Wydarzenia


Ekipa forum
Brendan Weasley
AutorWiadomość
Brendan Weasley [odnośnik]13.01.24 20:20
Hey you, don't help them to bury the light
Don't give in without a fight.


DZIECIŃSTWO

Urodziłem się w Plymouth

Moi rodzice...
Mój ojciec był aurorem - poszedłem w jego ślady. Matka zajmowała się domem, pochodziła ze szlachetnego domu Longbottomów. Połączyły ich swaty, które z czasem ewoluowały w szczerą i oddaną miłość. Choć oboje już nie żyją, są dla mnie wzorem tego, kim czarodziej powinien być.
Lubiłem się bawić...
Spędziłem dużo czasu na okolicznych polanach, grając w Qudditcha z chłopcami z czarodziejskich domów w okolicy. Pływałem w morzu, dużo latałem na miotle, biegałem z innymi chłopcami. Poznałem krewnych ze szlachetnych rodów, choć nigdy nie ciągnęło mnie do ich towarzystwa.
Wychowałem się wśród...
Czarodziei, moja rodzina zawsze uważała, że czarodzieje i mugole powinni razem koegzystować w pokoju, lecz jednocześnie przestrzegała Kodeksu Tajności, który wzbraniał ich przed bardziej zażyłymi relacjami. Utrzymywałem kontakt z niesnobistycznymi czarodziejami czystej i mieszanej krwi, nie mając wielu okazji, by poznać mugoli.
Uchodziłem za...
Chłopca odważnego i grzecznego, obowiązkowego. Wstawiałem się za słabszymi. Byłem pracowity i rozsądny.
Podczas przygotowywania mojej szkolnej wyprawki na Pokątnej w roku 1942 szczególnie pamiętam...
Wystawę pięknych mioteł, na które nigdy nie było nas stać i których w dalszym ciągu nigdy nie dotknąłem. Pierwszy raz zobaczyłem wtedy miasto tak wielkie jak Londyn - zrobiło na mnie duże wrażenie. Pierwszy raz zetknąłem się z dziećmi snobistycznych rodzin, wcześniej nie zdając sobie sprawy z tego, czym tak naprawdę była - również moja - czysta krew.
W mojej pierwszej podróży do magicznej szkoły...
Byłem spokojny, choć pełen entuzjazmu, pewien, że trafię pod pieczę Godryka Gryffindora jak trafił tam mój ojciec, dziadek i wielu innych. Różnorodne towarzystwo było dla mnie nowością, w pociągu miałem do czynienia z dziećmi mugoli i ze snobami czystej krwi, a jedni i drudzy wydawali mi się pochodzić z równie obcych światów. Pamiętam drogę przez szkockie wzgórza, nigdy wcześniej nie byłem w Szkocji - i pamiętam swój zachwyt nad tymi krajobrazami.
Kiedy byłem mały, marzyłem o...
Pieczeni wieprzowej, której odmawiano mi ze względu na alergię. Chciałem, żeby ojciec zabrał mnie na polowanie, czego konsekwentnie mi odmawiał, twierdząc, że jestem na to za młody. Chciałem być jak mój ojciec, oddany w służbę czarodziejskiego świata.


DORASTANIE

Uczęszczałem do Hogwartu, domu Godryka Gryffindora, w latach 1942-1949

W szkole byłem uczniem
Pilnym i obowiązkowym, uczyłem się dużo, uważałem na zajęciach i przykładałem się do nauki. Nie wyrywałem się do odpowiedzi w trakcie zajęć, ale przychodziłem na nie przygotowany. Wolałem uczęszczać na przedmioty, które były trudne, niż na takie, które uważałem za bezużyteczne.
W szkole najbardziej interesowało mnie
Możliwość kontaktu z nauczycielem obrony przed czarna magią, którego doświadczenie pozwalało mi wzbogacać wyobraźnię o jego doświadczenia - zdarzało mi się zostawać po lekcjach i dopytywać go o jego przeżycia. Ceniłem sobie zawarte przyjaźnie i siłę drużyny Qudditcha - grałem w niej jako pałkarz, szkolne rozgrywki mocno przyciągały moją uwagę.
Mój ulubiony przedmiot w szkole to...
Zajęcia z obrony przed czarną magią, fascynowały mnie przerażające moce, przed którymi ta dziedzina miała chronić, pogrążałem się w opowieściach o legendarnych czarnoksiężnikach i straszliwych bestiach, o przedziwnych efektach najohydniejszej czarnej magii, przyciągało mnie to, fascynowało, odpychało i brzydziło jednocześnie w sposób, którego nie potrafię wyjaśnić.
Najmniej lubiany przeze mnie przedmiot w szkole to...
Numerologia - była trudna, wiedza dość szybko wyparowywała mi z głowy.
W szkole trzymałem się z...
Małym gronem przyjaciół, głównie Gryfonów różnego pochodzenia i różnych klas społecznych.
W szkole byłem odbierany jako...
Raczej zamknięty, mało rozrywkowy, cichy. Byłem też obowiązkowy i nie miałem trudności ze szkolnymi przedmiotami. Nigdy nie odmawiałem pomocy, zawsze dotrzymywałem danego słowa. Można było na mnie liczyć. Byłem uczynny i honorowy, ale nie naiwny, z domu wyniosłem dobre maniery, wysoką kulturę osobistą. Dużo czasu spędzałem sam, w szkolnej bibliotece lub szklarniach, czasem sam spacerowałem do Hogsmaede lub oddawałem się pojedynczym treningom Quidditcha - moja pozycja pozwalała mi robić to bez partnera. Lepiej czułem się w mniejszym gronie towarzyskim. Nie wyłamywałem się ze szkolnych zasad.
W szkole nie lubił mnie ktoś, kto...
Wchodziłem w częste konflikty z uczniami nastawionymi negatywnie do czarodziejów mugolskiego pochodzenia. Nigdy nie pozwalałem od siebie ściągać ani nie podpowiadałem innym. Na boisku Quidditcha wyrzucałem z siebie dużo skrytych emocji, mogło zdarzyć mi się odbić tłuczka w innego ucznia - gracza siedzącego na miotle lub kibica na widowni - zbyt mocno. Łatwo oceniałem innych na podstawie pojedynczych błędów.
Wykorzystywałem w szkole swoje mocne strony, żeby...
Brać w obronę tych, którzy jej potrzebowali - zawsze byłem odważny i nigdy nie pozwoliłem sobie na wygodną bezczynność.
Kiedy pomyślę, czy kiedyś odrabiałem szlaban...
Zdarzyło się to tylko raz, gdy stanąłem w obronie młodszej uczennicy mugolskiego pochodzenia, a w ruch poszły pięści, zbyt mocno. Odrabiałem szlaban cztery miesiące, czyszcząc szklarnie z ropy czyrakobulwy. Dostałem też srogie lanie od szkolnego woźnego - wpływ na wymiar kary miały niewątpliwie koneksje czystokrwistego ucznia. Nigdy nie żałowałem.
Kiedy pomyślę, czy kiedyś wysłano mi wyjca...
Nigdy nie dostałem z domu wyjca. Było dla mnie ważne, żeby nie przynieść rodzicom zawodu.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować nocą po szkolnej kuchni...
Nie zdarzało, to było wbrew zasadom.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować po zamkniętych skrzydłach szkolnej biblioteki...
Nie zdarzało, to było wbrew zasadom.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wymykać poza szkolny teren...
Nie zdarzało, to było wbrew zasadom.
Współlokatorzy z dormitorium pamiętają...
Porządek, ciszę i oceniające spojrzenia, kiedy komentowali wygląd dziewcząt.


DOJRZAŁOŚĆ

Zaraz po szkole, w 1949 roku, rozpocząłem karierę aurorską. Kurs ukończyłem w 1952 roku i od tamtej pory nieprzerwanie pełniłem służbę. W styczniu 1957 roku przeszarżowałem podczas misji, łamiąc wydane mi rozkazy i wpadłem w zasadzkę. Przepadłem na kilka długich miesięcy, trafiłem w ręce ludzi, którzy usiłowali wyciągnąć ze mnie informacje odnośnie działalności Biura Aurorów. Gdy jasne stało się, że nie powiem ni słowa, podjęto decyzję o przekazanie mnie Rycerzom Walpurgii. Wewnętrzne konflikty szmalcowniczej grupy - gdy dowiedzieli się, ile jestem wart - przeciągnęły to o kolejne miesiące. Biuro Aurorów zdołało mnie namierzyć, na moje poszukiwania wyruszył sam szef biura aurorów. Narażając sie dla mnie również trafił w niewolę, z której oboje zbiegliśmy dopiero w sierpniu 1958 roku.  Oprócz zadań operacyjnych Brendan odpowiadał za sprawność fizycznych aurorskich rekrutów.

Podczas moich codziennych obowiązków spotykam...
Przede wszystkim aurorów oraz innych pracowników dziś już podziemnego Ministerstwa Magii, moja twarz jest znana członkom Zakonu Feniksa oraz jego zwolennikom. Młodsi rekruci aurorów będą pamiętać moje (bezlitosne) treningi.
Odpoczywam...
Lubię odpoczywać w ciszy - dlatego zwykle jestem wtedy sam. Zdarza mi się nawiedzać tereny ćwiczeniowe Ministerstwa Magii, kiedy akurat nic się na nich nie dzieje i wyładowywać emocje na tamtejszych kukłach, częściej pięściami niż zaklęciami, szukając ukojenia w fizycznym zmęczeniu.
Obracam się w towarzystwie...
Bojowników Harolda Longbottoma, Zakonu Feniksa. Wielość znaków szczególnych nie czyni ze mnie osoby anonimowej. Rycerze Walpurgii wiedzą, kim jestem. Staram się nie narażać nikogo swoim towarzystwem.
Jeśli chodzi o moje poglądy...
Jestem wierny Zakonowi Feniksa. Dawniej oddałem Zakonowi całego siebie, by organizacja mogła otrzymać dar zdolny zatrzymać szaleństwo świata. Przypłaciłem to utratą ręki, której nie potrafiła odtworzyć żadna magia. Dziś też jestem gotów oddać za tę walkę wszystko. Noszę oficjalny tytuł lorda Devonu, ale nigdy się za takiego nie uważałem i nigdy go nie używałem. Wierzę w wolność i równość wszystkich ludzi.
Mieszkam...
Miałem mieszkanie w Londynie, ale nie wiem, co się z nim stało po Bezksiężycowej Nocy. Po powrocie z niewoli zamieszkałem z wujostwem, do którego trafiła moja młodsza siostra, w Ottery St. Catchpole, w rodzinnym hrabstwie Devon. Stosuję się do zasad panujących w domu, które wyznacza moja ciotka. Jak na obecne czasy nie jesteśmy źle sytuowani.
Podziwiam...
Mojego ojca, Harolda Longbottoma, Godryka Gryffindora, za siłę, niezłomność charakteru, za odwagę, za dokonania i za czyste serce. Ludzi ofiarnych i gotowych do poświęceń, żyjących dla innych, nie dla siebie.
Budzę niechęć wśród...
Czarnoksiężników, którzy przeze mnie trafili do Azkabanu (zwłaszcza u tych, którzy potem z tego Azkabanu wyszli...), a także u pozostałych czarnoksiężników, powszechnie gardzi mną też cała angielska szlachta, rozpaczliwie pielęgnująca swoją czystą krew, która to w skutek mało zrozumiałego przypadku płynie również w krwi mojej rodziny - dalece tym faktem niezainteresowanej.
Sprawiam wrażenie...
Cichego, mrukliwego człowieka, który mimo młodego wieku wiele przeszedł. Moje ciało pokrywają blizny świadczące o walkach, z których wyszedłem żyw. Nie sprawiam wrażenie miłego ani ciepłego, nie jestem charyzmatyczny.
Prowadzę się...
Porządnie. Obyczaje są dla mnie ważne, a moje zasady są żelazne. Kieruję się honorem.
Zwiedziłem...
Większą część kraju za sprawą obowiązków zawodowych i misji związanych z działalnością Zakonu Feniksa jeszcze przed wojną - nie byłem nigdy za granicą. Lubię naturę, zwłaszcza góry.


POGŁOSKI

W ciągu mojego życia mówiono o mnie różnie, nie zawsze prawdziwie, nie zawsze tak, jakbym chciał, niekiedy z podziwem, innym razem z powątpiewaniem.

Środowisko, w którym się obracam, uważa, że jestem...
Niezłomny, nieustępliwy, zdeterminowany i zły jak jeszcze nigdy. Bo naprawdę nie lubię czarnoksiężników.
Ludzie, którzy o mnie słyszeli, a z którymi nie rozmawiałem...
Wiedzą, że jako Weasley nie dbam o czystość krwi i nie korzystam z przysługującej mi tytulatury. Wiedzą, że jako auror wspieram Harolda Longbottoma. Mogli słyszeć, że mam żelazne zasady i bywam bezwzględny. Jako funkcjonariusz podziemnego państwa - uchodzę za czarodzieja nieprzekupnego, oddanego idei i nastawionego na otwartą walkę.
W moim życiu pomawiano mnie o...
O nadmierną bezwzględność - członkowie Zakonu Feniksa, być może nie tylko oni, uważali moje podejście do wroga - i moje czyny - za zbyt drastyczne. Nie mylili się, ja uważam, że czas pokazał, że nie myliłem się również ja.


DO WIADOMOŚCI MISTRZA GRY

Tę sekcję widzisz tylko Ty i Mistrz gry

Mistrzowi gry chciałbym przekazać, że...


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Brendan Weasley
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach