Wydarzenia


Ekipa forum
Korytarz na parterze
AutorWiadomość
Korytarz na parterze [odnośnik]27.02.17 10:38
First topic message reminder :

Korytarz na parterze

Do którego wchodzi się prosto od wejścia. Szary, stonowany; na ścianach widnieją ruchome portrety Blacków lubiące głośno komentować wszystkich przybyłych na Grimmauld Place 12. Z korytarza można iść do różnych pomieszczeń po lewej lub prawej stronie albo na wprost do wspólnej jadalni.

Na to pomieszczenie rzucone jest: Tenebris

[bylobrzydkobedzieladnie]
Lupus Black
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4105-lupus-black https://www.morsmordre.net/t4189-lupusowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t4464-skrytka-bankowa-nr-1060#95257 https://www.morsmordre.net/t4398-lupus-black#94303

Re: Korytarz na parterze [odnośnik]22.12.19 8:49
Spoglądał na bahanki beznamiętnie. Przylepiały się do owoców i rozpaczliwie machały skrzydełkami, nóżkami, lub innymi nieuwięzionymi jeszcze kończynami. Zaklęty klej trzymał jednak mocno i bahanki czekała powolna śmierć z głodu. Nie był poruszony tym widokiem, robił dla pieniędzy gorsze rzeczy niż wybijanie szkodników domowych. Ba, już jako dziecko wyrywał czasem skrzydełka muszkom, a nawet motylom. Cierpienie innych stworzeń napawało go poczuciem władzy i kontroli i odciągało jego myśli od posępnej atmosfery w domu, łagodząc ból po ciężkim pasie ojca. Dawno nie zabijał owadów w hurtowej ilości, więc zamrugał, gdy nagle powróciły do niego wspomnienia z dzieciństwa. Przeniósł wzrok na Alpharda, skupiając się na teraźniejszości.
Skinął krótko głową, a lord Black nie doszukał się na jego twarzy żadnej innej reakcji niż ta, którą wywołałaby wiadomość o śledzeniu bezdomnego z portu, cudzej żony, albo innego lorda. Istotą jego pracy było tłamszenie własnej ciekawości i niezadawanie zbędnych pytań. Wiedział, że Black pracuje w Ministerstwie i że Wizengamot stawia opór polityce nowego Ministra Magii, zadanie miało więc sens.
-Rozumiem. Znajdę ich w Dolinie Godryka i zamelduję o postępach. - uśmiechnął się blado, bo informacje podane przez Alpharda były w pełni wystarczające. Ba, lord Black zdradził mu nawet nieco więcej niż przeciętny klient. Daniel umiał dokopywać się do informacji i cudzych sekretów, ale najbardziej pomagało mu klarowne wyznaczenie zadania.
-Dziękuję, zrozumiano. - potwierdził rzeczowo, czując się niemal jak na musztrze - dziwnie stanowczy ton Alpharda dał mu do myślenia, sugerując, że zlecenie jest jeszcze poważniejsze niż zwyczajowe troski lorda Blacka. Zgodnie ze swoją filozofią, nie zamierzał jednak wnikać w szczegóły, ani zbytnio się nad tym zastanawiać. Tym bardziej, że opłata za bahanki i dość hojna zaliczka znacząco osłodziły mu dzień.
-Potrzeba pomocy w czymś jeszcze? - upewnił się, chcąc poznać ewentualne dalsze szczegóły zadania. No i, nie był do końca pewien, czy ich przygoda z bahankami dobiegła końca, czy powinien zostać w mieszkaniu dopóki wszystkie paskudztwa nie wyzdychają.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]23.12.19 20:46
Zdążył zebrać podstawowe informacje o kłopotliwym sędzim, ale to dawało mu tylko powierzchowny pogląd na jego życie prywatne. O znaczącym dorobku naukowym i politycznym mógł usłyszeć wiele, to jednak nie było tym, czego potrzebował. Przewertował napisane przez niego książki i artykuły naukowe, nawet przejrzał akta z badań, które prowadził w młodości dla Ministerstwa Magii, jednak nie znalazł w tych zbiorach nic, co mogłoby wydać się opinii publicznej kontrowersyjne. Nie miał też wystarczająco dużo czasu na to, aby osobiście przyjrzeć się bliżej osobie starego McLaggena, choć niezwykle zależało mu na dogrzebaniu się do czegoś kompromitującego, co mogłoby poważanego czarodzieja całkowicie zdyskredytować. Skoro nie odnalazł ani jednej skazy na jego zawodowej karierze, musiał skupić się na skrywanych przed wszystkimi tajemnicach. Każdy ma sekrety, którymi nie chce się dzielić z nikim. W swojej desperacji był skory zadowolić się choćby informacjami na temat mniej prawego krewnego. Do syna nie było trudno dotrzeć, gdy związany był z Ministerstwem, jednak swoją posadę zdobył legalnie, bez korzystania z ojcowskich znajomości. Black liczył na inny scenariusz, wówczas mógłby ugrać więcej.
Różne zamysły chodziły mu po głowie, Wroński za to sprawiał wrażenie całkowicie bezstronnego, a wszelkie przemyślenia zamaskował uprzejmym uśmiechem, nie wychodząc nawet na chwilę z roli skorego do wypełnienia zlecenia czarodzieja. Taka postawa z pewnością ułatwiała mu życie. Lord wyciągnął z kieszeni garniturowych spodni skórzaną sakiewkę i podał ją Danielowi, nie wątpiąc w to, że zapłacenie części z góry będzie dobrą motywacją do pracy.
Nie muszę cię chyba prosić o pełną dyskrecję, prawda? – spytał chłodno, bez wielkiej wyższości, ale z nutą stanowczości, której nie mógł sobie w tej chwili darować. Gdyby jednak czarodziej zawiódł i dał się przyłapać na próbie inwigilacji rodziny sędziego, Black w żadnym razie nie mógł zostać z tym powiązany. Podczas tej transakcji musiał kierować się zasadą ograniczonego zaufania. – W razie jakichkolwiek kłopotów ledwie pamiętamy się ze szkoły – nie zamierzał kierować się sentymentem, takie zachowanie eksponowały jedynie słabości. Alphard chciał wierzyć, że zdążył już wyzbyć się wątpliwości odnośnie słuszności swoich decyzji.
Już wystarczająco mi pomogłeś.
Słowa podziękowania nie mogły przejść mu przez gardło, to jedna zdanie musiał więc w pełni Danielowi wystarczyć. Black przywołał skrzata i kazał mu pozbyć się oblepionych przez bahanki jabłek, następnie osobiście odprowadził Wrońskiego do wyjścia, żegnając go przy drzwiach krótkim skinieniem głowy.

| z tematu x 2
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]23.12.20 13:16
20/21 września 1957, noc z piątku na sobotę
Wrzesień na Grimmauld Place powoli dobiegał kresu, a ulica zmieniała się wraz z pogodą. Zielone liście pobliskich drzew powoli zmieniały barwy, a palące słońce odchodziło w zapomnienie, coraz częściej zastępowane na niebie przez szare chmury. Mgła wczesnym świtem osadzała się na bruku, wypędzając swoim chłodem śpiących na ławkach w pobliskim parku bezdomnych. Głucha cisza przeszywająca miasto potrafiła przerazić bardziej niż krzyki zażynanych na ulicach portu mugoli, jeszcze kilka miesięcy temu. W kamienicy Blacków było jednak spokojnie i jedynie przekładanie stron książek w bibliotece lub odstawiany na dębowy stół kieliszek wina, mógł dać obcemu znać, że ktokolwiek jest w domu. Sen zmorzył większość mieszkańców Grimmauld Place 12, niektórzy z nich nie wrócili na noc do domu. Aquila zamknięta w bibliotece od kilku godzin przeszukiwała właśnie fragmenty jednej z nudniejszych książek. Powoli miała wrażenie, że wszystko co mogła już przeczytała albo, że kolejne akapity zlewają się pozbawione sensu. Nastała pora na sen. Odłożyła książkę na bok i przez chwilę jeszcze patrzyła gdzieś w punkt na ścianie.
Otwierając cicho drzwi do biblioteki na korytarzu nie znalazła nikogo, jeśli by nie liczyć krzątającego się skrzata, który właśnie malutką miotełką odgarniał kurz z ram portretów jej przodków. Wszyscy pradziadowie spali na swoich płótnach, a Aquila znając ich niewybredne komentarze, wolała przejść obok nich na palcach, nie ryzykując obudzenia ich. Ciemny korytarz oświetlony jedynie kilkoma świecami które nigdy nie gasły prowadził prosto od wejścia do jadalni, po bokach rozchodząc się w inne pomieszczenia, jak salon czy biblioteka rodowa. Kolejny skrzat przemknął obok kłaniając jej się w pas, ale Aquila nie odpowiedziała. Planując w głowie kolejny dzień z niezwykłą pewnością co do własnego powodzenia w badaniach nad książką, pozwoliła sobie nawet na lekkich, aczkolwiek zmęczony uśmiech, co wywołało pomruk na portrecie jej prapraciotki, Elladory Black. Kobieta nigdy nie była miła i chociaż nie poznały się osobiście, Aquila doskonale zdawała sobie sprawę z charakteru starej czarownicy. Elladora ścinała głowy skrzatom domowym, które zniedołężniały wiekiem, to też wszystkie z nich przy portrecie damy uwijały się jakby trwał wyścig.
Pollux Black, właśnie schodzący po schodach, zadowolony był zresztą z takiego przebiegu spraw i nigdy nie zasugerowałby by przenieść portret swojej praciotki w inne miejsce, raz na jakiś czas urządzając sobie nawet z nią pogawędkę.
- Ojcze - Aquila od razu zrobiła niewinne oczy.
- Byłaś w bibliotece? - spytał tylko krótko mijając ją w korytarzu.
Dobrze znał swoją córkę. Pollux, teraz z podkrążonymi oczami i zaczesanymi do tyłu ciemnymi włosami, nie wyglądał na wypoczętego. Praca w Ministerstwie przysparzała mu problemów, zwłaszcza w ostatnich czasach, ale zaangażowanie Blacków w sprawę było iście wielkie. Żaden mieszkaniec Grimmauld Place 12 nie wypowiadał się nieprzychylnie o wojnie, przynajmniej głośno, ale to na Polluxie spoczywał jeden z największych ciężarów. Będąc odpowiedzialnym za międzynarodową współpracę czarodziejów, robił co był w stanie by plany Czarnego Pana iściłī się, a to wymagało poświęcenia nie tylko czasu czy własnej energii.



Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8834-aquila-black https://www.morsmordre.net/t8844-sunshine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t8846-skrytka-bankowa-nr-2087 https://www.morsmordre.net/t8845-aquila-black
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]26.12.20 0:38
Cały dzień był kompletnie wyjęty z życia. Czas biegł w swoim własnym tempie — to wydłużał się niemiłosiernie, to nagle, zupełnie bez powodu, przyspieszał. Rigel siedział smętnie w fotelu, owinięty kocem, dogrzewając się kubkiem herbaty z bergamotką. Praktycznie cały dzień spędził w takiej pozycji. Był zbyt zmęczony, żeby tego dnia robić coś bardziej produktywnego. Pozwolił więc swoim drżącym mięśniom się zregenerować, kiedy sam był zajęty czytaniem książki — lekkim przygodowym romansie, zwiniętym wcześniej z rodzinnej biblioteki, a schowanym za okładką jakiejś poważnej książce o magicznych trujących grzybach. Black potrzebował odpoczynku, zapomnienia, i na pewno nie dałby rady wymyślić żadnej porządnej wymówki, jeśli by ktokolwiek zauważył, co tak naprawdę czyta. Na szczęście w salonie nie było nikogo — Irma dokładnie zadbała o to, żeby jej syna nikt bez powodu nie niepokoił. Widziała, w jakim był stanie w trakcie śniadania, na które i tak się spóźnił, i nie żądając dodatkowych pytań, pomogła mu się ulokować w salonie koło okna i zarządziła, żeby skrzaty dostarczały mu herbaty, jak tylko zauważą, że jego kubek opustoszeje. Na dodatek w okolicy obiadu przyniosła mu szklaneczkę eliksiru oczyszczającego i dopilnowała tego, żeby wypił go w całości, i to dokładnie w taki sam sposób, jaki robiła, kiedy Rigel był małym chłopcem. Wtedy też zawsze zostawiała mu jakiś drobny smakołyk w nagrodę za dzielne pochłonięcie jakiejś wyjątkowo gorzkiej mikstury. Tym razem nagrodą była dyspensa kopcenie w salonie kolorowym dymem z papierosów Jerella.
Leczenie spokojem, herbatą i nikotyną pomogło, gdyż po paru drobnych drzemkach nad kolejnymi rozdziałami o cudownej miłości dostojnej księżniczki i szpiega, który miał ją zabić, lecz zakochał się w niej na zabój, młody Black w końcu zaczął dochodzić do siebie. Głowa już nie była tak ciężka i obolała, a i dreszcze przestały go niepokoić. Niestety, było już bardzo późno.
Z ciężkim westchnieniem, że trzeba opuszczać ciepłe schronienie pod kocem, Rigel powoli ruszył w stronę swojej sypialni. Dla pewności, że zdobyte ciepło nie ulotni się podczas podróży na czwarte piętro, zawinął się ciaśniej w swój ulubiony haftowany szlafrok i mocniej przycisnął do siebie książki, jakby i one miały go ogrzać.
Na korytarzu prawie zderzył się z wychodzącą z biblioteki Aquilą, która również wyglądała, jakby potrzebowała snu oraz z ojcem, zmierzającym również prawdopodobnie do snu.
-Dobrej nocy, ojcze, siostro. - pożegnał się z lekkim uśmiechem, żeby jak najszybciej zawinąć się do pokoju i uniknąć niewygodnych pytań co do swojego stanu zdrowia i jego powiązaniom z późnym powrotem do domu poprzedniej nocy.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]27.12.20 14:15
Całą drogę próbował ułożyć sobie w głowie scenariusz tego co powie, co powinni usłyszeć najbliżsi członkowie rodziny, którzy właśnie doznali tak tragicznej straty. Próbował sobie przypomnieć co usłyszała jego matka, kiedy wuj informował ją o tragicznej śmierci męża. To nigdy nie było proste, nigdy nie było łatwe, widzieć ból, emocje, smutek, patrzeć jak czyjś świat właśnie rozpada się na tysiące kawałków. Wiedział, jak to jest się rozpaść. Czy po tym wszystkim co przeszedł był gotów… stanąć przed nimi i powiedzieć co się zdarzyło? Musiał wziąć się w garść, szczytem nietaktu byłoby, gdyby to Claude zabierał głos, skoro to Mathieu reprezentował ród. Nie powinien palnąć nic głupiego, zwyczajnie powiedzieć prawdę, to co wydarzało się naprawdę, aby rodzina Alpharda wiedziała… jak wielkim czarodziejem był i jak wiele poświęcił dla dobra sprawy. To wszystko było tym trudniejsze, że kilka tygodni wcześniej w komnatach Chateau Rose rozprawiali o nadchodzącym ślubie, a teraz… jego ciało dryfowało w powietrzu, pozbawione życia.
Grimmauld Place 12 wyrosło przed nimi. Im bliżej znajdował się wejścia tym mniej pewny się czuł, tym większą presję odczuwał. Czego się spodziewać? Miał tylko nadzieję, że nie będą musieli podejmować żadnych drastycznych kroków, w końcu sojusz zawarty między rodem Black i Rosier... właśnie tak jakby wygasł. Niemniej jednak, jego obecność tutaj wiązała się bezpośrednio owym sojuszem. Dlatego zanim stanęli przed drzwiami, zanim ruszyli z miejsca "lądowania" świstoklika - przygotowali się, a raczej ciało Alpharda do przekazania rodzinie. Zaklęcie Wingardium Leviosa unosiło jego ciało okryte czarnym całunem nad ziemią. Zaklęcie Accio okazało się przydatne, gdy chodziło o przywołanie delikatnego materiału, który miał okryć chłodne ciało zmarłego Lorda. Traktowanie ciała z należytym szacunkiem było najważniejsze. Teraz zostało tylko najtrudniejsze z zadań.
Kołatka zastukała, a w jego umyśle minęły tygodnie zanim ktoś otworzył im drzwi. Nie był pewien czy jest na to wszystko odpowiednio przygotowany, czy zmęczenie wywołane tragicznymi wydarzeniami i tym wszystkim co rozgrywało się w ich umysłach podczas wyprawy do Locus Nihil.... nie przyniesie niespodziewanych skutków. Nie wiedział nic, poza tym, że rodzina Black powinna wiedzieć co się stało z Alphardem, zasługiwali na wszelki szacunek z ich strony, na prawdę...



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]04.01.21 14:17
Zgodnie z nakazem Nestora podszedł do ciała Alpharda. Strata takiego czarodzieja była bardziej tragiczna niżby się mogło wydawać. Nie chodziło w końcu jedynie o to, że organizacja straciła jednego ze swoich popleczników, lecz również możliwożliwości jakie szły z zaaranżowania małżeństwa, polityczne możliwości, profity, prestiż - to wszystko leżało w chwili obecnie na zimnej posadzce. Perspektywy jednak ciągle istniały. Dobrym posunięciem było by to właśnie ród róż stał za powiadomieniem Blacków o tragedii, która miała dziś miejsce. Gestem palców upewnił się, że powieki zakrywają martwe źrenice, nasunął poły peleryny na ciało, przysłaniając twarz. Musieli dostać się do rezydencji Blacków, a czekała ich podróż przez miasto, najpierw jednak świstoklikiem dotarli na zewnątrz. Claude zajął się zorganizowaniem odpowiedniego transportu bo przecież nie mieli iść pieszo przez całą odległość dzielącą ich od Gringotta.
Kiedy znaleźli się pod Grimmauld Place lewitował należycie przygotowane ciało martwego szlachcica. Kosztowało go to zdecydowanie mniej wysiłku niż lorda Rosiera. Cała wyprawa okazała się być dla Clauda wyjątkowo oszczędna w nieprzyjemnych skutkach. Zakołotał w drzwi, a po ich uchyleniu rozmówił się ze służbą tego dworu prosząc o zaawansowanie przybycia sir Mathieu odpowiednim osobom prosząc o potraktowanie dzisiejszej wizyty w wyjątkowy sposób. Powód ich pojawienia się tutaj choć był już prawdopodobnie zimny to jednak nie do końca jeszcze sztywny. Potrzeba tu było odpowiednich słów, delikatnych i wyważonych gestów. Te jednak do lorda Blacków musiały wypłynąć z ust lorda Rosiera.
Drzwi szybko rozchyliły się szerzej w zapraszającym dl Mathieu geście. Claude wszedł ostatni prowadząc za pomocą magii okryte całunem ciało. Przystanęli w holu czekając na przybycie starszego Blacka. Claude usunął się nieco na pobocze, tak by nie uznano go za znaczącą część tej delegacji. Bo przecież nie był - był jedynie lokajem. Ból w kościach grzbietu uniemożliwiał mu zachowanie odpowiednio prostej i należytej postawy. Odnosił jednak wrażenie, że w bieżących okolicznościach umknie to wszystkim uwadze.
Claude Cunningham
Claude Cunningham
Zawód : lokaj
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8368-budowa#243098 https://www.morsmordre.net/t8512-do-rak-wlasnych#248065 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t8595-claude-cunningham#252888
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]04.01.21 18:18
W drzwi gdzieś daleko od schodów ktoś zapukał, a Aquila nawet nie zwróciła na to uwagi, pogrążona w rozmyślaniach o lekturze. Spojrzała jeszcze w podkrążone oczy ojca, ewidentne niewyspanie i typowy dla jego twarzy stoicki spokój, skrywający pod swą maską ciągły stres i nerwy, gdy tuż obok nich przemknął Rigel. Wyglądał źle, był zmęczony, a w głowie dziewczyny od razu rodziło się pytanie o to czy powodem jest kolejny atak choroby. Jej świniowstręt, tak delikatny w obliczu innych chorób rozłamujących jej rodzinę, objawiał się jedynie atakami paniki i to przy konkretnych okazjach. Te zatruwały życie, ale Dotyk Meduzy lub cyklotymia z którą zmagali się jej bracia wymagały o wiele więcej opieki.
- Dobranoc, Rigelu - uśmiechnęła się ciepło.
Zza rogu korytarza, ze strachem w oczach, zjawił się jeden ze służących rodziny, oznajmiając, że przybył Lord Rosier i prosi o spotkanie. Aquila zmrużyła tylko oczy i wlepiła je w Rigela, kątem oka obserwując reakcje ojca. Wydawał się to kompletnie nienaturalne, był niemal środek nocy, może nawet wczesny świt, to nie były odpowiednie pory na takie wizyty, a już na pewno nie niezapowiedziane i nie od Rosierów. Jeśli to sam Tristan, nestor Rosierów, faktycznie zjawił się tam o tej porze to coś musiało się wydarzyć. Niedługo miał ziścić się sojusz, miało dojść do ślubu Melisande i Alpharda. Czyżby zamierzali się wycofać? Co takiego mogło się stać by odwiedzać Grimmauld Place o tej porze?
Pollux kiwnął jedynie głową i ruszył do przodu, przecierając po drodze zmęczone oczy. Na chwilę zniknął im z oczu za rogiem, ale potrzeba wiedzy i poznania tej tajemnicy była silniejsza niż potrzeba snu. Aquila cichym krokiem podeszła do ściany i starała się usłyszeć jakiekolwiek słowo, gdy tuż obok niej niemal pędem przemknął służący, a sekundy po nim po schodach zbiegała zaspana matka, bosymi stopami uderzając w stopnie. Trąciła dziewczynę, niemal jej nie zauważając i pognała do swojego męża. Irma głośno wciągnęła powietrze do płuc, znacznie głośniej niż można byłoby uznać to za naturalne, a młoda Black wychyliła głowę zza rogu korytarza, starając się dostrzec co się dzieje. Wstrzymała oddech.
Czarny całun unosił się w powietrzu tak jakby lewitował. Wydawał się taki lekki niczym piórko na którym ćwiczyła zaklęcie Wingardium Leviosa mając zaledwie 11 lat. Dryfował w powietrzu, utrzymując się jednak w jednym miejscu. Mężczyznę rozpoznała bez problemu. Wyglądał jakby odbył walkę o własne życie, ale te rysy twarzy widziała. Lord Mathieu Rosier stał tam z innym mężczyzną, zgarbionym i wycofanym.
Martwe ciało owinięte czarnym materiałem mogło należeć jedynie do jednej osoby. Wysokie, dobrze zbudowane, teraz nieme, nie ruszające się nawet na centymetr. Przywiezione tu przez Lorda Rosier... To musiał być...
- Alphard...? - wyszeptała jedynie sama do siebie i jej serce zawiesiło się, tak jakby przestało pompować krew.
Nie chciała patrzeć... Nie mogła, nie była w stanie, nie było to możliwe, nie miało sensu. Czy oni go, czy to Rosierowie go...? Stojący obok skrzat z wielkimi wyłupiastymi oczami wbił wzrok w ten sam obrazek, w który ona. Z oczu Aquili popłynęły słone łzy, jedna po drugiej układały się w strużki. Nie ruszyła się nawet na krok, musiała się stamtąd wydostać.
- Zabierz mnie - powiedziała szybko i złapała go za ramię, a chwilę potem rozległ się trzask.

zt



Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8834-aquila-black https://www.morsmordre.net/t8844-sunshine https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t8846-skrytka-bankowa-nr-2087 https://www.morsmordre.net/t8845-aquila-black
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]04.01.21 18:18
Pollux Black przeczytał dziesiątki zaległych pism i nawet nie zwrócił uwagi na godzinę na kieszonkowym zegarze. Nigdy nie spędzał przesadnie dużo czasu z rodziną, ale od kiedy jego potomkowie byli dorośli, nie spędzał go właściwie w ogóle. Dzieci dla wielu mogły stanowić pociechę, dla innych sposób łatwego sojuszu, jeszcze dla innych przykry obowiązek, a dla ostatnich największe szczęście. Pollux Black prawdopodobnie nie należał do żadnej z tych grup. Zawsze poprawny, nie pozwalający sobie na jakiekolwiek zachwianie honoru rodziny. Był już jednak stary, wystarczajaco stary by powoli witać się z koniecznym końcem. Co prawda dla wielu czarodziejów podobnych jemu, wiek zaledwie 55 lat mógł świadczyć o kwiecie wieku, Blackowie jednak wyróżniali się krwią nieskazitelnie niemal czystą, a ta niosła za sobą konsekwencje. Lata chorób genetycznych i wżeniania się we własny ród wystarczająco na przestrzeni wieków skracały ich życie, rok po roku. Chciał doczekać wnuków, nie z potrzeby serca, a zwykłego podsumowanie wszystkiego tego do czego prowadziła rodzina. Niedługo ten cel miał się ziścić, zostało nawiązane porozumienie z Rosierami na mocy którego jego syn miał wziąć sobie za żonę siostrę nestora tego rodu. Pollux Black, nestor Blacków, zdziwiony był jednak jakim prawem o tak późnej porze zostaje mu zapowiedziane, że Lord Rosier zjawił się z niecierpiącą zwłoki wizytą. Przecierając jeszcze oczy przeszedł na drugą stronę korytarza, za jeden z rogów, gdzie oczekiwać mieli goście. Było już późno, ale kultura zobowiązywała, więc jednemu z lokajów kazał przygotować już jedną z najlepszych jakie mieli whisky. Twardy obcas butów stukał w korytarzu gdy ten wychylał się zza rogu. Wstrzymał krok zaledwie na sekundę, tak jakby zawahał się, ale ruszył do przodu, starając się ze wszystkich sił zachować kamienną twarz.
- Zawołaj moją żonę - powiedział przechodząc koło służącego i nie zwolnił kroku.
Tuż przed nim stał lord Mathieu Rosier, kuzyn nestora rodu. Zmarnowany i zmęczony, nie wyglądający tak samo jak zaledwie dwa miesiące wcześniej gdy wspólnie wznosili toasty za zdrowie Alpharda i Melisande. Kręcący się z tyłu lokaj, którego Black prawie nie rozpoznał, zgięty był niemal w pół.
- Dobry wieczór - kiwnął głową, przełykając mocno ślinę.
Całun widział już z połowy korytarza i chociaż jeszcze wtedy nie był w stanie zrozumieć co on oznaczał, teraz wyraźnie widział czyja sylwetka zarysowywała się pod ciemnym materiałem. W pogotowiu miał różdżkę, ale nie drgnął nawet palcem by za nią złapać. Czekał na wyjaśnienia gdy za sobą usłyszał kroki żony. Ta złapała go jedynie mocno pod ramię i zaciągnęła powietrze w płuca. Drgała. Pollux patrzył z kamienną twarzą na to co się przed nim działo. Nie ruszył ani mięśniem, a po latach w polityce nieokazywanie żadnych emocji wydawało się niemal na porządku dziennym. Przez sekundę drgnęła mu jedynie powieka, tak jakby jakiś tik nerwowy odezwał się gdzieś głęboko w nim, ale szybko ustał. Odchrząknął. Alphard walczył od dawna, walczył w słusznej sprawie, sprawie którą poparł on jako nestor i poparł cały jego ród. Miał przynieść chlubę swej rodzinie gdy w końcu wszystko się zakończy, miał zostać bohaterem.
- Jak? - zapytał z pełną powagą w głosie, choć coś głęboko w nim chciało walić pięścią w ścianę.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Korytarz na parterze - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]07.01.21 22:10
Szybkie kroki skrzata i informacja, o przybyciu Lorda Rosiera z nagłą sprawą, nie wróżyły nic dobrego.
Dlaczego tak późno? Co się stało? Który Lord Rosier?
Ojciec zmarszczył brwi w konsternacji i ruszył w stronę drzwi wejściowych.
Rigel walczył ze sobą. Z jednej strony bardzo nie chciał podsłuchiwać ich rozmowy i tym samym narażać się nestorowi, a z drugiej strony aż skręcało go całego z ciekawości. I strachu?
Rozkaz skierowany do sługi odbił się echem po całym Grimmauld Place 12.
"Zawołaj moją żonę"
Zimny dreszcz przeszedł po plecach Rigela. Ojciec nigdy nie mówił w ten sposób. Nigdy jego głos nie brzmiał tak, jakby żelaznym uściskiem woli trzymał za gardło wszystkie możliwe emocje. “Zawołaj moją żonę” brzmiało jak najspokojniejszy krzyk bólu, jaki można było sobie wyobrazić.
Po chwili, która wydawała się wiecznością, Rigel usłyszał koki matki. Bose stopy Lady Balck uderzały o zimną podłogę ich rodowego gniazda, dokładnie w rytm szaleńczo bijącego serca. Jej wygląd był wcieleniem tego, czego Pollux nie wypowiedział na głos — jej włosy, które nie zdążyła upiąć do snu, w narzuconym w biegu szlafroku, w pobielałych palcach, które z całej siły ściskały śliską drewniana poręcz, kiedy zbiegała po schodach. Każdy szczegół jej sylwetki krzyczał o nieskończonej rozpaczy.
Czy Irma wiedziała wcześniej, że coś się stanie? Czy te bóle głowy, które miała od tygodnia, czy może upadek ramki z ich pierwszą rodzinną fotografią był zwiastunem nieuniknionej katastrofy? Czy matka jest w stanie wyczuć chwilę, kiedy w progi jej domu puka nieszczęście?
Rigel podążył za siostrą, cicho szczękając zębami.
Może wszystko będzie w porządku. Może po prostu...
Kiedy wyjrzał za róg ta mała iskierka nadziei, która jeszcze się w nim tliła, została brutalnie zdeptana.
Zgnieciona. Zniszczona.
Czarny całun, przykrywający do bólu znane rysy, tak nienaturalnie nieruchome, unosił się w pomieszczeniu, nadając sytuacji surrealistycznego charakteru.
Aquila wyszeptała to samo, co młodszy Black krzyczał w swoich myślach.
Alphard…
Zrobiło mu się niedobrze, jednak powstrzymał ten nagły odruch wymiotny, pozwalając gorzkiej żółci jedynie poparzyć gardło. Przez dłonie przeszła fala bólu, zmuszająca mięśnie do zesztywnienia, a z każdym wdechem i wydechem głowa bolała go coraz bardziej, jakby podstępna choroba panowała znowu uderzyć.
Jednak w tej samej chwili Black poczuł, jak ciało uspokaja się, a wszystkie te emocje, które rozsadzały go od środka odeszły na drugi plan, wypchnięte przez ogromne poczucie odpowiedzialności za rodzinę. Za matkę, która trzymała się, jak na prawdziwą damę przystało, jednak z każdą sekundą coraz bliższa tego, żeby się ostatecznie złamać. Za ojca, który mimo postawy i charakteru wprawionego polityka, stał blady, a jego prawa dłoń lekko drżała.
Za siostrę, która nie wiadomo gdzie zniknęła, za nim zdążył zareagować...
Obiecał sobie, że ją znajdzie. Ale najpierw musi zrobić to, co na przedstawiciela Szlachetnego i Starożytnego rodu przystało. Przekazał bez słowa książkę, którą bezwiednie ściskał w dłoniach jednemu ze skrzatów, poprawił swoje ubranie, wyprostował się i pewnym krokiem ruszył w stronę rodziców, żeby stanąć koło matki, służąc jej oparciem, jeśli będzie taka potrzeba.
Uprzejmym, wyuczonym skinieniem głowy przywitał się z Mathieu Rosierem i jego towarzyszem, stojącym na uboczu. Zrobił to w milczeniu, zachowując tym samym standardy szlacheckiej etykiety.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]09.01.21 0:22
Nikt nie spodziewał się, że ta noc stanie się dla niektórych osobistą tragedią. W końcu śmierć najbliższych członków własnej rodziny zawsze była dotkliwym ciosem. Nie potrafił przypomnieć sobie zbyt wielu takich momentów, a już szczególnie nie chciał przypominać sobie o śmierci ojca. Być może z Alphardem nie poznali się zbyt mocno, nie mieli okazji do wielu rozmów i nie dyskutowali zawzięcie o wspólnych planach. Pomimo iż mieli niebawem zostać rodziną. Najdroższa Melisande… dopiero co udało się szczęśliwie doprowadzić do zaręczyn, wspólnie wznosili toast w Sali Burz, a teraz… Alpharda nie było już na tym świecie. Rosier nie spodziewał się również, że to właśnie jemu przyjdzie informować jego najbliższych o tej ogromnej stracie.
Zaproszenie ich do środka i pojawienie się Lorda Blacka nie mogło być odkładane w nieskończoność. Tą późną porą odwiedzali Grimmauld Place 12, każdy domyśliłby się, że cel tej wizyty nie był przypadkowy. Zjawienie się Aquili i jej reakcja były bolesnym obrazem. Sam nie wiedział co zrobiłby, gdyby ktoś przybył w środku nocy i powiedział mu, że bliska mu osoba poniosła śmierć. Mogło się wydarzyć dosłownie wszystko… a zebrani z pewnością oczekiwali na odpowiedź, kłębiące się pytania nie mogły przynieść im spokoju.
- Lordzie Black. – powiedział zachrypniętym, wyraźnie zmęczonym głosem. Cała wyprawa do Locus Nihil była dla każdego w pewnym sensie kosztowna, stracili siły, energię, musieli przelać moc, aby zasilić źródło. Najwyższa pora, aby Mathieu powiedział o wielkim poświęceniu Lorda Alpharda Blacka i o tym co zrobił, aby móc okrzyknąć ich działania sukcesem. Nawet jeśli zapłacił za to największą cenę.
- Postawione przed nami zadanie było trudne i wymagające, Lord Alphard oddał swoje życie… poświęcił je, aby przybliżyć nas do celu, aby ostatecznie go osiągnąć. Jego poświęcenie i oddanie sprawie było niewyobrażalne, godne podziwu. Zginął jak bohater. – zaczął, jednak musiał przerwać na krótką chwilę, aby zaczerpnąć kilku oddechów. Nadal odczuwał nieprzyjemne konsekwencje działań, które musieli podjąć kilka godzin wcześniej. Droga była długa i wyboista.
- Lordzie Nestorze, Lady Black… W imieniu Lorda Nestora Tristana Rosiera oraz członków rodu Rosier składam najszczersze kondolencje. – powiedział w końcu oficjalnie. Nigdy nie był dobrym mówcą, Tristan wymagał od niego całkiem sporo wysyłając go do Polluxa z wieściami o śmierci Alpharda. Długo zastanawiał się jakie słowa dobrać, co powiedzieć… Reprezentował Tristana, reprezentował swój ród i tego się właśnie trzymał. Wziął kolejny głęboki oddech i spojrzał przez moment na całun. – Nie pozwolimy, aby ktokolwiek zapomniał o poświęceniu Lorda Alpharda Blacka. To ogromna strata, którą dzielimy wraz z Wami. – dodał jeszcze i przeniósł spojrzenie na Polluxa. Nie potrafił wyobrazić sobie co czuli jego bliscy w tak trudnym momencie. Mathieu był jedynie wysłannikiem, oddawał szacunek nie tylko zmarłemu, ale również i jego najbliższych, zasługiwali na to ze strony Rosierów. Mathieu może i nie był Tristanem, a sam Nestor ubrałby to lepiej w słowa, ale zrobił wszystko co w jego mocy, aby rodzina Black dowiedziała się prawdy.






Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]10.01.21 22:01
Gdyby była możliwość to chętnie wyręczyłby lorda Mathieu w powierzonym zadaniu. Lord Alphard nie był jednak jedną z wielu bezimiennych osobistości. Miał swój wkład, pozycję oraz szacunek w hierarchii najbliższej Czarnemu Panu świecie. Do tego powiązania z Blackami od strony rodu róż się zaplotły ścisłą relacją. Wyjaśnienie takiej sprawy nie mogło należeć do jego obowiązku. To zdecydowanie źle by zostało odebrane by sługa zawiadamiał o śmierci syna nestora. Dlatego to co robił Claude to stanie z boku, bycie tłem, pomocą, być może i cichym wsparciem dla Rosiera, przed którym stała trudna przeprawa.
Oczy lokaja pozornie spuszczone kołysały się skrycie na osobie Pullusa oraz jego małżonki. Dostrzegł i młodego Rigiela. Skrycie przyglądał się ich reakcji, przysłuchiwał się ważonym przez nich słowom, nierównym oddechom. Szczegóły. Tak wiele wnosiły, tak wiele pokazywały. Nie był w tym wszystkim bezczelny. Znał granicę dobrego smaku. Prócz okoliczności brał naturalnie pod uwagę, że choć sami lordowie nie zwracają na niego uwagi to obca służba już tak. Choć wkładał wiele w to by jednak i nie być namolnym dla oczu i tych.
Zastanawiał się, czy Pollux podejdzie bliżej, uchyli materiał okrywający martwą twarz, czy jednak poprosi służbę o wyniesienie ciała do stosownej komnaty. Czy za chwilę ich odprawi za drzwi, zaprosi na chwilę do wnętrza dworu...? Claude nie umiaał tego wydedukować po nieprzeniknionym wyrazie twarzy. Chłoną jednak atmosferę wiedząc, że będzie musiał ją całą przetoczyć w szczegółach swojemu Panu, lordowi Tristanowi. Przede wszystkim właśnie dlatego tu był.
Spuścił spojrzenie na ziemię. Mógłby dodać kilka dodatkowych słów o tym, jak lord Black zmagał się w korytarzach w walce z duchem zaklętym w zbroję, lecz nie był na tyle arogancki by zdobyć się na zakupienie uwagi szlachty. Stał w ciszy, lekko przygarbiony, obolały. Doprowadzona do ładu kilkoma zaklęciami szata wciąż nosiła znamiona walki przez którą przeszedł i sam Mathieu. Co jednak czekało ich dalej, jaka miała być reakcja Blacków na ich deklaracje, kondolencje...?
Claude Cunningham
Claude Cunningham
Zawód : lokaj
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8368-budowa#243098 https://www.morsmordre.net/t8512-do-rak-wlasnych#248065 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t8595-claude-cunningham#252888
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]10.01.21 23:17
Słowa jakie wpadały w jego uszy zdawały się pozostawać tam jedynie na krótki moment, nie miał wszak możliwości zrozumienia ich dosadnie, sytuacja była niespodziewana i łamiąca, a należało zachować pozory, należało zachować kamienną twarz i nie pozwolić sobie na uniesienia emocji. Nie tylko ze względu na to, że przyjmował gości, ale również na to, że u jego boku stała żona, matka Alpharda. Musiał utrzymać spokój.
- Rozumiem, dziękuję za te informacje i te kondolencje... Nasz ród musi otrząsnąć się po tej stracie, dziękuję za okazane nam wsparcie -  - powiedział jedynie kamiennym głosem i spojrzał na czarny całun okrywający ciało jego syna. - Zaproszę Was do salonu - ręką wskazał na otwarty pokój tuż obok korytarza. - Rigelu - spojrzał kamiennym wzrokiem na syna, by ten udał się do pokoju wraz z nimi, to na nim teraz będą spoczywać obowiązki i oczekiwania jakie rodził sobie wobec Alpharda.
W środku oczekiwały już na nich szklanki i whisky, a obok stał smętny mężczyzna o wyprostowanych plecach, czekając aż dostanie sygnał na nalanie trunku. Black wpuścił ich przodem, obserwując jeszcze jak ciało jego syna przelatuje niemal cale od jego dłoni. Wzrok przeniósł z powrotem na gości. Lord Rosier, kuzyn nestora zwaśnionego od wieków rodu. Mieli połączyć się węzłem małżeńskim Alpharda i uroczej Melisande. Wybranki jego syna. Nie zdążyli. Służący, na widok lorda, sięgnął do butelki i rozdał przybyłym po szklance mocnej szkockiej. Pollux swoją wypił niemal jednym duszkiem, pozwalając by cierpki smak rozlał się po całym gardle. Alphard nigdy nie był idealny, nigdy nie spełnił wszystkich oczekiwań i zawsze spodziewał się po nim więcej. Miał wokół siebie wzory do naśladowania, a jednak w oczach ojca nie wypełniał swojej misji tak jak powinien. Oczywiście, syn dostał w domu odpowiednie poglądy, nie mógł ich złamać, ich krew, hierarchia i wszystko to o co walczył Czarny Pan.
- Co miało miejsce, czy udało Wam się wypełnić zadanie? - chciał wiedzieć, chodziło nie tylko o jego syna, ale także o Czarnego Pana. - Czy zostaliście zaatakowani? - konwenanse należało zachować, ale tym razem zwracał się do obydwu gości, najważniejsze było zrozumienie co się stało.
Czarny materiał dryfował w powietrzu, ale on chciał wiedzieć na jaką twarz syna za chwilę będzie musiał spojrzeć. Będzie ona zimna, może będzie wyglądał jakby spał, a może potężne sznyty po wyrzuconych w jego stronę zaklęciach na zawsze poranią jego martwe już oblicze? Wiedza stanowiła klucz do potęgi, pozwalała uspokoić emocje i logicznie zrozumieć rzeczywistość.
- Czy potrzebujecie opieki? Zawołam uzdrowiciela - zmrużył oczy przyglądając się bacznie Rosierowi i mężczyźnie, który widocznie był zbyt obolały by nawet utrzymać proste plecy.
Służący który jeszcze przed chwilą rozlewał whisky, teraz stał obok spoglądając jedynie na czarny całun okrywający jego lorda, czekając na znak by zawołać uzdrowiciela, jeśli taka potrzeba zajdzie. Spoglądając na zgarbionego towarzysza lorda widział w nim twarz, którą kojarzył sprzed lat, ale słowem nie odezwał się by upewnić w tych rozmyślaniach.
Wskazał dłonią na jedną z kanap, lecz sam stał, opierając jedynie dłoń na ramieniu młodszego syna, zaciskając na nim palce. Młodszy będzie musiał przejąć rolę Alpharda, będzie musiał utrzymać dobre relacje z innymi rodami, spełnić wszystkie oczekiwania. Skupiał myśli na czymkolwiek innym niż ciele własnego syna lewitującym obok. Nie było teraz miejsca na ustalenia, te powinny odbyć się za zamkniętymi drzwiami razem z lordem nestorem Rosierów. Teraz musiał poznać szczegóły, zlecić organizację odpowiedniego pogrzebu i pomścić śmierć, jeśli to będzie konieczne.
Zginął jak bohater. Co to miało znaczyć? Czy faktycznie mógłby być z niego dumny?


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Korytarz na parterze - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]15.01.21 18:26
Powolnym krokiem ruszył w stronę salonu. Był zaskoczony gestem ojca. Nie spodziewał się, że zaprosi na rozmowę również i jego, żeby dać możliwość dowiedzenia się z pierwszej reki dowiedzieć się jak właściwie zginął jego brat. Rigel nie wiedział, dlaczego Pollux zdecydował się na taki krok. Chciał go zahartować? Zasugerować, żeby zajął się matką, jeśli ta ostatecznie się złamie? Czy po prostu chciał, żeby w tak trudnej chwili rodzina, w miarę możliwości, trzymała się razem? Młodszy Black bardzo chciał, że właśnie to ostatnie okazało się prawdą.
Wbijając wzrok w szklankę z przelewającym się alkoholem koloru ciemnego złota, zajął miejsce u boku swojego nestora. Tak bardzo czuł się nie na miejscu, w tym swoim przedziwnym, haftowanym w kolorowe pióra rajskich ptaków szlafroku, kiedy tuż obok niego pod czarnym jak noc całunem, znajdował się jego brat. Jak zupełnie nie okazywał mu tym szacunku. I nie ważne, że zwyczajnie fizycznie nie miał możliwości zmiany stroju na cokolwiek bardziej poważnego.
Żeby odgonić te natrętne myśli, chwycił szklankę w obie dłonie i powoli, przez zaciśnięte zęby, powstrzymując falę mdłości, jaką zareagował jego organizm, wyczuwając ostry zapach alkoholu, wypił łyk. Jego matka chwilę później, trzymając szklankę, dokładnie w taki sam sposób, jak robił to jej syn, uczyniła to samo. Prawdopodobnie miała nadzieje, że ciepło, jakie poczuje dzięki szkockiej, pomoże jej uspokoić drżenie ramion.
Myśli Rigela wróciły do tego, co powiedział Mathieu. Alphard umarł jak bohater. Oddał życie, swoje cenne życie za sprawę. Jak ważna musiała być to sprawa, żeby trzeba było zapłacić nią krwią szlachcica? Poczuł, jak zaczyna narastać w nim gniew, odsuwając na bok bezkresny smutek. Wbił wzrok w Rosiera i już szykował się do tego, by zrobić coś niewybaczalnego, co zdecydowanie spotkałoby się z kara i potępieniem, na chwilę przed rozpoczęciem katastrofy dyplomatyczną, poczuł ciężar ojcowskiej dłoni na swoim ramieniu. To go otrzeźwiło.
Nie wolno mu zrobić nic głupiego. Szczególnie teraz.
Szczególnie w tej chwili.
Musiał być przykładnym synem. Jednym z filarów rodziny.
Głośno wypuścił powietrze przez lekko uchylone usta.
-Czy Alphard cierpiał? - udało mu się wydusić, zawierając w tych słowach wszystko, czego najbardziej się bał.
Na dźwięk tego pytania Irma zdusiła w sobie szloch.


HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8887-rigel-black https://www.morsmordre.net/t9011-apt#270971 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t9012-skrytka-bankowa-nr-2091#270977 https://www.morsmordre.net/t9026-rigel-a-black#271647
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]17.01.21 18:12
Zmęczenie brało górę. Kilka ciężkich godzin, które musieli przejść odbijały się na ich zdrowiu. Nie śmiałby jednak narzekać na cokolwiek w obliczu tragedii, z którą przyszło mierzyć się rodzinie Alpharda. Czymże było chwilowe osłabienie, które po czasie zniknie w porównaniu ze śmiercią tak młodego i zdolnego czarodzieja. To była strata, dla całego magicznego świata. Miał okazję poznać Lorda Blacka, stanąć z nim na deskach Klubu Pojedynków i przegrać, w pięknym stylu. Wiedział, że to zdolny czarodziej, z taką lekkością władał wtedy różdżką i tak swobodnie czuł się operując różnymi zaklęciami. Miał wziąć za żonę Melisande, mieli ostatecznie zakopać topór wojenny istniejący pomiędzy ich rodami… To wszystko. Przepadło w momencie, kiedy z jego ust wydobył się ostatni oddech, na zimnej posadzce Locus Nihil, kiedy poświęcił swoje życie dla przyszłości ich wszystkich. Nie było bardziej bohaterskiego czynu, jaki można było oddać w czeluściach Banku Gringotta.
Skinął głową w odpowiedzi na zaproszenie i podążył za Polluxem we wskazanym kierunku. Niegrzecznym było odmówić, zostawić ich samych sobie z setką pytań, na które tylko on i Claude mogli znać odpowiedź. Byli naocznymi świadkami tych zdarzeń, wiedzieli więcej niż ktokolwiek inny. Mathieu poczuwał się do obowiązku udzielenia odpowiedzi Lordowi Nestorowi, w końcu Tristan nie bez powodu wysłał go tutaj. Nie chodziło tylko o kondolencje, ale o wspólną przyszłość, którą nadal mogli budować, pomimo tej wielkiej straty. Sojusze musiały istnieć, bez tego przepadną.
- Zadanie postawione przed nami zostało wypełnione. Lord Alphard przyczynił się do tego w ogromnej mierze. – przyznał otwarcie. Czy odpowiednim było powiedzieć o wszystkim? Czy powinni zdradzać tak wiele szczegółów? Najlepiej nie dręczyć umysłów tymi zdarzeniami, najlepiej oszczędzić bliskim cierpienia i myśli, jak tragiczne wydarzenia miały miejsce w podziemiach. – Droga była trudna, zostaliśmy rozdzieleni na grupy, aż dotarliśmy na miejsce. Claude podróżował z Lordem Alphardem. Ciężko opisać słowami rzeczy, które działy się na drodze, którą podążałem. To nie był atak, lordzie Nestorze, ale nam przyszło się zmierzyć z magicznymi stworzeniami. Claude na pewno powie coś więcej na temat ich drogi… – powiedział i spojrzał na Cunninghama, dając mu znak, aby po krótce nakreślił całe zdarzenie Lordowi Nestorowi, niespecjalnie wdając się w szczegóły całego wydarzenia. Przeniósł wzrok na Rigela. kiedy z jego ust padło pytanie.
- Nie potrzebujemy pomocy, Lordzie Nestorze. – odpowiedział najpierw na pytanie o medyków, raczej będą w stanie wytrzymać ze swoimi ranami, aby bezpiecznie dotrzeć do Chateau Rose i tam zajmą się nimi odpowiednie osoby. – To stało się bardzo szybko… – wyminął pytanie o cierpienie, tyle mógł im powiedzieć. Jego ciało zgięło się w pół, a potem runął martwy na posadzę. W zasadzie to Mathieu nawet nie wiedział czy czuł ból i jakiego rodzaju on był. Nawet nie chciał o tym myśleć. – Jeśli cierpiał to…trwało to ledwie kilka sekund. – dodał, przełykając lekko ślinę. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że przecież mógł być na jego miejscu… to mógł być on.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Korytarz na parterze [odnośnik]21.01.21 14:45
Kiedy zarządzono zmianę otoczenia, Claude poruszył się zgodnie z wolą gospodarza do innej komnaty. Pomimo tego, że wydarzenia w Gringotcie go wymięły go to wciąż potrafił stawiać wyważone, ciche kroki. Poruszał się za sir Mathieu niczym uważny cień i jako też ktoś tak mało istotny przystaną za jego plecami. Podobnie, jak to robił nestor obcego rodu tak i on z sumiennością spijał słowa wyjaśnienia.
Jasno niebieskie tęczówki poruszyły się i poddańczo pochwyciły niemy nakaz skierowany właśnie do jego osoby. Przyłożył dłoń do piersi i z lekkim trudem złożył płytki pokłon na znak zrozumienia oczekiwań, zaraz później postąpił naprzód pogłębiając go - tym razem w wyrazie szacunku do pozycji, jak nazwiska którą nosił Pollux - Lordzie Nestorze... Powierzone nam zadanie zmusiło do stawienia czoła siłom o których istnieniu nie zdawaliśmy sobie sprawy, a które to oddziaływały destrukcyjnie na myśli i działania. Sir Alphard, pomimo tego, wykazywał się trzeźwością myśli, a jego wiedza pomogła stawić nam czoła pradawnej zjawie. Po pokonaniu tej przeciwności powiedział, że przeżył własną śmierć - zamilkł na chwilę świadomie podnosząc rangę tego wyznania - Tak jak i on i my wiedzieliśmy, że to jednak nie koniec - ruszył więc dalej - powieki zwęziły się powracając do tamtej chwili. To wszystko zdarzyło się przecież dziś. Wszystko było żywe, prawdziwe - W chwili w której postawiono nas przed ostateczną próbą, lord Alphard bez zastanowienia postanowił przejąć rolę jednego ze śmerciożercow. Za pozwoleniem... choć nie byliśmy pewni, wydaje mi się, że lord Alphard zdawał sobie sprawę z konsekwencji, jakie może na siebie tym samym ściągnąć. Magia i miejsce w którym wypełnialiśmy wolę Czarnego Pana była z rodzaju pradawnej, antycznej, sir... - dodał, po tym, jak tylko Pollux dał zgodę na wypowiedzenie własnych myśli. Claude podejrzewał, że ktoś wyposażony w taką wiedzę jak Alphard nie mógł nie wiedzieć jak to się skończy - Jego decyzja pozwoliła wypełnić powierzone nam zadanie, sir - miał nadzieję, że Nestor zrozumie tę częściową zdawkowość, lecz Claude nie wiedział ile mógł przekazać informacji komuś spoza kręgów najbliższej świty Lorda Voldemorta. Wykazał się więc podobną do Mathieu ostrożnością i rozwagą w doborze słów skupiając się na osobie denata. Wszystko co mówił nie posiadało znamion fałszu bo ten nie potrafił się lęgnąc w głosie lokaja. Skończywszy cofnął się nie podnosząc jednak od razu wzroku, wracając do roli nieznaczącego obserwatora.
Poczuł nieprzyjemny dreszcz i uderzenie ciepła, kiedy zawisło pytanie o cierpienie. Szczęśliwie sir Mathieu wykazał się inicjatywą. Claude nie był pewien, czy potrafiłby na nie odpowiedzieć odpowiednio.
Claude Cunningham
Claude Cunningham
Zawód : lokaj
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8368-budowa#243098 https://www.morsmordre.net/t8512-do-rak-wlasnych#248065 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t8595-claude-cunningham#252888

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Korytarz na parterze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach