Mitch Macnair
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 211
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 170 - 189 |
71-80% | brak | -10 | 149 - 169 |
61-70% | brak | -15 | 128 - 148 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 107 - 127 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 86 - 106 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 65 - 85 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 44 - 64 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 43 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
Różdżka
Szkicownik
Sowa Clary
Ostatnio zmieniony przez Mitch Macnair dnia 13.01.24 21:48, w całości zmieniany 1 raz
Mitch Macnair
Zawód : Twórca magicznych budowli
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Czasem nie da się czegoś poskładać, trzeba wtedy sprzątnąć odłamki i zacząć budować od nowa.
OPCM : 5 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 15
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
17 VIII | Lucinda Hensley | Przeklęta Warownia, Korytarz
Fin.
Z kubkiem w jednej ręce, drugą pchnąłem ciężkie, drewniane drzwi i wkroczyłem do pomieszczenia pewnym krokiem.
Nadal nie przyzwyczaiłem się do obecności Luciny w domu, więc znowu złapałem się na tym, że byłem zaskoczony jej widokiem. Pamiętając jednak bardzo dokładnie słowa Drew na jej temat, wiedziałem jak muszę się zachować i o dziwo nie przyszło mi to z jakimś wielkim trudem. Miała nam zaufać, czuć się w domu bezpiecznie, a naszym obowiązkiem jako rodziny było dopilnowanie by tak się właśnie stało.
Z kubkiem w jednej ręce, drugą pchnąłem ciężkie, drewniane drzwi i wkroczyłem do pomieszczenia pewnym krokiem.
Nadal nie przyzwyczaiłem się do obecności Luciny w domu, więc znowu złapałem się na tym, że byłem zaskoczony jej widokiem. Pamiętając jednak bardzo dokładnie słowa Drew na jej temat, wiedziałem jak muszę się zachować i o dziwo nie przyszło mi to z jakimś wielkim trudem. Miała nam zaufać, czuć się w domu bezpiecznie, a naszym obowiązkiem jako rodziny było dopilnowanie by tak się właśnie stało.
18 VIII | Drew Macnair & Igor Karkaroff | Dzika Plaża, Przeklęta Warownia
- Wypchaj się. - rzuciłem do Drew kręcąc głową z lekkim rozbawieniem – Zasiedziałem się nad papierami, ale mam coś. - dodałem po chwili zbliżając się do kuzynów i lekko machając niesioną butelką – Nie będzie lepszej okazji, a na gardła kobiet to nie jest. - powiedziałem z uśmiechem stawiając butelkę obok obok ognistej – Akwawit, 40%, przywiozłem z Norwegii.
20 VIII | Yana Blythe | Suffolk, Most w Moulton
Fin.
Spokojnym krokiem podszedłem do kamiennej konstrukcji, jednocześnie wyciągając szkicownik i jeszcze podczas chodu wykonując pierwsze ruchy ołówkiem. Wjazd na most z jednej i z drugiej strony wyglądał na zdatny do użytku, gorzej było w przypadku środku mostu, tutaj kompletnie brakowało budulca. Zwykłe Reparo tu nic nie zdziała.
Spokojnym krokiem podszedłem do kamiennej konstrukcji, jednocześnie wyciągając szkicownik i jeszcze podczas chodu wykonując pierwsze ruchy ołówkiem. Wjazd na most z jednej i z drugiej strony wyglądał na zdatny do użytku, gorzej było w przypadku środku mostu, tutaj kompletnie brakowało budulca. Zwykłe Reparo tu nic nie zdziała.
30 VIII| Irina Macnair | Przklęta Warownia, Ogrody
Fin.
I to właśnie spacerując alejkami natknąłem się na ciotkę. Była chyba ostatnią osobą, której się tutaj spodziewałem. Ciotka Irina zawsze wydawała mi się być najbardziej tajemniczą postacią w naszym domu, otaczała ją taka charakterystyczna aura. Nie zmieniało to jednak faktu, że szanowałem ją tak jak każdego członka rodziny.
I to właśnie spacerując alejkami natknąłem się na ciotkę. Była chyba ostatnią osobą, której się tutaj spodziewałem. Ciotka Irina zawsze wydawała mi się być najbardziej tajemniczą postacią w naszym domu, otaczała ją taka charakterystyczna aura. Nie zmieniało to jednak faktu, że szanowałem ją tak jak każdego członka rodziny.
03 IX | Larissa Macnair | Stajnie Carrowów, Yorkshire
Zamrugałem kilka razy odganiając przyjemne obrazy, które akurat krążyły po moich myślach. Spojrzałem na niego, po czym zacząłem robić szybkie wyliczenia. Teraz by mi się przydała, ale ona postanowiła jednak włazić po belkach. Nie żebym narzekał na widoki, które obserwowałem ponad ramieniem lorda, niecodziennym widokiem była panna Zabini w spódnicy. Po kilku minutach podałem facetowi kosztorys napraw i nasze wynagrodzenia.
05 IX | Elvira Multon | Spichlerz w pobliżu Worcester
Fin.
Rozejrzałem się na spokojnie i kiedy doszedłem do wniosku, że zdecydowanie pojawiłem się przed czasem, wyciągnąłem na spokojnie z torby szkicownik i na spokojnie zacząłem rysować to co widzę. Skoro i tak miałem poczekać, to przynajmniej mogłem ten czas wykorzystać na coś pożytecznego, a szkic przodu budynku z całą pewnością pomoże mi w dalszej pracy.
Rozejrzałem się na spokojnie i kiedy doszedłem do wniosku, że zdecydowanie pojawiłem się przed czasem, wyciągnąłem na spokojnie z torby szkicownik i na spokojnie zacząłem rysować to co widzę. Skoro i tak miałem poczekać, to przynajmniej mogłem ten czas wykorzystać na coś pożytecznego, a szkic przodu budynku z całą pewnością pomoże mi w dalszej pracy.
5 IX | Elvira Multon | Pokój gościnny, Dom nad rzeką Avon
Nigdy nie interesowałem się medycyną w szerokim tego słowa rozumieniu, wiedziałem oczywiście, że krwawienie należy zatamować, a bandaże powinny być czyste aby nie zanieczyścić rany by nie wdała się choroba, ale to by było na tyle. Widząc takie szczegółowe rysunki, po prostu nie mogłem oderwać od nich wzroku. Dopiero jej powrót do pokoju sprawił, że oderwałem od nich wzrok.
- Pozwól więc, że ja naleje. - odparłem spokojnie widząc jak zaraz za nią do pokoju wlatują dwa kieliszki.
- Pozwól więc, że ja naleje. - odparłem spokojnie widząc jak zaraz za nią do pokoju wlatują dwa kieliszki.
9 IX | Deirdre Mericourt | British Museum, Londyn
Fin.
Kiedy sowa z listem od namiestniczki Londynu pojawiła się na moim parapecie, jedynie utwierdziłem się w przekonaniu, że wykonuje kawał dobrej roboty. Chociaż miałem co robić, nie było opcji abym odmówił takiej osobistości. Po pierwsze, no była to Madame Mericourt, chyba nie było nikogo kto by nie wiedział kim jest, a po drugie, jeśli sprostam wymaganiom namistniczki nic nie będzie już dla mnie wyzwaniem, a kto wie, może dzięki tej znajomości otworzą się przede mną drzwi, które do tej pory były zamknięte.
Kiedy sowa z listem od namiestniczki Londynu pojawiła się na moim parapecie, jedynie utwierdziłem się w przekonaniu, że wykonuje kawał dobrej roboty. Chociaż miałem co robić, nie było opcji abym odmówił takiej osobistości. Po pierwsze, no była to Madame Mericourt, chyba nie było nikogo kto by nie wiedział kim jest, a po drugie, jeśli sprostam wymaganiom namistniczki nic nie będzie już dla mnie wyzwaniem, a kto wie, może dzięki tej znajomości otworzą się przede mną drzwi, które do tej pory były zamknięte.
10 IX | Evandra Rosier | Srebrny Staw, Smocze Ogrody
- Lady Rosier...Lady Evandro...Evandro… - zakręciłem się na wstępie podchodząc do niej – Na Merlina, jak powinienem się do ciebie zwracać żeby nie pogwałcić jakiegoś regulaminu czy czegoś? - spojrzałem na nią błagalnie nie mając pojęcia jak się zachować.
Już sam fakt, że tak swobodnie złapała mnie za dłonie sprawił, że pomyślałem, że zrobiliśmy coś strasznie nieodpowiedniego.
Już sam fakt, że tak swobodnie złapała mnie za dłonie sprawił, że pomyślałem, że zrobiliśmy coś strasznie nieodpowiedniego.
13 IX | Obecni | Łaźnia męska, Zacisze Kirke
Fin.
- Miło… - mruknąłem kiwając głową z zadowoloną miną kiedy na wejściu zostałem obdarowany kieliszkiem z bąbelkami.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, po tym jak jakaś kobieta wręczyła mi zestaw ręczników. Można było się domyśleć, że dzisiaj będzie tutaj dużo ludzi. Takie atrakcje przyciągały chętnych jak lep na muchy. Na twarzach wielu osób można było zauważyć zmęczenie, więc zdecydowanie było to idealne miejsce aby odpocząć.
- Miło… - mruknąłem kiwając głową z zadowoloną miną kiedy na wejściu zostałem obdarowany kieliszkiem z bąbelkami.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, po tym jak jakaś kobieta wręczyła mi zestaw ręczników. Można było się domyśleć, że dzisiaj będzie tutaj dużo ludzi. Takie atrakcje przyciągały chętnych jak lep na muchy. Na twarzach wielu osób można było zauważyć zmęczenie, więc zdecydowanie było to idealne miejsce aby odpocząć.
13 IX | Riana Vane | Dom nad Jeziorem, Cumberland
Fin.
I wtedy JĄ zobaczyłem. Stała kilka metrów dalej, w moich ubraniach, ale nie na to zwróciłem uwagi. Była piękna, odurzająco piękna, przyciągająca do siebie. Zrobiło mi się gorąco, miałem wrażenie, że serce za moment wyskoczy mi z piersi i pobiegnie w jej kierunku błagając by je przygarnęła.
I wtedy JĄ zobaczyłem. Stała kilka metrów dalej, w moich ubraniach, ale nie na to zwróciłem uwagi. Była piękna, odurzająco piękna, przyciągająca do siebie. Zrobiło mi się gorąco, miałem wrażenie, że serce za moment wyskoczy mi z piersi i pobiegnie w jej kierunku błagając by je przygarnęła.
16 IX | Primrose Burke | Opuszczone zamczysko, Durham
Fin.
- Lady Burke. - przywitałem się z kobietą poprzez uścisk dłoni, nie za mocny, ale też nie za lekki, po prostu zdecydowany.
Chwilę później już słuchałem jej uważnie, jednocześnie rozglądając się po kompleksie dwóch budynków przy którym się spotkaliśmy. Dom wcale nie był w jakimś strasznym stanie, w zasadzie całkiem niezłym. Czego niestety nie mogłem powiedzieć o drugim budynku, którego wcześniejszego przeznaczenia nie znałem.
- Lady Burke. - przywitałem się z kobietą poprzez uścisk dłoni, nie za mocny, ale też nie za lekki, po prostu zdecydowany.
Chwilę później już słuchałem jej uważnie, jednocześnie rozglądając się po kompleksie dwóch budynków przy którym się spotkaliśmy. Dom wcale nie był w jakimś strasznym stanie, w zasadzie całkiem niezłym. Czego niestety nie mogłem powiedzieć o drugim budynku, którego wcześniejszego przeznaczenia nie znałem.
18 IX | Wezwani | Ministerstwo Magii
Jeśli chodziło o pracę potrafiłem być cierpliwy, jednak gdy w grę wchodziło stanie w kolejce, tu pojawiał się problem. Z drugiej jednak strony, widząc tych wszystkich ludzi, byłem zadowolony. Ludzkość miała szanse na przetrwanie skoro tyle młodych osób stawiło się tu dzisiaj by nieść pomoc innym, mniej lub bardziej poszkodowanym. Sam robiłem to z chęcią, mogąc jednocześnie dać świadectwo swoim umiejętnością.
25 IX | Cillian Macnair & Leonard Begman | Wzniesienie, Dorset
Tego dnia miała się odbyć nasza pierwsza lekcja. Co prawda wyobrażałem sobie ją kompletnie inaczej. Myślałem, że spotkamy się gdzieś i będzie mi pokazywał podstawy, a nie, że będę z nim starał się znaleźć kogoś, kto mu zaszedł za skórę. Nie narzekałem jednak, każda forma nauki to nauka, a przy okazji było możliwe, że dowiem się czegoś o kuzynie.
4 X | Eve Doe | Tereny wokół Doliny Godryka
Zaintrygowany wyciągnąłem szkicownik i wprawnymi ruchami w kilka minut narysowałem swoje znalezisko. Dopiero kiedy szkic był gotowy postanowiłem wejść do środka. Nie opuszczając różdżki wspiąłem się ostrożnie po kilku schodkach, po czym rzucając cicho Lumos rozejrzałem się po wnętrzu. Zdecydowanie nikt tutaj nie mieszkał, byłoby to dość niebezpieczne. Starając się jednak nic nie zepsuć zacząłem przeglądać zawartość wozu. Po wystroju doszedłem do wniosku, że należał kiedyś do ludzi nazywanych potocznie Cyganami.
14 X | Uczestnicy | Czekoladowa Rzeka, Pokątna
Rozglądając się w poszukiwaniu Kennetha moja uwagę przykuła dziewczyna przy ladzie, która niesamowicie mężnie i zachłannie wywalczyła ostatnią czekoladową babeczkę leżącą na ladzie. Wyglądało to przekomicznie i w sumie na swój sposób uroczo, jednocześnie wywołując u mnie śmiech.
17 X| Mildred Crabbe | Kawiarnia z czytelnią, Pokątna
Kiedy zapraszałem ja na dzisiejszą kawę, kierowały mną dwa powody. Pierwszy znała, wyraźnie napisałem jej w liście, że chciałbym skorzystać z jej wiedzy z zakresu świstolików, aby samemu się czegoś nauczyć. Drugi był bardziej prozaiczny, pomyślałem, że fajnie byłoby po prostu spędzić razem czas i powspominać stare, dobre czasy. Nie często udaje się ludziom utrzymać kontakty po opuszczeniu szkolnych murów, my sami w końcu, pomimo szkolnej znajomości i zażyłości, go straciliśmy. Dlaczego by więc nie skorzystać z okazji i nadrobić stracony czas?
18 X | Zaproszeni | La Fantasmagorie
Nie chcąc się spóźnić, ale jednocześnie nie chcąc również wyjść na tego, który przychodzi bardzo przed czasem, postanowiłem pojawić się na kilka minut przed wyznaczoną godziną. Nigdy wcześniej nie miałem okazji być w La Fantasmagorie, więc rozglądałem się dyskretnie w około, analizując i zapisując w pamięci wszystko co udało mi się zauważyć ciekawego w architekturze tego miejsca.
Mitch Macnair
Zawód : Twórca magicznych budowli
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Czasem nie da się czegoś poskładać, trzeba wtedy sprzątnąć odłamki i zacząć budować od nowa.
OPCM : 5 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 15
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Mitch Macnair
Szybka odpowiedź