Wydarzenia


Ekipa forum
Ogródek warzywny
AutorWiadomość
Ogródek warzywny [odnośnik]18.12.20 19:30

Ogródek warzywny

Tuż za przykrytą niskim dachem werandą mieści się niewielki, starannie uprawiany ogródek. W równych grządkach rosną warzywa i owoce, z których Grey’owie czerpią do codziennych potraw. Można wśród nich znaleźć rośliny wieloletnie oraz sezonowe, hodowane w sposób niedoprowadzający do wyjałowienia gleby. Między fasolą i pomidorami wysiane są rzodkiewka i sałata, nieco dalej tuż przy wejściu do szklarni jest miejsce zarezerwowane na ukochane dynie pani Grey.
Cave Inimicum, Lepkie ręce


[bylobrzydkobedzieladnie]
Halbert Grey
Halbert Grey
Zawód : toksykolog, ogrodnik Prewettów
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
to plant a garden
is to believe in tomorrow
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9087-halbert-grey https://www.morsmordre.net/t9093-lobuz https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t9099-skrytka-bankowa-nr-2133 https://www.morsmordre.net/t9091-halbert-grey#274380
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]05.10.23 15:57
| 12 sierpnia

Powietrze jeszcze pachniało porankiem. Mimo tego przed Greengrove Farm dało się już usłyszeć odgłosy cichej krzątaniny. Niedaleko wejścia do domu znajdował się wszakże ogródek warzywny, który wymagał drobnego pielenia i tym zajęciem postanowiła zająć się Gwen. Cienie pod jej oczami zdradzały, że wcale się nie wyspała, a za duże ubrania, spięte tu i ówdzie, zdecydowanie nie należały do niej, jednak wydawać by się mogło, że wcale jej to nie przeszkadzało, bo wyrywała chwasty z prawdziwym zaangażowaniem, choć z wyraźnym brakiem wprawy, regularnie zapominając o używaniu narzędzi, które przecież leżały tuż przy niej. Czuła już ból dłoni, jednak postanowiła uparcie go ignorować.
Choć od dziecka nie zajmowała się takimi rzeczami to nie miała problemów z rozpoznaniem roślin. W ogródku warzywnym rosły tylko te najbardziej podstawowe, a Gwen mimo wszystko była obyta z wyglądem różnorodnych roślin i ziół. Malując, często musiała przyglądać się albo wysuszonym okazom, albo szukać żywo rosnących, bądź polegać na rycinach w książkach, tak aby oddać je możliwie najbardziej rzeczywiście, a choć i od tego miała przerwę, to okazało się, że jej pamięć nie jest aż tak zła. W związku, z czym wyrywała niemal wyłącznie te rośliny, których nie powinno tu być, poza pomniejszymi marchewkami, które wplątywały się w większe kępy chwastów.
W końcu wstała, próbując podnieść całą kupę zieleniny, aby przełożyć ją do znajdującej się za nią taczki. Wzięła głęboki oddech i już miała się odwrócić, gdy kątem oka zarejestrowała ruch, podskoczyła nerwowo, nie spodziewając się o tej porze żadnych gości, po czym zahaczyła o coś nogą i ruchem całkowicie pozbawionym gracji wpadła prosto do skrzyni ładunkowej. Na całe szczęście lądowanie nie było wcale takie twarde; w końcu zdążyła już trochę wyplewić.
Gwen tkwiła przez moment nieruchomo, dochodząc do tego, co się stało i jednocześnie kierując wzrok w stronę tego, który niespodziewanie pojawił się przed domem jej kuzyna (jej domem?).
Gabriel? – spytała, zaskoczona. Nie widziała go chyba od zeszłej wiosny, a i wtedy mignął jej tylko przez chwilę. Choć przyjaźniła się z Kerstin, to przed swoim zniknięciem na Gabriela wpadała chyba nawet rzadziej, niż na Justine, mimo że to chyba za siostrą młodej pielęgniarki przepadała najmniej. Zawsze miała wrażenie, że trzeba wokół niej chodzić na palcach i że właściwie to nie wie, jak się ma przy niej zachowywać.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]09.10.23 18:46
Chociaż formalnie tu pomieszkliwał, Herbert w końcu zorganizował mu to pokój po wyprowadzce Gabriela z domu, to mimo wszystko rzadko tu bywał. Nie chciał być ciężarem dla rodziny Grey, dlatego zawsze dzielił się z nimi zarobionymi pieniędzmi, pomagał w domu jak i na dworze, a nawet czasami kupował coś od siebie. Oczywiście nie raz dostał po głowie za to wszystko, ale taki już był. Wolał dostać ochrzan, że bez sensu wydaje pieniądze, których wcale nie miał dużo, niż czuć na sobie oskarżycielskie spojrzenie. Nawet jeśli rodzina Grey nigdy by tak się nie zachowała. Byli dobrymi ludźmi, których Tonks szanował. Przygarnęli go i dali dom nad głową, a on chciał być przydatny. Jednocześnie nie chciał aby jego przypadłość stanowiła jakikolwiek kłopot czy, nie daj Merlinie, niebezpieczeństwo. Dlatego też kiedy tylko czuł, że coś jest z nim nie tak opuszczał dom i potrafił do niego nie wracać przez dłuższy czas, pomieszkując w tym czasie gdzie się dało. Nawet przywykł do takiego koczowniczego trybu życia, odpowiadało mu. Nie zmieniało to jednak faktu, że czasami miał ochotę wziąć po prostu normalny prysznic i przespać się w ciepłym i wygodnym łóżku.
Ostatnimi czasy czuł się o wiele lepiej dlatego zdecydował się na odwiedziny. Ostatnio starał się też naprawić stosunki z rodzeństwem, miał więc nadzieję, że może uda mu się jednak wrócić do rodzinnego domu. Coby nie patrzeć tęsknił za rodziną, kochał ich i chciał naprawić z nimi relację. Zdawał sobie sprawę, że może to nie być łatwe, biorąc pod uwagę, że rozstali się w bardzo burzliwy sposób. Chciał to jednak naprawić.
Na Greengrove Farm pojawił się dość wczesnym rankiem. Podejrzewał, że Herbert już pewnie wybył, ale miał nadzieję jednak kogoś zastać w domu. Uśmiechnął się łagodnie na widok domu i otaczających go terenów. Miał wrażenie, że tutaj zawsze panował taki spokój, to było jedno z niewielu miejsc w których potrafił się naprawdę zrelaksować.
Kiedy przeszedł przez bramkę i ruszył w kierunku domu, kątem oka zauważył ruch w ogródku. Z myślą, że może to jego przyjaciel skierował się w tamtym kierunku. Widząc rudą czuprynę musiał się chwilę skupić, żeby przypomnieć sobie do kogo należy. Kiedy kobieta wykonała niesamowity manewr zakończony efektywnym lądowaniem w taczce nie mógł się powstrzymać i zaśmiał się cicho.
- Dzień dobry Gwendolyn. - odezwał się z uśmiechem, po czym podszedł do niej, złapał ją za dłoń i powoli wyciągnął z jej aktualnego siedziska – Aż tak zwalam cię z nóg? - zażartował delikatnie otrzepując jej ramię z chwastów, które pozostały na jej ubraniu po upadku.


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]09.10.23 19:20
Gdy jej zawsze muszą przydarzać się takie rzeczy? Nie należała przecież wcale do jakiś najmniej sprawnych osób. Oczywiście daleko było pannie Grey do sportowca, ale była raczej drobna i dość ruchliwa, nie miała też wcale najgorszej koordynacji. Ale wyraźnie po prostu regularnie miała pecha. Starając się za bardzo nie pojękiwać ani nie żalić, wykaraskała się jakoś z taczki. Pomógł jej w tym Gabriel, który już po chwili pojawił się obok, pomagając jej otrzepać się z brudu. Ubranie nie wyglądało jednak na uszkodzone, a to było najważniejsze, bo nie miała przecież aż tak wielu na zmianę.
Dzień dobry, cześć – przywitała go. – Najwyraźniej… Wybacz, nie spodziewałam się nikogo, a jeszcze jestem trochę… no, nie do końca w sosie.
Tak, Gwen, jesteś nie do końca w sosie, zdecydowanie, perfekcyjny dobór słów – skrytykowała w duszy sama siebie. Jednak tak naprawdę co miała mu powiedzieć? Wyjaśniać od początku, że w gruncie rzeczy dopiero wczoraj wróciła do żywych po prawie roku? Jeśli Gabriel się nie zorientował to właściwie nawet lepiej; opowiadanie tej samej historii po raz trzeci w ciągu tygodnia nie było wcale tym, na co miała szczególną ochotę. Naprawdę wolała zająć myśli czymś innym. Skupić się na przyszłości i ponownym złożeniu życia w kupę, a nie na rozpamiętywaniu tego, co było. Albo i nie było…
Przyjrzała się uważniej mężczyźnie.
Zmieniłeś się trochę – stwierdziła chyba oczywistą oczywistość, w końcu po takim razie każdy się trochę zmienia. – Przyszedłeś do Herberta? – spytała, pochylając się, aby zebrać rozsypane na ziemi chwasty. Chyba przygoda z taczką odebrała jej chęci i siły do dalszego plewienia, choć z drugiej strony, tak zostawić połowę niewyplewionych grządek… – Chyba powinien być w środku, ale nie widziałam się z nim jeszcze dzisiaj.
Tak samo, jak nie widziała jeszcze śniadania, ale żołądek przyzwyczajony do niewielkich porcji jedzenia wcale się nie domagał. Nie chciała zaś sama grzebać w kuchni kuzyna, nie widząc, jak ma się sprawa z zapasami. W dalszym ciągu nie było przecież najlepiej, więc wolała nie ruszać składników bez klarownej zgody kuzyna.
Powoli zaczęła zbierać narzędzia, i je wkładając do taczki. Zostawi to wszystko gdzieś z boku i potem do tego wróci. Herbert raczej nie będzie miał jej tego za złe, a marchewki poradzą sobie jeszcze dzień ze mniejszoną ilością światła.
Nie wiedziałam, że na farmie jest tyle pracy – przyznała, mówiąc trochę bardziej do siebie, niż do Gabriela. Jednak na wsi bywała wyłącznie jako dziecko, a wówczas świat odbiera się jakoś inaczej.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]20.10.23 8:58
Mimowolnie zaśmiał się cicho na jej słowa. Ostatnimi czasy śmiał się częściej, co było dobrym znakiem, a w każdym razie tak sobie wmawiał. Przyjrzał jej się dokładnie i uśmiechnął się łagodnie. Nie wiedział ile to czasu minęło odkąd się ostatnim razem widzieli, ale na pewno było to dobrych kilka lat. Pewnie gdyby nie jej cechy charakterystyczne, w ogóle by jej nie poznał, a wtedy z całą pewnością byłoby mu głupio. W zasadzie to był miło zaskoczony, że ją pamięta. Po wydarzeniach sprzed roku stracił większość swoich wspomnień i już nie raz znalazł się w sytuacji, że nie poznał kogoś, z kim utrzymywał dobre relacje w przeszłości.
- Jeśli cię przestraszyłem to przepraszam, nie miałem w żadnym wypadku takiego zamiaru. – pokręcił głową – Jest dość wcześnie, więc jak najbardziej masz prawo być nie w sosie. – uśmiechnął się łagodnie, nie zdając sobie sprawy, z tego co tak naprawdę Gwen miała na myśli.
W sumie to chyba nigdy nie mieli jakiejś bardzo zażyłej relacji. Widzieli się kilka razy i rozmawiali, byli takimi znajomymi z widzenia, ale wydawało mu się, że mimo to w jakimś tam stopniu mieli do siebie szacunek.
Schylił się po chwili by pomóc jej pozbierać chwasty, po czym powrzucał jej do taczki i otrzepał ręce.
- Mam nadzieję, że na lepsze. – odparł spokojnie na jej uwagę, po czym lekko wzruszył ramionami - W zasadzie to wpadłem tak po prostu w odwiedziny. Pewnie nie wiesz, że mieszkałem tutaj jakiś czas, pani Grey uprawiała na mnie sport „prania szmatą”. – powiedział rozbawiony kręcąc głową z uśmiechem przypominając sobie ile to razy dostał ścierą przez łeb jak wyszedł przed szereg i zrobił coś co pani Grey uważała za „za dużo”. Gabriel nigdy nie postrzegał tego jako coś złego, wręcz przeciwnie, przypominało mu to czasy młodości, kiedy w bratem coś zmajstrowali i mama ganiała ich po domu.
- Pomogę ci z tym. – zaoferował się, układając wszystko do taczki – Chwasty możemy wyrzucić za szklarnią, tam jest mały kompostownik, nic nie może się zmarnować. – pokiwał głową chwytając za rączki taczki – Ogród to dopiero początek powiem ci szczerze. Chociaż moja wiedza na temat zielarstwa może nie jest jakaś wybitna, to kiedy tu mieszkałem pomagałem zarówno w ogrodzie jak i w szklarni. Zawsze byłem i w sumie nadal jestem zdania, że w szklarni jest najwięcej pracy, chociaż w około domu również jej nie brakuje. – ruszył powoli w kierunku, o którym wcześniej wspomniał. – Jednak wbrew pozorom, pomimo, że czasami to naprawdę ciężka praca, to pozwala ci się odciąć od problemów świata zewnętrznego. – uśmiechnął się do niej łagodnie.


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]21.10.23 19:18
Tak, jest wcześnie – mruknęła cicho.
W zachowaniu Gabriela było coś, co wzbudzało w Gwen czujność. Pamiętała, że dużo przeszedł. Nie wiedziała jednak do końca co: Tonksowie zostawili to dla siebie, a ona nie miała zamiaru przecież naciskać. Mimo wszystko przecież nie była z nimi spowinowacona krwią i nie nosiła tego samego nazwiska (mimo że nie miałaby nic przeciwko). Ale skoro mężczyzna mieszkał przez jakiś czas z Herbertem to czy nie powinien trochę zdziwić się na jej widok? Spytać o coś? Przecież nie było jej tak długo… Nie, żeby malarce przeszkadzało, że nie musi się Gabrielowi tłumaczyć. Miała szczerze dość opowiadania tej samej historii, a podejrzewała, że komuś jeszcze będzie musiała ją wyjaśnić. Może Herbert tak naprawdę nie cieszył się z jej powrotu? Może wcale się nie martwił i dlatego nie powiedział nic Gabrielowi? Albo może mu z jakiegoś powodu wystarczająco nie ufał? Skoro Tonks sporo przeszedł, mógł mieć przecież różnego rodzaju problemy… prawda?
Gabriel mógł zauważyć drobne zawahanie Gwen, gdy ta zaśmiała się nieco sztucznie.
Na pewno na lepsze. A ciocia tak czasem potrafi. – Właściwie nie znała jej na tyle, by móc to określić, ale przecież nie będzie takich rzeczy Tonksowi wyjaśniać. – Nie wiedziałam, Herbert nie wspomniał. Ale za to mówił coś o budowaniu tu zagród, może potrzebować pomocy.
Odsunęła się, pozwalając mężczyźnie chwycić za taczkę. Szła kawałek za nim, słuchając, co Gabriela.
Jeszcze nie wchodziłam do szklarni, wolę zaczekać, aż Herbert mi wszystko wyjaśni, wiesz, nie chcę u podeptać jakiś cennych bulw. – Uśmiechnęła się, choć wciąż pozostawała nieco spięta. – Tak, to… pozwala pomyśleć, to prawda. – To było trochę jak malowanie. Ciało pracowało, a umysł mógł odpłynąć gdzieś w inne miejsce. – Ja znam podstawy… umiem rozpoznawać rośliny, ale bardziej teoretycznie. To pomaga przy malowaniu. Ale w mieście nie było zbyt wiele miejsca na grządki, a potem u Macmillanów… no, oni zatrudniali ogrodnika.
A Gwen nie miała zamiaru przecież wciskać mu się w pracę, zwłaszcza że miała przecież swoje zadania. Zarówno jako nauczycielka Heatha, jako malarka biorąca zlecenia jak i jako sojuszniczka Zakonu, wciskająca się tam, gdzie tylko się dało. Odrobinę pracy fizycznej liznęła w trakcie pomagania w Oazie, jednak tam nie było zbyt wiele miejsca na uprawy jako takie. Ciekawe zresztą, jak tamto miejsce teraz wyglądało? Zwłaszcza po tym trzęsieniu?
Pogoda ostatnio jest zdradziecka, prawda? Co chwilę jakiś grad… a niby lato – zagaiła, nie chcąc dopuścić do zapadnięcia niezręcznej ciszy i jednocześnie nie chcąc pytać Tonksa o nic poważniejszego. Jeszcze przyniósłby złe wieści i… Och, wolała o tym nawet nie myśleć. Kto jak kto, ale Kerstin na pewno ma ją za zdrajczynię…


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]16.11.23 10:24
- Zawsze wychodziłem z założenia, że to miejsce jest najpiękniejsze wczesnym rankiem. Czuć wtedy taki charakterystyczny poranny zapach. – powiedział uśmiechając się łagodnie.
Miło wspominał te poranki, które było mu dane tutaj spędzić. Owszem, tęsknił wtedy za rodziną, którą na swój sposób po prostu porzucił. Zrobił to jednak dla ich dobra, tak sobie to wtedy tłumaczył. Teraz zdawał sobie sprawę, że kierował się czysto egoistycznymi pobudkami, podsyconymi gniewem. Starał się jednak już tego nie rozpamiętywać. Miał nadzieję na rozpoczęcie nowego, już kolejnego w swoim życiu, rozdziału. Teraz zależało mu na naprawieniu zniszczonych przed kilkoma miesiącami relacjami z rodziną.
Gabriel nie znał tak dobrze rodziny Herberta. To z nim zawsze utrzymywał najbliższe kontakty, potem, kiedy tu zamieszkał też i z jego matką. Nie zmieniało to jednak faktu, że pomimo wiedzy o tym, że Herb miał kuzynkę, nie do końca ją znał. Można powiedzieć, że mieli w przeszłości ze sobą do czynienia i tyle. Po tym co wydarzyło się w Oazie stracił wiele ze swoich wspomnień i obawiał się, że większa część z nich po prostu nigdy już nie wróci. Starał się sobie coś przypominać, czasami miewał tak zwane flashbacki, jednak rzadko kiedy układało mu się to w jedną, spójna całość.
- Uwierz mi, osiągnęła w tym mistrzostwo. – pokiwał głową z lekkim rozbawieniem – No nie było to długo, raczej nazwałbym to pomieszkiwaniem bardziej niż mieszkaniem na pełen etat. Ale tak, można powiedzieć, że troszkę przyłożyłem rękę do tej budowy, nie dużo, ale zawsze. – obrócił się do niej i puścił jej oczko.
- Jakoś podejrzewam, że mimo wszystko i tak masz większą wiedzę na temat roślin niż ja. Moja jest bardzo nikła, chociaż sporo się przy Herbecie nauczyłem. W szkole jednak byłem totalnym laikiem, do dzisiaj nie wiem jakim cudem zdałem Zielarstwo. – odparł pchając taczkę wzdłuż ścian szklarni. – Pracowałaś u Macmillanów?
Na jej wspomnienie o tej arystokratycznej rodzinie lekko się spiął. Nie miał dobrych wspomnień związanych z tą rodziną. Chociaż może znalazłoby się kilka przyjemnych epizodów. Na pewno jednak nie mógł zaliczyć tego, kiedy Anthony groził mu w gabinecie nożykiem do listów. Nie żeby czuł się wtedy w jakikolwiek sposób zagrożony czy coś, ale nie było to przyjemne. Z resztą, w efekcie końcowym i tak skończyło się to po myśli lorda i jego kuzyna zerwała z nim całkowicie kontakt.
- Zgadzam się. Wszystko ostatnio jest jakoś pomieszane, ale zważając na to co się dzieje od roku w sumie nie powinniśmy się za bardzo dziwić. Ciekaw jestem czy ta kometa nad nami ma z tym wszystkim coś wspólnego. Jak myślisz? – spytał spokojnie zerkając w niebo aby spojrzeć na wyraźną sylwetkę komety, która górowała nad nimi jak zły omen.


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]16.11.23 19:15
Pokiwała głową. Faktycznie, poranki w Dorset miały swój urok; co prawda zupełnie inny, niż Londyn jesienią o świcie, lub piękny dwór Macmillanów, który zawsze wyglądał nienagannie, przynajmniej w oczach Gwen, ale miał; gdyby mogła sama wybrać miejsce, w którym miałaby zamieszkać może i wyglądałoby podobnie. Teraz jednak była pozbawiona takiej możliwości. I choć była wdzięczna kuzynowi za to, że pozwolił się jej wprowadzić, oddałaby naprawdę wiele za to, aby wrócić do czasów pokoju i swojego niewielkiego mieszkania z pracownią na strychu i niewielką, zagraconą, acz przytulną sypialnią.
Uśmiechnęła się na słowa o ciotce, a na kolejne słowa zaśmiała się nieco nerwowo, marszcząc brwi.
Ja je też ledwo zdałam. Naprawdę, nie znam się… Mogę ci z pamięci narysować eee… liście dębu, klonu i paru innych drzew, narysuje bazylię, znam też nazwy roślin stosowanych w alchemii, bo trochę miałam z nimi do czynienia, ale jakie mają właściwości i jak się nimi zajmować? Naprawdę, nie wiem – wyjaśniła, wzruszając ramionami.
To nie tak, że roślin nie lubiła, po prostu… no, nie miała okazji się z nimi zapoznać. O zwierzętach wiedziała nieco więcej, ale one były często urocze, puchate, majestatyczne, i tak wspaniale się poruszały…! Czuła większą motywację, aby sięgać po księgi na ich temat; rośliny w malarstwie często były tylko tłem. Choć być może nie powinny? Herbert pewnie powiedziałby, że nie i Gwen była pewna, że w jego słowach znalazłaby więcej, niż trochę inspiracji.
Pracowałam – przyznała. – Raz, w sumie przypadkiem, spotkałam małego lorda. Był sam, znaczy, z guwernantką; nawet nie pamiętam, jak to wyszło, ale rozmawiałyśmy chwilę, a potem poprosili, bym uczyła Heatha malować. Rozumiesz… podstawy. A jak Londyn… no wiesz… wzięli mnie do siebie. Pan Anthony i lord nestor zawsze byli dla mnie bardzo mili, reszta rodziny też. – Kiwnęła głową sama do siebie, zastanawiając się, czy po takim czasie dadzą jej w ogóle zobaczyć się z małym uczniem. Chociaż Heath pewnie już dawno o niej zapomniał, prawda? Betty, jej pies, który cały czas mieszkał w Kornwalii, pewnie też…
Zatopiona we wspomnieniach, nie zauważyła spięcia Gabriela. Powoli docierali już na koniec szklarni, gdzie Tonks mógł wyrzucić zerwane rośliny. Westchnęła, słysząc jego pytanie.
Wiesz… dopiero… właściwie to wczoraj dopiero Herbert zwrócił mi na nią uwagę… nie miałam za bardzo czasu, by nadrobić informacje. – Westchnęła. – Komety niemal zawsze są zbyt daleko, aby jakkolwiek wpływać na pogodę… Ale jeśli to magiczne wydarzenie… Magia może działać czasem wbrew nauce, prawda? No, a przynajmniej wbrew niemagicznej nauce, a na numerologii się nie bardzo znam, ze szkoły tylko coś pamiętam. – Podrapała się po głowie. Dotrzymywała kroku Gabrielowi, ale szła odrobinę za nim; ścieżka była zbyt wąska, by mogli iść ramie w ramię.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]27.11.23 17:56
Gabriel nigdy się specjalnie nie zastanawiał nad tym gdzie chciałby mieszkać. Kiedy mieszkał w Londynie odpowiadało mu to miejsce, teraz z cała pewnością nigdy by tam nie wrócił. Mieszkanie z rodzeństwem było mu jak najbardziej na rękę i naprawdę mieszkało mu się z nimi dobrze mimo różnic jakie między nimi występowały. Teraz kiedy niby pomieszkiwał u Grey’ów, ale jednocześnie i wielu innych miejscach nie przejmował się takimi drobnostkami. Cieszył się, że w ogóle ma gdzie mieszkać, ale nie skupiał się na tym. Miał na głowie o wiele większe zmartwienia.
- Zawsze podziwiałem artystów. Macie niesamowitą wyobraźnie o umiejętnościach nawet nie wspominam. Ja to jedynie prosty domek złożony z linii prostych umiem narysować. Zdecydowanie nie posiadam żadnych zdolności manualnych. - powiedział kręcąc głową z lekkim rozbawieniem.
Wysłuchał jej słów odnośnie pracy u arystokratów. Tonks nigdy nie miał dobrej opinii o tej klasie społeczeństwa. Dla niego wszyscy byli tacy sami. Ci, którzy stali po stronie Malfoya, czy ci, którzy stali po stronie Longbottoma, oni wszyscy tak naprawdę dbali tylko o swoje tyłki. Te ich akcje, że niby leży im na sercu dobro ogółu, że wychodzą przed orkiestrę...w mniemaniu Gabriela to była wszystko na pokaz, by jak najwięcej ugrać. Nie miał do nich szacunki i jeśli którekolwiek z nich myślało, że będzie się do nich z nim obchodzić to bardzo się mylili. Na szacunek należy sobie zapracować, a nie dostać go za darmo.
Uniósł brew ku górze lekko zdziwiony kiedy usłyszał jej słowa. Jak to dopiero zwróciła na nią uwagę? Przecież wisiała nad nimi od dłuższego czasu, nie było opcji by jej nie zauważyć. Nie skomentował tego jednak na głos, nie było sensu tak naprawdę.
- Na astronomii znam się tyle co nic, jednak myślę, że mogę śmiało powiedzieć, że to nie jest naturalne zjawisko. - powiedział kręcąc głową – Ta kometa ma zdecydowanie wpływ na wszystko co się obecnie dzieję. Mamy lato, a mimo wszystko czasami dopada nas grad. To nie jest normalne. Co prawda już w przeszłości doświadczaliśmy różnych dziwnych anomalii pogodowych, te są jednak inne. Tak mi się w każdym razie wydaje. Jednak to zadaniem badaczy jest dowiedzenie się o co z nią tak naprawdę chodzi. - odparł spokojnie.
Zatrzymał się w końcu za szklarnią, gdzie znajdował się mały kompostownik. Wziął grabię i na spokojnie przerzucił całe zielsko z taczki na kupkę starych roślin.


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]28.11.23 18:37
Uśmiech przebił się przez ogólną nerwowość, gdy Gabriel wspomniał o artystach. Wzruszyła jednak ramionami. Przecież to nie było nic takiego.
Jak umiesz narysować domek to i wszystko inne też byś narysował – stwierdziła. – Kwestia ćwiczeń. I tego, czy sprawia ci to przyjemność. – W końcu dużo łatwiej było stać kilka godzin nad płótnem, gdy człowiek znajdował w tym radość i ukojenie. Gwen była w stanie sobie to wyobrazić. Niestety, tworzenie wymagało pewnej cierpliwości i pochłaniało czas, dlatego twórca musiał być gotów je poświecić. – Ale wiesz… to częściej odtwarzanie i realizowanie zamówień, niż kreacja i wyobraźnia – dodała.
Wszak realistyczne rzecz biorąc, tak właśnie było. Klient zlecał, klient wymagał. Często Gwen dostawała dokładny opis tego, co ma stworzyć i choć mogła odmawiać, starała się tego nie robić. Jako młoda malarka nie mogła przecież przebierać w zleceniach, zwłaszcza że ostatnie lata wcale nie sprzyjały takim jak ona. I właściwie to takim jak Gabriel też nie.
W przeciwieństwie do Gabriela Gwen nie uważała, aby pieniądze czy pochodzenie definiowały człowieka. Ludzie byli różni i choć środowisko bez wątpienia miało na nich wpływ, to spotkała przecież zarówno dobrych bogaczy, jak i niegodnych zaufania chłopców bez grosza przy duszy. Źli i dobrzy ludzie mogli znaleźć się wszędzie, niezależnie od pochodzenia. Problem polegał na tym, że często trudno było ich na pierwszy rzut oka od siebie rozróżnić, a w tych czasach dokonywanie dobrych wyborów mogło być dla nią kwestią życia i śmierci.
Zauważyła uniesioną brew Gabriela, jednak nie miała siły mu wszystkiego od nowa tłumaczyć. Gdyby spytał, pewnie by zaczęła, nie mogłaby odmówić, nie byłaby w stanie przemilczeć, ale skoro nie pytał…
Grad latem czasem się jednak zdarza – zauważyła. – Nawet częściej, niż zimą. Ale tak, nie w takich ilościach – przyznała, wciąż pamiętając siniaki, jakie nabiły jej lodowe kule, gdy pojawiła się w Londynie. – Oby się dowiedzieli, nim będzie za późno… – mruknęła.
Zatrzymała się wraz z Gabrielem, obserwując go, a następnie pomagając zgarnąć zielsko na miejsce.
Dziękuję za pomoc – powiedziała, uśmiechając się ciepło. – Chodź do środka, Herbert pewnie ma jakąś herbatę… – Gestem zarosiła Tonksa, by podążył za nią.

| zt dla Gwen


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]09.12.23 15:32
- Myślę, że nie miałbym do tego cierpliwości. - pokręcił głową z lekkim uśmiechem.
Co innego wielogodzinne, a czasami wielodniowe obserwowanie celu. Był wyszkolonym szpiegiem i zbieranie informacje oraz infiltracja były czymś w czym czuł się najlepiej. Mógł spędzić godziny obserwując i analizując zdobyte informacje, ale jakoś świadomość stania przed płótnem nie mieściła mu się w głowie. To była cierpliwość innego stopnia w jego mniemaniu. Utwierdził się w tym kiedy wspomniała, że to przeważnie jest odtwórcza praca, a on takiej nie lubił. Jego zlecenia rzadko kiedy były podobne, oczywiście zdarzały się, ale przeważnie każde było inne i to właśnie było to w czym się odnajdował. Nie dlatego, że lubił grzebać w życiu innych, ale dlatego, że dzięki swojej pracy nie raz nie dwa udawało mu się zdobyć informacje, które pomagały innym. W końcu to po to przeniósł się w przeszłości z biura Aurorów do Wiedźmiej Straży, by zapobiec wydarzeniom, których sam był uczestnikiem. By ludzie nie tracili życia wskutek otrzymania złych danych wywiadowczych.
- No tak, to prawda, ale nie zmienia to faktu, że aż takie zjawiska raczej nie są spotykane. - powiedział spokojnie kończąc powoli opróżnianie taczki z zerwanej wcześniej przez Gwen roślinności – No miejmy nadzieję, że zajmują się tym odpowiednio wykwalifikowane osoby.
Zastanawiał się czy jego starsze rodzeństwo poczyniło jakieś kroki w tym kierunku? Justine zawsze walczyła na rzecz sprawy, poświęciła jej się kompletnie, czasami zapominając o własnym bezpieczeństwie. Ale nigdy nie miał jej tego za złe, zawsze leżało jej na sercu dobro innych...przeszła wiele i tak naprawdę, nie ważne co by się nie działo on i nikt inny nie miał prawa jej oceniać. Żałował tylko,że dotarło to do niego tak późno. Nie wiedział co działo się z Michaelem, ich ostatnia wymiana korespondencji nie należała do przyjemniejszych i szczerze mówiąc odnosił wrażenie, że ich stosunki są nie do naprawienia. Chciałby by było inaczej, jednak słów, które padły nie dało się już odczynić. Każde z nich poszło własną drogą, kierowane własnym sumieniem i przekonaniem, ale takie było życie i nic nie mogli na to poradzić. On sam mógł mieć tylko nadzieję, że nie ważne ile zła było na świecie, jego rodzina była bezpieczna...lub względnie bezpieczna.
Otrzepał dłonie z piasku, po czym pokiwał z zadowoleniem głową patrząc na górkę chwastów.
- Nie ma za co dziękować. - pokręcił głową uśmiechając się łagodnie – Ale herbaty z przyjemnością się napiję, w takim razie prowadź. - dodał po chwili, po czym ruszył już za Gwen w stronę domu.

zt


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]12.03.24 20:10
30 sierpnia 1958
Mimo tragedii wokół, powoli zaczynała odzyskiwać równowagę. Nie minął jeszcze miesiąc od kiedy wprowadziła się do Herberta, a tragedia związana ze spadającą kometą wciąż była tym, co napędzało ich domostwo do bezustannego działania, ale Gwen zaczynała ponownie odnajdywać w tym rytm. W końcu poprzednie lata też nie były łatwe. Teraz przynajmniej otaczali ją bliscy.
Nie brakowało jej pracy. Nigdy nie pozwalała sobie na bezczynność, zawsze znajdując sobie kolejną robótkę, kolejny pomysł. Zwłaszcza na farmie, w letnim sezonie, było co robić. Jeśli więc nie niosła pomocy to gotowała, sprzątała, prała, albo pomagała Herbertowi przy roślinach. Mniej pracowała, zlecenia wcale nie sypały się jej z nieba, ale okazało się, że nawet w czasie wojny, w czasie katastrofy, jakimś cudem mogły się znaleźć. Rozłożyła się więc w ogrodzie, szkicując kolejny projekt. Zrobiła już dwa, obiecała, że będzie miała trzy – młoda artystka zażyczyła sobie plakatu i mając kilka wizji, poprosiła o kilka propozycji. Nie miała zamiaru zapłacić zbyt wiele, ale malarka zgodziła się, wiedząc, że w jej sytuacji czasem odrobina rozgłosu jest lepsza od sakiewki galeonów, a osoby z takich środowisk często dzieliły się wiedzą i kontaktami. Doskonale o tym wiedziała, sama przecież w nim była.
Ustawiając się tak, by słońce opadało na kartkę, siedziała na ziemi, niedaleko warzywniaka i wejścia do domu. W oddali Betty gryzła patyk, zerkając co jakiś czas na właścicielkę, a Pan Darcy właśnie przynosił kolejną partię nawozu na grządki. Herbert pewnie nie będzie z tego zadowolony, przeszło jej przez myśl. Marchewki wcale nie potrzebowały większej ilości nawozu, nie teraz, nie o tej porze roku. Ale Pan Darcy lubił pracować tam, gdzie akurat kręcili się ludzie, zwłaszcza ona i mimo prób nie udało się go od tego odwieść. Czasem zastanawiała się, czy skarabeusz też, tak jak ludzie, może cierpieć na jakąś nerwicę natręctw.
Gdzieś z tyłu gdakały kury, a ołówek gładko sunął po kartce. Nie był najlepszy, malarka musiała go dociskać nieco bardziej, niż powinna, ale o lepsze było obecnie trudno, zaś to miał być przecież tylko poglądowy projekt.
W pewnym momencie malarka zatrzymała się jednak, spojrzała na kartkę jeszcze raz, oddaliła ją od siebie…
Niech Morganę dunder świśnie… – mruknęła, kręcąc głową i zmieniając stronę. Wydawało jej się, że wszystko dobrze rozplanowała, ale jednak nie, kompozycja wymagała poprawy, nie zmieści wszystkiego, na czym jej zależało.
Zaciskając zęby, ponownie zaczęła plakat, zaczynając od, tym razem jeszcze dokładniejszego, rozplanowania szkicu. Skupiona na pracy, w pierwszej chwili nawet nie zauważyła, kiedy Florence pojawiła się obok. Ukochana i przyszła żona Herberta natrafiła akurat na moment, w którym Pan Darcy rozkładał swoją kulę na grządki korzystając ze swoich rogów, sprawiając, że wokół unosił się jakże urokliwy, wiejski zapach. Gwen zmarszczyła nos i dopiero wówczas dostrzegła obok siebie ruch.
Cześć. – Uśmiechnęła się do dziewczyny. – Pan Darcy nie lubi być sam – powiedziała przepraszającym tonem, zerkając na żuka. To zwierzę było zdecydowanie czymś innym, niż zwierzęta, które otaczały ją do tej pory. Trudno było zrozumieć, co chodzi mu po głowie, nie rozumiała jeszcze w pełni jego mowy ciała, ale nie ulegało wątpliwości, że nawet potężny owad w jakiś dziwny sposób przywiązywał się do swoich opiekunów.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]07.04.24 13:45
Kiedy życie na farmie toczyło się tak powolnym, narzucanym niejako przez naturę rytmem, łatwo było zapomnieć o tym, jakie okropieństwa działy się w miastach. Florence już dawno pożegnała się ze swoim życiem w samym centrum Londynu i dziś łatwo było jej czerpać ze wszystkich dobrodziejstw wsi. Letnie popołudnia bywały tutaj tak urokliwe, że wręcz można było uwierzyć w iluzję, że cały świat jest równie spokojny. Iluzja ta oczywiście rozwiewała się, gdy tylko człowiek skupił się na szczegółach - tym jak często Herbert musiał opuszczać Farmę, spojrzeniu uchodźców, którzy okazjonalnie zjawiali się, prosząc o pomoc. Kobieta czerpała jednak nawet z tej iluzji spokoju, przygotowując się jednocześnie na najgorsze. Wedle swoich planów i tego co obiecała Herbowi, nie siedziała z założonymi rękami. Pomagała na samej farmie, zajmując się ogródkiem warzywnym, ale także doglądając co mniej wymagających roślin w szklarni. Ponadto rozwijała także inne swoje umiejętności, szczególnie skupiając się na uzdrowicielstwie - z początku dość trudno było jej przypomnieć sobie wszystko to, czego uczono ją na stażu w Świętym Mungu. Nic dziwnego, bo minęło przecież tyle lat! Kobieta z resztą nigdy tego stażu nie skończyła, swój poziom wiedzy określała więc raczej jako podstawowy. Nigdy jednak umiejętności tego typu nie były bardziej potrzebne niż właśnie teraz, dlatego ilekroć znajdowała chwilę wolnego czasu, zasiadała na jednym z foteli w salonie i zatapiała się w jednej z lektur o tematyce medycznej. Zupełnie jakby cofnęła się w czasie, bo robiła także notatki, aby łatwiej wszystko zapamiętać. Wiedza teoretyczna oczywiście nijak nie mogła się równać tej praktycznej - co z jednej strony było nieco kłopotliwe, ale z drugiej Florence była rada, że do tej pory nie miała okazji leczyć urazu poważniejszego niż powierzchowne skaleczenie.
Dzisiejszy dzień był nad wyraz urokliwy. Florence nie była więc zaskoczona, kiedy zauważyła, że Gwendolyn postanowiła wynieść się ze swoimi przyborami do rysowania na zewnątrz. Florka uznała, że później do niej dołączy, najpierw jednak czekało na nią pranie. Gdy wyszła przed dom, pod pachą taszcząc kosz pełen pościeli do wywieszenia, momentalnie nieco zmarszczyła nos. Cóż, to był jeden z nieco mniej urokliwych aspektów wsi - zapachy obornika. Nie mówiąc już o gigantycznym żuku, który ten nawóz rozkładał. Gdy Florence pierwszy raz go zobaczyła, tak bardzo się wystraszyła, że aż krzyknęła. Dziś już najnowszy przyjaciel Gwen nie wywoływał w niej aż tak skrajnych emocji, nadal jednak nie była w pełni oswojona z jego obecnością.
- Hej - przywitała się z rudowłosą. Zerknęła z ciekawością na to, co Gwen tworzyła, ale widząc pracę będącą jeszcze w fazie szkicowania, nie była w stanie nic o niej powiedzieć. Zerknęła za to na żuka, gdy padło jego imię - Spokojnie, w końcu się do niego przyzwyczaję. Tylko będę musiała rozwiesić pranie dalej bliżej lasu. Nie wiedziałam że dziś będzie pracować na grządkach - a nie chciała żeby pościele prześmierdły doszczętnie zapachem obornika. Dużo bardziej preferowała woń lasu. - Pójdę to powiesić, a potem napijemy się herbaty, co? - zaproponowała, właściwie od razu kierując się ku dalszej części terenu Farmy. Nie była tylko pewna czy faktycznie herbatę mają, ale garść ususzonych pokrzyw w ich kuchni znajdzie się na pewno!


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Ogródek warzywny Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]21.04.24 18:53
Zapach wydobywający się z warzywniaka, który powoli zaczynał przypominać kupkę obornika, nie był wcale przyjemny, jednak siedząca obok Gwen zdążyła przywyknąć. Co prawda lata mieszkania w mieście, a potem kilka miesięcy spędzonych w eleganckim pałacu Macmillanów wcale nie przyzwyczaiły ją do wiejskich zapachów, w leśnej chatce niczego podobnego mimo wszystko nie było, a u Herberta mieszkała od niedawna, jednak w ostatnim czasie chyba po prostu niewiele jej przeszkadzało. Zważając na to, co w działo się w Anglii, była w naprawdę uprzywilejowanej pozycji i nie miała zamiaru być tą, która bezsensownie narzeka na swoją sytuację.
Jasne– odpowiedziała Florence, wstając i odkładając szkicownik w bezpieczne miejsce. – Daj, poniosę. A herbata to zawsze dobry pomysł – Wyciągnęła ręce po kosz z praniem, ruszając w miejsce, w którym mogłyby je rozwiesić.
Gdy jednak ruszyła, szybko dokonała odkrycia, że żuk wcale nie został na swoim miejscu. Trzymając kulę obornika, ruszył za swoją właścicielką. Chwilę później obok nich znalazła się również Betty, która nie mogła się zdecydować, czy chce wąchać chrabąszcza, czy biegać wokół kobiecych nóg. Na szczęście w nieszczęściu Pan Darcy zdawał się jej nie zauważać.
Gwen jęknęła cicho, spoglądając przepraszająco na Florence.
Jak tylko mnie widzi to cały czas za mną chodzi. Dobrze, że nie radzi sobie najlepiej ze schodami. Ale jak tylko odejdziemy od prania to powinien zostawić je w spokoju – odpowiedziała przepraszająco.
Wkrótce znalazły się pod lasem. Przyjemny, leśny zapach był całkiem odświeżający, zwłaszcza w porównaniu do rozciągającego się pod domem odoru grządki. Cóż, przynajmniej Herbert nie będzie narzekać na to, że ziemia się im wyjałowiła… Z drugiej strony, obornik też kosztował, a Pan Darcy po prostu go marnował. Będzie musiała potem zamknąć gdzieś żuka i zająć się samodzielnym posprzątaniem tego bałaganu, co wcale jej się nie podobało. Przynajmniej miała różdżkę i nie będzie musiała tego robić ręcznie. Bycie czarownicą w dalszym ciągu miało jakieś swoje plusy.
Również teraz nie było sensu, aby wraz z Florence wysilały się i samodzielnie wieszały pranie. Gdy kosz został postawiony na ziemi, Gwen sięgnęła po różdżkę i wykonała nią krótki ruch:
Facere! – powiedziała, chcąc, aby ubrania zawiesiły się na rozciągniętych linkach. – Oby tylko potem nie padało… – mruknęła.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +5
ALCHEMIA : 15 +1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Ogródek warzywny [odnośnik]21.04.24 18:53
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 89
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogródek warzywny Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Ogródek warzywny
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach