Wydarzenia


Ekipa forum
Zapomniana wioska
AutorWiadomość
Zapomniana wioska [odnośnik]17.06.21 18:49
First topic message reminder :

Zapomniana wioska

Kto tu mieszkał? Kiedy dokładnie tajemnica tego miejsca zaginęła w pamięci mieszkańców Devon? Ciężko powiedzieć, nikt bowiem nie zna odpowiedzi na te pytania. Dokumenty o wiosce pewnego dnia po prostu zaginęły, a razem z nimi chociażby wiedza na temat nazwy, jaką nosiła. Szepty głoszą, że miejsce to zostało zrównane z ziemią w odwecie za bezpodstawne procesy czarownic prowadzone w przeszłości, ale nie istnieje żaden sposób, by domysły te potwierdzić. Dziś wioska to ledwie kilka drewnianych konstrukcji zdominowanych przez przyrodę. Dachy porasta trawa, niektóre z domów osunęły się częściowo pod ziemię, a dawne forum, na którym zbierali się mieszkańcy, to zlepek kilku kamieni pokrytych mchem.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zapomniana wioska - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Zapomniana wioska [odnośnik]25.04.24 0:21
Wsadziła dłonie w kieszenie zarzuconych na biodra - za dużych, ściśniętych paskiem - spodni. Jej mina nie zdradzała wiele - postawa zdawała się niemal nonszalancka. Niebieskie tęczówki wisiały na Jackie od samego początku, pewnie, może nawet nachalnie chwilami. Mogła zdawać się rozluźniona, ale była gotowa. Na co? Sama nie była pewna. Bo Justine chciała by naprawdę stała przed nią Jackie. Jej przyjaciółka z którą się wychowała. I wszystko wskazywało na to, że właśnie z nią miała do czynienia, a jednocześnie czas nauczył ją ostrożności. Kwestionowania tego, co się widziało. Może nie umiała już całkiem i od razu zaufać. Może nie chciała, odsuwając od siebie uczucia - tęsknotę też, ta przecież była w niej duża. Przecinające ciszę pytanie uniosło jedną z jej brwi ku górze. Wzruszyła ramionami.
- Wolisz się przytulać? - zapytała jej przekornie, mrużąc trochę oczy, ale ledwie chwilę później westchnęła, siadając na wilgotnej ziemi, na której stała. Wyrzucając z siebie pytanie, spojrzenie na powrót zawieszając na swojej towarzyszce. Bo chciała się dowiedzieć - a może zrozumieć. Przez cały ten czas nie miała żadnych informacji. Gdyby wiedziała gdzie szukać, szukałby przecież. Splotła nogi unosząc rękę, układając lewy łokieć na nodze, na dłoni lokując głowę, która przechyliła się na bok. Jasne włosy zsunęły się, uwidaczniając ciemny znak pod rzuchwą. Słuchała jej w milczeniu. Gobliński obóz pracy. Wargi wykrzywiły się mimowolnie. Wysłuchała historii w milczeniu, a na zadane pytanie wydęła usta mierząc ją wzrokiem.
- Brałam pod uwagę taką możliwość. Nie było żadnych informacji. - wzruszyła koślawo ramionami w zajmowanej pozycji. Uniosła drugą rękę, żeby podrapać się po głowie. Znała siłę Jackie, ale otaczała ją cisza. Mag wykreował absurdalny artykuł o rozgromieniu Zakonu ściągając część listów z miast. Nie zmieniało to faktu, że nawet jeśli wiele z pojawiających się nazwisk mimo śmierci nadal żyło, to wielu też uznawanych było za zaginionych. Nikt nie wiedział co się z nimi stało. - Cholera, Jackie. - westchnęła z jednoczesną złością i ulgą. - Jak się czujesz? - zapytała jej opuszczając rękę. Sama nie wyglądała najlepiej, ale na to z pewnością wpływał fakt, że nadal był chorobliwie chuda. Jedzenie nie zawsze było, a ona jeszcze nie nadrobiła wagi po Azkabanie. Ale chyba nie tylko to pozostawało w niej inne, coś na dnie spojrzenia. Kiedy widziały się ostatnio? Nie potrafiła dokładnie wskazać, nie zwróciła na to uwagi, nie tak dokładnie. Co dalej, powinna jej powiedzieć o Vincencie? Nie chciała do tego wracać. - Ostatnio wypruliśmy trójkę dzieciaków z wielkiej prehistorycznej ramory. Przeżyli tylko dlatego że ich połknęła. - mruknęła. - Strasznie cuchnące szczęście w nieszczęściu. - mruknęła ironicznie, spoglądając w końcu gdzie indziej. - Ale lepsze takie jak wasze, niż żadne. - podsumowała finalnie. Chętnie by teraz zapaliła.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zapomniana wioska - Page 4 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Zapomniana wioska [odnośnik]25.04.24 18:59
Uśmiechnęła się. Tak po prostu. Może była w tym geście odrobina rozrzewnienia, jakiegoś obcego ciepła, iskry buchającej pod skórą aż miło. Nie było to wielką tajemnicą, że nie lubiła dotyku - przyjaciółek, rodziny, kogokolwiek. Jej ciało było jej własnością i każde tknięcie traktowała jako atak, w gruncie rzeczy większy kontakt miała z czarnoksiężnikami, których sumienie aż uginało się od ciężaru przewin i za wszelką cenę chcieli usunąć z drogi Rineheart jak przeszkodę, powalony pień, który tylko zawadzał w dalszej wędrówce w cieniu czarnej magii. Dopiero Arne pokazał jej, że tak naprawdę w czyichś ramionach można poczuć się w końcu bezpiecznie, inaczej niż tylko w swoim towarzystwie; że dotyk nie musi oznaczać bólu i że przyjemność z niego płynąca nie musi być wstępem do ataku. Ta plątanina wydarzeń zaczynała wnikać pod skórę i rozjaśniać widok na horyzoncie, jakiego do tej pory nie dostrzegała. Mogłaby ją teraz przytulić. Mogłaby jej nie puszczać. Mogłaby pozwolić sobie na wypuszczenie tej tęsknoty na wolność, na oddech.
Just usiadła, a Jackie poczuła, że może potraktować to jako zaproszenie do dołączenia, znak, że Tonks uwierzyła w jej istnienie i zamiary. Andora bardzo powoli oddalała się od Rineheart, choć doświadczenia wciąż piekły i syczały. Podeszła bliżej, kulejąc lekko, kolano bolało, aż w końcu usiadła ostrożnie obok przyjaciółki. Dopiero teraz dostrzegła ten cień, dokładnie w momencie, kiedy światło wydostało się zza sylwetki Jackie i osiadło mleczną poświatą na twarzy Just. Przymrużyła lekko oczy. Przyglądała się owemu zjawisku bez skrępowania, ale zaledwie dłuższy moment.
- Nie mówiłam o tym nikomu, co też było ogromną głupotą z mojej strony - westchnęła cicho, różdżkę chowając różdżkę za specjalnie zszytą za czasów aktywnej służby w Ministerstwie szlufkę w pasie. Mimowolnie sięgnęła po zielone źdźbła trwa, muskając je, czując. - Co to za znak? To cyfra? Ben nauczył cię jak robić sobie tatuaże? - po ustach przemknął z lekka rozbawiony uśmiech. Nie wiedziała. Co się działo przez ten rok, Just? - Chuda jesteś na twarzy.
Kolejne jej pytanie zbiło ją z tropu. Jak się czujesz? Jak się czujesz, Jackie? Brwi zgięły się ku sobie w niezrozumieniu. Spojrzała na swoje dłonie, odruchowo nawet dotknęła świeżo nastawionego barku, poczuła zabliźnione ledwo na plecach rany, usłyszała w głowie głos Hokesa i swój własny jęk bólu. Przełknęła ślinę i wzruszyła ramionami, urywając serię nieprzyjemnych wspomnień.
- Nie jest źle - powiedziała Jackie, która niecały tydzień temu umierała na statku wiozącym ją wprost do Ministra Magii albo i samych Rycerzy Walpurgii, żeby ucięli jej głowę i zważyli ją, jako przeciwwagę rzucając złoto. Była silna. Zawsze i wszędzie. Musiała być. - Powiedziałabym, że bywało gorzej, ale Andora przesunęła tę granicę na swoją korzyść. - mruknęła niechętnie. Nie w jej naturze leżało zrzucanie ciężaru z własnych barków na cudze. To ona była tą, która brała nadbagaż i chętnie za niego płaciła. - Słyszałam o tej rybie od Horacego Pottera, ale nie mogłam uwierzyć... te dzieciaki nie powinny umrzeć w jej brzuchu? Brzmi jak bajka. Kto tam jeszcze był? - równie dobrze mogła zapytać „kto jeszcze spośród nas żyje?”, zabrzmiałoby zupełnie podobnie. - A ty? Co się z tobą działo, Just? Wiem, że czasu nikt nam nie zwróci, ale... wiesz, chcę wiedzieć.
Chcę sądzić, że słysząc twoją opowieść sprawię, że jakaś cząstka mnie uwierzy w moją obecność tutaj.
W Anglii.
Jackie Rineheart
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Zapomniana wioska - Page 4 7sLa9Lq
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5414-jackie-rineheart#122455 https://www.morsmordre.net/t5418-kluska-jackie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5423-skrytka-bankowa-nr-1349 https://www.morsmordre.net/t5424-jackie-rineheart
Re: Zapomniana wioska [odnośnik]29.04.24 21:29
- Było. - zgodziła się, chociaż sama nie bywała lepsza. Sama była winna dopuszczenia się podobnych, działania na własną rękę, ruszania samemu. Nie zamarła kiedy zapytała o cyfry, nie uniosła ręki próbując je zakryć, miała już za sobą moment w którym paznokciami zdrapywała warstwy skóry licząc, że rany zabliźnią się pozwalając jej się tego pozbyć. Ale nie dało rady - tusz był magiczny, zawsze wychodził na wierzch. Uniosła brwi na kolejne ze stwierdzeń, wykrzywiając usta.
- Marnie karmili w Azkabanie. - wyrzuciła z siebie w ironicznym prychnięciu, wywróciła tęczówkami odsuwając je od kobiety. - To numer więźnia. - wyjaśniała chwilę później, choć Jackie pewnie zdążyła połączyć już kropki. - A Wright wrócił dopiero niedawno - z amnezją. Nie pamięta niczego. Ani gdzie był, ani kim był i co robił. - wszystko się komplikowało i piętrzyło. Alex, Skamander, Kieran, Fox i kolejne nazwiska - lista była dołująco długa. A im dłużej trwała nieobecność tym wyraźniejsza zdawała się wizja, że nie powrócą ponownie. Że tym razem, powrotu już nie było. Milcząco przyjęła jej wytłumaczenia, nie spojrzała w jej stronę, nie kiwnęła głową. Nie jest źle, znaczyło że pewnie tak tak było. Nie dobrze i nie najgorzej. Gdzieś pomiędzy, potrzebowała czasu. Jak każdy. - Binnis był z nimi - jeden z Hipogryfów. - wytłumaczyła, nie wiedząc, czy Jackie miała okazję go kojarzyć. Zacisnęła usta w wąską kreskę. - Musiał rzucać zaklęcia wzmacniające przez całą noc. - jego różdżka była ciepła, ale słowa wypadające z ust Justine brzmiały ponuro. - Użył za dużo energii, nie byliśmy w stanie mu już pomóc. - streściła krótko biorąc wdech w piersi która się uniosła. Niedobrze się stało, stracili dobrego człowieka, który potrafił sprawnie działać. Oczywiście, pewnie sama postąpiłaby ponownie, próbując uratować trójkę nastolatków każdym znanym sobie sposobem, nadwyrężając samą siebie. Ale nie umiała się nie zastanowić, czy nie dało zrobić się nic więcej. - Na wybrzeżu? - zapytała zerkając na nią, wzruszyła ramionami. - Całkiem spory tłum gapiów trochę ludzi z ministerstwa, trochę z zakonu. - mieszanka tych, którzy akurat byli na miejscu. Co się z nią działo? Zacisnęła mocniej wargi. W końcu westchnęła z rezygnacją. Nie miała powodów by nie streścić Jackie wszystkiego.
- Złapali mnie - grzebali mi w głowie - wykrzywiła usta, czując nieprzyjemny dreszcze przebiegający po plecach. - Zakon mnie wyciągnął. Popełnili błąd nie zabijając mnie od razu. - wzruszyła ramionami. - O tym jak bohatersko stoczyli z tobą walkę w której umarłaś napisali w Magu. - dorzuciła w gratisie. - Zaszłam w ciążę z twoim bratem który mi się oświadczył, a potem poroniłam. Pokłóciłam się z Hanką, a potem pogodziłam. Wyprowadziłam z domu. Przeżyłam spadające z nieba meteoryty i wielką falę, która zalała wszystko. I teraz jestem tutaj. Oh, ucięłam sobie też pogawędkę z lady Rosier, a potem pogadałam z jej mężem. Jak możesz się domyślić nie doszliśmy do porozumienia. - zapaliłaby. Tak, zdecydowanie miała ochotę na fajkę. Albo piwo. A najlepiej jedno i drugie.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zapomniana wioska - Page 4 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Zapomniana wioska [odnośnik]30.04.24 1:38
Wiedziała, że początki w Anglii będą trudne; że odnawianie tych wszystkich relacji będzie trudne. Tęskniła za każdym - za ojcem, za Vincentem, za Justine, za Hann, za Brendanem, za Zakonem Feniksa. Przy każdym z nich ta tęsknota inaczej się objawiała, raz była paląca, jak przy ojcu, innym razem rozgrzewała, jeszcze innym mroziła, przerażała - zaufają jej raz jeszcze? Uwierzą w nią? Wracała mimo wszystko z pęczniejącą pod skórą nadzieją, że wraca do świata, który jeszcze nie zamknął przed nią wrót na amen, że ktoś wciąż tu na nią czeka i czekać zawsze będzie. Wiele ją ominęło, czego zresztą świetnie dowodziły słowa Justine - nie miała pojęcia o Azkabanie, a już na pewno nie o tym, że Tonks została złapana i wrzucona do jednej z celi. Nie kryła szoku; twarz zbledła, brwi ściągnęły się ku sobie, spojrzenie spochmurniało. Numer więźnia. Ben wracający bez wspomnień. Mogła sobie mówić, że sporo ją ominęło, ale dopiero teraz poznawała prawdziwe spektrum owego nieokreślonego „sporo”.
- Kiedy to było? - spytała odnośnie Azkabanu. Musiała rozrysować sobie w głowie jakąś porządną oś czasu, na której umieści te wszystkie wydarzenia. - Wrócił? Ale skąd? Myślałam, że był tu cały czas. No wiesz, w Anglii. - jej palce mimowolnie miast dotykać źdźbeł trawy, rwały je. Skóra odpowiadała nieprzyjemnym tarciem na spotkanie z szorstkimi języczkami wystającymi z cały zielonych kęp. - Binnis? To jakiś młody nabytek? I... jakich Hipogryfów? - czuła się jak głupia albo co najmniej językowo niewyedukowana, kiedy Just mówiła do niej takim szyfrem. Mimo to bardziej jej nie przerywała, chciała dzisiaj słuchać. Jak nigdy chciała słuchać. Słysząc, że na wybrzeżu wtedy byli ludzie z Zakonu, zaczęła się zastanawiać kto dokładnie. Na pewno nie ojciec ani nie Brendan, ledwo co przecież wrócili. Ben? Wrócił już wtedy? Wszystko się mieszało, Andora zaczynała przekradać się do londyńskich wspomnień; to, co wiedziała, stawało się tym, czego jeszcze nie wiedziała. Syknęła, kiedy pojedyncze źdźbło boleśnie zadrasnęło jej opuszek. Kropla szkarłatu natychmiast poplamiła pooraną bliznami dłoń, wsunęła palec do ust, żeby tym swojskim sposobem zatrzymać upływ krwi. Podniosła wzrok na wspomnienie o tym, co robili Tonks w Azkabanie i potem - co rzekomo uczynili też samej Jackie, a za chwilę o tym, że straciła dziecko i spotkała Rosierów. - Zaraz, co? Czekaj... Vincent? Ale mu skórę złoję, tylko wrócę do domu - warknęła ostrzegawczo. - Poczekaj, Just, tego jest za dużo i robi się zdecydowanie za chłodno na nasze chudy dupy, żeby tu siedzieć. Wstawaj. - sama miała problem ze wstaniem, ale zaproponowała pomoc przyjaciółce zaraz po swoim stęknięciu. Musiała usiąść w jakimś wygodniejszym miejscu, obolałe wciąż kości dopraszały się obiecanej wygody. - Zaproponowałabym ci Opokę, ale to w tej chwili nie najlepiej wysprzątany dom w okolicy. Znajdę u ciebie miejsce na kanapie? Znasz mnie, chcę znać każdy szczegół, a do tego potrzeba nam dobrych kilku godzin, jak i nie noc gadania. Nie obrażę się, jak przypadkiem znajdziemy u ciebie butelkę nawet słabego wina.
Wzięła ostatni wdech, sycąc płuca rześkim powietrza ostatnich podrygów lata i ruszyła pierwsza, od razu równając krok z Just. Niedługo później dźwięk teleportacji rozbrzmiał dwukrotnie, zostawiając zaraz okolicę w głuchej ciszy.

| zt



pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Zapomniana wioska - Page 4 7sLa9Lq
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5414-jackie-rineheart#122455 https://www.morsmordre.net/t5418-kluska-jackie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5423-skrytka-bankowa-nr-1349 https://www.morsmordre.net/t5424-jackie-rineheart

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Zapomniana wioska
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach