Wydarzenia


Ekipa forum
Dinham Bridge
AutorWiadomość
Dinham Bridge [odnośnik]15.01.19 21:50
First topic message reminder :

Dinham Bridge

Sprawa wydaje się prosta - szeroki, kamienny most, ewidentnie nadgryziony zębem czasu. Ekspert doda, że chociaż większa jego część pamięta nie więcej, niż koniec XIX w., podwaliny są dużo starsze. Przede wszystkim jednak, jest już zupełnie nieprzejezdny. Nawet pieszo lepiej nie ryzykować więcej, niż kilka kroków. Chyba, że wie się gdzie prowadzi... to właśnie po przekroczeniu go oczom czarownic i czarodziei jawi się prawdziwy obraz Ludlow Castle - nie ruin, ale wspaniałej, wciąż zamieszkanej, średniowiecznej budowli.
Jasny kamień pomaga odnaleźć drogę po zmierzchu, ale niemal zupełnie znika wśród gęstej, porannej mgły typowej dla tej okolicy.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dinham Bridge - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Dinham Bridge [odnośnik]24.12.22 0:10
10.06?

Choć nie znosił ryzyka i nieprzewidywalności, niebezpieczny most już dawno przestał go onieśmielać. Pierwszy raz widział zamglony Dinham Bridge jeszcze jako chłopiec, przyjeżdżając do zamku z panem ojcem i panem dziadkiem. Ludlow Castle wyłoniło się nagle zza czarów ochronnych, twierdza wielka i posępna.
Nie mógł okazać lęku ani poczucia przytłoczenia, skończyłoby się to laniem. Lordowie Avery byli przyjaciółmi Sallowów od wieków - zrozumieć i służyć, powtarzał mu pan ojciec. Zrozumienie bywało czasem ciężkie, srebrnouści politycy mieli niegdyś za zadanie łagodzić radykalne poglądy i porywcze temperamenty członków rodu. A kary za brak zrozumienia bywały surowe - w średniowieczu panowie Shropshire słynęli z okrucieństwa, Sallowowie, którzy narazili się swoim panom zapisywali się na kartach historii rodziny jako nieudolni. Przyjaźń musiała kwitnąć, bez względu na wszystko.
Dzięki tej przyjaźni, nestor Julius Avery wraz z rodziną bawili się na weselu Sallowów w Pałacu Zimowym. Pierwsze dni po ślubie (i każdy dzień przedślubnych przygotowań...) były zabiegane, ale Cornelius nigdy nie lekceważył próśb o przysługi od swoich możnowładców. Zwłaszcza, że planował przeprowadzkę do Shropshire i włożył trud w ustabilizowanie bezpieczeństwa w hrabstwie, a w trakcie wojny radykalne poglądy Averych stały się dominujące w całej Anglii. W pierwszy dzień wolny, po krótkiej wizycie u rodziców, stawił się w Ludlow na prośbę lorda Niklasa. Delikatną prośbę, a któż nadaje się lepiej do subtelnych zadań niż złotouści Sallowowie?
Pedantycznie wygładził szatę, poprawił mankiety od koszuli. Przeważnie usuwał dla Averych wspomnienia niewygodnych świadków lub negocjował w ich imieniu z oficjelami w Ministerstwie (co stało się odrobinę niezręczne odkąd został rzecznikiem Ministra, ale tym bardziej - już zakulisowo - potrafił dyskretnie pociągać za sznurki, a w marcu do hrabstwa napłynął zastrzyk finansowy z Londynu), ale dziś czekało go nowe zadanie.
Rozmowa z młodą panną na temat zamążpójścia.
Choć został wezwany w charakterze przekonującego eksperta od spraw londyńskiej polityki, przyjaciela rodziny, kogoś, kto znał Corinne od dzieciństwa - to samemu nie potrafił powstrzymać pewnej ciekawości. Sallowów od dawno nie dopuszczano do polityki małżeńskiej Averych, stracili tą pozycję przed wiekami.
A on zamierzał ją odbudować. Umocnił pozycję swoją i rodziny, na jego piersi lśniły medale za zasługi wojenne, jego pasierbica była śliczną dziewczynką, a żona nosiła pod sercem dziecko. To ambitny plan, ale wydanie córki za któregoś z młodych (lub starych, lub chorych) lordów byłoby marzeniem - i miał piętnaście lat na jego realizację.
Pogoda była piękna, a wnętrza Ludlow przytłaczające, zwłaszcza dla dusz młodych i wrażliwych. Nie zdziwiła go prośba o spotkanie przed zamkiem, gdzie mogli spacerować pod czujnym okiem straży, lecz z dala od ciekawskich uszu.
-Lady Corinne. - skłonił się lekko na powitanie. -Piękny dzień. - mówił więcej i łagodniej niż wiele osób z jej otoczenia, mężczyźni z elit Shropshire nie musieli strzępić języka na próżno. On przywykł do londyńskiej polityki i kurtuazji. -Jak zdrowie? - zagaił, tak jakby pozostawał nieświadom obaw Niklasa o jej stan zdrowia i niedawne przejścia. -Lord Niklas przekazał mi... dobre wieści. - zaczął, przechodząc do sedna.


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Dinham Bridge - Page 2 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Dinham Bridge [odnośnik]26.12.22 18:52
Odkąd tylko ojciec powiedział jej wprost, że sprzedał ją ma poślubić Rosiera, czuła nieustanne poczucie zdrady przez jedną z najbliższych jej osób. Przecież… przecież to nie miało tak być. Jej choroba, zły stan ducha, miały dać jej bezpieczeństwo na dłużej; miały być gwarantem świętego spokoju i wystarczającej ilości czasu na to, by coś wymyślić. Przecież bywały kobiety zbuntowane, takie, które wolały nosić spodnie, interesowały się ekonomią i radziły sobie… no, same.
Corinne wykręciła nerwowo palce, spoglądając smętnie w gładką toń ciemnej sadzawki. Nie była pewna, czy sama też ma tak mocny charakter by stać się rodowym wywołańcem, ale na pewno było to lepsze niż wizja przymusowego małżeństwa z kimś, kogo nie widziała na oczy i o kim wiedziała… w zasadzie, to nic nie wiedziała, bo ile prawdy może przekazać artykuł w “Czarownicy”, czy nawet w “Walczącym Magu”?
Westchnęła cicho, potem przeszła się nerwowo od jednego końca sadzawki do drugiego i z powrotem. Czy aż tak było widać jej niepokój i narastający bunt, że ojciec postanowił interweniować? Bo wizyty Corneliusa ― choć jak zawsze, miło przez nią widzianego ― nie mogła wytłumaczyć niczym innym. Fakt, traktowała go trochę, jak przyjaciela, choć może nie powinna z uwagi na różnicę krwi i wieku, ale ciężko było jej podchodzić z dystansem do kogoś, kogo zna całe swoje życie. Może to było elementem decydującym, może właśnie dlatego lord Niklas posłał akurat po niego, a nie jakąś jej koleżankę, dawną przyjaciółkę, czy kuzynkę. Może właśnie dlatego, że mu ufała i nie szukała powodów, by podważać jego słowa.
Wygięła lekko wargi w ramach powitania, choć uśmiech od przeszło roku pozostawał taki sam ― smutny i zgaszony, wyprany z wcześniejszej wesołości.
Całkiem przyjemny ― potaknęła, splatając dłonie ze sobą. Nie miała pojęcia, co ma z nimi zrobić. Początkowo nawet przyjrzała mu się z zaciekawieniem ― trochę czasu minęło od ostatniego spotkania ― ale pytanie o zdrowie znów zepchnęło ją w ciasne objęcia niepewności i ogólnego rozbicia.
Dziękuję, że pytasz ― odparła grzecznie. Odruchowo uwolniła dłoń, pociągnęła nerwowo za pasmo długich włosów. ― Ale powiedziałabym, że raczej bez zmian. Nadal źle sypiam, niezbyt dopisuje mi apetyt, spotkanie z magipsychiatrą też zdaje się, że nie przyniosło rezultatów ― westchnęła, uciszając oskarżycielski głosik w głowie, który zarzucał jej, że nie ma prawa oczekiwać poprawy po jednym spotkaniu. Zwłaszcza, że na drugie już się nie wybrała; skreśliła tylko oszczędny w tonie i słowach list w którym wyjaśniła, że nie będzie kontynuować spotkań.
Teraz miała dziwne wrażenie, że popełniła straszny błąd do którego wstyd jej było się przyznać.
Dla kogo dobre, dla tego dobre ― fuknęła, na krótki moment stając się znów sobą sprzed roku; może nieco pyskatą, może trochę zbyt charakterną. Zaraz jednak powróciły niewidzialne pęta ogólnego przygnębienia, z błękitnych oczu zniknęły emocje.
Corneliusie, jesteś czarodziejem światłym, obytym w towarzystwie i będącym na bieżąco ze wszystkimi nowinkami naszej nowej rzeczywistości ― zaczęła, siląc się na spokojny ton, nieco poważny, ale on, jako doświadczony słuchacz, mógł z łatwością wychwycić w nim słabo maskowany strach i mętną toń niepewności. ― I… pomyślałam… że może… że może mógłbyś mi przybliżyć nieco sylwetkę Mathieu Rosiera; zarysować ją lepiej niż robią to artykuły w gazetach. Nie chciałabym wchodzić w ten… ― długo szukała odpowiedniego słowa ― s o j u s z pozbawiona jakichkolwiek informacji.


Sad to see you go
Was sorta hopin' that you'd stay


Corinne Avery
Corinne Avery
Zawód : arystokratka
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
rumor, humor, huk, harmider
dzikie harce, rozhowory
huczą bory, dzikie stwory
leśne strachy idą w tan
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Dinham Bridge - Page 2 UDbNATz
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11472-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/t11474-piolun#355148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11477-skrytka-bankowa-nr-2505 https://www.morsmordre.net/t11478-corinne-rosier#355348
Re: Dinham Bridge [odnośnik]29.12.22 17:43
Nowe mody, krzewione zresztą przez czarodziejów mugolskiego pochodzenia (pisząc o tym propagandę, Cornelius sam zaczął wierzyć w zły wpływ niemagicznego świata - wygodnie było przypisać nowoczesności choćby własne błędy młodości i swobodę obyczajów) szerzyły się przed wojną w Anglii i z pewnością nadal zatruwały serca młodzieży - ale Ludlow Castle zawsze wydawało się Corneliusowi bastionem tradycji. Pozostały w nim zresztą przekonania nabyte we własnej młodości, wykształcone w poddańczym stosunku do Averych i utwierdzone groźbami dziadka i ojca, którzy zasłaniali się poglądami lordów tych ziem ilekroć karcili za coś młodszych Sallowów.
W każdym razie, nigdy nie wierzył, by panowie Ludlow pozwolili córkom zachłysnąć się marzeniem o niezależności, by rodzicielska miłość czy współczucie wzięły w nich górę nad interesami rodu. Nie wierzył, choć wiedział, że Niklas kocha Corinne.
Samemu też kochał Hersilię, chyba. A i tak wyda ją za najlepszego możliwego kandydata.
W świetle obecnego rozłożenia sił na mapie Anglii, Mathieu Rosier był najlepszym możliwym kandydatem - a Kent bezpiecznym miejscem. Fakt, zerwane zaręczyny arystokraty mogły budzić niepokój, ale najwyraźniej nie w Niklasie - czyż nie dowodziło to tylko, że Mathieu był rozchwytywanym kawalerem? Morgana Selwyn słynęła ze sprytu i pilnie musiała podbudować pozycję własnego rodu po tym, jak wyrwała władzę od nestora o zdradzieckich poglądach - to, że prędko próbowała zaręczyć Rosiera z panną z własnego rodu dowodziło jedynie, że jako pierwsza dostrzegła potencjał tego kawalera. Dalszych machinacji Cornelius nie był już świadomy - poza dziwnym spięciem pomiędzy lady Burke, lordem Black i lordem Rosier (o którym wiedział z "Czarownicy", samemu zajęty przemawianiem na uroczystości podczas której między trójką tak zawrzały emocje) nie znał kulis nieoficjalnej polityki matrymonialnej Rosierów i innych rodów. Więcej wiedział od ojca Corinne, ale Niklas nie mówił mu przecież wszystkiego.
Lady Avery wydawała się smutna i niepewna - widać to było gołym okiem, nawet bez legilimencji. W Ludlow nigdy nie sięgał po magię wyczuwania emocji, chyba, że na wyraźne życzenie panów zamku.
Jej słowa - szczere, przypominające o przyjaznym stosunku wykraczającym poza ramy etykiety - potwierdziły zresztą to, co widoczne gołym okiem.
-Myślisz, że dojdziesz do siebie do- ślubu -końca czerwca? - zagaił, zaalarmowany podejrzeniami Niklasa. Co, jeśli Corinne próbuje grać na czas?
Nie było mankamentu urody, którego nie zatuszowałby krem z posoki wili, ale w interesie rodziny (i zwykłej, ludzkiej przyzwoitości) leżało, by Corinne była w formie po ślubie.
Uśmiechnął się szerzej, cieplej, słysząc charakterną uwagę. Taka była dawna Corinne - nie był pewny, jak podeszliby do tego Rosierowie, ale sam cenił damy o silnym charakterze.
-To dobra partia. Najlepsza. Nie zostanie nestorem - nie po tym, jak został nim jego niespełna trzydziestoletni kuzyn. -ale pozycja Tristana Rosiera wyniosła na szczyt całą rodzinę, a sam Mathieu również udowodnił własne zasługi. - odpowiedział. -Dla twojego ojca to dobre wieści, a dla ciebie samej dobre perspektywy - ale jestem przekonany, że już ci to tłumaczył, prawda? - pozwolił sobie na żart, wiedząc, że nie będzie chętna słuchać jego moralizowania.
Wyprostował się mimowolnie, słysząc komplementy. Nie były potrzebne, ale niezmiennie łechtały dumę.
-A jakie informacje przybliżyły ci rodziny? - zagaił, bo pomimo obycia w świecie nie wiedział do końca, ile mówi się narzeczonym w aranżowanych małżeństwach. Rosierowie i Avery z pewnością wymieniali się jakimiś informacjami?
-Walczyłem u jego boku. - przyznał, przystając przy sadzawce. -Objął dowodzenie tamtej akcji. To zdolny czarodziej. Zdolny i odpowiedzialny.


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Dinham Bridge - Page 2 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Dinham Bridge [odnośnik]30.12.22 20:47
Tak. Nie. ― Zawahała się znowu, nerwowym gestem zaczesała kosmyk włosów za ucho. ― Może.
Trudno jej było cokolwiek w tej kwestii wyrokować; jednego dnia było lepiej, innego było gorzej, a ona czuła coraz większe zmęczenie i przygnębienie tymi huśtawkami i wiecznym niewyspaniem. Nie chciała zawieść ojca ― nawet, jeśli teraz czuła się przez niego zdradzona ― nie chciała ściągnąć na ród hańby jakimś nietaktem, czy innym błędem.
Ale nie mogę wypaść słabo, zdaję sobie z tego sprawę ― dodała po dłuższej chwili, jakby zamyślona. Ciemna tafla sadzawki falowała pod wpływem letniego wiatru, przyciągała jej spojrzenie jak magnes. ― Zrobię, co będzie trzeba, bez względu na samopoczucie ― uniosła lekko brodę, jakby sama sobie rzucała wyzwanie.
Przewróciła zabawnie oczami, słysząc lekki żart, nawet uniosła kącik ust w uśmiechu. Cornelius miał specyficzne poczucie humoru, ale lubiła je.
Ooo taaak ― potaknęła, przeciągając zabawnie zgłoski, podłapując lżejszy humor. ― Uświadomił mnie, jak nikt, tego możesz być pewien. Ale, skoro posłał aż po ciebie, to chyba kiwałam głową z niewystarczającym zaangażowaniem i go nie przekonałam.
Rozmawiała na ten temat z ojcem, potem jeszcze z bratem, maglował ją jeszcze wuj. Korzyść dla rodu, dobry sojusz, pewna inwestycja na niepewne czasy. Słyszała o tym już tyle razy, że na każde kolejne uświadamianie miała ochotę machnąć ręką i zamknąć się w pracowni alchemicznej. Wiedziała, ile leży na szali, ale też… jakoś nikt nie zadbał o to, by przedstawić jej zestaw ewentualnych korzyści z których będzie mogła bezpośrednio skorzystać. Owszem, wsparcie Averych leżało jej na sercu, oddałaby wiele za sprawę, ale jakaś egoistyczna część niej chciała wiedzieć, co ona będzie z tego mieć. Poza nowym nazwiskiem, obcym pałacem i jeszcze bardziej obcym intruzem osobnikiem u boku.
Mam wrażenie, że to wszystko dzieje się za szybko ― pożaliła się. ― Myślisz, że będę kolejną porzuconą zabawką, jak te wszystkie poprzednie kobiety? ― To chyba niepokoiło ją najbardziej. To, że nie będzie jej co zarzucić, a i tak przez lordowskie kaprysy cała wina spadnie na nią.
Niewiele ― burknęła. ― Wiesz, że przecież liczy się sprawa, nestor nie lubi, jak wściubiam nos w nie swój interes. Chociaż, gdyby ktoś mnie pytał o opinię, to jest jak najbardziej mój interes. ― Kopnęła z irytacją jakiś kamyk, ten z cichym pluskiem wpadł do sadzawki. Corinne uniosła głowę, rzuciła gniewne spojrzenie w stronę najbliższego kamiennego gargulca. Miała ochotę kogoś udusić.
W sumie, uznała po chwili, gniew jest lepszy niż apatia. Może to jest remedium na tę chorobę.
Wróciła do niego zaciekawionym spojrzeniem, kiedy wspomniał o jakiejś zbrojnej akcji. Wyglądało na to, że zdolności bojowe przemawiają do niej bardziej, niż zapewnienia o tym, że ma dobrą pozycję.
Zdolny i odpowiedzialny ― powtórzyła za nim. ― Ale czy wystarczająco silny? Jeśli… jeśli mam już kogoś poślubić, to nie chciałabym, żeby w pewnym momencie okazał się… słaby ― niemal się skrzywiła na dźwięk tego słowa. W Ludlow było prawie zakazane, a mimo to, sama ostatnimi czasy zachowywała się tak, jakby była właśnie słaba. Przez krótki moment poczuła obrzydzenie do samej siebie; wzdrygnęła się.


Sad to see you go
Was sorta hopin' that you'd stay


Corinne Avery
Corinne Avery
Zawód : arystokratka
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
rumor, humor, huk, harmider
dzikie harce, rozhowory
huczą bory, dzikie stwory
leśne strachy idą w tan
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Dinham Bridge - Page 2 UDbNATz
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11472-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/t11474-piolun#355148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11477-skrytka-bankowa-nr-2505 https://www.morsmordre.net/t11478-corinne-rosier#355348
Re: Dinham Bridge [odnośnik]31.12.22 7:09
-Twoja słabość zostanie odebrana jako słabość rodu. - przypomniał, łagodnie, ale bez owijania w bawełnę. Już to wiedziała, powinna to wiedzieć - ale czy zatroskany ojciec miał serce ująć powinność właśnie w takie słowa?
-Gdy byłem chłopcem, potknąłem się podczas zabawy i zbiłem ulubiony wazon babci. - zaczął nagle, patrząc gdzieś w dal. -Przyznałem się dziadkowi, a on ukarał mnie, surowo. - nie musieli wchodzić w szczegóły, wśród chłopców z jego sfer (i zapewne pośród jej braci i kuzynów) popularne były kary cielesne. Wiedziała o tym. -Ale nie za potknięcie ani za niezdarność. Nie za słabość ciała, nigdy nie byłem zwinny. - przeniósł spojrzenie na Corinne. -Za to, że miałem możliwość zrzucić winę na syna służącej i jej nie wykorzystałem. Nauczył mnie wykorzystywać każdą sytuację. - uśmiechnął się blado. -Najpierw czułem wstyd, ale tamten chłopiec jest teraz moim ochroniarzem. Wykorzystałem ziarno lojalności, ale potem nie okazywałem już słabości, nie przed dziadkiem. - czy zrozumiała? Widział, jak uniosła brodę, jak podniosła rękawicę. -Zrób wszystko, co konieczne, by nie okazywać przed nimi słabości, Corinne. Tu zawsze pozostanie bezpieczna przystań, miejsce, które możesz odwiedzić. Ojciec i uzdrowiciel, z którymi możesz się w zaufaniu skonsultować - ale zanim nie zaczną traktować cię jak rodziny, nie żony i synowej, bądź damą ze stali. Jest wojna, Rosierowie potrzebują silnych kobiet. - i nie wątpił, że to właśnie siła Averych i hrabstwa mogły zaważyć na decyzji o sojuszu. Dwa lata temu, gdy Mathieu zaręczał się w czasach pokoju, pozycja Shropshire była inna niż teraz - gdy było drugim najbezpieczniejszym po Kent (i County of London, ale to osobny przypadek) hrabstwem w kraju.
Roześmiał się.
-Nie bądź wobec niego taka surowa, Corinne. Znam Mathieu osobiście, może twój ojciec chciał ci dać możliwość do zaspokojenia ciekawości? - uśmiechnął się. Obydwoje wiedzieli, że nawet jeśli jej podejrzenia były słuszne - nie usłyszy potwierdzenia od Corneliusa.
Był przyjacielem jej rodziny, ale szczerość bywała wybiórcza. W pierwszej kolejności był ją winien Niklasowi.
-Zabawką? - syknął, całe rozbawienie ustąpiło. Spoważniał, zmarszczył lekko brwi. -Nawet tak nie myśl. - pouczył, jakby myśli mogły być równie niebezpieczne, co słowa.
Dla kogoś, kto je potrafił je czytać - były.
-Nie będziesz jedną ze szlachcianek, które adorował, ani byłą narzeczoną. Będziesz żoną i nie zapomnisz o tej pozycji, nigdy. Choćby traktował cię nieidealnie, będziesz trzymać głowę wysoko. I nikt cię nie porzuci, to zachwiałoby sojuszem rodów. - wiedziała to przecież, wszystko wiedziała. Może nawet lepiej, bardziej intuicyjnie od niego - on patrzył na sojusze rodów z perspektywy polityka, pasjonata historii magii. Ona wychowała się z tą wiedzą, w poczuciu obowiązku. Zaniepokoiło go, że odzywają się w niej kompleksy i niepewność. Zwłaszcza, że pierwsza narzeczona Mathieu została zdrajczynią krwi, a panna z którą połączyła go "Czarownica" (pomimo całego szacunku, jakim darzył lady Burke Cornelius) była może i charyzmatyczna, ale mniej urodziwa od lady Avery i zgodnie z tradycją własnej rodziny kultywowała niekonwencjonalne dla młodej damy zainteresowania.
-To twój obowiązek. - przypomniał łagodnie Corinne, gdy wspomniała o swoim interesie. -Drzewo niesmagane wiatrem nie wyrasta silne i zdrowe. - zacytował maksymę własnej rodziny, być może nieco cynicznie. On ożenił się z miłości (choć tłumaczył sobie, że Vanity byli pragmatycznym sojuszem), w młodości ojciec nie wyegzekwował od niego obowiązku, choć obecnie był zadowolony z jego wyboru. -Może ten ślub dobrze ci zrobi. - chyba próbował zabrzmieć zachęcająco.
Zadowoliło go za to kolejne pytanie. Bardzo. Uśmiechnął się lisio, z dumą. Tak powinna myśleć nieokazująca słabości lady Rosier.
-Jest. To on wykazał się na pojedynku, a po wszystkim nie dbał nawet o leczenie. Walczyliśmy w kanałach, z rebeliantami, Mathieu znalazł to miejsce i zadbał z nami o bezpieczeństwo miasta. Wiem, że walczył w Warwick podczas ciężkiej bitwy, że niestraszna mu ani mugolska broń ani magia. Jest zdeterminowany i waleczny, choć resztę jego charakteru ocenisz sama.


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Dinham Bridge - Page 2 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Dinham Bridge [odnośnik]01.01.23 13:23
Bądź damą ze stali.
Corinne westchnęła w duchu, znów zahaczyła spojrzeniem o sadzawkę. Nie była pewna, czy jeszcze potrafi. Od przeszło roku była jak chorągiewka na wietrze ― raz wydawało jej się, że wszystko jest w porządku, a nie minęła chwila i wrażenie było zgoła odmienne. Nawet teraz łatwo było to dostrzec, to jak się wahała, jak potrafiła w jednej chwili zirytować się samą sobą i swoją słabością, a w drugiej nerwowo pociągnąć pasmo włosów i wątpić we wszystko, co znane.
Przez moment sama nie wiedziała, czego od niego oczekuje. Poklepania po pleckach, kopa w tylną część ciała, reprymendy, zachęty.
Chyba wszystkiego na raz.
Jest to pewna opcja ― stwierdziła zamyślona; trudno było odmówić mu racji. W ten sposób korzystały obie strony: ojciec, bo wiedział, że nie nasłucha się bzdur i ona, bo… nie nasłucha się bzdur. Fascynujące odkrycie zbiło ją po raz kolejny z tropu.
Szkoda, że nie wiem, o co pytać. Tak dokładnie. Słyszałam, że zajmuje się smokami, ale w tej materii chyba mi nie pomożesz ― westchnęła.
Obrzuciła sadzawkę uważniejszym spojrzeniem, przytomniejszym. Od kiedy umarła matka, sadzawka była jej kotwicą. Była miejscem do którego chodziła wspominać, która stała się naczyniem wszystkich wspomnień. I gdzieś w głębi ducha zaczynała się zastanawiać, czy czasem nie powinna pozbyć się tych koneksji z przeszłością. Może nie tak całkiem ― nie zapomni przecież o własnej rodzicielce ― ale… może powinna przestać tu przychodzić? Albo poprosić kogoś o to, by ją zasypał? I tak nie była nikomu potrzebna. Może to uwolniłoby ją od tego uczucia smutku i zwątpienia, które ciągnęło ją na dno.
Mimowolnie wyprostowała plecy, kiedy usłyszała jego syknięcie; brzmiał, jak rasowa żmija.
Tak, pozycja żony wiele zmieniała, fakt, że pochodziła z Averych też miał swoje znaczenie. Nestor nie puściłby płazem pogwałcenia zapisów umowy i powinna o tym pamiętać; nie fantazjować o rzeczach, które przytrafiały się zazwyczaj klasie średniej. Ostatnio przeczytała chyba zbyt dużo romansów i jej wyobrażenia o małżeństwie nabrały bardzo dziwnych i niepokojących kształtów.
Dobrze, że mogła polegać na Corneliusie.
Możliwe. Może zmiana otoczenia też swoje wniesie ― stwierdziła filozoficznym tonem; zaplotła dłonie za plecami i spacerowym krokiem ruszyła dalej; bliska obecność sadzawki zaczęła ją drażnić. ― Ludlow jest przesiąknięte wspomnieniami o mojej matce, gdzie nie spojrzę, tam ją widzę. Mam wrażenie, że ta choroba jest związana też z miejscem; że nie uwolnię się z kajdan wiecznej melancholii, póki coś się faktycznie nie zmieni. A małżeństwo ― w jej ton wkradła się żartobliwa nuta; obejrzała się na niego przez ramię ― to idealna pora na zmiany, prawda? Swoją drogą, wybacz moją opieszałość, ale wszystkiego najlepszego z okazji twojego własnego ślubu, Corneliusie. Planowałam posłać ci sowę z gratulacjami, ale nie mogłam się zebrać; początkiem czerwca znów opadłam z sił.
Minęli kolejną rzeźbę ― paskudnego gargulca ― Corinne mimowolnie przeciągnęła palcami po zimnym kamieniu. Był chropowaty i lekko śliski, spragniony słońca po ostatniej ulewie.
Stłumiła cisnące się na usta stwierdzenie, że ignorowanie ran nie jest wcale takie rozsądne; nie znała sytuacji, może obrażenia faktycznie nie wymagały interwencji. A może ktoś tu był po prostu zbyt uparty i zapatrzony w cel. Przekona się o tym prędzej, czy później.
Dobrze. ― Skinęła głową. ― To chciałam usłyszeć.
Przez chwilę spacerowali w milczeniu, ale nie była to cisza ciążąca, zła. Bardziej naturalna przerwa pomiędzy tematami dyskusji, moment na docenienie tego, jak ładnie ― choć surowo ― wygląda o tej porze teren wokół zamku. Corinne złapała się na myśli, że będzie jej trochę tego brakować. Mglistych poranków, gwizdków myśliwskich i niskich sklepień.
Przez ostatni rok nie uczestniczyłam zbytnio w życiu ― stwierdziła spokojnie ― są wydarzenia, które umknęły mojej uwadze, zapewne jest ich całkiem sporo. Nie chciałabym wyjść na niedoedukowaną w nowym środowisku, Corneliusie, czy mógłbyś mi streścić najważniejsze momenty? ― poprosiła, na poważnie biorąc sobie jego słowa o tym, by nie okazywać słabości.


Sad to see you go
Was sorta hopin' that you'd stay


Corinne Avery
Corinne Avery
Zawód : arystokratka
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
rumor, humor, huk, harmider
dzikie harce, rozhowory
huczą bory, dzikie stwory
leśne strachy idą w tan
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Dinham Bridge - Page 2 UDbNATz
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11472-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/t11474-piolun#355148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11477-skrytka-bankowa-nr-2505 https://www.morsmordre.net/t11478-corinne-rosier#355348
Re: Dinham Bridge [odnośnik]02.01.23 0:44
Pokręcił głową, roześmiał się krótko.
-Nie, na smokach się nie znam. - ani na trollach ani na wilkołakach ani nawet na jeleniach i innych istotach, na które tradycyjnie polowali wasalowie Averych. Może gdyby jego rodzina mieszkała w Shropshire krócej, musiałby zostać wychowany na kogoś silnego, wkupić się w zasługi lordów jako łowca - ale na szczęście, przodkowie zapracowali na to, by był mu potrzebny jedynie srebrny język.
-Mężczyzny nie definiuje jego praca. Rezerwat jest rodowy, mogę ci jedynie doradzić, byś zorientowała się, czy to jego prawdziwa pasja czy rodzinny obowiązek. - zauważył z lekką nutą hipokryzji, bowiem sam  nieustannie odgrywał rolę związaną z własną pracą. Słowa, kłamstwa, emocje, sekrety, to wszystko splatało się z tkaną propagandą. A legilimencja, jego prawdziwa pasja, skrycie pomagała mu w karierze politycznej, w wyczuciu nastroju każdego rozmówcy.
Nastrój Corinne niespodziewanie (choć czy aby na pewno nie mógł tego przewidzieć?) zmienił się zaś na melancholijny.
Zawahał się - żałoba była niewygodnym tematem, jednym z niewielu, w których czuł się niepewnie. Własnych strat jeszcze nie przepracował.
-Na pewno byłaby z ciebie dumna. - zauważył łagodnie, choć Corinne nie doprowadziła przecież do tego małżeństwa sama. Niemniej, prowadziła się dobrze, wyrosła na piękną pannę, jej obyczaje z pewnością dopomogły Averym w wynegocjowaniu tej umowy.
-Prawda. A Ludlow zawsze tu będzie, twoja rodzina też. - uśmiechnął się blado. Sojusz miał związać dwie rodziny, dwa hrabstwa - wizyty Corinne w domu, byleby nie podejrzanie częste, jedynie go umocnią.
-Tym bardziej cieszę się, że siły wróciły. - uspokoił ją. -I dziękuję. - lord nestor był na weselu, a ciepłe słowa Corinne świadczyły o tym, że chyba nie bawił się źle. -Jesteśmy bardzo szczęśliwi, a w tradycji i pragmatycznych układach tkwi wiekowa mądrość. - uraczył Corinne frazesem (choć we własnym przypadku - prawdziwym!), usiłując zasiać w niej ziarno optymizmu. Samemu długo opierał się tradycji, ale wreszcie mógł wygłaszać podobne opinie z perspektywy żonatego czarodzieja.
Cisza, która zapadła, była naturalniejsza niż na początku rozmowy. Corinne zdawała się nieco uspokoić, a Cornelius zastanawiał się, na jak długo utrzyma się jej optymistyczny nastrój. Gdyby skutecznie pokrzepił dziewczynę, zyskałby wdzięczność jej ojca, ale... chyba troszczył się też o nią tak po prostu. I mimowolnie, wiedząc, że nie może wypowiedzieć tych myśli na głos - zastanawiał, czy Niklas nie pośpieszył się zanadto z tymi zaręczynami.
Prośba młodej damy odpędziła na chwilę troski, od razu wprawiając go w dobry humor. Choć do Bezksiężycowej Nocy jedynie siedział za biurkiem, od roku uwielbiał opowiadać o wojennych doświadczeniach i politycznych przemianach.
-Ostatnie półrocze było dla nas pasmem sukcesów - w styczniu zdławiliśmy opór w Staffordshire - choć wpływy Greengrassów i Zakonu ostatecznie nie upadły, ale zachował to dla siebie. -A w marcu przywróciliśmy czarodziejom trzy hrabstwa, które do tej pory znajdowały się całkowicie w rękach mugoli. Nie będę cię zanudzał drastycznymi szczegółami, Corinne, ale ich konspiracje mające na celu wybicie wszystkich czarodziejów sięgały daleko i trwały od lat. Twój narzeczony brał udział w każdym z ważniejszych momentów tej wojny, a na uroczystościach pierwszego kwietnia został odznaczony za swoje zasługi. Ustabilizowanie sytuacji w Kent to również zasługa jego i nestora. Po Tristanie jest najważniejszym i najzdolniejszym Rosierem, a i na tle innych wolnych szlachciców w kraju wybija się zasługami i pozycją. Pomimo imperatywu do walki, wielu młodych ludzi wspiera tą wojnę z własnych pałaców - rzecz jasna, nie lordowie Avery, którzy zawsze walczyli w obronie konserwatywnych ideałów, nie wahając się przed przelewaniem krwi. Wiele rodzin miało jednak mniej... wojownicze tradycje. - a Mathieu jest wszędzie. Nie będę mamił ci oczu, Corinne, wojna jest niebezpieczna - ale to potężny czarodziej, który do tej pory był w stanie o siebie zadbać, a nawet w najgorszym wypadku lepiej jest być wdową po bohaterze niż żoną tchórza. - monolog o sprawach kraju znów poniósł go w kierunku Rosiera. Sallow splótł wiadomości polityczne z sylwetką narzeczonego Corinne, zdając sobie sprawę, że ślub pchnie tą ptaszynę bliżej wojny. W Kent będzie równie bezpieczna jak w Ludlow, ale choćby za sprawą pozycji Rosierów u boku Czarnego Pana - zarazem znajdzie się w centrum wydarzeń.


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Dinham Bridge - Page 2 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Dinham Bridge [odnośnik]02.01.23 22:01
Cień uśmiechu przemknął przez jej twarz. Czy aby na pewno matka byłaby z niej dumna? Widząc, jak słaba była teraz, jak często zdarzały jej się momenty zwątpienia we wszystko i wszystkich? Miała co do tego mieszane uczucia, ale znów ― słowa Corneliusa pokrywały się z tym, co powtarzał jej Elias, co z rzadka mówił ojciec. Musiał więc mieć rację, musiała w końcu przyjąć to do wiadomości; przekuć komplement w odłamek lśniącej zbroi lub broni. Przecież wiedziała, jak wiele potrafią zmienić słowa wypowiedziane w odpowiednim czasie przez odpowiednie osoby.
Miała ochotę na wyrażenie płonnej nadziei, by i jej małżeństwo okazało się szczęśliwe, ale oszczędziła mu kolejnych dziewczęcych fantazji. Gdyby ufała mu odrobinę mniej, być może zaczęłaby się doszukiwać tutaj sumiennie prowadzonej narracji, która miała ją nastawić jednoznacznie pozytywnie do przeprowadzi do Kent. Ale Corinne nie miała powodów by doszukiwać się umiejętnie prowadzonej perswazji, a przynajmniej nie miała powodów i ochoty, by jej szukać.
Przecież ojciec nie robił jej tego na złość, musiała porzucić takie myślenie. Prędzej czy później i tak musiałaby kogoś poślubić, pozostanie starą panną nie wchodziło w grę (cokolwiek sobie myślała jeszcze pół godziny temu). A jeśli już miała zająć miejsce u czyjegoś boku ― lepiej, by był to człowiek silny, z sercem po właściwej stronie.
I wyglądało na to, że Mathieu Rosier właśnie wpisywał się w ten wzorzec.
Uśmiechnęła się dumnie, słysząc o sukcesach, czując się prawie tak, jakby osiągnięcia były jej własnymi. Każda dobra wiadomość na tej paskudnej wojnie była przez nią wyczekiwana z prawdziwym utęsknieniem.
Aż trzy? ― spytała, nie kryjąc niedowierzania. To przecież olbrzymi sukces! Tyle zabezpieczonej ziemi, tylu czarodziejów uratowanych… ― To wspaniałe wieści, naprawdę. Mam szczerą nadzieję, że pasmo sukcesów będzie się ciągnąć już do samego końca. ― Wzdrygnęła się mimowolnie na myśl o mugolach, o tym, do czego są zdolni w swojej nienawiści. Powinni się ich wszystkich pozbyć, wyrżnąć, jak plagę szkodników.
Twoje słowa kreują go na bohatera wojennego, ale skoro został odznaczony, to nie może być w nich grama fałszu ― stwierdziła poważnie, okręciła sobie jasne pasmo wokół palca. W istocie, Rosier nie potrzebował słabej żony. I chyba po raz pierwszy od obwieszczenia jej tej wiadomości czuła motywację, by faktycznie być silną. Jak to zgrabnie ujął Cornelius ― damą ze stali.
Nie posuwajmy się do czarnych scenariuszy, Corneliusie. W tej jednej kwestii wolałabym pozostać niepoprawną optymistką i gorąco liczyć na to, że wszyscy, którzy są mi bliscy, wyjdą cało z walki o słuszność naszych racji i dostąpią możliwości przeżycia pozostałych lat w nowym, lepszym świecie.
Byli już prawie w połowie ścieżki okrążającej zamek, jej nastrój wydawał się być stabilny, a podejście do aranżowanego małżeństwa uległo znacznej poprawie, Cornelius mógł więc odnotować częściowy sukces na swoim koncie. Myśli Corinne znów rozlały się w różnych kierunkach, dotykając interesujących ją tematów. Powierzchownie przejrzała więc w pamięci spis roślin, którymi planowała się jeszcze dziś zająć w ramach szeroko pojętej pracy nad sobą, przelotnie pomyślała o wizycie w pracowni alchemicznej, a w najskrytszej tajemnicy przypomniała sobie także o planach by udać się do Ironbridge, pooglądać brata przy pracy.
Byłeś kiedyś w Ironbridge, Corneliusie? ― zagaiła nagle, całkiem wesołym tonem. ― Może to nie Smocze Ogrody, ale wzorzec wydaje się podobny. No i pomijając pewien malutki szkopuł w postaci mojej płci, przez co nie mogę pracować z trollami. ― Ściągnęła usta w dzióbek, oburzona. W każdym razie nie oficjalnie. ― Jeśli smoki to jego pasja, to być może dogadamy się na tym polu. Wszak i troll i smok to magiczne stworzenie. Od czegoś trzeba zacząć. ― Nie wiedziała, czy bardziej próbuje przekonać do tego siebie, czy jego.
Przyznam ci szczerze, że czuję się lepiej. Wizja, która dzisiejszego ranka wydawała mi się apokalipsą teraz nie wygląda aż tak źle. ― Uśmiechnęła się do niego. ― Dziękuję. ― Przeszła jeszcze parę kroków, nim zawahała się i przystanęła. ― Tylko nie mów mojemu ojcu, że poszło ci ze mną tak szybko ― poprosiła słodko, usiłując zagrać urokliwą i niewinną niewiastę. ― Powiedzmy, że przekonałeś mnie o słuszności tej decyzji dopiero pod bramą, a nie w połowie drogi.


Sad to see you go
Was sorta hopin' that you'd stay


Corinne Avery
Corinne Avery
Zawód : arystokratka
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
rumor, humor, huk, harmider
dzikie harce, rozhowory
huczą bory, dzikie stwory
leśne strachy idą w tan
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Dinham Bridge - Page 2 UDbNATz
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11472-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/t11474-piolun#355148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11477-skrytka-bankowa-nr-2505 https://www.morsmordre.net/t11478-corinne-rosier#355348
Re: Dinham Bridge [odnośnik]03.01.23 23:08
Zauważył, jak Corinne rozluźnia nieco spięte ramiona, jak uśmiecha się odrobinę szerzej niż podczas kurtuazyjnego powitania. Poczuł ulgę - w teorii wiedział, jak rozmawiać z każdym, ale w praktyce nigdy nie musiał namawiać młodych panien do zamążpójścia. Kobietami, zwłaszcza w tym wieku, kierowało mnóstwo sprzecznych emocji. Musiał uważać, nie chciał nadepnąć na żaden odcisk, doprowadzić do wybuchu nieprzewidywalnych uczuć. Na szczęście, Corinne zdawała się odprężyć i nawet słuchała o polityce z żywym zainteresowaniem.
Doskonale. Może i Cornelius nie znał dobrze Mathieu, może i widział jak Rosier z zimną krwią rani rebelianta i sięga po czarną magię (to zaleta, prawda?), ale jego zasługi wojenne były niepodważalne i zdawały się równoważyć wszystkie niewiadome. Przynajmniej w jego oczach, a i Corinne chyba zaczęła podzielać jego zdanie.
-I zarazem jedyne trzy, nad którymi nie miał pieczy żaden magiczny ród. Teraz pozostaje nam jedynie - -zdławić opór w hrabstwach pod władzą zdrajców. - Longbottomowie, Prewettowie i inni byli solą w oku, to na ich ziemiach rósł w siłę Zakon Feniksa. Corinne nie wiedziała, że doniesienia o śmierci poszukiwanych Zakonników były jedynie propagandą i nie zamierzał jej uświadamiać. Im mniej wie, tym lepiej będzie spała.
-Jest bohaterem wojennym. - doprecyzował, ze szczerym zapałem. Mathieu publicznie otrzymał medale - jeden ten sam co Cornelius, drugi jeszcze wyższy stopniem. Podkreślając powagę jego odznaczeń, dbał zarazem o to, by z szacunkiem podchodzono do jego własnych.
Kiwnął głową z usatysfakcjonowanym uśmiechem, gdy poprosiła o optymizm. Sprytny zabieg retoryczny, zasianie w niej wątpliwości o przyszłość męża i pozycję wdowy - a już wydawała się lepiej nastrojona do małżeństwa, pełna optymizmu odnośnie losu własnych bliskich. Doskonale. Taka była jej rola - miała być optymistyczna, ale zarazem poważna. Stalowa, ale kobieca. Miała być silną ostoją dla swojego męża, a zarazem wpisać się w rodzinę Rosierów i nie przyćmić samego Mathieu. Po namyśle Cornelius musiał przyznać, że rola damy i żony jest wymagająca - ale Corinne przygotowywano do tego od dzieciństwa. Może i śmierć matki nieco ją osłabiła, ale nic nie mogło jej złamać, była lady Avery. Córką swojego ojca, wnuczką panów, którzy stalową ręką rządzili Shropshire, których polityka wyprzedziła Anglię o całe wieki. Nienawidzili mugoli jeszcze zanim inne rody były na to gotowe, wykorzeniali odmieńców i słabości. Nie mogła być słaba, tak jak on nie mógł być słaby. Może kiedyś jej o tym opowie - o tym, jak to było bać się lasu i potykać o własne nogi, gdy inni chłopcy uczyli się oprawiać upolowane zwierzęta.
Kiedyś. Tamte wspomnienia bolały.
-Oczywiście. - odpowiedział z uśmiechem, starając się wpisać w jej entuzjazm - choć wcale nie wspominał Ironbridge lepiej niż polowań. Wolał rozmawiać z ludźmi niż z trollami. Ojciec załatwił tam za to pracę Dirkowi, jego obecnemu ochroniarzowi - na tamte trudne miesiące po tym, gdy Doge'a wywalono z policji za zakatowanie mugola. Mugola, do którego doprowadził go Cornelius, rozumiejący potrzebę męskiej zemsty. Na szczęście Averym nigdy nie przeszkadzały takie... zapędy.
-Może znajdziecie wspólny język. - przytaknął, rad, że Corinne interesuje się magicznymi stworzeniami bardziej od niego. Obchodziło go jedynie, jak wykorzystać je do propagandy - smoki bywały pod tym kątem wdzięczniejsze niż trolle.
Wreszcie powiedziała, że czuje się lepiej, a on aż się rozpromienił.
Zadanie wykonane.
-Ogromnie mnie to cieszy, Corinne. Pamiętaj, że rodzina pragnie twojego dobra. - zapewnił dziewczynę z ciepłym uśmiechem. -I dba o nie, aranżując dla Ciebie jak najlepsze małżeństwo. W Anglii jest wielu arystokratów, ale niewielu bohaterów wojennych. - przypomniał dziewczynie. -Ależ nie ma za co. Jestem bliżej Londynu i wojny niż ty, zawsze chętnie podzielę się - odpowiednio przedstawionymi w narracji -doświadczeniami. - poprawił mankiety i ruszył z Corinne w kierunku zamku. Przystanął, gdy się zatrzymała, a potem roześmiał - ciepło, szczerze.
-Jak sobie życzysz. Zostaniesz z nami chwilę na herbacie? - miał dziś jeszcze porozmawiać z jej ojcem - niektóre kwestie nie będą wdzięczne dla kobiecych uszu, ale Corinne z pewnością poczuje się jeszcze lepiej, gdy spędzi z nimi trochę czasu. A Niklas zobaczy na własne oczy, jak pozytywnie Cornelius nastroił jego córkę.


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Dinham Bridge - Page 2 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Dinham Bridge [odnośnik]04.01.23 15:51
Czasami zapominała o tym, kim jest, z jakiego rodu się wywodzi. Świadomość tego, jaka natura leży w jej rodzinie była dla niej czymś oczywistym, odziedziczone przekonania i zakorzenione w niej poglądy zdawały się jedynymi właściwymi, dlatego na co dzień nie poświęcała im specjalnej uwagi, traktowała, jak coś pewnego. I w zasadzie jedyną rzeczą, na której musiała się skupić, która musiała odpowiednio wywołać było właśnie to podejście ze stali. Nie miała do tej pory zbyt wielu okazji, by je pokazać, a pierwszą poważną próbą była śmierć matki. Corinne miała wrażenie, że zawiodła w tej próbie, że nie okazała się dość twarda, a miękka, podatna na ból. Życie doświadczyło ją w tej kwestii, sprawiło, że na przeszło rok straciła grunt pod nogami i dopiero teraz ― powoli, pomału ― zaczynała prostować plecy, zaglądać śmielej w przyszłość.
I z nadzieją liczyła na to, że owe podejście ze stali pojawi się u niej prędzej niż później. Wyglądało na to, że będzie jej potrzebne już niedługo.
Teraz już pamiętam ― zapewniła z uśmiechem. ― Gdyby mój drogi ojciec miał dar do splatania słów, pewnie nigdy bym o tym nie zapomniała ― stwierdziła filozoficznym tonem, wcale zresztą nie odbiegając od rzeczywistości. Niklas miał wiele talentów, ale na pewno wśród nich nie leżała zabawa słowami. Mówił prosto, konkretnie, jakby był żołnierzem nawykłym do zdawania zwięzłych raportów; człowiekiem ze stali.
Nawet nie wiedziała, jak zmienił się wyraz jej oczu, kiedy w końcu to do niej dotarło.
Uśmiech poszerzył się, kiedy udało jej się go rozbawić. Corinne odkryła, że lubi, kiedy ludzie w jej towarzystwie mają dobry humor.
Z miłą chęcią ― zgodziła się radośnie, nawet nie podejrzewając, że zaproszenie ― jak każde słowo Corneliusa ― ma drugie dno.
Przeszli kawałek wydeptaną ścieżką, potem okrążyli starą basztę, a Corinne zaczęła skakać po różnych tematach. Podpytała o sytuację w Londynie, uraczyła towarzysza opowieścią o nieposłusznym zamkowym psidwaku, poskarżyła się na Eliasa i jego braterskie zaczepki, znów wróciła tematem do Londynu, tym razem pytając o to, jak właściwie pracuje się w Ministerstwie. Nie chciała znać szczegółów, nigdy by go nie prosiła o nic takiego, ale była ciekawa tego, jak właściwie wygląda codzienność czarodziejów i czarownic pracujących dla Ministra.
Kiedy w końcu stanęli pod główną bramą zamku, Corinne uznała, że bywają momenty w których czas mija jej zdecydowanie zbyt szybko.
No dobrze ― podsumowała w końcu, wygładzając fałdkę tkaniny na brzuchu. Znowu schudła? ― Druga prośba, Corneliusie. Ale ostatnia! ― zastrzegła zaraz, wciąż rozbawiona. ― Chciałabym, żebyś mnie odwiedził, kiedy ślubna zawierucha ucichnie. W Kent, na obczyźnie. Terminu jednak nie jestem w stanie podać, nie wiem, jak ułoży się sytuacja, więc pozwolę sobie do ciebie napisać i liczyć na to, że i ty nie będziesz wtedy pochłonięty ważkimi sprawami.
Spojrzała w stronę starej warowni, odetchnęła głębiej.
A teraz chodźmy, ojciec nie lubi czekać. Zimnej herbaty też nie lubi.

/zt x2 :innocent:


Sad to see you go
Was sorta hopin' that you'd stay


Corinne Avery
Corinne Avery
Zawód : arystokratka
Wiek : 21
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
rumor, humor, huk, harmider
dzikie harce, rozhowory
huczą bory, dzikie stwory
leśne strachy idą w tan
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Dinham Bridge - Page 2 UDbNATz
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11472-corinne-rosier https://www.morsmordre.net/t11474-piolun#355148 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11477-skrytka-bankowa-nr-2505 https://www.morsmordre.net/t11478-corinne-rosier#355348
Re: Dinham Bridge [odnośnik]05.12.23 19:10
14 sierpnia, poranek

Kochał Londyn, miasto kojarzyło mi się z wolnością i samodzielnością i karierą, ale to Shropshire było domem. To tutaj mieszkali ludzie, którzy pamiętali mnie z czasów zanim zaczął zakładać kolejne maski. Oczyszczona stolica była jednym z najbezpieczniejszych miejsc w kraju, ale kilka miesięcy intensywnego wysiłku sprawiło, że i w Shropshire żyło się komfortowo. Lordowie Avery, od wieków wrogo nastawieni do mugoli, pozbyli się większości ze swoich ziem. W zimie zainicjowałem czystkę komórki rebeliantów nad rzeką Severn, a potem kolejne i kolejne. Wzgórza Shropshire rozjaśniły się ogniem i spłynęły krwią, ale wytępienie pasożytów było konieczne—i w to wierzono tu od wieków, ale Czarny Pan pierwszy raz od dawna dał szansę na wcielenie tych idei w życie. Lochy Ludlow zapełniły się, a wiosna przyniosła cykl mów propagandowych, odrodzenie jarmarków i ogólną stabilizację w kraju.
Do niedawna sądziłem, że teraz naszym największym problemem będzie tajemnica lasów w Wenlock Edge i propagandowe wytłumaczenie śmierci tamtego mężczyzny oraz zniknięć wieśniaków. Po Festiwalu mieliśmy na spokojnie przeszukać las... Po Festiwalu... nic nie miało tak wyglądać...
Widziałem ze wzgórz łunę pożaru, niosącą siwy dym i przykre wspomnienia śmierci Solasa. To je niosłem ze sobą, gdy po nieprzespanej nocy wybrałem się w podróż do Ludlow, nerwowo wypatrując murów zamku zza Dinham Bridge. Teleportowaliśmy się z Dirkiem pod most, ale dopiero krok na odpowiednim kamieniu odsłonił dwór w całej okazałości—nie spalony, nie skruszały, wciąż stojący na swoim miejscu. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, jak wielki ciężar spada mi z piersi, jak kleszcze wzruszenia chwytają mnie za gardło—ale nie pozwoliłem sobie na ulgę, nie dopóki nie kazałem skrzatowi domowemu zapowiedzieć pana Sallowa do lorda Harlana. Stworzenie odeszło posłusznie, a nie szukałoby przecież arystokraty, który nie żył. Wziąłem kilka głębokich wdechów, bardziej roztrzęsionych niż się spodziewałem. Solas i ogień pochłaniający wszystko na swojej drodze, Harlan i Noc Meteorytów. Mina Elviry, gdy teleportowałem się sprzed jej twarzy. Bezsilność w obliczu małżeńskiej przysięgi, bo obiecałem Valerie ją chronić, ale nie mogłem przed walącym się niebem. Upokarzająca świadomość, że to skrzat wyciągnął mnie z płonącego lasu, zdolny obejść teleportacyjne bariery w Londynie - zwykły skrzat!
I Harlan, niepewność wobec losu Harlana, człowieka, którego ze względu na różnicę urodzenia nie śmiałbym nazwać bratem, ale zarazem jedynego brata, który mi pozostał.
Co robił w zeszłą noc, gdy ewakuowałem się z Londynu? Czy obserwował z jednej z baszt jak płonie jego hrabstwo? Czy liczył już straty i koszty, czy też skala katastrofy przerosła nawet jego wyliczenia?
Z poszarzałą twarzą czekałem na dziedzińcu, śpiący i zmartwiony. Iskra życia powróciła do mojego spojrzenia dopiero, gdy zobaczyłem znajomą sylwetkę przyjaciela - smukły i blady Harlan o orlim nosie i ciemnych włosach doskonale pasowałby do rodu Kruka, ale z jakiegoś powodu pozostał Wężem.
-Jestem. - powiedziałem po prostu zamiast powitania, bo choć służyłem i Śmierciożercom i Ministrowi, to od wieków Sallowowie byli przy Averych zawsze gdy ci potrzebowali pomocy. Dziś byłem tutaj, zamiast z własną żoną, w pierwszych promieniach szarego poranka. Słońce zdawało się być skryte za chmurą pyłu, a może dymu. Postąpiłem o kilka kroków, niepewny czy w tej wyjątkowej sytuacji może uścisnąć przyjaciela za ramiona - jak za dawnych lat, gdy lordowski tytuł bladł wobec dziecięcych zabaw - ale zanim zdążyłem rozwikłać ten dylemat, kątem oka dostrzegłem trolla strzegącego dziedzińca. Stał jakoś dziwnie, jakby tępo, a potem spojrzał w stronę Harlana i powietrze rozdarł ryk.


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.



Ostatnio zmieniony przez Cornelius Sallow dnia 01.02.24 13:55, w całości zmieniany 2 razy
Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Dinham Bridge - Page 2 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Dinham Bridge [odnośnik]06.12.23 17:07
Ostatnia noc splamiła moje ziemie; glebę pokrył popiół, powietrze wypełnił gryzący zapach dymu i palonego ciała. Shropshire raz jeszcze spłynęło krwią, choć tym razem nie należała ona do brudnych rebeliantów i mugolaków, a do cywili. Do ludzi, za których w pewien sposób czułem się odpowiedzialny jako jeden z lordów; do starych, czystokrwistych rodzin, do nowych jednostek wspomagających nasze działania i czynnie użyczających różdżek w walkach. Do czarownic i dzieci, które należało chronić przed splugawieniem ideą mieszania się z mugolami i przed samymi mugolami.
Tajemnicza kometa okazała się naszym wrogiem i nikt, nawet najlepiej opłacane stowarzyszenia astronomów, nie przewidział tego, co się stanie.
Ludlow, jak mi się wydawało, nie oberwało zbyt mocno; odłamek meteorytu spadł w bezpośredniej okolicy zamku, wyrył w ziemi krater, a fala uderzeniowa zbiła większość szyb w północnym skrzydle i wybiła dziurę w dachu starej baszty, dobitnie ukazując nam tym samym słabe punkty naszej warowni. Raporty napływały do nas całą noc ― niesione sową czy bezpośrednim posłańcem w postaci czarodzieja ― obrazując powoli skalę zniszczeń. Samonotujące pióro dopisywało kolejne straty w ludziach, na podstawie nazw miast i opisu zniszczeń szacowałem wstępne straty i koszty, jakie przyjdzie nam ponieść by choć częściowo naprawić to, co w proch obrócił żywioł.
Utknęliśmy z Juliusem w salonie rycerskim; stoły pokryły liczne mapy okolic, miast i całego hrabstwa, rzeki krótkich notatek i listów wypełniły puste przestrzenie niektórych blatów. Sytuacja prezentowała się beznadziejnie, a każda kolejna informacja była gorsza od poprzedniej. Pożary, powodzie, z powierzchni ziemi zniknęło nawet całe miasto. Nie zmrużyłem oka choćby na sekundę, na bieżąco starając się układać plan pod sytuację i studzić gniew nestora. Choćby chciał, gwiazdom wojny nie wypowie.
W trakcie dyskusji nad planem masowych pochówków i duszenia potencjalnej epidemii w zarodku, nadeszła wiadomość o kolejnej wizycie. Nazwisko wasala zdołało oderwać mnie od pracy i wywabić na dziedziniec, gdzie zaczerpnąłem nieco powietrza o dyskusyjnym poziomie świeżości. Świt, szary i mdły, wkradł się między cienie, rozwiewał ostatki zeszłej nocy. Pył, który spadł z nieba wraz z meteorytem skrzył się w pierwszych promieniach słabego słońca, migotał hipotyzująco i budził mój głęboki niepokój. Pokrył większą część dziedzińca i kawałek murów; odnotowałem w pamięci by wysłać tu skrzata. Musiał zrobić z tym porządek nim którakolwiek dama odważy się wyściubić nos z salonu Maude.
Widok zmartwionego, bladego, ale żywego przyjaciela był niespodziewanym pocieszeniem; jego obecność przyjąłem z ulgą, gotowość do działania, skromne, ale jakże wymowne “jestem” skwitowałem krótkim uśmiechem. Moja dłoń zaciążyła na ramieniu czarodzieja w geście pokrzepienia, milczącej aprobaty i wdzięczności.
Był tutaj. Tu, gdzie jego miejsce, tuż obok mnie; w myśl łączących nas więzów przyjaźni i przysięgi złożonej przez Sallowów wieki temu.
Nie zdążyłem nic powiedzieć; żadne słowo nie opuściło moich ust, ale wierzyłem w to, że Cornelius podświadomie wyłapał moje emocje. Obserwował mnie w końcu całe lata, nie potrzebował legilimencji by w znakomitej większości przypadków domyślać się, co mi chodzi po głowie.
Moją uwagę ściągnął troll. Nie byle jaki, bo noszący na sobie wypalone piętno Ironbridge, musiał należeć do naszej kolonii. Co jednak robił tutaj? Jak się tu znalazł? Warownię chroniły potężne zaklęcia, a na okres zawieszenia broni zrezygnowaliśmy ze stróżów patrolujących tereny za mostem. W dodatku… ― zmrużyłem oczy ― …czy on nie był czasem pokryty tym dziwnym pyłem?
Wracaj na stanowisko ― przemówiłem w języku trolli; mój ton nabrał ostrych, nieznoszących sprzeciwu nut. Troll jednak nie zareagował, nie wykonał polecenia. Przechylił jajowaty łeb, łypnął na nas w sposób niespecjalnie przyjazny. Nie potrzebowałem więcej wskazówek, by chwycić za różdżkę ― stwór zasadzał się na nas, szykował do szarży.
Zaatakuje od frontu ― poinformowałem Corneliusa, nie będąc pewnym jego wiedzy w temacie poskramiania trolli ― będzie szarżował.

idziemy do szafki
Harlan Avery
Harlan Avery
Zawód : analityk finansowy, doradca nestora
Wiek : 44
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty

I know there will come a day
When red runs the river

OPCM : 7 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 21 +3
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11936-harlan-avery#368946 https://www.morsmordre.net/t12105-vidar#372860 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f230-shropshire-ludlow-castle https://www.morsmordre.net/t12103-skrytka-bankowa-nr-2578#372853 https://www.morsmordre.net/t12106-harlan-avery#372876
Re: Dinham Bridge [odnośnik]07.12.23 0:53
Harlan wydawał się postarzeć o kilka lat przez tą noc, ale miałem nadzieję, że to jedynie skutek braku snu. Znałem go na tyle by wiedzieć, że nie zmrużył oka. Czy czuł się jak kruk w złotej klatce, widząc jak meteoryty spadają na jego ziemie i nie mogąc opuścić murowanych baszt?
Czasem, gdy byliśmy chłopcami, wyobrażałem sobie, że Harlan nie odziedziczy żadnego tytułu i że samemu mógłbym uciec spod jastrzębiego spojrzenia własnego ojca i że podróżujemy po świecie, wolni i nieskrępowani, znajdując nową miłostkę w każdym mieście, bez ciężaru odpowiedzialności. Ale czy bez obowiązków bylibyśmy sobą?
Gdy byłem młody, bardzo młody, wyobrażałem sobie też, że zbieram się na odwagę i pokazuje Harlanowi mój niemagiczny skrawek Londynu. W pewnym sensie byłoby to łatwiejsze niż przyznać się do prawdy Solasowi - on byłby mną rozczarowany, współczułby zhańbionej kobiecie, doradziłby mi żebym to wszystko naprawił i zachował się fair. Harlan... Harlan bywał tak ciekawy świata. Pokazałbym mu ich banki i kioski i pojazdy i opowiedział o tym, jak praktyczne są niektóre wynalazki. Nigdy bym jednak tego nie zrobił, nie mógłbym. To była jeszcze bzdurniejsza fantazja niż przyjaciel, który urodził się z innym nazwiskiem. Avery nienawidził mugoli, od pokoleń i żaden nauczyciel historii magii ani żadna kobieta ani żaden najlepszy przyjaciel nie mogli tego zmienić. To wtedy nauczyłem się okłamywać nawet jego, ze smutnym uśmiechem mówiąc, że nie mogę zostać w Shropshire na cały weekend, bo mam tyle pracy. W soboty wybierałem się z nim na polowania, a niedziele spędzałem w ramionach Layli. Z biegiem lat polowania były coraz dłuższe, a do niej wracałem coraz później, zniecierpliwiony dziecięcym płaczem i jej coraz to nowszymi pretensjami.
Romanse przemijały, a przyjaźń pozostała.
Dłoń na ramieniu, gest intymnie przekazujący wszystko, co niewypowiedziane (lubiłem mówić, ale z Harlanem mogłem milczeć) i... dziwny troll? Zmarszczyłem brwi, nic z tego nie rozumiejąc - należeliśmy do wasali Averych, ale tych od dyplomacji i tuszowania prawdy, a nie od opieki nad zwierzętami. Trolliński znałem jedynie ze słyszenia, ale Harlan miłosiernie mnie ostrzegł.
-Co? - syknąłem. -Uspokój go! - piękno czterdziestoletniej przyjaźni polegało na tym, że mogłem go prosić o takie rzeczy. -Nie wiem jak je unieszkodliwić, co najwyżej jak je zabić. - fuknąłem, unosząc różdżkę, ale wybitnie niezadowolony z tej niewygodnej pozycji. To nie mój troll, nie mogłem ot tak się z nim pojedynkować na dziedzińcu moich lordów, to bardzo niezręczna sytuacja.
Tyle, że troll wcale nie biegł na mnie, a na Harlana. Otworzyłem szeroko oczy i zareagowałem instynktownie.
-Lancea! - warknąłem, mając nadzieję przynajmniej rozkojarzyć istotę tym atakiem. -Flippendo! - rozbrzmiał głos Dirka.

teraz naprawdę do szafki


Słowa palą,

więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.

Cornelius Sallow
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda

OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Dinham Bridge - Page 2 Tumblr_p5310i9EoI1v05izqo1_500
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8992-cornelius-sallow https://www.morsmordre.net/t9022-gaius https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f146-chelsea-mallord-street-31 https://www.morsmordre.net/t9021-skrytka-bankowa-nr-2119#271390 https://www.morsmordre.net/t9123-cornelius-sallow#275155
Re: Dinham Bridge [odnośnik]07.12.23 0:53
The member 'Cornelius Sallow' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 54

--------------------------------

#2 'k100' : 100
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dinham Bridge - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Dinham Bridge [odnośnik]08.12.23 12:55
Gniewne stęknięcia wyrywały się z gardła trolla, kreśląc przed czarodziejami złowróżbną symfonię złości, która zamraczała go przez połyskliwy, szary pył. Oblepione nim stworzenie rozszerzało nozdrza, masywna pierś poruszała się niespokojnie, dłonie co rusz zaciskały się i rozluźniały, jakby hodowlany narybek Ironbridge toczył wewnętrzną walkę między zakorzenioną w nim lojalnością wobec panów Ludlow i szałem infekującym jego żyły, jego nerwy, jego myśli - jeszcze bardziej nieskładne niż zwykle. Obowiązek jednak przegrał. Stworzenie machnęło ogromnymi ramionami, zakleszczone pięści wzbudzały obietnicę połamanych kości, a lekko zniżona na kolanach i pochylona do przodu sylwetka przypominała byka gotującego się do szarży. Ruszył. Pył szeptał, że miał przed sobą wrogów, a wrogów należało niszczyć, rozkwaszać ich na miazgę kości i rozchlapanych wnętrzności, łamać ich kręgosłupy i wykorzystywać odłamane żebra do drapania się po plecach - taki przyświecał mu zamiar, kiedy w gwałtownym natarciu kierował się ku Harlanowi, Corneliusowi i Dirkowi, wypuszczając z siebie donośny, wściekły ryk.
Lancea Corneliusa uderzyła go w pierś, ale zaklęcie nie było dostatecznie bolesne, by powstrzymać zamroczoną furią bestię. Spotęgowało jego krzyk, sprawiło, że jego oczy błysnęły urazą, jakby skierowana przeciwko niemu wiązka mocy była potwarzą, dała prawdziwy powód do wściekłości. Troll zbliżał się ku nim coraz bardziej, sekundę po inkantacji Sallowa rozbrzmiała jednak siła głosu Dirka i potężny, jasny promień magii trzasnął w trolla, odrzucając go w tył. Plecy stworzenia gruchnęły o najbliższą ścianę mostu, kilka kamieni odłupało się od konstrukcji i poszybowało w dół z głuchym świstem, a wokół trolla wzniosła się mgiełka odlepionego od ciała błyszczącego pyłu gwiazd, która tym razem dostała się do jego szybko mrugających oczu. Świat przed nim rozmył swoje kanty, detale krajobrazu i ludzkich sylwetek zamgliły się lekko, pozostawiając go chwilowo skonfundowanym. Rozejrzał się dokoła, niepewny co się wydarzyło, oszołomiony, ale to nie mogło powstrzymać go na długo. Flippendo Dirka ogłuszyło go zaledwie na kilka, kilkanaście sekund, niezwykle cennych w zetknięciu z ogromnym przeciwnikiem - za chwilę miał się podnieść i mrugając w rozdrażnieniu znów ruszyć do ataku, na plamy, które musiały być ludźmi. A jeśli nie, to i tak je zmiażdży.

Żywotność trolla:
170/200 (-15 kłute, -15 tłuczone), oszołomienie na turę


Ingerencja jest wynikiem rzucenia krytycznego sukcesu przez postać zależną Corneliusa. Do końca trwania wątku troll otrzymuje -5 do rzutów kością na każdą akcję, która wymaga celowania przeciwko postaciom. Mistrz Gry nie kontynuuje rozgrywki.
Celine Lovegood
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Dinham Bridge - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Dinham Bridge
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach