Wydarzenia


Ekipa forum
Magiczny Lunapark
AutorWiadomość
Magiczny Lunapark [odnośnik]24.06.15 22:07
First topic message reminder :

Magiczny lunapark

-
Jedna z głównych atrakcji Cliodny otwiera się w maju, przed sezonem letnim, najwięcej turystów przyciągając w okresie wakacyjnym, by już początkiem października zamknąć wszystkie atrakcje. W tym czasie przy każdym wejściu wiszą kłódki wzmocnione magią, a teren patrolowany jest przez kilku stróżów uzbrojonych w różdżki, pilnujących go przed wandalami, podejrzanymi typami i bezdomnymi. Dzięki tym zabiegom po miasteczku hula tylko wiatr, tańczący z kolorowymi liśćmi opadającymi z drzew. Natomiast latem wszystko tutaj tętni życiem, z oddali słychać śmiechy i wrzaski, by nocą kusić lśniącymi milionami świateł, zachęcającymi do ponownych odwiedzin z samego rana.

Jeżeli mugolskie lunaparki wydają ci się niezwykłe, zwykłe domy strachów przerażają, a zakątki miłości czarują urokiem... To znaczy, że nigdy nie poznałeś tych magicznych. Wesołe miasteczko w Cliodnie zostało otwarte na początku lat 50., swoimi atrakcjami od razu przyciągając czarodziejów rządnych wrażeń. Karuzele ze zwierzętami, które poruszają się, warczą, ryczą, parskają... Zwierciadła w domu luster, które chwilowo zmieniają twój wygląd, często zamieniając cię z twoim towarzyszem przygód. Wrażenie unoszenia się w kosmosie czy też przejażdżka diabelskim młynem może okazać się rozrywką tylko dla odważnych, bez lęku wysokości, bowiem z każdym obrotem, dzięki magii, widać całą panoramę innego europejskiego miasta. Dom strachu, prawdziwie nawiedzony, z różnorodnymi stworami i duchami, które cieszą się z urozmaicenia ziemskiej egzystencji. Największe kontrowersje - szczególnie wśród arystokracji - budzi jednak niepozorny tunel miłości, przyjmujący wygląd jeziora, kanału i gondoli, innym razem znów lasu czy kwiecistego parku. Ta atrakcja ma mały mankament - złośliwe chochliki, które wypuszczają w bawiące się pary strzałki z eliksirem pozorującym chwilowe zadurzenie w pierwszej osobie, na którą się spojrzało. Często kończy się to złamanymi sercami, awanturami za chwilowe awanse wobec kogoś innego niżeli swojej drugiej połówki, zmieszaniem po namiętnych uniesieniach, a nawet ucieczkami z domu czy niechcianymi ciążami. Pomimo to kolejka do tunelu nie maleje, panowie przyprowadzają tu niczego nieświadome damy... Szczególnie zależy na tym pracownikom miasteczka, najczęściej młodym czarodziejom z ubogich rodzin, często mugolskiego pochodzenia bądź też inspirujących się mugolskimi kontrkulturami... Opracowali nawet sprawdzającą się taktykę - w przerwie lunchowej wypoczywają na pobliskiej plaży i uwodzą mniej rozważne panny krwi czystej czy też szlachetnej. Wszak im większa ryba, tym lepiej!


Lokal zamknięty

Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?


Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:01, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Magiczny Lunapark - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Magiczny Lunapark [odnośnik]06.10.20 17:23
- O nie, wtedy bym musiał przyjść tutaj sam, a co to za zabawa - wywracam oczami, po czym robię pozornie smutną minę; tylko jednak na chwilę, bo już za moment moje wargi powracają do rozciągania się w szerokim uśmiechu - Co? Co to niby za insynuacje, przecież od zawsze jestem dżentelmenem - obydwoje wiemy, że wcale nie. Być może Lizzie widziała czasem nawet więcej niż powinna, ale ostatecznie wychowywaliśmy się w jednej wieży, w jednym Pokoju Wspólnym, więc niektórych ekscesów zwyczajnie nie dało się uniknąć; niemniej mrugam doń prawym okiem i daję się pociągnąć w wybranym przez nią kierunku - Wiadomo i to takiego największego, zresztą sama sobie wybierzesz - kiwam głową. Czy się uda? Cóż, czas pokaże, ale mimo wszystko miałem nadzieję, że tym razem podołam - Co u ciebie, Lizzie? Jak ci się żyje? - pytam, zwyczajnie ciekaw jak sobie radzi w tym paskudnym świecie i wbijam spojrzenie w jej twarz.
Aż dochodzimy do pierwszej budki z magicznymi grami, a obsługujący ją mężczyzna przywołuje nas do siebie gestem ręki. Mówi, że to łatwizna, wystarczy przecież zbić klauna taką oto piłeczką; cztery rzuty, cztery szanse, podejmę się? No jasne, że się podejmę! Pyta dzika czy sra w lesie; kiwam głową i odbieram od niego piłki, przez chwilę podrzucając jedną w dłoni. Koleś uśmiecha się jakoś dziwnie, po czym odsuwa, a umieszczone w budce, niewielkie pajacyki zaczynają leniwie sunąć w bok, później w drugi, a później... no to co dzieje się później to przechodzi ludzkie pojęcie - wszystko przyspiesza wraz z muzyką, w uszach słyszę szyderczy chichot klaunów, a przed sobą widzę ich uśmiechnięte pyski, które nagle dwoją się i troją w dziwacznych podskokach. Czuję się tak, jakby właśnie wchodziła mi jakaś sroga faza. Nie ogarniam. Ale przecież słowo się rzekło, a ja nie mogę się poddać. Mam aż cztery rzuty, któryś na pewno się powiedzie, któryś musi okazać się celny; więc mrużę lekko ślepia, staram się jakoś bardziej skupić, wybrać sobie konkretnego pajaca... Zamachuję się i SRU! Ciskam piłką z całej siły w moich wątłych ramionach. Oby los się tym razem do mnie uśmiechnął, bo na umiejętności raczej nie miałem co liczyć, nie kiedy wszystko wokół zdaje się wirować w jakimś chaotycznym tańcu.

sprawdźmy co się stanie:
1 - jestem patałachem
2-20 - jestem na tyle rozproszony, że zamiast trafić piłką w któregoś z klaunów, trafiam pracownika prosto w czoło; chyba lepiej wiać zanim ogarnie co się właśnie stało, kolejnej próby niestety nie będzie;
21-40 - trafiam ostatnią piłeczką, a w ramach nagrody pocieszenia obydwoje dostajemy uścisk ręki pracownika wraz z zapewnieniem, że następnym razem się uda;
41-60 - trafiam dwa razy, a w ramach nagrody koleś wciska nam breloczek w kształcie główki pajacyka, który bez przerwy opowiada kawały (wyjątkowo suche swoją drogą);
61-80 - trafiam aż trzy razy, gość jest nawet pod wrażeniem i pozwala Lizzie wybrać sobie jednego z mniejszych pluszaków;
81-99 - zbijam czterech pajaców, typ kiwa głową z uznaniem i pozwala Lizzie wybrać sobie co tylko dusza zapragnie, choćby i największego miśka;
100 - jestem mistrzem;






Ostatnio zmieniony przez Johnatan Bojczuk dnia 06.10.20 17:24, w całości zmieniany 1 raz
Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Magiczny Lunapark [odnośnik]06.10.20 17:23
The member 'Johnatan Bojczuk' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 89
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Magiczny Lunapark - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Magiczny Lunapark [odnośnik]22.10.20 17:32
- Co Ty gadasz? Znalazłbyś sobie inną głupią. - Oczywiście, żartowała sobie, przecież wcale nie była głupia. A może była? Pewnie nierozsądną można byłoby ją czasami nazwać. Ale tylko czasami. - Tak, tak. Stuprocentowym. - Wypowiedziała to z autentyczną, pełną wiarą w słowa chłopaka. Pełną, naprawdę. Zero ironii. To nie tak, że doskonale wiedziała, do ilu panienek puszczał oczka od kiedy tylko przekroczył próg Hogwartu. Tak jak do niej teraz, na co zareagowała pokazując mu dołeczek w prawym policzku, rozświetlając buzię uśmiechem.
Lunapark kusi ferią kolorowych światełek. Każde stoisko wydaje się jeszcze bardziej zachęcające niż poprzednie. Zupełnie jakby wchodziło się do zupełnie nowej, zaczarowanej krainy. Muzyka nie była najlepsza. Generyczna, wesoła, trochę cyrkowa, Lizzie lubiła zupełnie inną, ale potrafiła wybaczyć, gdyż akurat pasowała w pełni do klimatu tego miejsca. Zgrywała się, była po prostu dobrym elementem układanki. Nawet jeśli oddzielnie nie pasowała biednej pannie Dearborn.
Obserowała Jonathana uważnie. Wiedziała, że chłopak potrafi zaskoczyć, kiedy tylko chce i jakieś biegające klauny nie miały w sumie wiele do powiedzenia. A nawet mężczyzna za blatem, który pewnie miał swoje sztuczki zrobione tak, żeby nie było tak łatwo trafić do celu. Ale Lizzie uśmiechnęła się słodko do swojego towarzysza zaraz przed tym jak ten miał rzucić do celu. Dla niej nie wygra misia? Dla niej? W sumie nawet mały byłby w porządku, nie spodziewała się, że pójdzie aż tak dobrze.
Pierwszy rzut sprawił, że zaklaskała radośnie, a samego właściciela stoiska wprawił w osłupienie. Kolejny nawet ją przekonał do szybkiego zaskoczenia, a dwa kolejne... To już miała szczękę na podłodze. Znaczy nie dosłownie, ale naprawdę była zaskoczona. Właściciel ogłosił zwycięzcę dzisiejszego dnia, a Lizzie mogła sobie wybrać dowolną zabawkę z wystawy. I oczywiście wybrała maskotkę psiaka, który był wysoki prawie tak jak połowa jej samej. Dała ją do poniesienia towarzyszowi, a sama złapała go pod ramię. - Nieźle. To może teraz coś do picia? - spytała szybciutko i skierowała się do odpowiedniego stoiska, w którym wzięła dwa razy super mrożący kruszony lód z sokiem. Sama wzięła czerwony, zaś Bojczukowi podała ten zielony. - A u mnie... Spokojnie. Jakoś się kręci. Mama czuje się całkiem nieźle. Ostatnio nawet wychodzimy na spacery. A co u Ciebie? Siniaki nie doskwierają?


If I could write you a song to make you fall in love
I would already have you up under my arms
Elizabeth Dearborn
Elizabeth Dearborn
Zawód : ręce które leczo
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie pragniemy
czterech stron świata
gdyż piąta z nich
znajduje się w naszym sercu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8855-elizabeth-cornelia-dearborn#263872 https://www.morsmordre.net/t8860-vivaldi#264039 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8863-przedpokoj#264132 https://www.morsmordre.net/t8916-skrytka-nr-2089#266537 https://www.morsmordre.net/t8861-lizzie-dearborn#264115
Re: Magiczny Lunapark [odnośnik]29.11.20 1:27
To chyba ten totalnie uroczy uśmiech sprawia, że wypełnia mnie jakaś nadzwyczajna siła, która ujście znajduje w kolejnych rzutach - wszystkich wyjątkowo celnych. Chyba sam trochę nie wierzę we własne szczęście, a pracownik stoiska to już w ogóle zbiera szczękę z podłoża. Niemniej nie daję po sobie poznać, że jestem równie zaskoczony co reszta - kiwam głową i otrzepuję dłonie - No i tak to się robi - mówię, dając Lizzie wybrać sobie nagrodę, zaś jej wybór nieszczególnie mnie dziwi, przecież kochała pieski. Odbieram od dziewczyny tego monstrualnego miśka, z trudem ściskając go pod wolnym ramieniem. Ciężkie to kurestwo, ale narzekać nie zamierzam - Oooo, zdecydowanie, coś zimnego - bo gorąc taki, że się porzygać idzie od tej duchoty, więc jak tylko dostaję w łapę kubek z mrożonką, ciągnę porządnego łyka i w pierwszej chwili AUTENTYCZNIE mrozi mi mózg, łapię chwilową zawiechę, wracając na ziemię dopiero po kilku sekundach - Ło panie, dobre to - kiwam głową, bo od tego chłodu aż mnie rozbolały palce. Przystawiam napój do policzków i czoła, zaś z moich ust wypada ciche "mmmm", chyba tego właśnie potrzebowałem - Dobrze to słyszeć - macham łbem, poprawiając pluszaka pod ręką; gdybym nie był taki obładowany dosłownie wszystkim, to chyba zrobiłbym użytek z różdżki, żeby sam za nami lazł, a tak? Czary muszą poczekać przynajmniej aż rozprawię się z piciem - A wiesz, trochę doskwierają w sumie - śmieję się - Wczoraj obudziłem się w rowie w Hogsmeade i tak mnie wszystko bolało, że musiałem poprosić przechodnia żeby pomógł mi wstać, wyobrażasz sobie jego minę? W sumie dziwne, że to zrobił obczaj sytuację - śpieszysz się rano do pracy, albo gdziekolwiek, a tu chłop z rowu cię zaczepia, czy go możesz podnieść - parskam jeszcze głośniejszym śmiechem. Może nie powinienem chwalić się tą historią, ale przed Lizzie nie musiałem się hamować - za długo się znaliśmy - Normalnie to dałbym ci zarobić, ale sama rozumiesz, ledwie dokuśtykałem do wioskowej uzdrowicielki, złota babeczka, oprócz zaleczenia ran, dała mi też coś na kaca, przeszło momentalnie, chociaż tak mnie łeb nakurwiał, że marzyłem tylko o tym, żeby mnie ktoś dobił - wzdycham, w międzyczasie ściągając kilka kolejnych łyków napoju, za którymś razem nie mrozi już aż tak bardzo - A właśnie, interes się kręci? Dużo masz klientów? - pytam, wbijając w dziewczynę spojrzenie; pewnie sporo, skoro na ulicach otwarta wojna zbierała swoje żniwo.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Magiczny Lunapark [odnośnik]21.12.20 20:16
Przecież piesek nie był aż taki ciężki! Niech nie narzeka, bo jednak był przecież naprawdę bardzo uroczy, a to się liczy. Znaczy piesek, ale w sumie Johnny też, jak chciał to potrafił. Ona go znała tak dobrze, że mogła bez bólu to powiedzieć, pewnie inna dobra panienka by tego nie zrobiła. Chociaż kto wie, jakie dobre panienki spotykał na swojej drodze. Lizzie wzięła sobie swój napój i od razu trochę sobie posiorbała przez słomkę - i rzeczywiście mroził! Aż jej się zaczerwieniły uszy i policzki z zimna, wyglądała jakby weszła do domu po całym popołudniu na mrozie! Zadrżała i otrząsnęła się, trochę machając łebkiem. Aż trząchało lepiej niż jakieś brandy czy inne gorzkie ohydztwo. Delikatna z niej panienka, wolała słodkie trunki. Jej picie miało z kolei smak truskawki, a nie wiśni, co bardzo ją zawiodło. Wolałaby wisienkę. Odpuściła też już Bojczukowi wieszanie się na ramieniu, wtedy to już w ogóle byłby obładowany, nie dość, że misiek i picie to jeszcze baba. Nie byle jaka co prawda, ale jednak swoje ważyła. Pewnie nawet więcej niż misiek. A nie była się tutaj wysługiwać tylko miło spędzić czas.
Wysłuchała opowieści chłopaka i westchnęła ciężko. - Przecież nie wzięłabym od Ciebie grosza nawet. I nie musiałeś przychodzić do mnie jak nie mogłeś się doczłapać. - Pokręciła lekko głową. - Załatwię Ci jakiś eliksir odtruwający, może to pomoże na Twoje dolegliwości, co? - Ona nie oceniała spania w rowie, sama nie preferowała, ale rozumiała, jak ktoś chciał sobie poimprezować. Czasami wracało się po ciemku, ciężko się odnaleźć, sytuacje się zdarzają! - Koleś w ogóle był chętny na podniesienie Cię? - Może jeszcze jednak byli mili ludzie na tym świecie. - Pełno, ale Ced trzyma mnie krótko i średnio mogę często latać do Londynu... - Westchnęła ciężko. Nie mogła powiedzieć mu przecież o Oazie, więc wyjaśniała, że to jej brat jest tym złym i ograniczającym wolność czynnikiem.
- Musimy jeszcze iść na karuzelę! Ale tam jest straszna kolejka. - Nie podobało jej się to. O dziwo magiczne wesołe miasteczko naprawdę było dosyć ruchliwe.


If I could write you a song to make you fall in love
I would already have you up under my arms
Elizabeth Dearborn
Elizabeth Dearborn
Zawód : ręce które leczo
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie pragniemy
czterech stron świata
gdyż piąta z nich
znajduje się w naszym sercu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8855-elizabeth-cornelia-dearborn#263872 https://www.morsmordre.net/t8860-vivaldi#264039 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8863-przedpokoj#264132 https://www.morsmordre.net/t8916-skrytka-nr-2089#266537 https://www.morsmordre.net/t8861-lizzie-dearborn#264115
Re: Magiczny Lunapark [odnośnik]14.01.21 21:20
Lokal zamknięty

Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?


Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Magiczny Lunapark - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Magiczny Lunapark [odnośnik]24.01.21 13:12
- Ale ja chciałbym ci zapłacić - wzruszam nieznacznie ramionami; czasy mieliśmy ciężkie, każdy knut się liczył, a mnie, szczerze powiedziawszy, pieniędzy ostatnio nie brakowało, więc czemu miałbym nie dzielić się nimi z bliskimi? Trochę chowałem w skarpecie na czarną godzinę, ale reszta przecież szła na przepierdolenie, nie? - A chętnie - kiwam głową, po czym siorbię potężnego łyka, spijając resztki napoju, zaś pusty kubek wyrzucam do kosza w kształcie żaby, który mlaska ze smakiem pożerając śmieci - Z początku nie, ale ostatecznie się zlitował - kiwam głową, wciąż szczerząc zęby w uśmiechu - Aż tak? W sumie to mu się nie dziwię, zawsze był trochę... zaborczy, a teraz to pewnie już w ogóle - w sumie Cedrica znałem głównie z jej opowieści, ale wyobrażałem sobie jak musi wychodzić z siebie za każdym razem jak jego mała siostrzyczka gdzieś znikała. To samo zresztą miałem z Philippą odkąd razem zamieszkaliśmy, za każdym razem jak nie wracała, miałem ochotę rwać sobie włosy z głowy - Na karuzelę? - zerkam w kierunku górującego nad całym miasteczkiem diabelskiego młyna i faktycznie - kolejka ciągnęła się w nieskończoność, ale dla mnie nie istniały rzeczy niemożliwe i jeśli Lizzie chciała przejechać się już teraz, to tak właśnie będzie. Marszczę brwi - Wiesz co? Mam pomysł, chodź - łapię ją mocno za rękę, ciągnąc za sobą. Nie staję w kolejce, w zamian prąc do przodu, aż pod samo koło, a jak już tam jesteśmy to zaczynam krzyczeć - PRZEPRASZAM, PROSZĘ MNIE PRZEPUŚCIĆ MOJA DZIEWCZYNA RODZI! - ludzie patrzą na nas w zdezorientowaniu, bo niby co to ma do rzeczy? Niemniej o to przecież chodziło - o element zaskoczenia, z którego postanowiłem skorzystać; wciskam więc psiaka typowi, który wpuszcza za bramkę kolejnych czarodziejów - Popilnuj, nie gryzie - mówię i przebijam się wraz z dziewczyną przez wciąż zdezorientowane towarzystwo. Wciskam się w wagonik, pociągając za sobą pannę Dearborn, a kiedy pospiesznie zapinam łańcuch, pojazd magicznie oraz niespiesznie rusza dalej. W eter ulatują pierwsze krzyki niezadowolenia, w górę wystrzeliwuje kilka pieści, ale jest już za późno, a my powoli suniemy po okręgu - Sorki!... - krzyczę, przechylając się przez krawędź, po czym opadam ciężko na siedzisko na przeciw Lizzie i wzdycham przeciągle - Zabiją nas jak zjedziemy na dół - śmieję się. To nieważne, było warto, bo oto rozpościera się przed nami panorama Paryża - Och, mon cheri, witamy w mieście miłości - rzucam w kierunku swojej towarzyszki i przesiadam się obok niej, łapiąc ją w objęcia, coby z chichotem obcałować oba dziewczęce policzki.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Magiczny Lunapark [odnośnik]24.03.21 11:10
Lizzie zrobiła typowo swoją minę. Przymknęła oczy i naburmuszyła niezadowolona policzki, patrząc na przyjaciela groźnie. - Nie chcę o tym słyszeć. - Powiedziała twardo. Nie brała pieniędzy za leczenie bliskich. Nigdy, nie miałaby na to serca, nie potrafiłaby poprosić ani wziąć takich pieniędzy. Trzeba byłoby być zupełnie bez serca, żeby tak robić, to właściwie wyzysk przecież! Nawet jeśli pieniądze szły na… głupoty to będzie miał więcej oszczędności na przyjemności! - Jest strasznie, ciągle muszę mu mówić jakieś głupoty, żeby gdziekolwiek wyjść. Albo mamie, żeby mu nie wygadała. A ja mam kilka osób, którym obiecałam pomóc, oni są w Londynie i… - Westchnęła, na chwilę się kompletnie smucąc. Ale przeciez nie mogła tutaj być smutna, a już na pewno nie przy nim. Johnny miał w sobie coś ciepłego, coś cudownie wesołego, coś uroczego, w tym swoim łobuzerstwie, co sprawiało, że ciągle się uśmiechała, a jej oczy od razu się śmiały, gdy tylko dostrzegała kolejny jego wygłup. Liz oczywiście była bardzo grzeczna i ustawiła się w kolejce do karuzeli, ale… Na to najwyraźniej był inny plan. - Co? - spytała w szoku, sama równie zdziwiona co reszta ludzi w kolejce, ale po chwili została pociagnięta w stronę wagonika, orientując się, że to zabawa gdzieś w połowie - i roześmiała się kompletnie, nie będąc niezadowolona z powodu takiego niewinnego obrotu sprawy. - Przepraszam! - Powiedziała piskliwie, gdy już bezpiecznie siedziała w wagoniku. Śmiała się cały czas. Ciepło, dziewczęco, wesoło, nawet nie czując braku swojego nowego psiego towarzysza. - Zawsze możemy zeskoczyć. - Poruszyła brwiami. Jej policzki były obcałowane i czerwone, a włosy wydawały się w większym loczkowym nieładzie niż zazwyczaj. Ledwie śmiech zaczął schodzić z twarzy obojga z nich, a Liz przysunęła się i w ramach podziękowania złożyła krótki pocałunek na ustach Jonathana. Było to nic więcej niż niewinne cmoknięcie. - O patrz, rozsierdzony tłum na nas patrzy. - Wskazała na niezadowoloną całą kolejkę, która ustawiła się ponownie pod karuzelą. Nie wyglądało jednak, jakby jej to przeszkadzało. Bawiła się wspaniale. Pierwszy raz od dawna.


If I could write you a song to make you fall in love
I would already have you up under my arms
Elizabeth Dearborn
Elizabeth Dearborn
Zawód : ręce które leczo
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
nie pragniemy
czterech stron świata
gdyż piąta z nich
znajduje się w naszym sercu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8855-elizabeth-cornelia-dearborn#263872 https://www.morsmordre.net/t8860-vivaldi#264039 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t8863-przedpokoj#264132 https://www.morsmordre.net/t8916-skrytka-nr-2089#266537 https://www.morsmordre.net/t8861-lizzie-dearborn#264115

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Magiczny Lunapark
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach