Wydarzenia


Ekipa forum
Statek rejsowy
AutorWiadomość
Statek rejsowy [odnośnik]04.12.16 1:02
First topic message reminder :

Statek Rejsowy

★★★
Zaczarowany statek rejsowy zwykle cumuje w magicznym porcie i codziennie po południu przewozi pasażerów wzdłuż Tamizy, raz w tygodniu wypływając na otwarte morze. Wyjątkową atrakcją są jednak rejsy odbywające się zawsze pierwszego dnia miesiąca, kiedy to statek zanurza się całkowicie pod wodę, skąd odbywa wycieczkę wzdłuż terenów zamieszkałych przez trytony, olbrzymie kałamarnice, wyrośnięte meduzy, święcące ryby oraz inne stworzenia, które mugolom nawet się nie śniły, a o których czarodzieje najczęściej mają okazję czytać jedynie w książkach. Wycieczka trwa tylko trzy dni, bowiem statek teleportuje się pomiędzy trzema punktami: Karaibami, Syberią i Australią. Będąc pod wodą, zostaje zaklęty w ogromnej bańce powietrznej, dzięki której pasażerowie nie tylko są bezpieczni, ale i mogą bez przeszkód cieszyć się pięknem podwodnego świata.

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 22:32, w całości zmieniany 4 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Statek rejsowy - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Statek rejsowy [odnośnik]18.06.20 21:22
Idąc po hojnie oświetlonym, kamienistym podłożu obserwował ogromny, dryfujący statek. Poprawiając opadające ramię skórzanej torby, z lekko przymrużonymi powiekami starał się rozszyfrować powód powszechnego, eleganckiego zgromadzenia. Dzielnica portowa nie była przyzwyczajona do tak wysokiej ekstrawagancji – kontrola wystawiona w newralgicznych punktach rejsowej łajby wyczuwała każdy, najdrobniejszy, podejrzany ruch. Czujny wzrok wyłapywał niezaproszone jednostki legitymując szorstkim, dostatecznie groźnym nakazem ukazania dokumentów identyfikacyjnych. Odruchowo, lewa dłoń pomknęła do głębokiej kieszeni, sprawdzając czy papierowa zawartość znajduje się we właściwym miejscu. Westchnął z ulgą. Wystrojone sylwetki przemykały po drewnianym pokładzie kosztując wyjątkowego alkoholu oraz znamienitych potraw. Rozbujane w rytm przyjemnej dla ucha muzyki, zatracały w przejmującej rozmowie, reagując coraz głośniejszym, perlistym śmiechem. Część zaproszonych par, zdecydowanie bez pośpiechu, kroczyła w stronę dystyngowanego obiektu. To dzięki wzmożonej dyskusji podsłuchał, iż huczne wydarzenie dotyczy świętowania kolejnych urodzin Ministra Malfoya. A więc to tak? Samozwańcza, wyższa klasa urządziła magnackie wydarzenie? Zapomnieli o bolesnym piętnie wojny, która rozgrywała się tuż za rogiem? Nie obawiali się szemranej klienteli krążącej w czarnych zakamarkach portowych baraków? Zaśmiał się pod nosem, kiwając głową z wyraźną dezaprobatą. Czyżby nabywczyni była jedną z zaproszonych? Wyrażała swe bezgraniczne poparcie? Tak wiele pytań kłębiło się w chłonnym umyśle, skupionym na wykonaniu wieczornej transakcji.
Jeszcze przed wejściem na uniesiony podest przejrzał odpowiednie fiolki z wymaganymi ingrediencjami. Poprawił strój; rozejrzał wokoło zapamiętując charakterystyczne obiekty. Żywiołowym krokiem ruszył do śpiewnego, pięknego wnętrza. Intensywne światło uderzyło w błękitne tęczówki. Ostry zapach brudu oraz ryb, zamienił się w coś przyjemnego, wonnego, napawającego dobrą atmosferą. Odchrząknął do siebie rozluźniając ramiona. Podchodząc do restauracyjnego zarządcy zamierzał uzasadnić obecność. Mężczyzna ubrany w pełen garnitur zmierzył go obojętnym i beznamiętnym wzrokiem, aby niemalże w tym samym czasie odwrócić go ku blond nieznajomej. Rineheart subtelnie przerzucił wzrok na profil stojący tuż obok, dokonując świadomego rozeznania. To mogła być ona. Krótki opis zawarty w liście pasował do frontowego widoku. Wyprostował się, uniósł brodę kiedy zwróciła się bezpośrednio do niego: – W rzeczy samej. Cormac Hayes, bardzo mi miło. – wyciągnął dłoń w geście kulturalnego, lecz niezbyt nachalnego przywitania. Jego głos był pewny, stabilny, brzmiący profesjonalnie. Stojący obok mężczyzna, wierzchem dłoni wskazywał odpowiedni kierunek, lecz pewien incydent przeszkodził w dalszej celebracji wieczoru. Zdenerwowany jegomość wbiegł na statek łapiąc oddech z wyraźną trudnością. Ciemnowłosy zrobił krok do przodu, aby lepiej przyjrzeć się zachodzącej szamotaninie. Wyglądał niedbale, nieporządnie – skąd pomysł, iż dostanie się na pokład? Ochrona zaprowadziła go w głąb łajby, stawiając pod dobrze oświetloną ścianą. Łamacz zmarszczył czoło wytężając wzrok, aby po dłuższej chwili rozpoznać tożsamość delikwenta. Zmienił się nie do poznania. Parę tygodni temu kupował kilka roślin potrzebnych do alchemicznych wyrobów. Wydawał się uczciwy, porządny, nie sprawiający żadnych kłopotów. Co mogło się stać? Dlaczego tak wyglądał? Dlaczego biegł? Potrzebował pomocy? Rineheart poczuł niepokój. Specyficzne odczucie wzrosło nieznacznie, gdy rozpoznany staruszek wylegitymował się fałszywym nazwiskiem. Co to miało znaczyć? Kątem oka spojrzał na towarzyszkę oraz jej zaskoczony, gniewny wyraz twarzy. Musiał zareagować, natychmiast. Rozpoczął demonstracyjne przewertowanie wnętrza skórzanej torby, w poszukiwaniu pozornie zagubionego woreczka. Wyraz twarzy był zaniepokojony, jak najbardziej wiarygodny: – Mam ogromną prośbę, czy mogłaby Pani zająć dla nas miejsce wewnątrz tej pięknej sali? - wymamrotał poruszony przenosząc wzrok na kobiecy profil. - Widzę, że robi się niepokojąco… – spojrzał wymownie w stronę ochroniarzy i ponownie zanurkował do torby. Przemawiał spokojnie, przekonywająco; starał się odwrócić uwagę nowej klientki. Czy była zdolna do niepotrzebnej reakcji? – Nie chciałbym po prostu, aby takie sytuacje źle wpłynęły na naszą znajomość, a także owocne interesy. Nie możemy stracić tak wspaniałego widoku na morze. - dodał. - Co więcej, zdaje się, że podczas lądowania miotłą, jeden z woreczków z ingrediencją wysunął się na ziemię. Zejdę na ląd, aby się po niego wrócić. Nie będzie miała Pani nic przeciwko? – dodał uprzejmie, zamykając klapę torby i układając wargi w łagodnym, pokrzepiającym uśmiechu. Tęczówki utkwiły się w przeciwnej zieleni z najstaranniejszą łagodnością. Chciał zbadać sytuację. Zareagować i pomóc biednemu, niewinnemu staruszkowi. To nie przypadek, iż znalazł się tutaj, akurat teraz. Coś było nie tak, czuł to.

1. Rzut na perswazję (jeśli jest konieczny, poziom I) - próbuję przekonać Calanthe do tego, aby nie interesowała się zachodzącą zamieszką, gdyż nie jest istotna dla naszego spotkania. Staram się odwrócić jej uwagę zamiarem zajęcia najlepszego miejsca z dobrym widokiem.
2. Rzut na kłamstwo (poziom II, +30) - okłamuję Calanthe odnośnie zamiaru odszukania zgubionego woreczka. Chcę wymknąć się na chwilę i podjeść do legitymowanego staruszka i rozeznać w sprawie.



My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7723-vincent-rineheart https://www.morsmordre.net/t7772-elidor#215947 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-irlandia-wschodnie-przedmiescia-bray-akacjowa-ostoja https://www.morsmordre.net/t7773-skrytka-bankowa-nr-1857#215948 https://www.morsmordre.net/t7776-vincent-rineheart#216049
Re: Statek rejsowy [odnośnik]18.06.20 21:22
The member 'Vincent Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 96, 91
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Statek rejsowy - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Statek rejsowy [odnośnik]19.06.20 0:47
- Calanthe Goyle - również przedstawiła się, delikatnie ściskając dłoń mężczyzny. Jak na razie wszystko wydawało się iść po jej myśli, lecz okazała się to być jedynie cisza przed burzą. Kiedy tylko przez jej głowę przebiegł cień ulgi, nieznajomy mężczyzna wywołał niemałe zamieszanie próbując dostać się na statek. Jego zachowanie przykuło uwagę kobiety, a pierwsze co rzuciło się w oczy to ubiór, którym ten znacząco wyróżniał się na tle pozostałych gości przyjęcia. I choć w pierwszym momencie nie wydawał się on być niczym więcej niż chwilową nieprzyjemną komplikacją, to już po chwili rozwój wydarzeń wywołał w niej wątpliwości co do tego stwierdzenia.
Na dźwięk swojego własnego nazwiska zmarszczyła nieco czoło, a na twarzy pojawiło się szczere zdziwienie. Zmrużyła delikatnie oczy, by móc przyjrzeć się "panu Goyle'owi", lecz niemalże od razu mogła z całą pewnością stwierdzić, iż mężczyzna nie jest członkiem jej rodziny. Co do tej kwestii nie mogła się mylić, wszak znała (albo chociaż kojarzyła) każdego z krewnych. Dlaczego zatem podszywał się pod nieswoje nazwisko? W jej głowie pojawiło się kilka teorii na ten temat i żadna z nich nie była przychylna obcemu.
Przeniosła wzrok na zarządcę chcąc niemalże natychmiast wyjaśnić kwestię tożsamości nieznajomego, lecz wtem usłyszała słowa Hayesa które rozproszyły jej uwagę. Spojrzała na niego, unosząc delikatnie prawą brew. Na jej twarzy malowała się konsternacja zmieszana z coraz większą irytacją. Nie znała intencji swojego towarzysza, ale przez chwilę miała wrażenie, że ten nie chce by ta zareagowała w obecnej sytuacji. A może nie chciał po prostu przeszkód podczas transakcji? Wszak im obu zależało na pomyślnym efekcie ich spotkania. Jednakże nie mogła i nie chciała pozostać obojętna na wykryte oszustwo, o którym pracownicy statku prawdopodobnie nie mieli pojęcia.
- Z całym szacunkiem, ale ten mężczyzna kłamie - powiedziała na tyle głośno, by nie tylko rozmówca mógł ją usłyszeć. Ton jej głosu był stanowczy, a na twarzy malowała się powaga zmieszana z oburzeniem. Próbowała jednak zachować spokój. - Zależy mi na tej transakcji, panie Hayes. Miło mi, iż Pan również pragnie by przebiegła ona pomyślnie. Nie sądzę jednak by w obecnej sytuacji moja reakcja bądź jej brak miała jakikolwiek wpływ na nasze spotkanie, więc oczywiście, zajmę nam miejsca zaraz po tym jak wytłumaczę, iż ten awanturnik nie nazywa się Goyle.
Po tych słowach spojrzała na zarządcę.
- Ten mężczyzna kłamie - powtórzyła zdecydowanym tonem, choć wcześniejszy gniew ustąpił.- Znam swoją rodzinę, a on z całą pewnością do niej nie należy. Ponadto nie wygląda on na osobę, która przyszła na przyjęcie, nie uważa Pan?
Kierując słowa do zarządcy liczyła na reakcję z jego strony. Brzmiała przy tym dość zdecydowanie, sięgając po logiczne spostrzeżenia widoczne dla niej gołym okiem. W głowie blondynki pojawiały się kolejne przypuszczenia i pytania odnośnie intencji oszusta. Chciał się dostać do konkretnej osoby na statku czy interesowało go samo przyjęcie? Czy był jednym z tych szlamolubnych czarodziejów?
Mimowolnie przeniosła wzrok na czarodzieja, próbując dostrzec coś więcej. Zwróciła również uwagę na reakcję osób dookoła, choć to nieznajomy i reakcja zarządcy obchodziła ją najbardziej.
Ciekawy początek transakcji, nie ma co.

perswazja (I) - próbuję przekonać zarządcę do swoich racji
rzucam kostkę na spostrzegawczość (I)


I’m not afraid of my truth anymore, and I will not omit pieces of myself to make you more comfortable.
Calanthe Goyle
Calanthe Goyle
Zawód : alchemiczka (trucicielka)
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Sometimes the best thing a flower can do for us is die
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8474-calanthe-goyle https://www.morsmordre.net/t8487-parapet-panny-goyle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-pokatna-29-7 https://www.morsmordre.net/t8496-skrytka-bankowa-nr-2014 https://www.morsmordre.net/t8488-calanthe-goyle
Re: Statek rejsowy [odnośnik]19.06.20 0:47
The member 'Calanthe Goyle' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 34
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Statek rejsowy - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Statek rejsowy [odnośnik]19.06.20 16:15
Kiedy Ella zwróciła się do Harveya, ten nie zareagował od razu, jeszcze przez chwilę oddalając się od statku szybkim krokiem, zupełnie, jakby ktoś go gonił; dopiero jej dłoń zaciśnięta na męskim przedramieniu kazała mu się odwrócić. Przez moment milczał, odruchowo szukając spojrzeniem twarzy jej lub Floreana, ale kiedy z oczywistych względów ich nie znalazł, odetchnął głośno, ocierając twarz dłonią. - Nie rozumiecie - ten statek - wskazał na jasno oświetlony statek rejsowy - to tylko dywersja. Miał wylecieć w powietrze i odciągnąć patrole z innych części portu. Rano - kiedy nikogo na nim nie będzie. Co oni sobie myśleli, do kulawego Merlina? - wzniósł na chwilę oczy w górę, jakby spodziewał się tam znaleźć odpowiedź. - W tej chwili na pokładzie są tylko osoby, które miały przeprowadzić akcję. Jeśli nie uda się ich powstrzymać - odwrócił się na moment, zatrzymując spojrzenie na panującym przy wejściu na statek zamieszaniu - to za dwie minuty zaroi się tutaj od magicznej policji. - Przełknął głośno ślinę; nie musiał tłumaczyć, co to oznaczało - zarówno dla Elli, jak i dla Floreana, aresztowanie skończyłoby się tragicznie. - Musimy dotrzeć do kryjówki i upewnić się, że ludzie dotrą do statku. Właściwego statku. - Wyciągnął zza pazuchy różdżkę, zaciskając na niej zbielałe palce. - Nie wiem, co dokładnie im powiedziano - odpowiedział Elli. - Nie potrafię przesłać informacji w ten sposób - dodał po chwili, zaciskając mocniej wargi.
Oboje - Florean i Ella - rozglądali się dookoła, być może próbując zrozumieć sytuację, ale z tej odległości trudno było wysnuć coś więcej z rozgrywającej się przy wejściu sceny; widzieli, że mężczyzna został zatrzymany oraz że próbował żywo dyskutować. Na samej alejce nie było nikogo - za wyjątkiem stojącej przy kładce, szczupłej kobiety, którą Harvey nieumyślnie popchnął, wylewając na jej sukienkę kieliszek wina.

Mężczyzna, który próbował dostać się na statek, z każdą upływającą sekundą zachowywał się coraz bardziej nerwowo. Na pytanie o swoją tożsamość kiwnął krótko głową, po czym podjął kolejną próbę wyminięcia strażników, ale i tym razem został przez jednego z nich przytrzymany. - Proszę mnie przepuścić, to bardzo ważne. Nie mamy czasu na... - mówił, starając się wyszarpnąć z zatrzymującego go w miejscu uścisku. Kiedy po pokładzie potoczył się wyraźny głos Calanthe, na moment wszyscy - zarządca, dwójka strażników oraz czarodziej podający się za Goyle'a - znieruchomieli, przenosząc na nią spojrzenia. - Czy to prawda? - zapytał ostro zarządca, spoglądając na wyrywającego się mężczyznę, a później na powrót przenosząc spojrzenie na Calanthe. - Przepraszam panią najmocniej. Na pewno wyjaśnimy to okropne nieporozumienie, jak i dowiemy się, dlaczego ten człowiek dysponuje dokumentami wydanymi na pani nazwisko. Wyprowadźcie go - polecił strażnikom. Mężczyzna szarpnął się raz jeszcze, i tym razem udało mu się na sekundę wyrwać z uścisku; zrobił krok do przodu. - Niczego nie rozumiecie! Ja nie... - zaczął, po czym jego spojrzenie zatrzymało się na czymś w głębi sali - czymś, co zobaczył ponad ramieniem Vincenta. - Robert, nie! - zdążył jeszcze krzyknąć.
Jeżeli Calanthe lub Vincent się odwrócili, próbując odszukać czarodzieja, dla którego przeznaczony był okrzyk, dostrzegli go kilka metrów od siebie: ubrany w elegancką szatę i niewyróżniający się niczym, stał nieopodal sceny, za labiryntem okrągłych stolików, znad których scenę obserwowało coraz więcej zaniepokojonych lub ciekawskich spojrzeń. W jego dłoni lśniła fiolka z eliksirem - ale tylko przez chwilę, bo ułamek sekundy później wypuścił ją z ręki, a ona pomknęła w stronę ziemi, znikając za ścianą zbudowaną z ludzkich sylwetek i stolików zanim jeszcze dotknęła pokładu.
Brzęk tłuczonego szkła zniknął w ogłuszającym huku, poprzedzonym nagłym rozbłyskiem światła. Eksplozja była tak potężna, że nieprzymocowane do podłogi stoliki zostały dosłownie zdmuchnięte, z niezwykłą prędkością mknąc na wszystkie strony. Goście - niektórzy jakimś cudem wciąż na krzesłach - zostali rozrzuceni jak szmaciane lalki; część wpadła do wody, część wylądowała na betonowej alejce; inni, ci mniej szczęśliwi, uderzyli w połamane meble albo fragmenty desek z rozoranego pokładu, w którym wybuch wydarł szeroką na kilka metrów dziurę; zamachowiec zniknął w jej czeluściach, prawdopodobnie martwy. Inni - kobiety i mężczyźni z szokiem wymalowanym na twarzach - zdawali się krzyczeć, ale z ich ust nie wydostawały się żadne dźwięki, niezdolne do przedarcia się przez pisk, wypełniający uszy wszystkich, którzy znaleźli się w pobliżu epicentrum eksplozji.

Elaine, Ella, Florean oraz Harvey, znajdowali się zbyt daleko, by wybuch zranił ich bezpośrednio, ale fala uderzeniowa i tak przewróciła ich wszystkich na ziemię, a huk pozbawił ich zmysłu słuchu - słyszeli jedynie pisk, wysoki i monotonny, wszyscy mieli również problemy z utrzymaniem równowagi.

Calanthe, Vincent - ponieważ znajdujecie się najbliżej, macie możliwość wykonania po jednej akcji mającej chronologicznie miejsce jeszcze przed eksplozją - jeśli się na to zdecydujecie, jej skutki oraz Waszą sytuację po wybuchu opiszę w poście uzupełniającym po Waszych postach. Jeśli nie chcecie skorzystać z tej możliwości, proszę o informację - zedytuję post główny o opis obrażeń.

Przez 2 kolejki wszyscy obecni w wątku pozbawieni są słuchu (1/2).

Informacyjnie: przy wykorzystaniu biegłości perswazji, kłamstwa lub zastraszania, rzuty kością nie są wymagane, nie jest to również uznawane jako akcja.

Czas na odpis wynosi 48 godzin, i tutaj mistrz gry ma gorącą prośbę o trzymanie się tego terminu - wątek rozgrywa się w trzech różnych lokacjach, w których wydarzenia mają miejsce jednocześnie, koordynacja czasowa kolejek jest więc tutaj dość istotna.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Statek rejsowy - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Statek rejsowy [odnośnik]19.06.20 18:09
to ja wykonuję akcję/ewakuację jeszcze przed eksplozją, mam nadzieję że wszystko jest okej

Po wypowiedzianych przez nią słowach wszystko nagle się zatrzymało, a próba ujawnienia oszusta przyniosła pożądany efekt. Pracownicy posłuchali jej, a słysząc przeprosiny kiwnęła głowa w stronę zarządcy w geście podziękowania. Na tym jednak, wbrew jej nadziejom, nie zakończyły się nieplanowane komplikacje. Wręcz przeciwnie - dopiero od tego momentu wydarzenia miały przybrać nieoczekiwany obrót.
Kobieta przyglądała się nieznajomemu, mimowolnie nadal zastanawiając się nad motywami jego działań, gdy ten nagle zaczął zwracać się do kogoś znajdującego się za ich plecami. Instynktownie odwróciła się w tamtą stronę, dostrzegając elegancko ubranego mężczyzny. Jej wzrok podążył w kierunku trzymanej w jego dłoniach fiolki, która niemalże od razu wydała się dziwnie znajoma. Nie mogła mieć pewności z powodu dzielącej jej od mężczyzny odległości, a jednak pierwsza myśl która pojawiła się w jej głowie wywołała strach i chęć natychmiastowego opuszczenia statku. Niemalże od razu zrobiła krok do tyłu, a na twarzy pojawiło się szczere przerażenie.
-Ten eliksir, musimy uciekać...- powiedziała cichym głosem, lecz stojący obok Hayes mógł bez problemu usłyszeć jej słowa. Zaczęła się wycofywać, choć nie łudziła się, że zdąży znacząco oddalić się od mężczyzny. Jeżeli jednak miała rację, to wolała zwiększyć dystans ich dzielący chociażby o metr. I choć nie lubiła się mylić, to tym razem wolała żeby tak było.


I’m not afraid of my truth anymore, and I will not omit pieces of myself to make you more comfortable.
Calanthe Goyle
Calanthe Goyle
Zawód : alchemiczka (trucicielka)
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Sometimes the best thing a flower can do for us is die
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8474-calanthe-goyle https://www.morsmordre.net/t8487-parapet-panny-goyle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-pokatna-29-7 https://www.morsmordre.net/t8496-skrytka-bankowa-nr-2014 https://www.morsmordre.net/t8488-calanthe-goyle
Re: Statek rejsowy [odnośnik]19.06.20 19:56
| Wykonuję akcję przed eksplozją.

Nie chciał niepotrzebnej awantury. Dobrze znał jej domniemane konsekwencje. Nie znał intencji znajomego mężczyzny, który z zawziętością, premedytacją podejmował okrutne kłamstwo. Ale czy on sam nie zrobił właśnie tego samego? Przytrzymał wzrok na kobiecej aparycji, aby po chwili przenieść go na okrętową szamotaninę. Chciał wybadać i zweryfikować sytuację. Gdyby tylko udało mu się choć na chwilę porozmawiać z podejrzanym staruszkiem. Liczył, iż słowa, które wystosował przekonają niepoznaną klientkę. Usłucha uprzejmego tonu i uda w głąb restauracyjnej sali pozwalając na szybką reakcję. Jego przypuszczenia nie mogły być bardziej mylne i niewłaściwe. Donośny, szorstki ton głosu otrzeźwił natychmiast. Przymknął powieki lekko podirytowany, zawiedziony, aby następnie, kątem oka spoglądać na blondynkę. Obserwował każdy ruch - cholera. – To również mój klient. – wtrącił i zaznaczył stanowczo niemalże wchodząc w słowo oburzonej alchemiczce. Zdawał sobie sprawę, iż akcja jest już przesądzona. Mógł jedynie utwierdzić w wyimaginowanym przekonaniu pomyłki, ów delikwenta.   – Dokonywaliśmy transakcji kilka tygodni temu. Wszystko odbywało się na uczciwych warunkach… – uzupełnił zaraz po kolejnej oskarżającej wiązance. Był zniecierpliwiony i lekko poddenerwowany. Mimika twarzy wykazywała niepokojące oznaki. Odchrząknął i splótł ręce na plecach, czekając na reakcję pracowników eleganckiej łajby. Spoglądał na mężczyzn, którzy postanowili przyjąć własną wersję wydarzeń. Najbardziej pokrzywdzony zachowywał się niespokojnie. Spieszył się, rozglądał, szukał czegoś w rozświetlonej głębi. Ciemnowłosy zmarszczył brwi podążając wzrokiem w tym samym kierunku. Odwrócił głowę po raz pierwszy nie widząc nic niepokojącego. – Panowie… – zaczął. – Myślę, że można wyjaśnić to nieporozumienie nieco bardziej polubownie. Po co psuć taki malowniczy wieczór? – starał się być nieugięty, lecz dziwny splot zdarzeń odsunął sytuację na drugi plan. Staruszek szarpnął się po raz pierwszy. Jego źrenice rozszerzyły się przerażająco – patrzył przed siebie, niewyraźnie, tempo. Kogo tam zobaczył? Vincent odwrócił głowę w pośpiechu. Ogromna ilość zaniepokojonych gości wpatrywała się w sylwetkę czarodzieja. Był podejrzany, nie pasował, wzbudzał niepokój. Zachowywał się nienaturalnie ściskając w dłoniach niewiadomy przedmiot. Dreszcz przeszedł mu po plecach, gdyż dobrze wytrenowane oko mogło zauważyć domniemane zagrożenie. Krzyk złapanego oszusta tylko go w tym utwierdził: – Musimy stąd iść. – wymamrotał bardziej do siebie robiąc niepewny krok w tył. Słysząc cichy głos mistrzyni eliksirów, zareagował błyskawicznie. – Szybko, musimy się stąd wynosić, natychmiast! – wykrzyczał w stronę zgromadzonych zmuszając do reakcji. Wyprzedził Calanthe i ujął jej ramię pociągając za sobą. Starał się w jak najszybszym tempie zbiec z potencjalnie zagrożonego epicentrum. Zmierzał ku zejściu na ląd. Czuł się odpowiedzialny. Cokolwiek się stanie, nie chciał mieć jej na sumieniu. Nie oglądał się, nie było na to czasu.

1. Rzucam kością na zwinność, aby zweryfikować jak daleko uda nam się uciec. Jeżeli akcja nie jest potrzebna, proszę zignorować.



My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7723-vincent-rineheart https://www.morsmordre.net/t7772-elidor#215947 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-irlandia-wschodnie-przedmiescia-bray-akacjowa-ostoja https://www.morsmordre.net/t7773-skrytka-bankowa-nr-1857#215948 https://www.morsmordre.net/t7776-vincent-rineheart#216049
Re: Statek rejsowy [odnośnik]19.06.20 19:56
The member 'Vincent Rineheart' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 55
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Statek rejsowy - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Statek rejsowy [odnośnik]19.06.20 20:58
Strażnicy oraz zarządca nie zdążyli zareagować na słowa Vincenta; być może gdyby mężczyzna został wpuszczony na statek wcześniej, otrzymawszy tym samym szansę na powstrzymanie buntownika, byłoby na to więcej czasu – ale mleko (czy w tym przypadku – mikstura buchorożca) się rozlało, i nagle wszyscy mieli poważniejsze problemy na głowie niż ewentualne pertraktacje.
Calanthe, dzięki alchemicznej wiedzy, zrozumiała niebezpieczeństwo jako pierwsza, Vincent – dzięki cichemu ostrzeżeniu – mógł zorientować się w sytuacji zaraz potem, a chociaż oboje niemal natychmiast ruszyli w stronę wyjścia, to między nimi a burtą wciąż znajdowała się trójka mężczyzn, którzy potrzebowali nieco więcej czasu na zlokalizowanie zagrożenia. Nie zagrodzili parze drogi, ale również nie starali się zrobić im miejsca, kiedy więc nastąpiła eksplozja, Calanthe i Vincent znajdowali się u szczytu prowadzącej na ląd kładki. Z jednej strony dzięki temu uniknęli śmiertelnych pocisków w postaci lecących z dużą prędkością ciał i stolików, z drugiej – gdy fala potężnej energii uderzyła ich w plecy niczym młot, stracili grunt pod nogami, wylatując w powietrze i lecąc w stronę alejki. Nie wpadli do wody, ale lądowanie było twarde; Vincent upadł jako pierwszy, wprost na rękę niewiodącą, która wygięła się pod nienaturalnym kątem w fali obezwładniającego bólu; Calanthe wpadła na niego, co częściowo zamortyzowało siłę upadku, ale w locie przekrzywiła się nieco, przez co jej czoło boleśnie uderzyło w bruk; lewy łuk brwiowy zaczął pulsować bólem, a po jej twarzy spłynęło coś ciepłego i gęstego.
Kładka prowadząca na statek była dobrze przymocowana, więc ocalała – ale w poprzek przecinały ją bezwładne ciała tych, którzy akurat tam wylądowali. Na statku roztaczał się obraz przerażający, ilość rannych i potrzebujących natychmiastowej pomocy porażała; na pewno byli tam również martwi. Kilka osób leżało na chodniku obok was, nie poruszając się – znajdowaliście się też niedaleko jasnowłosej kobiety (Elaine), którą wybuch przewrócił na ziemię.
Podobnie jak pozostali, nie słyszeliście niczego poza ogłuszającym i dezorientującym piskiem.

Vincent - 183/213 (-5) (30 - tłuczone; zwichnięcie lewego barku)
Calanthe - 182/202 (20 - cięte; krwawienie z łuku brwiowego)

To tylko post uzupełniający, kolejka toczy się dalej.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Statek rejsowy - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Statek rejsowy [odnośnik]20.06.20 11:19
Wraz z kolejnymi wypowiadanymi przez Harveya słowami, palce zaciskały się na jego przedramieniu mocniej - nim nie zreflektowała się, co tak właściwie robi. Odsunęła się pospiesznie, a przekazane przez niego informacje wciąż zlepiały się w głowie w całość. Akcja dywersyjna; statek, który ma wylecieć w powietrze, wraz z tymi wszystkimi ludźmi, którzy znajdują się na pokładzie. Przecież to...
Powietrze rozdarł huk.
Mozaika zniszczenia - ludzkie ciała jak marionetki wyrzucone ku górze, bezwładne, na niewiele zdało się nawet to, że byli to przecież czarodzieje, wszystko działo się zbyt szybko, by mogli ochronić się magią. Co innego było o tym słyszeć - co innego widzieć wżerającą się w tkankę miasta śmierć na własne oczy. Przez chwilę nie miało znaczenia to, kim byli ci na statku; ona nie potrafiła wartościować ludzi na tych, którzy powinni przeżyć i tych, którzy powinni umrzeć.
Fala wyzwolonej energii przewróciła ją na portowy bruk, na chwilę pozbawiając tchu. Peleryna zsunęła się z głowy, ukazując pokryte wzbitym kurzem pszeniczne kosmyki, rozsypane po niepewnym gruncie.
Jak igła zawieszona nad zarysowaną płytą winylową, tuż przy samym środku, gdzie dźwięki są zniekształcone i rozedrgane, trzask na matrycy ziemi wybrzmiał donośnie. Zarysowanie na gramofonie bez wątpienia jednak nie ogłuszało, na tym porównanie się kończyło. Eksplozja pozbawiła ją jednego ze zmysłów - poharatana bólem membrana uszu rozkołysała się szumami, które nie chciały minąć. Jak długo miało to trwać?
Poczuła się całkowicie bezbronna. Nie potrafiła funkcjonować bez otaczających ją zewsząd dźwięków, jej własnej ścieżki dźwiękowej. Interwały rozdrażniały ją i niepokoiły, dbała o to, by nigdy nie rezonowała wokół niej cisza. Szum dźwięczący boleśnie w uszach uniemożliwiał jej koncentrację.
Poruszyła odrętwiałymi ustami, chcąc upewnić się, czy z Harveyem wszystko w porządku; czy Florean nie ucierpiał na skutek wybuchu. Nawet jeśli z jej ust wydobył się jakikolwiek dźwięk, ona go nie usłyszała; więc samym spojrzeniem starała się zlokalizować tę dwójkę - o ile peleryna Floreana również się zsunęła i w ogóle było to możliwe.
Najpierw oni; nie miała odwagi, by spojrzeć za siebie, by przyjrzeć się temu, jak rozprute bebechy wysadzonego statku ociekają ludzką krwią; nie chciała zapamiętać tego widoku, tych wszystkich ludzi, którzy potrzebowali natychmiastowej pomocy. Wiedziała przecież, że za chwilę będzie musiała odwrócić wzrok, by jak najszybciej stąd odejść. Choć oni wszyscy, jak duchy, nawiedzać ją będą jeszcze długo.
Uciekajmy, wyartykułowała, przesadnie wyraźnie poruszając przy tym ustami - gdyby Harvey również miał problemy z usłyszeniem czegokolwiek. Panika zdradziecko zaczęła wkradać się w jej ruchy, nerwowo naciągnęła na włosy kaptur, mając nadzieję, że w tym całym zamieszaniu pozbawiona korpusu głowa, upadająca na bruk, nie była niczym, co przyciągnęłoby czyjąkolwiek uwagę, gdy w tle wybuchał statek.
Powinni zniknąć stąd jak najszybciej, zanim zaroi się tu od służb.
Przed wybuchem, nim zatrzymała Harveya, zdawał się zmierzać w konkretnym kierunku - najpewniej ku uciekającym; miała nadzieję, że plan nie zmienił się po raz kolejny, a oni podejmą marsz w tamtą stronę - rozejrzała się uważnie, łowiąc wzrokiem wszelkie zagrożenie. Wypatrując nadciągających policjantów. Cisza wciąż szumiała w uszach, odbierając zdolność do pełnej percepcji.
Jeśli tylko Harvey ruszył przed siebie, poszła w ślad za nim.
Wciąż nie potrafiła zmusić się do tego, by spojrzeć na to, co pozostało ze statku. Może powinna być wdzięczna za szum, który skrywał jęki bólu rannych. Maskował ich cierpienie.

rzut na spostrzegawczość (I)


ma­gno­lie chy­lą na bok cię­żar bia­łych twa­rzy
nie mów­my dziś o śmier­ci, gdy świat się roz­ma­rzył


Ella Figg
Ella Figg
Zawód : nić widmo
Wiek : 26
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
nie wypełniony tobą
mój pokój się nie kończy
nie ma ścian
ani okien
mój niepokój o ciebie
ogromnieje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8109-arabella-figg https://www.morsmordre.net/t8165-listy-z-nieba#234455 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f126-hogsmeade-173 https://www.morsmordre.net/t8171-skrytka-bankowa-nr-1940#234911 https://www.morsmordre.net/t8166-arabella-figg#234557
Re: Statek rejsowy [odnośnik]20.06.20 11:19
The member 'Ella Figg' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 89
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Statek rejsowy - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Statek rejsowy [odnośnik]20.06.20 20:54
Nie widziała już momentu, w którym mężczyzna puścił fiolkę. Nie czekała z zapartym tchem na moment jej zderzenia z pokładem, ponieważ w tej samej chwili próbowała wydostać się ze statku. Jej towarzysz zareagował błyskawicznie, lecz ona nie miała nawet czasu pomyśleć o chociażby cieniu wdzięczności wobec niego. W głowie odmierzała każdą upływającą sekundę, bo były one na wagę złota. Jednakże nie łudziła się, iż uda im się oddalić od wybuchu na bezpieczną odległość. Liczył się jednak każdy metr, może nawet i centymetr odległości. Warto było spróbować.
Miała wrażenie, iż w chwili dostrzeżenia zamachowca na statku, czas nieco zwolnił. Jednakże w momencie zderzenia fiolki z deskami statku wszystko nagle przyspieszyło, jakby chciało nadrobić te stracone sekundy. Huk przeszył powietrze, pozbawiając osoby obecne w pobliżu słuchu. Jej uszy wypełnił niekończący się pisk, który zastąpił słowa oraz trzaski. To jednak nie wydawało się tak istotne w tym momencie bowiem straciła grunt pod nogami, a kolejną rzeczą którą poczuła, było uderzenie. Wydawało jej się, iż jej upadek został zamortyzowany przez coś miękkiego albo kogoś. Nie zdążyła jednak się nad tym zastanowić - w następnej sekundzie uderzyła głową w bruk, co skutkowało nagłym bólem przeszywającym jej czaszkę. Po jej twarzy spłynęła lepka ciecz, na co ona mimowolnie dotknęła jej dłonią. Palce wylądowały na łuku brwiowym, który pod wpływem dotyku zabolał jeszcze mocniej. Syknęła, cofając zakrwawioną rękę. Dostrzegając szkarłat krwi zacisnęła usta. Dopiero w tej chwili spostrzegła, iż nadal znajduje się na kimś. Niemalże od razu cofnęła się niczym poparzona, dostrzegając znajomą sylwetkę Hayesa. Dłonią dotknęła jego lewego ramienia, chcąc sprawdzić czy ten żyje.
- Przepraszam, nie chciałam na ciebie... Ugh, zaraza - zaczęła mamrotać, lecz po chwili opamiętała się. Nie chciała panikować, jeszcze nigdy niczego dobrego jej to nie przyniosło. Próbowała przezwyciężyć pierwszy szok, choć ciężko było zatrzymać kołatanie serca.
Ponownie otworzyła usta, chciała zapytać czy wszystko z nim w porządku, lecz już po chwili je zacisnęła. Jaki to miało sens? Nic nie słyszała, a zatem i on z pewnością nie mógłby dosłyszeć żadnego z jej pytań.
Wzrokiem zaczęła błądzić po znajdujących się w pobliżu ciałach, by spocząć na statku. Niegdyś piękny, teraz wyglądał jak karykatura idealnego miejsca do spędzenia wolnych chwil. Jej uwagę przykuwały widoczne sylwetki leżących ciał. Ile osób czystej krwi dzisiaj zginęło? Nie znała odpowiedzi, a jednak poczuła jak szok zaczyna się mieszać z gniewem. Nie wiedziała kim był zamachowiec, nie mogła być pewna powodów jego czynów. W głowie jednak pojawiły się wyjaśnienia, które wydawały się logiczne. Nie podejrzewała, by osoba dzieląca te same poglądy co ona, uczyniłaby coś podobnego czarodziejom o krwi czystej. A zatem rebelianci postanowili zabijać teraz wszystkie napotkane na swojej drodze osoby?
Mimowolnie pomyślała o bracie. Z jednej strony chciała być z nim, ale z drugiej strony nie chciała żeby widział ją w takim stanie. Przysporzyłaby mu jeszcze więcej trosk i zmartwień, a przecież najważniejsze że żyła.
Nagle w jej głowie pojawiła się postać nieznajomego, od którego rozpoczęły się wydarzenia dzisiejszego dnia. Czy on przeżył wybuch? Z tego co pamiętała znajdował się nieco bliżej niż ona sama, lecz była szansa iż nadal żyje. Zaczęła się rozglądać dookoła, kierując swoją całą złość na jego postaci. Zignorowała fakt, że przecież chciał powstrzymać tajemniczego Roberta, ale przecież mógł to zrobić na wiele innych sposobów. A skoro usiłował się do niego dostać to by oznaczało, że sam niejako był częścią całego planu.

rzut na spostrzegawczość (I)


I’m not afraid of my truth anymore, and I will not omit pieces of myself to make you more comfortable.
Calanthe Goyle
Calanthe Goyle
Zawód : alchemiczka (trucicielka)
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Sometimes the best thing a flower can do for us is die
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8474-calanthe-goyle https://www.morsmordre.net/t8487-parapet-panny-goyle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-pokatna-29-7 https://www.morsmordre.net/t8496-skrytka-bankowa-nr-2014 https://www.morsmordre.net/t8488-calanthe-goyle
Re: Statek rejsowy [odnośnik]20.06.20 20:54
The member 'Calanthe Goyle' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 98
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Statek rejsowy - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Statek rejsowy [odnośnik]20.06.20 22:38
- Ja potrafię - zdążyłem odpowiedzieć mężczyźnie zanim nastąpił wybuch. Właśnie tego jeszcze nie miałem okazji przeżyć. Nagłej fali uderzeniowej, która rzuca ludźmi jak szmacianą lalką. Nie byłem na to przygotowany, ale czy w ogóle można się na coś takiego przygotować? Odruchowo zacisnąłem oczy – to jedyna czynność jaką zdążyłem podjąć, natomiast cała reszta potoczyła się bardzo szybko i bez mojego wpływu. Niespotykana siła odrzuciła mnie gdzieś daleko, co boleśnie odczułem uderzając plecami o twardy chodnik. Odebrało mi dech w piersiach. Przez chwilę tak leżałem na wznak, zastanawiając się czy w ogóle jestem w stanie się poruszyć. Byłem oszołomiony i obolały, kręciło mi się w głowie, a w uszach słyszałem tylko przeraźliwy pisk. Podniosłem się powoli, przez chwilę nie pamiętając gdzie jestem i co tutaj robię. Dopiero lewitująca głowa Elli sprawiła, że wróciłem na ziemię. Doskoczyłem do niej tak szybko jak tylko byłem w stanie i złapałem ją za ramię, próbując powiedzieć - Jestem - ale nie wiem czy udało mi się coś powiedzieć, wciąż nic nie słyszałem. Jakbym znajdował się pod wodą. Poprawiłem swoją pelerynę niewidkę, dziękując losowi, że nie zwiało mi jej gdzieś do wody. Musiałem lepiej jej pilnować. Rozejrzałem się dookoła, ale zauważyłem tylko mnóstwo poszkodowanych ludzi – nawet nie chciałem myśleć o tych, którzy spłonęli podczas wybuchu. Tym razem nic nie mogłem na to zaradzić, nie mogłem im pomóc.
Puściłem ramię Elli, ale starałem się być na tyle blisko, by nasze ciała choć trochę się stykały. Tak było łatwiej. Musieliśmy szybko stąd zniknąć jeżeli nie chcieliśmy trafić na służby, które na pewno już są w drodze. Ta myśl pozwoliła mi zachować resztki racjonalnego myślenia, dlatego machnąłem różdżką, mówiąc - Oculus - chociaż wciąż nie potrafiłem usłyszeć nic poza okropnym piskiem. Działałem mechanicznie. Chciałem, żeby dodatkowe oko pognało w tym samym kierunku, w którym zmierzał Harvey – musieliśmy się dowiedzieć czy stamtąd nie nadejdzie patrol, a może będzie tam coś innego, co pomoże nam w podejmowaniu następnych kroków.

| rzucam oculus i jeżeli liczą się pola to przesuwam je o 5 w kierunku do którego biegł Harvey


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Statek rejsowy - Page 4 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Statek rejsowy [odnośnik]20.06.20 22:38
The member 'Florean Fortescue' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 72
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Statek rejsowy - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 4 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Statek rejsowy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach