Wydarzenia


Ekipa forum
Dworzec King Cross
AutorWiadomość
Dworzec King Cross [odnośnik]27.06.15 22:13
First topic message reminder :

Dworzec King Cross

"Przy peronie stał czerwony parowóz, a za nim wagony pełne ludzi. Na tabliczce widniał napis: Pociąg ekspresowy do Hogwartu, godzina jedenasta. Harry spojrzał za siebie i tam, gdzie była barierka, zobaczył łuk z kutego żelaza z napisem: Peron numer dziewięć i trzy czwarte. A więc udało się.
Kłęby dymu z parowozu przepływały nad głowami ludzi, a pomiędzy ich nogami kręciło się mnóstwo kotów różnej maści. Przez zgiełk podnieconych głosów i zgrzyt ciężkich kufrów przebijało się od czasu do czasu pohukiwanie sów. W kilku wagonach było już pełno uczniów. Niektórzy wychylali się przez okna, by porozmawiać ze swoimi rodzinami, inni walczyli o miejsca siedzące. Harry pchał swój wózek wzdłuż pociągu, rozglądając się za wolnym miejscem".
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy i +10 dla Śmierciożerców.


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 28.08.18 20:15, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dworzec King Cross - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Dworzec King Cross [odnośnik]18.02.19 12:39
- Nie znowu tak wielu - uśmiechną się lekko, splatając swoje dłonie za plecami i pozwalając czarownicy się prowadzić w miejsce anomalii. W końcu ją uspokoiła, musiała wiedzieć dokąd się przemieszczać - Może nie wyglądam, lecz mam już na karku trzydzieści wiosen tak więc kojarzę tych młodszych, jak i starszych absolwentów będących w naszych szeregach - Każdego starszego kojarzył z czasów kiedy sam był w pierwszych klasach, a będąc już wyżej mógł spoglądać na młodsze pokolenie. Nie żeby był duszą towarzystwa by osobiście znać się z każdym, lecz jako kujon obserwował uważnie otocznie by wiedzieć komu przypadkiem nie podpaść - Lord Magnus Rowle ze swym bratem, Eir Borgin, a właściwie teraz już Goyle i właśnie co do zasady każdy Goyle jakiego tylko znam. I to by było na tyle - zdradził zamyślając się nad innymi Rycerzami Walpurgii, czy ich twarze przypadkiem również gdzieś mu mignęły na chłodnych posadzkach Instytutu.
- Nie - uniósł ciemne brwi ku górze - Słyszałem, jedynie, że jest to jakieś tajemnicze miejsce stworzona przez jednego z założycieli ale, że ją otworzono... Co było w środku? - znał nieco bajek, legend. Będąc w przerwach wakacyjnych w Londynie dochodziły go słuchy i głosy o rzekomej komnacie, jednak nigdy się specjalnie nie zainteresował jej fenomenem. Hogward był mu odległy. Tak samo jak problemy wybiegające dalej niż za rodzinną kamienicę. Temat Komnaty jednak zdawał się być wyciągany co jakiś czas i teraz wiec kiedy Sigrun się go podjęły Valerij tym razem nie chciał pozostać obojętny. Równał swój krok do jej kierując się w stronę magicznego peronu. Zostawiali za sobą gwar i plątaninę mugoli sprawiając, że ponura atmosfera dworca i odosobnienie dodawały klimatu do rozmów o tajemnicach i zagadkach. Dolohov jednak miał w pamięci po co tu przyszedł. Mając wyciągniętą różdżkę zwracał uwagę na ruchy magii w powietrzu zwracając uwagę na tą jej najmniej czystą, bo czarną, odmianę. Wzrokiem przeciągał po ziemi i ścianach w poszukiwaniu magicznego osadu choć z tego co wiedział istniało wątpliwe prawdopodobieństwo co do tego by wytracił się samoistnie.
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]27.02.19 20:21
Zmarszczyła w zastanowieniu brwi. Magnus, Eir, jej siostry oraz Goylowie? Sądziła, że Rycerzy Walpurgii, pobierających nauki w Instytucie Magii Durmstrang było znacznie więcej, a może jedynie tak jej się tylko wydawało.
- Trzydzieści wiosen? A kwaterę na cmentarzu już żeś zarezerwował? - zażartowała uszczypliwie, taką już miała naturę, bywała złośliwa. Puściła alchemikowi perskie oczko; sama zbliżała się do trzydziestki, choć wolała o tym nie myśleć. Kilka dni wcześniej, trzydziestego pierwszego sierpnia, ukończyła dwudziesty ósmy rok życia - a czuła się znacznie młodsza, niż wskazywała na to metryka.
- To komnata stworzona przez Salazara Slytherina. Otworzyć ją i wejść tam może jedynie jego dziedzic. Gdy uczyłam się w Hogwarcie, to właśnie uczynił. Uwolnił starożytnego potwora, który zamordował szlamę - opowiedziała mu z niemałą ekscytacją; w szkolnych murach panowała wówczas atmosfera paniki i grozy, ale nie w Pokoju Wspólnym Slytherinu. Ona, Sigrun, nie miała się czego bać - była czystej krwi, była czarownicą z dziada-pradziada, zasługiwała na to, by uczyć się magii. Miała nadzieję, że szlam zginie więcej.
Poprowadziła pochodzącego z Rosji alchemika ponurym, pogrążonym w półmroku korytarzem, aż do części dworca, gdzie znajdowało się źródło anomalii. O tej porze nie było tu już nikogo, byli tu sami, jedynie na torach stał pusty pociąg, chwilowo nieużywany.
- Gdy tu przybyłyśmy wszystko było maleńkie, pomniejszone, musiałam sięgnąć po transmutację, aby odwrócić te uroki - poinformowała alchemika Sigrun, gestem wskazując na nieruchomy skład pociągu; był wielkości dziecięcej zabawki, kiedy widziała go po raz pierwszy. Ostatnim razem Valerij chciał, aby opowiedziała mu o anomalii i o wyrządzonych przezeń szkodach, dlatego teraz czyniła to już niepytana. - Udało nam się z Lyanną wyciszyć anomalię, jej działanie determinowały runy, o tam - wyciągnęła dłoń w kierunku ściany, gdzie wyżłobione były wówczas runiczne znaki. Dobrze, że miała przy sobie Zabini, potrafiącą je odczytać. - Czy dobrze pamiętam, że mamy rozbudzić magię w tym miejscu? Czy teraz także trzeba będzie kogoś, komu wszczepisz tę... anomalię? - spytała zaintrygowana, wracając wspomnieniem do wizyty w muzeum madame Tussaudus sprzed kilku dni.
Otrzymawszy potwierdzenie, że musi użyć czarnej magii, Rookwood wyciągnęła różdżkę i wykonała nią krótki gest, pragnąć rozbudzić własną mocą tą, którą tu uśpiła - niezbyt gwałtownie, aby nie zaczęła na nowo pomniejszać wszystkiego wokół, w tym także i ich.

rzucam na rozbudzenie magii, st 30


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]27.02.19 20:21
The member 'Sigrun Rookwood' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 96
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dworzec King Cross - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]15.03.19 17:24
Uśmiechnął się pod nosem, a zmarszczka w kącikach ust uległa pogłębieniu. Towarzystwo Rookwood było zabawne, przyjemne. Jednak temat z którego żartowała wzięty na poważnie miał wiele ciekawych aspektów nad którymi warto było się pochylić.
- Wiek, jak i czas to tylko sztuczny konstrukt stworzony po to by w jakiś sposób rejestrować przemijanie. Nie jest to nic, czego nie dałoby się zdefiniować na nowo. Już same duchy są przykładem na to, że śmierć to nie koniec. W zasadzie zatem nie istnieje żadna granica naszego potencjału. Czy to nie wspaniałe? - naturalnie śmierć sama w sobie była czymś wyjątkowo nieprzyjemnym, a on sam lękał się jej z powodu towarzyszącego jej bólu. do tego dochodził jeszcze czynnik niepewności powiązany z tym, że pomimo śmierci ciała dusza również może obumrzeć. Pracował jednak skrycie nad rozwiązaniem tego problemu. sukces miał rozwiązać jego prywatny problem, którym myła obawa przed tym, że po śmierci mógł wcale nie skończyć w duchowych ramionach Hesper, a w pustce.
Słuchał o tajemniczej komnacie, a jego twarz wyraziła niemałe zaskoczenie oraz fascynację.
- Widziałaś tego potwora na własne oczy? Wiadomo jakiej był rasy? - podpytał z naukowym zaciekawieniem wiedząc, że pyta znawczynię niebezpiecznej, magicznej fauny. Wyczekiwał odpowiedzi nie zwalniając kroku, aż doszli do miejsca byłej już anomalii. Alchemik wyciągnął różdżkę kilkoma ruchami badając przepływ zapieczętowanej przez Rycerzy mocy. Słuchał o naturze wypaczenia, kierując swój krok po chwili w stronę w której kobieta wskazywała miejsce w którym znajdowały lub wciąż znajdują się runy.
- Tak. Bez żadnej inkantacji należy poruszyć magią przestrzeń - potwierdził, przenosząc zaraz swoje spojrzenie na czarownicę oraz gest jej różdżki. Wypatrywał odzewu uśpionej magii, echa odpowiadającego na moc jej magii. Nie trwało to długo. Magiczny kurz zaczął po chwili krystalizować się niemalże z nicości połyskując przy mugolskim urządzeniu transportującym. Połyskiwał z mocą i należną mu magią. Był wyjątkowo dobrej jakości. Alchemik przykucnął przy większym, mieniącym się połaciu proszku. Wyciągną słoiczek i zaczął nabierać go łyżeczką do wnętrza.
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]15.03.19 23:59
Jedynie zażartowała, a Rosjanin wziął temat wyjątkowo na poważnie, zaczynając dywagować o istocie czasu. Uśmiech Sigrun przygasł, zasznurowała usta w wąską kreskę, zastanawiając się nad jego słowami - raczej nie poświęcała czasu na podobne rozmyślania. O czasie i przemijaniu.
- Dla duchów istnieje konkretna granica - materialność. Cóż to życie, jeśli nie można z niego korzystać w żaden sposób?
Wzdrygnęła się na samą myśl o wiedzeniu podobnej egzystencji. Pustej, jałowej, w zasadzie martwej. Nie rozumiała dlaczego niektórzy decydują się na pozostanie na ziemi w tej formie - szczątku własnej duszy. Bez możliwości zaznania znów smaku i dotyku. Jeśli nie można było prawdziwie czuć, doświadczać, pić, jeść, kochać się i śnić - to po co egzystować? Znudziłaby się nim wzeszłoby słońce.
- Dla metamorfomaga przemijanie i czas nie stanowi żadnego problemu - stwierdziła z uśmieszkiem zadowolenia.
Umysł mógł się starzeć, dusza mogła się starzeć, jednakże ze względu na otrzymany w genach dar - powłokę mogła kształtować wedle własnego uznania. Nie potrzebowała tego - jeszcze. Wokół oczu próżno było szukać zmarszczek, na głowie siwych włosów, a gdy się pojawią - będzie mogła o nich zapomnieć, jeśli tylko zapragnie.
- Nie. Widział go jedynie dziedzic Slytherina - i ofiara potwora, ale już nie żyje - stwierdziła z żalem Sigrun.
Jako fascynatka niebezpiecznych stworzeń naprawdę pragnęła wiedzieć; wiele by dała, aby ujrzeć bestię na własne oczy, spędziła w latach szkolnych niezliczenie wiele nocy zastanawiając się nad tym, czym w istocie potwór był. Kelpią? Demonem? Nie potrafiła odnaleźć właściwego rozwiązania.
Znalazłszy się na miejscu, uniosła różdżkę i po uzyskaniu potwierdzenia, starała się przebudzić magię. Tym razem poszło wyjątkowo gładko - chyba aż za mocno przyłożyła się do swego zadania i przez chwilę czuła niepokój, że jej moc mogłaby przebudzić anomalię. Na całe szczęście - nic takiego nie miało miejsca. Nie wiedziała na ile Dolohov był biegły w czarnej magii; z pewnością znał procedurę doskonale i rozumiał ją w teorii, czy potrafiłby jednak zastosować ją w praktyce? Miała nieco wątpliwości. Sama miała niejednokrotnie problem, aby zapanować nad tą niestabilną energię, a talentu do czarnej magii nigdy jej nie brakowało.
- Czy mam ci towarzyszyć gdzieś jeszcze? - dopytała z ciekawoscią.


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]16.03.19 1:36
Żarty żartami, lecz nie mógł sobie odmówić możliwości podywagowania na temat życia i nieżycia. Jako człowiek nauki rozpatrywał problem na rozmaitych płaszczyznach myśląc oczywiście o tym, jak by go tu rozwiązać. W końcu wszystko dało się osiągnąć za pomocą wiedzy. Prawdą jest, że ta nie zawsze jest na wyciągnięcie ręki, lecz nie w przypadku Valerija, który posiadał swoją duchową kobietę na znacznie mniejsze dystanse. Dlatego słysząc słowa Sigrun wciąż się uśmiechał pod nosem. Tym razem bardziej pobłażająco, może nieco tajemniczo.
- Duchy potrafią przełamywać barierę miedzy cielesność, a jej brakiem. Nie wszystkie, nie zawsze, lecz jednak jest to dla nich osiągalne. A gdyby tak stworzyć eliksir który podany ofierze ułatwia opętanie i sprawia, że jest permanentne? Pytanie polega na tym jednak co należy zrobić by mieć pewność tego, że po śmierci przeobrazisz się w ducha. Dość kłopotliwe zagadnienie, lecz nie uważam by nie istnmiała możliwość jego przeskoczenia... - zamyślił się trochę nad tym, lecz wciąż jednocześnie błądził będąc tu i teraz. Uniósł brwi i mruknął pod nosem w geście wyrażenia żalu.
- Jednak nie pojawiły się przesłanki o tym, ze stworzenie zostało zabite, prawda? Skoro widziały je jedynie dwie osoby...zapewne wciąż znajduje się gdzieś w murach Hogwartu. Myślisz, że byłaby możliwość jego pozyskania...? - zamyślił się tak całkowicie hipotetycznie. nawet jeżeli stworzenie było niebezpieczne oraz wyrwane z pod kontroli to jednak mogło stanowić potencjalnie silny element dywersyjny. Nie wspominając o ingrediencjach z... tego czegoś!
- Pilnuj by się patrol Egzekucyjny nie pojawił. Oni lubią tu krążyć. Tak jak wtedy....Wolałbym jednak uniknąć przenoszenia na nich znamion anomalii. Moc tej jest wyjątkowo aktywna. A przynajmniej bardzo responsywnie zareagowała na twoją moc. Skażeni nią czarodzieje mogliby się stać bardzo...niestabilni, wybuchowi... - mruczał pod nosem zbierając kolejne próbki z innego kata pomieszczenia. Miał tych słoiczków jeszcze dwa.
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]17.03.19 17:34
Spojrzała na Rosjanina z wyraźnym zaskoczeniem, przejawiającym się w lekko uniesionych brwiach i skrzywionych ustach; zdziwiła ją jego postawa wobec duchów, niemalże empatyczna. - Chciałbyś im to ułatwić? - spytała z niedowierzaniem. Słyszała, rzecz jasna, że takie rzeczy mogły mieć miejsce, choć nigdy na własnej skórze czegoś podobnego nie doświadczyła - i oby nigdy się to nie stało - i nie była tego świadkiem. Z Urzędu Kontroli Duchów dochodziły do jej Biura różne plotki, przypadki opętań były nierzadko zgłaszane, a odpowiednie służby zajmowały się martwymi, nękającymi żywych. Wzdrygnęła się na myśl, by miało to spotkać ją samą; z drugiej jednak strony - po świecie błąkało się kilka dusz, który strata była niepowetowana. Utalentowanych trucicieli i alchemików; gdyby tylko tak podarować im ciała zdrajców - byłby z nich chociaż jako tako pożytek. - Nie wiem. Duchy niezbyt chętnie rozmawiają o tym momencie - westchnęła lekko; ciekawiło ją to, jak wielu innych czarodziejów, co dzieje się w momencie śmierci. Wiedzieli, że coś czeka na nich dalej - ale co? Nie chciała przekonywać się o tym zbyt prędko. Dobrze jej było tu, gdzie była. Uwielbiała życie i czerpała z niego pełnymi garściami; uwielbiała życie, a jednako niosła śmierć - i nie miało minąć dwa księżyce, by oddala się temu w pełni.
- Gdyby zostało zabite, z pewnością by to ogłoszono. On wciąż tam jest. Gdzieś. Przez setki lat nikt nie zdołał odnaleźć tej komnaty, to może uczynić jedynie dziedzic Slytherina - jedynie on ma nad nim władzę i jedynie on ujrzy go ponownie - stwierdziła Sigrun z pełnym przekonaniem.
Ileż by dała, aby móc ujrzeć bestię na własne oczy! Niebezpieczne, magiczne istoty intrygowały Rookwood odkąd tylko pamiętała, a potwór, który był we władaniu czarodzieja? Potomka Slytherina? Miała ciarki podniecenia na samą myśl o nim.
- Spokojnie. Panuję nad sytuacją. Poradziłabym sobie - uspokoiła go pewnym głosem. Nie opuszczała różdżki. Rozmawiała z nim, pozostawała jednak czujna; nasłuchiwała cudzych kroków, obserwowała otoczenie. Miał do czynienia z łowczynią, była przewrażliwiona na punkcie nieproszonych gości, czuła na oznaki zbliżających się wrogów - czy bestii. Nie musiał obawiać się o swoje bezpieczeństwo w jej towarzystwie, choć nie zaszkodziłoby, gdyby sam przyłożył się do podszllifowania umiejętności defensywnych - tak na wszelki wypadek
Dolohov w końcu zebrał odpowiednią ilość esencji jej czarnej magii; opuścili więc oboje dworzec King's Cross, a Sigrun miała z niecierpliwością wyczekiwać efektów jego pracy.

| zt


She tastes like every

dark thought I've ever had
Sigrun Rookwood
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am

r u i n a t i o n
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
i n s a n e
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5310-sigrun-rookwood https://www.morsmordre.net/t5379-astrid#121534 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-harrogate-skala https://www.morsmordre.net/t5380-skrytka-bankowa-nr-1330#121543 https://www.morsmordre.net/t5381-sigrun-n-rookwood#121544
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]27.03.19 15:39
Uśmiechnął się nieco zagadkowo. Tak, zastanawiał się nad tym. Nad tym by jakoś osłabić lub znieść tą granicę oddzielającą ducha od ciała. Naturalnie jako rozsądny człowiek zastanawiałby się bardziej nad tym by spreparowana substancja oddziaływała na rzeczywiste, żywe ciało. W tym przypadku byłoby w końcu o wiele łatwiej prowadzić badania nad wpływem eliksirów. W końcu nie wiedział czy ktokolwiek w ogóle próbował oddziaływać eliksirami na duchy. Specyfiki te musiałby mieć prawdopodobnie gazową postać... To znaczy próba odnalezienia substancji które wpływają na istoty niematerialne sama w sobie brzmiała intrygująco, lecz to bardziej brzmiało jak hobbistyczne przedsięwzięcie na lata. W nim jednak pobrzmiewało zniecierpliwienie. Chciałby móc ofiarować Hesper ciało z krwi i kości. Łatwiej i szybciej było znaleźć sposób na osłabienie bariery umożliwiając duchowi przejęcie konkretnego ciała. I on nie obawiał się. Wiedział, że z nim Hesper podzieli się wszystkim bo wszystko razem już i tak dzielili.
Zabezpieczył zebrane próbki. Upewnił się co do ich szczelności jeszcze przed schowaniem je do torby. Słuchał następne Sigrun z delikatnie wzmagającym się zainteresowaniem. Nie fascynowały go magiczne stworzenia, lecz słuchanie o tak silnych powiązaniach między stworzeniem, a czarodziejem budziły numerologiczną ciekawość. Nie należało również zapominać o ingrediencjach. Rzadkie okazy zwierząt miały to do siebie że pochodzące od nich składniki miały wyjątkowe parametry magiczne. Już samo ich pozyskanie oraz opisanie pomagało zyskać prestiż.
Naturalnie zawierzał w swoje bezpieczeństwo, jednak płocha natura i tak popychała go w lekką paranoję w chwili w której przychodziło mu pracować nie tyle co poza pracownią, a na terenach patrolowanych przez patrol egzekucyjny lub co gorsze zakonników. Szczurza natura gada żyjącego od kamieniem nie mogła się nieuwypuklanie w chwili w której błądzili po tunelach i nawet kiedy to miał przy boku kogoś o takich umiejętnościach jak Sigrun. Na szczęście powrót na magiczne, plugawe włości Nokturnu nie okazały się kłopotliwe, a on sam mógł już po chwili schodzić w głąb swojej piwnicznej pracowni.

|zt
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]08.07.19 16:48
20 XII

Obserwował przesuwający się krajobraz przez okno wciąż gnającego pociągu, przecinającego uparcie szalejącą śnieżycę, która jeszcze nie utrudniała ostatecznie ruchu po kolejowej trakcji. Bez cienia żalu opuszczał Londyn, w którym nie odnajdywał wcale spokoju, choć na to przecież liczył. W trakcie kursu na uzdrowiciela przyzwyczajano go do widoku śmierci, lecz to nijak nie pomogło mu przygotować się do zaakceptowania osobistej straty. Choć doskonale rozumiał naturę końca ludzkiego życia, to zarazem nie czuł, aby odejście ze świata było sprawiedliwie. Przemijanie było czymś naturalnym, elementem cyklu życia. Święta też stanowiły taki element. Zamierzał uczcić przesilenie zimowe z rodziną matki i tylko z tego powodu siedział w pociągu relacji Londyn – Hogsmeade i rozmyślał nad pewnymi sprawami. To chyba świąteczny okres Jul kładł mu do głowy myśli o własnej familli, dla której najważniejsza nie była wcale miłość.
Rodzina ojca chłodno przyjęła jego ponowną obecność w Wielkiej Brytanii, właściwie niezbyt nim zainteresowana. Dalsi krewni nie mieli zresztą dla niego większego znaczenia, to rodzeństwo było dla niego najważniejsze. Nie wyobrażał sobie jednak spędzić świątecznego okresu w rodzinnym Blythburghu, ale właściwie nie dano mu na to szansy w postaci listownego zaproszenia. Przez ostatnie lata był zresztą pomijany i poniekąd to rozumiał, nie spełnił przecież oczekiwań ojca, wybrał inną ścieżkę kariery, a więc i inną drogę życia. Jedyną osobą, która go rozumiała w pełni była matka, ponieważ to ona zaszczepiła w nim miłość do sztuki. Po jej śmierci jedyną osobą, która wciąż próbowała go zrozumieć, była jego siostra. Ona też na swój sposób stawała na przekór oczekiwaniom innych i zajęła się trudną sztuką uzdrowicielstwa pomimo bycia kobietą. Z bratem nadal nie potrafił odnaleźć wspólnego języka, bo i ten pozostawał nim na swój sposób rozczarowany, idąc w ślady ojca. Przynajmniej siostra obiecała mu, że zjawi się u ciotki na uroczystej kolacji, jednak czuł jakiś niepokój z tym związany. Zawsze coś mogło zatrzymać ją w szpitalu.
Towarzyszył mu też inny niepokój i sprawiał mu jeszcze większy dyskomfort wraz ze zmniejszającym się dystansem do celu podróży. Wcale nie oczekiwał, że spotka tę jedną konkretną osobę w Hogsmeade. A może właśnie oczekiwał? Istniało przecież takie ryzyko. To było dezorientujące i zarazem ekscytujące. W swojej głowie tworzył już chyba dwudziesty scenariusz spotkania po latach, kiedy drzwi przedziału rozsunęły się szybko, a potem gwałtownie trzasnęły z powrotem z niebywałą siłą. Poderwał głowę, aby spojrzeć na osobę, która miała towarzyszyć mu podczas podróży i zamarł. Widok znajomej twarzy, tak niesamowicie pięknej, po prostu doskonałej, całkowicie odebrał mu mowę. Oddech ugrzązł gdzieś na dnie płuc, ciało jeszcze nie było w stanie się poruszyć. Jej obecność w pociągu była dla niego ogromnym szokiem. Musiała wsiąść w Londynie. Pewnie jechała na święta do babci. Ale jakim cudem wsiadła do przedziału sama? Dlaczego była sama? Czy wybrała ten konkretny przedział, bo zauważyła jego obecność? On na jej widok chyba jednak by uciekł.
Solene – wypowiedział jej imię, po czym poderwał się z miejsca i wyciągnął ku niej dłoń. Chciał jej dotknąć. Oczywiście, że chciał, zawsze tego pragnął. Opamiętał się w ostatniej i z wyciągnięcia dłoni uczynił usłużny gest, udając, że chce jej pomóc z pakunkami, które wciąż trzymała. – Pozwól, że pomogę.
Pozwolisz mi? Spoglądał w jej niebieskie oczy błagalnie, prosząc o zaakceptowanie jego szczerej chęci pomocy.
Valerian Blythe
avatar
Zawód : kurator wystaw, artysta
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler


watch her moving in elliptical patterns


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dworzec King Cross - Page 6 VK2vTfp
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7511-valerian-blythe https://www.morsmordre.net/t7564-artystyczna-korespondencja#209469 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f96-ansdell-street-3-7 https://www.morsmordre.net/t7563-skrytka-bankowa-nr-1821 https://www.morsmordre.net/t7565-valerian-blythe
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]08.07.19 17:31
Nigdy nie lubiła grudnia, świątecznej atmosfery, spędzania czasu w rodzinnym gronie nie kojarzyła z niczym szczególnie przyjemnym a wręcz przeciwnie: kiedy jeszcze spędzała ten czas z rodzicami i rodzeństwem niemal zawsze modliła się o szybki koniec miesiąca. Wszystko zmieniło się, kiedy zamieszkała z wujostwem, lecz i w tym przypadku nie mogła mówić, że poczuła święta; sztywną atmosferę zastąpił wprawdzie brak zasad i względna swoboda, jednak to, jak się okazało (i ją zaskoczyło) nie wpłynęło na postrzeganie tego okresu. Dlatego też chcąc nie chcąc zaliczała się do grupy, której byłoby wszystko jedno, gdyby odwołano święta.
W tym roku jednak nastąpił mały przełom, gdy list od babci z zaproszeniem na wspólne świętowanie nadleciał na początku grudnia na Lavender Hill. I chociaż długo zastanawiała się wraz z ciotką czy stan zdrowia wuja na pewno pozwala na dłuższe podróże, ostatecznie postanowili spędzić kilka dni w większym gronie. Wujostwo wprawdzie gościło w Hogsmeade już od jakiegoś czasu i obawiało się, że nadmiar pracy pochłonie ich podopieczną na tyle, że zapomni o złożonej obietnicy nieskromnie przypominając się dwoma listami dziennie, lecz tym razem odliczała dni do opuszczenia Londynu. Chociaż mała magiczna mieścina nie kojarzyła się jej dobrze, właściwie do teraz jawiła się w snach jako największy koszmar, nie mogła odmówić bliskim. Potrzebowała zresztą odpoczynku, chwili wytchnienia i zwyczajnego pobycia nie tylko z daleka od Londynu, ale i pracowni, dostrzegając, że w ostatnim czasie przechodziła podobny kryzys twórczy co zaledwie kilka miesięcy temu.
Pogoda nie sprzyjała podróżom, ani do nich nie zachęcała, z kolei miała świadomość, że dostanie się do Hogsmeade mogło odbyć się teraz tylko na dwa sposoby; pociągiem i świstoklikiem, a ze względów oczywistych, jak brak świstoklika, wybór transportu nie był szczególnie trudny. Chociaż dotarcie na dworzec sprawiło jej trochę trudności, ostatecznie znalazła się odpowiednio wcześniej na miejscu.
Do początków podróży Francuzka nie miała żadnych zastrzeżeń; bez problemu odnalazła wolny, pusty przedział, rozgościła się w nim, wszystkie mniejsze i większe pakunki układając na wyznaczonej do tego półce, a nawet pokusiła się o całkowite odsłonięcie twarzy, odnajdując w tej przeprawie czas na nadrobienie zaległości w literaturze, dopóki zagubione towarzystwo sporo młodszych odeń nie zmąciło jej spokoju. Nie zamierzała wdawać się w dyskusję, podejmować zaczepek i właściwie niewiele myśląc pozbierała szybko swoje rzeczy, szybkim krokiem – na tyle szybkim na ile pozwoliło szarpanie pociągu – przemieściła się na drugi koniec wagonu. Nie zastanawiała się czy zachęceni odkryciem wilej natury chłopcy zamierzali za nią pójść, przynajmniej na razie, gdy kolejne szarpnięcie pociągu spowodowało utratę równowagi. Chwiejąc się wpadła prosto do przedziału, jedynie cudem unikając przytrzaśnięcia drzwiami.
Przepraszam, monsieur, za zamieszanie, ale... – zaczęła szybko, równie szybko przerywając, gdy w stojącym naprzeciwko mężczyźnie dostrzegła znajomą twarz – Valerian? – ze wszystkich osób na świecie nie spodziewała się spotkać akurat jego w takim miejscu; nie po nagłym bezpodstawnym zerwaniu kontaktu, którego nie zamierzała odnawiać. Nie żywiła jednak doń urazy, nie chciała znowu uciekać czy już na wstępie atakować go tym, że zachował się jak tchórz i powodu tego zachowania nie poznała do dzisiaj. Zamiast tego pozwoliła sobie na lekki uśmiech i pomoc z pakunkami, bo cieszyła się, że trafiła na chociaż jedną przychylnie nastawioną duszę. Nie miała wątpliwości do jego intencji; nie po tym, jak pomógł jej po pierwszej próbie porwania. – Co tu robisz? – spytała głupio, jednak nie wiedziała w jaki sposób zacząć neutralną rozmowę i czy w ogóle była w stanie to uczynić. Nim usiadła, zasłoniła okna przedziału zasłonkami, by nie kusić losu.


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Dworzec King Cross - Page 6 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]08.07.19 17:46
Wpadła do jego przedziału przypadkiem, przez szarpnięcie pociągu, który wyhamował nagle, a potem popędził dalej. To było zachwycające. Jej widok na krótką chwilę zaparł mu dech w piersi. Udało mu się wypowiedzieć jej imię i wtedy ona odpowiedziała mu jego własnym. Czyli jednak o nim pamiętała. Najbardziej bał się tego, że po ujrzeniu go po tych siedmiu latach nie zareaguje w żaden sposób, po prostu go minie niczym bezimienną, całkowicie obcą istotę. Nie zdziwiłby się wcale, gdyby kobieca duma nakazała jej całkowicie go zignorować. Z czasem pisywał do niej coraz krótsze listy, a potem zaprzestał je pisać bez jakiegokolwiek ostrzeżenia. To wcale nie znaczyło, że przestał o niej myśleć czy próbować utrwalić jej piękna.
Ależ nie ma za co przepraszać, madame – odparł od razu z życzliwością, wciąż trochę zaskoczony tym spotkaniem. Tak jak przypuszczał, czuł niepewność i ekscytację, lecz pozostała reszta wymykała się jego wyobrażeniom; rzeczywistość była jeszcze bardziej urokliwa. W jej obecności poczuł się po prostu dobrze i wreszcie w pełni uderzyła w niego świadomość, że wrócił do domu. Panna Baudelaire była jasnym punktem w jego życiu. Tylko dzięki niej odważył się wyjechać i zawalczyć o swoje marzenia. Dzięki niej został artystą, który nadal zdobywał uznanie. – To miła niespodzianka – dodał już ciszej, prawie szeptem, nie mogąc oderwać wzroku od znajomej twarzy. Na całe szczęście udało mu się wystarczająco skupić na pakunkach, aby ułożyć je ostrożnie na wysokiej półce znajdującej się w przedziale. Jeszcze chwilę nie dowierzał w ten szczęśliwy dla siebie splot zdarzeń, a realność całej sytuacji zaczęła do niego docierać w chwili, gdy usłyszał odgłos przesuwanych zasłon. Solene zajęła jedno z miejsc, Valerian z kolei usiadł naprzeciwko, zbierając się w sobie do udzielenia odpowiedzi na jej pytanie.
Jadę do Hogsmeade na zaproszenie cioci – oznajmił z lekkim uśmiechem, unikając też rozwinięcia tego tematu, bo ostatnim, czego chciał, to zrzucać na jej barki ciężar tragedii, jaka dotknęła jego rodzinę. Właściwie zdołał na dobrą chwilę zapomnieć o wszelkich trudnych momentach, gdy tylko ujrzał ją w przedziale. Dostrzegł, że się zmieniła. Wydoroślała i tym samym wypiękniała, kiedy tylko rysy jej twarzy straciły na dziewczęcej miękkości. Teraz była już kobietą znającą swoją wartość. Zarazem wciąż wydawała mu się dokładnie taka sama, nadal doskonała i wspaniała. Od zawsze był oczarowany jej wdziękiem, jednak nigdy nie przekroczył granic przyzwoitości, darząc ją nie tylko uwielbieniem podyktowanym wrażliwością estety, ale również szacunkiem, który był wynikiem wpojenia mu odpowiednich wartości. – Po ilości pakunków mniemam, że ty też wybierasz się na święta do rodziny – spróbował zagaić rozmowę, starając się zachowywać jak najbardziej swobodnie. – Mam nadzieję, że twoja babcia cieszy się dobrym zdrowiem.
Próbował mówić o rzeczach przyziemnych, kiedy marzył najbardziej o tym, aby opowiedzieć jej o wszystkim, co wydarzyło się w jego życiu, gdy wyjechał z Hogsmeade do Francji. Najbardziej jednak chciał jej podziękować za to, że napełniła go natchnieniem, dzięki któremu uparcie parł do przodu. Wciąż jednak nie zrealizował jednego ze swych największych marzeń – chciał stworzyć wreszcie rzeźbę, która dorównałaby jej naturalnemu i żywemu pięknu.
Valerian Blythe
avatar
Zawód : kurator wystaw, artysta
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler


watch her moving in elliptical patterns


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dworzec King Cross - Page 6 VK2vTfp
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7511-valerian-blythe https://www.morsmordre.net/t7564-artystyczna-korespondencja#209469 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f96-ansdell-street-3-7 https://www.morsmordre.net/t7563-skrytka-bankowa-nr-1821 https://www.morsmordre.net/t7565-valerian-blythe
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]13.07.19 18:41
W tej krótkiej chwili pomiędzy wykładaniem toreb na półkę a próbą zwinnego przeciśnięcia się obok nich i Valeriana bez uszczerbku na zdrowiu próbowała sięgnąć pamięcią do dnia, w którym widzieli się po raz ostatni. I chociaż nie mogła ustalić żadnej konkretnej daty, jedynym czego była pewna to fakt, że jej przyjaciel bardzo się zmienił; zmężniał, wydoroślał, zaś dorosłość i przejścia już w tym wieku odznaczyły się na jego twarzy. Czasami żałowała, że nie była obecna w jego życiu przez ten czas, ale tym razem nie miała sobie nic do zarzucenia – w końcu to nie z jej kaprysu zniknęła ich nić porozumienia jak w przypadku innych osób.
Dobrze wyglądasz – przyznała szybciej niż zdążyła przemyśleć swoją reakcję, ale ostatecznie uznała, że pomimo czucia się nieswojo jej komplement nie był nie na miejscu.
Gdy usiadł tuż obok, po krótkim skontrolowaniu tego co dzieje się za oknem, wróciła spojrzeniem na swojego rozmówcę. Z lekkim uśmiechem przyjęła jego odpowiedź, przytaknęła nawet głową na znak, że rzeczywiście, mogła się domyślić, ale nie dodała nic więcej w tym momencie.
Dawno jej nie widziałam – odparła później – ostatni raz kilka lat temu – uściśliła wymownie – zaprosiła mnie i wujostwo, więc uznaliśmy, że przyda się odmiana od szybkiej kolacji wieczorem i chwila oddechu od Londynu – dodała szybko nie chcąc, żeby Valerian przypominał sobie o pierwszym spotkaniu, tuż po próbie porwania. Ona zresztą też nie chciała o tym myśleć, mając świadomość, że kiedy tylko przekroczy próg chatki w Hogsmeade, wszystkie wspomnienia najprawdopodobniej szybko powrócą. Ale czy nie w ten sposób mierzono się z problemami i traumami z przeszłości? A jeśli nie, czy to nie był jeden z lepszych sposobów na pokonanie ich? Chociaż nie znała się na zawiłościach ludzkiej psychiki, słyszała kiedyś, że jednym ze skutecznych sposobów na uzdrowienie było gwałtowne zmierzenie się z imponderabiliami niż obchodzenie ich łukiem i cóż, kiedyś w końcu musiała spróbować. Nocne mary, koszmary wybudzające ją niemal codziennie po tylu latach wyniszczania kiedyś musiały się skończyć.
Jak się masz? – spytała wreszcie, jednak jedno ogólne pytanie niosło za sobą szereg niedopowiedzianych słów; chciała zapytać czemu zniknął i co robił, czy miał kogoś, a jeśli tak, to czemu jeszcze nie nosił obrączki, czy miał dzieci, jak się miała jego rodzina i czym ostatecznie się zajmował, wszak zapamiętała, że podczas tamtego wieczoru wykazał się niezwykle dużą wiedzą medyczną, i gdzie pracował... liczyła, że na wiele z tych pytań uzyska odpowiedź prędzej czy później, chociaż osobiście wolała uzyskać ją prędzej, by zaspokoić swoją kobiecą ciekawość i nadrobić stracony czas. Jednocześnie wyprostowała się i ruchem dłoni wygładziła materiał wilgotnego płaszcza, splecione w koszyczek palce pozostawiając na udach.


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Dworzec King Cross - Page 6 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]15.07.19 20:41
To niemały komplement z ust osoby, która zawsze olśniewa – nie chciał jej uprzejmości pozostawić bez komentarza, ale już po chwili odniósł wrażenie, że to mógł być błąd. Swoich słów nie zamierzał cofać, bo wypowiedział je jak najbardziej szczerze, jednak zaczął obawiać się tego, jak zostaną przyjęte. Wciąż pozostawało w nim żywe wspomnienie prawie złamanej potomkini pięknych wil. A przecież minęło już tak wiele czasu, miał teraz przed sobą ukształtowaną już kobietę. Już wtedy kryła w sobie ogromną siłę, którą prawdopodobnie nadal posiadała, nawet nie śmiał myśleć inaczej. Choć po kolejnych słowach, które padły z jej strony, zaczął podejrzewać, że jednak nie do końca przepracowała tamtą traumę. Tym bardziej ich spotkanie w pociągu zmierzającym do Hogsmeade było zaskakujące. Może było im pisane?
Też mieszkam w Londynie – poinformował ją z drobną nadzieją, że może ta wzmianka rozbudzi w niej chęć do kolejnego spotkania, gdy uspokoi się anomaliowa zawierucha i całkowicie już zaniknie świąteczny klimat. Nie widzieli się kilka lat, w przeszłości zresztą też nie spędzili ze sobą zbyt wielu wspólnych chwili, lecz tamten czas był dla niego naprawdę cenny. Dla niej chyba także, choć takie wrażenie trzymało się go kiedyś, w chwili obecnej nie był pewien niczego, a już na pewno jej odczuć. – Wróciłem dwa miesiące temu z Francji i zdecydowałem się zostać na dłużej – jeszcze nie był pewien tego, czy powrócił na stałe. Całe jego życie było tak naprawdę serią ucieczek do Francji i powrotów do Wielkiej Brytanii. To panna Baudelaire byłą tą osobą, która popchnęła go ostatecznie ku sztuce. Ujrzał ją i już wiedział, że pragnie otaczać się pięknem, jak również tworzyć je samemu, a przynajmniej próbować. Nigdy do końca nie wyzwolił się spod wpływu jej uroku, choć był święcie przekonany, że nigdy go na niego nie rzuciła. Zbyt dobrze pamiętał, jak bardzo przygaszona była po tamtym zdarzeniu, kiedy po raz pierwszy jej wdzięk stał się przyczyną tragedii. Tego tematu nie śmiał poruszyć pierwszy, ponieważ to była jej historia i tylko ona mogła znów po nią sięgnąć.
Mam się dobrze – kolejne słowa wypowiedział niezwykle ostrożnie, jakby musiał na nowo się do nich przyzwyczaić. Wydawały mu się dziwnie obce i dalekie, choć w ciągu ostatnich kilku tygodni powtarzał je często. Tym razem jednak nie były puste, towarzyszyły im emocje, gdzieś przy ostatnim słowie rozbrzmiał smutek i żal. – Będzie dobrze, tylko muszę znów chwycić za dłuto – powiedział nieco ciszej, niezbyt, pewnie, jednak po chwili uniósł kąciki ust, gdy spojrzał na swoje dłonie. Wciąż były sprawne i silne, nie w nich zresztą leżał problem. Musiał przezwyciężyć czarne myśli i ponownie odnaleźć inspirację. – Zostałem rzeźbiarzem. Moje nazwisko może nie jest aż tak bardzo znane, jednak we Francji już coś znaczy – to o tym zawsze chciał jej powiedzieć najbardziej. Pochwalić się przed nią swoimi dokonaniami na ścieżce kariery, którą obrał sam, pomimo wszelkich sprzeciwów ze strony rodziny i własnych wątpliwości. – Zawdzięczam to tobie – spojrzał prosto w niebieskie oczy czarownicy z wdzięcznością, czemu towarzyszyła także czułość. Chęć dotknięcia jej była naprawdę ogromna, jednak kontrolował swoje pragnienia.
Valerian Blythe
avatar
Zawód : kurator wystaw, artysta
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler


watch her moving in elliptical patterns


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dworzec King Cross - Page 6 VK2vTfp
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7511-valerian-blythe https://www.morsmordre.net/t7564-artystyczna-korespondencja#209469 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f96-ansdell-street-3-7 https://www.morsmordre.net/t7563-skrytka-bankowa-nr-1821 https://www.morsmordre.net/t7565-valerian-blythe
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]16.07.19 16:01
Nigdy nie potrafiła nazwać ich relacji. Pomimo niewielu spotkań i kontaktu głównie listownego wiedziała o nim o wiele więcej, niż o ludziach, których spotykała na co dzień, a jednak nie mogła przypiąć im przyjacielskiej łatki ani też zwyczajnych znajomych – bo ufała mu od pierwszego felernego dnia, w którym się spotkali i to zdecydowanie wyróżniało go na tle pozostałych osób. Z drugiej strony widziała jak na nią patrzył, doskonale znając ten szczególny rodzaj spojrzenia, i sama przyłapała się na tym, że w pewnym momencie traktowała go nieco inaczej niż mężczyzn, których nie stawiała w roli obiektu pożądania. Potrafiła dostrzec to dawniej, jak i teraz, gdy rzucała mu ukradkowe spojrzenia, i wiedziała, że w tej materii nie zmieniło się między nimi nic. Nie przeszkadzało jej to; chociaż zwykle unikała cielęcego wzroku, nie czując się zbyt komfortowo, tutaj miała pewność, że nic jej nie grozi. Nie sądziła, by podczas jego nieobecności uległo to zmianie, ale próbowała nie wydawać zbyt wczesnych osądów; słuchała więc uważnie każdego słowa, które wypływało z ust jej towarzysza i każdemu z nich starała się poświęcić jak najwięcej uwagi.
Wieść o przeprowadzce Valeriana do Londynu niespecjalnie ją zaskoczyła, jednak nie kryła zdziwienia, że wybrał na to niezbyt sprzyjające okoliczności. Stan wojenny, anomalie, rozchwiane nastroje polityczne i potencjalne zagrożenie, które czyhało na każdym kroku zachęcało raczej do ucieczki do kraju, w którym było choć odrobinę spokojniej niż do osiedlania się ze świadomością, że za chwilę z wysp może pozostać nic.
Anglia to specyficzny kraj – powiedziała podobne słowa niedawno do innej osoby, która zadecydowała się opuścić Francję, lecz wątpiła, żeby one wpłynęły w jakikolwiek sposób na decyzję Valeriana. Skoro już się tu znalazł to najwidoczniej miał plan, w który nie zamierzała ingerować a właściwie nawet nie chciała, jedna przyjazna twarz więcej w otoczeniu zawsze była mile widziana, zwłaszcza w dziwnym okresie życia w jakim się znalazła – teraz nie dzieje się najlepiej – dodała i właściwie na tym postanowiła zakończyć. Nie chciała psuć sobie nastroju, ani tym bardziej jemu, skoro mieli lepsze tematy do rozmowy niż to, że w każdej chwili mogli zginąć. Z ulgą więc przyjęła tematy bliższe jej sercu. Cieszyła się, że w pewny sposób przyczyniła się do rozwoju artystycznego mężczyzny, chociaż nie zrobiła przecież wiele, ot, delikatnie nakłoniła go do spróbowania, podjęcia wyzwania nie zakładając wtedy, że mu się uda. Znała każdy z zawodów zakrawający o dziedziny artystyczne od podszewki i wiedziała, że nie zawsze było tak jakby tego chcieli. Konkurencja wbrew pozorom była duża, a jeśli dodatkowo nie miało się odpowiedniego grona klientów – zwłaszcza wśród wysoko postawionych osób – to sprawa nieco się komplikowała. Liczyła się jednak determinacja, przynajmniej na początku, dzięki której jej nazwisko miało wyrobioną markę.
Nie przesadzajmy, ale jeśli tak uważasz, to miło mi to słyszeć – uśmiechnęła się lekko. – I jak oceniasz tamtejszy rynek? – spytała zaciekawiona, wiedząc, że jej nazwisko we Francji z kolei nie było szczególnie znane od strony pięknych ubrań. Co prawda sprowadzała stamtąd materiały i czasami rozważała poszerzenie klienteli o francuską, póki co jednak nie miała do tego głowy; pomysł z magicznymi szatami i elementami brała coraz bardziej na poważnie. Kiedy pociąg znowu szarpnął, zupełnie niechcący przechyliła się na stronę Valeriana muskając jego skórę palcami zmarzniętej dłoni.


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Dworzec King Cross - Page 6 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Dworzec King Cross [odnośnik]17.07.19 0:24
Pozwalał sobie jedynie uważnie się jej przyglądać. Tak było zresztą zawsze, bo bardzo nie chciał być jednym z tych mężczyzn, którzy jawić jej się mogą jako natarczywi. Czy przez swoje słowa mógł zostać uznany za zuchwalca?
Moje słowa nie są podyktowane skłonnością do przesady – zapewnił ją z powagą, unikając jednak wzmożonej gorliwości, która najbardziej towarzyszy tym, co uparcie chcą narzucić innym swoje zdanie. Jemu zależało jedynie na tym, aby chociaż poznała jego punkt widzenia i zrozumiała, jak bardzo jest jej wdzięczny za wskazanie mu odpowiedniej drogi w przeszłości. Pominął więc zadane przez nią pytanie, zajmując się bliższą jego sercu kwestią. – Po ukończeniu kursu na uzdrowiciela miałem wątpliwości co do tego, co chcę robić przez resztę swojego życia – wtedy nie miał jeszcze wystarczająco śmiałości, aby głośno o tym mówić. Długo bił się z własnymi myślami, niczego nie był pewien. Kiedy jednak podjął w końcu decyzję, zebrał się w sobie i wyjechał natychmiast, nikomu niczego nie wyjaśniając. Słał jednak listy, nie chcąc całkowicie zrywać kontaktu z nielicznymi osobami. Zwłaszcza z Solange próbował utrzymać znajomość. Przez jakiś czas naprawdę próbował. Wstydził się tego, że przesłał słać do niej listy, lecz wydawało mu się to najbardziej właściwie, gdy przy jego boku znajdowała się inna kobieta. – Ale to spotkanie ciebie uświadomiło mi, że powinien-
Pociąg szarpnął niespodziewanie, przez co nie zdołał dokończyć zdania. Kiedy jego wręcz wcisnęło w fotel, siedząca naprzeciwko niego czarownica prawie wypadła ze swojego miejsca. Doskonale rozumiał, że musiała się o niego wesprzeć, aby ostatecznie nie skończyć na nim. Właśnie wtedy ich dłonie spotkały się, a muśnięty przez lodowate palce wierzch dłoni przeszył chłód, a ułamek sekundy później zajął się ogniem. Zapewne bardziej kontemplowałby nad tymi doznaniami, gdyby nie zaskoczenie wywołane przez przebieg zdarzeń. I nie rozchwiane pakunki nad ich głowami, z których jeden zaczął spadać. Natychmiast poderwał się po to, aby osłonić czarownicę własnymi plecami przed torbą, jakby ta jawiła mu się niczym zabójcza machina. Jej ciężar nie okazał się wcale tak wielki, bo jednak przeżył po zderzeniu.
Wszystko w porządku? – wraz z rzuconym pytaniem bezwiednie chwycił jej dłoń, aby w ten sposób podzielić się ciepłem własnej. Gdy tylko zdał sobie sprawę z wykonania podobnego gestu, natychmiast cofnął się i próbował rozeznać w sytuacji. Niezmieniający się za oknem krajobraz był dowodem na to, że pociąg stanął. To chyba przez nieustającą śnieżycę. – Co za podróż – wyrzucił z siebie i zaraz podszedł do drzwi przedziału, chcąc je otworzyć, aby wyjrzeć na korytarz wagonu, jednak te nie zamierzały z nim współpracować. Kilkukrotnie szarpnął klamką, jednak nic przynosiło to żadnych rezultatów. Mógł wyjąć różdżkę i załatwić ten problem z pomocą magii, jednak to były ryzykowne rozwiązanie. – Nie wyjdziemy stąd prędko – stwierdził bez entuzjazmu, lekko jednak zakłopotany. Ich pierwsze spotkanie po latach powinno inaczej wyglądać. Usiadł z powrotem na swoim miejscu i wyciągnął z kieszeni płaszcza skórzane rękawiczki, aby podać je Solene. – Masz zimne dłonie.
Valerian Blythe
avatar
Zawód : kurator wystaw, artysta
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler


watch her moving in elliptical patterns


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dworzec King Cross - Page 6 VK2vTfp
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7511-valerian-blythe https://www.morsmordre.net/t7564-artystyczna-korespondencja#209469 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f96-ansdell-street-3-7 https://www.morsmordre.net/t7563-skrytka-bankowa-nr-1821 https://www.morsmordre.net/t7565-valerian-blythe

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next

Dworzec King Cross
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach