Wydarzenia


Ekipa forum
Dziedziniec
AutorWiadomość
Dziedziniec [odnośnik]10.03.12 23:20
First topic message reminder :

Dziedziniec

Dziedziniec w postaci placu z kamiennej klepki, będący ozdobą bocznego wyjścia z biblioteki, zbudowany jest na bazie całkiem sporego prostokąta. Utrzymany w jasnej kolorystyce, okolony z trzech stron kunsztownym murkiem z płaskorzeźbami, ozdobionymi szerokimi balkonami, pięknymi aniołkami i ornamentami roślinnymi. Na samym środku ustawiono kilka kamiennych ław, wygodnych i wysłużonych, które są niezwykle często odwiedzanym miejscem - zarówno z racji zarówno panującej tu atmosfery, jak i widoku na okazałą, bogatą, luksusową okolicę Royal Borough of Kensington and Chelsea. Czyż nie można wyobrazić sobie czegoś wspanialszego, niż lektura ulubionej książki w zacisznym, zielonym miejscu w samym centrum miasta?
Po lewej stronie placyku usytuowana jest prosta, ale przyjemna fontanna, pozwalająca ochłodzić się w lecie, zwyczajnie nacieszyć wzrok; młodzi lubią przesiadywać na jej brzegu, powtarzając materiał, wiążąc buty. Po bokach ustawiono donice pełne przepięknych, bujnych roślinności wydzielających przyjemną dla nosa, balsamiczną woń.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dziedziniec - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Dziedziniec [odnośnik]04.08.21 16:03
Odrobina dziwnego zniecierpliwienia pojawiła się w szaroniebieskich tęczówkach, gdy mężczyzna począł objaśniać jej znaczenie run, zupełnie jakby rozmawiał z jakąś trzpiotką. A tą, pani Wroński, z pewnością nie była. Alchemiczka przygryzła delikatnie malinową wargę, powstrzymując słowa, cisnące się jej na usta. Nie raz spotykała się z podobnym podejściem, nawet jeśli jej wiedza dotycząca alchemii nie raz przerastała wiedzę tych, którzy spoglądali na nią krzywym wzrokiem. Mimo pierwszego niezadowolenia nie chciała oceniać obcego mężczyzny tą samą miarą, co innych zarozumiałych naukowców, uważając takie zachowanie za niezwykle niegrzeczne. Niestety, informacje które począł jej przekazywać nie były wielkim odkryciem - tyle wiedziała sama, przynajmniej jeśli chodziło o każdą kolejną runę z osobna; w samotności, bez jakichkolwiek dodatków. Dopiero ich wspólne połączenie w prymitywnej formie zdania stanowiło dla niej niewielki problem. Odrobinę podobny do problemu, jaki stanowiło dla niej zrozumienie mężczyzny, nie wypowiadającego się biegle w języku angielskim. Ciche westchnienie uleciało z jej ust, a na delikatnym licu pojawił się wyraz całkowitego skupienia, gdy próbowała zrozumieć kolejne zdania, wypowiadane przez obcokrajowca.
- Przepraszam, ale nie znam języka którym się pan posługuje... - Napomknęła nieśmiało, mimo wszelkich starań nie potrafiąc zrozumieć dziwnie brzmiących słów, w swych dźwiękach odrobinę podobnych do języka, w jakim niezwykle rzadko wypowiadał się jej ukochany mąż. Naprawdę starała się zrozumieć przekaz, jaki jawił się pod przykrywką jego zwięzłych, bardzo prostych oraz okrojonych słów. Eteryczna alchemiczka przeniosła ciężar ciała z nogi na nogę, uważnie wsłuchując się w kolejne słowa, jakie padały z jego ust. Z początku nie stanowiły one dla niej żadnego, większego sensu, będąc jedynie wyjaśnieniami dotyczącymi pojedynczego znaczenia run, nadal nie mającego większego znaczenia. Ciekawość błyszczała w szaroniebieskich tęczówkach, które na chwilę powędrowały w kierunku wcześniej poznanej kobiety, ta jednak zdawała się tracić zarówno cierpliwość, jak i zainteresowanie całą sprawą. - Przepraszam, ale nie rozumiem pełni pańskich słów... - Wyrzuciła z siebie z odrobiną zawodu w delikatnym głosie. Zrozumienie zagadki było wyzwaniem samym w sobie, które przybierało na sile, gdy rozwiązać ją miał pomóc jej mężczyzna, ledwie mówiący po angielsku.
Dasz radę, Frances. Spokojnie, skup się...
Zagadka z pewnością nie była czymś, czego nie dało się rozwiązać. Podróż, krąg życia, biblioteka, siła, dobre i złe... Psyche i Eros, dobrze patrzeć, nie wiadomo co... Te wszystkie słowa przewijały się przez jej umysł w towarzystwie normalnych, podręcznikowych definicji wskazanych run, których wyuczyła się dokładnie na pamięć, nie chcąc zawieść Aegisa podczas przypadkowego przepytania, jakie lubił jej sprezentować.  Szaroniebieskie spojrzenie powiodło po otoczeniu w poszukiwaniu jakiejkolwiek wskazówki, w końcu nie mogła być daleko. I gdy już czuła, że jej umysł nie jest na tyle bystry aby poradzić sobie z zagadką, doznała olśnienia, w końcu łącząc wszystkie wątki. Szeroki uśmiech pojawił się na jej ustach, a eteryczna kobieta aż klasnęła z zadowolenia w dłonie, gdy odpowiedź pojawiła się w jej głowie.
- Ktoś najwidoczniej chce zabrać nas na podróż po bibliotece... - Wysnuła w zamyśleniu, przenosząc spojrzenie szaroniebieskich tęczówek w kierunku drzwi prowadzących wprost do alejek przepełnionych ogromnymi regałami książek. - A skoro mamy dobrze patrzeć, a pozory potrafią mylić chyba wiem, gdzie powinniśmy się udać. - Tony ekscytacji wdarły się w delikatne tony jej głosu, a pani Wroński ruszyła w kierunku drzwi, nie patrząc nawet czy ktokolwiek za nią podąża. Skuszona dotarciem do prawdy skupiła się na miejscu, które powinna odnaleźć. Biblioteka Londyńska była miejscem, w którym młoda kobieta zwykła spędzać niezwykle sporo czasu między jej półkami w poszukiwaniu wiedzy. W zamyśleniu oraz dziwnym transie skręcała w odpowiednie alejki ginąc między wielkimi regałami książek, gdzieś z tyłu słysząc kroki kogoś, kto za nią podążał.  W końcu zatrzymała się przy obrazie prezentującym wielką ośmiornicę z mackami owijającymi statek.
- Nic nie jest tym, na co wygląda... - Wyszeptała na głos napis, rozpościerający się nad dziełem. Czyżby faktycznie dotarli do kolejnej zagadki?


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Dziedziniec
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach