Wydarzenia


Ekipa forum
Flamborough
AutorWiadomość
Flamborough [odnośnik]12.12.18 2:45

Flamborough

Niewielka mugolska wioska Flamborough położona jest nad wschodnim wybrzeżem hrabstwa Yorkshire; zamieszkuje ją tylko kilku czarodziejów oczarowanych rybołówczymi możliwościami umiejscowionego tutaj morskiego brzegu. Czasem dopływają tutaj nawet jeżanki. Punktem nawigacyjnym tego miejsca jest błyskająca bielą latarnia morska z 1669 r. Zachwycająca przyroda nosi znamiona dzikiej, woda wydaje się przejrzysta, a roślinność nienaruszona - zwierzęta też śmielej wynurzają się z zarośli. Niewielu tu turystów, niewiele więcej mieszkańców.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Flamborough Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Flamborough [odnośnik]12.12.18 3:14
Bagna. I trochę więcej bagien. Właściwie - mnóstwo bagien, nie do końca tego się spodziewał, kiedy obierał za cel podróży latarnię morską Flamborough; oddalona od ludzkich siedlisk była przecież czynna, więc dojście do niej nie powinno być trudne. Czy jednak w dzisiejszych czasach mógł mówić o czymś, co pewne, wiadome lub typowe? Anomalie burzyły naturalny porządek wszechrzeczy, a nadchodząca wojna była jak przyprawa, którą ktoś posypał przestrzeń, by zaostrzyła się mocniej. Kiedy odnaleźli ścieżkę, odkrywając, w jak niebezpiecznym jest stanie, już wiedział, że czeka ich podróż marzeń. Brodząc zanurzony po kolana w bulgoczącym bagnie, nie wiedząc, co mogło żyć na jego dnie, nie zawiódł się ani odrobinę.
Swojego partnera po raz pierwszy spotkał na umówionym miejscu, w jedynym pubie znajdującym się w pobliskiej wiosce - po raz kolejny zaskoczony tam, jak niewiele wiedział o pozostałych zakonnikach, towarzyszach broni. Nie miał dużo wolnego czasu, spotkania towarzyskie odkładał na później, a później nie nadchodziło nigdy. Wiedział za to, że Aldrich był uzdolnionym uzdrowicielem i wiedział też, że miał nieletnie dziecko - Neala rozważała podjęcie pomocy, pracy jako opiekunka. Zapewne wtedy tak naprawdę po raz pierwszy rozmawiali - choć listownie - podpisał siostrze oświadczenie, że przeciwko podjęciu przez nią pracy nie miał nic przeciwko. Nie potrzebowali tego, ale był zdania, że odpowiedzialności, tak jak wartości pieniądza, należało się uczyć od najwcześniejszych lat. A Neala - Neala była prawie dorosła, niezależnie od tego, że prawie robiło niekiedy wielką różnicę. Nie znał się ani na dzieciach ani na kobietach  - nie dostrzegał tej różnicy. Na powitanie ze zdecydowaniem uścisnął jego dłoń, nim wspólnie obrali właściwy kurs.
Brudny, monotonny i lepki kurs.
Czarodziejska szata, ubrudzona bagnem, przylegała do ciała mocno; miał nadzieje, że ten brud składał się jednak w głównej mierze z rozmokłej ziemi, z niczego innego. Czarodziejska szata obklejona bagnistymi grudami wydawała się przede wszystkim ciężka i niewygodna. Brudna i śmierdząca też była - ale to nie przeszkadzało mu aż tak. Był człowiekiem praktycznym, myślał o zadaniu i o tym, by wykonać je jak najlepiej, dobrze dopasowany strój był oczywistą częścią tego zadania. Nim zeszli niżej, odnalazł w leśnej ściółce gałązkę i podał jej kraniec Aldrichowi - trzymając się tego samego mieli większą szansę sobie pomóc, jeśli któreś z nich trafi na grzęzawisko.
- Jeśli wierzyć mugolom z wioski, ta droga na skrót powinna się zaraz skończyć  - odezwał się po dłuższym milczeniu. - Widać skarpę, spróbujmy się na nią wspiąć i wyjrzeć za zarośla. Latarnia nie powinna być daleko. - Nie powinna, ale czy była? Bez entuzjazmu spojrzał na dryfującą w pobliżu kłodę, aż prosili się o towarzystwo błotoryjów, a on nie odróżniłby ich od śmieci na bagnie nawet, gdyby ten rozdziawił przed nim paszczę i odgryzł mu nogę. Dotarcie pod skarpę nie było trudne - ale podciągnięcie się na jej brzeg już znacznie trudniejsze. Bagno ciągnęło go w dół, siła ciążenia pragnęła zachować go częściowo zanurzonego, a przesiąknięte brudną wodą ubranie niczego nie ułatwiało. Zdołał się jednak podciągnąć - wypuszczając już z rąk gałązkę trzymaną przez McKinnona, a chwytając się sękatej łodygi jednego ze starszych drzew. Dopiero znalazłszy się na suchym gruncie - przykucnął znów na skraju skarpy, wyciągając lewe - zdrowe - ramię w kierunku towarzysza.
- Daj mi rękę, pomogę ci.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Flamborough [odnośnik]28.12.18 18:32
Gdyby miał być zupełnie szczery, nie pamiętał aurora Weasleya ze swego pierwszego i jedynego dotychczas spotkania Zakonu. Wielu z twarzy Zakonników w ogóle nie miał okazji zobaczyć, a z tych, które widział sporo uleciało mu z pamięci z czasem. Rozpoznał Brendana właściwie tylko dzięki przeczuciu i podobieństwu, jakie łączyło go z młodszą siostrą. Jego czarodziejskie szaty także okazały się pomocne – wśród nielicznych zgromadzonych w pubie maruderów trochę rzucała się w oczy. Bez zbędnych pogaduszek Brendan wtajemniczył Ala w szczegóły powierzonej im misji i ruszyli w drogę do latarni morskiej.
Piechur jest z Aldricha mniej więcej taki jak z koziej dupy trąba, więc przez bagna wlókł się pokracznie i powoli – pójście tą drogą okazało się zatem niekoniecznie skrótem, a raczej utrapieniem dla nich obu, połączonych pokrzywioną gałęzią w nieporadną, ale przynajmniej poruszającą się w przód parę. Ale skąd mogli wiedzieć, że tak będzie? Za przewodnika mieli tylko domysły i strzępy informacji uzyskane od tych bardziej pomocnych z mugoli zamieszkujących pobliską wieś. Aldrich nie mógł winić ich za nieufność – musieli wyglądać jak dwójka cudaków przychodząc do małego pubu dla miejscowych w ubraniach, które tylko w Hogsmeade albo na Pokątnej nie wzbudziłyby żadnego zdziwienia. Na szczęście nie musieli się długo przejmować swoją prezencją, wyglądało bowiem na to, że kierują się tam, gdzie nie pójdzie nikt inny o zdrowych zmysłach. Tak przynajmniej powiedziałby Aldrich sądząc po bagnistych terenach i zwalonych drzewach utrudniających im drogę. Nie ma co ukrywać, że zasapał się zdrowo przy pokonywaniu dystansu dzielącego ich od latarni, a bez Brendana pewnie dawno by już utknął w mokradłach na dobre. Dlatego też z wdzięcznością chwycił go za rękę i wciągnął się na skarpę z pomocą aurora.
- Wielkie dzięki. – wydyszał żałośnie, zupełnie bezcelowo otrzepując nogawki z cuchnącej breji, w której brodzili stanowczo zbyt długo jak na jego gust przyzwyczajony do szpitalnej czystości. Odetchnął i rozejrzał się za górującą nad krajobrazem sylwetką latarni. Odnalazł ją wzrokiem bez trudu, a zatem Brendan także musiał ją dostrzec.
- To co, idziemy dalej? – zagadnął, uznawszy, że nie ma co zwlekać.
Łudził się, że stąpając po stabilniejszym gruncie będzie im chociaż trochę łatwiej, ale okoliczności przyrody stłamsiły tę nadzieję bardzo szybko. Latarnia nie wydawała się nawet bardzo odległa, ale w ciągu kilkunastominutowej wędrówki porządnie wytargał ich nadmorski wiatr, a bijące o skalisty brzeg fale nie zostawiły na nich suchej nitki. Aldrich wlókł się ku latarni jak na ścięcie, ostatnie kroki stawiając niemal po omacku – słona woda piekła go już nawet w oczy, które ciągle mrużył.
Po napotkanych dotychczas trudnościach, dotarłszy do drzwi latarni Aldrich spodziewał się co najmniej, że drzwi będą musieli wyważyć kopniakiem albo Bombardą. Sięgnął do klamki zdecydowanym gestem, by szarpnąć za nią z całą swoją mierną mocą. Srogo się zdumiał, kiedy wystarczyło, by tylko jej dotknął, a drzwi jakby same się otworzyły. Szeroko otwarte ze zdziwienia oczy skierował na Weasleya. Liczył, że auror miał bezdyskusyjnie lepszy zmysł do czarnomagicznych zasadzek i podejrzanych spraw, z którymi Aldrich – dziękując za to codziennie losowi – nie miewał zwykle styczności. Uzdrowiciel czekał więc, aż jego towarzysz rozsądzi, co dalej.
Aldrich McKinnon
Aldrich McKinnon
Zawód : uzdrowiciel
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I am and always will be the optimist. The hoper of far-flung hopes and the dreamer of improbable dreams.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4821-aldrich-mckinnon https://www.morsmordre.net/t5110-poczta-aldricha https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f123-earl-s-court-road-17-3 https://www.morsmordre.net/t6054-aldrich-mckinnon
Re: Flamborough [odnośnik]28.12.18 19:37
Mocny uścisk na ręce Aldricha, wysunięta w przód proteza, by i jej mógł się w razie czego chwycić, pozwoliły pomóc mu wyjść na brzeg; obydwoje byli zmęczeni, choć słabsza kondycja Aldircha nie umknęła uwadze Brendana, nie była też zaskoczeniem, uzdrowiciel z pewnością miał inne priorytety.
- W porządku? - Na suchym gruncie otrzepał się z błota i zacisnął brzeg szaty, wyciskając z niej brudną wodę - ciężkie ubrania obniżały refleks, a oni nie mogli wiedzieć, co będzie czyhało na nich w środku. Igranie z anomaliami nie mogło być bezpieczne, wiedział o tym: zbyt dużo o nich słyszał i jeszcze więcej widział, by kierować się podobną naiwnością. - Byłoby prościej, gdybyśmy zabrali ze sobą miotły - westchnął, nad tym bagnem można było po prostu przelecieć o suchej nitce, ale do tego trzeba byłoby być gotowym na podobną przeprawę: nie sądził, że będzie to konieczne. Nie wiedział też, że jego kompan z miotłą nigdy się nie zaprzyjaźnił. Skinął głową, powinni ruszać w dalszą drogę. Znów dłuższą, niż się tego spodziewał. Ostateczne jednak wieża latarni zamajaczyła przed nimi całym swoim majestatem; Brendan na krótko zapatrzył się na wysokie fale bezlitośnie uderzające w pobliski brzeg - potęga żywiołu wydawała się niesamowita, niepowstrzymana, potężna. I niepokojąca, morze rozbudzone anomalią mogło być niesamowicie groźne. Aldrich w tym czasie spróbował szarpnąć drzwi - niepotrzebnie, odchyliły się same.
- Powinniśmy być ostrożni - stwierdził oczywistość, przeciągając spojrzeniem wzdłuż futryny - może ktoś nas ubiegł - Wróg? Nieprzyjaciel? Rycerze Walpurgii, jak tamtego dnia Jackie i Alexa; a oni byli wykończeni przedłużającą się wędrówką. Mówił cicho, szeptem, nie chcąc zdradzić swojej obecności przed potencjalnym nieznajomym. Już od pewnego czasu szedł z różdżką w ręce, teraz jedynie wzmocnił uścisk na jej rękojeści, gotów do wyprowadzenia ataku - bądź wywołania innego efektu. Skinął głową towarzyszowi i wszedł do wnętrza latarni jako pierwszy, ostrożnie stawiając kroki i mijając kolejne schody; wtem uderzyły go wspomnienia, wspomnienia klatki schodowje prowadzącej do mieszkania Benjamina, pokonywał ją słaniając się z nóg, zakrwawiony i bolały, po boju ze śmierciożerczym pomiotem, Craigiem Burkem. Przez chwilę poczuł się jak wtedy - spoglądając na szczyt schodów z niepokojem i lękiem, czy jest w stanie wyjść na samą górę.
- Też... czujesz się dziwnie? - szepnął, oglądając się przez ramię; nie zostawił McKinnona w tyle, rozdzielanie się byłoby nierozsądne - choć miał więcej siły, by pokonać przeszkodę, wolał przejść przez nią wolniej, ale razem z towarzyszem. We dwójkę zawsze mieli większe szanse na zauważenie potencjalnego zagrożenia. A tutaj - coś ewidentnie było dziwne. Inne. Niepokojące. Nie mogli pozwolić się temu poddać - musieli wyjść wyżej, na szczyt i dopełnić swojego zadania. A szczyt był ciemny i jeszcze bardziej niepokojący. Przeczucie nie myliło - ktoś znajdował się w środku. - Aldrich - szepnął, nie wyłaniając się jeszcze ze schodów całkiem, nie zdradzając ze swoją obecnością, a jedynie obserwując czarodzieja - bez wątpienia winnego. - Tam leży kobieta, ofiara, być może chodzi o jakiś czarnoksięski rytuał. Pomóż jej, ja odwrócę jego uwagę. - Musiało im się udać, kimkolwiek był ten człowiek, mógł zniweczyć ich plan, to on był najważniejszy, tuż przed życiem kobiety, która leżała w pomieszczeniu. Wpierw skrył się za mechanizmem znajdującym się pośrodku, potem - wyskoczył w bok, kierując różdżkę na swojego oponenta:
- Petryficus totalus - wyartykułował, kierując ku niemu kraniec różdżki.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Flamborough [odnośnik]28.12.18 19:37
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 11

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Flamborough HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Flamborough Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Flamborough [odnośnik]30.12.18 15:35
- Wszystko dobrze. – przytaknął zdawkowo, biorąc jeszcze kilka głębszych oddechów przed wejściem na wąską klatkę schodową. Oszczędził im obu komentarza, że gdyby zdecydowali się na lot, zapewne zwaliłby się z miotły na łeb na szyję przy pierwszym ostrym zakręcie – na aż tak tragiczną ciamajdę nie chciał wyjść. Brendan ruszył w końcu na górę jako pierwszy, a Al nie zwlekał z podążeniem za nim, chociaż ostrzeżenie aurora nie nastrajało go pozytywnie do dalszego ciągu wydarzeń. Nie musiał czekać zbyt długo, by zrobiło się znacznie gorzej niż przypuszczał.
Zaledwie po kilku krokach, tuż przy uchu usłyszał głos. Szept właściwie, tak był słaby i zbolały. Kobiecy, przerażająco znajomy. Nie mógł go słyszeć, ani tutaj, ani nigdzie – nie mógł, bo jego młodsza siostra nie żyła już od ponad dwóch lat, a jednak jakimś cudem to właśnie ona teraz mówiła do niego. Prosiła go o pomoc, której nie mógł już jej udzielić. Przypomniał sobie, jak widział ją w zimnym świetle szpitalnych lamp, ułożoną bezwładnie na stole. Nawet oparzenia smoczym ogniem nie mogły równać się z tamtym widokiem. W jednej chwili zebrało mu się na płacz i wymioty. Podniósł wzrok na idącego przed nim Weasleya, nie utrzymując jednak kontaktu dłużej niż zaledwie krótką chwilę. Dziwnie? Tak, to chyba mieści się w definicji. Kiwnął więc tylko głową i ruszył w dalszą drogę po schodach. Starał się nie sapać zbyt głośno, by nie zdradzić ich obecności w latarni, ale z każdym krokiem jego stopy robiły się coraz cięższe, a kiedy stanął na szczycie schodów miał wrażenie, że wraz z kolejnym wydechem wypluje na podłogę płuca. Zdawał sobie sprawę z tego, że to on ich spowalnia, Brendan musi na niego czekać i wprowadzić go do sali, gdzie czekało… no właśnie, co? Sądząc po tonie i zachowaniu aurora, domyślał się, że Weasley oczekuje towarzystwa. Bardzo liczył na własną pomyłkę i to, że kiedy pokona już ten milion schodów, będzie mógł je wszystkie od góry do dołu skląć jak przystało na Szkota, ale niestety – nie pomylił się ani na jotę. Serce podskoczyło mu do gardła na widok makabrycznych wzorów wymalowanych krwią. Obycie z jej widokiem wcale nie pomogło, ale udało mu się mimo wszystko utrzymać głowę na karku.
- Widzę. – odszepnął, zauważywszy sylwetkę skuloną na podłodze. Zajęło mu to dłużej niż zwykle ze względu na postać czarnoksiężnika. Wzniósłszy pierwsze od bardzo dawna modły do wszystkich znanych mu sił wyższych z prośbą, by przeciwnik skupił się na wytaczającym atak aurorze, odczekał chwilę i ruszył ku leżącej na podłodze kobiecie. Przemykał bokami, przeklinając w myślach swój wysoki wzrost – żeby choć trochę się ukryć, mocno się schylił i wyprostował nieco dopiero, gdy klęczał już przy kobiecie. Po szybkich oględzinach (które nawet na dobrą sprawę nie były potrzebne, skoro widział już, że krew kobiety pokrywała ściany latarni) uznał, że w pierwszej kolejności musi zająć się powstrzymaniem krwawienia. Wziął głęboki oddech przed wypowiedzeniem inkantacji. Ręka trzymająca różdżkę drżała mu zauważalnie, kiedy uniósł ją nad kobietą.
- Curatio Vulnera Maxima.
Aldrich McKinnon
Aldrich McKinnon
Zawód : uzdrowiciel
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I am and always will be the optimist. The hoper of far-flung hopes and the dreamer of improbable dreams.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4821-aldrich-mckinnon https://www.morsmordre.net/t5110-poczta-aldricha https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f123-earl-s-court-road-17-3 https://www.morsmordre.net/t6054-aldrich-mckinnon
Re: Flamborough [odnośnik]30.12.18 15:35
The member 'Aldrich McKinnon' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 39

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Flamborough HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Flamborough Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Flamborough [odnośnik]30.12.18 16:36
TUTAJ mamy rzuty czarnoksiężnika; petryfikus się nie udał, więc czarnoksiężnik w turze obrony zaatakował aldricha, później we własnej turze mnie - brendan w pierwszej turze ochronił aldricha i brendana (rzut na maximę w szafce), w drugiej atakuje; aldrich ma w tym poście dwa ruchy (możesz rzucić oba w poście, możesz jeden rzucić w szafce), brendanowi został jeden.

Zaklęcie Aldrchia leczy 24 ciętych, pozostało:

Obrażenia psychiczne: (50)
Tłuczone: siniaki (20)
Cięte: podłużne na nadgarstkach (36)
Złamania: lewa noga (50)



Fortel nie wyszedł, choć uzdrowiciel usiłował przemknąć niezauważenie ku rannej, Brendan nie wyprowadził ataku poprawnie - może wciąż pozostając w szoku po wizji przeszłości, jaka dopadła go w trakcie wspinaczki po schodach - teraz już wiedząc na pewno, że było ono efektem cudacznego rytuału, który wszak nie pozostawiał złudzeń - przez jego błąd czarnoksiężnik bez trudu najwyraźniej wykrył też skradającego się do kobiety McKinnona - to jego obierając sobie na cel ataku. - Aldrich - Ledwie Weasley dostrzegł, że ten spogląda w jego stronę - a auror natychmiast runął za Aldrichem (i kobietą) nagłym biegiem, zamierzając otoczyć kopułą zarówno siebie, jak i uzdrowiciela. - Protego maxima - wypowiedział pewnie, mocno, silnym głosem, a świetlista tarcza wchłonęła obie klątwy, nie pozwalając promieniom zaklęć sięgnąć ani jednego ani drugiego czarodzieja. Aldrich musiał zająć się kobietą - liczyły się cenne sekundy, a jej życie warte było więcej niż zeznania, których mogła udzielić - nie przyglądał się dłoniom McKinnona, nie usiłując patrzeć mu na ręce - musiał zająć się przeciwnikiem, rozproszyć go i skupić jego uwagę na sobie, oddając Aldrichowi pole działania. Musieli zadbać o jej przetrwanie - pomóc jej, a tego szubrawca doprowadzić przed oblicze sprawiedliwości; pozostawało mieć nadzieję, że jego obecność tutaj nie miała wiele wspólnego z rycerzami walpurgii, że ich tajemnice nie zostały wyniesione - że wciąż o niczym nie wiedzieli. Adrenalina pulsowała w skroniach, a serce biło zbyt szybko, kiedy wciąż czuł ciepło trzymanej rękojeści różdżki - i skierował ją w pierś przeciwnika, wypowiadając inkantację zaklęcia:
- Caeruleusio! - płynnie, szybko, ze stanowczością; promień zaklęcia miał sięgnąć jego klatki piersiowej i pozbawić tchu, wytrącić z koncentracji - nie wyglądał, jakby spodziewał się tutaj przeciwników i ten element musieli wykorzystać, nie dając mu czasu na odpoczynek. Podczas takich pojedynków nie było czasu na rozmyślania - musiał jak najprędzej osłabić i pokonać przeciwnika. Z niepokojem obejrzał się na towarzysza - i wreszcie na kobietą, upewniając się, że wciąż była żywa. Nie mogli wiedzieć, jak długo ten stan się utrzyma - ale musieli ją ochronić, to było ich obowiązkiem. A w jego sercu - zapłonął gniew, gniew wobec tego, który nie wahał się zbierać śmiertelnego żniwa wśród najbardziej bezbronnych. Jakim trzeba być sukinsynem, żeby robić takie rzeczy kobietom?


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Flamborough [odnośnik]30.12.18 16:36
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 28

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Flamborough HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Flamborough Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Flamborough [odnośnik]05.01.19 1:20
Głębokie rany na przedramionach kobiety zaczęły się zasklepiać pod wpływem jego zaklęcia. Uzdrowiciel odetchnął z ulgą, ale zanadto chyba zaufał losowi, który okazał się przewrotny jak zwykle. Cytując klasyka, zechciał z nimi grać w pokera i od razu zaczął od zabierania. Aldrich zbyt późno zorientował się, że to w niego wymierzony jest atak czarnoksiężnika.
Zaniedbał treningi. Spieprzył z nimi na całej linii i jakby tego nie usprawiedliwiał w międzyczasie – wylądował teraz z ręką w miejscu, w którym zdecydowanie wolałby jej nie mieć, a które jednoznacznie kojarzy się z potrzebami fizjologicznymi małych dzieci. Zupełnie jakby wniosek ten miał mu pomóc w stawieniu czoła czarnoksiężnikowi, Aldrich zmarnował na jego wysnucie kilkadziesiąt cennych sekund, może minutę, może więcej – i tylko aurorski refleks Brendana ocalił go od oberwania zaklęciem. Nie zdążył mu podziękować za interwencję; przyjdzie zresztą na to czas, kiedy już przeżyją pojedynek, uleczą kobietę i zrobią, co do nich należy. McKinnon uniósł różdżkę używaną dotąd w pokojowych warunkach szpitala, stworzoną i przyzwyczajoną do magii leczniczej, czując się przy tym jak dziecko błądzące we mgle.
- Expelliarmus! – wykrzyknął, chcąc rozbroić przeciwnika. Na zaklęciach obronnych chociaż trochę się znał, uznał zatem, że lepiej będzie podejść przeciwnika od tej strony, ofensywę zostawiając dla doświadczonego Brendana.
Aldrich był roztrzęsiony. Rozsądek i znajomość własnych niedociągnięć i słabości sugerowały mu, że nie powinien się rozpraszać. Chociaż jego pierwsza próba uleczenia ran kobiety skrzywdzonej przez czarnoksiężnika zakończyła się sukcesem, wciąż krwawiła, a na dodatek jedna z jej nóg była ułożona pod dziwnym kątem, jednoznacznie sugerując złamanie kości udowej – musiała potwornie cierpieć.
- Curatio Vulnera Horribilis – nie mogąc wiedzieć, czy nie popełnia właśnie błędu, który obu ich będzie słono kosztował, zdecydował się na inkantację leczniczą. Jego obowiązkiem i umiejętnością było przede wszystkim leczyć – a tu miał komu pomóc, czy więc miał w ogóle wybór? Przez myśl przeszło mu tylko – co będzie z dzieckiem, które zostawił pod opieką obcych w domu, jeśli następnym razem Weasley nie zdąży z obroną, a jego liche starania, by obezwładnić wroga nie wystarczą?

#1 - expelliarmus
#3 - curatio vulnera horribilis
Aldrich McKinnon
Aldrich McKinnon
Zawód : uzdrowiciel
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I am and always will be the optimist. The hoper of far-flung hopes and the dreamer of improbable dreams.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4821-aldrich-mckinnon https://www.morsmordre.net/t5110-poczta-aldricha https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f123-earl-s-court-road-17-3 https://www.morsmordre.net/t6054-aldrich-mckinnon
Re: Flamborough [odnośnik]05.01.19 1:20
The member 'Aldrich McKinnon' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 27

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Flamborough HXm0sNX

--------------------------------

#3 'k100' : 99

--------------------------------

#4 'Anomalie - CZ' :
Flamborough HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Flamborough Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Flamborough [odnośnik]08.01.19 1:50
Kości: W Aldricha leci Adolebiteqe za 100, febris nie wyszło, za to czarnoksiężnik został ranny [45 pkt obrażeń]; Brendan  próbował ochronić Aldricha, ale mu nie wyszło.

Jego dłoń znów się omsknęła, lewa ręka wciąż nie nosiła pewności utraconej prawej; niecelny urok nie wydobył z jego różdżki żadnej smugi; przeciwnik stał naprzeciw niego i, co gorsza, skierował różdżkę w jego towarzysza. McKinnon musiał zająć się postronną ofiarą, nie miał czasu na tę walkę - jej życie zależało przecież od jego nagłej interwencji. Sukinsyn, pewnie zdawał sobie z tego sprawę i chciał uciszyć swoją ofiarę - na wszelki wypadek. Zbierał się w nim gniew, zbierała nienawiść, zwyrodnialcy tacy jak on nie zasługiwali na to, aby żyć. Expeliarmus jego towarzysza chybił, a czarnoksiężnik poczyniał sobie coraz śmielej.
- Protego maxima - wyinkantatował pewnie, ze stanowczością, nie ruszając się z miejsca - zamierzając osłonić uzdrowiciela przed promieniem zaklęcia - bezskutecznie, wypowiedzianą w pośpiechu formułę porwał wiatr, a McKinnon - musiał poradzić sobie z tym sam. Licha ścianka kopuły była stanowczo zbyt wąska, by osłonić czarodzieja - podtrzymywanie jej mijało się z celem. Przeklął siarczyście w myślach, nie wyglądało to dobrze - miał nadzieję, że jego kompan zdoła ochronić się sam. Wtem czarodzeij skierował się przeciwko niemu samemu - nie poradziwszy sobie z mocą, po którą sięgnął. Czarna magia wymknęła się spod kontroli ich przeciwnika, widocznie odejmując mu sił, osłabiając i wystawiając na atak. Musieli działać szybko - pokazał już, że zdolny jest do wszystkiego. Musiał wyprowadzić skuteczny atak, który nie pozwoli mu ponownie skoncentrować się na uzdrowicielu. Dziewczyna musiała przeżyć - nie tylko dlatego, że była cennym źródłem informacji, była zbyt młoda na śmierć. Wystąpił pół kroku w przód, ignorując coraz silniej pulsującą w skroniach adrenalinę, ponawiając inkantację:
- Petryficus totalus! - W nadziei, że błysk promienia ugodzi przeciwnika prosto w pierś, korzystając z jego chwilowej dekoncentracji wywołanej osłabieniem. Widywał już czarodziejów w tym stanie - otępionych potężną magią, potężniejszą, niż sądzili, ale i znacznie bardziej złowrogą. Widział bladość jego twarzy, potrafił ją wyczuć, rozpoznać, potrafił zrozumieć jej grymas; własnie pochłaniał go koszmar, spadał w otchłań bez dna, siłując się z samym sobą. Wzmocnił uścisk na rękojeści różdżki, utkwiwszy wzrok w jego oczach - chcąc wyłapać jego spojrzenie, zapamiętać; nie zamierzał pozwolić mu ani wygrać ani uciec, ale gdyby coś poszło nie tak - zamierzał go znaleźć.


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Flamborough [odnośnik]08.01.19 1:50
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 33

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Flamborough HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Flamborough Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Flamborough [odnośnik]08.02.19 0:04
walka

Nie zdołał ochronić Aldricha - nie ochronił się również on sam; wiązka zaklęcia ugodziła w pierś uzdrowiciela, a Brendan ni oglądał się za siebie - skupiał się na swoim celu, na mężczyźnie, który stał przed nim, z różdżką wciąż uniesioną do walki. Zaszedł przed Aldricha, chcąc osłonić go samym sobą, nie pozwolić obcemu na wyprowadzenie kolejnego ataku - nie słyszał już jęków dziewczyny, nie słyszał jej ciężkiego oddechu i choć próbował wmawiać sobie, że odgłosy zagłusza szum morskich fal, dobrze wiedział, że nie było to prawdą. Aldrich nie był w stanie dłużej się nią zajmować - stracili ją; krwotok nie został zahamowany. Pytanie, co z McKinnonem  - ale uzdrowiciel był silny, Brendan wierzył, że ten sobie poradzi. Zaatakował - zrezygnował z prób spetryfkowania przeciwnika, póki ten był w pełni sił; ciskał urokami, commotio, ignitio, deprimo; wiązki zaklęć błyskały naprzemiennie z wyczarowanymi tarczami, dopóty wypowiadana czarnomagiczna inkantacja nie odebrała mu władzy na umyśle; osłabienie zaczęło być widoczne w powolniejszych ruchach i bełkotliwie wypowiadanych inkantacjach. Wykorzystał tę nagłą słabość, by zdobyć przewagę. Wpierw popieścił go prądem, potem odebrał mowę, na końcu uderzył ogniem; kolejna zająknięta inkantacja najmroczniejszej magii wystarczyła, by całkiem wytrącić go z koncentracji. Nie zamierzał tego przeciągnąć - jasny promień będący inkantacją petryfikusa przeciął dzielący ich dystans i ugodził go w pierś, przewracając na bok, całkowicie nieruchomego. Brendan wiedział, że się nie przebudzi - że nie zrobi tego łatwo - był zbyt osłabiony. Jednak zamiast zająć się nim, podszedł do dwójki pozostałych czarodziejów obecnych w latarni. Sprawdził puls dziewczyny - martwa, tajemnicę latarni zabrała do grobu. Aldrich był nieprzytomny.
Obejrzał się pokrótce po wnętrzu latarni, dostrzegając kątem oka dziwną wajchę, kołowrotek - uchwycił jego rękojeść, napiął mięśnie i dołożył wszelkich starań, aby nim ruszyć. Naruszenie konstrukcji wywołało dziwną anomalię - płomień latarni rozjaśniał, dopiero teraz dając pogląd na ułożone wokół niego kamienie, które rozjaśniały jasnym blaskiem. Niezwykłym. Jedyne, co musiał zrobić - to zaczerpnąć z nich mocy.
- Expecto patronum - wypowiedział ostrożnie, zamierzając wykorzystać odkrytą moc - ku większemu dobru.

1. anomalia budzi miejsce mocy; +8 do rzutu, moc docelowa;
2. brendan rzuca patronusa, wysoka moc


we penetrated deeper and deeper into the heart of darkness
Brendan Weasley
Brendan Weasley
Zawód : auror, szkoleniowiec
Wiek : 27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
don't you ever tame your demons, always keep them on a leash
OPCM : 30 +8
UROKI : 25
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 30 +3
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3635-brendan-weasley https://www.morsmordre.net/t3926-victoria#74245 https://www.morsmordre.net/t12222-brendan-weasley#376277 https://www.morsmordre.net/f171-devon-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t3924-skrytka-nr-786#74241 https://www.morsmordre.net/t3925-brendan-weasley#74242
Re: Flamborough [odnośnik]08.02.19 0:04
The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 11, 96
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Flamborough Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 6 1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Flamborough
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach