Wydarzenia


Ekipa forum
Bar [część restauracyjna]
AutorWiadomość
Bar [część restauracyjna] [odnośnik]06.04.15 17:57
First topic message reminder :

Bar za lustrem

★★★★
Okrągły, szlifowany bar z ciemnego drewna oddzielony jest od sali restauracyjnej ciężkimi kolumnami. Częstsi klienci mogą zauważyć, że za każdym razem obsługuje ich brodaty barman o ciepłym spokojnym uśmiechu - nazywa się Ben. Przynajmniej tak się przedstawia i na to wskazuje imienna plakietka wisząca dumnie u jego piersi. Zdawałoby się, że obsługuje bar codziennie, o każdej porze dnia i nocy, stąd przypuszczenia, że to dobrze opłacani rzadko zabierający głos bliźniacy. Prawdę znają jedynie również milczący pracownicy lokalu oraz szefostwo.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:49, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar [część restauracyjna] - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]31.07.22 20:03
The member 'Valerie Sallow' has done the following action : Rzut kością


'k20' : 17
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar [część restauracyjna] - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]24.09.22 8:31
Niegdyś bardziej interesowała się repertuarem Czarodziejskiej Opery w Hampshire, karmiąc potrzebę bywania na każdej premierze. Głód przebywania wśród ludzi, poza domem, popychał do skrupulatnego śledzenia afiszy i wiercenia dziur w brzuchu krewniaków, którzy często trzymali ją w niepewności, dobrze wiedząc że Evandra najbardziej cieszy się z niespodzianek. Jako niezwykle wrażliwa na sztukę istota pragnęła poznawać ją i stale odkrywać na nowo, najchętniej w równie świadomym piękna towarzystwie, z którym można było wymieniać się co ciekawszymi spostrzeżeniami. Interesowały ją historie, lecz niekoniecznie te, w jakich zdążyła się już zaczytać. Poznane na kartach powieści perypetie pozwalały na wyobrażenie sobie postaci bohaterów, tembr ich głosu, miękkość bądź gwałtowność ruchów, tworzyły w umyśle obrazy, których nie zawsze chciała zestawiać z rzeczywistością. Teatralny spektakl ożywiał bohaterów, dając możliwość namacalnego wręcz ich poznania, lecz niejako niszczył iluzję, powstałe w głowie wyobrażenia, wyidealizowane, pasujące do pierwszego wrażenia i odczuwanych wraz z poznawaniem historii emocji. Zdarzało się, że psuło to odbiór dzieła, wywołując w półwili trudne do rozwiania niezadowolenie, trudno było porzucić własne oczekiwania przy jednoczesnym zaakceptowaniu wizji reżysera i choreografa.
Na rzucone o próbach do nowej premiery słowa, jasna brew Evandry drgnęła w zaintrygowaniu. Osobiste zaproszenie jednej z wykonawczyń sprawiało, że tym chętniej przymierzała się do udziału w spektaklu, tym samym biorąc sobie niezbywalny przywilej wymiany wrażeń i doświadczeń z osobą zapraszającą. Zazwyczaj wszelkie dyskusje i tak skłaniały się ku pochlebstwom, lady Rosier nieczęsto wyrażała publicznie swoje niezadowolenie, nie chcąc nikomu psuć humoru czy też podcinać skrzydeł. Wychodziła z założenia, że nawet jeśli coś nie pasuje jej, nie znaczy to, że nie pasować będzie też innym. Nachyliła się w odpowiedzi do czarownicy, a na dźwięk nazwy utworu kąciki ust półwili uniosły się nieco wyżej.
- Ah, piękna historia o tragicznej miłości. - Również przyjęła ściszony ton, chcąc podtrzymać otaczającą je aurę tajemniczości. - Czy będę mieć przyjemność, by usłyszeć cię madame w roli głównej bohaterki? - Wyprostowała się, obracając w palcach kieliszek słodkiego trunku. Korzystając z okazji, przyjrzała się pięknej twarzy rozmówczyni. Wnikające w głąb policzków dołeczki nadawały jej prawdziwie uroczego charakteru. - Muszę przyznać, że z wielkim zainteresowaniem śledzę kolejne realizacje dobrze znanych już historii. Ciekawi mnie w jaki sposób splata się wizje wszystkich aktorów. - I czy łączą się z moimi oczekiwaniami, nie dodała już na głos, chcąc wyłącznie podkreślić artystce na co zwraca szczególną uwagę. W ostatnich miesiącach wraz z Tristanem zrozumieli, że podobna klasyka nieco odbiega już od ich teatralnych zainteresowań. W łzawych historiach zawsze było coś poruszającego serce, do czego pozostawał głęboki sentyment. Tymczasem w miarę otwierania się na nowe horyzonty głód sztuki obierał mniej popularny kierunek. To nim żywo zainteresowana była Evandra, skupiając swoje poszukiwania wokół podobnych do Salome skandali.
Pokiwała głową na słowa Valerie, dyplomatycznie wyrażające zachwyt, z którym zresztą sama się zgadzała. Miała pewne wątpliwości czy rzeczywiście wszyscy zajmujący miejsca na widowni wyłapią przekaz występu artystów, szczęśliwie nie była jedyna.
- Niezmiernie cieszy mnie, że są osoby, które tak jak ja dostrzegają znaczenie sztuki i jej wpływ na szeroki świat. O tym też chciałam z panią pomówić - przyznała szczerze zadowolona z obrotu spraw. Rzadko kiedy ma się w życiu takie szczęście, by trafić na osobę o zbieżnych pomysłach, które prawdziwie zwracają uwagę na podobne aspekty, a nie tylko udają zainteresowanie dlatego, że lady doyenne je przejawia. - Muszę przyznać, że od pewnego już czasu zastanawiam się nad sposobem, którym można by wzmóc wrażliwość w naszym czarodziejskim społeczeństwie. Zwłaszcza teraz, gdy konflikt na naszych ziemiach chyli się ku końcowi i nie pozostaje nic innego, jak podjąć pracę ku poprawie bytności. - Plan ten rozwijała od kilku miesięcy, nie ustając w działaniach na rzecz czarodziejów. Teraz tylko zmieniały się okoliczności, a wraz z nimi potrzeba nowych, bardziej adekwatnych sojuszników. - Jestem zwolenniczką przekonania, iż możemy wzmóc wrażliwość u osób, jakie ze sztuką niewiele mają wspólnego, wyłącznie poprzez wystawianie ich na wpływ poruszających dzieł. Dobra sztuka ma to do siebie, że odbiorca nie mając nawet jeszcze odpowiedniego wykształcenia, odczuwa emocje. - Pobieżnie sięgnęła wzrokiem po reszcie sali, dostrzegając sylwetki tych, których w operze czy teatrze nigdy nie widziała, a mimo to odbierali dziś ordery z rąk samego Ministra Magii. Choć nie oni byli bezpośrednim przedmiotem rozważań Evandry, tak cechowali się podobną niewiedzą. - Coś się im nie zgadza, wywołuje sprzeciw i niechęć, albo wręcz przeciwnie, to spływające na serce ciepło, dotyk piękna wywołuje trudne do pohamowania wzruszenie. - Wróciła spojrzeniem do madame Vanity, a w cieple błękitnych oczu zamajaczył się na krótką chwilę przelotny smutek. - Chciałabym, by czarodziejska społeczność miała więcej okazji do tych doświadczeń.

| zt x2



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]25.07.23 0:38



you'll never know, the days and the nights, the tears, the tears
14 VII 58


Sala wydawała się zamilknąć, spojrzenia wypalały resztki pozostającej pomiędzy nimi przestrzeni. Milcz pragnęło wysunąć się z języka, zamiast tego na pokrytych ciemną czerwienią ustach wybrzmiał delikatny, niezdradzający nic uśmiech. Jego słowa bywały banalnie, chwilowo irytujące, nawet jeśli tembr głosu rozdzierał powietrze, rodząc coś na kszałt przyjemności w podbrzuszu. Czarna, prosta suknia nie dociążała atmosfery łagodnym dekoltem, bo ten kolejny i kolejny raz wiedziała, że w ich grze nie było bardziej klarownej zasady niż ta, że takowych nie ma i takich nie kreują. Grają, znając naturalnie postawione granice spojrzeń, słów i czynów. Granice znajomości, które wydawały się zacierać z każdą złośliwością obraną z konwenansów i jedynym zbawieniem był fakt, że służba siedziała na tyle daleko, by nie słyszeć cichych pomruków w końcówkach zgłosek.
- Wygram z tobą nie znając zasad, Karkaroff. - Palce oplotły górę szklanki z ginem, potęgując uszczypliwy chłód nierównym grawerem koronkowych rękawiczek. Wygram, choćbym miała zetrzeć kolana i zagryźć własnymi zębami.
Wygram, bo lubię, gdy kusisz mnie do rewanżu. Nie znała się na pokerze, jak juz wygrywała to tylko zbyt ściśniętym gorsetem lub wyjątkowo umiejętną, pokerową twarzą. Tą samą, którą obdarzała go teraz, pozwalając lekkim światłom wieczornej ulicy wprawiać luźnio spięte kosmyki w srebrzysty błysk.
- Przyjedź do Norfolku, może zapoznam cię z moimi braćmi, gdy już zjesz swoją porcję piasku. - Słowa języka norweskiego nie brzmiały koślawo, język wchodził na coraz wyższy poziom, choć nadal brakowało jej odrobiny obycia z mową rodzimą, często niepoprawną gramatycznie, acz stosowaną. Zielonkawe spojrzenie przesunęło po twarzy znajomego, absolutnie przekonana, że oglądał ją teraz tak samo, i tak samo układał koleje zgryźliwości wypływających spomiędzy warg. Tak samo jak wtedy, gdy przed kilkoma miesiącami na spotkaniu wspólnego znajomego - jego ze szkoły, jej z salonów - zaaferował się do szeptania podpowiedzi w rozgrywce pokera, do której zresztą sami ją przekonali, gdy była zainteresowana rozmową z szanowną siostrą wspomianego delikwenta. Fakt, że się wtedy nie znienawidzili, był zaskakującym dla wszystkich zgromadzonych. Palce damy, jakże niegodnie, zacisnęły się na jego szczęce kierując twarz w swoją stronę, a słowa raz po raz, stokroć powtórzeń, brzmiały tak samo. Wiem lepiej.
Wiedziała absolutnie jak grać, przecież nawet nie wysłuchała zasad gry, gdy obdarzył ją szelmowskim uśmiechem - absolutnie nie wyrywając z jej gardła lekkiego westchnięcia zdziwienia - podszeptując, że pomoże. Nie miał, słodziutki, takiej możliwości i nie miał jej też teraz, gdy ślad szminki odrysował kszałt ust na szklance, a plecy oparły się nonszalancko o krzesło, wskazując na odpoczynek po wcześniejszej kolacji. - Może wyjątkowo dam ci fory. - Mogli się wszakże ścigać na hipokampach, na których zarówno Imogen, jak i Igor byli w stanie się ledwie utrzymać, ale nie mogła z własnych niezaprzeczalnych powódek, jak i z tych drugorzędnych (nieprzyzwoitości) pozwolić na mokre odzienie, które mimo jej niezaprzeczalnej wygranej stanowiłoby dla niego rekompensatę. Ma boleć, boleć jak wszystkie docinki, na jakie nie była w stanie się odgryźć, gdy nie rozumiała pełni języka wypowiadanego w jej stronę.
- Voulez-vous? - Jakieś niezrozumiałe pokłady horrendalnych wspomnień z dzieciństwa powróciły do niej w tym sformułowaniu i nic nie było bardziej istotne, że ona te kilka zwrotów na krzyż znała, zaś on nie. Ale oboje wiedzieli jak to brzmi. Tak właśnie, z lekkim przegłosem i ściszeniem tonu, miało brzmieć.


ogień, morze i kobieta - trzy nieszczęścia.
Imogen Travers
Imogen Travers
Zawód : dama norfolku, poliglotka, tłumaczka języka rosyjskiego
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
rozpalasz ogień, niech płonie
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
OPCM : 2
UROKI : 2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 9 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Półwila
Bar [część restauracyjna] - Page 8 A428b07e606913df291129e6d572399a
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11409-imogen-travers https://www.morsmordre.net/t11423-rusalka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11713p15-komnaty-imogen#375795 https://www.morsmordre.net/t11714-skrytka-bankowa-2490#362359 https://www.morsmordre.net/t11457-imogen-n-travers
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]25.07.23 18:08
Podwójną fantazją majaczyła parzysta wizja wygranej. W karty i w złośliwość, stanowiące kuszącą propozycję osobistej vendetty. Nikły uśmiech rozciągnął się po twarzy zgoła cwaniacko, bo chwilowy rekonesans kobiecej emocji zdążył zdradzić irytację. Rozczulające. Z przejęciem walczyła o dominację, z zaangażowaniem żądała triumfu, zaciskając czerwone wargi w wyrazie zawziętości, ale bynajmniej ich nie dostanie. Doceniał pewność siebie, doceniał też odwagę podjętego wyzwania, ale na innych fundamentach należało opierać hipotetyczny sukces. Rozsądek bywał równie wartościowy, ale ona zdawała się skrzętnie go ignorować. Chciała nauczki, więc ją otrzyma. Nad wyraz cierpkie będą jej przyszłe słowa gratulacji, o ile rozpieszczona, arystokracka dusza zdoła je z siebie w ogóle wykrzesać. Konwenans i maniera już dawno opuściły cokół tych przelotnych rozmówek; nie słodzili wzajemnie uprzejmością, nie dygali już przed sobą w wyrazie wymaganego szacunku. Nadal jednak wznosili kurtuazyjne toasty. On muskał taktownie wierzch dłoni, rzucając jednocześnie zaborczym spojrzeniem; ona hamowała złowieszcze instynkty, skrywane w popisach wiedzy, którą się karmili. Drwina zaraz rozmywała doszczętnie wszelkie iluzje, ale nie docierała już do cudzych uszu; w symbiotycznej bańce toczyli spór o supremację, każde przekonane o własnej wiktorii. Nagrodą miało być upokorzenie, wymierzone in persona w uosobiony obraz nienawiści. Tak przynajmniej chcieli myśleć o całości tej misternej rozgrywki, która nosiła w sobie więcej zuchwalstwa i żywiołowości, niż faktycznej furii. W innym wypadku dosyć mieliby tych nieustannych bitew, ogień sceptycyzmu zdążyłby wszakże strawić ubaw całego przedsięwzięcia.
Twój temperament nie zapewni ci zwycięstwa ― stwierdził jakby od niechcenia; z eleganckiej, błyszczącej papierośnicy wyciągnął papierosa, zaraz odpalił go leniwie różdżką, na chwilę znikając za mleczną ścianą tytoniowego dymu. ― A wygrana bez znajomości zasad dowiodłaby jedynie o szczęściu. ― To ostatnie zaakcentował nienaturalnie, trochę chyba kpiąco. Bez względu na wynik uzna oczekiwany podziw za nieuzasadniony. Prosty fuks niczym nie przypominał sprytu misternej strategii. Zaraz gadała jeszcze po norwesku, zgoła twardo i niegramatycznie, ale w pełni zrozumiale; jak zwykle dawała popis swoim umiejętnościom, ale czy nie znajomości języków właśnie należało wymagać od poligloty?
Pokrętny to sposób na zaproszenie mnie do...alkowy? kolejnej karcianej rozgrywki, ale cenię sobie taką elokwencję ― odparł tylko, tym samym, skandynawskim brzmieniem, wwiercając ostatki kiepa w szklaną popielnicę, na dnie której zarysowywał się kształt Wenus. Ten sam, co to widniał na portrecie, będącym przejściem do niesławnego domu uciech. Gdzieś niedaleko przebijały pewnie jęki i westchnienia, tutaj jednak usłyszeć się dało ledwie szmer konwersacji i przygrywającą w tle muzykę. W dłoniach dzierżył już talię z twardego papieru; szybko tasował, lustrując ją w analogicznej manierze, niedługo później dopijał jeszcze ostatki mocnej, złocistej whisky. Rozdawał z namysłem, choć nie mącił przecież przy układzie kart; wygra uczciwością i inwencją, nie oszustwem czy kantowaniem.
W takim razie musimy walczyć o pieniądze ― powiedział wyzywająco, na powrót po angielsku, układając symbole między zręcznymi palcami. Nic tak nie napędzało woli, jak niewielki stos monet. Hazard bywał zgubny, dama jej pokroju winna zatem poznać tę nieoczywistość osobiście. Po chwili pytała o coś niezrozumiale po francusku, ale nie dał się sprowokować. Zręcznie zignorował krótki komunikat i czekał na ruch przeciwniczki. Uiści wejściowe drobniaki, czy z braku wiary postanowi bawić się grzecznie, bez ryzyka?
Igor Karkaroff
Igor Karkaroff
Zawód : pomocnik w domu pogrzebowym; początkujący zaklinacz
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
his eyes are like angels
but his heart is
c o l d
OPCM : 6 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 13 +3
ZWINNOŚĆ : 9
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Czarodziej
по пътя към никъде
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11807-igor-karkaroff-budowa#364730 https://www.morsmordre.net/t11827-listy-igora#365077 https://www.morsmordre.net/t12117-igor-karkaroff#373077 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t11813-skrytka-nr-2571#364862 https://www.morsmordre.net/t11812-igor-karkaroff#364859
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]25.07.23 18:08
The member 'Igor Karkaroff' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 89
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar [część restauracyjna] - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]25.07.23 23:03
Chęć rywalizacji sięgała głębiej, obejmując mackami bijące w rozognieniu serce. Klatka niekiedy unosiła się miarowo, kiedy indziej wypychała delikatną skórę poza obręb sukni. Dzisiaj stopniowo, wręcz z lodowatym spokojem pozwalała materiałowi prostego stroju unosić się w rytm rosnącej, stopniowej irytacji. Ile jeszcze masochistycznej przyjemności było jej przyjąć, nim pojmie nauki niesione tą znajomością? Kiedy rdzawy posmak łańcucha zatrzyma usta w zgorzkniałych, kąśliwych, na wskroś przepełnionych insynuacją słowach?
Oglądaj. Podziwiaj.
Było to zgoła przyjemne, jakby mimo wszelkich wygranych, jej dystynkcja wychodziła naprzeciw i parła w głównym nurcie. Było to przyjemne, gdy błysk uśmiechu dążył po jego wargach, a wzrok wracał do karty, unikając niektórych, nasuwających się myśli. Niekiedy takich, które kazały im przystopować; takich, które sięgały głębiej i dotykały rdzenia człowieczeństwa na tyle głęboko, by dobierać się wrzącym kwasem do trzewi. Nie chciała go ranić, nie tak tkliwie i namacalnie, bawiąc się w swoistą planszę, w której każdy miał swoją rolę. Dogryzki odchodziły w niepamięć, niekiedy, gdy kalendarz wypełniała sugestywna pustka. Później wracała wściekłość, brwi marszczące się w niezadowoleniu, nogi przestępujące na gruncie padających obelg. Cierpki, niczym agrest zimnej wiosny, posmak zaprzeszłych czasów, gdy dłonie oplatały się wokół blond warkoczy a dziewczęce dłonie zaciskały się, powstrzymując łzy. Był namiastką utraconej dziecinności, zawadiackości niosącej znamiona budzących się, ludzkich emocji. Kobiecości, męskości i zgrzytów, które, choć karmiły spojrzenia żądne sensacji, niosły w kuluarowej walce spojrzeń resztki zadowolenia.
- Wolę szczęście niż przegraną bez podjętej próby. - Odparła, stosunkowo łagodnie, nie żegnając z delikatnych zarysowań namiastki pewności. Słowa odbijały się echem, mieliły tkwiącą w gardle gulę do niebotycznych rozmiarów, ledwie trzymającą się wewnątrz łabędziej szyi. Karmiła przesuszony język łykiem lodowatego alkoholu, spoglądając na jego twarz z zaostrzającym się niezadowoleniem. Zęby zaciskały się miarowo, na chwilę pozwalając wardze trafić w ich granice, nadając torom spowijających umysł myśli właściwego, jedynego możliwego toru rozbawienia. Chciałby.
- Docenisz bardziej, gdy stracisz bezpowrotnie. Zatęsknisz, panie... - Urwała. Nie musiała wygrywać fair, gdy zasady znała ledwie krótkich tłumaczeń. Nie musiała, obnosząc się grą, w którą przyszło jej grać tylko i wyłącznie po to, by obserwować triumf własnej persony. Łokcie oparte o podłokietniki, broda wyciągnięta niosąca za sobą wyniosłość delikatnego, kobiecego ciała rysującego się dumną sylwetką. Zdawkowo wydała z siebie cichy, kpiący śmiech, ledwie urwany dźwięk. Nie tłumaczyła jednak swoich słów, unosząc z lekkim, nieodgadnionym uśmiechem prawą brew, spoglądając na tasowane karty. I tylko w momencie przerwanego spojrzenia, ledwie wymienionej dysputy emocji wypisanych w szklistych poświatach tęczówek, uniosła kącik w nieodgadnionym uśmiechu. Karta po karcie, śliski tor decyzji i łutu szczęścia, którego zwykło jej brakować. Walka toczyła się jednakowo poza polem bitwy; król, dama, walet. Każdy miał swoje miejsce, czy o takowym zapomniał najdroższy, kosztując niegodnych słów? Talia tkwiła w dłoni, zielone spojrzenie bezemocjonalnie trafiło znad kart na jego twarz, lustrując rysujące się ilustracje emocji. Nie odpowiedziała momentalnie, spoglądając otwarcie na przystojną twarz, jakby miało to stanowić jedyny pozytyw plusujący w ogólnym rozrachunku celebrowanego wieczoru.
- Mój drogi, mogłabym Ci co najwyżej płacić, gdybyś do czegoś się przydał. - Odmówiła stonowanym, cichym tonem, wiedząc jak rysowałby się taki obraz w spojrzeniach znad rozmów. Nie zmieniła zarysowań półwilej twarzy, nie odziała ich w pełen kindersztuby obraz. Poddała się rozgrywce, spokojnej i stosunkowo grzecznej; idącej równolegle na dwa pasma rozognionych pól bitewnych. Tych, w których palce sugestywnie przekładały karty lawirujące w palcach pianistki, ale i tych, gdy spoglądała na niego otwarcie i bezceremonialnie, napawając się ostatnim momentem złudnej gry pozorów.

też rzucam :c


ogień, morze i kobieta - trzy nieszczęścia.
Imogen Travers
Imogen Travers
Zawód : dama norfolku, poliglotka, tłumaczka języka rosyjskiego
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
rozpalasz ogień, niech płonie
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
OPCM : 2
UROKI : 2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 9 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Półwila
Bar [część restauracyjna] - Page 8 A428b07e606913df291129e6d572399a
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11409-imogen-travers https://www.morsmordre.net/t11423-rusalka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11713p15-komnaty-imogen#375795 https://www.morsmordre.net/t11714-skrytka-bankowa-2490#362359 https://www.morsmordre.net/t11457-imogen-n-travers
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]25.07.23 23:03
The member 'Imogen Travers' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 28
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar [część restauracyjna] - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]27.07.23 22:01
Rozbiegane spojrzenie na dłużej wczepiło się w ramy kobiecej twarzy, bezwstydnie oceniając ją kawałek po kawałku. Rzekomo czynił te wysiłki jedynie w imieniu poruszanej sprawy, coby poznać oblicze początkującej pokerzystki; rzeczywistość skrywała prawdę znacznie prostszą, bo na wygranej mu, w istocie, wcale tak bardzo nie zależało. Coś satysfakcjonującego tkwiło jednak w samej wizji triumfowania w ogóle; coś jeszcze przyjemniejszego gnieździło się w sukcesywnym dominowaniu właśnie jej. Być może posuwał się w tej fatydze zbyt daleko, być może pozbywał się też już wszelkich pozostałości po obowiązującej ich etykiecie; czynił to jednak w fatalnym przejęciu prowokacją, którą stale zwykła go zaczepiać. Rozgrzewała krew, okrutnie irytowała, panosząc się z pasją; on więc odpowiadał tym samym, bez służalczego poddaństwa stawiając czoła zasugerowanym wyzwaniom. Z niewinnej gadki uczynili sobie przedmiot uciech ― wbijane raz po raz szpileczki w ostateczności nie kąsały nieprzyjemnie, jedynie drapały sarkastyczną kpiną, bez zbędnych blizn na skórze. Żadni z nich byli masochiści, ledwie młodzi, znudzeni monotonną dzisiejszością ludzie, żądni rozrywki i polotu, ciekawi wzajemnej wiedzy i osobistych granic. Z każdym spotkaniem czynili po jednym kroku naprzód, uważnie śledząc jednak, czy ktoś z ich prostej zabawy nie ma zamiaru zrobić nonsensownego skandalu. Napawanie się emocją bywało wszakże grzesznym występkiem, albo nosiło znamiona niemoralnej propozycji ― nawet jeśli chodziło wyłącznie o kilka złośliwych sentencji, albo dumne spoglądanie sobie w oczy.
Niekiedy wyrazem większej odwagi jest, po prostu, zauważenie własnej porażki ― zaczął, wciąż mierząc ją uważnie wzrokiem; suknia falowała zdenerwowaniem, gorset ściskał nieprzyjemnie żebra, serce drgało pewnie w napięciu. Całość musiała rysować się jednak cichą ekstazą umysłu, a być może też ciała, bo z pełnych, wyrysowanych czerwoną pomadką warg nie znikał uśmiech. Szczery, zadziorny, gotowy do trudu zwyciężania. ― Będziesz gotowa się do niej dzisiaj przyznać? ― dopytał po chwili, raczej retorycznie, żądając dolewki mocnego trunku. Nie stawiał hipotez, lecz twierdził, pewnie i stanowczo. Nie zdążyli rozpocząć, a napięcie dusiło już obie sylwetki; po skurwysyńsku uznał jeszcze, że bynajmniej nie zasłużyła dziś na żadne serdeczne przywileje. Szczerze wątpił, by zaszczyciła go na koniec byle wyrazem uznania, bo tak już miewały podobne jej panny, wychowane w przepychu pochwał i wiecznych powinszowań. Zaznała kiedykolwiek goryczy krytycyzmu?
Nie bywam za specjalnie sentymentalny. ― Norweska mowa wybrzmiała twardością, głos pozostawał jednak całkiem miękki. ― Musisz wymyślić więc inną karę.Albo groźbę, dopowiedział enigmatycznie w myśli, przerzuciwszy między palcami pięćdziesiąt dwie karty. Pik, kier, karo, trefl migały niewyraźnie, a w pamięci majaczyły wspomnienia z magicznej szkoły, ukrytej w dziczy lodowatej Północy. Właśnie tam nauczył się zasad i sztuczek aktorskiego blefu; właśnie tam przeżywał licznie chwile pomyślności; wreszcie ― tam właśnie zaznał euforycznego pierwszeństwa, którego desperacko pragnął zaznać również dzisiaj. Tak też postąpił do rozdawania, zaraz chwycił wyznaczone przez los figury. A ona sromotnie stchórzyła. Szybko zdołał poznać zatem kompleksję jej wiary i rzeczywisty charakter pewności siebie. Oba nie istniały.
Jak zwykle mnie nie doceniasz ― uznał na powrót po angielsku, nawiązując do jej uszczypliwości, ale też chyba do przyszłości trwającej rundy. O ile nie dzierżyła w rękach karety czy innego, wyższego układu, sukces miał gwarantowany. ― Ale być może teraz zaczniesz ― stwierdził z cwanym uśmiechem, gdy pierwszy etap dobiegał końca, a na stole wyrosło nietrudne do podsumowania porównanie. ― W każdym razie powinnaś ― poradził po przydługim milczeniu, w którym wspólnie rozliczali się z dokonań. Zaraz ponownie ściskał talię i rozpoczynał kolejny rozdział walki o prym.
Igor Karkaroff
Igor Karkaroff
Zawód : pomocnik w domu pogrzebowym; początkujący zaklinacz
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
his eyes are like angels
but his heart is
c o l d
OPCM : 6 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 13 +3
ZWINNOŚĆ : 9
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Czarodziej
по пътя към никъде
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11807-igor-karkaroff-budowa#364730 https://www.morsmordre.net/t11827-listy-igora#365077 https://www.morsmordre.net/t12117-igor-karkaroff#373077 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t11813-skrytka-nr-2571#364862 https://www.morsmordre.net/t11812-igor-karkaroff#364859
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]27.07.23 22:01
The member 'Igor Karkaroff' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 21
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar [część restauracyjna] - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]28.07.23 1:17
Niepoprawność gościła w samym podłożu relacji, bliskości dwóch odrębności skrycie poddających się walce, której końca nigdy nie mieli dojrzeć. Pozwalała sobie na tę przyjemność, iskrzącą pośród skrytych półcieniem tęczówek; pozwalała sobie czuć i pragnąć, nie tyle pragnąć go samego w sobie, ile poczucia siły, jaką niosło niekiedy gniewne, kiedy indziej rozjuszone spojrzenie wędrujące po skrawkach jej skóry. Tym, że - pozornie, w momentach wygranej - sięgała wyżej nad nim i górowała, spoglądając z rozkoszą na moment, gdy wreszcie czuła swoją własną moc. Tą, która sprowadzała na nią wygraną, ale i tą, która pokornie sprowadzała go do jej stóp, choć mógłby zwieńczyć tę relację na kilku spitych z alkoholu słów i zapomnieć, skreślając z życiorysu mierzwiący podbrzusze chłam kłamstw natury i prawdy instynktów. Na nowo pojawiał się jednak, rujnując idealny porządek dnia i nadając mu absolutnie nowego wymiaru, gdy kosztowała obelg sprowadzających napięcie ramion.
Potrafię docenić wartość osiągnięć i umiejętności ― zaczęła łagodnie, nie odpuszczając pewnego, na wpół chłodnego spojrzenia ― udowodnij mi jednak, że masz cokolwiek do ukazania... lub zaoferowania. ― Wyprostowała subtelnie nogę, niby od przez przypadek dotykając własnym butem o jego, by chwilę po tym poprawić materiał sukienki i zatrzepotawszy rzęsami, spojrzeć w ofiarowane jej przez los karty. Czy wiedział, że płyną z wiatrem? Czy kosztował już wygranej, widząc przed sobą obraz wymyślnych prowokacji i kłamstw, którymi zwykły karmić się umysły spragnione jej bardziej, niż mogły kiedykolwiek posiąść? Ile był wart, tasując karty swojej gry i czy potrzebował talii, by wieść prym w rozgrywce? Pytanie nie miało dzierżyć pewnej odpowiedzi, dopóki krwista czerwień ust nie opadała pomiędzy zęby w lekkim zagryzieniu zastanowienia. Niedomyślnym, równie subtelnym, co odcisk ust na chłodnej szklance; równie kruchym co kosmyk wędrujący po fragmencie wyciętego dekoltu sukni, który dobrodusznie podarowała złaknionemu pragnieniu rodzącemu się gdzieś u podnóży człowieczeństwa. To samo pragnienie pchnęło walkę; bitwę o dominację, w której nigdy nie mogli skrzyżować dłoni w miękkości jedwabnych poduszek, pozostawało więc zaciskać dłoń na wodzy wyobraźni i talii rozdawanych kart. Norweski smakował wyimaginowaną wizją zwycięstwa, norweski smakował zgłoskami, które wypowiedziała niemalże chłodno, nadając końcówkom głosem lekkiego, prowokacyjnego pomruku.
Myślę, że swoją agonię czujesz wystarczająco, nie muszę cię o niej przekonywać dotkliwiej. ― Oparłszy się o zagłowie krzesła, zlustrowała spojrzeniem chwilę rozgrywanych na szalę jej przegranej kart. Karmiła się tym uczuciem - świadomością, która, choć niekiedy zdawała się zgubna, gdy pierwotny lęk powracał do trzewi skrzywdzonego umysłu, to w chwilach jak ta; w relacjach jak ta, której skosztować nie mogła, była nieocenioną siłą przebicia własnej samooceny. Pewności, którą odbierał jej we własnej ocenie, nieświadomy, że sama jej obecność tutaj przelewała czarę godności poza ustalony konwenansami limit. Nie pozwoliła sobie na kolejne słowa, lawirując gdzieś pomiędzy złością a chłodną kalkulacją dalszych ruchów, dalszych gier, które toczyły się niezaprzeczalnie i cały czas.
Chapeau bas. ― Nie skryła się za dumą, nie potrzebowała umniejszać jego sukcesowi. Potrzebowała wygrać uczciwie, ukazując pełnię swojego skupienia i zdolności. Nie była jedną z kobiet karmionych zbędnymi warstwami puchu zmiękczającego upadek; nie okłamywano jej w rozliczeniach, uświadamiając o potędze niesionej w zwodniczym uroku, ale także rozliczając z części człowieczeństwa, którą winna ofiarować obowiązkom i wychowaniu. Nie nosiła się delikatnością, spotykając z chłodem murów Cobernic, śmiercią i odpowiedzialnością. Ta ostatnia, jakże rzadka w obliczu książkowych wizji arystokratek, ukształtowała ją niczym najostrzejsze dłuto najtwardsze, skryte pod kryształkami soli, drewno z morza. To samo, które obudziło jedność z instrumentem jej magii.
Po prostu, mój drogi, są walki, w których nigdy nie wygrasz. ― Uniosła chłód szklanki do ust, na moment rozglądając się po otaczającej ich sali, wyłapując ledwie szczątkowe, jak na jej codzienność, zainteresowanie. Zmęczeni, znudzeni, zaspokojeni; w istocie, w Wenus z pewnością miały swoją reprezentację, ale to - jakże plotki i domniemywania, jakże nieodpowiednie dla niej podsumowanie, odsunęła na brzeg stolika, gdy karty na powrót weszły do gry.
Co mi losie dasz, w ten niepewny czas?


ogień, morze i kobieta - trzy nieszczęścia.
Imogen Travers
Imogen Travers
Zawód : dama norfolku, poliglotka, tłumaczka języka rosyjskiego
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
rozpalasz ogień, niech płonie
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
OPCM : 2
UROKI : 2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 9 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Półwila
Bar [część restauracyjna] - Page 8 A428b07e606913df291129e6d572399a
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11409-imogen-travers https://www.morsmordre.net/t11423-rusalka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11713p15-komnaty-imogen#375795 https://www.morsmordre.net/t11714-skrytka-bankowa-2490#362359 https://www.morsmordre.net/t11457-imogen-n-travers
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]28.07.23 1:17
The member 'Imogen Travers' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 13
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar [część restauracyjna] - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]28.07.23 19:08
Z namysłem pocierał kciukiem o zimne szkło własnej szklaneczki; w drugiej ręce na powrót trzymał jasną fajkę, żarzącą się czerwienią u końca, gryzącą nozdrza wonią spalanego tytoniu. Pierwszy triumf miał już za sobą, euforycznie spijał zatem ostatki pewności z majestatycznej, kobiecej twarzy, którą bezwstydnie lustrował już od dłuższej chwili. Gorset znowu drżał irytacją, uwydatniając miękką skórę dekoltu; pozwalał sobie na przyjemność gapienia się tu i ówdzie, bo to istniało w komplecie z przesadą rzucanych komentarzy kpiny, pożerających z wolna chwiejne ego. Żądza emocji wywołała nikły uśmiech, choć wywalczona bez przesadnego wysiłku wygrana nie jawiła się blaskiem satysfakcji. Coś ponurego było w dawaniu jej w kość, gdy nie do końca chyba potrafiła się bronić. Wciąż zadzierała prowokacją podbródek, wciąż chciała dyktować warunki ich finezyjnej rozgrywki. Ognia temperamentu nie mógł ugasić byle ripostą, dusza skrywała wszakże więcej ferworu; z sukcesem dolewał do tego płomienia oliwy a potem obserwował, jak niewielki ognik przeistacza się w szalejącą brakiem opanowania pożogę. Chaos ogarniał zatłoczony od zastawy stół; umysły ginęły powoli w ferworze drwiących ucisków. Ale poza złośliwością w powietrzu wisiało coś jeszcze ― nieznany im obojgu instynkt, nienormalny zew krwi, niezaspokojony apetyt. Nie wypadało gadać o nim głośno, więc w skrępowaniu dogadzali sobie ledwie spojrzeniem. To wystarczająco dusiło bowiem zachłanność drzemiących głęboko fantazji.
Wybacz, ale nie sądzę, bym musiał cokolwiek ci udowadniać ― stwierdził w wyrazie przesadzonej obrazy, wgniatając pozostałości po fajce w dno zabrudzonego szkiełka. ― Nieskromnie uważam, że jestem ofertą samą w sobie. Bardziej spostrzegawczy od ciebie szybciej dostrzegają takie niuanse ― dodał po chwili, pewnie zbyt obcesowo i nieobyczajnie. Ale cudze uszy nie słuchały tej misternej gadki już od dłuższego czasu, zajęci byli bowiem rozrywkami innej klasy. Może powinni pójść śladem analogii i wkroczyć w nowy, inny świat, kryjący się za portretem rzymskiej bogini. Restauracja milkła stopniowo wraz z chwilą zawziętej walki o pierwszeństwo; pod materiałem białego obrusu doświadczali natomiast cichych sygnałów udręki. Zaraz zalotnie spoglądała jeszcze spod wachlarza długich rzęs, nęcąc męski rozsądek następną, równie prowokacyjną zmysłowością. Nie był jednak żadnym wstydliwym smarkaczem, ani naiwnym młodzieńcem, którego stanowczy wzrok pięknej panny zwieść miałby na tory dławiącej konsternacji. Może nieuczciwie rozpraszać go alabastrem jasnej skóry, może członkować skupienie na części pierwsze cmokającymi w niezadowoleniu wargami, może też pachnieć pociągająco morską bryzą ― namysł dotyczył obecnie wyłącznie kart, majaczących w świadomości bliskim zwycięstwem. Po wszystkim z chęcią mógłby pomyśleć o kształtnej całości Imogen Travers, ale szlachcianki jej formatu szumnie uznawały takie wybryki za rubaszne. Etykieta nakazywała im chronić cnoty do momentu dumnie brzmiącego ślubu, więc w obliczu gorszącego skandalu niechętnie wpadały w sidła romansu. Dzisiaj nie towarzyszyła im jednak żadna przyzwoitka; czy podjęłaby się zatem takiego wyzwania? Wolał nie gdybać, coby nie kłopotać jej zanadto. Pierwszą bitwę i tak już przegrała.
To bardzo wspaniałomyślne ― skomentował wymijającym pomrukiem, twierdząco kiwając głową, zupełnie jakby sam pragnął uwierzyć w wypowiadane słowa. Zdawało mu się bowiem, że łączyło ich podobieństwo serc z kamienia, nieznających litości czy empatii. Ale może niesłusznie dostrzegał w niej oschłość, bo bezpieczna rezerwa ich tematycznie lekkich pogaduszek nie ujawniała więcej. Zwilżył gardło łykiem piekielnej whisky, zaraz słuchał jeszcze lapidarnego wyrazu gratulacji, na powrót tasował talię w zapowiedzi drugiego rozdziału. Analizując nowopowstały układ w ręce zachowywał pozory powodzenia, symbole podpowiadały jednak porażkę. Łut szczęścia dosięgnął tym razem ją? Być może, bo prostą tezą próbowała obniżyć jego morale.
Radziłbym więcej uwagi poświęcić własnym upadkom. Doświadczyłaś kolejnego ― oznajmił chłodno, rozliczając fortunę w tej rundzie. Ponownie triumfował, choć przewaga nie była tym razem wcale oczywista. ― Zaskoczże mnie wreszcie, czymkolwiek, bo czuję, jakbym rywalizował z cieniem ― dopowiedział, zbierając ostatki talii do rąk.
Nie pozwól mi się znudzić.
Igor Karkaroff
Igor Karkaroff
Zawód : pomocnik w domu pogrzebowym; początkujący zaklinacz
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
his eyes are like angels
but his heart is
c o l d
OPCM : 6 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 13 +3
ZWINNOŚĆ : 9
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Czarodziej
по пътя към никъде
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11807-igor-karkaroff-budowa#364730 https://www.morsmordre.net/t11827-listy-igora#365077 https://www.morsmordre.net/t12117-igor-karkaroff#373077 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t11813-skrytka-nr-2571#364862 https://www.morsmordre.net/t11812-igor-karkaroff#364859
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]28.07.23 19:08
The member 'Igor Karkaroff' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 81
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar [część restauracyjna] - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]29.07.23 1:21
Mogłoby się wydawać, że zaobserwował już absolutne maksimum możliwości rozpościerających się pośród kobiecej egzystencji. Widywał unoszące się we wściekłości ciało, cicho szeleszczące, panicznie podążające za wygraną fałdy sukni. Widział - wiedział, de facto - to, co zarezerwowane było jedynie dla skrawek jego wyobraźni, której nigdy nie będzie mógł skosztować prawdziwie, namacalnie, dogłębnie. To jednak, co prawdziwie trawiło trzewia potomkiń władczyń męskich serc, było dalekie od obserwowanej farsy. Przerysowane, wprost karykaturalne akty rozgrywanych scen zapisać się miały szerokim spektrum skojarzeń i historii, w istocie obustronnych; gdyby miał go dosięgnąć prawdziwy ogień, sięgałby prosto z wnętrza, prosto z piekieł. Lubieżny, dojmujący, niosący zgubę i cierpienie, wysuwane z opuszek kobiecych palców. Przewróciła tymi właśnie kartę na drugą stronę, zdając sobie sprawę z idącej wet za wet rozgrywki, której nie miała wygrać. Przegrywała na każdej linii, pozwalając, by emocje sięgały jej dalej i kosztowały kolejnych fragmentów świeżego mięsa. Oskalpowana, skrojona kawałek po kawałku; boleśniej niż wtedy, gdy mieliby się dobrać do jej serca i przygotować z niego dar bogów. Nie ukazywała na jasnym licu wściekłości, która wrzała wewnątrz drobnego ciała. Twarz pozostawała kamienna, godna porcelanowej figurki zdobiącej marmurowe parapety salonu północnego.
Nie chcesz poznać mnie prawdziwej, Igorze.
Tanią ofertą... ledwie kilka drinkówkilka łasych spojrzeń. Pragnienie, które zaspokoić mogły prawdziwe powódki tego przybytku. Były chwile, dość częste po prawdzie, które potęgowały obrzydzenie podążającym po niej spojrzeniem. Największym szacunkiem zdawała się traktować tych, którzy ofiarowali jej go również, pozwalając na zachowanie godności i człowieczeństwa. Ale on; on był nauczką i nauką; lekcją i treningiem. Pokazał jej to, co niegdyś miało być jej największym atutem - wskazał prawidłową drogę; wzmocnił, na swój sposób, nieświadomy kotłującej się zemsty.
Za taką jakość półdarmo wydaje się przesadne. ― Paznokieć wydłubywał coraz większą dziurę; wwiercała się krok po kroku w jednolitość tkanki. Czoła mieniły się karmazynową czerwienią walki i lekkim błyskiem zmęczenia; ciała opadały w zachłannym geście, pragnąc chwili ukojenia, nim nastawała kolejna i kolejna walka. Irracjonalne ciosy, odbijające się promienistym bólem nerek; kopanie leżącego, by na powrót dać się powalić.
Sądził, że zzałka żałośnie. Nadał twarzy wyrazu potęgi, tejże, którą to ona miała dziś nosić. Nawet gdy złość rościła sobie dostateczne miejsce, nie było ono wystarczające, by podnieść ciało do samobójczej wprost gonitwy mimiki i zasad. Przyjęła, absolutnie fair rozgrywając toczący się upadek, pozostając stosunkowo spokojną. Poddawała karty kolejnej obserwacji, niemalże va bank decydując się na dzisiejszą rozgrywkę - teraz jedynie przekonywała się o swoich brakach; tych, których jeszcze nie wypełniała prawdziwą, doprawdy prawdziwą grą w nieczystość. Ale prowokował, każdym słowem i ruchem. Cienkie dłuto obłupywało fragment po fragmencie fasadę spokoju; zielone spojrzenie odszukiwało w przystojnej twarzy Prowokował, zapewne naiwnie przekonany, że sprowadza na siebie ledwie niezadowolenie, może na wpół wściekłe spojrzenie. Karty opadły na stolik, przegrana zagęściła atmosferę. W pewien niezrozumiały sposób puste spojrzenie przesunęło po załamaniach twarzy mężczyzny, odkrywając niepoznane dotąd głębiny. Początkowo twarz pozostawała chłodna; woda zatoki nagrzewała się powoli, w ciągu dnia nabierając na temperaturze. Sekunda po sekundzie, na ustach zamajaczył uśmiech tymże czymkolwiek.
Trwała w niepewności, ledwie unosząc dłoń z kartami ku górze, nie spoglądała jednak na nie, niezmiennie sięgając to ust, to oczu Bułgara. Paznokcie łagodnie uderzyły o jednolitą taflę zestawu kart. Odłożyła je na stolik, kryjąc następującą ponownie porażkę, by subtelnie odsunąć się na krześle. Gorset hamował rozszalałe poczucie przekraczania granic, palce sięgnęły po szklankę, upijając lodowaty łyk szczypiący całą pokonywaną weń drogę. Głowa przechyliła się nieznacznie w bok, mimo jego własnych działań, nie zdejmując ciężaru spływających flegmatycznie kropel obserwacji.
Naprawdę? ― Odparła, ponownie po norwesku, wykonując ramionami lekki ruch, jak gdyby zrzucała z zespojonego kręgosłupa moralnego resztki dreszczy. Uśmiech pogłębił się, krtań wędrowała statycznie między przełykiem a obojczykami, przepuszczając kolejne, niewypowiedziane słowa. Wiedziała, że w końcu podejmie grę. Wiedziała, że spływający wzdłuż kręgosłupa dreszcz doprowadzi do nasienia budzącego się w nim zgorszenia, tymże właśnie dane jej było manewrować, nawet jeśli niegdyś przyniosło to półwilemu ciału zgubę. Obosieczna broń nabierała nowego znaczenia, gdy kąciki czerwonych ust powędrowały jeszcze bardziej ku górze, zaś usta zbiły się ledwie na ułamek mijającego wieczoru w cienką linię.
Naprawdę sądzisz, że podaruję Ci coś więcej? Coś, czego chcesz. ― Coś, czeg mam świadomość. Coś, czego z samej zawiści nie podaruję, choćby ciało usychało a język gładził wysuszoną do cna wrogość.

Uznaję przegraną, bo nie przekroczę progu i rzucam na urok wili.


ogień, morze i kobieta - trzy nieszczęścia.
Imogen Travers
Imogen Travers
Zawód : dama norfolku, poliglotka, tłumaczka języka rosyjskiego
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
rozpalasz ogień, niech płonie
nie mógłby żaden z nich temu
zapobiec
OPCM : 2
UROKI : 2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 9 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Półwila
Bar [część restauracyjna] - Page 8 A428b07e606913df291129e6d572399a
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11409-imogen-travers https://www.morsmordre.net/t11423-rusalka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t11713p15-komnaty-imogen#375795 https://www.morsmordre.net/t11714-skrytka-bankowa-2490#362359 https://www.morsmordre.net/t11457-imogen-n-travers
Re: Bar [część restauracyjna] [odnośnik]29.07.23 1:21
The member 'Imogen Travers' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 20
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar [część restauracyjna] - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Bar [część restauracyjna]
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach