Wydarzenia


Ekipa forum
Ruiny opuszczonej osady
AutorWiadomość
Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]06.08.21 1:43

Ruiny opuszczonej osady

Niewiele wiadomo o osadzie, po której pozostały zaledwie fragmenty kamiennych, porośniętych bujną roślinnością ścian oraz wąskie wydrążenia w ziemi. Spostrzegawcze oko mogło dojrzeć, iż wyżłobienia rozciągały się wzdłuż ruin domów, co mogło sugerować, iż w przeszłości znajdowały się tu drogi.
Okoliczni mieszkańcy zwykli omijać to miejsce z dwóch powodów. Pierwszym były przekazywane z ust do ust przestrogi, jakoby w przeszłości odbywały się tu liczne, czarnomagiczne praktyki, jakie pochłonęły wiele ofiar. Drugi stanowiła mroczna historia, bowiem przeszło pięćdziesiąt lat temu w niewyjaśnionych okolicznościach zginęła tu trójka młodzieńców, którzy wiedzieni ciekawością rozpoczęli wykopaliska. Niewiele jednak udało im się zbadać, gdyż zaledwie po kilku dniach pracy ślad po nich zaginął. Podobno byli w posiadaniu wartościowych, archiwalnych dokumentów oraz mapy, która przywiodła ich na te tereny, jednakże nikt do tej pory takowych nie odnalazł.
Mimo tragicznej historii zdarzało się tutaj widzieć poszukiwaczy artefaktów tudzież wprawionych archeologów, lecz rychło tracili nadzieję na odnalezienie czegokolwiek wartościowego.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny opuszczonej osady  Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]02.10.21 16:40
16 lutego
Minął nieco ponad tydzień od spotkania w Białej Wywernie, spotkania owocnego w mnogość informacji, klarujących wyraźnie plany i podział obowiązków - i pokazujące jednoznacznie, że działań, jakie miały doprowadzić do przejęcia władzy w zdestabilizowanych hrabstwach, było naprawdę sporo, a czas naglił. Nie mogli sobie pozwolić na opieszałość i indolencję, wróg z pewnością nie próżnował i Bulstrode miał przeczucie, graniczące z pewnością, że każdy dzień zwłoki zwiększał ryzyko spotkania się z kontrofensywy ze strony Zakonu Feniksa. Nieco ponad tydzień, właśnie tyle wyznaczyli sobie na podjęcie ostatecznych przygotowań i próbę zdobycia ostatnich wiadomości o celu ich poszukiwań, nim ruszyli w teren.
Mroźny wiatr szarpał niespokojnie ciemne poły grubego zimowego płaszcza, gdy wysokie buty na grubej podeszwie izolującej chłód miażdżyły kolejne porcje śniegu w pewnej odległości na zachód od ruin opuszczonej osady, w punkcie, w którym się umówili, parę chwil przed wyznaczonym czasem. Poranna godzina ledwo wzniosła ponad horyzont leniwe zimowe słońce, które oświetlało okolicę zamglonym blaskiem. Omiótł kamienne pozostałości czujnym spojrzeniem, po czym dobył z kieszeni zdobytą przez jego informatora mapę, by ostrożnie rozwinąć stary, kruszejący na brzegach pergamin i próbować zestawić nakreślone atramentem linie z tym, co miał przed oczami trzy wieki po powstaniu mapy. Wodził spojrzeniem po pokrytych śniegiem roślinach obrastających kamienie, po widocznych w spowitej białym puchem ziemi wyżłobieniach, sugerujących najprawdopodobniej układ archaicznych dróg. Nie dziwiło go ich istnienie, podległe jego rodowi ziemie, w tym sąsiadujące w Warwickshire hrabstwo Northamptonshire, naznaczone były licznymi śladami rzymskich modernizacji dokonywanych w trakcie podbojów terenów zasiedlonych przez mało ucywilizowane plemiona celtyckie. Odwrócił się, słysząc, że pojawiło się jego towarzystwo.
- Panowie - powitał ich oszczędnie w słowach, skinąwszy głową, wszak nie pojawili się tu dla salonowych uprzejmości. - Xavierze, czy udało ci się zasięgnąć swych źródeł, by poznać historię tych ruin? - zwrócił się do lorda Burke z pytaniem, pewny tego, że jako zawodowy artefakciarz operujący ściśle ukierunkowaną wiedzą z zakresu historii magii, ma sieć kontaktów tam, gdzie brakło ich Bulstrode'owi skupionemu na innych dziedzinach. - Sam natrafiłem niestety na sprzeczne wersje w tej kwestii - dodał wyjaśniająco, kręcą z rezygnacją głową. Nie lubił działać po omacku. - Sprawdźmy zatem co nas tu czeka - zaproponował po zakończeniu wstępnych ustaleń, po czym uniósł różdżkę dobytą z rękawa płaszcza. - Homenum Revelio - zainkantował, wyznaczając zitanem szeroki okrąg obejmujący teren, który pragnął sprawdzić pod kątem obecności nieproszonych gości.

ekwipunek we wsiąkiewce, rzut na homenum (opcm, st 65, kat II, obszarowe), EM: 47/50


half gods are worshipped
in wine and flowers
real gods require blood


Maghnus Bulstrode
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 death before dishonor
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9868-maghnus-i-bulstrode https://www.morsmordre.net/t9891-helios#299311 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t9894-skrytka-bankowa-nr-2246#299355 https://www.morsmordre.net/t9896-maghnus-bulstrode#299374
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]02.10.21 16:40
The member 'Maghnus Bulstrode' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 80
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny opuszczonej osady  Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]04.10.21 0:00
Od wielu lat dbał o kontakty z poszukiwaczami artefaktów, przemytnikami i handlarzami czarodziejskimi przedmiotami. Wiele z nich było cenne — dla niego jako fascynata czarnej magii i badacza, który niejednokrotnie zgłębiał mroczne arkana i wykorzystywał tajemną, zakazaną magię. Zdobywali dla niego najczęściej stare, zakazane woluminy, zapiski i dzienniki, w których zawierały się informacje o mrocznych sztukach i niedozwolonych od wieków praktykach. Zawsze weryfikował i reagował na informacje o niezwykłych przedmiotach, a sklep na Nokturnie należący do rodu Burke odwiedzał niemalże za każdym razem, gdy był w pobliżu, z zainteresowaniem dopytując o nowe nabytki. Wieść o istnieniu pierścienia naznaczonego potężną, nieprawdopodobną informacją od razu wzbudziła jego zainteresowanie. Ciekawość skłoniła go do przyjrzenia się tej sprawie bliżej, a wiedza o magii pchnęła ku temu, by wesprzeć czarodziejów, którzy z pewnością w tej materii mieli szerokie pole do popisu. Locus Nihil wzmocnił Czarnego Pana niewyobrażalnie, ale każdy przedmiot, który miał szansę go zadowolić, umocnić jego pozycję i siłę powinien się znaleźć w jego rękach. Nie mogli zignorować wieści Maghnusa. Nie powinni także z tym zwlekać. Wygrywali wojnę, ale musieli iść cios za ciosem, działać szybko i prężnie — wróg mógł interweniować w każdej chwili.
Z nieba opadł w postaci gęstego, czarnego dymu. Drobiny czarnej magii szybko przeistaczały się w postać odzianą w ciemną, grubą pelerynę, opierającą się na pokrytej śniegiem ziemi i zapiętą wraz z ciepłym, futrzastym kołnierzem tuż pod szyją. Mglisty poranek spowijał okolicę mlecznobiałym kożuchem, który naturalnie maskował ich obecność. Nie wierzył, by ktokolwiek miał zjawić się w takim miejscu jak to, zupełnym przypadkiem — ruiny po osadzie wyglądały mało okazale, nieszczególnie intrygująco, pogoda była niesprzyjająca porannym spacerom, a lokalizacja na tyle odległa, że trudno było o szczególny zbieg okoliczności. Trzecie oko pozostawało zamknięte; nie zbudził się w nim także pradawny, potężny duch. Ogma nie walczył o dominację nad ciałem, ale jeśli miejsce wokół emanowało magią, a do tego czarną i przeklętą — kto wie, co mogło zbudzić ze snu celtyckiego pasożyta.
Skinął głową lordom, Bulstrode i Burkę, od razu zatrzymując wzrok na tym drugim, w oczekiwaniu na wieści. Jego własna znajomość z poznanym dzięki próbom przekupienia wilkołaków na swoją stronę, Xenophiliusem Morganem, kolekcjonerem artefaktów i miłośnikiem czarnomagicznych przedmiotów nie przyniosła mu zaskakujących informacji na temat mapy, ale zmuszony niechętnie wspomniał o tajemniczym pierścieniu i legendach wokół niego krążących.
— O tym pierścieniu krążą legendy — podjął, nim Xavier zdołał odpowiedzieć lordowi na pytanie dotyczące miejsca, w którym się znaleźli; o samym przedmiocie z pewnością mógł powiedzieć znacznie więcej lord Burke. — O ile to ten sam — dodał zapobiegawczo; Morgan mógł się mylić. — W jego koronie, w kamieniu znajduje się krew władcy, dla którego został wykuty. Zaklęty wzmacniał go tak długo, póki go nosił. Im więcej żyć odebrał, tym większą miał władzę, tym bardziej imponująca okazywała się jego siła. Czy to prawda?— Czy tak mogło być? Magią dawało się nasycić każdy przedmiot, widział o tym doskonale. Takie pierścienie nie były rzadkością, chociaż ich stworzenie musiało być trudne i wymagające. Na jego własnym palcu widniał malachitowy pierścień, czuł, że dzięki niemu potrafił osiągać więcej. Jego dłoń okrywały teraz jednak rękawiczki z czarnej skóry, kiedy wyciągnął różdżkę, zacisnął palce lekko na rękojeści. Czy to jednak była prawda, czy to ten pierścień, który mógł być gdzieś tu ukryty?
— Carpiene — wyrecytował miękko i płonie machając różdżką. Przez chwilę skupiony rozejrzał się wokół, a potem zwrócił do lorda Bulstrode. — Nie ma wokół żadnych pułapek, ale nie jeśli to miejsce przyciąga poszukiwaczy i omijane jest z powodu historii o zaginięciach podejrzewałbym coś innego. — Czy Bulstrode mógł upewnić, się, czy w pobliżu mogła znajdować się jakaś klątwa? Z pewnością. Nie ruszył się z miejsca, zerkając wymownie na czarodzieja. Ich bezpieczeństwo zależało wyłącznie od niego. — Powinniśmy znaleźć miejsce oznaczone na mapie. — Zaczął rozglądać się za miejscami pochówku; Morgan, który opowiadał mu o pierścieniu wspomniał, że władca, który go nosił spoczął w świętym gaju, miejscu pochówku władców, miejscu zamieszkiwanym przez celtów, którzy prowadzili krwawe obrzędy i rytuały na mugolach. Być może to ich składano w ofierze, ich śmierć wzmacniała władcę?

| rzucam na locus; udane carpiene, EM: 47/50



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Ruiny opuszczonej osady  Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]04.10.21 0:00
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 62
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny opuszczonej osady  Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]05.10.21 20:46
Spotkanie, które miało miejsce raptem tydzień wcześniej owocowało w dużą ilość informacji. Informacji, które były niezwykle ważne dla wszystkich zebranych, nawet jeśli nie wszyscy byli w stanie wziąć udział we wszystkich, nadchodzących przedsięwzięciach. Xavier sam dla siebie znalazł aż cztery cele, do których ukończenia chciał dążyć. Cieszył się, że będzie mógł przy okazji pracować z tak wspaniałymi czarodziejami, którzy z całą pewnością wspomogą go swoją wiedzą i umiejętnościami.
Najpierw jednak on sam musiał się przygotować. Słysząc od Magnusa o prawdopodobnej lokalizacji potężnego, czarnomagicznego artefaktu, nie było innej opcji ja pozwoli aby taka sposobność go ominęła. Zobowiązał się do poszerzenia swej wiedzy w tym temacie i oczywiście, tak jak powiedział, tak i zrobił. Spędził cały tydzień na siedzeniu z nosem w książkach, jak również pociągnął za kilka języków. W świecie artefaktów znał wielu ludzi i jeśli miał jakiekolwiek wątpliwości w jakimś zakresie, wiedział, że zawsze może się do kogoś zwrócić.
Tego ranka pojawił się na umówionym miejscu chwilę przed czasem, uzbrojony w wiedzę, która miał nadzieję, że pomoże im w odnalezieniu tegoż potężnego artefaktu. Ubrany w ciepły, zimowy płaszcz, szyję owiniętą grubym szalem, a na dłoniach miał, skórzane rękawiczki w środku wyścielane dodatkowo ciepłym materiałem. Xavier nie był w żadnym wypadku fanem zimy, nie cierpiał jej.
Przywitał się ze swoimi towarzyszami skinieniem głową, po czym na spokojnie dał im się wypowiedzieć. Lekki uśmiech wpłynął na jego usta kiedy usłyszał co do powiedzenia miał Mulciber. Pozwolił panom na spokojnie rzucić zaklęcia, miał dzisiaj za towarzyszy bardzo uzdolnionych czarodziei, on dzisiaj służył im swoją wiedzą, ale naturalnie jeśli zajdzie taka potrzeba dobędzie różdżki, jak zawsze. Nigdy nie uciekał przed walką i nie miał zamiaru nigdy uciekać.
- Tak Maghnusie. Spędziłem wiele nocy nad woluminami oraz zaciągnąłem języka u kilku osób. - odparł lordowi Bulstrode – Istnieje więcej niż duże prawdopodobieństwo, że chodzi dokładnie o ten pierścień Panie Mulciber. - skinął spokojnie głową w stronę drugiego mężczyzny – Legend istnieje wiele na jego temat, ale wszystkie tak naprawdę mają jedno zakończenie. Pierścień został pochowany wraz ze swoim właścicielem. W każdym razie, jeśli chodzi o Celtów, nie wszyscy oni wyznawali jego...no cóż, u nich to się nazywało bogiem, choć jak w kulcie mugoli – nie potrafił tego inaczej nazwać – Czasami praktykowali on kult miejsca. Tam gdzie się osiedlali zawsze znajdowali miejsce, któremu oddawali cześć, bardzo często były to drzewa. Przede wszystkim skupiali się oni na trzech gatunkach, był to cis, ostrokrzew albo dąb. - tu rozejrzał się w poszukiwaniu drzew – To ważna informacja, ponieważ Celtowie chowali swoich zmarłych w tzw. świętych gajach, które wbrew pozorom nie były gajami. Takie nazwy nadawano ogromnym drzewom, które posiadały bardzo rozwinięty system korzenny, Celtowie wierzyli, że właśnie dzięki takiemu dużemu systemowi korzennemu mogą mocniej połączyć się z siłami pierwotnymi. Te drzewa były nazywane Nemetonami, miejscami mocy czy też świętymi gajami. I jeśli już mówię o Nemetonach to mogę przejść do historii pierścienia. Niestety imię właściciela zostaje nieznane, ale udało mi się dotrzeć do informacji, że nie tylko zostało ono zapomniane na przestrzeni lat, ale również ze względu na okrutność osoby go noszącego, zostało wymazane z kart historii. - wziął głębszy wdech – Sercem pierścienia jest kamień, jak Pan wspomniał, i tak zawiera on krew swojego właściciela. Nazwijmy naszego władce roboczo Benen. W każdym razie Benen był tak żądny władzy i potęgi, że zawarł akt z mrocznym druidem, czyi celtyckim odpowiednikiem czarnoksiężnika, Celtowie nazywali ich Darach. Pałali się oni zakazaną, mroczną magią. Ten za cenę jego duszy oraz duszy jego potomków, zawarł w kamieniu potężne siły zmieszane wraz z jego krwią, które pomagały mu zdobywać władzę nad kolejnymi plemionami i ziemiami. Z czasem jednak potęga Benana stała się na tyle niebezpieczna, że wiec Druidów postanowił si go pozbyć. Przy pomocy zaklęć i klątw udało im się e końcu pozbawić Benana życia, jednak nie byli w stanie zniszczyć pierścienia. Pochowali go więc razem z nim w jednym miejscu, które byli w stanie bronić nawet po śmierci. Właśnie pod Nemetonem, ich świętym miejscem, na które założyli klątwy, pułapki i nie wiadomo co jeszcze aby nikt nigdy nie był już w stanie odnaleźć pierścienia. - zakończył swój wywód i pożałował, że nie miał ze sobą nic do picia, bo aż mu od tego mówienia zaschło w gardle. - Tyle udało mi się ustalić prze ten tydzień. - dodał pocierając o siebie dłonie, bo jednak stali na zimnie na otwartej przestrzeni. - Biorąc pod uwagę, że sama nazwa Druid wywodzi się od słowa Dąb, szukałbym naszego artefaktu właśnie pod takim drzewem.

ekwipunek we wsiąkiewce


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]06.10.21 17:23
Tajemnicze artefakty od wieków niezmiennie przyciągały wszelkiej maści poszukiwaczy; im mroczniejsze historie oplatały dany przedmiot, im bardziej przerażająca moc drzemała w nim według podań, tym ochoczej ściągali doń wszyscy śmiałkowie żądni potęgi, którą w gruncie rzeczy tylko nieliczni byli w stanie posiąść. Czarny Pan niewątpliwie osiągnął już więcej niż szaraczki tego świata były to sobie w stanie wyobrazić w najśmielszych snach, niewątpliwie nie potrzebował kolejnych rekwizytów, by udowadniać, że nie miał sobie równych, lecz w tym przypadku sprawa rozbijała się o mieszankę działań politycznych i propagandowych; owiany legendą pierścień, który był zgubą dla tak wielu, po kilku wiekach gorączkowych i spełzających na niczym poszukiwań miał w końcu znaleźć nowego właściciela, z pewnością przerastającego po wielokroć tego, którego zwano prawowitym. Czarnomagiczny artefakt wyrwany z historycznego serca Warwickshire już wkrótce miał zalśnić upiornym blaskiem na bladej dłoni przywódcy godnego tego, by zjednać nieprzejednanych i przekonać nieprzekonanych - ci wszak wciąż lawirowali na kruchej linii granicznej, wciąż wspaniałomyślnie dostawali szansę, by otwarcie się zadeklarować w poparciu jedynej słusznej idei. Już niedługo, okno możliwości zamykało się z każdym dniem nieuchronnie, a gdy już to nastąpi, ci, którzy pozostali świadomie po złej stronie, mieli już nie doznać podobnego aktu łaski.
Przez parę dłuższych chwil obserwował z zaciekawieniem kłęby czarnego dymu przemieszczającego się z zawrotnym tempie w kierunku zmrożonego podłoża i przemieniającego się w postawną sylwetkę Śmierciożercy. Widział już niejednokrotnie tę umiejętność w praktyce, lecz wciąż było w niej coś wyjątkowo magnetycznego, przepełniającego go pożądliwością nakłaniającą do coraz głębszego zatapiania się w nieprzebranych odmętach czarnej magii. Wsłuchał się w słowa Mulcibera, chętnie przyswajając sobie informacje z kolejnego, niedostępnego dla niego źródła. Czasem zastanawiało go to, jak to możliwe, że różne osoby były w posiadaniu szczątkowej wiedzy na temat danego artefaktu i dopiero zebranie ich wszystkich w całość przedstawiało w miarę kompletny obraz sytuacji. Skinął Xavierowi z uznaniem, uzyskawszy potwierdzenie, że nie trwonił czasu, zamiast tego zasięgając języka w sobie tylko znanych miejscach. Sława lordów Durham w dziedzinie zaklętych przedmiotów wyprzedzała ich samych, Maghnusa cieszyło to, że miał wsparcie zawodowego artefakciarza w tej misji.
- Mój informator również wspomniał o zaklęciu we wnętrzu pierścienia krwi właściciela, by jeszcze silniej wzmacniał jego potencjał, zdaje się więc, że to właśnie z ów pierścieniem mamy do czynienia - wtrącił krótkie potwierdzenie, nim uczynił to również lord Burke, prezentujący pozyskane wieści i doniesienia w wyczerpujący sposób. Słuchał go uważnie, nie pozwalając samemu sobie na zbędne przerywniki, gdy przed jego oczami coraz szerzej rozciągała się całkiem klarowna wizja. Pochówek wraz z najbardziej wartościowym dobytkiem był charakterystyczny dla kultury wikińskiej, z której to wywodził się legendarny władca. Kult miejsca znany był z wierzeń celtyckich plemion, przytaknął głową, odnajdując w historii elementy wpajane mu w temacie korzeni jego rodu. Cis, ostrokrzew i dąb. Zielarstwo nie było jego mocną stroną, lecz był w stanie rozdzielić krzew od drzewa, igły od liści. Święte gaje, będące często w istocie samotną rośliną o rozwiniętym systemie korzeniowym. - Wymazanie jego tożsamości i zasług z kart historii wyjaśniałoby również powód, dla którego samo jego imię pozostaje tajemnicą pomimo mozolnych poszukiwań - przytaknął rozważaniom Burke'a niepocieszony; nie lubił nierozwiązanych zagadek, męczyły go. Pojawienie się w całej tej historii druidów sprawiło, że pochylił się nieco z narastającą ciekawością, odruchowo i nieświadomie, jakby to w jakikolwiek sposób miało poprawić jakość odbioru bodźców słuchowych, z czym przecież nie miał najmniejszego problemu. Pochówek brutalnego władcy w świętym miejscu, którego byli w stanie bronić. Ostatnia informacja wybrzmiała alarmująco w jego uszach. Przetrawił szybko słowa Xaviera i rozważył jeszcze dodatkową kwestię. - W niezbadanych głębinach Ferrels Wood, lesie graniczącym z Warwickshire, wciąż żyją podobno potomkowie druidów wywodzących się z plemienia Iceni, praktykujących magię krwi... Jeśli i w tej okolicy występują, jeśli poczucie przenoszonego z pokolenia na pokolenie obowiązku obrony świętego miejsca wciąż jest silne - nie było to przecież aż tak nieprawdopodobne; znał historię swej krwi i swego nestora, Celtowie byli pamiętliwi i nieustępliwi, czcili swych przodków i nie drwili z tradycji ni z obowiązku. - musimy zachować szczególną ostrożność i mieć się na baczności - mało było podań o magii krwi, na przestrzeni wieków uznawanej za plugawą i niegodną opisywania, nie wspominając już nawet o jej nauczaniu. Nie znali mechanizmów jej działania ani prawdziwego potencjału. - Jeśli to drzewo wciąż tu rośnie, musi być już wiekowe. O rozłożystej koronie, złamane, gdy wiekowy rdzeń nie wytrzymał próby czasu i silnego wiatru - jeśli zostało wycięte, tkwiący w ziemi pień będzie miał wyjątkowo szeroką średnicę - snuł przypuszczenia odnośnie poszukiwanego drzewa, wciąż dopuszczając do siebie możliwość, że mogło go tu nie być wcale. Teren zmieniał się z upływem lat, mógł nie był wolny od ingerencji ludzkiej, chociaż doniesienia o omijaniu tego miejsca przez okolicznych mieszkańców napawały pewnym optymizmem.
Po zainkantowaniu Homenum Revelio przez dłuższą chwilę przesuwał uważnym spojrzeniem po wszystkim, co miał w zasięgu wzroku. Biel śniegu nie rozbłyskiwała, nie sygnalizując niczego nadzwyczajnego, jednak dostrzegł ostatecznie coś osobliwego. - Tam, w północno-wschodnim krańcu nieopodal linii drzew - wskazał palcem punkt ulokowany za przeciwległą krawędzią końcowej serii ruin. - Dwie? Może trzy sylwetki. Ich krawędzie są rozmyte, niewyraźne - oznajmił, nie kryjąc zdziwienia własnym odkryciem. Zaklęcie nie zawodziło go, coś jednak jakby blokowało klarowny przepływ białej magii. Ta jednak wciąż wskazywała, że nie byli tu tak odosobnieni, na ile wskazywała martwa cisza spowijająca okolicę.
Brak pułapek wykrytych przez Mulcibera przyjął z ulgą, lecz i z jednoczesną świadomością tego, że jeśli teren wolny był od standardowych zabezpieczeń, poziom trudności wzrastał właśnie znacząco; żaden z nich nie był na tyle naiwny, by sądzić, że ten brak wiązał się jednocześnie z brakiem jakichkolwiek innych zabezpieczeń. Skinął głową Ramseyowi, który również podzielał jego podejrzenia i nie czekając na dalsze zaproszenie, wystąpił krok w kierunku ruin, by unieść wysoko różdżkę i przystąpić do kluczowej na tym etapie analizy terenu. - Jeśli zdołacie z perspektywy przyrównać mapę ze stanem obecnym, spróbujcie to proszę zrobić, ja w tym czasie zajmę się wykryciem klątwy - zwrócił się do towarzyszy, pragnąc zintensyfikować podejmowane przez nich działania, nim ich obecność przykuje uwagę tajemniczych, pozostających w ukryciu sylwetek. Mapa nie była skomplikowana, jej studiowanie nie wymagało raczej trzech głów. Jego uwaga była wymagana gdzie indziej.
- Hexa Revelio - zainkantował niezbyt donośnie, lecz zitan nie przywołał magii posłusznie. - Hexa Revelio - powtórzył nieco dobitniej, a koniec różdżki drgnął nieznacznie. Uczynił kolejnych kilka kroków, ostrożnie przestępując linię wyznaczoną przez początek ruin. Powietrze stało się wyczuwalnie cięższe, niespokojne, lecz to wciąż nie było źródło, którego szukał. - Możecie podążać moim śladem, lecz nie występujcie przede mnie - oznajmił jeszcze swym towarzyszom, chociaż pewny był, że nie musiał ich przestrzegać przed podobnymi oczywistościami, które aktywowałyby klątwę. Powolnym, acz zdecydowanym krokiem zagłębiał się w ruiny i przesuwał różdżką wzdłuż pozostałości kamiennych ścian, myśląc przy tym zdroworozsądkowo o tym, gdzie on sam ukryłby runę przeklinającą to miejsce. Mlecznobiała poświata zamajaczyła w końcu przed jego oczami, wyznaczając punkt u styku dwóch zrujnowanych powierzchni, przesunął się jeszcze kawałek bliżej, ostrożnie wymierzając każdy cal, wiedząc, że jest już blisko. Intensywność bieli zdawała się być już poza skalą, opuścił więc różdżkę, a delikatne przetarcie okrytego śnieżnym puchem muru odkryło prowodyra całego zamieszania. - Othala - szepnął, rozpoznając runę w oku mgnienia, choć była wyblakła i wzór miejscami został przerwany przez erozję wywołaną wiatrem, czujne spojrzenie wciąż było w stanie dostrzec płytkie żłobienia. - Odpowiada za Klątwę Stosu. Jeśli nie uda mi się jej zdjąć, wszystko wokół zapłonie, a dalsze poszukiwania staną się niemożliwe - poinformował pozostałą dwójkę, chociaż oczywiście możliwości porażki nie chciał do siebie dopuścić. - Ramseyu, czy mogę liczyć na twoje wsparcie? - zwrócił się do Śmierciożercy pytająco, wspominając przypływ mocy przywołanej przez Rosiera w Bramie Zdrajców i to, z jaką łatwością przyszło im wówczas neutralizowanie pułapek. Tu stawka była o wiele większa, a obrażenia jakie mieli ponieść w razie ewentualnego niepowodzenia - po stokroć dotkliwsze.

rzuty: nieudane hexa revelio, udane hexa revelio (opcm, st zaklęcia 50, kat I, st wykrycia klątwy 100, do czego wlicza się bonus +60 ze starożytnych run III), EM: 45/50


half gods are worshipped
in wine and flowers
real gods require blood


Maghnus Bulstrode
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 death before dishonor
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9868-maghnus-i-bulstrode https://www.morsmordre.net/t9891-helios#299311 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t9894-skrytka-bankowa-nr-2246#299355 https://www.morsmordre.net/t9896-maghnus-bulstrode#299374
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]08.10.21 0:03
Spojrzenie stalowych tęczówek przeniosło się na lorda Burke'a, kiedy potwierdził jego przypuszczenia. A więc to ten pierścień. Pokiwał głową, wsłuchując się w milczeniu w jego słowa, kiedy przytaczał historię poszukiwanego artefaktu. Celtycka przeszłość przypominała mu o legendzie Locus Nihil, o druidach, pradawnej, potężnej mocy i niezwykłych kamieniach. Nie zdumiało go więc wyraźne podobieństwo, rytuały, gaje, obrzędy. Od razu przypomniał sobie także słowa Primrose, kiedy prosił ją o stworzenie talizmanu. Zapewniała go, że jeśli stworzy artefakt z domieszką krwi, będzie potężniejszy. Cena takich praktyk bywała jednak wysoka. Zawsze. Nie wierzył, że cokolwiek mogło okazać się piękne i bezpieczne jednocześnie. Zawsze była jakaś cena, którą należało zapłacić. Władca, który nosił pierścień miał możliwości, miedze i potęgę, ale nie okazał się dostatecznie mocny, by udaremnić atak druidów. Pozbawili go życia, ale dzięki temu pierścień miał szanse trafić w ręce Lorda Voldemorta. Jeśli wieść o jego posiadaniu rozniosłaby się po okolicy, mieszkańcy, którzy omijają ruiny osady z powodu legend i wierzeń będą zmuszeni oddać Panu cześć.
— Więc szukamy grobowca — odparł, z uniesioną brwią rozglądając się wokół. — Miejsca mocy — powtórzył po chwili ciszej. Kiedy poszukiwali miejsc skażonych anomaliami byli w stanie dostrzec i wyczuć cząsteczki magii. Czy te drzewa — jeśli historia, legenda była prawdą — spełniały swoją rolę, koncentrowały wokół siebie magiczną energię? To nie było nieprawdopodobne. Magia była wszędzie, przepływała przez wszystko — przedmioty, rośliny, ich samych. Nawet mugoli, po prostu nie byli w stanie nią panować. Przenikała przez wszystko, co znali, reagowała na wszystko — szczególnie na inna magię. — Pułapek nie ma wokół nas — niczego nie wykrył, był przekonany o swojej nieomylności. Mogły być gdzieś dalej, musieli więc pozostać czujni i skoncentrowani. Cis, ostrokrzew i dąb. Liczył na to, że któryś z nich będzie mógł mieć stuprocentową pewność, co do roślin, które postanowią analizować. Nie rozróżniłby dębu od buku, a buku od olchy. Wszystkie były dla niego takie same, dopóki nie miał przed oczami wyraźnie różniących się liści. Przemilczał to jednak, zdając się na nich; zakładając, że skoro lord Burke zdobył już takie informacje miał możliwości, by je zweryfikować we właściwy sposób.
Przeniósł spojrzenie na niego, pokiwał głową na jego słowa. Niemożność przywołania imienia legendarnego władcy była jednak problemem — łatwiej operowało się nazwiskami lub przydomkami niż pełną historią. Wieść o pierścieniu musiała dotrzeć do jak największej ilości osób w jak najkrótszym czasie.
— Czy ten pierścień ma jakąś nazwę? Czy w zapiskach był jakoś określany?— spytał Xaviera, tylko przelotnie obdarzając go spojrzeniem, słowa Maghnusa na temat ostrożności zwróciły jego uwagę. Patrzył przez chwilę na arystokratę, jakby z jego twarzy próbował wyczytać coś nadzwyczajnego, a kiedy wskazał kierunek ludzkiej obecności, którą wykazało jego zaklęcie, obrócił głowę, a dopiero za głową podążyła reszta sylwetki odzianej w czerń. Mapę ze spotkania pamiętał słabo; choć z powietrza miał szanse przelotnie przyjrzeć się okolicy nie mógł na szybko zweryfikować planów. — Mgła jest wciąż zbyt gęsta, by to zrobić z dystansu.— Potrzebowali potężnego wiatru, by ją przegonić; wyglądało na to, że będą musieli poradzić sobie inaczej, o ile pogoda nie zacznie się szybko poprawiać. Szczęśliwie, to utrudniało — przynajmniej w teorii — ataki ewentualnych przeciwników. Odebrał pergamin od Magnusa, rzucił na niego okiem raz jeszcze, a później rozejrzał się pobieżnie, łapiąc orientacyjnie, najwyższe punkty wokół siebie. Drzewa, które zgodnie ze słowami Maghnusa mogły uchodzić za najstarsze. Oddał ją Xavierowi, podejrzewał, że był w stanie zobaczyć tak samo dużo, jak on. Spoglądając w kierunku, gdzie miały znajdować się dwie, trzy nieznane osoby podążał powoli za Maghnusem, którego zadanie we mgle było znacznie bardziej utrudnione ale wierzył, że poradzi sobie z tym. — Zadbamy o to, byś miał spokój, rób co trzeba, by zdjąć wszystko, co może nam przeszkodzić, Maghnusie. — Skinął głową do Xaviera, po czym wykonał lekki, płynny ruch nadgarstkiem. — Magicus Extremos— szepnął, sięgając po białą, czystą magię, która mogła wzmocnić towarzyszących mu czarodziejów. Zaklęcie rzucone bezbłędnie musiało napełnić ich dodatkowymi siłami. Zatrzymał się, zgodnie z sugestią lorda. Z kieszeni wyciągnął niewielkie puzderko, filakterium. Czerwony kryształ lśnił na nim, dopóki jednym ruchem palca, nie otworzył wieka, przywołując istotę. Na chwilę przymknął oczy, łącząc się z nią myślą, ściągając ją ku sobie. Szmaragdowy dym zaczął sączyć się ze środka; wznosił ku górze, aż w końcu mieszając z czernią i bordem uformował się w istotę upiorną, skórę cienką jak papier, ziemistą, otaczającą kości, wątłe mięśnie i ścięgna; wrak człowieka z pięcioma parami równie kościstych rąk, szponów, z głową pozbawioną oczu, otworem gębowym niczym paszczą, pęknięta w pionie czaszką. Jej ciało — ani żywe ani martwe przypominało wysuszoną korę drzewa z otworem w piersi, krwawym, jakby brakło w nim serca, oplecionym jedynie siecią naczyń. Jeśli ich zaatakują, będzie w pobliżu.
— Tam — nie wskazał miejsca, tylko patrzył na kierunek; na prawo od strony, którą chwilę wcześniej pokazywał lord Bulstrode. — Wyłania się z mgły samotne drzewo; wśród ruin. — Mogło być jednym z wielu, ale teren wokół nich był mało zarośnięty; spodziewał się czegoś więcej. — Udamy się tam, kiedy uporamy się z klątwą...— chciał dodać coś jeszcze; ale wtedy poczuł, jak coś opłata mu kostki. Kiedy spojrzał w dół, ujrzał pęd wątłego bluszczu, wymuszony spod śniegu i oplatający jego kostkę. Szybko mógł zauważyć, że to samo spotkało obu mężczyzn. — Incendio — szepnął, kierując różdżkę w miejsce, z którego wysuwała się roślina. A więc to tak; pomyślał, spoglądając w mlecznobiałą mgłę. — Nie stawiajcie oporu, nie wygracie tego— ostrzegł głośno przeciwników, wiedząc, że jego niski głos bez trudu poniesie się dalej, aż do tajemniczych jednostek. Gdy tylko lord Bulstrode poradzi sobie z klątwą — wszystko się zacznie.
Echo głosów, może rzucanych niewyraźnie zaklęć dotarło do miejsca, w którym stali. I choć mgła się powoli przerzedzała, wciąż nie widział żadnych sylwetek — mimo to wiedział, że się zbliżały. Różdżkę uniósł wyżej, ze spokojem patrzył w białą przestrzeń.


| Magicus bonus: +22 1/3 (dla Xaviera i Maghnusa), przywołanie udane; rzucam na Incendio... EM: 42/50



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Ruiny opuszczonej osady  Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]08.10.21 0:03
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 32
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny opuszczonej osady  Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]08.10.21 20:43
Teraz to on słuchał swoich towarzyszy. Nagadał się, a teraz z chęcią posłucha jakie są ich przemyślenia na ten temat. Na dłużej zamyślił się nad słowami Maghnusa. Magia krwi była starą, wręcz starożytną magią, które ze względu na swoje mroczne zapędy i niebezpieczne obrządki z nią związane była zakazana i poniekąd zapomniana. Nawet osoby, które praktykowały czarną magię od lat nie posiadały dużej wiedzy, w tym temacie, o ile posiadały jakąkolwiek. Dlatego też walka z tym rodzajem magii mogła być problematyczna. Aczkolwiek nie ulegało wątpliwości, że osoba, która miała wejść w posiadanie tego konkretnego artefaktu, miała zyskać potężne moce. A przecież i bez tego Czarny Pan już był niewyobrażalnie potężny. Xavier wiedział, że kiedy wróci do domu z pewnością uważniej pochyli się nad tematem magii krwi.
- Drzewo z pewnością będzie wiekowe i wcale nie jest powiedziane, że musi stać. - zgodził się ze słowami Maghnusa.
Rozejrzał się, jednak niestety mgła utrudniała zauważenie czegokolwiek. Tak naprawdę nawet to, że przejął na chwilę mapę od Ramseya nie wiele mu pomogło. Oczywiści starał się coś zauważyć, coś charakterystycznego, co mogłoby ich odrobinę chociaż przybliżyć do celu. Jak na razie jednak bez większego rezultatu. Dodatkowo nigdy nie był orłem z zielarstwa, miał jednak nadzieję, że mimo wszystko uda się, jeśli nie jemu, to któremuś z jego towarzyszy rozpoznać jeden z trzech gatunków drzew.
Słysząc słowa Bulstrode’a na temat trzech postaci, które najprawdopodobniej znajdowały się kilkadziesiąt metrów od nich, obserwując ich z linii drzew, Burke na moment się zatrzymał. Znów zaczął wytężać wzrok, a nuż widelec uda mu się kogoś wypatrzeć. Niestety pomimo doskonałego wzroku, nie zauważył nikogo. Zaalarmowany jednak sięgnął po różdżkę i teraz trzymał ją już w pogotowiu. Było wielce prawdopodobne, że te trzy postaci, które wypatrzył Bulstrode za pomocą zaklęcia to byli druidzi. Potomkowie potężnych druidów, którzy mieli moc aby zakończyć żywot roboczo nazywanego Benena.
Za radą Maghnusa również szedł za nim. Nie znał się na klątwach, podczas jego wypraw zawsze mieli doświadczonego łamacza, który się tym zajmował. Wiedział, że Maghnus takim właśnie doświadczonym łamaczem jest, więc ufał jego umiejętnością.
- Różnie go nazywano. Krwawy pierścień, Purpurowy Sygnet, ale najczęściej napotykałem nazwę Fàinne Cumhachd, co w wolnym tłumaczeniu z języka szkoskiego gaelickiego znaczy „pierścień władzy”. - odpowiedział na pytanie Mulcibera na moment na niego zerkając by po chwili przenieść wzrok w kierunku, który wskazał.
Faktycznie, w powoli przerzedzającej się mgle dostrzegł dość pokaźnych rozmiarów drzewo. Zgodnie z porą roku nie miało ono liści, aczkolwiek można było dostrzec, że koronę miało pokaźną, a sam jego pień posiadał dużą średnice. Było całkiem możliwe, że to był poszukiwany przez nich Nemeton.
Chwilę potem poczuł pokrzepiający przypływ mocy, na co skinął Ramseyowi głową w podzięce. Jeśli mieli się tu dzisiaj mierzyć z nieznanym, to każda forma wzmocnienia się przyda. Po chwili on również poczuł jak coś owija mu się w około kostki. Obrońcy nie próżnowali, jak widać już podjęli próby przepędzenia ich stąd. Niestety dla nich, czarnoksiężnicy mieli tu dzisiaj misje do wykonania, nie było opcji by dali się przepędzić. Za przykładem Mulcibera skierował różdżkę w kierunku miejsca, z którego wyrastał bluszcz.
- Incendio. - wypowiedział spokojnie inkantacje zaklęcia, które po chwili podpaliło roślinę, a on mógł uwolnić swoją kostkę z jej uścisku – Myślę, że słowa do nich nie przemówią. - rzucił do Ramseya kręcąc głową.
On również był gotowy do walki kiedy do jego uszu dotarły głosy ich powoli zbliżających się przeciwników. Nie było opcji by opuścili to miejsce bez tego po co tu przyszli.

Incendio, +22 od Magicusa, EM: 49/50


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]09.10.21 20:16
Pomimo wyczerpujących przygotowań, pomimo uruchamiania rozbudowanych sieci kontaktów i zasięgania języka w tak wielu różnych źródłach, na każdą odpowiedź, jaką udało im się uzyskać, przypadały dwie kolejne niewiadome. Kolejne wątki owiane tajemnicą mnożyły się w oku mgnienia, a oni sami, chcąc nie chcąc, zmuszeni byli działać w jakimś stopniu po omacku, zdając się na swój instynkt i umiejętności, by wierzyć w to, że niezależnie od niespodzianek, jakie zastaną na miejscu, zdołają się z nimi uporać. Święty gaj, obleczone klątwą miejsce celtyckiego pochówku, niewidoczne sylwetki najprawdopodobniej tylko czekające na odpowiedni moment, by zaatakować, a na domiar tego wisienka na torcie w postaci spowijającej okolicę mgły gęstej jak śmietana. - I tak musimy podejść bliżej - skinął głową, przyjmując do wiadomości, że widoczność jest zbyt marna, by dali radę operować z bezpiecznej odległości, bez konieczności wchodzenia na niezbadany do końca teren. - Mam nadzieję, że nasi nowi przyjaciele nie będą się zanadto niecierpliwić - oznajmił nieco przyciszonym głosem, licząc na to, że nim potencjalni strażnicy drzewa zwanego Nemetonem przejdą do działania, zdąży wykryć i zneutralizować przekleństwo drzemiące w ruinach. Zadanie wszak nie było to proste również bez pozostawania pod obstrzałem, niezbędne do podjęcia odpowiednich kroków było niezmącone niczym skupienie.
Kroczył powoli przed siebie, uniesioną wysoko różdżką sondując okoliczne pozostałości osady i zbliżając się coraz bardziej w kierunku źródła naznaczonego runą, przysłuchiwał się jednocześnie wymianie zdań pomiędzy dwójką mężczyzn, z wrodzoną ciekawością wyłapując kolejne informacje. Fàinne Cumhachd, pierścień władzy. To była dobra nazwa na artefakt, który owiany odpowiednią legendą miał zostać przekazany Czarnemu Panu i przysporzyć mu popularności wśród ludności lokalnej, dotąd nie uznającej wyższości żadnego autorytetu. To musiało się zmienić - zmieni się już wkrótce. Skinął głową w podzięce Mulciberowi, nie wątpiąc ani przez chwilę, że do spółki z Xavierem zdołają zapewnić mu optymalne warunki do pracy. Magia w najczystszej formie zagościła w jego ciele, dodając mu dodatkowych sił do przełamywania pradawnej klątwy, lecz nim uniósł chłodny zitan ponownie, jego uwagę przykuła zdobna szkatułka wydobyta z kieszeni Śmierciożercy. Nie było to zwykłe puzderko, to wydawało się być wręcz oczywiste, a już po chwili spod uchylonego wieczka zaczął się sączyć dym o barwie podobnej do barwy Mrocznego Znaku, jaki zawisł niedawno nad Stoke-on-Trent i jaśniał upiornym blaskiem przez wiele godzin. Bulstrode wstrzymał się chwilę z dalszymi operacjami, obserwując formujące się na jego oczach przerażające widmo już ledwie przypominające człowieka, za to posiadające kilka dodatkowych par rąk w kompensacie za brak oczu; coś jednak podpowiadało mu, że pozorna ślepota istoty nie jest w stanie przeszkodzić jej jakkolwiek. Spojrzenie piwnych tęczówek studiowało paskudną kreaturę, od widoku której drobne włoski na karku mimowolnie stawały dęba, lecz nie odczuwał strachu, wiedząc, że jest to ich sprzymierzeniec, a nie wróg. Jakąż to moc posiadł Mulciber, że był w stanie przywołać podobne widmo? Jak wysoką cenę płacił, by niemalże od niechcenia operować potęgą nie do pomyślenia?
- Osobliwy towarzysz - skwitował pojawienie się istoty tonem nieadekwatnie lekkim do okoliczności. - Czy ma jakieś imię? - zapytał, na krótką chwilę zerkając w kierunku jej właściciela. Powędrował spojrzeniem w kierunku, o którym mówił Ramsey, by faktycznie dostrzec zarys dorodnego drzewa. Chwilę później bluszcz począł przebijać przez zmarzniętą pokrywę śnieżną i wić się wokół ich kostek. Niewielkie płomienie liznęły zasuszone pędy, Bulstrode przestąpił krok w miejscu, by uwolnić się od resztek krępującej go rośliny. - Nie każmy naszym nowym przyjaciołom dłużej czekać - oznajmił, gdy w mroźnym powietrzu rozbrzmiało wyraźnie ostrzeżenie Mulcibera, a oczywistym stało się to, że bluszczowe psikusy stanowiły zaledwie preludium. Tym razem już bez zwlekania i rozpraszania uniósł różdżkę, by zbliżyć ją do wyżłobionej w kamiennej powierzchni runy i wydobywając z pamięci wszystkie najważniejsze, przyswajane przez wiele lat techniki łamania klątw oraz szczegóły dotyczące tej jednej konkretnej runy Othala, przymknął oczy, by skupić swe myśli wokół dwóch nasyconych niewypowiedzianą mocą słów: Finite Incantatem.

rzut na finite, łamię klątwę stosu, kat. II, st 65, magicus +22 do rzutu, EM: 43/50


half gods are worshipped
in wine and flowers
real gods require blood


Maghnus Bulstrode
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 death before dishonor
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9868-maghnus-i-bulstrode https://www.morsmordre.net/t9891-helios#299311 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t9894-skrytka-bankowa-nr-2246#299355 https://www.morsmordre.net/t9896-maghnus-bulstrode#299374
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]09.10.21 20:16
The member 'Maghnus Bulstrode' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 37
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny opuszczonej osady  Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]10.10.21 22:44
Obecność ich nowego towarzysza na moment wyprowadziła go z równowagi. Nigdy wcześniej nie widział czegoś takiego. Pewnie gdyby nie okoliczności w jakiś się właśnie znajdowali, pewnie by podszedł do tej, mało przyjaźnie wyglądającej, istoty i ją dokładnie obejrzał. Teraz jednak nie było na to czasu, teraz cieszył się z faktu, że ten stwór z pudełka był po ich stronie i w razie czego mogli liczyć na jego pomoc. Najwyżej kiedy będzie po wszystkim zagadnie Mulciber’a o ich nowego towarzysza.
Dochodzące z każdej strony skrawki słów postawiły go w stan największej gotowości. Wcześniej, kiedy Maghnus wspomniał o trzech sylwetkach na wysokości lasu wiedział, że teraz wszystko zacznie się naprawdę. Byli przygotowani, uzbrojeni w informacje, swoją wiedzę, doświadczenia, a przede wszystkim w różdżki i magię przez nich płynącą. Xavier był tym typem człowieka, który lubił być na wszystko przygotowany. Nie przepadał za momentami kiedy coś go zaskakiwało, wolał być nawet bardziej przygotowany niż ustawa przewidywała niż dać się zaskoczyć. Teraz było podobnie. Jak tylko wszedł w posiadanie tych wszystkich informacji wiedział, że mogą mieć do czynienia z pewnego rodzaju strażnikami. Jedyne czego nie wiedział to jaką mocą będą dysponować ci strażnicy.
Byli tu jednak w trójkę, a nawet czwórkę w tym momencie, więc nie przewidywał by mieli mieć problemy w walce. A walka na pewno się rozpocznie. Nie bez powodu pierścień nie został odnaleziony od trzystu lat, pomimo że tyle osób go już szukało. Strażnicy perfekcyjnie do tej pory wykonywali swoje zadanie. Nie mieli jednak najwyraźniej nigdy wcześniej do czynienia z Rycerzami Walpurgii.
- Myślę, że już nadszarpnęliśmy ich cierpliwość. - odparł spokojnie wodząc czujnym spojrzeniem w około siebie.
Nie widział niestety za dużo. Ta przeklęta mgła utrudniała nie tyle co zobaczenie czegokolwiek i zlokalizowanie Nemetonu, ale przede wszystkim dostrzeżenie przeciwników. Różdżkę miał uniesioną w pogotowiu, jednocześnie kątem oka obserwował Maghnusa kiedy ten działał w sprawie klątwy. Zawsze podziwiał czarodziei który zajmowali się łamaniem klątw. Umiejętności jakie posiadali oraz wiedza, którą byli zmuszeni przyswoić nie była dostępna dla wszystkich. Znał kilku łamaczy klątw, z którymi był na swoich wyprawach, więc wiedział co potrafią.
Widząc, że klątwa została unieszkodliwiona uśmiechnął się lekko pod nosem.
- Mam dość tej mgły. - mruknął kręcąc głową, po czym uniósł różdżkę kierując ją na mgłę przed nimi, po czym skupił się na sile zaklęcia – Deprimo! - wypowiedział wyraźnie zaklęcie, a czując jak drewno lekko zawibrowało wiedział, że magia go posłuchała.
Wyczarowany wiatr przegonił sporą część mgły, która była przed nimi, jednocześnie ukazując im dokładniej ruiny. Ich oczom ujawniły się fragmenty kamiennych ścian, porozrzucane kamienie, ziemia pokryta śniegiem oraz i drzewo, o którym wcześniej wspominał Ramsey. Niestety z tej odległości nie był w stanie stwierdzić czy to było drzewo, którego szukali, musiałby podejść. Teraz jednak nie było do możliwe, ponieważ głosy strażników stawały się coraz wyraźniejsze, a to oznaczało, że byli oni coraz bliżej.

Deprimo, +22 magicus, EM: 47/50.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]12.10.21 1:52
—Fàinne Cumhachd— powtórzył, próbując po Xavierze odpowiednio zaakcentować szkocki, z którym niewiele miał w życiu wspólnego. — Brzmi odpowiednio, by zbudować wokół niego na nowo legendę i przypisać artefakt Czarnemu Panu, wraz z jego mocą, niezależnie od tego, jaka by ona nie była.— Nawet jeśli miało się okazać, że nie mógł się równać potędze Locus Nihil, bazowanie na dawnych historiach i zapomnianych dziejach, mitach, które budziły lęk i grozę, opiewały w okrucieństwo i terror mogła tylko pomóc podporządkować sobie Lordowi Voldemortowi ludność Warwickshire. Nie znaleźli go jeszcze — tego artefaktu, nie byli pewnie nawet blisko, ale jeśli to wszystko, co o nim mówiono okaże się prawdą, chociażby w części, informacje muszą iść dalej, a ci, którzy znają legendy o okrutnym władcy opowiedzą je innym. Jeśli dotąd nie mogli uwierzyć w to, co działo się wokół, będą musieli w końcu uznać, że jedynym prawowitym i właściwym Panem jest Voldemort.
Bluszcz zajął się ogniem, a wtedy szybko cofnął nogę i dłonią odsunął płaszcz, by nie podpalił także materiału. Płomyk zgasł samoistnie, z powodu wilgoci unoszącej się w powietrzu, mgły, śniegu, z którego wyrosła. Przydeptał ją po chwili tylko zerkając na nią, by po chwili powrócić wzrokiem w stronę upiora, który opuścił jego filakterium. Czarnomagiczna moc, którą posiadł miała olbrzymi potencjał, a on zamierzał go dziś wykorzystać. Obecność duszy, która zawisła przy nich wspierała ich czarnomagiczne praktyki. Byli silniejsi, potężniejsi niż przewidywali ich wrogowie.
— Nie szkodzi — odparł lordowi ze spokojem, spoglądając w kierunku, gdzie miały znajdować się trzy osoby, trzech czarodziejów. Nie chodziło mu wcale o to, by ich ostrzec, a już na pewno, by skłonić do odwrotu. Był przekonany, że w pobliżu nie mógł znaleźć się żaden sojusznik, a każda inna osoba stanowiła przeszkodę, którą powinni po prostu wyeliminować. — Magia to zrobi.— Przemówi, raz a porządnie. Był absolutnie przekonany o ich zwycięstwie, o tym, że ktokolwiek im próbował przeszkodzić zostanie unicestwiony. Koncentrował się przez chwilę na istocie, póki między nimi nie zawisło pytanie Maghnusa.
— Uroczy, czyż nie? — odparł podobnie lekkim tonem. — Wciąż nie. Masz dla mnie jakąś adekwatną propozycję? — Zerknął na młodego Bulstrode'a przelotnie, na ustach zatańczył mu krótki, wilczy uśmiech, który odbierał mu nie tylko powagi, ale i lat. — Nie używajcie ognia.
Ruch Burke'a sprawił, że kamienne ruiny przed nimi posypały się, kamienie zleciały w śnieg, puch rozsypał się dalej wzniesiony wiatrem, a gęsta mgła rozgoniła, poprawiając widoczność. Na tyle, na ile potrzebowali, bowiem szybko przed nimi wyłoniły się cienie trzech postaci. Przeniósł wzrok na swojego towarzysza.
— Zabij ich — polecenie było krótkie, treściwe, ale wiedział, że istota była na tyle silna i potężna, aby to zrobić. Nie powinni czekać na ruch z ich strony — pod stopami, kruszące się w śniegu liście pluszczu, który ich oplótł był odpowiedzią na to, z jakimi zamiarami nosili się czarodzieje przed nimi. Dusza pomknęła przez mgłę w ich stronę. Uniósł różdżkę w kierunku jednego z przeciwników. —Implosio— wyrecytował wyraźnie, miękkim nadgarstkiem wykonując odpowiedni ruch. —Sectumsempra— rzucił zaraz po pierwszym zaklęciu, w drugiego, tuż obok. Była ich tylko trójka, nie powinni stanowić dla nich żadnego problemu.
Przeciwnicy, który wyłaniali się powoli z gęstej, białej mgły nieco rozgonionej przez udane zaklęcie Xaviera unieśli swoje różdżki, gotowi do obrony, gotowi do ataku, do działania.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Ruiny opuszczonej osady  Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Ruiny opuszczonej osady [odnośnik]12.10.21 1:52
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 96

--------------------------------

#2 'k10' : 7

--------------------------------

#3 'k8' : 5, 3, 6, 5, 3, 3, 4, 6, 1, 6, 2, 3

--------------------------------

#4 'k100' : 59

--------------------------------

#5 'k10' : 8

--------------------------------

#6 'k8' : 8, 8, 4, 5, 3, 8, 1, 4, 1, 3, 7, 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny opuszczonej osady  Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Ruiny opuszczonej osady
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach