Wydarzenia


Ekipa forum
Hypatia Crouch
AutorWiadomość
Hypatia Crouch [odnośnik]02.04.24 21:00
you already know how this will end DZIECIŃSTWO

Urodziłam się w Pallas Manor, w Londynie

Moi rodzice...
poznali się w trakcie swatów. Ich małżeństwo było skrajnie polityczne, a przez ich charaktery, zwłaszcza miałki charakter ojca oraz słabą dyspozycję matki, nigdy nie mogli odnaleźć porozumienia. Małżeństwo ich było przeto — jak wiele małżeństw zawieranych z powodu polityki — piękne na zewnątrz, lecz gorzkie w środku. Ojciec wciąż pracuje w Ministerstwie Magii, matka zaś odeszła bez śladu, gdy miałam ledwie siedem lat.
Lubiłam się bawić...
przede wszystkim w bezpieczeństwie Pallas Manor. Chciałam dorównywać moim starszym siostrom i kuzynkom, dlatego część z wolnego czasu spędzałam w ich towarzystwie, mimo różnicy wieku starając się przewodzić ich grupom. Gdy to się nie udawało, bawiłam się samotnie — mogłam być wtedy królową własnego czasu, a za poddane służyły mi przywożone z różnych stron świata przez krewnych lalki.
Wychowałam się wśród...
błękitnokrwistych czarodziei. Moim wychowaniem zajęła się przede wszystkim babcia od strony ojca. To ona przedstawiała mnie swoim przyjaciółkom, a w konsekwencji także ich wnuczkom. W przestrzeni wypełnionej przez młode damy rozkwitałam chyba najbardziej, chętnie czerpiąc z tych spotkań, zarówno pod kątem dziecięcej rozrywki, jak i towarzyskich nauk, które miały przydać mi się w przyszłości.
Uchodziłam za...
dziecko grzeczne, gdy wymagał tego protokół, choć z natury despotyczne. W Pallas Manor dobrze znana była moja przykładna prezencja oraz szacunek okazywany starszym i gościom, niemniej jednak trudno było wyzbyć się wrażenia, że mam skłonność do zajmowania twardych stanowisk we wszelakich sprawach. Z czasem moja skłonność do ustawiania świata według mego wymysłu została stłamszona coraz to bardziej ciasnym gorsetem protokołu i etykiety, niemniej jednak część z pewności przekonań pozostała we mnie do dziś.
Podczas przygotowywania mojej szkolnej wyprawki na Pokątnej w roku 1951 szczególnie pamiętam...
chaos i zamieszanie panujące na ulicy Pokątnej. Zdecydowanie za dużo ludzi i zbyt duży hałas zmusiły mnie do szukania schronienia w mniej głośnych, choć dalej zatłoczonych sklepach. Nie robiły one na mnie większego wrażenia, choć z Esów i Floresów wyszłam, trzymając mocno w rękach "Historii Magii" autorstwa profesor Bagshot. Prawdziwą ekscytację poczułam dopiero w chwili zawitania do sklepu różdżkarskiego, w którym nareszcie mogłam trzymać w ręku własną różdżkę. Wierną towarzyszkę, która służy mi do dziś.
W mojej pierwszej podróży do magicznej szkoły...
nie marnowałam czasu. Prędko odnalazłam grupę dziewcząt, z którą łączyły mnie dziecięce zażyłości, głównie pogłębiane w trakcie spotkań naszych babć. Odpowiednie towarzystwo zapewniło mi poczucie komfortu i spokoju, a także w pewien sposób pomogło w przejęciu — w moim mniemaniu — należnej mi pozycji, jeszcze przed postawieniem nogi w zamku Hogwart. Podróż spędziłam więc na rozmowach, ostatnich okruchach beztroskiej zabawy, nim moje życie zmieni swój dotychczasowy tor, skupiając się jeszcze mocniej na nauce tego, co znalazło się w powszechnym planie nauczania.
Kiedy byłam mała, marzyłam o...
powrocie mamy. Choć nie łączyła mnie z nią przesadnie głęboka zażyłość (babcia bowiem do pewnego momentu zabraniała się nam spotykać, a przez kolejny czas nadzorowała te spotkania, dopóki nie była pewna, że nic złego mi się nie stanie), to i tak ją kochałam. Tym bardziej niezrozumiałe było dla mnie jej odejście i porzucenie rodziny. Przez dłuższy czas zastanawiałam się, czy to moja wina i czy mogę to odwrócić — na przykład dobrymi ocenami, czy byciem grzeczną. Pojawienie się drugiej żony ojca przekreśliło dziecięce marzenia.
DORASTANIE

Uczęszczałam do Hogwartu, domu Salazara Slytherina w latach 1951-1958

W szkole byłam uczniem
pilnym, ale też z lekką dozą talentu. Od samego początku chciałam dorównać mojemu bratu, który zawsze zdobywał najwyższe noty, a także siostrom, bojąc się bycia porównywaną do nich i uznaną za mniej utalentowaną, mniej wartą. Nauka stała się dla mnie kolejnym świadectwem własnej wartości, wyrażanym w wysokich ocenach.
W szkole najbardziej interesowało mnie
życie towarzyskie oraz kształtowanie umiejętności miękkich. Niestety, nie miałam na to tak wiele czasu, jakbym chciała, wszak nauka potrafiła porywać mnie na całe dnie i część nocy. Niemniej jednak, w wolnych chwilach bardzo chętnie udzielałam się w życiu towarzyskim uczniów obleczonych w zieleń i srebro, czasem odnajdując również czas na jedną z moich pasji, odnalezionej jeszcze w czasie dzieciństwa — taniec balowy.
Mój ulubiony przedmiot w szkole to...
historia magii. Odkąd pamiętam, interesowałam się tym aspektem, przede wszystkim dzięki rodowej maksymie, popychającej mnie do zgłębiania historii rodu, a później całego świata, jak i samej magii. Stałam się pupilkiem profesora, często ubogacając klasowe dysputy o aspekty filozoficzne, które poznałam jeszcze w domu, dzięki bogatym zapleczu bibliotecznym Pallas Manor, a także przez podsłuchiwanie starszych. Z czystej pragmatyki mój czas poświęcałam także nauce wróżbiarstwa, widząc w niej sposób na okiełznanie mego daru.
Najmniej lubiany przeze mnie przedmiot w szkole to...
eliksiry. Jest to zaskakujące, bowiem wydaje mi się, że spośród całego mojego rodzeństwa to właśnie mi przedmiot ten przyniósł najlepsze oceny. Niemniej jednak zawsze brakowało mi talentu, który płynął w krwi rodziny mojej matki. Nauka eliksirów była więc dla mnie wymagająca, nie tylko pod względem czasu, ale także samozaparcia. Nie mogąc liczyć na naturalny talent, musiałam poświęcić się trudnej i wymagającej pracy nad samą sobą.
W szkole trzymałam się z...
gronem dziewcząt o szlachetnej krwi, głównie w swoim wieku, lecz zdarzało się, że dzięki siostrom poznawałam także i starsze dziewczęta.
W szkole byłam odbierana jako...
osoba postępująca według wszelakich zasad etykiety, czarująca i ujmująca młoda dama. Sama bardzo uważałam na to, aby nigdy nie wzbudzać w kimś współczucia moją chorobą. Prezentowałam się zatem zawsze najlepiej, jak tylko było to możliwe. Uczniowie Domu Węża byli świadomi moich atutów, często ulegali mojej słodkiej dyspozycji. Potrafiłam grać przejętą koleżankę oferującą swe ramię do płaczu, liderkę wśród rówieśniczek, czy też każdą inną pozę, która była przydatna pod kątem przyszłych relacji towarzyskich. W oczach nauczycieli musiałam prezentować się jako uczennica ambitna i (czasami do przesady) poważna.
W szkole nie lubił mnie ktoś, kto...
posiadał poglądy odrębne od tych, którymi karmiła mnie rodzina. Pochodząc z konserwatywnej rodziny arystokratycznej, nie mogłam wyrosnąć na osobę, która popiera nie tylko koegzystencję czarodziejów i mugoli, ale także mieszanie się obu światów. Nie ukrywałam więc swojej niechęci do uczniów najgorszej krwi i nikłego majątku, co powodowało naturalne tarcia oraz niechęć. Ponadto zdarzało mi się widzieć zazdrosne spojrzenia, gdy znów otrzymałam najwyższą ocenę i stawałam się wyraźnie przodować w danym przedmiocie. Nie lubiłam także dziewcząt, które wcale dziewczęce nie były — konserwatyzm mój opierał się nie tylko na polityce czy też filozofii, był i jest on konserwatyzmem światopoglądowym.
Wykorzystywałam w szkole swoje mocne strony, żeby...
udowodnić swoją wartość. Rozpoznanie ciężkiej choroby, z którą się urodziłam sprawiło bowiem, że bardzo podupadło moje poczucie własnej wartości. Najwyższymi ocenami chciałam dowieść, że wcale nie odstawałam od reszty mojego rodzeństwa, że nie potrzebuję ulgowego traktowania. Rozwojem umiejętności z zakresu wróżbiarstwa i dalej — jasnowidzenia — pragnęłam pokazać, że zasłużyłam na dar, który przyniósł klęskę mojej matce, że jestem silniejsza od niej. Naturalną charyzmą z kolei chciałam czarować ludzi, mieć wpływ na ich opinię na temat nie tylko mnie samej, ale na kwestie mi najbliższe. Sojusze bowiem od zawsze były integralną częścią potęgi imperium.
Kiedy pomyślę, czy kiedyś odrabiałam szlaban...
to jestem pewna, że nigdy mi się to nie zdarzyło. Moje zdrowie oraz charakter spowodowały, że starałam się przestrzegać narzuconych odgórnie reguł, nawet tych, z którymi się nie zgadzałam.
Kiedy pomyślę, czy kiedyś wysłano mi wyjca...
to wiem, że taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. W czasie, w którym poszłam do szkoły mój ojciec był zajęty innymi sprawami, niż moja edukacja, a ja nie dawałam rodzinie powodów do wstydu czy złości.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować nocą po szkolnej kuchni...
to wiem, że nie. Od zawsze bowiem dbałam o swoje ciało, a podjadanie w nocy wydawało i wydaje mi się nie tylko zupełnie nieeleganckie, ale też niezdrowe.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować po zamkniętych skrzydłach szkolnej biblioteki...
to z pewnym rodzajem przykrości muszę stwierdzić, że ta przestrzeń nigdy mnie nie interesowała. Księgozbiór zgromadzony w Pallas Manor był dla mojej ciekawości wystarczający i zawierał także księgi, które pod rządami poprzednich dyrektorów Hogwartu znajdowały się w zbiorach Działu Ksiąg Zakazanych.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wymykać poza szkolny teren...
to nie mam wątpliwości, że do takiego zdarzenia nie doszło. Moja choroba skutecznie obudziła we mnie wysokorozwinięty instynkt samozachowawczy. Choć dziecięce lub wczesnonastoletnie serce pragnęło dreszczyku emocji, rozsądek pohamowywał podobne zamiary. W trakcie takiej wyprawy mogłam przecież dostać ataku choroby, a otrzymanie pomocy medycznej poza szkołą byłoby niemożliwe.
Współlokatorki z dormitorium pamiętają...
moje łóżko zasłane pergaminami, z których się uczyłam, często do późnej nocy. W związku z tym świece paliły się przez czas dłuższy, niż u moich koleżanek, czasami do snu słuchały szelestu mojego pióra, gdy prowadziłam notatki. Poza okresem nauki odznaczałam się szczególnym porządkiem, którego utrzymanie było niejako moją wizytówką (choć zdecydowanie lepiej poradziłby sobie z nim skrzat).
DOJRZAŁOŚĆ

Zajęłam się przygotowaniami do debiutu. Szkołę ukończyłam w czerwcu 1958 roku, lecz w towarzystwie arystokracji wciąż jestem postrzegana jako dziecko, a ta sytuacja nie zmieni się do momentu, w którym oficjalnie nie wejdę na salony. Czas oczekiwania poświęcam na stawianie pierwszych kroków w działaniach sprzyjających polityce i pozycji rodu Crouch, a także zajmuję się pogłębianiem swej wiedzy na temat historii magii. Ponadto rozwijam w sobie talenta artystyczne, w szczególności oddając się poezji.

Podczas moich codziennych obowiązków spotykam...
mieszkańców Londynu oraz hrabstw przynależących do domeny rodu Crouch — Surrey i Middlesex. Aktywnie poszukuję towarzystwa osób starszych od siebie, posiadających wiedzę, którą mogliby mi przekazać.
Odpoczywam...
W zaciszu rodowej siedziby. Nie lubię aktywności fizycznej, za wyjątkiem tańca balowego. Najchętniej odpoczywam w samotności własnych komnat lub w łaźniach — nie lubię sprawiać wrażenia zmęczonej i nijakiej, dlatego na relaks pozwalam sobie wyłącznie bez towarzystwa kogokolwiek innego niż służących.
Obracam się w towarzystwie...
Konserwatywnej arystokracji angielskiej i czarodziejów krwi czystej, którym bliskie są równie konserwatywne poglądy. Unikam towarzystwa osób niskiego pochodzenia tak długo, jak nie są to mieszkańcy ziem, nad którymi pieczę sprawuje ród Crouch.
Jeśli chodzi o moje poglądy...
W zupełności popieram idee supremacji czystej krwi oraz wyższości arystokracji ponad innymi stanami. Rodzina bowiem wpoiła mi konserwatywne wartości, których uzasadnienie odnalazłam także w samodzielnym studiowaniu historii, filozofii oraz prawa. Także nauka w Hogwarcie w czasach dyrektorskich Gellerta Grindelwalda nie była obojętna do kształtowania się moich poglądów. Oddanie Londynu w ręce Deirdre Mericourt sprawiło jednak, że podobnie jak część przedstawicieli swojej rodziny, krytycznie odniosłam się względem organizacji, jaką są Rycerze Walpurgii. Niemniej jednak, gdy emocje opadły, jestem w stanie zauważyć, jak wielkie korzyści tak dla mnie, jak i dla całego rodu, mogą popłynąć, gdy uważniej przyjrzę się ich działalności, z czasem wspierając osobiście.
Mieszkam...
w Pallas Manor w Londynie. Rodowa siedziba rodu Crouch zapewnia mi nie tylko towarzystwo rodziny — tak bliskiej, jak i dalekiej, ale dalej połączonej nazwiskiem — ale także dostatni styl życia, odpowiedni dla młodej damy mojego pochodzenia i statusu.
Podziwiam...
moją babcię. Od zawsze była dla mnie autorytetem i pierwszym wzorem tego, jaka powinna być wzorowa dama. Upływ lat nie sprawił, że zatraciła swój zmysł dyplomatyczny, a moim zdaniem wzmocnił słuszność jej pierwszych ocen. Żywię głęboką nadzieję, że z czasem posiądę podobny dar.
Budzę niechęć wśród...
osób o przeciwstawnym światopoglądzie, w szczególności, jeżeli dodatkowo dzieli nas majątek (lub jego brak), kobiet, które widzą we mnie zagrożenie — wszak jestem od nich młodsza, piękniejsza i często także lepiej urodzona. Mam silny charakter, konieczny w przypadku czasowych słabości ciała, potrafię kreować swoją własną opinię, nie potrzebując do tego autorytetu męskich członków rodziny, choć często się z nimi zgadzam.
Sprawiam wrażenie...
czarownicy bystrej oraz grzecznej, z szacunkiem podchodzącej do osób od siebie starszych, a także posiadających większe doświadczenie i autorytet. Pewnej wobec zajmowanych przeze mnie stanowisk, ciekawej świata i tego, co jeszcze nieodkryte. Młodej, obowiązkowej, czasami nawet przenikliwej kobiety, która świadomie operuje swymi atutami, tak umysłowymi, jak i duchowymi czy fizycznymi.
Prowadzę się...
obyczajnie, dokładnie tak, jak się tego ode mnie wymaga. Odpowiednia prezencja oraz zachowywanie granic jest konieczne dla utrzymania porządku. Jestem świadoma tego, ile znaczy reputacja oraz konsekwencje jej zniszczenia.
Zwiedziłam...
nie zdarzyło mi się jeszcze podróżować zagranicą, jednakże w niedalekiej przyszłości zamierzam wyruszyć do Stanów Zjednoczonych. W kraju zwiedziłam przede wszystkim fragmenty Szkocji w trakcie nauki w Hogwarcie oraz dwory rodziny matki i kuzynek.
POGŁOSKI

W ciągu mojego życia mówiono o mnie różnie, nie zawsze prawdziwie, nie zawsze tak, jakbym chciała, niekiedy z podziwem, innym razem z powątpiewaniem.

Środowisko, w którym się obracam, uważa, że jestem...
jeszcze dzieckiem, niedoświadczonym podlotkiem, który niewiele wie o życiu. Wychodzą z założenia, że jestem jedną z wielu "głupich gęsi", przejętych wyłącznie własnym wyglądem. Rodzina postrzega mnie jako osobę o silnej woli, coraz bardziej polegającą nie na własnych emocjach, ale chłodnej kalkulacji oraz logice. Bliskie mi kobiety widzą moją delikatność i wrażliwość, te elementy mojego charakteru, który ukazuję tylko tym, którym ufam najmocniej.
Ludzie, którzy o mnie słyszeli, a z którymi nie rozmawiałam...
mogli słyszeć o mnie od swoich krewnych, z którymi uczyłam się w Hogwarcie, lub przy pomocy sieci mniej lub bardziej bliskich rodzinnych powiązań, a także dzięki wizytom, które wraz z siostrami składam od czasu do czasu w Londynie, Middlesex i Surrey. Mogą wiedzieć o moim wysokim intelekcie i ambicji, z którą podchodzę do nowych zadań. Mogą mieć świadomość tego, że prezentuję się tak, jak przystoi damie ze szlachetnego i starożytnego rodu Crouch, a przy okazji nienagannej prezencji nie zatraciłam swojego rozumu. W środowisku arystokracji niewiele o mnie wiadomo — wszak dopiero poczynam wkraczać na salony.
W moim życiu pomawiano mnie o...
despotyczność — jako osoba ambitna nigdy nie lubiłam, gdy ktoś mówił mi, co powinnam robić. Wierzę, że jestem w stanie samodzielnie przyswoić sobie wiedzę i wykonać dane zadanie, jeżeli sposób, który obrałam, jest logiczny. Lubię podważać pewne twierdzenia, aby osobiście przekonać się o ich prawdziwości — nie po to jednak, aby komuś sprawić przykrość. Opinię tę popiera w szczególności moja macocha, z którą nigdy nie ułożyłam sobie relacji. Po prostu nie pasuje do mojej wizji życia rodzinnego.
DO WIADOMOŚCI MISTRZA GRY

Tę sekcję widzisz tylko Ty i Mistrz gry

Mistrzowi gry chciałbym przekazać, że...


These things that you're after, they can't be controlled.
This beast that you're after will eat you alive
And spit out your bones

Hypatia Crouch
Hypatia Crouch
Zawód : debiutantka
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
divinity will stain your fingers and mouth like a pomegranate. it will swallow you whole and spit you out,
wine-dark and wanting.
OPCM : 5 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 2 +3
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Jasnowidz

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12296-hypatia-crescentia-crouch#377992 https://www.morsmordre.net/t12301-nuntius#378115 https://www.morsmordre.net/t12332-hypatia-crouch#379076 https://www.morsmordre.net/f243-city-of-london-pallas-manor-siedziba-rodu-crouch https://www.morsmordre.net/t12303-skrytka-nr-2626#378117 https://www.morsmordre.net/t12302-hypatia-crouch#378116
Hypatia Crouch
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach