Wydarzenia


Ekipa forum
Gabinet wschodni
AutorWiadomość
Gabinet wschodni [odnośnik]08.08.16 11:14
First topic message reminder :

Gabinet wschodni

Znajdujący się we wschodnim skrzydle gabinet jest drugim co do wielkości indywidualnym pokojem w pałacu. Z własną kolekcją książek, do której trzeba wejść po wąskich, krętych schodach i potężnych rozmiarów kominkiem stanowi idealne miejsce do pracy, jak i wypoczynku. W gabinecie głównym źródłem światła jest słońce, które wpada przez dziewięć okien ułożonych na dwóch sąsiadujących ścianach. Wcześniej zajmowany przez lorda Yaxley'a przeszedł w ręce jego syna, gdy Leon przeniósł się do większego gabinetu centralnego. Pomieszczenie posiada wiele tajnych przejść, które ciężko odnaleźć. Na ścianie za biurkiem nestora znajduje się obraz przedstawiający ostatnie pożegnanie lorda Manwë Yaxleya i jego żony Vardy z domu Malfoy.
Na pomieszczenie nałożone jest: muffliato

[bylobrzydkobedzieladnie]



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.



Ostatnio zmieniony przez Morgoth Yaxley dnia 11.04.19 14:26, w całości zmieniany 3 razy
Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390

Re: Gabinet wschodni [odnośnik]10.11.17 10:44
Niewątpliwie tak właśnie było i obu potomków znamienitych rodów połączył ciszy sojusz niepotrzebujący słów. Gdyby tak nie było, Morgoth nie wysłałby listu właśnie do Quentina ani nawet nie pomyślałby, żeby odsłonić pewną bolączkę ze swojej strony. A poniekąd nawracające wciąż sny, których treści i przyczyny nie był w stanie pojąć właśnie nimi były. Nie oznaczało to, że zaraz miał opowiedzieć mu dokładnie wszystko, ale Burke nie był głupi. Jeśli ktoś taki jak Yaxley zapraszał go w dość sporym sekrecie, a potem pytał o zwyczajny poniekąd eliksir mający oczywiste właściwości, na pewno dodał dwa do dwóch. Ta relacja dopiero się rodziła, ale miał podstawy, by wierzyć w to, że stanie się z czasem czymś mocniejszym niż jedynie tolerancja podczas przyjęć czy spotkań z Rycerzami Walpurgii. Spotkali się tam niecały już tydzień temu, ale wspomnienia tamtych rozmów czy dyskusji wciąż były bardzo żywe. Nie dlatego, że stały się niezwykle odkrywcze, ale ze względu na ilość nowych twarzy, którym postanowiono zawierzyć. Morgoth nie zamierzał wszystkim oddać swojego zaufania, bo tak naprawdę tylko jedna osoba przy tamtym stole była mu bliska. Nic dziwnego zresztą skoro wraz z Cynericiem nosili to samo nazwisko. Jednak nie tylko to było czynnikiem, który oznaczał oddanie. W końcu Quentin miał rację - Rowan nosiła nazwisko należącego do jego rodu, ale nigdy nie traktował jej jak swojej czy spojrzał przychylniej przez wzgląd na małżeństwo kobiety z jego kuzynem. Były to czasy wielkich konfliktów i walki o pozostanie na szczycie, dlatego mając silnych wrogów, trzeba było szukać silnych sojuszników, dlatego nic dziwnego, że oba rody o silnie zakorzenionych tradycjach i chęci usunięcia mugoli z ich świata, zaczęły patrzeć na siebie przychylniej. Z Rosierami nawet stali się sojusznikami, choć nie zmieniło to postrzegania Yaxleya na zdecydowanie francuskie naleciałości ów rodziny. Burke'owie należeli do Normandii, ale w historii swojego bytowania na ziemiach angielskich dali poznać się jako godni uwagi. Morgoth liczył na to, że to właśnie z tymi ostatnimi uda się zacieśnić więzy, a co spajało lepiej niż małżeństwo? Dlatego gdyby Quentin wypowiedział swoje myśli na głos, na pewno dostałby aprobatę i poparcie ze strony młodszego szlachcica. Przesadny nihilizm zapomnienia tradycji i dawnych sporów byłby zdecydowanie niepożądany. Dlatego właśnie nie było możliwości, by każdy z rodów szedł według jednej myśli. Spór był nieunikniony, a rozłam który nastąpił i podzielił czystą krew można było przewidzieć, gdy śledziło się chociaż odrobinę scenę polityczną. Nie był naiwny - nie wierzył w to, by nawet te rody z negatywnym czy wrogim nastawieniem do mugoli potrafiły się porozumieć w stu procentach. Jednak musieli wybrać tych najsilniejszych, odstawić dawne krzywdy w imię większego, wspólnego dobra. Nic więc dziwnego, że ojciec zaczął utrzymywać kontakt z niektórymi z nestorów. Co prawda jeszcze w tajemnicy, ale to była zapowiedź czegoś większego. Konfliktu, który wkrótce miał się zacząć, a oni mieli w tym uczestniczyć stając w pierwszym szeregu.
Morgoth w ciszy skinął głową przy pytaniu o ingrediencje. Przy Quentinie wydawał się jeszcze bardziej małomówny niż wcześniej. Obaj nie byli za bardzo wylewni, a podobne określenie w żaden sposób nie pasowało do dwójki szlachciców. Mimo wszystko to starszy z nich wiódł prym w limicie wypowiedzianych słów. Yaxley dość szczątkowo trzymał swoje myśli na wodzy, zresztą z tego też słynęła jego rodzina, a on nie wyróżniał się specjalnie na jej tle pod tym względem. Gdy tylko zostały wspomniane składniki, do gabinetu wszedł służący, by położyć tacę z odpowiednimi ingrediencjami na stoliku obok Burke'a, a następnie cicho i zwinnie zniknął na korytarzu. - Powinno starczyć na pięć porcji - odezwał się, licząc na to, że w przypadku omyłki Quentin zaraz go skoryguje. Chciał, żeby to właśnie on się tym zajął, mimo że nie był to skomplikowany eliksir. Był raczej przyzwyczajony do tego, że nie kupował podobnych rzeczy w sklepach specjalistycznych, a zamawiał u odpowiedniej osoby. A tą osobą był Quentin, jednak nie tylko dlatego mu zawierzył. Oboje wiedzieli, że poznanie swoich nowych sojuszników było sprawą pierwszorzędną.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]11.11.17 19:32
Budowanie potęgi zajmie wiele czasu, jednak sądzę, że nie będzie to czas w żaden sposób zmarnowany. Do tego z pewnością potrzeba wsparcia innych rodów, byleby były równie konserwatywne, przejawiające te same wartości - zdaje się, że o to coraz ciężej. Do tej pory nie mogę pojąć wyborów niektórych rodzin, które przecież miały niesamowity potencjał rozwoju. Zaprzepaszczają go zaś w imię bezsensownych ideologii, które niechybnie zaprowadzą nas na skraj przepaści. Znikniemy, wraz z nami magia, tylko dlatego, że część z naszych pobratymców nie lubi zabijać szczeniaczków. Nikt im nawet nie każe, ale na Merlina, przydałoby im się więcej instynktu samozachowawczego.
Być może na mojej twarzy pojawia się właśnie cień grymasu spowodowany właśnie równie ponurymi myślami. Szybko przywołuję się do porządku - takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, gdyby Morgoth to zauważył, mógłby odebrać to inaczej niż wymagała tego sytuacja. Nasz cichy sojusz był póki co zbyt wątły, zbyt delikatny, żeby móc go tak jawnie nadwyrężać. Dlatego w mgnieniu oka przywołałem na usta neutralność, nie dając się więcej ponieść dalekosiężnym rozmyślaniom. To nie był czas na tego typu rozważania. Być może gdybyśmy rzeczywiście byli w stanie taplać się we własnych, wzajemnych rozumach oraz morzu myśli płynących w zwojach, nie byłoby w tym nic gorszącego. Tymczasem muszę trzymać się na baczności.
Szczególnie, że nie do końca wiem, w którą stronę zmierza ta rozmowa. Yaxley wydaje się być zdecydowany co do swych pragnień i żądań, jednak krążył wokół tematu mocno na okrętkę. Jakby gdzieś na dnie świadomości opadła gruba warstwa wątpliwości - to naprawdę nie jest skomplikowany eliksir, praktycznie bez szans na porażkę czy jakiekolwiek skutki uboczne. Rozumiem natomiast, że mężczyzna może w ogóle nie znać się na alchemii, stąd dopytywania. To nawet słuszne – brak pośpiechu, działania chaotycznie; zamiast tego rozwaga oraz gruntowne przemyślenie sprawy.
Sam w zasadzie zareagowałbym pewnie podobnie, ale to i tak nie zmienia istotnego faktu uczucia drobnego dyskomfortu spowodowanego ostrzałem pytań. Rozluźniam się nieco w momencie ujrzenia ingrediencji. Wyśmienicie, nie muszę uszczuplać swoich cennych zapasów. Mam całkiem sporo eliksirów do zrobienia, dlatego wolałbym nie używać własnych składników, wiadomo.
Skinięciem głowy dziękuję za paczkę, którą chowam do kieszeni. W tym samym momencie czuję pod opuszkami palców drewniane pudełeczko, o którym niemal zapomniałem. Wyjmuję je od razu, po czym układam na blacie biurka.
- Słyszałem, że wybieracie się do Azkabanu - zaczynam zatem inny temat. - Chciałbym przekazać ci dwie fiolki eliksiru, który wyleczy nawet najtrudniejsze rany. Nie sądzę, żeby był wam potrzebny, ale lepiej być zabezpieczonym na wszelkie ewentualności - dodaję, podsuwając opakowanie bliżej Morgotha. Skoro decyduję się na uwolnienie mojego kuzyna, to muszę zrobić wszystko, żeby im się to powiodło. Z czystej wdzięczności, chociaż wiem, że to i tak mało. - Dawkowanie wymaga przynajmniej podstawowej wiedzy z zakresu anatomii - dopowiadam jeszcze, bo to dość istotna informacja.


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]25.11.17 12:12
Żaden silny sojusz, żadne potężne imperium, żadna umocniona idea nie rodziły się szybko i bez bólu. To co wszak łatwo było osiągnąć, nie było nic warte. Obaj zdawali sobie z tego doskonale sprawę i nie zamierzali się buntować tym prawom natury. Scena polityczna była jedną z bardziej delikatnych i ci, którzy się na niej nie znali, nie mogli zrozumieć skomplikowanych połączeń, które tworzyły jej podwaliny, a zatem również i ją samą. Morgoth jednak nie mógłby pozostawić tego bez żadnej interwencji - czuł się odpowiedzialny za rodzinę, a żeby się nią właściwie opiekować, by być zdolnym do stawania w jej obronie, działania w jej imieniu i ku jej dobru musiał wiedzieć czym się zajmował. W co wchodził. Czemu poświęcał cenny czas i dlaczego tak ważny był to aspekt. Każdy odpowiedzialny syn rodów krwi szlachetnej powinien poczuwać się w tym obowiązku. On dodatkowo odczuwał ten obowiązek i przywilej, posiadając ojca z mianem nestora tak zaangażowanego w rozmieszczenie pionków na mapie Wielkiej Brytanii. Morgoth nie rozumiał, dlaczego niektóre z rodzin arystokratów opowiedziało się za polityką sprzyjającą pozostaniu mugoli w świecie należącym do czarodziejów. Szkodzili sami sobie, przystając na podobne zachowania. Brakowało jeszcze tego, by ich córki mieszały się z niemagicznymi przedstawicielami społeczeństwa, a synowie wprowadzali je na salony. Dążenie do zniszczenia pracy swoich przodków, do utrzymania czystych linii chyliło się ku zagładzie. Yaxleyowie nie utrzymywali żadnych pozytywnych relacji z żadnym z rodów ani wcześniej, ani teraz, dlatego na szczęście nie musieli się martwić o skażenie tą wydziwnioną ideologią własnej rodziny. Chyba żaden z nich by nie przeżył tego, gdyby ich krew została skalana czymś tak nieczystym; czymś, co nie posiadało w sobie ani krzty magii czy pierwiastka dawnych, wielkich władców. Seniorzy rodów które chciały bronić miejsca mugoli pomiędzy zastępami czarodziejów musieli zdawać sobie sprawę z faktu jaką wielką szkodę wyrządzali ich członkom. Chociaż Morgoth nie wiedział, co było gorsze - podjęcie tej decyzji ze świadomością zbliżającej się własnej zagłady czy kierowanie się jedynie modnym przeciwstawieniu się części tradycjonalistów, konserwatystów? Jedno gorsze od drugiego, a oba wyjścia stawiały ów starszych od jego własnego ojca mężczyzn w świetle głupców i hipokrytów. Z tytułów byli opiekunami swych rodzin, a tak naprawdę prowadzili je do ruiny i zapomnienia. Czy jednak powinien się przejmować tymi, którzy tego chcieli? Czy lew miał się troskać o owcę? Odpowiedź była jasna i nie sposób było jej zaprzeczyć.
Z obojętnym zadowoleniem przyjął do wiadomości fakt, że wszystko się zgadzało, a lord Burke nie potwierdził żadnych z obaw, które krzątały się po umyśle Yaxleya. Zaraz jednak gość zaskoczył go własnymi zapasami eliksirów, które miał mu oddać bezinteresownie. Morgoth nie wątpił w szczerość tych intencji, ale zastanawiał się co skłoniło mężczyznę do tego gestu i to właśnie w jego kierunku. Być może jednym z powodów był Craig, a także spotkanie, na którym temat eliksirów był dość żywą dyskusją. I słusznie. Jeśli chcieli wierzyć w to, że im się uda, powinni zabezpieczyć się na wszelkie możliwe sposoby. Skinął głową na znak, że był to ważny gest - nie mając w rodzinie alchemika, musiał kierować się słowami obcych mu ludzi, jednak postać Quentina była jedną z tych, do których przekonywał się z każdym spotkaniem i najwyraźniej nie mylił się co do swojej oceny. Czując, że spotkanie dobiega już końca, a on w żaden sposób się nie odwdzięczył, zabrał głos po dłuższej chwili milczenia. - Przyda się tam wiedza o obronie - powiedział, nie musząc dodawać nic więcej. Wiedział, że jego towarzysz zrozumie przesłanie. Trening przed nadciągającymi zadaniami nie byłby najgorszy, szczególnie z kimś zdającym sobie sprawę z wagi sytuacji.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]01.12.17 12:48
Nikt o zdrowych zmysłach nie potrafi pogodzić się z dążeniem ku upadkowi magicznego świata. Reszta nie jest nikomu do życia potrzebna - najlepiej byłoby ich zgładzić. Wyciąć, jak wycina się chore drzewa mogące zarazić innych. Jak obrywa się zepsute owoce, ucina wyschnięte gałęzie. Nie ma innego sposobu jeśli chcieliśmy żyć w spokojnym, dostatnim miejscu. Jeśli chcieliśmy zapewnić dzieciom, wnukom i prawnukom odpowiednie warunki do życia. Tylko te pozbawione szlamu i bojowników o ich sprawę są korzystne. Wszystkie inne mają destrukcyjny wpływ na prawdziwych czarodziei. Cieszę się, że to są nie tylko moje przekonania, że mogę je dzielić z równie zatroskanymi o wspólne dobro osobami. Morgoth jest młody - dzieli nas dość znaczna różnica wieku, jednak zachowuje się poważnie, ma poukładane w głowie i przede wszystkim poprawne priorytety, takich sojuszników się ceni. Zapewne byłbym pod jeszcze większym wrażeniem gdybym znał więcej jego umiejętności - nie tylko tych czarnomagicznych, ale też bycia animagiem. To naprawdę trudna sztuka, mi transmutacja nigdy nie wychodziła jakoś szczególnie. Ot, byleby zdać i nie przynieść wstydu rodzinie. Tyle. Od zawsze najbardziej ciągnęło mnie do eliksirów, to wręcz wymarzone zajęcie dla kogoś tak statycznego oraz cierpliwego jak ja. To znaczy - kiedyś odnajdywałem szczęście w podróżach po artefakty, teraz opuszczam kraj zdecydowanie rzadziej, zaś w międzyczasie trzeba coś robić. Pomagam trochę w prowadzeniu interesów w sklepie, ale tego nie można nawet do pasji przyrównać. Cenię sobie ludzi z jasno określonymi zainteresowaniami, chociaż tych należących do Yaxley’a nie poznałem. Jeszcze na to za wcześnie.
Zależy mi na wydostaniu Craiga z Azkabanu. Nawet jeśli się trochę od siebie różnimy tym, że on dużo mówi i ma do tego smykałkę, to nadal mój drogi kuzyn, krew z krwi, Burke, należy mu pomóc tak jak potrafimy najlepiej. My wszyscy Rycerze, ale wiem - zdaję sobie sprawę z tego, że akurat moja rola w tym przedsięwzięciu jest wręcz marginalna. Zamierzam jednak wyprodukować kolejną partię wywarów. Nie przydadzą się, wiem, wszyscy wolą korzystać z usług innych alchemików lub nie zamierzają nosić stosu szklanych fiolek - i tak muszę czuć się potrzebny. Nawet jeśli brzmi to infantylnie.
Nie mówiąc już nic po prostu oddaję fiolki. Wychwyciwszy pytanie jestem bardziej niż zadowolony. Zupełnie, jakby czytał mi w myślach.
- Będę wdzięczny - stwierdzam zgodnie z prawdą. - Umówimy się listownie - dodaję, wstając. Obaj mamy swoje obowiązki, czas jest cenny, nie należy go trwonić. Przypieczętowuję podwaliny porozumienia pożegnalnym uściskiem dłoni, po czym opuszczam Yaxley’s Hall.

zt. x2


Mil­cze­nie, cisza gro­bowa, a jakże wy­mow­na. Zdmuchnęła is­kry złudzeń. Zos­ta­wiła tło stra­conych nadziei.
I po­wiedziała więcej niż słowa.

Quentin Burke
Quentin Burke
Zawód : alchemik, ale pomaga u Borgina & Burke'a
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Unikaj milczenia
z którego zbyt często korzystasz
ono może rozwiązać ci język.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3067-quentin-burke#50373 https://www.morsmordre.net/t3092-skrzynka-quentina#50608 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t3300-skrytka-bankowa-nr-783#55807 https://www.morsmordre.net/t3261-quentin-burke
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]10.01.19 7:59
lusterko & morgoth25 października
Nie spodziewał się, że wychodząc ostatni raz z gabinetu przed Stonehenge, wróci jako ktoś zupełnie inny. Ktoś, kto będzie miał więcej realnej władzy. Być może więcej już nie byłby w stanie udźwignąć, chociaż doświadczenia miały być jedynie kroplą w oceanie wyzwań, które czekały na niego w przyszłości. Wiedział to i dlatego zamierzał się na nie przygotować. A do tego potrzebował armii. Nie interesowali go Rycerze Walpurgii, gdyż nie rozporządzał nimi w sposób, w jaki by chciał; mieli innego przewodnika, a Morgoth wiedział, że wierność leżała w indoktrynacji od najmłodszych lat. Posiadał plan, który wdrażał w życie od momentu zakończenia się wielką katastrofę nocy w Kamiennym Kręgu, lecz doszedł już do chwili, w której to od siebie zamierzał wymagać. Nie patrzył na Cynerica czy Arthyena. Oni mieli w tym swoje oddzielne role, jednak jeszcze nie nadeszły. Oczywistym było wsparcie, które od nich dostawał oraz zrozumienie. Zaangażowanie w prace były dla niego krokiem ku sfinalizowaniu całego przedsięwzięcia, które miało ruszyć dopiero za kilka miesięcy. Wiedział, że jeszcze trochę wysiłku i mogliby to dopiąć do końca roku. Skarbiec nie świecił pustkami, lecz jego nakład musiał pozostać w odpowiednim stanie na wypadek kryzysu - musieli zdobyć pieniądze innym sposobem, a praca miała być głównym motorem. Spirala, którą pchnął młody nestor, nie miała się już zatrzymać i jeśli ktokolwiek próbowałby ją zatrzymać, nie zakończyłoby się to dla niego dobrze. Machina ruszyła, a już wkrótce świat miał dowiedzieć się, że Yaxleyowie nie popełnili błędu, zwracając się ku ledwie dwudziestoletniemu chłopcu. Rozbudowa, rozwój, poszerzanie spuścizny przodków nie było oznaką słabości - wręcz przeciwnie. Lordowie Cabridgeshire już wystarczająco długo milczeli, a teraz miały za nich mówić ich czyny. Społeczeństwo magiczne mogło dostrzec ich zdecydowanie na szczycie nestorów, gdzie nie było uginania kolan, a twarde przedstawienie stanowiska i żeliwne dowody na zdradę obecnego wtedy Ministra Magii. Ten głos nie mógł ucichnąć - miał wybrzmiewać echem jeszcze długie miesiące. Może lata. Żeby się to spełniło, Morgoth musiał być kompetentną osobą, a stanowisko nestora nie oznaczało, że zakończył swą wędrówkę ku temu. Potrzebował rozwoju jeszcze silniej niż wcześniej i ta droga nie miała w żadnym momencie się zakończyć.
Ekonomia nigdy nie była mu obca, lecz nie zagłębiał się w temat zbyt mocno, pozostawiając zarządzenie ojcu czy odpowiednim osobom, które zostały do tego skierowane. Jego doświadczeniem było kierowanie służbą i życiem pałacowym jeszcze zanim został nestorem, jednak potrzebował silniejszych podstaw. Mocniejszych filarów, na których chciał zbudować swoje imperium. Aktualne przygotowanie do ślubu, zamęt ze zdarzeniami po Kamiennym Kręgu, listy do nestorów z uzgodnieniami i umowami na spotkania czy wspólnych interesów co moment wychodziły i przychodziły do Yaxley's Hall - to wszystko powodowało pozorny chaos, lecz i w nim Morgoth znalazł czas dla siebie i swojego nauczyciela. Czarodziej, do którego skierował swoje słowa prośby nie był kimś przypadkowym. Młody szlachcic spotkał go kiedyś na jednym z przyjęć dla arystokracji, gdzie wygłaszał ciekawą prelekcję. Nestor nie wiedział czy było to zorganizowane, czy zainteresowany po prostu skorzystał z okazji, by w jednym z kasyn uraczyć męską część braci swoimi dość trafnymi poglądami. Ekonomista z zawodu nie mówił suchej teorii, a podawał świetne przykłady na proste rozwiązania. A Morgoth właśnie takich potrzebował. Prośba, którą wystosował dość prędko spotkała się z odpowiedzią pozytywną. To przedpołudnie miało więc stać pod znakiem powrotu do przeszłości i nauki oraz zrozumienia.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]15.01.19 13:40
Alistair Hopkirk był czarodziejem krwi czystej, ale od dawien dawna, już od czasów szkolnych, niezwykle imponowały mu znajomości w szlacheckich kręgach. Był Ślizgonem, wyznawał wartości charakterystyczne dla jego domu, a i jego ojciec zawsze miał ambicje do tego, by być kimś więcej, co wpoił swojemu synowi. Tak więc i Alistair zawsze miał wysokie ambicje. Był dobrym uczniem, starał się imponować lepszym i starannie dobierał sobie grono znajomych, próbując ignorować fakt, że dla tych wszystkich młodych lordów nigdy nie miał być kimś równym. Z nazwiskiem nie figurującym w Skorowidzu Czystości Krwi i brakiem przepastnego skarbca w Gringottcie mógł być co najwyżej cieniem, kimś przydatnym, ale nie prawdziwym przyjacielem. Nie w tym najbardziej konserwatywnym gronie, ale z przyjaciółmi mugolaków trzymać się nie zamierzał. Po Hogwarcie zaczął piąć się po szczeblach ministerialnej kariery, i jak się okazało, miał prawdziwą żyłkę do ekonomii i tego typu spraw. Często angażowano go w delikatne sprawy, zwłaszcza że za odpowiednią opłatą mógł zrobić naprawdę wiele, nawet nagiąć pewne zasady – ale szlachetna krew oraz bogactwo nadal były czymś, co mu imponowało i co w jego mniemaniu stało ponad całą resztą społeczeństwa, a więc zasługiwało na specjalne traktowanie, jakim nigdy nie uraczyłby mieszańców, o mugolakach nie wspominając. Któregoś razu poproszono go nawet o wygłoszenie prelekcji dla pewnej grupy szlachetnie urodzonych mężczyzn, co było dla niego wielką nobilitacją i podjął się zadania z zapałem, uparcie ignorując myśl, że nie był jednym z nich, a jedynie kimś, kto dla tych ludzi pracował.
List od nowego nestora Yaxleyów zaskoczył go, ale niezwłocznie odpowiedział na prośbę. Bardzo, ale to bardzo schlebiało mu, że ktoś taki poprosił właśnie jego o garść porad dotyczących ekonomii i interesów. Młody nestor wciąż pozostawał młodzieńcem, ale jego ambicje były bardzo chwalebne. Taka pozycja wymagała dużych umiejętności, a tak się składało, że Alistair, który przeżył już ponad czterdzieści wiosen, miał za sobą ponad dwadzieścia lat doświadczenia – choć oczywiście także zaczynał od podstaw, jako stażysta szkoląc się pod okiem starszych.
Stawił się w Yaxley’s Hall odziany z wyjątkową starannością, nie miał mieć w końcu do czynienia z chmarą innych ministerialnych urzędasów, a z samym nestorem rodu Yaxley, który wychodził na przeciw nowemu, konserwatywnemu porządkowi, w którym czysta krew miała szansę liczyć się jeszcze bardziej niż dotychczas. W ściskanej w ręce skórzanej aktówce miał też kilka ksiąg traktujących o ekonomii.
Poprowadzono go do odpowiedniego gabinetu, gdzie młody Yaxley już czekał. Hopkirk skłonił mu się uprzejmie.
- Dzień dobry, lordzie nestorze Yaxley – rzekł. – Otrzymałem pański list. Wynika z niego, że potrzebuje pan paru wskazówek dotyczących ekonomii i zarządzania? Proszę przedstawić mi swoje oczekiwania, a ja dołożę starań, by im sprostać – dodał; ostatecznie lakoniczna wymiana listowna nie zdradzała wszystkiego, Morgoth Yaxley nie wyglądał na kogoś wylewnego, zwłaszcza w listach, które łatwo mogły wpaść w nieodpowiednie ręce.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Gabinet wschodni - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]15.01.19 18:43
Czarodzieje czystej krwi rzadko kiedy przekraczali próg posiadłości należącej do rodziny Yaxley, a gdy to się zdarzało, były to wyjątkowe sytuacje i nigdy nie pozostawione bez kontroli. Nawet służba obserwowała ukradkiem potencjalnych petentów, bowiem ród nie posiadał przyjaciół wśród niżej urodzonych. Nawet pomiędzy szanowanymi przedstawicielami tej klasy społecznej. Nie oznaczało to jednak że nie odnajdowali mądrości poszczególnych czarodziejów i czarownic, którzy swoją wiedzą mogli przyczynić się do budowania lepszego jutra ich magicznej społeczności. Morgoth nie postrzegał ani ich, ani nawet półkrwi za coś zbędnego w ich świecie, chociaż ci ostatni niewątpliwie nie powinni być w żaden sposób promowani. Nikt nie stanowił jednak takiej hańby jak pojawiający się tłumnie mugole w ich szeregach - byli oznaką deprawacji, która rozszerzała się bez ustanku. Żeby do tego miało dojść, czyści czarodzieje i czarownice musieli działać bez żadnych ustępstw, spychając brudną krew poza dopuszczalne granice. Nikt nie wtrącał się do spraw mugoli, dlatego też oni nie powinni mieć dostępu do tego, co było przeznaczone jedynie urodzonym w odpowiednich rodzinach. Dlatego sięgnięcie po pomoc kogoś niżej urodzonego nie stanowiło dla Morgotha za wielkiego problemu - wszak miał znacznie poważniejsze sprawy, a chęć nauki przewyższała możliwe pojawienie się dumy. Gdyby pochodził z innej rodziny lub posiadał inny charakter, pewnie odczuwałby rozgoryczenie z tego powodu, lecz nic takiego się nie pojawiło. Wiedział, czemu miała służyć ów nauka i chciał zdobywać wiedzę od najlepszych. Wiek Alistaira Hopkirka nie był niesamowicie imponujący, jednak wiedza, którą posiadał i sposób w jaki ją przekładał słuchaczom robiła wrażenie. Yaxley nigdy nie oceniał człowieka powierzchownie, jednak przekonał się, że nawet, a może głównie wśród szlachty, było to na porządku dziennym. Wciąż widział spojrzenia, którym obdarowywano jego osobę. Najmłodszy nestor w historii. Młodziutki lord Yaxley. Dziecko niespełna. Cokolwiek by nie mieli o nim mówić, nie zamierzał pozostawiać ich w utwierdzeniu, że tytuł był pomieszaniem zmysłów jego ojca. Dalszych insynuacji wolał nie rozwijać.
I właśnie do tego był mu potrzebny ekonomista. Owszem. Morgoth mógł zatrudnić ludzi, którzy mogli mu pomóc, jednak nie zamierzał pozostawać w tym temacie nieświadomy. Zresztą jak każdy przedstawiciel swego rodu nie ufał obcym - sam miał mieć nad wszystkim kontrolę. Podniósł spojrzenie znad biurka, gdy drzwi otworzyły się i służba wprowadziła około czterdziestoletniego mężczyznę z lekkim zdenerwowaniem wypisanym na twarzy. Młody Yaxley powstał z krótkim powitaniem na ustach i wyszedł naprzeciw gościowi. - Panie Hopkirk. - Wskazał ruchem dłoni miejsce na skórzanej kanapie, a następnie pozwolił, by taca z delikatnym winem zbliżyła się do ekonomisty. Nie zamierzał pozwalać na więcej, wszak musieli pozostać w trzeźwości umysłów. Sam odmówił sobie alkoholu, by zasiąść naprzeciw czarodzieja w miękkim fotelu. - Chciałbym skupić się na procesie gospodarowania - wyjaśnił pokrótce, chcąc wiedzieć jak odpowiednio miałby zarządzać całym przedsięwzięciem. Dopatrywanie stanu pałacu nie było aż takim wyzwaniem jak własny biznes, który miał dodatkowo stać się dla ich rodziny głównym centrum zarobku i sposobem do krzewienia tradycji oraz powiększania fortuny. Potrzebował zatem dokładniejszej wiedzy o gospodarce samej w sobie i jej podmiotach. By to uczynić przybyły czarodziej musiał go wprowadzić również w podstawy zarządzania większymi ośrodkami. Wszak Yaxley nie miał większego pojęcia o stanie gospodarki Wielkiej Brytanii na tle światowym czy europejskim, a właśnie tego potrzebował.



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]19.01.19 21:02
Alistair bywał już w szlacheckich dworach, choć ze strony konserwatystów wyczuwał pewien dystans i wyższość. Zdążył przywyknąć. Miał jednak w tym gronie współpracowników i znajomych i niekiedy zdarzało mu się przybliżać młodzieńcom, często synom dawnych znajomych lub innych pracowników ministerstwa, podstawy ekonomii. Rzadko który szlachcic miał ochotę chodzić na wyrobki i bawić się w dokształcanie innych. Alistair natomiast doceniał zawieranie i umacnianie znajomości, to co robił to też był pewien interes, wyświadczanie przysługi ludziom, z którymi opłacało się żyć w dobrych stosunkach, zwłaszcza w tych czasach. Tym bardziej, że nie miał nazwiska i poparcia rodu, tylko sam musiał pracować na swoje znajomości, ale dzięki temu tym więcej się uczył o ludziach i środowisku, w którym się obracał, bo nikt nie podsuwał mu niczego na złotej tacy.
Hopkirk wierzył w ideologię czystej krwi i zamierzał się dobrze przysłużyć obecnemu porządkowi. Pierwszy raz jednak miał uczyć nestora we własnej osobie, więc siłą rzeczy denerwował się nieco bardziej, tym bardziej, że Morgoth Yaxley sprawiał wrażenie znacznie starszego i dojrzalszego niż w rzeczywistości i trudno było uwierzyć, że dzieliło ich aż dwadzieścia lat. Tak czy inaczej mając na głowie ród z pewnością musiał umieć nim dobrze zarządzać. Alistair co prawda nigdy nie musiał zarządzać całym rodem, a co najwyżej własną rodziną i interesami, a także sprawami będącymi w zakresie jego obowiązków w ministerstwie, ale miał spore pojęcie o ekonomii, które mógł przybliżyć, a Yaxley sam już dojdzie do tego, jak przełożyć teorię na praktykę w przypadku rodu. Wyglądał na inteligentnego, więc Alistair był daleki od lekceważenia go z powodu jego wieku. A jego chęć nauki bez wątpienia dobrze o nim świadczyła; ludzie, którzy sądzili, że już pozjadali wszystkie rozumy, zwykle nie dochodzili daleko, bez względu na status krwi i ilość galeonów w skrytce.
Usiadł we wskazanym miejscu, otwierając swoją skórzaną aktówkę i wyjmując jedną z książek, na której splótł dłonie. Przyjął alkohol, upijając łyk wybornego trunku; szlachetnie urodzeni zawsze mieli w zanadrzu naprawdę znakomite wina.
- Dobrze, zatem możemy od razu przejść do rzeczy – rzekł. – Mówiąc najbardziej ogólnie, ekonomia zajmuje się opisem zjawisk i kategorii gospodarczych i szuka prawidłowości procesu gospodarowania, w taki sposób, by możliwie jak najlepiej zaspokoić potrzeby. Zrozumienie ekonomicznych zawiłości i zależności umożliwia efektywniejsze zarządzanie zasobami, w tym przypadku rodowym interesem, który właśnie znalazł się pod pańską pieczą. Należy dobrze zrozumieć strukturę tej działalności i jej dopasowanie do rynku, w którym funkcjonuje. Podobne zależności dotyczą zasobów rodu jako takiego, by wiedzieć, jak je pomnażać – zaczął w formie wstępu, później przechodząc do bardziej szczegółowych opisów tego, jak wygląda gospodarowanie zasobami i zarządzanie funduszami z uwzględnieniem zmieniających się potrzeb. Starał się to tłumaczyć przystępnie, odpuszczając sobie szczególnie skomplikowane terminy, a o raczej praktyczną stronę ekonomii i zarządzania, taką, która była możliwa do konkretnego zastosowania.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Gabinet wschodni - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]09.03.19 9:57
Wpuszczanie obcych na teren własnego domu nigdy nie zostawało niezauważone przez mieszkańców. Przyzwyczajeni tylko do swojego towarzystwa uważnie śledzili poczynania każdego, kto nie należał do familii. Nie tyczyło się to jedynie osób o innym statusie krwi, chociaż żadna postać półkrwi czy o niższym jeszcze statusie nie przekroczyła progu Yaxley's Hall. Każdy czystokrwisty czy nawet szlachcic nie mógł czuć się w pełni swobodnie, wiedząc, że wiele par oczu wbijało się w jego plecy z uwagą. Zdystansowani i wyraźnie oddzieleni od świata zewnętrznego lordowie Cambridgeshire nie wstydzili się swojej odmienności pod względem wycofania ze społeczności, a wręcz przeciwnie - dumnie prezentowali ów niezależność na salonach i w życiu codziennym. Potrafili docenić intymność, która była niesamowicie potrzebna, a przez wielu zmieszana z błotem. Będąc w opozycji do rodów bardziej otwartych i progresywnych, zachowywali autonomiczność i przywiązanie do tradycji, która od stuleci trzymała rodzinę w ryzach i nigdy jeszcze jej nie zawiodła. Nie miało się to zmieniać również i teraz - kolejny nestor stawał na wysokości zadania, by podobny modernizm nie wdarł się brutalnie między ich mury. Dlatego też tak spory nacisk kładziony był na odwiedzających Yaxley's Hall gości. Morgoth nie życzył sobie, by takie osoby były ludźmi z przypadku. Służba, której członkowie od pokoleń byli związani z pałacem, również była niesamowicie wyczulana na najdrobniejsze gesty odbiegające od normy, dlatego nawet w ich obecności, lub szczególnie przy nich, granice były wyraźnie wyczuwalne. Alistair Hopkirk mógł się zapewne z tym zapoznać, chociaż przyjęty został jak każdy członek wysokiej socjety. Jego nazwisko i powaga potrafiły zjednać niejednego człowieka szlachetnie urodzonego, a młody Yaxley nie był wyjątkiem. Potrzebował umysłu znamienitszego od siebie w tej dziedzinie, a jeśli miał pobierać nauki to tylko od najlepszych.
Słuchał z uwagą krótkiego wstępu, który podarował mu mężczyzna, chociaż wiedział, że był to dopiero początek. W końcu z ekonomią samą w sobie miał już do czynienia podczas nauk jeszcze przed Hogwartem i w trakcie jego trwania. Ojciec nie zamierzał szczędzić synowi możliwości, wiedząc, że im więcej Morgoth miał przyswoić wiadomości, tym lepszym, mądrzejszym człowiekiem będzie. - Rozumiem - powiedział spokojnie, gdy mężczyzna skończył mówić. Do tego jeszcze delikatnie skinął głową na poparcie swoich słów. - Istotnym dla naszej rodziny będzie uniknięcie nietrafnych przewidywań w stosunku do dostosowania się naszych działań na rynku. Czytałem o tym wcześniej - to mikroekonomia jeśli się nie mylę. Może pan rozwinąć nieco tę kwestię? - spytał, patrząc na mężczyznę naprzeciwko. Proces gospodarczy i wnikliwa analiza każdej drabiny, którą tworzyła ekonomia były istotne, żeby projekt Yaxleya mógł ruszyć do przodu. Owszem, mógł zatrudnić do tego ludzi, lecz jaką miał pewność, że mieli być z nim szczerzy?



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]03.04.19 13:10
14 listopadawykonywanie pracy

Pogoda za oknem nie zmieniała się dokoła posiadłości Yaxleyów już wiele wieków, pozostając smętną i mglistą jednością bez większych wahań. Morgoth, odkąd tylko pamiętał, widział tereny pałacu jako nieprzebrane morze oparów wydobywających się z wilgotnej gleby. Właśnie tak jawił mu się dom i nigdzie indziej nie czuł się tak w pełni swobodny i, pod pewnymi względami, zrozumiały. Poszanowanie wobec ziemi przodków towarzyszyło mu, odkąd tylko zaczął pojmować sens słów ojca, który przykładał wielką uwagę do wychowania swojego jedynego syna. Musiał znać nie tylko swoje powinności, lecz również rozumieć dlaczego właśnie tak się działo. Dlaczego przywiązanie do terenów, na którym wychowywały się całe pokolenia Yaxleyów było tak istotne. I właśnie ta myśl i ta wartość sprowadziły Morgotha do momentu, w którym się aktualnie znajdował. Do podniesienia zapomnianych, odrzuconych kątów ziemi lordów Cambridgeshire. Tego dnia od rana, jak podczas każdego poprzedniego, za oknem padało bez ustanku i gdyby ktoś powiedziałby, że równie dobrze ziemia płakała, trudno byłoby się nie zgodzić. Szalejąca burza, która rozdarła niebo dokładnie w momencie, w którym stawał na ślubnym kobiercu, nie była czymś zgoła odmiennym od klimatu, który panował w Fenland. Ponura sceneria nie rozrywała trwożnych serc ponurych mieszkańców Yaxley's Hall, a jedynie dodawała pełniejszego wydźwięku. Młody nestor obserwował ukryte za ścianą kropli jezioro, przy którym leżał pałac i zastanawiał się nad poruszanymi na trwającym spotkaniu kwestiami. Zanim wezwał do siebie specjalistów z dziedziny architektury, ekonomii, opieki nad trollami i planowania zabezpieczeń, spędził kilka godzin nad całą górą papierzysk, które rozłożył po całym biurku w odpowiednim schemacie — byle tylko łatwiej byłoby mu stworzyć mapę projektu, który powstawał, od kiedy tylko Morgoth został powołany na stanowisko głowy swojej rodziny. Każdy szczegół miał być przez niego śledzony i musiał go kontrolować. Czy właśnie nie ze względu na manię kontroli, nie postanowił douczyć się w sprawach ekonomii? Znaczenie idei stworzenia hodowli trolli leśnych było nie tyle po prostu istotne dla wzmocnienia siły rodu, lecz również dla zaznaczenia, że nieważne co miało się dziać, rodziny konserwatywne wciąż mogły się rozwijać. W przeciwieństwie do tych, które pozostawały otwarte na promugolskie działania. Równocześnie cofały się w rozwoju, a ów regres nie miał być okazaniem mocy. Zdolność do absurdu nie była jednak rzeczą, którą należało ignorować — przeciwnicy mieszania krwi czarodziejów z niemagicznymi musieli mieć silne podłoże, dzięki sojuszom panującym i zawiązywanym między sobą. Tak silny miał być łańcuch jak najsłabsze z ogniw. Dlatego właśnie Morgoth postanowił, że nie zostawi dziedzictwa przodków w takim stanie, w jakim je zastał tylko rozszerzy to spektrum. Nie mógł jednak ukrywać, że podobny pomysł rodził się w jego umyśle jeszcze na długo przed zebraniem seniorów w Kamiennym Kręgu. Po tragicznej w skutkach nocy z kwietnia na maj dopilnowywał z Cynericiem odratowywanie pozostałości rodzinnych z dawnego domu swojego kuzynostwa i ich bliskich. Wśród zniszczonych pałacowych zabudowań udało się wydobyć praktycznie całość tamtejszych zasobów, jednak Yaxleyowie mieli inne zmartwienia niż zrujnowaną posiadłość. Mimo to nie umknęła młodemu Śmierciożercy pewna okazja — wszak na terenie pałacu było wiele innych budynków, które nie poniosły żadnych strat. Należało je w jakiś sposób wykorzystać, by przynosiły korzyść rodowi. Nie straty. Projekt zmuszał go do podjęcia pewnych kroków, których nie był w stanie wdrożyć samodzielnie, a brak odpowiedniej wizji na całość zmuszały go do odkładania rozmowy z ojcem na ten temat. Teraz jednak miał władzę legalną, a ta dawała mu pełne pole manewru bez konsultacji z kimś powyżej jego kompetencji. Mógł wymagać, mógł pozyskiwać, mógł kierować i wydawać pieniądze na to, co jego zdaniem miało przynieść rozwój dla każdego, nad kim sprawował opiekę. Cyneric towarzyszył mu, gdy tylko mógł w tych zmianach, lecz pochłonięty sprawami ciężarnej żony, nie dotrzymywał nestorowi towarzystwa zawsze. Morgoth jednak nie czuł się obłożony lub przemęczony obowiązkami. Branie udziału w rozwijaniu własnego pomysłu, patrzenie jak ten rósł i każdego dnia zbliżał się ku finałowi, dawało wiele satysfakcji. Czas, który temu poświęcał, był jednak zabierany Marine. Taxley wierzył jednak, że jego młoda żona miała to zrozumieć, a wyrozumiałością, którą mu okazywała również wspierała go w działaniach. Nie potrzebował w tym momencie skarg czy narzekań. W końcu robił to dla nich wszystkich.
- Istotnym będzie, jeśli budynek A i budynek E będą w bezpośredniej relacji. - Głos za plecami Morgotha przykuł jego uwagę i kazał odwrócić spojrzenie od obrazu za oknem. Zlustrował patrzącego na niego mężczyznę, który był niewiele starszy od Cynerica, jednak potrafił wykazać się sporą ambicją, a właśnie tego Yaxleyom było potrzeba w budowaniu dziedzictwa. - Jeśli połączymy je drogą, komunikacja będzie łatwiejsza. I szybsza niż ścieżka naokoło - kontynuował, upewniając się, że przykuł uwagę nestora. Jego dłoń rysowała niewidzialne linie na rozległym pergaminie, na którym były pozaznaczane schematycznie rozłożenie budynków dawnego Yaxley's Hall. Morgoth nie musiał tam spoglądać, żeby zanegować pomysł młodego planisty.
- Nie wziął pan pod uwagę, że to hodowla trolli - zaczął spokojnie, nie ruszając się o krok. - Między głównym budynkiem a pracownią alchemików będą znajdować się wylęgarnie. Jest to najlepsze i jedyne miejsce, dlatego nie możemy go przenieść. To nie najlepszy pomysł, żeby właśnie tamtędy przepuszczać kogokolwiek. Trolle nawet i zaznajomione ze swymi treserami są nieobliczalne, gdy chodzi o ich potomstwo. Jak zresztą każdy gatunek - umilkł na chwilę, przypominając sobie wszystkie rysunki, z którymi się dzisiaj zaznajamiał. - Co ze starą łaźnią? Czy kanały doprowadzające świeżą wodę i odprowadzające starą zostały już rozpoczęte? - zwrócił się ty razem do najstarszego z zebranych czarodziejów, którego broda była równie gęsta co długa.
- Oczywiście - odparł od razu, skinąwszy głową w wyrazie szacunku. Lecz również zadowolenia z faktu, że jego zadanie było już na wykończeniu, podczas gdy inni z zebranych wciąż musieli odpowiadać przed nestorem. - Wszelkie poprawki i ulepszenia zostały uwzględnione zgodnie z waszą wolą - dodał niezwykle uprzejmie, jednak Morgoth jedynie w ciszy wyraził swoje zadowolenie.
- Panie McLaggen. Odpowiadał pan za powiększenie pałacowych stajni i przystosowania ich do przetrzymywania wytresowanych jednostek. Dlaczego nie jest pan w stanie dopilnować terminu? - spytał kolejnego z zebranych w gabinecie. - Ludzie, których pan dobrał nie spełniają swoich obowiązków?
- To nieporozumienie - zaczął wspomniany mężczyzna, wyprostowując się momentalnie niczym uczeń wywołany do tablicy. Nie wytrzymał jednak spojrzenia młodszego o dwie dekady nestora i uciekł wzrokiem w bok. Zaraz wrócił do poprzedniej pozycji, kontynuując swoją wypowiedź. - Natrafiliśmy na poważne problemy natury technicznej. Anomalie utrudniają prace pod dachem - odparł hardo.
- Proszę pomówić z panem Belbym. Jego zadaniem jest ochrona obiektu. - Yaxley zastanawiał się czasami czy czarodzieje byli zupełnie ogłupiali przez szalejącą magię, czy bali się podnieść różdżki i wypowiedzieć zaklęcie, bo zawsze mogło ich coś czekać. A może te dwie rzeczy składały się w jedną całość? Przeszedł od okna kilka kroków i zasiadł na krześle z wysokim oparciem, wpatrując się moment w nieistniejący punkt na blacie biurka. Wiedział, że wywoływał tym zachowanie spięcie u trójki mężczyzn, ale nie interesowało go to. Jeśli dzięki temu mieli lepiej wykonywać swoje zadania, niech i tak będzie. - Do końca roku chcę mieć projekt w końcowej fazie - odezwał się po krótkiej chwili milczenia, podnosząc wzrok na zgromadzonych przy jego biurku czarodziejów. Nie minął żadnego z nich, wiedząc, że właśnie w tym tkwił sekret powodzenia. Mieli czuć na swoich plecach jego spojrzenie i przykładać się do budowy hodowli. Odczekał na jakąś reakcję, po czym zezwolił na odejście architektom i planistom. Zanim jednak pierwszy z nich zdążył dojść do drzwi, Morgotha tknął pewien pomysł. - Jutro wybieram się na inspekcję - powiedział spokojnie, sięgając po papierośnicę. Odczuł kolejne niezadowolenie u swoich pracowników, ale jeśli nie patrzył im na ręce, nic nie byłoby zrobione na czas. Tamci pokłonili mu się sztywno i opuścili gabinet, zostawiając Morgotha samego. Śmierciożerca przejechał dłonią przez włosy, wpatrując się przez dłuższą chwilę w papiery i odetchnął głęboko. Żałował, że nie było przy nim Cynerica, jednak tak właśnie wyglądało stanowisko nestora. Miał nieść je w pojedynkę. Praca nad hodowlą dopiero się rozpoczynała.

|zt



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]05.04.19 19:29
Nie była to pierwsza wizyta Alistaira w domu czarodziejów, w których żyłach płynęła krew szlachetna. Stanowili dla społeczeństwa pewien niedościgniony wzór. Tak długo naturalnie, jak podążali ścieżkami wydeptanymi przez przodków, dodając do puli pewne modyfikacje, które miały nieco lepiej dopasowywać ich do aktualnych czasów. Obecne były nieciekawe, stąd też przed młodym lordem postawiono twardy orzech do zgryzienia. Nie wezwano go tutaj jednak, by oceniał polityczne predyspozycje Morgotha, a by przedstawił mu niezbędne podstawy ekonomii, dziedziny często niedocenianej czy zbywanej niedbałym machnięciem ręki, a to niezwykła szkoda. Wiele majątków udałoby się uchronić przed rozwianiem się, gdyby tylko ich właściciele w odpowiednim czasie sumiennie i z pokorą przysiedli do nauki teorii. Nie każdy rodził się ze smykałką do interesów, a dobre przygotowanie się do każdego powziętego zamiaru, gwarantowało sukces. Tego właśnie życzył Morgothowi, który wykazywał zainteresowanie jego słowami, miast okazywać lekceważenie, a i tego Alistair doświadczył, udzielając tego typu wykładów. Dało się wyczuć pewną niezręczność; doskonale zdawał sobie sprawę z bacznych spojrzeń, które śledziły każdy jego ruch, był jednak zdania, że jeśli nie ma sobie nic do zarzucenia, nie ma się też czego obawiać. Jego zamiary były krystalicznie czyste. Podchodził do swojej pracy i obowiązków niezwykle sumiennie, dbał o swoją reputację, co zresztą znajdowało później odniesienie w uznaniu, jakim cieszył się na salonach, mimo bycia czarodziejem krwi raptem czystej.
Wysłuchał teraz z kolei słów młodego Yaxleya. Alistair był nauczycielem cierpliwym, ale i Morgoth wydawał się pojętnym uczniem. Hopkirk sądził, że będzie to owocne spotkanie. Nie poruszył się, obserwując rozmówcę z uwagą, chcąc jak najlepiej odpowiedzieć na jego pytanie, nie zagłębiając się aż tak w ekonomiczny żargon. Odpowiedź udzielił bez zbędnej zwłoki, ale również nie automatycznie. Widać było, że ma w zwyczaju ważyć słowa.
- Najkrócej mówiąc, mikroekonomia zajmuje się badaniem wyborów czarodziejów, gdy dobra są rzadkie lub ograniczone. Przedmiotem tych badań są zachowania indywidualne zarówno klientów jak i przedsiębiorstw, które wychodzą im naprzeciw, a także to, jakie zachodzą między nimi interakcje - zaczął od ogółów, by po chwili zagłębić się nieco w szczegóły i opowiedzieć Morgothowi o teorii równowagi czy analizie cząstkowej. Odniósł się również do konkretnych przykładów, tak, by lepiej zobrazować na nich na czym polega to zagadnienie. Mikroekonomia stanowiła bardzo ważne zagadnienie, zwłaszcza w obecnej sytuacji politycznej, która mogła prowadzić właśnie do pewnych ograniczeń na rynku. Alistaira ucieszyło, że Yaxley poruszył akurat ten temat. Mówiąc, starał się nie silić się na wysoce specjalistyczne terminy, wszak wszystko to dało się przedstawić w formie prostej i przyswajalnej dla każdego, tak by nie musiał przetrząsać ksiąg w poszukiwaniu wydumanych definicji.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Gabinet wschodni - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]09.04.19 19:49
Oczekiwał profesjonalizmu od człowieka, który jawił się w kręgach elity magicznego świata jako wzór dotyczący spraw związanych z ekonomią i zarządzaniem. Odpowiednie kompetencje były jednym, lecz prezencja oraz poszanowanie wobec tradycji drugim. Dobre imię mówiło wiele o czarodzieju, a Morgoth nie zamierzał marnować czasu dla kogoś o wątpliwej reputacji. Nauczyciel musiał się dostosować, by zwrócić uwagę młodego nestora, chcącego zadbać o jak najlepsze interesy swojej rodziny. Nie mógł więc kierować spojrzenia ku byle jakiemu czarodziejowi. Wśród arystokratów nie doszukał się nikogo odpowiedniego według własnych kryteriów, wiedząc, że nie będzie w stanie pozostać na stopie całkowicie neutralnej. W końcu płacenie drugiemu arystokracie za lekcje nie wchodziło w grę; do tego dochodziło zaplecze polityczne, a Yaxley nie zamierzał w żaden sposób się na to narażać. Postać o krwi czystej była najlepszą opcją. Jedyną słuszną. Gdyby tylko dostrzegł, że pan Hopkirk nie spełnia odpowiednich zasad, nie zostałby wpuszczony za teren bramy prowadzącej ku posiadłości. Nie tylko nie dotarłby zbyt daleko z uwagi na trolle leśne, które w swej samej posturze budziły przerażenie, lecz również i w posłuszeństwie wobec potomków saskich wojowników były w stanie roztrzaskać czaszkę każdego chętnego. Strzegły tego miejsca niczym własnego domu. Zupełnie jakby Yaxleyowie znajdowali się w centrum ich azylu - patrząc na plany nowego nestora tak właśnie też miało się stać. Pałac położony nad jeziorem wydawał się być niepozorną budowlą, lecz gdy tylko się zbliżano, można było dostrzec kryjące się z daleka w koronach drzew znamienne ornamenty i rozłożyste korytarze. Yaxley's Hall potrafiło wywoływać odpowiedni wpływ na każdym, kto znajdował się blisko nowego lokum lordów Cambridgeshire.
Również i nowy nauczyciel nie mógł ukryć swojego przejęcia, jednak Morgoth nie zamierzał go w żaden sposób peszyć. Już i tak zapewne to robił samą rangę, którą posiadał. Obyło się bez fałszywych uprzejmości i podziękować, co z miejsca docenił. Gdy przeszli do sedna, słuchał uważnie, notując na pergaminie co ważniejsze słowa i zwroty, podkreślając te, które wydawały mu się szczególnie istotne. Nie chciał przegapić żadnej kwestii mogącej wspomóc mu w prowadzeniu czegoś tak wielkiego jak hodowla niebezpiecznych stworzeń. Nie miała być to amatorska wizja, a pełnoprawna i zarejestrowana działalność. Wcześniej prowadził dom, lecz nie całe przedsiębiorstwo, dlatego nie mógł się posiłkować obcymi ludźmi. Musiał wiedzieć, co działo się w procesie, który sam rozpoczął. Dlatego odpowiedzi starszego czarodzieja przyjmował ze spokojem, jednak nie omieszkał na koniec wypowiedzi mężczyzny dodać kilku słów. - Proszę się nie ograniczać - powiedział w którymś momencie, widząc, że starszy czarodziej nie chciał dokładać zbyt wielu informacji młodemu nestorowi. Wyglądało to jakby starał się, żeby wszystko spokojnie wyłożyć, lecz Morgoth nadążał nad programem, który dla niego zaplanował i chciał wiedzieć więcej. Chciał wykorzystać ten moment do maksimum. Słowa Hopkirka klarowały przed nim ogół teorii poruszonej kwestii. Teoretycznie, przebiegło mu przez myśl. Co to jednak oznaczało w praktyce? - A jak się ma do tego konkurencja? Monopol, który planujemy objąć będzie konkurował z interesami innego rodu. Zależy nam na poszerzeniu wpływów, lecz równocześnie przy niskich kosztach niezgodności interesów. Na co winienem zwrócić uwagę? - spytał, przenosząc spojrzenie z pergaminu na ekonomistę. Posiadał rady jak przez to przebrnąć lub się wdrożyć?



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]15.04.19 14:47
Hopkirka istotnie charakteryzowała swego rodzaju neutralność polityczna, bo choć wiedział doskonale, po której stronie powinien opowiedzieć się ktoś o jego nazwisku, statusie krwi i reputacji, nie był aż tak bezpośrednio zaplątany w polityczną grę salonów. Stąd też mógł zjawić się w progach Yaxley's Hall jako ktoś zainteresowany jedynie głoszeniem tego, co należało do jego obowiązków, te zaś składały się na naukę ekonomii. Skłamałby rzecz jasna, gdyby upierał się, że nie był ciekaw samego dworku i jego otoczenia. Któż nie słyszał o słynnych trollach, mających zamieszkiwać te rejony i służyć wiernie swoim opiekunom? A jednak zainteresowanie Alistaira nie wykraczało poza przyjęte normy i nie mogło być uznane za wścibstwo, bo prócz niezbyt natarczywych spojrzeń, nie posunęło się dalej. Nie był człowiekiem nauki na tyle zaangażowanym, by upierać się na zwiedzanie, gdyby było ono w ogóle możliwe. Magiczne stworzenia, w dodatku tak niebezpieczne jak trolle, traktował raczej w formie pewnej ciekawostki, o której chętnie słuchał, gdy ktoś był gotów opowiedzieć. Nie było mu jednak bynajmniej spieszno do spotykania ich na swej drodze. Z tego względu odczuwał coś na kształt respektu do terenów, które otaczały włości rodu Yaxley. A jednak to nie o trollach przyszło im dzisiaj rozmawiać, nie poświęcał więc zbyt wiele czasu na teoretyczne rozważania na temat tych stworzeń.
Cieszył fakt, że młodzi dziedzice sięgali po odważne rozwiązania, gotowi rozwijać rodzimy rynek, na czym najpewniej skorzystają wszyscy. Wszak pojawienie się nowych przedsiębiorstw budziło nadzieję na to, że jak grzyby po deszczu pojawią się kolejne, rządząc się prawami zdrowej konkurencji. Czasy był niepewne; ciężko było przewidzieć, jaki kataklizm spadnie im na głowę następnie, ale takie lekcje jak dzisiejsza dawały pewną nadzieję na to, że życie wciąż toczy się swoim niezmiennym trybem do przodu, niezależnie od tego, na co wskazuje to, co dzieje się za oknami i na ulicach.
Uśmiechnął się szczerze na widok ambicji młodego nestora i skinął głową. Żądza wiedzy była tym, czego potrzebował ich świat, dlatego z przyjemnością poszerzył omawiane przez siebie zagadnienia.
- Konkurencja reguluje funkcjonowanie gospodarki, nie należy się jej obawiać. Dostawcy i nabywcy na rynkach dóbr, konkurując między sobą, dochodzą do porozumienia co do wysokości cen i wielkości transakcji w procesie wymiany. Tym sposobem konkurencja prowadzi gospodarkę do osiągnięcia stanu równowagi, gdyż wielkość popytu równa się wielkości podaży na poszczególnych rynkach, czyli rynki zostają oczyszczone. Po drugie, konkurencja reguluje alokację czynników produkcyjnych. Dzięki niej dostawcy i nabywcy na wszystkich rynkach czynników wytwórczych, konkurując między sobą, określają, jakie czynniki i w jakich ilościach zostaną wykorzystane do produkcji poszczególnych dóbr. Tak więc w gospodarce następuje efektywne wykorzystanie wszystkich zasobów czynników wytwórczych. Powinien zatem lord przestudiować ofertę, którą przedstawia inny ród, a jeśli będzie się ona nakładać na pańską, być może rozważyć współpracę na pewnych polach lub przejęcie tych gałęzi biznesu, które zostały pominięte przez konkurencję i rozwinięcie ich - zasugerował. Nie chciał wchodzić w politykę między rodową, faktem było jednak, że czasem ciężko było tego uniknąć, zwłaszcza jeżeli mowa o biznesie. Poczekał, aż Morgoth zanotuje to, co uznał za słuszne, by po chwili czekać już w gotowości odpowiedzenia na wszelkie inne pytania, które młody nestor zechciałby zadać. Mogli również przejść do dyskusji na konkretnych przykładach, biorąc pod uwagę plany lorda Yaxleya. Hopkirk pozostawał wszak do dyspozycji.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Gabinet wschodni - Page 3 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]17.04.19 11:48
Potrzebował oficjalnego domknięcia spraw związanych z rozwojem hodowli. I nie chodziło jedynie o to, by budynki były przygotowane w odpowiedni sposób czy żeby pracownicy znali swoje zadania, lecz by i on sam by gotowy na następne kroki. Owszem — mógł komuś powierzyć zarządzanie tak wielkim przedsięwzięciem, jednak nikt nie był w stanie wzbudzić w nim odpowiedniego zaufania, żeby przekazał władzę. Jego kuzyni mieli swoje rodziny i na ich barki nie zamierzał zrzucać odpowiedzialności za zajmowanie się czymś, co wyszło spod jego ręki. Zresztą chciał się orientować w najmniejszych posunięciach powstającego projektu, by nic nie zostało odsunięte czy przeoczone. Najmniejszy z detali miał znaczenie i Morgoth, jako perfekcjonista oraz człowiek skupiony na kontroli, nie zamierzał odpuszczać. Jeśli coś zaczynasz, dopilnuj, by zakończyć. Słowa dziadka, poległego nestora były prawdziwe i zamierzał nimi podążać, bo kim by był, jeśli nie potrafiłby poradzić sobie z zadaniem, które postawił naprzeciw swej osoby? Spotkania z architektami, znawcami magicznych zabezpieczeń, planistami i opiekunami trolli trwały bez końca i Yaxley zastanawiał się czasem, czy przyjdzie mu kiedyś odpocząć. Ale gdy tylko zasiadał w bezruchu, podrywał się od razu w górę, czując, że chwila odpuszczenia mogła go kosztować zdecydowanie więcej niż podejrzewał. Sięgał dłonią po pergamin i spisywał kolejne etapy budowy; pisał i odczytywał listy; zapoznawał się z kolejnymi zaklęciami ochronnymi. Wiecznie w ruchu. Czuł zresztą, że odpoczynek nie był mu przeznaczony. Objął ważną, najwyższą wręcz funkcję, którą mógł zdobyć czarodziej i sprostanie zadaniu było dla niego celem ponad wszystkie inne. Nie śmiał wierzyć w to, by kiedykolwiek miał dostąpić takiego zaszczytu, a już kompletnie nie przyjmował do wiadomości faktu, iż w podobnym wieku ktokolwiek mógł stanąć na czele rodziny. Rodziny, której tradycje sięgały pierwszych wieków i żaden z jej przedstawicieli nie był znany ze stagnacji. Morgoth chciał być im równy, chciał coś zmienić i wnieść do rodu. Nie zależało mu na tym, by być zapamiętanym na kartach historii, bo gdyby tylko w tej kategorii patrzył, mógłby zasłynąć z czegoś kompletnie odmiennego. Nie robił tego dla siebie i nigdy nie zamierzał. Przyszłe pokolenia miały kontynuować rozpoczęty przez niego proces i powiększać działalność z roku na rok. Sam planował nie tylko znajdować się w gabinecie i zarządzać; chciał mieć również fizyczny wkład.
Żeby tak się stało musiał wpierw poznać szerzej tematykę zarządzania czy samej ekonomii. Potrzebował tego i wiedział, że bez ów filarów nie będzie w stanie ruszyć dalej. Znał zupełne podstawy, jednak nie mogło się to równać z opieką nad tak wielkim dziełem. Musiał, chciał usiąść przy temacie i zgłębić jego tajniki. Hopkirk miał się tu pojawić jeszcze parę razy, jednak na razie musiał zaspokoić chociaż po części ciekawość młodego czarodzieja. Morgoth doceniał jego starania i zaangażowanie, słuchając z uwagą każdego z wypowiadanych przez mężczyznę słów. Miał ogromną wiedzę, a Yaxley był pojętnym uczniem. W pewnym momencie przestał notować, tylko przeszedł w stronę otwartego okna i przystanął, by móc napawać się wilgotnym, przepełnionym mgłą powietrzem. Chwilowe orzeźwienie umysłu miało mu wyjść na dobre. Sięgnął równocześnie po papierośnicę, oferując tytoń gościowi. - Zapoznałem się już z ich planem - zaczął powoli, nie patrząc na mężczyznę, a wbijając spojrzenie w obraz za oknem. - Ich wpływ słabnie, jednak każdy interes w tych okolicznościach przeżywa kryzys - kontynuował, zaciągając się dymem, który uciekł po chwili w górę. - Rozumiem jednak, że rynek konkurencyjny jest niesamowicie istotny i należy go regularnie śledzić. Z pańskich słów wynika, że dobrze jest zainwestować w miejsca, których przeciwnicy nie obsługują. - Umilkł, rozumiejąc sens nauki. Pojmował ten tok myślenia, który nie był odkrywczy, lecz nie musiał być. Yaxley lubował się w logice, a to właśnie odnajdował w ekonomicznych naukach. - Przebijanie ceny również się w to włącza... Czy lepszym dla otwierającego się przedsiębiorstwa zacząć z niższymi czy wyższymi stawkami? - spytał, wracając do swojego poprzedniego miejsca i łapiąc ponownie za pióro. Spędzili wspólnie jeszcze kilka długich godzin, pertraktując nad naturą zarządzania, nie bojąc się przechodzić w miejsca ekonomii balansujące na granicy prawa. Yaxley jednak wolał skupić się na solidnej grze. Morgoth wyciągnął z Hopkirka tyle, ile tylko zdołał w ciągu tego jednego spotkania, chociaż wiedział, że nie miał dowiedzieć się wszystkiego od razu — ich spotkania miały się dopiero rozpocząć, bo przed młody nestorem znajdowało się jeszcze wiele lekcji.

|zt x2



They call him The Young Wolf. They say he can turn into a wolf himself when he wants. They say he can not be killed.

Morgoth Yaxley
Morgoth Yaxley
Zawód : a gentleman is simply a patient wolf, buduję sobie balet trolli
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Thus he came alone to Angband's gates, and he sounded his horn, and smote once more upon the brazen doors, and challenged Morgoth to come forth to single combat. And Morgoth came.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3063-morgoth-yaxley https://www.morsmordre.net/t3117-kylo#51270 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-palac-yaxleyow https://www.morsmordre.net/t3525-skrytka-bankowa-nr-803#61584 https://www.morsmordre.net/t3124-morgoth-yaxley#51390
Re: Gabinet wschodni [odnośnik]02.05.19 4:52
Michael & Morgoth
10 grudnia

Nie powinno go tu być, chociaż to on podsunął pewnej narzekającej na trolle wieśniaczce słowo anomalie. Ostatnio w Biurze Aurorów dziwnie często to właśnie jego wysyłano na rozmowy z histerykami i paranoikami - na tyle zdeterminowanymi, że zgłaszali swoje nieco irracjonalne skargi właśnie Ministerstwu i na tyle upartymi, że żądali rozmowy z prawdziwym aurorem. Czasami trafiał w ten sposób na owocne tropy. Na przykład w październiku okazało się, że nadopiekuńcza matka słusznie dostrzegła niebezpieczeństwo w dzienniku swojego syna - po konsultcji z Jaydane'm Vane Michael dowiedział się, że w zeszycie pisze jakieś symbole ktoś inny. Przyciśnięcie samego dzieciaka doprowadziło do rozwiązania zagadki - młody pozwalał duchowi swojego przodka, astronoma, ćwiczyć na sobie opętanie. Rodzina zamknęła na klucz nawiedzony strych, a Michael wrócił do kolejnych, mniej lub bardziej poważnych spraw.
Kobieta, która ubzdurała sobie, że trolle to istoty zrodzone z czarnej magii (Michael też ich nie cierpiał, ale przesadzała) , a ich wałęsanie się poza terenami Yaxleyów to zadanie dla aurorów, zostałaby niegdyś zbyta przez Tonksa. Tak, Edith Bones pilnowała tego, by trolle były kontrolowane. A rozwój hodowli niepokoił mieszkańców okolic, do których stwory miały szansę dojść. Może za czasów Ministra Longbottoma aurorzy mogliby w tej sprawie zainterweniować, ale nie za Malfoya. Dlatego Tonks powiedział czarodziejce, która miała pecha mieszkać niedaleko włości Yaxleyów, że niestety, zajmują się obecnie anomaliami, a nie trollami.
Petentka okazała się nadzwyczaj inteligentna i podchwyciła dyskretną sugestię aurora. Złożyła mu raport o podejrzanych wyładowaniach elektrycznych w pobliżu posiadłości, a Michael grzecznie nie wnikał w to, czy miała na myśli burzę czy coś groźniejszego. Według jej słów i w jego raporcie: brzmiało groźnie. Donos umożliwił mu konsultację ze swoim partnerem, młodym Peterem Skeeter, który był jeszcze zupełnym leszczem, ale nosił niemugolskie nazwisko. Czystokrwisty Skeeter wystosował uprzejme pismo do Yaxley'ów: Biuro Aurorów posiadało informacje i podejrzenia, że na terenie posiadłości może znajdować się groźna anomalia, aurorzy znajdą ją i okiełznają, aby chronić wszystkich w okolicy.
Skeetera nie było z aurorami na szkockich wzógrzach i nie znał dodatkowej motywacji Michaela - Tonks wiedział, że nie znajdą pewnie żadnej anomalii, a przynajmniej nie takiej, której nie pozbyli się już sami Yaxleyowie (nie wnikając w legalność takich działań). Po otrzymaniu dodatkowej misji od Bones Tonks zrozumiał jednak, że trafiła mu się rzadka okazja rozejrzenia się po posiadłości młodego nestora, a być może spotkania i jego samego. Poglądy Morgotha nie były tajemnicą, a aurorzy mieli dyskretnie zbierać dowody przeciw takim ludziom. Michael wątpił, by jako gość miał styczność z czymkolwiek podejrzanym - chciał jednak rozeznać się w sytuacji i wybadać kogoś, kto jego zdaniem posługiwał się czarną magią.
Dwójka aurorów (zapowiedzianych intruzów?) została skierowana do gabinetu, ale już ludziom Morgotha wydało się jasne, że będzie mówił głównie wysoki blondyn o szlamowatym nazwisku. Skeeter był świetnym czarodziejem o godnym podziwu refleksie w rzucaniu zaklęć, ale w sytuacjach socjalnych zżerała go beznadziejna nieśmiałość - pewnie dlatego poprosił starszego od siebie aurora o prowadzenie sprawy i zgodził się tu pójść tylko jako czystokrwisty bufor.
Choć to nie on miał się czego obawiać. To Michael był szlamą na antymugolskim terytorium.



Can I not save one
from the pitiless wave?

Michael Tonks
Michael Tonks
Zawód : Starszy auror, rebeliant
Wiek : 35
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
You want it darker
We kill the flame
OPCM : 43 +4
UROKI : 34 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Wilkołak
Gabinet wschodni - Page 3 7f6edca3a6f0f363d163c63d8a811d78
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7124-michael-tonks https://www.morsmordre.net/t7131-do-michaela https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t7132-skrytka-bankowa-nr-1759#189352 https://www.morsmordre.net/t7130-michael-tonks

Strona 3 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Gabinet wschodni
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach