Wydarzenia


Ekipa forum
Alkierz
AutorWiadomość
Alkierz [odnośnik]08.08.21 18:47
First topic message reminder :

Alkierz

Mniejszy i przytulniejszy niż główne pomieszczenie przeznaczone do przyjmowania gości. Można tu swobodnie rozsiąść się na wygodnych kanapach, krzesłach i fotelach, przy których stoi całkiem spory stolik kawowy, a poczucie estetyki dopieszczą wszechobecne rośliny, które cieszą zielenią niezależnie od pory roku. Przy ścianach widać wysokie regały zapełnione książkami, a w kącie pomieszczenia - obowiązkowy gramofon.


and the lust for life
keeps us alive, 'cause we're the masters of our own fate, we're the captains of our own souls, there's no way for us to come away, 'cause boy we're gold, boy we're gold.
Trixie Beckett
Trixie Beckett
Zawód : krawcowa, gospodyni w Warsztacie
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'll ignite the sun just like the spring has come.
flames come alive.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9401-trixie-beckett#285649 https://www.morsmordre.net/t9405-stevie#285909 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f318-dolina-godryka-warsztat https://www.morsmordre.net/t9407-skrytka-bankowa-nr-2175#285917 https://www.morsmordre.net/t9406-trixie-beckett#285911

Re: Alkierz [odnośnik]05.09.21 15:02
Ut sementem feceris, ita metes, Castor powtórzył rodowe motto w myślach, gdy serce znów poderwało się do lotu. Chyba właśnie tego potrzebował — odrobiny zachęty, siły, która mogłaby pchnąć kamień jego trudu do przodu. Bo przecież nie bał się tego, co czekało na niego po drodze. Rodzinna cierpliwość płynęła w jego żyłach, ciężko było go zniechęcić do raz podjętego trudu. Tylko pierwszy krok stanowił dla niego prawdziwe wyzwanie, ale wsparcie, jakie otrzymał ze strony wujka, Vincenta oraz Charlene bardzo prędko sprawiło, że podniósł głowę do góry. Powoli, wciąż jeszcze z delikatnymi oznakami dopiero opadających emocji w postaci pąsowiejących polików, jednakże podniósł. Ba, wyprostował się nawet, choć spojrzeniem uciekał dalej przed niemalże wszystkimi w pomieszczeniu, jeżeli miał do tego okazję.
Skinął więc głową Vincentowi, wdzięczny niezmiernie, że z tak skomplikowaną materią nie zostanie sam. Kwestia dostania dostępu do Oazy była kluczową kwestią, od której zależał los ich badań. Dzięki takiemu wsparciu pokona także i tę przeszkodę. Przypomniał sobie o tym, jak przebiegło ich pierwsze spotkanie, w tym samym domu. Zaczepienie o mieszanki ziół, następnie słowa wypowiadane przez Justine, która sugerowała, że Castor mógł być młodszą wersją Vincenta... Nic dziwnego, że ich naukowe ścieżki musiały się wreszcie spleść i to w tak ważnym dla Sprouta momencie!
— Potencjał badawczy jest olbrzymi — odezwał się po słowach Steviego, wzrok zawieszając na misce z jabłkami. Nieco przydługa pauza spowodowana była nagłym zamyśleniem nad tematem alchemii i możliwości pozyskania nowych komponentów do tworzenia... praktycznie wszystkiego, co miało minimum połączenia z alchemią. Nowe eliksiry, dopracowanie i wzbogacenie obecnych... To samo z kadzidłami... Och, ileż możliwości mogło otworzyć się przed alchemiczną częścią Cechu! — Im szybciej się tym zajmiemy, tym szybciej będziemy mogli obserwować wymierne efekty.
Zwrócił się raz jeszcze w kierunku Charlene siedzącej po jego lewicy.
— Ach, byłoby naprawdę cudownie, panno Leighton — uśmiechnął się do niej, zupełnie tak, jakby czas cofnął się o kilka lat wstecz i znów byli Krukonką i Puchonem niezdolnymi do uznania, że to im książka o eliksirach należy się bardziej. Kto by pomyślał, że po tylu latach towarzyskiej posuchy spotkają się akurat u Beckettów? — William wspominał o tobie w samych superlatywach. Podobno znasz miejsca w Oazie, gdzie cząstki magii spadają z nieba jak śnieg? — całą kwestię powiedział szeptem, zawierzając tajemnicę tej wzmianki w przestrzeń między nimi. Nie wiedział, czy Charlie czułaby się dobrze z przekazaniem tej informacji szerszej publiczności, dlatego też miał nadzieję, że doceni tą bardzo drobną pół—tajemnicę.
I chyba doceniła, ponieważ gdy otworzyła torbę z eliksirami i przekazała mu ich część, Castor przyjął je z olbrzymią wdzięcznością zarysowaną na twarzy.
— Dziękuję — dodał jeszcze, starając się utrzymać nerwy na wodzy. Takie gesty dzielenia się zgromadzonymi dobrami zawsze rozbrajały go zupełnie i wzruszały bez względu na okoliczności.

Słysząc odpowiedź Trixie o dyskrecji raz jeszcze kiwnął jej głową, przyjmując zdanie krawcowej do zrozumienia. Znała się przecież na proponowanych rozwiązaniach znacznie lepiej niż on, toteż uznał, że pozostawienie tego w jej gestii byłoby rozwiązaniem najlepszym.
Inną kwestią było to, że nie wyłapał zupełnie intensywnego spojrzenia Isabelli, przynajmniej do czasu, aż nie użyła w swej wypowiedzi jego imienia. Wtedy uniósł głowę wyżej, spoglądając nań nieco roztrzepanie, bo przecież wyrwała go nieco z rwącego nurtu rozmyślań, ale nie mógł mieć jej tego za złe! Zwłaszcza że uraczyła go kolejnym komplementem, który tylko wzmocnił wypieki na jego policzkach.
— Ale nie mam takiego talentu jak ty, Bella... Ciebie mógłbym słuchać godzinami, przecież sam sposób, w jaki dobierasz słowa, trzyma uwagę odbiorcy jak nic innego! — powiedział zupełnie szczerze, bo zawsze był zachwycony sposobem wysławiania się panny Presley. To chyba to szlacheckie wychowanie, którego nie mógł nigdy zaznać, a które pomimo wydziedziczenia służyło Belli do tej pory.

Płynnie przechodząc do podsumowania, które urządził wujek, w milczeniu potwierdzał gotowość do działania w każdej kwestii, w której tylko mógł pomóc. W szczególności gdy poruszony został temat pomocy poza granicami Półwyspu.
— Jeżeli będzie potrzebna pomoc poza granicami Półwyspu można na mnie liczyć. To okropny truizm, wiem, ale czasem warto go przypomnieć. Przede wszystkim dbamy o nasze bezpieczeństwo, bo jeżeli coś nam się stanie, nie będziemy mogli zrealizować nawet części naszych planów — sam czasami potrzebował usłyszeć te słowa, gdy pchał się zbyt impulsywnie w sam środek paszczy lwa. Na całe szczęście miał przy sobie kilkoro ludzi, którzy w odpowiednim momencie mogli pochwycić go za kołnierz i przypomnieć, że martwy wiele nie zdziała. Nie chciał, żeby komukolwiek ze zgromadzonych stała się krzywda, a tym bardziej młodym kobietom. Może przemawiała przez niego męska duma, ale... Wyłącznie w dobrej wierze!

— Dziękuję. Wujku, Trixie, jesteście wspaniali. I mam nadzieję, że do rychłego zobaczenia! — pokłonił się przed wszystkimi zgromadzonymi, następnie kierując się w stronę wyjścia z Warsztatu.

| z/t :pwease:


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Re: Alkierz [odnośnik]10.10.21 18:09
Dzisiejsze spotkanie okazało się być bardzo owocne. Samo wymienianie się między sobą pomysłami miało w sobie coś ożywczego i zachęcało do działania. Isaiah, który od czasu wydarzeń w Stafford chodził raczej przygaszony jakby zwątpił w to, że sytuacja magicznego świata miała kiedykolwiek się zmienić, miał z pewnością opuścić alkierz w nieco lepszym humorze.
Chociaż początkowo był mocno przywiązany do pomysłu związanego z rozwojem szklarni, w końcu zrozumiał, dzięki przystępnym słowom i rozjaśnieniu sytuacji przez Steviego, że ten pomysł musiał jednak poczekać. Nie był tym jednak jakoś szczególnie rozczarowany, sam fakt, że tak wiele tematów zostało poruszonych: kwestia pożywienia, edukacji młodych czarodziejów, którym odebrano możliwość nauki w Hogwarcie, czy choćby eliksirów wpływających na właściwości nowotworzonych szat, to wszystko dało mu wiele do myślenia, dostarczając tematów do refleksji na parę kolejnych dni, jeśli nie tygodni.
Jeszcze raz powiódł wzrokiem po wszystkich zgromadzonych w pomieszczeniu twarzach. Chciał je zapamiętać, nie tylko dlatego, aby w razie czego móc połączyć je z konkretnym nazwiskiem, gdyby przyszłoby się im spotkać gdzieś zupełnym przypadkiem, ale aby zapamiętać bijący od nich entuzjazm i zaangażowanie. Rycerze mogli myśleć, że byli na wygranej pozycji, jednak ludzie pośród których się dzisiaj znalazł, udowadniali, że było inaczej. Szale zwycięstwa nie przesunęła się jeszcze na stronę tych pozbawionych skrupułów okrutników. Wiedział, że w chwilach zawahania, będzie myślała właśnie o tej chwili i osobach, które były w stanie poświęcić tak wiele, tylko po to, albo aż, żeby okazać swoje wsparcie Zakonowi Feniksa. Był dumny, że dano mu było stać się częścią tej fantastycznej grupy..
- Dziękuję bardzo za to spotkanie - powiedział, podnosząc się ze swojego miejsca i pozwoli zbierając się do domu. Zwrócił się bezpośrednio w stronę Steviego. - Zwłaszcza panu, panie Beckett. Dziękuję za zaufanie i za możliwość uczestnictwa w tak owocnym spotkaniu. Mam nadzieję, że spotkamy się niebawem. - Skinął głową na pożegnanie i opuścił Warsztat.

zt
Isaiah Greengrass
Isaiah Greengrass
Zawód : alchemik, lord, twórca malarskich barwników
Wiek : 31
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
Znam nuty przekleństw, na wylot prawdę
aż urwie świt nas, każda z gwiazd zgaśnie.
W dłoniach rwę świat nasz tak bez pamięci
za wszystko co ból wziął na zawsze.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10152-isaiah-greengrass https://www.morsmordre.net/t10368-kaszmir https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-derby-grove-street-12-siedziba-greengrassow https://www.morsmordre.net/t10463-skrytka-nr-2204 https://www.morsmordre.net/t10370-i-greengrass
Re: Alkierz [odnośnik]02.11.21 13:22
Wzrok uważnie śledził sylwetki osób zabierających głos. Większość z nich parała się rzemiosłem, odnalazła swoje powołanie w nauce. Większość z nich nie była żołnierzami nie byli w stanie bronić w ten oczywisty sposób, ani bronić, ani wychodzić naprzeciw tym, którzy zmierzali w ich kierunku by nieść za sobą terror i przemoc. W zasadzie byli bezbronni. Ich orężem były ich umysły i to w jaki sposób gotowi byli je wykorzystać. Padło wiele pomysłów, jedne zostały zduszone w zalążku, inne miały zostać rozwinięte na przestrzeniach następnych tygodni. Najważniejszym było, że postawili dzisiaj pierwszy krok, by nawiązać współpracę. Poznać twarze tych, którzy gotowi byli uczynić coś produktywnego z wiedzą, którą zdobywali latami.
Tajniki zielarstwa i numerologii, chociaż niezwykle fascynujące, nie były dziedzinami, w których mogła zaoferować swoją pomoc. Znała ich podstawy, rozwijała tą wiedzę w kontekście własnej profesji. Nie znała ich na tyle, aby móc uczynić swój wkład znaczącym. Znacznie bardziej mogła przydać się Trixie. Młoda krawcowa zdawała się mieć tak wiele intrygujących pomysłów. Chciała jej w tym pomóc, wiedząc jak wielkiego nakładu pracy i czasu wymagała realizacja.
Gdy goście pana Bennetta powoli się rozchodzili, podobnie jak większość z nich skierowała się w stronę drzwi, zaczepiając gospodarza - Panie Bennett, dziękuję za zaproszenie. To było interesujące spotkanie, mam nadzieję, że uda wam się zrealizować dzisiejsze projekty - powiedziała do mężczyzny, próbując odszukać wzrokiem jego córkę.
- Beatrix. Czy znalazłabyś odrobinę czasu dla mnie w najbliższych dniach? Chciałabym uszyć sobie szatę, ale potrzebuje konsultacji z kimś bardziej doświadczonym. Poza tym opowiedziałabyś mi o swoich pomysłach, z wielką chęcią bym ci pomogła - zapewniła ją.
Po drodze pożegnała się jeszcze z lsaiah i Isabellą.
Założyła płaszcz, otuliła się szczelnie szalikiem. Myślami była już znów w Lecznicy. Na chwilę zgubiła skupienie, dostrzegła sylwetkę Krukona za późno, wpadając na niego w drzwiach. - Oh, przepraszam cię Vincencie - zerknęła na kolegę ze szkolnej ławy. Wyszła na dwór, zakładając rękawiczki. - Do zobaczenia więc. Miejmy nadzieję, że rychłego. - powiedziała do niego na pożegnanie.

|zt



what we have become but a mess of flesh and emotion - naked on all counts

my dearest friend


Roselyn Wright
Roselyn Wright
Zawód : Uzdrowiciel w leśnej lecznicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
the healer has the
b l o o d i e s t
hands.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
when will enough be enough?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6412-roselyn-wright https://www.morsmordre.net/t6516-furia#166169 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f415-szkocja-highlands-knieja https://www.morsmordre.net/t6553-skrytka-bankowa-nr-1612#167244 https://www.morsmordre.net/t6551-r-wright#282514
Re: Alkierz [odnośnik]12.11.21 21:36
Pożółkły arkusz roboczego pergaminu, który przez cały czas podtrzymywał na zaplecionych kolanach, zapełniał się drobnymi, ścieralnymi notatkami. Wysłuchiwał interesujących propozycji poruszanych przez pozostałych przedstawicieli naukowej jednostki, wybierając najważniejsze elementy. Uniósł brodę, podczas gdy Pan Beckett podsumowywał kwestię związaną z hodowlanymi szklarniami. Był gotowy podjąć się ów eksperymentu, testować go na dużo mniejszą skalę. Musieli zanurzyć się w całkowitej pewności, iż koncepcja zacznie spełniać podstawowe i postawione oczekiwania, przystąpić do dokładnej selekcji osób, które mogłyby stać się potencjalnymi współpracownikami, obeznanymi w dziedzinie zielarstwa, botaniki i zarządzania rozległą uprawą. Wsparcie ze strony wiodących dziedzin magii wydawało się odległą wizją, która mogła zakończyć się niesamowitym sukcesem. Oczami wyobraźni widział już szereg profesjonalnych badań, przynoszących wymierne skutki. Marzył o współpracy z ekspertami, o ciągłej wymianie doświadczeń, sprzecznych spostrzeżeń, nad którymi mogli pochylać się przez kilka dni. Lecz, czy aby na pewno posiadali tak dużo cennego czasu? Na prośbę numerologa, kiwnął jedynie głową, podkreślając ów sentencję kilkoma, długimi liniami. Nie zamierzał odwlekać w czasie zobowiązań, do których zgłosił się w pierwszej kolejności. Problem ochronnej bariery okazał się o wiele bardziej złożony. Bez wahania przystąpił do czynnej dyskusji, pochylony do przodu, oparty na wierzchniej części dłoni położonej na jednej z kolan. Wraz z gospodarzem popłynęli w dalekie odmęty podświadomości, wyciągając najróżniejsze pomysły. Ścierali się, konfrontowali. W głębi duszy wiedział, że potrzebowali do tego odrębnego spotkania: – Musiałbym to wszystko przemyśleć. Nie chcę rzucać teraz bezmyślnych tez. – poinformował, gdy mężczyzna odniósł się do jego suchych słów, nie podpartych żadną, naukową przesłanką. Kombinował na bieżąco, próbując rozłożyć informacje na najdrobniejsze czynniki pierwsze. Westchnął ciężko i przetarł twarz prawą ręką czując intensywność ów dyskusji. – Nowy rodzaj pułapki… – powtórzył zaintrygowany. Jasne tęczówki rozbłysły bystrym światłem; to wszystko było przecież wykonalne. Potrzebowali wielu godzin pracy, pomocniczych materiałów, które naprowadziłyby na właściwą drogę. Mogli wypracować niespodziewane rozwiązanie zaskakujące samego wroga. Ta wizja była dla niego przyciągająca: – Potrzebujemy na to dużo więcej czasu. Odezwę się do ciebie, umówimy się na spotkanie, aby zaplanować konkretne działania. – powiedział pewnie, nie chcąc zabierać już cennego czasu na inne przedsięwzięcia. – Przy okazji… – zwrócił się w stronę Beatrix, która przedstawiała ulepszenie możliwości wytwarzanych szat. – W tym samym czasie, opowiedziałbym ci o klątwach, tak jak wspominałaś. – zaproponował, chcąc ogarnąć dwie, istotne kwestie za jednym razem. W dalszym programie spotkania, skupili się na edukacji młodzieży wykluczonej z możliwości uczęszczania do magicznej placówki. Jawna dyskryminacja odbierała szansę na zdobycie wykształcenia, rozwijania się zgodnie z systemem. Bez wahania zgodził się wspomóc jednostkę organizującą edukacyjne zajęcia. Od zawsze, bardzo chętnie dzielił się wiedzą z dziedziny zielarstwa czy starożytnych run. Ponownie kiwnął głową i uśmiechną się lekko, spoglądając w stronę młodego blondyna; ich najbliższa współpraca miała odbywać się na wielu płaszczyznach. Cieszył się, że miał w swoim gronie tak zaangażowanego powiernika. Spotkanie zbliżało się ku końcowi. Skreślał ostatnie zapiski, po czym skonfrontował się z podsumowaniem. – Ja również dziękuję. – wyrzucił  na koniec ściskając dłoń zapracowanego gospodarza. Powoli podniósł się z miejsca pakując przedmioty do skórzanej torby. Przechodząc do przedsionka, wymienił jeszcze kilka zdań z innymi uczestnikami. Narzucił na siebie czarny płaszcz, wciągnął buty i ruszając ku drzwiom frontowym, zatrzymał się gwałtownie, podtrzymując za ramiona znajomą uzdrowicielkę. Uśmiechnął się swobodnie reagując na jej słodkie rozkojarzenie: – Mi też nie jest łatwo wyjść na ten ziąb. – rzucił żartobliwe, naciągając warstwy materiału, starając się nie poślizgnąć na zaśnieżonych stopniach. Zerknął w stronę brunetki niepewnie, zachęcająco, proponując: – Poczekaj. Jest już naprawdę ciemno, może odprowadzę cię do domu? – to przecież żaden problem, tak dawno nie rozmawialiśmy.

| zt



My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t7723-vincent-rineheart https://www.morsmordre.net/t7772-elidor#215947 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-irlandia-wschodnie-przedmiescia-bray-akacjowa-ostoja https://www.morsmordre.net/t7773-skrytka-bankowa-nr-1857#215948 https://www.morsmordre.net/t7776-vincent-rineheart#216049

Strona 4 z 4 Previous  1, 2, 3, 4

Alkierz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach