Wydarzenia


Ekipa forum
Ptaszarnia
AutorWiadomość
Ptaszarnia [odnośnik]25.02.20 23:54
First topic message reminder :

Ptaszarnia

Pomiędzy krzewami róż bieli się ogromny biały przeszklony pawilon, wzniesiony na wzór architektury smoczego rezerwatu znajdującego się nieopodal Chateau Rose. Jest magicznie zaczarowany tak, by wewnątrz zawsze panowała ciepła temperatura. W środku zaś, prócz szmaragdowych miękkich kanap, ustawionych tak, by czarodzieje mogli zaznać pełnych komfortów, okrytych złotymi narzutami haftowanymi w szkarłatne smoki, rozrasta się bujna egzotyczna roślinność pochodząca z dalekich krajów, głównie z Nowej Gwinei. Między nimi świergoczą magocudowronki, zróżnicowane rzadkie gatunki przepięknych ptaków zamieszkujących gwinejskie niedostępne tereny górzyste - niektóre z nich zdają się zmieniać tak barwy, jak kształty, inne mają pióra tak długie i tak wiotkie, że te przypominają treny i welony, niektóre znów są tak delikatne, że wyglądają, jakby nieustannie spowijała je delikatna mgła. Ogony innych są tak gęste i tak rozległe, że przypominają jaskrawe wodospady lejących się barw, a gdy wznoszą się do lotu, zdają się pozostawiać po sobie jasną świetlną smugę. Kolejne odróżniają się dziobami tak twardymi i tak błyszczącymi, że mogłyby imitować kamienie szlachetne. Czarne pióra niektórych - zwykle ostro kontrastujące z innymi jaskrawymi kolorami - wydawały się czarniejsze od samej otchłani. Jedne bardziej nieśmiałe, skryte pośród rozłożystych liści, inne śmielsze, zaciekawione towarzystwem, magiczne rajskie ptaki wypełniają to miejsce niezwykłą urodą, co rusz zaskakując swoją oryginalnością. Pochowane na tyłach gniazda pozwalają im na spokój i ciszę, warunki jak najmocniej zbliżone do ich naturalnych zapewniają im wygody.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ptaszarnia - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Ptaszarnia [odnośnik]26.10.20 13:27
Mydlenie oczu, a wszystko po to, by odsunąć troski, by zachować spokój ducha. Czego tak naprawdę się obawiali? Zniszczenia delikatnego kwiatu, zbrudzenia go krwią czy też obserwowania jak obraca się w proch? Czy w tym tkwiło jej prawdziwe piękno, że nie znała zła, w którym to wszyscy wokół się obracali? Może rzeczywiście straciłaby na wartości i przestanoby się nią przejmować? Evandrę przeszedł dreszcz na samą myśl, że ciekawością podpisuje na siebie wyrok, spycha się na dalszy plan. Nieświadomość nie sprawia problemów, nie zadaje pytań, nie trzeba się nią przejmować w razie wypadku - przecież będzie posłusznie wykonywać każde polecenie. Nie wszyscy rozumieli jej potrzebę wyjaśniania, tłumaczenia zjawisk rządzącym ich światem. ”Jesteś piękną kobietą, żoną nestora i matką jego potomka”, będzie mówić następnego dnia Cressida, tym samym powielając hasła, jakie słyszała już wielokrotnie. Nie interesuj się, stań obok, spuść wzrok. Może rzeczywiście pora się wycofać, póki nie jest jeszcze za późno.
Kiedy sama powinna zacząć się niepokoić? Nie martwi się z powodu nieobecności Tristana w sypialni. Od narodzin Evana wciąż trzyma go na dystans, ku coraz większemu niezadowoleniu swojego małżonka. Wielkimi krokami zbliżał się moment przelania czary goryczy, gdy ten straci wreszcie cierpliwość. Zbyt długo już go zwodziła, zasłaniając się kolejnymi wymówkami. Czego tak naprawdę się obawiała? Jego złości za niespełnione oczekiwania? Bólu i żalu? A może zwyczajnie własnej słabości, która sprawi, że podda się mu bezgranicznie?
A co w przypadku Francisa i jego nierozważnych, acz słusznych czynów?
- Wierzę, że dokonasz słusznego wyboru. Masz dobre serce, a ono nie może się mylić. - Czy te słowa mogły mu pomóc? Zdradzał niepewność i niechęć do odsłonięcia się czy do okazania słabości. To takie niegodne. - Poza tym pamiętaj, że i do mnie możesz się zawsze zwrócić. Wiem, że nie chcesz mnie martwić, ale jak straszną byłabym siostrą, gdybym się od ciebie odwróciła? - Gorzki uśmiech ma dodatkowo rozluźnić przygnębiającą atmosferę. Tu znów można byłoby się pokusić o stwierdzenie, że różnica wieku powinna ich dzielić i pozwolić, by każde szło we własnym kierunku, dokonując własnych wyborów, bez zwracania uwagi na drugie. Mimo to wciąż trzymali się blisko, próbując wspierać bez względu na ryzyko. Nawet teraz, kiedy poboczny obserwator mógłby wysunąć kilka nieprzychylnych im wniosków, deklarowali sobie gotowość. Francis pomógł jej już wiele razy, nie chciała go zawieźć akurat wtedy, gdy potrzebował jej najbardziej. Nawet jeśli jeszcze nie wiedziała czego tak naprawdę będą tyczyć się jego nierozważne, acz słuszne czyny.
- Tak? - zdziwiła się, z uśmiechem wycierając dłonią oko, z którego niesforna łza już chciała spłynąć po policzku. To miał być miło spędzony czas, nieskropiony żadnymi słonymi łzami. - Musisz mi ją koniecznie pokazać. - Pozwolenie zostało udzielone, Evandra wsunęła się między ramiona Francisa w ciepłym uścisku. Porządną i powściągliwą panią domu będzie innego dnia. W tym momencie czuła, że prędko nie przyjdzie im znów tak szczerze porozmawiać. Zbytnia zażyłość i wylewność nie były dobrze postrzegane w towarzystwie. Należało zachowywać umiar, a także unikać uniesień. Czy po dzisiejszej rozmowie będzie jeszcze umiała wrócić do szlachetnej postawy, szerokich uśmiechów i niezobowiązujących plotek? W tym momencie nie wie jeszcze jakie niesie to za sobą - znów to samo - konsekwencje. Myśli, że rozumie i że ze wszystkim sobie poradzi, że jakoś to będzie. Kolejne kłamstwo, tym razem zaserwowane wyłącznie samej sobie. Dopiero w ciągu następnych tygodnie dotrze do niej co tak naprawdę wydarzyło się tego pięknego, sierpniowego popołudnia.
Evan wiercił się niespokojnie, domagając się wyjęcia z wózka. Rozbudzony rozmową z gościem i zabawą z fularem, nie zamierzał marnować dnia na wylegiwanie się na poduszce. Ciekawość i pragnienie poznania świata miały mu odtąd towarzyszyć przez kolejne lata. Evandra chwyciła za wózek, uprzednio chowając książkę, jak i kryształ wręczony jej przez Francisa. Skinieniem głowy zachęciła go do ruszenia przed siebie. Skoro już znalazł się w Kent, nie mogli zmarnować okazji.

| zt x2!



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Ptaszarnia [odnośnik]04.05.21 17:57
2 listopada 1957 roku, wieczór
Jak z oddali, niczym znad tafli wody, dochodziły do niej głosy dyskutujących osób. Wcale nie silili się na szept mówiąc, że najlepiej by było, gdyby została w Thorness Manor nieco dłużej, mimo iż Uzdrowiciel zawyrokował, iż atak nie był na tyle poważny, by przykuć ją do łóżka na kolejne tygodnie. Stare komnaty przechowywały wspomnienia, niemal wszystkie wiązały się z tym, którego imię z trudem przechodziło jej teraz przez gardło. Kolekcja porcelanowych lalek na etażerce, ułożone rzędem ozdobne wstążki, cały stos migoczących, kolorowych muszelek. Każdy element przykuwał spojrzenie, przywracał trudne emocje.
- Chcę do domu - wychrypiała tylko, nie słuchając słów sprzeciwu. Byle dalej od tego miejsca, zmienić otoczenie, wrócić tam, gdzie wiedziała, że będzie czuć się bezpiecznie.
Opiekuńczy dotyk matki nie koił już tak, jak dotychczas. Wyczuwała jej ból, nie mogła dokładać kolejnego - pocieszania córki po śmierci jedynego syna. Powinna przy niej być, to ona winna być jej oparciem, wesprzeć kobietę, która także była mocno zżyta z Francisem. Spędzali wspólnie wiele czasu, czy to w zamku, czy też w Wenus, gdzie zabawiał ją anegdotami z dala od czujnego wzroku ojca. Ona także straciła dziś część siebie.
Z podkulonymi nogami siedziała na miękkiej kanapie, głaszcząc plamisty łebek Dzwoneczka. Sowa zdawała się doskonale wyczuwać przygnębienie Evandry, kołysała się na boki, mrużąc oczy. Półwila wciąż była owinięta tym samym swetrem, który zdążył wchłonąć słone łzy i zapach morskiego wiatru. Spod luźno spiętych włosów kilka kosmyków wysunęło się, opadając na zaczerwienioną twarz. Myślami była wciąż na plaży, analizując kolejno każde wypowiadane przez Francisa słowo.
Słysząc zbliżające się za ptaszarnią kroki, uniosła głowę, by rozpoznać nadchodzącą sylwetkę. Wyraźnie dała wszystkim do zrozumienia, że nie życzy sobie żadnych gości, więc jeśli ktoś się zbliżał, musiał być wyjątkowo nieugięty.
- Octavio - posłała kuzynce smutne spojrzenie, któremu brakowało już łez. - Wybacz, że zostawiłam cię bez słów pożegnania. Ja naprawdę… - Łamiącym się głosem próbowała wytłumaczyć swoją pospieszną ucieczkę z Wyspy Wight. Zupełnie inaczej miała wyglądać jej wizyta w domu rodzinnym. Najpierw rozmowa z bratem, a następnie chwila spędzona z Octavią. Przez nagromadzone w październiku wydarzenia, spotkania z nestorami, planowanie działań wojennych. Nowy, tak bardzo obcy jej w świat, w którym zaczęła radzić sobie zaskakująco dobrze. Skupiona na obowiązkach nie poświęcała odpowiednio wiele czasu żadnemu ze swoich bliskich, także i jej.
- Słyszałaś już nową pieśń? - Wieść o śmierci Francisa musiała obejść już cały zamek, każdy mieszkaniec Thorness Manor usłyszał zawodzącą pieśń syren, których głos rozniósł się po całym wybrzeżu. Rozpaczliwe dźwięki zapadły w pamięć, mieszały się z okrzykiem rozdzieranego w bólu czarodzieja, głęboko zakotwiczając się w zranionym sercu.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Ptaszarnia [odnośnik]12.05.21 10:04
Octavia miała wrażenie, że jest pośrodku złego snu, z którego zaraz się przebudzi i wszystko wróci do normy. Znowu będzie ranek, w którym przebiera w sukienkach, by zaskoczyć i zadziwić Evandrę. Potem śniadanie, odrobina gry na wiolonczeli i... właśnie, wtedy powinna przyjść jej kuzynka, a zamiast tego syreny jakby oszalały. Słysząc ich pieśń nie miała wątpliwości, że stało się coś strasznego, nie mogła jednak przewidzieć co to było.
Nie zdążyła złapać Evandry przed jej odejściem, a wieści jakie otrzymała wstrząsnęły nią jak chyba każdym w rezydencji. Czy się smuciła? Niewątpliwie, nie miała jednak na to wiele czasu i żal musiała stłumić w środku. Były sprawy do załatwienia, ludzie do pocieszenia, siebie w kolejce priorytetów ustawiła na końcu. Wtedy przyjdzie czas na opłakiwanie Francisa, na zrozumienie, tak do końca, co się wydarzyło i jakie ma to konsekwencje. Wtedy ona będzie płakać, teraz nie była jej kolej, nie wiedziała nawet, kiedy ta kolej nadejdzie.
Do kuzynki chciała lecieć niemal natychmiast, jednak wieści o jej nastroju i stanie zdrowia ją powstrzymały. Nie chciała przeszkadzać, nie chciała dokładać jej zmartwień. Kiedy jednak czas mijał a wiadomości się nie polepszały stwierdziła, że nie ma co dłużej czekać. Ubrana w długą, czarną suknie zjawiła się u Rosierów i po niemałej batalii zaprowadzono ją do ptaszarni.
Widok Evandry nieco nią wstrząsnął, podejrzewała, że jest źle, ale wyraz jej oczu mówił wszystko o tym co działo się wewnątrz. Powoli i spokojnie podeszła do niej i usiadła obok, starając się utrzymać delikatny, chociaż smutny uśmiech.
-Ciii... nic się nie stało, nie przejmuj się tym - objęła ją delikatnie ramieniem gotowa w każdej chwili się wycofać na najmniejszy gest sprzeciwu. - Tak, była... wyjątkowa. Przejmująca i szczera jak mało która - odparła cicho. Tak, pieśń dla Francisa była niezwykła nawet jak na syreny, mało która tak raniła serce i przyprawiała o szloch. - Powiedziano mi, że spędzasz tutaj ostatnio sporo czasu.
Octavia A. Lestrange
Octavia A. Lestrange
Zawód : Konsultant artystyczny w rodzinnej operze
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Odrobina szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9793-octavia-lestrange#297025 https://www.morsmordre.net/t9802-nutka#297514 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t9803-skrytka-bankowa-nr-2239#297516 https://www.morsmordre.net/t9804-o-lestrange#297521
Re: Ptaszarnia [odnośnik]14.05.21 20:50
Kto miał zdecydować o tym kiedy jest czas na żałobę i opłakiwanie kochanej osoby? Kto dzierżył w sobie taką moc, by powstrzymać cisnące się do oczu łzy, odepchnąć targające zarówno umysłem, jak i ciałem emocje? Ze smutkiem można było nauczyć się żyć, przywyknąć, oswoić się, lecz czy jest on wciąż tą czystą, szczerą emocją, dzięki której chcemy oddać cześć najbliższym? Jak nie dopuścić do stracenia równowagi i padnięcia na kolana? Jak żyć i powracać do bliskich wspomnień z dystansem i chłodem? Siedząca na szafirowej kanapie kobieta nie miała tak daleko idącej wyobraźni, wolała zamknąć się wraz z myślami i nie dopuszczać nikogo, kto śmiałby wedrzeć się siłą i odebrać jej to, co pozostało.
Odwróciła się od sowy, tym samym dając jej chwilę swobody na przeczesanie własnych piórek. Evandra na krótko uśmiechnęła się blado, przenosząc wzrok na kuzynkę, której bliskości nigdy nie miała dosyć. Odważna i nieustraszona, zawsze walcząca o swoje, przez długi czas była dla półwili niedoścignionym ideałem. Z zazdrością wodziła za nią wzrokiem, wciąż nie mogąc zrozumieć niesprawiedliwości losu, który zesłał na nią nieszczęsną serpentynę. Dzieli je zaledwie kilka lat różnicy, lecz już wtedy Octavia przyjęła na siebie rolę towarzyszki i opiekunki względem siostry, jakiej nigdy nie miała. Wypowiedziane przez nią słowa otuchy przez długi czas towarzyszyły Evandrze, także wtedy, gdy choroba zmogła ją na długie miesiące, jednakże same słowa niewiele znaczą, póki nie wprowadzi się ich w życie. Nie odtrąciła jej troskliwego ramienia, pozwoliła otulić się ciężkim zapachem piżma i bursztynu, ich towarzystwo przywodziło na myśl bezpieczną przystań.
- Lubię spędzać tu czas, słodki trel magocudowronków koi zmysły. Przywiązaliśmy się do siebie. - Z uwagi na płochliwe ptaki mówiła ściszonym tonem. Przez uniesione w uśmiechu kąciki ust można było odnieść wrażenie, iż w jednej chwili odsunęła na bok wszelkie trapiące ją troski, ale nic bardziej mylnego. Błękitne spojrzenie zaszło chmurami, w niczym nie przypominając promiennego, rześkiego poranka i zaraz uśmiech stracił na sile, ustępując zmęczeniu. - Nie chcę stąd wychodzić, najlepiej już nigdy więcej. Zostań ze mną. - Życzenie, jakie miało nigdy nie doczekać się spełnienia, lecz Evandra wcale nie chciała teraz o tym myśleć. - Wciąż to do mnie nie dotarło. Nie wierzę, rozumiesz? Nie wierzę. - Zdecydowana nuta wybrzmiała w jej delikatnym, melodyjnym głosie, tłocząc drzemiącą w niej gorycz. - Naciskałam, a on tak bardzo chciał mi wszystko wyjaśnić. Żadnych więcej tajemnic, tak miało być. Nie wiem dlaczego nie potrafię się powstrzymać, ugryźć w język, uszanować granice. To przeze mnie zginął.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Ptaszarnia [odnośnik]16.05.21 20:19
Nie była pewna czy na te pytania istniały jednoznaczne odpowiedzi. Ona po prostu żałoby nie zaczęła, nie dopuściła jej do siebie. Zapewne gdyby zaczęła nie potrafiłaby już przerwać, musiała więc być na pełnych obrotach, zajęta w każdej chwili, aby przytłaczające myśli nie miały nawet okazji zawitać w jej głowie. Nie wiedziała co będzie potem, czy z racji przesunięcia w czasie żałoba będzie łagodniejsza czy może uderzy jeszcze mocniej. Nie to teraz się liczyło, teraz liczyła się Evandra i jej potrzeby.
Gdyby Octavia odczytała myśli kuzynki pewnie mimo okoliczności zaśmiała by się, nawet jeśli z lekką goryczą. Ona wzorem i ideałem? Jej zdaniem było jej do tego bardzo daleko. Owszem, starała się zdziałać coś dobrego, jednak dla niej były to drobne gesty, zdecydowanie zbyt drobne. Osobiste przejawy buntu, które miały za mały wpływ na innych. Ona miała po prostu szczęście urodzić się we wpływowej, zamożnej rodzinie, z takim zapleczem można więcej. Prawdziwe bohaterki to proste, ubogie kobiety, które narażone na znacznie większe konsekwencje robiły to co ona, a nawet więcej. A to wszystko spoglądając z jej punktu widzenia, patrząc na oczekiwania i konwenanse była już całkowitą porażką. Starą panna nawet bez szans na szybkie zamążpójście. Łamiąca konwenanse, niechętna wizji posiadania dzieci, buntująca się woli rodziców, czysta zgroza. Nie to co Evandra, żona, matka, przejaw klasy i spełnienie wszelkich oczekiwań. Kto tutaj więc powinien być wzorem?
-Nic dziwnego, ich śpiew jest przepiękny - odpowiedziała równie cicho. Lestrange mieli syreny, Rosier ptaki, widać śpiew w jakiejś formie potrzebny był w każdym miejscu. - Zostanę ile tylko zechcesz - miała nadzieję, że nie będzie to "nigdy" i w końcu ptaszarnię opuszczą, wyjście stąd w pojedynkę nie wchodziło jednak w grę. Miała postanowienie przywrócenia Evandry do stanu, nazwijmy to, używalności. Potem oczywiście chciała więcej i liczyła, że znów zobaczy jej szczery uśmiech, ale to za jakiś czas. Małe kroki, cierpliwość, spokój to było teraz potrzebne. - Nawet tak nie mów, nie mogłaś wiedzieć co się stanie. Znając konsekwencje nigdy byś nie naciskała, a chęć poznania prawdy od najbliższych to nic złego.
Octavia A. Lestrange
Octavia A. Lestrange
Zawód : Konsultant artystyczny w rodzinnej operze
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Odrobina szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9793-octavia-lestrange#297025 https://www.morsmordre.net/t9802-nutka#297514 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t9803-skrytka-bankowa-nr-2239#297516 https://www.morsmordre.net/t9804-o-lestrange#297521
Re: Ptaszarnia [odnośnik]19.05.21 20:20
”To nic złego”. Evandra westchnęła, zaciskając powieki, czując ponownie nadchodzącą falę łez. - Rozmawiałaś z nim ostatnio? Widziałaś jak się zachowywał? - spytała od razu, nieco unosząc rozedrgany głos. Francis nigdy nie działał szablonowo, zawsze wyróżniał się z towarzystwa, niezależnie od tego w jakim się znalazł, jednak w ostatnim czasie sygnałów było więcej, a ona, jego jedyna siostra, chlubiąca się tytułem najbliższej, nijak nie zareagowała. - Zauważyłam zachodzące w nim zmiany, ton głosu, spojrzenie, nieskładne myśli… I mimo to nic z tym nie zrobiłam. - Zadarła brodę ku górze, by choć kątem oka dostrzec myśli kryjące się w spojrzeniu panny Lestrange.
- On się bał, Octavio. Tak bardzo się bał… - Zadrżała w przestrachu, czując jak ściśnięty żołądek wzbudza nadchodzącą falę mdłości. Rosło w niej obrzydzenie do samej siebie, złość wywołana przeświadczeniem, że teraz to jej przyjdzie strzec sekretów, jakich wcale nie chciała na siebie przyjmować. Nie mogła zdradzić Octavii całej prawdy, nie kiedy wciąż nie rozmówiła się z Tristanem. Wciąż tliła się w niej nadzieja, że znajdzie rozwiązanie, rozwieje wątpliwości i odepchnie oskarżenia, jakich wciąż przybywało. Przed kuzynką nie chciała mieć tajemnic, ale czy byłby to pierwszy z sekretów, który tak mocno skrywała? Czy wybaczy jej powściągliwość i niechęć wobec wypowiadania tych słów na głos, czy wybaczy próbę ochrony, którą sama jeszcze kilka godzin wcześniej pogardziła?
Tak będzie lepiej.
Zamilkła na dłuższą chwilę, analizując własne strzępki myśli. Nasuwające się wnioski nie napawały radością, a obawą. Blada twarz Evandry nabrała nagłych rumieńców, a pod skórę wniknęły palące drobinki niepokoju. Jesteś taka, jak wszyscy!
Obrzydliwe...
Świeże rany rozwarły się na nowo, zalewając zamglony rozpaczą umysł wrzącym poczuciem winy. Jak mogła dopuścić do tego, by stać się jedną z tych, kim sama pogardzała? Zapędzona w kozi róg nie była w stanie umknąć, nie tak potężnemu przeciwnikowi, któremu sama wcisnęła oręż w dłoń.
- Nie mogę, nie chcę… - jęknęła błagalnie, kręcąc głową. Kosmyki jasnych włosów plątały się już same ze sobą, tworząc jej nędzny obraz. Kobieta odwróciła się, podsuwając pod siebie nogi i zacisnęła dłonie na materiale rękawa jej czarnej sukni. - Powiedz, że to zły sen, przyznaj, że to wszystko zaraz minie! Powiedz, że to nieśmieszny żart, a Francis wróci wnet, by potwierdzić, że to okropny koszmar! - Siedzące na okolicznych gałęziach ptaki zatrzepotały skrzydłami na nagły ruch i uniesiony głos Evandry, szykując się do ewentualnej ucieczki.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Ptaszarnia [odnośnik]24.05.21 0:28
-Evandro, nikt z nas nie mógł wiedzieć. W tych czasach boją się wszyscy. Nagłe zmiany zachowań, problemy osobiste, to się zdarza każdemu. Nie można za każdym razem podejrzewać najczarniejszych scenariuszy - próbowała wyciągać racjonalne argumenty, które nawet jeśli nie zadziałają od razu, to może będą jakimś podparciem na najbliższy czas. Było to zresztą prawdą, gdyby w każdym cieniu, w każdym widoku za rogiem upatrywać zagrożenia ludzie drżeliby zamknięci we własnych domach tracąc resztki chęci do życia.
Wzięła jej dłonie w swoje ręce i ścisnęła delikatnie. Nie była w stanie w pełni przebić się przez skorupę, jaką jej kuzynka stworzyła w ostatnim czasie. Nie chciała robić tego na siłę. Tego, co Evandra musiała właśnie przeżywać, nie można było dobie wyobrazić, Octavia więc nawet tego nie próbowała. Chciała wiedzieć, chciała zrozumieć, ale nigdy by nie naciskała, do takiej rzeczy nikt nie miał prawa i nie wolno było mieć pretensji, że osoba będąca na skraju nie chce pociągać za sobą jeszcze kogoś.
-Evandro - szepnęła cicho widząc grę kolorów na jej twarzy. Co w tej chwili działo się w jej duszy musiało rozrywać ją od środka, a mieniące się w oczach emocje były jedynie marnym tego odbiciem. - Masz prawo. Masz prawo do tych wszystkich uczuć. Masz prawo do smutku, do złości. Do mówienia jednych rzeczy i przemilczania innych. Bo tego co przeżywasz nie przeżyje za ciebie nikt, dlatego powinnaś zrobić to na swoich zasadach. Tak, żebyś niczego później nie żałowała - uśmiechnęła się do niej smutno.
Na jej wybuch poprawiła jedynie jasne kosmyki, które wpadały jej do oczu i odgarnęła je za ucho. Wiele ludzi by chciało, aby Francis wszedł zaraz przez drzwi i rzucił nawet najgorszym i najbardziej kłopotliwym wytłumaczeniem. Żeby to był jedynie wyskok i kolejny powód do problemów, które jednak przemijają, a ludzie wciąż trwali przy sobie. Im więcej jednak mijało dni tym bardziej pustka po nim zaznaczała swoją obecność i trzeba było się pogodzić z faktem, że prawdopodobnie nigdy już nie zniknie, nawet jeżeli stanie się powoli ignorowanym elementem krajobrazu.
-Nigdy cię nie okłamałam i nigdy tego nie zrobię. Nie mogę więc tego powiedzieć - jej szept zdawał się równoważyć wcześniej podniesiony głos, jak gdyby istniały teraz limity, jakie ptaszarnia jest w stanie pomieścić. - Ale obiecuję, że nie jesteś w tym sama i nie zostawię cię z tym, choćbyś nie wiem jakiej pomocy potrzebowała. I koszmar się skończy, prędzej czy później... po prostu nie tak, jak byśmy tego chciały.
Octavia A. Lestrange
Octavia A. Lestrange
Zawód : Konsultant artystyczny w rodzinnej operze
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Odrobina szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9793-octavia-lestrange#297025 https://www.morsmordre.net/t9802-nutka#297514 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t9803-skrytka-bankowa-nr-2239#297516 https://www.morsmordre.net/t9804-o-lestrange#297521
Re: Ptaszarnia [odnośnik]24.05.21 9:23
Racjonalność słów Octavii brzmiała zbyt sucho i zbyt nierealnie, szept wbrew pozorom nie koił zszarganych nerwów. Zderzenie z rzeczywistością było równie bolesne, co rozdrapywane rany. Evandra wstrzymała swoje łzy, ocierając je wierzchem dłoni, wciąż z trudem łapiąc oddech. Zawiesiła wzrok na dłoniach, jakie zakleszczyły w uścisku jej palce.
”Tego co przeżywasz, nie przeżyje za ciebie nikt.” Tylko jakie wyznaczyć sobie zasady względem przeżywanej żałoby? Co sprawi, że po latach nie zapłacze nad swym własnym losem, gdy uświadomi sobie jak wiele mogła jeszcze zmienić, a zamiast tego znów pogrążyła się w marazmie?
- Twój spokój jest nad wyraz niepokojący - mruknęła, także siląc się na spokojny ton. - Nie pomagasz mi odegnać myśli, jakobym to i ja wymagała magipsychiatry - wyznała, choć gdyby naprawdę tak było, tymi słowami nie poprawiłaby swojej sytuacji. Bywając na oddziale w Szpitalu św. Munga miała wielokrotnie okazję zaobserwować jak odnoszono się do osób dotkniętych chorobą. Sam Francis, pomimo usilnych prób, by sprawiać dobre wrażenie, nie był w stanie zakryć śladów swojej batalii, budził smutek i współczucie, i z całą pewnością nie był dobrą promocją stosowanych w szpitalu terapii oraz zabiegów. Czy to dlatego każdy ze szlachetnych rodów miał na swych usługach prywatnych uzdrowicieli?
”Koszmar się skończy”, wybrzmiały jej słowa, które wedle nadziei Evandry mogłyby być płonną inkantacją, za której sprawą wszelkie smutki odchodziły w niepamięć. W głosie kuzynki wyczuła optymizm, jaki zwykle i jej nie opuszczał, kiedy wychodząc na przód niosła pochodnię, by rozświetlać drogę zagubionym duszom.
Już wcześniej dostrzegła u Octavii niechęć względem powstałego w Anglii konfliktu, w tej kwestii nie różniły się poglądami. Półwila wierzyła w jego rychłe zakończenie, ogłoszenie pokoju, za którym tak bardzo tęskniła, i w którym pragnęła żyć ze swymi najbliższymi. Niestety prowadzone w ostatnich tygodniach rozmowy uświadomiły jej, że wyczekiwany moment prędko nie nadejdzie, a ona sama staje się po części odpowiedzialna za wyrządzane innym krzywdy. Evandra uniosła wzrok na twarz kuzynki, tą jedną prawdę była jej winna.
- Nie mam wciąż pewności co było bezpośrednią przyczyną śmierci Francisa, które z jego słów wzburzyły tak silną magię, że zebrały się, by wymierzyć sprawiedliwość. Czy to jego myśli zakrawały o zdradę? Czy one wystarczą, by wydać ostateczny wyrok i wszystko przekreślić? - Zadawane pytania nie wymagały odpowiedzi, Octavia
- Obawiam się tylko reakcji wuja Percy’ego. To czarodziej o złotym sercu, lecz musi mieć na uwadze dobro całego rodu. Nawet nie chcę myśleć jak trudne stoi przed nim zadanie, ani jak trudna do przyjęcia będzie jego decyzja. - Czarownica westchnęła cicho, wysuwając dłonie tak, by spleść ze sobą ich palce. - Wybacz mi proszę, najdroższa Octavio, że egoistyczny ból przesłonił mi cały świat. Chcę, byś i ty miała we mnie oparcie. Francis był wszak i twoim bliskim. - W smutnym spojrzeniu obecna była nadzieja na zadośćuczynienie.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Ptaszarnia [odnośnik]24.05.21 13:32
Podejrzewała, że w jej słowach było nieco za mało emocji. Oczywiście wybrzmiewał smutek, przepełniała je empatia, motywowało je współczucie, ale nie było... tego czegoś? Tej iskry, która charakteryzowała każde tchnienie i myśl Octavii, która definiowała jej bycie i wyróżniała z tłumu. Na słowa Evandry przygryzła lekko wargi, a usta lekko zadrżały w wysiłku, by utrzymać namiastkę uśmiechu, z którą starała się tutaj siedzieć.
-... dużo się dzieje - jej głos był ledwie słyszalny. - W domu jest chaos, z tobą jest źle, wieści się rozchodzą... trzeba działać, trzeba być przy innych. Ktoś... ktoś musi być na nogach i być z innymi... - jej zdania były nieco nieskładne.
Tą rolą obarczyła siebie, a jej zdaniem nie dało się pocieszać innych samemu płacząc. Szlochając w pokoju nie jest się w pełni dyspozycyjnym. Kiedy więc dotarły do niej wieści nie przyjęła ich do siebie, odcięła się. Niby rozumiała co się dzieje, niby wiedziała o konsekwencjach, ale to trochę jak czytanie wieści z frontu. Logicznie rozumie się tragedię, ale nie przenika ona do serca. Dokładnie to zrobiła Octavia. W głowie miała innych, ich potrzeby, w wolnej chwili rozmyślała o wszystkim, tylko nie o sednie obecnej sytuacji. Bo wtedy mogłoby dotrzeć do niej w pełni to, co odtrącała, a wtedy nie będzie z niej użytku. A była załamana Evandra, był zszokowany ojciec, rozdarty nestor, zasmucona rodzina... nie, nie było w tym tłumie żałobników miejsca jeszcze dla niej. Ona musiała poczekać.
Konflikt ją ranił na wielu płaszczyznach. Cierpieli ludzie, pogłębiały się różnice, zaostrzała nienawiść. A ona czuła się rozdarta miedzy tym, co powinna czuć i czynić, a między tym, co podpowiadało serce. A serce szło w kompletnie innym kierunku. Nawet ono było zresztą wewnętrznie skłócone. Gdyby chodziło tylko o nią, gdyby mogła rzucić to wszystko i pobiec na barykady broniąc niewinnych, bez względu na ich pochodzenie, pewnie by to zrobiła. Ale nie była sama. Jej ewentualna zdrada uderzyłaby w wiele osób, odseparowała ją od najbliższych, a nie mogła ich przecież na to narazić. Oni nie zasługiwali na wszystko, co byłoby z tym związane.
-Wuj... nie jest z nim dobrze - westchnęła ciężko. - Siedzi głównie w gabinecie, niewiele mówi, niewieloma rzeczami się z nami dzieli. Nie chce przyjąć pomocy w żadnej formie - a naprawdę wiele osób próbowało mu jej udzielić. Rady, wsparcia, obecności, czegokolwiek, niestety na próżno. - Nie masz za co przepraszać. Ból nie jest egoistyczny, to coś, na co nie mamy wpływu. Pokazuje, że jesteśmy ludźmi i mamy  uczucia. A uczucia, mimo wszystko, są dobre, nawet jeśli bolesne - ścisnęła mocniej jej dłoń. - Nie możemy pozbyć się uczuć, żadnych... bo co nam bez nich zostanie? - zdała sobie sprawę jaką hipokryzję popełnia mówiąc to akurat teraz... ale przecież chciała dobrze, prawda? I w końcu dopuści do siebie uczucia, również te złe, po prostu... później. Kiedy inni nie będą już jej potrzebować.
Octavia A. Lestrange
Octavia A. Lestrange
Zawód : Konsultant artystyczny w rodzinnej operze
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Odrobina szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9793-octavia-lestrange#297025 https://www.morsmordre.net/t9802-nutka#297514 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t9803-skrytka-bankowa-nr-2239#297516 https://www.morsmordre.net/t9804-o-lestrange#297521
Re: Ptaszarnia [odnośnik]25.05.21 12:20
Drżące wargi i zagubione spojrzenie zdradzały więcej, niż wypowiadane przez nią nieskładnie słowa. Octavia, jak każda wychowana empatycznie dama, nie tylko tłumiła własne uczucia, ale i ostatkiem sił wspierała tych, na których jej zależało. Nie było powodu, by ciągnąć ją za język i domagać się dalszych wyznań.
- Tak, jak każdy, potrzebuje czasu - odparła cicho, kiwając tylko głową. - To nie będzie łatwy wybór.
Zamilkła, gdy naszły ją niepokojące myśli o tym, jak i na jej barki zrzucono by obowiązek podjęcia podobnej decyzji. Wszelkie emocje, o których podtrzymywaniu mówiła teraz Octavia, należało zepchnąć na dalszy plan, by nie mąciły obrazu. W czasach szkolnych powtarzano jej, żeby pozostawała w zgodzie z własnymi przekonaniami. NIe po to kształcili zdolność do oceny oraz wydawania osądów wedle własnych doświadczeń, by naraz odrzucać je przez wzgląd na innych. Tylko jak miało się to do zasad rządzących szlacheckim światem, jakże różnych od tych, jakie kierowały losem maluczkich? Nie byłby to pierwszy raz, kiedy musi działać wbrew sobie. Nie trzeba było nawet daleko sięgać pamięcią, by uświadomić sobie, że taniec na ostrzu tego noża ustanie dopiero w dniu jej śmierci.
Hipokryzja względem skrywanych emocji nie była dla Evandry czymś obcym, o czym obie doskonale wiedziały. Nie raz prowadziły już podobne rozmowy, zwierzając się z najskrytszych tajemnic, przestrzegając nawzajem przed potknięciami, jakie mogły je zbyt wiele kosztować.
- Masz rację, nie możemy się ich pozbyć - przytaknęła, uśmiechając się blado, nie chcąc marnować już więcej oddechu na zbędne tłumaczenia. Octavia była kolejną osobą wskazującą życie w zgodzie ze sobą, tylko czy miała świadomość powiązanych z tym konsekwencji? Francis miał, o czym miały świadczyć wypowiadane przez niego tego dnia słowa. Pozostał sobie wierny i przypłacił to życiem. Evandra zaczęła się zastanawiać czy aby na pewno było warto?
Żadne dodatkowe słowa nie będą w stanie oddać tego, co kryje się w ich zranionych sercach oraz duszach. Obie były już wycieńczone nadmiarem emocji. Tkwiły w milczeniu, otoczone nieśmiałym trelem kolorowych ptaków, dając sobie czas na uspokojenie oddechu. Niczego więcej, nie było im teraz trzeba.
- Późno już, potrzebujemy odpoczynku. Każę przygotować komnaty, nie pozwolę, byś wracała teraz na Wight. - Uniosła dłoń, opiekuńczo zgarniając ciemny kosmyk za ucho i  gładząc ją po policzku. - Pomówimy nad ranem.
Czarownica podniosła się z miejsca, z trudem prostując napięte w zdenerwowaniu mięśnie. Krótkim gestem dała Dzwoneczkowi znać, że opuszcza ptaszarnię, więc i ona może zająć się własnymi, ptasimi sprawami. Wyciągnęła dłoń w kierunku Octavii, by razem wrócić do środka pałacu.

| zt dla Wandy



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Ptaszarnia [odnośnik]29.05.21 11:38
Dlatego właśnie Octavia cieszyła się, że na niej nie spoczywała właściwie żadna władza, a co za tym idzie wiążąca się z nią odpowiedzialność. Wiedziała, że nie nadaje się do podobnych rzeczy. Nie odgraniczyłaby powinności od uczuć, za bliskimi gotowa by była skoczyć w ogień i poświęcić wszystko, z rodem włącznie. I chociaż wiedziała, że podobne zachowanie było niewłaściwie to jednocześnie nie potrafiła go określić jako złe. Nestorzy byli jej zdaniem w pozycji bez wyjścia w sytuacjach kryzysowych, jakiej decyzji by nie podjęli ktoś oceni ich źle, a decyzja która z opcji będzie lepsza na przyszłość była często jak wróżenie z fusów w obecnym niestabilnym świecie. Dlatego już dawno postanowiła sobie nie potępiać i oceniać ludzi, nigdy nie wie jakie myśli i scenariusze krążą po ich głowach, jakie inne opcje mieli do wyboru, czasami może dużo gorsze od tych obecnie realizowanych. Oczywiście mogła być smutna, zraniona, niezadowolona, ale jej zdaniem jeżeli ktoś chciał mieć prawo krytyki powinien też wziąć na siebie obowiązek ponoszenia konsekwencji.
Octavia bardzo chciała myśleć, że wie na co się pisze. Że przemyślała sytuację i rozważyła wiele możliwych opcji i scenariuszy. Jednak były rzeczy, które ją z Francisem dzieliły. U niego jego przekonania i racje stały na pierwszym miejscu i był gotów oddać za nie życie, co zresztą się dokonało. U niej najważniejsza zawsze była rodzina. Tak długo, jak mogła pogodzić swoje sumienie i dobro rodziny tak długo była szczęśliwa, mimo chwilowych trudności. Co jednak będzie, kiedy nie uda jej się tak lawirować? Kiedy przyprą ją do muru i każą wybrać? Nie chciała być w tej sytuacji, ale póki co jej odpowiedź byłaby jasna. Dla rodziny zrobi wszystko, nawet zatraci siebie. Przy czy wtedy będzie absolutnie nieszczęśliwa, a z oczu znikną charakterystyczne iskierki, czego się jednak nie robi dla najbliższych, prawda?
-Nic wielkiego by się nie stało, ale chętnie jeszcze trochę zostanę - uśmiechnęła się ciepło. Wojna wojną, ale żyjąc odrobinę pod kloszem nie zawsze wyczuwała ile złych rzeczy może czyhać na zewnątrz. - Tak, poranne rozmowy różnią się od wieczornych, po nocy dochodzimy często do różnych ciekawych wniosków - wstała i wzięła ją za dłoń. Miała szczerą nadzieję, że po rozmowie i chociaż częściowo przespanej nocy z Evandrą będzie chociaż odrobinę lepiej.



| zt
Octavia A. Lestrange
Octavia A. Lestrange
Zawód : Konsultant artystyczny w rodzinnej operze
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Odrobina szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9793-octavia-lestrange#297025 https://www.morsmordre.net/t9802-nutka#297514 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t9803-skrytka-bankowa-nr-2239#297516 https://www.morsmordre.net/t9804-o-lestrange#297521
Re: Ptaszarnia [odnośnik]14.08.21 15:32
|6.01.1958

W tej części posiadłości rodu Rosier jeszcze nie była, a powinna dawno ją zobaczyć, zwłaszcza, że ptaszarnia była prezentem dla Evandry od jej męża. Przyjaciółka parę razy wspominała o tym miejscu, a lady Burke obiecywała, że w końcu je zobaczy. Dzień ten nadszedł, bo otrzymała zaproszenie od Mathieu. W liście pisał, że musi się z nią koniecznie czymś podzielić, opowiedzieć nim wyruszy w podróż. Wiedział jak ją zaciekawić i jeszcze trzymał w niepewności od dłuższego czasu. Co takiego chciał powiedzieć? Czym chciał się podzielić?
Ostatnio, przez nauki jakie udzielał jej lord Rosier, przez jego przyjaźń z Xavierem przywykła do jego stałej obecności w swoim życiu. Mathieu zaczynał się w nie wpisywać, a może nawet zbyt często pojawiać się w myślach młodej lady Burke. Zawitał nawet do jej snu, kiedy latali na grzbietach smoków nad klifami Kentu, a jego zakończenia nie powinna nigdy mówić na głos, bo przyprawiał o rumieńce. Kiedy zaczęła patrzeć na niego trochę inaczej? Nie potrafiła powiedzieć, po prostu stało się. Był mężczyzną przystojnym, inteligentnym i krył w sobie mrok, który ją pociągał, choć nie przyznawała tego sama przed sobą. Przynajmniej nie za często wypierając owe myśli z głowy. Nie była jej pisana wielka miłość i małżeństwo z uczucia, tego była niemalże pewna więc wciąż sobie powtarzała, że Mathieu jest tylko przyjacielem albo aż, ponieważ posiadać takiego człowieka u boku, który pomoże to prawdziwy skarb.
Wkroczyła do ptaszarni przyprowadzona przez służącego i rozejrzała się z zaciekawieniem, korzystając z chwili kiedy lorda Rosiera jeszcze nie było. Odziana w czarną, lejącą się suknię z czerwonymi rękawami, zebraną w talii szerokim pasem kroczyła niespiesznie po ptaszarni zadzierając głowę by spojrzeć na jakiś niezwykły okaz o długim ogonie, iście bajeczny i hipnotyzujący w swoim pięknie. Co jakiś czas patrzyła z zaciekawieniem na egzotyczną roślinność i opuszkami palców dotykała delikatnie płatków. Miejsca takie jak to było dla niej nie lada inspiracją do tworzenia kolejnych wzorów przy tworzeniu talizmanów. Być może, właśnie w ptaszarni Evandry znajdzie coś, co przeniesie do swojej pracy. Niespiesznym ruchem dłoni podniesionym ku głowie upewniła się, że złota szpila podtrzymująca gęste, ciemne włosy nie poluzowała się, ale parę niesfornych kosmyków wiło się miękko wokół twarzy lady Burke i zafalowały lekko kiedy jeden z cudnej urody ptaków zerwał się do lotu i wzburzył spokojne powietrze wokół niej.
Co jakiś czas zerkała w stronę wejścia spodziewając się lada chwila zobaczyć w nich Mathieu Rosiera.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Ptaszarnia - Page 2 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Ptaszarnia [odnośnik]16.08.21 16:31
Miał tak wiele do zrobienia przed wypłynięciem w morze, nie wiedział w co ręce wsadzić, a wszystkiego chciał dopilnować w odpowiedni sposób. Skupiał się przede wszystkim na działaniach w Rzerwacie, nie będzie go około dwa tygodnie, a Ogrody zamieszkiwane przez Albiony musiały funkcjonować w odpowiedni sposób. Sztab ludzi będzie dbał o smoki pod jego nieobecność. Zawsze starał się zastąpić Tristana w godny sposób, być jego prawą ręką i działać tak, aby brat był zadowolony z prowadzonych przez niego zadań. Nie pozwalał sobie na uchybienia i robił wszystko co należało do jego obowiązków, czasem nawet wiele więcej ponad. Nie liczył jednak na poklask, a zostawiając Ogrody na te długie dwa tygodnie dopiął wszystko niemal na ostatni guzik. Zostało mu jeszcze kilka spotkań, które koniecznie musiał odbyć.
Primrose zjawiła się w Różanym Zamku na umówione spotkanie, a służba poinformowała Mathieu o czekającym na niego gościu. Opuścił komnatę chowając do kieszeni spodni białą wstążkę, teraz musiał skupić się na wizycie przyjemnego gościa, z którym miał zamiar zaplanować dalszy ciąg zajęć. Był pod wrażeniem postępów jakie poczyniła Lady Burke i był w zasadzie dumny z kobiety i jej poczynań. Godnie reprezentowała swój ród, pozwalając im na rozwój i zdobywanie nowych doświadczeń, była przykładem kobiety, która mogłaby rządzić twardą ręką i pokazać innym, jak to się robi. Tak wielu mogłoby się od niej uczyć.
- Primrose. – powitał ją w klasyczny sposób, delikatnie całując jej dłoń na powitanie. Kurtuazja była częścią jego życia, wrośnięta w jego wychowanie i pewnych przyzwyczajeń zwyczajnie nie mógł się pozbyć. Nawet nie chciał, etykieta i ogół zasad, które wpajali w niego od najmłodszych lat były czymś, co definiowało go w pewien sposób. Był Lordem Kent, a to zobowiązywało. – Cieszę się, że zjawiłaś się w Château Rose. Dziękuję za wspaniały prezent, talizman noszę przy sobie i muszę przyznać, że jest dla mnie ogromnym wsparciem. - nie przyzna przecież, że po listopadowych wydarzeniach co nieco się zmieniło, podupadł w pewnym sensie, zmieniła się jego psychika i negatywnie wpływało to na jego osobę. Niemniej jednak, trudno się przyznać do takich kwestii, nawet jeśli uznawało się kogoś za bliską osobę. Nie powiedział Tristanowi, nie powiedział Evandrze, nie powiedział żadnej z sióstr. Nie wiedział jak miałby ująć to w słowa, w odpowiedni sposób przekazać, na razie był jedynie pewien, że w końcu sam sobie z tym wszystkim poradzi.
- Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku i nowy rok przynosi Ci wiele zaskakujących przyjemności. - mruknął. W myślach jedynie pojawiło się coś o ciążącym na nich widmie wojny, ale po co w miłych chwilach poruszać takie tematy?



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier
Re: Ptaszarnia [odnośnik]16.08.21 18:49
Na widok Mathieu uśmiechnęła się delikatnie i podała dłoń na powitanie pozwalając aby kurtuazji stało się zadość. Zresztą, był to bardzo miły i uprzejmy gest, w którym niczym jej nie ubliżał.
-Cieszę się, że prezent przypadł do gustu. -Odparła szczerze zadowolona, że tak mogła mu chociaż pomóc. Praca nad talizmanami pochłaniała większość jej czasu, zaraz obok działań na rzecz Durham. Możliwość podnoszenia swoich umiejętności oraz kwalifikacji była dla niej bardzo ważna. Ostatnio siedziała i wykonywała ogromną ilość talizmanów, niestety gdzieś popełniła błąd i połowa nie wyszła. Nie miała zamiaru jednak się poddawać tylko wyciągnąć z tego odpowiednią lekcję oraz wnioski. Wszystkie spostrzeżenia dokładnie zanotowała w swoim notesie i uważnie przeanalizowała wyłapując pewne błędy, drobne ale jednak mocno rzutujące na jakość wykonanego talizmanu. Za nazwiskiem Burke szła jakość wykonania więc nie mogła sobie pozwolić na uchybienia. -W nowym roku u mnie pracowicie. - Odpowiedziała na pytanie, po czym zrobiła parę kroków aby znaleźć się tuż obok czarodzieja.-Podobnie jak u ciebie.
Zerknęła na niego z ukosa uważnie przyglądając się jego twarzy szaro zielonymi oczami.
-Trzymasz mnie już dość długo w niepewności, więc zdradź mi co też chciałeś powiedzieć.
Oczywiście, że była ciekawa i chciała jak najszybciej się dowiedzieć o czym Mathieu pisał w liście. Wiedziała, że jest człowiekiem bardzo zajętym i pracowitym, słyszała też o jego osiągnięciach. Nie było to zresztą tajemnicą, a Xavier wieczorami opowiadał co też się działo. Nie zdradzał kuzynce wszystkiego, ale co nieco mówił. Dlatego tym bardziej był zaintrygowana tajemniczą informacją. Zwłaszcza, że ona też dokonała pewnego małego odkrycia kiedy studiowała książki związane z tematyką pradawnej magii, którą później nazwano mianem “czarnej”. Im dłużej uczyła się jej praktykowania tym coraz lepiej ją rozumiała i zgłębiała jej tajniki. Zauważyła jednak, że fakt iż zabrała się za naukę tej dziedziny magii mocno niektórych zdziwiła. Powoli, acz jeszcze nieśmiało zdradzała pojedynczym osobom swoje zamiary i zapędy to jednak nadal mocno to dziwiło, a czasami wzbudzało strach.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Ptaszarnia - Page 2 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Ptaszarnia [odnośnik]16.08.21 20:24
Po ostatnich wypadkach i serii niezbyt fortunnych zdarzeń jego zdrowie psychiczne ucierpiało. Wiedział doskonale, że to nie przypadek, że tak właśnie musiało być, a wszystkie sytuacje, z którymi przyszło mu się spotkać miały otworzyć mu oczy i pozwolić dostrzec nowe możliwości, które oferował mu świat. Czy to nie przez Arawna, a raczej jego wizyty pozwolił mrocznej części jego duszy wypłynąć na powierzchnię, pozwolić się wzbić i pokazać prawdziwe oblicze? To właśnie on tak intensywnie wpłynął na jego życie i dał mu tak wiele nieprzewidywalnych możliwości. Zmieniał się każdego dnia.
Primrose nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo potrzebował tego wsparcia. Rzecz jasna nikomu nie zamierzał zdradzać swojej tajemnicy, a każde zachowanie było skrzętnie przemyślane i rozważone, aby przypadkiem nie wyszła ona na jaw. Wolał, aby nie wiedzieli, tak było bezpieczniej.
- Zdradzę, ale to zostaje tylko między nami. – powiedział, z lekkim naciskiem. Na razie nie chciał, aby ktokolwiek znał jego sekrety i plany, nie musieli wiedzieć, że planował pewnego rodzaju przedsięwzięcie. Im mniej osób wiedziało, tym lepiej dla niego. – Planuję zakup statku, może nawet dwóch. Chciałbym stworzyć flotę, którą Rosierowie mogliby się poszczycić. – powiedział z powaga i obrócił głowę w jej stronę, kiedy ruszyli na mały spacer po ptaszarni. Szedł wyprostowany z rękami złożonymi z tyłu. Wyglądał poważnie i dostojnie, na szczęście jego ciało nie odczuwało już nieprzyjemnych skutków październikowego ataku. – W związku z tym postanowiłem poznać tajniki żeglugi, poprosiłem o wsparcie wuja Koronosa, a on zaoferował mi jednego ze swoich najlepszych ludzi jako nauczyciela. Kenneth Fernsby, niewiele o nim wiem, ale morze najwyraźniej zrobiło z niego bardzo… niedostępnego człowieka. – rozwinął temat, powoli dążąc do meritum. Chciał opowiedzieć Primrose więcej szczegółów, ale nie miało to w tym momencie żadnego sensu. Taka historia powinna być więc wystarczająca, więcej opowie jej po powrocie z wyprawy. Wtedy z pewnością będzie miał co opowiadać. – Jutro wsiądę na statek o dumnej nazwie Brzask i wypłynę w morze na dwa tygodnie. – wyjawił w końcu. Primrose nie miała pojęcia jak szalony i nieprzewidywalny potrafił być Mathieu, ale jedno było pewne – w dążeniu do celu był zaparty i nawet jeśli miałoby to pochłonąć setkę ciał, dotrze do swego.
- Też miałaś mi opowiedzieć o swoim odkryciu. – uśmiechnął się i spojrzał na nią. Lady Burke też miała dla niego informacje, on z pewnością chciał je zdobyć. – Lekcję odłożymy na czas po moim powrocie. – dodał jeszcze po chwili, w końcu mieli się spotkać i potrenować.



Mathieu Rosier


The last enemy
that shall be destroyed is

death
Mathieu Rosier
Mathieu Rosier
Zawód : Arystokrata, opiekun smoków
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Here’s the misery that knows no end
OPCM : 30
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0 +3
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 33 +2
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej
To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia.
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t7310-mathieu-rosier https://www.morsmordre.net/t7326-ehecatl https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t7421-skrytka-bankowa-nr-1782#202976 https://www.morsmordre.net/t7339-mathieu-rosier

Strona 2 z 4 Previous  1, 2, 3, 4  Next

Ptaszarnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach