Wydarzenia


Ekipa forum
York, ulica z Pubami
AutorWiadomość
York, ulica z Pubami [odnośnik]02.05.21 16:04

York, ulica z Pubami

Przyjemna uliczka przy której zlokalizowane są jedynie kamienice  w których są puby. I to nie byle jakie puby, tylko magiczne. Mugole nigdy nie znajdują tej ulicy, ale niestety wstawieni czarodzieje nie mogą się z niej wydostać. Wieść niesie, że przy takiej ulicy jeden jegomość spędził cały miesiąc, bo tak długo nie mógł wytrzeźwieć. Inna wieść niesie, że był to sam lord Carrow.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
York, ulica z Pubami Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: York, ulica z Pubami [odnośnik]15.06.21 15:42
|17.11.1957

W końcu skończyłam to zadanie z tropieniem mugoli, które było chyba z dziesięć razy bardziej męczące, niż na początku przypuszczałam. Na szczęście wyrobiłam się elegancko z czasem. Sowa z konkretnymi wytycznymi poleciała do Londynu, a ja w końcu mogłam złapać chwilę oddechu. Właściwie, to już nie mogłam się doczekać, żeby wrócić do własnego parszywego, ale bezpiecznego domu i poleżeć w ciepłej wodzie. Poczytać książkę. Napić się i w końcu odespać te wszystkie zarwane noce, które spędziłam w powietrzu albo przeczesując teren. Przed tym jednak czekała na mnie jeszcze jedna drobna robota - prosta sprawa ze zwyczajnym dłużnikiem. Obić mordę, zabrać, co trzeba i można wracać do domu. To brzmiało jak wakacje.
Dom przyjemniaczka znajdowało się w dzielnicy knajpianej, więc strzeliwszy sobie piwko, a nawet trzy na miły początek wieczoru udałam się wprost do niego. Cóż, fajnych miał przyjaciół - nie trzeba było specjalnie się gimnastykować, żeby powiedzieli wszystko, co chciałam wiedzieć. Pewnie tamci też mieli go dość. Ze złodziejskimi skurwolami tak już bywa.
Szybko zrobiło się ciemno i zaczął padać obfity deszcz, przywleczony wiatrem znad morza. Krople spływały po czole i wpadały do oczu, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Było w tym coś przyjemnego - jak wieczorne spacery podczas ulewnych deszczy po pustych ulicach jesiennego Leningradu, kiedy przez długie minuty nie napotkało się nikogo i niczego. No, może czasem dało się zobaczyć jakiegoś pojedynczego tłustego szczura, zamykającego w ciemnościach, żeby skryć się w jednej z piwnic lub śmietników. Tu również było pusto o tej porze, ale brakowało szczurów, no i pachniało jakoś tak inaczej. Zapachu Newy nic nie jest w stanie podrobić.
Po znalezieniu właściwego domu ruszam od razu na “zaplecze”, żeby nie przyciągać zbędnej uwagi i unikając cudzych spojrzeń, włamać się spokojnie do środka. Pseudoogródek przed tylnym wejściem był zajebany jakimiś deskami, beczkami i innym gównem, tak jakby właściciel specjalnie postawił te przeszkody, żeby uniemożliwić próby włamania. Spryciarz. Ale nie ze mną te numery. Kiedy już docieram na próg i staję przed drewnianymi drzwiami, pokrytymi odrapaną farbą, pierwszą rzeczą, jaką zauważyłam, to lekko uchylone okno. Jakby ktoś próbował za sobą zamknąć, ale nie zauważył, że ościeżnica jest już wypaczona. Ktoś już tu był?
Moje zaklęcia nie wykryły żadnych pułapek… Chuj wie, może były tu wcześniej i ktoś się ich po prostu pozbył? Nie… tylko nie to! Kurwa! Znowu ktoś mi się wjebał w robotę?!
Jeszcze jedna rzecz nie zwiastowała nic dobrego - bardzo charakterystyczny zapach dobiegający z wnętrza domu. W tej samej chwili słyszę, jak ktoś zbliża się wprost w moją stronę.

|Mam przy sobie eliksir niezłomności (1 porcja, moc 41)


Zlata Raskolnikova
Zlata Raskolnikova
Zawód : Komornik i najemniczka po godzinach
Wiek : 37
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Wisi mi kto wisi na latarni
A kto o nią się opiera
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półgoblin
York, ulica z Pubami Dc3d643ba14e88a20a9fb3c0c669eeb2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9153-zlata-raskolnikova#276833 https://www.morsmordre.net/t9433-sowa-bez-imienia#286806 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net https://www.morsmordre.net/t9434-skrytka-numer-2143#286811 https://www.morsmordre.net/t9432-zlata-raskolnikova#286793
Re: York, ulica z Pubami [odnośnik]18.06.21 23:00
Z pieniędzmi było słabo, ze wszystkim było słabo tak naprawdę. Dlatego Gabs zawsze chętnie imał się jakiejś roboty. Jako były auror i strażnik posiadał dość szeroki wachlarz umiejętności, więc mógł robić sporo rzeczy. Jednak nadal jego ulubionym zajęciem, mimo wszystko, było zbieranie informacji. W dzisiejszych czasach informacje były droższe od pieniędzy, więc i osoby, które ich potrzebowały były gotowe zapłacić sporą sumkę za ich zdobycie. Biorąc pod uwagę, że Just dochodziła do siebie po więzieniu, Michael miał na głowie do tej pory wszystko, gdy go nie było, plus te cholerne pełnie, a Kerstin praktycznie najlepiej jakby nie wypuszczali z domu, to potrzebowali każdego knuta.
Tonks po powrocie z Kornwalii przed miesiącem, postanowił, że przestanie się nad sobą użalać. Owszem, czasami nadal męczyły go dziwne myśli i koszmary, które tłumaczył sobie pewnego rodzaju kryzysem po zmartwychwstaniu, ale nie mógł już sobie pozwolić na rozczulanie się. Miał rodzinę, którą musiał się zająć. W czasach, w których przyszło im żyć nikt nie miał lekko, no może oprócz szlachty. Z tego też względu, gdy pewnego wieczora siedział w pubie i do jego uszu doszło, że pewien jegomość potrzebuje zdobyć informacje o swoim biznesowym rywalu, nie zastanawiał się długo.
I tym oto sposobem teraz znalazł się tutaj. Lało jakby ktoś kran okręcił, ogólnie pogoda była beznadziejna, ot ci nowość. W nosie miał warunki atmosferyczne, pracował już nie raz w gorszych. Przez chwilę obserwował dom, by upewnić się, że na pewno nikogo nie ma. Co prawda przez ostatnie 2 tygodnie śledził mężczyznę by poznać jego plan dnia i nawyki, więc wiedział, że teraz siedzi w pubie trzy przecznice stąd i popija piwko z kolegami, kompletnie nie podejrzewając, że ktoś za moment wejdzie mu do domu. Tonks wiedział wystarczająco dużo by móc na spokojnie wejść frontowymi drzwiami. Zero wścibskich sąsiadów, brak zwierząt w domu. Totalny arogant, wiele razy przemknęło mu przez myśl gdy obserwował mężczyznę.
Wystarczyła Alohomora i zamek odskoczył. Osuszył się zaklęciem by nie zostawić śladów i bez zapalania światła ruszył przed siebie. Najpierw znalazł kuchnie, z której było wyjście na zagracone wszystkim i niczym podwórko. Otworzył tylne drzwi i czujnym spojrzeniem omiótł zasyfione podwórze, po czym stwierdziwszy, że wszystko jest w porządku wrócił do środka. Nie zauważył jednak, że drzwi nie do końca się zamknęły. Przeszedł więc na spokojnie do salonu. Oczy przyzwyczajone już do ciemności rozejrzały się po pomieszczeniu w mig zapamiętując ułożenie wszystkiego. Dzięki ci Merlinie za fotograficzną pamięć. Przejrzał komodę z książkami, gdzie w jednej z ksiąg znalazł dokument, który ktoś zdecydowanie bardzo chciał ukryć. Przeczytał go dokładnie, po czym w swoim małym notatniku, który wszędzie nosił, zapisał najważniejsze rzeczy z nim związane. Przejrzał jeszcze kilka potencjalnych miejsc i już miał wrócić do kuchni by tam pomyszkować gdy zatrzymał się w pół kroku.
Poczuł powiew wiatru i stwierdził, że zdecydowanie za głośno słyszy ulewę z zewnątrz.
Cholera, czyżby właściciel wrócił? Nie, nie ma takiej opcji, wyszedł pół godziny temu, wróci za półtora minimum. Więc kto? Przecież nikt go nie śledził, tego był pewny w 100%. Może zleceniodawca wynajął jeszcze kogoś? A może nie tylko z jego zleceniodawcą jego cel miał na pieńku?
Wyjął różdżkę, po czym trzymając ją pewnie w dłonie, uniósł ją w górę i wszedł powoli do kuchni chcąc jak najszybciej zlokalizować zagrożenie.


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : 15 +3
UROKI : 15 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: York, ulica z Pubami [odnośnik]18.06.21 23:44
The member 'Gabriel Tonks' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
York, ulica z Pubami 3fKBvPg

prosimy pamiętać o konieczności zgłaszania w aktualizacjach pustych postów z kośćmi do usunięcia
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
York, ulica z Pubami Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: York, ulica z Pubami [odnośnik]11.07.21 16:34
Ktoś był wewnątrz domu. Wyraźnie słyszałam jego kroki. To nie mógł być właściciel, w końcu nie zapalił światła i łaził w kompletnej ciemności. O nie. Nie. Nie zabierzesz mi roboty pieprzony kutasie. Kimkolwiek jesteś.
Wyciągam różdżkę i bardzo ostrożnie naciskam klamkę. Drzwi nie były zamknięte. W ogóle ktoś po prostu je niedbale przymknął. Mam rację, ktoś wyraźnie się tu włamał i to mało sprytnie. A może jednak ma to sens? Element planu?
Chuj, jebać.
Powoli otwieram drzwi i robię parę kroków w przód - do wnętrza domu. Ten zapach... Nie wiem co to, ale pachnie strasznie dziwnie i znajomo. Eliksiry? Śmieci? Dobra, zostawię to na później.
Jeden krok. Drugi krok. Cicho, na ugiętych nogach. Pozostaję czujna, bo w każdej chwili mogę oberwać. Oddycham powoli, żeby łomot serca nie zagłuszał innych dźwięków. Nawet najdrobniejszy szelest może mi pomóc. Ostrzec.
Ale nie słyszę nic. Wydawało i się? Może intruz już sobie poszedł? W momencie, kiedy napięcie zaczęło schodzić z mojego ciała, zobaczyłam wysoki cień, który wyrysował się na tle drzwi. Usłyszał, że tu jestem.
Kurwa.
Nie było innego wyjścia niż się z nim skonfrontować. Nie był to jednak właściciel, który był niewiele wyższy ode mnie. Czyli jednak pierdolony intruz.
-Widzę cię. Odłóż różdżkę albo rozpierdolę ci ten durny łeb. - staram się wykrzesać najbardziej nieprzyjemny i groźny ton, na jaki mnie stać. - Co tu robisz? Dla kogo pracujesz? Gdzie jest ten pierdolony Tallow?
Zobaczmy, kim jesteś i dla kogo robisz. Przyszedłeś napchać kieszenie kosztownościami czy też zajebać moją ofiarę? Nawet nie chce o tym myśleć, że się spóźniłam. Przecież nie dostanę hajsu, jak znowu cel będzie martwy za wcześnie. Nie zniosę kolejnej porażki.
Robię kolejny krok do przodu i opieram dłoń o stół… ale zamiast blatu dłoń natrafiła na coś zimnego, miękkiego, pierzastego… nie rozumiem, czego właśnie dotykam, aż w moje nozdrza nie uderza obrzydliwy zapach rozkładającego się mięsa.
Martwy ptak. Źródło dziwacznego zapachu, który wymieszał się z królującym dookoła smrodem śmieci i odczynników alchemicznych.
-Co do chuja? - pytanie samo wymyka się z moich ust. Stanowczo za głośno.


Zlata Raskolnikova
Zlata Raskolnikova
Zawód : Komornik i najemniczka po godzinach
Wiek : 37
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Wisi mi kto wisi na latarni
A kto o nią się opiera
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półgoblin
York, ulica z Pubami Dc3d643ba14e88a20a9fb3c0c669eeb2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9153-zlata-raskolnikova#276833 https://www.morsmordre.net/t9433-sowa-bez-imienia#286806 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net https://www.morsmordre.net/t9434-skrytka-numer-2143#286811 https://www.morsmordre.net/t9432-zlata-raskolnikova#286793
Re: York, ulica z Pubami [odnośnik]12.07.21 19:53
Tak, zdecydowanie ktoś wlazł do środka. Nie wiedział tylko kto, z kim może mieć tym razem do czynienia? Morderca na zlecenie, ktoś kto zajmował się zdobywaniem informacji jak on? No nic, nie pozostało mu nic innego jak po prostu się dowiedzieć. Zwłaszcza kiedy z kuchni dosięgnął go czyiś głos. Nie opuszczając różdżki i nie tracąc czujności nawet na moment zrobił kilka kroków do przodu, tym samym wychodząc z salonu i powoli kierując się do kuchni. Zatrzymał się dosłownie na moment mając wrażenie, że słyszy głuche walenie w podłogę pod jego stopami. Po chwili to jednak zignorował, miał ważniejsze rzeczy teraz na głowie.
- Najpierw musiałabyś trafić – powiedział głośnie, bo już wcześniej rozpoznał damski głos, po czym zrobił dwa kroki do przodu i znalazł się w drzwiach od kuchni – Mógłbym ci zadać te same pytanie. Pewnie gdyby nie wzrost wziąłbym cię za Tallowa…ale nie ukrywajmy, nie da się pomylić. – powiedział uszczypliwie, uśmiechając się pod nosem.
Nie znał jej, na pewno by pamiętał. Niewiele półgoblinek znał, w zasadzie żadnej, więc na bank wiedziałby z kim ma do czynienia, gdyby się wcześniej spotkali. Słysząc jej kolejne słowa, mimowolnie skierował wzrok w tym samym kierunku, w którym ona patrzyła. Skrzywił się mimowolnie, wypatroszony ptak to nie koniecznie przyjemny widok.
- Cicho! – nakazał jej po chwili wytężając słuch.
Znowu miał wrażenie, że słyszy głuche walenie w podłogę, ale po chwili dotarło do niego, że słyszy też krzyki. Przytłumione i słabe, ale jednak słyszy. Spojrzał na kobietę, po czym wzrokiem wskazał jej na posadzkę, a po chwili tupnął nogą w deski. Wystarczyła chwila by, tym razem wyraźniej dało się słyszeć krzyki i walenie, a z pośród krzyków dało się usłyszeć słabe „Pomocy!”
- Co tu się kurwa dzieje… - mruknął pod nosem.
Przecież sprawdził faceta dokładnie. Nawet udało mu się dotrzeć do jakiś jego znajomych i wypytać ich o niego. Nic nie wskazywało na to by typ był jakimś psycholem. Rzadko się mylił co do ludzi, ale to nie znaczyło, że nigdy mu się nie zdarzyło…ale żeby aż tak?


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : 15 +3
UROKI : 15 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: York, ulica z Pubami [odnośnik]12.07.21 20:57
Prawie zdążyłam się obruszyć, prawie, bo krzyki osób, dobiegające z piwnicy kompletnie wybiły mnie z rytmu. Martwe gnijące ptaki, więźniowie. Nie, tego się po Tallowie nie spodziewałam. W sumie wyglądał na śliskiego typa, takiego małego chujka, którego z radością chciałabym się zgnieść obcasem mojego buta.
Typo przede mną również wyglądał na zaskoczonego. Albo udawał? Nie. Raczej nie.
-Nasz kochany pan Tallow ma chyba więcej sekretów… - powiedziałam, podnosząc wymemłanego ptaka za nogę. To była sowa ze strzałą wbitą w plecy. Kto by trzymał takie coś na stole? Ale na świecie jest wiele pojebów. Może chciał ją puścić na jakieś eliksiry czy coś. Dopiero wtedy zauważam jasną plamę, która odznaczała się na ciemnym blacie stołu. Truchło rzucam gdzieś w kąt i już cała moja uwaga jest skupiona na tym właśnie znalezisku. Uniosłam to coś w palce, pozwalając, aby słabe światło z ulicy oświetliło kawałek papieru. List. I do tego zaadresowany nie na cholernego Tallowa, tylko na jakiegoś typa o imieniu Martin Price.
-Mówi ci coś nazwisko Price? Martin Price, właściwie.- może tego właśnie szukasz, typie? Bo po co miałbyś tu przychodzić?
-Dobra, koleżko. Nie wiem, kim jesteś, ale jeśli chcesz udupić Tallowa, to współpracujmy. I podzielimy się hajsem sprawiedliwie. Ja swoich umów zawsze dotrzymuję.
Mogłabym z nim walczyć, ale rozpierdolilibyśmy tu wszystko, a chuj Tallow by tu wparował i nas poranionych i zmęczonych pojedynkiem poskładał jak kartki pergaminu.
-A teraz się posuń, bo pewnie gdzieś jest tu klapa w podłodze.
Byłam zajebiście ciekawa, kogo tam więzi. Kolejne gobliny? Już jednego fana rozwieszania naszych flaków musiałam upiec w kominku. Może takich jak on jest więcej?
-Lumos! - światło było ryzykiem… ale, niestety, koniecznym. W bladej poświacie dało się zauważyć zarys klapy tuż pod stołem. Debil był tak pewny siebie, że nawet tego porządnie ukryć…
-Weź mi pomóż z tym stołem. Pod nim coś jest. - nie byłam specjalnie silna, a drewniany stół wyglądał na dość ciężki. Od razu wzięłam na siebie również kwestię zabezpieczeń. - Carpiene!
Zaklęcie nie wykazało nic. Serio? No dobra, popatrzmy, co tam masz.
-Alohomora!
Klapa otworzyła się z głośnym skrzypnięciem zardzewiałych zawiasów. Z wnętrza nic nie wyskoczyło, nie rzuciło się na nas. Z ciekawości podeszłam bliżej i uniosłam różdżkę wyżej, żeby oświetlić ciemność gnieżdżącą się w piwnicy. Wtedy światło padło na blade i przestraszone twarze ludzi.
-Te, kolego. Mamy tu towarzystwo… - rzucam do mojego przypadkowego nowego towarzysza.




Ostatnio zmieniony przez Zlata Raskolnikova dnia 14.07.21 11:58, w całości zmieniany 1 raz
Zlata Raskolnikova
Zlata Raskolnikova
Zawód : Komornik i najemniczka po godzinach
Wiek : 37
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Wisi mi kto wisi na latarni
A kto o nią się opiera
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półgoblin
York, ulica z Pubami Dc3d643ba14e88a20a9fb3c0c669eeb2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9153-zlata-raskolnikova#276833 https://www.morsmordre.net/t9433-sowa-bez-imienia#286806 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net https://www.morsmordre.net/t9434-skrytka-numer-2143#286811 https://www.morsmordre.net/t9432-zlata-raskolnikova#286793
Re: York, ulica z Pubami [odnośnik]14.07.21 10:19
Najpierw spojrzał na podlogę pod jego nogami, a potem na nowo przeniósł wzrok na kobietę przed nim. Wyglądała na równie zaskoczonego co on. Najwyraźniej ona również nie spodziewała się takiego obrotu sprawy. To miała być prosta robota, nic skomplikowanego...no cóż, najwyraźniej los miał dla nich inny plan.
- Na to wychodzi... - pokiwał lekko głową na jej słowa, po czym spojrzał na ptaszysko które uniosła za nogę.
Puchacz, zdecydowanie stary osobnik. Nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że strzała wystawała z pleców zwierzęcia. To było nader niecodzienne. Potem zauważył jak półgoblinka bierze do ręki jakąś kopertę.
- Nie, nic mi to nie mówi. - pokręcił głową, a na jej kolejne słowa po prostu opuścił różdżkę.
Nie było sensu walczyć. Wychodziło na to, że oboje mają wspólny cel i w tym momencie najprawdopodobniej natrafili na jakieś zdecydowanie chore gówno. Gdyby między nimi doszło tutaj do pojedynku najprawdopodobniej rozpieprzyliby ten dom w drobiazgi i nic dobrego by z tego nie wyszło. Nie dla nich w każdym razie. Nie pozostało im nic innego ja na razie współpracować, jak rozwinie się sytuacja dalej? Zobaczy się.
- Dobra, posuń się. - powiedział spokojnie, po czym podszedł do stołu i przesunął go jedną ręką.
Co jak co, ale mimo wszystko górował na nią nie tylko wzrostem, ale też siłą. Nie wiedział jak było z magią, zwłaszcza z jego ostatnimi przygodami, ale może na razie było lepiej żeby się nie dowiadywał.
- Albo myśli, że jest taki sprytny, albo jest totalnym debilem. - pokręcił głową widząc jak goblinka rzuca zaklęcie na wyczajenie pułapek i nic nie znajduje.
Ludzie nadal go zaskakiwali, a myślał, że już nic go nie zdziwi. Czy Tallow naprawdę czuł się tak bardzo bezkarny, że nie nałożył żadnych zabezpieczeń? W domu też się na takowe nie natknął. Z drugiej strony jednak facet na upartego nie wyglądał na jakiegoś mega podejrzanego typa...
Gdy klapa odskoczyła spiął się cały gotowy na jakiś atak, cokolwiek. Nic jednak się nie wydarzyło. Jedyne co do niego dotarło to obrzydliwy smród dochodzący z otworu. Skrzywił się, po czym na słowa kobiety podszedł do niej i nachylił się nad dziurą w podłodze.
- Co do kurwy... - mruknął widząc przerażone twarze, na których zaczęła się pojawiać ulga.
- Pomóżcie nam...on nas zabije...jak resztę...jak tamtych...wyrwie nam serca... - zachrypiała cicho kobieta, w wieku około lat 50.
Gabriel przez moment patrzył na nią, po czym skierował spojrzenie na swoją aktualną towarzyszkę.


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : 15 +3
UROKI : 15 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: York, ulica z Pubami [odnośnik]14.07.21 12:25
Siedem osób zamkniętych w małej i ciasnej piwnicy. Trzech mężczyzn i cztery kobiety przykute do ścian ciężkim łańcuchem, który oplatał ich kostki. Zmęczeni, wychudzeni, poranieni i okropnie brudni. Mogłam się spodziewać wszystkiego, ale nie tego. Raz, tylko raz widziałam coś podobnego. Dawno temu - w innym życiu i seki kilometrów stąd.
Ludzie biadolili, płakali, błagali o litość i pomoc. A ja tylko stoję i się patrzę, walcząc z falą złości. Na nich, na Tallowa, na świat. Na cholerny dzień, który nie chciał się skończyć.
-Zamknąć się. - rozkazuję ostrym tonem niecierpiącym sprzeciwu. Moja twarz nie wyraża żadnych emocji, staje się kamienną maską. - Kim jesteście i czemu mielibyśmy wam pomagać?
Na przód, oczywiście na ile pozwalała długość łańcucha, wysunął się starszy barczysty mężczyzna o szerokich dłoniach, jak u pracownika portowego. Twarz poorana zmarszczkami wykrzywiła się, ukazując solidne braki w uzębieniu. Chyba jako jedyny przez ten cały czas trzymał się na uboczu, nie biadoląc z resztą więźniów.
-Ten sukinsyn zamknął nas tu… upuszcza nam krew jak jakimś świniom. Wypruwa nam flaki, każe na to patrzeć. Pani, Panie, my to nic nikomu żeśmy nie zrobili! Pracowaliśmy ciężko, do kościoła żeśmy chodzili. Co my komu zawadzali? Pani, ja zapłacę, ja się odwdzięczę, tylko puśćcie.
Zerkam na mojego towarzysza. Nie wiem, czy należy do ekipy, co by mugoli zajebała, czy wręcz odwrotnie. Ja mam wyjebane, mogą tu gnić. Ale myśl, że wypuszczając tych ludzi, moglibyśmy solidnie dokopać Tallowowi, sprawia, że na moje usta wpełza lekki uśmiech.
-No dobra. Myślę… że możemy się jakoś dogadać. - nie chowam różdżki nadal, chuj wie, czy to nie pułapka. - Imię Martin Price coś wam mówi?
Może o kolejny hak na Tallowa. Jakiś kolejny kontakt do wykorzystania?
-On tu też z nami był. Też go więził...- odezwała się z kolei jedna z kobiet, młodsza brunetka o wodnistych oczach. - Ale Martinowi się udało uciec. Miał sprowadzić pomoc…
Aha, czyli trop nietrafiony. Marszczę nos.
-No dobra… Potrzebujesz ich do czegoś? - pytam mojego towarzysza. - Jesli nie masz pomysłów, to możemy zrobić “psikusa” Tallowowi i popsuć mu interes. Przy okazji będziemy mieć miejsce do rozmowy z nim, jak wróci do domu.
Ruchem głowy wskazuję na piwnicę. Nawet, kurwa, możemy go tam później zamknąć i niech zdycha.
Przed zejściem na dół, aby uwolnić mugoli, wciskam blondynowi do ręki list, zaadresowany do Price’a.
-Przeczytaj i powiedz, co o tym myślisz.
Nie przyglądam się specjalnie “wystrojowi” piwnicy - chcę tylko odhaczyć plan i wyjść. Smród nie przeszkadza mi jakoś specjalnie - w końcu bywałam w gorszych miejscach, ale napięcie, związane z tym, że właściciel domu może lada chwila wrócić, wzbudza mój niepokój.
Jeśli nam tu teraz wparuje to cały misterny plan w pizdu.


Zlata Raskolnikova
Zlata Raskolnikova
Zawód : Komornik i najemniczka po godzinach
Wiek : 37
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Wisi mi kto wisi na latarni
A kto o nią się opiera
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półgoblin
York, ulica z Pubami Dc3d643ba14e88a20a9fb3c0c669eeb2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9153-zlata-raskolnikova#276833 https://www.morsmordre.net/t9433-sowa-bez-imienia#286806 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net https://www.morsmordre.net/t9434-skrytka-numer-2143#286811 https://www.morsmordre.net/t9432-zlata-raskolnikova#286793
Re: York, ulica z Pubami [odnośnik]16.07.21 17:43
Zdecydowanie nie tego się spodziewał kiedy wychodził dzisiaj z domu. Totalnie nie brał pod uwagę, że może mieć do czynienia z czymś takim. Raczej podejrzewał, że wejdzie, zbierze informacje, których potrzebuje i wróci do domu, gdzie na spokojnie położy się w swoim wygodnym łóżku. A tu się zapowiadało, że w ogóle dzisiaj nie wróci do domu.
Wysłuchał uważnie słów mężczyzny, który wyszedł na przód. To byli prości ludzie, którzy nikomu nie wadzili, mieli swoje życia i swoje zajęcia. Nie rozumiał i pewnie nigdy nie zrozumie co kieruje ludźmi, którzy robią takie rzeczy drugiemu człowiekowi. Nie ważne, że to mugol, to też człowiek.
- Musimy ich wypuścić to na pewno. - odpowiedział jej na pytanie - I gdzieś ukryć. Tallow na pewno będzie ich szukał. Najpierw ich ukryjemy, a potem wrócimy po skurwysyna. - powiedział kiwając głową, po czym wziął od goblinki mokrą kopertę.
Ostrożnie wyciągnął list się w niej znajdujący. Przeczytał go dokładnie dwa razy, żeby się upewnić, że na pewno wszystko dokładnie zrozumiał.
- Pierce ma rodziców, którzy mieszkają na skraju lasu nieopodal. Dom się spalił, a oni nie mają gdzie mieszkać... - przekazał goblince schodząc po chwili za nią do małej piwniczki.
O dziwo, zdążył się już przyzwyczaić do smrodu. Ludzie byli naprawdę w tragicznym stanie. Zastanawiał się czy teleportacja ich nie wykończy. Na pewno nie będą ich transportować po mugolsku. Byli na ziemiach wroga coby nie patrzeć i tylko się obejrzeć jak zaraz by ich ktoś próbował zatrzymać. Bał się jednak, że biorąc pod uwagę zły stan fizyczny więźniów może to być naprawdę ryzykowne. Nie mieli jednak innego wyjścia, to był jedyny sposób.
- W sumie nie wiem co o tym myśleć...fakt, że przyniosła ten list sowa jasno pokazuje, że koleś jest czarodziejem...ale skoro nim jest jakim kurwa cudem znalazł się tutaj? I skoro uciekł, dlaczego nie sprowadził pomocy...i gdzie on w zasadzie jest? - pokręcił głową, jednocześnie prostym zaklęciem otwierając łańcuch na kostce kobiety, która stała obok niego.
Kobieta pewnie gdyby miała siłę to by odskoczyła, ale wyczerpania jej na to nie pozwoliła. Gabriel jednak zauważył ten strach w jej oczach. To właśnie tacy ludzie jak Tallow sprawili, że mugole bali się czarodziejów, że nie wierzyli w to, że po ziemi chodzą dobrzy i pomocni czarodzieje. Jeśli uda im się wygrać wojnę z Voldemortem i jego zwolennikami, naprawdę czeka ich jeszcze kupa roboty.


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : 15 +3
UROKI : 15 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: York, ulica z Pubami [odnośnik]31.07.21 20:42
Nie znoszę, jak sprawy się komplikują. Najpierw spotkanie z tym typem, brak Tallowa i stado jebanych mugoli w piwnicy. Byłaby na to moja wola, zasnęłabym to wszystko i spaliła w pizdu. Nie mam czasu jebać się uciekinierami, ryzykując, że dostanie wpierdol, jak tylko gdzieś wylezie, co właściwie zrobiłam. Muszę dbać o interesy.
Tylko że teraz sytuacja była inna. Po pierwsze nie byłam sama, czyli musiałabym poskładać najpierw tego cholernego kolesia, a dopiero później zająć się ostatecznym rozwiązaniem kwestii mugolskiej w tym domu. Czasochłonne. Męczące. Bez sensu.
-Ukryć? Na talent Ragnuka, chyba cię pojebało! Gdzie chcesz ich ukryć? Jesteśmy w środku czarodziejskiego miasta, na ziemiach pierdolonych Carrowów! - wznoszę zmęczone spojrzenie ku niebu, a raczej w stronę drewnianego sufitu. - Nie schowamy ich przecież do kieszeni...
Ciężko wzdycham.
-Możemy spróbować pokombinować z czarami maskującymi. Czy coś... - zaczynam mówić powoli. - Ale nie wiem, czy nie wybuchną. Nie znam się na mugolskiej fizjologii.
Na moje słowa, uwięzieni ludzie robią krok w tył. Mam wyjebane. Albo idą stąd na naszych zasadach, albo niech sobie tu gniją.
-No to chujowo. - to był mój jedyny komentarz na słowa o losie rodziny Price'a.
Uwolnienie ludzi nie zajęło dużo czasu. Pętały ich najzwyklejsze kajdany, więc prosta Alohomora załatwiła sprawę. Więźniowie jednak bali się podchodzić, nadal tkwili pod ścianami.
-Pojęcia nie mam. Może też polował na Tallowa i coś mu tu nie pykło? Oberwał Expelliarmusem i Esposas. Wy bez różdżek to jesteście jak mugole. - wzruszam ramionami i ze słabo ukrywaną niechęcią zaczynam kombinować z zaklęciami. Klnę niemiłosiernie, bo transmutacja nigdy nie była moją mocną stroną.
-Pomóż mi z tym, bo jak nam tu Tallow wpadnie, to będziemy w czarnej dupie. - mówię przez zaciśnięte zęby i czekam, aż facet się ruszy. Nie mieliśmy wiele czasu. Tak naprawdę nie mieliśmy go wcale.
Kiedy już wszystkie magiczne wygibasy były zakończone, pozostawało już tylko poprowadzić towarzystwo jak najdalej stąd. Na dworze nadal lało i woda wlewała się wszędzie - do dziurawych butów, za kołnierze. Było bardzo chujowo.
-Teraz co? Nie mam chałupy na zbyciu, żeby ich tam skitrać. - odwracam się gdzieś do tyłu, w miejsce, gdzie było ukryte stado mugoli. - To wasze tereny. Macie tu jakieś domy czy coś?
Pozostawała jeszcze jedna kwestia.
-Chcesz iść do tego lasu i szukać rodziców Price’a?
To chyba nie było głupie… trzeba by było mu jakoś dać znać, żeby nie lazł znowu do Tallowa, bo znowu się wkopie. Albo, co gorsza, zajebie typa, wcześniej niż zdobędę odpowiedzi na moje pytania.


Zlata Raskolnikova
Zlata Raskolnikova
Zawód : Komornik i najemniczka po godzinach
Wiek : 37
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Wisi mi kto wisi na latarni
A kto o nią się opiera
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półgoblin
York, ulica z Pubami Dc3d643ba14e88a20a9fb3c0c669eeb2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9153-zlata-raskolnikova#276833 https://www.morsmordre.net/t9433-sowa-bez-imienia#286806 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net https://www.morsmordre.net/t9434-skrytka-numer-2143#286811 https://www.morsmordre.net/t9432-zlata-raskolnikova#286793
Re: York, ulica z Pubami [odnośnik]10.08.21 11:00
- Jakbym tego kurwa nie wiedział. - warknął na goblinkę i pokręcił głową.
Jego głowa pracowała na najwyższych obrotach. Nie miał zielonego pojęcia gdzie mogą ukryć tych mugoli. Nie miał takiego miejsca gdzie mogliby ich zaprowadzić, zwłaszcza, że, jak zauważyła kobieta byli na ziemiach wroga. Carrowowie byli zwolennikami polityki antymugolskiej, więc jeśli ich puszczą samych to na pewno szybko stracą życie, zostaną złapani przez szmalcowników albo cholera wie kogo i jeśli nie zginą na miejscu to pewnie znów trafią do niewoli. Gabs nie wiedział co gorsze...jako ktoś kto raz już umarł wiedział, że ta pierwsza opcja chociaż jest bezbolesna.
- Nie wybuchną, ale są osłabieni w cholerę... - pokręcił głową, po czym spojrzał po przerażonych ludziach kulących się w rogu pomieszczenia - Teleportacja odpada, bo są za słabi mogliby się rozszczepić, a wtedy w pizdu z naszą akcją ratowniczą. - westchnął, po czym podszedł bliżej i również zabrał się za zaklęcia transmutujące.
Nie był mistrzem w tej dziedzinie, ale jednak coś tam potrafił, więc nie poszło mu najgorzej. Oczywiście mugole byli przerażeni, ale jednocześnie chyba zaczynali rozumieć, że oni nie zamierzają zrobić im krzywdy, a im pomóc, więc współpracowali. Chociaż tak naprawdę z drugiej strony to nie mieli innego wyjścia jeśli chcieli jak najszybciej opuścić to miejsce.
- Tallow wróci najwyżej za godzinę, o niego nie musimy się martwić. - dodał po chwili kręcąc głową, po czym wyciągnął dłoń w kierunku poobijanej kobiety i pomógł jej wstać. - Nie musicie się już bać. Pomożemy wam, jeszcze nie wiem jak, ale pomożemy. - powiedział spokojnie patrząc na nią, po czym uśmiechnął się do niej łagodnie.
Sam był w końcu w połowie mugolem, jego ojciec był mugolem. Nie było więc opcji aby zostawił tych ludzi tutaj na pastwę losu. Nie po to walczył w tej przeklętej wojnie by teraz patrzeć na ich cierpienie.
- Poważnie? Myślisz, że mamy domy na każdym zakręcie? - uniósł brew ku górze patrząc na goblinkę z powątpiewaniem - Na razie ich po prosu stad zabierzmy, żeby wyszli z tej cholernej piwnicy. Skoczę na górę poszukać dla nich jakiś ubrań, bo przecież tak nie mogą wyjść na tą ulewę. - powiedział, po czym raz dwa wyszedł z piwnicy i poszedł na piętro.
Przewalił szafę Tallowa wyciągając z niej ciepłe ubrania, po czym wrócił z nimi na dół.
- Ubierać się. Na dworze jest zimno. - polecił mugolom rozdając im ubrania, po czym ponownie skupił swoją uwagę na swoje tymczasowej towarzyszce - Myślę, że warto się do nich wybrać. Jeśli Price tam będzie to go ostrzeżemy żeby się nie zbliżał do Tallowa. Nie chcemy przecież żeby nam buchnął zapłatę sprzed nosa, prawda? - uniósł brew ku górze.


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : 15 +3
UROKI : 15 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
Re: York, ulica z Pubami [odnośnik]03.11.21 16:12
Gdyby rano ktoś mi powiedział, czym będę się dziś zajmować, to bym go wyśmiała. Ale oto mam przed sobą grupę mugoli i pojebanego kolesia, który ubzdurał sobie, że będzie pierdolonym rycerzem na białym koniu. Zasrane bohaterstwo. Za to mi nie płacą, tylko za co innego. A tym kimś był Tallow. Kurwa.
-Dobra, koleś. Jak chcesz ich prowadzić - droga wolna. Ale zdajesz sobie sprawę, że taka wycieczka mugoli w miasteczku będzie zwracać uwagę miejscowych?
Jak dla mnie to można by ich było po prostu zostawić i niech sobie radzą. Nie mają litości dla takich jak ja, to sami niech gniją. Tylko że pewnie mój pomysł skończyłby się problemami ze strony “pana rycerza”.
Ciężko wzdycham, bo mam dość.
-Dobra. Trzymajmy się obrzeży. Najwyżej, jak ktoś podniesie raban, to będziemy myśleć.
Albo powiem, że to moja zdobycz i niech wypierdalają.
-Kojarzę chyba, o którym lesie pisano w liście.
Nie zagłębiam się w szczegóły, skąd dokładnie o tym wiem. Nie mam zamiaru uświadamiać blondaska, co robiłam paroma dniami wcześniej. Tym bardziej że wyraźnie mu na mugolach zależy. Może go sprzedać władzom? Z drugiej strony nie kojarzę jego twarzy z listów, to nawet jak go wydam, to mi nie zapłacą. Plus może mi się jeszcze przydać.
-To teraz tak - zwracam się do reszty naszej "wyjątkowej" wycieczki. - Morda na kłódkę i idziemy. Nie ociągać się, bo nie wracamy po tych, co zostaną w tyle albo się zgubią. Zrozumiano?
Nikt z nich się nie odezwał.
Bardzo dobrze.
-Idziemy.
Musieliśmy się przedrzeć przez błoto, ciemne uliczki i cudze ogródki. Dobrze, że sporo domów było opuszczonych. Nie na taką skalę jak w Londynie, gdzie pustymi były nawet całe kamienice i dzielnice... Cóż. Nie prędko pojawia się w nich nowi mieszkańcy. No, chyba że władze zaczną sprowadzać osadników z innych krajów. Albo takich migrantów jak ja.
W sumie może to jest jakiś plan? Jak już wszystko się uspokoi, wybrać sobie jakiś przyjemny domeczek na prowincji? Mieć ciszę i spokój? Świeże powietrze i takie tam?
Chuj tam. Nudy.
Chyba że będę zmuszona znowu uciekać. Kiedyś.
Gdzieś w oddali zaczęła być widoczna ciemna ściana lasu. Jeszcze chwila i będzie po wszystkim. Skupiłam się już tylko na celu i nawet nie odwracałam się za siebie. Wyjebane, czy ktoś z mugoli dotrwał do końca, czy nie. Miejmy to już za sobą. Przecież czeka nas jeszcze główne danie - Tallow.


Zlata Raskolnikova
Zlata Raskolnikova
Zawód : Komornik i najemniczka po godzinach
Wiek : 37
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Wisi mi kto wisi na latarni
A kto o nią się opiera
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półgoblin
York, ulica z Pubami Dc3d643ba14e88a20a9fb3c0c669eeb2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9153-zlata-raskolnikova#276833 https://www.morsmordre.net/t9433-sowa-bez-imienia#286806 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net https://www.morsmordre.net/t9434-skrytka-numer-2143#286811 https://www.morsmordre.net/t9432-zlata-raskolnikova#286793
Re: York, ulica z Pubami [odnośnik]11.11.21 16:52
Nie było opcji, że ich zostawi, po prostu nie było. Był w stanie zaryzykować własne życie, byleby zapewnić tym ludziom bezpieczeństwo. Nie miał zamiaru oglądać się za goblinkom. Najwyraźniej miała totalnie w nosie to co się stanie z tymi ludźmi, ale nie on. Obiecał sobie, że będzie pomagał potrzebującym.
- W tam razie nie przejdziemy przez miasto, proste. I tak jesteśmy już na obrzeżach, więc pójdzie nam raz dwa. - odparł spokojnie kiwając głową.
Spojrzał po przerażonych mugolach i uśmiechnął się do nich łagodnie. Nie oczekiwał podziękowań ani nic z tych rzeczy. To był jego obowiązek. Po chwili skierował swój wzrok na goblinkę.
- Ten las jest może trzy kilometry za miastem. Powinniśmy tam dobrzeć w godzinę maks. - odparł spokojnie kiwając głową.
Pokręcił głową z westchnieniem na jej kolejne słowa o tym, że nie będzie pomagać nikomu, kto zostanie w tyle. Nic odezwał się jednak. Przecież było wiadome, że nikomu nie pozwoli zostać w tyle.
Pomógł wszystkim na spokojnie wyjść z piwnicy, po czym sprawdził czy wszyscy na pewno są ubrani odpowiednio. Byli wychudzeni i zmęczeni, a na dworze panowała koszmarna pogoda. Nie znał się kompletnie na magii leczniczej,więc w razie czego nikomu nie będzie w stanie pomóc. Wolał więc by nie złapali żadnego choróbska po drodze.
Na całe szczęście droga przez miasteczko poszła im gładko. Może nie było ono opuszczone, ale sporo mieszkań czy domów było pozostawionych samych sobie. Pewnie kiedyś mieszkali w nich mugole, którzy albo uciekli albo zostali pozbawieni życia. Znajdowali się na terenie wroga, więc musieli być w ciągłej gotowości. Kiedy tylko opuścili w końcu miasteczko ruszyli w kierunku lasu. Droga zajęła im trochę więcej czasu niż zakładał. Mugole byli zmęczeni, nie mogli iść za szybko. W końcu jednak, po półtora godzinie dotarli do lasu. Tak jak było napisane w liście znaleźli tam spalony dom. Wyglądał tragicznie, nie było opcji by dało się go odratować. Gabriel rozejrzał się i w końcu zauważył sporej wielkości palenisko przy którym siedział mężczyzna w średnim wieku.
- Pan Price? - spytał spokojnie podchodząc do mężczyzny, na co ten uniósł wzrok i widocznie zawiedziony skinął lekko głową – Nazywam się Jackson, znaleźliśmy pana list. Niestety raczej nie dotarł do pana syna...- Gabriel ukucnął przy mężczyźnie, po czym dał znać reszcie by zbliżyli się do ognia i się ogrzali.
- Gdzie mój syn? - spytał mężczyzna, po czym powiódł wzrokiem w kierunku prowizorycznego szałasu, na który po chwili i Gabriel zwrócił uwagę.
Pod daszkiem, na czymś co pewnie było kocem kiedyś, leżała kobieta. Była ranna, bez odpowiedniej pomocy z pewnością nie miała szans na przeżycie.
- Niestety nie wiemy. - Tonks pokręcił głową – Zabieramy tych ludzi w bezpieczne miejsce, gdzie będzie sucho, ciepło i będą zapasy. Proszę iść z nami. Nie mają tu państwo szans na przybycie. Jestem przekonany, że uda nam się dotrzeć do pana syna i poinformujemy go gdzie państwo się znajdują. - powiedział spokojnie.
Zerknął na goblinkę, ale ta chyba nie koniecznie miała zamiar się odezwać, dlatego wrócił spojrzeniem na pana Price’a. Namówienie mężczyzny aby z nimi poszedł zajęło mu naprawdę sporo czasu. W końcu jednak zgodził się. Czekało ich jeszcze i tak dużo pracy. Musieli dostać się gdzieś gdzie było bezpiecznie, jednocześnie uważając na wrogów oraz odpowiednio zająć się ranną kobietą.
Nie tak zaplanował sobie ten wieczór.

zt x2


Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : 15 +3
UROKI : 15 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
 Ten co martwy chodzi wśród żywych
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9947-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t9987-pimpek#301926 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10857-skrytka-nr-2261#330979 https://www.morsmordre.net/t9988-gabriel-tonks#301946
York, ulica z Pubami
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach