Wydarzenia


Ekipa forum
Kasyno
AutorWiadomość
Kasyno [odnośnik]03.04.15 17:59

Kasyno

★★★
Kasyno znajduje się na głównej ulicy Cliodny, niedaleko pubu Siwy Dym. Taka lokalizacja nie jest przypadkowa - wszak pijani klienci przynoszą największe zyski. W tym miejscu nie gra się w Eksplodującego Durnia, lecz nawet nieletni mogą obstawiać zakłady, o ile zostaną na ulicach do otwarcia lokalu. Toczy się tu nocne życie; oprócz rozrywki z zawierania zakładów, można także zażyć rozkoszy alkoholowych (a nieoficjalnie również cielesnych), przez co zdarza się, że w ruch idą pięści niepoprawnych hazardzistów. W kasynie gra się przede wszystkim w pokera, black jacka, a także w kości kłamców. Wśród miejscowych chodzą plotki, że stali bywalcy kasyna gromadzą się raz w tygodniu w pomieszczeniu nieudostępnionym przez właściciela, gdzie razem grają w rosyjską ruletkę.

Możliwość gry w czarodziejskie oczko, kościanego pokera

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:36, w całości zmieniany 4 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kasyno Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kasyno [odnośnik]19.09.15 18:41
| po grze w szpitalu

Wcale nie czuła się zaniedbywana przez swojego narzeczonego, choć faktem było, że od wieczora spędzonego w Złotym Zniczu, ich drogi się nie skrzyżowały. Oboje potrzebowali czasu, by zatęsknić, a jeszcze bardziej pragnęli chyba chwilowej wolności, jednak o tym Darcy miała się dopiero przekonać. Wcale nie uważała, że robi coś złego, gdy stroiła się przed lustrem, by w kasynie wyglądać jak milion galeonów. Towarzystwem i konkurencją w jednym miała być przecież Rosalie, którą matka natura i genetyka obdarowały tak, iż wygrywała w przedbiegach. Wypadało się więc mocno postarać, by całkowicie nie zginąć w jej cieniu.
Ciemnoróżowa suknia do kolan leżała na niej świetnie, uwydatniając co trzeba i maskując wszelakie mankamenty figury, a Darcy miała tylko nadzieję, że kuzynka nie wybierze podobnego koloru. Dzisiejszy wieczór miały spędzić na czystej rozrywce, więc lepiej żeby nie musiały zamartwiać się, że ubrały się dość podobnie. Oczywiście, że coś takiego potrafiło nadszarpnąć humor kobiety, a ta, która nigdy tego nie odczuła, niech pierwsza rzuci kamieniem!
Cliodna była idealnym miejscem na małe szaleństwo, jakiego miały się dziś dopuścić. Z dala od domu, od wścibskich oczu rodziny, z niewielką szansą na spotkanie w okolicy członka socjety, który mógłby zachowanie młodych panien ocenić negatywnie. Czystość krwi? Ten temat nie istniał tego wieczora, sumienie Darcy zgrabnie zepchnęło go w niebyt.
O umówionej porze panna Rosier pojawiła się na uliczce przed wejściem, z przejęciem oczekując na przybycie kuzynki. Cieszyła się, że zdała wreszcie ten egzamin z teleportacji, bo gdyby musiała prosić ojca o dostarczenie jej na miejsce, żaden z jej planów na pewno by nie wypalił.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Kasyno [odnośnik]19.09.15 19:49
Dzisiejszego wieczora byłam umówiona wraz z moją ukochaną kuzynką. Ojciec wiedział tylko tyle, że wychodzę razem z Darcy i będziemy się dobrze bawić. Oszczędziłam mu szczegółów, a i on był na tyle zajęty pracą, że udało mi się go tym aż tak nie zainteresować. Jedyne co usłyszałam to to, że mam na siebie uważać i żeby znowu Czarownica nie wypisywała o mnie dziwnych informacji. Zabolało mnie to trochę, ponieważ nie zrobiłam nic złego, a redaktorzy gazety obgadali mnie i koleżanki równo, umieszczając zdjęcia, które nawet nie wiem, kiedy zostały zrobione.
Przed kasynem pojawiłam się chwilę po umówionym czasie. Musiałam skorzystać z sieci fiuu i dopiero tak w jakiś sposób tutaj dotrzeć. Było to wielce trudne logistycznie zadanie, ale się udało. Będę musiała w końcu zdać egzamin na teleportacje, bo coraz bardziej jej brak mi doskwiera.
Pannie Rosier zauważyłam z daleka. Jej różową sukienkę widać było ze znacznej odległości i cieszyłam się, że sama nie wpadłam na ten kolor. Ja się zastanawiałam pomiędzy bardziej zakrytą czerwoną sukienką w czarne kropki a gładką zieloną sukienką i w końcu postawiłam na tą drugą. Sięgała mi mniej więcej do kolan, w pasie leżała bardzo ładnie… zresztą, co na mnie ładnie nie wyglądało?
Darcy! – zawołałam podchodząc do niej szybciej. – Moja kochana, tak dawno cię nie widziałam.
Przytuliłam ją mocno, ponieważ etykieta w tym momencie poszła hen daleko i miałam ochotę tylko na przywitanie się z przyjaciółką.
Mam nadzieję, że nie czytałaś ostatniego numeru Czarownicy? Ten przeklęty szmatławiec wszystko przeinaczył i wstawił te okropne zdjęcia! Żałuję, że cię wtedy na stypie nie znalazłam i nie spędziłam tego wieczoru z tobą, na pewno ominęłyby nas wtedy te przykre incydenty – pożaliłam się jej.
Stałyśmy przed kasynem. Na jego widok uśmiechnęłam się delikatnie, spojrzałam na kuzynkę, chwyciłam ją za dłoń i weszłyśmy do środka. Pierwsze, co nas uderzyło, to zapach piwa i tytoniu, które roznosiło się po pomieszczeniu. Znajdowali się tu, w zdecydowanej większości, mężczyźni jak i kilka-kilkanaście kobiet, które jednak wyglądem do pięt nam nie dorastały. Co można było poznać po zachowaniu mężczyzn, którzy widząc nas, odwrócili w tym kierunku swoje głowy. Nie zwróciłam jednak na to większej uwagi.
Zajmijmy sobie jakieś miejsce. Wracając do Czarownicy, widziałaś artykuł o fryzurze Parkinson? Osobiście uważam, że wcale tak zjawiskowo nie wyglądała, ba! Już Diana ze swoimi rozczochranymi włosami wyglądała zdecydowanie lepiej! – powiedziałam śmiejąc się pod nosem.


Sukienka


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Kasyno DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Kasyno [odnośnik]19.09.15 21:30
Chociaż na niebie pojawiły się już pierwsze gwiazdy, Darcy wolała nie zerkać w niebo; jeszcze pożałowałaby swojej decyzji i wróciła do domu by wyciągnąć lunaskop i spędzić kolejny wieczór na tarasie. Sama nie wiedziała, co się z nią ostatnio działo, dlaczego przebywanie w miejscach publicznych, zwracanie na siebie uwagi nie cieszyło jej już tak, jak kiedyś. Nie zmuszała się do dzisiejszego wyjścia, to prawda, spotkanie z Rosalie stanowiło ten przyjemny wyjątek, jednak nie mogła pozbyć się wrażenia, że coś w jej upodobaniach zaczyna się zmieniać. Dorastanie czy dziwaczenie? Oto jest pytanie!
Z daleka rozpoznała już tę blond główkę i gdy kuzynka była już tylko kilka kroków od niej, panna Rosier wyciągnęła ręce, by wpuścić ją w swoje ramiona. Sama miała ochotę na mocny uścisk, którym po chwili obdarowała panienkę Yaxley, całując ją lekko w policzek, gdy wreszcie zdecydowały się od siebie oderwać.
- I wzajemnie – odpowiedziała, przyłączając się do radosnego szczebiotania Rosalie – A wiesz, co to oznacza? Że dawno nie byłyśmy też już na żadnym bankiecie, więc mam nadzieję, że dzisiejszy wieczór trochę nam to odbije!
Oczywiście, że była podekscytowana! Choć oficjalnie nie łamała przecież żadnych zasad, bo była pełnoletnia i żyła w dobrym układzie z narzeczonym, wizyta w kasynie pełnym przystojnych mężczyzn nie była tym, co grzeczne panny, pochodzące z dobrych domów, powinny robić wieczorami. Nawet taka drobna rzecz, sprzeciwienie się konwenansom, sprawiła jej przyjemność. A czas miał pokazać, czy przypadkiem nie dostarczy jeszcze odrobiny adrenaliny!
Gdy kuzynka wspomniała o artykule w Czarownicy, Darcy tylko uśmiechnęła się pod nosem. Oczywiście, że go czytała, stare nawyki umierały bardzo powoli, zresztą nie wstydziła się ani trochę, że zamawiała ten magazyn. Lubiła plotki, lubiła domysły, a jeszcze bardziej lubiła się dzielić swoimi spostrzeżeniami z innymi.
- Zobaczysz, że wszyscy szybko o tym zapomną – zapewniła blondynkę, wędrując za nią w stronę wejścia do kasyna – Czy twój tata był bardzo zły? Nikt nie bierze na serio tego, co przeczyta w Czarownicy. Zresztą, moim zdaniem Diana wyglądała gorzej, podobno też zachowywała się wyjątkowo niegodnie – skłamała gładko, pragnąc poprawić kuzynce humor, a jednocześnie wyżyć się na mniej lubianej pannie Crouch w sposób wyjątkowo złośliwy – Ale i mnie nie ominęły incydenty, ktoś zatruł wino i wszyscy przy stoliku dosłownie oszaleli – przewróciła oczami na wspomnienie tego niefortunnego zdarzenia.
Przekraczając próg kasyna, Rosier od razu wyczuła na sobie spojrzenia ludzi, choć wiedziała, że jej obecność na pewno nie wzbudziła takiego zainteresowania, jak wkroczenie pół-wili do tego przybytku. Rosalie mogła liczyć na cielęce spojrzenia ze strony mężczyzn, ale też mniej przychylne ze strony ich towarzyszek. W razie czego, mogła polegać na Darcy, która różdżkę trzymała zawsze w pogotowiu.
- Chodźmy tam – ciemnowłosa wskazała wolny stolik niedaleko stanowiska z grą w kości i pociągnęła w jego kierunku pannę Yaxley.
- Venus siedziała z nami przy stoliku – oznajmiła tylko, nie komentując fryzury i dodatku do Czarownicy. Chciała zachować się fair wobec obu panien, które przecież lubiła – Ale czy czytałaś o biednej Megarze? Rosalie, kochana, jak się z tym wszystkim czujesz? Zmuszono ich, prawda? – dopytywała, będąc pewną, że gdyby Yaxley tylko chciała, mogłaby tak zawrócić w głowie Deimosowi Carrow, że ten zapomniałby o swoich zaręczynach z panną Malfoy.

Gość
Anonymous
Gość
Re: Kasyno [odnośnik]19.09.15 22:07
Czy mój tata był zły? Proszę cię, gdyby nie ten bar… wiesz w ogóle, co tam się działo? – zaczęłam opowiadać. – Był tam Tristian, Diana, Linetta, mój ojciec oraz pan Carrow. My w ogóle wpadłyśmy tam całe rozchichotane, ale to zaraz opowiem ci dlaczego. No wiec pojawiło się tam dwoje czarodziejów, kobieta i mężczyzna… towarzysz Tristiana, nie pamiętam jak miał na imię, poszedł kobiecie na pomoc, bo wyglądała na zapłakaną. Zaczęli się z nami pojedynkować, ona używała jakiejś magii bezróżdżkowej. W całym zamieszaniu zginął biedny barman, bo go podpalili. Gdyby mnie papa stamtąd nie zabrał, to może udałoby mi się go ugasić, ale nasze życie było ważniejsze. Tak, słyszałam, że u was też wariowali. Kto wybrał to miejsce na stypę – nie wiem, ale miał bardzo zły pomysł.
Usiadłyśmy razem przy stoliku. Trochę zeszłam z tematu, ale zaraz miałam wszystko dopowiedzieć. Wiedziałam, że Darcy na pewno bardzo to interesuje, ja natomiast chętnie dowiem się potem, co działo się u nich. Nie miałyśmy okazji tego obgadać.
Tata był bardzo zły, jak mówiłam wpadłyśmy tam rozchichotane, a to dlatego, że zgubiłyśmy się w korytarzach. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dopadł nas poltergeist. Doprowadził nas do takiego stanu, jak zresztą widziałaś w Czarownicy i wypuścił gaz rozweselający – pożaliłam się. – No i my tam wpadamy, tam pewno ludzi. Gdybyś widziała minę taty, wyglądał na bardzo zawiedzionego, ale to przecież nie była moja wina.
Następnie Darcy zapytała o Carrowa. Westchnęłam cicho spuszczając głowę, nie wiedziałam jak mam jej o tym wszystkim opowiedzieć. Naprawdę tyle się działo, a myśmy absolutnie nie miały okazji się spotkać i tego wszystkiego sobie opowiedzieć. Bardzo żałuję, bo gdyby nie to, to pewnie teraz od razu zaczęłybyśmy się bawić, a nie siedzieć i mówić, co się u nas ostatnio działy.
Powiem ci prawdę jak to było. Bo Pan Carrow był mną mocno zainteresowany, poznaliśmy się w zeszłą zimę na przyjęciu u Slughorna, opowiadałam ci o nim. Wiesz, że chciał poprosić tatę o moją rękę? Prosił mnie, ale ja go odesłałam do ojca, bo w końcu to do niego należy decyzja – kontynuowałam. – Następnego dnia okazało się, że jego rodzice zaakceptowali jego związek z tą przeklętą Malfoy! Gdyby nie ona, to teraz ja szykowałabym się do ślubu i zamiast siedzieć tu, prawdopodobnie chodziłybyśmy po sklepach z sukniami ślubnymi i coś wybierały. Oh Darcy, jakie ty masz szczęście, że masz już narzeczonego! Bycie willą to przekleństwo, jak tak dalej pójdzie, to zostanę starą panną!
Oparłam się o siedzenie trochę zmarnowana. Naprawdę bardzo zazdrościłam tego Darcy. Już niedługo będzie panią Bulstrode, a ja co? A ja nadal będę tylko panną Yaxley. Będę musiała porozmawiać o tym z papą, skoro moje próby są tak mało skuteczne, to może on powinien jakoś zaradzić? No nie wiem, ale bardzo bym chciała już szykować sobie suknie.
Ale dosyć o mnie, opowiedz mi lepiej, co się u was działo przy stoliku? Było aż tak źle? Nie wiem czy bym nie wolała żeby mnie ktoś potruł, niż żeby dopadł mnie jakiś wredny duch. O tobie tak skandalicznych rzeczy absolutnie nie widziałam. Zresztą, bardzo dobrze. Chyba by mi serce pękło, gdyby obsmarowali tymi oszczerstwami moją ukochaną przyjaciółkę – powiedziałam uśmiechając się do niej.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Kasyno DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Kasyno [odnośnik]19.09.15 22:52
Kto by pomyślał, że początek wieczora poświęcą na wspomnienia i opowieści, a nie rozglądanie się po Sali w poszukiwaniu najprzystojniejszego mężczyzny? Widocznie naprawdę nie widziały się już długo, za długo. Chociaż zdaniem Darcy teraz i tak mogłyby przegadać całą noc, bowiem dżentelmeni zeszli na dalszy plan, gdy przysłuchiwała się słowom kuzynki odnośnie wujka Fortinbrasa.
Nie mogła uwierzyć, że aż tyle ją ominęło! Te przeklęte kotary i magiczne przejścia mogły zaprowadzić ją w zupełnie inne miejsce i być może przeżyłaby faktyczną przygodę, a wtedy nawet paszkwile w Czarownicy nie zepsułyby jej tych wspomnień. Zamiast tego tylko się zatruła, co osłabiło ją na cały dzień, podczas którego nie miała nawet siły i z dolności by przywołać do siebie poduszkę oraz nowy numer Astronoma.
- To musiał być Padraig – wtrąciła automatycznie, słysząc wzmiankę o swoim bracie i jego towarzyszu, który zareagował na sytuację przy barze.
Darcy rozsiadła się wygodnie i pochyliła w stronę kuzynki, pragnąc słyszeć jej opowieść jak najgłośniej i najwyraźniej. Skupiona mina świadczyła o tym, że uważnie wszystko analizuje, a dodawane co jakiś czas ochy i achy musiały zapewnić panienę Yaxley, że jej słuchaczka docenia wysiłek włożony w zgrabne uplecenie tej historii.
- Cieszę się w takim razie, że nic ci się nie stało. Fatalna fryzura to pestka, jeśli w perspektywie jest śmierć w płomieniach – powiedziała jak najbardziej poważnym tonem, nieco zaniepokojona informacją o barmanie.
A propos! Uniosła spojrzenie i natychmiast skupiła na sobie uwagę obsługi, przywołując do ich stolika kelnera, który szybko zebrał zamówienia. Skrzacie wino było dobre na wszystko, a jak miło słuchało się przy nim dalszych plotek!
- Nie mam pojęcia, kto zdecydował się na organizację stypy w takim miejscu, ale powiem ci, że ostatnio nie mam szczęścia do lokali. W Złotym Zniczu też nie spotkało mnie nic miłego – aż wzdrygnęła się na wspomnienie niedawnych przejść w tej, podobno renomowanej, mekce socjety.
Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała odnośnie Rosalie i Deimosa, a swojemu zdziwieniu dała upust poprzez niekontrolowane wytrzeszczenie oczu i może niezbyt eleganckie otwarcie buzi. Szybko to jednak opanowała, pragnąc jak najszybciej pocieszyć jakoś kuzynkę. Choć, doprawdy, nie bardzo wiedziała, jak mogłaby to zrobić.
- Więc to była kwestia jednego dnia? Niesamowite, jak bardzo los postanowił z was zakpić! Ale czy on nie miał nic do powiedzenia w tym względzie? Jest już przecież dorosły. Nie mogę powiedzieć, ze stary, bo mój Parys jest przecież starszy, ale nie w tym rzecz. Biedna Megara, tak bardzo obawiała się tego posunięcia rodziców. Rosalie, proszę cię, nie nienawidź jej. Może gdybyście się zjednoczyły, udałoby się to jakoś odkręcić? – zapytała naiwnie, wpatrzona w blondynkę uważnie – Chciałabyś, żeby został twoim mężem? Tak naprawdę, z miłości?
Czy coś takiego jak miłość romantyczna istniało jeszcze na tym świecie? Jeśli tak, cała wiara w nią przypadła chyba w puli Tristanowi, gdy Rosierowie stawali w kolejce, w boskim rozdaniu.
- Na otrucie każdy z nas reagował inaczej, ja nie piłam wina, więc największe dolegliwości mnie ominęły, ale później i do nas przedostał się ten gaz, to on mnie właśnie tak załatwił. A przynajmniej tak podejrzewam, bo nie pamiętam wszystkiego, co się tam działo, musiałam swoją wersję wieczoru porównywać z Leonardem – wreszcie się wyprostowała, sięgając po kieliszek z przyniesionym właśnie winem – Ach, no tak, bo nie mówiłam ci, ale Leo Crouch też tam ze mną był. I Beatrice, Bastian oraz Nicolas Nott. I jakiś znajomy Venus oraz troje ludzi, o których nawet nie warto wspominać – machnęła ręką, jakby pozbywała się z umysłu twarzy Thorleya, Mony i Rhian.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Kasyno [odnośnik]22.09.15 19:13
Oczywiście, że tak. Biedny barman, naprawdę chciałam mu pomóc, ale sama rozumiesz… – powiedziałam.
Oh, kochana Darcy, kiedy ja byłam zajęta paplaniną, ona pomyślała o tym, aby w końcu coś zamówić. Złożyłyśmy więc zamówienie, a kiedy kelner się oddalił, ponownie spojrzałam na kuzynkę.
W Złotym Zniczy? Co się tam takiego wydarzyło? – spytałam zainteresowana.
Po dokończeniu swojej opowieści o Deimosie, moja kuzynka wydawała się bardzo zaskoczona tym faktem. W sumie to się jej nie dziwię, staraliśmy się, aby nasze spotkania wyglądały jak najbardziej naturalnie. Utratę pana Carrowa bardzo przeżyłam i cieszyłam się, gdy Darcy starała się mnie pocieszyć.
Gdyby przyszedł dzień wcześniej do mojego ojca, wszystko potoczyłoby się inaczej. Papa na pewno by się zgodził, w końcu to Carrow. Wydaje mi się, że jego rodzice uzgodnili to z Państwem Malfoy za jego plecami, a jemu nie wypadało nie uszanować ich decyzji. Jak mam jej nie nienawidzić? Przecież przez jej rodzinę, to ja straciłam szansę na dobre zamążpójście – stwierdziłam trochę egoistycznie. – To chyba nie byłoby w dobrym stylu, gdyby Deimos zerwał zaręczyny. Naraziłby się rodzicom i Państwu Malfoy.
Gdy moja kuzynka zapytała się czy to z miłości, zarumieniłam się delikatnie. Od szybkiej odpowiedzi odwiodło mnie przyjście barmana, który podał nam zamówienie. Dopiero kiedy odszedł spojrzałam na przyjaciółkę.
Nie wiem, bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało i spędzało czas. To bardzo uprzejmy, szarmancki mężczyzna, który wie jak traktować kobietę. Nie pogardziłabym takim mężem – odpowiedziałam.
Wysłuchałam Darcy, gdy opowiadała mi, co wydarzyło się u nich przy stoliku. Byłam niezwykle zdziwiona, bo przez zamieszanie u nas przy barze, nawet nie widziałam, że coś dziwnego działo się też przy innych stolikach. Byłam bardzo szczęśliwa, że jej nic poważnego się nie stało.
Dobrze, że wyszłaś z tego tylko z lekkim zatruciem, to mogło skończyć się o wiele gorzej. Pana Notta miałam okazję ostatnio poznać, nie wydawał się jednak dla mnie zbyt miły. O Venus lepiej nie rozmawiajmy, wiesz jak na nią reaguję. A jeszcze muszę ją znosić, jak tam przyjeżdżam porozmawiać o Jednorożcach. Ja nie wiem, co ty w niej widzisz – dziwiłam się kuzynce.
Udało nam się już prawie wszystko obgadać, trzeba by pomyśleć o jakiejś rozrywce. Spojrzałam na kuzynkę z uśmiechem na twarzy, widać było, że jestem trochę podekscytowana.
Brakowało mi ostatnio rozrywki z tobą, co masz dzisiaj w planach, moja droga? – zapytałam.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Kasyno DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Kasyno [odnośnik]11.11.15 17:24
Choć przywoływanie w pamięci wydarzeń z restauracji nie było jej do końca miłe, czuła się winna sprawozdania kuzynce choć skróconej wersji wydarzeń. W końcu nadrabiały tym spotkaniem swoją długawą jak na nie rozłąkę, dlatego nie mogła jedynie wyciągać nowinek z Rosalie, musiała także dodać coś od siebie.
- Parys zaprosił mnie na koncert do Złotego Znicza, zarezerwował stolik w pierwszym rzędzie, ale chwilę przed rozpoczęciem przysiadła się do nas nieproszona Diana i chociaż bardzo starałam się zachowywać kulturalnie, trochę mnie zirytowała swoim zachowaniem i uwagami – Rosier przewróciła oczami, bo chyba każdy, kto bliżej poznał jej kuzynkę ze strony matki wiedział, jakim ziółkiem potrafiła się stać – A jeszcze później dołączył do nas jakiś wstawiony czarodziej, który chyba żywił urazę do Parysa, bo zaczął go wyzywać – przemilczała zgrabnie wyrzuty o martwej narzeczonej; nie było to coś godnego zaprzątania sobie głowy, zwłaszcza dziś – Nie mogłam się nawet cieszyć koncertem, ulotniliśmy się stamtąd jak najszybciej – zakończyła swoją wypowiedź i sięgnęła po skrzacie wino, upijając kolejny łyk.
Zastanawiała się jak przekonać kuzynkę, by nie żywiła nienawistnych uczuć w stosunku do Megary. Nie chciała jej do niczego zmuszać ani tym bardziej jawić się jako osoba, która nie stoi do końca po jej stronie, chciała jednak wyjaśnić sytuację, której winowajcą był zupełnie kto inny.
- To przecież wszystko wina panów Malfoya i Carrowa, zamiast wysłuchać własnych dzieci woleli zajrzeć sobie wzajemnie do kieszeni i rodowodów, by stworzyć mieszankę pozornie doskonałą – prychnęła, na przykładzie nieszczęścia kuzynki po raz kolejny zauważając jawne wady aranżowanych małżeństw – Rosalie, jesteś młoda i piękna, czas pomoże Ci zapomnieć, a los wynagrodzi jeszcze wspanialszym mężem – gdy życzyła jej wszystkiego najlepszego miała nadzieję, że wuj Yaxley nie szykuje już dla swojej córki jakiegoś niepożądanego kandydata – Twojego ślubu będą ci zazdrościć wszystkie panny, ja zapewne też, a o sukni napiszą cały artykuł w Czarownicy!
Sądząc, że wystarczająco zagalopowała się już w wybieganiu w przyszłość i pragnąc rozerwać się wreszcie z kuzynką, zostawiając za sobą ciężkie tematy, panna Rosier rozejrzała się dyskretnie i po chwili nieznacznie nachyliła nad stolikiem, zwracając się do Rosalie teatralnym szeptem.
- Widzisz tamtych mężczyzn przy kościach kłamców? Sądzisz, że następną kolejkę mogłybyśmy wypić na ich koszt? – uśmiechnęła się szelmowsko na myśl o tym, że kuzynka podejmie wyzwanie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Kasyno [odnośnik]12.11.15 21:23
Wysłuchałam opowieści Darcy, w pełni zgadzając się z nią co do zachowania Diany i obcego jej mężczyzny. Zaczęłam mruczeć do siebie, że jak to tak można, podchodzić pod wpływem alkoholu, bez proszenia i jeszcze zacząć obrażać. Nie zdziwiłam się, że moja kuzynka wraz z Persem uciekli stamtąd jak najszybciej.
Naprawdę współczuje ci wieczoru, a mogło być tak pięknie. Przynajniej tak się zapowiadało – stwierdziłam z żalem w głosie. Naprawdę było mi przykro z tego powodu.
Słuchając tego co panna Rosier miała do powiedzenia na temat Megary nie patrzyłam jej w oczy. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że tu nie cała wina była po stronie Malfoyówny, jednakże to na nią najłatwiej było zwalić całą winę, a raczej na jej rodzinę. I to bardziej przez jej rodzinę jej nie nawidziłam. W końcu nie wypadało się tak odnosić w stosunku do osób starszych, mimo że tak strasznie mi szakodzili.
Wiesz, że nie cierpię Malfoyów, wszystko co robią, zawsze jest tak kierowane, aby innym zrobić pod górkę i dokładnie tak samo było i w tym przypadku. Nie rozumiem co państwo Carrow widzieli w tym... układzie, wątpię jednak, jakoby Megara dostała większy posag niż ja. Więc nie sądzę, aby w tej sprawie jedyną kartą przetargową były pieniądze – skwitowałam, więcej nie mając zamiaru wracać do tego tematu.
Na słowa Darcy, że jestem piękna, aż się zarumieniłam. Miło było słyszeć takie słowa od najlepszej przyjaciółki. Aczkolwiek, że i ja niedługo wyjdę za mąż i będą o mnie pochlebnie pisać w Czarownicy, jakoś zbytnio nie wierzyłam.
Ty też jesteś piękna, Darcy! I oh, tak bardzo ci zazdroszczę, że już możesz na swojej dłoni nosić zaręczynowy pierścionek – chwyciłam ją za rękę i ścisnęłam mocno. – Bycie wilą to piękna rzecz, ale i ogromne przekleństwo. Trudno jest znaleźć kogoś, kto cię pokocha, tak naprawdę, a nie wpadnie w wir zauroczenia, który wokół siebie roztaczam. Ale, dosyć o tym. Nie psujmy sobie wieczoru rozmawianiem o, póki co, niespełnionych marzeniach!
Gdy panna Rosier wskazała na mężczyzn grających w kości, spojrzałam na nich dyskretnie popijając z kieliszka alkohol, jaki dla siebie zamówiłam. Mogłam się tego spodziewać, Darcy lubiła się bawić, a i ja często w jej towarzystwie robiłam rzeczy, których normalnie nigdy bym się nie podjęła. Zastanawiałam się chwilę, czy to jest aby dobry pomysł, by w końcu ochoczo kiwnąć głową. No co, raz się żyje!
I w takich momentach krew wili zdecydowanie się przydaje. Chcesz się znowu założyć, że szybciej omamisz jednego z tych panów? Mogę nawet zacząć później, aby dać ci lekką przewagę – zaśmiałam się, delikatnie żartując z przyjaciółki. Przecież nie było nic w tym złego, Darcy genów nie zmieni, a gdyby bolała ją moja genetyka, to nie byłaby moją przyjaciółką. – To jak, którego wolisz?


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Kasyno DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Kasyno [odnośnik]14.11.15 21:39
Najważniejsze nowinki zostały już wymienione, a spędzanie wieczoru na pastwieniu się nad rodowymi zawiłościami, rozpatrywaniem niesnasek i niepowodzeń nie wydawało się być kuszącą perspektywą. Rosalie miała rację, co do Malfoyów, ale czyż podobnie nie funkcjonowała cała reszta szlachty? Własne interesy stały zawsze na pierwszym miejscu, liczyło się zachowanie dobrego imienia i wpływów, a każda skaza na reputacji była surowo karana przez tych, którzy mieli decyzyjną moc w rodzinach. Taki właśnie los spotkał Megarę, a choć Darcy niezmiernie jej współczuła, dzisiejszego wieczora jej lojalność leżała po stronie kuzynki. To z nią przyszła się tu bawić, co właśnie miała zamiar uskutecznić.
- Zobaczysz, ktoś wreszcie zasłuży na ciebie w pełni – zapewniła, sięgając po delikatną dłoń kuzynki i ściskając ją lekko – A dziś będą się ubiegać o twoją uwagę i spojrzenie. Przyniesiesz im szczęście przy stole i będą całować twoje stopy.
Miała ochotę zobaczyć, jak Rosalie wykorzystuje swój urok, by omotać sobie nieznajomych mężczyzn wokół palca i wyciągnąć na wierzch wszystkie ich słabości. Chciała, by płaszczyli się przed jej kuzynką i spełniali każdą jej zachciankę, by panna Yaxley poczuła się jak bogini i zapomniała na chwilę o Deimosie Carrow, Megarze Malfoy i miłosnym zawodzie, jaki niedawno przeżyła.
- Trochę mnie to ogranicza – dodała, przebierając po stoliku palcami lewej dłoni, zwracając uwagę na pierścionek zaręczynowy, który ją zdobił; nie chciała go zdejmować – Może więc będę dziś Twoją daleką kuzynką z Francji i zobaczymy, jak daleko zajedziemy na tym fortelu? – zaproponowała, mrugając do blondynki.
Gdy padło ostatnie pytanie, jeszcze raz przyjrzała się swoim ofiarom, by później nieznacznie skinąć głową w kierunku niższego z mężczyzn. A później opróżniła swój kieliszek i powolnym krokiem ruszyła w stronę stołu z kośćmi kłamców.
- Przepraszam, możemy się dosiąść? – zapytała po francusku, lecz nie czekała już na odpowiedź, zajmując jedno z wolnych krzeseł.
Łagodny uśmiech ozdobił jej promienną twarz, gdy zerkała na swoich nowych towarzyszy, udając niewinną Francuzeczkę.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Kasyno [odnośnik]14.11.15 23:28
Spojrzałam na pierścionek, który idealnie leżał na palcu kuzynki. Na jej miejscu również nie chciałabym go ściagać, więc jej propozycja, że dzisiaj to ja odegram pierwsze skrzypce, bardzo mi się spodobała. Trochę obawiałam się, że nie zrozumiem wszystkiego co mówi po francuzku, mój poziom nie był szczególnie zaawansowany, mimo że w młodości starałam się nauczyć tego język jak najlepiej. Nie zmienia to jednak faktu, że miałam pewne obawy, co do używania go, chociażby dlatego, że dawno tego nie robiłam.
Dobrze, w takim razie, idziemy się bawić na ich koszt – powiedziałam zadziornie i tak jak moja przyjaciółka, wypiłam resztę zawartości swojego kieliszka.
Dodałam sobie trochę otuchy i ruszyłam krok za Darcy w stronę mężczyzn. Rosierówna wybrała sobie tego niższego, mi więc został ten wyższy i to na nim przede wszystkim będę chciała skupić swoją uwagę. Mężczyzna był dosyć przystojny, może nie na tyle bym chciała się z kim kiedykolwiek wiązać, ale na dzisiejszy wieczór absolutnie wystarczy.
Moja turkusowa suknia zaczęła powiewać za mną, kiedy przechodziłam pomiędzy stolikami. Zdążyłam dojść do mężczyzn, kiedy Darcy już swoim słodkim głosikiem, czystym francuzkim zapytała, czy mogą się dosiąść. Uśmiechnęłam się szeroko, trzeba było improwizować.
Ależ kochanie, może zajmujemy komuś miejsce – powiedziałam do niej po francusku, tak dobrze jak umiałam. – Przepraszam panów, te miejsca są wolne, prawda?
Obeszłam ich dookoła specjalnie, aby wokół stolika rozniósł się zapach moich perfum. Siadając pochyliłam się delikatnie zarzucając włosami. Odsłoniłam kawałek ramienia i szyi, a do mężczyzn uśmiechnęłam się uroczo.
Moja kuzynka, przyleciała do Anglii na wakacje z Francji, bardzo ma ochotę spędzić dzisiaj miło wieczór, a panowie wydają się niezwykle interesujący – mówiłam, delikatnie gestykulując i patrząc im prosto w oczy. – Będzie nam niezwykle miło, jeśli zechcą panowie umilić nam dzisiejszy wieczór.
Rzadko bywało tak, abym starała się kogoś uwieść. Zazwyczaj tego nie robiłam, bo nie wypadało. Starałam się zachowywać poprawnie, trzymać wysoko uniesioną głowę, a swoje wdzięki pokazywać tylko w określonych momentach. To był właśnie ten moment, kiedy chciałam się zabawić, miło spędzić czas. Nie potrzeba było dużo, aby czar wili zaczął działać. Lekki uśmiech, czarujące, lekko tajemnicze spojrzenie i odsłonięcie szyi wystarczyło, aby zawrócić mężczyźnie w głowie. Tak działałyśmy i bez tych pomocy, co często było dosyć uciążliwe.
Podszedł do nas kelner pytając, czy coś zamawiamy. Spojrzałam niepewnie, najpierw na jednego z mężczyzn, potem na drugiego, jakbym tylko szukała w nich potwierdzenia, mimo że absolutnie nie było mi potrzebne. Nie wiedziałam jednak, na jakim są etapie zauroczenia, więc wypadało, aby to jakoś wyglądało. Spojrzałam na Darcy i uśmiechnęłam się uprzejmie.
Czego chciałabyś się napić? – zapytałam, znów używając swojego francuskiego.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Kasyno DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Kasyno [odnośnik]17.11.15 22:46
- Trzy piątki - mruknął powściągliwie Edgar i zaraz zmarszczył brwi, czując ból rozchodzący się w okolicy piszczela prawej nogi. Łypnął na Osmonda i jego brwi po chwili uniosły się, gdy podążył wzrokiem za spojrzeniem przyjaciela i poczuł, jak opada mu szczęka, kiedy spoglądał na dwie wyjątkowo urocze damy zmierzające w kierunku ich stolika. Na szczęście niedosłownie - przed kompromitującym wyrazem czystego zachwytu uratował go zdrowy rozsądek, więc zaraz Edgar znów przybrał marsową minę, choć spojrzał na Osmonda porozumiewawczo. I ten moment roztargnienia wystarczył, aby pewien anonimowy mężczyzna z gęstą burzą czarnych loków przytrzymywanych przez nieprzyzwoitą ilość żelu do włosów burknął pięć jedynek, nie wzbudzając niczyjej podejrzliwości. Edgar jakoś lekko oddał swoje pieniądze, skupiony tylko na wdziękach wyższej ze zbliżających się kobiet - tej o ciemnych włosach i niecodziennych rysach twarzy. Arystokratycznych. Wysłał jej lekki uśmiech - trudno było jednoznacznie stwierdzić, czy bardziej uprzejmy, czy donżuański, aż w końcu rzucił kośćmi raz jeszcze, nieprzeniknionym wzrokiem badając otrzymany wynik. Osmond za to nie był mistrzem podzielności uwagi; wszystkie myśli potrafił skupić wyłącznie na Rosalie czarującej urokiem wili wszystkich mężczyzn zgromadzonych przy stoliku. Kolejne meldunki padające z ust dżentelmenów wkrótce przestały mieć jakikolwiek sens, a kostki uderzały o blat stołu ze zbytnim impetem.
- Oczywiście, oczywiście - rzucił po francusku Osmond, a potem odchrząknął i wyprostował się w krześle. Edgar spojrzał na niego pytająco, lecz nie odezwał się. Nawet wtedy, gdy Rosalie opowiadała o swojej zagranicznej kuzynce, ostentacyjnie milczał, wbijając tylko wzrok w Darcy z niebezpiecznym półuśmiechem tańczącym na ustach. - Z chęcią dotrzymamy paniom towarzystwa - dodał jeszcze Osmond, chwaląc się swoją znajomością języków obcych. - Jak się pani podoba w Wielkiej Brytanii? - spytał kurtuazyjnie Darcy, a drugi mężczyzna po prostu pożerał ją wzrokiem, sporadycznie odwracając go i spoglądając powściągliwie na własne kostki.
Dopiero wtedy, gdy zbliżył się kelner, zabrał głos.
- Nasze piękne towarzyszki zasługują na najlepsze wino Quintin - zauważył uprzejmie Edgar, nie czekając na to, aż kobiety same złożą zamówienie. Pierwszy raz wysłał uśmiech także Rosalie, od której Osmond nie mógł oderwać spojrzenia. - A dla mnie - Toujours Pur - dodał, (przypadkowo?) podkreślając swoją pozycję.
- Dla mnie również - rzucił z uśmiechem Osmond, wreszcie przypominając sobie o grze. Westchnął teatralnie, spoglądając na Rosalie przepraszająco. - Na Slytherina! Trzy czwórki.
- Ach, proszę wybaczyć mi nieuprzejmość - żachnął się ledwie sekundę później wyższy z mężczyzn, spoglądając z uwagą na kobiety. - Edgar Parkinson. A to mój dobry przyjaciel, Osmond Goyle.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Kasyno 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kasyno [odnośnik]21.11.15 22:32
Czyją rolę odegrać dzisiaj, w jaką postać się wcielić? Musiała myśleć szybko, lecz w niczym nie ujmowało to przyjemności z zabawy, jaka miała się rozpocząć już za chwilę. Świadomie podeszła do stolika bez zaproszenia i wiedziała, że Rosalie podąży tuż za nią, a improwizacja im się opłaci.
Czar kuzynki zaczął działać jeszcze zanim zdążyła się ona przyjrzeć zebranym przy kościach mężczyznom. Bywały momenty, w których Darcy zazdrościła tego, z jaką łatwością potrafiła skupić na swoje uwagę otoczenia, onieśmielić płeć brzydszą i sprawić, by jedli jej z ręki. Lecz dzisiejszego wieczoru cieszyła się, że mogą to wszystko wykorzystać na swoją korzyść.
Uśmiechnęła się więc uroczo, nie próbując na siłę dorównać blondynce, a raczej stosując własną strategię, która czyniła tę zabawą równie ciekawą. Zabawę włosami zostawiła na później, delikatny gest oparcia łokcia na stoliku i dotknięcie dłonią szyi powinny wystarczyć na początek.
- Bardzo panowie uprzejmi – rzekła, przerzucając się już na angielski, pozostawiając jednak mocny, francuski akcent – Wasz kraj jest magnifique! Kuzynka doskonale się mną opiekuje, a dziś postanowiła pokazać mi Wasze barwne, wieczorne życie.
Posłała Rosalie rozpromienione spojrzenie, specjalnie ignorując wpatrzonego w nią mężczyznę. Skoro jej kuzynka nie zawróciła mu od razu w głowie, widocznie sama Darcy miała w sobie coś, co zwróciło jego uwagę. Rosier postanowiła naciągać tę strunę jeszcze jakiś czas, by w efekcie wydobyć z niej pożądany dźwięk.
Zamówienie wina skomentowała delikatnym skinieniem głowy, bo panowie doskonale trafili w gusta. Jej własne, oraz obranej na potrzeby wieczora roli.
- Cornelia Tripe – przedstawiła się wdzięcznie, zapożyczając personalia od jednej z francuskich krewnych rodu Blacków, którą poznała na weselu Druelli. Całkowicie zmyślone nazwisko nie byłoby dobrą opcją na dłuższą metę, a w razie czego znała przecież kilka faktów z życia panny Tripe i mogła wykorzystać je, gdyby sytuacja tego wymagała. Choć nie spodziewała się, by panów interesowało cokolwiek poza urodą i statusem krwi swoich towarzyszek.
- Nigdy nie miałam okazji poznać dobrze reguł tej gry. Zechce mnie pan wtajemniczyć? – zapytała, spoglądając na toczącą się rozgrywkę i odwzajemniając wreszcie spojrzenie Edgara. Reszta mężczyzn należała dziś do Rosalie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Kasyno [odnośnik]28.11.15 11:43
Nie było to trudne, czar ich złapał w oka mgnieniu, większość skupiła się na mnie, jeden wyjątek pochłaniał wzrokiem Darcy. Ale jak najbardziej mi to odpowiadało, moja kuzynka też zasługiwała a trochę rozrywki. Jak się okazało, mężczyźni mówili po Franczuku. Odetchnęłam trochę z ulgą, robienie za tłumacza nie było moją dobrą stroną. Uśmiechnęłam się, mocno się starając, aby nie prychnąć z rozbawienia. “Magnifique” z ust mojej kuzynki brzmiało niezwykle komicznie, dawno nie słyszałam tak mocnego u niej akcentu Francuskiego, przecież niezwykle dobrze mówiła po Angielsku. Pozwoliłam jej się wypowiedzieć, co jakiś czas przytakując i posyłając czarujące uśmiechy do panów. Nie było to konieczne, rybka chwyciła haczyk, ale dla samej zabawy, czemu nie.
Wino było bardzo dobrym wyborem, panowie mieli bardzo dobry gust i na pewno trafili i w nasze. W między czasie nadal grali w kości, jeden z mężczyzn wylosował jakieś trzy czwórki. Spojrzałam więc na jego wynik, odrywając wzrok dopiero, gdy się przedstawiali. Pan Goyle i pan Parkinson. Doborowe towarzystwo, na lepsze chyba nie mogliśmy trafić. Rodziny Goylów absolutnie nie znałam, nie bywali oni bowiem na salonach, a z rodem Parkinsonów mieliśmy dobre kontakty, aczkolwiek tego mężczyzny w absolutnie nie kojarzyłam. Może jakaś dalsza rodzina? Spojrzałam na Darcy, gdy ta stwierdziła, że nazywa się Cornelia. Trzeba będzie zapamiętać.
- Alice Stalk - odpowiedziałam.
Słyszałam kiedyś o jakiejś dalekiej rodzinie o tym nazwisku, która wyemigrowała już dawno temu do Europy, nie było więc problemów, aby ktokolwiek ich znał.
- Również nigdy nie grałam w kości - dodałam od siebie. - I zaczynam chyba żałować, ponieważ gra wydaje się niezwykle emocjonująca. Sądząc po pańskim zaangażowaniu, panie Goyl, jak mniemam dobrze panu idzie? Czy nie bardzo?
Spojrzałam na mężczyznę patrząc mu prosto w oczy przez chwilę milcząc. Nagle przyszło mi coś do głowy, nie spuszczając z niego wzroku wyprostowałam się ładnie i delikatnie przerzuciłam włosy na drugą stronę, ukazując drugie ramię.
- Jeśli panowie nie mają nic przeciwko, proponowałabym rozpoczął grę od początku. Ja z moją kochaną kuzynką poduczymy się zasad, a za to - wykonałam ruch ręką nad stołem, jakbym wysypywała jakiś tajemniczy proszek - przyniesiemy panom szczęście.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Kasyno DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Kasyno [odnośnik]02.12.15 17:10
- Nie powinienem mówić na głos, jak mi idzie - wyjaśnił Osmond z uśmiechem błądzącym na wargach. - Po pierwsze, lepiej nie zapeszać, po drugie, byłaby to nieprzemyślana dekonspiracja i przeciwnicy od razu odkryliby, czy blefuję, czy nie - dodał, powracając spojrzeniem do własnych kostek.
Gdy padły nazwiska kobiet, lewy kącik ust Edgara drgnął nieznacznie; uniósł wzrok, wysłał im uprzejme, choć chłodne i powściągliwe spojrzenie. Jedną dłonią powędrował ku kryształowej szklance, którą ledwie ułamek sekundy wcześniej przyniósł mu kelner - zatopił usta w alkoholu, jakby delektując się słowami, które miały niedługo przeszyć ciszę.
- Zaraz z chęcią wytłumaczymy paniom zasady. Bo zdaje się, że wkrótce zakończymy grę - odparł ostrożnie, wsłuchując się w dźwięk kości uderzających o drewniany blat. I znowu wszyscy zamilkli, jakby czcząc podniosłą chwilę hazardu. Padły pierwsze meldunki - brodaty mężczyzna, mimowolnie zaciskając palce w pięść i prostując je chwilę później, wymruczał trzy szóstki, niewielki jegomość o lokach o barwie kasztanu nerwowo zerknął w stronę góry pieniędzy, szczupły, wysoki młodzieniec wybębnił palcami o stół powolny, nieznany rytm.
- Cztery szóstki - podbił Osmond, kątem oka spoglądając na przyjaciela, którego kolej wreszcie nadeszła. Lecz ten milczał. Zastanawiał się może zbyt długo, jednocześnie wyjmując z wewnętrznej kieszeni marynarki papierosa; włożył go między usta, niespiesznie - ku niemej irytacji przeciwników - zapalając jego koniec. Osmond uśmiechnął się przepraszająco najpierw do Cornelii, a potem do Alice (zatrzymując na niej dłużej spojrzenie), mając nadzieję, że kobiety zrozumieją, jak wielką świętość stanowił przy tym stoliku hazard. Świętość, której nie można było zaburzać pustymi słowami.
- Sześć jedynek - powiedział w końcu Edgar spokojnym, wyważonym tonem, zupełnie, jakby wcale nie ryzykował wiele; ten rozkład kości zdawał się na tyle absurdalny, że pozostali mężczyźni zwątpili. Choć wyłącznie na chwilę.
- Sprawdzam - padło wreszcie z ust jasnowłosego młodzieńca chudego jak tyczka, a na twarzy Edgara rozbłysnął niebezpieczny uśmiech - taki, że nawet Osmond, jego najlepszy przyjaciel, poczuł dreszcz niepokoju wędrujący w okolicach karku. Wszyscy mężczyźni unieśli kubki i, ku nieukrytemu zaskoczeniu pozostałych, dokładnie sześć kości ukazywało jedno oczko. Można było dosłyszeć ciche pomruki dochodzące nie tylko od ich stolika, lecz także sąsiedniego, a większość spojrzeń skupiła się na Edgarze, który w milczeniu zgarniał dłonią sporą pulę pieniędzy, zerkając przy tym bez jakiegokolwiek wyrazu na Darcy.
A Osmond zaśmiał się radośnie, spoglądając na przyjaciela.
- I znowu wygrałeś - rzucił lekko, kręcąc ledwo zauważalnie głową. - Kolejna rundka, panowie? Pokażmy wreszcie panu Parkinsonowi, że nawet do niego fortuna kiedyś przestanie się uśmiechać. - Wyszczerzył się zaczepnie, a kąciki ust Edgara drgnęły ponownie, delikatnie unosząc się.
- Zasady właściwie są proste - powiedział w końcu Parkinson, przez chwilę patrząc na Darcy, a potem znów na stół. - Każdy z graczy z początku dysponuje pięcioma kośćmi, którymi rzuca pod kubkiem, z dala od wzroku innych. Spoglądając wyłącznie na własne wyniki, zaczynamy licytację. - A mówiąc to, wykonywał wszystkie czynności, które właśnie opisywał - pozostali mężczyźni robili dokładnie to samo.
- Musimy oszacować, ile kostek z określoną liczbą oczek znajduje się aktualnie na całym stole; jedynki działają jak jokery, mogą, niczym kameleon, przybrać każdą postać, choć są przez to wyjątkowo niebezpieczne - wtrącił Osmond, spoglądając znad kubka na kobiety. - Licytujemy się do momentu, aż ktoś zażąda sprawdzenia.
- Sześć piątek - powiedział w dokładnie tym samym momencie Edgar, składając meldunek. Osmond parsknął śmiechem raz jeszcze, nachylając się konspiracyjnie w stronę pięknych towarzyszek.
- A Edgar to niedościgniony mistrz kości kłamców - zdradził im w sekrecie, który pomimo tego, że cichy, mógł zostać usłyszany przez absolutnie wszystkich. W tym przez samego Parkinsona, który jednak nawet nie drgnął, skupiony na grze.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Kasyno 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 11 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Next

Kasyno
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach