Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kornwalia
Polperro
Strona 2 z 2 •
1, 2

AutorWiadomość
First topic message reminder :


Polperro
Polperro to mała wieś rybacka, położona na wschodnim wybrzeżu Kornwalii. Miejscowość jest niewielka, choć dobrze znana mieszkańcom hrabstwa.
Historia tego miejsca sięga aż do XIII w. i zawsze związana była z rybołówstwem. Prócz tego, wieś od dawna słynie z przemytnictwa alkoholi i papierosów. Lokalni mieszkańcy bywają nieufni wobec obcych i wymieniają się przemyconymi dobrami tylko wtedy, jeżeli otrzymają odpowiednią cenę lub towar na wymianę.
Głównymi łowionymi tutaj rybami są przegrzebki, żabnice, mintaje, okonie i dorsze. Prócz tego można złowić tutaj kraby i małże.
Historia tego miejsca sięga aż do XIII w. i zawsze związana była z rybołówstwem. Prócz tego, wieś od dawna słynie z przemytnictwa alkoholi i papierosów. Lokalni mieszkańcy bywają nieufni wobec obcych i wymieniają się przemyconymi dobrami tylko wtedy, jeżeli otrzymają odpowiednią cenę lub towar na wymianę.
Głównymi łowionymi tutaj rybami są przegrzebki, żabnice, mintaje, okonie i dorsze. Prócz tego można złowić tutaj kraby i małże.
Zawód : naczelny mąciciel
Wiek : odwieczny
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : 99
UROKI : 99
ALCHEMIA : 99
UZDRAWIANIE : 99
TRANSMUTACJA : 99
CZARNA MAGIA : 99
ZWINNOŚĆ : 0
SPRAWNOŚĆ : 0
Genetyka : Czarodziej

Konta specjalne


Oddzielał czas pracy, od tego, co działało prywatnie. Nawet, jeśli potrafił wykorzystać oba elementy na własną korzyść. Nie znaczyło to, że nie był podatny na cudze wpływy. Był. Szczególnie te kobiece, chociaż znowu - nawet te kojarzył ostatecznie z przyjemnością. W aktualnej wizji zlecenia, nie przewidywał podobnych aspektów, przyzwyczajony, że branża marynarska zdominowana była przez mężczyzn. Ot, stwierdzając fakt, z którym ciężko było się kłócić, nawet jeśli zdarzyło mu się słyszeć słowa sprzeciwu.
Na spotkanie nastawiał się pozytywnie, dbając o odpowiednie zaplecze wsparcia. Mężczyzna, który mu towarzyszył, ostatecznie podążył za nim po trapie, zatrzymując się jednak w odległości, która serwowała Kaiowi swobodną rozmowę z przewodniczką, jaką otrzymał w darze od zabawnego, jak się okazywało - losu. I nie miał najmniejszego zamiaru przepuścić okazji, zderzając się z przeszłością, która widocznie, dogoniła Thalię. Niedokończonych spraw się nie zostawia. - pomyślał ponuro, ale tylko przelotny cień mówił o tym, że coś niepokojącego mogło zagościć w jego myślach. Miał zlecenie do wykonania. A przy okazji, możliwość policzenia się z jednym, niedokończonym fragmentem zostawionej za sobą przeszłości. Niekoniecznie takiej, która spędzała mu sen z powiek.
Chociaż czarownica pociągnęła za sobą jego uwagę, był w stanie rozejrzeć się w okolicy statku. Zdecydowanie był jednym z tych, które długo nie witały do brzegu, zbierając łupy i doświadczenie. Pamiętał zbyt dobrze podróże po szerokich wodach i możliwości, jakie dawały w wędrówce, zdobywając co trudniejsze składniki, bądź uczestnicząc w wyprawach badawczych najbardziej dzikich stworzeń. Nie mógł zaprzeczyć, że tęsknił za podobnym stylem życia. Ale wybrał inaczej. I trzymał się decyzji twardo, nawet, gdy ich źródło zdecydowało się go odsunąć.
W kontekście pracy, nie byłby sobą, by nie zastanowić się nad jakością przewożonego towaru. Jak rzadkie okazy udało im się zdobyć podczas podróży? Jak wiele z nich wymaga sprawdzenia i potwierdzenia autentyczności? Od tego dziś tu był, nie pozostawiając wątpliwości, że cieszyła go wizja choćby przelotnego zetknięcia się z magiczną rzeczywistością stworzeń, której dawno nie widział. Na pewno, nie na żywo.
Przewodniczka, którą bez skrupułów rzucił w objęcia swojego uroku, wydawała się reagować na niego wciąż tak samo. Znajomy szkarłat wkradał się na blade lica, niczym spodziewany (dla niego) gość. Rozpoznawał ślady skrywanego zakłopotania. Nie było w nim śladu niezręczności, zupełnie, jakby zapomniał, w jaki sposób się rozstali. Próby zmiany tematu niekoniecznie psuły mu szyki. Był uparty i na swój osobisty sposób, chciał ukarać czarownicę - Rozumiem, że teraz formularz zatyka ci usta? Smutna zamiana - zakpił, nie dając się rozproszyć. Zaplótł ramiona przed sobą, przy okazji przenosząc ciężar ciała na jedną nogę, wciąż przyglądając się przesłoniętej przez papierzyska twarzy. Gestem, głowy zawołał i swego ochroniarza, zostawiając go przy jednej z burt. Wygadało na to, że znał jednego z marynarzy - niewiele kobiet ma takie marzenia - wzruszył ramieniem, a coś jasnego, bardziej zawadiackiego błysnęło, gdy zadała pytanie. Zapewne retoryczne, ale podjął je na swój sposób - Jeśli nie wygląda jak ty, to podziękuję - skwitował niemal całkowicie poważnie, prostując się w końcu - Gdzie towar, który mam sprawdzić? - przeskoczył na temat profesji z wprawą zawodowego żonglera - ...i mam coś podpisać, czy po prostu chcesz tu być ze mną dłużej? - i jeszcze jedna, czysta prowokacja. Niemal czekał na wybuch. Na bardziej żywą reakcję. Im dłużej naciskał, tym łatwiej było mu rozpoznawać dawne nawyki siebie.
Na spotkanie nastawiał się pozytywnie, dbając o odpowiednie zaplecze wsparcia. Mężczyzna, który mu towarzyszył, ostatecznie podążył za nim po trapie, zatrzymując się jednak w odległości, która serwowała Kaiowi swobodną rozmowę z przewodniczką, jaką otrzymał w darze od zabawnego, jak się okazywało - losu. I nie miał najmniejszego zamiaru przepuścić okazji, zderzając się z przeszłością, która widocznie, dogoniła Thalię. Niedokończonych spraw się nie zostawia. - pomyślał ponuro, ale tylko przelotny cień mówił o tym, że coś niepokojącego mogło zagościć w jego myślach. Miał zlecenie do wykonania. A przy okazji, możliwość policzenia się z jednym, niedokończonym fragmentem zostawionej za sobą przeszłości. Niekoniecznie takiej, która spędzała mu sen z powiek.
Chociaż czarownica pociągnęła za sobą jego uwagę, był w stanie rozejrzeć się w okolicy statku. Zdecydowanie był jednym z tych, które długo nie witały do brzegu, zbierając łupy i doświadczenie. Pamiętał zbyt dobrze podróże po szerokich wodach i możliwości, jakie dawały w wędrówce, zdobywając co trudniejsze składniki, bądź uczestnicząc w wyprawach badawczych najbardziej dzikich stworzeń. Nie mógł zaprzeczyć, że tęsknił za podobnym stylem życia. Ale wybrał inaczej. I trzymał się decyzji twardo, nawet, gdy ich źródło zdecydowało się go odsunąć.
W kontekście pracy, nie byłby sobą, by nie zastanowić się nad jakością przewożonego towaru. Jak rzadkie okazy udało im się zdobyć podczas podróży? Jak wiele z nich wymaga sprawdzenia i potwierdzenia autentyczności? Od tego dziś tu był, nie pozostawiając wątpliwości, że cieszyła go wizja choćby przelotnego zetknięcia się z magiczną rzeczywistością stworzeń, której dawno nie widział. Na pewno, nie na żywo.
Przewodniczka, którą bez skrupułów rzucił w objęcia swojego uroku, wydawała się reagować na niego wciąż tak samo. Znajomy szkarłat wkradał się na blade lica, niczym spodziewany (dla niego) gość. Rozpoznawał ślady skrywanego zakłopotania. Nie było w nim śladu niezręczności, zupełnie, jakby zapomniał, w jaki sposób się rozstali. Próby zmiany tematu niekoniecznie psuły mu szyki. Był uparty i na swój osobisty sposób, chciał ukarać czarownicę - Rozumiem, że teraz formularz zatyka ci usta? Smutna zamiana - zakpił, nie dając się rozproszyć. Zaplótł ramiona przed sobą, przy okazji przenosząc ciężar ciała na jedną nogę, wciąż przyglądając się przesłoniętej przez papierzyska twarzy. Gestem, głowy zawołał i swego ochroniarza, zostawiając go przy jednej z burt. Wygadało na to, że znał jednego z marynarzy - niewiele kobiet ma takie marzenia - wzruszył ramieniem, a coś jasnego, bardziej zawadiackiego błysnęło, gdy zadała pytanie. Zapewne retoryczne, ale podjął je na swój sposób - Jeśli nie wygląda jak ty, to podziękuję - skwitował niemal całkowicie poważnie, prostując się w końcu - Gdzie towar, który mam sprawdzić? - przeskoczył na temat profesji z wprawą zawodowego żonglera - ...i mam coś podpisać, czy po prostu chcesz tu być ze mną dłużej? - i jeszcze jedna, czysta prowokacja. Niemal czekał na wybuch. Na bardziej żywą reakcję. Im dłużej naciskał, tym łatwiej było mu rozpoznawać dawne nawyki siebie.
Zawód : Łowca ingrediencji, podróżnik
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
OPCM : 10
UROKI : 20
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni


Przyzwyczajona była do tego, że rzeczywistość, do której wróciła była inna…i ciężka. Nie zawsze przez to, co zrobiła ona, a raczej przez fakt, że świat postanowił oszaleć. Wiele osób, które znała, znajdowało się w gorszej sytuacji od niej, inni zniknęli, każdy teraz oglądał się trzy razy przez ramię zanim cokolwiek postanowił, a nowi ludzie nie ufali jej wcale. Być może tak już miało być, możliwe że już do końca świata nikt jej nie zaufa. Nie była to jakaś nowość, zwłaszcza przy jej zawodzie, być może więc powinna się do tego przyzwyczaić. I przestać narzekać i po prostu zabrać się do pracy. Tyle, że teraz się nie dało.
Liczyła na to, że Clearwatera nigdy już nie spotka – nie przez niechęć do niego, ale takie historie jak ich nieczęsto spotykał koniec. Dobry, zły, nie było to ważne, szansa dość niska była, że wpadnie się na tę osobę, głównie dlatego, że sprawiedliwość lubiła odsuwać ich od siebie. Przewrotny chichot losu postanowił jednak rzucić ich naprzeciwko sobie, tak aby po prostu ją podroczyć albo pozwolić na to Kaiowi. Thalia nie mogła powstrzymać się przed chęcią ucieczki i miała ochotę po prostu wskoczyć gdzieś do morza. I odpłynąć, nie przejmując się czymkolwiek. Żegnaj Wielka Brytanio, dasz sobie radę beze mnie.
Nie jednak samo spotkanie Clearwatera było najgorsze, bo…w sumie to by jeszcze przeżyła. Przeprosiłaby, porozmawiała ostrożnie, zakończyła pracę szybko, a wstyd zmyła późniejszą dawką alkoholu, na równi z chłodem który jak zawsze wkradał się na jej policzki (stąd ten rumieniec był, oczywiście), zapomnieć wszystko, mieć święty spokój. Ale, cholera, nie. Nie, bo Kai wiedział, jak na nią działa. Wiedział, że na jego widok i jego słowa będzie wspominać tamte momenty. I doskonale wiedział, co zrobić, aby wzbudzić w niej zazdrość, rozproszyć ją, zażenować i po prostu zabawić się tym kosztem. I najgorsze z tego wszystkiego, nie była nawet na niego zła. Znaczy była, ale w tym momencie złość na niego przygasała kiedy myślała o tej na samą siebie, że tak mocno dawała sobie wmówić. Że tak mocno ulegała. Powinna wiedzieć lepiej i umieć lepiej, ale nie. Powinna też umieć oddzielać pracę i własne pobudki, ale nie, oczywiście, że nie, nie w takiej sytuacji. Czuła, że Hans ją chyba udusi, ale samokontrolę zyskiwała dopiero w dorosłości i wciąż musiała nad nią pracować.
- A co innego by miało? Póki co ty się nie kwapisz, więc pozostaję przy formularzu. – Oczywiście, że nie oczekiwała, że rzuci się na nią na wstępie, a mimo to, miała wrażenie, że nie miała mu jak odpyskować i drażniło ją to niesamowicie. Jej brwi ściągnęły się teraz w gniewnym wyrazie, a sama odwróciła się, kierując się w stronę jednej z burt i odkładając listę na skrzynie, pochylając się, aby zobaczyć, czy to na pewno te, które miał sprawdzić. – Wiem, że mało kobiet wybiera pływanie na okrętach. Jestem bardzo dobrym przykładem konsekwencji co się dzieje, kiedy to robią.
Nie mogła się wykłócać, sama chciała i sama wsiadała na ten statek. Mimo to, czasem miała dni, kiedy po cichu marzyła aby jednak porządniej traktowano kobiety. Może wtedy więcej by ich pływało (bo w ogóle by mogło) i może nie działaby im się tak krzywda. Wywróciła oczyma na jego słowa, ale oczywiście, to końcowe zdanie musiało ją rozjuszyć najbardziej.
- Słuchaj no… - złapała go za poły płaszcza, przyciągając go bliżej, tak aby znajdował się tu przy niej. Mogłaby też dodać sobie kilka centymetrów dla efektu, ale póki co pozostawiała skupiona na jego postaci. -…próbuję tu pracować, więc czy możesz po prostu nie utrudniać i załatwić to bez robienia mi problemów?
Z syknięciem puściła go, starając się go odepchnąć, nawet nie patrząc, że jeżeli zrobiłaby to za mocno, być może wypadnie za burtę.
Rzut na próbę odepchnięcia Kaia
Liczyła na to, że Clearwatera nigdy już nie spotka – nie przez niechęć do niego, ale takie historie jak ich nieczęsto spotykał koniec. Dobry, zły, nie było to ważne, szansa dość niska była, że wpadnie się na tę osobę, głównie dlatego, że sprawiedliwość lubiła odsuwać ich od siebie. Przewrotny chichot losu postanowił jednak rzucić ich naprzeciwko sobie, tak aby po prostu ją podroczyć albo pozwolić na to Kaiowi. Thalia nie mogła powstrzymać się przed chęcią ucieczki i miała ochotę po prostu wskoczyć gdzieś do morza. I odpłynąć, nie przejmując się czymkolwiek. Żegnaj Wielka Brytanio, dasz sobie radę beze mnie.
Nie jednak samo spotkanie Clearwatera było najgorsze, bo…w sumie to by jeszcze przeżyła. Przeprosiłaby, porozmawiała ostrożnie, zakończyła pracę szybko, a wstyd zmyła późniejszą dawką alkoholu, na równi z chłodem który jak zawsze wkradał się na jej policzki (stąd ten rumieniec był, oczywiście), zapomnieć wszystko, mieć święty spokój. Ale, cholera, nie. Nie, bo Kai wiedział, jak na nią działa. Wiedział, że na jego widok i jego słowa będzie wspominać tamte momenty. I doskonale wiedział, co zrobić, aby wzbudzić w niej zazdrość, rozproszyć ją, zażenować i po prostu zabawić się tym kosztem. I najgorsze z tego wszystkiego, nie była nawet na niego zła. Znaczy była, ale w tym momencie złość na niego przygasała kiedy myślała o tej na samą siebie, że tak mocno dawała sobie wmówić. Że tak mocno ulegała. Powinna wiedzieć lepiej i umieć lepiej, ale nie. Powinna też umieć oddzielać pracę i własne pobudki, ale nie, oczywiście, że nie, nie w takiej sytuacji. Czuła, że Hans ją chyba udusi, ale samokontrolę zyskiwała dopiero w dorosłości i wciąż musiała nad nią pracować.
- A co innego by miało? Póki co ty się nie kwapisz, więc pozostaję przy formularzu. – Oczywiście, że nie oczekiwała, że rzuci się na nią na wstępie, a mimo to, miała wrażenie, że nie miała mu jak odpyskować i drażniło ją to niesamowicie. Jej brwi ściągnęły się teraz w gniewnym wyrazie, a sama odwróciła się, kierując się w stronę jednej z burt i odkładając listę na skrzynie, pochylając się, aby zobaczyć, czy to na pewno te, które miał sprawdzić. – Wiem, że mało kobiet wybiera pływanie na okrętach. Jestem bardzo dobrym przykładem konsekwencji co się dzieje, kiedy to robią.
Nie mogła się wykłócać, sama chciała i sama wsiadała na ten statek. Mimo to, czasem miała dni, kiedy po cichu marzyła aby jednak porządniej traktowano kobiety. Może wtedy więcej by ich pływało (bo w ogóle by mogło) i może nie działaby im się tak krzywda. Wywróciła oczyma na jego słowa, ale oczywiście, to końcowe zdanie musiało ją rozjuszyć najbardziej.
- Słuchaj no… - złapała go za poły płaszcza, przyciągając go bliżej, tak aby znajdował się tu przy niej. Mogłaby też dodać sobie kilka centymetrów dla efektu, ale póki co pozostawiała skupiona na jego postaci. -…próbuję tu pracować, więc czy możesz po prostu nie utrudniać i załatwić to bez robienia mi problemów?
Z syknięciem puściła go, starając się go odepchnąć, nawet nie patrząc, że jeżeli zrobiłaby to za mocno, być może wypadnie za burtę.
Rzut na próbę odepchnięcia Kaia
Here I am
Here I remain
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Some may yield
But me I never could be tamed
Through moors and meadows
Cloaked, concealed
Never to forget my name
I walk the shadows
But me I never could be tamed
Through moors and meadows
Cloaked, concealed
Never to forget my name
I walk the shadows
OPCM : 16
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa


The member 'Thalia Wellers' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 68
'k100' : 68
Zawód : Mistrz gry
Wiek : ∞
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : 99
UROKI : 99
ALCHEMIA : 99
UZDRAWIANIE : 99
TRANSMUTACJA : 99
CZARNA MAGIA : 99
ZWINNOŚĆ : 0
SPRAWNOŚĆ : 0
Genetyka : Czarodziej

Konta specjalne


Strona 2 z 2 • 1, 2
Polperro
Szybka odpowiedź
W tym miejscu możesz przelogować się na inne konto i przesłać wiadomość. Pamiętaj, że treść posta zapisywana jest w obrębie danego konta. Aby uniknąć ewentualnej straty, pamiętaj o skopiowaniu treści posta przed przelogowaniem się.
Obecnie zalogowany jako:
Zmień konto
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kornwalia