Wydarzenia


Ekipa forum
Opuszczone cieplarnie
AutorWiadomość
Opuszczone cieplarnie [odnośnik]17.07.17 2:09
First topic message reminder :

Opuszczone cieplarnie

Niegdyś znajdowała się tu sporych rozmiarów zielarnia zaopatrująca w zioła handlarzy, zielarzy czy alchemików. Prawdopodobnie był to jeden z obfitszych zbiorów magicznych ziół w kraju, można było tutaj dostać nawet bardzo rzadkie okazy sprowadzane z dalekich krajów i starannie pielęgnowane w tutejszych szklarniach. Swego czasu było to miejsce powszechnie znane w środowiskach zajmujących się czarodziejską roślinnością lub eliksirami, niestety dłuższy czas temu podupadło. Szklarnie ucierpiały podczas magicznej wojny, a ostatni właściciel wyjechał za granicę, pozostawiając to miejsce samemu sobie. Rośliny mniej odporne na brytyjski klimat zginęły, ale część z nich przystosowała się i z powodu braku pielęgnacji zdziczała. Dzisiaj dość nierozsądnym jest zapuszczanie się głębiej w odmęty szklarni; w niektórych z nich wciąż można spotkać niebezpieczne rośliny, jak diabelskie sidła czy jadowite tentakule. Nawet w przeszkolnym korytarzu, dawniej zadbanym i jasnym, można się dzisiaj natknąć na okazy flory wciskające się przez rozbite szyby. Przez wszechobecną zieleń napierającą na ściany światło wydaje się intensywnie zielone.
Miejsce jest praktycznie nieuczęszczane. Czasami jednak przychodzą tu osoby handlujące rozmaitymi substancjami, a także zdesperowani zielarze i alchemicy, którzy podejmują próby odnalezienia jakiegoś cennego okazu w zapuszczonym, od lat nie doglądanym gąszczu.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczone cieplarnie - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]13.07.18 20:37
Popękane szyby, rośliny, pnące się dziko po ścianach i rozrastające po ziemi, niepokojące cienie rzucane pod stopy wprowadzały niepokojący klimat czającego się za każdym rogiem niebezpieczeństwa. Giselle była zaś święcie przekonana, iż nigdy nie spotka jej nic złego - naiwne rojenia dziewczęcnie nie pozostawały zresztą odosobnione wśród młodych dam, wierzących w bohaterskich dżentelmenów, gotowych uratować ich z każdej opresji. Od tej błahej, jak dogonienie zerwanego przez wiatr kapelusza, czy wyłowienia z sadzawki drogocennego pierścienia, który zsunął się ze smukłego palca, aż po walkę do ostatniej kropli krwi z podłym czarnoksiężnikiem w obronie dziewiczej czci. I... tutaj miała rację, bo strach choć obdardzony wielkimi oczami, ujawnił się przed Giselle w nadzwyczaj miłej postaci, odpowiadające wyobrażeniom panienki o dzielnym rycerzu.
-Gdzie jesteśmy, panie? - spytała lękliwie, podchodząc nieco bliżej, wciąż odrobinie nieufnie. Ojciec przestrzegał, by trzymała się z dala od wszystkich mężczyzn, jeśli nie chce skończyć jak Cordelia - imię jej starszej siostry nigdy nie padło w domu - ale nie posiadała innego wyboru, jak zaufać brunetowi o przeszywającym, jasnoniebieskim spojrzeniu - och, błagam. Moi rodzice na pewno się niepokoją. I panna Patton także, zniknęliśmy tak nagle. Jak dobrze, że mnie pan odnalazł - prawie się rozpłakała, w drobnych kroczkach zrównując się z jegomościem i w przypływie śmiałości delikatnie chwytając jego ramię. Bała się, potrzebowała opieki i gwarancji - żadnych zapewnień - że włos nie spadnie z jej złotej główki, cennej dla czystokrwistego nazwiska oraz cennej dla niej.
-Wspiąć? Po t e j drabinie? - zapytała, marszcząc jasne brwi i spoglądając to na mężczyznę, to na zdewastowaną drabinę. Może mogłaby utrzymać ją - była w końcu drobna, szczupła i zwinna, lecz jegomość sprawiał wrażenie postawnego i znacznie cięższego, niż wytrzymałyby to nadprchóchniałe szczeble - nie uważam to za dobry pomysł - szepnęła cicho i natychmiast spłonęła rumieńcem. Nie powinna mówić zbyt wiele, pozbawiona mocy sprawczej. Głos należał do mężczyzn, a Giselle winna się im podporządkować, dlatego też prędko wyrecytowała przeprosiny za podważanie słów jej szlachetnego dobroczyńcy. I to dosłownie. Dygnęła, zachwycona (strach minął, jak ręką odjął), że nauka etykiety nie poszła na marne i może popisać się przed prawdziwym lordem salonowymi manierami.
-Bardzo mi miło pana poznać, lordzie Ollivander, choć szkoda, iż przypada to w takich okolicznościach. Giselle Bryant - przedstawiła się, wyciągając ku niemu drobną dłoń, tak, jak uczyła ją panna Patton. Może ten straszny dzień, nie skończy się tak strasznie? Może lord Ollivander zgodzi się wypić z nią herbatkę, kiedy już wydostanie ich z tej okropnej pułapki?


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Opuszczone cieplarnie - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]14.07.18 18:02
Podobne miejsca, wbrew pozorom, całkiem wpasowywały się w upodobania Ulyssesa - żyły własnym życiem, jakby natura triumfowała nad ludzkością, która podejmowała nieudane próby okiełznania dziczy i podporządkowania sobie pędów roślin, w buncie pnących się po szkle. Z upływem czasu napierały na zakurzone tafle, powoli przyozdabiając je pajęczynami pęknięć i ukruszeń. Powolne kroki stawiane w ciemności brzmiały niepokojąco, gdy odłamki chrobotały, ścierając się z kamiennym podłożem, przeciętym licznymi korzeniami. Nawet zatrzymując się w połowie drogi, odgłosy złowieszczo roznosiły się po przestrzeni, jakby śpiące kłącza sennie sunęły między gruzem. Ich ludzkie głosy zaburzały naturę tej siedziby, zamiast dodawać jej realności, czyniąc bardziej odległą od zindustrializowanych zabudowań. Mężczyzna milczał, przypuszczając, że chciałby tu wrócić - samotnie, w innych okolicznościach, w ramach zaplanowanej wyprawy, choćby dla zwiedzenia apokaliptycznej (jakby mało im było tragedii i bólu) okolicy oraz rozejrzenia się za ciekawymi rdzeniami. Najpierw musiał wiedzieć więcej o tym miejscu, a przede wszystkim dopilnować, by młoda panna nie zeszła mu ze stresu w ramionach. Nie lubił ani nie chciał bawić się w bohatera, nie zależało mu nigdy na podziękowaniach i łzach wzruszenia, wdzięczność sprawiała, że miał ochotę umknąć czym prędzej zamiast przyodziewać uprzejmy uśmiech - kilka razy zdarzyło mu się komuś pomóc - lecz wraz z wychowaniem wyniósł parę niezbywalnych zasad, z czego pomoc kobietom była jedną z tych, które wysuwały się na przód.
- Chciałbym wiedzieć - odpowiedział, zgodnie z prawdą - nie zamierzał kłamać i udawać, że wie i sytuacja na pewno jest pod kontrolą. Teraz była - za chwilę wszystko mogło się zmienić, on mógł tylko utrzymywać czujność na stałym poziomie, co też czynił. - Zaufaj mi, a dotrzesz bezpiecznie do rodziny - może to brzmiało bardziej uspokajająco niż możemy być wszędzie.
Kiwnął głową, także woląc nie próbować z drabiną - w przeciętnych okolicznościach można by bawić się z magią i bez problemu wyjść górą, popróbować z zaklęciami wzmacniającymi, utorować bezpieczną ścieżkę, lecz teraz czary mogły okazać się bardziej zabójcze niż pękająca drabina i kruche szkło. Uprzejmie oraz delikatnie ujął dłoń dziewczyny, uniósł drobne palce do ust, by musnąć je nieznacznie, skupiony na manierach przynajmniej na chwilę, bowiem umysł wciąż przeczesywał przestrzeń i łączył wszelkie możliwe fakty.
- Przyjemność po mojej stronie, panno Bryant - skłoniwszy się lekko, wymienił z nią spojrzenia, lecz nie na długo. Najlepiej byłoby wyjść przez drzwi, w cywilizowany sposób, nie zaś wspinając się jak małpy po uwieszonych drabinkach, dlatego kolejny raz ruszył na poszukiwania drewnianego portalu do świata zewnętrznego, tym razem przechadzając się ostrożnie wokół, klucząc pomiędzy konarami i unikając ruchomych pędów.

| spostrzegawczość II (+30)


psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty

and somehow
the solitude just found me there

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczone cieplarnie - Page 3 Ez2Nklo
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4176-ulysses-francis-ollivander https://www.morsmordre.net/t4228-nebula#86429 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-lancaster-castle https://www.morsmordre.net/t4227-skrytka-bankowa-nr-1059#86421 https://www.morsmordre.net/t4229-ulysses-francis-ollivander#86432
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]14.07.18 18:02
The member 'Ulysses Ollivander' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 94
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczone cieplarnie - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]14.07.18 20:04
Pozostawałaby autentycznie przerażona, gdyby nie bliskość lorda Ollivandera, który z pewnością dysponował umiejętnościami wystarczającymi, do wydostania ich z tej pułapki. Tak, jak przestrzegano ją przed zawierzaniem mężczyznom, tak jemu zaufała od razu bez żadnych zastrzeżeń, kompletnie zapominając, że istnieje coś takiego jak kłamstwo, a mężczyzna mógłby być nikim, a nie arystokratą, pierwszorzędnym łgarzem, a nie szlachcicem. Giselle udało się jednak trafić na dżentelmena faktycznie bez skazy i aż pokraśniała z zadowolenia. Sytuacja początkowo stresująca i nieomal przyprawiającą młódkę o dramatyczny szloch miała całkiem przyjemny finał - już snuła plany, jak to opowiada swoim przyjaciółkom, innym panienkom na wydaniu, jak to utknęła sam na sam w opuszczonej szklarni z przystojnym lordem. Podejrzewała, że te z zazdrości będa próbowały zarzucić jej oszustwo, więc musiała zdobyć jakiś dowód!
-Naturalnie, sir - odparła dźwięcznie, melodyjnie i miło, tak jak została wyszkolona. Na kobietę powinno patrzeć się z przyjemnością i słuchać jej z przyjemnością, której nie zamierzała szczędzić Ulyssesowi - zrobię wszystko, cokolwiek przekażesz. Na pewno jesteś doskonałym przewodnikiem, sir - odparła pokornie, bo też nie wątpiła w zdolności mężczyzny, który m u s i a ł odznaczać się zaradnością oraz magiczną mocą. Po zarumienionej, drobnej twarzyczce Giselle pociekło jednak kilka łez - parę zatrzymało się na jej gęstych rzęsach, pozostałe potoczyły się dalej, osiadając na policzkach i wydatnych ustach - może to zbyt śmiałe pytanie, sir - zaczęła, krocząc dalej u jego boku, cicho, skromnie, nie chcąc przeszkadzać mu w jego poczynaniach - ale czy mógłbyś użyczyć mi swej chusteczki, panie? Musiałam upuścić swoją na Pokątnej - wyjaśniła przebiegle, robiąc użytek z niewieściej delikatności oraz rozedrgania. Tego aż tak nie udawała, bo faktycznie martwiła się okropnie o powrót, reakcję rodziców i przyszłość. Wolała nie zastanawiać się, co by się stało, gdyby nie spotkała tu j e g o. Idealnie wychowanego, idealnie delikatnie muskającego jej dłoń ustami: prawie zachłystnęła się z zachwytu, słysząc wypracowaną kurtuazję, tak daleką od zachowania przedsawianych jej chłopców, którzy przy lordzie Ollivanderze prezentowali maniery prosto z rynsztoka.
-Sir, proszę spojrzeć, za tymi pnączami, po lewej stronie... Jeśli się nie mylę, tam są jakieś drzwi - rzekła, wyraźnie podekscytowana, przesuwając drżącą ręką za jego wzrokiem.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Opuszczone cieplarnie - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]14.07.18 21:44
Komplementy w całym szlacheckim zachowaniu były jedną z rzeczy, na którą Ulysses niemal miał uczulenie - dystansował się i nie przepadał za pochwałami, ograniczając je do absolutnego minimum. Niezależnie od przedmiotu zachwytu - urody, stroju, wychowania - coś zawsze nakazywało mu wątpić w ich szczerość. Prawdopodobnie nasłuchał się sztywnych, wyuczonych zdań, na salonach padających w atmosferze przytłumionej aktorstwem zawiści i zazdrości; rzecz jasna nie traktował każdego miłego słowa jako ułudy, mającej omamić i wprowadzić w stan pychy, zwyczajnie przyjmował piękno w milczeniu, nieczęsto sięgając do tej formy grzeczności, pamiętając ją jako coś nienaturalnego. Ot, jedna ze wczesnych obserwacji, do dziś trzymających się umysłu. Bez zdziwienia przyjął uległość dziewczyny, w ramach odpowiedzi skinąwszy jej głową zamiast werbalizować podziękowania lub potwierdzenia. Zdecydowanie wolał, gdy kobiety charakteryzowały się przynajmniej minimalną zaradnością życiową. Wzór takowej miał chociażby we własnej matce. W Valerie - drobne ukłucie, kontrast przy trzpiotce. W Julii - na szczęście. Zerknął na ścieżki łez, żłobiące lekkie odbłyski na gładkiej twarzyczce, przyjmując je bez żadnych wewnętrznych emocji, lecz z uprzejmym uśmiechem (uniesieniem kącików, mało kto oglądał pełen rząd zębów Ollivandera) i tonem.
- Oczywiście - odparł krótko, zgrabnie wyciągając z kieszonki marynarki równo złożoną chustkę ze zgrabnymi zdobieniami oraz godłem rodu, wyszywanymi  złotą i czarną nicią. Przekazał ją wprost w dłoń panny Bryant. - Proszę ją zatrzymać, madame - ach, formalności - i pamiętać, że szkoda łez, kiedy wyjście jest tak blisko - właśnie odgarniał plątaninę liści, wychylając się nad konary zagracające przejście - nie zdążył się nawet odezwać, kiedy Giselle  poinformowała go o tym, co właśnie udało mu się znaleźć. Nie zamierzał się spierać, kto odkrył przejście - nie było to przecież ważniejsze od wyjścia w bezpieczniejsze rejony. Ciekawe, swoją drogą, co kryło się poza szklanymi ścianami. Byle nie było gorzej. Przeprawa przez, chociażby, Nokturn, nie zapowiadała się przyjemnie i mogła nastręczyć im sporo kłopotów, a wolałby skończyć zabawę w rycerza jak najprędzej.
- Rzeczywiście. Słuszna uwaga, panno Bryant - odparł bez cienia sarkazmu, przypisując jej zasługę zauważenia starych drzwi. Niech się cieszy własnym udziałem w próbach wydostania się z cieplarni. Powiódł beznamiętnym wzrokiem po konarach u swych stóp i bez użalania się zaczął odsuwać i odrzucać kolejne. - Ostrożnie, proszę się odsunąć - wolał ją przytomną, bez żadnych zranień tłuczonych i drzazg w wątłych ramionach. Zajęło mu to moment, lecz dostał się do drzwi, zostawiając do nich przejście idealne na damskie stópki odziane w eleganckie buciki. Lekkie pchnięcie drewnianej płachty wystarczyło, lecz ciemność w głębi korytarza nie sprzyjała wędrówce. Wyglądało na to, że będzie musiał zebrać po drodze wszystkie pajęczyny, by Giselle pozostała nietknięta przez pajęczaki. - Lumos - mruknął, wyciągając prawą dłoń nieznacznie przed siebie, zaś lewą chwilę później oferując dziewczynie. - Pójdę przodem, wolę mieć jednak pewność, że idzie panna tuż za mną - w myślach błagał, by nie zerwała się do ucieczki na widok pierwszego pająka albo ruszającej się odnogi rośliny, przebitej przez ścianę korytarza.


psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty

and somehow
the solitude just found me there

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczone cieplarnie - Page 3 Ez2Nklo
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4176-ulysses-francis-ollivander https://www.morsmordre.net/t4228-nebula#86429 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-lancaster-castle https://www.morsmordre.net/t4227-skrytka-bankowa-nr-1059#86421 https://www.morsmordre.net/t4229-ulysses-francis-ollivander#86432
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]14.07.18 21:44
The member 'Ulysses Ollivander' has done the following action : Rzut kością


'Anomalie - CZ' :
Opuszczone cieplarnie - Page 3 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczone cieplarnie - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]15.07.18 21:51
Bycie damą wcale nie było proste: w dusznej szklarni Giselle odetchnęła prawdą objawioną, którą w przypływie niezwykłej śmiałości zamierzała wykrzyczeć ojcu w twarz. Wymagano od niej, aby zachowywała się grzecznie, uprzejmie i kusząco. Musiała pięknie wyglądać i pięknie się wysławiać, pięknie podawać się mężczyznom i starać się, by wystawili jej pozytywną ocenę. To nie oni zabiegali o kobiety - to niewiasty zabiegały o nich, hamując ludzkie odruchy i zakluczając się w sztywnych formach żelaznych dziewic. O dość ograniczonym polu manewru, za to mnogości zadań do wykonania. Buzia na kwintę zmyta promiennym uśmiechem, uległy ton, lecz przepełniony wdzięcznością, oblicze jednocześnie pobladłe z przejęcia, jak i zarumienione z zadowolenia. Wielozadaniowość powoli przerastała Giselle, która w przypływie zmęczenia nieustanną aktorską grą, zdała sobie sprawę, że wcale nie tego chce. Chciała za to chusteczki lorda Ollivandera, trofeum po wspólnym romantycznym wieczorze. Pamiątki feralnego dnia oraz przedmiotu zazdrości koleżanek, niektórych już zamężnych i wypominających jej panieński stan. Dziewczę uśmiechnęło się dyskretnie, ukrywając ten fakt za kurtyną złotych włosów, opadających jej na oczy: drobni sklepikarze nie mogli równać się prawdziwemu lordowi, nawet jeśli ten stanowił tylko towarzystwoj jednej nocy. Gwałtowna zmiana toku myślowego nie wpłynęła jednak na fizyczną powłokę panienki, drżącą i kołyszącą się jak wątła trzcinka usadzona między drapieżnymi roślinami. Tresura nie zdołała wyplenić z niej marzeń ani własnego (jednak) zdania, ale zbyt długi postępowała nakręcona przez rodziców, by ot tak nagle wyrwać się z opakowania idealnej kandydatki na żonę. Umiejętności nabyte specjalnie na prezentację przed przyszłym mężem pożytkowała przynajmniej dla zaspokojenia własnych, egoistycznych potrzeb. Ztrzepotała rzęsami, bliska rozpłynięcia się ze szczęścia - ach, lordzie Ollivanderze - i przyjęła miękki materiał, ostrożnie osuszając nim wilgotne oczy.
-Dziękuję, panie - dygnęła zgrabnie, zastanawiając się już nad ubarwieniem opowieści. Może w finalnej wersji, Ulysses zostawi jej ową chusteczkę na pożegnanie, by odnalazła go po inicjałach? Może natarafi na zawinięty w środku drogocenny kamień? Może rozmazane czernidło do rzęs sprawi się w roli fałszywego atramentu, jakim to niby lord skreślił jej kilka słów od serca?
-Będę tuż za tobą, sir - szepnęła miękko, całkowicie uspokojona i skupiona na snuciu zwycięskich wizji, w któych detronizowała dotychczasowe królowe towarzyskiej śmietanki klasy średniej. Bilans nieoczekiwanej teleportacji wychodził na plus tak bardzo, że Giselle zapałałą ochotą na dalsze przygody, a najlepiej ponownie z lordem Ollivanderem!


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Opuszczone cieplarnie - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]18.07.18 17:48
Rosnący pociąg do niezbyt szlachetnej sztuki legilimencji nie zmieniał faktu, że były w umysłach myśli, jakich Ollivander poznać nie chciał - chociażby bogate rozmyślania panny Bryant na temat jego własnej osoby. Idiotyzm i tak zajmował zbyt wiele miejsca w świecie, zbytecznym byłoby więc poznawanie kolejnych jego odmian - zwłaszcza tak barwnych teorii spiskowych i płynnych kłamstw na temat okoliczności spotkania. Na szczęście prawa do prywatności Giselle nie próbowałby złamać nawet posiadłszy ku temu stosowne umiejętności, zarazem oszczędzając nerwom jeszcze większego nadszarpywania wiary w ludzkość. Prawdę mówiąc, myślał tylko o tym, by wydostać się z pułapki i zapewnić młodej dziewczynie bezpieczeństwo, inne rozmyślania niekoniecznie wypływały na mentalny horyzont - a jeśli nawet, nie skupiał się na nich dostatecznie i trwał raczej w obecnej chwili oraz miejscu, zamiast rozpraszać uwagę. Szedł ciemnym korytarzem niespiesznie, aczkolwiek pewnie, musząc się nieznacznie schylać, aby nie wyjść z zamknięcia z warstwą pajęczyn na brązowych włosach; niechętnie zgarniał większe plątaniny nitek różdżką, rozganiając pająki na boki, z ulgą przyjmując spokój towarzyszki - pisk rozpaczy i przerażenia w tak ciasnym pomieszczeniu niósłby się okropnie. Klaustrofobiczna przestrzeń nawet z odrobiną światła sprawiała przytłaczające wrażenie, a droga w nieznanym kierunku dłużyła się (przynajmniej Ulyssesowi, zaczęła go wręcz nużyć), nawet jeśli nie zajęła wcale tak wiele czasu jak mu się wydawało. Jasny promień Lumos nie sięgał daleko w przód, dlatego kolejne drzwi wyłoniły się z ciemności dopiero, gdy prawie do nich dotarli, osłonięte tarczą jeszcze większych pajęczyn - te zgarnął dłonią, wyswobodzoną z uścisku młódki po tym romantycznym spacerze. Dzienne światło przebijało się nieśmiało przez ramy drzwi, zapowiadając faktyczne wyjście, jednak nawet po naciśnięciu klamki stawiały opór. Zacisnął niezadowolony szczękę, mając subtelną ochotę na wyważenie drewnianej zapory - anomalie zmuszały do ryzykowania przy banalnych czarach. Wyjątkowo niedbale, jak na siebie, wykonał znajomy ruch różdżką, kierując ją w zamek - Alohomora - mruknął, chcąc mieć za sobą niefortunne przygody. Praca czekała, nikomu nie było na rękę znikanie w niezapowiedzianych momentach.


psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty

and somehow
the solitude just found me there

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczone cieplarnie - Page 3 Ez2Nklo
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4176-ulysses-francis-ollivander https://www.morsmordre.net/t4228-nebula#86429 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f240-lancashire-lancaster-castle https://www.morsmordre.net/t4227-skrytka-bankowa-nr-1059#86421 https://www.morsmordre.net/t4229-ulysses-francis-ollivander#86432
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]18.07.18 17:48
The member 'Ulysses Ollivander' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 62

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Opuszczone cieplarnie - Page 3 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczone cieplarnie - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]21.07.18 15:32
Duszne pomieszczenie mogło nie straszyć nieprzyjemnym zapachem. Ciemna przestrzeń mogła nie przerażać bezdenną pustką, rysującą się w oddali. Nieznajomy mężczyzna mógł zaś okazać się wyśnionym księciem z bajki, lordem wklejonym w jej sen, tylko po to, aby traktować ją jak księżniczkę, wybawiać z tarapatów i błyszczeć u jej boku. Dokładnie tak, nie odwrotnie. Wkrótce mieli triumfalnie odnaleźć wyjście z zarośniętej szklarni i pojawić się w zwycięskim pochodzie z powrotem na ulicy Pokątnej. Giselle Bryant i lord Ollivander razem, trzymając się pod ręce i wymieniając porozumiewawczymi spojrzeniami. Miała ochotę zaklaskać z zachwytu, lecz robienie z siebie pociesznej foki z całą pewnością nie przystawało młodym damom. Lord Ollivander właśnie tak powinien ją zapamiętać: piękna i zgrabna, potrafiąca zabawić rozmową, pocieszyć swym perfekcyjnym wyglądem oraz wesprzeć mężczyznę w jego przedsięwzięciach. Przejęta uniosła nieco rąbek sukni, aby nie pobrudzić delikatnych koronek - wkroczyli właśnie w miejsce, gdzie grunt stał się nieco podmokły i nawet smukła i lekka Giselle czuła, jak jej pantofelki zatapiają się w grząskiej ziemi.
-Jest lord niesamowicie uzdolniony - zatrzepotała długimi rzęsami, z podziwem spoglądając na Ulyssesa, który z dziecięcą łatwością poradził sobie przed każdym ze stawianych przed nim wymagań. Oto mężczyzna, jej godzien: czarujący, troskliwy, stanowczy, uprzejmy, przystojny... Mogła tak wyliczać w nieskończoność, setką argumentów podpierając każdą z tych cech, znalezioną u mężczyzny. Otoczył ją opieką, choć była mu (do teraz) zupełnie obcą czarownicą, pomógł i odprowadził bezpiecznie pod same drzwi domu... Skarb!
Aż do przekroczenia progu nie puściła jego ramienia, specjalnie obierając nieco dłuższą drogą, aby przejść się pod oknami Mary, tej głupiej gęsi, która niedawno poślubiła Thomsa, pracującego w służbach adminsitracyjnych Wizengamotu i nadymała się tym tak bardzo, że nieomal strzelił jej gorset.
-Dziękuję za ratunek, lordzie Ollivander - powiedziała, kiedy już dotarli na miejsce i dygnęła skromnie przed mężczyzną, chyląc złotowłosą główkę - nie zapomnę tego, co dla mnie uczyniłeś. Może wkrótce nadarzy się okazja, abym mogła się odwiedzięczyć, panie - to mówiąc, szybko wspięła się na palce i kokieteryjnie musnęła jego gładki policzek. A wszystko na oczach Charlesa, młodzieńca, do którego żywiła niedorzeczną słabość, a który akuratnie wychodził ze zielarni naprzeciw jej domu.
-Do widzenia, lordzie Ollivander - powtórzyła słodkim tonem, współgrającym z powłoczystym spojrzeniem. Dwie pieczenie na jednym ogniu, wyjątkowo nie obchodziła ją opinia ojca, chociaż ten zapewne znał już większość szczegółów od pani Orson, starej jędzy nieustannie moniturującej podwórko.

zt x2 :pwease:


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Opuszczone cieplarnie - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]31.07.18 19:43
Magia, która otulała okolicę, burzyła jakikolwiek niepokój. Magia, zupełnie inna od plecionych gdzieś z tyłu głowy podszeptów. Moc zapachów, obraz mieniący sie kawalkadą kolorów, kształtów i faktury. każdy, najdrobniejszy element, listek, wijący się wokół pnia pęd, czy chylący się ku ziemi kwiat - roztaczało aurę niesamowitej pieśni. Niesłyszalnej dla ludzkiego ucha. A na pewno nie tak, jak można byłoby przypuszczać. Inara nie mogła oprzeć się wrażeniu, że tym dziwnym przypadkiem trafiła do rajskiego ogrodu jednego z bóstw, o których słyszała w opowieściach snutych przez ojca. Nie zdziwiłaby się, gdy pośród odcieni zieleni, wyłoniła się leśna nimfa, czy inna magiczna istota, pretendująca do odnalezionych włości. Nawet barwne obrazy malowane ręką artystów nie zdołały uwiecznić całego, roztaczającego się piękna. A pośród niego dwie, samotne sylwetki, skupione na bujności otoczenia.
Z uniesiona brwią patrzyła na poczynania Ollivandera. Zamrugała nawet, wyciągając przed siebie dłoń, gdy jeden z pędów znalazł się w ustach szlachcica. Chrzan. Niemal zaśmiała się, gdy usłyszała rozpoznanie. Wydęła wargi i sama sięgnęła po łodyżkę. Samą roślinę jadała jedynie w potrawach, nie pamiętała, żeby miała okazje próbować jej bezpośrednio. Podsunęła pod nos, ale na język wzięła ledwie okruch, od razu czując piekący posmak. Nie wypluła jednak zioła, wytrzymała i przełknęła, zupełnie tak, jakby podano jej lekarstwo, którego nie mogła się pozbyć - Zdecydowanie bardziej intensywny smak - zawyrokowała, niemal poważnie. Ułamaną łodyżkę schowała do torby. Nie chciała zostawiać po sobie "takich" znaków - I chyba mam szczęście, jeszcze nie odkryto leśnych trolli. Chyba... - zawiesiła głos, przeszukując w pamięci informacje. Rzeczne i bagienne na pewno. Co więcej? - Prędzej oberwie się nam od ukrytej tu driady... - raz jeszcze zapauzowała wypowiedź, odwracając się w w stronę, która skupiała już wcześniej jej uwagę. Bielący się kielich kwiatu, ta nieśmiało wychylający zza ściany roślinności. Nietuzinkowy okaz orchidei - Najpiękniejsza - uśmiechnęła się zamiast potwierdzenia, powoli stawiając kroki w stronę wskazanego okazu. Co mogło być nie tak? Czyje czujne źrenice obserwowały jej sylwetkę?



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Opuszczone cieplarnie - Page 3 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]14.08.18 17:00
Tajemniczy ogród żyjący własnym życiem istotnie był piękny. To w nim porzucone pędy, sadzonki, delikatne kwiaty oraz kruche łodyżki udowodniły, że nie trzeba mieć sierści czy serca jako takiego by wykazać się silną wolą życia. Rozerwały korzeniami donice, wybiły gałęziami szyby, rozrosły się wszerz i wzdłuż bujnie, jakby natchnione mocą natury do tego by pokazać piękno w swej sile. Trzeba było przyznać, że poczyniły to ze spektakularnością tworząc odrębny świat dla siebie, lecz nie tylko.
Czarownica zahipnotyzowana pięknem orchidei, im bliżej niej była, tym bardziej była wstanie przyznać, że pierwszy raz na oczy widziała taki okaz. Srebrzyście białe płatki odcinały się od ściany krnąbrnej zieleni wychylając się zza niej może nie tyle co nieśmiało, a subtelnie. Orchidea kusiła kobietę niewypowiedzianym pytaniem, zagadką - co tu robiła? Jaki zapach skrywała? Kolejny krok, a może jeszcze następny na pewno przyniesie odpowiedź - zapewniała niewinną bielą. I wtedy właśnie, w chwili w której lady zamierzała się pochylić nad rośliną przed jej twarzą zmaterializowała się drobna, ludzka istotka wielkością swą nie przekraczającego wskazującego palca. Jej skrzydła poruszały się bezgłosie, szybko. Lśniły tęczowo-owadzią poświatą. Magiczna istota z niezwykłą śmiałością naparła na kobiecy nos. Swoimi wielkimi oczami patrzyła zdawałoby się wyjątkowo rozumnie na wiedźmę z pewną przezornością. Co chcesz zrobić, człowiek? - niemalże zabrzmiało, gdy istotka w ciszy poruszyła swoim łebkiem na bok w dziwnym zamyśleniu, niczym szczenię próbujące zrozumieć czym jest dziwny, nowy dźwięk. Naparła mocniej drobną dłonią na czubek nosa kobiety chcąc odepchnąć ją bardziej. Tak na zaś.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Opuszczone cieplarnie - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]19.08.18 13:26
W bieli dostrzeżonego kwiatu było coś zdecydowanie bardziej pociągającego, niż można było sie spodziewać. Nawet dla prawdziwego miłośnika wyjątkowych okazów. Ilość zapachów i kolorów potrafiła zagłuszyć wszelkie inne doznania. Ale jaśniejące w oddali płatki wydawały się być otulone nierzeczywistą aurą, magią inną niż tą, posługiwaną na co dzień. Inara nie próbowała się zatrzymać, pociągana tajemnicą, która kryła się w niecodziennym zjawisku (i znalezisku). Do tej pory, odcięty od ludzkich spojrzeń (i dłoni), cieplarniany ogród oferował tak wiele okazów, że dla nieznającego się na florze  mógł uchodzić za prawdziwie rajski.
Stawiała roki ostrożnie, wyznaczoną ścieżką ziół i trawy, które odcinały ziemię od pnących się wysoko łodyg, bluszczy i pętli liści. Omijała wygięte gałązki, odsuwając wystające pędy, unikając tym samych ich rozgniecenia. Szanowała naturę i jej dary i tylko nieznany teren powstrzymywał ją przed zdjęciem miękkich botków. Alchemiczka przesunęła na bok spleciony warkocz, w który wplatało się kilka drobnych, mieniących się zielenią listków. Powoli wysunęła dłoń, chcąc opuszkami palców przesunąć po smukłym kielichu białego kwiatu. Przynajmniej w założeniu taki był plan.
Tuż przed oczami, pojawił się jednak niewyraźny obiekt. Mieniące się w świetle, półprzeźroczyste skrzydełka, maleńkie rączki i drobniutka sylwetka...elfa? Łaskotanie na nosie wzmogło się, gdy miniaturowe rączki przesunęły sie po skórze. Czarnowłosa wstrzymała oddech, nie chcąc powiewem wystraszyć istotki, która wyraźnie miała jej coś do przekazania. Spojrzenie wielkich (jak na tak maleńkie stworzenie) oczu próbowało zadać niewerbalne pytanie. Inara odsunęła dłonie od kwiatu, tym razem skupiając uwagę na niecodziennym towarzystwie - Mogę, obejrzeć? - wyszeptała cicho, pozwalając by oddech opuścił wargi. Jak sama nazwa wieściły, cieplarnie zostały opuszczone przez człowieka. A zostawione samo sobie, zielarskie królestwo, jak widać znalazło zupełnie nowych, chroniących go lokatorów. A przynajmniej jedną lokatorkę - Obiecuję nie zniszczyć, jestem alchemikiem - dodała równie cicho, jakby chciała tym samym wytłumaczyć, że nie jest przypadkowych przechodniem, który bez skrupułów zerwie kwiat tylko dlatego, by zmarniał w sztucznym wazonie. Przechyliła głowę i nachyliła się odrobinę, wyciągając dłoń, tym razem w stronę małego elfa, by - jeśli tylko zechce, przystanęła na wiechu jej ręki.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Opuszczone cieplarnie - Page 3 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]12.09.18 23:33
Drobna magiczna istotka nie krępowała ani nie obawiała się przerośniętego w stosunku do niej człowieka. Doskonale zdawała się wczuwać w rolę strażnika, a może jednak również kogoś więcej...?
Pojętnie spojrzała na czarownicę słysząc jej pytanie. Odsunęła się od jej twarzy na ledwie cal bądź dwa pozwalając na to by miarowo wypuszczane przez usta Inary powietrze było łapane przez półprzezroczystą parę skrzydełek. Istotka zawisła następnie przed twarzą lady kiwając przecząco głową. Podleciała na nowo bliżej by złożyć obie dłonie na jej ustach powstrzymując przed wypowiedzeniem kolejnych słów.
- Szz... - mruknęła uciszająco, niemalże bezdźwięcznie, lecz w geście wyjątkowo wymownym nakazując zaprzestanie wprawiania powietrza w drganie. Spojrzała wymownie na kwiat któremu chwilę wcześniej się przyglądała. Istotka również w tym momencie to robiła, lecz było w tym coś naznaczone wyczekiwaniem do którego Inara pozyskała zaproszenie. Chwila wyczekiwania ciągnęła się nieznacznie bo choć czas płynął na krótką chwilę zdał się przyspieszyć nie wiadomo kiedy w chwili w której płatek kwiatu poruszył się. Powoli, miarowo rozchylał się na oczach czarownicy przeobrażając się z niewinnie białego w plejadę czarnego płótna wypełnionego jaskrawymi, różnobarwnymi wzorami układającymi się w mistyczny kołtun przecinających się, skrzących linii. Płatek okazał się nie być kwiatem, a motylem. Który rozłożył swe skrzydła by po chwili na nowo je złożyć i zamrzeć w bezruchu. Istotka towarzysząca czarownicy spojrzała na nią wielkimi oczami i uśmiechnęła się lekko by zaraz zapikować niżej, pochwycić rąbek jej sukni i zacząć ciągnąć z pewnym podekscytowaniem w innym kierunku z zamiarem pokazania jej więcej.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Opuszczone cieplarnie - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczone cieplarnie [odnośnik]13.09.18 16:51
Początkowo podejrzewała, że odkryty ogród, odcięty od działań człowieka, a stanowiący kiedyś cieplarniana oazę dla rozmaitości flory, rozwinie się w w dzikszym, ale podobnym formacie. Mimo znajomości zielarstwa na poziomi, który pozwalał jej bez kłopotu pracować jako alchemik, nie potrafiłaby bez pomocy bardziej obeznanego towarzysza odgadnąć, jak wiele gatunków i magicznych odmian występowało wokół niej. Mogła być wyspecjalizowana w postrzeganiu, dopatrując sie kolejnych, niesamowitych szczegółów w oglądanym krajobrazie, ale nie oczekiwała, że bujny ogród zaprosi ją do wewnętrznego świata przepełnionego nieznanymi (przynajmniej dla niej) światek fauny.
Migowe próby uciszenia, początkowo niezrozumiały, ostatecznie zamknęły usta Inarze, zamykając wargi w połowie wypowiadanych wyrazów. Kiwnęła więc niemo głową, czując jak drobne skrzydełka maleńkiej elfki znaczą powietrze wokół jej policzków. Nawet oddech skróciła, starając się zachować większy spokój i - przede wszystkim - zrozumieć intencję jej magicznej przewodniczki.
Odpowiedź przyszła wraz z poruszeniem rozłożystych (jak do tej pory przypuszczała) płatków najpiękniejszego kwiatu. Drgnienie powstrzymane w pół-oddechu, paraliżując gest na wystarczająco długą chwilę, by - jak się okazało - motyl - na nowo zwinął skrzydła, układając się we wcześniej osiągniętej pozycji. Niesamowite. A świadczyć o tym mogły wachlarze rzęs, które pospiesznie odpędzały ewentualną możliwość sennego widoku. Nie mogła się mylić, a jej zmysły nie urządzały sobie właśnie dziwnych psikusów.
Nim nacieszyła wzrok widowiskiem, maleńka elfka zaprosiła Inarę dalej, ofiarując niecodzienny wgląd w świat, który przyszło jej przypadkowo zwiedzać. Stawiała więc ostrożne kroki, lawirując między rozłożystymi gałęziami, cienkimi pędami i długimi liśćmi, które nie raz (nieświadomie?) oplatały się wokół nadgarstków, czy moszcząc się gdzieś między czarnymi pasmami spiętych włosów. Nie wiedziała, czym zasłużyła sobie na magiczną odprowadzkę, ale nie kwestionowała decyzji elfki, która wskazywała alchemiczce olejne niezwykłości, od czasu do czasu popychając drobnymi łapkami, w odpowiednią stronę, czy też ciągnąć za cienki materiał rękawa. Świat widziany z zupełnie nowej perspektywy.

zt



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Opuszczone cieplarnie - Page 3 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Opuszczone cieplarnie
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach