Wydarzenia


Ekipa forum
Zajazd „Pod Gruszą”
AutorWiadomość
Zajazd „Pod Gruszą” [odnośnik]22.10.21 19:54
First topic message reminder :

Zajazd „Pod Gruszą”

★★
Prowadzony od kilku pokoleń przez jedną czarodziejską rodzinę zajazd jest miejscem ciepłym i przestronnym. W środku zawsze jest się witanym ciepłym uśmiechem przez właścicielkę lub kogoś z obsługi, a oferta lokalu nie kończy się na smacznym obiedzie i wynajęciu pokoju, ale wiele czarodziejów również zamawia w Pod Gruszą słodkie wypieki na różne okazje, choć z pewnością trwająca wojna nie wpływa pozytywnie na biznes.
Na głównej sali można zająć jeden z wielu stolików przygotowanych dla gości oraz cieszyć się wystrojem, który zawiera zarówno obrazy w zdolnych ramach, jak i oprawione trofea myśliwskie, a nawet na jednej ze ścian znajduje się dziura, podobno będąca pamiątką po jednym z wybuchów złości lorda Ollivandera - a stali bywalcy wiedzą nawet, którego z braci dokładnie.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:36, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zajazd „Pod Gruszą” - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zajazd „Pod Gruszą” [odnośnik]27.01.22 21:33
Ból i zmęczenie dawały o sobie znać. Wiedział to nie tylko samemu ich doświadczając, ale i patrząc na funkcjonariusza. Balansował na granicy. Jeden i drugi i na sekundę tylko zatrzymał myśl, który pierwszy przekroczy granicę. Jedną z wielu. Obecność "towarzystwa" musiała podziałać. Jak dokładnie, jeszcze miał się przekonać, ale widocznie wywoływała emocje. Z jednej strony możliwe, że nawet nadzieję, albo jej odwrotność - Timoria - zainkantował, zgodnie z zapowiedzią konsekwencji, gdy na zadane pytanie, nie otrzymał właściwej odpowiedzi. Nie był gołosłowny. Różdżka wskazywała mu za cel więźnia. Utrzymał jednak zaklęcie zaledwie chwilę, cofając nie aż tak owocne efekty czaru. Dopiero potem odpowiadając
- Nadrabiam Davidzie - odpowiedział niewzruszony, gdy Watts sparafrazował jego pytanie. Nie mógł dać się rozkojarzyć - im mniej mówisz ty, tym więcej usłyszysz ode mnie. I odwrotnie - wzruszył ramieniem, jakby chciał powiedzieć  "ot i cała filozofia". Na dłużej zatrzymał wzrok na napiętym obliczu mężczyzny. A więc był w stanie wyprowadzić go z równowagi - czyli wasz drogi komendant dzielił się swoimi fetyszami tylko z wybrańcami - dodał, marszcząc brwi w krótkim zamyśleniu - ale rozumiem, że o szantażach, morderstwach i porwaniach wiedziałeś? - przechylił głowę, analizując kolejno wypluwane wyrazy. Papieros, który zapalił w ten specyficzny sposób, dawała mu chwilę na wewnętrzne rozluźnienie. Odsunął pet, gdy otrzymał dawkę nowych informacji.
- Nieźle mi to wychodzi zazwyczaj - zimna iskra zakołysała się w ciemnych ślepiach, ale nie utrzymał jej na widoku - korzystam z konieczności, właśnie dlatego, że wiem, co robią - przerwał "Widziałeś, co robią..." - a więc, oddzielał siebie od tej ideologicznej zgrai? - Widziałem i doświadczyłem co robili i robiliście z aurorami, ze zwykłymi ludźmi, którzy byli podejrzani zdradę, czy choćby o mugolactwo, dzieci, kobiety, dorośli. Wszystko bardzo wyraźnie - mówił sucho, przenosząc wzrok na dymiącą się końcówkę peta, by potem wrócić do podkrążonych oczu Wattsa - jesteś półkrwi. Masz rodzinę? - jakby od niechcenia, zmienił tor wypowiedzi, niedługo po tym, jak spróbował odwrócić się w stronę zmienionej czarownicy - prędzej czy później, skończycie jak Pearson i wielu mu podobnych/ Lista jest długa. Pewnie wystarczy donos, mały szantaż, czyjeś tchórzostwo... - wymieniał dalej, skupiając uwagę więźnia na sobie - niezależnie od tego, czy dziś mi coś powiesz czy nie - dla nich już jesteś zdającą - oprał plecy o ścianę, milknąć na moment, w którym przepłukał płuca tytoniowym dymem - jest jedna diametralna kwestia, które różni mnie i mi podobnych, od tej całej zdegenerowanej zgrai - zmrużył oczy i odepchnął od ściany. Widocznie znał tylko jedną stronę medalu. Cokolwiek słyszał o zakonie feniksa, o nim samym, musiało być mało przekonującą - do stanięcia po właściwej stronie - mieszanką. Strach, czy korzyści? - nie czerpię przyjemności ze środków przymusu, z jakich z konieczności korzystam. Ba, w pewien sposób, podziwiam siłę determinacji, z  jaką się opierasz - przerwał, ruszył w stronę więźnia. Wysunął papieros z ust i przełożył go do palców. Być może nowa perspektywa rozjaśni zmęczony i tak zdeterminowany - tylko aktualnie nie ma to najmniejszego sensu. Co ci przyniesie milczenie? Nawet, gdybym cię - powiedzmy teoretycznie - po prostu wypuścił, nie masz już miejsca w szeregach policji - uniósł głowę - nie macie - dodał zerkając, na pochyloną sylwetkę za jego plecami. Podsunął pod nos papierosa. Jeśli tylko chciał, mógł zaczerpnąć dymny wdech, jeśli nie, odsunął się - wasza śmierć pójdzie na marne - zakończył spokojnie.
- Jaki był cel waszej misji? - po raz trzeci sięgnął po podstawę pytania. Wciąż, nie-niecierpliwy.

| Tutaj połowicznie udane zaklęcie.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Zajazd „Pod Gruszą” - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Zajazd „Pod Gruszą” [odnośnik]30.01.22 0:38
Cały czas jakąś część swojej uwagi skupiała na tym, aby autentycznie odgrywać powierzoną jej rolę, ani na chwile nie wychodząc z tego, że też miała tutaj odgrywać. W końcu jakie wrażenie sprawiłaby, gdyby nagle postanowiła kręcić się na krześle, odwracając się aby spojrzeć na Samuela i tamtego człowieka, a jeszcze, nie daj losie, zaczęłaby rozgadywać jakieś głupoty i to o misji, o której wiedziała trochę od samego Skamandera, ale być na niej nie była, a już na pewno nie z ramienia policjantów. Tym bardziej potrzebowała jakoś zachować tę grę pozorów, oddychając nieco głębiej, jak zawsze, kiedy miewała problemy z oddychaniem, czy to poprzez chorobę, czy jakieś uszkodzenie, a teraz miało kojarzyć się z pewnymi obrażeniami. Głowę dalej miała zwieszoną, pilnując aby poruszać ją jak najmniej, tak by czasem nie ujawnić za dużo z widoku swojej twarzy.
Powstrzymywała również zaciskanie szczęki kiedy tak słuchała tej wymiany, a jednocześnie starała się skupić na tym, aby jednak wynosić z tego spotkania również to, jak Samuel prowadził przesłuchanie – to, jakich argumentów używał, jak modulował głos, do czego się odwoływał. Interakcja z więźniem mogła podpowiedzieć jej, jak prowadzić takie rozmowy gdyby w nagłej sytuacji sama musiałaby kogoś wypytać. Dopiero zbierała w tej kwestii „doświadczenie”, dlatego musiała uczyć się kiedy mogła, jednocześnie pozostając w roli. Gdzieś z tyłu głowy zapamiętała również zaklęcie, tak aby później móc zapytać o jego dokładniejsze efekty i użycie, na to jednak nie było teraz czasu i miejsca.
Lekko poderwała głowę, jakby pytanie w jej kierunku nagle zwróciło jej uwagę, jednak wciąż nie odwróciła się na tyle, aby mężczyzna mógł jej się przyjrzeć, a tym bardziej dostrzec dokładnie jej rysy twarzy.
- Nie. – Odpowiedziała na pytanie więźnia, wiedząc, że nie powinna się odzywać, a jednocześnie dając Samuelowi pretekst do tego, aby jego groźby mogły być spełnione na szerszym kręgu. Głos utrzymywała nisko, na poziomie chrapliwego szeptu, tak aby „uszkodzonymi” strunami głosowymi tłumaczyć utrzymywanie głosu na dość niskim, niemożliwym do rozpoznania poziomie, którym w końcu mógłby mówić każdy. – Ci tutaj- przerwała wypowiedz, kaszląc najpierw cicho, potem nieco głośniej, ostatecznie jednak milknąc, jakby jednak mówienie kosztowało ją zbyt wiele.


So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Zajazd „Pod Gruszą” [odnośnik]04.02.22 0:05
Więzień był słaby, nietrudno było to dostrzec; mimo dźwięczącej w głoskach buty, jego powieki wydawały się ciężkie, opadając do połowy przekrwionych oczu; policzki miał blade, skórę siną, oczy podkrążone. Kiedy obracał głowę, robił to powoli, na pytania i gesty reagując z opóźnieniem – jakby samo myślenie przynosiło mu trud. W reakcji na wypowiedzianą przez aurora inkantację w jego tęczówkach błysnął strach – ale Skamander również był zmęczony, rzucone przez niego zaklęcie zadziałało więc jedynie częściowo. Widział – jak mięśnie barków mężczyzny napinają się mocniej, jak na krótką chwilę zaczyna oddychać ciężej; opuścił spojrzenie, uginając szyję, wzrok wbijając w posadzkę. Trudno było odgadnąć, jakie dokładnie myśli przebiegały przez jego głowę, bo nie wyprostował się również, gdy urok został cofnięty; ciężar ciała opierając na napiętych sznurach, pochylony do przodu.
W odpowiedzi na pytanie parsknął zduszonym śmiechem. – Wszyscy o tym wiedzieli. Mamy wojnę, nie? Jedni na niej tracą, inni się bogacą – wycedził, przekrzywiając głowę, żeby spojrzeć na Samuela z ukosa. Nie wyglądał na onieśmielonego czy przestraszonego, bardziej – jakby było mu wszystko jedno, choć równie dobrze mogła to być gra pozorów.
Na kolejne słowa aurora nie odpowiedział, milcząc przez dłuższą chwilę, wzrok znów opuszczając w stronę podłogi; wyglądało to tak, jakby migoczące nad nim światło go raziło – unosząc głowę mrużył powieki, uciekał głową na boki – gdy jednak Samuel zapytał o rodzinę, mięśnie mężczyzny spięły się wyraźnie, zaciśnięta kurczowo szczęka drgnęła w spazmie złości, gniewu. Trwało to zaledwie chwilę, parę uderzeń serca, nerwowych wdechów – po których rysy czarodzieja rozluźniły się, a w tęczówkach znów odbiła się drwina. Kącik jego ust poderwał się w górę, był to jednak gest fałszywy, uśmiech pozbawiony wesołości. – I trzy puszki pigmejskie – odpowiedział, przez moment spoglądając Skamanderowi prosto w oczy.
Na jego twarzy wymalowała się irytacja. – Gówno wiesz, Skamander. O mnie, o nas. Rzucasz frazesami, myślisz, że wszystkich nas rozumiesz. Wiesz, czym się różnimy? Tym, że mnie dzisiaj powinęła się noga, a tobie powinie się jutro. Czy ktoś mnie nagrodzi za milczenie? Nie. Za mówienie? Też nie. Dlaczego miałbym więc powiedzieć ci cokolwiek? – wyrzucił z siebie; mówił coraz szybciej, zdawało się, że coraz mniej też się kontrolował – sylaby zlewały się w jedno, brakowało mu tchu. Gdy tuż przed jego twarzą znalazł się papieros, cofnął się gwałtownie, plecami uderzając o oparcie krzesła; szarpnął głowę do tyłu. – Spierdalaj – warknął z irytacją, a słysząc powtórzone po raz trzeci pytanie, wywrócił oczami. – Żaden. Dostaliśmy wezwanie, ktoś przekazał szefowi informację, że u Twigsów węszy Zakon Feniksa. Mieliśmy to sprawdzić. Zapytałbym, czy twój kumpel ci tego nie powiedział, ale widzę, że nie jest zbyt rozmowny – dodał, raz jeszcze obracając głowę w stronę siedzącej za jego plecami Thalii.

Mistrz gry przeprasza najmocniej za poślizg.

Działające eliksiry i zaklęcia:
- Oculus - 3/3 tury, 10/10 PŻ
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zajazd „Pod Gruszą” - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zajazd „Pod Gruszą” [odnośnik]05.02.22 21:04
Utrzymywał aurę spokoju. Przez swój głos, przez ciągłe i powtarzające się pytania. Miało to swój cel. Konieczność, którą wysunął na pierwszą scenę przesłuchania. Och, pamiętał jak w więzieniu, powtarzano mu w kółko te same dyspozycje. Aż robiło się niedobrze, a samo pytanie wirowało ci w głowie. Miało go złamać. Ale to on stał teraz z drugiej strony. Ironia.
Z namysłem odsuwał wszelkie niepotrzebne emocje, które od czasu do czasu próbowały przebić się przez postawione granice woli. Potrzebował naciskać, ale od strony, która z pozoru wydawała się błaha. A im dłużej mówił, tym wyraźniejsze oznaki przełamywanych granic oporu widział. Więzień nie bał się go. Albo, bardzo dobrze to ukrywał, albo miał zupełnie inne priorytety. Nie znał go. Utrudniało to trafienie we właściwy punkt nacisku, ale sam fakt, że pod wpływem zaklęcia zgiął się, znaczyło, że potrafił się bać, a upór był jedną z masek. Musiał takie mieć. Jak każdy na jego stanowisku. Niezależnie od tego, czy stał po tej stronie dla idei, ze strachu, czy czegoś innego.
Zmrużył oczy na dźwięk śmiechu. Zimny błysk cieniem zajął na moment ślepia Skamandera - a Ty? wzbogaciłeś się? - tym razem odezwał się nisko, gardłowo, zupełnie odwrotnie do tego, co mu zaserwował mężczyzna. Widział w nim desperację. Wszystko było mu jedno? Świetnie. Grał? W porządku. I na to były sposoby. Chwytał więc informacje, które oddawały mu reakcje, na pytania. Jak te o rodzinę - przekazać je twojej rodzinie? Jak podasz adres, pewnie da się coś załatwić - utrzymał spojrzenie niewzruszony - A czekaj, pewnie już nie zdążymy. Zazwyczaj działają szybko - kontynuował zimno, odsuwając się i korzystając z dobrodziejstwa tytoniowego.
- Widzę hipokryzja ci nie obca Davidzie - zmarszczył brwi na krótko, jakby zastanawiał się nad rzuconymi słowami. Różdżkę obracał w palcach, po czym zatrzymał ją, kierując jej czubek w stronę Wattsa, zapauzował moment, przyglądając się czarodziejowi - Amicus - zażyczył, sięgając ponownie po magię. Trochę kija, trochę marchewki - Czemu? Bo wciąż masz kogo chronić - przechylił głowę, cofnął się, opierając plecami o chłodną ścianę - i postawiłabym swoją głowę - uśmiechnął się krzywo, wilczo - że dla czystego przykładu, ku chwale waszego pana, wzbogacenia... bla bla, podstaw tam co chcesz, a o czym - jak mówisz - tak bardzo nie wiem - wzruszył ramionami - zabiją, sprzedadzą, porwą, przesłuchają, będą torturować, zaszantażują wszystko i wszystkich których znasz. Trzeba znaleźć kozła ofiarnego, prawda? - stał przez chwilę nieruchomo, po prostu patrząc na więźnia. Wdychał i wydychał tytoniowy dym papierosa, którego zatrzymał na wargach, po czym rzucił pod but, dusząc - Nie szarp się. Nie zależy ci na twoim życiu. A na cudzym? - odchylił się, skracając dystans, by przejść przez pomieszczenie, tym razem znikając z pola widzenia więźnia, a zatrzymując się przed Thalią, złapał za włosy, odchylając jej głowę do tyłu - powiedziałem, że masz czekać na swoją kolej - pozostawił ton zimnym, patrząc na zmienioną twarz czarownicy z niemym "przepraszam", po czym puścił ją, by wymierzyć markowany lekki cios w przeponę. Na treningach obrywali wielokrotnie. Jeśli Thalia chciała w tym uczestniczyć, musiał uwiarygodnić jej obecność. Obserwował tym samym swego więźnia przez magiczny oculus, który lada chwila, miał zniknąć. Odetchnął, odsuwając się i wracając do przesłuchiwanego - Rozumiem, że rodzina Twingsów była wam - ci - znajoma? Wiedziałeś o ich porwanym dziecku? Powtórzę się, wiedziałeś o tym procederze? - przerwał na moment - I sam szef chciał się fatygować tylko na bazie "informacji"? Nie ma innych zajęć, tylko z wami biegać i sprawdzać wszystkie pogłoski? - stanął przed Wattsem, jak gdyby nigdy nic, ze zmęczonym zainteresowaniem - wyduś to z siebie. Mówiąc, być może nawet zdążysz kogoś ocalić. Albo przynajmniej uciąć ten ich dochodowy interes. Szmalcownicy robią tu "niezłą robotę za waszym przyzwoleniem. Niekoniecznie z mugolami. Mugolacy, półkrwi, ot, kto się nawinął, kto nie pasował, komu podwinęła się noga - odetchnął przez nos - Wasza śmierć nie przyniesie wam korzyści. Przysłuży się tylko im. Nawet będzie im to na rękę - zakończył.

| O tu rzut na zaklęcie


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Zajazd „Pod Gruszą” - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Zajazd „Pod Gruszą” [odnośnik]10.02.22 0:57
Ani razu nie obróciła głowy, spokojnie siedząc aby nie poruszać się za darmo. Przysłuchiwała się wymianie, odruchowo zbierając też informacje o samym policjancie. Nie wiedziała, jakie plany dokładnie miał później Samuel (chociaż przypuszczenia co do dalszych losów mężczyzny klarowały się dość jasno), ale jeżeli mogłaby potem wykorzystać jego dokumenty…w Londynie mogliby być podejrzliwi wobec tego, dość szybko mogąc zweryfikować ostatnie miejsca, w których przebywał i jego dalsze losy, a to rodziło zbyt wiele pytań, ale w miejscach oddalonych od stolicy było to już o wiele cięższe do prześledzenia. Jeżeli więc mogła dowiedzieć się dodatkowych informacji, musiała słuchać, bo mogła to potem wykorzystać. Parę pomysłów przychodziło jej do głowy.
W żaden sposób nie dała po sobie poznać, że jakkolwiek poruszyły ją słowa policjanta. Czy już był przekonany, że to podstęp, czy jednak może póki co wątpił? Wymiana ze Skamanderem była zacięta i nawet jeżeli mężczyzna ucierpiał mocno, trzymał się stanowczo, nawet przy padających zaklęciach. Widać w policji musiał już przetrwać i przetrawić sporo, zwłaszcza przy tej mniej…ciekawej stronie zawodowej. Teraz zaś, w ciemnym pomieszczeniu, przy obcych, był gotowy zakończyć wszystko i to za co? Lojalność, której jego pracodawca absolutnie nie przejawiłby w jego kierunku, bo nie było to opłacalne.
Usłyszała kroki i nagle postać Skamandera pojawiła się przed nią. Syknęła głośno, kiedy złapał ją za włosy, spoglądając na niego. Nieme przeprosiny przyjęła dość nietypowo, jeszcze zanim padł cios mrugając do niego i zdobywając się na lekki uśmiech. Nie musiała przyznawać, że chyba jak każdy, nie przepadała za obrywaniem w jakąkolwiek część ciała, nie znaczyło to jednak, że nie doceniała dobrego przedstawienia, a udane podstępy, jak wszystko, wymagało pełnego zaangażowania.
Nie powstrzymała skrzywienia się, charknięcia na zadany ból czy pochylenia się w stronę ziemi, podniosła jednak po chwili, rzucając Samuelowi niemal prowokujące spojrzenie, niemo dając mu znać, że wcale nie musiał się hamować.
- Twoi koledzy biją lepiej od ciebie, Skamander, może powinieneś poprosić ich o lekcje? - Kontynuowała swoim niewyraźnym głosem, ostrożnie prostując się do poprzedniej pozycji. – Nic mu nie powiedziałem, nie słuchaj go. - Ciekawa była, jak teraz zareaguje mężczyzna gdy był pod wpływem kolejnego zaklęcia.


So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Zajazd „Pod Gruszą” [odnośnik]17.02.22 12:29
Samuel dostrzegał nawarstwiające się wraz z każdą minutą wycieńczenie więźnia, sylwetkę pochyloną do przodu, powieki opadające na oczy, ciężki oddech; domyślenie się, że na przesłuchanie go nie pozostało już zbyt wiele czasu nie było trudne, a jednak – auror zdawał się nie spieszyć, bardziej niż na wydobyciu informacji skupiając się na motywach i przeszłości samego funkcjonariusza. Opór słabł, ale razem z nim słabła i koncentracja, wzrok mężczyzny tracił ostrość; rzucone zaklęcie trafiło go w klatkę piersiową, nie zmieniło jednak nic – czarodziej nie próbował atakować Skamandera, nie miał na to siły. – Ja? Ja jestem tylko pionkiem, Skamander – odpowiedział chrapliwie. – Powiedziałem ci już: nie masz bladego pojęcia o tym, jak działają. Nie obchodzą mnie idee, a ja nie jestem tak ważny, żeby komuś się chciało robić ze mnie kozła ofiarnego. Poza tym – po co? Niczego się osiągnęliście, a Montague niczego nie stracił. Te puste groźby naprawdę na kimkolwiek robią wrażenie? – rzucił; na końcowych sylabach jego głos ucichł, załamując się, uderzając w wysokie tony. Wciągnął do płuc haust powietrza, mówienie wydawało się go męczyć; odchylił się więc do tyłu, przymykając powieki – przez moment wyglądał, jakby zasnął. Nie odpowiedział na kolejne pytanie, nie obrócił się też, żeby sprawdzić, po co Samuel podszedł do drugiego z więźniów. W reakcji na stłumiony dźwięk uderzenia drgnęły mu powieki, ale nic więcej – przesłuchanie ciągnęło się zbyt długo, z pozoru pozbawione konkretnego celu; zdawało się zmierzać donikąd, podczas gdy więzień stopniowo tracił przytomność umysłu.
Zanim odpowiedział na kolejne pytanie, z jego gardła wyrwał się suchy kaszel; na policzki wstąpił niezdrowy rumieniec, w świetle rzucanym przez kulę światła wyglądał nienaturalnie jaskrawo. – Masz problemy z pamięcią? To też już ci powiedziałem: wszyscy o tym wiedzieli – sapnął, odchylając głowę na bok. – Nie wszystkie pogłoski. Ale dwoje poszukiwanych terrorystów? Nie bądź taki skromny, Skamander, pewnie sam Czarny Pan by się do ciebie pofatygował – powiedział, z każdym słowem mówiąc coraz ciszej; głowa opadła mu na ramię, słysząc zapewnienie Thalii, parsknął. – A co mnie to obchodzi? Nawet nie wiem, kim jesteś – warknął. Później znów zakasłał, na wpół bezwładne ciało pochyliło się do przodu, zawisając na krępujących mężczyznę linach. Przestał zwracać uwagę na cokolwiek, zamknął oczy, oddech stał się płytszy, świszczący; trudno było powiedzieć, czy zdawał sobie jeszcze sprawę z tego, co działo się w pomieszczeniu.
Wiszące przed nim oko rozpadło się i rozproszyło w przestrzeni.

To ostatnia tura przesłuchania.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zajazd „Pod Gruszą” - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Zajazd „Pod Gruszą” [odnośnik]28.02.22 21:15
- Mniej ważni, zostawali przykładem, więc gówno wiesz, albo jesteś ślepy - odpowiedział bez namysłu - a o tym czy coś osiągnęliśmy, nie tobie wiedzieć - skwitował w kontrze - prowokujesz, czy prosisz? - Nie miało sensu przerzucanie się argumentami. Był zmęczony, w zmęczeniu będąc poirytowanym, chociaż nawet na emocja drgała obok, jak obrazek. Wszyscy byli, paskudnie wręcz. Przeciągało się wszystko zbyt długo i jego cel rozmywał się w wykrętach więźnia, jakby nie rozumiał jego pytań. Być może tak było. I większość, co do tej pory zrobił, odbijało się od źródła. Niepotrzebnie zwlekał. I otrzymał ledwie skrawki, które można było wytrzeć o podłogę.
Założenia uczestnictwa drugiego więźnia rozproszyły się z chwilą, gdy zrozumiał jak bardzo ograniczone możliwości przekazał towarzyszce. Nie była w stanie zajrzeć mu do łowy, by odwzorować widok policjanta. Nie znał się na metamorfomagii wystarczająco. Kolejny popełniony błąd - Potrenują na tobie - rzucił ostrzej, nie patrząc już na pochyloną sylwetkę czarownicy.
- Nic nie powiedziałeś. Jak przystało na pionka tchórzy - powtórzył - Wasza misja. Nie tylko sama akcja nad Lune, panie władzo - rzucił ostrzej, zimno - O kim jeszcze wszyscy wiedzieli? Kto brał w tym udział? Które rodziny? I jak to działało? Kto tym dowodził? Macie tam punkty kontaktowe? Kryjówki? Bazy? - siatka działa na szeroką skalę. Musieli tam mieć mnóstwo takich miejsc, zaangażowanych szmalcowników, policjantów, rodzin. Sznurkami pociągało Ministerstwo za przyczyną milicyjnej władzy. Co oprócz "standardowych" korzyści z tego mieli?
Stanął obok, jakby nachylając się nad ściszonymi słowami. Zignorował słowa o Czarnym Panu, chociaż chłodny impuls zakołysał się przy zaciśniętej na moment szczęce. Zepchnął emocję w bok. Byłby kretynem, gdyby lekceważył ich władcę. Widział jaką potęgę osiągali jego najbliższe marionetki. I miał świadomość, z czym zetknął się jego kuzyn
Na odpowiedź w stronę Thalii, poruszył się szybciej, łapiąc ręką twarz Davida, chwytając za kark, by spojrzał na niego - Nie odpływaj jeszcze. Córka Twingsów. Gdzie jest? I gdzie są inne dzieciaki? - musiał tyle wiedzieć. Pamiętał z odpowiedzi kobiety, że mała była w miejscu, gdzie znajdowała się pochylona wieża, zegar. Znał jedno takie miejsce w Londynie.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Zajazd „Pod Gruszą” - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Zajazd „Pod Gruszą” [odnośnik]19.03.22 13:29
Mężczyzna nie kłamał – tyle Samuel był w stanie dostrzec na pewno, wprawne oko aurora i czujne uszy bez trudu wychwyciłyby dźwięczący w głoskach fałsz, zauważyły luki w zeznaniach – wyglądało jednak na to, że David w istocie nie był w szeregach magicznej policji ważną personą, być może nie wiedząc nawet, czego przypadkowo stał się częścią, odpowiadając tego dnia na wezwanie. Dlatego – i ze względu na nawarstwiające się zmęczenie – uderzające wysoko pytania Skamandera mogły pozostać dla niego niezrozumiałe; wyższe szczeble władzy nie miały w zwyczaju dzielić się ustaleniami z podwładnymi, cokolwiek działo się pomiędzy komendantem magicznej policji a szmalcownikami – musiało omijać oficjalne ścieżki komunikacji. – Jaka misja? – zapytał czarodziej; w jego głosie pobrzmiewała dezorientacja. – Pytasz o porwania? Haracze? Nie braliśmy my w tym udziału, nie jesteśmy częścią tej bandy. Mieliśmy jedynie przymykać na to oko, nie interweniować. Takie polecenie przyszło z g… – wydyszał, pod koniec zanosząc się charczącym, mokrym kaszlem; kiedy się uspokoił, odezwał się ponownie – z góry. Twigs był jakimś łącznikiem, nie wiem, czy jego żona też – ale się wystraszył, albo zdradził, nie wiem. Zaczął się dziwnie zachowywać, podobno pomagał buntownikom. Zabrali mu dziecko, żeby go przywołać do po… porządku. – Urwał. Oddychał coraz ciężej, wyglądając, jakby dostał zadyszki; przesłuchanie wyraźnie go męczyło, słabł. Pokręcił głową. – Mówiłem, nie wiem. Nie braliśmy w tym udziału, jeśli ktoś miał kryjówki, to szmalcownicy. Ich dowódcą był jakiś Malcolm, a przynajmniej to on układał się z komendantem, chyba chodziło o dostarczanie informacji o wrogach władzy – może o coś jeszcze, ale to wszystko odbywało się poza nami. My zwyczajnie mieliśmy patrzeć w drugą stronę, kiedy oni robili co chcieli. – Zwiesił głowę, przymykając oczy; jego świadomość gdzieś się wymykała, odpływając, rozmywając się; chrapliwy oddech stał się płytszy, mniej wyraźny, ledwie słyszalny – chwycony za brodę otworzył jednak oczy, choć miał problem ze skupieniem spojrzenia. – Posterunek przy Piccadilly Circus – wydyszał; wyglądał, jakby już nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co mówił, tracił przytomność. – Jest tam odebrana mugolom kamienica, władze oddały ją na użytek magicznej policji – dodał. Spróbował pokręcić głową, ale przytrzymywany przez Samuela, jedynie szarpnął się niezgrabnie. – Nie wiem, czy są jakieś inne. Jeśli są, to też będą tam – powiedział. Ostatnie słowa były już ledwie słyszalne, zamieniając się w szept, a później – zanikając w głośnym westchnięciu, wraz z którym na powrót opadły powieki czarodzieja. Jego głowa i całe ciało wydały się nagle znacznie cięższe, barki się rozluźniły, ciało zawisło na linach.
Stracił przytomność.

Mistrz gry dziękuje za rozgrywkę i przeprasza za poślizgi. Kwestia szmalcowników i uwięzionych dzieci pozostaje otwarta – jeśli którakolwiek z postaci zaangażowanych w działania nad rzeką Lune (bądź innych) będzie chciała pociągnąć temat w przyszłym okresie fabularnym, proszę o podesłanie linku do rozpoczętego wątku lub wątków.

Na ten moment mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zajazd „Pod Gruszą” - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Zajazd „Pod Gruszą”
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach