Wydarzenia


Ekipa forum
Ganek
AutorWiadomość
Ganek [odnośnik]18.03.20 22:14
First topic message reminder :

Ganek


Tutaj łóżko a tam szafa,
tutaj dzieje się zabawa
Kilka słów i zdanek kilka
i opisu jest linijka
nie bądź gałgan dodaj opis,
Daj nam wyobraźni popis


nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Marcella Figg
Marcella Figg
Zawód : Rebeliantka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
porysował czas ramiona
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6925-marcella-figg#181615 https://www.morsmordre.net/t6971-arkady#183169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f104-szkocja-kres-w-john-o-groats https://www.morsmordre.net/t6991-skrytka-nr-1723#183527 https://www.morsmordre.net/t6972-marcella-figg#183216

Re: Ganek [odnośnik]16.03.24 14:53
Gdy przychodziło do walki, do tego desperackiego, rebelianckiego zrywu, który mógł być na dobrą sprawę ich ostatnim podrygiem wolności, nigdy w Lucindę nie zwątpił. Martwił się, szaleńczo, pewnie podświadomie wolałby gdyby jak zwyczajna kobieta dbała o własne życie w zaciszu czterech ścian, ale były to myśli, których nigdy nie wypowiedziałby na głos, do których - przede wszystkim - z trudem przyznawał się sam przed sobą. Ostatecznie to właśnie jej natura, jej głębokie poczucie sprawiedliwości i odpowiedzialności za ludzi wokół siebie, jej gryfońska bardziej niż krukońska odwaga, skłonność do buntu przeciw temu co uznawała za niewłaściwe - to w pierwszej chwili przykuło jego uwagę, to pozwoliło im w ogóle rozwinąć przyjaźń i bliskość, która w oczach każdego konserwatywnego szlachcica byłaby nikczemnym zniżaniem się do przeciętności. Podziwiał ją, wiedział, że w większości przypadków doskonale radziła sobie sama; zawsze tego chciała, samodzielności i samowystarczalności, bo tylko dzięki temu mogła realizować marzenia o podróżach i odkrywaniu nieznanego. Teraz ich priorytety były inne, ale Lucinda pozostawała tą samą silną osobowością, której byle słabszy człowiek, mężczyzna, nie byłby w stanie nagiąć.
Tym razem jednak sytuacja była zgoła inna. Niespodziewana, nierzeczywista, jakby oderwana od świata, który znali. Ofiarą deszczu meteorytów i ognia mógł paść każdy, śmierć przetoczyła się po Anglii falą zbierając krwawe żniwo i nie dbając zupełnie o to, kogo tym razem ścięła. Nawet najpotężniejsi byli tylko prochem w obliczu nieboskłonu walącego się na głowy, dlatego zupełnie rozsądnym i logicznym zdawało się, że tracił rozum z nerwów.
To byłaby tak głupia śmierć, tak przypadkowa i niesprawiedliwa. Po wszystkim co już przetrwała, o co walczyła, gdyby życie odebrało jej trzęsienie ziemi lub pożar lasu... wciąż walczył ze spazmami złego przeczucia, wmawiając sobie, że taka przewrotność losu zakrawałaby już o absurd. I co z tego, że rozumiał jak kruche były ich ciała, jak śmiertelni byli wszyscy? Gdyby był z nią, osłoniłby ją pewnie własnym kosztem, ale był bezradny, był sam, a jego pierdolony trzeci wzrok nie przydał się absolutnie do niczego.
Jak mógł w tym wszystkim dalej nazywać się mężczyzną?
Uderzając w drewniane drzwi dość brutalnie by zaskrzypiały w zawiasach dał upust swojej frustracji i nie powinien się zapewne dziwić, że gdy Vincent pojawił się wreszcie na progu, miał w dłoni różdżkę i zdawał się gotów do walki. Szczęśliwie, rozpoznał go szybko, nawet tak rozczochranego i zdenerwowanego. Przy szerokim, skórzanym pasie Elric miał własną różdżkę, ale nawet po nią nie sięgnął, nie musiał; Vincent zaufał mu szybko, może i zbyt szybko, biorąc pod uwagę wszystko co się w ostatnim czasie działo.
- Skąd wróciłeś? - spytał wpierw po tym jak skinął staremu znajomemu na powitanie, a potem i tak zignorował własne pytanie. Czym niby mogliby zajmować się teraz, jeśli nie przetrząsaniem gruzów? - Jest Lucinda w domu? Nie odpisuje mi na listy, chciałem się tylko upewnić, że wszystko z nią w porządku. Nie będę wam zawracał głowy jeśli jest zajęta - powiedział na jednym oddechu tonem, który sugerował raczej, że będzie im zawracał głowę, z takiego tylko powodu, że po tych trzech przeklętych dniach i snach nie odpuści, dopóki nie zobaczy jej na własne oczy. - Nic nie jest w porządku - żachnął się może nieco zbyt szorstko, a potem złagodniał i położył Vincentowi rękę na ramieniu. - Moja rodzina żyje, jeśli o to pytasz, ale Dolina jest w gruzach. Widziałeś na pewno albo słyszałeś. Czuję, że tej zimy, jeśli jej dożyjemy, wszyscy będziemy głodować. - Ale co to miało za znaczenie?
Gdy tylko zabrał rękę z ramienia Vincenta odwrócił się na pięcie i bez zaproszenia wszedł do salonu. Dłonie, które mimowolnie ciągle zaciskał w pięści, wepchnął do kieszeni płaszcza.
- Gdzie jest Lucy?
Bo przecież domyślił się już, że nie ma jej w domu, nawet jeśli jeszcze tego nie zaakceptował.



This is my
home
and you can't
frighten me
Elric Lovegood
Elric Lovegood
Zawód : Smokolog
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
A potem świat
znowu zaczął istnieć
ale istniał zupełnie inaczej
OPCM : 12 +3
UROKI : 8 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Jasnowidz
all of them dreams
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9649-elric-lovegood https://www.morsmordre.net/t9725-vincent#295249 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9724-skrytka-bankowa-nr-2210#295204 https://www.morsmordre.net/t9723-elric-lovegood#295203

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Ganek
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach