Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]12.05.17 23:20
First topic message reminder :

Salon

To największe pomieszczenie w wynajmowanym przez Poppy mieszkaniu, które jest stare i surowo urządzone. Uroku dodają jedynie świeże kwiaty i portrety oraz zdjęcia rodziców i Charlesa. W salonie stoi wysłużona sofa, wiekowy, lecz nader wygodny wielki fotel, kilka regałów z książkami, żerdź dla Sabriny w kącie i kilka kwiatów doniczkowych.


Ostatnio zmieniony przez Poppy Pomfrey dnia 27.08.17 9:59, w całości zmieniany 1 raz
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285

Re: Salon [odnośnik]03.01.19 22:14
Eksperymenty na ludziach brzmiały naprawdę bardzo źle. Panna Pomfrey wolała nie myśleć o tym w podobny sposób, bo czuła wyrzuty sumienia, że naraża zdrowie Sophii i Gabriela... Wciąż nie było to jednak nic nowego i eksperymentalnego. Zmodyfikowała jedynie recepturę wywaru wzmacniającego. Wybrała takie składniki, które nie kolidowały ze sobą w żaden sposób na poziomie biochemicznym, powinny ze sobą współgrać, a zarazem - nie przynieść negatywnych skutków ubocznych. Nie sądziła,, by obecna receptura wywaru mogła doprowadzić do alergii, otępienia, czy innej nieprzyjemnej reakcji organizmu. Zadbała o to, by test ten był jak najbardziej bezpieczny - zwłaszcza, że zarówno Sophia, jak i Gabriel musieli być w pełni sił. Carterówna zażyła wywar przed aurorską akcją, była pod jego wpływem podczas spotkania z czarnoksiężnikiem, nie skarżyła się na żadne przykre konsekwencje działania eliksiru. Miała nadzieję, ze i Gabriel nie będzie - choć wolałaby, aby wystąpił jeden skutek. A mianowicie - by tkanki były bardziej odporne na obrażenia.
Czekając na Tonksa w końcu zajęła się czytaniem książki, a lektura okazała się na tyle wciągająca, by podskoczyła w fotelu, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Puszysty kocur Winnie zleciał z kolan czarownicy, na co zareagował wściekłym syknięciem - obrażony czmychnął w stronę kuchni, najpewniej próbując osłodzić sobie tę urazę przekąską.
Poppy podeszła do drzwi, wygładziła jeszcze spódnicę i wsunęła kosmyk włosów za ucho, a gesty miała nieco nerwowe i drżące, za co była na siebie zła - wciąż trapiło ją tamto popołudnie podczas Festiwalu Lata. Czy powinna była poruszyć w ogóle ten temat, czy udać, że to w ogóle się nie wydarzyło? Sądziła, że niezręczność występowała po obu stronach, a dziś musieli skupić się na czym innym. Ona musiała skupić się na prowadzonych badań, które mogły przynieść coś pożytecznego Zakonowi Feniksa.
Przekręciła klucz, nacisnęła klamkę i uchyliła drzwi wejściowe; upewniwszy się, że to nikt inny jak tylko Gabriel, rozchyliła je szerzej, gestem zapraszając go do środka.
- Wejdź proszę. Czy napijesz się czegoś? Kawy, herbaty? A może jesteś głodny? - spytała z troską Poppy, zamykając za aurorem drzwi; wiedziała, że czekał go ciężki dzień, a ponieważ zaoferował jej swoją pomocą - chciała się o niego zatroszczyć.
Chociaż i bez tej pomocy by to uczyniła.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Salon [odnośnik]04.01.19 16:06
Nie znał się na tym, chociaż posiadał jakąś tam znikomą wiedzę na temat alchemii (a przynajmniej powinien takową wynieść z czasów nauki w Hogwarcie) to zawierzał swój los w ręce Poppy, która była w tej dziedzinie dużo bardziej zorientowana, niż on. Jego specjalizacją było rzucanie zaklęć i łapanie czarnoksiężników, nie mieszanie mikstur, które jego skromnym zdaniem było zbyt skomplikowane. A może w czasie szkoły zabrakło mu cierpliwości do mieszania przeróżnych mikstur w kociołku. Owszem, ryzykował pewną niedyspozycją, gdyby coś w eliksirze poszło nie tak, ale z drugiej strony mądre przysłowie mówiło, że kto nie ryzykuje ten szampana nie pije i chociaż Gabriel wielkim fanem tego trunku nie był to przesłanie wydawało się raczej oczywiste.
Jeżeli jakiekolwiek nerwowe ruchy powinny być widoczne w zachowaniu Poppy to z pewnością Gabriel ich nie zauważył. Powód był prostu - sam też się dosyć denerwował. No bo co miał jej powiedzieć? Czy w ogóle powinien poruszać ten temat? A może lepiej byłoby wszystkich, gdyby zapomnieli o tamtym felernym dniu. Zupełnie jakby ktoś rzucił na nich zaklęcie oblivate, z tą różnicą, że w istocie nikt by tego zaklęcia nie rzucił.
Gdy w końcu drzwi się uchyliły i pojawiła się w nich sylwetka panny Pomfrey uśmiechnął się delikatnie, wchodząc do środka. Oparł o ścianę miotłę, na której tu przyleciał i zrzucił z ramion kurtkę. - Dziękuję, myślę, że herbata w zupełności wystarczy, jeżeli to nie problem - odparł, spoglądając w jej stronę. Nie chciał się narzucać i sprawiać zbyt wielkiego problemu, w końcu nie wiedział jakim czasem dysponowała Poppy, być może w planie przerwa na herbatę nie znalazła dla siebie miejsca. Musiał sobie jednak pogratulować, udało mu się złożyć składne, kompletne zdanie bez dukania i oblewania policzków purpurą. Pokrzepiony tym małym sukcesem ruszył dalej w ślad za właścicielką przytulnego mieszkania. Nie powstrzymał się przed ogarnięciem całej otaczającej go przestrzeni za pomocą spojrzenia. - Bardzo ładne mieszkanie - pochwalił grzecznie, w końcu wypadało, prawda? Albo po prostu próbował jakoś zabić ciszę, która wypełniała mieszkanie.
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Salon [odnośnik]04.01.19 16:54
- Ależ to żaden problem! - zapewniła go od razu, zamykając za aurorem drzwi. Nie narzucał się przecież, to ona prędzej by to zrobiła, gdyby odmówił. Czuła się winna, że narażała zdrowie przyjaciół (bo wszystkich członków Zakonu Feniksa uważała przecież za przyjaciół - no, prawie wszystkich) na szwank, choć istniało znikome ryzyko wystąpienia skutków ubocznych. Chciała im to jakoś zrekompensować, wynagrodzić, uczynić całą tę sytuację bardziej znośną. Możliwości miała niewielkie. chęci za to spore!
Gestem zaprosiła go w głąb niewielkiego mieszkania, uśmiechając się, gdy z ust Gabriela padł komplement. - Dziękuję - odpowiedziała ciepłym tonem. Nie sądziła, aby było bardzo ładne. Dostała je w spadku po dalekiej krewnej, miało już swoje lata i mógł dostrzec to gołym okiem, ale bardzo się starała, by było tu schludnie i przytulnie. Poppy miała niemal pedantyczne podejście do porządku, wszystko więc regularnie polerowała, czyściła, firany prała aż za często i niemal lśniły nienaturalną bielą. Gdzieniegdzie stały też zadbane kwiaty doniczkowe.
Gabrielowi wskazała miękki, wygodny fotel w salonie, do którego przechodziło się z niewielkiego przedsionka, gdzie mógł zostawić wierzchnie odzienie. Sama podążyła do kuchni, gdzie zawczasu i tak przygotowała już dzbaneczek na herbatę i filiżanki. Wystarczyło, że przyłożyła koniec różdżki do czajnika, a woda w nim zawrzała. Wlała ją do dzbanka i po chwili wróciła do aurora z zastawą na tacy, którą postawiła na stoliku.
- Słodzisz? - spytała, bo zapomniała przynieść cukierniczki. Sama nie psuła smaku herbaty w podobny sposób, jedynie czasami dolewała do niej nieco mleka. - Nie wiem ile czasu ci zejdzie, ale będę tu na ciebie czekać, dobrze? Wzięłam dzień wolny. Chyba, że stanie się coś naprawdę poważnego... To niech ci do głowy nie przyjdzie, by się tu wlec. Jeśli użyją czarnej magii... To od razu udaj się do świętego Munga - zaczęła w końcu, bo nie było czasu, by tracić go na pogaduszki, a cisza pomiędzy nimi wydawała się wyjątkowo niezręczna. Poppy wyciągnęła z kieszeni spódnicy niewielką fiolkę, zapieczętowaną, w której znajdowała się idealnie odmierzona ilość wywaru wzmacniającego, który nieco zmodyfikowała. - Zażyj go, gdy będziesz pewien, że niebawem... wiesz. Zacznie się starcie - powiedziała nieśmiało, nieco zaczerwieniona, zawstydzona tym, że musi prosić go o takie rzeczy. Podała mu fiolkę.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Salon [odnośnik]04.01.19 19:32
Schludne, skromne i proste mieszkanie, Gabrielowi nie trzeba było nic więcej, jego gust nie był zbytnio wysublimowany. Po prostu się na tym nie znał, a wszystkie elementy dekoracyjne, znajdujące się czy to w ich domu na przedmieściach Londynu, czy kiedy jeszcze mieszkał w centrum miasta, zawsze były zasługą kobiet w jego życiu; matki, sióstr, czy ukochanej, z którą przyszło mu dzielić wspólną przestrzeń. A przy swojej nikłej obecności w domu to Tonks z powodzeniem ususzyłby nawet kaktusa, szczególnie, że nie miał bladego pojęcia o hodowaniu roślinek, dlatego biedactwa byłby od momentu zakupy skazane na porażkę i rychłą śmierć. A, że nie chciał zostać okrzyknięty roślinkowym mordercą to zaprzestał jakichkolwiek prób ożywienia wnętrza swojego pokoju. Niestety, zarówno Justine jak i Leanne wyniosły się z rodzinnego domu co oznaczało, że Gabriel został sam na sam z doniczkowymi roślinkami, które już teraz powinny błagać Merlina o cud.
- Nie słodzę, dziękuję - właściwie to słodził, ale to wszystko zależało od danego dnia. Jako zapalony wielbiciel herbaty potrafił wypić ją w każdej postaci, a nie chciał aby Poppy specjalnie fatygowała się po coś takiego jak cukier. Sięgnął po filiżankę z herbatą, upijając spokojnie jeden łyk. Uważnie słuchał tego co miała mu do przekazania Poppy i skinął głową, na znak że rozumie. - Zażyć przed starciem, wracać prosto tutaj, zrozumiano - powtórzył w skrócie jakby na znak, że rozumie. Darował sobie już te szczegóły o udaniu się do Munga, gdyby zrobiło się niebezpiecznie. Sam zresztą nie wiedział, czy nawet w najgorszym stanie nie wolałby się dowlec do Poppy niżeli narażać się na gniewne spojrzenie Rowan. Wziął do ręki fiolkę i pewnie dopijając herbatę pożegnał się z Poppy nie zajmując więcej czasu zarówno jej jak i sobie.
Wrócił jeszcze tego samego dnia w godzinach raczej wieczornych. I chociaż jego ubrania nosiły znaki walki to nic nie wskazywało na to, aby doczłapał się tutaj wykorzystując do tego ostatki sił, jakie mu pozostały. Jednakże ignitio pozostawiło po sobie ślady. A on po raz kolejny zjawił się pod drzwiami jej mieszkania.
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Salon [odnośnik]04.01.19 20:37
Wnętrze mieszkania wiele mówiło o jego lokatorze jako człowieku. A przynajmniej w takim przekonaniu Poppy została wychowana. Czystość i częstotliwość zmieniania firanek w oknach była nie mniej ważna od tego, by w żadnym zakątku komnat nie było choćby grama kurzu. Nie daj Merlinie, aby jakiś gość przypadkiem zajrzał za kredens, czy szafkę i ujrzał tam kurz... Spaliłaby się ze wstydu! Czuła wstyd na samą myśl. To było bardzo typowe, kobiece zachowanie, może nawet nieco zaściankowe i proste myślenie, jednakże nic nie potrafiła na to poradzić. Została wychowana przez staromodną kobietę, w angielskiej, tradycyjnej wiosce. Porządek w mieszkaniu świadczył dla Poppy o tym, że ona sama jest kobietą porządną, schludną i poukładaną. Miała nadzieję, że inni także odbierają to w taki właśnie sposób, że przekaz jest jasny i klarowny.
Kiwnęła głową, choć przejście do kuchni, która była zaledwie kilka metrów dalej nie było dla niej żadnym problemem. Oczywiście, mogła także użyć przecież czarów, ale stroniła od nich, jeśli nie było to konieczne. Anomalie były naprawdę upierdliwe i sięgały wszędzie. Ta kamienica nie była szpitalem św. Munga, gdzie magia została unormowana - nawet od zaklęcia Chłoszczyść dostawała czasem krwotoku z nosa. Dlatego wolała nie ryzykować. Dla dobra własnego i sąsiadów.
- Nie powinno mieć żadnych nieprzyjemnych skutków ubocznych, zapewniam! - dodała łagodnie Poppy, mając nadzieję, że uspokoi ewentualne obawy Tonksa. Nie dziwiłaby im się. Sama by je miała. Sama je miała.
Gabriel nie zabawił u niej prędko. Odwiedził ją wszak przed pracą i z tego, co zrozumiała, czekało go dziś niełatwe zadanie. Nie mógł zdradzić jej wiele, obowiązywała go wszak tajemnica zawodowa, ale z tego co zrozumiała - miało dojść do konfrontacji z podejrzanym. Cały dzień siedziała jak na szpilkach, oczekując jego wizyty. Bała się, że stanie się coś dużo gorszego od ran po Lamino, czy Commotio, jakie odniosła Sophia Carter... Wypełniała pustkę książkami i mapami nieba. Studiowała nieustannie astronomię już od dłuższego czasu, świadoma jak wielki wpływ na proces warzenia eliksirów miało ułożenie ciał niebieskich.
- Och, jak dobrze, że jesteś! - ucieszyła się szczerze, gdy ujrzała Tonksa w progu swego mieszkania, choć nie w pełni zdrowego i całego. Poparzenia jakie dostrzegła na przedramieniu wyglądały naprawdę paskudnie. Znów poprowadziła go w głąb mieszkania i nakazała usiąść przy fotelu. Ostrożnie podwinęła materiał koszuli, odsłaniając rany. Przyjrzała się im uważnie, zbadała, a jej ruchy były pełne delikatności, łagodne, by nie przysporzyć mu więcej bólu.
Wnioski były raczej smutne. Dokładnie takie same jak w przypadku obrażeń jakie odniosła Sophia Carter.
Modyfikacja wywaru wzmacniającego nie przyniosła żadnych efektów.
- Och, obawiam się jednak, że eliksir zadziałał standardowo... Czyli nic ci nie dał, bo w chwili zażycia nic ci nie dolegało - stwierdziła z żalem. Odeszła na kilka chwil, by zapisać coś na przygotowanych wcześniej rolkach pergaminu. - Nie czułeś się w żaden sposób wzmocniony po zażyciu, prawda
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Salon [odnośnik]05.01.19 14:13
I nie śmiałby pomyśleć o Poppy w inny sposób. Właściwie trudno byłoby mieć o niej inne zdanie. Już przy pierwszym spotkaniu wykreował sobie właśnie taki, zbliżony obraz jej osoby. I na razie nie zmieniał się on drastycznie, raczej dopełniał o kolejne szczegóły, które było mu dane poznać przy nielicznych i raczej krótkich spotkaniach. Co prawda o jednym z nich chciałby zapomnieć, ale skoro przyjęła go jako kandydata do wypróbowania działania swojego eliksiru to chyba nie miała mu aż tak za złe tej jednej, wielkiej farsy, która miała miejsce na Festiwalu.
Anomalie - coś co bardzo utrudniało mu pracę, bo chociaż szpital był uwolniony od ich działania, to on jako auror na co dzień mierzył się z problemami i utrudnieniami, które stwarzały, ale przecież trzeba było zacisnąć zęby i ruszyć dalej. Tak jak w tym przypadku.
Cóż, też liczył na to, że mikstura, którą podała mu Poppy zadziała i mimo oberwania ignitio w ramię, nie będzie musiał walczyć z obrażeniami, czy też wzmocni to go w inny, zamierzony (bądź nie) przez pannę Pomfrey sposób. Na jego nieszczęście, doczłapał się do mieszkania Poppy może i o własnych siłach, ale niestety bez dobrych wieści dla uzdrowicielki. Naprawdę chciał, aby to wyszło, w końcu odkrycie panny Pomfrey mogłoby okazać się przełomowym dla wszystkich Zakonników i Gwardzistów. Niestety, Tonks nie odczuł żadnego przypływu energii. Pozwolił poprowadzić się wgłąb mieszkania, zajmując wskazane przez Poppy miejsce i bez zająknięcia pozwolił jej opatrzyć oparzenia. W końcu wiedziała co robi, mógł poznać próbkę jej umiejętności podczas wyławiania wianka. Ech, chyba nigdy nie przestanie wracać do tego felernego dnia myślami w jej obecności.
- Niestety, czułem się tak jak zazwyczaj - odparł, spoglądając na czarownicę. Uważnie obserwował jej poczynania, kiedy zapisywała coś na pergaminie, krzątając się po pomieszczeniu. - Domyślasz się co mogło pójść nie tak? Dlaczego eliksir nie zadziałał? - zapytał z czystej ciekawości, chcąc wyrazić zainteresowanie projektem Poppy.
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Salon [odnośnik]06.01.19 19:59
Poppy nie chowała do niego urazy. Czuła jedynie dyskomfort na myśl o tamtej sytuacji, bo nie wiedziała jak teraz powinna była się zachować - ale nie myślała o Gabrielu źle.
- Chyba po prostu porwałam się z motyką na słońce, sądząc, że zdołam zmienić działanie eliksiru przez nieduże modyfikacje w recepturze. To zdecydowanie za mało - odparła panna Pomfrey, lecz nie wdawała się jeszcze w szczegóły. Musiała się nad tym zastanowić,, wszystko przemyśleć, a także porozmawiać z Charlene. Panna Leighton była utalentowaną alchemiczką, nieobce jej były wywary lecznicze, być może będzie mogła powiedzieć coś więcej. W głowie Poppy migotała już pewna idea, za którą goniły myśli, ale na razie były to tylko rozważania - o zupełnie nowym eliksirze.
- To nic, będę myśleć co z tym dalej zrobić - dodała łagodnie, aby nie zawracał sobie tym głowy - i skupił się na innych zadaniach. Eliksiry, prace badawcze nad nimi i nowymi specyfikami należały do niej, do jednostki badawczej. - Jestem ci niezmiernie wdzięczna za pomoc - powiedziała z uśmiechem. Głos miała ciepły, serdeczny, a uśmiech szczery. Naprawdę cieszyła się, że zarówno Gabriel, jak i Sophia darzyli ją i jej umiejętności na tyle dużym zaufaniem, że zdecydowali się zażyć zmodyfikowany eliksir - i to przed tak ważną chwilą, podczas której musieli być przecież maksymalnie skoncentrowani i skupieni. Chwila słabości, dezorientacji, zamglony wzrok, to wszystko mogło doprowadzić ich do tragedii, do nieskutecznej obrony - i to ona miałaby ich wtedy na sumieniu.
- Jeśli jeszcze... Będę potrzebowała pomocy, to wyśle ci sowę, dobrze? - spytała nieśmiało, mając jednocześnie nadzieje, że Tonks przystanie na tę prośbę.
Zapisała sobie jeszcze kilka wniosków na rolce pergaminu, po czym podeszła do Gabriela z wyciągniętą różdżką. Nie minął kwadrans, a po oparzeniach Gabriela nie było już śladu. Wyleczyła je szybko i sprawnie.
- Pozwól mi się odwdzięczyć i zostań na kolację, dobrze? Zrobiłam klopsiki i chyba wyszły naprawdę niezłe - zaproponowała nieśmiało. Po tak długim i trudnym dniu z pewnością musiał być głodny! Jak to mężczyzna.
Nie pozwoliła Gabrielowi wyjść z mieszkania, nim nie zjadł tego, co przygotowała, a powiedzieć należy, że ostatnio coraz lepiej czarowała w kuchni - a wszystko to dzięki Sally, choć myśl o przyjaciółce wprawiała ją teraz w smutek - i dopiero, gdy talerz zalśnił czystością pożegnała się z Gabrielem, podziękowała mu jeszcze kilka razy za pomoc i pożegnała.

| zt
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Salon [odnośnik]07.01.19 21:07
Mruknął jedynie coś w potwierdzeniu, bo chociaż mógłby chcieć prowadzić dalej temat to niezbyt znał sie na alchemii i mógłby nie być dobrym kompanem do rozpraw na temat receptury eliksiru, który podała mu dzisiaj. Cóż, Gabriel nie rozpatrywał tego w tak czarnych barwach i gdyby podczas akcji z udziałem eliksiru coś poszło nie tak to na pewno nie obwiniałby oto Poppy. Sam w końcu miał swój rozum i powinien wiedzieć, jak w danej sytuacji się zachować. A co do zaufania to nie miał zamiaru wątpić w umiejętności jednego z członków jednostki badawczej, tak samo jak nie odmawiał Gwardzistom swojego zaufania, chociaż czasem ich decyzje mogły wydawać się nie zrozumiałe. Wszakże bycie Gwardzistą nie zwalniało ich z obowiązku bycia człowiekiem, który popełnia błędy. Nie o tym jednak! Posłał w jej stronę ciepły uśmiech. - W końcu chyba oto chodzi, żeby sobie pomagać, prawda? - rzucił, zerkając w jej stronę. Chyba na tym polegał Zakon, oprócz łapania popleczników samozwańczego lorda i naprawiania anomalii. Szczególnie, że ta pomoc ograniczała się do wypicia eliksiru przygotowanego przez Poppy, więc umówmy się, nie wymagało to ani wielkiego wysiłku, ani poświęcenie ze strony Gabriela.
- Będę jej wypatrywał - potwierdził, posyłając jej kolejny uśmiech. W końcu kimże by był, gdyby odmówił pomocy w prowadzeniu jakże ważnych badań naukowych? Po oparzeniu nie było już śladu, co Tonks zauważył z niemałym zdziwieniem. Nie zauważył kiedy ono zniknęło, zdawało mu się, że proces leczenia będzie dłuższy, a może po prostu nie odczuł zbytnio tych piętnastu minut.
Cóż mogę powiedzieć? Gabriel może ze dwa razy próbował się - niezbyt przekonująco - wymigać, nie chcąc zajmować Poppy czasu, ale ostatecznie zapach, który pewnie tlił się gdzieś tam w kuchni i coraz bardziej odczuwalny głód, oraz perspektywa gotowania w domu, sprawiły, że dosyć szybko dał się jednak namówić na wspólny posiłek, całkiem ochoczo czyszcząc talerz z pyszności, które przygotowała brunetka. Zapewne podziękował za pyszną kolację, potwierdził swoją gotowość do pomocy przy następnych badaniach i pożegnał się z Poppy, udając się do domku na przedmieściach.

/zt
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Salon [odnośnik]04.03.19 13:33
23 październik - eliksir samoregeneracji

Zbliżała się godzina siedemnasta. Jesienne, pochmurne popołudnie wlokło się powoli, leniwie, a świat wokół starej chaty zdawał się bardzo senny i znużony. Nawet sowy, powoli budzące się z dziennej drzemki, hukały jakby od niechcenia, zasiadłszy na gałęziach okolicznych drzew. Senna, leniwa atmosfera stwarzała wrażenie niemal przyjemnej, ale to przecież tylko pozory. To cisza przed kolejną burzą, panna Pomfrey była o tym przekonana. Ostatnie wydarzenia nie nastrajały ją optymistycznie. Właściwie, czy cokolwiek od maja tak na nią zadziałało? Każdy kolejny miesiąc niósł za sobą następną tragedię, coraz mocniej pogrążał ją w smutku i rozpaczy. Tak bardzo pragnęła, aby to wreszcie się skończyło, ale wiedziała, że ku temu wiedzie jeszcze bardzo długa i trudna droga.
Najpierw musieli uporać się z problemem anomalii. Zakon Feniksa czekała trudna wyprawa do Azkabanu, tym trudniejsza, bo miały towarzyszyć im dzieci. Sprawa ta mocno ciążyła na jej sercu.
Robiła co mogła, aby im to ułatwić. Zamierzała w kolejnych dniach porządnie zabrać się na warzenie eliksirów, aby zdążyły dojrzeć do listopada. Nie znała konkretnej daty wyprawy, ale im wcześniej to uczyni, tym lepiej. Teraz do ich zapasów mogła dołączyć kolejny - autorski eliksir.
Prace nad wywarem samoregeneracji zostały już, jak sądziła, ukończone. Eliksir został uwarzony, przetestowany, a receptura odpowiednio poprawiona. Ostatecznie nie niósł za sobą negatywnych skutków ubocznych i działał zgodnie z jej zamierzeniem. Panna Pomfrey była dumna zarówno z siebie, jak i Charlene, która była dla niej ogromną pomocą. Poprosiła alchemiczkę o spotkanie, by mogła osobiście powiadomić ją o sukcesie i zakończeniu prac. Zaprosiła ją do swojego mieszkania na przedmieściach Londynu, gdzie Charlene już nie raz i nie dwa miała okazję być gościem. Wciąż miała wątpliwości jak poprawnie skatalogować ów wywar, dlatego porada profesjonalnej mistrzyni eliksirów miała być dla niej bezcenną.
Oczekując na Charlene zaparzyła herbaty, na stole stanęły dwie filiżanki oraz dzbanek z ciepłym napojem. Poprzedniego dnia upiekła także dyniowe ciasto. Kilka dni wcześniej miała okazję wziąć udział w zabawie w Świenie Dyni z Eileen, gdzie wycinały lampiony, skorzystała więc z okazji, by zakupić kilka - uwielbiała zarówno sok dyniowy, jak słodkie z jej wyroby.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Salon [odnośnik]05.03.19 0:32
Charlie – zresztą jak zwykle – pojawiła się u Poppy prosto z pracy, od której rzadko robiła sobie wolne. To je łączyło, że obie były bardzo oddane temu, co robiły, ale dla uzdrowicielki z pewnością większe wyzwanie stanowiło częste podróżowanie z Hogwartu do Londynu i z powrotem, bo miejsca te dzieliła znaczna odległość, o wiele większa niż ta, którą miała do pokonania Charlie, kursująca między Mungiem a swoim domem na przedmieściach, i niekiedy innymi odwiedzanymi miejscami. Po pracy często kierowała kroki do ogrodu magibotanicznego lub biblioteki londyńskiej, albo do wieży astrologów. Nie pozwalała swojej wiedzy zardzewieć, a zielarską od pewnego czasu rozwijała i chciała rozwijać dalej, by stanowiła znakomite uzupełnienie jej umiejętności alchemicznych i astronomicznych.
I jej niedawne wydarzenia nie nastrajały zbyt radośnie, obawiała się o przyszłość ich wszystkich. Serduszko wciąż krajało jej się na myśl o tym, co przeżył Anthony, choć i tak nie znała najbardziej drastycznych szczegółów. A takich ofiar mogło być więcej, jeśli Voldemort i jego fanatycy dalej będą rosnąć w siłę. Do tego dochodziły wciąż działające anomalie, ale Charlie wierzyła, że Zakonnicy dadzą radę wyprawić się do Azkabanu i pokonać je raz na zawsze. Sama nie planowała udziału, bo wiedziała że byłaby tylko ciężarem, ale zamierzała uwarzyć dla innych dużo eliksirów.
Ucieszyła się z otrzymanego listu od Poppy i była bardzo ciekawa postępów. Zaangażowała się w te badania i pomagała Poppy jak tylko mogła, oferując swoją wiedzę, czas i rady. Ten eliksir mógł się bardzo przydać innym na nadchodzącej wyprawie, ale także na starciach z anomaliami. Charlie miała już okazję przekonać się, jak to jest stawać naprzeciw anomalii, odważyła się na ten krok i kilka dni temu wreszcie odniosła zwycięstwo, które podnosiło ją na duchu.
Gdy dotarła do jej kamienicy, szybko wbiegła po schodach i zapukała do drzwi; w minionych tygodniach pojawiała się tu już kilkukrotnie, zawsze wtedy, kiedy Poppy potrzebowała z nią porozmawiać na temat badań. Charlie naprawdę chętnie dzieliła się swoją rozległą jak na młody wiek wiedzą i cieszyła się, że może uczestniczyć w czymś tak podniosłym i stymulującym umysł, jak badania naukowe. To była dla niej cenna lekcja na przyszłość.
Kiedy Poppy wpuściła ją do środka, Charlie powitała ją radośnie; mimo smutków i niepokojów ostatnich dni cieszyła się na widok uzdrowicielki, którą zdążyła naprawdę polubić podczas tych wspólnych prac i miała nadzieję, że jeszcze nieraz będą miały okazję do współpracy. Kiedy to Charlie będzie chciała zacząć jakieś własne badania, z pewnością pojawi się po radę i pomoc w jakichś anatomicznych kwestiach.
- Cieszę się, że cię widzę – rzekła. – Ostatnie dni nie należały do najspokojniejszych, ale... muszę się czymś pochwalić. Kilka dni temu ujarzmiłam anomalię, tą, która grasowała w łazience na trzecim piętrze Munga. Z Rią Weasley, nie wiem, czy ją znasz, ale jest nową członkinią Zakonu – powiedziała, rumieniąc się lekko. Jak na nią był to czyn brawurowy, ale naprawdę nie mogła obojętnie znosić myśli, że w Mungu pełnym chorych i rannych ludzi oraz opiekujących się nimi uzdrowicieli, stażystów i alchemików czai się anomalia. Poza tym, czasem miała wyrzuty sumienia że inni się narażają, a ona bezpiecznie chowa się za kociołkiem. – Więc... jedna anomalia mniej, ale i tak ulży mi ogromnie, jeśli misja w Azkabanie się powiedzie i ten koszmar skończy się raz na zawsze. – Oczywiście, że bała się o wyruszających tam Zakonników, ale ktoś musiał to przerwać, żeby uchronić dzieci, mugoli i samych czarodziejów od niebezpieczeństw anomalii. – Jeśli chodzi o... przygotowania, to na początku października udałam się do Szkocji z Archibaldem Prewettem i odnaleźliśmy magiczny krąg. – To w końcu Poppy uczestniczyła w opracowywaniu sposobu na dostanie się do Azkabanu, i razem z innymi badaczami wytyczyła miejsca mocy.
Po powitaniach usiadła przy stole, racząc się herbatką i ciastem.
- Więc jak badania? – zapytała po chwili, pewna, że Poppy zaraz przekaże jej ciekawe nowiny.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : 7 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +6
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Salon [odnośnik]05.03.19 15:20
Usłyszawszy pukanie do drzwi zerwała się z fotela, by do nich podbiec i otworzyć. - Dzień dobry, Charlene, ciebie także wspaniale widzieć! - zaćwierkała, wyraźnie radośniejsza niż zwykle. Dziś nie była już tak blada i wymęczona smutkiem, przygnębieniem; oczy Poppy błyszczały, a na ustach jawił się uśmiech. - Wchodź, wchodź, zaparzyłam herbaty i pokroiłam ciasta - zachęciła alchemiczkę, przepuszczając ją przez próg.
Należące do panny Pomfrey koty, puchaty Winnie i smukły łobuz Robin, od razu wypełzły ze swoich kryjówek; podbiegły do Charlene, aby otrzeć się o jej smukłe kostki, wyraźnie domagając się pieszczot. - Bardzo cię polubiły, Charlie - zaśmiała sie uzdrowicielka, próbując przegnać koty, aby dziewczyna mogła spokojnie się rozebrać i przejść do salonu. Odebrała od niej płaszcz i podsunęła kapcie dla gości. - Naprawdę? To wspaniała wiadomość! Gratuluję - pochwaliła ją. Wieść o wyciszeniu kolejnej anomalii przez Zakon Feniksa wprawił ją w jeszcze lepszy nastrój. - Muszę przyznać, że to zaba... ciekawy zbieg okoliczności, bo chciałam przekazać ci taką samą wieść... Kilka dni temu odwiedziłam sklep w szpitalui świętego Munga i z dzięki Brendanowi mi także udało się ujarzmić tę niestabilną energię. Ria musi być chyba jego kuzynką, czyż nie? Ci Weasleye to bardzo utalentowani czarodzieje - mówiła Poppy z uśmiechem, wskazując Charlene wygodny fotel. Sama zajęła drugi na przeciwko i ujęła w dłoń filiżankę gorącej herbaty.
Słuchała przyjaciółki z wyraźnym zainteresowaniem, gdy podjęła temat magicznych kręgów.
- Udało wam się przebudzić drzemiącą w nich magię i wzmocnić patronusem świstoklik? - dopytywała z zainteresowaniem; to było naprawdę bardzo ważne, aby utworzyć przejście prowadzące do Azkabanu. Dzięki temu problem anomalii zostanie - jak sądzili - rozwiązany. Dzięki temu nie będą musieli podejmować już prób naprawy wypaczonych przez nie miejsc, bo przestaną się pojawiać i stwarzać zagrożenie dla mugoli i dzieci przede wszystkim, tak jak mówiła Leighton.
- Na początek chciałabym ci bardzo, ale to bardzo podziękować... Gdyby nie ty, twoja wiedza i umiejętności, z pewnością nie udało by się... I to jeszcze tak szybko! W kilka miesięcy. To nasz wspólny sukces, Charlie, będę ci zawsze za to wdzięczna, bo muszę przyznać, że... Udało się. Eliksir działa zgodnie z moimi założeniami.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Salon [odnośnik]05.03.19 18:22
Choć Charlie tak wiele czasu poświęcała pracy i nauce, nie znaczyło to wcale, że stroniła od kontaktów towarzyskich. Lubiła mieć do czynienia z ludźmi, zwłaszcza tak miłymi i mądrymi jak Poppy, i cieszyła się, że będą mieć okazję do rozmowy. Żałowała, że Poppy pracowała w Mungu tylko latem, ale Hogwart z pewnością również bardzo potrzebował jej umiejętności oraz złotego serca.
Uśmiechnęła się, kiedy dostrzegła zwinne kocie sylwetki biegnące w jej stronę i ocierające się o jej kostki; oba koty otrzymały od niej solidną porcję głaskania.
- Uwielbiam koty – powiedziała. Te zwierzęta otaczały ją od dziecka, miała w końcu zwierzęcoustą matkę i zmarłą młodszą siostrę. Zawsze w ich domu mieszkało co najmniej kilka kotów, ale mimo braku daru u Charlie większość także ją lubiła. – Zawsze były mi bliskie, moja matka i siostra potrafiły z nimi rozmawiać. Mnie niestety ten dar nie przypadł w udziale, ale za to zostałam animagiem. I skoro jesteśmy przy kotach, to mam w planach przygarnąć na stałe jeszcze kilka spośród tych bezdomnych, które błąkają się po mojej okolicy. Do zimy coraz bliżej, a nie mogę patrzeć jak marzną.
Zdjęła płaszczyk oraz buty, zakładając kapcie i idąc do salonu, gdzie usiadła wygodnie i się poczęstowała. Ciasto było naprawdę znakomite. Nie mogła też nie pochwalić się sukcesem na anomalii, była z siebie tak dumna, bo miała świadomość, że jej umiejętności w magii obronnej nie były wysokie, a jednak dała sobie radę, choć duża w tym była też zasługa Rii. Cieszyła się, że dzięki nim jedno miejsce stało się bezpieczniejsze.
Ale jak się okazało, Poppy również mogła się pochwalić podobnym dokonaniem, i to także z Weasleyem!
- O tej anomalii też kiedyś słyszałam, ale później dobiegły mnie wieści, że została w tajemniczy sposób wyciszona... Och, jak to dobrze, że to wy za tym staliście! – Cieszyła się, że to miejsce też uleczyli Zakonnicy, nie ich odrażający przeciwnicy. Pocieszała ją też myśl, że Poppy miała u swego boku kogoś, kto w razie czego mógłby ją obronić. – Brendan jest zdolnym czarodziejem, we wrześniu mnie odwiedził i uwarzyłam dla niego trochę eliksirów. I z tego co wiem rzeczywiście są rodziną. Tak czy inaczej... dzięki temu Mung chwilowo jest wolny od ognisk anomalii i oby tak już zostało.
W dniach następujących po ich samowolnej naprawie pracownicy Munga cieszyli się z jej zaniku i zastanawiali się, kto za tym stał, a Charlie starała się udawać zdziwioną i ucieszoną jak wszyscy, choć w duchu miała poczucie, że stała za tym właśnie ona, niepozorna alchemiczka, której nikt nawet nie podejrzewał o podobny czyn.
- Niestety nasz sukces na wyprawie do kręgu był tylko połowiczny, bo choć udało mi się go przebudzić, przy patronusie coś poszło nie tak... Ale mam nadzieję, że to co zrobiliśmy mimo wszystko wystarczy, by wspomóc tworzenie świstoklika. – Miała obawy, że zawiedli, choć nie winiła Archibalda, zdawała sobie sprawę, że patronus był trudnym zaklęciem, sama nie potrafiła stworzyć cielesnego, nie każdy czarodziej opanował tę sztukę, choć miała nadzieję, że jak podciągnie się w umiejętnościach to w końcu jej się uda sprawić, by mgła stała się zwierzęciem, zapewne kotem. I tak się cieszyła, że obudziła krąg i nie polegli na całej linii, bo połowicznie zadanie wykonali, a zawsze to lepiej niż nie zrobić niczego. – Mam nadzieję, że innym poszło lepiej. – W końcu większość Zakonników radziła sobie z takimi czarami lepiej od niej, więc była duża szansa, że podołają, do kręgów wyruszyło wiele grup.
Napiła się herbaty i znów zwróciła twarz na Poppy, która zaczęła opowiadać o końcu badań.
- Och, cudownie to słyszeć! – ucieszyła się. – Naprawdę się cieszę, że mogłam pomóc swoją wiedzą i mieć udział w pracach nad tym eliksirem. To naprawdę wiele mi dało, biorąc pod uwagę, że także chciałabym w przyszłości stworzyć własne badania i dołączyć do jednostki badawczej. Dzięki współpracy z tobą wiele się nauczyłam – zapewniła, bo właśnie tak było. Pomoc przy cudzych badaniach była bardzo cenną lekcją. – Jak poszły testy? Czy nowy eliksir, stworzony od podstaw, zdołał faktycznie zregenerować rany? – dopytała, bo kiedy ostatni raz rozmawiały, Poppy dopiero szykowała się do przetestowania wywaru na aurorach. Charlie była więc ciekawa, jak te próby wypadły i jak eliksir działał w praktyce, a także jaki był zakres jego możliwości.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : 7 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +6
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Salon [odnośnik]06.03.19 10:49
Panna Pomfrey raczej wzbudzała w innych sympatię, choć bywała nieśmiała i sztywna, czasami sprawiała wrażenie jakby miała kijek od miotły wciśnięty w tylną część ciała, tak uparcie trzymała się zasad i regulaminów. Serce miała jednak gołębie i wszystkich starała się traktować z serdecznością. Zwłaszcza Charlene, do której poczuła dużą sympatię i sądziła, że łączy je coraz cieplejsza przyjaźń.
- Ja też - zaśmiała się; to chyba było widać, skoro przygarnęła już dwa, a miała niewielkie mieszkanie. - Ojeju, naprawdę? Zwierzęcoustość to bardzo rzadki dar... Godne pozazdroszczenia, ze tylu ich miałyście w rodzinie! Do tego ty jeszcze zostałaś animagiem... Musicie być bardzo utalentowani - w głosie Poppy zabrzmiał szacunek i uznanie. To interesuje ileż magii kryło się w krwi Leightonów. - Bardzo chciałabym zaopiekować się wszystkimi tymi biednymi stworzeniami, nie mam jednak warunków... i czasu dla nich - westchnęła z żalem. Jej także ciężko było przechodzić obojętnie obok stworzeń pozbawionych dachu nad główną i ludzkiej czułości, musiała jednak myśleć realistycznie.
- To naprawdę okropne, że anomalie sięgnęły nawet szpital, gdzie podobno energia została wyciszona... To nie powinno w ogóle mieć miejsca. Na Ministerstwie w ogóle nie można już polegać - zagderała niezadowolona. Teraz to dopiero nie będzie można im zaufać, gdy parszywiec Malfoy podstępem przejął władzę. - Dobrze, że nam się udało. Chwała, że byli obok Weasleye, by nami pokierować - zakończyła Poppy, popijąc nadal herbatkę.
Wierzyła we wszystkich członków Zakonu Feniksa, w ich sukces, który z pewnością osiągną podczas dalekich wypraw do starożytnych czakranów magii. Byli przecież nie tylko utalentowanymi czarodziejami, przede wszystkim jednak oddanymi sprawie, gotowymi by walczyć i dać z siebie wszystko. Często to, chęci, są ważniejsze niż sam talent! Choć stare ludowe porzekadło mówiło, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane...
Na twarzy Poppy pojawił się pełen wyrazów współczucia wyraz na nie do końca dobre wieści. Wyciągnęła dłoń, by chwycić rękę Charlene i uścisnęła ją lekko w pocieszającym geście. - Nie martw się, to nic, jestem pewna, że nam się uda - powiedziała łagodnym, ciepłym tonem. Chciała ją pocieszyć, znając pannę Leighton, pewnie czuła się winna, a nie powinna była. Została stworzona do pracy z kociołkiem, a nie walki, to wielka odwaga z jej strony, że mimo to podejmowała się tak trudnych zadań - takiej odwagi samej Poppy brakowało.
- Jestem pewna, że i ty niebawem obwieścisz nam dobrą winę i przedstawisz innowacyjną recepturę - odpowiedziała ze śmiechem. Wierzyła w umiejętności i talent Charlie, to po prostu kwestia czasu - w końcu potrzeba jest matką wynalazku, a potrzeb ostatnio mieli bardzo wiele. Zjadła kawałek ciasta i opowiadała dalej: - Dziękuję ci za przesłaną recepturę. Później trochę ją zmodyfikowałam, niektóre składniki i ich sposób warzenia mógłby zaszkodzić niektórym organom, ale wszystko i tak zweryfikowała praktyka. Pomogło mi kilku aurorów z Zakonu, bo wiesz, mieli treningi... I zadania w terenie. Tak przy okazji... - zarumieniła się lekko na myśl, że musiała ich prosić, by dali się zranić. - W każdym razie - pierwszą porcję wypiłam sama. Miałam lekkie zawroty głowy i wydawało mi się, że swędzą mnie plecy, więc znów zmieniłam nieco skład, zmniejszyłam ilość żółci niedźwiedzia, dodałam za to więcej wody miodowej. Po godzinie od zagotowania zmniejszyłam ogień i zaczęłam mieszać w odwrotną stronę. To pomogło. Zlikwidowałam negatywne skutki uboczne. Jedynym dla mnie problemem jest serce eliksiru... - mówiła z przejęciem i entuzjazmem, na koniec jednak westchnęła lekko. Róg jednorożca był naprawdę rzadki.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285
Re: Salon [odnośnik]06.03.19 13:46
Charlie mimo tej swego rodzaju sztywności i zasadniczości bardzo polubiła Poppy. Sama też miała gołębie, pełne tolerancji i troski o innych serce, za sprawą czego często martwiła się o Zakonników, zwłaszcza po tym, co spotkało Bena i Hannah. Nie należała do najodważniejszych, w przeciwieństwie do aurorów nie nawykła do krwi i ran. I wcale nie chciała wojny, ale to nie oni ją zaczęli.
- Moją mamę zawsze otaczały koty, a ja jej zazdrościłam tego, co potrafi, bo też chciałam wiedzieć, o czym mówią nasze koty, co mają do powiedzenia. Z naszej czwórki rodzeństwa tylko Helen odziedziczyła po niej ten talent, ale niestety... już nie żyje. Klątwa Ondyny, zupełnie niespodziewana u dziecka o nieczystej krwi – posmutniała, z żalem wspominając swoją małą, przedwcześnie odeszłą siostrzyczkę. Kiedyś już pewnie wspominała Poppy o młodszej siostrze, która zmarła. Rzadko o niej mówiła, ale jako że z uzdrowicielką łączyła ją coraz bliższa więź, mogła o tym wspomnieć. Minęło już pięć lat, odkąd Helen zmarła, obdarzona nie tylko niezwykłym darem kotoustości, ale jak się okazało, także niewykrytym odpowiednio wcześniej genetycznym piętnem, które rzadko zdarzało się poza rodzinami szlacheckimi i czystokrwistymi, ale najwyraźniej było możliwe, skoro dopadło Helen, od początku życia bardzo drobną i kruchą, słabszą niż starsza trójka, ale wszyscy myśleli po prostu, że była wątłego zdrowia.
Charlene została animagiem między innymi dlatego, by zrekompensować sobie brak daru, a także z powodu sympatii do tych zwierząt i fascynacji transmutacją. Leightonowie często zresztą mieli ciągotki do różnych naukowych dziedzin, zwłaszcza alchemii, więc Charlie siłą rzeczy także zafascynowała się tą ścieżką.
- Też nie mam go zbyt wiele, bo gdybym miała, to pewnie po moim domu pałętałoby się już kilkanaście kotów i wszyscy goście by się o nie potykali – zaśmiała się. – Ale sporą część dnia spędzam w Mungu, potem zamykam się w swojej domowej pracowni, albo się czegoś uczę. Muszę się też pochwalić, że dzięki częstym wizytom w Instytucie Ziołouzdrowicielstwa i godzinami spędzonymi nad zielnikami i podręcznikami zrobiłam spore postępy w znajomości zielarstwa.
Charlie uwielbiała się uczyć nowych rzeczy, więc pewnie na tym się nie skończy i będzie się rozwijać dalej.
- Sama nie wiem, jak to się mogło stać mimo podjętych środków chroniących Munga przed anomaliami, ale ministerstwo ograniczyło się niestety tylko do zamknięcia tych obszarów, a przecież ich ofiarą mogli paść pacjenci. Powinny zostać naprawione w pierwszej kolejności, ale skoro oni tego nie zrobili... To cóż, przynajmniej będę spać spokojniej, że z Rią zrobiłam co mogłam. – Na trzecim piętrze wiele było przypadków osób z chorobami psychicznymi, które mogły chcieć tam wejść nie do końca świadome zagrożenia. Byłoby kwestią czasu, aż ten szalony kaftan rzeczywiście by kogoś udusił. – Obawiam się jednak, że teraz, kiedy w ministerstwie zabrakło Longbottoma, będzie tam już tylko gorzej... – westchnęła. Harold Longbottom mógł zdziałać wiele dobrego, jako jeden z nielicznych w tej instytucji w ogóle próbował działać, ale ci, przeciw którym wystąpił, znaleźli sposób by usunąć go z urzędu. Pod rządami Malfoya zwykłym ludziom na pewno nie będzie lepiej, przyzwoici czarodzieje bali się o swoją przyszłość, a jej ojciec zaczął się już nawet zastanawiać nad odejściem z pracy.
Charlie naprawdę żałowała, że misja nie powiodła się całkowicie, a tylko w połowie. Żadne z nich nie było jednak wybitne w silnej białej magii, ona była alchemikiem, a Archibald uzdrowicielem. I tak mieli szczęście, że nie napotkali na swojej drodze żadnego niebezpieczeństwa i droga do czakramu była dość gładka, musieli tylko przekonać pewną chorą staruszkę, by powiedziała im, jak tam dojść. To było jak najbardziej w zasięgu młodej alchemiczki. Choć była kiepska w walce, miała wiele innych talentów, między innymi alchemiczny.
- Mam nadzieję. Bo co, jeśli tamci spróbują uniemożliwić nam dostanie się do tej anomalii? – zastanowiła się, bo niestety było to całkiem możliwe. Ale liczyła na to, że działań Zakonników wystarczy, by utworzyć im bezpieczne przejście.
Naprawdę chciała stworzyć coś swojego, opracować jakiś autorski eliksir lub sposób wykorzystywania jakiegoś składnika, a z biegiem czasu, im więcej się nauczy o metodyce prowadzenia badań, tym więcej będzie mogła dokonać. Zależało jej na tym, by zrobić coś dobrego dla świata.
- Tak myślałam, że to będzie bardzo wstępna receptura i dopiero wykonanie jej w praktyce zweryfikuje ostateczny dobór składników i ich proporcji. Dobrze, że niedociągnięcia i skutki uboczne udało się wyeliminować – rzekła. Trudno było w końcu stworzyć niezawodny przepis na sucho, bez praktyki, dlatego Charlie liczyła się z tym, że konieczne będą zmiany i modyfikacje. – Cieszę się, że aurorzy byli gotowi pomóc. Mają bardzo niebezpieczną pracę, więc pewnie często ulegają zranieniom. Twój eliksir na pewno im się przyda, żeby uniknąć tak poważnych ran.
Zamyśliła się na moment, biorąc kolejny kęs ciasta i popijając herbatą.
- Sercem jest róg jednorożca, prawda? – zapytała, pamiętając to z jakichś wcześniejszych ustaleń. – Będziemy musieli jakoś sobie radzić z jego zdobyciem. Powinnyśmy też przekazać ostateczną recepturę innym alchemikom w Zakonie. Jestem jednak ciekawa, jak to będzie wyglądać z mocą wywaru, ile ostatecznie będzie można nim zaleczyć.
Pewnie takie szczegóły wyjdą już wtedy, kiedy eliksir wejdzie do użytku i będą mogły podpytać Zakonników o działanie.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : 7 +4
UROKI : 0
ALCHEMIA : 35 +6
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 20
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Salon [odnośnik]06.03.19 23:02
Wysłuchała opowieści o kotach w rodzinie Leighton z ciekawością i uprzejmym zainteresowaniem.
- W domu mojej cioci nie mieliśmy żadnych zwierząt oprócz sowy, która była jej potrzebna z oczywistych względów... - wyznała jej. Posmutniała wyraźnie, kiedy Charlene opowiedziała o stracie siostry. Wspominała jej o tym już kiedyś, tak jak i Poppy opowiedziała o śmierci własnych rodziców w pożarze przed prawie dwudziestoma laty, to nie była żadna tajemnica. Uścisnęła lekko dłoń Charlie - wiedziała co czuje. Obie straciły bliską rodzinę, a takie rany nigdy się nie zabliźniały i nie przestawały boleć.
Podziwiała alchemiczkę za to, że była utalentowana także w dziedzinie transmutacji. To bardzo trudna magia, skomplikowana i złożona, panna Pomfrey nigdy nie miała do niej ani głowy, ani talentu. A co dopiero opanować sztukę animagii. To było dopiero strasznie trudne! Godne podziwu i nigdy nie szczędziła Charlene słów pochwały pod tym adresem.
- Naprawdę? To gratuluję! Wiedza o magicznych roślinach z pewnością będzie ci bardzo przydatna, nie pójdzie, że tak sobie zażartuję, w las - powiedziała Poppy, aby rozluźnić atmosferę, zmąconą przez wspomnienie zmarłych, nie chciała, by dziś się smuciły, choć zawsze służyła ramieniem, jeśli Charlie chciała się wygadać.
Machnęła krótko ręką, dając znak, że dość już rozmów o anomaliach w szpitalu świętego munga. - To już nieistotne. Najważniejsze, że są wyciszone. Niedługo zupełnie znikną, jestem o tym przekonana - wyrzekła poważnym tonem.
Cena za to będzie ogromna, lecz muszą ją zapłacić. Muszą udźwignąć ten ciężar, aby uchronić innych. - Oby nie zdołali tego zrobić - uzupełniła cicho, nie chcąc nawet myśleć co będzie, jeśli nie zdołają dotrzeć do Azkabanu przez Rycerzy Walpurgii. Jeśli ta ogromna moc dostanie się w niepowołane ręce, zamiast zostać unicestwiona... Nastałby chyba koniec świata.
- Trudno opracować coś wyłącznie z głowy... Wszystko to praktyka, praktyka i praktyka, także i metody prób i błędów... - westchnęła Poppy. Teoria to jedno, ale dopiero życie weryfikowało opracowane przezeń receptury i struktury eliksirów. Napiła się jeszcze herbaty. - Tak, róg jednorożca. Doskonale więc zdajesz sprawę z tego jaki on jest rzadki... Trudno będzie go zdobyć, bbędę musiała regularnie odwiedzać aptekę, ale resztka składników na szczęście będzie łatwo dostępna - Poppy wzięła rolkę pergaminu do ręki, rozwinęła nią i odczytała dokładny spis ingrediencji oraz ich gramaturę, by Charlie wiedziała na jakie składniki ostatecznie się zdecydowała. - Przekażę wam recepturę, oczywiście, przecież po to się z tobą spotkałam! Żałuję, ze nie ma z nami innych, nie chciałam ich jednak ściągać, tyle wszyscy mają pracy... - westchnęła ciężko. Uświadomiła sobie, że od spotkania w Gospodzie pod Świńskim Łbem właściwie nie miała kontaktu z lordem Adrienem Carrowem. Co się z nim działo, czy wszystko było z nim w porządku? - Dotąd mogę powiedzieć, ze zadawane rany regenerują się mniej więcej połowicznie, ale uwarzony w odpowiednim dniu miesiąca eliksir będzie działał dłużej. To zależy od układu ciał niebieskich, sugerowałam się także tym, co sama mi przekazałaś we wstępnej recepturze.
Poppy Pomfrey
Poppy Pomfrey
Zawód : pielęgniarka w Hogwarcie
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie prze­czu­łam w głę­bi snu,
że je­że­li gdzieś jest pie­kło,

to tu

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
 Rozważna i romantyczna
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4756-poppy-pomfrey#101735 https://www.morsmordre.net/t4768-listy-do-poppy#102037 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f322-woodbourne-avenue-13-7 https://www.morsmordre.net/t4787-skrytka-bankowa-nr-1224#102337 https://www.morsmordre.net/t4784-poppy-pomfrey#102285

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach