Wydarzenia


Ekipa forum
Bar mleczny "Coś z niczego"
AutorWiadomość
Bar mleczny "Coś z niczego" [odnośnik]28.08.22 22:22
First topic message reminder :

Bar mleczny "Coś z niczego"


★★
Czarodziejski bar mleczny otworzył się w Plymouth już po wybuchu wojny, gdy prowadząca go czarownica – pani Filomena – została zmuszona do ucieczki z okupowanego Londynu. Podawane dania nie należą do wykwintnych, są za to względnie tanie – dlatego wyjątkowo chętnie stołują się tutaj pracownicy podziemnego ministerstwa magii (dostępny jest jednak dla wszystkich). Do południa zjeść można zazwyczaj słynną już w okolicy jajecznicę lub kupić kanapkę z czerstwego chleba i napić się słabej herbaty lub czarnej kawy; w porze obiadowej podawane są proste zupy i drugie dania – różne w zależności od dnia tygodnia i aktualnej dostępności produktów.
Sam bar jest niewielki, urządzony skromnie: z pojedynczą ladą, kwadratowymi stolikami i twardymi krzesłami. W środku bywa głośno i tłoczno, pani Filomena zdaje się jednak bez trudu panować nad śniadaniowym chaosem, pilnując porządku z wprawą doświadczonej pani domu. Ściany lokalu pozbawione są ozdób, pomalowane jasną farbą – stołujący się tu czarodzieje mają jednak w zwyczaju zostawiać na nich odręcznie pisane wiadomości o tematyce wszelakiej: od beztroskiej, chwalącej talent kulinarny właścicielki, po wojenną – skupiającą się na przypadkowych wspomnieniach o tych, którzy odeszli.

Postacie planujące zjeść obiad w barze, rzucają kością k6 (jedna osoba z pary) – i interpretują aktualne menu zgodnie z wynikiem:

1 – zupa szczawiowa z jajkiem; dorsz smażony z ziemniakami i surówką z marchwi;
2 – barszcz czerwony z ziemniakami; fasola po bretońsku (bezmięsna);
3 – zupa grochowa; filet z kurczaka z kaszą gryczaną i surówką z buraków;
4 – zupa rybna; groch z kapustą;
5 – kapuśniak; kawałek duszonego gołębia z kaszą jęczmienną i surówką z kalarepy;
6 – rosół z makaronem i marchewką; pstrąg pieczony z ziemniakami i pieczarkami; kawałek ciasta marchewkowego.

Lokacja zawiera kości.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar mleczny "Coś z niczego" - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Bar mleczny "Coś z niczego" [odnośnik]09.10.23 18:51
| 8 lipca

Plymouth było zdecydowanie spokojniejsze od Londynu, w którym Roger niegdyś się uczył, ale w porównaniu z Doliną Godryka było wręcz tłoczne. Nawet teraz, w obliczu wojny, ludzie bezustannie przemierzali ulice, żyjąc tak normalnym życiem, jak tylko było to możliwe, zważając na aktualne okoliczności.
Roger stał się teraz właśnie jednym z tych ludzi, idąc dość szybkim krokiem chodnikiem. Nie znał jeszcze zbyt dobrze okolicy i musiał sprawdzić na mapie, przy jakiej ulicy znajduje się bar mleczy, do którego zaprosił go Tonks. Gdy jednak to już zrobił, znalezienie go nie było szczególnie trudne. Roger w końcu przestąpił przez próg, uchylając ostrożnie drzwi i rozglądając się wewnątrz.
Bar nie był szczególnie zatłoczony. Pojedyncze osoby siedziały przy stolikach, siorbiąc zupę. Miejsce było schludne, ale dość ubogie, jak większość tych, na które wpadał w mieście. Ani trochę go to nie dziwiło — w końcu trudno oczekiwać bogactwa w czasie wojny, w hrabstwach, które ledwo się trzymały. Nie dziwiło też to, że ludziom zależało na normalności i zachowaniu pozorów. Czyste wnętrze zaś zawsze sprawiało wrażenie zadbanego, choćby nie wiadomo jak ubogo zdobione było.
Roger przez chwilę nie potrafił wypatrzeć Michaela. Widzieli się wszak jedenaście lat temu, a Tonks siedział nieco bokiem i Bennett musiał spojrzeć dwa razy, aby upewnić się, że to na pewno jest ta osoba, z którą miał się dziś spotkać.
Cześć Tonks, jak leci? — podszedł, wyciągając rękę na powitanie. — Dzięki za propozycje lokalu, nie rozeznaje się jeszcze najlepiej w mieście. Coś ciekawego tu podają?
Siadając przy stoliku, ucieszył się w duchu, że Michael wybrał raczej jadłodajnie, niż bar z alkoholem. Robił się głodny, a nie przewidział, że jedzenie w Anglii na mieście będzie aż tak drogie. W Stanach budki z jedzeniem opanowały rynek do tego stopnia, że przez tyle lat kawalerstwa nie miał potrzeby, aby nauczyć się gotować. Czuł jednak, że to szybko będzie musiało ulec zmianie. Jedzenie na mieście w Plymouth było stosunkowo drogie, a już teraz wiedział, że jego zarobki będą zdecydowanie niższe tutaj, niż w Ameryce. Ani przez chwilę nie kwestionował jednak swojego powrotu. Tam i tak nie miał czego szukać, tu przynajmniej był bliżej rodziny, a problemy z żywnością były tylko wyzwaniem, które należało podjąć.



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers

Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : 20 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Bar mleczny "Coś z niczego" [odnośnik]14.10.23 15:17
8.07

List od dawnego kolegi był zaskoczeniem. Choć lubił Rogera i choć obiecywali, że będą do siebie pisywać, to w praktyce kontakt się rozluźnił. Listy do Stanów Zjednoczonych szły długo, Mike miał poczucie, że powinien odpisać jakoś szczegółowo, a nigdy nie lubił siedzieć w miejscu. Praca świeżo upieczonego aurora była intensywna, nocne życie w Londynie jeszcze intensywniejsze, a gdy zwalał się do łóżka w środku nocy to nie miał zupełnie głowy do korespondencji. Roger chyba zresztą też nie, bo Tonks nie pamiętał już, kto pierwszy rozluźnił kontakt i czyj list pozostał nieodpowiedziany.
Przez minione lata zdołał oduczyć się zaufania, nawet do starych znajomych, ale wzmianka o Just w liście pomogła. Niekoniecznie w uspokojeniu Michaela, ale na pewno w przekonaniu go do spotkania. Zastanawiał się, czy Roger wie, że za głowę Tonksa do niedawna była nagroda - listy gończe za Just nadal wisiały w kraju, pewnie je widział. Czego chciał od ich rodzeństwa? Z jednej strony sympatia i pamięć były pokrzepiające, ale z drugiej Michael od początku wojny spoglądał na wszystkich podejrzliwie. Dlaczego Bennett wrócił właśnie teraz i szukał kontaktu?
Dowie się w Plymouth. Obiad w mieście związanym z rebelią, w trakcie zawieszenia broni, był w końcu bezpieczny. Przyszedł wcześniej, zająć w miarę ustronne miejsce zanim zrobi się tłoczno w porze obiadowej.
-Cześć. - podniósł głowę, wstał, uścisnął mu dłoń. -Jakoś. - nie zamierzał udawać, że leci świetnie, choć - dzięki odnowieniu znajomości z Addą - leciało o wiele lepiej niż zwykle. Przesunął wzrokiem po twarzy Rogera, dostrzegł oznaki postępujących lat, ale nie był w stanie wyczytać z jego miny nic więcej. -Zawsze mają danie dnia, sprawdźmy. - energicznie skierował się do lady, by je zamówić. Czymkolwiek by nie było, nie wybrzydzał. Lubił tu jeść, łudząc się, że wtedy Kerrie zje w domu trochę więcej. -Kiedy i dlaczego wróciłeś? - zapytał wprost, bezpardonowo, oglądając się przez ramię. -Trwa zawieszenie, ale do niedawna mógłbyś wpaść w kłopoty za kontakty ze mną i moją siostrą. - dodał zniżonym głosem.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Bar mleczny "Coś z niczego" - Page 2 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Bar mleczny "Coś z niczego" [odnośnik]14.10.23 15:17
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar mleczny "Coś z niczego" - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar mleczny "Coś z niczego" [odnośnik]14.10.23 16:56
To, jak Tonks wypowiadał słowa i w jaki sposób się poruszał, od razu dało Bennettowi do zrozumienia, że mężczyzna czuje względem niego dystans. Jeszcze nieprzyzwyczajony do wojennej rzeczywistości Roger w pierwszej chwili poczuł dysonans. Byli znajomymi, którzy nie widzieli się od lat; spotkanie po takim czasie powinno wywoływać tylko pozytywne emocje. Zwłaszcza że widział się przecież z Justine. Ta wprawdzie również odpowiadała raczej zdawkowo, jednak było w niej więcej uśmiechu i swobody, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że przed laty znał ją zdecydowanie słabiej, niż Michaela. Była przecież ledwo nastolatka, gdy opuścił kraj.
Dopiero po krótkiej chwili do Rogera zaczęło docierać, że po prawdzie, zachowanie Tonksa jest całkiem uzasadnione i trudno się mu o to dziwić. Po tylu latach większość kontaktów z angielskimi znajomymi urwała się. Trudno było regularnie pisać listy do wszystkich, zwłaszcza z natłokiem pracy na głowie, a potem jeszcze z całą tą sytuacją...
Jasne — powiedział, podążając za Tonksem, a potem czytając menu. Serwowany tego dnia posiłek wcale nie brzmiał źle. — Kapuśniak poproszę — zamówił.
Michael nie miał chyba jednak zamiaru owijać z bawełnę. Zamiast pogadać o pogodzie, od razu zaczął zadawać konkretne pytania ostrym tonem, jakby prowadził właśnie przesłuchanie. Roger westchnął. Odpowiedzi nie były tajemnicą… a przynajmniej większa część z nich.
Niedawno, końcem czerwca, jeszcze nie zdążyłem się urządzić. Wiesz, amerykański sen jednak nie jest tak ładny, jak zapowiadali, a tu mam rodzinę. — Wzruszył ramionami. Nie było nic dziwnego w tym, że chciał przecież wrócić do bliskich. Ile można być samotnym kawalerem odciętym od rodziny? — Wiem, Justine wydawała się całkiem dumna z plakatów. — Uśmiechnął się na wspomnienie miny kobiety sprzed kilku dni. — Ciebie nie widziałem, ale twoja siostra raz nawet z miejskiego dziennika w Arkansas się uśmiechała, wieści docierają daleko.
Jak znał życie, mężczyzn i Michaela ten pewnie dużo bardziej przejmował się siostrą, niż samym sobą. Justine zyskała swoje pięć minut sławy nawet za wielką wodą, ale niestety w tym kontekście to nie było coś godnego pozazdroszczenia. Sama jednak odwracała to w żart.
Gdy została mu podana zupa, ruszył ponownie w stronę stolika.
Serio przepraszam za brak kontaktu — powiedział. Gdyby jednak zmusił się do pisania listów, może teraz byłoby mu łatwiej odbudować dawne znajomości. — Trudno jest pisać do wszystkich, praca, życie, no wiesz, i po takim czasie tylko do rodziny pisałem regularnie.



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers

Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : 20 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Bar mleczny "Coś z niczego" [odnośnik]26.10.23 13:38
Zauważył, że Roger wyczuł zbudowany między nimi dystans - choć, pomimo wprawy w czytaniu ludzi, czytał dawnego przyjaciela gorzej niż przed laty. Urwany kontakt i słowa na pergaminie nie mogły zastąpić osobistego kontaktu, wspomnień budowanych w codzienności.
-To samo. - mruknął, bo, choć kochał jeść, to powrót i motywacje Rogera ciekawiły go bardziej niż zupa. Przeszedł do przesłuchania, nie odrywając wzroku od twarzy Bennetta.
-Z końcem czerwca czyli jeszcze przed rozpoczęciem zawieszenia broni. - wychwycił. Nie orientował się w tym, jak działają teraz powroty do kraju, jeśli już to pomagał uciekinierom dostawać się na statki wypływające z kraju. -Nie miałeś trudności? - zapytał z ciekawości. -Jakie są teraz nastroje w Stanach? - ożywił się, jeszcze bardziej ciekawy. -Ile wiecie... wiedzą o obecnej wojnie? - Fox przemawiał przed amerykańskimi aurorami, ale podobno mieli swoje problemy, nie wsparli jeszcze otwarcie Anglików. Byli zdani na siebie. Drażnił go amerykański izolacjonizm, ale tylko o nim słyszał. Czy drażnił też Rogera? -Jak się tam urządziłeś? - zadał oklepane pytanie, które pobrzmiewało także w ich listach, ale tym razem mógł to zrobić osobiście, spoglądając dawnemu przyjacielowi prosto w oczy. Stalowoniebieskie spojrzenie nieco złagodniało, czy to pod wpływem zainteresowania czy lekkiego poczucia winy. -Co z twoją rodziną? - próbował sobie przypomnieć coś więcej, ale ze wstydem poprzestał na tym, że byli półkrwi. W dzieciństwie nie wnikał, jak bardzo - czy tak jak poplecznicy nowego systemu, większość czarodziejów dla których w teorii budowano nowy świat; czy jak rodzeństwo Wrightów i czarodzieje niepowracający z rejestracji różdżek, ścigani za rodzica lub dziadka mugola. W dzieciństwie, w lepszych czasach, to się przecież nie liczyło. Roger był czarodziejem, odnajdywał się w świecie magii nieco lepiej od wychowanego całkowicie po mugolsku Michaela, tylko tyle liczyło się dla młodego Tonksa. Tylko tyle powinno się liczyć w świecie, który przepadł i w którym uśmiechałby się do dawnego znajomego częściej i przepytywał go mniej natarczywie.
Uśmiechnął się blado w odpowiedzi na temat plakatów, ale trudno mu było podchodzić do nich z tym samym humorem co Justine.
-Ładnie wyszła. - skomentował krótko, dławiąc słowa o tym, że siostra potrafi robić dobrą minę do złej gry, próbując wyprzeć wspomnienie Azkabanu i zignorować chłodny dreszcz na plecach. -Nazwisko Tonks sławne w Arkansas, kto by pomyślał. - świadomość nagrody wyznaczonej za głowę siostry była okropna, ale niesława miała swoje korzyści. Autorytet w oczach prozakonnych cywili, argument do przesłuchiwania zastraszonych złoczyńców. Pamiętał, jak w szkole nikt nie znał jego nazwiska - w mugolskim świecie to było normalne, ale u szlachciców i dzieckaów z czysto krwistych rodzin budziło pogardliwe uśmieszki.
Teraz już go znali. Chcieli go zabić, ale przynajmniej - on, Just, Tonksowie - udowodnili coś światu.
Przeprosiny były nieoczekiwane, przynajmniej dla niego. Lekko zbity z tropu zaczął się zastanawiać, czy to jego posępna mina skłoniła Rogera do tego wyrazu skruchy - ale Bennett nie mógł zastać w tym barze dawnego Michaela. Tamten młody auror rozpłynął się gdzieś z biegiem lat, szczególnie pomiędzy ugryzieniem, a wybuchem wojny.
-Nic nie szkodzi, przecież... taka sama droga. Też mogłem pisać, a miałem sporo na głowie... i nagrodę nad głową. - zmusił się do żartu z tych głupich plakatów.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Bar mleczny "Coś z niczego" - Page 2 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Bar mleczny "Coś z niczego" [odnośnik]26.10.23 18:23
Krzesła w barze nie należały do tych najwygodniejszych. Roger miał wrażenie, że wcale nie zachęcają do tego, aby siedzieć na nich dłużej. Przychodzisz, zjadasz, wychodzisz, by jak najwięcej osób mogło cieszyć się dość tanim posiłkiem. To nie było miejsce stworzone do długich spotkań z przyjaciółmi i cóż, może właśnie dlatego Michael je wybrał. Albo po prostu było tanie… Nieważne, nie było sensu się nad tym dłużej zastanawiać.
Pokiwał głową, potwierdzając.
Było trochę problemów z papierami i trochę zachodu z tym wszystkim… musiałem wykorzystać ojca, by napisał do paru swoich znajomych, ale ostatecznie… jestem. — Wzruszył ramionami. — Tylko w Arkansas jak zawsze mają burdel w papierach i nie chcą mi dosłać tego, co mi brakuje. — Westchnął.
Z tego co pamiętał problemy z biurokracją były wszędzie i zawsze, niezależnie od tego, czy były to Stany, czy Anglia, wojna czy pokój. Problemy z papierologią były chyba równie pewne, co śmierć i podatki.
No właśnie nijak. Ale to ciekawy kraj. Duży. — Sam nie spodziewał się tak wielkich połaci terenu i tak potężnych różnic pomiędzy konkretnymi rejonami. A kiedyś Anglia wydawała mu się przestronna. — Dają sobie radę. Nie jest łatwo, ale… to chyba jak wszędzie teraz w Anglii. Rodzice cały czas mieszkają w Dolinie Godryka.
No bo i gdzie mieliby się przeprowadzić? To w dalszym ciągu było stosunkowo bezpieczne miejsce. Poza tym Bennettowie wcale nie porzuciliby domu z lekkim sercem, nawet gdyby zrobiłoby się tam bardziej niebezpiecznie. Za bardzo byli przywiązani do lokalnej społeczności, z którą ojciec Rogera wychowywał się od najmłodszych lat.
Zaśmiał się cicho, słysząc komentarz Tonksa i wsadził łyżkę do zupy.
Dbacie o swoją reputację. — Roger uniósł brew z zawadiackim uśmiechem. — Ty jak na gryfona przystało, a siostra po prostu idzie w twoje ślady, z kim przystajesz, takim się stajesz, prawda? — Choć ton Bennetta był żartobliwy, Roger doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że sprawa wcale nie była tak lekka i przyjemna, przeciwnie wręcz. Ale siedzenie i płakanie nad sytuacją raczej nic by nie zmieniło.
Zresztą… gdzie te czasy, kiedy dom w Hogwarcie zdawał się definiować całą rzeczywistość, cały światopogląd? Wbrew pozorom to zmieniało w życiu młodych ludzi więcej, niż mogło się wydawać. Definiowało kolory, w które się ubierali, zwierzęta, z którymi się utożsamiali; wpływało w znacznym stopniu na ich towarzystwo, czy ulubionych nauczycieli. Czy założyciele szkoły zdawali sobie sprawę, że tworząc je, stworzyli podziały, które przez kolejne tysiąc lat miały towarzyszyć magicznej społeczności, nie pozwalając jej na stworzenie jednolitego społeczeństwa?
Byliście zajęci — stwierdził po prostu. — Było, minęło, teraz jestem tutaj… i na Merlina, znów wszystko trzeba zaczynać od nowa. — Westchnął.



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers

Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : 20 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Bar mleczny "Coś z niczego" [odnośnik]08.11.23 21:10
Wybrał bar, bo można było w nim tanio zjeść i choć na chwilę zapomnieć o brakach we własnej spiżarni. Podświadomie faktycznie kierował się pragmatycznymi względami - bliskością do Ministerstwa, niepozornością tego miejsca. Odwykł od spotykania się z ludźmi i nie chciał, by znali jego stałe miejscówki - lasy, w których polował i spędzał pełnie, odludne klify, na których czasem wypoczywał i nawet pub w Dolinie Godryka, gdzie zdążył zaprzyjaźnić się z barmanem. Tutaj przychodzili wszyscy z okolicy, a to sprawiało, że Roger ujrzy Tonksa z każdym i z nikim zarazem, a rozpoznawalna twarz aurora nie narazi nikogo na potencjalne niebezpieczeństwo. Bennetta również - Mike nadal nie wiedział, czy Roger w pełni zdaje sobie sprawę, że ich znajomość może narobić mu problemów; ale do baru przychodziło tylu pracowników podziemia i jadło się tu w takim pośpiechu, że nikt pewnie nie zwróci na nich uwagi.
-Arkansas. - powtórzył, dziwnie się to wymawiało, niezgodnie z angielską intuicją. -Ledwo wiem, gdzie to jest. - uśmiechnął się, po raz pierwszy szerzej. -Dlaczego osiedliłeś się akurat tam? - dopytał. Nie w Nowym Jorku ani innych... znanych miejscach?
Zanotował w pamięci, że rodzice Bennetta mieszkają w Dolinie i że może tam na niego wpaść.
-Może następnym razem spotkamy się u Starego Sue. - mruknął, nawiązując do pubu w Somerset.
Próbował docenić dowcip, ale bardziej docenił powagę w oczach Rogera. Skinął głową, tym razem bez uśmiechu, a czoło przecięła mu zmarszczka troski.
-Ja zawsze chciałem zostać aurorem. Justine podjęła taką decyzję, gdy zbliżało się już do nas widmo wojny. - westchnął, czując jakiś nieokreślony żal do świata związany z wyborem siostry. Do niedawna myślał, że też tego chciała, ale kilka dni temu odbyli burzliwą rozmowę przy śniadaniu i warknęła, że musiała. Że tak mogła najlepiej przysłużyć się wygraniu tej wojny. Kim byłaby dzisiaj, gdyby okoliczności nie zmusiły jej do poświęceń?
-Znalazłeś już pracę? - spytał bez ogródek, gdy Roger wspomniał o zaczynaniu od nowa. Na usta cisnęło mu się, że podziemie przyjęłoby osoby o jego doświadczeniu i zdolnościach, ale na początku chciał wybadać jego plany.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Bar mleczny "Coś z niczego" - Page 2 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Bar mleczny "Coś z niczego" [odnośnik]08.11.23 21:41
Nowy w Anglii, chyba faktycznie nie do końca zdawał sobie sprawy z tego, co oznaczało siedzenie ze zbrodniarzem wojennym przy jednym stoliku. Już sam pomysł, że komuś takiemu jak Tonks mogło grozić aresztowanie, wydawał mu się irracjonalny. Mężczyzna zawsze był praworządny, a przynajmniej takiego Roger go pamiętał. Poza tym Bennett nie przywykł jeszcze do świata, w którym na każdym kroku czyhało niebezpieczeństwo, a że na razie uniknął groźniejszych wydarzeń, to poczucie nie zostało jeszcze zachwiane. Na pewno swój udział miało tymczasowe zawieszenie broni, które nieco uspokoiło sytuację w kraju.
Wzruszył ramionami, słysząc pytanie dawnego znajomego.
W Idaho trochę mi się popieprzyło, a w Arkansas potrzebowali wsparcia, to mnie przenieśli. — Wzruszył ramionami. — Arkansas jest obok Luizjany, tam wiesz, gdzie jest Nowy Orlean. — O tym miejscu Tonks musiał coś więcej słyszeć. Było w końcu całkiem popularne. — Mamy… mieliśmy tam trochę tornad, trochę upałów, dużo barów z niezdrowym żarciem i za dużo hodowli drobiu. Na Merlina, nawet nie wiesz, ile spraw związanych z kurczakami rozwiązywałem… ludzie potrafią się o takie rzeczy zabijać… — Westchnął. Zabijać i w przenośni, i całkiem dosłownie. Rozwiązywał raz sprawę czarodzieja, który oberwał cegłą w czaszkę za obrażanie koguta sąsiada. Nie miał na to słów ani wtedy, ani teraz.
Tak naprawdę Roger nigdy nie marzył o wyjeździe do Stanów; to wyszło przypadkiem, bo akurat była okazja. Być może, gdyby marzył, wyruszyłby do San Francisco, czy zamieszkałby w Nowym Jorku; tak naprawdę jednak nigdy nie robiło mu to większej różnicy, a przyzwyczajony do mieszkania w niewielkiej Dolinie Godryka, całkiem cenił sobie amerykańską przestrzeń i zwyczajność. Po co komu ciasna kawalerka na Manhattanie, skoro mógł pozwolić sobie na dom z widokiem na góry, i to w tej samej cenie? A odległości nie były przecież problemem, gdy na pomoc przychodziła teleportacja.
Dalej działa? Niech mnie dunder świśnie, nie byłem tam od lat. — Zaśmiał się cicho pod nosem.
Kolejna wiadomość wywołała jednak zdziwienie na twarzy Rogera. Zmarszczył brwi.
Justine? Aurorem? — Ta wiadomość nie pasowała mu do obrazu nastoletniej dziewczynki, którą blondynka była przez lata w pamięci Bennetta. — Naprawdę? To znaczy… rozumiem decyzję, ale… — podrapał się po głowie — …emm… no… — Pokręcił głową, nie znajdując słów. Skoro tak, może faktycznie byłoby lepiej, gdyby ściągnęli tego chłopca z drzewa czarami? Nie ufał jej w tym względzie, nie wiedział, jakie ma umiejętności, to i wolał się po prostu wspiąć, nie ryzykując zbyt wiele. Dalej uważał, że dla samopoczucia dziesięciolatka to było lepsze rozwiązanie, ale wyglądało na to, że zwyczajna młodsza siostra kolegi okazała się bardziej utalentowana, niż zakładał. W końcu aurorem, członkiem jednostki specjalnej, nie zostaje byle kto. Nawet jemu to nie było do tej pory dane.
Co prawda, widząc plakaty, mógł się tego domyślić, ale nie wczytywał się w nie aż tak bardzo i informacja po ludzku mu umknęła. Albo po prostu nie chciał jej do siebie dopuścić? Mogło być i tak.
Pokręcił głową. No… niestety, nie bardzo.
Na razie łapie zlecenia, ale wiesz, jak jest… Bawienie się w śledztwa bez partnera i wsparcia z góry nie jest łatwe. Ale po prawdzie, dobre biuro detektywistyczne w tych czasach mogłoby zbić krocie. Gdy państwo nie działa, jak powinno… ludzie szukają pomocy w innych miejscach. — Z biznesowego punktu widzenia, powinno go to cieszyć, ale przecież nie był biznesmenem. Był detektywem, służbistą, trybikiem w służbie sprawiedliwości.



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers

Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : 20 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Bar mleczny "Coś z niczego" [odnośnik]28.11.23 22:02
O Idaho też niewiele wiedział, o Luizjanie jeszcze mniej, ale o Nowym Orleanie chyba kiedyś słyszał - w każdym razie, zrobił mądrą minę.
-Jak sobie radzicie z tornadami? - zapytał, zaciekawiony. W Anglii się nie zdarzały, ale pamiętał skutki huraganu, który niedawno spustoszył Yorkshire. -Jakie jest twoje ulubione amerykańskie żarcie? - prawie skończył już swój posiłek, pochłaniając go szybko w trakcie rozmowy. Poczuł ukłucie zazdrości o Amerykanów - pewnie nie zmagali się z kryzysem. -Zabijać o kurczaki? Dosłownie? - parsknął śmiechem, wreszcie nieco rozluźniony. W jasnych oczach rozbłysła wesołość, jakiś ślad dawnego Michaela - radosnego Gryfona ze szkoły, który często żartował i zdawał się niczym nie przejmować.
-Dalej! W takim razie następnym razem idziemy na piwo. - obiecał, choć jeszcze nie był pewien kiedy nastąpi następny raz. Odzwyczaił się od spotkań ze znajomymi, od nowych osób, nawet od starych znajomych. W teorii zawieszenie broni stwarzało okazję do nadrobienia takich zaległości, ale w praktyce wciąż miał z tyłu głowy myśl, że ten błogi czas niedługo się skończy.
Zamrugał, gdy uświadomił sobie, że Roger nie wiedział o profesji Justine. Nie była sekretem, Tonks opuściła Biuro Aurorów wraz całą zbuntowaną jednostką. Zaczynało do niego docierać, jak wiele dawny przyjaciel ma do nadrobienia.
-No tak. Pamiętasz ją jako... młodszą. - uśmiechnął się kącikiem ust. Nachylił się do przodu, gdy Roger zaczął mówić o swoich planach.
-Co ludzie mówią o państwie? Podziemne Ministerstwo, prawowity Minister - my wciąż działamy. - ale czy ludzie to widzieli? -I potrzebujemy rąk do pracy. Ze swoim doświadczeniem mógłbyś się dobrze odnaleźć wśród szpiegów lub patroli. - jego doświadczenie pasowałoby zarówno do demimozów, jak i hipogryfów. -Nie płacimy tak wiele jak za dawnych czasów, ale to stabilna pensja. A jeśli i tak mieszkasz na Półwyspie Kornwalijskim... - wzruszył ramionami, nie chcąc namawiać Bennetta nazbyt nachalnie, świadom ryzyka związanego z pracą dla rebeliantów. Jednak praca detektywa też nie była bezpieczna, a nie wyjeżdżając na ziemie Malfoya Roger nie miał aż tak wiele do stracenia.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Bar mleczny "Coś z niczego" - Page 2 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Bar mleczny "Coś z niczego" [odnośnik]02.12.23 19:58
Jak sobie radziliście… Tak, jakby Roger był Amerykaninem. Po jedenastu latach poza krajem mimo wszystko dalej nie czuł się jednym z nich. Był zdecydowanie bardziej Brytyjczykiem, nawet mimo tego, że po takim czasie całkiem nieźle potrafił udawać akcent zarówno z Idaho, jak i Arkansas. Jednak o ile w Stanach było to całkiem przydatne w niektórych przypadkach, tak w Anglii w wielu przypadkach mogło wzbudzić więcej niewygodnych pytań.
Jest specjalna jednostka, magicznie zabezpieczająca przed nimi domy. Ale nie znam się na tym kompletnie. — Wzruszył ramionami. — Michael, powiem ci… powiem ci, że nie ma nic lepszego, niż zwykłe, brytyjskie żarcie. Ich burgery smakują jak karton, a nawet to teraz — wskazał na swój posiłek — jest lepsze, niż żarcie u nich, w normalnych czasach. Wyobrażasz sobie, że oni zapiekają pianki z takimi słodkimi ziemniakami i uznają to za tradycyjne danie obiadowe? Ale ich apple pie ma swój urok.
Amerykańskie jedzenie nie było znowu aż takie złe, ale jednak Rogerowi brakowało zwykłych, swojskich smaków. Nigdy nie przywiązywał szczególnej uwagi do jedzenia, ale nie dało się ukryć, że nic nie jest w stanie przebić obiadu u pani Bennett.
Jasne! — Pokiwał głową, zgadzając się bez wahania. W końcu propozycji wyjścia na piwo ze znajomym nigdy się nie odmawia.
Roger miał jeszcze zaskakująco dużo wolnego czasu. Nie wpadł w pełni w wir pracy, toteż nawet nie przeszło mu przez myśl, że może mieć problem ze znalezieniem chwili dla Tonksa.
Jeśli potrzebujecie pomocy to wal — stwierdził od razu. Czemu miałby nie pomóc? — A ludzie… Michael, przez tą całą wojnę jest od groma porwań, zaginięć, pomniejszych kradzieży, napaści… Część pewnie wam zgłaszają, części się boją, na inne brakuje mocy przerobowych, bo przecież nie będziecie szukać zaginionego wisiorka, kiedy giną ludzie. Sam rozumiesz. — Westchnął, mieszając trochę w talerzu. Niemal już skończył; jedzenie nie było może szczególnie skomplikowane, ale smakowało naprawdę całkiem nieźle.
Po chwili spojrzał ponownie na Michaela:
Co dokładnie robicie? Może lepiej byłoby omówić szczegóły w bardziej ustronnym miejscu? — spytał, unosząc w górę brew.



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers



Ostatnio zmieniony przez Roger Bennett dnia 04.12.23 10:01, w całości zmieniany 1 raz
Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : 20 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Bar mleczny "Coś z niczego" [odnośnik]04.12.23 9:18
Jedenaście lat zdawało się wiecznością, jedną-trzecią ich życia. Opowieści z Ameryki zdawały się z kolei na tyle fascynujące, że Mike z wrażenia zapomniał, że Roger wciąż był tam obcym - i że powrócił tutaj, do Anglii, w środek wojennej zawieruchy. Wymagało to odwagi i przywiązania.
-Naprawdę? - rozmowa o jedzeniu zdołała go odprężyć, na twarzy pojawił się nostalgiczny uśmiech. -Teraz trudno o to żarcie, ale jak mięso może smakować jak plastik? - skrzywił się żartobliwie, w duchu lamentując nad tym, że Amerykanie zdołali zepsuć smak mięsa, gdy Anglicy cierpieli na jego niedostatek. -Uznają deser za danie obiadowe? - uniósł ze zdumieniem brwi. -Polowałeś trochę? Podobno będą zawody na Festiwalu Lata. - uśmiechnął się zachęcająco. Nie zdradzał, gdzie samemu poluje na co dzień, bo przeważnie spędzał tam również pełnie i nie życzył sobie towarzystwa - ale możliwość zapolowania z kimś w lasach Weymouth wydawała się odświeżająca. -A umiesz strzelać? - zainteresował się, nie mając na myśli tylko kuszy. Czarodzieje z Ameryki nadal chyba lekceważyli broń palną, ale kto wie, może coś się zmieniło? Z kolei wśród mugoli dostęp do broni był podobno łatwiejszy.
-Zawsze potrzebujemy pomocy. - spoważniał, spoglądając Rogerowi prosto w oczy. Uśmiechnął się blado i skinął głową, już rozumiał, co Bennett ma na myśli. Tym cenniej byłoby oficjalnie przeciągnąć go na ich stronę, ale pierwsze spotkanie nie wydawało się do tego odpowiednie. Byłoby inaczej, gdyby cały czas mieli kontakt, ale pamiętał, że Roger dopiero co wrócił do kraju. I że miał rodzinę. I że nie potrzebował się zaangażować, w przeciwieństwie do wielu mugolaków, którzy wyboru nie mieli. Zawsze szanował takich czarodziejów nawet bardziej, świadom ich wolnej woli, ale wybór musiał być przecież przemyślany.
-Omówmy szczegóły. W lesie, na Festiwalu. - zaproponował. To za cały miesiąc, ale... -Przez ten czas zaaklimatyzuj się, poczytaj Walczącego Maga, w Plymouth dostaniesz też "Proroka" spod lady. Ci sukinsyni go zdelegalizowali. - doradził. -Przywyknij do myśli, że zawieszenie broni niedługo się skończy i porozmawiamy. - obiecał, wstając. -Dobrze było cię znowu spotkać, Roger. - skwitował, choć po wyjściu z baru napadła go smutna myśl, że w USA Bennett byłby bezpieczniejszy. Nie chciał widzieć kolejnej znajomej, przyjacielskiej twarzy, wśród tych, którzy polegli albo których skrzywdziła wojna. Z drugiej strony, potrzebowali takich czarodziejów i ich umiejętności, a wiedząc więcej, Bennett będzie bezpieczniejszy - a Tonks miał prawie miesiąc na decyzję, ile mu przekazać.

/zt x 2  :pwease:



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Bar mleczny "Coś z niczego" - Page 2 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Bar mleczny "Coś z niczego" [odnośnik]22.03.24 12:15
1 września
Wszystko, czego doświadczała od swojego powrotu, było dziwne. Sen był dziwny - nieprzerwany dzięki naparom Betty i kilku kroplom specyfików Horacego, cichy i spokojny, tulący się razem z nią pod pościelą, grubszą i bardziej miękką niż to, czym przykrywała się śpiąc na dziurawej pryczy w obozowisku Andory. Jedzenie było dziwne - chleb mniej czerstwy, woda czystsza, jajecznica w niektóre ranki gorąca i pachnąca domem. Ubrania były dziwne - przyklejały się do ciała, jakby tęskniły za nim, nie drapały i nie trzeba było ich wiązać skrawkami materiałów po tym, których zostawiono na śmierć. Powietrze, drzewa, słońce - to wszystko było tak dziwne, że wieczorami i porankami stawała za progiem domu Potterów, żeby napełnić swoje zmysły tym wszystkim na nowo, odzwyczaić je od górskich krajobrazów Andory i wystawić na działania angielskiego otoczenia. Świat tutaj był zdecydowanie bardziej zniszczony, ale to tylko jeszcze bardziej pozwalało Jackie wpuścić korzenie głębiej, w ziemię, którą chciała uratować przed kolejnymi kataklizmami.
Tylko to zmęczenie. Frustrowało. Horacy mówił, że to normalne, że jej ciało musi się zregenerować, bo straciła zdecydowanie za dużo krwi i zdecydowanie za dużo magii. Oklumencja ją ochroniła, ale w zamian pożarła tyle jej mocy, ile tylko mogła, byleby tylko utrzymać umysł w ryzach. Starała się nie zmuszać do pełnej czujności, ale nie rezygnowała przy tym z taksowania otoczenia.
Zwłaszcza Plymouth, do którego właśnie zawitała. Owinęła się mocniej płaszczem i poprawiła lekki szalik zawiązany pod szyją, zmierzając powoli w stronę baru, o którym pisała w liście Hannah. Zerkała na twarze ludzi, w myślach dopasowując rysy do wspomnień albo ich braku, innym razem sprawdzając, ile pamięta jeszcze z akt, które czytała w pracy tak namiętnie, jakby były bajkami opowiadanymi do snu. Oczywiście, że po ulicach sunęły tłumy; niektórzy pracowali przy odbudowie ulic, budynków, które nosiły ostatnie ślady zniszczeń; inni gdzieś gonili, za obowiązkami, za rodziną, kimkolwiek lub czymkolwiek, na czym im zależy. Oni też byli dziwni. Ludzie. Skupieni na celu przed sobą, czyści, z dłońmi jasnymi i nie przeoranymi pracą. Spojrzała wtedy na swoje, pełne drobnych blizn i zgrubiałych miejsc od noszenia kamieni. Gdzieniegdzie widziała jasne pola kobiecej skóry, napinającej się z jakimś kobiecym urokiem, ale tym do tego krótkiego momentu, nim dłoń nie ułożyła się w pięść. Zawsze manewrowała między męskim obowiązkiem a swoim kobiecym ciałem.
Bar mleczny powitał ją zapachami zachęcającymi kiszki do grania powitalnego marszu. Przełknęła ślinę. Nie zjadła dzisiaj śniadania korzystając z tego, że Potterowie wyszli z domu. Więc może zje je teraz...
- Owsiankę - podrzuciła przy ladzie, wyjmując od razu z kieszeni kilka knutów i sykla. Nie było zbyt dużego wyboru w menu, ale nie obchodziło ją to. Gorąca i lepka owsianka była zawsze lepsza niż łyk koziego mleka i czerstwy chleb, który rzucali im w Andorze. Zabrała pełny talerz razem z łyżką i wybrała jeden z ostatnich wolnych stolików, stojący bardziej w ustronnym skraju budynku. Podmuchała trochę na owsiankę i zerknęła na drzwi, gdy dzwonek obwieścił nadejście nowego klienta.
Hann?



pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Bar mleczny "Coś z niczego" - Page 2 7sLa9Lq
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5414-jackie-rineheart#122455 https://www.morsmordre.net/t5418-kluska-jackie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5423-skrytka-bankowa-nr-1349 https://www.morsmordre.net/t5424-jackie-rineheart

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Bar mleczny "Coś z niczego"
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach