Wydarzenia


Ekipa forum
Kociołek Alchemika
AutorWiadomość
Kociołek Alchemika [odnośnik]16.07.19 21:26

Kociołek Alchemika

★★
Kociołek Alchemika to zarówno alchemiczna pracownia, jak i niewielka apteka, sprzedająca głównie maści i mikstury własnego wytwórstwa. Położona z dala od głównych, czarodziejskich ulic, do tej pory zaopatrywała głównie garstkę najbliższych mieszkańców, oraz tych, którzy usłyszeli o niej z polecenia. Od czasu objęcia rządów przez Cronusa Malfoya, staje się jednak z tygodnia na tydzień coraz bardziej popularna, zyskując wśród londyńczyków opinię jednej z nielicznych aptek, które pozostały całkowicie przyjazne mugolakom – zwłaszcza po fali niewyjaśnionych, pozornie przypadkowych zatruć, które końcem grudnia dotknęły czarodziejów mugolskiego pochodzenia zaopatrujących się w eliksiry u bardziej znanych dostawców.
Apteka mieści się w maleńkim, wiecznie zatłoczonym pomieszczeniu, wyposażonym jedynie w drewniany kontuar i kilka przeszklonych szafek. Tylko najprostsze i najpopularniejsze specyfiki sprzedawane są na miejscu; te bardziej złożone i rzadsze trzeba wcześniej zamówić. Mikstury warzone są w pracowni na zapleczu, również niemogącej poszczycić się imponującymi rozmiarami; komnata z kociołkami ma zaledwie jedno okienko, stąd kłęby buchającej pary często przedostają się również do głównej części lokalu, snując się tuż przy podłodze i umykając przez uchylone drzwi. Właścicielkami Kociołka Alchemika są trzy siostry, prowadzące biznes samodzielnie, niemal zawsze obecne na miejscu w komplecie; najmłodsza z nich, dzięki ukończonemu kursowi uzdrowicielskiemu, służy prostymi medycznymi poradami i pomaga w dawkowaniu lekarstw.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:30, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kociołek Alchemika Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kociołek Alchemika [odnośnik]24.02.20 22:52
21.04

Zaledwie wczoraj zabezpieczyli z Percivalem jedno z przejść do miasta, ale praca zdawała się nie kończyć. Wojna zagrażała nie tylko mugolakom i mugolom, nowa sytuacja polityczna wzbudzała zrozumiały niepokój również u zwykłych przedsiębiorców, zwłaszcza tym sekretnie popierającym poglądy Longbottoma. Michael zaopatrywał się w eliksiry i tojad w "Kociołku Alchemika" jeszcze zanim Londyn pogrążył się w chaosie. Poznał wtedy trzy siostry, prowadzące ten biznes - czarownice półkrwi, niepozorne i nierzucające się w oczy. Najchętniej doradziłby im wyjazd z miasta, ale nie chciały opuścić apteki - do niedawna na tyle skromnej, że umknęła atencji obecnej władzy. Rozumiał je, a serce krajało mu się na myśl o sklepie z miotłami Hannah Wright. Pomagając przyjaciółce, przekonał się ile wysiłku i pasji można włożyć w rozwój własnego przedsiębiorstwa.
Na polecenie Longbottoma pomagał mugolom i mugolakom, którzy pozostali w Londynie - organizował świstokliki dla tych, którzy musieli wydostać się z miasta; wspierał tych, którzy ukrywali czekających na swoją kolej. Zapewne tymi kanałami o jego zdolnościach dowiedziały się siostry z "Kociołka", które skontaktowały się z nim prywatnie i poprosiły o pomoc w przeszmuglowaniu do miasta świeżych ziół i ingrediencji oraz, co ważniejsze, w zabezpieczeniu ich sklepu przed nieproszonymi intruzami. Michael zgodziłby się nawet za darmo, ale czas był na wagę złota, a potrzebujący mnożyli się jak pączki - dlatego oferta zapłaty zarówno za ingrediencje, jak i dodatkowo za wyświadczoną przysługę skłoniła go do wrzucenia tego zadania na listę priorytetów. Mieszkańcy Oazy przyznali zresztą, że dobrze mieć w mieście przyjazną aptekę, a sprzyjający Zakonowi alchemicy pomogli zorganizować potrzebne zioła.
Znanymi już sobie kanałami, Michael wślizgnął się do miasta nieco po zachodzie słońca. Nocą ulice były zbyt puste, ale wczesny wieczór pomagał wtopić się w tłum i zasłonić twarz kapturem. Przemykał ulicami, rozglądając się uważnie. Już tylko kilka metrów dzieliło go od bezpiecznego wejścia do apteki, do której zamierzał wślizgnąć się tylnymi drzwiami - nie tracił jednak czujności, chodniki Londynu nie były teraz bezpieczne.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Kociołek Alchemika 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Kociołek Alchemika [odnośnik]24.02.20 22:52
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'Londyn' :
Kociołek Alchemika 7o7PBVj
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kociołek Alchemika Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kociołek Alchemika [odnośnik]25.02.20 15:23
Wojna zdawała się być łaskawa dla panienki Burroughs, która nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, jak dokładnie jawiła się sytuacja w czarodziejskim świecie. Zawsze unikała angażowania się, bądź chociażby słuchania o czymkolwiek, powiązanym z polityką, uważając, że o wiele bezpieczniejszym jest, aby nie wiedzieć za dużo. W końcu co mogło jej się stać, skoro nie mieszała się w nic, co miałoby powiązanie w jakąkolwiek polityką? Frances wierzyła, że niewiedza oznacza swego rodzaju bezpieczeństwo, nie wychodziła przed szereg pozostając w swojej bezpiecznej rzeczywistości. Blondynka zawsze była człowiekiem nauki, nie człowiekiem ludu. Wolała skupiać się na poszerzaniu swojej wiedzy i rozwijaniu umiejętności, niż na sprawach społeczeństwa, z którym nie czuła większej więzi. Nie, to nie było dla niej. O wiele bardziej wolała pogrążone w przyjemnym półmroku pracownie alchemiczne, pachnące najróżniejszymi ingrediencjami. I tak, mimo mugolskiej krwi ze strony ojca, jaka płynęła w jej żyłach wiodła całkiem normalne, codzienne życie. Ot, musiała zarejestrować różdżkę oraz dawać ją do sprawdzenia podczas wchodzenia, oraz wychodzenia ze szpitala Świętego Munga oraz sporadycznymi, całkiem przyjaznymi i krótkimi pogawędkami z patrolem, który zdawał się być zawsze w pobliżu szpitala. A wuj dbał, aby miała dodatkowe zlecenia. W tych czasach wszelkie eliksiry schodziły niczym świeże bułeczki w samo południe, a im więcej dostawała zamówień, tym bliżej była do spełnienia swoich wielkich marzeń o odkryciach i wyrwaniu się z podłych, brudnych doków, do których tak bardzo nie pasowała.
Panna Burroughs nigdy nie przyjmowała zleceń inną drogą, niż za pośrednictwem swego wuja. Nie posiadała na tyle siły i odwagi, aby handlować i negocjować z podłymi, obślizgłymi marynarzami i podejrzanymi osobnikami, jacy przechadzali się po portowych ulicach. Jedynymi wyjątkami od tej reguły byli przyjaciele i bliscy znajomi dziewczyny. Tacy, którym mogła zaufać i nie stwarzali dla niej bezpośredniego zagrożenia. Wielkim więc zdziwieniem było, gdy otrzymała sowę z propozycją współpracy, której szczegóły miała poznać na miejscu. Panna Burroughs znała siostry, od których przyszła sowa. Jedną z nich miała okazję poznać na kursie alchemicznym, prowadzonym przez Ministerstwo Magii. Nie przyjaźniły się, czasem jednak Frances zachodziła do Kociołka Alchemika, uciąć krótką pogawędkę bądź wymienić się nowościami, dotyczącymi mikstur leczniczych (nawet, jeśli te nigdy nie były jej głównym zainteresowaniem). Nie podobał jej się brak konkretów w wiadomości, która sama w sobie wydawała jej się co najmniej podejrzana.
Kilka dni oraz długich decyzji z wujem zajęło jej podjęcie decyzji. W końcu, pojawienie się tutaj nie oznaczało, że dziewczyna przyjmie ofertę, czyż nie? Frances pojawiała się na ulicy po pracy, gdzieś po zachodzie słońca. Słońce zdążyło zniknąć za budynkami, spowijając ulice Londynu w szarości wczesnego wieczoru gdy panna Burroughs ubrana w błękitną suknię zbliżała się do Kociołka Alchemika. Od wspomnianego miejsca dzieliło ją ledwie kilkanaście kroków, gdy kobieta poczuła nieprzyjemne zimno, jakże nie pasujące do kwietniowego wieczoru. Szaroniebieskie spojrzenie przykuła czarna postać unosząca się nad ulicą. Nigdy wcześniej nie widziała dementora na własne oczy, czytając o nich jedynie w książce, przypadkiem pomylonej z podręcznikiem do alchemii. Musiała jednak przyznać, że dementor w rzeczywistości był jeszcze bardziej przerażający, niż w opisach, jakie przyszło jej czytać. Eteryczna blondynka zamarła w przerażeniu, nawet nie zauważając czarodzieja, za którym podążała przeraźliwa postać.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Kociołek Alchemika [odnośnik]25.02.20 22:23
W liście siostry wskazały mu porę, w której w sklepie nie pojawiali się już klienci - co najwyżej zaufane osoby. Wieczór był zarazem na tyle wczesny, by na ulicy wciąż kręcili się przechodnie. Nie spodziewał się, by siostry zaprosiły wraz z nim kogoś jeszcze, jego zadanie wymagało w końcu dyskrecji. Nie wiedział też, że właścicielki spodziewają się dziś drugiego gościa - kto wie, może pisały listy w zbytnim pośpiechu, nie dopilnowawszy zbieżności wizyt Frances i Michaela? Tak czy inaczej, Tonks nie zwrócił uwagi na nieznajomą blondynkę dopóki ta nie stanęła na środku ulicy jak wmurowana w chodnik. Odruchowo podążył za jej spojrzeniem, w głębi duszy wiedząc już kogo - a raczej czego - się spodziewać. Na ramiona wpełzła mu gęsia skórka, lód ścisnął trzewia, pod oczyma pojawiły się wizje z jego koszmarów. Dokładnie tak, jak zaledwie wczoraj, gdy ujrzał dementora na leśnej ścieżce. Wtedy miał przy sobie Percivala, który zareagował od razu i skutecznie. Brata w broni, zdolnego czarodzieja, kogoś nieskrępowanego (chyba) traumą sprzed kilku tygodni.
Dojrzał wreszcie dementora, ohydną kreaturę zrodzoną z ciemności i karmiącą się strachem, w tym jego strachem. Podświadomie spodziewał się ataku - zwłaszcza, że był teraz samotny i podejmujący się ryzykownej misji, nękany koszmarami i zdobywający się na odwagę tylko w chwilach, w których jego pomocy potrzebowali inni.
A tak się składało, że potrzebowali. Michael zamrugał, dostrzegając postać człowieka obok dementora. Zacisnął palce mocniej na różdżce, uświadamiając sobie, że to nie on jest celem istoty, przynajmniej na razie. Że dementor właśnie gotuje się do wyssania sił z niewinnego przechodnia. Strach osłabł, zastąpiony przez gniew i rozgoryczenie tym chaosem na ulicach Londynu. Minęły ledwo trzy tygodnie od czystki Ministra, a on wypuścił na ulice dementory?!
Gorąco zapulsowało w żyłach, a Mike wziął głęboki oddech, spróbował wyciszyć własne zdenerwowanie i skupił się na szczęśliwych wspomnieniach - zabawach z młodszym rodzeństwem, triumfalnym zdaniu egzaminu na aurora, a wreszcie niedawnej rozmowie z Justine, w której poinformowała go o tym, że Gwardia Zakonu Feniksa mu zaufała. Że był im potrzebny.
Był też potrzebny nieznajomemu, który skończy marnie i który - będąc już pod wpływem zgubnego działania kreatury - zdawał się być nieświadomy zagrożenia. I blondynce, która stała jak wryta i która może być kolejnym celem stwora.
-Expecto Patronum. - wypowiedział cicho i wyraźnie, celując różdżką w posępne monstrum.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Kociołek Alchemika 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Kociołek Alchemika [odnośnik]25.02.20 22:23
The member 'Michael Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 69
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kociołek Alchemika Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kociołek Alchemika [odnośnik]26.02.20 23:02
Panna Burroughs również była przekonana, że przyjdzie jej rozmawiać z siostrami w samotności. Przez myśl nawet jej nie przeszło, że ktoś jeszcze na tej ulicy zmierzał na spotkanie w tym samym miejscu. W tym jednak momencie blondynka nie była w stanie skupić się na czymkolwiek innym niż mroczna, paskudna postać dementora unoszącego się po drugiej ulicy. Blondynce nie mieściło się w głowie, jak tak paskudne stworzenia mogą w ogóle znajdować się w pięknym świecie magii! Wszystkie magiczne stworzenia zdawały się jej mieć sens, nawet jeśli zdawały się być bezpośrednim zagrożeniem dla życia czarodzieja. Nawet smoki, choć groźne i przerażające zdawały się mieć sens w swoim istnieniu, była również pewna, że odznaczają się pewnym pięknem, chociażby przez fakt, jak bardzo były uwielbiane przez jej brata. Dementorzy jednak zdawali się być stworzeniami tak podłymi, że nie potrafiła zrozumieć ich istnienia. Zdawały się jej być zbyt plugawe, aby w ogóle pojawiać się w uciekającym, dziennym świetle. Czy nie powinny przypadkiem żyć gdzieś daleko, zamknięte z dala od niewinnych czarodziei? Frances nie potrafiła również pojąć, co tak paskudna kreatura robiła w mieście. Nawet dla dziewczyny która dorastała w paskudnych dokach i widziała na swe oczy wielu podłych oraz plugawych typów obecność dementora wydawała się zupełnie nie pasować do ciasnych, londyńskich uliczek.
Nieprzyjemny chłód zdawał się wdzierać nawet w kości biednej dziewczyny. Stała tak, sparaliżowana strachem. Czyżby i ona była pod urokiem kreatury? Nie, chyba nie. Miała wrażenie, jakby wszelkie szczęście uciekło z niewielkiej uliczki, a świat stracił wszelki blask, jednocześnie napełniając dziewczęce serduszko coraz większym przerażeniem. Och, co powinna zrobić? Strach zawsze ją paraliżował, sprawiając, że nie potrafiła się ruszyć. Pamiętała lekcje obrony przed czarną magią, prowadzone przez bardzo sympatycznego profesora, pamiętała zaklęcie, jakie powinna rzucić... Nie była jednak w stanie ruszyć chociażby jednym najmniejszym mięśniem. Czyżby tak miało przyjść jej umrzeć? Na zawał serca wywołany pojawieniem się kreatury, bądź właśnie z jej rąk? Panna Burroughs nie zauważyła nawet, jak po policzkach zaczęły spływać jej gorzkie łzy. W tym też momencie, wydarzyło się coś. Z różdżki nieznajomego czarodzieja w kierunku posępnej kreatury wystrzelił patronusowy wilk, sprawiający że dziewczyna zrobiła pół kroku w tył, równie przerażona jego widokiem, jak widokiem podłego dementora. Ach, odkąd tylko pamiętała, wilki jawiły jej się jako żądne krwi, przerażające stworzenia a to wszystko za sprawą jednej książki, której z pewnością nie powinna czytać sześcioletnia dziewczynka.
Chłód ustał, pozostawiając po sobie jedynie strach oraz nieprzyjemne wspomnienie. Szaroniebieskie, wystraszone spojrzenie powędrowało w kierunku mężczyzny, który rzucił czar. Nie stał daleko, zdawać by się mogło, że oboje zmierzali w podobnym kierunku i dzieliło ich ledwie kilka, niewielkich kroków. A może jednak wielkich?
- Czy to...? Czy to był...? - Rzuciła słabym głosem, na jedną krótką chwilę kierując spojrzenie w miejsce, w którym jeszcze przed paroma chwilami znajdowała się podła kreatura. Czuła jak jej serce bije przyspieszonym rytmem, a świat powoli zaczyna się kręcić. A może to ona się kręciła, a świat stał w miejscu? Nie wiedziała. Dziewczę uniosło dłoń do skroni, chwiejąc się na niewielkim obcasie czarnych pantofelków.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Kociołek Alchemika [odnośnik]29.02.20 6:10
Srebrny wilk pomknął ku dementorowi - kreatura syknęła głośno i zniknęła za rogiem, goniona przez świetliste stworzenie, które po chwili wróciło do Michaela i rozpłynęło się w powietrzu. Rozpłynęły się także ślady dementora - chłód zniknął, podobnie jak strach i otępienie w sercach przechodniów. Czarodziej, osłabiony uprzednio przez działanie kreatury, obejrzał się i potrząsnął głową, jakby budził się z nieprzyjemnego snu. Potem zaś oprzytomniał i rzucił się do ucieczki, w przeciwną stronę niż dementor.
Na ulicy zostali tylko Michael i drobna blondynka. Auror zauważył, jak dziewczyna chwieje się na nogach i podszedł bliżej, gotów służyć jej ramieniem. Zauważył łzy w jasnych oczach, nerwowe rumieńce na policzkach. Kobieta była wyraźnie roztrzęsiona i nic dziwnego. Tonks bywał teraz w Londynie tylko podczas krótkich i ostrożnych wypadów dla Harolda Longbottoma, ale zdążył zauważyć, że czystka tylko zmieniła miasto na gorsze. Nawet czarodzieje, którzy zarejestrowali swoje różdżki i szczycili się odpowiednim statusem krwi, nie mogli być bezpieczni na ulicach opętanych przez dementory i podłych zwolenników Czarnego Pana.
-Dementor. - odpowiedział prosto z mostu. Chociaż dziewczyna wyglądała na delikatną, to nie zamierzał zatajać brutalnej prawdy. To dla jej dobra, to dla jej bezpieczeństwa. -Jeśli kiedykolwiek jakiegoś zobaczysz, jeśli poczujesz niewytłumaczalny chłód na ulicach, uciekaj czym prędzej. Tamten czarodziej go nie zauważył i zignorował zimno, a to wystarczyło, by kreatura go osłabiła. Kto wie, co by się z nim stało, gdyby nie mój patronus... a nawet je trudno czasem przywołać w obecności dementora. - wytłumaczył otwarcie i zwięźle. Był doświadczonym aurorem, ale nawet jemu mogła powinąć się noga przy Expecto Patronum - zaklęcie wymagało nie tylko umiejętności, ale także przywołania szczęśliwych wspomnień, co skutecznie mógł utrudnić stres i aura niepokoju roztaczana przez dementory. Nowicjusze w dziedzinie obrony przed czarną magią byli bezpieczniejsi uciekając, niż próbując bawić się w bohaterów.
-Jak się czujesz? - łagodnie zaoferował dziewczynie ramię. Wyglądała, jakby potrzebowała krzesła i szklanki wody. Zawahał się na moment, niepewny, czy powinien nadużywać gościnności sióstr i wprowadzić ją do Kociołka Alchemika. Nie znał jednak innego schronienia w okolicy, a przekazanie ingrediencji, nałożenie pułapek i rozmowa o interesach mogły poczekać, dopóki dziewczyna nie dojdzie do siebie.
-Tu jest apteka, wejdźmy do środka. - zaproponował, prowadząc Frances do drzwi. Jedna z właścicielek apteki czekała już na niego (na nich?), zgodnie z ustaleniami - i ku zdumieniu Michaela, poderwała się z uśmiechem na widok Frances. Zaczęła coś paplać do blondynki o eliksirach, a Mike zamrugał ze zdziwieniem - to one się znały?
-Zarygluj proszę drzwi, a panience przyda się szklanka wody. Na ulicy był dementor. - wyjaśnił szybko właścicielce apteki, która zastygła z półotwartymi ustami, wyraźnie pobladła. Na szczęście, zza rogu wyłoniła się już druga siostra, która trzeźwo wskazała Frances krzesło i pobiegła po napój. Michael oparł się o ladę, spoglądając na trzy kobiety z lekkim wahaniem. Czas go naglił, nakładanie pułapek zajmie trochę czasu - ale czy powinien zajmować się tym przy nieznajomej, czy też siostry ufają tej kobiecie?



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Kociołek Alchemika 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Kociołek Alchemika [odnośnik]29.02.20 19:54
Panna Burroughs nie sądziła, że kiedykolwiek przyjdzie jej zobaczyć tak podłą kreaturę na ulicach Londynu, pełnego zwykłych czarodziei którzy, tak jak ona, próbowali wieść normalne, codzienne życie. Eteryczna blondynka nigdy nie wykazywała większego zainteresowania sytuacją polityczną w magicznym świecie co sprawiało, że nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, jak wygląda cała sytuacja… W zasadzie nie miała nawet pewności, że panuje jakakolwiek wojna w czarodziejskim świecie. Ot, żyła w swojej bańce, bardziej skupiona na swojej pracy oraz skrzętnie planowanych działaniach naukowych, niż na tym, co dzieje się wokół niej.
Przerażone spojrzenie uważnie przyglądało się postaci bohaterskiego czarodzieja. Nieufnie, jakby nie była pewna, czy heroiczny czyn faktycznie wzbudził jej zaufanie czy może i na niego powinna uważać. Świat przestawał być czarno - biały, coraz ciężej było nieraz rozróżnić co jest dobre a co złe, gdy ludzie tonęli w szarości, nie tylko tej, wywołanej przez zmierzch.
Kiwnęła głową na znak, że przyswoiła wiadomości, jakie jej przekazał. Och, wiedziała, że powinna uciekać! Czuła to całą sobą, każda nawet najmniejsza cząsteczka jej rwała się do ucieczki jednak strach, skutecznie mroził jej mięśnie sprawiając, że nie mogła się poruszyć.
- Och, ale co takie podłe kreatury robią w mieście? - Spytała, naprawdę nie nie rozumiejąc tego, czemu dementorzy oddalili się od Azkabanu i zapuścili na londyńskie uliczki. Nie wiedziała, nie była świadoma i nie trzeba było być spostrzegawczym, aby zauważyć to w zapłakanym, przestraszonym spojrzeniu, zupełnie jakby blondynka wyrwała się z innej bajki.
Dziewczę nieśmiało ujęło podsunięte jej ramię, po chwili odsuwając na jedną krótką chwilę od skroni.
- Muszę przyznać, że nie najlepiej, proszę Pana. - Wyznała z lekkim westchnieniem, zaciskając mocniej smukłe palce na męskim ramieniu. - Tak jakby… Och, chyba kręci mi się w głowie. - Dodała jeszcze, mając nadzieję, że zdiagnozowanie tego, co się z nią działo jakoś pomoże im w… W zasadzie, nie była pewna w czym. Pozwoliła poprowadzić się do apteki, do której z resztą zmierzała, bezbronna niczym mała, puchata owieczka.
Od wejścia została zaskoczona przez jedną z sióstr, tę z którą przyszło jej uczestniczyć kiedyś w kursie Ministerstwa Magii. Blondynka uśmiechnęła się blado, ledwie kącikami ust na widok znajomej buzi, nadal jednak nie puszczając ramienia mężczyzny, nie pewna siły własnych ust. Paplanina o eliksirach wlatywała jej jednym uchem, wylatując drugim, pozostawiając po sobie jedynie mgliste przesłanie wypowiedzi.
Chwilę później siedziała już na jednym z krzesełek, ze szklanką wody w dłoni, z zaciekawieniem przyglądając się to nieznanemu mężczyźnie, to trzem siostrom.
-Dobrze, że dotarliście cali. Tak niebezpiecznie jest ostatnio na ulicach. - Starsza siostra zaczęła swoją wypowiedź. - Frances, to Michael, pracował jako auror. Michaelu, to Frances, pracuje jako alchemiczka w szpitalu Świętego Munga. - Panna Burroughs po przedstawieniu zerknęła na mężczyznę, by delikatnie skinąć mu głową i posłać blady uśmiech.
- Przykro mi, że przyszło nam się poznać w tak niesprzyjającej okoliczności. - Dodała, aby kurtuazji stało się zadość. Nadal jednak nie rozumiała, co dokładnie się tutaj działo. A może śniła i dzisiejszy dzień, był po prostu dziwnym snem? Nie wiedziała.
-Nie przeszkadzaj sobie Michaelu, masz pewnie dużo do zrobienia. - Najstarsza z sióstr zwróciła się do mężczyzny, by w końcu przenieść spojrzenie na blondynkę, która umoczyła usta w szklance z wodą.
- Rozumiem, że pan Michael był umówiony z Wami na...coś. - Nie miała pojęcia co, z pewnością jednak było to coś. - Nie rozumiem jednak, co jest takiego ważnego, że nie mogłyście opisać mi tego w liście. - I tak panna Burroughs rozpoczęła długi wywód wszystkich sióstr, traktujący o tym jak to jej umiejętności byłyby im przydatne czego panna Burroughs słuchała z kamienną, nieodgadnioną miną.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Kociołek Alchemika [odnośnik]01.03.20 3:45
Co dementory robią w mieście? Miał ochotę parsknąć z lekkim zniecierpliwieniem, ale powstrzymała go przerażona i nieco naiwna mina blondynki. Po czystce mugoli Mike zmagał się ze swoimi mieszanymi uczuciami wobec mieszkańców Londynu. Wiedział, że niektórzy są ofiarami, a inni cichymi bohaterami, jak siostry z "Kociołka". Niektórzy jednak otwarcie popierali Malfoya i nie protestowali w sprawie czystki. Z pewnością to najwięcej z nich pozostało w Londynie, a elegancki ubiór blondynki pasował do damy z wyższych sfer (och, jakże Michael się mylił!). Chętnie powiedziałby jej, że to właśnie wybory arystokratów i czarodziejów czystej krwi doprowadziły do tej sytuacji... ale wyglądała na tak niewinną i tak zaskoczoną, że się powstrzymał. W jej oczach lśniło w końcu niezrozumienie dla całej sytuacji, wręcz ignorancja. Czy ludzie naprawdę muszą być atakowani dementorami, by nabrać wątpliwości w sprawie obecnej władzy?
-Można by o to spytać Ministra. Podobno od kwietnia dba o bezpieczeństwo naszych ulic. - stwierdził z lekkim przekąsem, ale jego ironia nie była wymierzona we Frances. Na samą dziewczynę spoglądał ze współczuciem, pomagając jej dojść do apteki.
-Spokojnie, dementory tak działają na umysł i emocje. To minie. - zapewnił pokrzepiająco, choć prawdę mówiąc nieco się martwił. Każdy reagował na dementory inaczej, a dziewczyna osłabła zaskakująco gwałtownie.

Ulżyło mu dopiero, gdy Frances siedziała już na krześle, a na jej pobladłą twarz zaczęły powracać rumieńce. Przywitał się z właścicielką lokalu, ale posłał jej ostrzegawcze spojrzenie, gdy tylko ta wspomniała o jego profesji. Już nie był aurorem, nie oficjalnie. Nie powinien się nawet przyznawać do swojego zawodu, ostatnio miał spore problemy, gdy poza Londynem rozpoznał go ten wścibski sprzątacz z Ministerstwa, Dudley-jak-mu-tam. Na szczęście Frances nie zareagowała w żaden sposób, tak jakby nie rozumiała jaka jest teraz sytuacja aurorów, albo jakby sprzyjała im w głębi duszy. Hm, siostry nie zaprosiły jej tutaj bez powodu, musiały jej ufać...
-Mi również, panno Frances. Mam nadzieję, że szybko dojdzie pani do siebie. - uśmiechnął się blado, przypatrując się blondynce nieco uważniej. A więc nie była żadną damulką, lecz alchemiczką z Munga? Aż dziwne, że nie wpadł na nią podczas swoich wizyt po eliksir tojadowy... Ale skoro ufały jej właścicielki "Kociołka", to może warto byłoby nawiązać kontakt? Nieustannie poszukiwał zaufanych alchemików, zwłaszcza teraz. O ingrediencje było coraz trudniej, Charlene straciła pracę w Mungu i Michael spędził ostatnią pełnię bez błogosławionego eliksiru, zdany na niełaskę swoich wilczych instynktów.

Siostry szybko zajęły się rozporządzaniem dwójką gości - dwie zaczęły rozmawiać z Frances, a trzecia wyszła nagle z zaplecza przywołała go do lady. Michael podał jej zebrane przez zielarzy Harolda ingrediencje, a ona szybko i dyskretnie odliczyła mu wyznaczoną kwotę. Potem dodała jeszcze galeona i spojrzała na niego znacząco, a on skinął dyskretnie głową. Podszedł do okna, przy okazji starając się podsłuchać rozmowę pozostałych sióstr i Frances - szczerze ciekaw, kim jest dla nich ta alchemiczka i dlaczego nie obawiały się prowadzić przy niej interesów. A może po prostu dziewczyna nie rozumiała, co się tu dzieje? Na wszelki wypadek, zadbał o dyskrecję i zwrócił się do trzeciej siostry szeptem.
-Nałożę tutaj pułapkę "Mała Twierdza" - jeśli w waszej aptece pojawi się ktoś niepowołany, wszystkie drzwi, okna oraz szuflady zamkną się magicznie i skutecznie utrudnią mu wyjście z pomieszczenia. Nie aktywujcie tej pułapki, jeśli same jesteście w aptece, nie chcecie zostać uwięzione z intruzem... ale będzie przydatna nocą, aby złodzieje nie mogli dostać się na wasze zaplecze ani na piętro, do waszych prywatnych pokoi. - wyjaśnił ściszonym głosem, chcąc zadbać o bezpieczeństwo samych sióstr oraz ich pieniędzy i ingrediencji. Zaczął obchodzić całe pomieszczenie, po kolei przykładając różdżkę do drzwi i okien, szuflad i szafek.

nakładam pułapkę "Mała Twierdza", wymóg opcm 15



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Kociołek Alchemika 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Kociołek Alchemika [odnośnik]01.03.20 20:42
Na dobrą sprawę panna Burroughs nie do końca miała świadomość, jak wyglądała i czym była czystka mugoli. Ot, pamiętała, że wuj tamtego wieczora kazał jej nie wychodzić z niewielkiej kawalerki oraz zgasić wszystkie światła. Pamiętała jak widziała przez niewielką szparę w zasłonie kolorowe wiązki zaklęć, latające po ulicy. A po tym… Wszystko wróciło do jako - takiej normy. Część jej znajomych zniknęła z miasta, nie pozostawiając po sobie wiadomości, część poinformowała ją o tym, że przeprowadzają się za granice Londynu. Zarejestrowała różdżkę, a szpital zdawał się trochę opustoszeć. Po za tym, życie blondynki zdawało się płynąć tym samym rytmem. Nie czytała gazet, nie wdawała się w większe dyskusje, dotyczące polityki bądź ostatnich wydarzeń, a gdy już znajdowała się z towarzystwie takiej rozmowy potakiwała, zmieniała temat bądź nie przysłuchiwała się najświeższym opowieściom. Od dawien dawna niewiedza, w jej pojęciu oznaczała bezpieczeństwo, zwłaszcza przy tak niestabilnej rzeczy, jak polityka. Z tego też powodu nie skomentowała słów mężczyzny, dotyczących Ministra Magii, na dobrą sprawę wiele nie wiedząc w tej kwestii.
- Och, Dziękuję panu. - Odpowiedziała nadal słabym głosem, pozwalając się prowadzić do “Kociołka”. Frances nigdy nie należała do osób, które mogły odznaczyć się odwagą. Spotkanie z dementorem, nawet jeśli zdawał się być nią nie zainteresowany, wywarło na dziewczynie naprawdę spore piętno.
Na szczęście siostry znały wrażliwość panny Burroughs i szybko pospieszyły z krzesłem oraz szklanką wody. Właścicielka lokalu zdawała się nie przejmować ostrzegawczym spojrzeniem mężczyzny, to też Frances uznała, że jego ścieżka zawodowa nie należy do rzeczy, którymi powinna się interesować. W końcu, każdy posiadał swoją ścieżkę, a wybory zawodowe nie były czymś, w co powinno się wnikać. Zwłaszcza znając osobę od ledwie kilku, krótkich minut.
Co jakiś czas zerkając w kierunku nieznanego jej mężczyzny, blondynka uważnie słuchała zagmatwanych wyjaśnień, postępujących kilka kroków w przód, by za chwilę zrobić kilka kroków w tył. Czy powinna w ogóle wdawać się w tę dyskusję w towarzystwie nieznanego jej mężczyzny? Miała wrażenie, że siostry znają go i ufają, ona jednak… Nie była do końca przekonana, ile może przy nim wyjawić. Bo czy również mogła mu ufać? Szaroniebieskie spojrzenie wodziło za postacią mężczyzny, rozważając, ile powinna wyjawić w swojej odpowiedzi. Szklanka powoli znów wylądowała przy jej ustach, a strach powoli opuszczał ciało dziewczyny. Zajęcie głowy innym tematem, zdawało się być dobrym posunięciem.
A gdy nastała w końcu wyczekująca cisza, z ust eterycznej blondynki wyrwało się ciężkie westchnienie.
- Niestety, nie mogę przystać na Waszą propozycję. - Zaczęła, lustrując uważnym spojrzeniem obie siostry, które z nią rozmawiały. Ostrożnie, powoli wstała ze swojego krzesła. - Nie mogę zrezygnować z pracy. Doskonale wiecie, w jakim celu tam pracuję. Niedługo rozpoczynam własne projekty badawcze, a mój przełożony chce udostępnić mi źródła, które pomogą mi osiągnąć mistrzostwo w moim polu. - Mogła w tym momencie wyjść na egoistkę, miała jednak zbyt wiele do stracenia. Te wszystkie, długie lata marzyła o takich możliwościach i nie potrafiła się teraz wycofać.
-Znowu zniknął? - Pytanie, zadane przez najlepiej znaną jej siostrę sprawiło, że Frances kiwnęła głową. Blondynka była pewna, że dziewczyna zrozumie, jakie jeszcze zobowiązania ją trzymają. W końcu musiała mieć pewność, że będzie mogła zadbać o matkę i młodsze rodzeństwo, gdyby nadeszła taka potrzeba. Dziewczyna z którą rozmawiała, odpowiedziała kiwnięciem głowy.
- Nadal jednak możemy współpracować, jeśli będziecie potrzebowały bardziej zaawansowanego eliksiru, wyślijcie mi sowę. Tak, jak za pierwszym razem. - Dodała jeszcze, z delikatnym uśmiechem na ustach. Zdawać by się mogło, że ledwo wyczuwalne napięcie między trzema kobietami zmalało. Jasnowłose dziewczę podziękowało siostrom za wodę po czym poprawiła błękitną suknię. Jej skóra nadal była niezdrowo blada, a sama dziewczyna zdawała się nie czuć się pewnie, na swoich nogach. Strach oraz przerażenie zrobiły w końcu swoje.
Powoli, ostrożnie stawiając stopy podeszła do nadal znajdującego się w niewielkiej aptece mężczyzny, by ostrożnie, mając nadzieję, że nie przeszkodzi mu w działaniu, ułożyć dłoń na jego ramieniu, aby zwrócić na siebie jego uwagę.
- Przepraszam, jeśli przeszkadzam. Chciałam podziękować panu za pomoc na ulicy, to było naprawdę miłe, z pana strony. - Zaczęła, posyłając mężczyźnie ciepły uśmiech. Szaroniebieskie spojrzenie miękko przemknęło po jego twarzy, zatrzymując się na jasnych oczach. - Mogłabym się panu jakoś odwdzięczyć za pomoc? - Zaproponowała, nie odrywając spojrzenia od jego oczu. W tych czasach coraz mniej bywało osób, które bezsensownie ruszały na pomoc nieznajomym, a według panny Burroughs takie gesty, zwłaszcza w kierunku niej, winno się nagradzać.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Kociołek Alchemika [odnośnik]11.03.20 19:19
Nakładając pułapkę, Michael dyskretnie zerkał na Frances, obserwując jak dziewczyna pije wodę, a na jej policzki z wolno powraca kolor. Sytuacja na ulicy była dość przerażająca, szczególnie dla niespodziewającej się niczego panny Burroughs, ale przynajmniej mieli szczęście znajdować się przy najlepszym miejscu dla roztrzęsionych dziewcząt. Tonks wierzył w ekspertyzę sióstr w dziedzinie medycyny i alchemii i nie wątpił, że podadzą blondynce coś wzmacniającego, gdyby dementor poważnie ją osłabił albo wpędził w szok. Wyglądało jednak na to, że wystarczyła woda.
Może i nie powinien podsłuchiwać, ale był tutaj nielegalnie, ukrywając się na ulicach Londynu niczym szczur. Samo przejście do nakładania zabezpieczeń przy nieznajomej było kredytem zaufania wobec sióstr, które były w końcu u siebie, ze swoją znajomą. Gdy do jego uszu dobiegły strzępy ich rozmowy, odprężył się nieco. A więc dla panny Frances też miały propozycję, dlatego nie lękały się umówić podwójnego spotkania. Zamarł na moment, gdy dziewczyna odmówiła, ale potem usłyszał zapewnienia o przygotowywaniu eliksirów i zgadł, że ich cicha współpraca trwała już jakiś czas. Dobrze. Zatem może jej ufać, przynajmniej w kwestii wspólnych interesów w Kociołku Alchemika.
Stuknął różdżką w ostatnią z szafek i skończył nakładać Małą Twierdzę. Szybko wytłumaczył właścicielce, jak dezaktywować pułapkę.
-Proponuję nałożyć na próg jeszcze Bubonem, które będziecie mogły aktywować w nocy. Wiem, że na piętrze są wasze kwatery, chciałbym abyście mogły spać bezpiecznie po godzinach zamknięcia sklepu. - zaproponował, a gdy kobieta przystała na jego propozycję, przykucnął przy progu. Jeśli do sklepu włamie się ktoś nieupoważniony, w uszach wszystkich obecnych w budynku zabrzmi głośny pisk - hałas, mogący uratować życie w przypadku nocnego napadu. Tonks pamiętał, że właścicielka Słodkiej Próżności spaliła się w grudniu żywcem w pożarze swojej cukierni i pragnął nałożyć pułapki, które chroniłyby siostry o każdej porze dnia i nocy.

Frances podeszła do niego, gdy kończył nakładać Bubonem. Wyrecytował szeptem formułkę ostatniego etapu zabezpieczania drzwi, a potem wstał i spojrzał na dziewczynę.
-Nic nie szkodzi, właśnie skończyłem. - uśmiechnął się blado, czując, że dopiero teraz adrenalina zaczęła z niego opadać. Przedostał się do Londynu, uniknął wykrycia przez kogoś niegodnego zaufania, przekazał ingrediencje, odebrał swoją zapłatę i nałożył dwie pułapki: zlecenie wykonane, pozostawało mu wydostać się z miasta. Ten etap zadania napawał go mniejszym napięciem, bo będzie ryzykował swoim bezpieczeństwem, a nie cudzym. Gentleman Mike odprowadziłby wprawdzie Frances do jej mieszkania aby upewnić się, że nie grozi jej już żaden dementor... ale poszukiwany auror mugolak Tonks wiedział, że bezpieczniejsza będzie z dala od niego.
-Nie ma za co, każdy przyzwoity człowiek by tak postąpił. - zapewnił, wymawiając słowo "przyzwoity" z lekkim przekąsem. Niestety, Londyn zaroił się od psychopatów, którzy chyba tylko czekali na cudzą słabość i cierpienie. -Nie trze... - zaczął odruchowo, pamiętając, że im mniej osób z Londynu ma z nim bezpośredni kontakt, tym bezpieczniej dla nich. Przenikliwe spojrzenie kobiety zetknęło się jednak z jego wzrokiem, a on zawahał się na moment. Czy może... mógłby poprosić o coś dla siebie?
W dzisiejszych czasach, gdy każdy czegoś potrzebował, wydawało się to egoizmem. A jednak każda pełnia była trudniejsza od poprzedniej, a eliksir tojadowy mógłby zagwarantować mu świadomość i bezpieczeństwo.
-Ja... nic mi nie trzeba, ale mój... krewny poszukuje kogoś, kto umie uwarzyć... eliksir tojadowy? - zniżył głos prawie do szeptu, usiłując przekonująco oddalić podejrzania o likantropię od samego siebie, przedstawiając się jedynie w roli zatroskanego członka rodziny. -Proszę wybaczyć, ale niechcący usłyszałem, że warzy panienka zaawansowane eliksiry... jeśli, oczywiście, taki wywar mieści się w panienki kwalifikacjach... Zapłacę...znaczy, on zapłaci. - rety, jak bardzo się teraz plątał?

nakładam na drzwi pułapkę Bubonem (opcm 15)



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Kociołek Alchemika 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks
Re: Kociołek Alchemika [odnośnik]14.03.20 22:39
Panna Burroughs w kwestii podawania jej jakichkolwiek eliksirów miała swoje zasady. Siostry doskonale wiedziały, że podając jej jakikolwiek eliksir bez jej wiedzy, narażą się na jej niezadowolenie oraz gniew, co mogło skutkować zerwaniem jakiejkolwiek współpracy, jaka między nimi się nawiązała, nawet jeśli w gruncie rzeczy nie było to nic wielkiego. Ot, Frances służyła siostrom pomocą przy bardziej skomplikowanych miksturach bądź tych, mniej przystojących aptekarkom (nawet jeśli jej nie przystoiły jeszcze bardziej, w końcu pannie Burroughs przyszło pracować w szpitalu), których czasem potrzebowały. Teraz jednak nie mogła pozwolić sobie na większą współpracę. Powoli wkraczała w świat własnego dorobku naukowego, co z pewnością zajmie jej sporo czasu, musiała również myśleć o swojej rodzinie, przez co nie chciała być oficjalnie powiązana z nikim, kto mógłby wspierać rebelię, nawet jeśli nie do końca miała świadomość, o co w tym całym politycznym sporze chodzi. Na szczęście, siostry nie odebrały źle jej odmowy, rozumiejąc paskudne położenie, w jakim przyszło się znaleźć pannie Burroughs.
Blondynka uśmiechnęła się delikatnie w kierunku aurora, słysząc, że ten zakończył to, co miał w tym miejscu zrobić. To oznaczało, że mogli zamienić spokojnie kilka słów, nawet jeśli Frances nie była pewna, czy powinni rozmawiać w towarzystwie trzech sióstr. Nawet jeśli kobiety jej ufały, nie oznaczało to, aby blondynka darzyła je równie wielkim zaufaniem. W zasadzie to zaufanie było znikome, wynikające z dziwnej nieufności, jaką dziewczyna odznaczała się w niektórych wypadkach.
- Oboje doskonale wiemy, że nie każdy człowiek by tak postąpił, zwłaszcza w naszych czasach. - Och, doskonale wiedziała, jak nieczuli na czyjeś problemy potrafią być ludzie. Sama nie raz wolała przemknąć znanymi przejściami, niż oglądać widoki, jakie nie raz przyszło jej zobaczyć w porcie. Ona jednak była wrażliwą, niepozorną istotą niepotrafiącą nawet w pełni się bronić co z pewnością mężczyzna mógł zauważyć, gdy tylko ujrzała parszywego dementora. Spokojnie czekała na odpowiedź mężczyzny, pozwalając mu się nad nią zastanowić. Nie mogła zaoferować mu wiele. Nigdy nie należała do bogatych, posiadała jednak sporą wiedzę, która mogła się przydać.
Eteryczna blondynka zmarszczyła delikatnie brwi, gdy mężczyzna powiedział, o co mu chodzi. Słyszała o eliksirze tojadowym, nie miała jednak jeszcze okazji go przyrządzić. Miała jednak świadomość, kto by go potrzebował — osoba tknięta klątwą likantropii. Nie była pewna, czy byłaby w stanie przygotować ten eliksir, miała jednak pewność, że nie jest to odpowiednie miejsce, na takie rozmowy. Dziewczyna zrobiła dwa kroki w przód, by stanąć bliziutko mężczyzny. Tak, aby mieć pewność, że wymieniane półszeptem słowa pozostaną jedynie między nimi.
- Skoro wie pan, czemu zapobiega ten eliksir, powinien pan również zgodzić się ze mną, że nie jest to odpowiednie miejsce na tę rozmowę. - Odpowiedziała delikatnie, również ściszonym głosem do subtelnego półszeptu. Wilkołaki oraz mugole byli dwiema, zupełnie różnymi przypadkami. O ile tym drugim siostry były przychylne, tak nie mogli mieć pewności, że podobne poglądy mają w przypadku osób, zamieniających się w krwiożercze bestie. - Czwartkowe wieczory spędzam w wieży astronomów pod Londynem. Wejście nie jest strzeżone, a i w okolicy patrole pojawiają się rzadko… Jeśli będzie pan chciał zgłębić ten temat, może mi pan potowarzyszyć któregoś dnia. Tak będzie bezpieczniej. - Wieża astronomów wydawała się jej miejscem bezpiecznym. Przeznaczona nauce, pełna znanych jej zakątków oraz miejsc, w których nie było podsłuchów (w końcu, ludzie nauki nie lubili być podsłuchiwani) i mogli spokojnie porozmawiać o tym, z czym wiązało się przyrządzenie eliksiru. Była pewna, że nie będzie ono prostym zadaniem. Z uśmiechem wyrysowanym na ustach, panna Burroughs odsunęła się od mężczyzny pewna, że skorzysta z jej zaproszenia, jeśli zależy mu na ciężkim do otrzymania eliksirze.
-Jeszcze raz panu dziękuję. - Rzuciła już normalnym głosem, by chwilę później pożegnać się z trzema siostrami i opuścić niewielką aptekę. Pozostawało jej przemknąć do domu oraz mieć nadzieję, że mężczyzna skorzysta pewnego dnia z zaproszenia.

/zt x2


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Kociołek Alchemika [odnośnik]12.01.21 1:23
Jedna z licznych szarych sów przemierzała tej nocy Londyn. Nie wyróżniała się niczym od innych pocztowych ptaków. Przeciętnej wielkości i szybkości, niosła w dziobie starannie zapieczętowany list. Leciała wysoko, nie zniżając lotu i nie zważając na świszczący dookoła wiatr. Gdy pod nią zaczęły migotać światła latarni, zapikowała w dół. Przez chwilę krążyła nad ulicami miasta, aby ostatecznie otworzyć dziób i wypuścić z niego list, który po chwili tańczenia w powietrzu opadł na ziemię.
Jeśli przechodzisz tu jako pierwszy pomiędzy 30 września a 4 października, możesz dostrzec leżący przed wejściem do klubu list. Jest zapieczętowany i zamknięty, wyraźnie w dobrym stanie. Jeśli go podniesiesz i przyjrzysz się tyłowi korespondencji, dostrzeżesz wypisane ładnym, ozdobnym pismem: Do Ciebie, przechodniu. Gdy otworzysz kopertę zalakowaną pieczęcią w kształcie gwiazdy, ujrzysz list, a w nim:

Przeczytaj Do Ciebie
Mieszkańcu Londynu! Wojna odbiera to, co najcenniejsze.
Ostatnio z powodu działań prowadzonych na terenie Anglii życie stracili:

  • Chłopiec w Pudełku – kilkuletni chłopiec, znaleziony w niewielkim kartonie na rogu ulicy, które stało tam przez kilka dni, nim ktoś zauważył, że unosi się z niego nieprzyjemny odór. Na rękach dziecka zidentyfikowano czanomagiczne runy.
  • Johnson Vanity – sprzątacz, który został zamordowany, gdy próbował ratować życie swojej dziesięcioletniej córki oraz jej mugolskiej przyjaciółki. Dziewczynki uszły z życiem. Johnson został znaleziony dwa dni później w okolicznym śmietniku przez sąsiadkę. Ciało nosiło ślady tortur.
  • Darren Russel – kucharz, bestialsko zamordowany po tym, jak wyraził sprzeciw swojemu szefowi, odmawiając przygotowania tortu weselnego dla jednego z arystokratycznych rodów.

Łączymy się w żałobie i smutku z rodzinami, nie mogąc jednak powstrzymać się od pytania:

kto będzie następny?




I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Kociołek Alchemika 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Kociołek Alchemika
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach