Wydarzenia


Ekipa forum
Kuchnia
AutorWiadomość
Kuchnia [odnośnik]11.09.15 18:17
First topic message reminder :

Kuchnia

Skąpane w promieniach słońca i bieli pomieszczenie, skromne, ale mieszczące wszystko, czego kobieta potrzebuje do gotowania. Na blacie przy oknie stoi w doniczce niewysokie drzewko, wiecznie zielone, prezent ślubny od rodziców Charlusa.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Kuchnia [odnośnik]04.02.17 11:53
The member 'Perseus Avery' has done the following action : rzut kością


'k100' : 90
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]06.02.17 22:34
Śmierć jest jedyną drogą do zbawienia...
Śmierć przynosi ukojenie, przynosi ciszę, spokój. Kończy pasmo bólu i cierpienia, żegna się z żalem i rozgoryczeniem. Nie chciał tego dla Potterów. Nie chciał ukrócić ich męki, pomóc im umrzeć godną i bohaterską śmiercią za to, co czynili. Byli gotowi zamordować się nawzajem, rozgryźć tętnice, napoić się krwią, pomimo miłości jaką żywili wobec siebie wzajemnie. Byli gotowi wydać dziecko potworom, a nie potrafili podzielić się wiedzą o Zakonie Feniksa. Nie chcieli? Czy ta tajemnica była tak wielka? Czy to właśnie było tym poświęceniem, które objawiło mu się podczas wczorajszej wizji? W uszach szumiał mu śpiew feniksa, piękna, wzniosła melodia, której nie mógłby powtórzyć. Była również przelana krew, poświęcenie, ofiara. Czyż nie to właśnie mieli przed oczami? Lojalność, której podstawą jest głupota. Ich poświęcenie nie będzie mieć sensu. Ginęli na marne.
Patrzył na nich próbując to zrozumieć i jednocześnie napajając się okrucieństwem jakie im sprawił. Ojciec mu zawtórował — nie zdziwiło go to. Jednak łączyło ich nawet demoniczne poczucie humoru. Za jego sugestią zdjął z Dorei to, co zbędnę. Niech czysta i piękna moc imperiusa opanuje ją całą. Niech zjedzą się żywcem, niech rozpoczną ostatnie tango w krainie bezpieczeństwa, tańcząc pomiędzy liżącymi ich rozdygotane ciało płomieniami. Niech czują gorącą muzykę w sobie, dadzą się jej ponieść. Niech umrą w męczarniach, zatracając się w obsesji skrzywdzenia drugiego, utraciwszy człowieczeństwo, w imię... czego?
Filiżanka z herbatą w końcu została potrącona, resztki się rozlały, a porcelana skruszyła w drobny mak. Charlus ruszył na swoją żonę, a ona gotowa była do obrony. Mogli się założyć. Mogliby zostać tu do końca, by popatrzeć jak mordują się wzajemnie, lecz to było zbyt mało. Niech spłynie na nich łaska Czarnego Pana wraz z Szatańską Pożogą. Wycelował różdżką, którą wypełniał jad bazyliszka, towarzysząc Perseusowi w rzucanym zaklęciu, gdy tkwili już na zewnątrz.

[bylobrzydkobedzieladnie]



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew


Ostatnio zmieniony przez Ramsey Mulciber dnia 01.03.18 22:04, w całości zmieniany 2 razy
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Kuchnia - Page 5 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Kuchnia [odnośnik]06.02.17 22:34
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : rzut kością


'k100' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]07.02.17 0:52
Trudno powiedzieć, czy to zwyczajna złośliwość losu, czy może przesadna pewność siebie zgubiła Ramseya, ale zanim jeszcze myśl o rzucanym zaklęciu na dobre wybrzmiała w jego głowie, mógł wyczuć, że coś poszło zdecydowanie nie tak. Ściskana w dłoni różdżka rozgrzała się gwałtownie, parząc opuszki palców i zmuszając czarodzieja do zwolnienia uścisku; upadając na ziemię, buchnęła płomieniami, które w mgnieniu oka połączyły się z tymi wyczarowanymi przez Perseusa i zaczęły roznosić się w sposób całkowicie niekontrolowany, rosnąc na sile z każdą mijającą sekundą. Ogniem zajął się trawnik, wrastający w furtkę żywopłot i szata Ramseya; jego przedramiona oraz klatka piersiowa zapłonęły bólem, jednoznacznie zwiastującym poważne poparzenia. Ugaszenie żywej pochodni, w jaką zamienił się młodszy Mulciber, było niemożliwe; jego jedyną szansą pozostawało pozbycie się płonącego ubrania. Pozostała dwójka Śmierciożerców ucierpiała mniej, jednak nie byli w stanie odsunąć się wystarczająco szybko od pożaru, który – wbrew zamierzeniom – wybuchł zbyt blisko, przez co obaj nabawili się powierzchownych poparzeń na dłoniach i twarzach.

Szatańska Pożoga w międzyczasie zmierzała stopniowo do pierwotnego celu; płomienie puchły i wykręcały się na podobieństwo groźnych bestii, dopóki nie dosięgnęły domu Potterów; ich twórcy mogli jedynie żałować, że pilniejsze problemy odebrały im możliwość spokojnego obserwowania własnego dzieła.

Ramsey, nabawiłeś się poważnych poparzeń na dłoniach, przedramionach oraz klatce piersiowej – są to obrażenia, które wymagają natychmiastowej interwencji uzdrowicielskiej. Szatańska Pożoga strawiła również Twoją różdżkę.
Perseus, Vitalij – obaj macie powierzchownie poparzone dłonie oraz (częściowo) twarze, płomienie nie dosięgły Was jednak na tyle, żeby zniszczyć całkowicie naskórek. Pieczenie i swędzenie będzie dokuczało Wam przez kilka dni, ale maść na oparzenia powinna wystarczyć do skutecznego łagodzenia objawów.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]17.03.17 11:38
Miłe złego początki, lecz koniec żałosny.
Los z pewnością się do nich uśmiechał, choć nie od razu spostrzegli, że był to uśmiech ironiczny; płomienie wydobywały się z cisowej różdżki Avery’ego wartkim strumieniem, przybierając coraz to nowe, zachwycające kształty - po chwili do stada olbrzymich chimer, akromantul i żmij dołączyły kolejne bestie, znajdujące swe źródło w różdżce Ramseya. Różdżce, która zbuntowała się i zwróciła przeciwko właścicielowi, by wylądować na trawie i znaleźć się absolutnie poza jakąkolwiek kontrolą. Nie było już czasu na podziwianie formujących się płomienistych postaci, skradających się do domu (grobowca?) Potterów, by łakomie oblizać konstrukcję budynku przed ostatecznym jej pochłonięciem. Dziki ogień buchnął tuż nieopodal, wyrzucając falę gorąca zdecydowanie zbyt blisko. Perseus odskoczył do tyłu odruchowo, lecz odruch był niewystarczająco szybki; prawy policzek wykrzywionej w bólu twarzy piekł o wiele dotkliwiej niż poparzone dłonie, to jednak było nic w porównaniu z żywą pochodnią, w którą zmieniały młodszego Mulcibera płonące szaty. Szok trwał zaledwie ułamek sekundy, a wyrzut adrenaliny w żyły zneutralizował piekące niedogodności - czas był kluczowy, o ile Ramsey nie miał skończyć jako skwarka. Zrywanie z niego wtapiającego się w ciało materiału nie było najdelikatniejszą opcją, lecz z pewnością jedyną skuteczną w starciu z pożarem, którego nie sposób było ugasić, skoro judaszowe płomienie wydobyły się z różdżki niewątpliwie obróconej już w miałki pył. Swąd palonego białka gryzł w nozdrza, szybka interwencja uzdrowiciela była niezbędna, lecz ich zadanie nie było jeszcze skończone - nim pożoga, będąca już niestety wyłącznie niedostrzeganym przez nich tłem, ściągnie z okolicy zaalarmowanych mieszkańców Doliny Godryka, na grafitowym niebie musiał pojawić się kształt, który każdy z nich widział w swojej wizji wyraźnie w noc, która uczyniła ich Śmierciożercami, trupia czaszka z wysuwającym się pomiędzy szczęk wężem. Avery skinął pospiesznie głową Ignotusowi, który bezzwłocznie odeskortował swojego syna - to właśnie Avery podjął się odwiedzenia Dorei Potter, więc to on powinien dokończyć dzieła - nawet, jeśli to pozostawiało po sobie silne uczucie niedosytu. Budynek przed nim w niczym już nie przypominał swojej pierwotnej formy, na około niego krążyły ostatnie z ognistych mar i chociaż Perseus zadbał o miejsce w pierwszym rzędzie, ominął go cały spektakl. Uniósł cisową różdżkę wysoko ponad głową, pewnym gestem mierząc w spowite ołowianymi chmurami nocne niebo.
- Morsmordre! - wypowiedział dobitnie inkantację, która wżarła się już na zawsze w jego pamięć, przebijając wyraźnie ze wspomnień ostatniego spotkania z Czarnym Panem. I stało się, Mroczny Znak, ich znak, wykwitł na nieboskłonie pełnią swojej grozy, a gdy chłodne tęczówki Avery’ego podążyły za wyraźnymi konturami, ledwie czuł ból poparzeń. Lecz to nie on powinien podziwiać symbol nowej ery; czarna chmura pomknęła pionowo w górę, by zabrać go jak najdalej od Doliny Godryka, nowego punktu na mapie terroru.
A Potterowie - byli już tylko marnym wspomnieniem.

| zt wszyscy


stars, hide your fires:
  let not light see my black and deep desires.
 
Perseus Avery
Perseus Avery
Zawód : wiedźmia straż
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
vicious
vengeful
victorious
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nothing good ever stays with me
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1103-perseus-julius-avery https://www.morsmordre.net/t1235-persowa-poczta#9205 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-shropshire-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t2783-skrytka-bankowa-nr-318#44957 https://www.morsmordre.net/t1181-perseus-avery#8549
Re: Kuchnia [odnośnik]06.04.17 23:15
Ciemność gnała z niewypowiedzianą do tej pory skutecznością. Noc - chociaż dziwnie cicha na zewnątrz, targała Samuelowym jestestwem niespokojnie. A czujność, chociaż powinna w tym momencie opaść i dać szansę analizom tajemniczego spotkania - nie milkła. Głowę zaprzątały mu słowa Bathildy, łomotały wręcz wyrazistością i ciężkimi pytaniami, które nieskutecznie szukały odpowiedzi. Wszystkie lądowały na szczycie poświęcenia, o którym mówiła Bathilda. Ile kryło się w nim treści - o tym mieli przekonać się ci, którzy postanowią przystąpić do Próby. Samuel miał wątpliwości. Każdy powinien mieć, ale szaleńcze ukłucie w klatce piersiowej mówiło, że odpowiedzi, jak zawsze były dwie. A Skamander miał wybrać jedną z nich. I mimo powagi i ciężkości przemyśleń - to nie to tkało niepokojącą strunę w sercu, poruszało dłońmi, które nie odnajdowały zajęcia nawet w gaszonym własnie papierosie.
Siedział na parapecie, przy uchylonym oknie. Chłód ostrzył na jego skórze mroźne pazury, ale stanowiło to ulgę dla rozgorączkowanego od myśli ciała. Noc w mieści - wcale nie była ciemna, a przecież cienie sunęły, zatapiając ulicę w mroku. I pośród milcząco - sennej aury dostrzegł punkt, niebezpiecznie szybko zbliżający się do jego okna. Samuel zmarszczył brwi i odsunął się od okna pozwalając, by...sowa? zdyszana i rozedrgana usiadła na parapecie. Poznał ją od razu, a tętniący do tej pory, niezidentyfikowany lęk wierzgnął, gdy odkrył nieobecność jakiejkolwiek wiadomości. O przypadku nie było mowy. nie mogło być, tym bardziej, że stworzenie było wyraźnie wystraszone, w którymś momencie nawet szarpiąc rękę Samuela, zostawiając tam wyraźną, czerwieniejącą się rysę.
Nie zastanawiał się, czy przypadkiem najpierw nie wysłać sowę z zapytaniem. Nie myślał zamykał okno i wybiegał z mieszkania, chwytając leżąca na półce różdżkę.
Teleportował się dopiero, gdy znalazł się w ulice tuż obok kamienicy w której mieszkał. I też nie prosto do domu Potterów. Znajomy zakątek w Dolinie Godryka, która pozwalała z odległości dostrzec budynek.
Pierwsze co poczuł - to dym - duszący i gorący.  Świetlista smuga znaczyła się na ciemnym niebie. Krwiste pasmo odcinało się wyraźną granicą od dalszych części krajobrazu, niby...ogniste morze. gwałtowna fala strachu zacisnęła się wokół szyi Samuela, gdy biegł w stronę płonącego budynku. Ale do całej makabrycznej łuny ognia najbardziej odbijał się znak. Czaszka i wypełzający, dymny wąż obleczony zielenią i krwiście płomienną ramą. Serce łomotało mu w panice, gdy zahamował na granicy ognistej burzy, która uderzyła go falą nieprzerwanego gorąca.
- Nie...Nie, Nie! - było za późno. On był za późno, a pożerające wszystko jęzory czerwieni rozłaziły się niby plaga. Pożoga...prawdziwa pożoga. Wycofał się jeszcze gwałtowniej, gdy buchający żar zalał jego twarz, a potężne skrzypienie zwiastowało upadek jednej ze ścian. Coś wyło w sercu Skamandera, a gniew szalał z równą mocą, co wzbijające się w noc płomienne demony.
James.
Jedno imię załomotało z przerażeniem, by odnaleźć odpowiedź. Nie było go tutaj. Nie było go dzisiaj. Musiał go znaleźć a wirujące nieprzerwanie myśli, łomoczące serce i bijąca na alarm adrenalina wieściła, że musi do niego dotrzeć pierwszy. Nim...nim kto go dopadnie? Ta jedna, jedyna myśl, niby cienka nić ratowała go przed upadkiem. Tym wewnętrznym, rozrywającym jego serce na strzępy i tym fizycznym, gdy kolana chciały ugiąć się pod niewidocznym ciężarem. Gniew był jednak silniejszy i tym mocniej, sztywno utrzymywał Samuela w pozycji prostej i wiedzą, że dopadnie sprawcę (sprawców?), choćby miał go pochłonąć płomień równy temu, odbijającemu się w ciemnych źrenicach.
Ledwie mógł oddychać, gdy rzucił pierwsze zaklęcie. Finite nie działało, Divirgento dopiero udowadniało, że ogniste macki były siłą potężniejsza niż zwykła magia. Pożoga. Czarniejsza niż smoliste dna. Patronus posłany do Ministerstwa był kolejną, niemal rozpaczliwą próbą zrozumienia czegokolwiek. Palce zaciskał tak mocno, że rozorał paznokciem wnętrze dłoni. Nie pomagało. Nic nie pomagało, gdy bezsilny gniew raz za razem uderzał go niczym obuchem i dopiero teleportujący się na miejsce aurorzy wybudzali go odrętwienia. Musieli opanować żywioł, opanować zniszczenie i burzę. I zabezpieczyć okolicę. A zanim opanowywanie dobiegło końca, Skamander zniknął. Wiedział co musiał zrobić, a postanowienie, jako jedyne tkwiło w ciszy pośród szalejących myśli, upewniając go w decyzji.
Nie mógł zostawić Jamesa samego.
Musiał go ukryć i ostrzec rodziców Charusa, by zniknęli. I kiedyś tylko opowiedzieć dziecku kim byli jego rodzice. Samuel nigdy nie zapomni, nawet jeśli naznaczył się winą. Nie zdążył, chociaż przyjaciółka posłała mu rozpaczliwą wiadomość. Nie zdążył.
Przepraszam.

| zt


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 5 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Kuchnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach