Wydarzenia


Ekipa forum
Biblioteka
AutorWiadomość
Biblioteka [odnośnik]05.05.17 12:19

Biblioteka

Dwupoziomowe pomieszczenie z ogromną ilością zbiorów, wzbogacanych sukcesywnie przez każdego nestora rodu Lestrange.
Książki znajdujące się na wyższych półkach można przywołać zaklęciem, bądź skorzystać z ruchomej drabinki. Na środku pomieszczenia znajdują się stoliki, krzesła i wygodne kanapy, tak więc pogrążenie się w lekturze jest ułatwione.
Najbardziej imponujące zbiory dotyczą historii muzyki oraz pozostałych sztuk; antologie, słowniki i biografie nie ustępują jednak woluminom traktującym o Starożytnych Runach czy Numerologii, a wiele z nich spisanych zostało w języku francuskim.



The past is gone. It went by, like dusk to dawn. Isn't that the way everybody's got the dues in life to pay?

dream on


Marine Yaxley
Marine Yaxley
Zawód : śpiewaczka, dama
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Isn't it lovely, all alone? Heart made of glass, my mind of stone. Tear me to pieces, skin to bone

"Hello, welcome home"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Biblioteka 060da7246cff3ea68a8b3d81a5de583b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4601-marine-lestrange https://www.morsmordre.net/t4712-gloriana#101007 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t5142-skrytka-bankowa-nr-1190 https://www.morsmordre.net/t4719-marine-lestrange#101064
Re: Biblioteka [odnośnik]24.08.18 23:18
| 14.08?

Ani się obejrzała, jak minął tydzień od zakończenia Festiwalu Lata. Powróciła dobrze jej znana rzeczywistość Nottinghamshire i znów trzeba było czekać rok na kolejny festiwal, ale w międzyczasie wypatrywała innych okazji towarzyskich, które mogłaby uświetnić swą wyjątkową osobą.
Ale pewnego dnia, tydzień po festiwalu i po jej osiemnastych urodzinach, matka oznajmiła, że wybiera się na krótki wypoczynek na swoją rodzinną wyspę Wight; Elise oczywiście chciała udać się tam wraz z nią, by spędzić trochę czasu z kuzynostwem i pobyć na wyspie tak, jak w każde wakacje dotychczas; każdego lata spędzała przynajmniej dwa tygodnie na wyspie, a czasem była też zabierana przez matkę na krótsze, jednodniowe wizyty; Cassiopeia bardzo dbała o swoją najmłodszą latorośl oraz o jej więź ze swoim dziedzictwem, ważnym dla niej nawet po ślubie. To za sprawą matki Elise odkryła w sobie talent muzyczny; kiedy okazało się, że Elise ma talent do gry na fortepianie, Cassiopeia tym bardziej dbała o to, by dużo przebywała wśród Lestrange’ów i doskonaliła się pod ich okiem, rywalizując z potomstwem jej braci, którzy stworzyli swoje rodziny na wyspie. Krewni Lestrange byli jej równie bliscy jak Nottowie, zwłaszcza przez wzgląd na mniejszą wiekową przepaść. Wprost nie mogła się doczekać, kiedy spotka Marine, Alix i Flaviena, na myśl o którym jej policzki leciutko poróżowiały. Na festiwalu niestety nie udało im się porozmawiać dłużej, i choć tego się spodziewała, czuła lekkie ukłucie w sercu, kiedy ten złowił wianek Fantine. No, ale w końcu jak przystało na osóbkę dość zaborczą i domagającą się uwagi otoczenia, zwłaszcza najbliższych, często bywała o niego zazdrosna, kiedy kręciło się wokół niego tyle kobiet domagających się jego zainteresowania. Ale czy można im się było dziwić? Nie potrafiła też zapomnieć o zazdrości, jaką czuła wobec Marine, kiedy ta pochwaliła się zaręczynami.
Najpierw musiała towarzyszyć matce w podwieczorku z paroma dorosłymi lady Lestrange. Grzecznie siedziała na jednej z kanap, sącząc herbatkę, wymieniając się uprzejmościami i przyjmując komplementy; pochwał nigdy za wiele, przynajmniej dopóki nie porównywano jej z Marine i nie wychwalano jej zaręczyn, zastanawiając się głośno, kiedy zaręczy się Elise. Dopiero kiedy matka ją odprawiła udała się na poszukiwanie krewnych.
Zajrzała do kilku pomieszczeń, aż w końcu w bibliotece dostrzegła jasną czuprynę Alix.
- Mogłam się spodziewać, że znajdę cię właśnie tutaj – rzekła; zawsze zaskakiwała ją pasja starszej kuzynki do wiedzy. Elise podręczniki zwyczajnie nudziły (uznawała tylko literaturę piękną), jednak Alix wyłamywała się ze schematów typowej młodej damy rozmiłowanej w płytkich, salonowych rozrywkach, w jaki to schemat zapewne dobrze wpasowywała się Elise, będąca ucieleśnieniem stereotypu płytkiej, próżnej szlachcianki. – Czego tym razem się uczysz? – zapytała, zerkając jej przez ramię. Sama po skończeniu Hogwartu cieszyła się, że już nie będzie musiała pisać esejów i uczyć się nieinteresujących ją rzeczy. Niemniej jednak mimo tej znaczącej różnicy priorytetów dogadywała się z siostrą Flaviena. I była pewna, że kto jak kto, ale Alix musiała być na bieżąco z ploteczkami o swoim idealnym bracie. – Nie widziałyśmy się na festiwalu, jak to się stało? – mówiła wciąż, domagając się uwagi ze strony kuzynki. Tak się cieszyła, że matka zabrała ją ze sobą na wyspę Wight, że musiała nacieszyć się obecnością krewnych, tym bardziej, że ich nie miała na co dzień. Teraz, przez problemy z transportem, nie mogła odwiedzać wyspy tak często jak niegdyś.
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Biblioteka [odnośnik]01.09.18 2:09
Utracone poczucie czasu stało się nieodzownym elementem pracy Alix w bibliotece - wydaje się, iż było tak zawsze, jeszcze w okresie pierwszych, dziecięcych lat Hogwartu, kiedy nie do końca tak naprawdę pojmowała wagę zdobywania wiedzy. Zdecydowanie woli absolutne zaabsorbowanie, wsiąknięcie w litery i ich atrament, niżeli trudy bezczynnego leżenia we swej komnacie i walki z własnymi, wrogimi myślami.
Nachylona nad tomiszczami, w skupieniu i o czole naznaczonym bruzdami wytężonego myślenia, nie dostrzega dziewczęcia przemierzającego świetlisty, błyszczący parkiet ich dumy - rodowej biblioteki. Prostuje się niespiesznie, trudno jej bowiem oderwać czujny wzrok od tekstu, jeśli nie ukończyło się całego zdania podrzędnie złożonego.
- Miałam to przeczucie, że wkrótce do nas zawitasz, Elise. Przybyłaś sama czy z ciocią Cassiopeią?
Lady Nott ma w zwyczaju często odwiedzać wyspę Wight, a jej duże przywiązanie do rodziny, znajduje uznanie Alix, bezwarunkowo faworyzującej własny ród ponad innymi, nawet blisko spokrewnionymi.
- Dziś jest dzień teorii muzyki - mówi, licząc iż uda jej się zainteresować tym kuzynkę. Wszak talenty muzyczne odziedziczyła po matce, co się wyjątkowo ceni w ich rodzinie. Najpewniej nic w tym niestosownego, jeśli Alix od zawsze widziała w Elise godną reprezentantkę rodu Lestrange, niżeli Nott. Aczkolwiek, jeśli przyznałaby, iż z przyjemnością i bez najmniejszego wahania w czynach, wymieniłaby ją z niektórymi pannami zamieszkującymi Thorness Manor, nie mogłaby liczyć na czyjąkolwiek aprobatę.
- Całkiem przypadkowo w dłonie wpadła mi książka o historii kontrapunktu. Niemniej, nie nazwałabym tego nauką, a rekreacyjnym czytaniem.- Oznajmia ciepło, choć postronny mógłby doszukiwać się w jej słowach pewnej dawki zadęcia. Owe są nieodzownymi towarzyszami wypowiedzi Alix.
Podnosi się z twardo obitego krzesła, zabierając Elise na rząd siedzisk, wygodnych kanap utworzonych z myślą o poszukiwaczach luksusowego komfortu. Daje jej tym samym dobitny znak - porzucam dla ciebie moje literki i wyrafinowane nauki, teraz chcę byś sprawiła, że poczuję się wcale nie gorsza, wcale nie mniej dziewczęca niż ty.
- Och, w tym roku byłam jedynie na wyścigu - kłamie, nie unikając kontaktu wzrokowego - bardzo chciałam towarzyszyć wam na wiankach, ale przytłoczyły mnie obowiązki. Nie powinnam była zostawiać wszystkiego na sam koniec, wybacz. Ale liczę, iż opowiesz mi wszystko ze szczegółami.
Alix wyrywkowo traktuje temat jej nieobecności w gronie najbliższych kuzynek, po cichu licząc, iż Elise nie zapyta o najdrobniejsze detale - przy nich mogłaby się pogubić.
I przy okazji wyjawić niewygodną prawdę.
- Opowiedz mi proszę o kawalerze, który dostał zaszczytu wyłowienia twojego wianka, Elise.
Alix Lestrange
Alix Lestrange
Zawód : Salonowa mądrala i tłumaczka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Lecz nie! To tylko maska, sztuki podstęp nowy -
Ta twarz, co wyszukanym uśmiechem porywa.
Oto ściągnięte bólem straszliwym oblicze,
Oto prawdziwa głowa i oto twarz żywa
Za rysy tamtej maski kryje się zwodnicze.
Biedna wielka Piękności! Łkanie piersi twojej. "
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Biblioteka 5c8e360beef9b333e33e9e19bb3f481b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6354-alix-e-lestrange#160659 https://www.morsmordre.net/t6410-daphne#163152 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6431-alix-lestrange#164054
Re: Biblioteka [odnośnik]01.09.18 18:50
Elise nigdy nie czuła wielkiego pociągu do wiedzy, może dlatego, że od zawsze jej wpajano, że powinna przede wszystkim dobrze się prezentować na salonach. Oczywiście musiała posiadać podstawową wiedzę o świecie, by móc zabawiać gości na przyjęciach i nie skompromitować się brakiem znajomości ważnych faktów ze świata magii, ale niczego więcej od niej nie wymagano, nie musiała posiadać wiedzy typowo naukowej, bo nie miała pracować, a wyjść za mąż i być ozdobą swego małżonka. Miała ładnie grać i czarować swoim urokiem, w dzieciństwie nauczono ją też francuskiego, wiedzy o sztuce, historii rodów oraz tańca. W Hogwarcie również nie należała do najlepszych uczennic, radząc sobie przeciętnie. Na koniec szkoły nie otrzymała żadnego „wybitnego”, bo miała inne priorytety niż ślęczenie nad podręcznikami. Czekała z utęsknieniem na koniec nielubianej szkoły i debiut towarzyski. A oceny? Po co jej one, skoro nazwisko Nott i tak otwierało wszystkie liczące się drzwi? I tak była lepsza niż naiwne plebejuszki, które myślały, że wysokie oceny kupią im dobre życie, a przecież nigdy nie będą mogły się równać z przedstawicielkami najszlachetniejszych rodów, które wcale nie musiały pracować by żyć na najwyższym poziomie, a jedynie mogły, kiedy miały taki kaprys.
Za to Alix zawsze była inna. Ciągnęło ją do książek, była wyjątkowo mądra jak na szlachciankę i nie ciągnęło ją do bycia w centrum uwagi na salonach – choć gdyby tylko zechciała, ze swoją urodą półwili mogłaby z łatwością błyszczeć.
- Przybyłam z mamą – potwierdziła. – Nie mogę podróżować samotnie, ale mama bardzo chciała wypocząć w swoim dawnym rodzinnym domu. Nie miała nic przeciwko, bym wybrała się tu z nią, dobrze mi zrobią krótkie wakacje poza Ashfield Manor.
Jej matka nawet po latach od swojego ślubu wciąż była niezwykle zżyta z rodzinnym domem, tym bardziej że jej relacje z mężem nigdy nie były idealne, skoro nie dała mu syna a tylko córki. Mogła być od jakichś dwudziestu sześciu lat Nottem, ale w duchu nigdy nie przestała być lady Lestrange. Dlatego też Elise dorastała będąc blisko nie tylko z samymi Nottami, ale też Lestrange’ami. I lubiła wizyty na wyspie nie tylko ze względu na morski klimat, który wyjątkowo jej służył, ale też fakt, że tu miała towarzystwo krewnych w podobnym jej wieku.
- Teoria muzyki brzmi o wiele ciekawiej niż jakaś... numerologia i tego typu rzeczy – zmarszczyła nosek; tego typu dziedziny zawsze wydawały jej się przerażająco nudne, dlatego nie wiedziała o nich właściwie nic. Na salonach nikt nie pytał o takie rzeczy. Za to muzyką zawsze się interesowała, matce udało się w niej zaszczepić tę pasję. A rywalizacja z kuzynkami Lestrange zawsze była dodatkową motywacją, żeby ćwiczyć i być równie dobrą jak one – a może nawet lepszą. Nie było dla dam lepszych pasji niż sztuka w jakiejkolwiek odsłonie, a już zwłaszcza dla dam łączących w sobie krew Nottów i Lestrange’ów.
Kiedy Alix wstała, Elise podążyła za nią. Razem przysiadły w wygodniejszym miejscu.
- Och, ale chyba nie wzięłaś udziału? – zapytała; sama przelotnie obserwowała wyścig, bo brał w nim udział Flavien, a także Percival i jego małżonka. Niestety żadne z jej kuzynostwa nie znalazło się na podium, Percival miał wyjątkowego pecha, a wyścig wygrała jakaś nikomu nieznana kobieta nieszlachetnego pochodzenia. – Za to Flavienowi szło całkiem nieźle, szkoda, że nie udało mu się wygrać. Wolałabym widzieć na pierwszym miejscu jego niż kogoś z pospólstwa – znów zmarszczyła nos; nie od dziś wiadomo, że pospólstwo zawsze stało niżej niż szlachetna krew. Przynajmniej ta godna, bo Weasleyowie, Titus Ollivander i inni zdrajcy krwi znajdowali się gdzieś na równi z mugolakami. – Odwiedziłam festiwal w większość dni, korzystając z okazji do wyrwania się z posiadłości i spędzenia trochę czasu w towarzystwie. – Nottowie nie lubili Prewettów, Elise również nie darzyła ich sympatią, ale przybywała tam nie dla nich, a dla bliskich i przyjaciół, którzy wybierali się do Weymouth i z którymi mogła spędzić tam czas. – Ale nie uczestniczyłam w żadnej innej zabawie poza wiankami. Jak mogłabym pominąć pierwsze dorosłe wianki? Po kwiaty wyruszyłam razem z Marine i siostrą jej narzeczonego – mówiąc o narzeczonym w jej oczach błysnęła zazdrość, wciąż było jej nie w smak, że Marine ją wyprzedziła. – Niestety w lesie przydarzył mi się pewien niefortunny wypadek, którego winą z całą pewnością pozostaje niedbalstwo Prewettów... ale ostatecznie dotarłam na wybrzeże i rzuciłam wianek, który został złowiony przez lorda Zachary’ego Shafiqa. – Elise uwielbiała mówić o sobie, a że nie widziała Alix na wybrzeżu, póki co nie zakwestionowała jej kłamstwa. – Och, jaka szkoda że pominęłaś ten dzień, jestem pewna, że kawalerowie biliby się o twój wianek, a to chyba ciekawsze niż praca i obowiązki. O mój też się bili, wiesz? Ale lord Shafiq okazał się lepszy. – Gdyby jej wianek wyniósł na brzeg tamten plebejusz, uciekłaby, nie przyznając się do tego, że to jej dzieło. Nie splamiłaby się tańcem z kimś niższego statusu. Co, jeśli to był mugolak i czymś by ją zaraził? – To dość nietypowy kawaler. Egzotyczny jak cały jego ród – powiedziała, chichocząc cicho. – Widziałam też Flaviena, wiesz?
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Biblioteka [odnośnik]05.09.18 21:33
– Zawsze wiedziałam, że tu pasujesz i odnajdujesz się na wyspie. To widać gołym okiem. - Zauważa, odnosząc się do informacji na temat towarzyszenia matce w podróży do rodzinnych stron. Zna Elise i sądzi, iż wie co gra w młodziutkiej duszy - wszak była rówieśniczką i przyjaciółką Edith, powierniczką sekretów oraz wspólnych zabaw. Alix, obserwując czujnym okiem opiekuńczej siostry, widziała jak przeistaczały się ze swych sikorkowych form, w dziewczęta godne reprezentowania swych rodów w szkole magii. Niestety, Edith już z nimi nie ma. Została jedynie Elise oraz Marine.
– Udział, w wyścigu? Oczywiście, że nie.
Być może Elise sądzi, iż poczytalność Lestrange kompletnie osunęła się z wyspiarskiej skarpy i wylądowała roztrzaskana na klifach? Nie komentuje wyczynów Flaviena na koniu, bowiem obie wiedzą, iż temat jego przegranej i uzyskania średniego wyniku, najlepiej byłoby przemilczeć.
- Zapomniałam, że były to twoje pierwsze, dorosłe wianki. Wybacz, że nie mogłam towarzyszyć ani tobie, ani Marine - mówi ze skruchą - siostrą jej narzeczonego? Och, a miałaś już tę przyjemność spotkać samego Lorda Yaxleya?
Zagaja, szczerze zaciekawiona opinią dziewczyny na temat świeżo upieczonego narzeczonego kuzynki, Morgotha Yaxleya. Przez jej zwoje myślowe nawet nie śmie przemknąć się wątek zazdrości względem Marine - dlaczego osóbka tak młoda jak Nottówna, miałaby pragnąć zniewolenia zaledwie kilka miesięcy od zakończenia nauki w Hogwarcie? Opuszczenia pięknej posiadłości, zamieszkania na moczarach i bagnach bardziej ponurych niż anomaliowa depresja. Jest niczym świeża rosa o rześkim, wiosennym poranku, niech swą dorodną witalność zachowa jak najdłużej z dala od wysysaczy życiowych energii - mężczyzn.
– Elise! Zaraz, jaki wypadek? Wszystko w porządku? - czoło marszczy w wyrazie frasunku, mierzy dziewczę wnikliwością spojrzenia, szukając ewentualnych zadrapań, tudzież ran. Chyba wszystko z nią w porządku, prawda?
Uwagi na temat pominięcia szlachetnej bitwy o swój wianek, kwituje
– Lordowie Shafiq od zawsze byli niezwykle łaskawi dla oka – przyznaje, choć gdy tylko dzieli się z Elise swoim spostrzeżeniem, żałuje zbędnej wyniosłości stwierdzenia. Egzotyczni, przystojni, nie trzeba tego zbędnie ubarwiać, Alix - co o nim sądzisz? Był godny powierzenia mu tamtego wieczora?
Strąca z materiału sukni niewidoczną mączkę pyłu; prostuje się, wzrok zawieszając na półce wypełnionej tomiszczami. Jej ton nieznacznie poważnieje, a z oka znika jowialna łuna. Flavien.
– Wyglądał dumnie u boku swej wybranki?
Alix Lestrange
Alix Lestrange
Zawód : Salonowa mądrala i tłumaczka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Lecz nie! To tylko maska, sztuki podstęp nowy -
Ta twarz, co wyszukanym uśmiechem porywa.
Oto ściągnięte bólem straszliwym oblicze,
Oto prawdziwa głowa i oto twarz żywa
Za rysy tamtej maski kryje się zwodnicze.
Biedna wielka Piękności! Łkanie piersi twojej. "
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Biblioteka 5c8e360beef9b333e33e9e19bb3f481b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6354-alix-e-lestrange#160659 https://www.morsmordre.net/t6410-daphne#163152 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6431-alix-lestrange#164054
Re: Biblioteka [odnośnik]06.09.18 1:01
Pasowała tu. Wyspa była dla niej w pewnym sensie drugim domem, w końcu zawsze miała dobre relacje z matką, a także z jej rodziną. Przynajmniej z jej większością, bo nie wszystkie kuzynki Lestrange akceptowały jej obecność – choć tej, z którą relacje Elise zawsze były najbardziej napięte, już tutaj nie było. Nie było też Edith, jej przyjaciółki i rówieśniczki. Do Hogwartu szły w trójkę: Elise, Edith i Marine. Były w jednym domu, mieszkały w jednym dormitorium, dzięki czemu początki Elise w szkole były znośniejsze, bo miała obok dwie bliskie kuzynki i przyjaciółki w jednym. Niestety niedługo się tym pocieszyła, bo pod koniec pierwszego roku Edith umarła, zabiła ją serpentyna. Może za to też częściowo nie lubiła Hogwartu – że Edith nikt nie pomógł na czas, że będąc chorą nie miała odpowiedniego traktowania i dostępu do prywatnego uzdrowiciela rodziny, na co mogłaby liczyć w domu, i choroba łatwo wymknęła się spod kontroli. Dwa lata później umarła jej starsza siostra, Rosalind – na traumę krwi. Elise została pozbawiona dwóch bardzo bliskich sobie osób w ciągu zaledwie dwóch lat, co miało też wpływ na to, że w swoich początkowych latach szkolnych była wyjątkowo nieznośna i humorzasta, nie ustępując w tym kuzynkom wilom. Do tej pory brakowało jej i Rosalind, i Edith. Tęskniła za nimi i żałowała, że ich tu nie ma.
Nie kontynuowała tematu wyścigu, wiedząc, że niestety nie mogły świętować zwycięstwa nikogo z krewnych.
- Naprawdę szkoda, że cię z nami nie było – rzekła; na pewno nie pogardziłaby towarzystwem Alix. – Niestety poznałam tylko jego siostrę, samego lorda Yaxleya nie. Marine w ogóle była bardzo tajemnicza, jeśli chodzi o swoje zaręczyny, nie chciała nic powiedzieć ani o nich, ani o swoim narzeczonym. Poczułam się wtedy taka... wykluczona i niegodna powiedzenia mi czegokolwiek – zmarszczyła nosek; wciąż w głębi duszy czuła się dotknięta brakiem zaufania ze strony kuzynki, tym robieniem tajemnicy, zupełnie jakby Elise była niegodna dopuszczenia do szczegółów. – Gdybym to ja się zaręczyła, chwaliłabym się tym wszem i wobec – westchnęła, bo z jej obecnej perspektywy tak jej się wydawało, czułaby się lepsza od niezaręczonych panien, była tego pewna. No chyba że jej narzeczony byłby wybitnie nieatrakcyjny, wtedy nie miałaby ochoty się chwalić, ale wolała wierzyć, że ojciec wybierze jej kogoś na poziomie. Może Marine tak naprawdę darzyła swojego narzeczonego niechęcią, może się go wstydziła, dlatego nie chciała o nim rozmawiać, ani przedstawić go kuzynce? A może to kwestia tego, że Elise nosiła inne nazwisko, więc mimo wspólnej krwi i przyjaźni w Hogwarcie nie była godna? Dla Evandry pewnie by nie była. – Nie lubię, kiedy omijają mnie najciekawsze wydarzenia. Ale może ty słyszałaś coś więcej?
Elise może i stroniła od nauki, ale do poznawania ciekawych ploteczek była pierwsza, zwłaszcza jeśli dotyczyło to jej rodziny. Była zwyczajnie ciekawa kwestii zaręczyn Marine, zarówno przez pryzmat ich przyjaźni, jak i rywalizacji, która miała miejsce odkąd pamiętały. Teraz Marine ją wyprzedziła, to na jej dłoni szybciej pojawił się pierścionek. Elise co prawda nie marzyła o zostaniu żoną żadnego Yaxleya ani nikogo ich pokroju, ale jeszcze bardziej nie chciałaby zostać starą panną, w wieku dwudziestu czterech i więcej lat nie mieć jeszcze męża. Wolałaby nie zwlekać tak długo, co by inne panny nie zaczęły kwestionować jej wartości i snuć domysłów, jakoby nikt jej nie chciał. Bardzo zależało jej na dobrej opinii i pogardzała starymi pannami, z wyjątkiem lady Adelaide Nott. Rok, może dwa – tyle panieńskiej wolności powinno jej wystarczyć, tyle pewnie dostanie, choć kto wie, może jak już zostanie mężatką to pewnego dnia zatęskni za panieństwem. Jej ojciec był jednak na tyle konserwatywny, że zadba o jej odpowiednie wydanie.
- Już wszystko w porządku, choć dziękuję za troskę – powiedziała, machając zbywająco ręką, choć były to tylko pozory przed rozkręceniem się. – Doszło do niego przez zaniedbanie Prewettów, którzy nie oznaczyli w lesie niebezpiecznego miejsca i o mały włos, a skręciłabym kark spadając ze skarpy, kiedy szukałam kwiatów. Tam w dole leżało martwe ciało, bardzo się wystraszyłam! – mówiła szybko, z egzaltacją, nieco wyolbrzymiając. Elise miewała skłonności do przesady. – Co, gdybym ja też tak skończyła? Na szczęście tylko podarłam sobie suknię i nabiłam sobie siniaki. Marine mi ją połatała, więc mogłam zrobić wianek i pójść na wybrzeże.
Lord Shafiq rzeczywiście był przystojny, choć nie mógł się równać z Flavienem. I wiedziała też, że nie zostaliby zaręczeni, Shafiqowie z reguły nie łączyli się z brytyjskimi rodami, dlatego nie wypatrywała w nim potencjalnego kandydata na narzeczonego.
- Wydawał się całkiem... przyjemnym, choć nietypowym towarzyszem. Shafiqowie mają swoje obyczaje.
Zamyśliła się na chwilę, nagle odczuwając iskierki zazdrości, kiedy temat padł na Flaviena i jego wybrankę. Choć wiedziała, że nie wyłowiłby jej wianka, jakoś tak była irracjonalnie zazdrosna, tym bardziej, że to była Fantine, a od czasu wspólnych wróżb Elise zaczęła w niej dostrzegać rywalkę, i nie podobało jej się, że to właśnie ona kręciła się wokół Flaviena.
- Flavien zawsze wygląda dumnie, ale niestety jego wybranka zdaje się być całkowicie przekonana, że on już należy do niej, choć przecież nawet nie są zaręczeni. Bardzo się szarogęsi i zadziera nosa – stwierdziła, prychając z powątpiewaniem. Za dużo zadzierających nosa panien zbyt blisko siebie musiało doprowadzić do tarć i negatywnych emocji. Elise jakoś nie spodobała się myśl o Fantine na wyspie Wight, wkradającej się tutaj na miejsce Marine i Alix, które po swoich ślubach to miejsce opuszczą. I co wtedy z tą rodzinną atmosferą drugiego domu, skoro jej kuzynki, dawne towarzyszki zabaw które także tworzyły tę atmosferę, zamieszkają w różnych miejscach? Ona sama też pewnego dnia opuści Ashfield Manor i nie wiadomo, który z rodowych dworów stanie się jej domem. Wszystko co znała z dzieciństwa i młodości za parę lat się skończy, kiedy wszystkie już będą czyimiś żonami.
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Biblioteka [odnośnik]12.09.18 0:59
- Nie miej tego Marine za złe, Elise. To z pewnością są dla niej ekscytujące wieści, ale i równie przytłaczające. Jestem przekonana, że nam jeszcze wszystko opowie, w swoim czasie. Dopiero skończyłyście szkołę. Sama byłam zaskoczona tak wczesnymi zaręczynami, więc sądzę, iż są to dla niej, dla nas wszystkich, nowiny nieco niespodziewane.
Improwizuje - Lestrange właściwie nie zna powodów nagłej niechęci Marine do zaręczynowych wynurzeń. Nie dziwi jej brak wylewności w towarzystwie starszej dziewczyny, ale Alix zawsze sądziła, iż panny mają ze sobą doskonały kontakt. Zaczyna więc wątpić, coś w istocie musi być na rzeczy, lecz nie omieszka w tej kwestii póki co milczeć, a przynajmniej dopóki sama nie wydobędzie prawdy. Podejrzenia, iż Marine nie podziela matrymonialnych egzaltacji Elise, zaprzątają jej głowę i wydają się być racjonalnym wyjaśnieniem sytuacji. Jak bardzo by nie pragnęła zasilić miejsca u boku pociągającego, tajemniczego kawalera z odległych bagien, tak z pewnością liczyła na kilka miesięcy (o ile nie lat) swobody. Wolność, którą lada chwila utraci na rzecz sprawowania roli lady Fenlandu.
– Pochwaliłabyś mi się w ciągu pierwszych dni, nawet jeśli twój narzeczony okazałby się być wdowcem w leciwym wieku? Bądź kim kogo nie uważasz za godnego? - pyta wyzywająco, częstując ją grymasem rozbawienia. Nie sądzi aby słodka Nottówna musiałaby kiedykolwiek obawiać się o podobne scenariusze.
– Niestety, nic nie wiem. Czekam, aż sama zdecyduje się otworzyć i powiedzieć co w jej duszy gra - wyjaśnia, przypieczętowując schyłek nadziei na soczystość rodzinnych plotek. Te i sama Alix uwielbia, choć niegodnie byłoby się przyznać do gloryfikacji powierzchowności i błahostek, ulubionego zajęcia wszystkich dam, którymi tak bardzo gardzi. Nie jest od nich lepsza.
– To nie pierwszy raz, gdy słyszę o rażących zaniedbaniach z ich strony. Cieszę się, że nic ci się nie stało, choć sądzę, iż nie powinno się zostawić tej sprawy bez nagłośnienia i nie wszczęcia żadnej nagany - panna domyśla się, iż Elise najpewniej podkoloryzowała scenerię (wyjętą rodem z książki kryminalnej), lecz jakoś nie wpływa to na stanowisko przez Lestrange przyjęte. Nie obchodzi jej durny festiwal, ale skoro corocznie biorą na siebie ciężar odpowiedzialności związany z organizacją wydarzenia, powinni przykładniej sprawować swoje obowiązki, nawet przy tak marginalnych detalach jak oznaczenia.
Elise szczędzi słów przy temacie swojego towarzysza, być może Alix jest jej za to wdzięczna. To epizod z Flavienem przykuwa niepodzielną uwagę ich obu, ale każda umotywowana jest inaczej w ramach ciągnięcia dialogu.  
- Mówisz?
Podnosi się z siedziska, w którym ciepłota ciała jeszcze nie zdążyła się rozpościelić. Wędruje ku oknie typu portfenetr i przystaje w lichości świetlistych snopów. Dzień jest markotny, a zza gęstych, burych chmur, nie widać płonącej gwiazdy. Myśli nad czymś, acz intensywnością umysłowego skołtunienia nie racząc dziewczyny.
-  Jak wiesz, Lestrange są blisko z Rosierami, nasza więź z pewnością umocniła się jeszcze bardziej po ślubie Evandry i Tristana Rosiera. Ale nie miałam nigdy tej sposobności poznać ich zbyt dobrze. Co wiesz o samej Fantine, Elise?

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Alix Lestrange dnia 13.09.18 23:47, w całości zmieniany 2 razy
Alix Lestrange
Alix Lestrange
Zawód : Salonowa mądrala i tłumaczka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Lecz nie! To tylko maska, sztuki podstęp nowy -
Ta twarz, co wyszukanym uśmiechem porywa.
Oto ściągnięte bólem straszliwym oblicze,
Oto prawdziwa głowa i oto twarz żywa
Za rysy tamtej maski kryje się zwodnicze.
Biedna wielka Piękności! Łkanie piersi twojej. "
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Biblioteka 5c8e360beef9b333e33e9e19bb3f481b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6354-alix-e-lestrange#160659 https://www.morsmordre.net/t6410-daphne#163152 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6431-alix-lestrange#164054
Re: Biblioteka [odnośnik]12.09.18 12:59
Elise chodziło przede wszystkim o to, że czuła, że Marine z jakiegoś powodu jej nie ufała. Oczekiwała, że kuzynka darzyła ją zaufaniem i opowie o wszystkim, a kiedy tak się nie stało, czuła się zwyczajnie zawiedziona i rozczarowana. Została odsunięta na boczny tor jako osoba niegodna zaufania, co godziło w jej dumę. Dlatego, że nosiła inne nazwisko i nie była prawdziwym Lestrangiem jak Flavien czy Alix, nie była mieszkańcem wyspy, a tylko jej gościem?
Marine najprawdopodobniej była bliższa podejściu do życia Alix niż Elise. Z ich dwójki była tą mądrzejszą, mniej egzaltowaną, mniej przejmującą się „głupotami”, choć dla Elise to nie były głupoty, bo dobre zamążpójście było jej głównym życiowym priorytetem, dlatego zależało jej, żeby przyszły mąż wpasowywał się w wyśniony ideał. Chciała móc błyszczeć u jego boku na salonach i nie musieć zbytnio zmieniać swojego życia.
- Martwię się, że ona z jakiegoś powodu przestała mi ufać, a ja nawet nie wiem, dlaczego. Nie przychodzi mi do głowy żadne wyjaśnienie, dlaczego się zamyka – wyznała. Niby wszystko tamtego dnia było normalnie, a jednak napotkała na barierę. Pocieszająca była tylko myśl, że Alix też nic nie wiedziała, więc to nie tylko Elise została odepchnięta przez Marine i uznana za niegodną rozmów o czymś tak ważnym i ekscytującym, jak zaręczyny. A może Marine już czuła się częścią nowej rodziny i rozluźniała więzi z tą starą?
- Pewnie nie, ale jej narzeczony nie jest leciwym wdowcem. Właściwie to jest całkiem młody, w twoim wieku. Może go nawet znasz? – zauważyła. Alix musiała go znać, pewnie byli razem na roku. – Nie wyglądał na jakiegoś brzydkiego zgreda, którego można by się wstydzić, choć prawdę mówiąc, to trochę współczuję Marine perspektywy zamieszkania na bagnach Yaxleyów. Wasza wyspa bez wątpienia jest znacznie lepszym miejscem. A Yaxleyowie... Cóż, większość z nich raczej stroni od salonów. I ciekawe, czy taki mąż pozwoli Marine pozostać śpiewaczką? – zastanowiła się. Jej kuzynka miała talent. Mogła występować na scenie w rodowej operze, podczas gdy Elise pozostawało granie dla rodziny. Zajęcia związane ze sztuką, zwłaszcza w rodzie takim jak Lestrange, nie budziły w niej zgorszenia. Czy istniała lepsza droga kariery dla kobiety, niż artystyczna? Raczej nie, przecież większość zajęć była niegodna szlachetnych dam, ale zawsze chciała zobaczyć Marine spełniającą swoje marzenie i śpiewającą na scenie. I chciała, żeby była szczęśliwa i nie musiała drastycznie zmieniać swojego życia po ślubie.
- Coraz więcej panien w moim otoczeniu się zaręcza, a ja wciąż tkwię w nieświadomości co do tego, u czyjego boku spędzę resztę życia. Mój ojciec zapewne w pierwszej kolejności zaręczy moją starszą siostrę, to pewnie kwestia czasu. Rosalind wyszła za mąż, mając dwadzieścia lat. – A rok później już nie żyła, ale to była wina choroby, nie małżeństwa. Okropny, pechowy traf, że cierpiała na traumę krwi, której nieudolni uzdrowiciele nie wykryli odpowiednio wcześnie. Ale Elise nie cierpiała na traumę krwi, nie mogła cierpieć na dwie choroby genetyczne jednocześnie, prawda? Nie musiała więc bać się tego, że spełnienie powinności i dla niej okaże się wyrokiem, a nie słyszała o przypadkach, by ktoś umarł na świniowstręt. Najgorsze, co ją w związku z tym spotkało to wysypka w kontakcie ze świńskim mięsem, ale od tamtego czasu nigdy go jej nie podawano.
- Och, nie umiem się doczekać także twojego ślubu – rzekła. Mogłoby się wydawać, że starsza z dziewcząt powinna mieć w kwestii ślubu pierwszeństwo przed Evandrą czy Marine, i możliwe, że by tak było, gdyby były siostrami, ale każda z trzech lady Lestrange miała innego ojca. Ojciec Elise raczej trzymał się kolejności starszeństwa swoich córek. Natomiast brat jej ojca nie spieszył się ze ślubami swoich dzieci. Percival ożenił się będąc już po trzydziestce. Elise nie miała zbyt wiele respektu wobec starych panien i miała nadzieję, że jej ślub nastąpi, zanim na salonach zaczną się plotki na jej temat. – Niczego ci nie brakuje, Alix. Jesteś piękna i mądra. Z pewnością zasługujesz na dobrego męża, który należycie doceni wszystkie twoje zalety. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa z Lysandrem, no i wtedy zamieszkamy razem, przynajmniej dopóki sama nie wyjdę za mąż.
Elise nie mogła sobie wyobrazić, że jakaś panna mogłaby nie chcieć dobrego męża. Bo jak to tak, być samotną, a potem zostać starą panną? Tak z własnej woli? Niepojęte. Alix miała wszystko, co potrzebne, żeby trafić na dobrego mężczyznę i trafiła, lordowie Nott uchodzili za naprawdę dobre partie. Cieszyła ją też myśl o zamieszkaniu kuzynki w Ashfield Manor, bo miały być blisko siebie, a ich rodzinne więzi tylko się umocnią.
- Już powiedziałam o tym memu ojcu – rzekła. Nie mogła tego przecież tak zostawić, więc jeszcze tego samego dnia powiedziała ojcu o tym, co się stało w Weymouth. Perseus Nott, mimo że zawsze pragnął syna i trzy córki trochę go rozczarowały, to i tak przykładał wagę do ich wychowania i bezpieczeństwa, i nie był zadowolony z faktu, że jego najmłodsza latorośl ucierpiała na ziemiach wrogiego rodu.
Rozmowa o Flavienie odwróciła jednak jej uwagę od wypadku i wyzwoliła nieco szybsze bicie serduszka.
- Wiem, że są – westchnęła. Była obeznana w rodowych sojuszach, choć Nottowie mieli ich naprawdę wiele. Przyjaźń z Lestrange’ami została przypieczętowana ślubem jej rodziców, ale nie wzgardziłaby tym, gdyby w nowym pokoleniu to ją wytypowano do ponownego scementowania sojuszu. Wolałaby po ślubie zamieszkać tu, na wyspie, niż w jakimś zupełnie obcym miejscu, z obcymi ludźmi. – Ale też nie znam ich szczególnie dobrze, Rosierowie uczyli się w Beauxbatons. A jak wiesz, Evandra nigdy nie darzyła mnie sympatią, więc raczej się nie odwiedzamy po jej ślubie. – Evandra uważała Elise za mniej wartościową część rodziny, bo nosiła inne nazwisko. A i Elise nigdy nie darzyła większą sympatią tej rozkapryszonej, chorowitej dziewoi, chętnie jej dokuczając z powodu serpentyny i tego, że nie mogła nic robi. Przynajmniej do czasu śmierci Edith, a potem Rosalind. Wtedy przestała sobie drwić z chorób. – Fantine jest... Jej też nie znam zbyt dobrze, ale po tamtym spotkaniu wydaje mi się niezwykle rozkapryszona, próżna i pewna siebie. Pewna tego, że już ma Flaviena w garści. Zachowuje się, jakby już nosiła na palcu jego pierścień – mówiła. Choć na początku, na sabacie, Fantine wydawała jej się całkiem czarującą osobą, a sam fakt, że tańczyła z Flavienem jeszcze nieszkodliwy, tak tamto spotkanie na wróżbach uzmysłowiło jej, że Fantine naprawdę czaiła się na Flaviena, a to obudziło w jej sercu zazdrość. Nie podobała jej się perspektywa ich ewentualnych zaręczyn i ślubu. – Nie podoba mi się myśl, że ciebie i Marine może tu wkrótce nie być, a u boku Flaviena może pojawić się ktoś taki jak ona. Odwiedzanie wyspy pewnie już nigdy nie będzie takie samo, kiedy was zabraknie i wasze miejsce zajmie ktoś niegodny tak wyjątkowego mężczyzny, jakim jest Flavien. No, ale pociesza mnie myśl, że może wkrótce będziemy mieszkać razem w naszym dworku? – Niestety, była to naturalna kolej rzeczy, że jej kuzynki wyfruną z rodzinnego gniazda i zamieszkają u boku mężów, a na wyspie pozostaną tylko męscy członkowie rodu i ich żony. Pozostanie tu Flavien i na pewno będzie go odwiedzać, ale to nie znaczy, że zapała sympatią do jego małżonki. Prawdopodobnie wybrzydzałaby na każdą, uważając, że żadna nie jest go godna, ale Fantine w tej roli nie spodobała jej się w szczególności. Elise nie lubiła, kiedy ktoś próbował wysunąć się przed nią i być od niej lepszy. To ona musiała być najlepsza – ale czy istniał jakiś kandydat na narzeczonego, który mógłby dorównać Flavienowi?
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Biblioteka [odnośnik]25.09.18 15:27
Alix nie wczuwa się w skórę Elise, nie pojmując dlaczego wiadomość o zaręczynach Marine (a raczej nie o rychłym poinformowaniu) wywarła w niej emocje godne długiej rozprawy monologowej. Lestrange nawet jako nastolatka nie miała w zwyczaju dzielić włosa na czworo, nigdy nie posiadała również bliższej sercu koleżanki, nie mówiąc już nawet o przyjaźni, lokując ostatnie ciepłoty charakteru w członkach rodziny. Nie sposób jej spoglądać na problemy kuzynki ze swoistym pobłażaniem; gdyby bowiem sama Lestrange miała rozgrzebywać swoje pojedyncze społeczne interakcje, nawet w rodzinnych kręgach, to najpewniej utonęłaby w zalewie alkoholowych procentów rozpaczy.
- Oczywiście, że lord Yaxley nie wpisuje się w przedstawiony przeze mnie przykład, ale stwierdzam jedynie fakt istnienia scenariuszy nieprzewidywalnych. To prawda, jesteśmy w tym samym wieku i pamiętam go ze szkoły... - urywa na chwilę, nawet męcząc się z użyciem odpowiedniego określenia opisującego Morgotha. Właściwie to interakcje z nim przywodzą dosyć mętne wspomnienia; walcząc z odtworzeniem jego głosu w głowie, polega dotkliwie. Nie uganiał się za jej wilowym urokiem - wydawał się być młodzieńcem rozumnym, acz stroniącym od wylewności.
- Pozostawił po sobie pozytywny ślad w pamięci, nie mogę powiedzieć na jego temat żadnego złego słowa. Ale te bagna nie napawają optymizmem. Mam tylko nadzieję, że Marine uda się odnaleźć w takim miejscu.
Nawet kuriozalny gust Alix nie jest w stanie przemóc się do wizji egzystencji w wymiarze wiecznego przygnębienia jakim niewątpliwie, według jej osobistych wyobrażeń, musi być Fenland.
- Ufam jego inteligencji. Piękna żona o takim talencie to powód do dumy, nie hańby. Jako mąż będzie błyszczeć przy wspaniałej Marine, więc uniemożliwienie jej występów w operze, zaskarbiania sobie względów całej arystokracji i każdego kto sceptycznie podchodzi do salonowych niechęci rodu Yaxley, byłoby bezmyślnym krokiem - tłumaczy Elise, najpewniej porywając się na słowa zbyt ostre i nieodpowiednie, lecz nie ma w zwyczaju dbać o język w jej towarzystwie. Nie dzielą do końca tych samych poglądów, choć wie, że w tej kwestii powinny się zgadzać - ograniczanie artystycznych zapędów kobiety zamężnej nie posiada żadnych sensownie ugruntowanych podstaw, nie wspominając naturalnie o zajęciach nieco mniej prestiżowych.
- Mnie się podobała ta nutka niepewności - wyznaje, koloryzując swój entuzjazm dla niewiadomej. Zanim zaczęła nosić pierścionek Notta, wykazywała umiarkowanie zainteresowanie swoim przyszłym narzeczonym, samej nie angażując się w samodzielne poszukiwania. Zdała się na wolę ojca, spodziewając się wtedy, iż dokładnie przewidzi profil wybranka. Bardzo się wtedy pomyliła.
Nadal nie uważa, aby pierścionkowe afery musiały być na koniuszkach splotów myślowych Elise, ale i tym razem cięty komentarz na ten temat nie opuszcza jej ust. Zamiast tego, sięga innej strategii. - Grałaś kiedyś w karty, Elise? Słyszałaś kiedyś pojęcie asa w rękawie? Oczywiście, czasem, choć rzadko, zdarza się wyjątkowa sposobność, tak jak w przypadku Marine. Ale swojej najlepszej karty nie rzuca się pierwszej, w ramiona ślepego losu. Dobry gracz przewiduje swoje ruchy kilka kroków naprzód, dobry gracz ma strategię, dobry gracz wie jak wygrać rozgrywkę. Asa, najlepszy atut, zostawia się na sam koniec, do momentu, w którym będzie najbardziej potrzebny. As ma o wszystkim przeważyć i wygrać grę. Niektórzy ojcowie sugerują się hierarchią wieku w swych decyzjach, inni postępują inaczej.
Zapewne w uszach postronnego brzmi to jako podsycanie wyniosłości i dumy, lecz nie do końca skupia się na podbudowywaniu dziewczęcego poczucia wartości, a o wyjaśnienie wątku politycznych zawiłości, rodowych intryg i groma innych spraw, których damy takie jak one nie pojmują.
- Cieszę się, że wkrótce zamieszkamy razem - wygłasza, zupełnie ignorując wzmianki na temat ślubu oraz narzeczonego, tak jakby w całym tym zaaferowaniu były to wątki akurat najmniej ważne. Wygląda na to, iż w tym stwierdzeniu na próżno szukać kłamstwa. 
- Evandra darzy sympatią jedynie własne odbicie w lustrze. Ciekaw jestem co takiego poopowiadała Rosierom na nasz temat? Nie zdziwiłabym się, gdyby mieliby już określoną opinię o nas.
Całkiem egocentrycznie wyrzuca Elise ze swoich przemyśleń, w przekonaniu, iż za skórę nie zaszła świeżo upieczonej lady Rosier, tak bardzo jak Alix. Wysłuchuje zdania dziewczęcia, w ciszy dumając nad świeżo dysponującymi informacjami. Zna jej tendencje do nadmiernie krytycznego podejścia względem kobiet zainteresowanych towarzystwem Flaviena, ale sądzi, iż kryje się za tym niemalże siostrzana troska o dobro młodzieńca. Ze sformułowanego opisu wynika, iż Fantine jest odzwierciedleniem przeciętnej arystokratki z konserwatywnego rodu, a Alix dokładnie wie z jakim podejściem do podobnych panien podchodzić. Stwierdzając, iż powinna jak najprędzej złożyć wizytę Rosierównie, w głowie powoli skrobie fikuśne określenia i zdania, których użyje w liście do niej.
- Nie jest pierwszą damą, która tkwiłaby w silnym przekonaniu, iż zostanie przyszłą lady Lestrange. Podejrzewam, że mój brat jest czasami zbyt miły dla tych kobiet. I Elise? - po raz pierwszy od przedłużającej się chwili, zerka na nią wymownie.  
- Wyspa nie przestanie być twym drugim domem tylko dlatego, że ja i Marine wkrótce ją opuścimy, a Flavien poślubi obcą nam kobietę. Nie przestanie być również moim domem, ani Marine, nawet gdy weźmiemy ślub, a nasze dzieci będą nosić inne nazwisko niż Lestrange. Spójrz na swoją matkę, ona nie zapomniała. I nigdy nie zapomni.
Z przywiązania i sentymentu się nie wyrasta.



Change in the air
And they'll hide everywhere. And no one knows who's in control


Alix Lestrange
Alix Lestrange
Zawód : Salonowa mądrala i tłumaczka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Lecz nie! To tylko maska, sztuki podstęp nowy -
Ta twarz, co wyszukanym uśmiechem porywa.
Oto ściągnięte bólem straszliwym oblicze,
Oto prawdziwa głowa i oto twarz żywa
Za rysy tamtej maski kryje się zwodnicze.
Biedna wielka Piękności! Łkanie piersi twojej. "
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Biblioteka 5c8e360beef9b333e33e9e19bb3f481b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6354-alix-e-lestrange#160659 https://www.morsmordre.net/t6410-daphne#163152 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6431-alix-lestrange#164054
Re: Biblioteka [odnośnik]25.09.18 20:01
Elise była przyzwyczajona do tego, że wszyscy wokół niej skakali i była bardzo rozpieszczona, więc odmowa, postawienie granicy i odseparowanie jej od czegoś ważnego stanowiły cios dla jej dumy – zwłaszcza że nie chodziło o pierwszą lepszą znajomą z salonów, a o kogoś, kogo uważała za bliskiego i myślała że to uczucie odwzajemnione. Ale co, jeśli nie? Marine zawsze miała nieco inne priorytety, podczas gdy Elise oddawała się swoim egzaltacjom i przykładała dużą wagę do rzeczy nieistotnych z szerszego punktu widzenia. Dzieliła włos na czworo i zastanawiała się w myślach, dlaczego Marine się odsuwała i milczała, zwyczajnie nie rozumiejąc, że mogła mieć ku temu faktyczne powody, żeby wtedy nie chcieć zdradzić szczegółów, choćby z tego względu, że tuż obok znajdowała się siostra jej narzeczonego. Z jej perspektywy wyglądało to tak, jakby Marine zadzierała nosa i uważała się za lepszą od niezaręczonej kuzynki. Ale w przypadku egocentrycznej, roszczeniowej Elise empatia i zrozumienie innych trochę kulały i wielu rzeczy nie zauważała na pierwszy rzut oka, często nieświadomie raniąc, a dopiero potem zdając sobie sprawę, że może postąpiła nie w porządku. Choć tylko bliscy mogli w niej wzbudzić wyrzuty sumienia i jakieś ciepłe uczucia, obcymi się nie przejmowała.
Alix również zawsze zdawała się mieć inne priorytety, więc nie zdziwiło jej swego rodzaju pobłażanie, z jakim podchodziła do zaaferowanej błahostkami młódki. Pewnie miała za sobą taki etap, a może nie przeżywała go nigdy, skupiona na swoich mądrych książkach. Marine także była tą mądrą.
Przekrzywiła głowę lekko na bok, zastanawiając się nad jej słowami, a także nad tym, jaki był narzeczony Marine. Była tego bardzo ciekawa, tym razem że jej samej Yaxleyowie jawili się zwykle jako ludzie ponurzy i pozbawieni salonowej ogłady. Nie chciała też by kuzynka trafiła w ręce byle kogo, kto należycie jej nie doceni, ale skoro Alix wypowiadała się o nim pozytywnie, to może nie był wcale taki zły. Sama go nie znała, więc trudno jej było powiedzieć o nim coś więcej i ocenić inaczej niż przez pryzmat tego, co wiedziała o jego rodzie.
- Wobec tego mam nadzieję, że będzie dobrym narzeczonym dla Marine – rzekła. Mogła się na nią złościć o te wszystkie sekrety, ale chciała dla niej dobrze. – Choć to miejsce... I mnie to przeraża, droga Alix, ale jej ojciec na pewno wiedział, co robi. A jej narzeczony zrobiłby głupio, gdyby nie był z niej dumny, jest piękna i zdolna, będzie lśnić nawet na bagnach.
Na pewno istniały jakieś powody, dla których oddawano Marine akurat Yaxleyom, a Alix chciano oddać Nottom, choć ta druga opcja bardzo przypadła jej do gustu odkąd tylko dowiedziała się o zaręczynach starszej kuzynki. Podobała jej się myśl, że znajdą się tak blisko siebie, w jednym dworku, że Alix naprawdę stanie się częścią Nottów i będą odtąd powiązane z dwóch stron, nawet kiedy Elise wyjdzie za mąż, bo przecież nigdy nie przestanie być Nottem i częścią Ashfield Manor, tak jak jej matka nigdy nie przestała być Lestrange.
Elise nie lubiła, kiedy ktoś ją wyprzedzał. Była ambitna, choć jej ambicje nigdy nie skupiały się na nauce, a właśnie na jak najlepszej salonowej opinii. Najlepsze partie zaręczały się szybko, choć Alix zwlekała długo, mimo że na pewno miała wielu adoratorów wcześniej, zanim jeszcze ród zdecydował się oddać ją jej kuzynowi. Elise na debiutanckim sabacie też nie narzekała na brak chętnych do tańca z nią, w żadnym momencie nie musiała podpierać ściany, bo ledwie jeden kawaler odszedł, na jego miejsce pojawiał się następny chętny do tańca z najmłodszą perłą Nottów. To, że większość nie wpasowała się w jej wybredne gusta, to już inna sprawa. Żaden nie dorastał do pięt Flavienowi.
- Myślisz, że jestem dla mego ojca asem w rękawie? – zapytała, bo takie wyobrażenie bardzo by jej schlebiało, dlatego wyprostowała się dumnie. Podobała jej się myśl o tym, że jest najlepszą kartą, atutem w rękach ojca, który nie chce wypuścić jej z rękawa przedwcześnie. Jej ojciec był politykiem, dyplomatą doskonale obeznanym z salonowymi gierkami. Na pewno umiał myśleć strategicznie i planować, nie oddałby żadnej z córek byle komu; skoro nie miał syna, miał zamiar zadbać o to, by jego córki zawarły korzystne politycznie związki. Na pewno nie będzie się przy tym przejmował uczuciami, bo to nie miłość była najważniejsza w tych rodowych układach. Dla niej natomiast bardzo ważna była opinia, chciała żeby mówiono o niej dobrze, zazdroszcząc jej i podziwiając ją. Nie chciała być obiektem plotek jako stara panna, która przekroczyła już pewien umowny wiekowy próg. Nie, zdecydowanie nie można było dopuścić, żeby czekała na swój wielki moment zbyt długo, nawet jeśli była asem w rękawie ojca.
Komplementów nigdy nie było dla niej zbyt wiele. Lubiła czuć się wyjątkowa, stawiana na piedestale, lepsza od innych.
- Ja też się cieszę, i już nie mogę się doczekać, kiedy przekroczysz progi Ashfield Manor! Och, jestem pewna, że przypadnie ci do gustu życie wśród Nottów, na pewno też będziesz mogła często odwiedzać swój rodzinny dom. – Choć to na pewno nie będzie już to samo, co życie tutaj; Alix na pewno czekały trudne czasy konieczności przystosowania się nie tylko do swojego męża, do roli żony, ale także do nowego domu. Ale Elise nie mogła się nie cieszyć, że Alix zostanie Nottem, a nie członkiem jakiejś innej rodziny, obcej, z którą nie miała powiązań. To byłoby bardzo smutne, trafić do miejsca, gdzie nie znało się nikogo. – A wasz ślub na pewno będzie bajkowy, nasze rodziny z pewnością o to zadbają – troskliwie poklepała Alix po dłoni, i choć ona wydawała się raczej niezaaferowana, Elise nakręciła się i snuła wyobrażenia tego jakże wyjątkowego dnia, który miał czekać jej starszą kuzynkę, oraz połączenia ich rodów, które z pewnością umocni i scementuje relacje Nottów i Lestrange’ów.
- Na pewno naopowiadała dużo niepochlebnych rzeczy. Zawsze lubiła zadzierać nosa i uważała się za lepszą od nas wszystkich, nawet własnej rodziny – westchnęła, podejrzewając, że Evandra byłaby do tego zdolna. Wiedziała też, że i Alix miała z nią trudniejsze i wcale nie tak przyjacielskie relacje. Miała teraz w końcu nową rodzinę w postaci swego męża, jego sióstr i innych krewnych. Ale Elise nie mogła powiedzieć, by jakoś mocno za nią tęskniła. Spotkały się na festiwalu, porozmawiały chwilę i nie wiadomo, kiedy znowu się spotkają, Elise raczej nie ciągnęło do odwiedzania jej w nowym domu, tym bardziej, że lady Rosier również nie obdarzyła wielką sympatią po ostatniej rozmowie. Może dlatego tak źle zaczęła postrzegać jej klejenie się do Flaviena, bo choć w jej oczach bardzo niewiele panien byłoby go godnych, tak ta nie spodobała jej się w takiej roli szczególnie, choć nie odbiegała od dużej części szlachcianek ani od samej Elise, bo ich życiowe priorytety prawdopodobnie nie różniły się znacząco. Fantine z pewnością była ładna i utalentowana, ale przecież Flavien zasługiwał na kogoś lepszego niż osoba, która owinie go sobie wokół palca, zagarnie dla siebie i odsunie od kuzynek, także od niej, a później będzie się tym puszyć. A Elise bała się utraty więzi z kimś tak wyjątkowym jak Flavien.
Flavien w oczach Elise był kimś wyjątkowym i jedynym w swoim rodzaju. Ukochanym kuzynem oraz ideałem mężczyzny w jednym. To powodowało pewien dysonans i wewnętrzną sprzeczność, a Elise dodatkowo miała skłonności do tego, by niechętnie dzielić się bliskimi osobami z innymi, przychodzącymi z zewnątrz. W końcu dla niej Fantine nie była częścią rodziny, a kimś obcym, fałszywym dźwiękiem wkradającym się w znajomą melodię, którą stanowiły rodzinne więzi łączące Elise z kuzynostwem Lestrange.
- Flavien z pewnością ma powodzenie. Wystarczy spojrzeć, jak wiele kobiet go otacza, i jak wiele z pewnością do niego wzdycha na salonach – zauważyła. Sporo koleżanek w podobnym jej wieku zachwycało się Flavienem, nawet te, które wcale nie były blisko. Elise zawsze była bardzo dumna z ich więzów krwi oraz relacji. Pozostawało też faktem, że Flavien rzeczywiście niekiedy bywał aż nazbyt miły dla panien, przez co te traciły dla niego głowę. Nie inaczej było z Elise, choć nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, że jej uczucia prawdopodobnie wykraczały nieco poza tę rodzinną więź tworzoną od lat, choć pozostawały czysto platoniczne – ot, zachwyt nastolatki nad przystojnym, znakomicie wychowanym mężczyzną, który wydawał się ucieleśnieniem jej ideału. Choć może został nim właśnie z powodu rodzinnych więzi, bo dla Elise rodzina zawsze stała ponad całą resztą świata, a kuzynowie wydawali się lepsi niż obcy mężczyźni. Jej młody i wciąż jeszcze naiwny umysł miał tendencje do idealizowania bliskich.
- Ale wszystko się teraz zmieni, prawda? Już nie będzie powrotu do tego, co znałyśmy, kiedy byłyśmy młodsze. Zawsze tak lubiłam te wakacyjne wizyty u was, ale teraz już wszyscy jesteśmy dorośli i każde z nas lada moment ruszy nową ścieżką wytyczoną mu przez rodzinę – odezwała się. Zawsze czekała na dorosłość i ukończenie nielubianej szkoły, ale niosła ona ze sobą także mniej przyjemne zmiany, zwłaszcza w przypadku kobiet, bo to one musiały zmieniać nazwiska i opuszczać swoje domy. I o ile Elise tak bardzo czekała na zaręczyny, na ten rozkoszny czas narzeczeństwa, bycia adorowaną oraz salonowej zabawy z pierścionkiem na dłoni, chciała móc patrzeć lekceważąco na migające się od obowiązku stare panny, tak późniejsza przeprowadzka do posiadłości rodu męża napawała ją już mniejszym optymizmem.
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Biblioteka [odnośnik]12.10.18 14:27
- Tak, dokładnie, Elise.
Alix również nie do końca jest przekonana dlaczego akurat padło na Yaxley'ów; nie jest to decyzja szokująca ani wprawiająca w osłupienie, lecz gdy myśli o najbliższych sojusznikach, przyjaznych rodach Lestrange, na koniuszek języka nie przychodzą lordowie Fenland. Nie należą również do wrogów władców wyspy Wight, więc o mariażu pojednania rodzinnych niesnasek nie ma mowy. Chciałaby lepiej pojmować politykę, lecz póki co nie dane Alix poznawać jej meandry.
- Oczywiście, że jesteś - rzuca jej stanowcze spojrzenie - pamiętam tych wszystkich kawalerów czekających na swą kolej do tańca z tobą podczas twego debiutanckiego sabatu.
Lubi podbudowywać ją i bliskie jej dziewczęta, choć podejrzewa, że gdyby tego nie czyniła, to pewność siebie Nottówny aż tak bardzo by nie ucierpiała. Zarozumiałość czy arogancja są przez Alix niedostrzegalne, tudzież traktowane z niemalże ciotecznym pobłażaniem; pamięta zresztą bardzo dobrze, iż Edith raczyła niemalże lustrzanym traktowaniem. Mimo wszystko, nie wątpi w status ani pozycję Elise na tle reszty salonowych panien ich arystokratycznego podwórka - podejrzewa iż plasuje się w elitarnym gronie samej czołówki najpopularniejszych dziewcząt na wydaniu. Lestrange zdecydowanie preferuje przekierowanie rozmowy na tematy ściśle związane z kuzynką i jej osobistymi przeżyciami niż swoim narzeczonym oraz późniejszą lawiną nieuchronnych wydarzeń poprzedzających równie niechybnie zbliżający się ślub. Przerywanie wątku, urywane rozmowy, przegnanie myśli, rzadkie wizyty Lysandra, zbawiennie wpływają na buntowniczy temperament oziębłej, wypranej z romantyzmu Alix. Nie pomagają jednakże w przetrawieniu i akceptacji nadciągającej sensacji, opóźniają proces i skazują na zalegającą od dawna porażkę.
W akcie ogromnej dezaprobaty, wywraca oczyma na wspomnienie imienia Evandry. Alix nie niepokoi fakt bardzo prawdopodobnego rozpuszczenia plotek na swój temat wśród Rosierów, wykazuje za to głęboką, bezdennie zaszytą irytację jej nieznośną osobą. Być może dlatego traktuje informacje o Fantine z dużą dozą rezerwy - wie iż niezwykle trudno byłoby jej sięgnąć tego samego poziomu rozkapryszenia oraz głupoty, a każdą inną cechę będzie w stanie zaakceptować. O ile zdoła uczynić Flaviena szczęśliwym.
– To prawda. Ale zbyt duży wybór zawyża zazwyczaj standardy - stwierdza, nieświadomie mówiąc również o sobie - tyle dziewcząt, a jest już w odpowiednim wieku do mariażu. To nie jest łatwe. Jest skonfundowany, nie ma co do tego wątpliwości, lecz nie dzieli się tą myślą z Elise.
– Masz rację, Elise. – stwierdza, tonem przygaszonym, rozebranym z iskierki optymizmu. Spogląda na nią z rozczuleniem, na jej jeszcze dziecinną buźkę i oczęta migoczące żywotnością, jakiej Alix już od dawna brakuje. Różnią je zaledwie cztery lata, a starsza dziewczyna czuje, jakby zaszczyciła salony po raz pierwszy całą dekadę temu.
– Dlatego też, wiem że nie możesz doczekać się momentu swoich zaręczyn i ślubu, ale... po prostu ciesz się tym co masz teraz, dobrze? Rodzicami, rodzeństwem, których widujesz na codzień. Domem, w którym dorastałaś. To pewnego dnia zniknie bezpowrotnie i tęsknota za nimi może już nigdy cię nie opuścić.
Ciekawe dlaczego Alix wypowiada się tak jakby już wszystko dawno temu miała za sobą?



Change in the air
And they'll hide everywhere. And no one knows who's in control


Alix Lestrange
Alix Lestrange
Zawód : Salonowa mądrala i tłumaczka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Lecz nie! To tylko maska, sztuki podstęp nowy -
Ta twarz, co wyszukanym uśmiechem porywa.
Oto ściągnięte bólem straszliwym oblicze,
Oto prawdziwa głowa i oto twarz żywa
Za rysy tamtej maski kryje się zwodnicze.
Biedna wielka Piękności! Łkanie piersi twojej. "
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Biblioteka 5c8e360beef9b333e33e9e19bb3f481b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6354-alix-e-lestrange#160659 https://www.morsmordre.net/t6410-daphne#163152 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6431-alix-lestrange#164054
Re: Biblioteka [odnośnik]13.10.18 22:51
Najwyraźniej rodzina miała powód, by dokonać takiego wyboru. Może Lestrange’owie poszukiwali nowych sojuszy w obecnych czasach? Nottowie utrzymywali ich całkiem sporo, dobrze wchodząc w rolę najlepszych gospodarzy, którzy dbali o dyplomatyczne podtrzymywanie relacji między rodami, zwłaszcza tymi o godnych poglądach. Męscy członkowie rodziny na pewno orientowali się w tym dużo lepiej. Elise miała baczenie głównie na to, by nie zadawać się z mugololubami i zdrajcami krwi, ale takie jednostki zdarzały się i w dobrych rodach.
- Trochę ich było – powiedziała, machając ręką. – Większość nie wywarła na mnie piorunującego wrażenia, ale nie byłam samotna. Przetańczyłam większość balu. – Na taniec na lodzie się nie zdecydowała, w obawie że trafi do pary z Titusem lub kimś jego pokroju, ale na sali balowej nie sposób było jej przegapić, gdy wirowała w tańcu ubrana w najpiękniejszą ze swoich sukni. Nie była półwilą, ale jak na standardy zwykłych czarownic bez wątpienia przyciągała wzrok swoją urodą i młodzieńczym czarem, którego stare panny mogły jej tylko pozazdrościć.
Z żalem zauważyła, że Alix nie podchwyciła tematu swoich zaręczyn i związku z Lysandrem. A szkoda, bo Elise liczyła, że poplotkują sobie o jej kuzynie, choć wiedziała też, że Alix nie jest osobą, która podzielałaby jej ślubne egzaltacje i z radością paplała o przygotowaniach do wesela, sukniach i tego typu szczegółach. Choć im bliżej będzie do tego terminu, tym bardziej Elise będzie się ekscytować zbliżającym się mariażem dwójki swoich krewnych i perspektywie nowej i jakże czarującej lady Nott, która zamieszka w Ashfield Manor.
Pozostawało jej tylko westchnąć nad tym, jak bardzo Alix jest obojętna, podczas gdy młodziutka i naiwna Elise rozmyślała teraz o ich wszystkich: Marine, Alix i oczywiście Flavienie, bo wyglądało na to, że cała trójka w nadchodzącym czasie zmieni stan cywilny. Jednak o ile losy kuzynek zdawały się ustalone, tak co do Flaviena mogła się tylko zastanawiać, i mieć nadzieję, że jego wybranką nie będzie lady Rosier. Nottówna liczyła na porządne utarcie nosa Fantine i chciałaby widzieć jej minę, gdyby Flavien jednak poślubił inną. W mniemaniu Elise Fantine była bliska Evandrze, mogłyby być rodzonymi siostrami, jeśli chodzi o podobny poziom rozkapryszenia i skrajnego zadufania w sobie, dalece przebijającego nawet Elise. Jej negatywne myślenie było spowodowane między innymi jej własną skrytą fascynacją Flavienem i cichym żalem, że po jego ślubie nie będzie już mógł poświęcać jej uwagi. A ona sama najpewniej poślubi kogoś, kto nie będzie dorastał Flavienowi do pięt; w jej oczach niewielu mogłoby próbować się z nim równać, dlatego kręciła noskiem na wszystkich tych młodzieńców, którzy na sabacie poprosili ją do tańca – bo żaden nie był jak Flavien.
- Mam nadzieję, że wybiorą mu kogoś odpowiedniego – odezwała się, akcentując ostatnie słowo, jasno dając do zrozumienia, że pod tym pojęciem na pewno nie kryje się lady Rosier. – Na pewno wiele panien o nim marzy, jest... wyjątkowy.
Zachichotała cicho i uśmiechnęła się szerzej, z pewnością stanowiąc kontrast dla wypranej z entuzjazmu Alix. Choć kiedy usłyszała jej kolejne słowa, i jej uśmiech na moment przygasł, kiedy zdała sobie sprawę, że zaręczyny i ślub, prócz blasku i prestiżu, niosły ze sobą też konieczność rozłąki z najbliższymi. Że wtedy będzie w swym domu tylko gościem, tak jak jej matka na wyspie Wight – a Cassiopeia nigdy nie wyzbyła się tej tęsknoty za swoim domem, nawet po tylu latach bycia Nottem.
- Będę za nimi bardzo tęsknić – rzekła cicho. – Zawsze pozostaną moją rodziną, nawet kiedy zmienię nazwisko. Wy też. Mam tylko nadzieję, że moja nowa rodzina pozwoli mi podtrzymywać te więzi i nie pozbawi mnie także życia, do jakiego przywykłam. – Przerażała ją myśl, że jej mąż może być gburem unikającym salonów, że jej rzeczywistość miałaby się zamknąć w jakimś zimnym zamczysku, podczas gdy Elise kwitła wśród ludzi, na salonach, gdzie mogła błyszczeć. – Kiedy ty zostaniesz Nottem, pewnie nie będzie to aż tak drastyczna zmiana, biorąc pod uwagę przyjazne stosunki naszych rodzin i już istniejące rodzinne powiązania. Mam nadzieję, że mimo wszystko będziesz u nas szczęśliwa – zauważyła; Alix będzie mogła liczyć na ciotkę i kuzynki, ponadto Nottowie i Lestrange’owie byli sobie bliscy pod wieloma względami, i na pewno zmiana w życiu Alix powinna być mniej drastyczna, niż w przypadku Marine, która miała zamieszkać wśród Yaxleyów. Mogła się obawiać, że ją też może czekać tak drastyczna zmiana, ale oby nie.
Elise Nott
Elise Nott
Zawód : Dama, ozdoba salonów
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Ty się nazywasz lew, a lwa nie obchodzi zdanie owiec.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6043-elise-nott https://www.morsmordre.net/t6157-poczta-elise https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t6159-skrytka-bankowa-nr-1507 https://www.morsmordre.net/t6158-elise-nott
Re: Biblioteka [odnośnik]20.10.18 2:47
- Słusznie, zresztą sam taniec nie powinien czynić na takiej damie jak ty żadnego wrażenia. Potrzeba więcej, a to już wymaga czasu, którego na pierwszym sabacie zazwyczaj się nie posiada. Na kolejnym wybory, a raczej selekcja, staną się prostsze. Zobaczysz.
Alix podczas swych pierwszych kroków na salonach również cierpiała na ten sam syndrom niebotycznie zawyżonych standardów, choć podejrzewa, iż większość młodych dziewcząt reaguje w ten sposób na widok swych rówieśników, bądź chłopców nieznacznie starszych. To ci starsi, niezapamiętani ze szkolnych murów, nierzadko zaręczeni tudzież już żonaci, przykuwają oko młodej zwierzyny - nie ganiają za młódkami w sposób napastliwy i nieopierzony. Są albo doskonałymi graczami, albo statuami wypranymi z ekscytacji młodości, nie tracą czasu na głupiutkie trzpiotki ich polotu.
Alix chciałaby szczerze podzielić ślubne ekscytacje Elise, jednak dziś nie znajduje w sobie sensownej dawki witalności do podjęcia tegoż aktorskiego zadania. Znikoma obecność Lysandra w jej życiu oraz światowa zawierucha zawieszona w atmosferze, pomagają w trzymaniu zdrowego dystansu w kwestii nadchodzącego ślubu. Jeśli się o tym nie myśli, to tego teoretycznie nie ma, prawda? Lestrange wierzy, iż na plotki o narzeczonym nadejdzie jeszcze odpowiednia pora, wymagająca przede wszystkim przygotowanych wcześniej należytych środków pomocniczych - litrów wina oraz łakoci do złamania cierpkości na języku.
Uśmiecha się na mimowolnie na rozkosznie niewinny widok chichoczącej Elise i kiwa głową w pełni aprobaty. Na próżno dostrzec w niej zepsucie i perfidię; w oczach Alix uchodzi za uosobieniem dziewczęcości oraz infantylności, choć nie rozumianej w negatywnym znaczeniu.
- Będzie odpowiednia. Albo taka się stanie, zadbamy o to.
Młodsza z dziewcząt najpewniej nie ma pojęcia jak złowieszcza przepowiednia kryje się za słowami starszej kuzynki, gotowej ponad wszystko zadbać o szczęście oraz reputację najbliższej sobie osoby. Dorastała do tej myśli przez lata, odkąd tylko guwernantka wykrzesała z niej pierwsze sepleniące słowo. Chociaż obie pałają uczuciem niezdrowej zaborczości, to z kompletnie innych powodów. Ale czy to ma znaczenie?
Składa dłoń na ramieniu dziewczęcia i obdarza ją spojrzeniem utrzymującym w pogodzie ducha. Nie potrafi werbalnie złożyć swego pocieszenia, nie potrafi skłamać i przytaknąć, iż nigdy nic podobnego w jej życiu się nie przytrafi. Ale chciałaby przekazać, że rodziną były, są i zostaną już na zawsze, do końca świata i nikt nie będzie w stanie tego zmienić.
- Ashfield Manor nie jest mi obce, a obecność twoja i lady Cassiopei to i tak więcej niż mogłabym sobie wymarzyć.
Nie wie czy będzie szczęśliwa, skoro już teraz nie potrafi zdefiniować tego stanu. Niedawna rozmowa z Jaydenem doskonale ją w tym uświadczyła. Ale spróbuje, prawda?
- Mam nadzieję, że będziesz mi towarzyszyć podczas wyboru sukni ślubnej? - zagabuje, wiedząc doskonale, iż perspektywa wspólnych zakupów poprawi dziewczynie humor.
Nie będą jednakże w stanie ciągnąć dłużej przerabianych tematów, bowiem u progu biblioteki zjawia się postać drobnej skrzatki, informującej dziewczęta o nadchodzącej porze obiadu. I tak każdy wie, że wspólny posiłek jest jedynie kolejnym pretekstem do plotek oraz pogaduszek, bo przecież żadna szanująca się i dbająca o figurę arystokratka, nie może sobie pozwolić na pojawienie się dodatkowych cyferek w obwodzie talii.
Cóż, chyba, że jest potomkinią wilii.

zt x 2?



Change in the air
And they'll hide everywhere. And no one knows who's in control


Alix Lestrange
Alix Lestrange
Zawód : Salonowa mądrala i tłumaczka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
"Lecz nie! To tylko maska, sztuki podstęp nowy -
Ta twarz, co wyszukanym uśmiechem porywa.
Oto ściągnięte bólem straszliwym oblicze,
Oto prawdziwa głowa i oto twarz żywa
Za rysy tamtej maski kryje się zwodnicze.
Biedna wielka Piękności! Łkanie piersi twojej. "
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Biblioteka 5c8e360beef9b333e33e9e19bb3f481b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6354-alix-e-lestrange#160659 https://www.morsmordre.net/t6410-daphne#163152 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6431-alix-lestrange#164054
Re: Biblioteka [odnośnik]20.01.19 15:01
Gdy wszystkie potrawy zniknęły już ze stołu, a po przemowie lady Lestrange ona sama opuściła jadalnię, stało się jasne, że zapowiadane atrakcje miały rozpocząć się za moment. Przy drzwiach oczekiwał już lokaj, którego zadaniem było zaprowadzenie zgromadzonych dam prosto do rodowej biblioteki Thorness Manor.
W stronę idących szerokim korytarzem dam spływały komplementy z ust postaci zaklętych w obrazach na ścianach. Za szlacheckim pochodem lewitowały tace z szampanem, po który mogła sięgnąć każda chętna lady, o ile oczywiście nie była zbyt zajęta rozwiązywaniem następujących po sobie zagadek. A pierwsza z nich czekała tuż po przekroczeniu progu pomieszczenia.
Dwupoziomowa biblioteka oraz imponujące zbiory mogły robić wrażenie na zebranych, ale to stojące obok siebie stolik oraz sztaluga z obrazem zwróciły uwagę dam. Na blacie znajdowały się zaczarowany gramofon oraz dwa pergaminy, a pierwszy z nich głosił:

Pierwszym zadaniem jest odnalezienie mapy, która zaprowadzi Was do miejsca drugiej zagadki. Trzy egzemplarze ukryte są w księgach, których odnalezienie nie będzie stanowiło najmniejszego problemu dla wielbicielek kultury i sztuki. Podpowiedzi znajdują się tuż obok. Powodzenia!

Na drugim pergaminie znajdował się wykaligrafowany przez Marine fragment ballady.

Zabrała mnie do elfów groty.
Wzdycha i wzrokiem za mną toczy.
Do snu zamknąłem pocałunkiem
Jej smutne, dzikie oczy.

Śniliśmy razem na mchach miękkich.
Ach, biada! sen mój był jak burza.
Ostatni sen to, który śniłem
Na chłodnym stoku wzgórza.

Widzałem książąt i rycerzy
Bladych jak śmierć - ta bladość boli.
Wołali: La belle Dame sans merci
Ma oto cię w niewoli.

Zaczarowany gramofon odezwał się nagle, wygrywając kojarzoną przez czarownice pieśń.
Sztaluga podtrzymywała znajomy kobietom obraz, przedstawiający rycerza oraz damę jego serca siedzącą na koniu.
Dookoła nie sposób było dostrzec żadnych dodatkowych podpowiedzi, a lokaj miał milczeć jak zaklęty, nie udzielając wskazówek w celu odnalezienia map. Biblioteka była jednak doskonale skatalogowana, więc szybkie sięgnięcie po odpowiednie dzieła nie powinno stanowić dla spostrzegawczych i obytych czarownic żadnego problemu.

Zadanie pierwsze

Waszym celem jest odnalezienie map, które ukryte są w trzech księgach znajdujących się na regałach rodowej biblioteki. Biorąc pod uwagę, że każda z Was posiada odpowiednie biegłości na przynajmniej pierwszym poziomie, możecie założyć, że rozpoznałyście balladę lub pieśń lub obraz znajdujące się przed Wami. To, która z Was zrobiła to pierwsza i tym samym dobędzie mapy z konkretnej księgi, rozstrzygnie rzut kością k100. Do rzutu dodawane są bonusy wynikające z biegłości: wiedza o literaturze, wiedza o malarstwie, wiedza o muzyce (oczywiście można wybrać jeden, zaznaczcie to proszę pod postem!).

La Belle Dame sans Merci:


W trakcie trwania wieczorku panieńskiego wyniki rzutów kośćmi sumować się będą indywidualnie dla każdej z Was, już w następnej turze w dopisku pojawi się odpowiednia tabelka z punktacją. Dama z najwyższym wynikiem będzie zwyciężczynią zabawy oraz otrzyma fabularny upominek pod koniec wydarzenia.

Ilość spożytego szampana ma w tej kolejce znaczenie. Damy, które wypiły więcej niż dwa kieliszki, otrzymują niewielką karę do kości (-5). W spoilerze znajduje się tabelka, przedstawiająca sytuację. W dalszym ciągu bardzo proszę o zaznaczanie kolejnych spożytych kieliszków szampana! Gwarantuję, że nie zawsze oznaczać będzie minus C;

Bąbelki:

Trzecia kolejka potrwa 72h, a to oznacza, że następny post (lusterka) pojawi się w środę (23.01) wieczorem (jeśli wszystkie posty pojawią się szybciej, ja oczywiście także postaram się odpisać wcześniej).
Umownie przyjmujemy, że trzecia kolejka trwa pomiędzy 18:00 a 18:40.
Trzy pierwsze posty otrzymują bonus do rzutu kością + 5 oczek.

W razie jakichkolwiek pytań lub próśb, moja skrzynka (Marine) stoi dla Was otworem.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Biblioteka 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Biblioteka [odnośnik]20.01.19 16:36
Prowadzone rozmowy trwały w najlepsze i z początku nic nie wskazywało na to, ze uczta miałaby zakończyć się tak szybko. Marine z miłą chęcią odpowiadała na nasze słowa, w tym także na moje stwierdzenie o wspólnych herbatach w salonie. Odpowiedziałam jej uśmiechem, dopiero po wzięciu łyka wody i przełknięciu porcji bardzo dobrej potrawy zdecydowałam się, aby jej odpowiedzieć.
- Fenland na pewno nie raz cię zaskoczy. Nasze tereny mają specyficzny urok, nie każdemu on pasuje, ale jestem pewna, że poczujesz się tam jak w domu, prawda Leio? - zwróciłam się do kuzynki licząc na jej poparcie.
Nie miałam okazji z nią porozmawiać na temat jej stosunku do tego ślubu. Chociaż mieszkałyśmy w jednym domu, to każda z nas była pochłonięta własnymi sprawami co sprawiało, że nie zawsze miałyśmy czas chociażby na krótką rozmowę. Wielkość naszej posiadłości również nam tego nie ułatwiała. Po za tym Yaxley’e z natury nie byli zbytnio do ludzi i chociaż nasze więzy krwi były silne i Yaxley za Yaxley’a oddałby życie, to nie oznaczało, że spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwile. Nie raz mijaliśmy się na korytarzu bez słowa albo po całym dniu spotkaliśmy przy wspólnym stole podczas ostatniego posiłku i był to jedyny raz gdy tak naprawdę widziało się wszystkich. Zdecydowanie Yaxley’s Hall było specyficzne.
- Będziemy miały ku temu sporo okazji - potwierdziłam, odpowiadając na jej ostatnie zdanie.
Już niedługo nadejdzie taki okres, że moje wszystkie obowiązki skupią się wokół rodziny, a wtedy miła mi obecność Mariny będzie wybawieniem, gdy moja siostra i moja kuzynka opuszczą już rodzinne gniazdo. Póki co jednak skupiłam się na rozmowie i jedzeniu w między czasie, a gdy tylko posiłek został zakończony, a Marine zaczęła nam opowiadać o dzisiejszych atrakcjach, oczywiście z odpowiednią dozą tajemniczości, mój wzrok, lekko zdziwiony, znowu powędrował w jej stronę.
- Opuszczasz nas? - Zapytałam.
Faktycznie, trochę mnie to zdziwiło i zaniepokoiło, to chyba oczywiste. Z drugiej strony poczułam ekscytację i nie mogłam się już doczekać aż dowiem się cóż to za tajemnice dla nas Marine przygotowała. Zapowiadało się bardzo ciekawie.
Wraz z innymi damami ruszyłam za lokajem wymieniając z nimi spojrzenia. Delikatnym skinieniem głowy odpowiadałam na komplementy płynące od postaci z obrazów i szłam tuż obok kuzynek Rosier.
- Zapowiada się bardzo ciekawie - zwróciłam się do Melisande. - Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się takich atrakcji. Kreatywność Marine jest bardzo interesująca.
Gdy weszłyśmy do biblioteki przyjrzałam się jej uważnie. Biblioteka jak biblioteka, mnóstwo książek, zapewne od tej którą znałam najlepiej, czyli znajdującej się w mojej rodowej posiadłości różniła się księgozbiorem, zapewne tylko w części, ale na pewno wyglądem. Podobała mi się jednak, nie mogłam powiedzieć o niej złego słowa i na pewno bym się w niej odnalazła.
Jak dobrze zrozumiałam już tutaj czekała na nas pierwsza zagadka. Jak pewnie wszystkie damy, ja również, podeszłam do pierwszego z pergaminów i przeczytałam jego zawartość, później zawartość drugiego pergaminu wraz z fragmentem ballady. Zatrzymałam się przy nim na dłużej, ponieważ miałam wrażenie, że skądś go kojarzyłam. W tle przygrywała mi muzyka, a na obraz tylko pobieżnie zerknęłam, bo akurat na malarstwie się zbytnio nie znałam. Podeszłam do Darcy.
- Mam wrażenie, że czytałyśmy kiedyś tę balladę - zwróciłam się do niej. - Niech no ja tylko pomyślę... To Keats, prawda? Popraw mnie jeśli się mylę.
Zaczęłam się przechadzać po bibliotece szukając odpowiedniego miejsca. To taki specyficzny tom poezji, który powinien znaleźć się w tej bibliotece. Tylko czy znajduje się on w miejscu, w którym szukałabym go u siebie? Zaczęłam wysuwać książki licząc na to, że już za pierwszym razem uda mi się wyciągnąć odpowiedni tom.


| Bonus z wiedzy o literaturze poziom II; Rosalka na razie nic nie pije


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Biblioteka DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Biblioteka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach