Wydarzenia


Ekipa forum
Stary Cmentarz
AutorWiadomość
Stary Cmentarz [odnośnik]20.06.19 14:14
First topic message reminder :

Stary Cmentarz

Najstarszy cmentarz w Londynie, na którym od 1567 roku spoczywają czarodzieje. Znajduje się na przedmieściach i dzieli na dwie części. Pierwsza, duża i zaniedbana połać terenu to stare, historyczne nagrobki oraz krypty należące do dawnych, bogatszych rodzin. Pomiędzy nimi rosną wiekowe drzewa, a całość porasta bluszcz, sprawiając, że cmentarz miejscami bardziej przypomina las, niż miejsce spoczynku czarodziejów. Aby wejść do tej części należy posiadać klucz do bramy, bądź po prostu ją przeskoczyć.
Druga część cmentarza to ta, w której do dziś grzebani są czarodzieje. Najstarszy znajdujący się w niej nagrobek pochodzi z 1901 roku i należy do nieznanego czarodzieja. Jego zwłoki znaleziono w Tamizie i nigdy nie odkryto tożsamości, mimo że delikwent miał przy sobie różdżkę. Od 1930 roku pojawia się tu jednak mało nowych mogił: większość czarodziejów decyduje się na chowanie swoich bliskich na cmentarzu znajdującego się bliżej centrum. Dlatego też ceny pochówku w tym miejscu zmalały i często ta wiekowa lokacja okazuje się miejscem ostatniego spoczynku dla osób o niższym statusie społecznym. Znajdujące się tu nagrobki często są więc dość skromne.
Cały kompleks chroni wysoki mur oraz zaklęcia, ukrywające miejsce przed wzrokiem niemagicznych.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
cmentarz - Stary Cmentarz - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Stary Cmentarz [odnośnik]02.02.23 12:36
Nie wiedziałem czego się spodziewała. Uśmiechów? Żartów? Starej, dobrej swobody w rozmowie? Musiała przełknąć gorycz, wypić piwo jakie sama naważyła, co wymagało czasu, cennych godzin, których nie potrzebowała tylko egoistyczna część jej, ale i ja. Czasem też bywałem nad przepaścią, miewałem swoje bolączki, żale wszak za maską śmierciożercy krył się człowiek, nie wypruta ze wszelkich emocji marionetka. Coraz umiejętniej nad nimi panowałem, śmiałbym nawet powiedzieć, że miałbym je w pełni pod kontrolą, gdyby nie wydarzenia w Locus Nihil. Rozdzierające, wypychające na wierzch najgorsze z możliwych twarzy, działające poza mną, poza jakąkolwiek smyczą. Czy wydarzenia nas nie zmieniają? Pokrętnie nie drążą skały niczym rzekomo niewinne krople wijące się po chrapowatej teksturze?
-Śmierć brana jest za pewnik, podobnie jak błędy i odrzucenie. Czy chcesz, czy nie musisz się z tym pogodzić- odparłem, niby od niechcenia, czują coraz większe zmęczenie wymianą zdań. Takowa nie miała większego sensu, mimo że sięgała do niedalekiej przeszłości. Nie byliśmy jej jednak w stanie zmienić, a żadne słowa nie zetrą pozostawionej skazy.
Na co ja w ogóle marnowałem swój czas? Nawet nie wiedziałem, kiedy przyswoiłem tą kretyńską cechę dywagacji na podobne tematy. Wcześniej wystarczył tylko zapalnik, aby pozostał po mnie niedopity trunek, zaś wówczas bawiłem się w kontrofensywę niczym uczniak. Wykląłem sam siebie w głowie, po czym machnąłem ręką nie zamierzając więcej tracić ani sekundy. Dobrze, że mogłem skupić się na pracy, nowej codzienności, w którą musiałem wniknąć, a przede wszystkim w ogóle przetrawić.
Już miałem zmienić się w kłąb czarnego dymu, kiedy usłyszałem słowo Veritaserum. Przełknąłem gorzko ślinę zatrzymując się w miejscu, po czym obróciłem się przez ramię i zmierzyłem ją od stóp do głów. -Nawet jakbym ci go podał wątpiłbym w twoją prawdomówność- rzuciłem z wyraźnym przekąsem i udałem się tam, gdzie powinienem być już znacznie wcześniej.
Podążając wzdłuż zarośniętych alejek poczułem ulgę. Wciągnąłem w płuca haust świeżego powietrza i skupiłem swój wzrok na nadszarpnięte zębem czasu nagrobki. Odkąd na dobre przeniosłem się do Londynu rzadko bywałem w podobnych miejscach i chyba minąłbym się z prawdą twierdząc, że tu gościłem po raz pierwszy. Swoboda nie trwała jednak długo, gdyż mych uszu doszedł dźwięk kroków. Lekkich, acz niepróbujących zachować anonimowości. Nie byłem naiwny, czułem że mimo gorzkich słów poszła za mną, bo w końcu to zasugerowałem. Nie miałem jednak ochoty na dalsze sprzeczki, dlatego nim do mnie dotarła ulotniłem się z cmentarza mając nadzieję, że jak jutro powrócę to już jej nie zastanę.

/zt




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Stary Cmentarz [odnośnik]02.02.23 17:56
Niczego się nie spodziewała, nie mogła - w końcu ostatnią rzeczą, jaką wyobrażała sobie dzisiejszego dnia było natknięcie się na niego w cholernej kawiarni. Miała pewne wyobrażenia, wcześniej, wypierane przez wciąż silną dumę i szacunek do samej siebie. Myślała o tym, że napisze do niego, że odwiedzi go niespodziewanie, że najdzie go w Mantykorze lub w Warwick - przeprosi raz jeszcze, przebłaga, może nawet uroni łzy, choć przecież robiła to tak rzadko i zwykle z bezradnej frustracji, nie smutku. Za każdym razem jednak, gdy podobna myśl pojawiała się w jej głowie, brała głęboki oddech i wyobrażała sobie co powiedziałaby o podobnej kobiecie, gdyby patrzyła na nią z boku. Takiej słabej, łaknącej atencji, jak Belvina tamtego letniego, parnego dnia, gdy siedziały nad brzegiem Tamizy.
Któregoś dnia zakochasz się w kimś kto złamie ci serce.
Nie miała serca, które można byłoby złamać - jej własne było tylko zlepkiem komórek wrzecionowatych mięśni, gorącą krwią pompującą życie do tkanek. Nie miało uczuć, nie miało duszy, jedynie zadanie do wykonania. Ona też miała zadania, wiele zadań i nie mogła dać się rozproszyć czemuś tak trywialnemu jak ukochany mężczyzna.
Łatwo byłoby powiedzieć, że nie zasługiwał na jej miłość, gdy, cholera, zasługiwał. Sarkastyczny, złośliwy, zły, potężny, był wszystkim czego szukała. Ale był też dla niej zbyt złośliwy, zbyt zły. Zagapiła się w słońce aż oślepła.
Nazywał to odrzuceniem. Ona by powiedziała, że to pieprzona głupota. Jego czy jej, jakie to miało znaczenie?
Roześmiała się zanim zniknął, śmiechem zimnym i szorstkim jak kamienne mury. Uważał, że jest aż tak uzdolniona, by poradzić sobie z działaniem veritaserum? Chyba jej schlebiał, a może tylko chciał ją obrazić w sposób najbardziej nietrafiony; szczyciła się swoją umiejętnością kłamstwa, nawet jeśli przez to nie chciał jej uwierzyć wtedy, gdy mówiła prawdę.
Poszła za nim ten cmentarz, bo chciała, nie tylko dlatego, że uznawała to za obowiązek. Naiwnie lgnęła jak ćma do ognia, zastanawiając się, czy wspólne działanie, poszukiwanie, zaklinanie, może morderstwo nieco wygładzi tę ciężką, gorzką atmosferę.
Dlatego gdy zbliżyła się do niego, już prawie na krok, może dwa (zawsze potrafiła rozpoznać jego sylwetkę, nawet gdy stał do niej plecami), miała już na twarzy złośliwy półuśmiech.
A ten zniknął szybko, gdy Drew rozmył się w czarnej mgle.
Przez chwilę słyszała tylko własny oddech i pokrakiwanie wron na cmentarnych drzewach. Rozejrzała się dokładnie, nie dowierzając, że została tu sama, w tym dziwnym miejscu, do którego nie chciała trafić, ale poniosły ją tu zmarznięte nogi.
Czy chciał jej coś udowodnić? Coś zasugerować?
- Drew, przestań! - krzyknęła w eter, jakby spodziewała się, że robi sobie z niej żarty, ale słyszeli ją już tylko umarli. Po kolejnej minucie żachnęła się i roześmiała raz jeszcze, przykładając chłodne dłonie do czoła. Chyba będzie mieć gorączkę. - Ty żałosny, w dupę chędożony sukinsynie - dodała głośno, ale już nie krzykiem.
Odpowiedziały jej tylko wrony.

/zt disgusted tak bardzo


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Stary Cmentarz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach