Wydarzenia


Ekipa forum
British Museum
AutorWiadomość
British Museum [odnośnik]16.07.16 16:18
First topic message reminder :

British Museum

★★★
Każdy obywatel Anglii powinien znać historię swego kraju i dbać o to, by pamięć o niej była wciąż żywa - tyczy się to nie tylko społeczności mugolskiej, ale również czarodziejskiej. Nie dziwi więc nikogo, że najbardziej okazałe muzeum w kraju ma również dwoistą naturę. Magiczna część muzeum doskonale ukryta jest przed niepożądanymi gośćmi, skrywając w sobie sekrety czarodziejskiej przeszłości Anglii. Zaczarowane wystawy przyciągają spojrzenia zarówno młodych, jak i starszych odwiedzających. Bogate zbiory muzeum umożliwiają prześledzenie dziejów danych czarodziejów, wielkich figur w świecie magii czy też wyobrażenie sobie życia zwykłych ludzi na przestrzeni wieków - również w czasach tych lat bardziej strasznych, na których wspomnienie niektórym z czarodziejów wciąż włos się jeży na głowie. Na zwiedzających czekają przewodnicy, gotowi w najdrobniejszych szczegółach opowiedzieć o wszystkim, o co tylko zostaną zapytani. Po muzeum krążą też nieustannie ochroniarze, dbający o spokój i bezpieczeństwo zarówno ludzi, jak i eksponatów.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 18:13, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
British Museum - Page 10 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: British Museum [odnośnik]10.07.22 16:52
3 kwietnia 1958

Szykowała na wyjście, oczywiście nie mogąc pokazać się byle jak, nawet na skromnym, dwuosobowym (trzyosobowym, jeżeli nie liczyć przyzwoitki i wieloosobowym, jeżeli nie liczyć wszystkich odwiedzających muzeum o tej samej porze). Skoro jednak mowa była o spotkaniu z artystą, musiała wywrzeć wrażenie, a mężczyzna musiał się nią zachwycić. Tym razem przywdziała wszystkie kolory swojego rodu, nie tylko zieleń ale i złoto, suknię otulającą jej ciało wybierając spośród nowości która jeszcze nie miała okazji ujrzeć światła dziennego. Delikatny jedwab idealnie owijał jej kształty, jednocześnie nie pozostawiając miejsca na sprośność, a ona poruszała się płynnie, pozwalając aby materiał delikatnie owijał się dookoła jej kostek kiedy kroczyła przez korytarze. Rodzinne perły znajdowały się na jej szyi kiedy przechodziła z miejsca na miejsce, od obrazu do obrazu, nie zwracając nawet uwagi na drepczącą za nią służącą. Oczywiście, miała spotkanie, ale kto nie zatrzymałby się na chwilę aby nie podziwiać sztuki?
Kochała otaczanie się pięknymi przedmiotami nawet bardziej, niż otaczanie się pięknymi ludźmi. Gotowa była przysiąc, że czasem z obrazami było o wiele łatwiej i przyjemniej – można było je powiesić, zdjąć, przemieścić, nie wygłaszały złośliwych komentarzy ani nie przeszkadzało im to, czy ktoś miał ochotę na dodatkową bułeczkę z masłem albo marmoladą. Może też sama miłość do tego, co piękne wizualnie przemawiała za jej miłością do baletu? Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że zwiedzanie które miało być pustką do wypełnienia czasu oczekiwania zaraz mogło przerodzić się w spóźnienie. Pośpiesznym krokiem (żadna dama przecież biec nie będzie) udała się do holu, rozglądając się za osobą, z którą miała się dziś spotkać.
Delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy kiedy dostrzegła pana Cassidy, kierując się w jego kierunku i wyciągając dłoń, oczekując oczywiście odpowiedniego powitania. Może i była radośniejsza i bardziej przystępna niż pozostałe damy, ale to nie znaczyło, że nie omijała zasad dobrego wychowania. Czy chciała czy nie, wszystko było obserwowane – ona, oni, wszyscy.
- Panie Cassidy, dziękuję, że mieliśmy możliwość spotkania. Przejdziemy do restauracji aby porozmawiać na spokojnie?


Someone holds me safe and warm
Horses prance through a silver storm,
Figures dancing gracefully across my memory
Odetta Parkinson
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9654-odetta-eimher-parkinson#293343 https://www.morsmordre.net/t9761-kitri#296220 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9839-skrytka-bankowa-nr-2212 https://www.morsmordre.net/t9759-odetta-parkinson#296218
Re: British Museum [odnośnik]11.07.22 10:22
Spotkanie z Lady Parkinson było dla niego wyróżnieniem. Czuł się zaszczycony, że ze wszystkich artystów na rynku, postanowiła zwrócić się właśnie do niego. Jego ojciec w przeszłości współpracował na jakiś płaszczyznach ze szlachtą, ale nigdy nie powiedział mu o co chodziło. Z resztą Lucien był człowiekiem, który wolał dochodzić do czegoś własnymi siłami, zwłaszcza kiedy chodziło o sztukę. Znał swoją wartość i swoje umiejętności. Naturalnie, czasami korzystał z pomocy, ale tylko wtedy kiedy była ona wymagana lub wiedział, że sam nie był w stanie osiągnąć założonego celu.
Dlatego uważał to spotkanie za bardzo istotne. Jeśli jego praca przypadnie Lady do gustu być może poleci go kolejnym damom, a wtedy on będzie rozchwytywany i nawiąże nowe kontakty. Przeżył w życiu jus wystarczająco dużo by wiedzieć, że dobre znajomości to klucz.
Na dzisiaj postanowił ubrać na siebie elegancką szatę w kolorze ciemnej czerwieni, wyszywaną czarną nicią, która tworzyła typowe greckie wzory. Spodnie były dopasowane, czarna koszula wciśnięta za pasek, a na wierzch marynarko-płaszcza, który ciągnął się trochę po ziemi. Greckie wzory i motywy właśnie zajmowały większą powierzchnie tylnej części szaty. włosy zaczesał do tyłu, chociaż nie koniecznie w czymś mu to pomogło. Jego brązowe loki i tak żyły swoim życiem. Mimo wszystko, w swoim mniemaniu, prezentował się nienagannie. Pod względem ubioru zawsze lubił się wyróżniać na tle innych mężczyzn, którzy przeważnie ubierali się w nudną czerń lub szarość. Lucien jednak wychodził z założenia, że osoby pracujące ze sztuka powinny się z nią utożsamiać. Dlatego on sam postrzegał swoje ubrania jako element wystroju muzeum, jako sztukę.
Z Lady Parkinson był umówiony na konkretną godzinę. Wyszedł ze swojej pracowni odpowiednio wcześnie by nie daj Merlinie nie spóźnić się. Nie wybaczyłby sobie gdyby taka dostojna persona musiała na niego czekać. Byłoby to niewątpliwie skazą na jego honorze. W efekcie tego, to on odczekał chwilę w umówionym miejscu.
Widząc młodą damę kierującą się w jego kierunku, w towarzystwie służki, która była niczym cień lady, uśmiechnął się uprzejmie. Tak jak podejrzewał, przedstawicielka rodu, który umiłował sobie piękno, prezentowała się nienagannie. Wszystko do siebie pasowało, wszystko było na swoim miejscu. Kolory idealnie do siebie dobrane, złoto, które symbolizowała nieśmiertelność i wieczności idealnie do niej pasowało. Bo czymże była sztuka jeżeli nie wiecznością, która zapewniała nieśmiertelność swoim twórcą. Zieleń również komponowała się pięknie w połączeniu ze złotem. W końcu była ona symbolem życia i harmonii. W przekonaniu Luciena, harmonia na wielu frontach łączyła się z wiecznością. Mężczyzna pokusił się o stwierdzenie, że ta dama była w pewnym sensie chodzącym dziełem sztuki.
- Lady Parkinson, to dla mnie wielki zaszczyt. - odparł z nieudawanym uśmiechem, po czym skłonił się łagodnie, by po chwili uchwycić delikatnie jej dłoń i musnąć powietrze nad jej dłonią. - Ależ naturalnie. Kazałem przyszykować dla nas stolik w spokojniejszej części restauracji. Zapraszam za mną. - powiedział spokojnie, po czym gestem dłoni wskazał jej by na spokojnie ruszyła z nim w kierunku muzealnej restauracji. - Jak Lady podoba się w naszym muzeum? - zagadnął po drodze chcą troszkę poznać przyszłą modelkę zanim przejdą do głównego tematu ich dzisiejszego spotkania.


You are perfection.

There is no canvas on which I can perpetuate you.
There are no paints that can capture your colors.
Nobody has the skills to capture your beauty.
Lucien Cassidy
Lucien Cassidy
Zawód : znawca sztuki, symbolista i malarz
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Malarstwo polega przede wszystkim na patrzeniu.
OPCM : 9 +1
UROKI : 6 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11025-lucien-cassidy https://www.morsmordre.net/t11092-poczta-luciena#341678 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-newham-stansfeld-road-7 https://www.morsmordre.net/t11282-skrytka-2409#346808 https://www.morsmordre.net/t11091-lucien-cassidy#341677
Re: British Museum [odnośnik]23.07.22 18:55
Mogło wydawać się, że pod względem zachowania jak zawsze jest stracona i nigdy w pełni nie zrozumie świata, w jakim się znalazła, a mimo to, trzeba było przyznać, że już od małego miała wyjątkową smykałkę do dzieł artystycznych wszelakich. Nie myślała o tym w kwestii wieloletniej praktyki, chociaż taką, jak prawie każdy szlachcic, otrzymała do gruntu – rozmiłowana w dziedzinie sztuk artystycznych matka z Rosierów wydawała się prawdziwie pochłonięta tym, aby jej dzieci zajmowały się nie tylko lekcjami francuskiego czy etykiety, ale również chłonęły informację o sztuce, literaturze, nauczyły się grać na instrumencie, czy, jak w wypadku Odetty i jej siostry, poświęciły się doskonaleniu ciała poprzez balet. W takich chwilach żałowała wielce, że jako osoba krwi szlachetnej nie miała nawet szans na to, aby wytańczyć swoje marzenia na deskach teatrów. Niestety, szlachetne osoby nigdy nie zaznają przyjemności tworzenia sztuki dopóki wymagała ona pokazania się publiczności. Malarze czy rzeźbiarze nie miewali takich problemów.
Dlatego wolała kierować się ku nowościom, wynajdywać coś, czego ktoś jeszcze nie do końca odkrył. Spoglądać na malarzy czy innych artystów swoim łagodnym okiem, pozwalając im na rozrastanie się. Nie narzucała tematów, chcąc dać sztuce kwitnąć, chociaż jednocześnie musiała pozbywać się wszelkich sugestii antyrządowych. Lubiła jednak obserwować jak piękne historie stawały się jeszcze piękniejszymi działami. Jednakże z ojca miała jeszcze wrażliwość z bycia Parkinsonem, zawsze goniącym swoje piękno i zawsze gotowym do zachowania swojego piękna, zarówno w formie śmiertelnej, używając wszelkiego rodzaju eliksirów, ale również przez sztukę, która pozwalała im na zawsze już spoglądać z ram obrazów, pięknymi i nieskazitelnymi.
- Mam więc nadzieję, że spotkanie to pozostawi pana zachwyconym na tyle, że nie odmówi mi pan portretu. – Nie łudziła się nawet, że tak właśnie miało być, bo przecież nawet za najbrzydszą osobowość artyści gotowi chcieli płacić. Chciała jednak wywrzeć dobre wrażenie, bo bardzo przecież chciała, aby zadowolony był. Była mimo wszystko próżna, a któż nie chciałby być podziwiany i kochany.
- Dziękuję, zamówiłabym od razu herbatę, zwykłą i prostą. – Skoro zmierzała do restauracji z mężczyzną, to w jego gestii wypadało aby zająć się towarzystwem. Skinęła również do przyzwoitki, której pozwoliła na zamówienie czego chciała. Mimo wszystko chciała aby ta nie siedziała wymęczona wraz z nimi, nawet jeżeli i tak dostawała pensję i mogła zamówić sobie sama.
- Przyznam, jest interesujące, ale chciałabym aby prawdziwie błyszczało większą ilością zwiedzających. – Jakkolwiek to brzmiało, po prostu chciała aby ludzie korzystali ze sztuki, a teraz wszyscy skupiali się jedynie na wojnie. – Więc, miał już pan pierwsze wrażenie. Jak wyobraża pan sobie mój portret? Bądź obraz? – Spoglądała na niego z ciekawością.


Someone holds me safe and warm
Horses prance through a silver storm,
Figures dancing gracefully across my memory
Odetta Parkinson
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9654-odetta-eimher-parkinson#293343 https://www.morsmordre.net/t9761-kitri#296220 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9839-skrytka-bankowa-nr-2212 https://www.morsmordre.net/t9759-odetta-parkinson#296218
Re: British Museum [odnośnik]26.07.22 11:48
Kierując się korytarzami muzeum w kierunku restauracji, Lucien specjalnie poprowadził Lady Parkinson tak by mogła chociaż przez chwilę popodziwiać zbiory. Sam znał muzeum jak własna kieszeń, każdy jego zakamarek, każdy kąt, był w stanie powiedzieć jaki eksponat znajduje się w której sali, jak również był w stanie coś o nim opowiedzieć. Kochał sztukę, była jego życiem, jego kochanką, jego sensem istnienia. Chciałby aby ludzie postrzegali ją tak jak on ją widział, jako niekończące się natchnienie, jako wieczną opowieść, a przede wszystkim jako zbiór symboli, który mówił, że nie wszystko jest do końca takie jak myślimy. Każde dzieło wyrażało swojego autora, każdy autor wsadzał w swoje dzieło kawałek siebie. Było to wieczne połączenie dwóch istnień.
Rozmyślając o tym westchnął cicho z zachwytem, po czym przeniósł spojrzenie na swoją dzisiejszą towarzyszkę, Lady Parkinson. Był bardzo ciekaw jej podejścia do tematu.
- Szanowna Pani, nie ma siły na niebie i w niebiosach, która sprawiłaby, że odmówiłbym Pani portretu. – odparł uśmiechając się łagodnie – Tak wdzięczny i piękny widok należy uwiecznić aby potomni mogli podziwiać go i zachwycać się nim, tak jak i ja jestem zachwycony. – powiedział skinając w jej kierunku głową z uznaniem.
Gdy znaleźli się w restauracji poprowadził kobietę do, specjalnie dla nich przygotowanego, stolika. Kelner od razu pojawił się przy nich, a Lucien zamówił dla Lady czarną herbatę, a dla siebie białą z nutką pomarańczy. Sam zajął miejsce naprzeciwko i uśmiechnął się słysząc słowa kobiety.
- W takim razie pod tym względem ma Lady takie samo pragnienie co ja. – pokiwał głową - Ubolewam nad faktem iż w zaistniałej sytuacji, tak mało członków naszej wspaniałej, czarodziejskiej społeczności, poświęca tak niewiele czasu na kontemplowanie sztuki. Przecież powszechnie wiadomo, że sztuka łagodzi obyczaje i daje chwile wytchnienia. – powiedział uśmiechając się smutno – Jestem jednak przekonany, że aktualnie rządzący niedługo doprowadzą do zakończenia wszelakie niepożądane wydarzenia i nasza codzienność wróci do normy, a nawet będzie jeszcze jaśniejsza i dostatnia niż do tej pory. – pokiwał głową.
W tym momencie kelner przyniósł ich napoje, podaje w eleganckich, porcelanowych filiżankach, wzorowanych na tych, w których były podawane ciepłe napoje we francuskim dworze w okresie upadku fajansu.
Słysząc pytanie padające z ust Lady Parkinson skupił na niej spojrzenie błękitnych oczu. Milczał przez chwilę wyobrażając sobie scenerie, na tle której mógłby przedstawić tą damę.
- Pytanie czy chce Lady być przedstawiona tak jak na portret przystało, czyli od pasa w górę, czy może pokusiłaby się Lady o inną formę. Widziałbym Lady w pięknej sukni, koloru jeszcze nie znanego, na tle pięknych krzaków kwitnących róż, w otoczeniu zmaterializowanej magi. – pokiwał głową, a po chwili przypomniał sobie kilka ważnych faktów o rodzie, z którego pochodziła jego rozmówczyni – Lub... – zamilkł na moment jeszcze się zamyślając – Na deskach sceny w pięknej stroju baletnicy, w otoczeniu tak ukochanych przez ród Parkinsonów jednorożców. – odparł sięgając po kostkę cukru, kompletnie nie zdając sobie sprawy, że balet był jednym z zainteresowań lady Odetty.


You are perfection.

There is no canvas on which I can perpetuate you.
There are no paints that can capture your colors.
Nobody has the skills to capture your beauty.
Lucien Cassidy
Lucien Cassidy
Zawód : znawca sztuki, symbolista i malarz
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Malarstwo polega przede wszystkim na patrzeniu.
OPCM : 9 +1
UROKI : 6 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11025-lucien-cassidy https://www.morsmordre.net/t11092-poczta-luciena#341678 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-newham-stansfeld-road-7 https://www.morsmordre.net/t11282-skrytka-2409#346808 https://www.morsmordre.net/t11091-lucien-cassidy#341677
Re: British Museum [odnośnik]30.07.22 23:29
Miała nadzieję, że jej przyszły dom będzie wyglądał podobnie, a ona dożyje wszystkich swoich dni w otoczeniu pięknych dzieł sztuki. Być może nawet, jeżeli jej się poszczęści, z wiernym mężem u boku, który nie skieruje swoich oczu w stronę innej. W innym wypadku skończyć mogła równie dobrze niczym posąg, kolejny obraz dodany do kolekcji. Od momentu rozdania nagród żałowała swojego losu, ale w momencie kiedy miała czas to przemyśleć, odkryła, że wcale nie poczuła się lepiej. Było jej wciąż przykro, wciąż czuła rozdrażnienie. Czy mogła o tym z kimś porozmawiać? Miała wrażenie, że świat przestaje ją rozumieć, albo ona przestała rozumieć. Czy dało się zrobić cokolwiek? Czy mogła jakoś poprawić sobie humor inaczej, niż drogimi prezentami? Chciała coś zrobić, ale na czym miało się to skończyć? Wyglądaniu jak idiotka dla wszystkich, którzy nawet nie interesowali się jej obecnością tutaj.
Zdała sobie sprawę, że nagle zmienia się w marudną osobą. Spojrzała na towarzysza, od razu się rozpogadzając kiedy zasiadła przy stoliku, delikatnie krzyżując nogi w kostkach jak ją uczono. Spoglądała jeszcze na okolicę dopiero gdy zjawił się komplement uśmiechając się na jego odpowiedź.
- Cieszę się, że jest pan równie zachwycony tym faktem. Jeżeli nie będzie to problem, chciałabym również zasięgnąć potem lekcji projektowania. Jeżeli miałby pan ochotę na dodatkowy zarobek w postaci takich lekcji, proszę zwrócić się do domu mody ze swoją ofertą. – Uśmiechnęła się lekko, spoglądając na niego. Nie wiedziała nawet, co zrobi, dlatego też skierowała się w stronę rozmowy o tematach ogółem dotyczących sztuki.
- Mam nadzieję na spotkanie z nowym zarządcą Londynu, ale chciałabym uskutecznić jedno przedsięwzięcie. Słyszał pan o Festiwalu Lata? Kiedyś organizowali go Prewettci, lecz teraz, z oczywistych względów, sytuacja temu nie sprzyja. Londyn powinien mieć za to własne możliwości – tygodniowy festiwal skupiający się sztukach teatralnych, wystawach, dający artystom się odnaleźć. Czy widzi pan w tym przyszłość? – Ciekawa była, co na tę myśl miała zrobić osoba, która teraz kojarzyła ją po raz pierwszy, miała na ten temat do powiedzenia. I czy w uszach przeciętnej osoby brzmiało to głupio.
- Wydaje mi się, że w tym wypadku portret byłby lepszy. Róże…to kusząca propozycja, lecz zastanawiam się, czy nie będą wyglądać jako odniesienie do rodu mojej matki, zaś balet… - zarumieniła się lekko, lecz nie na tyle, by wydawało się to niewłaściwe - …damom mojego statusu nie wypada tańczyć na scenie. Być może więc skromy portret, który będę mogła podarować swojemu przyszłemu mężowi, jeżeli nestor mi takowego wyznaczy?


Someone holds me safe and warm
Horses prance through a silver storm,
Figures dancing gracefully across my memory
Odetta Parkinson
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9654-odetta-eimher-parkinson#293343 https://www.morsmordre.net/t9761-kitri#296220 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9839-skrytka-bankowa-nr-2212 https://www.morsmordre.net/t9759-odetta-parkinson#296218
Re: British Museum [odnośnik]04.09.22 11:03
Nie znał Lady Parkinson, co było w sumie trochę dziwne w jego wypadku. Mało kto wiedział, ale Lucien nałogowo czytał wszystkie pismaki plotkarskie, przede wszystkim Czarownice. Lubił wiedzieć co się dzieje w wyższych sferach, nawet jeśli plotki, w które się tak zaczytywał nie były prawdziwe. Nauczył się jednak przez te wszystkie lata, że w każdej plotce jest źródło prawdy. W każdym razie Lady Parkinson wydawała mu się mimo wszystko ciekawą osobą. Przede wszystkim, już na pierwszy rzut oka stwierdził, że ma do czynienia z kobietą o niezwykłej elegancji i wyczuciu smaku. Bardzo lubił przebywać w towarzystwie takich osób, podobnych jemu.
Słysząc pytanie odnośnie lekcji projektowania uniósł lekko brew ku górze. Owszem projektowanie nie było mu obce, chociaż zdecydowanie lepiej się czuł w zwykłym malowaniu. Nigdy wcześniej jednak nikt nie proponował mu aby prowadzić jakiekolwiek lekcje. Zaczął się powoli zastanawiać czy w ogóle by się w tym sprawdził. Ale przecież dopóki nie spróbuje to się nigdy nie dowie.
- Ależ żaden problem. - pokręcił głową uśmiechając się życzliwie – Życzy sobie Lady aby podesłać cały plan takich zajęć z podziałem na poszczególne lekcje czy jedynie chciałaby Lady zobaczyć moje portfolio? - dopytał unosząc brew ku górze.
Nie wiedział ile innych potencjalnych nauczycieli mogła mieć na uwadze towarzysząca mu szlachcianka dlatego jeśli miał podesłać ofertę swoich usług to chciał aby była ona najlepsza i najbardziej atrakcyjna.
- Jestem przekonany, że pani Namiestnik zainteresuje się pani propozycją. - odparł spokojnie – Festiwal Lata? Ależ naturalnie, że słyszałem. Pomysł jest bardzo dobry, skoro sam Minister pragnie aby Londyn stał się stolicą kultury, to taki festiwal, organizowany w stolicy byłby świetną reklamą nie tylko dla miasta. - pokiwał lekko głową – Zwłaszcza, że taki festiwal to też niesamowita okazja dla młodych i mało znanych artystów. Mogą się wtedy pokazać, zabłysnąć, a nawet czasami znaleźć sponsorów. To bardzo dobry pomysł szanowna Lady. - spojrzał na nią z uznaniem.
Już nawet w głowie pojawił mu się plan, który mógłby podsunąć dyrektorowi muzeum. Dla tego miejsca to również byłby bardzo dobry czas na promocje, można by zorganizować jakieś warsztaty czy pokazy. Musiał to sobie po tym spotkaniu wszystko dokładnie spisać.
Słuchając tego jak Lady Odetta widzi swój portret, machnął różdżką i duży szkicownik pojawił się obok niego. Chwycił go, a w dłoni pojawił się specjalnie przez niego zaprojektowany ołówek.
- Czyli nie balet, dobrze. - pokiwał lekko głową i przez moment przyglądał się kobiecie w milczeniu, a ołówek sam zaczął kreślić coś na kartce. - Lady matka pochodziła z rody Rosier jak mniemam. - bardziej stwierdził niż zapytał – A może... - zamyślił się- …skromność nie pasuje do tak dostojnej damy. Jeśli ma to być prezent dla przyszłego narzeczonego, uważam, że nie powinno być to zbyt skromne, ale też nie do końca ekstrawaganckie.


You are perfection.

There is no canvas on which I can perpetuate you.
There are no paints that can capture your colors.
Nobody has the skills to capture your beauty.
Lucien Cassidy
Lucien Cassidy
Zawód : znawca sztuki, symbolista i malarz
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Malarstwo polega przede wszystkim na patrzeniu.
OPCM : 9 +1
UROKI : 6 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11025-lucien-cassidy https://www.morsmordre.net/t11092-poczta-luciena#341678 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-newham-stansfeld-road-7 https://www.morsmordre.net/t11282-skrytka-2409#346808 https://www.morsmordre.net/t11091-lucien-cassidy#341677
Re: British Museum [odnośnik]04.09.22 20:30
Z jednej strony zdawała sobie sprawę, że w momencie, gdy zjawiła się na miejscu, było to jakąś nobilitacją, z drugiej zastanawiała się szczerze, czy ludzie to jeszcze jakoś postrzegali. Na kwietniowym przyjęciu to nie szlachcice pławili się w sławie, to nie wysoko urodzeni dostali zaszczyty które głównie kierowano na scenie pławiąc się w osiągnięciach. Ujęcie pozycji przez czystokrwistą osobę jako namiestniczki mogło sprawić, że teraz więcej miała mieć do powiedzenia w stolicy niż rodzina, która się od pokoleń tym miejscem zajmowała, więc czy ktokolwiek doceniał jeszcze szlacheckie wartości? Nie wiedziała, o opinii pana Luciena mając się dowiedzieć prawdopodobnie teraz. A może i wcale? Nie wiedziała, co ma powiedzieć, nie wiedziała też, czy dowie się co sądzi, dlatego obserwowała jak sobie poradzi, nie zamierzając jednak oceniać go nazbyt surowa, To było bardziej zainteresowanie niż krytyczne spojrzenie.
Przyjrzała się również temu, w co był ubrany, niemal dla sportu bo zawsze oceniała cudzą garderobę, niemal nigdy jednak nie chwaląc czegoś, co nie wyszło spod igły rodu Parkinsonów. W swoim nieco naiwnym podejściu czuła, że było to podejście nad wyraz nierozsądne, aby chwalić pracę innych krawców która nie była zachęceniem ich do tego, by starać się lepiej. Mimo to, doceniała jednak to, że w swoim stroju mężczyzna prezentował się nad wyraz dobrze, dlatego skinęła głową, bardziej do siebie niż do kogoś innego.
- Myślę, że możemy zacząć od razu, nie potrzeba mi portfolio bo słyszałam jedynie dobre opinie. Poza tym, uczyłam się już nieco z projektowania i myślę, że łatwiej by było gdyby mógł pan dostrzec, jak mi idzie a potem dopasować wszystko do tego, co robię? – Uniosła lekko brwi, zastanawiając się, czy padnie tutaj więcej informacji na ten temat, czy jednak ta kwestia miała już zostać określona listowanie.
- Rozważam aby cały tydzień poświęcony był sztuce, dlatego mam szczerą nadzieję, że byłby pan zainteresowany uczestnictwem. W końcu to niemal niepowtarzalna okazja do tego, aby jednak sztukę pańską dostrzegła nie tylko miejscowa ludność. – Jakkolwiek to określenie w stronę mieszkańców Londynu było dość niezręczne. – Ale również znajdzie się tam wiele osób szlachetnego pochodzenia, więc mam nadzieję, że znalazłby pan również nowych kupców i zainteresowanych osób które nabyłyby pańskie obrazy? – Spojrzała na niego, ciekawa, co powiedziałby na tę propozycję. Czasem też żałowała, że nie pali tytoniu, lepiej potrafiąc siedzieć na miejscu, ale dalej przyjmowała niewymuszoną postawę.
- Proszę mnie nie zrozumieć źle, akwarela z propozycji byłby niemal idealna gdyby zawierała róże, nie powinny one być jednak centrum obrazu. Może to dawać nieco złudne wrażenie, iż utożsamiam się bardziej z rodem matki, co nie zawsze jest postrzegane jako pozytywne. – Chyba, że twoja rodzina popierała niewłaściwą stronę, wtedy chyba już lepiej było błagać, aby rodzina matki się nie wyrzekła. – Co by pan powiedział na namalowanie dość klasycznie, ale jednak w dość interesującym otoczeniu? Może w rodowych ogrodach albo przy fontannie?


Someone holds me safe and warm
Horses prance through a silver storm,
Figures dancing gracefully across my memory
Odetta Parkinson
Odetta Parkinson
Zawód : ambasadorka Domu Mody Parkinson, alchemiczka
Wiek : 23 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
It’s a game of war
death, love
And sacrifice
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9654-odetta-eimher-parkinson#293343 https://www.morsmordre.net/t9761-kitri#296220 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t9839-skrytka-bankowa-nr-2212 https://www.morsmordre.net/t9759-odetta-parkinson#296218

Strona 10 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10

British Museum
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach