Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia :: Norfolk
Most na Wensum
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Most na rzece Wensum
Jedna z ważniejszych rzek Norfolk, szeroka i malowniczo płynąca pomiędzy polami i zielonymi lasami, przyciąga nie tylko miłośników natury, ale także zielarzy. Na jej brzegach rośnie wiele niezwykle rzadkich ziół oraz roślin o niespotykanych nigdzie indziej właściwościach. Gęsto zarośnięte tereny niekiedy utrudniają dostęp do wody, lecz gdy już uda się przedrzeć przez wysokie chaszcze - które zdają się chronić swych sekretnych cudów zielarstwa - trud okaże się więcej niż opłacalny, dzieląc się z wytrwałym wędrowcem bujną zielenią. Rosną tutaj rzadkie lecznicze liście oraz gałązki niezbędne do eliksirów lub magicznych rytuałów. Najwięcej tego rodzajów flory porasta brzegi Wensum tuż przy znanym moście, łączącym dwa niewielkie miasteczka. Jest nieco zaniedbany, kamienie obsypują się z wsporników, niezwykle rzadko pojawiają się tam ludzie, stanowi jednak doskonałe miejsce do obserwowania brzegów rzeki w poszukiwaniu specjalnej roślinności.
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 8
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k10' : 6
#1 'k100' : 8
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k10' : 6
Mężczyźni byli wystraszeni tym, co działo się przy moście na brzegu. Ogarnęła ich panika. Pozostawili swojego towarzysza i zerwali się biegiem w przeciwnym kierunku, pozwalając, by kobra przysłoniła ciało martwego mugola. Na trawie pozostały toboły i broń, nie odwracali się nawet za siebie. Ich głosy cichły w oddali.
Tristan pod postacią mgły czuł, jak czarna magia, wyjątkowo, dodaje mu sił, wzmacnia go. W tej niematerialnej formie, która dawała olbrzymie możliwości, mógł czynić rzeczy straszne, ale i wielkie. Rozgromiwszy towarzystwo umknął w ślad za towarzyszem w las. Mknął między drzewami, aby w następnej chwili znaleźć tuż obok niego i klęczącego mugola i przedziwnego kurhanu.
Drew spróbował wyssać z znieruchomiałego mugola życie, niestety, jego zaklęcie nie powiodło się.
W tym czasie kobra rozłożyła się tuż obok nieprzytomnego mugola, aby sprawdzić, czy jest w stanie pożreć jego ciało w całości. Szybko jednak okazało się, że człowiek jest dla niej wyjątkowo niewielką przekąską. Zajęła się pochłanianiem ciała, rozdziawiając wielką paszczę, począwszy od głowy, aż po same nogi. Zajęło jej to znacznie mniej czasu niż przeciętnemu wężowi - była olbrzymia i magiczna, a teraz i całkiem wolna. Najadłszy się wolnym, ciężkim ruchem ruszyła w las, nie pozostawiając po sobie niczego, poza wgniecioną trawą, która sugerowała, w którą stronę się udała. Kilka dni później w Norwich zasieje popłoch.
Niedługo po niej na miejscu walki znalazła się grupa ludzi z widłami i strzelbami. Wśród nich był czarodziej, którego rozpoznał Macnair, a poza nim, nie było żadnego człowieka z poprzedniej kompanii. Najwyraźniej ich strach był tak wielki, że nie zgodzili się tu powrócić. Mężczyźni przeczesali brzeg, ale nie znaleźli niczego interesującego. Zebrali strzelby, toboły po uciekinierach. Po wszystkim zamierzali obrabować leżącą dwójkę, ale okazało się, że poza dziwnymi patykami nie mają przy sobie niczego, co by ich zainteresowało. Okazało się też, że chyba jeszcze żyją — pomimo rozległych ran i braku przytomności. Chcąc otrzymać odpowiedzi dotyczące tego zdarzenia, wbrew głosom większości, najsilniejszy z mężczyzn zadecydował aby zabrać rannych do miasteczka. Ukrywający się wśród mugoli czarodziej zabrał różdżki, które tylko jemu nie wydały się zwyczajnymi patykami.
Samuel i Sophia trafili do mugolskiej przychodni, a z niej do szpitala w samym Norwich, gdzie lekarze zajęli się opatrywaniem ich ran. Znaleźliście się tutaj i tutaj możecie pisać.
| Mistrz Gry nie kontynuuje z Wami rozgrywki, chyba, że jego interwencja będzie konieczna. Po zakończeniu misji należy ją zgłosić w odpowiednim temacie. NPC zostaje przekazywany graczom.
Tristan, dotychczas przebywając we mgle odzyskał 20 punktów żywotności.
Poniższe eliksiry zostały dopisane do karty postaci Drew.
Tristan pod postacią mgły czuł, jak czarna magia, wyjątkowo, dodaje mu sił, wzmacnia go. W tej niematerialnej formie, która dawała olbrzymie możliwości, mógł czynić rzeczy straszne, ale i wielkie. Rozgromiwszy towarzystwo umknął w ślad za towarzyszem w las. Mknął między drzewami, aby w następnej chwili znaleźć tuż obok niego i klęczącego mugola i przedziwnego kurhanu.
Drew spróbował wyssać z znieruchomiałego mugola życie, niestety, jego zaklęcie nie powiodło się.
W tym czasie kobra rozłożyła się tuż obok nieprzytomnego mugola, aby sprawdzić, czy jest w stanie pożreć jego ciało w całości. Szybko jednak okazało się, że człowiek jest dla niej wyjątkowo niewielką przekąską. Zajęła się pochłanianiem ciała, rozdziawiając wielką paszczę, począwszy od głowy, aż po same nogi. Zajęło jej to znacznie mniej czasu niż przeciętnemu wężowi - była olbrzymia i magiczna, a teraz i całkiem wolna. Najadłszy się wolnym, ciężkim ruchem ruszyła w las, nie pozostawiając po sobie niczego, poza wgniecioną trawą, która sugerowała, w którą stronę się udała. Kilka dni później w Norwich zasieje popłoch.
Niedługo po niej na miejscu walki znalazła się grupa ludzi z widłami i strzelbami. Wśród nich był czarodziej, którego rozpoznał Macnair, a poza nim, nie było żadnego człowieka z poprzedniej kompanii. Najwyraźniej ich strach był tak wielki, że nie zgodzili się tu powrócić. Mężczyźni przeczesali brzeg, ale nie znaleźli niczego interesującego. Zebrali strzelby, toboły po uciekinierach. Po wszystkim zamierzali obrabować leżącą dwójkę, ale okazało się, że poza dziwnymi patykami nie mają przy sobie niczego, co by ich zainteresowało. Okazało się też, że chyba jeszcze żyją — pomimo rozległych ran i braku przytomności. Chcąc otrzymać odpowiedzi dotyczące tego zdarzenia, wbrew głosom większości, najsilniejszy z mężczyzn zadecydował aby zabrać rannych do miasteczka. Ukrywający się wśród mugoli czarodziej zabrał różdżki, które tylko jemu nie wydały się zwyczajnymi patykami.
Samuel i Sophia trafili do mugolskiej przychodni, a z niej do szpitala w samym Norwich, gdzie lekarze zajęli się opatrywaniem ich ran. Znaleźliście się tutaj i tutaj możecie pisać.
| Mistrz Gry nie kontynuuje z Wami rozgrywki, chyba, że jego interwencja będzie konieczna. Po zakończeniu misji należy ją zgłosić w odpowiednim temacie. NPC zostaje przekazywany graczom.
Tristan, dotychczas przebywając we mgle odzyskał 20 punktów żywotności.
- Informacje:
- Żywotność
Tristan - 175/222 (użycia mgły: 2/5) kara: -10
kąsane (-18), psychiczne (-29)
Drew -20/215 kara: -60194/355 4/5 tur, Kara: -20
psychiczne (-177), kąsane (-18),
Postać 76/180
psychiczne (-104)
Drew: Kameleon 3/3
Poniższe eliksiry zostały dopisane do karty postaci Drew.
- Eliksiry:
- Eliksir tropiciela (1 porcja, stat. 1)
- Maść z wodnej gwiazdy (2 porcje, stat. 15) [od Charlene]
- eliksir niezłomności (1 porcja, stat. 15)
- wywar ze szczuroszczeta (2 porcje, stat. 29)
- wieczny płomień (1 porcje, stat. 29, moc +10)
- kameleon (2 porcje, stat. 29)
- smocza łza (2 porcje, stat. 29, moc +5)
- czuwający strażnik (4 porcji, stat. 17)
- maść z wodnej gwiazdy (1 porcja, stat. 22)
- kameleon (1 porcje, stat. 22, moc 116)
- eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, stat. 20)
- eliksir kociej zwinności (2 porcje, stat. 20)
- eliksir grozy (2 porcje, stat. 22)
- maść z wodnej gwiazdy (2 porcje, stat. 22)
- eliksir niezłomności (2 porcje, stat. 17)
- czuwający strażnik (2 porcje, stat. 22)
- kameleon (2 porcje, stat. 22, moc 116)
- eliksir oczyszczający z toksyn (1 porcja, stat. 20)
- wywar ze szczuroszczeta (1 porcja, stat. 29)
- eliksir kociej zwinności (1 porcja, stat. 20)
- eliksir kociego kroku (1 porcja, stat. 15)
Nie było już nader wiele czasu - wiedział, że eliksiry wkrótce przestaną działać. Misja, której się podjęli, wymagała sił, a takowych mu brakowało bez odpowiednich mikstur, dlatego czym prędzej musiał podjąć działania skupione bezpośrednio na celu, a nie pośrednich rozrachunkach. Tristan zrobił co mógł, on sam starał się dać z siebie coś więcej i choć wszystko potoczyło się nie po jego myśli szczęście go nie opuszczało - w końcu żył, funkcjonował, oddalił się od cholernych mugoli władających czymś, co było mu kompletnie obce. Tamten świat nie miał dla niego znaczenia, był totalnym absurdem, nie chciał w podobnym starciu zawieść tych, którzy w pewnym stopniu mu zaufali.
Nie próbował już odbierać sił ofierze, musiał wezbrać w sobie ostatnią wolę walki i podjąć się spętania dusz. Spostrzegając czarną mgłę, magię mroczną i niezwykle potężną skierował w jej stronę różdżkę - wiedział czym była, wiedział kto stał za jej wywołaniem. -Magicus Extremos.- wypowiedział licząc, że choć na sam koniec doda sił towarzyszowi.
Nie próbował już odbierać sił ofierze, musiał wezbrać w sobie ostatnią wolę walki i podjąć się spętania dusz. Spostrzegając czarną mgłę, magię mroczną i niezwykle potężną skierował w jej stronę różdżkę - wiedział czym była, wiedział kto stał za jej wywołaniem. -Magicus Extremos.- wypowiedział licząc, że choć na sam koniec doda sił towarzyszowi.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 74
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Wokół epatowała dziwna magia, moc, coś obcego; dopiero po chwili dostrzegł twór złożony z... z czego? z kości, czaszek? Przypominało to kurhan, choć kurhanem nie było: być może przedziwną anomalię wywołał właśnie martwy dementor - i wyciekłe z niego dusze. Wiedzieli, na czym polegało ich zadanie: niezależnie od tego, co zostawili za sobą, mugoli, czarodziejów, nawet samego Skamandera; wszystkie siły musiały zostać skoncentrowane tu i teraz - przed nimi migotała moc, która była w stanie ochronić bariery otaczające Azkaban. I było w tym coś niezwykłego.
Usłyszał inkantację nieudanego zaklęcia wzmacniającego w chwili, w której powracał do ludzkiej formy, materializując się tuż obok Macnaira. Uścisnąwszy dłoń na rękojeści różdżki, ponowił wypowiedzianą przez towarzysza inkantację:
- Magicus extremos - zamierzając wzmocnić go, dodać mu sił, wypełnić gotowością stawienia czoła prawdziwej potędze; oboje wiedzieli, że nie będzie łatwo nad nią zapanować.
Usłyszał inkantację nieudanego zaklęcia wzmacniającego w chwili, w której powracał do ludzkiej formy, materializując się tuż obok Macnaira. Uścisnąwszy dłoń na rękojeści różdżki, ponowił wypowiedzianą przez towarzysza inkantację:
- Magicus extremos - zamierzając wzmocnić go, dodać mu sił, wypełnić gotowością stawienia czoła prawdziwej potędze; oboje wiedzieli, że nie będzie łatwo nad nią zapanować.
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 29
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 29
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Mimo, że promień zaklęcia wystrzelił z różdżki to był nader słaby, aby wzmocnić Tristana. Własna nieudolność w ciągu dzisiejszego dnia sprawiała, że coraz poważniej myślał o cięższych treningach – nic nie działo się bez przyczyny, a skoro takowe pojawiły się należało je odpowiednio przeanalizować. Potrafił dostrzegać swoje błędy, zawsze chciał popełniać ich jak najmniej szczególnie w pojedynkowych kwestiach, bowiem w obecnych czasach jedno niepowodzenie mogło kosztować nader wiele. Utrata różdżki stanowiła najmniejszy wymiar kary.
Coś rozbłysnęło nad kurhanem. W pierwszej chwili mógł przypuszczać, iż to wytwór jego wyobraźni, jednak błyszczące kamienie – finalnie okazujące się czaszkami – emanowały niezwykłą, czarnomagiczną mocą. Wcześniej skupiając się głównie na mugolu nie przyjrzał się dokładnie miejscu stanowiące ich cel. Gdyby tylko przyszło trafić im tu bez tego cholernego towarzystwa.
Unosząc różdżkę zacisnął na niej mocniej palce starając się przelać w nią całą swą moc, wszystkie umiejętności i wolę. Wykonawszy ruch nadgarstkiem pragnął spętać wirujące dusze, zgodnie z tym co im przekazano należało wykonać to precyzyjnie, gdyż to właśnie od tego zależało jak skutecznie zostanie wzmocniona bariera skupiająca się na słabych punktach Azkabanu. Zakonnicy nie mogli się tam dostać.
| rzucam st 50 - 2 pkt docelowa siła
Coś rozbłysnęło nad kurhanem. W pierwszej chwili mógł przypuszczać, iż to wytwór jego wyobraźni, jednak błyszczące kamienie – finalnie okazujące się czaszkami – emanowały niezwykłą, czarnomagiczną mocą. Wcześniej skupiając się głównie na mugolu nie przyjrzał się dokładnie miejscu stanowiące ich cel. Gdyby tylko przyszło trafić im tu bez tego cholernego towarzystwa.
Unosząc różdżkę zacisnął na niej mocniej palce starając się przelać w nią całą swą moc, wszystkie umiejętności i wolę. Wykonawszy ruch nadgarstkiem pragnął spętać wirujące dusze, zgodnie z tym co im przekazano należało wykonać to precyzyjnie, gdyż to właśnie od tego zależało jak skutecznie zostanie wzmocniona bariera skupiająca się na słabych punktach Azkabanu. Zakonnicy nie mogli się tam dostać.
| rzucam st 50 - 2 pkt docelowa siła
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 62
'k100' : 62
Skrzywił się z niesmakiem, z niezadowoleniem, jego zaklęcie umknęło w przestrzeń pozbawione mocy - Macnair z całą pewnością nie został wzmocniony, a jednak: musiał też zacząć działać. Eliksir nie byłby w stanie utrzymywać go przy przytomności ciągle; a oni - zmuszeni byli ostrożnie szafować danym czasem. Starania Drew odniosły efekty, dusze zaczynały się rozbudzać, spętane zakłęciem czarnoksiężnka - stały się gotowe, by zaczerpnąć z ich wnętrz moce. Obserwował ich sploty, migoczące czernią ogniki, tak wyraźne, jak wyraźne były w Azkabanie, kiedy jego noga stanęła tam po raz pierwszy. I - oby - również ostatni. Pocałunek dementora był najpotworniejszym zjawiskiem, jakiego kiedykolwiek doświadczył, nieszczęślwie wciąż odbijającym się echem po jego pamięci. Na krótko lokując wzrok na twarzy Drew, upewniając się, że ten skończył swój etap, a zaistniały przed nim twór stał się gotowy - uniósł lekko różdżkę, po chwili przejmując od towarzysza moc.
- Protego kletva - wyartykułował ostrożnie, powoli, spokojnie, w pełnym skupieniu, dobrze wiedząc, że nie mógł zawieść w momencie takim jak ten. Potrzebna im była silna, nieprzenikniona bariera - i zamierzał dać z siebie wszystko, by uczynić ją właśnie taką. Wzmocnić: nieśmiertelną boleścią umęczonych dusz połkniętych przez twór, który nigdy nie powinien się zdarzyć.
raz się żyje, wysoka siła
- Protego kletva - wyartykułował ostrożnie, powoli, spokojnie, w pełnym skupieniu, dobrze wiedząc, że nie mógł zawieść w momencie takim jak ten. Potrzebna im była silna, nieprzenikniona bariera - i zamierzał dać z siebie wszystko, by uczynić ją właśnie taką. Wzmocnić: nieśmiertelną boleścią umęczonych dusz połkniętych przez twór, który nigdy nie powinien się zdarzyć.
raz się żyje, wysoka siła
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 96
'k100' : 96
Spętane dusze zostały postawione przez szatyna w gotowość. Wiedział, że mu się powiodło, widział to na własne oczy, choć w głębi siebie czuł, iż mogło ich pojawić się zdecydowanie więcej. Dał z siebie wszystko, wykrzesał ostatnią iskrę umiejętności, a zaraz po tym opadł na kolana oddychając ciężko i tylko kątem oka zerkając jak Tristan wieńczy dzieła niesamowicie skutecznym Protego Kletva.Wówczas ich zadanie zostało wypełnione, posłali moc dusz w stronę Azkabanu, by bronić jego murów utworzoną barierą, uniemożliwiając tym samym - możliwie jak najdłużej - dostanie się tam kogokolwiek.
Nie minęło wiele czasu odkąd spożył eliksir, jednak w pierwszej chwili miał wrażenie jakby to było wczoraj. Zapomniał już w jak kiepskim był stanie, nie zwracał uwagi na obrażenia spowodowane najpotężniejszą z dziedzin magii, a gdy działanie mikstury dobiegło końca ponownie poczuł się niesamowicie przytłoczony, kompletnie pozbawiony siły. Musiał dotrzeć na Nokturn czym prędzej, jednak droga do pokonania nie należała do najkrótszych.
-Myślę, że coś trzeba z nim zrobić.- rzucił cicho wskazując mugola, który wyraźnie zszokowany chował głowę w kolanach w okolicy kurhanu. Macnair liczył, że wyzwolona magia go zabije, lecz ta jak na złość miała inne plany.
Nie minęło wiele czasu odkąd spożył eliksir, jednak w pierwszej chwili miał wrażenie jakby to było wczoraj. Zapomniał już w jak kiepskim był stanie, nie zwracał uwagi na obrażenia spowodowane najpotężniejszą z dziedzin magii, a gdy działanie mikstury dobiegło końca ponownie poczuł się niesamowicie przytłoczony, kompletnie pozbawiony siły. Musiał dotrzeć na Nokturn czym prędzej, jednak droga do pokonania nie należała do najkrótszych.
-Myślę, że coś trzeba z nim zrobić.- rzucił cicho wskazując mugola, który wyraźnie zszokowany chował głowę w kolanach w okolicy kurhanu. Macnair liczył, że wyzwolona magia go zabije, lecz ta jak na złość miała inne plany.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
Wyglądało na to, że wszystko poszło zgodnie z planem. Wyzwolona moc otuliła na krótką chwilę przestrzeń wokół nich atramentową, bezświetlną czernią, najczarniejszą czernią, jaką kiedykolwiek widział, by czmychnąć lada moment: oby we właściwą stronę. Zdołali dopełnić rytuał, wykonali swoje zadanie - Czarny Pan powinien być z nich zadowolony - cała reszta, możliwość powodzenia, leżała już w rękach innych czarodziejów, pozostałych rycerzy - oby spisali się równie dobrze. Nie mogli dopuścić do tego, by ktokolwiek - a zwłaszcza Zakon - dostał się do wnętrza Azkabanu pierwsi, przed nimi. Ledwie jednak dźwięki rytuału ucichły, a Drew opadł na kolana - zażyty eliksir musiał przestać działać, wyczerpujące zaklęcie odebrało mu więcej sił, niż powinno - ale teraz byli już bezpieczni, osamotnieni i ich droga do miejsca, w której mogłaby mu zostać udzielona pomoc, wydawała się prosta. Podszedł ku niemu, wyciągając dłoń, by pomóc mu wstać - i oferując ramię dla zachowania równowagi.
- Musimy dojść do miasta - przypomniał cicho, spokojnie; Macnair nie był w stanie, który pozwalał mu na teleportację - ale złapanie świstoklika do stolicy w Norwich nie powinno być wyczynem. To rodzinne miasto jego matki, znał jego magiczną część. - Dasz radę? - O ile prościej byłoby mu pomóc teraz - ale Tristan nie potrafił tego zrobić. Kątem oka odnalazł mugola, Macnair miał rację, nie powinni pozostawiać po sobie świadka. Niemal o nim zapomniał, nie mógł zostać przy życiu:
- Avada kedavra - wypowiedział, kierując różdżkę ku trzeciemu mężczyźnie, bez drżenia głosu, ostro, z chłodem, bo życie mugola nie znaczyło nic - ani wobec większej sprawy, za którą walczyli, ani wobec potęgi Czarnego Pana, ani wobec potęgi, którą dzierżyli oni sami. Ani nawet wobec zwyczajności - był tylko szlamem, który winien zostać uprzątnięty z tego świata. Na swój sposób robił mu przysługę, zamierzając pozbyć się jego egzystencji z tego świata, sam jego byt był obrazą - dla niego samego, dla nich, dla świata. Nienaturalnością, wynaturzeniem, obrzydlistwem.
- Musimy dojść do miasta - przypomniał cicho, spokojnie; Macnair nie był w stanie, który pozwalał mu na teleportację - ale złapanie świstoklika do stolicy w Norwich nie powinno być wyczynem. To rodzinne miasto jego matki, znał jego magiczną część. - Dasz radę? - O ile prościej byłoby mu pomóc teraz - ale Tristan nie potrafił tego zrobić. Kątem oka odnalazł mugola, Macnair miał rację, nie powinni pozostawiać po sobie świadka. Niemal o nim zapomniał, nie mógł zostać przy życiu:
- Avada kedavra - wypowiedział, kierując różdżkę ku trzeciemu mężczyźnie, bez drżenia głosu, ostro, z chłodem, bo życie mugola nie znaczyło nic - ani wobec większej sprawy, za którą walczyli, ani wobec potęgi Czarnego Pana, ani wobec potęgi, którą dzierżyli oni sami. Ani nawet wobec zwyczajności - był tylko szlamem, który winien zostać uprzątnięty z tego świata. Na swój sposób robił mu przysługę, zamierzając pozbyć się jego egzystencji z tego świata, sam jego byt był obrazą - dla niego samego, dla nich, dla świata. Nienaturalnością, wynaturzeniem, obrzydlistwem.
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
The member 'Tristan Rosier' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 99
--------------------------------
#2 'k10' : 10
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 99
--------------------------------
#2 'k10' : 10
--------------------------------
#3 'Anomalie - CZ' :
Spostrzegając dłoń Tristana podał mu ją bez wahania podejmując próbę dźwignięcia się na nogi. Nie było to miejsce, ani czas na unoszenie się dumą poprzez pokaz żelaznej wytrzymałości tudzież wewnętrznej siły, aby tylko zachować samodzielność. Był słaby i wiedział o tym podobnie jak towarzysz, dlatego przerzucił rękę przez jego ramię starając się wykonać krok naprzód. Mieli spory kawałek do przejścia, nie było więc czasu do stracenia. Maska zyskana dzięki metamorfomagii już dawno opadła ukazując jego prawdziwe oblicze, co tylko upewniło go w tym, iż ów walka kosztowała wiele zdrowia.
-Uciąłem sobie drzemkę na łonie natury podczas starcia, więc jestem pełen energii.- wykrzywił wargi w ewidentnym grymasie mieszanym z dozą ironii, po czym wolną dłonią sięgnął do wewnętrznej kieszeni czarnej szaty. Ognista koiła ból wyjątkowo szybko i skutecznie, a równanie było proste – czym więcej, tym lepiej.
W chwili, gdy niewybaczalne zaklęcie pomknęło w kierunku mugola zbierając mu ostatni oddech, Drew uniósł nieznacznie brew, a następnie przechylił metalową piersiówkę w kierunku ust. Widział silny promień zaklęcia, obserwował całą zaistniałą sytuację i był przekonany, że nic nie zdołałoby uchronić mężczyzny przed rychłą, ale i szybką śmiercią. Nawet Ci szlamolubni zakonnicy.
-Chcesz?- spytał kierując w jego stronę whisky. Zapewne przyszło mu spożywać lepsze trunki, jednak w owej sytuacji może przyjdzie mu się skusić na mały zastrzyk pozytywnej energii bez dogłębnej analizy jego smaku. -Co się stało z tamtymi?- spytał powracając myślą do grupy mugoli, która zaszła im drogę uniemożliwiając tym samym rozbrojenie oponentów. Miał szczerą nadzieję, że skończyli podobnie jak mężczyzna przed kurhanem, a w szczególności ten łajdak, w którego żyłach płynęła magiczna krew. Gardził podobnym tchórzostwem.
Przemieszczali się wolno i dopiero po kilkudziesięcio minutowym marszu szatyn dostrzegł strzeliste dachy budynków. Byli już blisko.
-Uciąłem sobie drzemkę na łonie natury podczas starcia, więc jestem pełen energii.- wykrzywił wargi w ewidentnym grymasie mieszanym z dozą ironii, po czym wolną dłonią sięgnął do wewnętrznej kieszeni czarnej szaty. Ognista koiła ból wyjątkowo szybko i skutecznie, a równanie było proste – czym więcej, tym lepiej.
W chwili, gdy niewybaczalne zaklęcie pomknęło w kierunku mugola zbierając mu ostatni oddech, Drew uniósł nieznacznie brew, a następnie przechylił metalową piersiówkę w kierunku ust. Widział silny promień zaklęcia, obserwował całą zaistniałą sytuację i był przekonany, że nic nie zdołałoby uchronić mężczyzny przed rychłą, ale i szybką śmiercią. Nawet Ci szlamolubni zakonnicy.
-Chcesz?- spytał kierując w jego stronę whisky. Zapewne przyszło mu spożywać lepsze trunki, jednak w owej sytuacji może przyjdzie mu się skusić na mały zastrzyk pozytywnej energii bez dogłębnej analizy jego smaku. -Co się stało z tamtymi?- spytał powracając myślą do grupy mugoli, która zaszła im drogę uniemożliwiając tym samym rozbrojenie oponentów. Miał szczerą nadzieję, że skończyli podobnie jak mężczyzna przed kurhanem, a w szczególności ten łajdak, w którego żyłach płynęła magiczna krew. Gardził podobnym tchórzostwem.
Przemieszczali się wolno i dopiero po kilkudziesięcio minutowym marszu szatyn dostrzegł strzeliste dachy budynków. Byli już blisko.
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Danger is a beautiful thing when it is purposefully sought out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag
Śmierciożercy
Promień zaklęcia uformował się w szmaragdowy promień, który z łatwością sięgnął celu; nie spojrzał nawet na mężczyznę, kiedy ten wyzionął ducha: wydał z siebie ostatnie tchnienie, pobladł nagle - i opadł w miękką trawę już bez życia. Nie musiał podchodzić do neigo i sprawdzać, czy na pewno był martwy, mordercze zaklęcie nie pozostawiało złudzeń i nie dawało mu żadnej nadziei na przetrwanie. Nie zainteresowany losem mężczyzny - wraz z Drew z wolna jął wycofywać się z leśnych okolic. Słyszał wyraźnie szmer pobliskiej rzeki Wensum, lecz nic poza nią. Motłoch rozpierzchł się daleko, byli sami i mieli prostą, wolną drogę prowadzącą do miasta. Schował różdżkę, prowokowanie kłopotów po drodze byłoby zbędną komplikacją.
- Daj - mruknął, odbierając zaproponowaną piersiówkę i wychylił łyk whisky; była tania, miała paskudny smak alkoholu, jakiego nie pił już od dawna - smak pierwszych smoczych wypraw w towarzystwie bardziej doświadczonych łowców. Skrzywił się nieznacznie, nim oddał Macnairowi naczynie, dławiąc w sobie pytanie o pochodzenie trunku. - Uciekli, bez węża - Nie zabił ich, było ich zbyt dużo, a on miał za mało czasu i za dużo ryzykował. Musieli się przedostać do szczątek dementora, to było teraz najważniejsze. To było wtedy najważniejsze. Avada była skuteczna, ale obejmowała tylko jeden cel, a tych na wyciągnięcie reki było wtedy znacznie więcej. Spiął ramiona, dając wsparcie Drew, cicho wzdychając na wzmiankę o jego drzemce. - Czuwający strażnik - stwierdził, rzucając w przestrzeń nazwę eliksiru; przed kolejną walką Macnair powinien się wyposażyć w podobny specyfik. Działał cuda - i pozwalał uchronić się przynajmniej częściowo przed efektami zaklęć rzucanych przez tak potężnych czarodziejów. Bo ten - z pewnością potężnym był. Walka miała jednak mniejsze znaczenie niż to, co nastało później: dopełnili zadania, szczęśliwie bez zarzutu.
Miasto znalazło się coraz bliżej, a im pozostało odnaleźć świstklik, którym przedostali się do tego miejsca - z powrotem do Londynu, gdzie choć nie kończyła się podróż Tristana, to miał sposobność pomóc Macnairowi dostać się do Lupusa, na Grimmuald Place. Jakkolwiek nieswojo czuł się przed tamtą kamienicą, tylko Black mógł pomóc wtedy Drew. On sam - przemieścił się do Dover.
/zt x2
- Daj - mruknął, odbierając zaproponowaną piersiówkę i wychylił łyk whisky; była tania, miała paskudny smak alkoholu, jakiego nie pił już od dawna - smak pierwszych smoczych wypraw w towarzystwie bardziej doświadczonych łowców. Skrzywił się nieznacznie, nim oddał Macnairowi naczynie, dławiąc w sobie pytanie o pochodzenie trunku. - Uciekli, bez węża - Nie zabił ich, było ich zbyt dużo, a on miał za mało czasu i za dużo ryzykował. Musieli się przedostać do szczątek dementora, to było teraz najważniejsze. To było wtedy najważniejsze. Avada była skuteczna, ale obejmowała tylko jeden cel, a tych na wyciągnięcie reki było wtedy znacznie więcej. Spiął ramiona, dając wsparcie Drew, cicho wzdychając na wzmiankę o jego drzemce. - Czuwający strażnik - stwierdził, rzucając w przestrzeń nazwę eliksiru; przed kolejną walką Macnair powinien się wyposażyć w podobny specyfik. Działał cuda - i pozwalał uchronić się przynajmniej częściowo przed efektami zaklęć rzucanych przez tak potężnych czarodziejów. Bo ten - z pewnością potężnym był. Walka miała jednak mniejsze znaczenie niż to, co nastało później: dopełnili zadania, szczęśliwie bez zarzutu.
Miasto znalazło się coraz bliżej, a im pozostało odnaleźć świstklik, którym przedostali się do tego miejsca - z powrotem do Londynu, gdzie choć nie kończyła się podróż Tristana, to miał sposobność pomóc Macnairowi dostać się do Lupusa, na Grimmuald Place. Jakkolwiek nieswojo czuł się przed tamtą kamienicą, tylko Black mógł pomóc wtedy Drew. On sam - przemieścił się do Dover.
/zt x2
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
Most na Wensum
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia :: Norfolk