Wydarzenia


Ekipa forum
Magiczne Łódki
AutorWiadomość
Magiczne Łódki [odnośnik]29.05.16 19:01
First topic message reminder :

Magiczne Łódki

★★
Najbardziej romantyczne ze wszystkich miejsc w wesołym miasteczku. Oddalone od hałaśliwych atrakcji najczęściej zajmowane jest przez tych, którzy chcą odrobiny spokoju. Po dużej tafli jeziora pływają łódki, które można do siebie przywołać i udać się na krótki rejs. Oprócz pływania istnieje take możliwość wyłowienia złotej rybki, która na życzenie szczęśliwca, który wyciągnie ją z wody zamienia się w jedną z czterech rzeczy: pamiątkową tiarę, ruszającego się, pluszowego misia, niewiędnącą różę albo jodłującą kaczkę ufundowaną przez sponsora, firmę GAROLA. Rybkę łowi się przy pomocy umieszczonej w każdej łódce wędki. By sprawdzić czy połów się udał, należy rzucić kością k3.
1 - Wędka zebrała tylko odrobinę mułu, a złotego błysku jej łusek nie zobaczyłeś nawet na chwilę.
2 - Rybka połknęła przynętę, ale najwyraźniej za słabo, zerwała się zanim zdążyłeś ją wyciągnąć.
3 - Udało ci się wyłowić rybkę. Teraz tylko pozostaje zażyczyć sobie, w co ma się zmienić.

Lokacja zawiera kostki
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:02, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Magiczne Łódki - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Magiczne Łódki [odnośnik]13.03.19 2:40
The member 'Romy Mallard' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Magiczne Łódki - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]13.03.19 9:38
Ciszy, to w niej słyszało się najgłębsze myśli. To ona rozbudzała ukryte tłustą powłoką zwyczajności i rutyny pragnienia i dogłębne potrzeby, tkane gdzieś w odmętach ludzkiej świadomości. To cisza, w której wybrzmiewały tylko ich ciche oddechy i westchnięcia, uciekające z płuc do siebie, mknące w swoją stronę tylko po to, by się połączyć. A gdyby tak skrócić im drogę, gdyby zniwelować dzielący ich dystans i pozwolić, by wnętrza ciągnące ku sobie splątały się ze sobą. Gdyby ten dystans zanikł całkiem, gdyby ich wargi zbliżyły się do siebie, złączyły w delikatnym; nie, nie delikatnym, intensywnym i gwałtownym uniesieniu, pełnym namiętności, głębokim. Gdyby te miękkie usta objęły jego, gdyby języki zatańczyły w symfonii pomruków i jęków zadowolenia, gdyby weszli w siebie tak mocno i głęboko jak tylko się dało, zatracając w sobie, spętani przeznaczeniem, które ściągnęło ich tu, na łodzie. Bo to nie było do niego podobne. By zabierać kobiety w takie miejsca. By opierać się pokusie skosztowania zakazanych owoców, by powstrzymywać się przed sięgnięciem po to, czego chciał. Czynił to, rozważnie, cierpliwie zbliżając się do niej, tak, jak zwierzę podchodzi do ofiary. Bo kiedy ją ujrzał po raz pierwszy; ciemne, błyszczące włosy, czekoladowe oczy, malinowe usta — w jego myślach nią już była. Była finałem, końcem na drodze losu, osiągnięciem, celem, pragnieniem, które chciał zaspokoić, głodem, który się wzmagał, kiedy na nią patrzył. I byli tu sami. Całkiem sami. Ona i on. I nikogo więcej. Nikogo, kto by go powstrzymał przed tym, by ją wziąć dla siebie; nikogo, kto by jej przeszkodził w wyrwaniu z niej tego, co w niej dostrzegał; serca, duszy, pożądania. Budziła w nim sprzeczność, patrząc na niego w ten sposób, nieśmiało, niepewnie. Wydawała się mniejsza niż była, drobna, krucha, delikatna, podczas gdy on był twardy jak skała i zimny jak lód. Zadusiły ją w jednej chwili, obezwładnił, zniszczył. Nie chciał tego. Chciał się nią karmić i sycić, kosztować jej kawałek po kawałku, szukając w niech doznań, których wciąż nie odczuwał.
– Romy — powtórzył cicho i miękko. Wędka nie drgnęła, przynęta nie chwyciła. Nie udało mu się złowić niczego, odłożył ją więc na bok, nie odrywając od dziewczęcia wzroku. Zsunął się na skraj siedziska, zbliżył do niej, rozchylając obie ręce powoli, dotykając opuszkami palców jej kolan, kciukami podążając po ich owalu. Nie powiedział nic więcej. Miała słuszność — to, co łatwo przychodziło znikało od razu. To, co wpadało w ręce nieświadomie upuszczało się na ziemię, nie doceniając wartości tego, co zsyłał los. Dlatego nie chciał jej puszczać, pozwolić jej upaść na ziemię, jak wiosenny kwiat lecący z drzewa. Chwile były ulotne, czas biegł szybko; zniknie — i on i ona. Wiedział to. Stracą to , co w tej chwili było. Zamierzał więc się tym nacieszyć, brać całymi garściami szansę, którą dostał. Nie zwykł ich marnować; mógł się pochylić nad tym; rozkoszując każdą mijającą minutą. Chciał dowiedzieć się o niej więcej, ale nie pytał o nic; na pewne rzeczy będzie jeszcze czas.
Zsunął się jeszcze bardziej, jeszcze bliżej. Lewą dłoń pociągnął do jej twarzy, by palcami przeciągnąć po jej obrysie od skroni po brodę, drobną, ładnie zaokrągloną i uwidocznioną. Po chwili odważniej i pewniej ułożył ją całą, palce częściowo wplatając we włosy. Oderwał wzrok od rozchylonych warg. Niechętnie. Spojrzał jej w oczy, uśmiechając się szelmowsko.
— Nie lękam się niczego — odpowiedział jej zdecydowanie; w końcu przerywając ciszę. — Dokąd teraz mogłabyś odejść, będąc na środku jeziora?— Uniósł brew; nie miała dokąd iść, dokąd uciec. Skazana na niego,  jego towarzystwo, pragnienia, potrzeby i żądze. — Możemy tu zostać, nie dając temu łatwo odejść — zostać na teraz, na później, na zawsze.
Chciałabyś, Romy?
Myślał, miał nadzieję, że są sami; że przez ten jeden moment uda mu się zagarnąć tylko dla siebie jej uwagę i nic nie zdoła go odciągnąć od jej czekoladowych oczu. Ale psotliwy skrzat, który pojawił się na grubym, dryfującym nieopodal liści sprawił, że musiał spojrzeć w tamtym kierunku. Skrzat z dmuchawką, czy cokolwiek to było wyglądał na rozczulonego widokiem. Odruchowo złapał się za szyję, dotykając miejsca ukłucia, po czym sięgnął po różdżkę. Skrzat jednak wskoczył do wody, i zniknął, ale o tym nie wiedział.
— Daj mi chwilę, zajmę się tylko bezwstydnym podglądaczem — mruknął niechętnie do towarzyszki, po czym wskoczył w wodę, nurkując niegłęboko. Szybko, prawie od razu musiał się wynurzyć, a jak na złość, nigdzie nie dojrzał nicponia. Kierując się w kierunku brzegu, czyli tam, gdzie jak sądził mógł popłynąć zanurkował jeszcze dwukrotnie.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Magiczne Łódki - Page 2 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]25.03.19 20:00
To popołudnie było jakieś przeklęte - Dorothy Durcell nie mogła uwierzyć w to, co działo się w Wesołym Miasteczku. Całkowity chaos opanował każdą ścieżynkę, każdą karuzelę, magiczną huśtawkę, zjeżdżalnię i stoisko do gier: wszędzie wałęsały się zakochane pary. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby zaczynała się wiosna - zielone pąki napawały czarodziejów wielkimi uczuciami - albo chociaż późnozimowe walentynki. Wtedy załoga wesołego miasteczka była przygotowana na podobne szaleństwa, dokładając nawet swą cegiełkę do budowania romantycznego nastroju. Zaczarowane kupidynki, chmurki śniegu w kształcie serduszek, babeczki z parującym na różowo lukrem: Dorothy sama przykładała rękę do tych cudeniek, ale teraz...mieli przecież początek zimy, okres pełen anomalii, politycznych przewrotów i innych okrucieństw, nie nastrajających ludzi do zalotów. Nic więc dziwnego,że podejrzliwie spoglądała na popisujących się przed damami dżentelmenów. Kilkakrotnie musiała interweniować, gdy pary łamały zasady bezpieczeństwa panujące w parku rozrywki, była wszak odpowiedzialna za ład i porządek w tym miejscu. Świadczyła o tym nawet jaskrawo pomarańczowa szata, mająca wyróżnić ją z tłumu obsługujących atrakcję pracowików.
Durcell miała pełne ręce roboty, lecz jej czujnemu wzrokowi nie umknęły wypadki na środku jeziorka. Jakaś para zbliżała się ku sobie na łódeczce, lecz wcale nie to było najgorsze - prawdziwa groza zapanowała dopiero, gdy dżentelmen postanowił opuścić obiekt pływający i dać nura do wody. Panna złamała mu serce, tylko takie wyjaśnienie przychodziło Dorothy do głowy. Nie myśląc długo, pewna, że jegomość popełnia właśnie samobójstwo, pobiegła do brzegu a później, w jaskrawej szacie, rzuciła się do wody. Pokaźne, krągłe kształty czterdziestolatki pomagały utrzymywać się na powierzchni, a mocna budowa umożliwiła bezproblemowe uratowanie zrozpaczonego mężczyzny. Nie zważając na jego wierzchnięcia, prychnięcia i sprzeciw, wyciągnęła go na piaszczysty brzeg, kładąc go na plecach. - Szaleńcze, nie jest tego warta! Żadna kobieta nie jest warta młodego, czarodziejskiego życia! - zawołała, zdyszana i mokra, pochylając się nad nieznajomym, by nasłuchiwać jego oddechu. Z jej nosa, brody i długich, jasnych włosów wprost na męską twarz skapywała woda.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Magiczne Łódki - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]25.03.19 20:38
Skrzat mu nie umknie — cokolwiek robił obok i czegokolwiek chciał, był podejrzanym obiektem kręcącym się wokół nich. A Mulciber nie chciał mieć świadków, nie chciał, by ktokolwiek widział ich razem, co gorsza, by głupie plotki rozprzestrzeniły się po ludziach. Nie dbał o siebie, dziś czuł, że nie ma nic do stracenia, że cokolwiek lub ktokolwiek zaprzątał mu głowę na tą chwilę stracił imię, nazwisko i charakterystyczną twarz. Była tylko Romy, którą musiał ochronić przed żartami podstępnego skrzata, a nie ufał tym istotom. Wiedział, że potrafiły być wredne i złośliwe. Próbował utrzymać się w wodzie, ale nurkowanie nie szło mu najlepiej, co chwilę musiał łapać oddech przez co z pewnością wywołał w późniejszej wybawczyni mylne wrażenie. Nie topił się, a łowił, polował. Chciał dopaść gnidę, ale choć juz od otwierania pod wodą oczy piekły go okropnie, nie potrafił go nigdzie dopatrzeć. Zbliżał się do brzegu, poszukując sprawcy całego zamieszania, kiedy coś chwyciło go za ramiona, a może szatę, a później pociągnęło w górę, z braku sił w dół, pod poziom wody i znów. Szybko odnalazł stopami grunt, ale szybko go też stracił, łapiąc wody w w usta, połykając ją bez opamiętania. Coś przytrzymywało go za ramiona, nieudolnie próbując podciągnąć w górę; próbował się zaprzeć, rękami wyrwać i podnieść, by nabrać powietrza w płuca, ale co rusz znów lądował w wodzie. I trwało to aż  poczuł grunt pod plecami, a cała ta dziwna i niezrozumiała dla niego szarpanina się skończyła. Nie przestając się krztusić wodą i powietrzem, przewrócił się na bok, by pozbyć się nadmiaru upitej i zalegającej gdzieś wody. W tym samym czasie coś łaskotało go po twarzy, krople wody uderzały w jego policzek z ogromną siłą. W końcu nabrał powietrza i opadł znów na plecy, otwierając oczy szeroko. Nie powinien być zdziwiony, ale nie zapanował nad reakcją, widząc nad sobą blondwłosą czarownicę, która bardzo wnikliwie mu się przyglądała.
— Co pani robi?— wycharczał, odkaszlnął jeszcze raz, przecierając wpierw twarz dłonią, a później odgarniając lepiące mu się do czoła ciemne włosy. — Gdzie jest ten skrzat? — spytał, powoli dochodząc do siebie. Zaczynało też do niego stopniowo docierać, że w chwilach, kiedy był nad wodą słyszał wrzaski. — Kto nie jest wart? Co pani bredzi?— spytał z trudem łapiąc oddech i znów zakaszlał. Piasek oblepił mokre ubranie i głowę z tyłu, ale nie mógł leżeć. Musiał odnaleźć nicponia, albo wrócić do Romy, o której sobie w tej chwili przypomniał. Spojrzał na jezioro, łódka samotnie pływała po zburzonej tafli.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Magiczne Łódki - Page 2 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]26.03.19 14:14
Dorothy miała już do czynienia z niedoszłymi topielcami, dlatego nie zdziwiła jej agresja nieszczęśliwie zakochanego jegomościa. Z całą dostępną siłą przytrzymywała go za ramiona, by ten nie podniósł się gwałtownie. Najbezpieczniejsza pozycja to ta leżąca, bez dwóch zdań. Mocne, krągłe ramiona czarownicy bez problemu stabilizowały Ramseya w pozycji poziomej, a czujne spojrzenie jasnych oczu przesuwało się przez jego mokrą twarz, upewniając się, że nieborak nie doznał jakichś poważniejszych obrażeń podczas wodnych harców. Zdawało się, że nie, mówił przecież bez żadnego problemu, a pełen rozpaczy i zarazem pretensji głos nie brzmiał jak agonalne jęki. – Już-już, spokojnie – powiedziała miękko, poklepując mężczyznę pocieszająco po mokrym policzku. – Skrzat?- powtórzyła nieco zdezorientowana; może tak mówił, pieszczotliwie, o swej wybrance niewielkich gabarytów? Mężczyzna bredził, biedny, biedny czarodziej. – Nie powinieneś rzucać się do wody z powodu jakiejś niewiasty, mój drogi. Wiem, złamane serce boli, wylewa z siebie zatrutą krew, ale nawet jeśli zostanie połamane, zrośnie się. To kwestia czasu – przemawiała tonem mędrca, odsuwając się nieco od Ramseya. – Mogła być najpiękniejszą dziewoją na świecie, ale jeśli cię odrzuciła, widocznie nie byliście sobie pisani. Znajdziesz czarownicę, z jaką twa magia od razu się zazębi – pocieszała go dalej, roztaczając przed nim wizję odwzajemnionej miłości, mogącej wyrwać go z pęt myśli samobójczych. – Kto wie, może ta dama znajduje się bliżej niż myślisz? – zamrugała nieco filuternie, rumieniąc się: cóż mogła poradzić, przemoczony czarodziej miał bardzo miłą dla oka prezencję i chociaż znajdowała się w surowych ramach godzin pracy, nie była w stanie odmówić sobie tej drobnej słabości. Zresztą, właściwie wypełniała swój ratowniczy obowiązek, dbając o to, by odtrącony samobójca odnalazł światełko w tunelu beznadziei. – Nie patrz tam, nie ma na co! – powiedziała głośniej, przesłaniając mu widok na jeziorko i łódeczkę. Co, jeśli widok odpływającej ukochanej sprawi, że ten sięgnie po różdżkę i spróbuje podciąć sobie żyły Lamino? Nie mogła do tego dopuścić.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Magiczne Łódki - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]26.03.19 21:52
Przez ta jedną chwilę czuł się jak mały chłopiec, zagubiony na szkolnych błoniach, przebudzony po odbytym pojedynku, zupełnie zdezorientowany i uratowany przez pielęgniarkę ze skrzydła szpitalnego. Barczysta kobieta wisiała nad nim, analizując jego stan. Miał się dobrze, tak sądził. Nie czuł bólu kończyn, całą wypitą wodę już z siebie wypluł, a jeśli nie, nie było nad czym się użalać. Wodorosty wcale nie były takie złe. Lecz pomimo sytuacji, która wydawała mu się dość oczywista — wskoczył do wody, pozostawiając Romy na łódce, by dorwać skrzata, który kręcił się w ich pobliżu. A przecież było już tak miło, byli tak blisko siebie — dotykał dłonią jej kolana, a to zaledwie preludium do uniesień, które na nich miały czekać tego wieczora. W tym wszystkim obrazek ratującej go czarownicy nie pasował. Wydostała go z wody i przysłoniła cały świat, jeśli Romy gdzieś tam była to całkiem po drugiej stronie, odległa i niewidzialna. Kiedy poklepała go po policzku, zmarszczył brwi i podniósł się lekko na ugiętych ramionach, oddychając coraz wolniej, bardziej miarowo. Nie przypominał sobie, aby rzucał się do wody z powodu niewiasty. — Dopłynęła na brzeg?— spytał jej, rozglądając się za Romy i łódeczką. Niestety, nigdzie jej nie widział. — Wierzy pani w przeznaczenie?— spytał podstępnie, a szare oczy błysnęły. Los utkał dla niego zabawną sieć, powinien się stąd jak najszybciej ulotnić. Nawet jeśli Romy była tu gdzieś w pobliżu to postąpił lekkomyślnie, pozostawiając ją samą. Na pewno nie chciała go widzieć, a on nie chciał się przed nią tłumaczyć z tego, co się wydarzyło. — Zazębi, niewątpliwie. Poszukam innej, może w końcu trafię odpowiednio — odpowiedział jej nieszczerze, próbując się podnieść. Jej kokieteryjny trzepot rzęs nakazał mu szybko opuścić to miejsce. Wyglądała na kobietę, z którą będzie miał problem się rozstać. — Na pewno znajduje się w pobliżu, może tuż za rogiem. Udam się do wróżki, co pani sądzi? Na pewno mi coś podpowie — wymamrotał, zgrabnie podnosząc się z ziemi; otrzepał ubrania z piachu, ostrożnie i z rezerwą spoglądając na czarownicę z góry. Ściemniało się, jeśli łódka jeszcze pływała po jeziorze to nie mógł jej wypatrzyć. — Gdyby spotkała pani tę dziewczynę, niech jej pani przekażę, że ją odszukam— nie prosił; miał przeczucie, że jego prośba i tak nie zostanie spełniona. Wycofał się ostrożnie, zamierzając odejść.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Magiczne Łódki - Page 2 Kdzakbm
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]27.03.19 8:12
A jednak mężczyzna nieustępliwie powracał myślami do niewiasty, która sprowokowała go do straceńczego zanurkowania w nie tak czystych odmętach jeziora. Dla Dorothy sytuacja była więcej niż prosta, a jako namiętna czytelniczka rubryki romantycznej Czarownicy, od razu ułożyła w głowie cały scenariusz tragicznej miłości. Nieodwzajemnionej i trudnej; zapewne z powodu niewiasty, która tak długo zwodziła tego nieszczęśnika, że ten zupełnie zatracił się w uczuciu. W okazywaniu czarodziejowi współczucia pomagała także jego prezencja, był całkiem niczego sobie, może nieco zbyt szczupły jak na gust dorodnej Durcell, ale wilgotna buzia lśniła mu jak u narzeczonego kobiety, który zmarł tragicznie kilka tygodni przed ślubem. - Pewnie tak - i już mknie innemu biedakowi mącić w głowie! Takie to są te współczesne czarownice - odparła hardo, kiwając głową na pytanie o przeznaczenie. Oczywiście, że w nie wierzyła: ono przecież pozwoliło jej zauważyć topielca i wyciągnąć go bezpiecznie na brzeg. Łypnęła na zbierającego się z ziemi mężczyznę trochę podejrzliwie, rozpogadzając się jednak, gdy przyznał jej rację. Zgadzający się we wszystkim mężczyzna to skarb, powtarzała to wszystkim przyjaciółkom. - Wróżka to genialny pomysł. Właściwie jedna przyjmuje na terenie wesołego miasteczka, musisz skręcić za diabelskim młynem, a potem minąć klauna - poradziła mu serdecznie, również zbierając się na równe nogi. Otrzepała przód przemoczonej, jaskrawej szaty, oblepiającej krągłe kształty - była ciekawa, czy czarodziej na nie zerknie, ale nie: najwidoczniej ciągle kochał do szaleństwa tamtą panienkę z łódki. Innej opcji nie było, Dorothy uważała się za piękną kobietę - i absolutnie skromną przy okazji. - Oczywiście, przekażę, chociaż sądzę, że nie powinna ci już mieszać w głowie, chłopcze - pogroziła mu filuternie palcem, spoglądając, jak odchodzi, ociekając wodą. Zamierzała zaproponować mu osuszenie, rzecz jasna przy pomocy domowych zaklęć a nie ciepła własnego ciała, lecz mężczyzna już zniknął za rogiem, zapewne mimo jej ostrzeżeń poszukując swej ukochanej. Przeklęta kobieta, zupełnie nie doceniająca tego wrażliwego, romantycznego mężczyzny, gotowego utopić się w wesołomiasteczkowym stawiku.

| ztx2


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Magiczne Łódki - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]17.07.19 14:30
11 Stycznia
Ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej. Hjalmar tak naprawdę obudził się już wkurzony i tłukł się po domu nie mogąc sobie w ogóle znaleźć miejsca. W ostatnim czasie w sumie to też nie było nic dziwnego w zachowaniu młodego Goyla. Jeszcze nie mógł sobie do końca poradzić z sytuacją w której się znalazł. Dzisiaj po prostu było trochę gorzej niż zazwyczaj. Trochę czasu będzie musiało upłynąć zanim przyzwyczai się do nowej rzeczywistości. Na razie było za wcześnie.
Na szczęście Yana nie była tak zasadnicza jak Eir jeśli chodzi o szwendanie się samopas po mieście, więc Hjall miał zamiar korzystać z tej nowo nabytej wolności. Wystarczyło, że wrócił o w miarę sensownej porze był z powrotem. Nie przeginał z długimi „zniknięciami” więc jak na razie wszyscy byli zadowoleni. No a przynajmniej nikt się nie skarżył na taki stan rzeczy.
Hjalmar prawie jak co dzień ubrał się w miarę ciepło i ruszył wydeptywać swoje własne ścieżki po Londynie. Czasem nawet gdzieś podbiegł. Wyglądało na to, że po prostu w ruchu czuł się trochę lepiej. Zresztą, po ostatnim pół roku, spędzonym praktycznie w czterech ścianach cieszył się tymi swoimi wędrówkami.
Tym razem zaniosło go do Magicznego Wesołego Miasteczka. Gdyby były tłumy to pewnie zrezygnowałby z wejścia na teren atrakcji, ale zwiedzających nie było tego dnia zbyt wiele. Kiedy indziej gdyby ktoś mu powiedział, że idą w to miejsce byłby przeszczęśliwy, dzisiaj daleko mu było do radości. W końcu przystanął koło atrakcji z łódkami. Minę miał poważną, zupełnie nie pasującą do otoczenia, a jego spojrzenie można było określić jako generalnie pochmurne. Po co w ogóle tutaj przylazł? Gapić się na łódki. Bez sensu. Gdyby wszystko było po staremu to teraz pewnie spędzałby swój czas na łodzi ojca ucząc się podstaw jakie musiał znać każdy żeglarz. Szkoda, że teraz to były ledwie mrzonki. Zdawał sobie sprawę z tego, że raczej nie zostanie żeglarzem, ale jeszcze się nie pogodził z tą myślą.
Hjalmar Goyle
Hjalmar Goyle
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t6246-hjalmar-goyle#155131 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]18.07.19 0:31
11.01

Piątek, piąteczek, piątunio! Steff zdjął skomplikowaną klątwę w Ministerstwie i rozpoczynał swój weekend z nieskrywaną satysfakcją...
...i z nudnymi perspektywami na popołudnie, bo nikt z jego kumpli nie miał czasu się napić! Chętnie poszedłby na potańcówkę, ale te zaczynały się dopiero później wieczorem. Postanowił więc zrobić sobie samemu miłą niespodziankę i wybrać się do wesołego miasteczka. W dobrym nastroju, zmierzał spokojnie do magicznych łódek i wesoło pogwizdywał pod nosem. Już miał którąś wybrać, wskoczyć do środka i wyruszyć na przygodę...
Wtem zobaczył na przystani małego chłopca o posępnej mince. Przyjrzał się mu uważnie i z pewnym zdziwieniem. Wszystkie dzieciaki w miasteczku były uśmiechnięte i zachwycone, a ten malec wyraźnie się od nich odcinał. Steff uniósł lekko brwi, a potem rozejrzał się odruchowo, ciekaw czy w okolicy są rodzice chłopca. Wyglądało na to, że ten stał tu jednak zupełnie sam.
Znalazłwszy (jak mu się wydawało) przyczynę problemu, Cattermole postanowił zabawić się w bohatera. Uratował już z opresji szesnastoletnią charłaczkę, więc czym będzie dla niego znalezienie rodziny smutnego chłopca?
-Hej mały, zgubiłeś się? - zagaił przyjacielsko, spoglądając na Hjalla z góry. -Pomóc ci znaleźć rodziców?
Szybko uświadomił sobie, że to nie najlepsza perspektywa do patrzenia na dzieci, więc przykucnął. Znajdował się teraz na wysokości wzroku chłopca i usiłował spojrzeć mu w oczy.
-Stało się coś? - uśmiech zszedł mu z twarzy, zastąpiony przez wyraz łagodnej troski. Steff nie miał zbyt wiele do czynienia z dziećmi w ludzkiej postaci (za to chętnie pozwalał im się z sobą bawić gdy był szczurem), więc nie wiedział, że potrafią być smutne bez powodu. Posępna minka Hjallmara nie kojarzyła mu się z egzystencjonalnym weltschmerzem ani marzeniami o byciu żeglarzem. Wręcz przeciwnie, włączała w nim instynkt godny pani Cattermole (mamusia Steffa bywała nadopiekuńcza) i przekonanie, że musiało stać się coś złego. Kto wie, może zdoła porozmawiać z tym chłopcem i znaleźć jego mamę przekonać się, że dzieci potrafią być pochmurne tak po prostu.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]18.07.19 19:46
Wciąż, nawet mimo towarzystwa do picia można było śmiało uznać, że Steff miał dzień nieco lepszy od małego Goyla. Hjall na początku w ogóle nie zwrócił uwagi na nieznajomego, w końcu po wesołym miasteczku kręciło się sporo osób. Dopiero spojrzał na czarodzieja, gdy ten do niego podszedł i zapytał czy się nie zgubił. Czy on wyglądał na zagubionego?
-Nie… nie zgubiłem się- odpowiedział obojętnym tonem. Przy drugim pytaniu lekko się skrzywił –Też, nie… bo nie muszę ich szukać, skoro się nie zgubiłem- wzruszył ramionami. Dopiero gdy to powiedział pożałował, że nie zrobił inaczej. W końcu mógł udawać, że się zgubił i biedny Steff rzuciłby się na poszukiwania opiekunów chłopca. To mogłoby być ciekawe do obserwowania, ale teraz było już za późno. Może następnym razem wykorzysta ten pomysł, na pewno go wykorzysta… kiedyś. -A… no… i nie jestem mały, okej?- zastrzegł jeszcze. Nie lubił jak ktoś się zwracał do niego poprzez określenie wzrostu. Poza tym jak na swój wiek wcale nie był taki mały, a przynajmniej tak mu się wydawało. Może przez to, że był dość szczupły wyglądał na trochę drobniejszego niż w rzeczywistości.
- Och, nie. Niespecjalnie - odpowiedział na pytanie Steffena o to czy coś się stało. Wcale przy tym nie odwracał wzroku. Całkiem nieźle mu szło drobne naginanie prawdy. Poza tym wcale nie miał ochoty zwierzać się przed jakimś obcym czarodziejem. Hjall raczej należał do tych osób bardziej zamkniętych w sobie. Było dużo rzeczy, o których nie mówił nawet swojej mamie. Musiał mieć swoje tajemnice.
Coś mu mówiło, że jeśli nie znajdzie innego tematu do rozmowy to kwestia tego, że był tu sam i nie wyglądał na tryskającego szczęściem mogłaby zostać pociągnięta dalej, a tego wolałby uniknąć. - A ty? Też jesteś tutaj sam? - zapytał i od razu dodał –Niewiele osób tutaj przychodzi samych- spojrzał uważnie na czarodzieja. - Masz zamiar pływać na łódkach? - zadał jeszcze jedno pytanie, tak na wszelki wypadek.
Hjalmar Goyle
Hjalmar Goyle
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t6246-hjalmar-goyle#155131 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]22.07.19 14:15
Zagadkowy ten chłopiec. W sumie faktycznie nie wyglądał na zagubionego, zresztą mówił o tym ze stoickim spokojem...i pewnym wahaniem.
Rozsądny opiekun dzieci pokiwałby teraz ze zrozumieniem głową i zostawił sprawę, albo spróbował podejść do śledztwa bardziej dyskretnie. Steff jednak najpierw mówił, a potem myślał, więc wypalił radośnie:
-Skoro się nie zgubiłeś, to może uciekłeś z domu?! - na dobrą sprawę, w takim działaniu nie było nic wesołego ani zabawnego, ale Steffowi wydało się nagle szalenie ekscytujące. Jak sam był mały, to czasami chciał spróbować uciec z domu (tak na jeden dzień, żeby wszyscy się zmartwili, a potem ucieszyli jak wróci), ale nigdy nie miał odwagi. Dlatego nabrał nowego respektu dla nieznajomego chłopca.
-Ach, um, jasne, że nie jesteś mały! - przytaknął, bo malec...ehem, młody człowiek, słusznie zwrócił mu uwagę. Steffen też był zawsze mały i chudy i w sumie nadal nie był specjalnie wysoki, więc wiedział jak to boli, gdy wszyscy wypominają ci wzrost.
-Jestem Steff, a ty? - nie znał synonimów dla "mały" i "chłopiec", które nie implikowały młodego wieku, więc praktycznie postanowił zwracać się do nieznajomego po imieniu. Jeśli ten faktycznie uciekł z domu, pewnie należało go tam zwrócić, ale przecież miasteczko to fajne i bezpieczne miejsce. No i to w sumie nie sprawa Steffena. Za to mógł spróbować poprawić chłopcu humor, a poza tym sam się nudził i chętnie sobie z nim pogawędzi!
-Moi koledzy nie mieli czasu się dzisiaj spotkać, a gdyby mieli to pewnie chcieliby iść na piwo, a nie do wesołego miasteczka. - wzruszył ramionami, prostolinijnie odpowiadając na nieco podejrzliwe pytanie chłopca. -Ale ja uważam, że można być za młodym na piwo, ale nigdy nie jest się za starym na wesołe miasteczko. - stwierdził filozoficznie, ochoczo dzieląc się z chłopcem swoją mądrością życiową.
-Mam zamiar złowić złotą rybkę! - pochwalił się. -Pływając w łódkach. Chciałbyś dołączyć albo popatrzeć? - uściślił, proponując zarazem chłopcu idealną piątkową rozrywkę. Każdemu należy się coś od życia, i dwudziestolatkom i siedmiolatkom!


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]26.07.19 14:08
Hjalmar spojrzał na czarodzieja z ukosa. Trochę go zaskoczył tym pytaniem prosto z mostu i tak w sumie to nie bardzo wiedział co ma o nim myśleć. Nic zresztą dziwnego, bo dopiero co go spotkał.
- Też nie. Po prostu tutaj sobie przyszedłem, bo miałem taką ochotę – odpowiedział na stwierdzenie Steffena dość obojętnym tonem. Poza tym czy on wyglądał na takiego chłopca co ucieka z domu?
-Hjalmar- przedstawił się swojemu rozmówcy, a potem wysłuchał jego filozofii na temat Wesołego Miasteczka - No… ja wiem? Na niektóre atrakcje dorośli się nie zmieszczą, więc chyba można być za starym, prawda? – zauważył tylko, ale nie miał zamiaru bronić tej teorii do upadłego. Po prostu tak mu się wydawało i podzielił się swoim spostrzeżeniem ze Steffenem. Swoją drogą ten wydawał się dość sympatyczny, więc Hjalmar zanim się zastanowił na spokojnie wypalił z nurtującym go pytaniem - Dlaczego dorośli tak bardzo lubią chodzić na to piwo? W sumie nic tam się nie robi tylko piją i gadają… no i ewentualnie grają w karty albo coś takiego- może jemu też udzieliła się atmosfera miasteczka i stał się trochę bardziej otwarty niż zazwyczaj?
Na deklarację Steffena, że ten zamierza złowić rybkę nic nie odpowiedział, ale propozycja dołączenia go kusiła. Popatrzył odruchowo w stronę łódek w myślach szybko rozważając wszelkie za i przeciw. Z jednej strony w ogóle Steffena nie znał i mimo, że ten wydawał się być dość sympatyczny, to Hjalmar nie był przekonany czy to dobry pomysł. W zasadzie to nawet był nieco podejrzliwy wobec czarodzieja. Dorośli jakoś niezbyt zwracali na niego uwagę i dopiero Steff się zainteresował. Z drugiej jednak strony… wszystko było na widoku i całkiem sporo osób się kręciło dookoła.
-No… chciałbym się przepłynąć razem z Tobą. Jeśli mogę…- zdecydował w końcu. Raz kozie śmierć. W razie czego umiał pływać to w najgorszym wypadku wyskoczy i dopłynie do brzegu. Przy okazji pewnie zrobił małe widowisko, ale wszystko powinno być w porządku.
Hjalmar Goyle
Hjalmar Goyle
Zawód : n/d
Wiek : 7
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Dzieci
Dzieci
https://www.morsmordre.net/t6246-hjalmar-goyle#155131 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]20.09.19 9:50
Spojrzał uważnie na chłopca, poruszony prostą filozofią jego motywacji pójścia do miasteczka.
-Ha! To mi się podoba, że robisz to, na co masz ochotę! To jest właśnie piękno dzieciństwa. Korzystaj, zanim przyjdą szkoła, praca i opłaty za czynsz... - skomplementował i zarazem uprzejmie podzielił się złotymi radami kogoś, kto na nieszczęście jest już dorosły.
-Um... no tak, na niektóre atrakcje się nie mieścimy i dlatego trzeba z nich skorzystać zawczasu, zanim się urośnie... - a on niestety nie zdążył, bo wychował się w małym miasteczku, a nie w Londynie! Hjalmar ma przed sobą tyyle możliwości, których brakło Steffowi... ale z niektórych atrakcji możemy korzystać, tak jak z tych łódek!
Pytanie o piwo nieco go zaskoczyło, ale w sumie było bardzo mądre i przenikliwe. Fajny ten malec dzieciak Hjalmar.
-Och wiesz... jak się jest dorosłym i się pracuje i ma sporo obowiązków, to trudniej spotykać się z przyjaciółmi tak regularnie, jak w dzieciństwie. Piwo to taka wymówka, albo motywacja, żeby móc się spotkać i pogadać o... dorosłych tematach, albo po prostu się pośmiać. - spróbował wyjaśnić, choć miał nadzieję, że nie zachęci przy okazji Hjalmara do próbowania piwa. Taktycznie nie wspomniał nic o tym, że alkohol rozluźnia i skłania do zwierzeń albo głupich żartów bardziej, niż inne napoje.
-Jasne, że możesz. - Steff ochoczo zgodził się na towarzystwo malca, nieświadom nawet, że Hjalmar bierze go za potencjalne zagrożenie. W jego idealistycznym świecie wszystkie dzieci miały dwójkę rodziców, uśmiech przyklejony do twarzy i beztroskie podejście do życia. Co prawda, Hjalmar się nie uśmiechał (i właśnie tym wzbudził zainteresowanie/zaniepokojenie Steffa), ale Cattermole nadal brał go za typowego dzieciaka.
-Wskakuj! - przytrzymał lekko łódkę, by Hjalmar mógł do niej wejść, a potem sam się usadowił i chwycił za wędkę.
-Podobno ta rybka posiada zdolności z zakresu transmutacji, oby tylko udało się nam ją złowić i się przekonać! - paplał, odpychając się od brzegu. Zaraz potem zarzucił wędkę, bo był z natury niecierpliwy.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]20.09.19 9:50
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Magiczne Łódki - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Magiczne Łódki [odnośnik]05.01.21 2:01
25.09

Nie powinien stresować się przed spotkaniem z przyjaciółką, ale i tak krążył nerwowo na brzegu, wyłamując palce. Czuł się okropnie, okropnie, okropnie, a na sercu ciążyło mu poczucie winy. Jak to o nim świadczyło, to kilkumiesięczne milczenie?! Walczył o to, by wszyscy byli traktowani równo, a sam w kwietniu zamilkł, nie informując Forsythii o zmianie pracy i miejsca zamieszkania. Tylko z powodu jej nazwiska.
Nie, nie z powodu nazwiska. Z powodu jej ojca, z powodu tego, co widziałem. Zadrżał z zimna, choć jesienny wieczór był nawet ciepły. Przed oczyma znów stanął mu tamten widok, ujrzany w szczurzej postaci i wciąż wspominany w ludzkiej.
Wszystko zepsuł, był niedojrzałym smarkaczem, kiepskim władcą sekretów. Powinien jej powiedzieć, już dawno. Czy w ogóle teraz jest sens wywlekać to na wierzch, czy w ogóle mu uwierzy? Zbierał się w sobie długo, bezskutecznie, a w kwietniu zdecydował się całkiem porzucić temat. Bycie półkrwi czarodziejem w Londynie było ryzykowne, a co dopiero nielegalnym animagiem. Kary były nieproporcjonalne do winy, przynajmniej zdaniem Steffena, a Forsythia nic nie wiedziała. Nawet Bertie dowiedział się dopiero na kilka miesięcy przed śm... no, dopiero pod koniec zeszłego roku. Steff wyjawiał swój szczurzy sekret tylko najbardziej zaufanym osobom i chciał, naprawdę chciał opowiedzieć o wszystkim Forsythii (ba, musiał, jeśli miał podzielić się informacjami na temat jej narzeczonego!), ale pierwszego kwietnia zaczął się zwyczajnie bać.
Łatwiej było zniknąć.
Merlinie, co ona sobie o nim myślała? Czy wiedziała, że coraz trudniej przychodzi mu patrzenie jej w oczy, nawet przed Bezksiężycową Nocą i jego zniknięciem z Ministerstwa? Jak to sobie tłumaczyła? Dlaczego jej list był taki rozmazany, jakby nad nim płakała?
Wziął głęboki wdech, przeczesał rozczochrane włosy palcami. Tylko spokojnie. Wszystko sobie wyjaśnią. Albo nie wyjaśnią, tylko odbudują relację, po prostu. Nie mógł już dłużej ciskać przyjaźni na szalę walki o dobro, nie mógł niedojrzale odcinać się od ważnych dla siebie osób. Forsythia była przy nim od zawsze, od czasów szkoły. Wiedział, że ma dobre serce, że dla niej też obecna wojna musi być trudna.
Wiedział, że zawsze umiała poznać, gdy kłamał albo coś kręcił - i może to tak go przerażało.
Poderwał głowę, widząc nad brzegiem znajomą sylwetkę. W czerni.
-Forsythia! Tak dobrze, dobrze cię widzieć! - gestem zaprosił ją do łódki, zbliżając się niepewnie. Niegdyś by się przytulili, ale czy wypadało? Po prawie półrocznej rozłące?


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Magiczne Łódki
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach