Wydarzenia


Ekipa forum
Most w Moulton
AutorWiadomość
Most w Moulton [odnośnik]23.07.21 13:08
First topic message reminder :

Most w Moulton

Piętnastowieczny most dla koni jucznych niegdyś łączył wieś Moulton z Newmarket. Dziś rzeka Kennett w tamtym miejscu przypomina strumień, nad którym zbudowano drogę biegnącą tuż obok mostu, który przestał pełnić swoją pierwotną rolę. Wciąż jest jednak punktem charakterystycznym dla obu miejscowości, miejscem spotkań ludności, centrum handlu — kilka razy w tygodniu na moście gromadzą się wędrowni kupcy, rozkładający swoje stragany z rzadkimi przedmiotami. Można nabyć od nich wyjątkowe i niespotykane rękodzieła, bransoletki, naszyjniki, brosze, ale także garnki, zastawę i elementy końskiego ekwipunku, które, chociaż wykonane z tanich i ogólnodostępnych materiałów przez wzgląd na formę rzemiosła są całkowicie niepowtarzalne.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most w Moulton - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Most w Moulton [odnośnik]21.03.23 16:19
Ecne napawał się uwielbieniem ludzi zgromadzonych wokół niego, wzruszeniem kobiety do której się odezwał, rdzawym zapachem krwi ze zmasakrowanego człowieka, a nawet bezsilnością Drew. Czuł, że Macnair próbuje odzyskać kontrolę, ale kolejna próba nie zrobiła na nim wrażenia. Sprzeczne emocje ludzi na placu zdawały się wyczerpać Drew, a wzmocnić samego Ecne.
Zachował kontrolę nad ciałem, rozejrzał się wkoło, uśmiechnął. Powoli przesuwał wzrokiem po ludzkich twarzach, czytając ich emocje. Na targu w Moulton wzbudził dziś miłość i nienawiść, strach i gniew, zachwyt i uwielbienie.
Smutek i żal - wyczuwał je w jednej z osób, w barmanie, który dopełnił zemsty za krzywdę swojej córki. Dopadł teraz do nieprzytomnej dziewczyny, wziął ją na ręce, klęknął. Przed nią, ale i przed namiestnikiem, rozdarty i zagubiony w obliczu nieobecności jasnowłosej uzdrowicielki.
Patrz, jacy są przewidywalni. Jacy są nudni. - rozbrzmiało w głowie Drew. Jak to jest nimi rządzić. Złapać zdrajcę, wzbudzić lojalność. T a k wygląda władza. - Ecne był wyraźnie zadowolony z tego, jak wypełnił dziś obowiązki namiestnika, ale czuł również pogardę wobec tych wszystkich ludzi. Tak przewidywalnych. Tak nudnych. W kilkanaście minut wyczerpał ich emocje, dostarczył sobie rozrywki, ale nie znalazł nowej.
Jedynym, czego nie mógł jeszcze przewidzieć było...
Spróbuj sam, skoro tak pragniesz kontroli. - nad ciałem, nad nimi, nad sytuacją. Bóstwo wydawało się rozbawione, jakby chcąc się przekonać co się stanie, gdy zostawi upartego Drew samego sobie.
Bodźce zalały Drew nagle. Poczuł się jak człowiek wynurzający się z wody, zachłyśnięty świeżym powietrzem. Cudze emocje zniknęły, pozostawiając po sobie dziwnie bolesną pustkę i głuchą ciszę. Ciszę, bo zniknął też Ecne - wycofując się samemu, oddając Drew władzę nad ciałem z cichą kpiną.

Elviry nigdzie nie było widać, Drew pozostał całkowicie sam z ludźmi wpatrującymi się w niego z nadzieją i uwielbieniem. Ludźmi, którzy przed chwilą pobili na śmierć kogoś, kogo im wskazał. Ecne zniknął, zabierając ze sobą moc i dostęp do ich emocji. Do Namiestnika Suffolk należała decyzja jak poradzi sobie z konsekwencjami chaosu - i nagłą, nienaturalną lojalnością, jaką darzyli go obywatele Moulton.

Kobieta, która uciekła z targu po ataku na córkę barmana była już daleko. Teleportowała się do Ipswich, gdzie z przejęciem zaczęła opowiadać koleżankom o jasnowłosej wiedźmie, która podniosła różdżkę na niewinną dziewczynę i próbowała rzucić urok na namiestnika, i o bohaterskim Macnairze, który oparł się jej urokowi.

Mistrz gry nie kontynuuje wątku, ale będzie go obserwował - jeśli na targ powrócą inne postaci, będzie to po zniknięciu Ecne. Drew może najpierw podjąć dowolną (rozsądną) ilość akcji.
Michael Tonks

Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most w Moulton - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most w Moulton [odnośnik]23.03.23 19:00
Ecne nieustannie spychał mnie w odmęty umysłu i blokował kolejne drzwi do odzyskania kontroli. Byłem zamknięty niczym w klatce, a on bawił się w najlepsze. Rujnował nie tylko dobry wizerunek, ale przede wszystkim nastroje mieszkańców dotkniętego wojną, zachodniego Suffolk, którzy przecież w końcu ockną się z jego uroku i tym samym będą zadawać sobie sprawę z tego co zaszło. Dało się to jakoś sensownie wytłumaczyć? Może zaś Ecne posiadał tak wielką moc, że zmiany były trwałe? Wierzyli w to, w co kazał im wierzyć? Nie znałem jeszcze odpowiedzi na to pytanie, ale szczerze liczyłem, że wkrótce przyjdzie mi się o tym przekonać. Musiałem wymyślić jakiś sposób, odszukać jego słabość, nawet jeśli istniała tylko jedna. Niejednokrotnie udało mi się go przegonić, dlaczego więc tak wielki problem miałem dziś? Za dużo się działo? Zbyt wiele analizowałem? Być może, może to właśnie moja niemoc dodawała mu potęgi.
Jego głos wyrwał mnie z rozmyślań. Nie odpowiedziałem na zaczepne słowa – liczył na komentarz, oburzenie i wyrażenie własnej opinii. Może właśnie tym się karmił? W ten sposób mnie osłabiał? Inaczej widziałem władzę, my nie musieliśmy na siłę szukać wroga lub wręcz go tworzyć dla uciechy i samosądów. Przeciwnik był żywy i to właśnie przeciw niemu należało zwrócić społeczeństwo, a nie na niewinnych braci, dzieci czy rodziców. Musieli być wyczuleni, zgłaszać nietypowe zachowanie tudzież przekazywać podejrzane informacje, co nie było możliwe bez powierzchownego zaufania względem nowych włodarzy. Rzucanie fałszywych oskarżeń go nie zapewni – zawsze znajdzie się ktoś, kto z odpowiedniej odległości dostrzeże prawdę i tym samym krótką plotką zgniecie wypracowany miesiącami plan. Czysta farsa.
Poniekąd zazdrościłem mu tej umiejętności, bowiem wpływ na emocje był wyjątkową i potężną bronią. Kto wie, czy nie nawet najsilniejszą. Decyzja o jej użyciu nie należała jednak do mnie, nie mogłem wybrać celu, jaki z pewnością byłby znacznie bardziej słuszny, niż obecne wygłupy, dlatego musiałem go zwalczyć. Pozbyć się, przynajmniej na ten dzień.
Zaraz po kolejnych słowach Ecne poczułem gulę w gardle. Nie dawałem wiary jego dobrej woli wszak nigdy nie dzielił się bez powodu, nie robił niczego jeśli nie miało być z tego uciechy. Mimowolnie ułożyłem dłoń na klatce piersiowej i starałem uspokoić płytki, szybki oddech. Czułem jakbym wynurzył się z morskiej toni po zbyt długim braku dostępu do powietrza. Wszystko mnie bolało, palce miałem zdrętwiałe. Pieprzony Ence – naprawdę potrafił zagrać mi na nerwach, ale wbrew wszystkiemu zacząłem przyzwyczajać się do jego towarzystwa. Był potężny, nie znałem żadnej istoty o równie wielkiej mocy i poniekąd imponowało mi to, że wybrał właśnie mnie.
Oczy miałem zamknięte, byłem nieco pochylony. Ciało było gotowe do powrotu do wyprostowanej pozycji, ale był to dobry czas na ułożenie szybkiego planu. Musiałem sprzątnąć burdel, który urządziła Elvira na spółkę z Ence i nie do końca wiedziałem od czego zacząć. Czułem wpatrujących się we mnie mieszkańców, jeden z nich położył nawet rękę na moim barku z pytaniem na ustach odnośnie mojego stanu, jednak uniosłem dłoń dając tym samym do zrozumienia, że wszystko było w porządku. Co było ważniejsze? Uprzątnięcie zwłok, czy upewnienie się, iż Elvira faktycznie pomogła tej dziewczynie?
-Myślę, że na dzisiaj już wystarczy emocji- powiedziałem stanowczo. -Zabierz córkę do domu, możliwe jak najszybciej przyślę do was uzdrowiciela. Nie martw się kosztami leczenia- rzuciłem w kierunku barmana, który pochylał się nad nieprzytomną córką. Oberwała, Elviry zaklęcie było wyjątkowo silne – na szczęście nie na tyle, by pozbawić jej życia. To ciężko byłoby odkręcić. Pozostawało pytanie czy kiedykolwiek jeszcze dziewczyna się odezwie, ale to już planowałem zostawić do oceny Belvinie. -Zna ktoś tego chłopaka? Zna nazwisko? Chciałbym rozmówić się z jego rodziną osobiście. Konsekwencje z jego nikczemnych działań zostaną wyciągnięte. Jeśli do kogoś nie dotarły wieści z przemówienia na placu to pozwolę sobie powtórzyć- musiałem kontynuować farsę względem chłopaka. Być może niesłuszną, ale czy tak naprawdę jego słowa były kłamstwem? Wyparł się Suffolk i obecnej władzy. Ecne nie mógł wpłynąć na jego światopogląd, a jedynie wyzwolić emocje. -Jeśli ktokolwiek ma wiedzę o wrogu, jego działaniach wymierzonych na niekorzyść hrabstwa oraz jego mieszkańców i nie przekaże jej nam, to jest tak samo winny- zawyrokowałem. Z tego prawa byłem dumny, nienawidziłem tchórzy, a przede wszystkim szczurów, jakie bogaciły się na wspomaganiu dywersji przeciwnika.
Zsunąłem się z krzesła i zaledwie na chwilę skupiłem spojrzenie na twarzy skatowanego młodzieńca, w którego kierunku ruszyłem. Ile on mógł mieć lat? Na pewno nie skończył dwudziestu.
- Lacarnum inflamare - wypowiedziałem dotykając wężowym drewnem największy fragment odzieży, jaki nie był pokryty lepką krwią. - Lacarnum inflamare - powtórzyłem ułożywszy kraniec różdżki w innym miejscu. Zamierzałem pozostać w pobliżu i przypilnować, aby doszczętnie spłonęło, a przy tym ogień nie rozprzestrzenił się dalej. Brukowana uliczka była naturalną ochroną, lecz wolałem nie ryzykować. -Widziałem jak jedna z kobiet oddala się. Wiecie kim była? Może kogoś wśród was obecnie brakuje?- martwiła mnie jej wiedza, a przede wszystkim historia, jaką zamierzała przedstawić. Mogłem liczyć, że uciekła ze strachu i postara się o tym zapomnieć, ale to było zbyt mało, żeby zapomnieć o sprawie. Dlaczego Ecne nie zareagował? Widział, że powolne kroki zamieniają się w bieg. Nie mogłem pozwolić, aby nastawiała ludzi przeciwko mnie. -Na kilka kolejnych tygodni sprowadzę tu czarodziejów, którzy będą dbać o wasze bezpieczeństwo, aż do ostatniego otwartego straganu. Nie musicie się obawiać. Dzisiejsza sytuacja udowodniła nam wszystkim, że pokój ma wielką siłę, ale tylko wtedy, gdy wszyscy współpracujemy. Każdy wróg- wymownie przeniosłem wzrok na płonące zwłoki. -Winien skończyć w ten sposób. Przez takich jak on giną niewinni ludzie- zwieńczyłem myśl. Nie byłem dobrym mówcą, ale liczyłem, że ślepe zapatrzenie wykreowane przez Ecne zadziała. -Blondwłosą dziewczyną zajmę się osobiście. Dopilnuje, żeby więcej was nie kłopotała- musiałem o niej wspomnieć. Ją także mieli na celowniku.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Most w Moulton [odnośnik]24.03.23 21:09
Chociaż Drew nie czuł się pewnie w roli oratora, to wrażenie jakie zrobił na targu Ecne wciąż nie zatarło się w pamięci zebranych. Pamiętali, jak jednym gestem odgonił potwora, pamiętali jego nienaturalną charyzmę. Choć Ecne rozniecił emocje niektórych, to inni podziwiali go szczerze. Mało kto zauważył lekką zmianę w mowie ciała i zachowaniu namiestnika - a jeśli już, to łatwo było zrzucić ją na zmęczenie po jego heroicznych czynach.
Wstrząśnięty barman posłuchał Drew i wziął córkę na rękę - byłby w stanie zrobić to sam, ale i tak pomógł mu jeden z zebranych, równie postawny mężczyzna. Jego dom był pierwszym za mostem, w niewielkiej odległości. Dwaj mężczyźni ruszyli w tamtą stronę i zdążyli zniknąć w domu gdy Drew zajmował się paleniem ciała i przemową do reszty zebranych.
-To chyba ten starszy z domu Pettigrew! - wykrzyknął ktoś, gdy Drew spytał o zarżniętego chłopaka. Ktoś otarł z dłoni krew, ktoś zerknął w bok, ale inni zaczęli ochoczo donosić namiestnikowi. -Dawno go tu nie było, ledwo co skończył Hogwart - czyli mógł mieć siedemnaście lat. -...ale jego matka mieszka na skraju Moulton, w ceglanym domu z pomalowanym na biało płotem...
-Ale to dobra kobieta, tylko wychował się bez ojca... - wtrącił inny głos, niepewny.
-Milcz, głupia! Kto wie kim był jego ojciec, ale na pewno nikim dobrym! A i ona jest podejrzana i reszta dzieciaków też! - gorące nastroje po samosądzie wyznaczonej przez namiestnika karze jeszcze do końca nie opadły.
Gdy spytał o kobietę, część mieszkańców pokręciła głową, a inni rozejrzał się po sobie i zrobili minę jakby się nad tym zastanawiali, ale ostatecznie nikt nie przypomniał sobie nic konkretnego. Uwagę ludzi na targu pochłonęło zbiegowisko - walka, potwór, zakatowanie podejrzanego chłopaka, namiestnik - a nie to, kto oddalał się z tłumu.
-Nie brakuje nikogo ze sprzedawców. Przyjeżdża tu trochę osób, z innych miast i wiosek, czasem nawet z Ipswich, to pewnie przyjezdna... - bąknęła w końcu jedna z kobiet, ta, która popłakała się wcześniej gdy spoglądała w oczy Ecne. W jej głosie pobrzmiała pewna duma - zyskawszy (w swojej opinii) względy namiestnika, chciała pochwalić się tym, że ten targ nie był byle jaki i przyciągał nawet osoby spoza Moulton.
Potem mieszkańcy umilkli, słuchając słów Drew. Kilkanaście sekund po tym, jak wspomniał o jasnowłosej dziewczynie, za mostem rozległ się trzask aportacji.

Jest to post uzupełniający dla Drew i Elviry.
Elvira, możesz pisać w lokacji i założyć, że pojawiłaś się przy wejściu na most po akcjach podjętych przez Drew.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most w Moulton - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most w Moulton [odnośnik]25.03.23 23:28
Nieumiejętność cichej teleportacji była jedną z jej większych bolączek. Zdołała jednak utrzymać się na nogach i po krótkiej ocenie doszła też do wniosku, że tym razem udało jej się dokonać tego bez rozszczepienia. Wszystkie miejsca, które piekły ją bólem, były już znajome i oswojone; otarcie na wewnętrznej stronie przedramienia, kręgosłup po tym jak Drew zrzucił ją na bruk oraz niesłabnący ucisk w klatce piersiowej, mieszanina lęku i złości. Znalazła się tam, gdzie chciała - za mostem, nie bezpośrednio na targu, przeczuwała jednak, że jej pojawienie się może zwrócić uwagę.
Poprawiła zniszczoną, splamioną szatę i rzuciła na nią prędkie Evanesco, aby pozbyć się rzucających w oczy plam z zakrzepłej już krwi. Dopiero po tym, gdy jej szata - wciąż wygnieciona i poszarzała po zaklęciach - była względnie czysta, odwróciła się, by ocenić stan, w jakim powitało ją Moulton. W pierwszej kolejności, rzecz jasna, złapała spojrzeniem Drew. Stał w centrum tłumu, mówił do ludzi coś, czego nie słyszała, sprawiał wrażenie spokojnego i pewnego. Nie miała żadnej gwarancji, że poza ta jest efektem jego własnej decyzji, a nie naznaczenia, musiała więc postawić na ostrożność. Nie chciała po raz kolejny wystawiać się obłąkańczemu działaniu demonów, wolała pozostawić tę sprawę do rozwikłania jemu samemu i Ramseyowi Mulciberowi. Tak czy siak nie mogła mu pomóc, a frustracja i duma nie pozwalały zbliżyć się ponownie do tłumu.
Bo jeśli nawet odzyskał kontrolę - nie chciała z nim rozmawiać. Nie chciała słyszeć oskarżeń albo żalu, tak jakby to jej winą był fakt, że coś bawi się jej duszą. Koniec końców zawsze znajdywał sposób, by obarczyć winą za swoje potknięcia kogoś innego - a choć w głębi serca pewnie wciąż się o niego martwiła, pewnie chciała go usprawiedliwiać, zrozumieć, że efekty ich wyprawy do Locus Nihil były znacznie potężniejsze od nich wszystkich i nie było w tym w jego winy - wolała odrzucić od siebie te przebłyski człowieczeństwa i nabrać otrzeźwiającego dystansu.
Zrozumieć nareszcie, że miał wady, jak oni wszyscy. Że był okrutny, samolubny i dotąd jego przyjaźń nie przyniosła jej wiele więcej niż cierpienie.
I wywoła je po raz kolejny, jeśli zbliży się za bardzo do ognia i ponownie pozwoli usidlić.
Złapała jego wzrok, zachowując martwy wyraz twarzy. Nie uśmiechnęła się, nie zaczepiała go. Milcząco odwróciła się na pięcie i ruszyła ścieżką za mostem, po drodze wypuszczając włosy z i tak zniszczonego warkocza. Przypominała sobie co mówił jej wcześniej barman o miejscu, w którym mieszkali z córką. Musiała ich znaleźć, jeśli będzie musiała to tam na nich poczeka. Pozostawiła swoją niedoszłą ofiarę zabezpieczoną, z pewnością przeżyła i pewnie już odzyskała przytomność; ale musiała jej też dokładnie obejrzeć krtań, upewnić się, że struny głosowe wrócą do sprawności. I zostawić trochę złota na eliksiry łagodzące przyszłe objawy. To była jej odpowiedzialność i brała ją na siebie.
Wątpiła, że Drew, jeśli kiedykolwiek odzyska kontrolę, zrobi choć tyle.
[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Most w Moulton [odnośnik]03.04.23 19:43
Mieszkańcy nie zawahali się ani przed moment w swych oskarżeniach. Byli gotów powiedzieć wszystko, czego od nich oczekiwałem nawet jeśli wskazać mieliby palcem siebie wzajemnie. Ecne potrafił mieszać w głowie, wzbudzać fałszywe uczucia i emocje, którym nie udawało się przeciwstawić. Sam także byłem jego ofiarą. -Pettigrew- powtórzyłem za mężczyzną i pokiwałem wolno głową w wyraźnym zastanowieniu. Wieść o matce oraz innych dzieciach stanęła mi gulą w gardle, ale nie mogłem się wycofać. Może i chłopak działał pod wpływem mocy bóstwa, ale jego słowa były szczere. Ence nie potrafił wcisnąć do ust kłamstwa. Nie zmieniłby poglądów, a jedynie nienawiść w stosunku do wroga. Właśnie – ta niechęć. Może faktycznie ocena naszych działań, była tylko i wyłącznie jego dziełem? Pragnieniem zabawy? Mogłem się nad tym zastanawiać, lecz i tak na nic by się to zdało. Deklaracje padły i musiałem się ich trzymać, aby zyskać szacunek.
-Nie będą wam już dłużej zagrażać. Liczę jednak, że nikt z was nie uprzedzi naszej wizyty- rzuciłem po chwili ciszy. Nie mogłem brać za pewnik, iż wszyscy byli lojalni.
Bardziej ciekawiła mnie dziewczyna, jaka zdołała uciec z targu. Miałem nadzieję, że ktoś ją kojarzył, bowiem zwężenie obszaru poszukiwań było jak najbardziej wskazane. Pukanie od drzwi do drzwi w stolicy graniczyło z szukaniem igły w stogu siana. Finalnie najgorszy scenariusz okazał się prawdziwy; przekląłem w myślach na wieść o przyjezdnej. Skinąłem w kierunku kobiety głową, ale ta zamiast patrzyć na mnie – co wcześniej czyniła nieustannie – wbiła wzrok w przestrzeń ponad moim ramieniem. Ściągnąłem brwi, powędrowałem za jej spojrzeniem i wtem ujrzałem Elvirę. Przekląłem po raz kolejny.
-Będę wdzięczny jak przypilnujesz- wskazałem wymownie na palące się ciało. Mężczyzna stojący najbliżej skinął głową i zajął moje miejsce, zaś ja ruszyłem w kierunku blondynki. Nie wiedziałem jeszcze co chciałem jej powiedzieć; targała mną złość, niezrozumienie i gniew w stosunku do tego co uczyniła. Sprzeczki musieliśmy jednak zostawić na potem, bowiem wiedziałem, że tłum patrzył, a ja chwilę wcześniej złożyłem obietnicę. Musiałem dotrzymać słowa.
-Zatrzymaj się- krzyknąłem. Wężowe drewno pozostawiłem w gotowości, nie miałem pojęcia cóż mogło przyjść jej do głowy. Wolałem zachować ostrożność. -Wracaj do siebie i więcej się tu nie pokazuj- dodałem właściwie od razu. Głośno i wyraźnie.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Most w Moulton [odnośnik]03.04.23 20:03
Nie tego się spodziewała. Wcześniej, gdy poddała się sile buzujących emocji, gdy próbowała opanować umysłem chaos, jaki podniósł się na targu, Drew ewidentnie bawił się z nią, zupełnie niepoczytalny pod władzą obcych sił. Kpiący uśmieszek, prawie znajomy, nie schodził mu z ust, każde słowo opływało w pewność siebie i zajadły sarkazm. Teraz wydawał się wściekły, a ona nie wiedziała, czy powinna się bronić. Jeśli sprowokował już część ludzi na targu do tego, by wpadli do szał (to musiał być on, co do tego nie miała wątpliwości, żaden człowiek nie zmieniał się tak raptownie bez przyczyny), co powstrzymywało go przed tym, by uczynić to samo, ale tym razem skierować ich na nią?
Nic dziwnego, że sięgnęła po różdżkę. Zrobiła to dla własnego bezpieczeństwa, ale nie uniosła jej, nie wskazała na nikogo, nawet na niego, gdy wszedł na most i ruszył w jej stronę. Za jego plecami tłum się oddalał, ale to nie miało znaczenia, bo i tak ich widzieli. Czy wciąż było to jego ponure przedstawienie?
- Tak zrobię, Panie - powiedziała, wyraźnie zmęczona. Nerwowo postukiwała obcasem o ostatnią deskę mostu, będąc już częściowo po drugiej stronie, gdzie za drzewami zagajnika stały domy, w tym ten jeden, na którym jej zależało. - Zaraz sobie pójdę - Zmarszczyła brwi, obrzucając go spojrzeniem od stóp do głów. Czy był sobą, czy wciąż nie? Czy demon, bóstwo, miało możliwość dowiedzieć się, gdzie się udała? Czy chciało ją powstrzymać? Czy zamierzało się zemścić?
- Wybacz mi, Panie. Muszę zrobić jeszcze jedną rzecz. - Nie precyzowała, nie chciała. Stan zdrowia tamtej dziewczyny uznawała za swoją sprawę, nie wiedziała też, czy w tej formie może zaufać Drew. Nie panował nad sobą i w każdej chwili mógł zrobić coś niepoczytalnego. - Otrzymasz pomoc - dodała ciszej, stłumionym głosem, by wieść nie rozeszła się wzdłuż rzeki do ludzi. Nie patrzyła Drew w oczy, tak jak nigdy nie patrzyła wprost w źrenice Ramseya. W tym momencie, czy tego chciała czy nie, był dla niej tym samym typem potwora. Wierzyła przynajmniej, że jeden potwór okiełzna drugiego.
W piersiach czuła głuchy ból, ale nie pozwoliła sobie na żadną słabość, zamiast tego osłoniła się niechęcią i zdradą, jakie w niej wzbudził, bo wszystkie te emocje razem były i tak lepsze od współczucia.
Nie zasługuje na twój żal.
Im częściej będzie to sobie powtarzać, tym szybciej w to uwierzy.
Z ostatnim, niepewnym dygnięciem odwróciła się na pięcie, odeszła kilka kroków w stronę domów. Liczyła na to, że za nią nie pójdzie.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Most w Moulton [odnośnik]03.04.23 21:19
Zatrzymała się w półkroku, co przyniosło tylko chwilową ulgę. Widok dłoni zaciskającej się na rękojeści różdżki sprawił, że jeszcze pewniej pokonałem dzielącą nas odległość. Dlaczego nie mogła po prostu odejść? Teleportować się do Londynu, domu, gdziekolwiek? Do miejsca, w którym moglibyśmy wyjaśnić tą ponurą sytuację bez zbędnych scen i nerwów? Nie zależało mi na walce, ale też nie mogłem sobie pozwolić, aby kolejny raz zignorowała rozkaz. Nie mogła tego odebrać w inny sposób – nawet jeśli wciąż myślała, że rządził mną Ecne.
Byłem rozgoryczony jej postawą. Liczyłem na pomoc, na próbę postawienia się pradawnej mocy, a zamiast tego ujrzałem prymitywną rządzę. Nie to uczucie w niej wzniecił, nie to pogłębił. Sama musiała to uczynić.
-Czego nie zrozumiałaś? Masz się wynosić- warknąłem przechylając nieco głowę. Nie miałem ochoty na żarty, na zgrywanie się, na nieustanną niesubordynację. -Nie potrzebuję niczyjej pomocy, a już na pewno nie twojej- warknąłem. Miała szansę, nie skorzystała z niej i narobiła jeszcze większego bałaganu, który sam musiałem uprzątnąć. Nie pierwszy, ale ostatni raz.
-Petrificus totalus- wypowiedziałem gładko, bez zawahania. Nie chciałem jej zranić, nie zależało mi na kolejnych obrażeniach, ale musiała dostać nauczkę. Jeśli mówiłem zniknij, to miała zniknąć, a nie sprzeciwiać się i kazać mi czekać. [i]Zaraz[i] było równie złą odpowiedzią, co kolejny krok wykonany w stronę domostwa.

|wykorzystuję absorpcję




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Most w Moulton [odnośnik]03.04.23 21:19
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 14, 37
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most w Moulton - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most w Moulton [odnośnik]03.04.23 21:20
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k8' : 7, 6, 1, 2, 1, 6, 4, 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most w Moulton - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most w Moulton [odnośnik]03.04.23 22:23
Nie mogła odejść tak po prostu, gdy wciąż nie wiedziała, czy wydawane przez niego polecenia nie są jedynie przebłyskami obcego bytu w jego świadomości. Co jeśli potem będzie na nią wściekły, że znów odeszła? Że nie pomogła tej kobiecie, choć obiecała? To jej zaklęcie ją okaleczyło, nawet jeśli nie czuła się za nie w pełni odpowiedzialna - zamierzała naprawić szkody. Bała się tego czym dziś się stał, więc gdy zbliżył się do niej o kolejne kilka kroków, ona o tyle samo kroków się od niego odsunęła. Dotąd nie uciekała od niego nawet wówczas, gdy pokaleczył ją setką ostrzy w ciemnej kostnicy swojej ciotki. Musiał to widzieć po raz pierwszy, tę niepewność, lęk w spojrzeniu. Ciekawe, czy sprawiało mu to przyjemność.
- Skąd mam wiedzieć, czy mówisz to ty? - zapytała spokojnie, instynktownie unosząc różdżkę. - Jak mi to udowodnisz? Teleportowałam się, rozszczepiłam się dla ciebie, żeby znaleźć ci pomoc, ale Mulcibera nie było w domu. Przepraszam - Zacisnęła zęby. Dlaczego wciąż się tłumaczyła? Dlaczego wciąż ją do tego prowokował? - Przepraszam, panie. - podkreśliła więc, by nadać swoim słowom charakter bezosobowy. Była Rycerką, która zawiodła śmierciożercę, a nie kobietą, która porzuciła przyjaciela. Nie byli już przyjaciółmi; czy miała wreszcie odwagę to przyznać? - Obiecałam tej kobiecie darmową operację. Że oddam jej złoto na eliksiry. Jej ojciec się zgodził. Daj mi... - Nie dał jej się wytłumaczyć, uniósł się magią; on albo bóstwo albo wspólnie we dwoje.
Nie zdążyła zareagować o czasie i rzucić poprawnego zaklęcia. Zesztywniały jej kończyny i po raz drugi dzisiaj uderzyła boleśnie o ziemię ścieżki za mostem. Nie chciała dać się znowu upadlać, upokarzać bez zrozumiałej dla niej przyczyny. Gdyby wydał jej rozkaz, wysłuchałaby go.
Ale nie był sobą.
Czy kapryśne bóstwa również miały zyskać kontrolę nad wszystkimi jej czynami? Tego zapewne dowie się z czasem, w tym momencie jednak skupiła się na tym, by odzyskać władzę nad własnym ciałem.

ST wybudzenia 56-11 za OM = 45


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Most w Moulton [odnośnik]03.04.23 22:23
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 62
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most w Moulton - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most w Moulton [odnośnik]04.04.23 0:09
Mężczyzna, który doniósł Drew o domostwie Pettigrew pokiwał głową gorliwie. Udzielił namiestnikowi dokładnych instrukcji, ale po jego minie było widać, że równie chętnie wskazałby dom podejrzanych sam - gdyby został o to poproszony. Bez Ecne Macnair nie mógł wyczytać emocji reszty zebranych, ale ostrzegł tłumek przed konsekwencjami za uprzedzenie jego wizyty w domu Pettigrew. Przed chwilą widzieli jak poskromił potwora, byli też świadkami samosądu - ich strach wystarczył, by Macnair miał względną pewność, że nie posuną się do głupich pomysłów ani kolejnego samosądu. Wydał im kolejny rozkaz, ktoś natychmiast zajął miejsce przy płonącym ciele.

Elvira zaczęła iść w stronę domu za mostem, a Drew wyminą zbiegowisko na targu i pokonał odległość dzielącą go od Multon. Po krótkiej wymianie zdań Elvira odwróciła się by odejść, a Drew uniósł różdżkę by wyprowadzić atak. Użył precyzyjnej, skomplikowanej techniki - zdolny wyciszyć własne myśli, skoncentrował się na zaklęciu na tyle, by skoncentrować magię w precyzyjną wiązkę. Zaklęcie pomknęło prosto w jej plecy. Multon oglądała się jeszcze przez ramię, odpowiadając namiestnikowi. Zdążyła zareagować i unieść różdżkę by spróbować wyczarować tarczę, ale nie zrobiła tego na czas. Ugodził ją promień zaklęcia, mięśnie spięły się w nagłym wstrząsie. Elvira osunęła się na ziemię. Nie mogła się poruszyć, jak więzień we własnym ciele, ani wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Upadła na bok, widziała przed sobą jedynie ścieżkę i trawę. Jasne włosy rozsypały się na ziemi. Sztywne palce wciąż zaciskały się na różdżce.
Drew zobaczył, że jego zaklęcie odnosi natychmiastowy skutek, a Multon upada na ziemię. Był świadom, że ludzie na targu mogli zobaczyć całą scenę - nie słyszał jednak za sobą żadnych reakcji ani kroków, był przy Elvirze sam.

Mistrz gry obserwuje rozgrywkę i powraca! Znaleźliście się w sytuacji spornej - Elvira, w tej sytuacji obowiązuje cię jedna akcja angażująca na turę. Mistrz gry prosi o dokładne opisywanie werbalnych inkantacji i do stosowanie się do efektów zaklęć po opisaniu ich przez MG - za pierwszą akcję została uznana próba Protego, a próba wybudzenia (druga akcja) zostaje uznana za niebyłą. Możesz podjąć próbę wybudzenia w kolejnej turze.
ST wybudzenia z Petrificusa: 56


Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most w Moulton - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most w Moulton [odnośnik]04.04.23 19:55
Wpatrywałem się w nią rozzłoszczonym spojrzeniem. Po jaką cholerę ciągle dyskutowała? Dostrzegłem nietypowy dla niej lęk, czułem że było to dla niej trudne, ale to nie usprawiedliwiało kolejnej niesubordynacji. Nie chciałem zrobić jej krzywdy, właściwie mówiąc mieszkańcom o wymierzeniu sprawiedliwości na własną rękę chciałem tylko i wyłącznie uniknąć jej kolejnych odwiedzin w miasteczku. Oni nie wiedzieliby co się z nią stało, zaś ona sama miałaby jasne instrukcje. Rozkazy, które najwyraźniej nie miały dla niej żadnego znaczenia. Po co wracała? Bo obiecała poharatanej dziewczynie? Sama stała za tym zaklęciem, czułem jej emocje, Ecne doskonale mi to pokazał i wcale nie musiała łapać się ostateczności. Mogła ją odepchnąć, mogła spetryfikować, ale zamiast tego sięgnęła po magię, która rozpętała burzę.
-Nie prosiłem cię o to- powiedziałem pewnym tonem. -Zapewne znów obarczysz mnie winą za swoje wyskoki, ale tym razem nie będzie kolejnego- dodałem i nie zamierzałem mówić nic więcej.
Gdy zaklęcie dosięgło blondynki ruszyłem w jej kierunku. -Expelliarmus- wypowiedziałem kolejną inkantację utrzymując wężowe drewno na wysokości jej ciała. Nie miałem pojęcia co z nią począć, właściwie nie miałem jeszcze pewności, czy to już był koniec. Mogła się wyswobodzić, a jej kolejne czyny były niezbadane, nie wiedziałem czego się spodziewać.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Most w Moulton [odnośnik]04.04.23 19:55
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 12
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most w Moulton - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most w Moulton [odnośnik]04.04.23 20:27
Trudno było zaakceptować fakt, że po raz kolejny zupełnie niespodziewanie obrócił się przeciw niej - nie sądziła, by na to zasłużyła, nie wtedy, gdy i ona padła ofiarą bogów. Emocje, które odczuwała, zawsze były silne, szaleńcze, nieokiełznane - zwykle trzymała je na wodzy, lecz spuszczone z łańcucha okazywały się równie bezlitosne jak ona sama. Opanowała się jednak, naprawiła błędy. On tego nie zrobił, nie był na tyle silny, doprowadził do krwawego przedstawienia na publicznym targu, a teraz podniósł różdżkę też na nią - na nią.
Mogła tu nie wracać, a jednak zrobiła to z obawy o niego. Nie, o tamtą kobietę. Nie, ona też była jej obojętna. Chciała tylko spłacić długi i zostawić ten dzień, to miasto, za sobą. Umiała leczyć równie sprawnie co zabijać. Nie potrafiła jednak uratować jego i teraz miała za to zapłacić.
Nie pozwoliła sobie leżeć na twardej ziemi długo. Bolało ją biodro i ramię od impetu uderzenia, a gdy wreszcie zerwała więzy magii wciąż czuła się nieco odrętwiała, ale mimo to odepchnęła się dłońmi od ziemi i skończyła na nogi zanim zdążyłby trafić ją następnym zaklęciem.
- Jak możesz? Nie obarczam cię żadną winą, nie rób z siebie ofiary - odgryzła się, zanim zdążyła ugryźć w język, choć w rzeczywistości kłamała. W głębi ducha obarczała go winą nie tylko za dzisiejszy dzień, ale za wszystkie niepowodzenia, jakich doświadczała od tygodni. Może wpadła w histerię, ale gdy dziś zignorował jej szczerość, serce, które boleśnie obnażyła, znów zrobił z niej wariatkę, którą nie była, nie była, nie była... Z ledwością powstrzymała się przed bestialskim warknięciem. Gdyby nie on, już dawno byłaby lepszą osobą. Przestałaby pić wcześniej, nie zrobiłaby z siebie idiotki przed Tristanem Rosierem, nie miałaby tylu blizn, nie miałaby...
I kto teraz robi z siebie ofiarę?
Głos, który podejrzanie zabrzmiał jak Valerie Sallow sprawił, że zapragnęła dać Drew w pysk.
Zamiast tego jednak ukłoniła się, z zaciśniętymi wściekle zębami.
- Jak sobie życzysz, panie. Chciałam wziąć odpowiedzialność za swój haniebny czyn, tylko tyle. Ale radź sobie sam. W końcu jesteś namiestnikiem. - Nie była nawet ironiczna. Zła, zraniona, tak. Zmęczona. Jego i jego cholernymi problemami z samokontrolą. Nie chciała go już widzieć, nie chciała słyszeć jego głosu. Gdyby nie był śmierciożercą, potężnym czarnoksiężnikiem, naplułaby mu w twarz. Ale nie była już dzieckiem. - Żegnaj, jak rozkazałeś - Zacisnęła palce na różdżce.
Była roztrzęsiona, ale i tak podjęła próbę teleportacji. Głupią, bo przecież mogła się rozczepić. W ogóle się tym teraz nie przejmowała.
Powinna pomyśleć o własnym domu w Evesham, ale tego nie zrobiła. Zamiast tego w jej głowie pojawił się obraz maleńkiej chaty w lesie. Chaty należącej do Marii.

podejmuję próbę teleportacji do Okruszka, paręnaście metrów od domu Marii


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Most w Moulton
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach