Wydarzenia


Ekipa forum
Wrzosowisko
AutorWiadomość
Wrzosowisko [odnośnik]22.06.15 19:19
First topic message reminder :

Wrzosowisko

To jedno z miejsc, które swoim urokiem przyciąga osoby pragnące zatrzymać piękno lata choć na chwilę dłużej. Od końca sierpnia do października można dostrzec tu pary spacerujące wąską dróżką lub brodzące wśród wrzosów i traw. Zdarzają się także samotnicy ze swoimi psami, widocznie ucieszonymi z popołudniowego spaceru. Najczęściej można tu jednak spotkać czarodziejów z miotłami, którzy chwytają ostatki pogody sprzyjającej lotom, nie obawiając się dostrzeżenia przez mugoli. Miłośnicy pewnego gruntu powinni uwierzyć na słowo, że widok z góry na różnorodną paletę fioletu kwiatów, zieleni wzgórz, zapiera dech w piersiach. Piękno kończącego się lata wyczuwalne jest przy każdym słodko-słonym wdechu kwitnących wrzosów wymieszanych z niewielką ilością morskiej soli niesionej z wiatrem znad pobliskiego wybrzeża.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wrzosowisko - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Wrzosowisko [odnośnik]29.03.17 7:30
Jej też było przykro. Było jej przykro, że pozwoliła sobie myśleć, że to już koniec. Było jej przykro, że naiwnie myślała, że gdzieś  jest ukryte dla niej szczęśliwe zakończenie. Przykro, że kolejny raz była tak naiwna, że pozwoliła sobie na to by ruszyć do przodu. Miała dość bycia ofiarą tej historii chociaż była sama sobie temu winna. To konflikt wewnętrzny, którego nigdy już nie miała być w stanie rozwiązać. Z jednej strony cierpiała z każdą myślą o swoim małżeństwie, a może bardziej jego imitacji, z drugiej gdyby nie ono nigdy nie miałaby Nate'a a dla niego mogłaby cierpieć tak jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz. Zmusiła się by kącik ust drgnął jej w uśmiechu. - Wiem. To po prostu nie jest jeszcze czas. Za wcześnie pozwoliłam sobie myśleć, że to już koniec. - powiedziała zgodnie z prawdą chociaż zamiast złości w jej głosie była już tylko rezygnacja. Nie mogła się dłużej nad tym użalać. Chociaż była silniejsza niż jeszcze dwa lata wcześniej i wiedziała, że musi sobie z tym poradzić to nie chciała też zajmować się tym sama. Otaczała się ludźmi, którzy byli w stanie zrobić dla niej wiele. Tak samo jak ona była w stanie zrobić dla nich. Westchnęła. - Nie znalazłam. - mruknęła podirytowana tym faktem. - Przeszukałam chyba każdy skrawek domu i naprawdę rozważam zburzenie ścian w salonie. Nie mam bladego pojęcia gdzie on mógł to schować i pluje sobie w twarz, że się wcześniej tym nie zainteresowałam. Ale wiesz… to był czas, w którym kiedy on był w domu ja starałam się jak najmniej wchodzić mu w drogę. Po prostu teraz nie mam bladego pojęcia gdzie on mógł to ukryć. - powiedziała. Tak naprawdę nawet nie wiedziała co mogło być tym przedmiotem. - W końcu skoro nawet po śmierci mu na tym zależało to chyba było to coś czego naprawdę powinnam się bać? Jeszcze nie panikuje, ale naprawdę chce się tego pozbyć. Przecież nie mogę mieszkać w miejscu gdzie wszystko może być jakieś przeklęte. - dodała ściskając mocniej dłoń brata i zaraz odnajdując wzrokiem Nate'a. Nie mogła go spuścić z okna. Wiedziała jak bardzo szybko można go stracić, a ona nie była gotowa by nawet przez chwilę tę stratę odczuć. Położyła mu dłoń na ramieniu trochę w uspokajającym geście, a trochę po to by samą siebie podeprzeć. Tym dla siebie byli. Podparciem w każdej sytuacji. - Nie wydaje mi się by ktoś miał po to przyjść. W końcu gdyby komuś na tym zależało to zrobiłby już to dawno, prawda? Jestem tutaj od stycznia, a dom wcześniej stał całkiem pusty. Nie mówię, że to bagatelizuje, ale no… chyba nie mogę tak na to patrzeć po zwariuje. - dodała ze wzruszeniem ramion. - Ale proszę...powiedz mi Aspenie co ty o tym wszystkim myślisz? Gdzie ja powinnam tego szukać? A może uważasz, że nie powinnam? - zapytała. Potrzebowała usłyszeć radę od starszego brata.


do not cry because it is over
smile because it happened

Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout
Re: Wrzosowisko [odnośnik]06.07.17 21:41
Cieszył się z powodu dzisiejszego spaceru, a już w szczególności z faktu, że idą właśnie na wrzosowisko. Jak przystało na Sprouta cenił sobie naturę, lecz nie było to głównym powodem jego radości. Wiedział, iż na miejscu będzie mógł popatrzeć na krótkie mecze quidditcha bądź po prostu obserwować czarodziei latających na miotłach. Będzie mógł wyobrażać sobie, że jest tam razem z nimi, że czuje wiatr we włosach a pod stopami nie ma gruntu. Póki co wszystko to należało jedynie do sfery jego fantazji, ale pewnego dnia miało się stać rzeczywistością. Prawdopodobnie czas ten miał nadejść dopiero w chwili, w której podejmie się nauki w Hogwarcie, gdzie nie będzie czuł na sobie bacznego wzroku matki. Ta nie chciała, by podejmował podobne ryzyko i w pewien sposób to rozumiał. Nie do końca umiał to jednak zaakceptować, co niejednokrotnie było powodem sporów pomiędzy nim a rodzicielką. Denerwował go jej brak wiary w jego możliwości, a przecież był już wystarczająco duży! A jednak musiał ograniczyć się do marzeń. Dzisiaj jednak nie chciał wypominać tego mamie. Dostrzegał, że od paru dni jest nieswoja. Często się zamyślała, wyłączała na świat dookoła. Nie był ślepy, wiedział, iż coś jest nie tak, a dzisiejsze spotkanie z wujkiem i rozmowy na ławce, których miał nie słyszeć, utwierdzały go w tym przekonaniu. To zaś wywoływało w nim naturalny odruch - ciekawość, którą pragnął zaspokoić. Mama jednak wiedziała w które miejsce go zabrać, by odciągnąć jego młodzieńczą uwagę. Zafascynowany latającymi miotłami szybko stłumił chęć podsłuchiwania i poszedł z bliska podziwiać powietrzne akrobacje. Tym samym niemal natychmiast zapomniał o problemach, pochłonięty widokiem. Dla wielu mogło się wydawać dziwne, że potrafił tak wytrwale skupiać się na jednej rzeczy, ale on to po prostu kochał. Zgłębianie zaś wielu książek o sztuce latania pozwalało mu coraz lepiej dostrzegać niuanse w ruchach sportowców. Oczywiście jego wiedza nie była ogromna, lecz jemu wydawała się taka być. Wszak był dzieckiem i jeszcze przez długi czas jego nawet najmniejsze kroki w dorosłość miały wydawać się większymi.
Nagle poczuł coś nieprzyjemnego na szyi. Wzdrygnął się od zimnego dotyku, który powoli rozchodził się od karku po całe plecy, a ostatecznie ciało. Po chwili wszystko się powtórzyło, ale uczucie zaczynało się również od policzka, dłoni, głowy... Nathaniel spojrzał do góry czując, jak kolejne krople deszczu spadają mu na twarz. Wydawały się niewinne, drobne. Odwrócił się w stronę mamy i wujka pochłoniętych rozmową. Najwyraźniej nawet nie poczuli pojedynczych kropli. Te były jednak jedynie pozornie nieliczne, bowiem już po chwili zaczęło spadać ich coraz więcej i więcej. Nie minęła chwila, a z nieba zaczęło szybko spadać milion kropel, które razem tworzyły istną ulewę. I to jedną z tych nieprzyjemnych, ponieważ wyjątkowo zimnych. Szybko pobiegł w kierunku mamy, która zaczęła go wołać.
- Urwanie chmury - powiedział, wzdrygając się. Jeszcze tylko na chwilę odwrócił się patrząc na czarodziei, którzy jeszcze przed chwilą wisieli w powietrzu.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Wrzosowisko - Page 2 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wrzosowisko [odnośnik]11.07.17 9:46
To była dla Peony ważna rozmowa. Odważyła się opowiedzieć o czymś o czym wcześniej nie była w stanie mówić. Mogła zrzucać to na chęć uchronienia swoich bliskich przed bólem, ale tak naprawdę była tchórzem. Kiedyś usłyszała, że to nie jest wypowiedziane na głos po prostu nie istnieje. Może uparcie chciała wierzyć, że właśnie tak było. Teraz wszystko spadło na nią ja grom z jasnego nieba. Wszystkie rozmowy jakie ostatnio prowadziła należały do tych poważnych i nie wiedziała już jak wygląda ten luźny ton, który jeszcze miesiąc temu tak bardzo w niej iskrzył. Patrzyła na swojego brata z jednej strony czując wielką ulgę, ale z drugiej… czując strach. Przed oceną? Przed jego złością? Potrafiła sobie wyobrazić co czułaby gdyby ktoś z jej rodzeństwa ukrył przed nią koszmar swojego życia. Wiedziała, że chcieliby jej pomóc. Wyciągnąć rękę. Zabrać jak najdalej od wszelkich problemów, ale ona nie potrafiła im tego powierzyć. Każdy z nich miał już swoje życie. Każdy z nich miał własne plany, marzenia, a nawet i cierpienia, które wbrew pozorom były czysto indywidualne. Sprout chociaż ufała Aspenowi jak nikomu innemu to… po prostu się bała. To, że postanowiła mu w końcu o tym powiedzieć było dyktowane wieloma ukrytymi powodami. Znalazła się w takim momencie życia, że nie wiedziała już co robić i jak to robić. Szukała pomocy u osoby, której otwarty umysł zawsze pomagał znaleźć wyjście z sytuacji. Szatynka obejrzała się by spojrzeć na biegającego w zadowoleniu syna. Tak, doskonale wiedziała gdzie powinna go zabrać. Chłopiec z zafascynowaniem patrzył na przelatujących nad nim zawodników, a ona potrafiła odczytać z jego twarzy wszystkie marzenia, które w sobie nosił. Żałowała, że nie może mu zapewnić więcej. Żałowała, że w tym świecie musieli radzić sobie we dwójkę, ale z drugiej strony wiedziała, że tak będzie dla niego najlepiej. Od czasu do czasu w jej głowie pojawiała się myśl… czy on tęskni za ojcem. Nigdy nie unikała tematu i dzielnie odpowiadała na każde zadane przez syna pytanie, ale w głębi duszy bała się, że ten zacznie ją winić za jego brak. Daleko im było do szczęśliwego małżeństwa chociaż Nate nie mógł tego pamiętać. Kiedy kropla deszczu uderzyła o czubek jej nosa szybko spojrzała w górę. Jak to się stało, że wcześniej tego nie zauważyli. - Chyba będzie padać. - mruknęła do brata i spojrzała w stronę syna wskazując mu ręką by podszedł do nich. Zanim chłopiec przybiegł pogoda popsuła się już całkowicie. - Wróćmy do Doliny Godryka. Skończymy tam naszą rozmowę. Nie chce później was leczyć. - mruknęła mierzwiąc synowi słowy. Podeszli kilka kroków w głąb wrzosowiska i teleportowali się domu.

z.t


do not cry because it is over
smile because it happened

Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout
Re: Wrzosowisko [odnośnik]24.08.19 15:50
|10 stycznia

Znajdowała się na wschodzi kraju. Bliskość morza opartego o nie tak odległe skalne wybrzeże sprawiała, że powietrze wydawało się być jeszcze bardziej ostre oraz chłodne. Dreszcz przeszedł jej mimowolnie po plecach pomimo narzuconego na grzbiet ciężkiego, futrzanego płaszcza. Naciągnęła na głowę kaptur zakrywając burzę brązowych serpentyn, poprawiła też kołnierz pod gardłem. Po tym krótkim oporządku po teleportacji rozejrzała się za kuzynem. Męską sylwetkę nie było tak trudno dostrzec na jałowym, wrzosowym pustkowiu. Pogoda nie zachęcała do wyjścia. Oni oboje nie byli tu zresztą z chęci, a powinności. Pomachała mu ręką z oddali, a gdy podeszła bliżej powitała go miękkim, lecz nieco zmęczonym uśmiechem.
- Witaj. Wybacz spóźnienie klient który miał być trochę wcześniej, przyszedł trochę później. Mimo iż anomalie zdały się odpuścić to jednak chyba znów trochę minie nim czarodzieje się przyzwyczają do punktualności - nie była przekonana co do tego, czy w jej przypadku tez to miało zadziałać, czy nadejdzie moment w jej życiu w którym czas przestanie być względny - W każdym razie, masz koordynaty? - zaciągnęła za ucho kosmyk który wyślizgnął się i szamotał nieporadnie po wietrze. Wzrok ciemnych oczu utkwiony miała bystro w kuzynie - wzięłam ze sobą magiczny kompas, lecz pewnie i tak wziąłeś swój - domyślała się, że czekała ich przechadzka. Trudno było teleportować się dokładnie w konkretne miejsce znając czyste koordynaty. Umówili się przy najbardziej charakterystycznym, wysuniętym na wschód krańcu kraju w jakie mogli się bezpiecznie teleportować. Teraz musieli przejść od ogólnego umiejscowienia do szczególnego. Nie powinno być to takie trudne przy bliskości wprawionego astronoma, jak również kilku pomocniczych narzędzi - Mam nadzieję, że nie przepoczwarzymy się w drodze w bałwany - westchnęła z cichą nadzieją, a potem ruszyła w poszukiwanie wyliczonego przez Jaya miejsca w którym miała zaplątać magię i stworzyć pierwszy z ośmiu supłów składających się na nową sieć Fiu.



angel heart | devil mind
Shelta Vane
Shelta Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 https://i.pinimg.com/originals/a8/4a/37/a84a37cf278a89bc1624516ff1f8d801.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6786-nathalie-dluga-budowa#177379 https://www.morsmordre.net/t7019-fiu#184686 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f255-lancashire-stara-latarnia-morska-w-fleetwood https://www.morsmordre.net/t7030-skrytka-bankowa-1707#184954 https://www.morsmordre.net/t7029-shelta-vane
Re: Wrzosowisko [odnośnik]24.08.19 16:49
Nie czuł się dobrze. Jeśli w ogóle można było mówić o jakimkolwiek czuciu się Jaydena. Znów był taki, jak jeszcze parę tygodni temu, a ból egzystencji był wyraźnie wyrysowany na jego twarzy. Co było z nim nie tak? Czemu zawsze jak wydawało mu się, że relacje z bliskimi szły we właściwym, najbardziej pożądanym kierunku, ktoś lub coś mu tę radość odbierało? Wpierw wypadek zmiótł dziewczyny z jego życia za jednym machnięciem, gdy umacniali chwiejne relacje, a teraz to... Był cholerną porażką i nie zasługiwał na radość. Czy to była kara za trzydzieści lat tkwienia w niewiedzy? Oderwaniu? Wyobrażeniu rzeczywistości w wybrany przez siebie sposób? Jeśli tak, to oznaczało to kolejne cierpienia do ukończenia sześćdziesiątych urodzin? Był zapracowany. Nawet przepracowany i nie miał okazji spotkać się z Pomoną, żeby wyjaśnić parę spraw. Lub właściwie jedną sprawę, która notorycznie powracała do Vane'a, odkąd tak po prostu rozdzielili się w Dolinie Godryka. Nie było go jednak w ogóle w Hogwarcie, gdy nauka wzywała i nalegano, wymagano jego obecności na sympozjach czy asyście. Czasami poradzie, a on nie mógł odmówić. Nie w momencie, w którym dyrektor Dippet otoczył go zaufaniem i nagrodził za wyniki. I pomimo że nie starczało mu czasu na sen, przyjął jednak propozycję Shelly, żeby kontynuować badania. Zresztą i tak praktycznie nie sypiał, bo nawet sny bywały zdradzieckie. Mieli sieć Fiuu do naprawienia i musieli wykonać to zadanie najszybciej zresztą jak się da. Nie chciał niczego przedłużać i nie chciał myśleć o tym, jak wielki chaos zapanował w jego życiu. Astronomia była ostatnim bastionem, w którym niczego nie psuł. Jeszcze.
Pojawił się w umówionym miejscu, sprawdzając wszystkie dane, dzięki przyrządom astronomicznym, które ze sobą przytargał. Obliczenia, których dokonali z Roselyn, były solidne. Nie było mowy o pomyłce, dlatego nie bał się, że coś pójdzie pod tym względem nie tak. Dopiero trzask teleportacji przywrócił go na ziemię i już zaraz sam odmachiwał kuzynce, która dziarsko szła ku niemu. - Spokojnie. Nie czekam długo. I tak, mam wszystko - odpowiedział, podnosząc lekko trzymane w dłoniach papiery. - Już wiem, gdzie mamy iść. Trochę tu pochodziłem, także... - machnął głową w odpowiednim kierunku i ruszyli. Słysząc jej komentarz o bałwanach, parsknął krótko śmiechem. Chyba pierwszy raz coś go rozbawiło od zeszłego roku. Tragedia... - Szkoda, że z anomaliami nie naprawiła się sieć, ale wtedy zostalibyśmy bez badań - rzucił trochę głupio, ale już sam nie wiedział, co się działo w jego głowie. Na szczęście nie musieli iść zbyt daleko i torturować się jego uwagami. - O, jesteśmy! - rzucił jakby z dużą dozą ulgi. - Dokładnie... Tutaj! - dodał, przechodząc parę kroków i zerkając raz po raz na mapę nieba, terenu, na samo niebo i sam teren. A przy okazji również i obliczenia. Gdy stanął na niewidzialnym krzyżyku, spojrzał na Shelly. - I co teraz?


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Wrzosowisko [odnośnik]26.08.19 18:44
Wiedziała, że nie mogła pomóc Jaydenowi nieustannie wypytując go o to jak sobie radzi, jak się czuje. Przyciskać go swoją troską. Zwracać mu uwagę na cienie piętnujące zmęczenie, wykrzywiające niegdyś pogodne rysy twarzy. Zapewne zdawał sobie z tego wszystkiego sprawę lepiej niż ona sama. Jej uwagi mogłyby go jedynie zaboleć. Nie mówiła więc nic pozwalając na to by powitalny uśmiech rozciągnął jej usta, a radość z tego, że po prostu był rozjaśniła jej twarz.
- O, fantastycznie - bąknęła miło zaskoczona tym, że był już w zasadzie dwa kroki przed nią. Kiedy parsknął pod nosem zerknęła na niego chochliczo, a może bardziej jak dziecko które pozmywało naczynia pod niewiedzą rodzica i tym samym sprytnie zrobiło mu przyjemność. Nie podtrzymywała jednak na siłę tej chwilowej aury rozbawienia. Ściskając materiał zimowej szaty pod szyją poruszała się wytyczoną przez Jaya ścieżką. Tym razem on ją poniekąd rozbawił - Trudno by coś co zostało zniszczone odtworzyło się tylko dlatego, że przestało padać - uniosła żartobliwie jedną z ciemnych brwi wyżej - chociaż byłoby zabawnie jakby drewno na opał pocięło się samo z siebie po spadnięciu śniegu - to by dopiero było coś - pomyślała przekładając podobną analogię z lekkością i niefrasobliwością na to co poniekąd ostatnimi czasy dawało nieco zmartwień. Chłodne noce ciągnęły się momentami już od sierpnia. Dwa razy domawiała już drwa. Powinna zrobić to niedługo po raz kolejny.
Gdy kuzyn naznaczył niewidzialny punkt swoją osobą, a potem zapadło dość istotne pytanie, Shely ujęła brodę miedzy kciuk, a wskazujący palec by w kolejnej chwili dumając przekrzywić głowę - Zgodnie z tym co udało mi się ustalić wypada teraz stanąć na głowie i zaklaskać stopami - spojrzała na kuzyna wyczekująco dziwiąc się, że stał ciągle na nogach, lecz nie dało się również nie zauważyć, że niewiele brakowało by niewinne kłamstwo pękło pod naporem powstrzymywanego rozbawienia. Ostatecznie przysłoniła usta dłonią skrywając uśmiech odbijający się w oczach - Przesuń się troszkę, będę potrzebowała nieco przestrzeni - mruknęła poważniej sięgając jednocześnie po różdżkę - poplączę trochę magię - stając w miejscu w którym chwilę wcześniej stał Jay wzniosła różdżkę falistym ruchem, tak, jakby u jej końca przytroczona była serpentyna mająca zakołysać się według jej woli.

|Badania etap II, numerologia +100



angel heart | devil mind
Shelta Vane
Shelta Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 https://i.pinimg.com/originals/a8/4a/37/a84a37cf278a89bc1624516ff1f8d801.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6786-nathalie-dluga-budowa#177379 https://www.morsmordre.net/t7019-fiu#184686 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f255-lancashire-stara-latarnia-morska-w-fleetwood https://www.morsmordre.net/t7030-skrytka-bankowa-1707#184954 https://www.morsmordre.net/t7029-shelta-vane
Re: Wrzosowisko [odnośnik]26.08.19 18:44
The member 'Shelta Vane' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 49
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wrzosowisko - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wrzosowisko [odnośnik]29.08.19 7:59
Wolał, żeby nie pytała. Żeby udawała, że nie widzi oznak zmęczenia i smutku, które osiadały coraz mocniej na jego barkach. Kłamstwo za kłamstwem zniszczyłoby go doszczętnie, a nie chciał mówić, że wszystko było dobrze. Że radził sobie, chociaż wcale tak nie było. Oczywiście, że nie był sobą, ale od dłuższego czasu nie potrafił trafić na dawne tory i nie miał znów w nie wskoczyć. Pozmieniało się za dużo, zbyt mocno, zbyt dosłownie. Nieważne jak bardzo ktoś tęskniłby za przeszłością, tamten Vane nie miał wracać.
Dlatego też te badania były tak istotne — nie tylko pozwalały na to, by ludzie mieli możliwość przenoszenia się inaczej niż teleportacją, ale odrywały też jego kłębiące się myśli od własnych problemów. Inni mieli zdecydowanie poważniejsze zmartwienia, a on nie potrafił poradzić sobie z odrzuceniem. Powinien się cieszyć, że nie stracił jej tak jak Pandy czy Mii, ale dostrzeganie pozytywów w tej sytuacji było niczym schizofrenia. Wolał skupić się na uśmiechach Shelly i lekkich słowach, w których mógł znaleźć chociaż na moment ukojenie. Nawet, wtedy gdy przelatywały przez jego umysł, nie zasiewając żadnego ziarna. - Nie śmiej się - odpowiedział na komentarz o drewnie. - Teraz wszystko jest nie takie, jakie być powinno - dodał, wspominając nie tylko zmiany pogody latem, lecz również i całą salwę zaskakujących zdarzeń. Nie konkretyzował jednak wypowiedzi, pozostawiając to w domyśle. Spojrzał na kuzynkę nieco zbity z tropu, gdy powiedziała coś o staniu na głowie. Nie był najlepszym towarzystwem do żartów, dlatego też kompletnie nie zrozumiał o co jej chodziło. Nie wyłapał kontekstu przez co wyglądać musiał jak ostatni idiota. - A. Dobrze - bąknął w końcu i odsunął się na kilkadziesiąt metrów, obserwując poczynania czarownicy. Nie wiedział, jak wiele potrzebowała przestrzeni, ale był na tyle blisko, że w razie, gdyby coś się działo, mógł ją wspomóc. - Hmm... - mruknął, patrząc z oddali na kuzynkę. Domyślał się, że to nie miało tak wyglądać, jednak nie krzyknął, co u niej słychać. Wiedział, że wolała radzić sobie w ciszy i przestrzeni, dlatego jej je zapewnił. Żałował tylko, że jedyne co mógł w tej sytuacji robić, to po prostu stać i patrzeć. Nie posiadał takiej wiedzy numerologicznej, która pozwoliłaby na pomoc, co niesamowicie go irytowało. Znów zawodził.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Wrzosowisko [odnośnik]09.09.19 22:04
- Szczerze mówiąc jest mi do tego śmiechu troszkę mniej niż powinno. Zdałam sobie sprawę, że trzeci raz będę musiała już domawiać drwa tej zimy - nadęła poliki spoglądając niewinnie na kuzyna by później umknąć ciemnymi tęczówkami gdzieś na jedną z kilku zasp czując jakiś nieprzyjemny ciężar, kiedy próbowała odpowiedzieć sobie samej jakie to wszystko powinno być. Gdzieś w głębi duszy czuła normalność już teraz, a może trochę samą siebie chciała oszukać, że ta nastała z końcem(?) anomalii. Świat w końcu ciągle stał na głowie, a ona dryfowała nieprzytomnie w tym wszystkim jakaś taka oderwana nazywając sufit nową podłogą i ciesząc się, że ma gdzie stanąć. Nie chciała tego niszczyć, rozmyślać nad tym, a co dopiero rozmawiać, czy też żartować bojąc się, że toczące świat szaleństwo zostanie nazwane bardziej dosadnie, a ona przed tym nie zdoła uciec koślawym żartem i kilkoma uśmiechami wyciągniętymi z kapelusza. Oddalając się od kuzyna zastanawiała się, czy to on czy ona straciła coś na przestrzeni miesięcy, że codzienność stawała się taka niezręczna.
Poruszyła różdżką w sposób nieco nierozważny wzburzając płynące szerokim korytem przez wzgórza magicznych prądów. Pradawna magia wzbierająca się w tym miejscu wygięta w nienaturalny sposób niemalże skrzypnęła przeraźliwie w jej wyobraźni sprawiając, ze zamarła. Mając twarz pokerzysty lub raczej kogoś kto nieświadomie naniósł błota na świeżo wymytą podłogę zabrała się za korygowanie swojego błędu i rozluźnianie wezbranej magii. Wypuściła z ulgą powietrze z płuc gdy zdała sobie sprawę z tego, że nie poszarpała magicznych nici po których długość i moc w tym momencie oceniała. Z pośród wszystkich, które ją otaczały wybrała te grusze niż dłuższe przyciągając i zwijając je ku sobie posuwistymi ruchami różdżki w niemej inkantacji. Plotła kłębek, nawijała na szpulę materiał z którego przyjdzie jej w kolejnym ruchu tworzyć magiczny, niewidzialny konstrukt. Ten jawił się wyraźnymi konturami w jej wyobraźni podsycanej numerologiczną wrażliwością na postrzeganie magii i choć Jayden nie mógł go dostrzec w taki sposób w jaki ona to robiła to niewątpliwie, kiedy skończy  powinien odczuć zmianę w natężeniu magii w okolicy.

|Ponownie próbuję przełamać st 150, badania etap II, numerologia +100



angel heart | devil mind
Shelta Vane
Shelta Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 https://i.pinimg.com/originals/a8/4a/37/a84a37cf278a89bc1624516ff1f8d801.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6786-nathalie-dluga-budowa#177379 https://www.morsmordre.net/t7019-fiu#184686 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f255-lancashire-stara-latarnia-morska-w-fleetwood https://www.morsmordre.net/t7030-skrytka-bankowa-1707#184954 https://www.morsmordre.net/t7029-shelta-vane
Re: Wrzosowisko [odnośnik]09.09.19 22:04
The member 'Shelta Vane' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 69
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wrzosowisko - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wrzosowisko [odnośnik]10.09.19 20:39
Odetchnął, podkurczając ramiona i próbując schować między nie głowę, bo co jak co, ale wiatr na wrzosowiskach szalał w najlepsze, a zimno, które dostawało się pod ubranie nie napawało optymizmem. Co prawda Vane nie wyglądał na szczególnie zmarzniętego. Albo zwyczajnie nie przywiązywał do tego szczególnej wagi, mając myśli zupełnie na innym kontynencie. Potrzebował jakiegoś odmóżdżenia się, a pomoc w badaniach, lub właściwie przekazanie mu opieki nad nimi przez Shelly, było idealnym do tego sposobem. Nie zamierzał jednak brać w nich udziału tylko dlatego, że trzymały go jeszcze przy zdrowych zmysłach. Absolutnie nie! To, co mówił kuzynce na początku, było szczerą prawdą. To bezpieczeństwo innych liczyło się przede wszystkim, a fakt, że nie mógł być rozproszony, miało jedynie wzmocnić efekt. Dlatego starał się ze wszystkich sił. Ze wszystkich sił starał się jakoś to uporządkować. Nie był to najlepszy okres w jego życiu, jednak nie tylko on musiał sobie radzić ze stratą. Złamane serce goiło się wiele lat, a to był dopiero początek, mimo to nie przestawał. Poświęcał się pracy i nauce w każdej wolnej chwili. - Wiesz, że w razie czego, zawsze mogę ci pomóc - zaoferował się i nie kryło się za tym nic żartobliwego. Naprawdę, jeśli go potrzebowała, był obok. Nawet w najbardziej błahych czy idiotycznych sprawach. Sama zaoferowała mu tak wiele i co prawda nie skorzystał z jej pomocy całkowicie, chciał, żeby wiedziała, że to samo mogła otrzymać od niego. Jeśli tylko chciała. I może niekoniecznie chodziło o drewno na opał — chociaż dlaczego by nie? - ale o ogólne, rodzinne wsparcie.
Odszedł, gdy go poprosiła. Nie trwało długo, zanim jednak poczuł wyraźną zmianę. Odszukał spojrzeniem jej oczu i gdy zobaczył potwierdzenie, puścił się biegiem przez śnieg prosto do niej. - Zrobiłaś to! - rzucił rozradowany, a Shelta mogła widzieć na jego twarzy uśmiech szczerej radości. Pierwszy od długiego już czasu. Jayden zaraz też przygarnął do siebie kuzynkę na chwilę, składając na czubku jej głowy czuły pocałunek. Szybko się jednak odsunął, chcąc złapać za różdżkę i kontynuować badania. Jeszcze nie skończyli, musieli wszak zabezpieczyć teren. - Salvio Haxia - mruknął, chcąc uchronić obszar splotu przed niepożądanym wzrokiem. Chyba ostatnie czego chcieli to jakiejś ciekawskiej postaci, która zaczęłaby szukać tutaj czegoś niespodziewanego. Szczególnie że magia była na tyle silna, że zapewne i mugol by wyczuł coś.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Wrzosowisko [odnośnik]10.09.19 20:39
The member 'Jayden Vane' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 12
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wrzosowisko - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wrzosowisko [odnośnik]11.09.19 21:21
Wiedziała, że zawsze gotowy był dla niej w razie potrzeby być obok. Posłałam mu nieco strapiony półuśmiech. Nie potrafiłam skłamać, że wszystko jest w porządku albo powiedzieć samej sobie, że daję radę. Wyczuwając okazję postanowiłam się nieco zwierzyć przelewając nieco tej goryczy z własnego kielicha - Jestem zmęczona Jay. Nie fizycznie ale tak jakoś- zaczęła ostrożnie mrużąc nieznacznie powieki nie wiedząc do końca jak nazwać to co odczuwała. Była to mieszanka różnego rodzaju niepokojów: o najbliższych, o magiczny i niemagiczny świat, o Jaya, o badania, o Marcelinę wychodzącą na nocne patrole, o tą swoją pokraczność wobec tego wszystkiego. Część zbywała śmiechem, a od reszty się odwracała plecami udając, że nie istnieją lub że na pewno za chwilę się rozmyją w powietrzu ot tak same z siebie i wszystko będzie dobrze. Nic jednak nie było takie jak powinno - Za bardzo się przejmuję lub za bardzo staram się nie przejmować tym jak to wszystko obecnie wygląda. Chcę o tym nie myśleć, a właściwie myśleć o tym, że jest jednak troszkę lepiej. Taki brak anomalii to nie jest zła rzecz i jakiś powrót do starych śmieci, nie? - mogła się tego łapać, trzymać, prawda? Podniosła na niego spojrzenie ciemnych oczu prosząc go niemo by tak to zostawić, by tego nie ruszać i po prostu uciec w badania, w tworzenie i zabezpieczanie pierwszego magicznego węzła.
Za czyny zabrała się będąc nieco skołowaną. Pierwsze nierozważne posunięcia ostrożnie poprawiła wznosząc i wyginając magiczne nici, jakby te były stalowymi prętami podległymi woli poruszanej przez nią różdżki. Falowały, splatały, dzieliły na mniejsze lub łączyły na większe. Powietrze wokół zaczynało powoli drgać od natężenia magii. Przez cały czas stała niemalże nieruchomo drobiąc jedynie nieznacznie trzewikami w śniegu dyrygując niewidzialnej orkiestrze. Wzmacniając sploty, utrwalając całą konstrukcję, która w chwili zawiązania i zaistnienia poruszyła przestrzeń wokół magicznym impulsem przeszywającym ciało. Aż sama na chwilę zamarła z wrażenia. Okrzyk kuzyna przywłał ją do rzeczywistości.
- No oczywiście! Czemu miałby się nie udać?! - zamknięte w pięści dłonie podparła w zagięciu tali z dumą i udawanym obruszeniem, które rozpłynęło się po tym, jak wpadła w jego ramiona - W sumie to chyba pierwszy raz jak widzisz mnie w akcji - bo to też pierwszy raz jak mają okazję pracować jak naukowiec z naukowcem, jak partnerzy.
- Magia wokół może być ciągle niestabilna. Spróbujmy czegoś mnij skomplikowanego... Repello Mugoletum - wypowiedziała poruczając różdżką tak by skryć magię tego punktu przez niemagicznymi wiedząc, że w razie potrzeby kuzyn będzie wstanie naprostować zaklęcie jeśli ona je sknoci.



angel heart | devil mind
Shelta Vane
Shelta Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 https://i.pinimg.com/originals/a8/4a/37/a84a37cf278a89bc1624516ff1f8d801.gif
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6786-nathalie-dluga-budowa#177379 https://www.morsmordre.net/t7019-fiu#184686 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f255-lancashire-stara-latarnia-morska-w-fleetwood https://www.morsmordre.net/t7030-skrytka-bankowa-1707#184954 https://www.morsmordre.net/t7029-shelta-vane
Re: Wrzosowisko [odnośnik]11.09.19 21:21
The member 'Shelta Vane' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 59
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wrzosowisko - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wrzosowisko [odnośnik]12.09.19 19:00
Wszystko się sypało, a Jayden już nie miał siły, żeby nieść ze sobą jeszcze swoje własne problemy, dlatego starał się jakoś odrzucać je na bok. Starał się patrzeć na uczniów, rodzinę, stara się przekładać uwagę na pracę i badania. Robił wszystko, żeby tylko nie pozostać samemu ze swoimi myślami. Być może dlatego też w pewien sposób zaczął też przyglądać się Shelcie, która przecież również miała swoje zmartwienia. Uśmiechnął się blado, słysząc jej słowa. - Nie tylko ty. Może weź wolne, odpocznij. Zaprzęgłaś się do pracy, a to trochę nie pomaga w odpoczynku. I przepraszam, że jedynie ci dokładam tych kłopotów - dodał, czując się winnym za taki stan rzeczy. Owszem, trwała jakaś podziemna wojna, która wylegała na powierzchnię, jednak ludzi bardziej smuciło to, co działo się z ich najbliższymi. Jego kuzynka nie była ślepa. Widziała, co się z nim działo od dłuższego czasu i chciała mu pomóc, nawet jeśli ją w tych chęciach odrzucał. Była młoda, powinna zająć się sobą. - I tak niesiesz wystarczająco wiele. Nie musisz patrzeć na mnie - wyjaśnił, mówiąc szczerze i mogąc mieć jedynie nadzieję, że naprawdę miała to przyjąć za pewnik, chociaż było to bardzo wątpliwe. Zaraz jednak też zmienił temat. - Co ty na to, żeby wybrać się później na gorące kakao do Miodowego Królestwa? Zawsze lubiłaś, gdy tam chodziliśmy. - Gdy starszy kuzyn odwiedzał czasami Hogsmeade podczas nauki Shelty, spotykali się w sklepie i oddawali tym cudownym chwilom, w których nie musieli się o nic martwić. Dopiero po latach Vane'owi przyszło do głowy, że dziewczyna mogła robić to dla niego, a nie że sama specjalnie była fanką ciepłego napoju.
Zaraz jednak rozpoczął się proces tworzenia splotu i na chwilę temat uciekł. Zamiast tego jednak pojawił się inny. - Masz rację. Mój błąd - rzucił JD, gdy podszedł z powrotem na miejsce i uniósł ręce w poddańczym geście. - I masz rację. Widziałem co potrafisz obliczeniami, jednak nigdy nie widziałem jak pobudzasz magię w praktyce. Cieszę się, widząc, że się spełniasz. To budujące - dodał, posyłając jej spojrzenie pełne szacunku i zrozumienia. W astronomii nie używało się magii, nie nagminnie, dlatego, jeśli chodziło o zakres zaklęć, Jayden nigdy nie był tak zaznajomiony w łączeniu czarów z nauką jak Shelly. Zaraz też westchnął, gdy nic nie poczuł, rzucając swoje pierwsze zaklęcie. Pierdoła. Skinął jednak głową swojej towarzyszce. - Niech i tak będzie. Repello Mugoletum - rzucił razem z Sheltą, będąc dzisiaj jedynie wsparciem młodej numerolog. Sam po prostu nie czuł się jako badacz. Czuł się jak pieprzony gumochłon.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane

Strona 2 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Wrzosowisko
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach