Wydarzenia


Ekipa forum
Środek pokoju
AutorWiadomość
Środek pokoju [odnośnik]03.04.24 14:16

Środek pokoju

Pokój Maisie jest niewielkim, ale dość przytulnym pomieszczeniem ze ścianami pomalowanymi jasną farbą. Naprzeciwko drzwi znajduje się okno, po jednej stronie pokoju jest łóżko, a po drugiej prosta, drewniana szafa na ubrania. Na środku natomiast stoi niewielki stolik z dwoma prostymi krzesłami. Elementy umeblowania prawdopodobnie są starsze niż sama Maisie, ale wciąż spełniają swoje funkcje. Na stoliku często znajduje się nieduży imbryczek do przygotowywania naparów oraz parę nie pierwszej nowości kubków, Maisie dba też o to, by w wazoniku były świeże kwiaty zebrane w okolicy.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Środek pokoju Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Środek pokoju [odnośnik]02.06.24 1:24
6 września 1958
Czasem zmiana była potrzebna, otwierając nowe drzwi, pozwalając wyjść ze swojej strefy komfortu, czasem jednak nie była witana miło, zwłaszcza jeżeli wyczerpywała siły i nie pozwalała rozstać się z czymś, co było potrzebne. Cóż, dla niej samo wyjście poza dom wydawało się nagle wielką zmianą, a powrót do pracy pozwalał jej wdrożyć się w dawny tryb życia, który teraz wydawał się znacznie bardziej pusty, nawet jeżeli zmiany które w nim zachodziły potrafiły być też pozytywne. Czym jednak była zmiana jednego życia przy otaczających ich katastrofach, meteorytach, kometach i magii jeszcze wiadomym wydarzeniom które pewnie dopiero miały nadejść i wykończyć ich wszystkich.
Czasem jednak zamiana miała być czymś drobnym, jak zmianą pewnych elementów ubrania. Nie robiła tego oczywiście ponieważ jej płaszcz jej nie służył, potrzebowała jednak czegoś, co mogła nosić w cieplejsze miesiące i co mogła też nosić bez wrażenia, że gotuje się sama w sobie, przyzwyczajona znacznie częściej do chłodu morza i bryzy, która nawet najwytrwalszego człowieka potrafiła przeniknąć do szpiku kości niż do gorących temperatur lądu, który ostatnio jednak częściej był jej domem.
Dodatkowo, miała parę rzeczy które potrzebowała do uszycia, a w końcu nie wypadało aby zaniedbywać się w tym zakresie, nawet jeżeli robiła to ostatnio. Zastanawiała się, czy powinna wydać rzeczy, które miała pozostawione w domu, jednak słabość w jej sercu odezwała się na nowo i ostatecznie po prostu zamknęła szafę z ubraniami Yvette. Jej własne jednak nie miały tyle szczęścia, aby uniknąć wprawnych palców krawcowej, spoczywając teraz w jej torbie kiedy wędrowała przez miejsce, próbując się upewnić, czy aby na pewno dobrze trafiła.
Ostatnimi czasy wątpliwości narastały, wolała więc zawsze upewniać się, czy czasem nie naszła przypadkowej osoby której nachodzić nie powinna. Ludzie mieli już i tak wystarczająco dużo stresu bez jej dokładania się im do zmartwień w postaci rudowłosej kobiety pakującej się do mieszkania. Drzwi wydawały się jednak nie do pomylenia i po ostrożnym wahaniu postanowiła w nie jednak zapukać.
- Halo? Przyszłam do krawcowej… - Nie było to może najmilsze i najwięcej mówiące przywitanie, które zaprezentowała, ale przynajmniej prawdziwe. Mogła mieć tylko nadzieję, że sama zainteresowana jest w domu i nie przyszło jej podróżować tutaj po nic.


So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0

ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12384-thalia-wellers#381174 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Środek pokoju [odnośnik]02.06.24 14:54
Niedawno wróciła do pokoju po odprężającym locie po okolicy. Nie zapuszczała się dzisiaj nigdzie daleko, polatała wokół Plymouth, bo latanie zawsze ją relaksowało i dodawało jej energii. W powietrzu czuła się o wiele bardziej wolna i zawsze współczuła swoim mugolskim krewnym, że nie mogli jak ona wsiąść na miotłę i oderwać się od ziemi oraz pozostawionych na niej trosk. Miotła była jedną z niewielu rzeczy, które udało jej się uratować kiedy kometa odebrała jej dom, więc tym większy miała do niej sentyment. Latanie było łącznikiem pomiędzy tym starym życiem a nowym.
Po lataniu wróciła do Menażerii Woolmanów i zaszyła się w pokoju. Miała jeszcze trochę czasu do obiadu, więc wyłożyła się na łóżku z książką. Zanurzanie się w fikcję także było kojące. I czytała tak sobie dopóki nie usłyszała pukania. Odłożyła książkę na bok i wstała, wsuwając stopy w wyświechtane kapcie, po czym ruszyła w stronę drzwi i otworzyła je, zauważając za nim rudowłosą kobietę, na oko kilka lat starszą od niej. Wydawało jej się, że gdzieś kiedyś ją widziała, a może tylko jej się zdawało? Skoro kobieta o niej wiedziała, to musiała od niej usłyszeć od kogoś z jej krewnych lub znajomych. Maisie była młoda i dopiero budowała swoją renomę, o jej umiejętnościach wiedziała przede wszystkim rodzina i znajomi, ale czasem zdarzało się, że ktoś ze znajomych polecał ją innym swoim znajomym. W dzisiejszych czasach nie każdy mógł sobie pozwolić na zakup nowiutkich ubrań w sklepie albo u profesjonalnych krawcowych, co stwarzało możliwości dla takich osób jak Maisie, która była dopiero na początku swojej drogi, ale bardzo potrzebowała zleceń, żeby mieć za co żyć.
- Dzień dobry – przywitała się z uśmiechem; zawsze była przyjazną i otwartą osóbką, choć jednocześnie nieśmiałą, więc w jej oczach tliła się niepewność. – Dobrze pani trafiła, jestem krawcową. – Może nie tak dobrą jak te, które miały swoje lokale na Pokątnej, jak madame Malkin która sprzedawała szkolne szaty, ale wszystko przed nią. Miała dopiero osiemnaście lat, i jak na ten wiek i tak radziła sobie całkiem nieźle. W końcu musiała zacząć na siebie zarabiać jeszcze przed ukończeniem pełnoletniości, nie miała tego komfortu, który miały jej rówieśniczki z zamożniejszych domów. Nie dość, że była biedną mugolaczką, to jeszcze sierotą, która musiała radzić sobie sama. I było po niej widać, że jej się nie przelewało, była bardzo szczupła i wyglądała skromnie, ale schludnie. Skromne i schludne było też wnętrze jej wynajmowanego pokoiku. – Proszę wejść, chętnie się dowiem, jak mogę pomóc. – Przesunęła się, robiąc kobiecie miejsce. Może w tych czasach było to ryzykowne, ale skoro została wpuszczona do wnętrza Menażerii Woolmanów, to pewnie ktoś tutaj już ją znał. Poza tym, jeśli wszedł by tutaj ktoś o złych zamiarach, to przecież zamknięcie drzwi i tak by nic nie pomogło. Dla złych czarodziejów nie istniało wiele przeszkód. Ale miała nadzieję, że ta kobieta nie miała złych intencji i rzeczywiście przyszła po prostu po to, by skorzystać z umiejętności Maisie.
Maisie Moore
Maisie Moore
Zawód : początkująca krawcowa
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
"So what am I to do with all those hopes
Life seems so very frightening"
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 11 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12324-maisie-moore https://www.morsmordre.net/t12327-poczta-maisie https://www.morsmordre.net/t12325-maisie-moore https://www.morsmordre.net/f471-devon-plymouth-menazeria-woolmanow-pokoj-maisie https://www.morsmordre.net/t12328-szuflada-maisie https://www.morsmordre.net/t12326-maisie-moore
Re: Środek pokoju [odnośnik]08.06.24 16:30
Czekanie na progu zawsze kojarzyło się negatywnie, tak jakby miała liczyć na czyjąś łaskę aby ktoś mógł jej otworzyć. Najbardziej naturalna rzecz świata, ale gdy teraz o tym myślała, zastanawiała się, jak bardzo brak domu przywiódł ją do najbardziej negatywnych wspomnień. Teraz gdy spoglądała na okolicę, zastanawiała się też czy życie mogłoby się potoczyć inaczej gdyby była taka, jak był każdy. W końcu jednak drzwi otworzyły się i jasne oczy spotkały mniejszą ramę młodej kobiety…dziewczyny? W tych czasach przetrwanie zaczynało się młodo.
- Maisie, dobrze kojarzę? Jestem Thalia, Thalia Wellers. Przyjaciółka Billy’ego ze szkoły, nie wiem, czy o mnie wspominał. Ale podobno szyjesz i myślałam, że mogę poprosić o parę rzeczy… - zazwyczaj podchodziła do młodszych ludzi z wielką dozą sympatii, starając się być otwartą bo wiedziała, że świat nie był sprawiedliwy dla nich, zwłaszcza teraz. Wolała więc od razu przedstawić się jako przyjaciel, albo chociaż ktoś, kto nie zaszkodzi i nie ma złych zamiarów.
Wytarła buty, wiedząc, że w miejscach w których bywała najczystsze nie były, a niszczenie komuś domu nie należało do jej pasji między zajęciami. Upewniła się też, aby nie przepychać się za bardzo, trzymając się miejsca w którym mogła stać spokojnie i nie zajmować przestrzeni. Miejsce było tym, które mogłaby opisać mianem pewnego rodzaju przytulnego, a chociaż nie był duży, widać było, że mieszkająca tu Maisie starała się wypełnić przestrzeń. A może to było jej wrażenie, kiedy dopatrywała się w każdym pomieszczeniu śladów użytkowania, pamiętając jak samej starała się wypełnić przestrzeń w której mieszkała, tak, jak kiedyś chciała ją wypełnić aby tylko mogła poczuć, że to jej miejsce. Udało jej się to dopiero na początku tego roku, ale czasy zmieniały się tak szybko, że zastanawiała się na pewno, czy było warto.
- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam za bardzo. Przyniosłam parę rzeczy do zacerowania i, mam nadzieję, możliwość uszycia czegoś? Nie jest to coś wielce skomplikowanego… - sięgnęła do torby, rozpinając ją tak aby móc wyjąć parę rzeczy, które miała ze sobą. Nie było to nic wielkiego, ledwie parę wytartych koszul które jednak wciąż służyły jej za dość dobre odzienie, a nie czuła potrzeby kupowania nic większego. Przyniosła też parę materiałów, magicznych w swojej naturze, które mogłyby jej się przydać, ale nie wiedziała jeszcze czy obecnie młoda Moore mogłaby coś z tym zrobić.
Zamarła w miejscu, mrugając szybko kiedy pomiędzy fałdami ubrania wynalazła białą sierść i błękitne oczy – Pangur bez cienia żalu wysunął łeb z torby, rozglądając się dookoła i miaucząc z zadowoleniem kiedy rozglądał się po pomieszczeniu. Wzdychając cicho, spojrzenie Thalii pośpiesznie powędrowało do zamieszkujące to miejsce Maisie.
- Przepraszam, mój kot postanowił zabrać się wraz ze mną. Pangur, mała zołzo, jak ty w ogóle wlazłeś do tej torby… - nie była pewna, czy dziewczyna ma coś przeciwko wizycie kota, stała więc w miejscu z trochę strapioną miną, czekając nawet na ewentualne wyrzucenie.


So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0

ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12384-thalia-wellers#381174 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Środek pokoju [odnośnik]08.06.24 18:55
Maisie wcześnie zderzyła się z brutalnością świata i szybko musiała nauczyć się jak sobie w nim radzić. Dorastając w biednej, wiejskiej rodzinie mugoli już w młodym wieku poznała smak ciężkiej pracy. Poznała też niestety ból towarzyszący stracie, bo z tej najbliższej komórki rodzinnej nie pozostał jej już nikt. Była sama, i funkcję najbliższej rodziny przejęło kuzynostwo. Tylko ich miała. Wobec niej świat rzeczywiście nie był sprawiedliwy, bo jakby nie wystarczyło, że była szlamą i była biedna, to jeszcze musiał odebrać jej najbliższą rodzinę.
Kiedy kobieta się przedstawiła, przypomniała sobie, że w istocie Billy kiedyś wspominał o jakiejś Thalii Wellers, więc uśmiechnęła się szerzej. Przyjaciele Billy’ego zawsze byli u niej mile widziani. To sprawiło, że poczuła się pewniej i wyraźnie się rozluźniła.
- Tak, Maisie – potwierdziła. – Billy kiedyś chyba coś kiedyś wspominał. Miło w takim razie poznać, pani Wellers. Chyba, że mogę zwracać się po imieniu? – zapytała, bo wolała się upewnić, czy może przejść na swobodniejszą formę.
Zachęciła ją jednak, żeby gdzieś usiadła. Herbaty aktualnie nie miała, bo nie było ją na nią stać, więc mogła zaproponować co najwyżej wodę. Może jak następnym razie będzie w lesie powinna się rozejrzeć za jakimiś ziołami do parzenia w ramach zamiennika herbaty, babcia nauczyła ją kiedyś rozpoznawać te najbardziej podstawowe rośliny, które znali także mugole, a i w Hogwarcie co nieco się nauczyła przez te pięć lat, które dane jej było tam spędzić. Ale bezpośrednio po tamtej nocy wolała nic nie zbierać w obawie przed szkodliwym pyłem, choć może do tej pory deszcz zdążył już go zmyć z roślin?
- Oczywiście, że nie. Bardzo chętnie zaceruję te ubrania, mogę też uszyć coś nowego, tylko proszę mi opisać, co by to miało być – rzekła, zerkając na przyniesione przez kobietę koszule. Cerowanie szło jej sprawnie, więc z tym nie będzie najmniejszego problemu, w ostatnich dniach często coś dla kogoś cerowała. Kiedy miało się ograniczone fundusze, szanowało się posiadane ubrania i reperowało się je do oporu. Jeśli zaś chodzi o szycie nowych rzeczy, to też radziła sobie z większością wyzwań, zwłaszcza w kwestii niemagicznych ubrań. W szyciu magicznych wciąż się szkoliła i były materiały, których obsługi jeszcze nie opanowała, bo oprócz samych umiejętności krawieckich, wymagały wyższej znajomości numerologii. W tej zdecydowanie musiała się jeszcze podciągnąć, bo przez to, że skończyła tylko pięć klas, nie była w niej tak biegła jak by chciała.
Nagle jednak pomiędzy ubraniami błysnęły błękitne oczy i biała sierść, i chwilę później z torby wynurzył się kot.
- Och, ojej! Kotek! – pisnęła, rozpływając się z zachwytu. Nie od dziś wiadomo było, że Maisie uwielbiała zwierzęta, zarówno te niemagiczne jak i magiczne. – Nie szkodzi, uwielbiam koty. Chętnie sama sobie jakiegoś przygarnę, tylko będę musiała zapytać panią Woolman, czy nie ma nic przeciwko…
Gdyby tylko Maisie pozwolić, to szybko zrobiłaby tu przytułek dla pokrzywdzonych przez los, samotnych zwierzaków, a na to pewnie pani Woolman nie wyraziłaby zgody. Ale może na jednego kota pozwoli?
- Czy pozwala obcym na głaskanie? Wydaje się taki milusi… - westchnęła, obserwując białego kota maślanymi oczami. W takich chwilach znikała ta znękana życiem, przedwcześnie dorosła Maisie i na moment znów przypominała Maisie-nastolatkę, którą przecież w gruncie rzeczy była. Powinna być, gdyby los nie rzucał jej tylu kłód pod nogi. A kot był naprawdę przecudnej urody, zupełnie inny niż pręgowane, bure dachowce, które czasem wałęsały się po obejściu jej rodzinnego domu, gdy była dzieckiem.
Maisie Moore
Maisie Moore
Zawód : początkująca krawcowa
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
"So what am I to do with all those hopes
Life seems so very frightening"
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 11 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12324-maisie-moore https://www.morsmordre.net/t12327-poczta-maisie https://www.morsmordre.net/t12325-maisie-moore https://www.morsmordre.net/f471-devon-plymouth-menazeria-woolmanow-pokoj-maisie https://www.morsmordre.net/t12328-szuflada-maisie https://www.morsmordre.net/t12326-maisie-moore
Re: Środek pokoju [odnośnik]12.06.24 11:46
Weszła ostrożnie do środka, ciesząc się na myśl, że nie budziła tak wielkich podejrzeń. Przychodziło jej na myśl to, że mimo wszystko jej blizny, jedna znacznie bardziej widoczna na twarzy, druga już tylko w kąciku ust, sprawiały że nie budziła zbyt wielkiego zaufania wśród ludzi. Teraz też pojawiło się w jej umyśle pewne zwątpienie, czy aby na pewno nie powinna tu przyjść pod chociażby drobną metamorfomagią, ostatecznie jednak zrezygnowało z pomysłu. Nie chciała w końcu aby potem były z tego tytułu problemy.
- Wystarczy Thalia. Po nazwisku to raczej mówią mi mniej przyjaźni ludzi. Albo i nie, tacy przyjaźni bardziej też, ale to w sumie…no, nie ma się co czuć staro, prawda? – Uśmiechnęła się lekko, wiedząc, że jej paplanie raczej nie wzbudzało dodatkowych podejrzeń. – A tobie mogę mówić po imieniu, czy wolisz jakoś inaczej? – Nie każde imię budziło dobre skojarzenia, więc jeżeli Maisie wolała nazwać się jakoś inaczej, chciała uszanować wybór, siadając gdzieś wygodnie na zaproponowanym miejscu.
- Mam parę magicznych materiałów, myślałam, że….czasem przydałoby mi się mieć jakąś sukienkę, bardziej wyjściową. Nie chodzą na dużo wydarzeń, ale jak już na nich jestem…wypadałoby się pokazać. Nie wiem, czy rozumiesz. – Miała wrażenie, że bardziej się zamotuje niż przekazuje prawdziwe informacje, ale ostatecznie stwierdziła, że nie ma co teraz się tłumaczyć, dlatego też wyjęła wszystkie rzeczy z torby, magiczne tkaniny rozkładając na stole aby były widoczne bardziej. – Przyniosłam też magiczną nić. Wiem, że czasem pomaga przy szyciu. – Nie miała zamiaru obrażać tutaj Maisie albo sugerować brak biegłości w danej dziedzinie, ale skoro mogła zdobyć ten materiał, postanowiła pozwolić sobie na jego dokupienie.
- Dobrze, może od początku – jest tu skóra wsiąkiewki, chciałabym ją móc nosić na butach. A pył elfów i tkanina z włókien włosów willi do stworzenia sukienki. Miałoby to sens? – zerknęła na kobietę, poddając się jej ekspertyzie w tym temacie.
Prawdziwy uśmiech przełamał jej naznaczoną bliznami mimikę kiedy spotkanie Pangura najwidoczniej oznaczało zachwyt jej nowej towarzyszki rozmowy. Nie dziwiła się przecież, sama w końcu będąc zachwyconą nad urodą kota w pierwszym momencie, w którym spotkała go w przytułku. Oraz na dobrą sprawę faktem, że przy próbie podniesienia zaczął się wydzierać najgłośniej, jak potrafił, a także próbował zjeść jej rzemyki od płaszcza jakoś ją urzekło. Teraz zaś, kiedy spoglądała na dziewczynę, której fascynacja próbowała wybić się przez okno pokoju, tak jakby ktoś nagle potrzebował słodkiej, puszystej obecności przy sobie.
- Nie mam nic przeciwko. Nie przepada za podnoszeniem, ale możesz go głaskać ile chcesz, będzie zachwycony. I najpewniej spróbuje podgryźć coś w okolicy co zrobione jest ze skóry. – Rozbawione spojrzenie skierowało się na kota, który wysunął się z bezpiecznego schronienia swojego miejsca aby tym razem dostrzec Maisie i niemal z marszu podbiec do niej, ocierając się o jej nogi i spoglądając na nią wyczekująco.


So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0

ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12384-thalia-wellers#381174 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Środek pokoju [odnośnik]12.06.24 14:04
Blizny aż tak nie szokowały już Maisie po tym, jak widziała je na twarzy Billy’ego. Zresztą, miała wrażenie, że w tych czasach coraz więcej ludzi nosiło na ciałach jakieś przejawy uszkodzeń. Czasy mieli jakie mieli, i najwyraźniej nawet magia nie ze wszystkim radziła sobie tak dobrze, jak kiedyś Maisie myślała.
- To prawda, nie ma co czuć się staro. A ja jestem po prostu Maisie – uśmiechnęła się, zawsze to swobodniej kiedy można było zwracać się do kogoś bardziej bezpośrednio. Nie wiedziała ile Thalia ma lat, ale wyglądała mniej więcej na rówieśniczkę Billy’ego. Może byli razem na roku? Sama wspominała, że znali się ze szkoły. – Pewnie chodziliście z Billym do jednej klasy, prawda? Ja poszłam do szkoły kiedy jego już tam nie było.
W jej pamięci Billy zawsze był więc jak sporo starszy przyszywany brat, już dorosły kiedy ona dopiero stawiała pierwsze kroki w świecie magii. W Hogwarcie musiała więc w sporej mierze radzić sobie sama z pomocą życzliwych znajomych z Hufflepuffu, których nie odstraszało jej bijące po oczach mugolskie pochodzenie i bieda. I niezmiernie żałowała, że nie mogła ukończyć pełnej edukacji przez to, że do władzy doszli ludzie, którzy uważali ją nie tylko za niegodną nauki magii, ale wręcz za niegodną tego, by żyć.
- Jak najbardziej mogę uszyć sukienkę, tylko opisz mniej więcej, jak powinna wyglądać. Ile kobiet tyle preferencji, więc muszę wiedzieć, jaki powinna mieć krój, fason i długość. Raczej obcisła, czy luźna? Rozszerzająca się ku dołowi? Z długimi czy krótkimi rękawami? – dopytywała, bo przed jakimkolwiek przystąpieniem do szycia, musiała mieć wyobrażenie, co w ogóle miała szyć, dlatego liczyła na to, że Thalia opisze, o jaki typ sukienki jej chodziło. – To wspaniałe materiały, sama nie miałam okazji posiadać sukienki z nich wykonanych, ale kiedyś szyłam taką dla jednej znajomej i wyglądała w niej naprawdę wspaniale. – Maisie zwyczajnie nie było jeszcze stać, żeby takie materiały nabyć dla siebie, musiała jeszcze trochę na to zarobić, więc do tej pory szyła dla siebie ubrania ze zwykłych, niemagicznych materiałów. Ale zaczęła oglądać tkaniny z ogromnym uznaniem, wyobrażając sobie, jak mogłaby je połączyć i stworzyć z nich fantastyczną sukienkę. – Nić też na pewno bardzo się przyda, dobrze, że o niej pomyślałaś, wygodniej się szyje magiczne ubrania, mając czarodziejskie nici. A skóra wsiąkiewki powinna dobrze się sprawdzić na butach. Najczęściej jest używana do tworzenia różnego rodzaju sakiewek i mieszków, z których nikt poza właścicielem nie może nic wyjąć, ale jak najbardziej można z niej szyć również inne ubrania, a także buty.
Maisie co prawda nie miała dużego doświadczenia w butach, więc tu musiała się odrobinę doedukować, ale jeśli nie będzie to żadne wymyślne obuwie, i z tym powinna sobie dać radę.
Pojawienie się kota, który najwyraźniej zabrał się w torbie jako pasażer na gapę, bardzo ucieszyło i rozczuliło Maisie. Zawsze miała słabość do zwierząt, a koty wręcz uwielbiała. A ten dodatkowo wyglądał wyjątkowo uroczo. Nieczęsto spotykało się białe koty. Częściej widywała takie, które były białe w bure lub czarne, ewentualnie rude łaty. A kot najwyraźniej sam miał ochotę na głaskanie, bo przybiegł do niej, ocierając się o jej nogi. Maisie przykucnęła i zaczęła go głaskać, delikatnie przesuwając dłońmi po mięciutkim, puszystym futerku. Wyglądała teraz jak zachwycone dziecko.
- Jest naprawdę cudowny i wyjątkowo piękny – pochwaliła go, obiecując sobie w duchu, że musi zapytać panią Woolman, czy może sobie przygarnąć chociaż jednego kotka. – Kiedy mieszkałam na wsi w Kornwalii, to zawsze po podwórku snuł się jakiś kot, a czasem nawet kilka. Niestety nie wiem, co stało się z nimi po… tamtej sierpniowej nocy.
Być może koty, jako sprytne i zaradne zwierzęta, zdołały jakoś uciec i gdzieś przetrwały. Ale większość ich nielicznych zwierząt gospodarskich, takich jak kilka sztuk kur i kaczek oraz wiekowa mleczna krowa, które należały do jej babci, zapewne zginęła lub też gdzieś uciekła, i najprawdopodobniej skończyła jako obiad dla głodnych, straumatyzowanych mieszkańców okolicy, którzy przeżyli tamtą straszliwą noc. Maisie została wyratowana przez Billy’ego i od tamtego czasu mieszkała tutaj, ale czułaby się o wiele raźniej mając zwierzęcego towarzysza przy sobie w pokoju. Miała sowę, ale ta sporą część czasu albo spała, albo latała na polowania lub z listami. A Maisie potrzebowała też zwierzaka, który będzie mruczał jej na kolanach, ocierał się o nogi i spał w nogach jej łóżka. Samotność na dłuższą metę potrafiła być przytłaczająca. Brak zwierzaków dla kogoś, kto wychował się na wsi, również.
Maisie Moore
Maisie Moore
Zawód : początkująca krawcowa
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
"So what am I to do with all those hopes
Life seems so very frightening"
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 11 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12324-maisie-moore https://www.morsmordre.net/t12327-poczta-maisie https://www.morsmordre.net/t12325-maisie-moore https://www.morsmordre.net/f471-devon-plymouth-menazeria-woolmanow-pokoj-maisie https://www.morsmordre.net/t12328-szuflada-maisie https://www.morsmordre.net/t12326-maisie-moore
Re: Środek pokoju [odnośnik]18.06.24 11:31
- Ładne imię. Miło mi poznać. – Posłała Maisie uśmiech, wyciągając jeszcze swoją dłoń aby ta mogła ją uścisnąć jeżeli by chciała. Zawsze miło było poznać młodych ludzi których mogła jakoś wesprzeć, czy to pieniędzmi, czy to jedzeniem.
- Byliśmy na jednym roku, w jednym domu i w jednej drużynie Quidditcha. Czasem zastanawiam się, jakim cudem przeżył ktokolwiek moje mecze jako pałkarza, ale chyba nie byłam taka zła. – Mrugnęła do swojej rozmówczyni, trochę rozbawiona swoją perspektywą kiedy biegała z pałką za ludźmi nawet poza boiskiem. – Uczęszczałaś do Hogwartu czy uczyli cię w domu?
Podniosła się jeszcze ze swojego miejsca, bo podejrzewała, że Maisie musi jeszcze zdjąć z niej miarę. Gotowa była za podążać za instrukcjami, spoglądając na młodą pannę Moore, ciekawa, jak szczęśliwe było dla niej życie. Czy miała nadzieję, że coś się poprawi, czy jednak szycie było nie tylko zawodem, ale i pewną ucieczką.
- Co do sukienki… - zawahała się, nie znając do końca swoich gustów w tym zakresie. Lubiła rzeczy ładne, ale przez długi czas nie miała miejsca ani możliwości przechowywania ich gdziekolwiek (zresztą, po co męskiemu marynarzowi miliony sukienek?). Teraz chciała coś dla siebie, musiała w końcu zadecydować, co jej się podoba. – Długa, z długimi rękawami, ale na wieczorowe wyjścia. Krój, fason…cokolwiek byłoby teraz w modzie. Jestem mało zapoznana z tymi rzeczami, więc po zdjęciu miary mogę wpaść tu od czasu do czasu jeżeli potrzeba ci komentarza, ale jeżeli mogę przynieść też magazyn z najnowszymi trendami i wskazać, co mi się podoba? – Miała preferencje, ale przede wszystkim chciała wyglądać dobrze.
- Materiały są twoje. Gdybyś potrzebowała więcej, albo gdybyś potrzebowała jakieś dla siebie, daj mi znać, mam dostęp do tańszych cen. – Nie rozwijała tematu. Nie było potrzeby opowiadać, co robi poza godzinami i wciągać w to kogokolwiek.
Z pewnym wzruszeniem, chociaż starała się tego nie pokazywać po sobie, obserwowała, jak przeciągający się Pangur zaczął sięgać swoim policzkiem o dłonie Maisie, pozwalając się sobie ocierać o nią, zachwycony dodatkową uwagą. Pamiętała, jak dni mijały jej na wspólnym siedzeniu w domu, gdzie jasnowłosa Yvette siedziała na kanapie, zapowiadając, jak to nie jest przekonana do Pangura, jednocześnie sięgając w jego białe, miękkie futro, aby przygarnąć go do siebie. Gdyby nie fakt tego, jak przyzwyczajona była do obecności Pangura w jej życiu, mogłaby nawet zaproponować Maisie aby go przygarnęła. Nie mogłaby jednak pozwolić sobie na rozstanie z nim, przynajmniej dopóki nie wyjechałaby za granicę na statku. Inny pomysł jednak zaświtał w jej głowie, zwłaszcza kiedy patrzyła tak na Pangura.
- Mogę spróbować poszukać kota, jeżeli byś chciała. – Obydwie wiedziały, że mała była szansa na znalezienie jednego konkretnego zwierzaka po takim rodzaju kataklizmie, czuła jednak pewne zobowiązanie do zaproponowania jej jakiegoś rozwiązania. – Zwierzęta są zawsze wytrzymalsze od nas. – Starała się zasiać ziarno nadziei, mimo, że obydwie wiedziały, jak to mogło się skończyć. Mimo wszystko, w tych czasach przydało się mieć odrobinę nadziei i kłamstw. – Albo, mogę zabrać cię do Szkocji. Mają tam schronisko dla zwierząt, może jakiś kot cię polubi? Pangur właśnie stamtąd pochodzi.
Nie chciała oczywiście zmuszać jej do czegokolwiek, ale może nowa obecność przyniesie jej nieco spokoju i towarzystwa.

Przekazuję skórę wsiąkiewki, pył elfów, tkaninę z włosów wili i czaroprzędzę Maisie


So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0

ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12384-thalia-wellers#381174 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Środek pokoju [odnośnik]18.06.24 13:40
- Mi też. - Uśmiechnęła się, podając jej swoją dłoń. – Też grałam w szkolnej drużynie, jako ścigająca. Ale byłam w Hufflepuffie, Tiara najwyraźniej zauważyła, że nie jestem tak dzielna jak reszta Moore’ów… - Ale mimo to nie żałowała swojego przydziału, uważała, że Hufflepuff bardziej do niej pasuje. Nie była tak odważna i przebojowa jak Gryfoni. – Chodziłam do Hogwartu, niestety musiałam przerwać naukę po piątym roku. Robiło się… zbyt niebezpiecznie, bym mogła wrócić na kolejne.
Posmutniała, bo naprawdę żałowała, że nie mogła się uczyć do końca. Ale niestety, chcąc przeżyć, musiała podjąć trudną decyzję i po wakacjach między piątym a niedoszłym szóstym rokiem, po prostu została w rodzinnej Kornwalii, nie wyruszyła pierwszego września do szkoły. A kiedy kilka miesięcy później w Londynie doszło do Bezksiężycowej Nocy, wiedziała, że to była słuszna decyzja. Pozostanie na Półwyspie Kornwalijskim było najlepszym, co mogła zrobić. W czasach, kiedy uczyli się Billy i Thalia, było inaczej, bezpieczniej. Trochę im tego zazdrościła.
Zaraz jednak zajęły się kwestią sukienki.
- Chętnie przyjmę magazyn, będzie mi łatwiej sobie zwizualizować. Możesz też zajrzeć, kiedy będę w trakcie szycia, bo może trzeba będzie coś poprawić lub lepiej dopasować – powiedziała, zanotowując na świstku pergaminu wszystkie uwagi odnośnie oczekiwań Thalii dotyczących wyglądu sukienki. – Rozumiem, że mam w sukience połączyć ze sobą w jakiś spójny sposób tkaninę z pyłu elfów i włosów wili?
Łączenie dwóch różnych materiałów było trudniejsze niż szycie z jednego, ale wydawało jej się, że powinna sobie z tym poradzić.
Zajęła się zabawą z kotem i głaskaniem go, bo trudno byłoby jej się oprzeć takiej pokusie. Za bardzo lubiła zwierzęta, żeby zignorować takiego słodkiego pieszczocha.
- Minęło sporo czasu, nie wiem, gdzie teraz mogą być nasze dawne zwierzęta, jeśli… w ogóle żyją. Jeden z meteorytów uderzył prosto w nasz dom. Przeżyłam dzięki temu, że uratował mnie Billy, ale moja babcia, z którą mieszkałam… nie miała tyle szczęścia – wyznała, ale skupienie na kocie pozwoliło jej się nie rozpłakać. Jego obecność koiła nerwy i łagodziła trudne wspomnienia. – Udało mi się uratować stamtąd tylko przybornik do szycia, miotłę oraz trochę ubrań, które akurat suszyły się na zewnątrz.
Westchnęła cicho, skupiając się na kocie. Pangur uroczo ocierał się policzkiem o jej rękę, domagając się głaskania. Jak tu się nie rozpłynąć ze słodyczy, kiedy takie cudo było w zasięgu jej dłoni?
- Chętnie wybiorę się do schroniska, może akurat jakiś samotny kot zechciałby zostać moim towarzyszem? Ale… Czy podróż do Szkocji jest bezpieczna? Jestem… mugolaczką, w dodatku bez papierów. Nie zarejestrowałam różdżki – przyznała, lekko się rumieniąc. Wolała się przyznać do swojej krwi, bo pewnie nie była to żadna tajemnica, skoro Thalia była dobrą znajomą Billy’ego który również był mugolakiem, poza tym Maisie nie chciała narażać jej na kłopoty i problemy.
Po kilku minutach jednak wstała, bo choć najchętniej głaskałaby kota jeszcze długo, to musiała dokonać niezbędnych miar, żeby później móc uszyć sukienkę. Wzięła swoją miarkę krawiecką i podeszła do Thalii, mierząc jej wzrost, długość rąk i nóg, a także obwód talii, ramion czy bioder. Wszystkie wymiary zapisywała sobie na tym samym pergaminie, gdzie wcześniej zanotowała sobie preferencje kobiety odnośnie wyglądu sukienki. W końcu bez pomierzenia trudno byłoby uszyć ubranie w odpowiednim rozmiarze, dlatego nie dało się tego uniknąć.
Maisie Moore
Maisie Moore
Zawód : początkująca krawcowa
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
"So what am I to do with all those hopes
Life seems so very frightening"
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 11 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12324-maisie-moore https://www.morsmordre.net/t12327-poczta-maisie https://www.morsmordre.net/t12325-maisie-moore https://www.morsmordre.net/f471-devon-plymouth-menazeria-woolmanow-pokoj-maisie https://www.morsmordre.net/t12328-szuflada-maisie https://www.morsmordre.net/t12326-maisie-moore
Re: Środek pokoju [odnośnik]27.06.24 1:48
- Ścigający. Nie mów Billy’emu, bo pewnie by mi zaczął opowiadać o taktykach i jakiegokolwiek wyjaśnienia o czymkolwiek związanym z profesjonalnymi grami, a ja w tym aż tak dobra nie byłam, ale dla mnie ścigający pracowali tam najwięcej. Ja tylko biłam latające piłki aby leciały w konkretnych ludzi. – Mrugnęła do niej, przekonana, że żadna z nich nie była już tak sercem siedząca w Quidditchu, ale być może dla Maisie, która szkołę skończyła dość niedawno, czy też raczej skończyć nie mogła, ale wspomnienia w niej były znacznie żywsze. – Myślę, że Tiara dostrzegła, że oprócz dzielności Moorów masz w sobie rozsądek, więc przydzieliła cię do domu, w którym najlepiej ten rozsądek mogłaś spożytkować. Wierz mi, tego rozsądku bardzo często brakowało, głównie w moim wypadku. – Uśmiechnęła się jeszcze, zastanawiając się, jak wiele ze swojej młodości powinna powiedzieć, czy może jednak nie zostawić tych najgorszych opowieści gdzieś na później.
- Nie jestem ekspertem w wielu dziedzinach… - zaczęła ostrożnie, nie czując się na siłach aby komukolwiek coś obiecywać, albo kogoś strofować. Nie chciała, aby Maisie czuła się gorzej przez przerwaną naukę, bo cała magia mogła potwierdzić, że Thalii nauka wiele nie dała. - …ale gdybyś chciała i potrzebowała kiedyś doszkolić się z zakresu ekonomii, mogę pomóc ci z mojego doświadczenia. – Wiele rzeczy mogło być zbyt ciężkie dla Maisie do nauki, bo nie zamierzała wykładać jej całej teorii handlu, ale być może zdobycie wiedzy o rynkach, lokalnych i tych, które sięgały nieco dalej, pozwoliłyby jej na nieco łatwiejsze zakupy i być może przyoszczędzenie paru pieniędzy.
- W takim razie zostańmy przy magazynie. Wybacz że nie jestem tu tak bardzo pomocna, ale przyznam, że nieczęsto mogłabym mówić o sukienkach bo przeważnie nie miałam okazji ich nosić. Natomiast gdyby udało się połączyć te dwa materiały, na pewno byłabym wielce wdzięczna. – Ukłoniła się nieśmiało, nie dlatego, że wolała unikać sytuacji w których mogła okazać szacunek, tylko dlatego, że wiedziała, że takie gesty mogą też budzić niepewność.
Wysłuchała w milczeniu bolesnej historii Maisie, ciesząc się, że młoda Moore miała przynajmniej na to towarzystwo Pangura, który, raczej niepomny na towarzystwo i jego atmosferę, wciąż przymilał się tak mocno, jakby nigdzie nie zamierzał uciec i chciał tak bardzo wtulić się w Maisie, że zostałby już jego częścią.
- Przykro mi to słyszeć. Mam nadzieję, że masz wsparcie od kogoś, a jeżeli nie…wiesz, siedzę trochę w handlu. – Legalnym i nielegalnym, ale kto musiałby to móc rozwijać w tej sytuacji, prawda? – Jeżeli czegoś ci potrzeba, po prostu powiedz. – Czuła, że przydałoby się wysłać Maisie trochę jedzenia, może na zapas. Dodatkowo jako zapłata. Wyciągnęła już parę monet, zostawiając je na stoliku na zapas.
- Nie martw się podróżą, zapewnię nam bezpieczeństwo. A w razie najgorszego działania, potrafię odwrócić uwagę jeżeli zajdzie taka potrzeba. – Pstryknęła palcami, pozwalając swojej formie na przeobrażenie się w formę złudnie przypominającą Maisie. Oczywiście, gdyby ktoś miał czas się przyjrzeć, dostrzegłby różnicę między nimi, ale na pierwszy rzut oka i w biegu byłyby jak siostry bliźniaczki. Zaraz jednak wróciła do swojej oryginalnej postaci, nie chcąc stresować nikogo w tym wypadku. – Nie martw się, upewnię się, że wrócisz cała i zdrowa.


So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0

ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12384-thalia-wellers#381174 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Środek pokoju [odnośnik]27.06.24 13:17
- Podobało mi się, ale nie byłam tak dobra jak Billy. Raczej nie widziałam siebie w profesjonalnych rozgrywkach, ale latać lubię do tej pory - przyznała. Czasem za tym tęskniła, za czasami pełnego napięcia oczekiwania na szkolny mecz, a także ekscytacją towarzyszącą jego rozgrywaniu. Szkoda, że straciła to wraz z całą resztą dobrych rzeczy, które dała jej szkoła. - Myślę, że każdy zawodnik miał swoją ważną, określoną rolę na boisku.
Maisie akurat została ścigającą bo była drobna, szybka i zwinna. Myślała też o zostaniu szukającą, ale to stanowisko było wówczas obsadzone przez kogoś innego. Ale i tak nie narzekała. Na pałkarza czy obrońcę miała zbyt drobną posturę.
- Ja zawsze byłam tą rozsądną, która starała się myśleć o konsekwencjach i nie ulegać brawurze. Zresztą, nigdy nie byłam brawurowo odważna. Zawsze zbyt wiele było we mnie obaw i trosk. - Tiara prawdopodobnie podjęła więc najlepszą możliwą decyzję dla Maisie. I choć na początku było jej smutno, że nie będzie w jednym domu z Liddy, to później doceniła zalety Hufflepuffu i uznała, że ten dom pasuje do niej o wiele bardziej.
- Jasne, może kiedyś będzie okazja czegoś się od siebie nauczyć. Choć ja nie jestem dobra w bardzo wielu rzeczach przez tą przerwaną naukę... Umiem szyć i latać, i trochę się znam na magicznych i nie tylko stworzeniach, ale przez moje pochodzenie nie miałam szans zaczepić się w jakimś rezerwacie. Babcia nauczyła mnie szyć jeszcze kiedy byłam nastolatką, więc postanowiłam, że będę utrzymywać się z szycia. Każdy potrzebuje ubrań. - Niestety perspektywy mugolaków nie były dobre, zwłaszcza w ostatnich czasach. Maisie była praktycznie uziemiona na Półwyspie, więc chwytała się tego, co mogła robić tutaj i pomimo swoich ograniczeń. I jakoś to było. Grunt że miała gdzie spać i nie przymierała głodem, nawet jeśli nie mogła sobie pozwolić na żadne zbytki.
- Spróbuję je jakoś połączyć. Szycia z magicznych materiałów zaczęłam się na poważniej uczyć dopiero po ukończeniu pełnoletniości. Wcześniej szyłam tylko z niemagicznych materiałów. Moja babcia była charłaczką, więc dała mi podstawy, ale tego, co dotyczy magicznego szycia, musiałam już uczyć się sama bazując na zdobytej wiedzy - wyjaśniła; może jeszcze nie była w tym mistrzem, ale starała się rozwijać. Może pewnego dnia opanuje też wykorzystywania materiałów wymagających jeszcze większych umiejętności i wiedzy.
Obecność kota miała na nią niesamowicie kojący wpływ. Maisie po prostu potrzebowała w swoim życiu zwierząt i czuła się raźniej, kiedy mogła zanurzyć dłoń w mięciutkim futerku i usłyszeć wesołe mruczenie. Bardzo dobrze się więc stało, że kot zabrał się w torbie ze swoją panią i mógł ucieszyć Maisie swą miłą obecnością. Zapragnęła przygarnąć jakiegoś kotka dla siebie.
- Billy czasem mnie odwiedza. A dzięki Woolmanom mam zapewnione podstawowe życiowe potrzeby i jakoś żyję... Ale gdybyś miała sposobność, to na pewno przydałby mi się lepszy dostęp do materiałów i przyborów do szycia. Na Półwyspie nie jest tak łatwo z dostępnością niektórych rzeczy. - W końcu tutaj żyli głównie zdrajcy i szlamy, więc reszta kraju nie troszczyła się o ich dobro i wcale nie ułatwiała im życia ani zaopatrzenia. Dobrze, że dzięki kilku dobrym, sprawiedliwym rodom w ogóle mogli tu względnie bezpiecznie żyć.
Kiedy Thalia się przemieniła, Maisie wybałuszyła oczy. Słyszała o metamorfomagach kiedy była w szkole, ale dalej było to dla niej niesamowite, że niektórzy potrafili się tak po prostu przemieniać w kogoś innego.
- Och, ojej! Jesteś metamorfomagiem? Ale niesamowicie! Też bym chciała tak umieć. - Taki dar na pewno bardzo ułatwiał życie. Ale cóż, musiała być wdzięczna losowi, że mimo bycia zrodzoną z dwójki mugoli, w ogóle posiadała magię. - Chciałabym zostać animagiem. Przemieniać się w jakieś zwierzę. Próbuję się tego uczyć, ale wiem, że jeszcze długa droga przede mną. Przydałby mi się jakiś nauczyciel transmutacji, ktokolwiek, kto zna ją lepiej ode mnie i mógłby mi pomóc trochę rozwinąć wiedzę... - Była całkiem niezła, ale to było jeszcze za mało, żeby się w coś przemienić. Liczyła się z tym, że miną miesiące, może lata, nim dokona pierwszej przemiany. To na pewno też ułatwiłoby jej życie, dawało możliwość ucieczki z jakiejś niebezpiecznej sytuacji. A poza tym przemiana w zwierzę sama w sobie na pewno była ekscytująca.
- Jak tylko będziesz mieć czas, możemy się tam wybrać. Bardzo dawno się nie ruszałam poza Półwysep - Jeśli nie liczyć jakichś odwiedzin u Billy'ego w Irlandii, to odkąd powróciła ostatni raz ze szkoły, to cały czas siedziała na Półwyspie Kornwalijskim. - Może akurat dopisze mi szczęście i znajdę kotka dla siebie... Raźniej byłoby mi z kotem niż samotnie - westchnęła, i po chwili wróciła do głaskania zwierzaka. Oboje byli z tego zadowoleni.
Maisie Moore
Maisie Moore
Zawód : początkująca krawcowa
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
"So what am I to do with all those hopes
Life seems so very frightening"
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 11 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12324-maisie-moore https://www.morsmordre.net/t12327-poczta-maisie https://www.morsmordre.net/t12325-maisie-moore https://www.morsmordre.net/f471-devon-plymouth-menazeria-woolmanow-pokoj-maisie https://www.morsmordre.net/t12328-szuflada-maisie https://www.morsmordre.net/t12326-maisie-moore
Re: Środek pokoju [odnośnik]14.08.24 0:38
- Ważne, żeby ci to przynosiło radość. Reszta nie jest czymś, do czego trzeba dążyć za każdą cenę. – Uśmiechnęła się porozumiewawczo. Wiedziała, że często niewymowna presja istniała w wewnętrznym dążeniu do bycia najlepszym, ale czasem wystarczyło po prostu to lubić. A czasem trzeba było czegoś spróbować, aby dowiedzieć się, że to nie było dla nich. – Może powinniście się spotkać jakoś młodzieżą i spróbować znów zagrać, hm? – Na pewno nie potrzebna im tam była dorosła kobieta, która bije innych tłuczkiem, ale gdyby tak zgrali się w parę osób. – Mogę cię przedstawić komuś, kto byłby zainteresowany. – Zakonowa młodzież miała zbyt wiele energii, może powinni wszyscy się wyładować.
- Nawet nie wiesz, jak zazdroszczę. Ja za to brawury miałam zbyt wiele, ale nie kończyło się to zbyt dobrze. Zarówno dla mnie, jak i dla reszty osób, chociaż utrata punktów mnie jakoś nigdy nie bolała. Ale uwierz mi, wiele rzeczy nie ma co żałować, a wręcz przeciwnie, czasem nawet warto się cieszyć z rzeczy, które uznajemy za wady. – Gdyby nie jej głupota i brawura, nigdy by nie wymagała od siebie więcej jako metamorfomaga i nie zdobyłaby się na odwagę aby zaryzykować i wybrać się na morze. Czy po latach mogła stwierdzić, że to była dobra decyzja? Pewnie nie, ale nie zamieniłaby jej na inną.
- To już wiele. Umiesz jakoś dać sobie radę, więc to najważniejsze. Ale gdybyś potrzebowała pomocy, nie bój się pytać. W tych czasach bycie samemu nie jest warte męczenia się, jeżeli są problemy. Ale słyszałam wyłącznie dobre słowa o twoim talencie, więc wierzę, że nie jest to nic co by szło na marne. – Wiedziała, że przyjęcie pomocy, zwłaszcza od kogoś mało znanego nie było łatwe, ale nie chciała Maisie zostawić samej sobie. Nie kiedy jej towarzystwo zniknęło i gdyby nie Pangur, który obecnie kręcił się pod nogami młodej Moore jakby oczekiwał królewskiego traktowania, nie byłaby sobą te ostatnie miesiące.
- Nie śpiesz się, nie mam parcia na sukienkę która musi być na już teraz, więc spokojnie trzymaj się swojego tempa i sprawdź tyle, ile ci potrzeba. – Uśmiechnęła się, a na informacje co do materiałów i przyborów do szycia kiwając głową. – A więc załatwione. Jeżeli potrzebne będą materiały albo przybory, daj znać co konkretnie, a ja postaram się to załatwić. – Daleko sięgały jej koneksje, więc co szkodziło spróbować uszczknąć coś więcej.
Zaśmiała się, ponownie wracając do swojej formy, pozwalając rudym lokom opaść na plecy.
- Czasem trafia się w genach taki talent, ale wciąż wymaga wiele pracy. Mogę spróbować cię skontaktować z kimś, kto podobną umiejętność posiada, względem animagii rzecz jasna, i zapytać, czy nie byłby chętny cię nieco poduczyć. – Im mocniej mogła spędzić czas na skupieniu się na tym, tym potencjalnie bezpieczniejsza była.
- W takim razie jesteśmy umówione i w wolnym terminie zajdziemy ci kociego towarzysza albo towarzyszkę. – Przynajmniej nie będzie jej tutaj tak smutno. Tylko tyle, ale może i aż tyle mogło wyniknąć z kociej kompanii.


So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0

ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12384-thalia-wellers#381174 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Środek pokoju [odnośnik]14.08.24 14:10
Maisie pokiwała głową.
- To prawda. Nie spektakularne sukcesy są najważniejsze, a czysta radość z robienia czegoś, co sprawia nam przyjemność – potwierdziła. Było to dość typowe podejście u Puchonów, może dlatego tak rzadko zdobywali puchar domów czy quidditcha. Nie byli nastawieni na sukces i dążenie do niego po trupach, najważniejsze było, żeby dobrze się bawić i jednocześnie być uczciwym. Maisie też taka była, dlatego dobrze wpasowała się w swój szkolny dom. Cicha, skromna, niewybijająca się w niczym osóbka. Ucieleśnienie stereotypu Puchonki. – W sumie to chętnie pograłabym z kimś. W Plymouth na pewno żyje sporo młodych ludzi, tylko jeszcze nie wszystkich miałam okazję poznać, za krótko tu jestem...
I brakowało jej też pewności siebie, żeby samej wychodzić z inicjatywą i zaczepiać nieznajome osoby. Zwykle była osobą, która czeka, aż to ktoś wykona pierwszy ruch, dlatego nigdy nie miała rozległego grona znajomych.
- To ja tak nie umiałam. Zawsze było w mojej głowie zbyt dużo obaw, szczególnie że Hogwart i w ogóle świat magii były dla mnie czymś nowym, obcym, co dopiero musiałam poznać od podstaw. – Dlatego podchodziła do niego ostrożniej, wielu rzeczy nie rozumiała, choć wiele budziło jej ciekawość, a inne znowu lęk i niepewność.
- Teraz jakoś sobie radzę. Nie mam innego wyjścia. – Dobrze jednak, że była zahartowana, że nigdy nie zaznała dostatku, dzięki czemu była w stanie łatwiej sobie poradzić z trudnościami materialnymi. Jeśli chodzi o stratę bliskich… Też życie ją mocno doświadczyło w tym aspekcie. – Z szyciem też jakoś będzie. Na pewno mam zamiar nauczyć się jeszcze więcej niż już umiem, ale nie zniechęcam się tym, że trwa to powoli.
Była jeszcze młoda, wszystko w swoim czasie. Dobrze, że w ogóle posiadała jakieś umiejętności, dzięki którym była w stanie cokolwiek zarobić, żeby mieć co jeść i gdzie mieszkać. Z innymi rzeczami mógłby być problem, ale brała rzeczywistość taką jaka jest i nie miała wygórowanych oczekiwań.
Znowu pokiwała głową, przyjmując do wiadomości słowa kobiety odnośnie sukienki, a także materiałów. Miała nadzieję, że uda jej się spełnić oczekiwania i stworzyć coś, co będzie pasować.
- Takie talenty są naprawdę niesamowite i chyba rzadko kto je posiada, prawda? – Nie znała zbyt wielu ludzi z takimi, więc mogła tylko pozazdrościć. – Ale bardzo chętnie poznam kogoś, kto posiadł sztukę animagii. Chciałabym się jej nauczyć, ale jestem trochę jak dziecko we mgle, czuję, że sucha teoria z książek nie wystarczy, chętnie więc skorzystałabym z wiedzy i doświadczenia kogoś, kto już to potrafi. – Tym bardziej, że nie ukończyła pełnej nauki, w transmutacji radziła sobie dobrze jak na kogoś kto skończył tylko pięć klas, ale dalej nie był to poziom wystarczający do przemiany w zwierzę. Zdecydowanie musiała dowiedzieć się więcej, a nikt nie wytłumaczy tego równie dobrze jak ktoś, kto już animagiem był.
- Tak, wydaje mi się, że już mam wszystko, czego potrzebuję. – Miała materiały, zdjęła też z Thalii potrzebne miary, dzięki czemu nie zostało nic innego tylko zabranie się do roboty i uszycie odpowiedniego stroju. – Ale jeśli będziesz mieć kiedyś czas, to wpadaj, dokonamy jakichś przymiarek jeśli będzie potrzeba, i chętnie wybiorę się po tego kota…
Pożegnała się z kobietą, a także jej uroczym futrzastym towarzyszem, którego na odchodne porządnie wygłaskała po aksamitnym futerku.

| zt. x 2
Maisie Moore
Maisie Moore
Zawód : początkująca krawcowa
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
"So what am I to do with all those hopes
Life seems so very frightening"
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 11 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12324-maisie-moore https://www.morsmordre.net/t12327-poczta-maisie https://www.morsmordre.net/t12325-maisie-moore https://www.morsmordre.net/f471-devon-plymouth-menazeria-woolmanow-pokoj-maisie https://www.morsmordre.net/t12328-szuflada-maisie https://www.morsmordre.net/t12326-maisie-moore
Re: Środek pokoju [odnośnik]01.10.24 22:01
15 sierpnia

Nie miał pojęcia, jak długo był na nogach, gubiąc poczucie czasu gdzieś pomiędzy szukaniem Durnia w gruzach sąsiedniej kamienicy, a popołudniem spędzonym na obchodzie portowych tawern w bezskutecznych próbach odnalezienia kogokolwiek, kto byłby w stanie sprzedać mu chociaż skrawki informacji odnośnie sytuacji w Szkocji. Chociaż poprzedniego ranka był przekonany, że jedynym miejscem, które ucierpiało na skutek upadku komety, był Londyn, to dzisiaj wiedział już, że nie miało to nic wspólnego z rzeczywistością – a im więcej się dowiadywał, tym bardziej nie mieściło mu się to w głowie. Chaotycznie wysyłane listy do przyjaciół ukoiły narastający we wnętrznościach strach tylko częściowo, nie na wszystkie doczekał się odpowiedzi – choć nie mógł mieć pewności, czy miało to związek z czymś okropnym, czy to po prostu Nessie nie dała rady dotrzeć do adresatów. W jakimś mimowolnym, obronnym odruchu uchwycił się tej drugiej myśli, nie potrafiąc dopuścić do siebie, że ludzie mu bliscy mogli nie przeżyć poprzedniej nocy. Wydawało mu się to niemożliwe, abstrakcyjne; absurdalne. A jednocześnie – boleśnie realne. Świat się przecież skończył, i Edmund nie był pewien, czy istniało coś, co wprawiało go w większą zadumę, niż ludzie zachowujący się, jakby czekało ich jakieś jutro. W ogromie katastrofy wszystko wydawało się jakieś bezsensowne, błahe; to, że po porcie nadal biegał chłopiec roznoszący gazety i to, że wieczorem otworzyły się niektóre speluny. Sen również sprawiał wrażenie mało istotnego – dlatego poprzedniej nocy nie położył się wcale. Zaburzona skrajnym zmęczeniem teleportacja wyrzuciła go dwa kilometry od miejsca, w którym chciał się znaleźć, a kiedy szedł w stronę Menażerii prowadzonej przez państwo Woolman, pomyślał nawet, że ten brak snu nie był wcale takim głupim pomysłem. Wyczerpanie odgrodziło go od rzeczywistości miękką kołdrą otumanienia, sprawiając, że prawie już nie zauważał dymu unoszącego się znad zawalonych do połowy budynków ani ciał, których jeszcze nikt nie zdążył uprzątnąć.
Przechodząc przez werandę, przywitał się uprzejmie ze starym panem Woolmanem, zsuwając z głowy płaską czapkę. Zbił piątkę z synami właścicieli, Paulem i Jeremym, od tego drugiego dowiadując się, w którym pokoju zatrzymała się Maisie (potrzebował chwili, żeby ją sobie przypomnieć, ale w końcu wskazał mu właściwe piętro i numer). Pobiegł tam od razu – po drodze sprawdzając jedynie, czy płócienna torba trzymała się bezpiecznie na jego ramieniu. Jej list go zmartwił, a jeszcze bardziej zrobił to widok dogasających zgliszczy jej domu; choć zachowała dla siebie szczegóły, nie wierzył, by udało jej się uratować stamtąd wiele. – Mais! – zawołał, zanim jeszcze jego pięść odnalazła drewniane drzwi. Zapukał krótko, głośno, schematem, który mogła bez trudu rozpoznać: dwa szybkie, jeden wolny, trzy szybkie. W ten sposób mogła mieć pewność, że to był on. – To ja! – dodał. Starsza kobiecina, która właśnie wchodziła do swojego pokoju na końcu korytarza, rzuciła mu karcące spojrzenie; skinął jej głową przepraszająco i odsunął się nieco od drzwi, nasłuchując i czekając, aż Maisie mu otworzy. Jeszcze jakiś czas temu wparowałby bezceremonialnie do środka, ale teraz myśl, że przyjaciółka mogłaby się, na przykład, przebierać, powstrzymał go od sięgnięcia do klamki.
Edmund McKinnon
Edmund McKinnon
Zawód : fałszerz
Wiek : 19
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler

a man that flies from his fear may find that he has only taken a short cut to meet it

OPCM : 2
UROKI : 3 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 12
Genetyka : Jasnowidz

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12469-edmund-mckinnon-budowa#383667 https://www.morsmordre.net/t12492-nessie#384630 https://www.morsmordre.net/t12502-edmund-mckinnon-dlubie-sobie#384955 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12493-szuflada-eda#384631 https://www.morsmordre.net/t12496-edmund-mckinnon
Re: Środek pokoju [odnośnik]02.10.24 15:45
Wciąż nie do końca docierało do niej to, co się wydarzyło. To było jak przeciągający się zły sen, z którego nie potrafiła się obudzić, choć bardzo próbowała. Musiała stawić czoła rzeczywistości: jej babcia nie żyła, a ona musiała odtąd mieszkać tutaj. Sama jak palec, pozbawiona bliskości tej ostatniej osoby, która pozostała jej z grona domowników przy których dorastała. Babcia od dawna zastępowała jej matkę, którą utraciła mając ledwie sześć lat, była przy niej wtedy, kiedy potrzebowała kobiecego wzorca czy wsparcia, a teraz jej zabrakło. Czuła się winna, że mimo posiadania magii nie mogła zrobić więcej, ale były rzeczy, wobec których nawet czarodzieje byli zupełnie bezradni.
Dzięki Billy’emu, który w porę wydostał ją z płonącego domu, przeżyła i trafiła tutaj, do Menażerii Woolmanów. Jednak przez te pierwsze dni większość czasu spędzała zamknięta w zaciszu przeznaczonego dla niej pokoju, wynurzając się z niego jedynie po to, by coś zjeść, choć żołądek miała ściśnięty i odkąd tu przybyła, nie zjadła zbyt wiele. Wyglądała równie mizernie jak wtedy, kiedy przybyła, z tą tylko różnicą, że zdążyła już umyć się z brudu i sadzy, i wyglądała w miarę schludnie. Leżała na łóżku, wpatrując się w sufit, kiedy nagle usłyszała znajome pukanie, a chwilę potem głos, na dźwięk którego od razu poderwała się do siadu.
- Jestem, już idę! – krzyknęła, po czym pokonała kilka kroków dzielących ją od drzwi i otworzyła je, dostrzegając znajomą sylwetkę szkolnego przyjaciela.
Na jego widok zalała ją fala ulgi. Wiedziała już, że żył, odkąd jego sowa wylądowała na jej parapecie, ale dobrze było zobaczyć go całego i zdrowego stojącego naprzeciw niej.
- Och, jak dobrze, że jesteś! – ucieszyła się, ściskając go krótko na powitanie, by namacalnie poczuć, że po prostu tu był, równie znajomy jak wtedy, kiedy byli razem w Hogwarcie. – Chodź, proszę – zachęciła go, by wszedł do środka, i zamknęła za nim drzwi. – Siadaj gdziekolwiek. Pokój jest nieduży i skromny, ale od teraz to… to będzie mój dom.
Nie potrzebowała jednak wiele. Od dziecka dorastała w biedzie, nigdy jej się nie przelewało, więc nigdy nie miała wysokich wymagań wobec życia i warunków. Grunt, żeby mieć dach nad głową, kawałek własnej przestrzeni oraz nie głodować. Niemniej jednak tęskniła za utraconym domem rodzinnym, w którym się urodziła i wychowała, w którym żyli i umarli jej rodzice i babcia. Rzucona w obce miejsce wciąż czuła się nie do końca zadomowiona, zwłaszcza że stało się to tak nagle i w tak dramatycznych okolicznościach. Potrzebowała czasu, żeby się przystosować. Billy miał swoją rodzinę i swoje problemy, nie mógł być przy niej cały czas, musiała radzić sobie sama jak na sierotę przystało.
Usiadła na brzegu łóżka. Edmund mógł zobaczyć, że była czysta, ale bledsza niż zwykle, jej oczy były podkrążone, a wokół ramienia miała obwiązany kawałek materiału, który owinęła sobie wokół miejsca zranionego przez spadającą belkę, która zraniła ją gdy próbowała dostać się do babci zanim Billy wyciągnął ją z domu. Wyglądała jak kupka nieszczęścia, ale starała się nie rozsypać.
- A jak ty przeżyłeś tę noc? Udało ci się znaleźć bezpieczne schronienie? To było straszne, p-prawda? – zapytała, a jej głos na koniec lekko zadrżał. Miała nadzieję, że nie spotkało go nic szczególnie traumatycznego, ale nie była jeszcze w pełni świadoma skali tragedii w kraju. Widziała co działo się w Kornwalii, słyszała też pogłoski, że ucierpiały inne miejsca na Półwyspie, ale nie miała pojęcia, jak rozległy był kataklizm, bo odkąd tu trafiła i dostała pokój, niewiele z niego wychodziła, samodzielnie przeżywając własną tragedię i jednocześnie odcinając się kokonem od tego, czego mogłaby jeszcze się dowiedzieć, gdyby tak więcej rozmawiała z innymi którzy przewijali się przez Menażerię.
Maisie Moore
Maisie Moore
Zawód : początkująca krawcowa
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
"So what am I to do with all those hopes
Life seems so very frightening"
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 11 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12324-maisie-moore https://www.morsmordre.net/t12327-poczta-maisie https://www.morsmordre.net/t12325-maisie-moore https://www.morsmordre.net/f471-devon-plymouth-menazeria-woolmanow-pokoj-maisie https://www.morsmordre.net/t12328-szuflada-maisie https://www.morsmordre.net/t12326-maisie-moore

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Środek pokoju
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach