Wydarzenia


Ekipa forum
Czekoladowa Perła
AutorWiadomość
Czekoladowa Perła [odnośnik]05.03.16 22:11
First topic message reminder :

Czekoladowa Perła

★★
Kawiarnia Czekoladowa Rzeka słynie przede wszystkim ze słodkości - obszerna sala przystrojona jest w marynarskie motywy, a za ladą najczęściej stoi starsza czarownica o potężnej duszy i szerokim uśmiechu, pani Hucklestone, ponoć wdowa po kapitanie jednego z największych czarodziejskich statków, jaki kiedykolwiek pływał po Tamizie. Pani Hucklestone serwuje w swoim przybytku słodkości stylizowane na podwodne stworzenia - najpopularniejsze są czekoladowe rybki, które wrzucone do mleka popisowo w nim nurkują, a następnie rozpuszczają się, dając pyszną pitną czekoladę. Wśród ciekawszych atrakcji można wymienić również śpiewające cukrowe kaszaloty, bułeczki w kształcie ośmiornic, które, jeśli zacznie się je jeść nie od tej strony, od której się powinno, tryskają jagodowym nadzieniem oraz unoszące się w powietrzu delikatne pyzy w kształcie meduz.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:10, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czekoladowa Perła - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]24.09.22 20:27
Jakiekolwiek wytłumaczenie miałby Borgin dla swoich obaw, Elvira zapewne zbyłaby je śmiechem. Była zaznajomiona z plotkami, żyła z nimi na porządku dziennym, czego zapewne nie można byłoby powiedzieć o kimś tak przeciętnym i mdłym jak on. Świadomość staropanieństwa nie ciążyła Elvirze, choć nosiła ją ze sobą wszędzie gdzie się udawała - a jeśli nawet zapragnęłaby w ostatnim czasie rozważyć życiowe zmiany, z pewnością nie kierowałaby się tym co obcy jej ludzie mamroczą za jej plecami. Mierziły ją te sztuczne zasady, do których nikt w rzeczywistości nie chciał się stosować. Nie uwierzyłaby, że jest inaczej.
- Doskonale - przytaknęła, gdy zrezygnowali z "panien" i "panów"; jej tytuł skrywał w sobie niemałą dozę fałszywej niższości, a jego prowokował do grzeczności, która była w jej mniemaniu przesadna. Żaden z niego był lord, choć zapewne szczycił się swoimi lordowskimi manierami. Gdyby pozwalała sobie jeszcze na tę samą swobodę co dawniej, pewnie od początku nazywałaby go po prostu Borginem.
- Norweski. Rodzina, jak mniemam? - zagadnęła, udając zainteresowanie, i zaraz dodając wstawkę, która była jej milsza: - Ja w trakcie kursu uczyłam się języka klasycznego, łaciny. Przypadła mi do gustu na tyle, że opanowałam ją do perfekcji, co okazało się niezwykle przydatne przy sięganiu po dzieła stare, z okresu starożytności i średniowiecza. - Nigdy nie rezygnowała z okazji do tego, by dodać sobie prestiżu. Uniosła z obojętnym zaskoczeniem jedną brew, gdy wspomniał o atlasach anatomicznych, a potem milczała, dając mu nacieszyć się swoim głosem. - Niewątpliwie. - Sądził, że nie zdawała sobie z tego wszystkiego sprawy? - Osobiście posiadam kolekcję atlasów anatomicznych z różnych epok i regionów geograficznych. Zgłębiam anatomię i historię medycyny zarówno teoretycznie jak i praktycznie. - Była cholernie dumna ze swojego własnego prosektorium, lecz i tak powiedziała już zbyt dużo szczerych rzeczy na swój temat i nie zamierzała dodawać niczego więcej, aby nie stworzyć wrażenia, że podoba jej się rozmowa z nim. Odebrałby to jeszcze w jakiś pokraczny sposób, od początku w końcu czuła jego dziwaczne zainteresowanie i żądzę pokazania jej właściwego miejsca; tego, rzecz jasna, które najbardziej by mu pasowało.
Nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że pod wieloma względami pozostawała niedotykalna. Więksi od niego próbowali już obedrzeć ją z godności.
Dużo pewniej czuła się na gruncie drobnych uszczypliwości, prawie sprzeczek. Gardziła przecież tym człowiekiem i nie mogła mu pozwolić o tym zapomnieć - on wszak nie zapominał, bo zaraz podniósł jej tętno swoimi głupimi i oczywistymi uwagami.
- Niezmiernie rada jestem z powodu twojej kurtuazji. Jeśliś jednak zaniepokojony dobrem społecznym w czasach kryzysu ekonomicznego, powiedz mi może, co zrobiłeś do tej pory dla ubogich i głodnych? - spytała powoli, sięgając po błahe powody do wytknięcia mu hipokryzji, by nie powiedzieć tego co sądziła naprawdę; że nijak nie obchodziło ją, czy zmarnuje się żywność, którą on zamówi dla niej. Jeśli będzie trzeba, poprosi obsługę, by wręczyli jej pudełeczka. Żaden nędzarz nie wzbudzał w Elvirze na tyle litości, by przestała dogadzać sobie, choćby i tylko mogła ujrzeć tłumioną złość Oyvinda Borgina. - Na to się składa, że brałam udział w ofiarowaniu żywności londyńczykom, gdzie towarzyszyłam naszym szanownym lady. Walczyłam także o przytułek dla ubogich w Coventry i leczyłam za darmo bezrobotnych w Warwick. Chętnie posłucham o twoich doświadczeniach na tym gruncie, Oyvindzie, może wtedy zdecydujemy kto w większym poważaniu ma powszechny dobrobyt? - Nie była nawet sarkastyczna, choć niewielki uśmiech igrający na jej wąskich ustach mówił wszystko o tym co sądzi o cudzym dobrobycie. Wszystko co robiła, robiła dla własnego celu, zachowania dobrej twarzy i odbudowania fundamentów czarodziejskiego świata tam gdzie zniszczyli go mugole. Gdy jednak stawała przed koniecznością zabicia magicznego dziecka, robiła to.
Merlin jeden wiedział, że robiła.
Ledwie powstrzymała się przed wywróceniem oczami, gdy wykorzystał przeciw niej jej własną grę. Zasługi, nazwiska, chwała. Czym były, gdy on odznaczał się takim skurwysyństwem, a ona takim okrucieństwem?
- Lordowie Durham z pewnością wiele na tym zyskali. - Zmieniła taktykę, rozglądając się za kelnerką, zmierzającą w ich kierunku. - Żywię jednak nadzieję, że nie jest dla ciebie niczym zaskakującym, Oyvindzie, że zależy mi, by moja młodziutka kuzynka unikała wdowców z Nokturnu. Bynajmniej nie chodziło mi o twoją profesję. Ta jest godna i intratna. - Poza tym, sama również była czarnoksiężniczką.
Zwróciła się w pełni w jego kierunku i zwęziła nieco powieki, gdy wspomniał o bracie. Nie spodobało jej się to, nie od razu, nie chciała jednak na wszelki wypadek dawać poznać co myśli o nim i jego rodzinnych pomiotach. Byli czystej krwi, czy nie tak? W istocie związani z Burke'ami. Maria była półkrwi, ale Borgin zdawał się o tym nie wiedzieć. Było im to na rękę, całej rodzinie.
- Owszem, jesteśmy ich wasalami. Pracujemy w ich placówkach, cieszymy się opieką, czasem nawet zdarza się, że nasze linie się krzyżują. Moja matka była lady Parkinson - wspomniała ciszej, nie czując potrzeby rozwlekania się. Utrata tytułu lady nie była większym powodem do dumy, choć cieszyła się, że nestor Parkinsonów jest jej wujkiem. Na razie nie odniosła się do Marii ani brata Borgina, dając sobie czas na zastanowienie i rozeznanie. Gdy nadeszła kelnerka, spojrzała krytycznie na Oyvinda i zamówiła najdroższe ciasto i podwójną czarną kawę bez cukru. Wbrew groźbom, nie skorzystała z całego asortymentu kawiarni, nie była też jednak oszczędna. Menu wciąż spoczywało w jej dłoniach, gdy powoli przewracała strony.

Chcę zobaczyć tę runę, nie jest ukryta, więc nie wiem czy muszę w ogóle rzucać, ale spostrzegawczość II, Runy I


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]24.09.22 20:27
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 29
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czekoladowa Perła - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]24.09.22 21:19
Elvira powoli przewracała strony menu, na których jej uwagę zwróciła gorąca czekolada z suszoną lawendą, podawana z herbatnikiem. Runę algiz dostrzegła dopiero po chwili, a jeśli ją to zainteresowało, wydało jej się ciekawe. Może ładne.

Nie miała powodów dostrzec w tym cokolwiek niepokojącego ani uderzającego w nią.

Tristan Rosier
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czekoladowa Perła - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]17.07.23 3:54
Cenił sobie spokój i wygodę, cenił sobie brak otwartych wrogów, i cenił sobie kulturę. Wolał być w cieniu, może nawet nie dlatego że nie lubił kiedy inni o nim rozmawiali - ale z pewnością unikając przebywania na cudzych językach, mógł uniknąć nie posiadania kontroli nad niektórymi sytuacjami. Mógł spać spokojniej, mógł cieszyć się spokojem. Nie tak, że nie posiadał ambicji - te nie wiązały się nigdy z wychodzeniem poza szereg i błyszczeniem przed tłumami. Lubił znajdywać się w cieniu, lubił mieszkanie na Nokturnie i pracę w miejscu, o którym przeciętni czarodzieje mogli nie do końca zdawać sobie sprawę - a na pewno nie mieć do tego sklepu pełni zaufania.
- Wizyty w Norwegii, ale i szkoła - doprecyzował. - Języka zupełnie inaczej naucza się w domu, kiedy na ulicy słyszy się wszędzie angielski, a inaczej, kiedy ma się z nim do czynienia na codzień. Oczywiście inna sytuacja pojawia się z językami, które mają inne zastosowanie niż sama komunikacja - mówił powoli, spokojnie, nie przerywając, kiedy to jego rozmówczyni się wypowiadała. Zdawał się mieć cierpliwość, mimo jasnego podejścia i opinii na temat kobiet - chociaż czy kiedykolwiek wyrażałby jakąkolwiek ze swoich opinii głośno i stanowczo, znajdując się publicznie? Zbytnio cenił sobie spokój.
- Jeśli brakuje w twojej kolekcji tych pochodzących z Norwegii, mogę ci je przekazać. Dla mnie nie posiadają większej wartości, kiedy ich zawartość nie wchodzi w ścisły zakres moich zainteresowań - zaoferował, choć można było mieć trudność z odgadnięciem czy mówił w tej chwili w pełni poważnie, czy może w jakiś pokrętny sposób próbował zadrwić - bo w końcu z pewnością Elvira nie mogłaby się spodziewać z jego strony uprzejmości czy przyjacielskiej oferty. Mógł chcieć czegoś w zamian, mógł planować coś w związku z księgami. A może po prostu podobne rzeczy zalegały mu w mieszkaniu, które i tak nie należało do tych najbardziej przestronnych?
- Mogę wysłać z nimi sowę, a w wolnym czasie będziesz mogła przejrzeć te pozycje i zadecydować o ich zatrzymaniu lub odesłaniu - stwierdził, niemalże podejmując decyzję za nią, co było bardziej niż spodziewane z jego strony. W końcu kto by przypuszczał, że kiedy postanowił o byciu uczynnym lub oferował coś, nie miał zamiaru pozwolić na odrzucenie oferty - w jego oczach przecież dobrej, która nie miała znaczenia.
- Nie znajduję honoru ani przyjemności w podobnym chwaleniu się, moja droga. Każdy czarodziej pomaga wedle własnego sumienia i warunków, a osobiście cenię sobie skromność. W końcu czym są szlachetne uczynki, kiedy krzyczy się o nich naokoło? - odpowiedział nie wytrącony z równowagi, choć można było uznać, że podobny upór go... rozbawił. Delikatny uśmiech, który prędko zniknął - niewiele więcej.
- Gratulacje Elviro. Nie jestem pewny czy oczekujesz z mojej strony w tej chwili poklasku czy orderu za swoje zasługi? Kiedy jest się pewnym swoich czynów, raczej nie potrzebuje się poparcia w cudzej opinii na ich temat - dodał, po części chcąc pozwolić się jej denerwować, a po części odpowiadając zgodnie z własną opinią - bo w końcu nie przepadał za czynami robionymi dla poklasku przez czarodziejów, którzy zdawali się później rzucać każdym swoim dokonaniem. Warto było orientować się pośród wyczynów innych, ale niekoniecznie samemu mówić o własnych osiągnięciach.
- Jeśli potrzebujesz podobnej afirmacji, nie omieszkam w przyszłości wspominać o twoim szlachetnym podejściu do tych mniej fortunnych, jeśli z kimś będę rozmawiał na twój temat, Elviro - możesz to uznać za mój wkład dla tych potrzebujących, przeszło mu przez myśl, choć nie powiedział tego na głos czy otwarcie. Mógł pozwalać sobie na uszczypliwości i złośliwości, ale nie w kawiarni - nie w miejscu publicznym, gdzie mogło być zbyt wiele oczu. Możliwe, że momentami był wręcz paranoiczny w swojej ostrożności, ale ta cecha jeszcze nigdy go nie zawiodła.
Lepiej było być przezornym niż później żałować wypowiedzianych słów lub czynów. Wolał nie dawać Elvirze amunicji w swoją stronę, mówiąc otwarcie o braku większych zasług czy czynnym angażu w pomoc. Czy to było poniżej jego poziomu? Oczywiście, czuł to doskonale - ale jednocześnie wiedział, że mógł przyjść czas, kiedy mógł potrzebować utrzymywać pozory.
- Jestem pewny, że swoje zażalenie i obawy powinnaś kierować do departamentu w ministerstwie odpowiedzialnym za działanie sieci fiuu, której wada spowodowała wizytę w sklepie. Całe szczęście, że znalazła się właśnie w towarzystwie, jak to ujęłaś, wdowca z Nokturnu, a nie w bardziej podejrzanym towarzystwie w jednej z Nokturnowych karczm - stwierdził spokojnie, przedstawiając znacznie gorszą opcję. W końcu, mimo wad Borgina, z pewnością posiadał na tyle rozumu, aby być ostrożnym - choć czy nie zrobił niczego Marii? Nie zastraszył jej w pewien sposób, aby ta w tej chwili obawiała się wyjawić prawdę? To już było trudniejsze do oceny.
Była było bardzo dobrze dobranym słowem - choć nie posądzałby Elviry w tej chwili o celowość.
- Och, rozumiem - powiedział dość chłodnie, bo choć posiadanie w rodzinie lady z jednej strony mogło być rzeczą godną i zaszczytną, w głowie Oyvinda pojawiła się raczej wątpliwość co do pani Multon - co do tego, z jakiego powodu została oddana na żonę dla czarodzieja czystej krwi. - Więc dlaczego nie opieka nad magicznymi stworzeniami zamiast medycyny? - zapytał, nie będąc pewnym czy temat rzeczywiście go interesował, czy był wyłącznie pretekstem do rozmowy i wynikał z samej uprzejmości. - W końcu magiczne stworzenia również wymagają pomocy leczniczej - choć może jednorożce nie byłyby pacjentami dla ciebie, dodał w myślach, nie doprecyzowując jednak na głos, które dokładnie miejsce zatrudnienia miał na myśli - w końcu rezerwaty były również, a miejsc pracy dla opiekunów magicznych stworzeń jeszcze więcej. O tym wiedział doskonale, skrupulatnie unikając tych miejsc, aby nie mieć do czynienia z żadnymi zwierzętami.


I den skal Fienderne falde

Dalens sønner i skjiul ei krøb
Oyvind Borgin
Oyvind Borgin
Zawód : Pracownik Borgin and Burkes, specjalista od run nordyckich
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Hide away the proof that I had loved you
Never see the truth, that final breakthrough
OPCM : 7
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 9 +2
CZARNA MAGIA : 16 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11114-oyvind-borgin#342285 https://www.morsmordre.net/t11189-frode https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f419-smiertelny-nokturn-10 https://www.morsmordre.net/t11191-skrytka-bankowa-nr-2433#344452 https://www.morsmordre.net/t11190-oyvind-borgin#344451
Re: Czekoladowa Perła [odnośnik]10.08.23 19:39
Ich rozmowa od samej swej genezy stanowiła interesującą grę pozorów przemieszaną ze złośliwym wyrachowaniem. Dlaczego bowiem miałby zaprosić ją tu na tę kawę? Nie wierzyła w ludzi ani w ich dobre intencje, więc doszukiwała się raczej kpiny, znajomych lub podejrzanych twarzy wśród pozostałych gości, kogoś, kto mógłby obserwować ją na polecenie Borgina. W jej głowie pączkowały raz po raz nowe teorie na temat tego co mężczyzna mógł chcieć osiągnąć rozpytując ją tak i prowokując. Może chciał udowodnić, że nie będzie w stanie zachować się godnie w miejscu publicznym? Cóż, był w błędzie. Zasłużył na jej ostatni atak, ale wbrew temu co zdawał się sądzić, nie była wariatką.
Delikatnym gestem przesunęła dłonią po śliskim materiale szaty w okolicy obojczyka, poprawiając go i szarpiąc, gdy zastanawiała się nad odpowiedzią. Chciał oddać jej swoje książki - dlaczego? Żeby ją przekląć? Prychnęła w myślach; chyba nie sądził, że jest aż tak naiwna i głupia?
Och tak, niewielki uśmiech w kąciku ust i uniesienie brwi sugerowały, że uważała się za znacznie mądrzejszą niż była w rzeczywistość. Nigdzie jednak nie dopatrzyła się podstępu w sklepikowym menu, w publicznej kawiarni.
- Dziękuję, to hojna oferta. Rozważę ją - odparła dyplomatycznie, nie sugerując wcale, że nie zechce przyjąć od niego anatomicznych atlasów. Pozostawiała to jednak w strefie domysłów. Czy zamierzał w ogóle utrzymywać z nią dalszy kontakt, czy chciał wyłącznie zabawić się dziś jej kosztem? Choć nadal nie miała dowodu, czuła o tym piekące, nieprzyjemne przekonanie. - Nie wyślesz mi jednak sowy. - Tak samo jak on wypowiadał się tonem stwierdzeń, z autorytarnością typową mężczyznom, tak samo Elvira pozwalała sobie na nieczęsto widzianą pewność siebie. Uprzejmy, nieco rozbawiony wyraz oczu sugerować mógł, że sprawiało jej to niemałą satysfakcję. - Wolałabym nie otrzymywać niespodziewanych paczek. W trakcie wojny każda jedna sugeruje niebezpieczeństwo. Jeśli będzie trzeba, odbiorę je osobiście - Była ciekawa jak zareaguje na tę propozycję.
Zauważyła niewielką zmianę w wyrazie jego twarzy, przebłysk uśmiechu, który we własnym zacietrzewieniu od razu uznała za pogardę. Uniosła brew, a potem szybko wypuściła powietrze, co można by było - w innych okolicznościach - uznać za fuknięcie.
- Nie wydaje mi się, żebym krzyczała. Co najwyżej zapoznaję cię ze swoimi zwyczajowymi inicjatywami. To forma zawiązywania koleżeńskiej relacji, Oyvindzie. Powiedz mi więc, i nie zasłaniaj się skromnością; na co ty poświęcasz wolne chwile, dni, w które nie pracujesz w sklepie? - Odłożyła menu swobodnym i nieświadomym ruchem, posyłając niewielki i nieszczery uśmiech odchodzącej kelnerce. Nie spodobała jej się sugestia, że będzie dyskutował na jej temat z innymi czarodziejami, zapewne męskimi wspólnikami, niemniej jednak nie odniosła się do niej, bo uznała to za mdłą i pustą groźbę.
Bez przerwy o niej rozmawiano. Bycie bezwzględnie wiernym swoim ideałom zazwyczaj się z tym wiązało.
Zacisnęła boleśnie zęby, gdy po raz kolejny zbył swoją współodpowiedzialność za niefortunny ciąg zdarzeń, jaki dotknął jej kuzynkę. Chciała go jedynie uświadomić, być może zastraszyć, aby nigdy więcej nie próbował wywierać na młodą dziewczynę swojego toksycznego i odrzucającego wpływu. Niemniej jednak idąc w zaparte narażała się na śmieszność. Nie mogła nie przyznać mu częściowej racji.
- Cóż, pozwól więc, że podziękuję. Za umożliwienie jej bezpiecznego powrotu do domu - niemal wycedziła te słowa, choć prędko okryła je słodką powłoką uśmiechów i uprzejmości. Podparła brodę na dłoni i zamilkła na moment, gdy kelnerka zawróciła z ich zamówieniem. Przyjrzała się swojej kawie, lecz nie sięgnęła po nią, dopóki Oyvind nie poruszył własnej filiżanki. - Magizoloogia to zupełnie odmienna dziedzina i nie oferowała mi takich samych możliwości jak uzdrowicielstwo. Dostać się na staż w szpitalu było trudno, ale zakres dostępnej wiedzy oraz nabyte doświadczenie w pełni tego warte. Nie wyobrażałam sobie siebie w innej pracy - W takiej, w której nie miałaby zupełnej kontroli. Przynajmniej wtedy, gdy miała jeszcze zaledwie dwadzieścia jeden, może dwadzieścia dwa lata.
To czego nie chciała dodać, to fakt, że nigdy nie miała ręki do magicznych stworzeń - mimo bezpośredniego powiązania magizoologi z rodziną zarówno jej matki jak i ojca, sama brzydziła się zwierzętami. Poza jej własną sową unikała ich jak ognia.
- A ty, Oyvindzie? Opowiedz, proszę, o swojej rodzinie. Miałam już przyjemność dowiedzieć się, że macie daleko sięgające tradycje. - A o tym wszak opowiadał najchętniej.
Zgarnęła maleńką część ciasta na cienki widelczyk. Zanim elegancko wsunęła go do ust, przyjrzała mu się krytycznie z każdej strony.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Czekoladowa Perła
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach