Wydarzenia


Ekipa forum
Wnętrze sklepu
AutorWiadomość
Wnętrze sklepu [odnośnik]10.03.12 22:57

Wnętrze sklepu

★★★
Zaraz po przejściu przez drzwi rzuca się w oczy kontuar, niegdyś ponoć szklany, przezroczysty, umożliwiający zobaczenie najróżniejszych, czarno magicznych eksponatów. Dziś? Zakurzony, pokryty stylową pajęczyną, głównie od środka, praktycznie nie ukazujący niczego. Jedynie niewyraźne kształty, bliżej niezidentyfikowane obiekty znajdują się w nim. Kontuar doskonale chroni dalsze rejony sklepu, otoczone ciemnością, zazwyczaj niedostępne dla klientów. Dookoła pełno gablotek, szaf, komód, komódek, każda zastawiona po brzegi niebezpiecznymi, lecz jakże interesującymi przedmiotami. Wszędzie klasyczny wystrój, kurz, brud, pajęczyny i rozkładające się owady.
[bylobrzydkobedzieladnie]

...
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze sklepu Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]22.07.15 14:13
Mijała ludzi, którzy delikatnie chylili czoła przed obliczem wysokiej, zgrabnej kobiety. Cóż za komizm sytuacji - istoty wyciągnięte niemal z historyjek, którymi rodzice straszą swoje niegrzeczne dzieci, okazywały szacunek wysokiej kobiecie, która na Nokturnie była niemal jak przedzierający się przed burzliwe niebo promyk słońca. Bardzo mylne określenie. Miała pewnie więcej na sumieniu niż niektórzy tu obecni brodawek na nosie, o czym wiedzieć mogli tylko nieliczni. Choć nawet ci, którzy nie znali prawdy o Evelyn, potrafili okazać jej swój szacunek, a wszystko za sprawą daleko sięgających korzeni na Nokturnie. Bo kto nie znał sklepu Borgin&Burkes, należącego od pokoleń do jej rodziny? To schylenie głowy było również okazaniem pamięci zmarłemu Herbertowi. Odszedł już wiele lat temu, ale czarodzieje pamiętali jego miękkie serce i łagodne podejście. Nieczęsto zdarzają się tak przyjaźni ludzie w takim miejscu... 
Ojciec zajmował się sklepem. Uwielbiał ten interes, marnował na niego każdą wolna chwilę. To miejsce poróżniło rodziców Evelyn i kiedy przypominała sobie tę historię, niezadowolenie matki, cieszyła się, że brat, który teraz był właścicielem interesu, nie spędzał tu zbyt dużo czasu. Ona sama przychodziła gdy miała coś ciekawego do sprzedania lub, kiedy nadarzyła się okazja, do Orpheusa... Czy to takie dziwne? Poznała go na długo przed jego pracą w tym sklepie i nie znała człowieka, który potrafiłby lepiej słuchać. Dzisiaj nie miała dla niego nic specjalnego, ale kto wie... Może w sklepie pojawiło się jakieś nowe, czarnomagiczne tomiszcze. Wprawdzie mężczyzna zazwyczaj pracował poza tym miejscem, ale nieraz Evelyn była w stanie czekać na niego na zapleczu, tutaj najcześciej można było na niego wpaść.
Przeszła przez próg zostawiając za sobą zapach fiołkowych, damskich perfum. Ponura atmosfera sklepu dla niej była nostalgiczna... Tyle dziecięcych wspomnień.


I am not your señorita

I am not from your tribe

In the garden, in the garden

I did no crime
Evelyn Burke
Evelyn Burke
Zawód : obieżyświat & rajfurka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Staring at the side of my relfection broken by a silent scream. It's always feel a sharp on this sensation piercing through my dream.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To be rich is to seek
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t588-evelyn-lyssa-burke http://morsmordre.forumpolish.com/t604-stardust https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]22.07.15 23:25
Skupowanie przedmiotów było specyficzną pracą. Na pewno nie monotonną, w końcu cały czas miał do czynienia z kimś innym, każdy był nowym wyzwaniem i dla każdego trzeba było opracować nową metodę. Spotykał się jednak z olbrzymią różnorodnością charakterów, rozbieżności w uosobieniu czasami naprawdę potrafiły go zadziwić i w efekcie doprowadzić do utraty transakcji. Takie rzeczy szczęśliwie nie zdarzały się zbyt często, z reguły rozpoznanie wstępne, które polegało na wizycie w domu danej osoby (oczywiście nie jako on) i delikatnym wybadaniu, komu najchętniej sprzedaliby swój towar, dawało pożądane rezultaty. Różnie bywało, raz wystarczyła jedna wizyta, by kogoś przekonać do sprzedaży, czasami przychodził kilka razy, a czasami ludzie zaraz po przekroczeniu przez niego progu wciskali mu do ręki „niebezpieczne przedmioty” i sprzedawali je właściwie za bezcen. Rzadko kiedy trafiały mu się dwie podobne transakcje.
Dzisiejsza nie wymagała specjalnej finezji. Starsza pani nawet nie do końca wiedziała, w posiadaniu jakiego przedmiotu jest, a tym bardziej tego, ile jest on wart, więc przystała na pierwszą cenę, jaką zaproponowała jej miła młoda dziewczyna o absolutnie nienagannych manierach. Największy problem stanowił wygląd, a konkretnie powrót do własnego. Niespecjalnie mógł to zrobić zaraz po wyjściu. Chociażby jego prawdziwy wzrost nie odpowiadał temu, jaki miało jego przebranie, różnica wynosiła jakieś trzydzieści centymetrów, a poza tym chodzenie w damskich ubraniach po ulicy nie należało do jego marzeń. Unikał przebierania się w mieszkaniu, czujne mugolskie sąsiadki zaraz wypatrzyłyby kolejną kobietę wchodzącą jak gdyby nigdy nic do jego domu, a wolał niczym ich nie niepokoić. Wścibskość starszych pań bywała męcząca, czasami zastanawiał się nad zmianą miejsca zamieszkania i chociaż pewnie w końcu będzie musiał to zrobić, to nie w najbliższym czasie. Mimo wszystko ta lokalizacja doskonale go kryła, a to było dla niego najważniejsze. Z konieczności przebierał się na zapleczu, do czego wszyscy już przywykli i nikogo nie dziwiło to, że w pewnym momencie teleportował się na zaplecze i na krótki moment zamykał się w środku. Skoro przynosił to, po co go wysłano, wszystko było w porządku. Jedynie Anthony był świadomy, z czego wynika jego specyficzny zwyczaj.
Gdy wychodził z zaplecza, do wnętrza sklepu akurat wkroczyła Evelyn. Siostra jego przełożonego, ciekawa osoba, cenił sobie ich znajomość, choć w uwagi na jej dość bliskie stosunki z Ceaesarem Lestrange nigdy nie zaufał jej w pełni.
Evelyn – powiedział tylko, bez żadnych pełnych szacunku słów czy ukłonów, jak to uczynił stojący za ladą pracownik. Orpheus rzucił jej jedynie krótkie spojrzenie, a następnie zwrócił się w kierunku kasjera. – Stoi na zapleczu, już wpisałem – oznajmił lakonicznie, kładąc na ladzie skórzany worek. Wraz z uderzeniem o drewniany blat rozległo się charakterystyczne metaliczne brzęczenie i chyba nikt nie miał wątpliwości, co znajduje się w środku. – Szukasz brata czy coś sprzedajesz? – zwrócił się ponownie do Evelyn, na chwilę spoglądając przez ramię. Co prawda wszystko mówił bez większych emocji, jego słowa wydawały się być chłodne i pozbawione zainteresowania, ale Burke’ówna poznała go już na tyle, by wiedzieć, że nie pyta z ciekawości, a by dać jej znać, że nawet jeśli stoi do niej tyłem, to rejestruje jej obecność, nie pozostaje ona dla niego jednym przedmiotem więcej w pomieszczeniu. Swoją uwagę wolał jednak poświęcić pracownikowi za ladą, musiał rozliczyć się z kasjerem za kolejną udaną transakcję.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]25.07.15 12:12
Nigdy nie lubiła stać w miejscu, więc pewnie i jej przypadłaby do gustu praca Orpheusa. Doskonale wiedziała, czym się zajmował, choć bez większych szczegółów, o które nigdy nie miała okazji spytać. W sklepie bywała, można przyznać, częściej niż jej brat, który był właścicielem tego przybytku. Evelyn jedynie skupowała tutaj wyhandlowane daleko za granicą przedmioty. Uwielbiała się targować i posiadała cechy, dzięki którym szło jej to całkiem nieźle (głównie zasługa oślego uporu i konsekwencji). To był kolejny z aspektów jej podróżowania, który sprawiał, że czerpała z tego radość. Mimo wszystko chodzenie po ludziach i wciskanie im przedmiotów, chociaż ciekawe, ponieważ miało się kontakt ze wszystkimi sprzedawanymi patentami. Niestety, panna Burke nie była najlepszą aktorką. Kiedy była zła, było to widać po niej od razu, nie trzeba być nawet specjalnie spostrzegawczym. Tak, kiedy była wściekła zwłaszcza było to widać...
Bawiła ją ludzka ignorancja. Biedni, prawi czarodzieje, tematu czarnej magii unikali jak ognia, nawet nie interesując się nią w teorii, przez co bardzo łatwo było ich naciągnąć. Całe szczęście ona rzadko takich spotykała - daleko na nielegalnych targowiskach, na które zaglądała, sprzedawcy doskonale wiedzieli z czym mają do czynienia. To od niewiedzy zaczynała się łatwowierność, a to można wykorzystać. 
Uwielbiała wnętrze Bogrina&Burkes'a, do czego nikomu się nie przyznawała. Pierwszy raz przekroczyła ten właśnie próg jako nastolatka. Herbert nie był aż tak dobrotliwy, aby ulec naleganiom dzieci i wpuścić je tutaj, póki nie poszły do Hogwartu i nie osiągały dobrych wyników w nauce. Wszystko dlatego, że dotknięcie nieodpowiedniego przedmiotu mogło skończyć się, w najlepszym przypadku, utratą palca. Fakt ten nie przeszkadzał kobiecie lubić tego niepokojącego wystroju oraz mało przyjemnego uczucia, towarzyszącego przechadzkom tutaj, do którego trzeba było się przyzwyczaić. Czarna magia miała swoją specyfikę. Każda magia zostawiała po sobie pewien ślad, natomiast czarna – jej trudno było się pozbyć. Wywoływała w słabych ludziach negatywne emocje, a zwłaszcza podatni na nią byli mugole. Kolejny z powodów, aby uważać ich za słabszych.
Usłyszała swoje imię, kiedy tylko wkroczyła do pomieszczenia. Poprawiła torbę na ramieniu, po czym skierowała wzrok do źródła głosu. Blady uśmiech wstąpił na jej usta. Niespecjalnie wylewnie, ale cieszyła się na widok Orpheusa. Przywitała się z pracownikiem sklepu po czym sama też podeszła do lady i oparła się o nią. 
- Witaj. – mruknęła spokojnie. - Przyszłam obejrzeć, jak sobie radzicie. Nic specjalnego nie udało mi się zdobyć. Sycylia jest przechodzona od południa aż na północ. 

Westchnęła. Zobaczyła wprawdzie wiele pięknych miejsc, ale wracanie z niczym nie było tym, o czym marzyła. Pozwoliła mu na chwilę na rozliczenie, a sama powolnym krokiem przeszła się po sklepie w poszukiwaniu jakiejś nowej księgi. Nie mogła pozwolić, aby życiowe rozterki związane z przyszłym ślubem, stały się powodem do zaniedbywania rozwoju umiejętności.


I am not your señorita

I am not from your tribe

In the garden, in the garden

I did no crime
Evelyn Burke
Evelyn Burke
Zawód : obieżyświat & rajfurka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Staring at the side of my relfection broken by a silent scream. It's always feel a sharp on this sensation piercing through my dream.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To be rich is to seek
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t588-evelyn-lyssa-burke http://morsmordre.forumpolish.com/t604-stardust https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]28.07.15 22:08
Naprawdę lubił swoją pracę. Dawała mu wiele możliwości, o wiele więcej niż by miał, gdyby zajmował się samym czarnoksięstwem. Poznawał nowych ciekawych ludzi, poznawał miejsca, które warto było znać, poznawał rynek czarnomagicznych przedmiotów od samych jego podstaw. Nie mógł też zapomnieć o podwójnych transakcjach, kiedy w domu danej osoby oprócz przedmiotu, którego pożądali Borgin i Burke, znajdował również taki, który odpowiadał jego potrzebom. Dzięki temu oszczędzał o wiele więcej czasu – a czasami i pieniędzy – niż gdyby miał rozpuścić wici, że szuka danego przedmiotu i potem cierpliwie czekać na odzew. Zresztą, takie znaleziska były dla niego przypadkiem, szczęśliwym, ale jednak przypadkiem, okazją nie do zmarnowania. Nie wiedział, czego chce, dopóki tego nie znalazł, ale kiedy już znalazł, rzadko kiedy rezygnował z zakupu.
Sama atmosfera sklepu również mu się podobała. Ponury wystrój i ogrom podejrzanie wyglądających przedmiotów, choć u niego nie w takiej mierze czarnomagicznych, kojarzył mu się z rodzinną posiadłością. Przywodził mu na myśl lata intensywnej nauki, kiedy to stawał się coraz mniejszym ignorantem w dziedzinie magii niewskazanej. To były dobre wspomnienia, dlatego Orpheus nie odczuwał specjalnego zmęczenia, kiedy przychodziło mu spędzić w sklepie więcej czasu.
Zdarzało się, że podczas takich dłuższych posiedzeń w miejscu pracy czas urozmaicała mu swoją wizytą Evelyn, która miała ciekawe wyczucie pojawiać się wtedy, kiedy akurat on zawitał do sklepu. Tak jak teraz.
Sądzę, że chociażby miasto Syrakuzy miałoby parę nieodkrytych sekretów. Poza tym Fenicjanie byli niesamowitym ludem, nie skreślaj ich – mruknął dość cicho, jednocześnie składając swój podpis na papierze podsuniętym mu przez kasjera. Gdy ostatnie formalności z potwierdzeniem dokonania transakcji zostały dopełnione, Orpheus odwrócił się w końcu w stronę panny Burke, ruszając w jej kierunku wolnym krokiem. – Ale do tego trzeba by było mieć archeologów albo chociaż inteligentnego łamacza klątw. I dużo czasu – podjął przerwany wątek, zatrzymując się kawałek od niej, tuż koło ręki glorii, której poświęcił dłuższą chwilę. – Jak narzeczony? – zapytał po chwili. Nieprzypadkowo to pytanie pojawiło się zaraz po rozmowie o podróżach. Wiedział, że narzeczony Evelyn nie patrzy przychylnym wzrokiem na jej wyprawy, przyszli państwo młodzi nie doszli jeszcze do porozumienia w tej kwestii… chociaż może w ostatnim czasie coś się zmieniło. Burke pewnie mu powie. Oparł się ramieniem o stojącą obok gablotę, utkwiwszy w kobiecie beznamiętne spojrzenie w oczekiwaniu na odpowiedź.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]08.08.15 3:25
Stukot jej niewysokich obcasów rozchodził się po pomieszczeniu, kiedy zabrała się za mały obchód po sklepie brata w celu wypatrzenia sobie czegoś nowego. Najbardziej interesujące były księgi - to one pozwalały jej rozwijać umiejętności. Większość z nich zawierała mądrość, której słabi czarodzieje się bali. Wstydzili się szeptać nawet o zaklęciach w nich zapisanych, czasami też twierdząc, że tylko szumowiny zabierają się za tego typu zaklęcia. Cóż za bujda! Każdy czuł pociąg do tajemnicy, nieznanego, zakazanego, jedynie biedni, szarzy ludzie się do tego nie przyznawali, a jedynie prawdziwie odważni potrafili sięgnąć dalej. Prosto w ciemną otchłań. 
W przeciwieństwie do tego co sądzili ludzie wokół, jej rodzinny dom nie był tak ponury. Za rodziną Burke ciągnęła się nieprzyjemna reputacja, zawsze kojarzona z czarną magią. Niektórzy nawet uważali, że ich problemy to wynik rodzaju karmy, ale oni sami najczęściej nie wierzyli w takie zabobony. Evelyn nie wierzyła, przepełniona awersją do nadmiernej wiary we wróżbitów, którzy najczęściej, przynajmniej ci ujawnieni, byli naciągaczami, którzy za wybranie imienia dla dziecka z gwiazd, pobierali więcej niż pewnie przyzwoity pracownik sklepu za godzinę. Marnowanie pieniędzy, a wszystko dla zabobonów. 
Zatoczyła kółeczko wśród półek, nie wypatrzywszy przy tym niczego potencjalnie przyciągającego uwagę. Czyżby nic nowego nie udało się im znaleźć lub tak szybko się pozbyli skarbów? Tylko pochwalić za dobrą pracę... Lub zganić. 
- Nie skreślam, mój drogi. - pokręciła lekko głową. - Ale po nich nastąpiło wiele wspaniałych ludów, które odkrywały powoli ich sekrety. Dzielą nas od nich wieki. Nie brakuje mi odpowiednich łamaczy klątw, Orpheuszu. Tyle już lat w ciągłym biegu. - westchnęła z nostalgią. Łamacze klątw zawsze się znajdowali. Wystarczyło szepnąć imię brata i każdy był chętny do pomocy. Anthony był dla wielu bardzo przydatnym sprzymierzeńcem. 
Jej spojrzenie nieco zmętniało, a oczy przymknęły się. No tak... narzeczony.
- Widziałam się z nim. Wygląda na to, że już niedługo nie będzie narzeczonym... Ale cóż, to Nott. - słowa wypowiedziane niemal z pobłażaniem, choć każdy wiedział, że Burke'ówna szanuje Bastiana bardziej niż kogokolwiek innego na świecie i liczy się z jego zdaniem.
Ach, głupia kobieto, gdybyś tylko nie uciekała w niewiedzę.
- A może przeoczyłam coś specjalnego, co mógłbyś mi pokazać, Orpheuszu?


I am not your señorita

I am not from your tribe

In the garden, in the garden

I did no crime
Evelyn Burke
Evelyn Burke
Zawód : obieżyświat & rajfurka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Staring at the side of my relfection broken by a silent scream. It's always feel a sharp on this sensation piercing through my dream.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
To be rich is to seek
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t588-evelyn-lyssa-burke http://morsmordre.forumpolish.com/t604-stardust https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]01.12.15 18:19
20 sierpnia, południe

Ktoś tutaj ostatnio zginął - wzmianka pojawiła się dzisiejszym Proroku, przecież z takimi wypadkami nie będą się obnosić, by nie nabijać pychy drugiej strony barkady. Auror - sam się o to prosił, zadzierając z niewłaściwymi osobami, więc nie znaczy to wcale, że wejście na Nokturn zawsze się tak kończy; dla ciebie na pewno tak nie będzie, jesteś po prostu zwykłym, szarym śmiertelnikiem, upodobnionym w żałosny sposób do niższej klasy społecznej - obiecujesz sobie, że pomyślisz o lepszym ukrywaniu swojej tożsamości, jeśli tylko dostaniesz tę pracę. Spięte włosy, nierzucająca się w oczy czarna suknia, równie ciemny, lekko znoszony płaszcz – oj jak ciężko było znaleźć właśnie taki w twojej garderobie pełnej arystokratycznych ubrań - pod kapturem którego możesz schować swoje charakterystyczne, jasne włosy. Nie chcesz rozpoznania, twoja przygoda na Nokturnie, choć tak wiele wnosząca do twojego życia, ma pozostać tajemnicą, układem pomiędzy tobą a Amodeusem. I właścicielami sklepu, którym musisz przypodobać się choć odrobinę, udowodnić swoje umiejętności w warzeniu eliksirów lepiej niż podczas festiwalowego konkursu. Nie chcesz znów tego ośmieszenia – przez chwilę myślałaś nawet o próbie podjęcia się pracy w Hogwarcie, na stanowisku poszukiwanego nauczyciela eliksirów, by z klasą uciec od rodziny, niechcianego narzeczonego, a szczególnie Samaela czającego się za twoimi plecami z oddechem cuchnącym najohydniejszą postacią wszelkiej dewiacji. Z tym odczuciem za sobą, przemierzasz kolejne uliczki, mniej więcej z listów Amodeusa wiedząc, gdzie znajduje się sklep. Nie byle jaki zresztą – każdy go zna, czy to w granicach kraju, czy to poza. Dlatego czy lepiej mogłabyś trafić podczas swoich poszukiwań? Darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby, Allison. Już po chwili przemykania pomiędzy wąskimi uliczkami i przez wielce zaniedbany skwerek – nikt nie zwraca na ciebie specjalnej uwagi, w końcu bardzo się starasz, by opanować walące serce i ogarniające cię zdenerwowanie – stajesz przed budynkiem. Letnie powietrze w zabudowaniach jest ciężkie, starego szyldu z wypłowiałymi literami nie porusza żaden, nawet najmniejszy wiatr. Teraz nie ma czasu na odwrót, jednak zadaj sobie to pytanie po raz ostatni - jesteś gotowa na to wszystko, by codziennie poruszać się w ciemnych zaułkach, ale i mrocznej stronie magii?
Cichy dzwonek informuje o twoim przybyciu, klienta zainteresowanego czarnomagicznymi przedmiotami - nie innego, przecież do sklepów takich jak ten nie trafia się przypadkiem. Pomimo to za ladą nikt nie stoi, gotów służyć pomocą. To dobrze, masz jeszcze czas na ostateczne podjęcie decyzji, choć wiesz, że w momencie przekroczenia progu sklepu, byłaś gotowa na wszystko, co jest związane z pracą, której chcesz się podjąć. Wobec tego bierzesz kilka głębszych wdechów, zaznajamiając się z zapachem starości i ciężarem kurzu zawieszonego w powietrzu; nie wycofujesz się, tylko wchodzisz głębiej, z zainteresowaniem przyglądając się tym wszystkim przedmiotom niosącym ze sobą cierpienie, kalectwo, a nawet rzeczy gorsze od samej śmierci. Zatrzymujesz się dopiero przy jednej z oszklonych szaf, by przyjrzeć się ciężkiemu wisiorowi o czerwonym oku – może coś takiego nadałoby się dla Samaela?

01.02.16 - edit:
Muszę poczekać dłuższą chwilę, aż pojawi się stary Borgin, przed którym mam zademonstrować swoje umiejętności. Przyznam, że spodziewałam się Burke'a a nie jakiegoś podstarzałego czarodzieja o krwi mało szlachetnej, lecz nie ma co płakać - poradzimy sobie sami równie dobrze. Rozmawiamy, objaśnia mi to i owo, zanim warzę jedną ze zleconych przez niego mikstur - w tym czasie mężczyzna uważnie przygląda się mojej pracy. Po chwili już rozumiem, dlaczego potrzebuje alchemika - nijak nie zna się na eliksirach. Dalej tylko zapoznanie się z zakresem obowiązków, pomieszczeniami w sklepie, który o dziwo nie składa się tylko z głównej sali i piwnicy. Składam podpis pod umową, dzięki któremu mogę wślizgnąć się w nielegalny półświatek.

| no to byłoby na tyle, zt serce


I sit alone in this winter clarity which clouds my mind
alone in the wind and the rain you left me
it's getting dark darling, too dark to see

Allison Avery
Allison Avery
Zawód : Alchemik u Borgina&Burkesa, badacz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
imagine that the world is made out of love. now imagine that it isn’t.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze sklepu ZytGOv9s
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t653-allison-avery https://www.morsmordre.net/t814-poczta-allison https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f98-shropshire-ludlow-dwor-averych https://www.morsmordre.net/t1885-allison-avery#25620
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]12.02.16 19:50
/początek października

Tak było dobrze. Tak przyjemnie spędził poprzednią noc z rudą przyjaciółką. Wśród marzeń i ułud, które rozmazywały brutalną i brudną rzeczywistość swoimi barwnymi kolorami, a atmosfera między nimi stała się nieco ... napięta. Chłopak pamięta tylko tyle, że wylądował nad dziewczyną, nic więcej. Nie mógł pozbyć się myśli, że coś mogło zajść między nimi. Nie za wiele, ale mógł wykonać jakiś ruch, który może w przyszłości wiele znaczyć. A co z narzeczoną? Jak on będzie mógł je obie pogodzić? Może jego narzeczona będzie przymykała oko na jego spotkania z rudą osobowością. A może się okaże, że Barry będzie mógł zakochać się w ich obu, a wtedy będzie musiał z miejsca odrzucić narkomankę na rzecz trwałości linii Weasley'ów. Zbyt wiele kawałków na przyszłość nie składało się, przez co chodził zamyślony u Ollivandera. Przepracował tam dostateczną ilość godzin, by zaraz coś zjeść i przenieść się na nikczemny Nokturn, aby dbać o porządek i w razie konieczności, obsłużyć jakichś klientów. Posiedział trochę na zapleczu robiąc tam jesienne porządki, gdy usłyszał dzwonek dobiegający z drzwi frontowych. Barry wyjrzał zza zaplecza i nie zastał nikogo przy ladzie, więc podszedł do niej i skierował swe spojrzenie w przybyłą kobietę.
- Lady Carrow, co za spotkanie. Co Panią tutaj sprowadza?- przywitał się kulturalnie kiwając lekko głową na przywitanie i nanosząc uśmiech na swej piegowatej twarzy. Dawniej byłą Malfoy'em, gdzie normalnie się nie lubili, ale teraz trzeba było się przełamać. Jest Carrowem, więc nie może machnąć ręką i zawołać kogoś innego. Szczególnie, że wkrótce pozna swą narzeczoną pochodzącą właśnie z rodziny Carrowów. Tyle zobowiązań kryło się pod jednym nazwiskiem. Czemu arystokratyczne życie nie może być łatwe? Na każdym kroku napotyka się różne komplikacje. Ale nie da się wyrzec tego okrutnego życia, skoro uczestniczy się w nim od pewnego czasu. Nie gdy rodzeństwo już wepchnęło się w nie.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Wnętrze sklepu Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]12.02.16 21:46
Mam takie zasadnicze pytanie do całego świata. Kiedy w końcu wszystko przestanie być takie pogmatwane?! Co jakiś czas słyszę, że to wszystko przez mój wiek albo, że to dopiero początek jakiegoś tam etapu w moim życiu a przecież na początku zawsze jest pod górkę. Potem będą już serduszka, tęcze i jednorożce skaczące nad stołem w jadalni. Co za brednie! Z górki będzie wtedy jak będę spadać wprost do świeżo wykopanego grobu! Tak, wiem że inni mają gorzej. Gdzieś na świecie toczy się wojna, dzieci głodują a jakiś ojciec właśnie umiera w mugolskim szpitalu. Ale jaj mam swoje problemy tu i teraz a wyśmiewanie się z ich błahości w niczym nie pomoże.
Po raz kolejny ukryłam się pod czarnym płaszczem ukrywając charakterystyczne włosy pod sporym kapturem. Miałam nadzieję, że w końcu oduczę się chodzić na Nakturna. Przecież obiecałam sobie, że będę się trzymać…światła. Żadnych podejrzanych ksiąg, przepisów na eliksiry i zaklęć o których istnieniu nie powinnam nawet wiedzieć. Tyle, że ekstremalne sytuacje wymagając ekstremalnych rozwiązań. Cóż to za niezwykła sytuacja? Unieszkodliwienie drogiego męża oczywiście. Tak, tak wiem świecie. Arystokracja i ich problemy. Nic tylko westchnąć z rozżaleniem kłóciłam się w duchu sama nie wiem z kim. Przemknęłam przez obskurne uliczki nie przyciągając niczyjej uwagi. Chyba robię się w tym coraz lepsza skrzywiłam się lekko czując do samej siebie obrzydzenie, że po raz kolejny łamie swe słowo. Nacisnęłam na klamkę od Borigna&Burkesa z dziwnym rozbawieniem zdając sobie sprawę,, że właśnie to miejsce ma być schedą moich siostrzeńców. Z dwojga złego już lepsza stadnina pełna aetonów…ale co ja tam mogę wiedzieć. Ledwo zdążyłam ściągnąć kaptur gdy do moich uszu doszło przeklęte Lady Carrow . Od razu przeniosłam wzrok w tamtą stronę zastanawiając się nad tym jakby było fajnie gdybym za każdym razem gdy to usłyszę mogła kogoś zamrozić….to bardziej humanitarne niż wbicie lodowego sopla w brzuch. - Lordzie Weasley - nie mogłam się powstrzymać by nie dygnąć przed tym ironicznie się uśmiechając. Już nawet nie chodziło o to, że Wealsey lordem. Po co wykrzykiwać nazwiska na lewo i prawo? Przecież nie chcielibyśmy, żeby drogi mąż dowiedział się gdzie się włóczę zamiast kupować nowe buty. - Zakupy paru błyskotek- - pozbyłam się nieprzyjemnego wyrazu twarzy podchodząc do lady. - Szukam prezentu dla męża- mimowolnie przyjrzałam się książką leżącym na pobliskiej półce. - Najlepiej mającego jakieś dodatkowe atuty - posłałam w stronę Weasleya bardzo przyjazny uśmiech. Ciekawe jak mocno było widać jakim kłębkiem nerwów jestem.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]12.02.16 22:18
Nic w życie nie jest łatwe. Każdy napotyka na coś, co stwarza pewne problemy, czy nawet i trudności niemal niemożliwe do pokonania. Czasem najlepszym wyjściem jest droga na skróty. Sięganie w mrok, po mroczne rzeczy, które za nas wszystko załatwią. Zdecydowanie jest to łatwe. Dajmy trutkę, a ona za nas zabije wroga. Rzućmy Avadę, a nigdy więcej nie ujrzymy osoby, która zatruwa życie. Po co dialogi, wszelkie próby dyplomatyczne, które i tak do niczego nie odprowadzają? Niestety Weasley ma na te pytanie odpowiedź, które nie jest ani knuta przyjemne od myśli, by pozbyć się za jednym zamachem wszystkich zmartwień i trosk z własnego karku.
Chwilę zesztywniał słysząc tytuł przy swoim nazwisku. Nie przywykł do tego, że niektórzy szlachcice nazywają go lordem. Zazwyczaj po nazwisku jego wołali, co mu wystarczało. Ważne, aby zbyt często nie wołali podczas sabatów i było dobrze. A poza sabatami, to tylko nieliczne szczątki ludzkiego żywota nazywały go, tak jak dawniej każdy powinien jego tytułować. W końcu kiedyś jego ród był bogaty i chcąc nie chcąc, przyłożył się do zbudowania Stadionu Quidditcha. To wszystko przez wojnę i bankructwo zeszli prawie na samo dno, jeśli już nie zeszli na nie, w rankingu najszlachetniejszych rodów.
Zaraz jednak uśmiechnął się i podszedł do półki, przy której stała Megara. - Zależy, co chce Pani uzyskać. Mogę zaoferować przeróżne eliksiry o najróżniejszych działaniach, niespotykane w aptece. Cóż więcej... dla męża to jeszcze jakaś laskę mogę zaproponować, bądź sygnet, który wywołuje na mężczyźnie całkowite zauroczenie osobą, która założyła jemu owy sygnet. Chyba że to ma być jakiś prezent, to mogę zaprezentować Rękę Glorii, która oświetli nawet najciemniejszy zakamarek tej osobie, która ją dzierży. Wszystko zależy od celu prezentu.- mówił spokojnie podchodząc do półek i pokazując Megarze przedmioty, które wymienił. Eliksiry - wskazał półkę, na której leżały fiołki w różnych barwach o różnych znaczeniach. Laska - musiał podejść do lady, aby wyjąć ją i pokazać panience. Czarną, smukłą, na której odbijało się wszystko. Jej działanie jest imponujące, ale nie chciał zbyt wiele mówić nie znając celu prezentu. Zaraz też przy lasce wyłożył pudełeczko z sygnetem, którego omówił działanie. Megara jest młoda i może mieć wiele problemów ze swym mężem. Widział, że niby byli szczęśliwą parą, ale czy tak było w rzeczywistości? Widział, że jest nieco zdenerwowana, ale nie chciał się dopytywać. Chciał wpierw zadowolić klienta... znaczy klientkę. To był jego priorytet w obecnej sytuacji. Ręka Glorii - podszedł do półki i pokazał ją, lecz nie założył jej. Spokojnie leżała na swoim miejscu i można było ją podziwiać. Barry nie chciał ryzykować, że ręka mogłaby niechcąco znów podpalić jego rude włosy. Już raz tak miał i więcej nie popełni tego samego błędu.
Gdy skończył swój spacer z Megarą po sklepie, uśmiechnął się do niej spokojnie i czekał na jej dalsze słowa. Może coś jej pod pasowało... może ma dalej szukać? Niech powie.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Wnętrze sklepu Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]13.02.16 0:15
 Będą pisać poematy o twoim upadku Megara! Z feministki orędowniczki równości krwi do lady przebierającej w czarno magicznych przedmiotach. Spadłaś na samo dno! Spadłaś na samo dno! banda dziecięcych głosów w kół śpiewała tą piosenkę w mojej głowie.  Jak gdybym potrzebowała jeszcze jakiegoś znaku, żeby wiedzieć że nie powinno mnie tu być. Miałam wrażenie, że wszystkie zgromadzone wokół przedmioty zaraz dostaną nóg i doniosą gdzie obecnie się znajduję. Ciekawe czy to już paranoja czy dopiero wyrzuty sumienia.  Szłam za lordem Weasleyem wciąż rozważając jego pierwsze zdanie. No tak bo zasadniczo to co ja chciałam uzyskać? Najprościej byłoby zamieć Deimosa w ważywo…ale nie bo  wtedy dojdzie do rozwodu i wydadzą mnie za kogoś innego….no chyba, że miałabym dziecko. Otrzepałam się na samą myśl. Żadnych dzieci!  Moje geny nie nadają się do powielenia…Deimosa tym bardziej.  Barry coś do mnie mówił a ja słyszałam tylko Czarna magia! Czarna magia! Jeszcze więcej czarnej magii! Czarna magia zaraz cię zje! Tak to już na pewno jest paranoja.  Eliksiry odpadały z  tych nerwów pewnie sama bym jeden wypiła tak dla świętego spokoju.  Po sygnet wyciągnęłam dłoń ale w porę ją cofnęłam. Nie chciałam miłości, nie chciałam zauroczeń. Nie poniże się do tego stopnia by użyć czegoś podobnego. Powiedziała ta co wymyśliła tysiące scenariuszy na użycie eliksiru miłosnego.  Jestem Malfoy…hipokryzje nabyłam z mlekiem piastunek. - Ręką glorii odpada -odezwałam się cała się krzywiąc na widok tego szkaradzieństwa. -  Dom mojego męża jest w wystarczającym stopniu wypełniony takimi potworkami co spędzają mi sen z powiek - uśmiechnęłam się kwaśno nie do końca wiedząc po co to powiedziałam. - Ale ta laska - wzięłam ostrożnie jedną w dłoń. Spodobała mi się.  Miałam wrażenie, że Deimosowi również przypadła by do gustu. Tylko, że… - Jakie ma właściwości? Rozumiesz…nie chciałabym oberwać rykoszetem - spojrzałam na niego dość znacząco. Nawet się nie zająknęłam gdy przeszłam od lordzie do ty. Nie ma chyba sensu bawić się w oficjalności. - Szukam czegoś co działałoby jak eliksir uspokajający, może jeszcze z odrobiną ubezwłasnowolnienia - przyznałam się w końcu podskórnie wiedząc, że pewnie i tak tego nie użyje.  Ale asa w rękawie zawsze można mieć.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]13.02.16 11:57
Weasley przyglądał się bacznie jej reakcjom na wymieniane przez niego przedmioty chcąc się dowiedzieć, w jakim kierunku powinien dążyć. Jej zainteresowanie laską zaskoczył jego, ale pozytywnie, bo laska jest prezentem, które z pewnością nie otruje jej męża. Naprawdę tylko po prezent przyszła? Nie jest kolejną zazdrosną żoną, czy żoną bez miłości drugiej połówki? Może jej mąż interesuje się czarną magią i dlatego ona tutaj przyszła, by coś dla niego wybrać? Bo tutaj, do tego sklepu nie przychodzą zwykłe dziewczęta, które chcą podkreślić wagę związku przy pomocy jakiś zwykłych pierścionków, brylantów, trofeów, które z pewnością zadowolą mężne, twarde serca. Pani Megara jest ciekawym przypadkiem. Nie dość, że Carrow, to jeszcze strasznie młodziutka w porównaniu do swojego męża. Chyba porozmawia chwilę z nią, gdy wstąpi do Deimosa z jedną, bardzo istotną dla rudzielca sprawą. Ale nie teraz. Nie ma czasu.
- Rozumiem.- uśmiechnął się przytakując głową na jej słowa. Nie jest może to informacja godna zapamiętania, czy zaszycia w pamięci, ale gdy przyjdzie do nich, to dobrze być uprzedzony co do takich typu własnie przedmiotów. A ta laska, po którą Megara sięgnęła... Na jej szczęście schwyciła w takim miejscu, gdzie nic jej się nie stało, na co Barry uśmiechnął się cicho wzdychając. - Masz szczęście, że złapałaś akurat w tych miejscach.- zaraz schwycił drugą laskę ostrożnie łapiąc ją za rączkę, a drugą dłonią schwycił za drugi koniec laski. - Widzi pani te małe wgłębienie przy moim palcu wskazującym? Wystarczy przycisnąć palec i wtedy...- powiedziawszy, przycisnął palec wskazujący we wgłębienie, a na drugim końcu pojawiło się ostrze. Niebezpiecznie ostre z niebezpieczną trucizną. - Te ostrze jest polane jadem skorpiona. Bardzo trujące, nawet śmiertelne.- powiedziawszy jeszcze raz przycisnął dłoń, a ostrze się schowało. Laska niby zwykła i niczego winna, a warta każdej prawie że doskonałej zbrodni. Tyle, że zawiera jeszcze jeden dodatkowy atut. - A jeśliby pani schwyciła w te miejsce, tak jak ja...- powiedziawszy złapał mniej więcej po środku laski. Co się stało? Laska nagle zrobiła się elastyczna i zaczęła solidnie oplatać jego dłonie. Barry walczył z pierwotnym odruchem, który nakazywał szarpać się z tym materiałem, który solidnie oplótł jego dłonie. Niczym kajdany. - to ręce będą związane. Im bardziej się szarpie, tym ciaśniej oplata. Podobne działanie do diabelskiego sidła. Tylko że tutaj nie pomoże żadne światło. Samemu też się nie zdejmie, bo do tego potrzeba drugiej osoby. Jeśli pozwolisz ... schwyć delikatni za koniec, który jest po mojej lewej stronie. Widzisz? Tak to ten... Teraz pociągnij delikatnie, nie za szybko... Kobieca ręka nadaje się idealnie do tego... Dobrze, tyle wystarczy. Teraz proszę porządnie potrząsnąć. Nic się nie bać.- Barry starał się instruować Megarę zaniechając ostatecznie form grzecznościowych, skoro i ona tego zaniechała. Wcześniej wychodziło jemu normalnie z ust per "pani", ale teraz przy tej współpracy chciał być milszy. Ostatecznie gdy Megara potrząsnęła kawałkiem materiału, który oplótł jego dłonie, ku jej zdziwieniu zaraz ciemne kajdany szybko opuściły dłonie rudzielca, a ona mogła się pochwalić laską, którą trzymała za rączkę. - Jeśli by się za słabo pociągnęło, bądź zbyt gwałtownie zaczęło wyciągać, to materiał oplótłby Pani dłonie.- powiedział kończąc demonstrację posyłając jej uśmiech, jakby to, co się stało przed chwilą, było codziennością. Nic nieznaczącym, zwykłą nokturnowską zabawą. Zaraz zamyślił się nad kolejnym pytaniem i podszedł do półki z eliksirami, które wcześniej pokazywał blondynce. - Wie pani, i tak najlepszym jest eliksir usypiający, niczego lepszego nie znam bez żadnych potem wrzodów bądź innych nieprzyjemnych dolegliwości. Owszem, są jeszcze inne suplementy, ale do legalnych, to one całkowicie nie należą. Zainteresowana?
Wspomniał o narkotykach, lecz nie chciał wymówić jego nazwy w obawie, że ktoś by tu zaraz przyszedł. Zerknął w stronę zejścia na zaplecze i palarni opium, lecz nikogo nie widział w zasięgu wzroku. Tak więc wrócił wzrokiem w stronę pani Carrow czekając na jej decyzje.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Wnętrze sklepu Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]13.02.16 22:17
W pierwszym odruchu miałam ochotę puścić laskę obawiając się, że zaraz zmieni się w węża ale jeszcze coś gorszego. Dużo się nie pomyliłam. Obserwowałam uważnie każdy ruch Barrego unosząc jedną brew na widok wysuwanego ostrza. Wiedziałam, że Deimosowi spodobałaby się taka zabawa. Z drugiej jednak strony niemal czułam jak to ostrze wbija się pomiędzy moje żebra. Jak skorpiona? Gdzieś już o tym czytałam. Przeniosłam wzrok z laski na chłopaka pytając trochę bezwiednie. - Macie na zapleczu antidotum? - przezorny zawsze ubezpieczony. Chyba, że krwotok wykończy mnie szybciej niż trucizna. Nigdy nie wiadomo. Zastanawiam się tylko nad tym czemu właściwie czuje się zaskoczona trzymając podobny przedmiot w ręce. Przecież dobrze wiedziałam po co tu wchodzę i czego tak właściwie szukam. Zbrojenia ciągle trwają . Uważnie słuchałam Barrego obserwując tą małą demonstracje. Nic nie mówiłam unosząc jedynie zdziwione brwi. Z tego też można byłoby skorzystać przy pary okazjach. Oczywiście po warunkiem, że te pęta nie zacisną się na moich dłoniach. Przez chwilę bałam się, że chłopak się z tego nie wyplącze ale przecież na pewno musiał mieć doświadczenie. Codziennie przecież wchodzą tu młode damy szukające broni i narzędzi tortur. Zapamiętałam każde słowo by w przyszłości nie dać się zaskoczyć i ewentualnie popastwić się trochę nad mężem. Wypełniłam posłusznie jego polecenia co do joty z lekkim uśmiechem patrząc jak te kajdany zmieniają się ponownie w jakże gustowną laskę. Będzie trzeba w końcu nadrobić znajomość zastosowania czarno magicznych przedmiotów. W końcu nie wiadomo co przyniesie jutro. - Ciekawe masz zajęcie to trzeba przyznać. - twierdziłam z nutą uznania. Cóż nikt nie powiedział , że należę do rozsądnych ludzi. Przyjrzałam się ponownie eliksirom rozważając, czy to dobry pomysł. Gdybym go uśpiła przynajmniej miałabym wymówkę, że chciałam do niego przyjść a on smacznie drzemał. Takie małe odwrócenie ról żeby nie było nudno. Na dźwięk o nielegalnych suplementach przeniosłam na niego wyraźnie zaskoczone spojrzenie. Analizowałam to zdanie na milion różnych sposobów w miarę upływu sekund moje zdziwienie zmieniło się w rozbawienie. Kiwnęłam potakująco głową. Po co usypiać Deimosa skoro można go znarkotyzować. To będzie dopiero zabawne. Muszę pamiętać, żeby przygotować aparat i mieć Alfreda pod ręką. Jakby nam tak zasnął na środku schodów to przecież sama nie będę się męczyć. Jednak najbardziej rozbrajało mnie w tym wszystkim to, że o to ten handlarz narkotykami ma zostać krewnym Deimosa a więc i moim. Ciekawe co też Weasleye mają do zaoferowania seniorowi rodu. Koniecznie muszę się więcej dowiedzieć na ten temat.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]14.02.16 0:54
Rudzielec starał się spokojnie i bez żadnych większych kłopotów zaprezentować lady Carrow laskę, którą chciała zakupić. - Mamy, spokojnie lady Carrow.- uspokoił szlachciankę gdy usłyszała o jadzie. W razie czego jak zechce, to dostanie jedną fiolkę. Normalnie by poszedł po nią, ale zaczął prezentować działanie laski. Cieszył się, że przedmiot dostał uznanie w jej opinie i będzie mogła wręczyć cudowny prezent swemu mężowi. Każdy szanujący się mężczyzna powinien mieć jakąś laskę przy sobie, nawet taką zwykłą na świecie. To dobrze o nim świadczy. - Nudzić się tu nie nudzę.- oznajmił z uśmiechem na ustach. Powiedział prawdę taką, jaką ona zapewne chciała usłyszeć, albo takiej mogła się spodziewać. Barry wolał nie rozwodzić się nad tą pracą, bo mimo wszystko dobrze się tu jemu pracowało. Na co tutaj może narzekać, to na położenie, ale tak to jemu tutaj się w miarę podoba. Nie zamierzał stąd szybo uciekać. Praca jest w miarę dobrze płatna, mimo iż nielegalna. Pan Burke jest sprawiedliwym i dobrym pracodawcą. Mimo jego wad.
Gdy oznajmiła a raczej przytaknęła, Barry'emu uśmiech nieco się rozszerzył i zaraz wrócił do swej lady. - Pewnie pani słyszała coś o narkotykach. Na Nokturnie tego jest pełno, tylko trzeba wiedzieć, do kogo się zwrócić. Sam jestem jedną z osób, które handlują, ale od razu informuję, że nie posiadam wszystkich typów, tylko poszczególne. Co prawda, nie jestem w posiadaniu Smoczego Pazura, ale za to mam coś, co wywołuje ekstazę. Ja sprzedaję tylko to, co wywołuje różne doznania, halucynacje, a nie jakieś usypiacze, które niszczą niektórym sens zabawy. Mam ostatnio nowy towar, sprawdzony zapewniam, tylko on silnie uzależnia. Ale za to zapewniam, że doznań to można dostać naprawdę dużo. A jak wtedy łatwo jest zmanipulować czarodzieja, to o tym nie wspomnę.- powiedział spokojnie, lecz ściszonym tonem, niż kiedy wcześniej z nią rozmawiał. Nie chciał, by po całym sklepie rozniosło się echo, ze on rozmawia o narkotykach akurat t u t a j. A chce jej dać śnieżkę z dwóch powodów : łatwy zastrzyk gotówki [w końcu jest najdroższym narkotykiem, tak?] oraz no chęć pomocy lady Carrow. Może gdy oboje razem zakosztują narkotyku, to będą w raju, czy gdzieś, gdzie będą chcieli. Barry nie sprzedawał ani Widłów ani innych narkotyków. Człowiek nie mógłby wszystkiego posiadać, bo by na nic wtedy nie miał czasu, a głowa by zwariowała od tego. Poza tym, on wolał nie być pod wpływem takiego Smoczego Pazura. O nie. Halucynacje mogą być, ale nie chciał tracić swych bodźców. Nie chciał być zwykłą marionetką w czyiś rękach.
Barry Weasley
Barry Weasley
Zawód : sprzedawca u Ollivandera
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Well someday love is gonna lead you back to me
But 'til it does I'll have an empty heart
So I'll just have to believe
Somewhere out there you thinking of me...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Wnętrze sklepu Tumblr_n6gnr2EdcK1tq9875o1_400
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1134-barry-weasley#7558 https://www.morsmordre.net/t1142-zjadacz-mebli https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f189-smiertelny-nokturn-19-4 https://www.morsmordre.net/t3342-skrytka-bankowa-nr-330#56362 https://www.morsmordre.net/t1144-barry-weasley#7771
Re: Wnętrze sklepu [odnośnik]15.02.16 23:48
Przyjrzałam się po raz kolejny lasce próbując sobie wyobrazić Deimosa z nią. Nie mogłam się powstrzymać przy tym od lekko ironicznego uśmiechu.   Doda mu to ładnych paru lat…zupełnie tak jakby potrzebne są nam podobne eksperymenty. W takim razie poprosze…razem z kilkoma fiolkami odtrutki - posłałam mu delikatny uśmiech  już zastanawiając się ile mnie to wyniesie. Ale swoją drogą mój drogi mąż i tak sądzi, że całe dnie chodzę po sklepach i wydaje jego pieniądze. Więc co za różnica kilka monet w tą czy w tamtą stronę.  Zwłaszcza jeśli dzięki temu małemu podarkowi zyskami chwilę spokoju...lub dwie.  Gdy potwierdził moje słowa ponownie się uśmiechnęłam. Ciekawiło mnie czy jego rodzina wie czym się zajmuje. Szlachetni, dobrzy Weasleye  o tych swoich rudych i piegowatych mordkach. To aż dziwne, że jeden z nich wylądował w tak… nietuzinkowym miejscu. Ale ponoć tonący brzytwy się chwyta. Pięknie…piękny czas na ujawnianie Malfoyowych genów zganiłam samą siebie.  Słuchałam uważnie Barrego przez chwilę zastanawiając się czy nie powinna wyjść ze sklepu trzaskając drzwiami. W końcu insynuowanie Lady, że wie coś na temat narkotyków można byłoby wziąć za sporą obrazę. Na tę myśl mój uśmiech jeszcze się poszerzył.  Informacją  o tym, że na Nokturnie łatwo o narkotyki raczej mnie nie zaskoczył. Na brodę Merlina przecież to Nokturn! Czego tutaj nie ma?!  Resztę jego słów poddałam szczegółowej analizie. Przy okazji zastanawiając się, czy aby na pewno wszystko ze mną w porządku i czy przynajmniej nie powinnam udać się po pomoc do magipsychiatry,  Przyglądałam się mu uważnie czując, że próbuje mnie naciągnąć. - Potrzebuje dwie dawki na ten moment - usłyszałam w końcu swój własny głos.  Moją decyzję można zwalić na kilka czynników: chciała dać biednemu chłopakowi zarobić, potrzebowałam czegoś w zanadrzu co omamiłoby Deimosa gdy przyjdzie taka konieczność a po trzecie sama chciałam się zabawić. Bo przecież po co ci pieniądze skoro od czasu do  czasu nie możesz zrobić czegoś głupiego i sprawić, że cały świat zatrząśnie się w posadach. Niech się dzieje co chce…przecież na coś trzeba umrzeć. - Tylko ile będzie mnie kosztować to by mój mąż się  o tym nie dowiedział? - uniosłam jedną brew do góry. Dobrze wiedziałam o dobrych stosunkach pomiędzy Weasleyami i Carrowami. Byłam świadoma również tego, że Barry i Deimos dobrze się znają. Nie miałam zamiaru ufać mu na słowo w tej sprawie.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560

Strona 1 z 12 1, 2, 3 ... 10, 11, 12  Next

Wnętrze sklepu
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach