Wydarzenia


Ekipa forum
1947 | just how bad we can be?
AutorWiadomość
1947 | just how bad we can be? [odnośnik]25.11.23 16:27
Rok I: o czekoladowych żabach, nowych przyjaźniach i cantuccini.

Stare Włoskie powiedzenie głosi, że z ogniem, kobietą i morzem zadzierać nie wolno. É così e basta, zmieniać tego nie można. A jednak oczy barwy gorzkiej czekolady szklą się okrutnie, dolna warga drży, policzki natomiast zalewa wściekły szkarłat. Szczupłe palce zaciskają się w pięści tak mocno, że krańce paznokci wbijają się w ich wnętrze i brakuje, tylko żeby gniewnie tupnęła nogą na tak jawną niesprawiedliwość. Broda unosi się dumnie, wzrok pomimo czających się w kącikach łez nabiera hardości, gotowy jest ciskać najprawdziwsze gromy. Gdyby tak obok była nonna Ignazia, tak z pewnością wzięłaby od niej szmatę, którą ta zwykła nosić za fartuchem i zdzieliła nią każdego po kolei po tych ich pustych łbach.
- Ale z was matoły - oświadcza wściekle dziewczynka. Najważniejszy dzień jej skromnego jedenastoletniego życia, ten na który czekała tak niecierpliwie z wypiekami na buzi i głową pełną przekazywanych opowieści starszego kuzynostwa oraz brata, został właśnie zrujnowany. Co to znaczy, że czekają na nich wyzwania? Zadania do pokonania, żeby dostać się do szkoły? Mamma mówiła, że musisz iść tylko do stołka pilnując, żeby się nie potknąć po drodze i stara czapka powie ci, gdzie powinno się trafić. Nie znała przecież żadnych zaklęć, pływać wpław przez ogromne jezioro zamieszkiwane przez wielką kałamarnicę nie zamierzała, o ściaganiu się z centaurami nie wspominając! Nabierają ją! Podle oszukują i się wyśmiewają sądząc, że Gia łyknie wszystko jak pelikan! I może trochę łyka, pewnie dlatego tak się złości oraz wewnętrznie kotłuje. Bo Hogwart miał swoje sekrety, tajemnice proszące o ich odkrycie i chociażby całe życie spędziło się w murach zamku, tak na bank Gringotta nie dało się wszystkich poznać. Wszyscy to wiedzą, nawet ona. Tylko nie wie, jak to do końca wygląda. To dotarcie do szkoły, pierwsze dni. La famiglia Moretti uznaje, że dla każdego to było indywidualne oraz wyjątkowe wydarzenie i nikt nie chciał, żeby najmłodsze pokolenia czuły się w jakiś sposób rozczarowane tym, że rzeczywistość odbiega znacznie od ich wyobrażeń. Więc trzymano dziób na kłódkę, opowiadano jedynie o początkach w magicznych placówkach edukacyjnych uczęszczanych przez starszą sycylijską część rodziny, mama Agnes natomiast przekazywała jedynie ogólniki z rozbawionym błyskiem w szarych tęczówkach. Nie rozczarujesz się, tak zapewniała Gię i Gia jej absolutnie wierzyła. Ale tym stronzate nie zamierzała! - Sei terribile - dodaje jeszcze, wcale nie pociągając nosem. Czwórka nastolatków, trzech chłopców i jedna dziewczyna, jej wspaniałe kuzynostwo nadal się chichra jak jakaś norka, sądząc, że zrobiono ją w totalne bambuko, ale ona im jeszcze pokaże! - Oddajcie mój kufer, z głupolami przedziału nie dzielę - żąda, tym razem ręce na piersi zaplatając oczekująco. Zmarszczone brwi świadczą o tym, że zdania nie zmieni i żadne "ale przesadzasz Gia", "weź nie dramatyzuj tesoro" i "przecież to tylko żarty Gianna" nie ruszają jej wcale. W końcu Davide przewraca oczami wstając i ściągając kufer brunetki. Chcieli, żeby to z nimi jechała po raz pierwszy Hogwart Expressem, mieli być wsparciem jednak psotna natura wszystko popsuła. Mieli farta, że zasada niekablowania działała i na terenie pociągu, bo inaczej mogliby się spodziewać wyjca nie tylko od rodziców, ale również wujostwa oraz samej nonny. Gia już chwyta za rączkę kufra, zamierzając teatralnie opuścić przedział przy gwałtownym odsunięciu drzwi i ich trzaśnięciu, kiedy zatrzymuje się w półkroku. Rączka zostaje porzucona, kiedy rękoma sięga po kopczyk łakoci ulokowany między Enzo a Giulią - A część zabieram, come compenso - oświadcza i nawet jeśli przez wzgląd na bagaż oraz zabrane fanty porusza się mniej zgrabnie, tak drzwi trzaskają aż miło. Wściekle mija przynajmniej dwa przedziały nim zatrzyma się w zakłopotaniu. Bo ruszyli z peronu już dobre pół godziny temu, wszystko najpewniej nie dość, że zostało zajęte to każdy zdążył się z każdym zakolegować i teraz Gianna będzie stać jak ten słup soli. Przygryza wnętrze policzka zawstydzona, bo głupio tak teraz wbić do formujących się grupek. Nie to, że była szczególnie nieśmiała, albo że nie można jej było polubić, była Sycylijką, towarzyskość leżała w jej charakterze tylko tak będąc niemal na skraju płaczu uznawała, że to dosyć nierozsądne wpadać tak do kogoś. Zdąży się przecież jeszcze zaprzyjaźnić, to nie tak, że w tej kupie złomu można jedynie stworzyć relacje na śmierć i życie. Tak. Jeszcze będzie super. Prostuje się i raźniej przemierza korytarz, szczęśliwa, że zdążyła się już przebrać w mundurek. Kątem oka zerka do mijanych pomieszczeń, podekscytowane rozmowy i śmiech wypełnia ciszę pociągu i chyba jest jej nawet przykro. Że sama nie może w tym jeszcze brać udziału.
- Wszystko ich wina, stupidi cugini - mamrocze, zatrzymując się w końcu przed drzwiami. Na pierwszy rzut oka nikogo w nim nie było, tak też z ulgą mogła otworzyć przesuwane drzwi nogą i wcisnąć się do środka - Jeszcze będziesz pływać Gia - przedrzeźnia ich w urazie - Stupido - burczy i już, już otwiera usta chcąc dodać coś jeszcze, kiedy słyszy poruszenie. Szeroko otwarte oczęta lądują na szczupłym chłopcu, którego nie dostrzegła zaglądając pod nieodpowiednim kątem i teraz policzki dziewczynki pokrywają się czerwienią dojrzałych pomidorów, aż po same czubki uszu - Uhhh... - pada z jej strony bardzo inteligentnie, szybkie zerknięcie po wnętrzu zapewnia ją, że ktoś jeszcze również dzielił przedział, tylko zwyczajnie wyszedł. Colera. To nie było najlepsze dobre wrażenie, świetna włoska robota Gia! - Mi dispiace per questo, znaczy...przepraszam, nie sądziłam, że ktoś tu siedzi - wyznaje, patrząc na Thomasa ze szczerością. Uśmiech nieśmiało wkrada się na usta, kiedy nabiera głębszego oddechu, bo nie jest głupią gęsią i nie straciła języka w gębie - Będzie ci bardzo przeszkadzało, jeśli tu zostanę? Wszystko jest zajęte - pyta, piętą buta szorując o podłoże w geście niepewności. Prostuje się zaraz i poprawia chwyt trzymanych słodyczy, nim wzrok z nich przeniesie raz jeszcze na ciemnowłosego chłopaka - Mogę się podzielić, jako wiesz opłata czy coś. Ah! I jestem Gia - ale to chyba słyszałeś, wolałaby przemilczeć.




Złoty klucz na dłoni, to nie mój dom
Siwy włos na skroni - ucieknę stąd
Gia Moretti
Gia Moretti
Zawód : aktorka w wędrownej trupie teatralnej
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Nothing ever ends poetically.
It ends and we turn it into poetry. All that blood was never once beautiful.
It was just red.
OPCM : 11
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
  older sister
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12011-gianna-moretti https://www.morsmordre.net/t12015-felice https://www.morsmordre.net/t12110-gia-moretti https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12013-szuflada-gianny https://www.morsmordre.net/t12014-gianna-moretti
1947 | just how bad we can be?
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach