Wydarzenia


Ekipa forum
Dolina Dovedale
AutorWiadomość
Dolina Dovedale [odnośnik]06.04.21 23:26

Dolina Dovedale

Przecięta przez rzekę Dove, dolina słynie z wyjątkowo pięknych formacji skalnych ukształtowanych przez jej nurt. Brzeg porośnięty jest bujną roślinnością, a niedalekie polany służą jako miejsce wypasu zwierząt gospodarczych. Miejsce nie należy do często uczęszczanych, za wyjątkiem sezonowych wizyt rybackich. Częste wzdłuż nurtu krzewy, stanowią doskonałe miejsce odpoczynku po długiej wędrówce, dając cień zmęczonym, a także odpowiednio maskując wejście na niewielki skalny most prowadzący na przeciwny brzeg. Liczne meandry utrudniają nieco orientację w terenie, jednak dla zagubionych pocieszeniem może być atrakcyjny krajobraz i wyjątkowo czyste powietrze.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dolina Dovedale Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]20.04.21 22:40
|29/11/1957

Dolina wydawała się najlepszym miejscem na spotkanie z informatorem. List, jak każdy tego typu był lakoniczny i poinformował jedynie, że mają spotkać się na jednym z mostów, który był umiejscowiony od zachodniej strony. Ubrany w sztruksowe spodnie koloru gliny, granatowy sweter z wykładanym kołnierzem i na to kurtka, w której wnętrzu była ukryta różdżka, nie wyróżniał się zbytnio, choć ktoś by zarzucił, że wygląda jak mugol, co całkowicie by mu nie ubliżyło, ponieważ dumny był ze swojego nazwiska oraz tego, że ojciec był mugolem. Spojrzał na zegarek, miał jeszcze trochę czasu więc postawił kołnierz kurtki i poprawił szalik, którym był opatulony. Koniec listopada zapowiadał nadchodzącą zimę. Dni stawały się coraz krótsze, a iście angielska pogoda nie rozpieszczała. Zatęsknił za gorącą i parną Amazonią, której namiastkę miał w swojej szklarni, ale to nie było to samo. Brakowało zwierząt i typowych odgłosów dżungli. Kiedy już wszystko się uspokoi, wyruszy w kolejną podróż, pytanie tylko czy sam. Skręcił w lewo widząc z oddali most, miejsce spotkania. Nie znał imienia informatora, ten chciał pozostać anonimowy, a podpisywał się jako “Duch”, to Greyowi wystarczało. Nie oczekiwał, że osoba, z którą współpracuje będzie opowiadać mu o swoim życiu. Każdy chciał przetrwać i przeżyć bez większego uszczerbku na zdrowiu. Śniadanie z kaszy manny oraz dwóch kromek chleba upieczonych na suchej patelni nie było posiłkiem marzeń, ale przynajmniej sprawiało, że nie był teraz głodny, choć wiedział, że zapasy się kurczą to uznał, że jeden solidny posiłek w ciągu dnia musi zjeść. Inaczej nie będzie miał siły na nic. Zwolnił kroku, gdy dostrzegł ruch w okolicy mostka, widział ludzką sylwetkę, pytanie czy to był jego informator. Wiedział, że to kobieta, ale nigdy jej nie spotkał, została polecona przez kogoś innego i uznał, że musi sprawdzić jak wiele wie. Poszukiwał mugoli i mugolaków, którzy się ukrywali, a potrzebowali transportu w bezpieczne miejsce. Poszukiwał też kolejnych, którzy byliby chętni informować o tym co się dzieje na ziemiach należących do popleczników tyrana i uzurpatora. Dlaczego nie pomyślał o haśle? Jednak obawiał się, że sowa zostanie przejęta i tym samym dałby wrogom idealną broń przeciwko sobie. Nie. Musiał dowiedzieć się czy to właśnie “Duch”. Podszedł bliżej, ale nie skradał się, nie rozglądał się na boki nienaturalnie. Schował dłonie do kieszeni kurtki i wszedł na mostek.
-Jakie wieści?- Zapytał sprawdzając reakcję kobiety.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]25.04.21 21:47
Dnie mijały szybko, a ona coraz skuteczniej radziła sobie z kolejnymi zaklęciami. A może operowaniem własnym nadgarstkiem i ciałem. Ale to zdawało się jedynie kroplą w morzu wszystkiego, bo choć ciało dochodziło do siebie, nadal pozostając chorobliwie chude, to ono w tym momencie miało się najlepiej z niej całej. Rozszarpana psychika, którą dopiero składała dawała się we znaki. Zwłaszcza, kiedy pozostawała sama. Wtedy je słyszała, głosy które czasem zwracały się do niej, a czasem w przestrzeń obok. Nieuchwytne, nieobecne jednostki tak wyraźnie brzmiące w jej głowie. Nawiedzające, nie chcące odpuścić, mimo mijającego czasu.
Ale nie zamierzała pozwolić, żeby ją zatrzymały. Kiedy była wśród ludzi - w towarzystwie - wtedy odpuszczały. Choć zauważyła, że z każdym dniem pojawiały się coraz rzadziej a ich głos nie był tak wyraźny jak jeszcze w październiku. Mimo to, ich obecność nie pomagała. Nie pomagała, ale nie była w stanie przeszkodzić jej w działaniu. Całkowite wytrącenie z równowagi, panika, która ją wtedy ogarnęła w Norfolk była pierwszym i ostatnim przypadkiem. Możliwe że dlatego też, że stanęła na przeciw okropności, której się nie spodziewała. Dzisiaj w Dovendale miało być inaczej. Była przygotowana, a sprawa nie rozchodziła się o ludzi. Nie bezpośrednio - jak ostatnim razem. Tętniąca życiem dolina przybrała już jesienne barwy. Na zewnątrz było zimno. Miała dzisiaj na sobie biały golf, który skutecznie ukrywał tatuaż, znak, który nosiła ze sobą po Azkabanie. Zmieniła też płaszcz na inny, zaczynając powoli budować nową osobę, choć nie była pewna, czy jej działania będą w jakikolwiek sposób owocne. Była rozważniejsza, nie działa pochopnie, poszukując informacji i miejsc. Weszła na mostek przecinający rzekę rozglądając się uważnie wokół, nie pozwalając jednak przesunąć się głowie. Całość pozostawiając naturalną, jakby ucinała krótki, jesienny spacer. Dłonie zaciskały się w pięści, schowane w kieszeniach czarnego płaszcza z postawionym kołnierzem. Prawa ręka zaciskała się na jasnej różdżce. Biały golf wciśnięty był w materiałowe spodnie. Zmieniła się dzisiaj, w twarz nową, którą testowała od niedawna. Nie była to łatwa przemiana, zwłaszcza po niedyspozycji ciała, ale dała radę. Mocniej zadarty nos, odrobinę łagodniejsze spojrzenie, włosy jasne, ale przytkane ciemniejszymi kosmykami, oczy ciemne - tak do niej niepodobne i wzrost zdecydowanie wyższy, niż ten jej. Długie, prawie do pośladków włosy miała spięte na środku głowy. Pieprzyk na prawej stronie twarzy robił ją w jakiś sposób rozpoznawalną. Kiedy znalazła się na środku kamiennego mostka wyciągnęła dłonie, różdżkę wsuwając pod rękaw golfa - potrzebowała mieć ją przy sobie. Ułożyła łokcie na odgrodzeniu, wyginając się w wygodniejszą pozycję, wpatrując się w odbicie światła na tafli wody. Kiedy ruch pojawił się obok przeniosła tęczówki w stronę z której nadchodził mężczyzna. Nie pozwoliła, by drgnęła jej twarz, kiedy dostrzegła znajome rysy. Odwróciła wzrok z powrotem, czekając na moment, gdy zrówna się z nią samą. Kiedy przystanął obok, wypowiedział słowa przeniosła na niego tęczówki - dzisiaj brązowe - nie zdradzając się, że spodziewa się niespodziewanego. Nie miała pojęcia, czego właściwie powinna. Odwróciła spojrzenie na taflę, przenosząc je na niebo znajdujące się nad ich głowami. - Ciemne chmury zbierają się nad nami. - wypowiedziała nie wracając już do niego wzrokiem. W co powinna celować dalej. - Stary Brown przesyła pozdrowienia od żony i córki - dodała po krótkiej chwili wspominając imiona rodziny, którą odwiedzała ostatnio na ziemiach Malfyów, splatając przed sobą dłonie.

rzucam na zdarzenie



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Dolina Dovedale 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]25.04.21 21:47
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Dolina Dovedale CdzGjcQ
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dolina Dovedale Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]28.04.21 15:11
Takie załatwianie sprawy zawsze było ryzykowne, ale sam podjął taką decyzję. To on zgłosił się do Macmillana oferując swoją pomoc. Jeżeli oberwie mógł mieć pretensje tylko do siebie, że nie był zbyt ostrożny. Po akcji w Parszywym i paru innych teraz starał się być jeszcze bardziej rozważny niż wcześniej. Zwłaszcza, że Florka natarłaby mu uszu, gdyby postępował inaczej. Nie mógł jednak cały czas unikać niebezpieczeństwa inaczej nic by nie zrobił, nie posunąłby się w swojej pracy ani o jotę. Blondynka w golfie mogła być osobą, która miała mu pomóc w przerzuceniu mugoli w bezpieczne miejsce, ale również wrogiem, który tylko czekał na dogodny moment by zaatakować Greya. Oparł się więc o barierkę mostku, ale był cały w gotowości. Spodziewał się wręcz ataku, zwłaszcza po tym co widział w Londynie i w Parszywym. Każdy teraz mógł być wrogiem. Zdawał sobie sprawę, że mógł wpaść w lekką paranoję, ale kto jej teraz nie miał?  Zmarszczył lekko brwi słysząc jej odpowiedź. Nie znał żadnej rodziny starego Browna i podejrzewał, że nie mógł znać. Możliwe, że go sprawdzała, czy jest tym człowiekiem od transportu. Duch nie wiedział jak Grey wyglądał, ale miał tą przewagę, że wiedział jakiej płci jest botanik. Nie pozostało mu nic innego jak spróbować zagrać w tą grę.
-Dziękuję za pozdrowienia – odpowiedział po chwili namysłu. –Czy Stary Brown mówił o transporcie?
Musiał trochę zagrać va bank. Mugole nie mogli za długo się ukrywać. Czuł się jak z opowieści szpiegowskich, które czytywała Hattie. Jedną taką sytuację miał z Findley, a teraz zapowiadało się, że będzie podobnie. Dziwne porównanie, ale samo się nasunęło do jego głowy. Starał się nie wgapiać w kobietę więc patrzył przed siebie, ale kątem oka kontrolując jej ruchy. Nie lubił pojedynków, zresztą od kiedy miał zarejestrowaną różdżkę starała się jej używać jak najmniej aby nikt go nie namierzył. Z jednej strony mógł się swobodnie poruszać po mieście mając papiery, ale z drugiej  musiał uważać co i gdzie rzuca.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]10.05.21 19:25
Przytaknęła krótko głową przyjmując podziękowania. Tęczówki przesuwały się po rozciągającym się widoku, jednak kątem oka ciągle rejestrowała zachowanie mężczyzny. Znała go – i jeśli miała być szczera, sama nie była pewna, co czuje spotykając w tak krótkim odstępie czasu obu brać. Tym razem jednak, nie była sobą. A może bardziej – on nie wiedział z kim ma do czynienia. Na ten moment nie musiał, jeśli był jej w stanie pomóc, nie zamierzała się zdradzać z tym, kim naprawdę była. Poniekąd, bycie poszukiwaną terrorystką nie pomagało w niczym. Ze jej głowę wyznaczona dziesięć tysięcy galeonów. Wiele znajomości nie przeszło prób czasu, czy korzyści materialnych. Nie posądzała Greya o coś podobnego, ale lepiej było dmuchać na zimne.
- Chciałby wypłynąć dzisiaj – najpóźniej jutro. – podzieliła się z nim, odbijając dłońmi od kamiennego oparcia mostu. Okręciła wokół własnej osi o 180 stopni i tym razem przylgnęła do niego plecami. Splotła ramiona na piersi, w prawej ręce jednak znajdowała się różdżka. Nie starała się ukryć tego faktu. Była ciągle czujna, teraz spojrzenie przesuwało się po drugiej stronie mostu. Byli widoczni, ale też jednocześnie mieli najlepszy możliwy widok na okolicę. – Zastanawia się, czy da radę. – dodała jasno sugerując, że potrzebuje informacji na temat możliwego transportu. Jeśli był jakiś w stanie załatwić, to dobrze. Jeśli nie, będzie musiała szybko znaleźć dla niego inną sposobność na opuszczenie wysp. Nie podała prawdziwego nazwiska, ani dokładnej ilości ludzi, wolała chuchać na zimne. Pewność będzie mogła zyskać dopiero, kiedy statek rzeczywiście będzie i zabierze ze sobą tych, których powinien. A może nie tyle co powinien, a mógłby. Załatwianie transportu poza Anglię, Irlandie i Szkocje nie należało do najłatwiejszych. Do dwóch ostatnich czasem problematyczne było przerzucenie mugoli w większej grupie. Ale musieli próbować możliwie jak najczęściej, jednocześnie, bez wzbudzania podejrzeń. Nie wszyscy chcieli pozostawać w Anglii i wcale nie dziwiła się tym, którzy postanawiali ją opuścić nawet bez niczego. Wszędzie było lepiej niźli w kraju w którym można było umrzeć tylko za to, że się urodziło.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Dolina Dovedale 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]31.05.21 12:53
Gdzieś w głębi klatki piersiowej poczuł ulgę słysząc odpowiedź. Nie znał kobiety, z którą rozmawiał, ale już wiedział, że to jego Duch. Nie miała zamiaru całkowicie stracić czujność, ale mógł trochę opuścić gardę. Kiedy ona się odwróciła on nadal pozostał w tej samej pozycji. Patrzyli w dwa różne kierunki i mogli obserwować okolicę zareagować jak tylko coś się wydarzy, a mogło w każdej chwili. Czy rozmowa wyglądałaby inaczej gdyby wiedział, że rozmawiał z Justine? Być może, ale podobnie jak inni, jej twarz widniała na listach gończych, musiała się ukrywać i raczej nie miała czasu ani okazji aby nadrabiać zaległości z dawnych lat. Nie miał im tego za złe, liczył jedynie, że kiedyś uda im się spotkać w bardziej sprzyjających warunkach czy okolicznościach.
Załatwienie transportu nie było łatwe, zwłaszcza dla grupy uciekinierów. Sama pogłoska, że ktoś zgadza się na ten nietypowy ładunek ściągała śmierć i to w ilościach. Gdyby jednak ona odstraszała to nikt teraz by nie walczył o wolność i życie innych. Jednak pobyt w poracie, ciężka praca przy wantach oraz zadawanie się z bracią portowa przynosiło efekty ale również wiedzę.
-Jest jeden statek, który może przewieźć parę osób. Nie płyną daleko, do Francji, ale to już jakiś początek – Oznajmił po chwili nie odrywając wzroku od przestrzeni przed sobą. Wodził niebieskim spojrzenie po trawie, kamieniach, drzewach na dłużej nie zawieszając na niczym wzroku. Nadal czujny i ostrożny. –Należy tylko dostarczyć grupę na pokład. – Dopiero teraz skierował wzrok na kobietę. –Ile osób?
Była to ważna informacja jeżeli mieli zaplanować dokładnie ich dostarczenie na statek. Istniała szansa, że przeprowadzi ich kanałami. To samo robił mugolski ruch oporu w czasie II wojny światowej i mogli wykorzystać stare zapiski i mapy z tego okresu. Przecież wojna nie tak dawno się skończyła, a kanały pozostały niezmienione. Jeżeli im się uda, będą mogli wykorzystać tą drogę częściej, nie tylko do przeprowadzania ludzi, ale też dostarczania żywności czy informacji. Nadal jednak musiał wiedzieć jak dużo osób musza przerzucić. Najlepiej aby przemieszczali się na miotłach. Teleportacja oraz świstokliki mogły być namierzane i tym samym narażać całą operację.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]12.06.21 18:37
Nauczyła się panować nad mimiką, nie pozwolić, żeby ta odpowiadała na emocje, które znajdowały się w środku. Nie zawsze jej się to udawało. Jeszcze nie zawsze, nadal potrzebowała praktyki. Zdecydowanie trudniej było pohamować reakcje, kiedy na przeciwko stał ktoś obcy. W momencie natrafienia na znajome jednostki, potrzebna była większość czujność, niezmienna pamięć, świadomość, samokontrola, by nie wykonywać gestów tak znajomych dla siebie samej. Sporo czasu zajęło jej rozpracowanie własnych, charakterystycznych gestów. Jeszcze więcej czasu zajęło oduczenie się ich. Trudno było zwracać uwagę na coś, co właściwie stało się częścią ciebie samego. Nie było to niemożliwe, ale trudne. Czuła czasem palącą potrzebę założenia włosów za ucho, ale zawsze pamiętała, która ma twarz i jaki gest był dla niej odpowiedni. Musiała, inaczej wszystko mogło pójść na marne. Odwróciła się, tak, by móc lustrować to, co wcześniej znajdowało się za ich plecami. Na moście, poza nimi, nie było nikogo, ale nie można było tracić czujność. Stała czujność. Uniosła kącik ust ku górze, niewidocznie dla Herberta. Kurs aurorski, a może dokładniej sam Kieran, włożył jej to słowa do głowy, zasadził w nich, spoił tak mocno, że za każdym razem przemykały przez jej głowę bez wyjątku.
- Dzisiaj? - dopytała więc, bo nie dookreślił czy statek jest - jak pytała dzisiaj, albo jutro. Miała nadzieję, że dzisiaj. Ta rodzina potrzebowała znaleźć się poza Wyspami. Znaleźć nowe życie. Przeczekać, albo zostać tam na stałe. Timothy Brown specjalizował się w mugoloznastwie i zawsze prowadził otwartą politykę do życia w koegzystencji z nimi. Spotkanie z Rycerzami pozbawiłoby go życia. Zrobiliby z niego kolejny przykład. Francja może nie była daleko. Ale dalej i to było już dostateczne, że próbować później odsunąć się jeszcze trochę. - Pięć. - wypowiedziała krótko. Unosząc rękę, żeby odsunąć jasny kosmyk włosów na bok twarzy. -  Jedno dziecko, czternaście lat. - odsunęła spojrzenie od horyzontu spoglądając na mężczyznę z boku. - W tej chwili znajdują się w Wiltshire. - dodała jeszcze marszcząc odrobinę brwi, nie dodając jednak nic więcej.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Dolina Dovedale 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]14.06.21 9:14
Westchnął. Chciałby aby zadanie było prostsze, ale oczywiście nic teraz nie było łatwe, a każdy tydzień utwierdzał go w przekonaniu, że ta wojna szybko się nie skończy. Mugole też myśleli, że druga wojna potrwa z półtora roku, mocno ich rzeczywistość zaskoczyła. W przypadku czarodziejów mogło to trwać znacznie dłużej, dysponowali innymi możliwościami, środkami i przede wszystkim umiejętnościami. Jednak pewne metody mugolskie mogły się przydać, bowiem żaden czarodziej czystej krwi nie wpadnie na rozwiązania, które nie są związane z magią.
-Dzisiaj – Pokiwał głową. – Wypływają przed zachodem słońca. Muszą dotrzeć na obrzeża Londynu, tam starymi kanałami przeprowadzę ich do portu. Najlepiej jakby mieli na sobie kameleona. – Odpowiedział i skupił całą swoją uwagę na Justine. Nie uśmiechał się, nie starał się złagodzić swojego tonu wypowiedzi. Obydwoje ryzykowali życiem nie tylko swoim, ale też tych, którym mieli pomóc. –Jesteś w stanie ich dostarczyć?
Znacznie by mu ułatwiło to robotę jeżeli będzie na nich czekał na przedmieściach, niż jak będzie musiał ich dostarczać aż z Wiltshire. Choć jeżeli nie będzie wyjścia zrobi też i to. Jeżeli mieli dziecko nie mogli się teleportować, gdyż mieli przez to na sobie namiar, a to oznaczało, że jak kichnie to pół Londynu o tym wie gdzie i kto podcierał mu nos. Z czarami też musieli uważać, zwłaszcza gdy różdżki były rejestrowane. –Żadnej teleportacji, najlepiej jakby poruszali się na miotłach. Nie zdążę załatwić dla nich lewych papierów, więc muszą być ostrożni i nie rzucać się w oczy. Najlepiej przykrywa, w postaci podróży do chorej ciotki.
Teraz czuł, że przydałby mu się wspólnik w całej tej akcji i nie tylko tej. Chyba powinien jednak bardziej zakręcić się wokół Macmillana i jego ludzi albo najzwyczajniej wciągnąć w to człowieka, który zawsze był obok i służył mu pomocą. Brata. Należało skończyć z dziecinadą chronienia się nawzajem i udawania, że nic się nie dzieje. Przerzut ludzi w ciągu paru godzin nie był łatwą sprawą, zwłaszcza, że jeden błąd mógł spowodować katastrofalne skutki dla wszystkich. Zemsta żądnych krwi Rycerzy byłaby bardziej niż bolesna, a śmierć stałaby się wybawieniem i łaską, której mogli nie otrzymać. Teraz jednak był zdany na siebie, ale już wiedział, że po tej akcji musi zebrać grupę uderzeniową.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]22.06.21 17:57
Jej oczy mimowolnie się zmrużyły, kiedy usta Herberta opuściło westchnienie. Nie był w stanie jednak dostrzec gestu, gdyż od krótkiej chwili oboje zwróceni byli w przeciwnych kierunkach, a ona, przymrużając lekko powieki obserwowała otoczenie wokół, jakby spodziewając się, że wokół nich może zjawić się jakiś nieproszony gość, którego żadne z nich się nie spodziewało. To nie tak, że obecność Herberta ją dziwiła, Grey zawsze wydawał się mieć serce po właściwiej stronie, jego brak zaangażowania wcześniej był bardziej zaskakujący. Jego i Halberta. Ale o kontakt z drugim sama nie zamierzała zabiegać. Pożegnała się z przeszłością wystarczającą ilość razy, definitywnie żegnając ją podczas Próby. Skinęła krótko głową, kiedy potwierdził możliwość transportu jeszcze dzisiejszego dnia. To była jednocześnie dobra wiadomość, jak i problematyczna. Do zachodu o którym mówił, pozostawało coraz mniej czasu. Zmarszczyła odrobinę brwi zastanawiając się nad czymś.
- Kojarzysz ukrytą polanę, albo opuszczoną chatę trochę za Londynem? - zapytała, przenosząc na niego tęczówki. - Będą odpowiednie? Mogę ich tam odeskortować, kameleony rzucić na miejscu, albo jeszcze przed. - mówiła ze spokojem dalej, nie wyciągając dłoni z kieszeni. Mimo to, palec wskazujący przesunął się po różdżce. - O której maja być na miejscu? Potrzebujesz pomocy w przejściu kanałami z nimi? - chciała wiedzieć, zadawała więc kolejne pytania, melodyjnym głosem, tak innym od tego, należącego do niego. Nowa sylwetka, nowy zestaw zachowań, nowa twarz i inny głos - po nim, można było ją najłatwiej rozpoznać. Po nim i po oczach, te dwie rzeczy były trudne do zmiany, ale ona opanowała tą sztukę odpowiednio, by móc z niej korzystać. Przytaknęła jeszcze raz głową. - Będą na miotłach. - zgodziła się, odnotowując w myśli, żeby zabrać ze sobą jakieś dodatkowe, nie miała pojęcia ile sztuk posiadała rodzina. Najlepiej, jeśli każdy posiadałby własną. Ale to była w stanie załatwić. - Odwiedzają chorą ciotkę, przekażę. Stworzymy po drodze realne kłamstwo. - zapowiedziała jeszcze, odbijając się pośladkami od mostku. - przedstawią ci je dokładniej jak się spotkanie. - uzupełniła, przesuwając po nim spojrzeniem. - Coś jeszcze powinni mieć ze sobą, albo wiedzieć? - zadała ostatnie z pytań. Czasu zostawało coraz mniej, a ona musiała jeszcze odwiedzić kilka miejsc.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Dolina Dovedale 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]22.06.21 21:41
Skoro mieli dzisiaj ich przerzucić musieli działać szybko i sprawnie. Herbert wyciągnął kieszonkowy zegarek, który podarował mu jeszcze jego ojciec. Przez chwilę w ciszy się w niego wpatrywał licząc czas i potencjalne problemy, które mogą przedłużyć czas akcji.
Każdego dnia ściemniało się coraz szybciej więc mogli odrobinę wcześniej wszystko zacząć. Zamknął klapkę zegarka i spojrzał na kobietę. Te tęczówki kojarzyły mu się z jedną osobą, z Justine. Jednak przecież to nie była ona. Od bardzo dawna nie mieli kontaktu, a Halbert powalał w ogóle nie wypowiadać jej imienia.
-Siedemnasta równo w chacie. - Oznajmił chowając zegarek do kieszeni spodni.-Kameleona już na miejscu, wolę aby w kanałach jeżeli ma nas ktoś złapać aby złapał mnie. - Lepiej jeden martwy niż cała gromadka, którą Rycerze będą mogli sobie wpisać do statystyk. -Kanałami pójdę z nimi sam. Im mniej nas tym lepiej,
Zresztą obiecał Macmillanowi, że nie będzie zbyt dużo osób wciągać aby kolejni nie umierali i nie ginęli niepotrzebnie. Zresztą mapy alianckie studiował już od jakiegoś czasu i to dzięki ojcu, który w czasie II wojny sam z nich korzystał i był przewodnikiem po nich. Znał kanały na wylot, tak dobrze jak własną kieszeń. Wiedział kiedy jest przypływ, a kiedy odpływ. Raz czekał 3 dni aż woda opadnie, mierzył odległości do odpowiednich korytarzy krokami i opisywał zapachy, które również wskazywały mu drogę. Był nieocenionym źródłem informacji, a teraz te wspomnienia służyły jego synom do ratowania niewinnych istnień.
-Im mniej bagażu będa mieli ze sobą tym lepiej. Mają ratować życie, a nie majątek. We Francji już się nimi dobrze zajmą. Nie będzie łatwo, ale będą żyć. - Odsunął się od balustrady by już wyprostowanym spojrzeć na czarownice. -Wygodne buty i nierzucające się w oczy ubrania. - Przez chwilę jeszcze myślał czy coś więcej, ale najważniejsze informacje przekazał. -To wszystko.
Poprawił okrycie wierzchnie na ramionach po czym wcisnął dłonie w jego kieszenie.
-Do zobaczenia na miejscu. - Z tymi słowami wycofał się z mostu, aby oddalić się kawałek i teleportować. Dało się słyszeć trzask i Greya już nie było.

|zt


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]04.07.21 18:20
Patrzyła, jak wyciąga z kieszeni zegarek. Jak spojrzenie ląduje na nim, podeszła bliżej sama zerkając na godzinę, którą pokazywały wskazówki na tarczy. Nie pozostało jej wiele czasu. Ale możliwość szybkiego działania pozwalała zapewnić im bezpieczeństwo już dziś. Zdawała sobie sprawę, że wyrobienie się na siedemnastą będzie zwyczajnie trudne. Możliwe, ale nie pozostawiające zbyt wielu miejsc na odpoczynek.
- Siedemnasta. - zgodziła się, potakując krótko głową. Cofnęła się o krok, wsadzając dłonie do kieszeni. Słuchając kolejnych słów wypowiadanych przez Herberta nie odejmowała tęczówek od niego. - Dobrze. - zgodziła się, nie zamierzała robić wszystkiego, nie musiała być wszędzie. Lubiła posiadać kontrolę, nie lubiła jej oddawać, ale w końcu zdawała sobie sprawę, że nie była w stanie wszystkiego zrobić sama. Byli wokół ludzie, którzy nadal chcieli działać i musiała im zaufać. Zaufać, że wiedzą co robią i że dokończą wspólnie podjęte zadania. Teraz, jak nigdy, musieli się zjednoczyć wszyscy, by mogli jeszcze odnaleźć jakieś światło w mroku, których ich otaczał. Miała już jakieś doświadczenie, ale miała też wiele innych planów i miejsc w których była potrzebna ze swoimi umiejętnościami. A jako zwykła, ludzka jednostka, mogła być tylko w jednym miejscu jednocześnie.
- Mało bagażu, wygodne buty, nierzucające się w oczy ubrania. - powtórzyła krótko, skinąwszy jeszcze raz głową. - Do zobaczenia. - powiedziała krótko, by chwilę później teleportować się z mostu, prosto pod dom należący do starego Browna. Przekazała im wszystkie informacje, zadbała, żeby każdy z nich znał odpowiednią historię, którą mieli powtarzać w razie potrzeby. Zostawiła ich na chwilę, by zadbać o jeszcze jedną miotłę, której im brakowało. W końcu w trójkę wyruszyli na miejsce spotkania z Herbertem. Przed wejściem do starej chaty sprawdziła, czy otoczenie nie skrywa jakiś nieprzyjaciół. A kiedy mężczyzna zjawił się, pomogła nałożyć im na siebie zaklęcia kameleona.
- Powodzenia.
- powiedziała do całej grupy, obserwując, jak wyruszają. Mając nadzieję, że niedługo później jej parapet nawiedzi sowa, przekazująca pozytywne informacje o opuszczeniu kraju przez tą rodzinę. Miała nadzieję, że będą w stanie zacząć na nowo.

| zt



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Dolina Dovedale 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]08.07.21 9:39
10 XII 1957

Wokół szumiał wiatr i tańczył śnieg, a przeraźliwy chłód dostawał się pod kołnierz i wiał po plecach. Pogoda znacząco zniechęcała do poruszania się po terenach otwartych, a ta kraina, choć piękna, teraz zamieniła się w surowy i nieprzyjemny teren. Stevie Beckett odziany w szatę od córki, a pod spodem dobre dwa swetry, zjawił się w Dolinie Dovedale, wypatrując człowieka, który miał mu pomóc. Sprawy Zakonu trzeba było teraz brać na priorytet, to też warto było mieć obok siebie człowieka doświadczonego w akcji, takiego, jakim był Vance. Byłego nauczyciela obrony przed czarną magią również dosięgała wojna i strata tak potworna, że wręcz niewyobrażalna dla przeciętnego człowieka. Co prawda Beckett zdawał sobie z niej sprawę, przeżył to przeszło 20 lat temu i wciąż nie pogodził się ze stratą. Gdy stary druh zjawił się w umówionym miejscu, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wyciągnął dłoń do mężczyzny w geście przywitania. - Dzień dobry - chyba dobry. - Dziękuję, że się zjawiłeś... Jak u Ciebie, Vance? - zapytał jeszcze, gdy ruszyli pieszo do miejsca docelowego, które wcześniej widział i mogło się nadać do realizacji planu. Z jednej strony dziwił się, że Villan nie przeniósł się na półwysep kornwalijski, który zdawał się być o wiele bezpieczniejszy niż tereny, na których mieszkał. Z drugiej jednak... Stevie sam nie potrafił opuścić Warsztatu, gdzie rodziły się jego dzieci, gdzie żył z Mary Jo, gdzie spędził prawie trzydzieści smutnych i samotnych lat, a jednak... To tam był dom, nigdzie indziej. - Potrzebujemy sprawdzić ten teren, z tych terenów ucieka mnóstwo bezbronnych ludzi, którzy muszą mieć gdzie się schować - wskazał na wyboisty szlak, prowadzący w górę rzeki. - Byłem tu lata temu na biwaku, łowiliśmy jesiotry. To było życie - proste i lekkie, chociaż duszę już trawił ból. - Chodź - podążyli dalej wzdłuż rzeki, aż w końcu pagórek skończył się, odsłaniając swoje dobro. Dom z darni. Stara chata podróżnika, teraz niemal zasypana i zastawiona. - To tu... Ma potencjał, nie? - uśmiechnął się sam do siebie, wyciągając różdżkę, którą szybko zaczął rzucać odpowiednie czary. - Festivo, Carpiene, Cave Inimicum - wypowiadał po kolei, a wszystkie czary były udane. Druh zapewne też zaraz się za to weźmie, nie musiał przecież nim dyrygować, byli starszymi ludźmi, o wiele bardziej doświadczonymi przez życie niż te okoliczne dzieciaki.

mam przy sobie świstoklik (szpulka czarnej nici) oraz szatę od Trixie z dwóch tkanin z włókien sieci przyczajacza


Am I going crazy? Would I even know? Am I right back where I started forty years ago?
Wanna guess the ending? If it ever does... I swear to God that all I've ever wanted was
A little bit of everything, all of the time, a bit of everything, all of the time
Apathy's a tragedy, and boredom is a crime. I'm finished playing, and I'm staying inside.
Stevie Beckett
Stevie Beckett
Zawód : twórca świstoklików, wynalazca
Wiek : 57
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowiec
The blues ain't nothing but a good man feelin' bad.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9282-stevie-beckett https://www.morsmordre.net/t9293-einstein https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f318-dolina-godryka-warsztat https://www.morsmordre.net/t9294-skrytka-bankowa-nr-2137 https://www.morsmordre.net/t9295-stevie-beckett
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]08.07.21 17:13
Villan dawniej należał do tego niewielkiego odsetka ludzi, którym mrozy były niestraszne, a śnieg prószący z nieba potrafił wzbudzać dziecięcą radość. Trudno jednakże było czerpać przyjemność z tej zimy. Wojenna zawierucha dawała się we znaki szczególnie teraz, gdy odcięci od zapasów mugole i ich magiczni krewni, tacy jak Vance, musieli borykać się z licznymi chorobami i panującym chłodem, pozbawieni przytulnych schronień, bo nawet tutaj - w Derbyshire, na terenie kontrolowanym przez Zakon - nie mogli czuć się bezpiecznie. Profesorowi także nie żyło się łatwo w tych okrutnych czasach, ale miał za co wyżyć. Wszak usługi klątwołamaczy po tej słusznej stronie w dalszym ciągu cieszyły się niezwykłym zainteresowaniem, a nie było to jego jedyne zajęcie. Nade wszystko za punkt honoru postawił sobie jednak pomoc tym, którym się nie powodziło, przez co często pakował się w kłopoty.
- Witaj, Stevie. Nie mógłbym Ci przecież odmówić, znasz mnie. - powitał go uśmiechem i po męsku ścisnął dłoń. - Mam się dobrze, dziękuję, że pytasz. - byłoby w tym nieco prawdy, gdyby zerkać jedynie na powierzchowność. Beckett wiedział jednak, że przyjaciel nadal zmagał się z traumą, pracując na pełnych obrotach w stanie wiecznej wojny. - Za dwa dni mam pierwsze spotkanie z Lady Livią Abbott. Nie ukrywam, że zżera mnie lekka trema - z dziećmi pracowałem ostatnio naście lat temu. No i ten dworek szlachecki, to nie są naturalne warunki mojej pracy. - wyznał druhowi swoje obawy. Spodziewał się jednakże, że Stevie rzuci kilka pokrzepiających słów, które dodadzą mu otuchy; wszak także pracował z tym dziewczęciem. - A co słychać w Twoich stronach, przyjacielu?
Stevie wiedział, że Warwickshire nie jest domem Villana i jego familii. Wedle opowiadanych historii to Kingston upon Hull, miasto położone na ziemiach podległych rodowi Carrow, było miejscem, w którym spędził naście lat z żoną i dzieckiem, w którym urodził się, a które zmuszony był opuścić w wieku kilku lat, gdy na Anglię spadły pierwsze bomby w czasach mugolskiej Wielkiej Wojny. Vance zamieszkiwał Warwick z potrzeby niesienia pomocy tym, którym nie udało się zbiec na bezpieczne tereny. To hrabstwo strawione wojną stanowiło obiekt zrównoważonego sporu, ale była dla niego nadzieja, której Vance wypatrywał w Zakonie i... w samym sobie, cierpiąc na kompleks zbawiciela.
Mężczyźni wkrótce dotarli do celu, jakim była wspomniana stara chatka.
- Warto poświęcić czas na odrestaurowanie tego miejsca. Sprawdźmy, czy jest tam bezpiecznie. - profesor poszedł w ślad towarzysza i zrobił użytek z osiemnastocalowej różdżki, której rozmiar stale wszystkich zaskakiwał. - Hexa Revelio, Festivo, Carpiene, Cave Inimicum. - podobnie jak zaklęcia Steviego, czary Vance'a odnosiły sukces.

przy sobie mam dwa magiczne wytrychy
Vance Villan
Vance Villan
Zawód : łamacz klątw, prywatny instruktor OPCM
Wiek : 49
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Wdowiec
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10062-vance-villan#304330 https://www.morsmordre.net/t10069-widlogon https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f375-warwickshire-warwick-106-rochester-rd https://www.morsmordre.net/t10071-skrytka-bankowa-nr-10062#304781 https://www.morsmordre.net/t10070-v-villan
Re: Dolina Dovedale [odnośnik]09.07.21 1:18
The member 'Vance Villan' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Dolina Dovedale 3fKBvPg
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dolina Dovedale Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Dolina Dovedale
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach