Wydarzenia


Ekipa forum
Droga między magazynami
AutorWiadomość
Droga między magazynami [odnośnik]05.03.17 14:08
First topic message reminder :

Droga między magazynami

Pomiędzy dwoma większymi magazynami wiedzie okryta mrokiem i nadgryziona zębem czasu ścieżka; jest długa, wąska, schowana w czymś na kształt lichego, kamiennego tunelu. Jako że korytarzowi często zdarza się podtopić (czy to wskutek niedawnej ulewy, czy dziwnych, ciemnych interesów, którymi często zajmują się tutejsze oprychy), na jego środku została ułożona krzywa, nadpleśniała i wiecznie wilgotna kładka. Pada na nią światło przebijające się przez podziurawiony, zapadający się sufit.
Droga jest długa i czasem za słupami bądź zakrętami czai się coś, czego odwiedzający to miejsce nigdy by się nie spodziewali - podejrzani handlarze przeklętymi amuletami, mocno obity, nieprzytomny jegomość balansujący na pograniczu śmierci czy krwiożercze i zmutowane chochliki kornwalijskie atakujące przechodniów. Zazwyczaj panuje tu jednak całkowita cisza, która jednak wcale nie uspokaja, a napełnia jeszcze większym niepokojem.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Droga między magazynami  - Page 13 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Droga między magazynami [odnośnik]26.08.23 16:16
W tej profesji nie istniało coś takiego jak współpracownik godny zaufania, ale chociaż za Vale'a nie dałaby sobie obciąć palca ani nawet pukla włosów, nie zamierzała też - przynajmniej w najbliższym czasie - wbijać mu noża w plecy. W jej paradoksalnym systemie wartości ludzie tacy jak oni byli warci krocie. Niewyobrażalnie więcej złota niż jacyś celebryci czy fanatyczni politycy. Za sprytnego skurczybyka ze znajomościami w półświatku musieliby jej zapłacić jego wagę w kruszcu, żeby choć wzięła pod uwagę zlecenie, w którego efekcie miałby zostać udupiony. Nie chciała robić sobie wrogów na własnym podwórku, czy - jakby to mniej łagodnie określiła Vi - srać sobie do wyra.
Ich nić porozumienia może i była wątła, ale i tak silniejsza niż podstawy, na których zbudowano to państwo. A choć Vale miał paskudny charakter i pizdę zamiast brata, wiedziała że nie wybiera się ani tego ani tego.
- Mogę ci załatwić nawet dwa takie worki, jeśli dzięki temu będę miała okazję popatrzeć jak robisz obiad sierotom. Ale ubierzesz fartuch kucharza, prawda? Musi być koniecznie fartuch. I wianek na głowie - Uśmiechnęła się podle. Większość jej uśmiechów taka była, nie potrafiła uśmiechać się pięknie, jak kobieta. Ale znała Vale'a na tyle, by wiedzieć, że mu to nie przeszkadza. Wiedziała też, że może pozwolić sobie, by w prowokacyjny sposób przesunąć dłonią po jego plecach aż do paska, za który wsunęła jeden palec.
Ale tylko do momentu, w którym weszli na teren - potem pozostawało już tylko skupienie, do czasu - rzecz jasna - cholernego świętowania.
Zawahała się jednak, na najkrótszą możliwą chwilę, kiedy odpowiedział na jej pytanie. Śmiech, który wyrwał się z jej ust był wymuszony i nieco wysoki, jakby coś stanęło jej w gardle. Kurwa, że też byli ją w stanie jeszcze zaskoczyć.
- Dzieciaka żywego? Cholera, Vale, przypomnij mi jak mi kiedyś odpierdoli, żebym się nie pchała do twojej, ekhm, dziedziny. Nie cierpię dzieci. - To była prawda, ale zabrzmiała nieprzekonująco. Jej palce same pomknęły do zwitki starego tytoniu, same wepchnęły ją w usta. Dym odczulał i zobojętniał. - A po co w ogóle mordować, jeśli nikt ci za to nie płaci? Kurwa, ryzykować... dożywocie... albo stryczek. Zależy kto. No chyba, że to mugol. Chyba, że, kurwa, mugol. - Nie była uprzedzona do niemagicznych, po prawdzie to nijak nie interesowała się polityką. Ale pewnym prawidłowościom dzisiejszej rzeczywistości trudno byłoby zaprzeczać.
Nie zdziwiła się, że Viktorowi nie przyszło tak łatwo wyłapać tych samych szczegółów. Jej fucha opierała się na pedantycznym wręcz unikaniu konfrontacji, musiała umieć czytać z otoczenia jak z otwartej księgi, rozpoznać każdy przejaw ludzkiej obecności dokładniej nawet niż Homenum Revelio.
- Ludzkie. Zwierzęta się nie poruszają tak niezdarnie, a na dachu jest blacha. Stawiam galeona, że ktoś się tam czołga. Chyba miałeś rację i są tu przed nami - Uśmiechnęła się krzywo na błysk noża w wyciągniętej ręce Vale'a. Jej własny znajdował się wciąż skromnie upakowany w pokrowcu przyczepionym do łydki.
Nie marnowała czasu, dała Victorowi znak dłonią, żeby się za dużo już nie odzywał, a potem znalazła słaby punkt elewacji, wnęki, w których doskonale mieściły się jej małe stopy. Wspięła się na budynek, przeskakując z jednej obluzowanej cegły na drugą, chwytając parapetów i rur, w ciemności i w czarnym płaszczu przywodząc pewnie Victorowi na myśl smukłego, małego pająka.
Na górze przekonała się o tym, co wcześniej już wydawało jej się logiczne - od komina do drugiego skraju dachu prowadził szary ślad.
- Spierdala drugą stroną - obwieściła Vale'owi głośniej, bo po części już byli spaleni, nie było sensu mamrotać; zwłaszcza, że gonił ich czas. Zlecenie, mimo najrozkoszniejszej pewności siebie Victora, do kogoś dotarło szybciej.
[bylobrzydkobedzieladnie]


do not be afraid to  bare your teeth
you were not brought into this world
covered in blood to become a gentle
tamed thing
Kina Huxley
Kina Huxley
Zawód : Najemniczka
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
boli mnie głowa
i nie mogę spać
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
whore
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11111-kina-huxley https://www.morsmordre.net/t11158-szczurolap#343501 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f418-borough-of-enfield-crimson-street-48-nora https://www.morsmordre.net/t11163-skrzynia-pod-lozkiem#343535 https://www.morsmordre.net/t11159-kina-huxley#343508
Re: Droga między magazynami [odnośnik]20.09.23 15:17
Mhm ― mruknął, wpuszczając jej słowa jednym uchem i wypuszczając drugim. Może być i strój pierdolonej księżniczki, nie dbał o to, bo i tak nie miało szansy się ziścić. Od dotyku nie uciekł, choć nie był dla niego zbyt przyjemny; dawniej zdarzało mu się skorzystać z oferowanych przez Kinę usług, ale nie było to nic wzniosłego. Potrzeba ― cielesna w jego przypadku, finansowa w jej. Nic więcej. Teraz z kolei mieli na głowie chujowe zlecenie, a także widmo ogona na karku, więc niespecjalnie go ucieszyła wizja Huxley błądzącej gdzieś w obłokach koloru burdelowego różu.
Przyśpieszył kroku.
Przypomnę ― obiecał, nawet nie spoglądając w jej stronę. Odetchnął głębiej; powietrze nocy było zimne i wilgotne, smród pobliskiej rzeki to słabł, to przybierał na sile. Ciekawe, czy Omyk zszedł już do kanałów szukać nowego składowiska na trupy, nowego miejsca przerzutu. Na częściach ludzkich też dało się zarobić, a Mary nie lubiła, kiedy jakakolwiek forma zarobku z trupa przechodziła jej koło nosa.
Nikt nie zabija bez powodu ― mruknął, wzruszając ramionami. ― Chyba, że jakieś bezmyślne pojeby. Profesjonaliści dbają tylko o cel, ewentualnie o to, by nikt nie rozniósł informacji po chodnikach. Rozgłos nam niepotrzebny.
Nie lubił zabijać niewinnych. Nie dlatego, że ruszało go sumienie, nie dlatego, że żałował, tylko dlatego, że się to kurewsko nie opłacało i niosło w sobie nikłą obietnicę potencjalnie spierdolonego interesu. Ale jeśli rzeczony niewinny znalazł się w złym miejscu o złym czasie, wtedy… cóż, wtedy nie było innego wyjścia.
Lepiej pobrudzić sobie ręce, niż potem siedzieć w cieniu ze stulonymi uszami i czekać, aż sprawa przycichnie.
Temat jednak umarł, bo pojawiły się komplikacje. Odgłosy, niepokój, nieprzyjemne, zimne wrażenie, że coś jest kurwa nie tak. Podejrzewał, że dziwka fortuna nie da mu spokoju, podejrzewał, że coś się w końcu spierdoli. Ostatnie zlecenie poszło najwyraźniej zbyt gładko, by mieć spokój. Westchnął w duchu.
Kina nie marnowała czasu. Wspięła się zwinnie na budynek, z mistrzowską precyzją wyszykując kolejne punkty oparcia i uchwyty, zamiotła czarnym płaszczem kant dachu, a już po chwili zniknęła mu z pola widzenia, a z góry nadeszło wyjaśnienie. Dokładnie takiego, jakiego się spodziewał, odkąd tylko powiedziała o śladach.
Kurwa ― burknął tylko i puścił się biegiem z powrotem. Gwałtownie skręcił w parszywy, śmierdzący zaułek przy budynku, przeskoczył hałdę śmieci, wypadł po drugiej stronie akurat by usłyszeć czyjeś kroki. Drobne, szybkie, zdecydowanie oddalające się. Nie miał szans dogonić intruza, ale miał za to pewien trop. Przykucnął z kwaśną miną, zbadał palcami pozostawione ślady. Stopa była wąska, nieduża, co sugerowało udział baby. W powietrzu czuł jeszcze słabą woń tanich, obrzydliwie słodkich perfum, więc zapewne amatorka. Obrócił nóż w dłoni i podniósł się akurat w momencie w którym Huxley postanowiła zejść z dachu.
Nasza towarzyszka chyba się zgubiła ― obwieścił zimnym tonem, obserwując jak srebrny okruch księżyca odbija się w ostrzu ― ale tam dalej jest zajebiste błoto, więc zostawi do siebie łatwy trop. ― Spojrzał na Huxley z ukosa, w myśli rozdzielając łupy. I jeśli choć trochę go znała, to po samym spojrzeniu mogła odgadnąć najbliższą przyszłość uciekającej panny.
Piwnica w dokach. Tam zazwyczaj wszystko miało swój początek i koniec.

|zt?


Soul for sale

Victor Vale
Victor Vale
Zawód : morderca, zbir do wynajęcia
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler

red comes in many shades

OPCM : 13 +1
UROKI : 11 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11520-victor-vale https://www.morsmordre.net/t11555-damocles#358098 https://www.morsmordre.net/t12154-victor-vale#374133 https://www.morsmordre.net/f439-smiertelny-nokturn-34 https://www.morsmordre.net/t11553-skrytka-bankowa-nr-2512#358090 https://www.morsmordre.net/t11556-victor-vale#358128
Re: Droga między magazynami [odnośnik]12.10.23 16:18
Seks z rzadka sprawiał jej jakąkolwiek przyjemność - właściwie, jak dotąd wspominała tylko jednego człowieka, którego obecność w jej łóżku naprawdę odbierała oddech i wszystkie myśli. Zazwyczaj, choćby nie wiem jak się starali - dla niektórych mężczyzn był to z niejasnego dla niej powodu cholerny punkt honoru - nie byli w stanie jej zadowolić. Zręcznie jednak i z wprawą udawała, że jest wręcz przeciwnie. Prowadziła grę, by nikogo do siebie nie zniechęcić, zwłaszcza jeśli pachniał złotem. Dawała im czego chcieli a oni dawali jej pieniądze. Seks z biegiem lat stał się dla niej czynnością czysto mechaniczną i komercyjną. Straciła nim zainteresowanie, choć nawet w tak parszywym burdelu jak ten na Crimson Street nauczyła się wiele.
Jej zaczepki wobec Victora były raczej powodowane złośliwością i chęcią rozładowania ciężkiej atmosfery gorącego lata w śmierdzącym porcie niż jakąkolwiek chucią. A gdyby nawet, nie przyjęłaby od niego pieniędzy. Nie puszczała się od dawna, wiedział o tym. Handlowanie ciałem było dobre do momentu, w którym zrozumiała, że zarobi więcej na innych specyficznych umiejętnościach. Miała też serdecznie dość dawania obcym ludziom dostępu do swojej intymności, ustawicznego braku szacunku. Jakkolwiek była sparszywiała, zasługiwała na to, by budzić respekt. I budziła - w tych środowiskach, na których jej zależało, dzięki własnej mozolnej pracy.
- Już nie uciekaj jak dziewica - Gdy przyspieszył kroku zrobiła to samo, ale nie dotykała go; wcisnęła dłonie do kieszeni i przygryzła mocno papierosa, którego miała w ustach. Po jakimś czasie wypluła niedopałek. - Jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli i zamkniemy temat workiem złota to możemy zahaczyć o moją norę. Na seks - dorzuciła lekko jakby rozmawiali o tym jaką herbatę wypiją dzisiaj do kolacji. Bo chociaż dawno już zerwała z prostytucją, wciąż zdarzało jej się oferować seks wspólnikom. Poza bezbłędnie wykonywanymi zleceniami, gwałtownością i pogardą dla tchórzostwa, słynęła też z tego. Cóż, mężczyźni lubili z nią pracować. Tym razem jednak wybierała ich sobie sama; a jeśli byli nachalnymi skurwysynami albo zdesperowanymi pizdami, momentalnie spadali na dno jej rankingu.
Victor nie był żadnym z nich. Jego bezwzględność, choć niepokojąca, była też cholernie seksowna.
- No jasne - mruknęła, gdy wspomniał o zabijaniu bez powodu. Potem parsknęła. - Myślę, że gdyby ktoś mi zagroził, to też bym zabiła. Albo łowca albo ofiara, mówią, a ja nigdy nie byłam ofiarą - Skłamała gładko, choć ból zaleczonych już dawno siniaków spłynął na nią fantomowymi falami. - Zresztą, po to mam przy sobie nóż. Nawet jeśli zwykle przecinam im tylko ścięgna, żeby nie byli w stanie mnie gonić.
Potem ucięła gadkę, przyszedł czas na działanie. Nasłuchiwała w milczeniu, w milczeniu też wspięła się na dach, wyczuwając punkty ciężkości i punkty podparcia już właściwie instynktownie. Choć brak oka utrudniał jej celowanie i skoki (jebana percepcja głębi), przy wspinaczce korzystała przede wszystkim z dotyku. Dotyku i doskonałej świadomości własnego ciała.
Kiedy potwierdziły się jej najgorsze przypuszczenia, Victor ze swojej pozycji wystrzelił pierwszy. Kina odczekała moment, by przelecieć wzrokiem krzywy dach, zajrzeć do komina i upewnić się, że nigdzie nie zostały pułapki ani niedobitki. Zajęło to nie więcej jak dziesięć sekund; po tym czasie zeskoczyła - ostrożniej i mniej sprawnie niż przy wspinaczce, ale odrobina nieodpowiedzialnej odwagi pozwoliła jej zaoszczędzić czas i odepchnąć się przy ostatnim parapecie. Wylądowała w przykucu z porządnie obtartym kolanem. Trudno. Ból towarzyszył jej od zawsze.
Żwawo dołączyła do Victora, nie dając po sobie nawet drgnięciem powieki poznać, że przeszkadzają jej rozdarte spodnie i ślady krwi. Ręce miała skrzyżowane za plecami, w jednej dłoni ściskała sztylet, w drugiej różdżkę.
- Masz rację - Wyczuła woń perfum i zmarszczyła z pogardą brwi. - Co za idiotka... zresztą. Lepiej dla nas. Chodźmy zanim ptaszek odfrunie za daleko - Podążyła śladami, które wskazał Victor.
Jeśli perspektywa bycia świadkiem morderstwa jej się nie podobała, też tego nie okazała. Widziała już dość obrzydliwych rzeczy, od egzekucji na Connaught Square po gwałty w Tower i martwe ciała porzucone w rowach po Bezksiężycowej Nocy.
W biznesie jakikolwiek przejaw słabości, choćby krzywą miną, był wszak proszeniem się o problem.

/zt!


do not be afraid to  bare your teeth
you were not brought into this world
covered in blood to become a gentle
tamed thing
Kina Huxley
Kina Huxley
Zawód : Najemniczka
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
boli mnie głowa
i nie mogę spać
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
whore
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11111-kina-huxley https://www.morsmordre.net/t11158-szczurolap#343501 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f418-borough-of-enfield-crimson-street-48-nora https://www.morsmordre.net/t11163-skrzynia-pod-lozkiem#343535 https://www.morsmordre.net/t11159-kina-huxley#343508

Strona 13 z 13 Previous  1, 2, 3 ... 11, 12, 13

Droga między magazynami
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach