Wydarzenia


Ekipa forum
Laboratorium
AutorWiadomość
Laboratorium [odnośnik]25.07.16 15:43
First topic message reminder :

Laboratorium

Okrągłe pomieszczenie, do którego wejście znajduje się naprzeciw zejścia z Białej Wywerny. Zamknięte zostało ciężkimi, drewnianymi drzwiami – i nikt niepowołany nie powinien ważyć się minąć jego progu. Wewnątrz znajdują się różnego rodzaju czarnomagiczne artefakty oraz alchemiczne komponenty niezbędne do przygotowywania różnego rodzaju mrocznych rytuałów – krew jednorożca, ludzkie kości, czasem całe ciała lub tylko jego części. Ściany wsparte są na półkach uginających się pod ciężarem ksiąg, słoiczków i zestawów fiolek, a pośrodku znajduje się okrągły stół służący przeprowadzaniu eksperymentów.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Laboratorium - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Laboratorium [odnośnik]14.12.19 2:16
Wkrótce w drzwiach pojawił się pierwszy z czarodziejów, któremu odpowiedziała na powitanie skinięciem głowy.
- Zachary - I słowem, jego imię wybrzmiało pośród głuchych ścian. Zawsze zastanawiała się, czy wypowiada je poprawnie - choć przeczucie podpowiadało jej, że była to jedynie zangielszczona wersja rzeczywistego miana czarodzieja pochodzącego z tak daleka. Żywiła wobec rodziny Shafiqów niewypowiedziany respekt - jej babka, któraś z nich, spędziła w Kairze sporo czasu, studiując wróżbiarską sztukę - tudzież dzieląc się swym talentem z innymi. - Myślę, że Valerij dołączy do nas później - stwierdziła z zastanowieniem, przeciągając spojrzeniem ku zionącym czarną pustką drzwiom. - Wspominał, że chce przysiąść nad recepturą... w ciszy. - Miał trudne zadanie i mógł pracować w pojedynkę, ani jej ani jego wiedza nie mogły się równać z tą, którą w  zakresie eliksirowarstwa posiadał sam Dolohov. Najpewniej tylko przeszkadzaliby mu w rozmyślaniach. Przesunęła tajemniczy kamień zabrany z tamtej groty po stole w stronę drugiego uzdrowiciela - chcąc i jemu pozwolić skupić się na zadaniu.
- Wstępne przemyślenia? - zapytała, obracając w palcach wzięty z szafki klucz do komnaty zawierającej inferiusy. - Zastanawia mnie, czy kluczem do rozwiązania tej zagadki nie jest piołun; konkretniej jego właściwości dotyczące wywaru Żywej Śmierci. Podany w odpowiednio dużej dawce usypia skutecznie, uszkodzenia mózgu nie są naszym problemem - inferiusy i tak albo go nie mają albo mają podgniły. Musimy wprowadzić je w stan hibernacji, z którego jednak przebudzi je odpowiedni bodziec, ruch, najlichsze drgnienie wody. Zakładając, że nie jest w stanie uszkodzić mózgu inferiusa - działanie powinno być zbliżone do jego słabszego brata, eliksiru słodkiego snu. - Zmarszczyła brew, zastanawiając się nad sensem własnej hipotezy, by po chwili unieść wzrok na czarodzieja siedzącego naprzeciw. - Ruch wody musi być bodźcem wyzwalającym, zatem stan hibernacji nie może być głęboki. Potrzebujemy słojów do testów - stwierdziła nagle. - Dość dużych, by w środku zmieścił się jeden inferius - dopiero wówczas możemy próbować wywołać pożądaną reakcję - bez skrępowania uniosła pusty słój ze szpargałów, potem jeszcze jeden. - Nada się? Engorgio - wypowiedziała płynnie inkantację zaklęcia, zamierzając stworzyć owe prowizoryczne więzienie; napełnić go wodą i wzmocnić szyby nie powinno być już wcale trudno.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Laboratorium [odnośnik]14.12.19 2:16
The member 'Cassandra Vablatsky' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 88
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Laboratorium - Page 5 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Laboratorium [odnośnik]14.12.19 21:27
Przemilczał skromne powitanie, raz jeszcze uprzejmie skinął głową na znak, że nie był głuchy, wciąż oddając się obserwacjom okrągłej komnaty, w której mieli zaplanować ochronę artefaktu należącego do Czarnego Pana. Kolejne stwierdzenie również przemilczał, ze spokojem przyjmując do świadomości informację o powodzie nieobecności Dolohova. Całkowicie rozumiał, dlaczego wybrał pracę w pojedynkę, choć jednocześnie zastanawiał się, czy nie szargało to ich umiejętności współpracy. Myśl tę jednak odepchnął od siebie, gdy ku niemu przesunięto kamień, jedną z niewielu próbek zebranych z jaskini.
Moglibyśmy wykorzystać go do utrzymania zaklęć zabezpieczających jaskinię — odezwał się, korzystając nie z własnej specjalności, a wiedzy o czarach ochronnych oraz rodowej spuścizny. Choć nie posiadał tak rozległego doświadczenia w tej kwestii, a zaledwie mgliste wspomnienia papirusów zawierających skomplikowane inkantacje, to uznał za wartą chęć podzielenia się także i taką możliwością zapewnienia ochrony. Powierzona im kwestia inferiusów była dla nich – jako uzdrowicieli – najistotniejsza i skupiająca całą uwagę, lecz nie mógł zasugerować innych form, z których przy odpowiednim zaangażowaniu Śmierciożerców mogliby skorzystać. Martwe istoty miały stanowić kulminacyjny punkt zabezpieczeń – środek masowego rażenia mający ostatecznie pogrzebać tego, kto spróbowałby ów artefakt ukraść. Przeniósł spojrzenie na Cassandrę, gdy mówiła. Palcami ostrożnie wodził po otrzymanym kamieniu, powoli przechodząc we własnych myślach do omawianej kwestii. Właściwości wspomnianych eliksirów znał, nierzadko korzystał z nich w szpitalu i był w stanie zgodzić się z założeniami wysnutymi przez czarownicę.
Sprowadzenie zapasów Żywej Śmierci nie będzie problemem — stwierdził krótko. — Dwie do czterech kropli wywaru zwykle utrzymuje żywego człowieka we śnie dostatecznie głębokim, by nie przeszkadzał uzdrowicielom w pracy — dodał, odwołując się do szpitalnej praktyki. — Pozostają już tylko indywidualne czynniku organizmu, które poradzą sobie z działaniem eliksiru. Ciepło czy zimno nie powinny naruszyć snu. — Napomknął jeszcze, przypominając sobie i ten czynnik. Nie miał pojęcia, jak eliksir zadziała na czymś, co w zasadzie nie żyło, a funkcjonowało dzięki potężnemu, czarnomagicznemu zaklęciu, którego nie znał. Czarnej magii nie znał niemal w ogóle. Jego nikłe pojęcie o tej dziedzinie rozjaśniło się za sprawą wydarzeń ostatnich miesięcy, w szpitalu mając zaledwie styczność w asystowaniu przy przypadkach szczególnych. Liczył na wiedzę uzdrowicielki, którą niewątpliwie posiadała, a którą i on sam powinien w najbliższym czasie sobie przyswoić.
Skinął nikle głową, gdy wybierała słoje z zamiarem powiększenia. Wprawnie rzucone zaklęcie dało im pierwsze naczynie, które przejął od Cassandry, by mogli przystąpić do eksperymentowania z pożądanym efektem.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Laboratorium - Page 5 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Laboratorium [odnośnik]15.12.19 1:03
- Jesteś w stanie powiedzieć coś więcej? - o zabezpieczeniach jako takich, zabezpieczeniem, jakie stosowała ona, była klasyczna fosa z krokodylami; jej leniczcy strzegł rosły troll i mniej okazały, ale nie mniej śmiercionośny Ramsey. Tutaj - tutaj potrzebowali czegoś bardziej wysublimowanego i mniej rzucającego się w oczy. Nie miała również dostępu do ksiąg, które mogłyby opisywać podobne mechanizmy - te nigdy nie leżały w kręgu jej doświadczeń, zainteresowań, nie miała z nimi styczności - jeśli jednak Czarny Pan tego od niej oczekiwał, zamierzała pochylić się nad tym problemem.
Skinęła lekko głową, istniało co prawda prawdopodobieństwo, że będą musieli zmodyfikować recepturę na potrzebę swoich odkryć, ale rozmowa o dostawach nie miała sensu tak długo, jak długo nie byli pewni efektu.
- Pozostaje nam zbadać czynniki indywidualne, rozpoznać się w sytuacji, a przede wszystkim skupić się nad tym, jak sama substancja działa bezpośrednio na istoty, które pozostały w półśnie, półżyciu; w śpiączkę łatwo jest wprowadzić żywego - ale jeśli mózg tych istot i tak nie pracuje, a układ nerwowy nie odbiera bodźców - jak wprowadzić ich w stan uśpienia? Ich serca nie biją, nie pobierają tlenu, temperatura zdaje się nie mieć znaczenia ponad to, że nie lubią ognia - więc gorąca - wymieniała przesłanki na głos, usiłując skupić się na własnych myślach, zastanawiając się nad sednem problemu, pełna wątpliwości odnośnie ich przyszłych ruchów - nie bardzo wiedzieli, co robili, przecierając szlaki podobnym badaniom. - Ruch musi zostać powiązany z ostrzeżeniem przed zwiększoną temperaturą? - Nie była przekonana, czy stwierdzała fakt, czy pytała o to swojego towarzysza - Jak ostrzec coś, co nie ma układu nerwowego? Trzeba je zakląć - Przekrzywiła głowę lekko w bok, gdy udane zaklęcie powiększyło pojemnik; powtórzyła swój gest raz jeszcze, by obok stanął bliźniaczy słój i obrzuciła je z ukosa niechętnym spojrzeniem. Był dość duży, by pomieścić inferiusa - wystarczyło go tylko zalać wodą i, cóż, władować istotę do środka, co wydawało się w gruncie rzeczy... najtrudniejszym wyzwaniem. Założywszy ramiona na piersi westchnęła, zaciskając dłoń na rękojeści różdżki. - Lub zalać substancją, która pozwoli na osiągnięcie odpowiedniego efektu. Inferiusy wykazują przecież pewne objawy żywych - poruszają się, więc impulsy nerwowe w jakiś sposób muszą docierać do ich mięśni. Czasem tylko kości. Nić życia przecięta tylko go połowy, to... zastanawiające - Znów przeciągnęła wzrokiem do Zachary'ego, ciekawa jego zdania. Przesunęła klucz do milczącej komnaty w kierunku Zachary'ego, wciąż po stole.
- Potrzebujemy ich w środku - żywych - Nie ulegało to najmniejszym wątpliwościom. - Dasz radę je tu przyprowadzić? Spetryfikowane winny nie stanowić dla nas większego zagrożenia, nie muszą przecież trwać w tym stanie na długo... a przynajmniej nie wtedy, kiedy znajdą się już w wodzie. - Była przekonana, że Zachary był w stanie unieszkodliwić istoty - tak jak była przekonana o tym, że ona nie potrafiłaby sobie dać z nimi rady. Jako mężczyzna miał też znacznie więcej siły od niej, a proste zaklęcie mogło odebrać im wagę - będzie w stanie je przenieść. - Przygotuję w tym czasie odpowiednią ilość piołunu i napełnię te zbiorniki wodą - zaproponowała, poszukując na twarzy czarodzieja zgody lub sprzeciwu, może miał inną myśl.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Laboratorium [odnośnik]15.12.19 13:30
Przytaknął na postawione pytanie.
Zapewne znasz historie o zabezpieczeniach w egipskich grobowcach i kryptach — zaczął, zerkając ku niej, lecz nie szukając potwierdzenia. Było to dla niego oczywiste, że każdy kiedyś słyszał chociaż jedną historię. — Skomplikowane zaklęcia umieszczano w kamieniu, nierzadko sięgając po rytuały magii krwi. Włamywacz musiał naznaczyć własną krwią naruszenie spokoju grobowca... i oddać kawałek siebie, osłabiając się, by dostać to, czego pragnął. — Przyjrzał się uważnie Cassandrze, śledząc przez moment jej sylwetkę, jej twarz, gdy skończył mówić, zastanawiając się, na ile byli w stanie dokonać czegoś podobnego. Ani on, ani ona nie byli dostatecznie biegli w tej sztuce i ten aspekt obrony, jeśli uznają go za istotny, będą musieli powierzyć w ręce kogoś innego.
Wiedza i działanie kogoś bieglejszego w tej materii byłaby nam na rękę — dodał jeszcze, wiedząc, że niewiele mógł zdziałać. Odsunął od siebie kamień, pozostawiając go na stole samemu sobie, z nadzieją na ponownie sięgnięcie do tematu, gdy ich największa zagadka zostanie rozwikłana. Opanowanie inferiusów mimo wszystko stanowiło główny aspekt, nad którym pochylali się jako specjaliści w dziedzinie ludzkiego ciała; tego żywego jak i martwego, przywróconego do życia czarnomagiczną klątwą. Balansowali na wątłej granicy życia oraz śmierci; nie do końca wiedzieli, jakich efektów oczekiwać w świetle postawionych założeń, a szlaku nieodkrytej wiedzy nie mogli przecierać w nieskończoność.
Skoro ogień, czy jakiekolwiek przejawy ciepła są dla nich zagrożeniem, niech to będzie czynnikiem, który pobudzi je do działania — uznał. — Jeśli są tylko skorupą posłuszną swojemu stwórcy, nie powinniśmy mieć trudności z zaklęciem ich, by chroniły artefaktu Czarnego Pana — przynajmniej w teorii, którą zakładał, że wszystko przebiegnie pomyślnie. Wciąż rozpracowywali aspekt pobudzenia inferiusów do działania pod wpływem zmącenia spokojnej tafli wody oraz ciepła; wody mieli pod dostatkiem, zaś ciepła jak na lekarstwo.
Zaklęcie, które zmienia zwłoki w inferiusa musi więc oddziaływać bezpośrednio na układ nerwowy — zasugerował, prawie stwierdził, odwołując się do słów Cassandry. Nie miał co do tego pewności. Założenie będące co najwyżej hipotezą, na której udowadnianie nie mieli zbyt wiele czasu.
Ostrożnie pochwycił powierzony mu klucz, milcząco przytakująco, po czym opuścił komnatę, kierując się ku ciężkim drzwiom. To właśnie za nimi znajdowały się inferiusy; zaledwie kilka okazów, jak podejrzewał. Nie sądził, by większa liczebność była potrzebna. Na ich potrzeby dwa, martwe, aczkolwiek poruszające się ciała powinny wystarczyć i nie sprowadzenie ich do laboratorium nie powinno nastręczyć trudności. Mimo to, ręce trzęsły mu się, gdy próbował wepchnąć klucz w otwór metalowego zamka, już nieco pewniej przekręcając go. Nim jednak uchylił drzwi, pewnie chwycił własną różdżkę, szeptanym Lumos rozjaśniając jej koniec. Komnata skryta w mroku, oświetlona nikłą magią przyprawiła go o nieprzyjemny dreszcz. Postawił zaledwie stopę, nie chcąc wchodzić do pomieszczenia. Nie wiedział, jak inferiusy zareagują na jego obecność, a potrzebował zaledwie zlokalizować istotę i unieszkodliwić ją na czas transportu do słoja.
Równie ciche Petrificus Totalus spłynęło z jego ust, a wiązka zaklęcia spowiła zwłoki w bezruchu. Dosłownie chwilę później zaintonował Mobilicorpus, chcąc skutecznie przetransportować inferiusa zaledwie parę cali nad podłogą. Różdżkę starał trzymać się pewnie. Nie chciał zostać sam na sam z tak niebezpiecznym bytem; nie mógł pozwolić mu uciec w żaden sposób ani wyrwać się spod kontroli, gdy stanowił część istotnego eksperymentu. Identycznych kroków podjął się także przy drugim inferiusie, którego potrzebowali do badań. Przeniesienie ich do laboratorium było dla niego poniekąd stresującym doznaniem; uporczywie przyciskał do piersi klucz, którym zamknął komnatę, nim wrócił z dwoma obiektami do Cassandry. Przerwał zaklęcie pozwalające na przenoszenie ciała i powziął zwłoki we własne ręce, uprzednio upewniając się, że zaklęcie petryfikujące wciąż działało, z zamiarem umieszczenia ich w słoju. Dwukrotnie, z niemałym wysiłkiem oraz uroczystą przysięgą we własnych myślach, że szata po kontakcie z inferiusami powinna zostać jak najszybciej spalona.
Powinny się nadać — wymamrotał zza materiału osłaniającego twarz, który naciągnął, nie chcąc czuć i tak intensywnego zapachu zgnilizny. Na niewiele się to zdało i odór w zasadzie zagościł w jego nozdrzach na dobre. — Przerwę zaklęcie petryfikujące — wygłosił ostrzeżenie, nie wiedząc, czego oczekiwać. Stali dokładnie o krok przed sprawdzeniem, czy postawione założenia miały jakikolwiek sens.
Skierował różdżkę najpierw w pierwsze inferiusa, potem w drugiego, każdorazowo przerywając rzucone zaklęcie.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Laboratorium - Page 5 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Laboratorium [odnośnik]22.12.19 23:29
Historia o piramidach i ich władach pobudzała wyobraźnię, Cassandra mogła jedynie spróbować sobie wyobrazić potęgę władców tamtejszych ziem; magia, którą władali, była wszak legendarna, biła od niej pewna starożytna moc - coś innego od tego, czym posługują się dzisiaj. I kryła zapewne wiele sekretów, które poznać by pragnął każdy trzeźwo stąpający po ziemi czarodziej. Znała podstawy magii klątw, ale były to jedynie podstawy - zapewne nie zrozumiałaby nawet tekstów tych woluminów, gdyby tylko przypadkiem wpadły jej w ręce. Tak wiele wartościowej wiedzy.
- Być może powinni popracować nad tym wspólnie - podjęła w końcu. - Drew, Lyanna, Edgar, to oni są najbieglejsi. Myślisz... myślisz, że twoja rodzina zgodziłaby się udostępnić nam manuskrypty? - Badawczo przyglądała się twarzy swojego towarzysza, nie wątpiąc, że znał odpowiedzi; wsparcie rodu tak starożytnego jak ród Shafiqów byłoby na wagę złota - była co do tego przekonana. Umilkła, wsłuchując się w jego dalsze słowa z pozornym spokojem, zagadki, których nie potrafiła rozwiązać, jedynie ją frustrowały.
- Muszą się zbudzić, gdy ktoś tknie wodę - przypomniała spokojnie, wciąż zastanawiając się nad jego słowami. - Subtelna różnica temperatur, pojawienie się ciepła związanego z poruszeniem, to powinno wystarczyć, by przynajmniej poinformować ten... mechaniczny układ nerwowy - przytaknęła głową na jego słowa, nie była przekonana, kiedy wypowiadała te słowa po raz pierwszy, ale pewność w głowie Zachary'ego przekonała  ją, że nie było innej drogi. Nie odpowiedziała ani słowem na jego milczące przytaknięcie, odprowadzając czarodzieja wzrokiem do drzwi komnaty - mając szczerą nadzieję, że ten wiedział, co robi i nic mu przy tym nei groziło. Nie ruszyła mu z pomocą, więcej by mu wadziła, niż pomogła - inferiusy były naprawdę niebezpiecznymi stworzeniami.
Jednak zajęła się w tym czasie samymi słojami; sięgając dłońmi po kolejne fiolki, szkatułki z rzadkimi ziołami i słoje wypełnione zwierzęcymi szczątkami, zmieszała je nad lekkim ogniem, by sporządzić odpowiedni wywar. Wywar żywej śmierci. Czy to miało szansę zadziałać - nie wiedziała, ale nie miała też innego pomysłu. Zapętlone zaklęcie balneo z wolna wypełniało słoje wodą, a kilka kropel przygotowanego eliksiru wypełniło jeden ze słoi szmaragdową barwę. Drugiego nie zakropiła - jeszcze nie - nie mogli wiedzieć, czy eliksir rzeczywiście pozwoli osiągnąć zamierzony efekt, a marnotrastwem byłoby pozwolić zniszczyć się obu obiektom. Mówią, że inferiusa jest w stanie zniszczyć wyłącznie ogień. Nie wiedziała, ile w tym tkwiło prawdy, ale nie zamierzała tej legendy... nadużywać. Ściągnęła brew i zmarszczyła nos, wpierw czując powrót Shafiqa: obrzydliwe inferiusy wydawały się uśpione, odrętwiałe i żaden z nich nie stanowił dla niej zagrożenia, a jednak wykonała instynktownie krok w tył. Wpatrywała się w ich oczy, puste oczodoły, zaropiałe białka, ile mogły mieć te istoty? Na medyczne oko - może trzy tygodnie. Na krótki moment uderzyła ją myśl, kim byli jako ludzie, nim zmarli, nim zostali przemienieni - ale szybko ją od siebie odegnała, wiedząc, że to nie był moment, w którym mogła poddać się empatycznym słabościom. Czarny Pan oczekiwał efektów. Szarpnęła różdżką, jeszcze nim Zachary ściągnął swoje zaklęcie, by zakorkować powiększone słoje - razem z istotami w środku, skinąwszy głową Zachary'emu w podzięce za pomoc w uchwyceniu samych obiektów. Badania mieli przeprowadzić wspólnie, mógł przecież żądać od niej obecności.
Położyła dłoń na grubym szkle, w z fascynacją przyglądając się zatopionej istocie - ten w wodzie z wywarem wpierw uderzył zaciśniętą pięścią w szklaną ściankę naczynia, ale nie rozbił jej - opór wody musiał być dla niego zbyt silny. Prędko jednak jego ruchy spowolniły się, aż w końcu ustały całkiem - a ona spojrzała spode łba na towarzysza.
- Dodałam do wody wspomniany eliksir - wydaje się, że sen zadziałał. Musimy popracować nad wybudzeniem ich z tego stanu - pod wpływem drżenia wody - mówiła już o tym, wspominała, ale powtórzenie celu na głos pozwalało jej samej uporządkować myśli. Obeszła słój dookoła, przyglądając się obiektowi - drugi z nich wciąż się szamotał, jak wściekły pies na uwięzi, uderzał ciałem o grube ścianki naczynia, chcąc się przez nie przebić; podniosła w kierunku słoja różdżkę, wypowiadając cicho zaklęcie wzmacniające naczynie. Musiało wytrzymać te uderzenia, nie zamierzali zostawać tu sami naprzeciw wściekłego inferiusa stworzonego być może przez samego Czarnego Pana. - Jeśli kluczem jest układ nerwowy, wystarczy wysłać do niego odpowiedni sygnał. Może powinniśmy popracować nad wzmocnieniem bodźców czuciowych?Coś jak... eliksir kociego wzroku i eliksir gacka w bardzo wysokim stężeniu...




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Laboratorium [odnośnik]29.12.19 1:13
Wartość wiedzy skrywanej w egipskich piaskach pustyni nie miała końca – wiedział o tym doskonale, dumnie w dzieciństwie zapoznając się z rodową spuścizną oraz dziedzictwem, którego miał strzec. Choć zadanie to istotnie spoczywało w rękach nestora jako tego, który wyznaczał kierunek, to i on sam poczuwał się do ogromu tej odpowiedzialności. Nie musiał przebywać w Kairze, by dumnie reprezentować ród i chronić jego wartości. Zgodnie z wolą wiernie służył tam, gdzie był potrzebny; jeśli nie z gestu wyżej mu postawionych, to z własnej inicjatywy, oświecenia zyskanego w postaci ostatnich wydarzeń opartych o politykę czy chęci nabrania doświadczeń całkowicie nowych, odrębnych od kwestii mu znanych, mających być nauką na przyszłość.
Zastanawiał się, czy pytanie postawione przez Cassandrę było na miejscu. Zaledwie mgliście pamiętał o estymie jednej z Vablatsky, nie wdając się zbyt mocno w historię; być może winien nadrobić tę niewiedzę i pozyskać zaufanie kogoś, kto zdawał się o nim wiedzieć więcej niż ktokolwiek z arystokracji. Być może – stanowiło jedyną odpowiedź adekwatną do sytuacji jak i rozpatrywanego pytania, jednak podjął się jasnej deklaracji.
Wpierw skinął głową, potwierdzając niemo fakt, że teksty znajdą się w jego rękach.
Żadne z nich nie zna arabskiego — stwierdził dość oczywiście, spoglądając jasnym spojrzeniem ku czarownicy, choć zdawał się mówić całkowicie do samego siebie. — Odczytam dla nich manuskrypty, by mogli utkać zaklęcie w skałach jaskini. — Wgląd w starożytną wiedzę stanowił wyraz ogromnego gestu ze strony Shafiqów. Tak powinien być traktowany, jako żywy przykład łaski, którą obdarowywali obcych, pozwalając im zaledwie liznąć pradawnej potęgi. Nikt poza potomkami kapłanów nie miał prawa w pełni wejrzeć w zakazaną wiedzę, co nie oznaczało, że Zachary nie mógł być kapłanem, który ich oświeci.
Raz jeszcze skinął głową, świadom zadania, które podjął na swe barki. W sprawie tak istotnej nie istniała możliwość, by zawiódł w jakikolwiek sposób. By oboje zawiedli, sięgając po nowe i nieznane dzisiejszemu światu odkrycia wprost opływające w profanację czarnej magii i sztuk uzdrawiania.
W świetle zajmowanego przez nich laboratorium spoglądał nieco inaczej na sprowadzone przezeń inferiusy. Niemal dostrzegał osobowości, którymi niegdyś były istoty podatne woli swego stwórcy. W pewien sposób przypominały mu mumie, choć wiedział, że nie mogły nimi być. To sprowadzało go do myśli, że ożywione magią potwory prędzej przy później ulegną rozkładowi i staną się bezużyteczne. Nie miał pojęcia, jak działo zaklęcie, które utrzymywało zwłoki przy życiu, ale i z tą wiedzą wolał dmuchać na zimne, niemal od ręki zabierając się do przygotowania balsamu, którym rytualnie nacierano zmarłych. Składniki, z których zwykł korzystać przy warzeniu eliksirów miały swoje przeznaczenie w sztukach ignorowanych przez Anglików – jednocześnie czuł dumę, że wciąż praktykował tak stare, odrzucone i niemal zapomniane zagadnienia alchemii, oraz zawód, że o nich zapomniano na rzecz oczywistych i szybkich rozwiązań. Biała konsystencja powstającej w jego rękach mazi przypominała mu o piramidach; uspokajała lekkim zapachem ziół, choć w istocie trzymającego ich tutaj zagadnienia wydawała się bezużyteczna. Balsam nie był ani eliksirem, który mogli zaaplikować ani uzdrowicielską maścią, a zaledwie ochroną ciała przed czasem.
Czy inferiusy ulegają rozkładowi? — zapytał w końcu, odsuwając miseczkę ze swym dziełem, któremu daleko było do doskonałości wytwarzanych przez balsamistów. Jedynie woń była dla niego satysfakcjonująca, pozwalająca na moment zapomnieć o odorze wydzielanym przez martwe tkanki nim ten zniknął w odmęcie wody zakropionej eliksirem. Tłuczenie o szkło nie ustawało i z wyraźną obawą spoglądał na słój, w którym przebywał drugi z przyprowadzonych inferiusów. Odruchowo wycelował różdżką w szkło, szepcząc zaklęcie mające je wzmocnić. Był pewien własnego przekonania i niemal to samo wyczuwał ze strony Cassandry, że nie chcieli wikłać się w starcie z potworem, więc rzucił jeszcze jeden czar, by dopiero po nim zająć miejsce obok towarzyszki i przytaknąć efektowi pracy.
Są uniwersalne i łatwo się nimi... zatruć, jeśli warzyć je na bazie tych samych ingrediencji — stwierdził krótko, analizując poznane dotychczas przypadki, które mogłyby wskazać im kierunek efektywnego działania. — Na Wywar Żywej Śmierci nie działa żadne uniwersalne antidotum, z kolei sercem eliksiru przebudzenia pozostaje piołun. — Dodał jeszcze, nie bardzo wiedząc, czemu te informacje mogłyby służyć. Nie warzyli tu eliksirów, a jedynie wytwarzali ich fundamentalne esencje, by osiągnąć zamierzony efekt. Nie mieli możliwości bezpośredniego zadziałania na inferiusa, musieli przekazać informację poprzez zmącenie wody, choćby najdrobniejsze i bez trudu przyznawał rację, że poszukiwany efekt winien wywodzić się ze wspomnianych przez Cassandrę eliksirów.
Odwrócił się od słoi, ignorując ponownie tłuczenie w szkło. Na czystym arkuszu pergaminu zaczął rozpisywać recepturę na oba wywary, przy okazji tworząc trzecią kolumnę na eliksir przebudzenia. Piołun okazał się trafionym spostrzeżeniem; odnieśli pierwszy sukces i wprowadzili inferiusa w sen. Teraz musieli go tylko zbudzić, a do tego potrzebowali odnaleźć skomplikowaną równowagę w świecie trucizn powstających ściśle poprzez przyjmowaną dawkę.
Gdyby warzyć, teoretycznie, oba te eliksiry na bazie piołunu, bądź piołunu i serca niwelującego działanie piołunu, powinniśmy osiągnąć swego rodzaju zapętlenie. Wywar Żywej Śmierci wzmocni Eliksiry gacka i kociego wzroku, z kolei oba wzmocnią wywar. Czy mówię z sensem? — zapytał, jednak nie czekał na odpowiedź. Z recepturą zapisaną na pergaminie zabrał się za warzenie eliksirów w oparciu o piołun. Potrzebował sprawdzić, czy rzeczywiście istniał sposób na osiągnięcie wspomnianej pętli. Dopiero w trakcie warzenia drugiego z eliksirów, w jego świadomości pojawiło się nowe spostrzeżenie. — Bodziec musi przerwać pętlę — powtórzył wcześniejsze słowa Cassandry, zmierzając do niej z fiolkami przygotowanych naprędce eliksirów. Zerknął, szukając zrozumienia oraz niejakiego wsparcia dla tego, co chciał uczynić – zakroplić minimalną dawkę potrzebną do osiągnięcia pożądanego efektu.
Dwie krople każdego wywaru już znalazły się w słoju z powrotem zabezpieczonym przed inferiusem pogrążonym we śnie. Z wyraźnym wahaniem zastukał knykciami w szkło, wywołując nikłe poruszenie wody.
Poruszył się? — Zapytał samego siebie, jednocześnie oczekując potwierdzenia, że nic mu się nie przywidziało. — Drgnął. Widziałem. Zbyt mała dawka? Czy wzmocnienie nie miało prawa zaistnieć? — Tego nie wiedział.




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Laboratorium - Page 5 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732
Re: Laboratorium [odnośnik]06.01.20 23:39
Fakt stwierdzony przez Zachary'ego był bardziej niż oczywisty, dlatego wpatrywała się w niego wciąż, oczekując kontynuacji myśli - egipskie manuskrypty rzecz jasna dało się przetłumaczyć, choć spodziewała się, że Shafiqowie nie przekażą ich nikomu tak po prostu; deklaracja Zachary'ego, jakoby mógł je dla nich odczytać, zdawała się rozwiązywać ten... niewątpliwie uciążliwy problem. Nie mogła tego wiedzieć na pewno, ale mogła się domyślać, z jaką starannością rodzina Zachary'ego strzegła swoich sekretów: chronili wszak magii pradawnej, zapomnianej, potężnej, tej najbardziej legendarnych, bowiem nikt nigdzie na świecie nie zdołał sporządzić zabezpieczeń równie straszliwych i równie skutecznych, co te, którymi obłożone były grobowce jego dumnych przodków. Nie myślała o tym wcześniej, jednak gdy w tym momencie jej myśli powędrowały do kraju gorących piasków poczuła się zafascynowana potęgą tych czarodziejów, ich siłą, tajemnicami, które ich otaczały. To byli jedni z najpotężniejszych czarodziejów, jacy kiedykolwiek chodzili po świecie. Czas pewnie uwypukił legendy - kto byłby dziś większy, najpotężniejszy pośród nich... czy lord Voldemort?  Nie wiedziała i nie odważyłaby się ciągnąć tego porównania; skinęła jedynie głową, zostawiając tę kwestię w rękach Zachary'ego - ona sama na niewiele już mogła się w tej kwestii zdać.
Zadumała się za to na dłużej nad jego pytaniem - czy inferiusy ulegały rozpadowi?
- Z całą pewnością dowiemy się dopiero wtedy, kiedy to sprawdzimy, ale... - zawahała się przez moment, ostrożnie ważąc w drobnych ustach słowa; nie była pewna, na ile posiadana przez nią wiedza była rzetelna, a na ile pozostawała fantazją powieściopisarza, autora księgi, którą czytała już dłuższy czas temu. Nie miała obszernej wiedzy z zakresu czarnej magii. - Im starszy inferius, tym bardziej obrzydliwie wygląda - niestety nie wiemy, ile czasu w piwnicy spędziły te konkretne; wówczas znacznie prościej byłoby ocenić stadium rozkładu. Podejrzewam zatem, że rozkład następuje, ale... ale z pewnością nie tak prędko jak u ludzi. Nie czytałam nigdy wspomnień ludzi, którzy natrafiliby na inferiusy całkiem obdarte z mięsa, na nagie szkielety. Co nie znaczy, że te nie mogą istnieć - ale być może znaczy, że potrzebują bardzo długiego czasu, by znaleźć się w podobnym stanie.... - Teoretyzowała, bez empirycznych podstaw, czyniła założenia i wybiegała myślą w przód ledwie muskając informacji, które naprawdę posiadała. Ale tylko czyniąc odpowiednie założenie mogli je sprawdzić. - Zobaczmy, co za tydzień stanie się z tymi istotami - zaproponowała, nie będąc pewną, czy te dożyją końca eksperymentów. Cóż, wtedy zawsze można je będzie wymienić na inne. Spokojnie przyglądała się zaklęciom ochronnym nakładanym przez Zachary'ego. Kiedy wziął papier, pióro, spisując spostrzeżenia, przerwała pracę i ona, zerkając na kartkę, by pomóc mu uchwycić słowa, które mogły ulecieć - we dwójkę zawsze było prościej.
- Zapętlenie - powtórzyła za nim, a iskry w jej oczach pojaśniały, chwyciła się cudzej myśli, doznając nagłego olśnienia. Oczywiście, że tak! - Serce i... nazwijmy to roboczo antyserce zarazem, weźmy się do pracy czym prędzej - powstała i ona, pomagając mu krzątać się przy kolejnych kotłach, siatkując ingrediencje, sprawnie przewracając chochlę eliksiru, przy którym Shafiq akurat nie stał - poznajac warzone eliksiry głównie węchem, upewniając się, iż te przybrały odpowiednią formę i były udane. Końcowy eksperyment przebiegł poprawne, ale czegoś w ich pracy brakowało - bodźca, który przerwie pętle; czy sam dotyk mógł wystarczyć? Obserwowała jego ruchy, test, który zadziałał, może naprawdę, a może w ich wyobraźni, jednak bez wątpienia w zbyt mikrej skali.
- A gdyby dodać do tego składnik zwierzęcy? - zapytała, trudno powiedzieć, czy siebie, czy jego, gdy podeszła bliżej szkatułek, pośród których zaczęła przewracać kolejne, może szukając czegoś konkretnego, a może natchnienia; najpewniej sama tego nie wiedziała. - Żywy składnik, choć uśpiony, który pod wpływem ruchu wydali odpowiednią substancję wiążącą piołun... - Uniosła lekko dłoń ku skroni, mając odpowiednią nazwę na końcu języka - Toksyczek! - zawołała w końcu, sięgając po jednego ze ślimaków - biorąc go w palce żywego; nie musieli go hibernować oddzielnie, rozwtór zakropiony przez Zachary'ego powinien przecież wystarczyć. Wrzuciła zwierzę do środka, ślimak natychmiast skulił się w skorupie. - Toksyczek wydziela substancję pod wpływem zagrożenia. Wystarczy, że się przebudzi. A do tego powinna wystarczyć subtelna zmiana mikroflory wewnątrz zbiornika, czyli - wejście do wody - Spojrzała na Zachary'ego, niepewna, czy zbyt szybko wypowiedziany wywod miał sens. Chwyciła pióro, które wpadło jej pod rękę i zamoczyła go w wodzie - obserwując reakcję; toksyczek zmienił barwę na czerwoną, a w okół niego rozprysnęła się aura wydzieliny, która - dotarłśzy do inferiusa - wywołała jego przebudzenie. Cassandra zastygła bez ruchu, przyglądając się akwarium; zastanawiając się, czy aby na pewno zdołali przemyśleć każdy aspekt tego dość ryzykownego eksperymentu.
- O czym myślisz? - zapytała na głos, wiedząc, że i on miał podobne wątpliwości.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947
Re: Laboratorium [odnośnik]09.01.20 22:14
Poczynione postępy były dumą, którą mogli się napawać. Nie widział żadnych przesłanek ku temu, by mieli kryć osiągnięcia w laboratorium Czarnego Pana, choć paradoksalnie powstały właśnie one po to, ażeby schować przed światem potężnym artefakt. Nikt nie mógł poznać prawdy. Nikt, nigdy nie miał prawa dowiedzieć się, że to oni sami pracowali nad najważniejszymi punktami ochrony, czyniąc ją tak silną, jak byli w stanie wykorzystać posiadaną wiedzę czy umiejętności. Jednocześnie stanowili najsłabsze ogniwo, mając w rękach tak wiele potęgi, która pryśnie z chwilą, gdy zostaną złapani. Wprawdzie ani Zachary, ani Cassandra nie mieli większych działań w bezpośrednich starciach z Zakonem czy poplecznikami samego Longbottoma, to mimo wszystko kiedyś mogli stanąć z nimi w szranki i ulec zdolnościom legilimencji bądź samego Veritaserum, i bezwiednie zdradzić skrywane sekrety. I na to musiało istnieć stosowne lekarstwo, lecz nie odważył się zbyt głośno wypowiedzieć.
Musimy pozbyć się wspomnień tego, co tu robimy, gdy tylko osiągniemy nasz cel — wybrzmiało z ust Shafiqa cicho, niemal całkowicie obronnym tonem, jakby inwazji na własny byt spodziewał się lada moment. Iskra niepewności w jego spojrzeniu lśniła ledwie moment; krótką chwilę zwątpienia, że był w stanie uchronić samego siebie przed atakiem wroga.
Poruszył nieznacznie barkami, jakby zrzucał z nich ciężar niewidoczny dla oka i oddał się rozmyślaniom co do zasłyszanej odpowiedzi. Cassandra dała mu tak wielkie informacji, choć tym samym tworzyła nowe wątpliwości, czy aby na pewno wszystko toczyło się po odpowiedniej drodze. Myśli te z wolna zaczęły dominować nad objętą przezeń drogą, wypierać to, co osiągnęli, stając się małym utrapieniem.
Zakładam, że nasza ochrona ma przetrwać dłużej niż tydzień — odezwał się w końcu, przytakując własnemu stwierdzeniu. — Wprawdzie woda spowolni nieco rozkład ciała, to wciąż pozostanie źródłem mikrofauny i mikroflory, których nie jesteśmy w stanie wyeliminować. Możemy wykorzystać techniki balsamowania zwłok oraz cały proces, w którym powstawały pradawne mumie — zasugerował, nieco rozmijając się z prawdą. Mumie wielkich, egipskich czarodziejów wciąż powstawały, zajmując prawowite miejsce pośród przodków. O tym jednak czarodzieje niezwiązani z gorącymi piaskami wiedzieć nie musieli, choć i oni z całą pewnością praktykowali tego rodzaju rytuały (przynajmniej ci mocniej związani z rodowym dziedzictwem).
Efekty osiągnięte na bazie ostatnich pomysłów i sugestii były zadowalające, a zaangażowanie należycie docenione, jak przypuszczał. Mało kto miał dość odwagi sięgnąć do wiedzy zapomnianej, a przede wszystkim do subtelnego połączenia magii leczniczej, trucizn i czarnomagicznych praktyk, wszak w jego oczach dokładnie to działo się w laboratorium. Wspólnie tkali coś zupełnie nowego, sięgali nieznanego, świadomie ryzykując zaburzeniem delikatnej równowagi, tylko po to, aby stworzyć ją całkowicie na nowo, jednocześnie osiągając swój cel. Wierzył do głębi, że pracowali właśnie nad tego rodzaju tworem, choć nie mogli oprzeć na nim wszystkiego. Mimo głębokiego zakorzenienia w sprawie Rycerzy stanowił niemal odrębny byt, o którym prawdę znali tylko oni. Nawet najbardziej zaufani Śmierciożercy nie mieli pojęcia o zadaniu powierzonym przez Czarnego Pana.
Uprzejmym skinieniem pełnym aprobaty potraktował podjętą dalej myśl. Zrozumienie, które osiągali traktował niczym najczystsze złoto. Nie wymieniali się niepotrzebnymi uwagami – podejmowali jedynie zadań uznanych za warte, uzupełniali się, a przynajmniej Zachary postrzegał to w ten sposób, gdy Cassandra pilnowała warzonych eliksirów, kiedy on sięgał po coś zupełnie innego, żeby mógł przeprowadzić szybki eksperyment. Obiecujący w swym założeniu, poniżej oczekiwań w uzyskanym efekcie, jak się okazało. Zapętlenie zaistniało, co do tego był pewien. Musiało zostać zaledwie przerwane przez bodziec dostatecznie silny i tutaj jedynie z uwagą obserwował uzdrowicielkę, równie uważnie przysłuchując się temu, co miała do powiedzenia. Całkowicie słusznie, gdy tylko zaobserwowali pierwsze efekty.
Udało się — odpowiedział, z ulgą obserwując jak inferius potraktowany śmiertelną dawką piołunu doznaje kakofonii otaczającego rzeczywistości. Gwałtowne tłuczenie w słój nasilało się i było dla Shafiqa znakiem, że wkrótce zaklęcia mogą być niewystarczające, toteż szybko dolał kolejną dawkę Wywaru Żywej Śmierci, na pierwszy rzut oka zbyt wielką, choć zdecydowanie skuteczną. I śmiertelną dla toksyczka będącego ponurym towarzyszem czarnomagicznego stworzenia. Efekt, którego nie oczekiwał, a nasuwał kolejne wnioski co do poczynionych już kroków oraz nowe spostrzeżenia, dzięki którym mogli brnąć dalej w eksperymentowaniu aż osiągną to, czego naprawdę pożądali.
Zbyt wiele spostrzeżeń — odpowiedział, nie podejmując się jeszcze odpowiedzi na zadane pytanie. Przemierzył kilka kroków przy stole, po czym sięgnął po pióro i zaczął powoli notować. — Wiemy, że nasze próby dają to, czego potrzebujemy... mniej więcej. Musimy tylko skupić się na utrzymaniu efektu dostatecznie długo. Toksyczki będą potrzebowały pożywienia, wiecznego pożywienia, być może pod postacią samych inferiusów, jeśli tylko piołun nie okaże się dla nich zabójczy. — Zerknął ku martwemu zwierzęciu wiszącemu w słoju wypełnionym wodą i skreślił kilka słów na pergaminie, aby szybko zastąpić je nowymi. — Powinniśmy jak najszybciej rozpocząć eskalacje efektu. I sprawdzenie jak obecność żywego człowieka pobudzi inferiusy — zaproponował, nie sugerując tego, kto miałby być chętną ofiarą. Oczywistym pozostawało, że zostanie nią ktoś szczególny, prawdopodobnie jakiś szlam tułający się po londyńskich uliczkach i zaułkach, co Zachary traktował niemal jako szczególne wyróżnienie, zostać elementem naukowej gry, którą razem z Cassandrą prowadzili. — Nie kryję wątpliwości — odezwał się dość cicho, niespodziewanie. — Przed nami mnóstwo pracy, której nie wykona za nas nikt inny... póki co, spróbujmy odtworzyć efekt na świeżym inferiusie. — Zaproponował w finalnym stwierdzeniu, sięgając po różdżkę oraz klucz do komnaty, w której martwi słudzy Czarnego Pana czekali na to, by stać się częścią wielkiego osiągnięcia. Wiedział, że po powrocie wszystko będzie gotowe do prowadzenia dalszych badań, a ich sukces na zawsze pozostanie związany zatęchłym smrodem zwłok przywróconych do życia.

| z/t x2




Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about

the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Laboratorium - Page 5 MaPFNWM
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5831-zachary-shafiq#137692 https://www.morsmordre.net/t5852-ammun#138411 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f145-wyspa-man-siedziba-rodu-shafiq https://www.morsmordre.net/t5866-skrytka-bankowa-nr-1444#138736 https://www.morsmordre.net/t5865-zachary-shafiq#138732

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Laboratorium
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach