, aniżeli tylko te skąpane w kilku słowach.
Przekraczając zatem próg – liczyła na nieco większą pokorę, łudząc się w pogrążaniu rozmowy, która poskutkuje zawarciem ugody. Czy wymagała zbyt wiele? Pragnęła czegoś niemożliwego? Rozglądając się po wnętrzu, ściągnęła z głowy kaptur, z którego opadły na ramiona gęste pukle włosów. Nie zdołała przypisać sugerowanego wyglądu komukolwiek, stąd zbliżyła się do kontuaru licząc na wskazówki – kilka słów rozwiewających zagadkę skrytą w niepewności.
Lisbeth Borgin
Lisbeth Borgin
Zawód : zaklęta w mroku Nokturnu
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Actus hominis, non dignitas iudicetur
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7869-lisbeth-borgin https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Syreni obraz [odnośnik]11.11.19 20:52
Jednooki Ernie usiadł z gracją typowego robola na barowym stołku. Przyjął koniaczek chętnie, z zadowolonym mruknięciem. Trochę posiorbał, zagadując między jednym i drugim łykiem Philippę. Może setny raz narzekał na tego samego typa, albo na złamanego knuta w kopercie z wypłatą za ostatnie zlecenie na statku przewożącym skrzynie pełne ingrediencji i magicznych artefaktów z dalekich krajów. Philippie nie umknęło uwadze, że na te przedmioty ostatnio było sporo zleceń, wokół w podszeptach pytano o handlarza, wymieniano się tajemniczymi pakunkami. Niepokój i oblicze konfliktu skłaniały ludzie do nietypowych zachowań, do przerywania swojej rutyny i wzmożonej czujności. Tymczasem ponad ich głowami niebo czarniało z dnia na dzień. Chwilowa ulga związana z ustąpieniem anomalii mijała. Sam robotnik zaś motał się, ale i tak potrafił rzucić słodką pochwałą dla idealnie schłodzonego alkoholu. Albo dla ulubionej barmanki. To jeden z wielu podobnych. Wbijał łokcie w drewniany blat, ucząc się na pamięć poustawianych na długich półkach kolorowych butelek. Przede wszystkim jednak poszukiwał rozmowy. Przy dość opustoszałej tawernie mogła poświęcić mu więcej czasu. Rozmawiał z nią, szukał drogi ucieczki od codziennych spraw, a ona naturalnie stawała się spowiednikiem. Między szmatą a kieliszkami i wędrowaniem ze śniadaniową tacą do oddalonych kącików (czego robić nie musiała, ale dla niektórych było warto) znajdowała więc chwilę na poklepanie go po siwiejącym łbie. Przy okazji złapała odrobinę portowych plotek, a to zawsze było w cenie. Wiedziała też, że ten spokój mógł w każdej chwili zostać zburzony.
Zauważyła ciągnącą się od drzwi postać. Suknia dość tajemnicza, zdecydowanie nietypowa i szkoda było materiału na wycieranie zasyfionych podług krańcami długawej kreacji. Czerń i niepewność. Wiotka, licha, ale pełna nieodgadniętych mroków. Nie przyszła się napić i nie była zagubioną portową córką. One nie nosiły się tak, nie zamykały swoich wdzięków w ciasnych klatkach, nie gromadziły tylu spojrzeń. Ernie wyraźnie zerknął na nią, a Phils spodziewała się wielkiej historii. Może to kolejna ciężarna kochanka wyrzucona przez zadufanego szlachcica? Płaszcz nie pozwolił jej poznać odpowiedzi. Ostatnio jednak Pasażer przyciągał do siebie takie przypadki. Wyławiał z londyńskich zaułków dramaty o wiele gorsze niż najpodlejszy dzień, jaki Moss przeżyła w sierocińcu.
– Zapraszamy… – mruknęła, urywając miękko, pozostawiając niewypowiedziane westchnienia. Zbliżyła się od niej, choć wciąż oddzielał je kontuar. Czego tu szukała? Nie dziwka, nie pijaczka. Wiec co? Szlachcianka? Parsknęła bezgłośnie do tej ostatniej myśli. Takie tutaj się nie zapuszczały, ale ta cnotliwie długa kieca mogłaby kierować myśli ku jakieś wielkiej damie. One podobno były chodzącymi aniołami, a ta mimo wszystko nie przypominała boskiej istoty, odzienie wydawało się też nie tak strojne. A może? Nigdy wcześniej nie spotkała żadnej bogatej panny z najwyższych rodów czarodziejskich. Prędzej już Boyle dałby jej podwyżkę, niż jakaś szlachcianka zapuściłaby się w tę okolicę, a trzeba nadmienić, że dodatkowa forsa z łapsk tego skąpca była bardzo nierealną wizją. Zwinne ręce  i oczarowuje oczy działały więc często na drugą wypłatę.
Mrok. Niosła za sobą jakiś mrok. Phils czuła, że ma przed sobą zagadkę. – Czego ci potrzeba? – zapytała więc, otulając ją czujnym spojrzeniem. To mogła być jedna z tych nietypowych spraw pani Boyle. Albo któryś z jej informatorów wysłał dziewczynę. Byłoby zabawnie, gdyby zażyczyła sobie szklaneczkę rumu. Jeśli jednak załatwiała jakąś specjalną sprawę, wiedziała, jak porozumieć się z Moss. Szczególnie przy łakomym nowinek robotniku.
Prawdziwy cel jej wizyty pozostawał bardzo daleki od jej przypuszczeń.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Syreni obraz [odnośnik]01.12.19 23:31
Spotkania z nieznajomymi wydają się być największą enigmą, po którą sięgali ludzie, tacy jak ona. Pozostawała słodką tajemnicą, sennym marzeniem skąpanym w niewiedzy tych, którzy pragnęli rozwikłać sekrety jej umysłu. Tak niedoścignionego, tak nierealnego w swej konstrukcji. Widziała bowiem rzeczy, które dystansowały ją względem wielu, dopuszczając do granic, które nakładała od zawsze – nie czując ograniczeń z powodu swej introwertycznej natury.
Jakaś zatem była Philippa, z którą już niebawem zdoła porozmawiać? Wymienić kilka słów? Ustalić cenę, co zdawało się być najważniejszym elementem tego spotkania.
Pozostawała jednak osnuta efemerycznym sekretem.
Ciemny płaszcz skrywał kruche ramiona, gorset uwydatniał drobną posturę, zaś jasna karnacja kontrastowała z mrokiem, który otulał jej postać. Biżuteria na nadgarstkach i wokół czarnego kołnierza pobłyskiwała w świetle padającym w pomieszczeniu, nadając jej nutę subtelnej wyższości, lecz nie tej, którą charakteryzowały się szlachcianki. Była chłodna, podobnie jak zdystansowana względem zgromadzonych, których spojrzenia przez moment czy dwa zawisły na pannicy Borgin. Uśmiech wykrzywił spierzchnięte wargi, a wzrok zatrzymał się na sylwetce kobiety, która wydawała się być niebywale piękna i oniryczna.
Mylące złudzenie?
Zastygła w bezruchu. Spojrzeniem taksowała ściany, na których pojawiały się lekkie żłobienia, aż wreszcie dotarła do kontuaru. Mogłaby przysiąc, że te parszywe gęby wielokrotnie widywała na Nokturnie, lecz spotkanie, z którymkolwiek z nich było jak złudne przekleństwo. Wolała pozostać nierealną marą, aniżeli osobą rozpoznawalną w gąszczu mijających się naprzemiennie nieznajomych sylwetek.
- Byłam umówiona – odparła bez namysłu. Nie witała się, wszak konwenanse w takich miejscach nie istniały, podobnie jak savoir vivre, od którego stronili mężczyzny spoczywający w letargu na stołach. Pragnęła odkryć wszelkie sekrety przed kobietą, lecz im dłużej to trwało, tym bardziej pogrążała się w nieświadomości celu, choć ten był oczywisty. Mogłaby porzucić sprawę, zapominając o sentymentach ukrytych w malarskiej codzienności, uwalniając na dobre od zobowiązań. Serce dyktowało inne zachowania. Musiała pozostać w tej chorej postawie, którą przyjmowała zawsze, gdy chciała z precyzją mistrza ukryć wszelkie zamiary.
- Chodzi o obraz, który miałam przygotować – wyjaśniła w końcu, poddając się spontaniczności. Nie analizowała tego szczególnie długo, podobnie jak słów, którymi uraczyła ciemnowłosą istotę. Chciała jednak trafić pod skrzydła odpowiedniej osoby, będącej dla niej faktycznym zleceniodawcą – nie pośredników, niejednokrotnie przekazujących sobie takich jak ona z ręki do ręki.
Patrzyła w twarz tej, która odważyła się podejść, a z każdą kolejną sekundą dochodziła do wniosku, w którym to dziewczę o delikatnej urodzie mogło okazać się godną przeciwniczką. Piękno skrywało bowiem najwięcej sekretów, którymi zasłaniali się pogrążeni w egzystencjonalnym chaosie czarodzieje. Mugole, tak jak mugolaki byli tymi, których Lisbeth Borgin nie uznawała; chore przekonania, w których została wychowana odbijały się na podświadomości przez lata, utwierdzając ją w tym, co według rodziny było słuszne.
Lisbeth Borgin
Lisbeth Borgin
Zawód : zaklęta w mroku Nokturnu
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Actus hominis, non dignitas iudicetur
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7869-lisbeth-borgin https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/

Strona 5 z 13 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 11, 12, 13  Next

Syreni obraz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach