Wydarzenia


Ekipa forum
Izba przyjęć
AutorWiadomość
Izba przyjęć [odnośnik]30.03.15 23:56
First topic message reminder :

Izba przyjęć

Wiadomo, że najwięcej obrażeń zdarza się nie przy pojedynkach, ani przy kontaktach z magicznymi stworzeniami, a w bezpiecznym zaciszu zwanym domem, miejscu pracy lub na ulicy. Osoby trafiają tu z różnorakimi uszkodzeniami ciała, mniej lub bardziej poważnymi. Zwykle po wizycie na tym oddziale pacjenci nabierają niechęci do nierozważnego eksperymentowania z różdżką czy wywarami... Przynajmniej na jakiś czas.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Izba przyjęć - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Izba przyjęć [odnośnik]11.10.16 17:08
No i dotarli. Po drodze trochę go poobrażała, trochę pozaczepiała, podokuczała mu. Bo musiała, bo w gruncie rzeczy na prawdę był cepem i na prawdę powinien choć troszkę na siebie uważać. I po prostu wyżywała w ten sposób stres, jaki ten cep sprowadzał. Bo co, jeśli któregoś razu na prawdę oberwie? Poleci, uderzy o coś głową? Nawet w przepychankach tak zdarzyć się może i niechże jej nie mówi, że dramatyzuje, bo w tej chwili to ona nie dramatyzuje!
W końcu po odprawieniu koniecznych formalności siedli w izbie przyjęć i nie mogła go już zbytnio wyzywać, bo tu musiało być spokojnie. Siadła więc koło niego.
- Jak to się dzieje, że tak łatwo cię sprowokować, co? - spytała w końcu. Nie wiedziała, że Matt już w tej chwili planuje jeszcze trochę się połamać. Że właściwie będzie się z kimś tłukł już niedługo, jeszcze dziś lub jutro. Gdyby wiedziała, pewnie potrenowałaby na nim w tej chwili zaklęcia paraliżujące i przetrzymała na termin bójki u siebie.
Czasem miała wrażenie, że Mattowi przydałby się jakiś psychoterapeuta, który by mu pomógł zapanować nad agresją. Doskonale jednak wiedziała, co Bott najpewniej sądzi o podobnych specjalistach.
- Widzimy się w sobotę? Możesz wpaść na mój pokaz, a potem potrenujesz cierpliwość patrząc, jak usiłuję pozbawić cię różdżki. - uśmiechnęła się lekko. Spodobał jej się ten pomył. Nawet nie do pojedynków. Po prostu fajnie będzie trochę sobie przypomnieć, trochę poćwiczyć. - Masz się nie dać zabić do tego czasu.
Zaznaczyła jeszcze.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Izba przyjęć [odnośnik]14.10.16 17:53
Złościła się na mnie i zaczepiała, a ja to wszystko obracałem w żart. Zabawnie było patrzeć na jej rozterkę, gdy powoli nie wiedziała czy powinna się dąsać czy śmiać. Robiła więc coś pomiędzy, atakując mnie przy tym od czasu do czasu piąstkami lub łokciem. Potrafiła być odważna jeśli chciała.
Szybko znaleźliśmy się pod Mungiem, a nawet zasiedliśmy na korytarzu. Krzywiłem się. Na prawdę nie lubiłem tu bytować. Czułem się wówczas, jak jakaś życiowa kaleka pomijając fakt, że nie miałem zaufania do uzdrowicieli. Zresztą - nie miałem go do nikogo, kto wymachiwał w moim kierunku różdżką.
- Bo ja wiem...- przeniosłem w zamyśleniu wzrok na obdrapany sufit, a zaraz potem na Lily. Uśmiechnąłem się półgębkiem. Wzruszyłem niewinnie ramionami - ...talent? - zgadywałem, jakbym sam do końca nie był pewien. - Właściwie co tam słychać w rodzinie? Pewnie się cieszą, że wróciłaś. - zmieniam temat. W momencie w którym pomyślałem o talentach stanął mi przed oczami staruszek MacDonald. Dawno go nie widziałem.
- Sobotę...- to było za dwa dni. Dziś walka. - Pewnie, czemu nie. Gdzie będziesz cięła ludzi? Wezmę popcorn - ucichnąłem się pod nosem nie odrywając wzroku od człowieka siedzącego na przeciwko. Miał skrzela na ręce. Moczył ją w garnku z wodą na kolanach. Nie chciałem chyba znać szczegółów.
- Słowo harcerza - Teatralnym gestem zawiesiłem rękę w powietrzu, jak o przysięgi. - Tylko przygotuj coś dobrego. Żaby były w porządku, lecz wiesz...


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Izba przyjęć [odnośnik]14.10.16 19:48
Zamknęła na moment oczy. Jednocześnie nie mogła czasami przestać się uśmiechać na te idiotyczne uwagi i odpowiedzi i w tej samej chwili miała ochotę go pobić. Ale tu bić nie wypadało, więc może i lepiej Matt robi, że zmienia temat.
- Nie byłam w domu na świętach i nie odezwałam się do stycznia. Dobrze wiesz. Myślałam, że ukręcą mi głowę, jak mnie zobaczyli. - odpowiedziała mu, ale uśmiechnęła się lekko. Jej rodzina była cudowna. I było jej przykro, że ich zmartwiła, pewnie potwornie zmartwiła, mamę pewnie doprowadziła do palpitacji i nie dziwne, jeśli tata się chciał pakować, żeby jej w tym Paryżu szukać po mugolsku, nawet nie znając francuskiego. - Ale jak już przestali grozić, że mnie zamordują, jeśli nie wrócę na dłużej w najbliższym czasie albo, jeśli spróbuję im jeszcze raz zniknąć to znowu byli moją dziwaczno-śmieszną rodzinką.
Wzruszyła ramionami, a uśmiech na jej twarzy zrobił się jakby cieplejszy. Na prawdę musi wpaść do domu chociaż na tydzień, może nawet na dwa. Najlepiej w kwietniu po występie, między jednym a drugim, bo będzie już mniej pracy z przygotowywaniem wszystkiego.
- Może wpadniesz ze mną?
Zaproponowała po chwili. Trochę się bała przedstawiać Matta swojej rodzince za pierwszym razem, ale okazało się, że wyszły z tego same plusy. Na niego dobrze to podziałało, a i tata znalazł bardzo wytrwałego słuchacza. No i przy nim może mniej będą skakali nad nią, bo uwaga rodziców rozproszy się na dwie osoby.
- W mugolskim uniwerku. Raz tam byłam, całkiem nieźle wypadło. I to tylko małe triki będą, bez większych sprzętów i tak dalej. Reklama. - dodała rozbawiona uwagą o popcornie. Jeśli Matt chce się naoglądać krwi, musi przyjść do teatru na prawdziwy występ. A przyjdzie na pewno, w to akurat wierzyła! I dopiero po chwili zaświtało jej, że może się nawet w tym teatrze przydać. I patrzyła na niego tak przez chwilę, a było widać, że chyba jej się jej własny pomysł bardzo spodobał. - Właściwie to może ty dasz się pociąć? Statysta nam zrezygnował, nie możemy znaleźć nowego od jakiegoś czasu. To w sumie super pomysł, dorobisz sobie, zajmiesz czas czymś normalnym, nie związanym z biciem ludzi. Same plusy.
Chciała go widzieć na scenie, pewnie będzie pękać ze śmiechu. I na pewno będzie mu to musiała bardzo wynagrodzić, coś wymyśli! Ale jej by zniknął duży problem. Bardzo duży. Co prawda do występu na deskach teatru jeszcze trochę czasu, ale to się robiło niepokojące, że nadal nikogo nie mieli na to miejsce.
- Co prawda obiecałam ci ślimaki, ale naleśniki też mogą być. - nie była mistrzem kuchni, ale naleśniki potrafiła zrobić jak należy!


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Izba przyjęć [odnośnik]14.10.16 22:37
- No, od stycznia to już trochę zleciało. Nie żeby już był marzec czy coś. - Trochę wypomniałem chcąc zasugerować jej, że od tego czasu coś powinno ulec zmianie. Wiedziałem, że ciągle było jej głupio pokazywać się im z powodu tego całego zamieszania, lecz bez przesady.
- Cóż, w sumie nie widziałem ich od...dawna. Tylko sęk w tym, że wolałbym najpierw wyładnieć. - delikatnie rzecz ujmując, raczej wolałbym uniknąć pokazywania się w takim stanie po takim czasie ludziom, którzy byli mocno przewrażliwieni na cudzą krzywdę. - Musiałbym też wiedzieć wcześniej by się ogarnąć z szefem na parę dni wolnego więc jak już to pasowałaby mi taka wyprawa gdzieś w przyszłym miesiącu dopiero - uświadomiłem, ją nie bardzo pamiętając czy wspominałem o tym, że zatrudniłem się u Borgina&Burke przez co nie miałem już tyle wolności ile miałem. Trochę mi to doskwierało.
- Och, studenci. Cudnie. W takim razie wezmę też suchy chleb. - Uśmiechnąłem się podle, aż mnie nieprzyjemny prąd przerzedł wzdłuż szczęki. Poruszyłem nią nieznacznie. Upierdliwa sprawa.
- Lily, ty tak na poważnie...? - ściągnąłem brwi i spojrzałem na nią spode łba - Wyobrażasz sobie MNIE jako statystę w takich przedstawieniach? Ja wiem, że ci ludzie mają za zadanie odwracać uwagę, lecz będę przy tobie wyglądał jak seryjny morderca, a TAKA uwaga chyba bardziej ci zaszkodzi niż pomoże. - ja wiedziałem, że Lily była przebywała w moim towarzystwie wystarczająco długo by zapomnieć o tym, że...nie wyglądałem przeciętnie. Byłem duży, szeroki, coś w moim spojrzeniu sprawiało, że luzie uciekali wzrokiem, już nie mówiąc, że moja twarz była obiciem kłopotów (kłopotów, które kilkukrotnie ją łamały). Nie przyciągałem przychylnych spojrzeń. - Poza tym ci wszyscy pomagierzy tak nienaturalnie się uśmiechają. Wyobrażasz sobie mnie szczerzącego się od ucha do ucha przez kilkanaście minut? Bez przerwy? Przecież posikałabyś się ze śmiechu- a inni ze strachu.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Izba przyjęć [odnośnik]15.10.16 1:31
- Wiem, wiem. Po prostu trudno mi się zebrać. Praca. Wyrzuty sumienia. Wiecznie się o mnie martwią. - zerknęła na niego i uśmiechnęła się lekko. No, to zazwyczaj on zbiera burę. W szkole od nauczycieli. U niej raczej się zachowywał, ale jeśli ktokolwiek zrobił coś nie tak przy rodzicach to niemal na sto procent nie Lily. Przywykła do bycia kochaną córeczką rodziców i sytuacja, kiedy to na nią, a nie na braci rodzice są źli nawet trochę ją bawiła.
- Do końca marca mi też praca nie pozwoli. Ale początek kwietnia. Na kilka dni chociaż. - miała nadzieję, że się uda. Sama na pewno pojedzie, bo i nie chce, żeby ją rodzina wydziedziczyła do reszty. Od stycznia regularnie pisze listy i powtarza, że wszystko jest dobrze, ale skoro obiecała wrócić to musi wrócić i tyle. Z Mattem byłoby raźniej.
Poza tym chce wrócić. Zobaczyć rodzinę, zakład ojca, góry. Chyba nigdzie nie czuła się równie dobrze, jak tam.
- Pochwal się, kto cię zatrudnił. - dodała po chwili bez nadmiernego entuzjazmu. Bo o ile sama wiadomość była bardzo dobra, o tyle wolała uważać z radością, zanim się okaże, czy to legalne i nie niebezpieczne. Na przykład, że Matt nie pracuje na Nokturnie, to by jej raczej nie cieszyło.
Na uwagę o studentach, cicho parsknęła śmiechem. Brutalnie.
- Noo, pół poważnie. Nie liczyłam, że się zgodzisz. Ale na prawdę kogoś potrzebuję. Bardzo potrzebuję. A jest coraz mniej czasu. Niby nie ja jestem od szukania, za coś w końcu płacę człowiekowi, który ma się za mojego szefa, ale coś mu to szukanie nie idzie, a spektakl coraz bliżej.
Wywróciła oczami. Nie przykładała się, bo to nie jej zadanie i jeśli nikt się jej nie zgodzi, to już będzie problem Jonesa. Najchętniej by wyżej wymienionego wsadziła do tej skrzyni. Bywały takie dni, że chętnie by doprowadziła do małego wypadku w trakcie. No dobra, nie zrobiłaby tego nigdy w życiu nikomu, choćby Bulstrode'a w tej skrzyni miała, ale mogła sobie to chociaż wizualizować.
Na kolejną uwagę znów się uśmiechnęła.
- To jeden z powodów dla których chciałabym cię w tej roli. - jeśli ktoś nie pasował na asystenta iluzjonisty, wesołego człowieka, który pozwala się rozcinać na pół to był to na pewno Matt. I chyba dlatego tak to Lily pasowało.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Izba przyjęć [odnośnik]16.10.16 16:11
Dzisiaj znów nie dostałam przydziału w teren. W sensie, Helen rozłożyła choroba. W pojedynkę nigdzie mnie nie poślą a w trójkę to już tłok. Ale doskonale wiedzieli jak zająć mi czas, a może bardziej wysłali mnie gdziekolwiek bo na dyżurce tylko przyprawiałam dyspozytorkę o ból głowy.
Izba przyjęć? Niech będzie. Wszystko lepsze niż siedzenie na krześle i obserwowanie jak wskazówka zegara w ślimaczym tempie przesuwa się do przodu.
Przydzielono mi salę i przypomniano że tutaj leczymy szybko i sprawnie, jeśli zaś dojrzę znamiona klątwy czy eliksiru mam nie bawić się w mugolskiego Boga tylko skierować interesanta na odpowiednie piętro - jakbym nie wiedziała. Z lekkim sceptycyzmem podchodzili do mnie wszyscy z tego piętra, zarówno panie na recepcji jak i uzdrowiciele pracujący tu na co dzień, ale wzruszałam na to ramionami. Po dwóch godzinach i czterech interwencjach przestali patrzeć na mnie podejrzliwie i z większą sympatią odpowiadali na moje zapytania. W końcu otrzymałam kartę kolejnego pacjenta i aż uniosłam brwi ze zdziwienia. Znaczy to nawet nie tak że jakoś mocno dziwił mnie fakt że okazał się jednym z pacjentów - bardziej chyba wydawał mi się personą która szpitali wolała unikać.
Otworzyłam drzwi i wylazłam na korytarz by zaleźć go wzrokiem co wcale nie było trudnym zadaniem jednocześnie przy uważając u jego boku Lily.
-Okropnie wyglądasz. - mówię stając nad nim i układając dłoń na biodrze. Od razu widać że znów ktoś mu obił twarz, a co więcej że tę twarz ktoś poskładać próbował i średnio to wszystko wyszło. Niezbyt ciekawy filetowy odzień też już odnalazł swoje miejsce i mogłabym sobie dać rękę uciąć że każde wypowiadane słowo przynosi mu ból. - Dobrze, że go tu zaciągnęłaś Lily. - mówię jeszcze do dziewczyny bo przecież znamy się nie od dziś. I znów, praktycznie pewna jestem że powodem dla którego Matt znalazł się tutaj jest nie kto inny jak właśnie Lily. Dłonią wykonuję gest który nakazuje Bottowi by się podniósł, a potem wskazuję dłonią na salę. - Zaraz go zwrócę, chyba że chcesz iść z nami? - proponuję rudej dziewczynie i częstuję ją uśmiechem.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Izba przyjęć - Page 2 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Izba przyjęć [odnośnik]18.10.16 14:04
- No więc postanowione - kwiecień - podsumowałem, a potem trochę się skrzywiłem bo się okazało, że jednak nie wspominałem o swoim zatrudnieniu. Cholera. To nie był najwygodniejszy temat, jeśli brać pod uwagę to w jakim stanie spotkałem Lily.
- Burke. Nic ambitnego. - dodałem szybko - Przeważnie krzątam się i przekładam na magazynie pudła. Nie wiem czy dłużej tam zasiedzę. Miała być to chwilowa fucha, a jakoś tak... - Wzruszyłem niby to niedbale ramionami. Nie chciałem jej mówić, że Burke trzyma mnie jako straszaka i kuriera, a ja sam trzymam się Buke'a bo zainteresował mnie temat łamania klątw. Tym bardziej, że jeżeli nie odejdę to prawdopodobnie wypierdolą mnie stamtąd z hukiem przy pierwszej lepszej okazji. Miałem już zatarg z właścicielem, żoną właściciela i pracującym tam Mulciberem, a to dopiero początek. Chrząknąłem.
- To nie jet za dobry pomysł. Nawet gdyby chciał. - miałem wrogów. Wszędzie. Co gdyby który mnie rozpoznał i postanowił uczepić się Lily? Na samą myśl aż zaświerzbiła mnie ręka - Mogę za to popytać kuzyna, może on zna kogoś chętnego - rzuciłem pomysłem bo ja sam na palcach jednej ręki mogłem wymienić ludzi, których potencjalnie mógłbym o coś podobnego zapytać. Nie wiedzieć czemu przez myśl przewinął mi się piłowany Skamander. Zaśmiałem się mimowolnie. Nie, czegoś takiego bym mu nie zrobił. A może...
Otworzyły się drzwi, a ja się zdziwiłem, gdy wyszła zza nich Just. Na pewno było to widać na mojej twarzy. Zaraz się jednak wyszczerzyłem łobuzersko, czując nieprzyjemny zgrzyt w szczęce.
- Dzięki - Opowiedziałem mimo wszystko, jakbym usłyszał jakiś górnolotny komplement. Chrząknąłem znacząco, kiedy ponosiłem się z krzesła - Wcale nie chce z nami iść - zabrzmiałem bardziej marudnie i stanowczo niż zamierzałem. Po pierwsze - moja duma już wystarczająco krwawiła z powodu mojej bytności w Mungu, a ja nie zamierzałem jej dobijać. Po drugie - Lily była ostatnią osobą przed którą chciałem prezentować proces doprowadzania mojej osoby do składu. - To znaczy...w trójkę mogłoby nam być trochę ciasno - dodałem, pokazując Lily język i podążając za uzdrowicielką. Chciałem już stąd wyjść.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Izba przyjęć [odnośnik]18.10.16 18:55
- Borgin&Bruke? - uniosła brwi i nie musiała nic mówić, bo wyraźnie było widać, co o tym myśli. Nokturn. Do tego Bott raczej nie był tam pracownikiem pierwszego szczebla. Raczej chłopcem na posyłki, jak nie jakimś gorylem od cholera-wie-czego. Lily nie umiała sobie wyobrazić, jakie zadania może tam mieć Matt, ale coś nie sądziła, żeby dopuścili go do różdżek, a też jakoś nie widziała go w roli grzecznej sprzątaczki. Cokolwiek z resztą robi: to Nokturn. Najbardziej niebezpieczne miejsce w Londynie.
Kompletnie jakby zapomniała o temacie swojego spektaklu, bo zajęła się wyobrażaniem sobie na ile sposobów Matt może umrzeć w drodze do tej cholernej pracy, lub w samej pracy i doszła pewnie do dwudziestu, kiedy chciała mu oznajmić, jak bardzo powinien poszukać czegoś normalnego, kiedy od wykładu o tym jakie zawody wykonują normalni ludzie, którzy lubią żyć uratowała go Justine. O. Taka Justine ma bardzo fajny, normalny zawód, który raczej nie zagraża jej życiu, a wręcz jest bardzo pożyteczny dla innych!
- Nie zrobię mu tego. - uśmiechnęła się łaskawie, po czym też pokazała Mattowi język. - Może mnie poduczysz jakichś zaklęć leczniczych? Matt z chęcią będzie królikiem doświadczalnym. To by była jego kara za kolejne bójki.
Dodała i uśmiechnęła się przesłodko, bo to przecież w imię wyższych celów. W rzeczywistości może i chętnie by się czegoś pouczyła, ale pewnie zajęłoby jej to całe wieki. Nie łapała prostych zaklęć, więc eksperymentowanie na ludziach byłoby dość niehumanitarne.
Potem już patrzyła, jak ich dwójka znika za drzwiami gabinetu i po prostu czekała, aż Just zrobi, co zrobić ma.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Izba przyjęć [odnośnik]22.10.16 19:02
Izba przyjęć nie była moim ulubionym miejscem. Wolałam działać w terenie. Było to bardziej… satysfakcjonujące. Nie narzekałam jednak. Sam fakt niesienia pomocy spełniał mnie na tyle by jakieś wątpliwości szybko od siebie odrzucać. Uśmiechnęłam się do Lily.
-Zawsze chętnie. Warto znać zaklęcia medyczne. – mówię jej i w sumie w jakiś sposób rozczula mnie ta językowa wymiona jaka zaistniała między tą dwójką. Widać że są dla siebie bliscy. Przez chwilę nawet przypominają mi mnie i Samuela.
W końcu wchodzę do sali zaraz za Mattem którego puściłam przodem. Czekam aż nie usiądzie sama zaś odkładając kartę gdzieś na bok. Zgarniam kilka kosmyków włosów za ucho a potem spoglądam prosto na niego. Bez słowa podchodzę i wyciągam dłonie w kierunku jego twarzy by lekkim niczym piórko dotykiem zbadać jego nos.
-Co wywinąłeś? – pytam go nie przerywając dokładnego badania. Nie mam na sobie fartucha który noszą inni pracownicy. Przyzwyczajona jestem do noszenia mojego ratowniczego kombinezonu z którego w tej chwili mam na sobie tylko sobie. Na izbie jest ciepło – nie potrzebuję zakładać więc kurtki. Różdżkę mam wciśniętą w boczną – zdecydowanie za dużą jak na mój gust – kieszeń spodni i nawet po nią nie sięgam. – Ktoś już go składał, nie? – dopytuję się jeszcze czując pod palcami nienaturalną krzywiznę nosa. Wydymam niezadowolona usta i w końcu spoglądam mu w oczy zabierając dłonie i czekając aż mi grzecznie nie powie co i jak sobie załatwił żebym wiedziała jak należy mu tę przystojną twarz naprawić.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Izba przyjęć - Page 2 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Izba przyjęć [odnośnik]24.10.16 21:27
Skrzywiłem się. Wspominałem już, że Lily chciałbym się jako ostatniej pokazywać na oczy po tym, jak wymagam składania? W najlepszym rozrachunku albo by mnie dobiła, albo się rozpłakała. W obu przypadkach nie wiedziałbym co zrobić więc...naprawdę mi się to nie uśmiechało bez względu na to, jak szlachetne kierowałyby nią chęcią.
Spocząłem sobie, a wzrokiem przeleciałem to po kawałku ściany, a potem prześliznąłem się na Just i jej zbliżającą się ku mojej twarzy rękę. Zrobiłem zeza. Może byłem nieco przewrażliwiony, lecz niezaprzeczalnie miałem do tego prawo - od ostatnich kilku dni nikt, kto wyciągał w moim kierunku ręce nie planował bycia...delikatnym. Nikt poza Justine. Rozluźniłem się.
- Raczej kogo - uśmiechnąłem się niepokornie, czując nieprzyjemny zgrzyt w szczęce. Spojrzałem jej w oczy - wyglądał jak włochata, dwudrzwiowa szafa. Założę się, że miał coś z trolla - relacjonowałem, wspominając tego olbrzyma przeważającego mnie praktycznie o głowę. Trudno mi powiedzieć czy miałem szczęście, że skończyło się na tym, że tylko zruszył mi twarz.
- Nawet nie przypominaj...gybym nie miał refleksu to by mnie jeszcze doprawił - skrzywiłem się na wspomnienie pierwszej pomocy uzielanej przez Cassa i tego, jak od progu zaszarżował na mnie z butelką w ręce - Ogólnie to potknąłem się trzy dni temu i wtedy taki jeden medyk z łaski swojej potraktował mnie arti-czymś i czymś-tam-jeszcze na re-coś - zdradzam tak bardzo kompletne informacje robiąc przy tym minę w stylu "no co...?" - wczoraj zaś potknąłem się o tę szafę i...coś chyba się popsuło...głównie tu - przechylam nieco głowę w bok, pokazując wychodzące mi zasinienie w okolicach szczęki - Cholernie przeszkadza mi to przy mówieniu. Nikt nie miał okazji jeszcze tego widzieć. Jesteś pierwsza. - podskoczyłem żartobliwie brwiami.


I'll survive
somehow i always do


Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Izba przyjęć [odnośnik]26.10.16 22:30
Chwilę poczekałam zanim mat usiądzie, a potem gdy zaczął mówić kręcę głową wzdychając lekko. Bo niby taka rozważna i ułożona jestem. A przecież dobrze pamiętam jak zwędziliśmy z restauracji stojący na środku pozłacany styropiany róg, który był jednocześnie nawiązaniem do nazwy miejsca. Do dzisiaj się tam nie pojawiłam.
-Włochata? – pytam unosząc kącik ust rozbawiona nadal nie odejmując dłoni od jego nosa. Tym razem używam tylko palca wskazującego naciskając w wybranych przez siebie miejscach i patrząc na to w jaki sposób reaguje Matt. – Potknąłeś się? – pytam szczerze zdziwiona ponieważ potykanie się i wywracania na twarz, albo tyłek było moją domeną.- Articulatio i Renervate? – pytam. Właściwie jestem pewna że dobrze odgadłam i wykonane poprawnie zaklęcia zdecydowanie mogły pomóc ale na pierwszy rzut oka widać że po drodze coś poszło nie tak.– Wredna szafa. – przyznaję mu rację. Oglądam też zasinienie które mi pokazuje. Zabieram dłonie i oddalam się o krok opierając dłoń na biodrze. – Wiesz, że jak czasem przyznasz się komuś poza mną że coś cię boli to nie zostaniesz od razu uznany za słabeusza? – pytam, chociaż wiem że nie powinnam dawać mu powodu do tego by otwierał usta skoro go bolą. Nie umiem jednak odebrać sobie przyjemności która płynie z tego lekkiego przytyku połączonego z naganą i jakże super pomocną radą. Wiem, że pewnie i tak nic sobie z niej nie zrobi. Wyciągam różdżkę zza pasa i podchodzę raz jeszcze do Matta. Łapię go delikatnie za podbródek i ustawiam pionowo zakleszczając w lekkim, ale pewnym uchwycie, który ma uniemożliwić mu ruszenie. – Teraz się nie wierć. – werbalizuję swoją prośbę ustawiając różdżkę naprzeciw Matta nosa.
- Oculio Tertia-wypowiadam bezbłędnie zaklęcie i przymykam powieki. Powoli unoszę różdżkę w górę by dotrzeć do oczodołów, a później powoli zjeżdżam nią aż do końca jego szczęki. W międzyczasie krzywię usta bowiem widok który jawi mi się pod oczami nie jest pocieszający. Nos był złożony krzywo, musiała złamać go, by móc go porządnie złożyć. Szczęka zaś wyskoczyła ze stawów. Otworzyłam powieki i spojrzałam na niego nie puszczając brody.
-Będę musiała złamać ci nos. – mówię do niego w końcu oswobadzając go z mojego uścisku. Nie uśmiecham się, bo nie żartuję. – Naprawdę powinieneś się cieszyć że Lily cię tu zaciągnęła. – mówię do niego właściwie jednocześnie wdzięczna za to że ktoś go tu za ciągnął jak i zła bo sam nie przyszedł do niej wcześniej. – Dostałbyś jeszcze raz w nos i nie wiem czy dałoby się go przywrócić do poprzedniej wersji. – przyznaję szczerze niezadowolona już z tego faktu. Bo w sumie o dziwo całkiem lubiłam ten Mattowy nos i z innym nie byłby już tym samym Mattem. – Zastanawiam się czy należy ci się zaklęcie znieczulające zanim zacznę. – mówię i w sumie trudno powiedzieć czy żartuję, czy też nie. Z jednej strony przecież nie byłam osobą która pozwalała innym cierpieć, a nawet sama przynosiła im to cierpienie. Z drugiej strony może pokazanie Mattowi jak boli łamanie i nastawianie nosa na trzeźwo następnym razem powstrzyma się choć na chwilę od bicia.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Izba przyjęć - Page 2 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Izba przyjęć [odnośnik]30.10.16 1:09
- No, włochata. Miała na twarzy więcej futra niż na głowie - z rozbawieniem gestem wolnej ręki nakreśliłem w powietrzu dorodny kłąb wyimaginowanego zarostu. Trochę wyolbrzymiłem ale żeby ona to widziała... Jednocześnie nachyliłem ku sobie brwi w geście niezadowolenia, że mnie tym palcem naciskała, jednak nie zaoponowałem w żaden sposób zbrojąc się w cierpliwość - Potknąłem - podkreśliłem z niezadowoleniem, nadając tym samym bardziej jednoznacznego znaczenia temu słowu będąc pewnym, że Just się ze mną droczyła i doskonale wiedziała co miałem na myśli. Bo już, uwaga - powiem wprost, że dałem się sklepać - Cóż...na pewno brzmi całkiem znajomo - moja pionowa zmarszczka się pogłębiła.
- Oczywiście, że nie. Po takiej deklaracji od razu zwiedzałbym trzecie piętro przywdziany w schludny kaftan - mógłbym się założyć, że gdyby Just była światkiem podobnej sceny to stwierdziłaby wówczas z przestrachem, że jest ze mną gorzej niż zwykle, a ona nic na to zarazić nie jest w stanie - Chociaż, w sumie...może faktycznie nie wyszedłbym na tym tak stratne... - W wymowny geście uniosłem jedną z brwi. Jakoś nagle obiecująca wydała mi się myśl bycia więźniem szpitalnych murów. Przynajmniej dopóki nie usłyszałem, że Just jako trzecia osoba w ty tygodniu miała zamiar łamać mi nos. Potem im więcej słyszałem tym bardziej zamaszysty ruchem pozwoliłem sobie wywrócić oczami - ostatnio coraz częściej się zastanawiam czy jest mi on w ogóle potrzebny... - zamarudziłem, na głos uwalniając to co już kręciło mi się dziś po głowie - I jednak zdecydowanie bardziej wolę Twoją poza szpitalną wersję - podzieliłem się swym na wpół żartobliwym, na wpół prawdziwym zdaniem nie chcąc wciąż słuchać o łamaniu. Niech się nie rozpędza.
- Bądź człowiek, Tonks.- ja cie prosze...

|ten post to kupa no ale...no.
Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Izba przyjęć [odnośnik]01.11.16 10:41
Przez chwilę marszczę brwi próbując sobie to wyobrazić. Ale zamiast mocno owłosionego człowieka na myśl przychodzi mi jednak ta dwudrzwiowa szafa o której Matt wspominał. Trochę dziwna to wizja, ale moja wyobraźnia od zawsze była odrobinę wybujała. Wzruszam ramionami na jego wyjaśnienia, że niby mnie to nie obchodzi, ale nie umiem się nie obchodzić więc śmieję się chwilę z jego gestykulacji.
-Potknąłeś. – przytakuję mu nie przestając oglądania nosa pod każdym kątem. Za to potykanie się powinien dostać jeszcze z dwa dodatkowe strzały ode mnie. Ale jakoś nawet w złości i dla własnego dobra niektórych osób, nie umiałam działać w ten sposób. Szczęście w nieszczęściu że Matt chociaż bez słowa sprzeciwu – w tej konkretnej chwili kiedy (prawdopodobnie siłą) zaciągnęła go Lily – dawał mi się składać do kupy.
-Marudzisz. – kwituję jego słowa o trzecim piętrze i korzyściach płynących ze znalezienia się tam. Pewnie rozgadałabym się bardziej na ten temat, a może nawet i zaoponowała, ale w tej chwili działam na dwóch torach jednocześnie – prowadzę rozmowę, oraz planuję co i w jakiej kolejności dalej należy robić. Ten drugi tryb działa samoistnie. Analizuje i dobiera odpowiednie kroki. Właściwie wszystko dzieje się w mojej głowie automatycznie.
Przez chwilę po prostu stoję podpierając się dłońmi o biodra. I mimo, że wpatruję się w jego twarz wzrok mój jest gdzieś dalej. A nawet może i nie tyle dalej ile bardziej zawieszony jest na czymkolwiek podczas gdy ja w głowie wizualizuję sobie jeszcze raz obraz nosa.
-Masz szczęście, że cie lubię. – mówię mu w końcu wzdychając ciężko – nad samą sobą właściwie. Unoszę różdżkę i kieruję ją na nos siedzącego naprzeciw mnie mężczyzny. -Attrequio – rzucam wraz z płynnym ruchem nadgarstka. Zaraz potem przekładam różdżkę do drugiej dłoni i prawą dotykam nosa sprawdzając reakcje. –Działa, nie? I tak pewnie trochę zaboli– pytam jeszcze w kwestii formalnej – wiem, że działa, umiem je rzucać. Gdy dostaję potwierdzenie w formie krótkiego skinięcia głową wzdycham raz jeszcze. O ile złożenie kości jest sprawą trudną, tak łamanie złamanego i źle złożonego nosa to sprawa co najmniej skomplikowanie trudna. Mogłabym co prawda po prostu zmiażdżyć mu źle złożone kości a potem od razu przynieść pomoc zaklęciem które je naprawia, ale myślę że nos Botta nie dostanie aż tygodnia na regenerację. – Tylko nie ruszaj się teraz. – mówię do niego, a właściwie to gromię wzrokiem coby wiedział że nie ruszanie się idzie w parze z niemówieniem. Jeszcze raz rzucam Oculio i przymykam oczy i odnajduję odpowiednią kość a potem rzucam zaklęcie. Z różdżki wydobywa się białe światło która przypomina swoim kształtem sznurek poruszający się wedle mojej woli. Przenika on pod skórą mata i – przy odpowiednich ruchach różdżką – zakleszcza się na wybranej kości. Wykonuję szybki ruch nadgarstkiem i łamię kość. Nieprzyjemny dźwięk dociera do moich uszu. Białe światło znika, a ja ponownie przy pomocy Oculio sprawdzam, czy kość złamana jest odpowiednio. I gdy okazuje że wszystko idzie zgodnie z moim planem wypuszczam powietrze i rozluźniam się. Reszta to tylko formalność. W końcu macham zgrabnie różdżką i kości wracają na odpowiednie miejsce. Przez cały ten czas mimo, że ciągle patrzę na Matta, zdaje się jakbym nie widziała jego. I prawdą to jest, w tej chwili całą moją uwagę skupia nos, a ja prawie zapominam już komu go naprawiam. Znów rzucam Oculio i oglądam robotę wykonaną robotę. Jest dobrze, chociaż ból i tak da mu się we znaki. Rzucam na nos Convalesco i zamiar mam założyć mu opatrunek ale zatrzymuje się w pół gestu.
-Jeśli założę ci opatrunek zdejmiesz go zaraz po wyjściu za drzwi? – pytam go, choć właściwie nie wiem po co. Chyba dla własnego świętego spokoju, żeby mi potem ktoś nie powiedział, że nie chciałam, czy nie próbowałam. –Będzie bolał jeszcze jakiś czas. – informuję go. Mniej niż tydzień, ale kilka dni tak czy siak będzie dawał mu o sobie znać. Na razie nic nie czuje, ale trzyma go znieczulenie. –Teraz zajmiemy się szczeną. – mówię wyszczerzając w jego stronę usta. Już mi lżej. Już lepiej, bo to nos zdobywał medal w kategorii „ciężki przypadek”. Nastawienie żuchwy to raczej formalność.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Izba przyjęć - Page 2 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Izba przyjęć [odnośnik]06.11.16 0:13
- Tak, właśnie tak - potknąłem. Zresztą...możemy już o tym nie mówić? - wywróciłem oczami i tak, dobra - marudziłem. Mogłem i to robiłem. Mimo wszystko Mung nie był miejscem w którym czułem się swobodnie nawet jeśli towarzyszyła mi w nim Just. Wcale za bardzo też nie byłem skory do wspominania swoich porażek tym bardziej, że istniała szansa że Tonks w towarzystwie (takiej przykładowo Jud, a co gorsza Skamandera) mogła wypomnieć o nich w sposób mniej lub bardziej umyślny. Tak więc miałem powody by być marudny. Nie wspominając o tym, że właśnie mi uświadamiano, że istnieje potrzeba łamania mojego nosa. Po raz trzeci, a ten tydzień ciągle trwał.
- Nigdy w to nie wątpiłem - ceniłem każdą osobę, która darzyła mnie jakąkolwiek sympatią, a takim jak Tonks powinienem był stawiać kapliczki za umiejętne rzucanie attrequio. Chyba moje ulubione zaklęcie.
- śmiesznie mrowi - zauważyłem i miałem zamiar zmacać swój nos by zbadać czy tak samo śmiesznie będzie jak go dotknę. O ile wcześniej nie dostanie mi się po łapach.
Skinąłem głową przytakująco i wciągnąłem powietrze szykując się na...coś co najmniej mało przyjemnego. Bo mogłem być potraktowany i tysiącem znieczuleń to jednak mój mózg (tak miałem taki jeden nawet) to śmiał pamiętać po stokroć lepiej ból towarzyszący podobnemu zabiegowi wykonywanemu bez znieczulenia. Nie umiałem się więc nie spiąć i przygotować na najgorsze mimo iż wiedziałem, że to wcale nie będzie tak bolało. Bo przecież w powietrzu zadźwięczało attrequio, a to coś znaczyło, prawda?
I faktycznie znaczyło. Przymknąłem powieki i jedynie skrzywiłem się czując nieprzyjemne chrupniecie w przedniej części swojej czaszki, które rozlazło się po niej mrowiejąco-pulsującym bólem będącym echem tego pierwotnego, ostrego i przenikliwego. Trochę się rozluźniłem. Faktycznie nie było źle. Potem nawet trochę łaskotało w efekcie czego zdarzało mi się zmarszczyć nos. Oczu nie otwierałem wolałem nie zezować na różdżkę, a na pewno bym to robił. Nie lubiłem jak ktoś celował we mnie magicznym badylem.
- Bez przesady. Poczekałbym aż Lil zniknie mi z pola widzenia. - chyba za często wpadałem w jej ręce w ten sposób, że zaczynała mi jasnowidzić. Potem jej przytaknąłem i dalej oddawałem się w jej ręce. Za bardzo mi to chyba weszło w krew. Pod wieloma kątami.
Matthew Bott
Matthew Bott
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Jam jest Myśląca Tiara,Los wam wyznaczę na starcie!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3558-matt-w-budowie#62851 https://www.morsmordre.net/t4002-poczta-matta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f136-smiertelny-nokturn-36-5 https://www.morsmordre.net/t4772-skrytka-bankowa-nr-901 https://www.morsmordre.net/t3713-matthew-bott
Re: Izba przyjęć [odnośnik]24.11.16 12:21
Poszłam w jego ślady. W sensie – też wywróciłam oczami. Ale pewnie z całkiem innego powodu. Bardziej cała jego jednostka zasługiwała na to, by chociaż raz dziennie wywrócić nad nią oczami. Siedział tu i marudził mi przed nosem. To ja powinnam jęczeć mu by wziął się w garść, a może bardziej – by nie dawał sobie więcej nosów łamać. Bo przecież każdy kto wiedział jak boli złamany nos najzwyczajniej w świecie nie dawał go sobie więcej razy złamać. I choć wiedziałam, że Matt nie robi tego specjalnie, to jakimś dziwnym trafem przyciągał do siebie nieszczęścia.
Westchnęłam też ciężko do kompletu na jego kolejne stwierdzenie. W sumie na tego konkretnego Botta szkoda była bandaży, bo i tak wyrzucał je po przekroczeniu zabiegowych drzwi. Potem pokręciłam jeszcze głową bo wydawało mi się to odpowiednie.
- Attrequio- rzuciłam zaraz po tym, jak skierowałam ponownie różdżkę w stronę twarzy Matta – tym razem w stronę jego szczęki. Ujęłam go pod brodę a potem pociągnęłam – tę brodę – lekko ku górze. Skrzywiłam się lekko widząc zasinienie które wystąpiło. Puściłam brodę i cofnęłam się o krok na nowo mierząc różdżką w jego szczękę - Articulatio -wypowiedziała inkantację i już po chwili szczęka wskoczyła na swoje miejsce. Znów zbliżyła się do znajomego i uniosła jego podbródek. – Zrobię coś jeszcze z tymi siniakami. – oznajmiam mu spokojnie. Po czym znów puszczam jego brodę. Cofam się o krok i wypowiadam ostatnie dzisiaj zaklęcie. - Episkey- obserwuję jak zasinienia znikają ustępując pod presją zaklęcia. W końcu cofnęłam się po raz ostatni i włożyłam różdżkę w kieszeń, a potem klasnęłam w dłonie. – Zrobione. – poinformowałam go spokojnie. A potem ruszyłam w stronę drzwi i złapałam za klamkę. Odwróciłam się tylko na chwilę i w tej chwil zmierzyłam go uważnym spojrzeniem. W końcu zatrzymałam się całkowicie. – Nie masz jeszcze jakiś innych rzeczy do łatania, prawda? – zapytałam a gdy potwierdził nacisnęłam na klamkę otwierając drzwi od sali. Wyszłam na korytarz a za mną Matt. Znów staliśmy w trójkę. Uśmiechnęłam się do Lily. – Pilnuj go. – mruknęłam wzrokiem wskazując Botta, jego zaś klepnęłam w ramię. -Tydzień Bott, daj tydzień odpoczynku temu biednemu nosowi. – mruknęłam jeszcze zanim każde z nasz ruszyło w swoją stronę – w sensie Lily z Mattem dalej w świat a ja w stronę recepcji. Ostawiłam tam kartę pacjenta odbierając kolejną i już chwilę później zabierając kolejnego poszkodowanego do sali.

/3xzt



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Izba przyjęć - Page 2 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks

Strona 2 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Izba przyjęć
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach