Wydarzenia


Ekipa forum
Sala bankietowa
AutorWiadomość
Sala bankietowa [odnośnik]08.08.17 18:33
First topic message reminder :

Sala bankietowa

★★★★
Sala bankietowa służy organizacji mniejszych koncertów, ale też innych wykwintnych uroczystości, pozbawiona podwyższonej sceny oraz typowej widowni buduje kameralny klimat. Kiedy do sali wchodzą goście, wewnątrz pojawiają się wygodne, szerokie fotele wyścielane czarnym aksamitem, rozrzucone chaotycznie, nie jak teatralna widownia w ilości odpowiadającej zbierającym się gościom. Szeroki parkiet wykonany z ciemnego drewna lśni i odbija sylwetki gości niemal jak lustro; zwykle pozostaje pusty, pozostawiając miejsce na taniec przy koncertujących muzykach. Na podobne uroczystości wpuszczani są jedynie odpowiednio elegancko ubrani goście. W razie potrzeby miejsce to zamienia się w salę bankietową, a szeroki parkiet przecina równie długi stół, przy którym ustawiają się owe fotele. Wysokie jaśniejące bielą ściany zdobią trzy akty przedstawiające syreny występujące w Fantasmagorii, tu i ówdzie ustawiono pękate porcelanowe donice obsadzone zaczarowanymi kwiatami o intensywnym zapachu. Stojące kandelabry rzucają na całość blade, romantyczne światło blaskiem kilkudziesięciu świec, olbrzymie okno, przez które mogłoby się przebić dzienne światło, przysłania przejrzysta granatowa firanka. Pomiędzy fotelami lewitują srebrne tace z szampanem, owocami i francuskimi przystawkami.
Muffliato.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:22, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sala bankietowa - Page 18 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Sala bankietowa [odnośnik]06.07.18 15:28
Dyskusje toczyły się nadal, a Cyneric słuchał uważnie każdej z nich. Nawet takiej, która teoretycznie nie miała nań wpływu - jak chociażby przepis na lodową miksturę. Tak, zasłyszał ją, zostając na spotkaniu dłużej od innych. Oczekiwał na Morgotha, chciał razem z nim wrócić do Yaxley's Hall. Na razie wsłuchiwał się w głosy - ten o duchu z elektrowni wydał mu się nadzwyczaj niepokojący. Nie zamierzał sprowadzać dodatkowego zagrożenia na rodzinę, lecz jeśli zjawa przyczepi się właśnie do niego, to mogła również wpłynąć na otoczenie arystokraty. Żonę, rodzeństwo, dalszych krewnych. Niestety nie znał się na zjawiskach paranormalnych ani istotach z krainy śmierci, zatem nie rzucił żadnym błyskotliwym pomysłem. Przygryzł usta, koncentrując się później na temacie krakena. Eir miała rację, poszukiwali tego konkretnego osobnika. Który mógł zarówno tkwić zagruzowany jak i w zupełnie odmiennym miejscu, gdzieś w wodzie. W ogóle wzdrygnął się na myśl o tym niebezpiecznym żywiole - najprawdopodobniej musiał przemóc swój strach oraz nauczyć się pływać jeżeli nie zamierzał zatonąć. Ostatnio mu się poszczęściło, uratował go Dolohov i jakaś nieznana mu panna, jednakże dobra passa nie mogła trwać wiecznie.
Uniósł brwi słysząc pijacki bełkot Traversa. Przeniósł spojrzenie pełne dezaprobaty na kuzyna, lecz ten rozmawiał jeszcze o czymś z Tristanem. Kiedy powrócił wzrokiem do pijanego pirata decydując, że ten jeden kieliszek mógłby upić dla świętego spokoju, to szkło przewróciło się spektakularnie na drewniany blat znacząc go mokrą plamą alkoholu. Wielkie marnotrawstwo. Cyneric westchnął.
- Innym razem - rzucił do Salazara ugodowo, nie chcąc go podjudzać. Chociaż gdyby doszło do bójki, ciosy Yaxley'a miałyby większą moc; gorzej, że był beznadziejny z uników przez swoją niezgrabność i wielkie gabaryty, więc nic nie przesądzało o sprawie.
Odczekał jeszcze krótką chwilę, a kiedy Morgoth kiwnął nań głową, starszy z mężczyzn podniósł się od stołu. - Miłego wieczora panowie - rzucił do garstki pozostałych. - I panie - dodał niechętnie, ponieważ mimo wszystko nie podobała mu się obecność kobiet wśród Rycerzy Walpurgii. A największą bolączką była siedząca w kącie Elisabeth, której posłał nieprzyjemne spojrzenie. Krótko po tym wraz z kuzynem skierowali się do wyjścia.

zt Cynek i Morgo



Sanguinem et ferrum potentia immitis.

Cyneric Yaxley
Cyneric Yaxley
Zawód : treser trolli
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
There is a garden in her eyes, where roses and white lilies flow.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3851-cyneric-yaxley https://www.morsmordre.net/t3906-bagienna-poczta#73780 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3907-skrytka-nr-974#73782 https://www.morsmordre.net/t3908-cyneric-yaxley#73784
Re: Sala bankietowa [odnośnik]02.09.18 19:27
Valerij jako człowiek żyjący na własne życzenie w odosobnieniu nie do końca radził sobie z mnogością zagadnień poruszanych na spotkaniu. Tka jak poprzednio tak i tym razem czuł się zwyczajnie przytłoczony wszystkim. Odnotował jednak w pamięci wszystko co najważniejsze zastanawiając się nad tym czemu należałoby dać odpowiedni priorytet. Eliksir dla lorda Rowle był trudny do uwarzenia, lecz jeszcze większy kłopot stanowiła potrzeba dobrania odpowiednich składników. Były bardzo drogi i ciężko dostępne. Na szczęście Rosjanin widział w niedalekiej przyszłości możliwość zaoszczędzenia grosza, który można byłoby wydać na coś z goła innego. Ciągle miał przed oczami pomysły wielu nowych badań do zrealizowania, które jedynie wyczekiwały chwili wolnego i odpowiednich środków finansowych - o tych powinien porozmawiać z lordem Rosierem, jednak nie tutaj. To było złe miejsce. Potrzebna była może jakaś osobność. Ostatecznie nie zaczepił go widząc, że prawdopodobnie nie był to najlepszy moment. No trudno. Jego samego złapał jednak Drew. Niestety nie był w stanie mu zdradzić zawartości tajemniczych fiolek. Substancja w nich zamknięta nie była w żaden szczególny sposób jakoś charakterystyczna. Na ściankach nie wytrącał się żaden osad, a barwa była zbyt mdła. Rosjanin mógł jeszcze spróbować wypytać o to skąd je ten wytrzasnął by mieć chociaż trop, lecz Mancair zmył się równie szybko, jak prędko go w tym tłumie wyłapał. Może i lepiej bo to pomogło mu jakkolwiek uchwycić myśli gdy zgromadził wokół siebie wianuszek alchemików, którym zdradził przepis na wymyśloną przez siebie autorską miksturę o niszczycielskich właściwościach. Jej uwarzenie było szalenie trudne, lecz warto było spróbować przekonać się na własne oczy co potrafiła.
Do tego dochodził temat związany z ingrediencjami. Trudno było coś bardziej konkretnego ustalić zwłaszcza, że nie posiadali jeszcze stałego miejsca gromadzenia się. Wspólnie jednak mogli na chwilę obecną podzielić się obowiązkami związanymi z zapewnieniem rycerzom dostaw potrzebnych mikstur. W drodze do domu...miał o czym myśleć.

|zt
Valerij Dolohov
Valerij Dolohov
Zawód : Alchemik, złodziej
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4909-dolohov-budowa#106821 https://www.morsmordre.net/t5027-valerij-dolohov#107940 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f320-smiertelny-nokturn-27 https://www.morsmordre.net/t5051-skrytka-bankowa-nr-1263 https://www.morsmordre.net/t5026-valerij-dolohov
Re: Sala bankietowa [odnośnik]09.09.18 23:11
Spotkali się w hermetycznym gronie i bardzo się z tego cieszyła – im mniej osób było zaproszonych do współpracy, tym lepszą sieć wymiany wiedzy mogli między sobą ustalić i tym lepsze wyniki osiągnęliby, jeśli przyszłoby im zmagać się w jednej, ścisłej grupie. Zawsze była zdania, że samotnie jest w stanie przydzielone jej zadanie wypełnić znacznie lepiej niż w momencie, gdy nagle ktoś wpycha ją do środka kotła buzującego od połowicznie obcych czarodziejów. Alchemicy Rycerzy Walpurgii okazali się grupą bardzo zgraną – zebranie się w okręgu blisko Valerija przebiegło szybko.
Tak samo szybko została im wyłożona receptura eliksiru. Prosta, jak stwierdziła Eir po usłyszeniu pierwszych słów, ale szalenie skuteczna. W pamięci zanotowała najważniejsze składniki – włosie buchorożca, co było do przewidzenia, wszak magiczne właściwości zakrawające o pirotechnikę były powszechnie znane; i bezoar, który, nie ukrywając, nieco ją zaskoczył. Ale była w tym pewna pokrętna technika. Oczyszczenie aury magicznej włosia przez bezoar musiało stworzyć mieszaninę odwrotną do ognia – lód, to logiczne. W połączeniu z miętą cała mieszanka wydawała się być spójną całością Zmrużyła lekko oczy, przyglądając się Valerijowi, czując pewną mieszaninę kiełkującego szacunku i aprobaty. Jej oczy zalśniły, błękitne tęczówki znów przypomniały skruszony lód. Poczucie godności nie pozwoliło jej na okazanie takiej porcji poszanowania, jaka gnieździła się gdzieś w jej wnętrzu, kłująca w bok zazdrość znacząco przyspieszyła proces zaduszenia tego w zarodku. Wciąż trzymała w sobie wspomnienia ze szkolnych ław, kiedy oboje ze sobą rywalizowali – albo to raczej ona postawiła sobie za punkt honoru, by być lepsza. Pojmowana w czasie lekcji i po nich wiedza niestety nie mogła konkurować z naturalnym, żywym talentem. Kochała alchemię, żywiła ku niej ogromną sympatię, była ogniem rozpalanym w jej wnętrzu, ale nigdy nie mogła zawiązać z nią wyraźniejszej więzi. Jakby wciąż szukała zagubionego elementu układanki.
Skłoniła głowę, gdy Valerij zakończył swoją opowieść, ale również i reszcie zgromadzonych przy nich alchemików, żeby w ten sposób móc się z nimi pożegnać. Była zmęczona i zaczynała to odczuwać coraz mocniej w brzuchu, który nieznośnie zmuszał ją do garbienia się. Ciężar rosnącego pod jej sercem dziecka stawała się coraz cięższa do zniesienia.
Przy wyjściu odnalazła Cadana, czekał na nią. Wsunęła swoją dłoń pod jego ramię i razem udali się do domu.

| zt dla mnie i Cadana


Powiedz ty mi, kości biała,
Kto cię więził w mrokach ciała,
Kto swój los na tobie wspierał,


Kiedy żył i jak umierał?

Eir Goyle
Eir Goyle
Zawód : trucicielka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
nierozumni
niestali
bez serca
bez litości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Sala bankietowa - Page 18 N9cjEVZ
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4853-eir-goyle https://www.morsmordre.net/t5088-do-eir https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f329-grimmauld-place-4-2 https://www.morsmordre.net/t4874-skrytka-bankowa-nr-1246#105646 https://www.morsmordre.net/t5386-eir-goyle
Re: Sala bankietowa [odnośnik]24.05.19 18:34
| 25 listopada

Księgi rachunkowe la Fantasmagorii równie dobrze mogły być napisane w języku trytońskim lub nakreślone w dialekcie wymarłych dawno, nienazwanych gatunków - Deirdre przyglądała się równym rządkom liczb z dobrze udawanym opanowaniem, choć w głowie miała tylko pustkę. Skomplikowane obliczenia ciągnęły się niekiedy przez kilka stronic, a zmieniający się co jakiś czas księgowi opisywali niektóre wydatki magicznego baletu w odmienny sposób, co wprowadzało absolutny chaos. A przynajmniej tak postrzegała gęste zapiski madame Mericourt, z ciężkim sercem przekręcająca kolejne, cienkie strony równie ciężkich woluminów. Dzisiejszego popołudnia zgromadziła tylko trzy pozycje, te najświeższe, sądząc - oby słusznie - że zagłębianie się w odmęty zamierzchłej przeszłości finansowej przybytku nie jest aż tak istotne. Podczas zmian własnościowych Fantasmagorii wiele się zmieniło, balet prężnie działał dopiero od niedawna, pozostawiając daleko za sobą upadłość, ale pewne sprawy należało jak najszybciej wyprostować oraz nie dopuścić do jakichkolwiek opóźnień w terminowości spłat zobowiązań wobec marszandów, dyrygentów, choreografów, baletnic, techników...Lista płac rozwinęłaby się we wstęgę równą długości pasa obi, podkreślającego ubiór każdej szanującej się gejszy, opiekunka azylu syren musiała więc zadbać o to, by złoto sypało się nieprzerwanym strumieniem.
Pragnęła współpracować z ekonomistą, którego zna i któremu ufa; który zdaje sobie sprawę z renomy la Fantasmagorii oraz z jej klienteli; który spostrzega potencjał tam, gdzie inni widzą tylko ryzyko. To dlatego odezwała się do Rinnala, ufając jego wiedzy oraz zdroworozsądkowemu podejściu do kwestii finansów. Cieszyła się, że przyjął jej zaproszenie i miała nadzieję, że ich spotkanie skończy się satysfakcjonująco dla obydwu stron.
Zjawił się punktualnie, zauważyła go już od progu, gdzie lokaj powitał go w odpowiedni sposób i podprowadził do stolika na uboczu. Sala bankietowa była o tej porze opustoszała, wokół krzątali się zaaferowani kelnerzy, przygotowujący resztę pomieszczenia do mającego rozpocząć się wieczorem wernisażu, nie byli jednak ani głośni ani wścibscy, co umożliwiało przeprowadzenie rozmowy w spokoju. - Rinnalu, witaj w Fantasmagorii - powitała go, nie wstając z miejsca: miała nadzieję, że zrozumie ten brak manier, brzuch pęczniał coraz bardziej a ona, zmęczona, wycieńczona i zagubiona, słabła z każdym dniem. Ukrywała to jednak pod staranną maską, sprawiając wrażenie jedynie nieco zafrasowanej. - Usiądź, proszę - wskazała miejsce naprzeciwko i posłała mu uprzejmy uśmiech. - Wolisz najpierw podzielić się spostrzeżeniami dotyczącymi łączącej nas sprawy, czy przejdziemy do konkretów związanych z moją propozycją...współpracy? -  spytała rzeczowo, przesuwając trzy grube księgi rachunkowe na bok stolika. Z tego słynęła, z konkretów, z ustalania granic konwersacji, z prowadzenia jej w taki sposób, by osiągnąć zamierzony cel. A celem na dzisiaj było zadbanie o podsumowanie finansowe ostatniego roku Fantasmagorii - i wydłużenie współpracy z szlacheckim ekonomistą o planowanie nadchodzącego budżetu.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Sala bankietowa [odnośnik]01.06.19 11:30
Zrządzenia losu i przypadki nie pozwoliły mu pokazać się w La Fantasmagorie wcześniej. Pomimo rodzinnej zwady, traktował właściciela tegoż przybytku z szacunkiem. Charakter tego lokalu sprawił, że kiedyś urokliwa lady Lestrange zasugerowała mu, iż powinien pojawić się z własnym repertuarem, co skomentował cichym śmiechem. Śpiew lorda Bulstrode, o którym zapewne słyszał już każdy arystokrata w Anglii nie był jego głównym zajęciem, a występy ograniczał do popisów lub prywatnych występów. Popisywanie się głosem w młodości, podczas wystawnych kolacji rodziców z zaproszonymi gośćmi były nieraz naprawdę urzekające, a plotka o utalentowanym synu Ruperta Bulstrode rozeszła się pocztą pantoflową niezwykle szybko. I pomimo ogromnej miłości do sztuki, starając się nie wymawiać tego na głos, sam uważał, że taki sposób na życie nie przyniesie mu wielkich korzyści majątkowych. Wolał zostać przy liczbach, księgach rachunkowych i w miejscu dalekim od scenicznego światła, za to obserwując jak udostępnia możliwość rozwoju kolejnym lokalom.
Został wprowadzony do lokalu rozsiewając wokół siebie elegancję. Jak niewielu lordów cenił sobie przychodzącą najnowszą modę magiczną, pełną elegancji. Garnitur miał szyty na miarę, dobrze skrojony, widać było, że wyszedł spod rąk utalentowanej krawcowej. Materiał gładki, bez wzorów, jedynym akcentem pozostawał krawat.
- Deirdre, niezwykle miło znów cię widzieć. - przywitał się, zupełnie nieprzejęty tym, że nie podniosła się ze swojego krzesła. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że kobiety przy nadziei należy traktować łagodniej, z resztą swojej świętej pamięci żonę w tym stanie traktował niemal jak jajko. Może to z winy jego wrodzonej chorowitości był nieco przewrażliwiony na punkcie dbania o stan zdrowia. Swojego oraz swojej rodziny. A śmierć żony tylko utwierdziła go w fakcie, że wcale nigdy nie przesadzał, co uparcie zarzucała mu matka.
- Mam kilka pytań. - przyznał szczerze, gdy spoczął w końcu na krześle. Ostatnio czuł się o wiele lepiej niż zazwyczaj. Może nowe spojrzenie na świat dodawało mu nieco motywacji, by ruszyć swoje ciało do jakiegoś wysiłku. Zaczynał się do niego przyzwyczajać. - Przyznam szczerze, że nie miałem pojęcia, iż wrogowie są aż tak zorganizowani, że mają nawet własne ugrupowanie. To znacznie zmienia moje spojrzenie na sytuację. Znajomość ich nazwisk będzie tutaj na pewno kluczowa. Dowiedziałem się, że jeden z nich pracuje w moim Departamencie.
Nie próbował próżnować. Nie był mistrzem różdżki, to fakt, jednak wiedział, iż ma zaufanie panny Mericourt. Jego honor nie pozwoliłby mu go zawieść.
Zerknął na księgi rachunkowe i jedną z nich wziął na kolana, gdy założył jedną nogę na nogę. Otworzył pierwszą stronę. Ach, wszystko było w kompletnie niezrozumiałym dla ekonomisty ułożeniu, dla niego samego wręcz bałaganie, o co będzie musiał zadbać. Przejrzał pokrótce dokumentację.
- Jestem w stanie się tego podjąć. Jeśli tak wygląda sprawa, jedyne co musimy omówić to kwota. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, że rozmowy o pieniądzach to mój ulubiony temat.
Rinnal Bulstrode
Rinnal Bulstrode
Zawód : ekonomista
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Nie wiem o czym myśleć mam,
żeby mi się przyśnił taki świat,
w którym się nie boję spać.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6898-rinnal-bulstrode#180167 https://www.morsmordre.net/t6940-genann#182023 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7018-skrytka-bankowa-nr-1693#184423 https://www.morsmordre.net/t6956-rinnal-dagonet-bulstrode#182953
Re: Sala bankietowa [odnośnik]01.06.19 18:30
W odróżnieniu od Rinnala, któremu ostatnie tygodnie bez wątpienia dodały animuszu, polepszając także i elegancką prezencję, Deirdre wewnątrz rozpadała się na mało estetyczne kawałki. A chaos serca i ducha miał wpływ na drobne drgnięcia w nieskazitelnej, uprzejmej powłoce, w jaką oblekała się na czas zawodowych spotkań. Pragnęła umocnić nimi fasadę skrajnego profesjonalizmu, upewnić się, że to, co robi jest słuszne i przyniesie choć minimalne dochody, pozwalające na opłacenie czynszu w zapchlonym Parszywym Pasażerze...a za kilka tygodni także drogich eliksirów znieczulających, mających pomóc w katuszach porodu. Odsuwała myśli od zbliżającego się wielkimi krokami końca, chwytając się ostatnich dni, które mogła spędzać tak, jak chciała. Lub tak, jak musiała - a spotkanie z Rinnalem łączyło obie te definicje.
Spojrzała na niego ze spokojem, kiwając zachęcająco głową. Rozumiała ciekawość, pragnienie, pęd wiedzy: łączyło ich umiłownie do kontroli oraz posiadania wszelkich dostępnych informacji. - A więc pytaj, o ile nie są to kwestie, których poruszenie może wydać się nieodpowiednie - odparła spokojnie, dwuznacznie; choć la Fantasmagoria nie wpuszczała w swe podwoje ludzi nisko urodzonych oraz szaleńców, a oddanie lorda Rosiera Czarnemu Panu było powszechnie znane, niektóre wieści powinny zostać tajemnicami, znanymi tylko Rycerzom Walpurgii. - Niestety, zdołali zgromadzić wokół siebie innych czarodziejów wielbiących ślepą przemoc i zniszczenie - westchnęła ze smutkiem, nie uciszając głosu, gdy obok nich pojawił się kelner oraz sommelier, obydwaj gotowi do przyjęcia zamówienia. Madame Mericourt pokręciła łagodnie głową, wskazując najpierw na gościa: to on powinien wybrać danie oraz napój, był wszak gościem. Gdy zamówienie zostało już złożone, Deirdre wygodniej ułożyła dłonie na końcach podłokietnika krzesła, obserwując, jak Bulstrode szybko przechodzi do rzeczy, od razu sięgając po jedną z ksiąg.
- To wydatki la Fantasmagorii w obecnym kwartale. Pozostałe dwie pozycje mieszczą w sobie archiwalne rachunki - to raczej przestroga, ten budynek był zaniedbany a poprzedni właściciel to wręcz antyprzykład zarządzania - wyjaśniła, zastanawiając się, co też Rinnal odnalazł na zapisanych drobnym pismem stronach, ciężkich nie tylko od kurzu, ale i od drzemiących w nich finansowych odpowiedzialności. - Oczywiście hojnie opłacimy twą pomoc w doprowadzeniu ksiąg rachunkowych do porządku i stanu faktycznego. Pragniemy pełnej przejrzystości oraz naprawienia błędów poprzedników - kontynuowała spokojnie, zdecydowanie, nie miał wszak do czynienia z jakimś podejrzanym biznesem a z budynkiem należącym do samego nestora. - Chciałabym także otrzymywać analizy oraz prognozy dotyczące wydatków. Znam się na muzyce i na prowadzeniu rozmów z marszandami i nawet najbardziej kapryśnymi gwiazdkami, lecz finanse...cóż, potrzebowałabym wsparcia kogoś doświadczonego - z trudem przyznawała się do własnych braków, ale nie zostało jej nic innego: naprawdę chciała sprawdzić się jako opiekunka Fantasmagorii; ktoś, kto zna wszystkie jej sekrety, problemy i oszałamiające zalety. A złoto oraz sypiące się szerokim strumieniem galeony wymagały nadzoru, pycha kroczyła przed upadkiem ramię w ramię z rozrzutnością. Roztrwonienie fortuny zainwestowanej w magiczny balet nie wchodziło w grę, należało pomnażać środki, nie rezygnując przy tym z zapewniania najdoskonalszego repertuaru oraz wzmacniania pozycji baletu w magicznym, artystycznym świecie.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Sala bankietowa [odnośnik]30.06.19 17:53
Jak żaden inny człowiek tak oddalony od codziennych zwad, chroniony przed nimi otoczką słodkiego, bogatego życia, wykazywał się zrozumieniem wobec piękna w tej nieidealności ludzkiej. Ból, niepewność dnia jutrzejszego - przecież to to co towarzyszy ludziom każdego dnia. Nie zawiesił więc na kobiecie wzroku w niezrozumieniu, wiedząc, że w jej stanie nawet krótkie utrzymanie ciała na nogach może być bólem dla jej jestestwa. Nie miał zamiaru czuć się urażony tym, że nie podniosła się w obecności wyżej urodzonego. Jako kobieta, w dodatku ciężarna, miała o wiele więcej przywilejów w jego oczach. W końcu traktowanie jej lepiej było obowiązkiem gentlemana.
- Jeśli moje pytanie byłoby nieodpowiednie, wystarczy, że odpowiesz mi, że takim jest. Nie będę więcej dopytywał. - Wyjaśnił od razu. Jako zupełnie świeży członek jak mógłby znać granicę zupełnie z niczego - będzie musiała mu ją zasugerować i nie musiała być przy tym delikatna. Chciał utrzymać relację łagodną i zrozumiałą. On również chciał zajmować się jej rachunkami w taki właśnie sposób, by nie krępowali się powiedzieć, gdzie jest odpowiednia granica. On w końcu był księgowym, nie cudotwórcą. Mógł uporządkować wydatki, wypisać odpowiednie faktury i ustabilizować odpowiednio sytuację, ale nie podejmować decyzji.
- Oczywiście, jestem w stanie się tym zająć. Przyznam szczerze, że nie jest to tak trudne zadanie, choć na pewno może wydawać się niemożliwie skąpane w kurzu. Jednak zdarzało mi się pracować z księgami rachunkowymi zaniedbanymi od lat, nie zaś od kilku kwartałów. - przyznał. On sam mógł się domyślać ile trudności było w rozmowie ze współczesnymi gwiazdkami. Wydawało mu się, że osoby nieco starsze wiekiem częściej wykazywały się większą pokorą niżeli te dopiero wschodzące i właśnie teraz popularne osoby. Sam jednak był młodym artystą, choć nie nazwałby się nigdy kimś takim, aczkolwiek starał się unikać nieprzyjemnego zachowania. Na pewno nie pozwoliłby sobie na ów zachowania w takim miejscu jak la Fantasmagorie. Występ tutaj był czymś niezwykle cenionym, choć lokal nie miał jeszcze wiele lat.
Dzisiaj nie zamówił wiele - magimedyk pozwolił sobie na ustalenie mu diety wzmacniającej kości.
Rinnal Bulstrode
Rinnal Bulstrode
Zawód : ekonomista
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Nie wiem o czym myśleć mam,
żeby mi się przyśnił taki świat,
w którym się nie boję spać.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6898-rinnal-bulstrode#180167 https://www.morsmordre.net/t6940-genann#182023 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7018-skrytka-bankowa-nr-1693#184423 https://www.morsmordre.net/t6956-rinnal-dagonet-bulstrode#182953
Re: Sala bankietowa [odnośnik]03.07.19 19:21
Skinęła powoli głową, Rinnal znał wagę dyskrecji, dlatego wierzyła, że nie dotknie kwestii, których powinni poruszyć za zamkniętymi drzwiami, zapieczętowanymi dodatkowo jakimś potężnym zaklęciem ochronnym. Sprawy Rycerzy Walpurii wymagały delikatności oraz zaufania, poniekąd jednak mieszały się z obecnym zajęciem: wielu popleczników Lorda Voldemorta kontaktowało się ze sobą na stopie zawodowej, jako politycy, uzdrowiciele czy też inni wpływowi działacze, także ci związani ze śmietanką artystyczną magicznego Londynu. Zarówno Deirdre, jak i lord Bulstrode znajdowali się gdzieś pomiędzy, płynnie dopasowując się do potrzeb społeczeństwa, by jak najlepiej wykorzystywać swe talenty. Łączyli przyjemne z niezwykle pożytecznym, Mericourt wierzyła bowiem, że im więcej silnych więzi stworzy się pomiędzy Rycerzami, tym lepiej będą funkcjonować jako jeden niezawodny organizm, służący celom Czarnego Pana.
Kolektywistyczne myślenie nie przeczyło jednakże lekkiemu egoizmowi; chciała, by zakurzonymi księgami rachunkowymi zajął się ktoś bystry, świetny w swym fachu, a lord Bulstrode spełniał każde wygórowane wymaganie. Gładką odpowiedź twierdzącą mężczyzny przyjęła z zadowoleniem, pozwalając sobie na lekki uśmiech, unoszący w górę kąciki pełnych ust. Pewność siebie Rinnala była tak naturalna, że wręcz niemożliwa do podważenia; dawała też nadzieję na to, że szybko uporają się z problematyczną przeszłością la Fantasmagorii. - Kiedy mogłabym więc spodziewać się pierwszego raportu? - spytała, od razu przechodząc do konkretów: obydwoje cenili swój czas, potrafiąc zgrabnie omijać mielizny pustych pogawędek. Znali się na tyle dobrze, by porzucić ozdobniki i uprzejmości. - Nie ukrywam, że zależy mi na czasie. Chciałabym zacząć nowy rok z czystym kontem, wiedząc, na ile możemy sobie pozwolić w nadchodzącym kwartale oraz jak rozplanować budżet na poszczególne premiery - wyjaśniła powoli, przenosząc wzrok na ruchomy obraz, wiszący nad wygaszonym kominkiem w kącie sali. Właściciel Fantasmagorii był hojny dla artystów, nie czuła na sobie żadnych finansowych ograniczeń, ale mimo to chciała trzymać rękę na pulsie, równoważąc przychody i obsypując wartościowych artystów złotem, na które zasługiwali. Tylko tyle i aż tyle; zachowanie złotego środka przy zarządzaniu przybytkiem magicznego baletu nie było łatwe, dlatego też potrzebowała pomocy ekonomisty; kogoś, kto pojmował trudne zależności oraz potrafił biegle rachować. Dla Deirdre było to wiedzą tajemną, dlatego ufnie przekazywała księgi rachunkowe w ręce lorda Bulstrode. - Będziesz potrzebował moich szkiców repertuaru? Listy zaproszonych na wiosnę gości? Rozpiski zatrudnianych artystów? - dopytała, chcąc dostarczyć czarodziejowi wszelkie niezbędne informacje, by nie opóźniać procesu rozliczeń.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Sala bankietowa [odnośnik]09.07.19 22:27
Doskonale wiedział, że nawet jeśli Rycerze stali się mniej zamknięci w cieniu to nadal mieli swoje tajemnice, których musieli pilnować jak oka w głowie. Nie miał również zamiaru rozmawiać z nikim niewtajemniczonym - w dodatku w tej chwili jego najbardziej zaufanym współpracownikiem w tej sprawie była właśnie Deirdre. Wierzył natomiast w to, że musieli się skupiać się na rozwoju wewnątrz grupy i zdobywać środki, by zwyczajnie zdominować rynek. Wiedział, że wśród Rycerzy są również złodzieje, oszuści i szmuglerzy. Zdawał sobie sprawę, że oni również są ważną częścią organizacji, aczkolwiek nie wpływali aż tak dobrze na ich opinię. A jeśli chcą pokoju, będą musieli zaskarbić sobie przychylność również normalnych, szarych ludzi, którzy nie chcą się mieszać we wnętrza organizacji. Oni mogą stać się przeważąjącą, ogromną siłą. Większą niż jakakolwiek magia.
Nie miał problemu z pisaniem ksiąg rachunkowych. Nie było to dla niego nic nowego lub nienaturalnego. Szkoda jedynie, że zostało to zaniedbane w tak niesamowicie eleganckim lokalu. Przecież to podstawa podstaw! Być może lorda Rosiera było stać na takie straty? By nie dostrzec, kiedy pójdzie z torbami? Niejednego milionera to potrafiło doprowadzić do ruiny.
- Daj mi proszę tydzień na pierwszy. Nie mam teraz wiele pracy, jednak mam również inne obowiązki i zlecenia. - Powiedział to bez ogródek. Nie musiał ukrywać takich spraw przed Deirdre. Z pewnością wiedziała jak wygląda życie arystokraty od kuchni. - Jak najbardziej rozumiem, więc prosiłbym, byś wzięła ten termin w nawias. Powiadomię Cie od razu jak tylko zakończę pracę, aczkolwiek przypomnij się, gdybyś po tygodniu nie dostała ode mnie sowy. - wyjaśnił. Sądził, że to odpowiedni układ.
Chwilę później podano do stołu, a co najbardziej przykuło jego uwagę, otrzymali również coś do picia - butelkę francuskiego wina. Mógł się spodziewać po właśnie tym lokalu. - Jeśli chciałabyś przewidywane wydatki na następny rok i możliwe wyjścia jak zaoszczędzić, chętnie za odpowiednią opłatą zajmę się również tym. Byłbym zadowolony z dłuższej współpracy, chciałbym wrócić do obiegu, jeśli wiesz co mam na myśli.
Rinnal Bulstrode
Rinnal Bulstrode
Zawód : ekonomista
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Nie wiem o czym myśleć mam,
żeby mi się przyśnił taki świat,
w którym się nie boję spać.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6898-rinnal-bulstrode#180167 https://www.morsmordre.net/t6940-genann#182023 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7018-skrytka-bankowa-nr-1693#184423 https://www.morsmordre.net/t6956-rinnal-dagonet-bulstrode#182953
Re: Sala bankietowa [odnośnik]11.07.19 8:15
Zgoda na rozpoczęcie współpracy wprawiła Deirdre w zadowolenie. Finanse były ostatnim elementem skomplikowanej układanki dotyczącej la Fantasmagorii, którego nie potrafiła samodzielnie dopasować. Zarządzanie złotem, hojnie sypiącym się z sakwy lorda nestora, tylko pozornie wydawało się łatwe – zbyt wiele możliwości wydawania galeonów wiązało się z dużym ryzykiem, a wrodzony (i wyćwiczony) perfekcjonizm madame Mericourt domagał się zaspokojenia. Liczyła więc na wsparcie Rinnala, jego chłodny osąd, dystans wobec podejmowanych działań. Uśmiechnęła się lekko, lecz nawet tak delikatne uniesienie kącików ust rozświetlało jej twarz, nadając jej łagodniejszego, ujmującego wyrazu. – Doskonale – podsumowała, wygodniej rozpierając się na krześle. Choć jeden problem rozwiązany. – Oczywiście, rozumiem przecież, że jesteś zajętym lordem – skłoniła lekko głowę, szanowała pochodzenie arystokraty, tym bardziej doceniając, że to nie bylejaki skryba lub rachmistrz z gminu zajmie się księgowością magicznego baletu, a czarodziej z błękitną krwią zasilającą lotny, matematyczny umysł. – Myślę, że nasza współpraca okaże się owocna. Nie musisz martwić się o swoją zapłatę, nestor Rosier to człowiek hojnie opłacający zdolnych czarodziejów – dodała, skutecznie separując zniszczoną Deirdre od profesjonalnej w każdym, nienagannym calu madame Mericourt, gotową wychwalać znienawidzonego człowieka pod niebiosa. Potrafiła rozsunąć zasłonę żalu, rozpaczy i gniewu, oddzielającą ją od obrazu lorda Tristana, coraz potężniejszego arystokraty, słynącego z doskonałych inwestycji. Jedną z nich miała być Fantasmagoria, podniesiona z popiołów, odrestaurowana, zachwycająca. Chciałaby uczcić dojście do porozumienia, ale alkohol budził w niej obrzydzenie, powodował zawroty głowy i trwałe mdłości, ujęła więc szklankę krystalicznie czystej wody. – Oszczędności nie są aż tak pilne: zależy mi raczej na rozsądnym gospodarowaniu galeonami oraz świadomości, na jakim poziomie stabilizują się honoraria dla artystów, by umieć ich…odpowiednio zachęcać lub motywować – rozwinęła powoli swą wypowiedź, w końcu nie zatrudniała Rinnala po to, by uniknąć bankructwa – wypełniony po brzegi złotem skarbiec Rosiera na to nie pozwalał – a po to, by bieglej poruszać się w tej tematyce i rozsądniej planować wydatki. A przede wszystkim, posiadać kolejny aspekt opieki nad la Fantasmagorią pod kontrolą. – Bez wątpienia praca dla nestora Kent podniesie twoją renomę – dodała ciszej, uprzejmie, samym spojrzeniem potrafiąc wyrazić aprobatę dla działań Bulstrode’a, powracającego do żywych po ostatnich trudnych tygodniach i miesiącach.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Sala bankietowa [odnośnik]17.07.19 19:41
Tutaj pojawiał się pewien problem, który był dla Rinnala nieznaczną, przeszkadzającą ścianą. Ten obiekt należał do lorda Rosiera, do którego rodzina Bulstrode miała nieznaczne wątpliwości moralne. Wprawdzie Rinnal zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że w dzisiejszych czasach, czasach niespokojnych, wojennych należy schować swoją dumę i niektóre zatargi, by czerpać odpowiednie korzyści ze swoich znajomości, aczkolwiek nie zawsze można było sobie na to pozwolić.
- Apropos tego, Deirdre... - Między słowami napił sie odrobiny wina z przyniesionego chwilę wcześniej kieliszka. - Chciałbym poprosić się o pewien rodzaj dyskrecji w przypadku naszej współpracy. Nestor, Sir Dagonet nadal żywi do lorda Rosiera pewien rodzaj... Urazy. Z powodu narażenia na niebezpieczeństwo naszej rodziny. - Przyznał. Niestety historia jego drogiej kuzynki, Izoldy, odbiła się echem wśród szlachty, a Sir Dagonet jasno przekazał, że przez to nie chce utrzymywać już dobrych stosunków z rodem francuskiego pochodzenia. - Sądzę, że informacja o opłacaniu przez niego byłaby niezbyt przyjemną wieścią, dlatego chciałabym, byś postępowała z naszą współpracą rozważnie. - Przyznał. Nie był pewien tej renomy niestety - z jednej strony doskonale wiedział, że informacja o pracy przy tak ogromnym projekcie na pewno podniesie jego kwalifikacje, aczkolwiek rycerze mieli to do siebie, że nie zapominali, a Sir Dagonet jest nestorem wyjątkowym - rozsądnym, mądrym, ale również nieśmiertelnym, dlatego też mówiono małym Bulstrode'm, zwłaszcza chłopcom, że ich ród, nieważne co stanie się z innymi, zawsze przeżyje. Że ich wola pochodzi od woli człowieka, który prowadzi ich od początków ich istnienia, nie ma większej, a sir Dagonet wrócił własnie po to - by prowadzić ich dalej, wszystkie pokolenia.
- Z chęcią Ci to przedstawię, zrobię odpowiednie wyliczenia oraz sporządzę raporty konkurencji na ten temat. - Społeczność ekonomistów często wymieniała się informacjami. Niektórzy po prostu dbali o konkurencyjność cen, by rynek w magicznym świecie działał zawsze sprawnie. Przynajmniej niektórzy, dla innych była to po prostu tradycja, pewien rodzaj wsparcia.
Rinnal Bulstrode
Rinnal Bulstrode
Zawód : ekonomista
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Nie wiem o czym myśleć mam,
żeby mi się przyśnił taki świat,
w którym się nie boję spać.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6898-rinnal-bulstrode#180167 https://www.morsmordre.net/t6940-genann#182023 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7018-skrytka-bankowa-nr-1693#184423 https://www.morsmordre.net/t6956-rinnal-dagonet-bulstrode#182953
Re: Sala bankietowa [odnośnik]18.07.19 7:26
Lekko uśmiechnięta twarz Deirdre nawet nie drgnęła, gdy Rinnal poruszył temat niezgody pomiędzy rodami Bulstrode'ów i Rosierów. Wynikający z lat sprzecznej historii, bo z czegóżby innego? Przecież nie z powodu przysługi, jaką Tristan oddał szanowanej rodzinie, pozbywając się z gałęzi ich drzewa genealogicznego skazy, spróchniałego zawodu, jakim była Isolde. Zbyt dumna, by dostrzec swą słabość, zbyt głupia, by stawić czoła oczekiwaniom. Dei pamiętała dokładnie tamtą noc, krew buchającą z otwartych złamań, filigranowe ciało zamieniające się w krwawą masę, szczątki z satysfakcjonującym plaskiem uderzające o podłogę, dywan nabiegły krwią. To była jej pierwsza ważna misja, ich misja. Czy gdyby wtedy uciekła na dobre, mogłaby uniknąć obecnego stanu? - Do lorda nestora Rosiera - weszła Rinnalowi w słowo spokojnie, lecz zdecydowanie, poprawiając potknięcie językowe. Mogła nienawidzić go z całego serca, upatrywać w nim przyczynę upadku, pielęgnować żal, gniew i odrazę, lecz zarazem oddawać mu pełny szacunek, należący się czarodziejowi jak nikomu innemu. Rozdzielała sprawy boskie od spraw przyziemnych, prywatnych, choć czyniła to z wewnętrznym trudem. - Sir Dagonet jest mądrym człowiekiem, na pewno wyciągnął odpowiednie wnioski z ostatnich wydarzeń - odparła powoli, ciągle nie zmieniając wyrazu twarzy; nie dając po sobie poznać, że i ona przyłożyła rękę do teoretycznej urazy nestora Bulstrode'ów. Czasy się zmieniały, polityka także i nawet konserwatywny duch musiał pojmować, że z tak silnym reprezentantem poważanego rodu należy nawiązać stabilną nić porozumienia, ba, wręcz wdzięczności. - Ale oczywiście rozumiem twą chęć dyskrecji, której, oczywiście, dochowam - odrobinę pogłębiła uśmiech: czyż nie w tym była najlepsza? Powiernica tajemnic, osłaniająca zdrady woalką zaufania, spijająca to, co najpodlejsze z ciał szlachciców, wiecznie cicha, dyskretna. Przymioty wyniesione z Wenus okazywały się zadziwiająco przydatne w dalszej, bardziej moralnej, karierze. - Doskonale - skwitowała więc nawiązaną współpracę, dostrzegajać w Bulstrodzie jeszcze więcej zalet: faktycznie mógł mieć lepszy wgląd w finanse innych przybytków od niej, poruszającej się raczej po salonach i reprezentacyjnych rozmowach niż szperającą w pilnie strzeżonych księgach rachunkowych za kulisami artystycznych przybytków. - Wszystkie dodatkowe informacje prześlę ci sową, drogi Rinnalu. Nie wahaj się do mnie napisać, odpowiem jak najszybciej będę mogła. Powiadomię też odźwiernych la Fantasmagorii, by zapewnili ci dostęp do biblioteki oraz gabinetu, tam znajdziesz niezbędne księgi, które, rzecz jasna, ze względu na swą zawartość nie mogą zostać wyniesione - przekazała z wyraźnym zadowoleniem, powoli podnosząc się z krzesła. Jak na swoje brzemienne gabaryty czyniła to dość zgrabnie, choć na bladych policzkach wykwitało lekkie zmęczenie. - Jestem pewna, że nasza współpraca okaże się satysfakcjonująca dla obydwu stron - skinęła czarodziejowi z szacunkiem głową, szczerze ciesząc się z chwilowej ulgi od skupienia się na kwestiach prywatnych. Tu, w Fantasmagorii, znów mogła poczuć się profesjonalistką, skupioną na konkretnych zadaniach.

| zt


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Sala bankietowa [odnośnik]10.04.20 15:02
| 18 kwietnia

Czy istniał lepszy czas do świętowania? Bardziej sprzyjający uroczystemu zadowoleniu okres? Deirdre miała wrażenie, że Londyn w końcu, po upływie kilku przygnębiających dekad, odradza się, powstaje z martwych, wznosi się nad popiołami spalonych, mugolskich domostw. I to nie jak parchaty feniks, którego terroryści samowolnie przywłaszczyli na metaforycznego patrona, a raczej jak nieśmiertelny smok, prastara bestia, zrzucająca z siebie starą skórę, by w pełni chwały rozpostrzeć skrzydła na nocnym niebie. Rozświetlonym setkami gwiazd, srebrzystą poświatą księżyca i setkami lewitujących świec, ozdabiających rozkwitający ogród na tyłach la Fantasmagorii. Natura odradzała się, emanowała świeżym pięknem, jeszcze niewinnym i dalekim od zmysłowej pełni kolorów, lecz i tak na swój sposób odurzającym. Deirdre zazwyczaj nie zwracała uwagi na takie detale, ale ostatnie zwycięstwa popleczników Czarnego Pana, wystawione listy gończe oraz inne działania Ministra Malfoya napełniały ją radosną uważnością. Tak, jakby chciała na zawsze zapamiętać pierwszą wolną od brudu wiosnę, zwiastującą nadejście sprawiedliwych rządów, pozwalających czarodziejom na rozpoczęcie lepszego, pełniejszego życia.
Nie bez znaczenia była także typowa dla pracoholiczki drobiazgowość, z jaką przygotowywała wiosenny bankiet, mający otworzyć nowy sezon w la Fantasmagorii. Pąki kwiatów, soczysta, jasna zieleń krzewów, nieco chłodny, ale ożywczy wiatr; Mericourt znów zdecydowała na przeniesienie części uroczystości na zewnątrz, w odpowiedni sposób zabezpieczając zaklęciami wrażliwe szlachcianki przed przeziębieniem. Magiczna bariera chroniła przed wieczorną mżawką, a spływające po niewidzialnym sklepieniu krople, rozjaśnione blaskiem świec, dodawały miejscu niebywałego czaru. Madame lawirowała pomiędzy zachwyconymi gośćmi opery, dbając o to, by nikomu nie brakowało drogich napitków, egzotycznych przekąsek ani towarzystwa do rozmowy. Po obchodzie części ogrodowej, powróciła jednak do wystawnej sali: zwinnie pokonała kręte, marmurowe schodki, poprawiając ściśle oblekającą ciało długą, szmaragdową suknię stylizowaną na qipao. Powróciła do swej dawnej sylwetki, pełniejszej jednak i bez wątpienia zdrowszej niż przed kilkunastoma miesiącami. Nikt już nie mógł uznać skośnookiej kobiety za zabiedzoną, co nie oznaczało, że pragnęła przyciągać wzrok. Wręcz przeciwnie, miała być zawsze pod ręką, gotowa zapewnić gościom la Fantasmagorii rozrywkę oraz odpowiedzieć na wszelkie pytania, nie narzucając przy tym swej obecności. Część stałych bywalców opery znała ją jednak, ceniąc prowadzone rozmowy oraz egzotyczny, tajemniczy urok opiekunki artystycznego przybytku - jeden z gości, siwowłosy lord Fawley, przywołał ją właśnie do siebie.
Początkowo nie rozpoznała mężczyzny, który stał przy staruszku: dopiero, gdy podeszła bliżej, wymieniając drobne uprzejmości, spostrzegła, że niezbyt zachwycony z towarzystwa wiekowego malarza dżentelmen to Francis Lestrange we własnej, nieskromnej osobie. Deirdre nie dała po sobie poznać, że ujrzenie dawnego pracodawcy w jakikolwiek sposób zmieniło jej nastrój; konwersowała gładko i śpiewnie, dopiero gdy lord Fawley udał się w poszukiwaniu swej małżonki przeniosła wzrok na luksusowego sutenera. Prędzej czy później musieli się tu spotkać, przewidywała to, ale ciągle liczyła na łut szczęścia, łaskawie separującego ich ścieżki. - Lordzie Lestrange, mam nadzieję, że bankiet trafił w lorda gusta, a wiosenny występ syren sprawił wiele przyjemności - powiedziała uprzejmym, przyjaznym tonem, mierząc Francisa uważnym wzrokiem. Pomimo pozornego spokoju serce przyśpieszyło rytmu, dopasowując się do melodii wygrywanej za ich plecami przez członków Magicznej Orkiestry Londyńskiej, zatrudnionych specjalnie do umilenia wosennego wieczoru.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Sala bankietowa [odnośnik]10.04.20 20:04
Nigdy nie rwałem się do polityki i nigdy też nie sądziłem, że pewnego dnia nasze drogi się splotą. Lata praktyki w unikaniu niechcianych powinności i lawirowaniu między mniej lub bardziej uciążliwymi obowiązkami natchnęły mnie pewnością siebie tak wielką, że w którymś momencie nastąpiło to, co nieuchronne.
Śmierć przed uduszenie.
Dławię się za dużym kęsem i padam twarzą na stół a w kącikach ust mam pianę. Kość staje w gardle lub raczej kością w gardle staje mi ta cała polityka. No to co, dyskretna ewakuacja z towarzystwa, dwa palce do w górę (słowo harcerza!) i już, zwracam się w odpowiednią stronę.
Chciałbym, naprawdę. Tylko że to nie jest wcale takie łatwe.
Nawet bycie obserwatorem przytłacza, bo choć mamy wiosnę, to tafla Serpentine Lake pozostaje spokojna i niezmącona. Nie ma fal, nie ma kręgów, woda nie chlupocze, dzieci w czapkach naciągniętych na uszy nie puszczają kaczek i nie gwiżdżą na złość swym opiekunkom. Londyński krajobraz się naruszył, brakuje w nim zwyczajnie setek stóp w błyszczących mokasynach (mężczyźni) pantoflach na niewysokim obcasie (kobiet) i zabrudzonych butach (dzieci), przemykających gdzieś pomiędzy i od zawsze. Wiatr chłoszcze kamienice, ale to ja się czuję, jakbym dostawał w mordę, wysokich budynków z fasadą elegancką jak moje niedzielne ubranie to nie dotyka - mnie, jak najbardziej. Czuć to przerzedzenie, czuć je w kościach, łupie, jak przy zmianie pogody, chociaż prognozy są stałe. Nie zanosi się na słońce, nie w najbliższym czasie.
Głupio mi za te górnolotne myśli, bo i tak stoję obok, zaangażowany jedynie nazwiskiem w czystki na ulicach. Jeśli ktoś spyta - zależy kto - umywam ręce, ewentualnie gratuluję dobrej roboty, a to i tak mnie przerasta. Próbowałem chodzić z zamkniętymi oczami, ale zaliczenie pierwszego słupa (latarni) daje mi do myślenia. Tak nie można, więc zamiast wałęsać się i plątać po ulicach, wybieram lokale o dobrej sławie, tam, gdzie przemknę niezauważony. Tam, gdzie drogich szat jest w bród, a arogancko zadartych podbródków jeszcze więcej, gdzie bryluję wśród równych sobie, tylko zapatrzonych w innym kierunku.
Wieczorny raut w Fantasmagorii ma być nagrodą za moją cierpliwość. Kolejne targowisko próżności, lecz tym razem na moich zasadach, w klimacie bliskim domowemu i co ważniejsze, zlokalizowane nieopodal londyńskiego portu, gdyby jednak słabość uderzyła we mnie nagle i ze zdwojoną siłą. Wtedy: zimny prysznic albo rundka rozgrzewającej whisky i równie ciepłe ciało przysadzistej kelnerki z pierwszej lepszej tawerny. Mam na siebie plan, taki na bieżąco, na ten wieczór, ranek ledwie majaczy, odległy jak horyzont. Prawdopodobnie dlatego, że dopiero po siódmej.
Nie przeszkadza mi to w wypiciu kieliszka wina jeszcze przed balem, asekuracyjnie wprawiam się w dobry nastrój i w takim też wybieram się na balety. Włosy ułożono mi przed południem, obecnie są znowu w jakimś dzikim nieładzie, lecz koszula jest czysta i świeża. Może trochę skromna, jak na szlacheckie standardy; jeśli przyjdzie mi się tłumaczyć, wspomnę, że zwyczajnie nie chcę przyćmić gwiazd wieczoru. Na bankiecie brakuje mi Evandry, lecz cóż, wypoczywa w domu i nie mogę mieć jej tego za złe. Lepszego towarzystwa od niej nie znajdę, to pewne, ale kulturalnie staram się ukrywać znudzenie erratą lorda Fawleya o prymacie Turnera nad Bonnardem (zacietrzewienie staruszka aż mnie rozczula). Za chwilę, pięć minut grzecznie przeproszę i zaszyję się razem z syrenami, odwiedzę Partenopę i opowiem jej kolejne bajki o Wyspie Wight, zabiorę ją gdzieś daleko, z dala od ignorantów pukających w szybę. Taki mam zamiar, dzwoniąc palcami w zgrabny kieliszek od szampana już myślami błąkam się po korytarzach Fantasmagorii i bawię Małą Syrenkę - do czasu. Leciwy Fawley przywołuje do nas opiekunkę baletu, przedstawia Madame Mericourt, a po chwili znika, zostawiając mnie z nią sam na sam. Z Deirdre.
Zachowuję kamienną twarz (moja specjalność, tym razem nieironicznie zważywszy na mą dolegliwość) i czuję mimowolne spięcie całego ciała. Niezgoda, protest - nie podoba mi się, że ona tu jest. Tristan się z nią widywał, Tristan ją porwał - tyle z naszej umowy i dwutygodniowego okresu wypowiedzenia - Tristan ją tu umieścił. Może czasami jestem głupkowaty, ale nie głupi, dwa do dwóch dodać potrafię: wychodzi cztery. Mam rozwiązanie: mąż mojej siostry pluje jej w twarz.
-Syreny wolę oglądać na wolności, Deirdre - odpowiadam sztywno, choć także uprzejmie. Tu nie rozpętam awantury, prawdopodobnie nie urządzę jej w ogóle - dla dobra Evandry. Wstydzę się, za Rosiera, za siebie. Jaj nie mam.


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Sala bankietowa - Page 18 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Sala bankietowa [odnośnik]12.04.20 20:05
Gładkie uśmiechy, jeszcze gładsze słowa - może naprawdę miała coś z węża, z żmii o trujących kłach, wyślizgującej się bez szwanku z najtrudniejszych pułapek, nieuchwytnej, budzącej niechętną fascynację; stworzenie o zaskakująco ciepłej i przyjemnej skórze, pozornie bezbronne. Dziwne, do jakich refleksji zmuszała ją konfrontacja z przeszłością, zaklętą w osobie specyficznego władcy Wenus. Spotkanie go w la Fantasmagorii było kwestią czasu, lecz mimo wyobrażeń nie potrafiła pozbyć się wrażenia, że Lestrange tu nie pasuje. Irracjonalne, ubrany był elegancko, rozsiewał wokół siebie aurę krotochwilnej nonszalancji typowej dla rodu z wyspy szaleńców, nie rozpoczął też dziś żadnej burdy, nie napastował tancerek ani nie sprał po pysku innego narwanego dżentelmena; powinna mu więc pogratulować? Sama nie wiedziała, co zrobić z otrzymanym od losu fantem, rozumiała jednak, że to spotkanie mogło przynieść tyle samo korzyści, co strat. Zależnie od tego, jak je poprowadzi, jak rozegra talię znaczonych kart. W tym przypadku pas był równie rozsądny co szaleńcza gonitwa nieistniejącymi asami, nie mającymi szans, by wypaść z wąskiego rękawa, skrywającego Mroczny Znak.
Krótko ważyła w głowie wszelkie za i przeciw, gonitwę myśli ukrywając za równie kamienną maską, choć daleką od marmurowej, chłodnej lub niechętnej. Potrafiła być słodka, gdy chciała. Ujmująca. Uprzejma. Urocza. A on - doskonale zdawał sobie z tego sprawę. I swego czasu doskonale na tym zarabiał. - Tu są wolne. Z własnej woli stały się gwiazdami la Fantasmagorii, prowadzą żywot wręcz niebiański. Spełniają się w swych pasjach, otaczane są uwielbieniem - odparła miękko, odpowiadając najpierw na pierwsze takty płytkiej pogawędki. Goście baletu uwielbiali Wielką Trójkę; kapryśną, owszem, ale czującą się tu jak w domu, opływającą, dosłownie, we wszelkie luksusy. - Syreni taniec w odpowiedniej aranżacji muzycznej na pewno jest równie piękny, co ten w naturalnych akwenach - dodała tym samym tonem, splatając dłonie na podołku. Nie spuszczała z Francisa wzroku, śledząc cień zarostu na policzkach, nowe zmarszczki w kącikach oczu i dziwne spięcie żuchwy. Nie był zachwycony jej widokiem, cóż, nie dziwiła mu się. - Mam nadzieję, że nie ma między nami złej krwi, Francisie - postanowiła w końcu porzucić mdłe konwenanse. Odrobinę ściszyła głos, nie na tyle jednak, by konwersacja z lordem Lestrange wydała się komukolwiek podejrzana. - Rozstaliśmy się w nagłych okolicznościach, lecz wiem, że złota ci nie zabrakło - dodała, próbując wybadać grząski teren, operując niezbędnymi eufemizmami. Przesadna troska, ale tłum wokół gęstniał, najbezpieczniejsza przestrzeń do rozmowy wydawała się więc istnieć na parkiecie. - Uczynisz mi tę przyjemność i poprowadzisz mnie do tańca? - spytała, jak zwykle pierwsza wychodząc z inicjatywą; panie proszą panów. I, co w przypadku Deirdre niecodzienne, czekają na odpowiedź. Przywykła już do wydawania rozkazów, posłuchu, który uzyskała wśród Rycerzy Walpurgii, nie znajdowała się jednak w wygodnych ramach organizacji, a na artystycznym świeczniku. Licząc, że zdoła załagodzić dawne animozje. - Ja też radzę sobie bardzo dobrze. Dbam o to miejsce. To ciężka praca, wymagająca, podlegająca ciągłej ocenie krytycznych artystów, utalentowanych dam i roszczeniowych mentorów, ale sprawia mi satysfakcję - kontynuowała miękko - tak, jakby zadał to uprzejme pytanie o jej późniejsze losy - niefrasobliwym tonem, zgrabnie poruszając się po powierzchni niebanalnej konwersacji. Drugie dno rozpościerało się po śliskiej powierzchni, zamarzniętej pod wpływem spojrzenia Deirdre, jednocześnie ostrzegawczego i...odrobinę urażonego? Mimo wszystko Francis był bolesnym przypomnieniem najtrudniejszego okresu jej życia; reliktem wstydliwej, niewygodnej przeszłości, o jakiej chciałaby zapomnieć. Najlepszym rozwiązaniem byłoby pogrzebanie każdego, kto bywał w Wenus, żywcem, lecz ta opcja nie wchodziła w grę. Przelewanie błękitnej krwi zakrawało o herezję, zwłaszcza w przypadku Francisa. Brata Evandry, szwagra Tristana, ojca przyszłych pokoleń Lestrange'ów, mających kontynuować dzieło czystości oraz potęgi najwspanialszych czarodziejów.


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins


Ostatnio zmieniony przez Deirdre Mericourt dnia 13.04.20 17:01, w całości zmieniany 1 raz
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 37 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 56 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt

Strona 18 z 24 Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19 ... 24  Next

Sala bankietowa
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach