Wydarzenia


Ekipa forum
Skrzacie drzewo
AutorWiadomość
Skrzacie drzewo [odnośnik]11.04.16 15:57
First topic message reminder :

Skrzacie drzewo

Na obrzeżach Londynu znajduje się spore drzewo, wokół którego krążą przedziwne legendy. Dzieci wierzą, że w środku mieszka starzec, którego broda jest z waty cukrowej, w pniu zaś trzyma najpyszniejsze słodycze świata. Dorośli jednak znają prawdę, lecz nie znaleźli jeszcze sposobu, aby przekazać ją najmłodszym pozwalając im tkwić w słodkiej niewiedzy jak najdłużej. W korycie drzewa swój dom zorganizowały bowiem zwolnione ze służby skrzaty domowe. Nikt jednak nie był w środku drzewa, sami mieszkańcy obrzeży zastanawiają się, ile tych wyrzuconych z domów stworzonek tam mieszka. Podobno między konarami znajdują się rozległe tunele. Aby zarobić na swoje życie, skrzaty zaczęły pędzić wino. Na początku swojej działalności zostawiały na progach domów butelkę z odrobiną trunku i informacją, gdzie można go zdobyć więcej. Taka praca za darmo zagwarantowała im niesamowitą reklamę, a ta z kolei pozwoliła im rozpocząć produkcję wina na większą skalę. Aby kupić butelkę, trzeba zapukać trzy razy w okno. Zrobić to jednak można tylko po zmroku.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Skrzacie drzewo - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]28.02.19 15:17
02.09

- Florku, tutaj jestem!
Jej donośny, wesoły głos poniósł się w powietrzu, gdy Florence dostrzegła brata z oddali. Kobieta tak często narzekała na fakt, że nie mogli spędzić jednego wolnego dnia razem, że finalnie postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Bo przecież ileż można pracować na zmianę i widywać się z twoim bratem bliźniakiem tylko w domu, lub przelotnie w pracy? Florence uparła się na spacer, a sam Florean dobrze wiedział, że kiedy jego siostra na coś się uprze, to nie ma zmiłuj. Poza tym, Florka usłyszała o bardzo ciekawym miejscu i z tego też powodu postanowiła, że musi tu przyprowadzić brata. Była ciekawa, czy słyszał o Skrzacim drzewie. Jeśli nie, była pewna, że na pewno zainteresuje go sama nazwa, ale również opowieści, które krążą wokół tego przedziwnego miejsca.
- Wiesz, że niektórzy mówią, że w tym drzewie mieszka starszy facet? I że ma brodę z waty cukrowej? Kto wymyśla takie bzdury? - zaśmiała się, przylegając do ramienia brata i ruszając z nim na spacer, tak jak zaplanowali. Była wdzięczna Stephanie za to, że zgodziła się zastąpić ją w pracy tego dnia. Florence miała wrażenie, jakby z każdym dniem odrobinkę się od siebie z Floreanem oddalali. Czasami znikał na całe dnie a potem wracał podrapany czy nawet pobity, a ona nie dostawała nawet prostej odpowiedzi co mu się stało. Zaczynała się coraz bardziej martwić o brata, bo zaczynało to wszystko wyglądać zwyczajnie podejrzanie. Na razie jeszcze nic nie mówiła na głos, starając się przybierać wesołą maskę, pomimo swoich obaw a także wszystkich złych rzeczy, które działy się dookoła, ale jednak nerwy zaczynały ją coraz bardziej zjadać. Pomimo zwyczajowego podjadania w pracy, znacznie schudła i wyglądała nieco mizerniej niż zazwyczaj.
- No, a skoro już wyrwałam sobie ciebie na kilka godzin, będziesz musiał przygotować się na odpytywanie - uśmiechnęła się pod nosem, prowadząc brata przez ścieżkę, która wiodła nieopodal pnia drzewa. Na całe szczęście umysł Florence zajmowały nie tylko złe rzeczy. Miała też o czym myśleć w kontekście tych dobrych. - Frances wysyłała ci już jakiś list? - zapytała z przymilną miną.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Skrzacie drzewo - Page 4 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]09.03.19 23:53
Obudziłem się niemalże razem ze wschodem słońca (czyli tak jak miałem w zwyczaju), ale nie potrafiłem odnaleźć w sobie wystarczających pokładów sił, żeby wstać z łóżka. Dlatego po prostu leżałem i gapiłem się w sufit, dumając sobie nad sensem życia i karmelowymi rurkami do lodów, które wcale nie sprzedawały się tak dobrze jak mi się wydawało. Dopiero po godzinie udało mi się postawić stopy na chłodnej podłodze i jakoś się ogarnąć. Oboje z Florence mieliśmy dzisiaj dzień wolny. Należał nam się po końcu wakacji i pierwszym września - to naprawdę są dni pełne klientów. Rodzice wpadają z dziećmi na lody w przerwie między szkolnymi zakupami albo przed odjazdem pociągu, a my musimy się wtedy nieźle napracować, żeby lodziarnia chodziła jak w zegarku. W zasadzie mogliśmy poprosić kogoś o pomoc w ciągu tych kilku dni. Na pewno znalazłby się ktoś chętny żeby trochę dorobić. W każdym razie dzisiejszy wolny dzień postanowiliśmy poświęcić na odetchnięcie świeżym powietrzem i spacer po parku. To znaczy Florence tak postanowiła, a ja nie zamierzałem się jej sprzeciwiać, bo miała świętą rację. Niby wspólnie pracowaliśmy i mieszkaliśmy, ale w zasadzie mało czasu spędzaliśmy tak naprawdę razem. Poza tym chyba minęły wieki odkąd spacerowałem gdzie indziej niż po ulicy Pokątnej, więc generalnie widziałem same plusy w planie dzisiejszego dnia.
- Gdzie?! - Doprawdy, mogłaby krzyknąć coś jeszcze, bo przecież tu mogło być wszędzie. Na szczęście miałem wyczulony wzrok na jej osobę, więc i tak szybko ją zauważyłem. Podbiegłem do niej, przytulając ją na powitanie. Dopiero wtedy mogłem się rozejrzeć po malowniczej okolicy i zachwycić się tym tym cudownym widokiem. Nigdy nie słyszałem o tym miejscu, co było niesamowite, bo przecież spędziłem w Londynie całe swoje życie, a jednak wciąż było tutaj wiele rzeczy do zobaczenia.
- Bo może to prawda? Widziałaś go kiedyś? Może tak wiele czasu spędzał pośród oparów cukru, że mu się broda w watę zamieniła? - Zacząłem opowiadać niestworzone rzeczy, ale tak już miałem w zwyczaju, od dziecka uwielbiałem dopisywać do wszystkiego jakąś historię. Najchętniej podbiegłbym do drzewa i zajrzał przez to małe okienko, ale trochę było mi głupio. Facet z watą cukrową czy nie - wyglądało na to, że ktoś tam mieszka, a ja nie zamierzałem temu komuś przeszkadzać.
- Jakie znowu odpytywanie - zaśmiałem się, chociaż był to śmiech dość nerwowy. Zawsze, ale to absolutnie zawsze, kiedy Florence wypowiadała podobne zdanie, obawiałem się, że zacznie się pytać o Zakon. Oczywiście nie bezpośrednio, przecież nie miała pojęcia o jego istnieniu, ale nieświadomie zacznie drążyć. Ja naprawdę wspinałem się na wyżyny swoich umiejętności, żeby wcisnąć jej wymyślone wprędce historyjki, chociaż czułem się z tym fatalnie. Ale to wszystko było dla jej dobra - nie musiała wiedzieć w jakie pakuję się niebezpieczeństwo. Tak było lepiej. Dlatego ulżyło mi kiedy zapytała się o Frances, chociaż tylko na chwilę, bo to w sumie też był dla mnie skomplikowany temat, chociaż bardziej przyziemny. - Nie - westchnąłem cicho. - Ale przecież dopiero wczoraj wyjechała, o czym miałaby pisać? Niech się najpierw zaaklimatyzuje - starałem się brzmieć beztrosko, ale prawda była taka, że bez przerwy o niej myślałem. Bo jakoś tak bez niej pusto w tej kamienicy.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Skrzacie drzewo - Page 4 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]17.03.19 10:07
- O właśnie tutaj - zaśmiała się, również mocno ściskając brata na powitanie. Oboje mieli wzrok niemalże przeszkolony w odnajdywaniu tego drugiego bliźniaka - chociaż Florka, jako ta bardziej skupiona i rozsądna z dwójki ich rodzeństwa, była w tym odrobinkę, odrobinkę lepsza! - Jakbyś go spotkał, to byś go na pewno zaprosił do naszej lodziarni, hm? Moglibyśmy wymyślić nowy smak lodów, dosładzanych jego brodą! - zachichotała pod nosem, zerkając ku drzewu.
Tak właściwie mieli za sobą już najbardziej pracowity okres. Wakacje były najcięższe, ludzi ciągnęło przecież po odrobinę ochłody i czegoś słodkiego. Prawdziwym apogeum były jednak dni tuż przed powrotem do Hogwartu. Florence czasami nie wiedziała w co ręce włożyć. Ale chociaż wieczorami po tak pracowitych dniach potrafiła głośno narzekać na ludzi, który niemalże szturmem wbijali się do lodziarni, tak naprawdę przecież kochała ruch. Kochała obserwować jak dzieci zachwycone pałaszują swoje lody, jak rodzice uśmiechają się podczas delektowania serwowanymi przez rodzeństwo. Od września ruch znacząco spadał, bo w końcu znaczna większość dzieciaków siedziała już w murach zamku. Zostały tylko te najmłodsze i najstarsze.
Ten nerwowy śmiech odrobinę ją zastanowił. Wiedziała, że Florean ma sekrety, musiałaby być chyba głupia, by się tego nie domyślać. I wiedziała, że pewnego dnia będzie musiała się z bratem skonfrontować i wypytać go na ten temat. Ten dzień miał nadejść, ale, dziś Florek jednak miał szczęście. Dziś odpytywanie miało obejmować tylko tematy związane z Frances. Gdyby jednak kiedyś Florence dowiedziała się o niebezpieczeństwach, na które narażał się jej brat, prawdopodobnie sama byłaby dla niego największym zagrożeniem przez pewien czas! Mógł się spodziewać w takiej sytuacji porządnego suszenia głowy z jej strony. I nawet jeśli nie na temat narażania się, to na temat kłamstwa i zaufania!
- Przecież pierwszego dnia w Hogwarcie tyle się dzieje, na pewno miałaby mnóstwo do opisania! - spojrzała na brata, jakby opowiadał jakieś wierutne bzdury. Naprawdę nie pamiętał, jacy oni oboje byli podekscytowani za każdym razem gdy przekraczali mury zamku? Nie ważne, pierwszy rok czy piąty, to za każdym razem było tak samo magiczne. Florence wyobrażała sobie, że z punktu widzenia nauczyciela też musiało dziać się naprawdę wiele, więc Frances miałaby o czym pisać. Poza tym, panna Fortescue cały czas miała przed oczami wspomnienie z Festiwalu Lata. Jej brat i panna Montgomery wyglądali wtedy naprawdę urokliwie i - nikt jej nie wmówi, że sobie to ubzdurała, na pewno nie! - wyraźnie mieli się ku sobie!
- Ej, Florku? Ty też to widziałeś? - odezwała się nagle, wbijając wzrok w zarośla. Czy tylko jej się wydawało, czy tam się coś poruszyło?


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Skrzacie drzewo - Page 4 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]22.03.19 21:58
- No pewnie! Pozwoliłbym mu spać na kanapie w salonie - rzucam wesoło, wyobrażając sobie jak wyglądałoby nasze życie z takim niecodziennym gościem. W zasadzie czasem brakuje mi gości w naszym ciasnym mieszkanku - wszyscy nasi znajomi mieszkają w okolicy, więc nie mają potrzeby zatrzymywania się u nas. A nawet jeżeli jacyś mieszkają dalej to niestety obecne czasy nie sprzyjają podróżom. Szkoda, to zawsze było miłe tak spotkać się z kimś spoza Londynu i oprowadzić go po mieście. Teraz po tym mieście niewiele zostało, tylko chaos i niespodziewane wybuchy. W tym planie nie pasował tylko jeden szczegół, nie mogłem się na to zgodzić. - Ale lody dosładzane brodą? Proszę cię, Flo, to obleśne - skrzywiłem się, nawet nie chcąc sobie wyobrażać jak takie lody by smakowały. Nawet duchy nie skusiłyby się na coś takiego, co do tego jestem pewny. Starzec ze środka drzewa brzmiał tak jakby rzadko się mył, moje skojarzenia nie były bezpodstawne. Chociaż wolałbym rozmawiać z Florence nawet o częstotliwości kąpieli leśnego dziadka niż o tym co robię kiedy mnie nie ma. Nie ma prawa się o tym dowiedzieć - już za bardzo w to zabrnąłem, nie było odwrotu. Wierzyłem, że Florence zrozumie dlaczego się narażam, ale na pewno przyszłoby jej to z trudem. Martwiłaby się o mnie, sam martwiłbym się o nią w takiej sytuacji, wolałem jej oszczędzić tych emocji.
- W takim razie może musi sobie to wszystko ułożyć - odparłem, w zasadzie mając na myśli coś więcej niż tylko pierwszy dzień w Hogwarcie. Wydawało mi się, że musi sobie ułożyć naszą rozmowę przed odjazdem pociągu. - Całowaliśmy się - mówię po chwili. Na początku nie miałem zamiaru się dzielić tą informacją, ale przecież Flo to najbliższa mi osoba, a ja już ukrywałem przed nią wystarczająco dużo tajemnic. Musiałem zrzucić z siebie chociaż ten ciężar, ale nie udało mi się powiedzieć niczego więcej, bo Flo zwróciła moją uwagę na coś. - Gdzie? - Marszczę czoło rozglądam się, nic nie widzę. - Nie wiem o co chodzi - nie wiem czemu zniżyłem głos do szeptu, ale wydało mi się to w tym momencie konieczne.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Skrzacie drzewo - Page 4 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]22.03.19 22:51
- Florku, w naszym mieszkaniu i tak jest ciasno - pokręciła głową z rozbawieniem. No pewnie, zapraszanie gości było naprawdę miłe, szczególnie jeśli można było spędzić z nimi kilka dni i nacieszyć się swoim towarzystwem, co nie zmieniało jednak faktu, że w ich salonie nie było wiele miejsca. Chociaż szczerze, ona wcale nie żałowała, że większość ich przyjaciół mieszkała blisko. Dzięki temu nie musieli pokonywać wielkich odległości, żeby kogoś spotkać i zapytać co u niego. Albo to ich znajomi często po prostu wpadali do lodziarni, co też oczywiście miało swoje plusy. Można było pogawędzić przy pucharku lodów - no, chyba że akurat były tłumy i rodzeństwo nie miało nawet czasu aby usiąść na tyłku - Takie odwiedziny na pewno nie mogłyby trwać zbyt długo! - upomniała go tylko. Nie chciałaby przechowywać u siebie w salonie nieznajomego mężczyzny! - No wiesz, ty też potrafisz czasem wpaść na dziwne pomysły - wzruszyła ramionami, słysząc to jak się oburzył. To ona nie raz i nie dwa musiała mu wybijać dziwne propozycje z głowy! I czasami wcale to nie było takie proste! Jak się czasem Florean na coś potrafił uprzeć, to nie ma zmiłuj. No i spodziewała się, że jednak jakoś będzie chciał wykorzystać fakt, że ich wyimaginowany gość miał brodę zrobioną z cukru! Ciekawa była w sumie, czy taką cukrową brodę dało się wymyć?
- Co robiliście...?! - nic nie mogła poradzić na to, że w tym momencie wyniosło ją na wysokie tony.  A więc miała rację! Ha! Już wcześniej, na krótko przed rozpoczęciem roku szkolnego, kiedy zaprosiła do nich do mieszkania pannę Montgomery, próbowała przycisnąć Frances i dowiedzieć się, na jakim etapie jest ich znajomość. Nie było rady, była tak przejęta całą sytuacją od chwili kiedy zobaczyła ich razem we dwójkę na Festiwalu Lata. Co prawda po rozmowie z Frances postanowiła nieco się pohamować ze swoimi  domysłami, jednakże kiedy miała obok siebie Floreana nie mogła przepuścić takiej okazji. No i jak się okazało, miała rację! Och, na brodę Merlina, miała rację! - Florku, nawet nie wiesz, jak się cieszę! - już po jej zachowaniu było widać, jak bardzo się przejęła. No i jak mocno im kibicowała! Nie była jednak w stanie w pełni wyrazić swojej radości - bo właśnie wtedy zauważyła jak coś rusza się w krzakach. Pomimo że Florean nie dostrzegł tego co ona, nie próbowała usilnie wskazać mu ruszających się listków, w których dostrzegła coś brązowego. Przyspieszyła kroku, ale automatycznie sama stała się poruszać ciszej, stąpać delikatniej. A gdy dotarła do rośliny, która ją zainteresowała, przykucnęła, rozgarniając listowie.
- Och! - wyrwało jej się. A zaraz potem dodała, także ściszając głos do szeptu - Florku! Zobacz! Ojej, jaki jest strasznie wychudzony i przerażony - zawołała uniesionym szeptem - między gałązkami krzaka siedział niewielki, włochaty i skulony brązowy kształt. Pies!


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Skrzacie drzewo - Page 4 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]24.03.19 12:34
Nie wiedziałem czy powinienem dzielić entuzjazm Florence. Nie byłem w stanie sprecyzować co tak naprawdę łączy mnie i Frances, choć coś z pewnością nas łączyło. W zasadzie jak tak teraz o tym myślę, to faktycznie coś między nami było już od samego początku. Jak to się mówi, nadawaliśmy na tych samych falach, co się do tej pory nie zmieniło. Z każdym kolejnym latem coraz bardziej sir do siebie przywiązywaliśmy - może to była tylko kwestia czasu aż wreszcie coś między nami wybuchło. Wydaje mi sie, że dużą rolę odegrał w tym Festiwal Lata - spędziliśmy wtedy ze sobą mnóstwo czasu, a ja sam zacząłem dochodzić do wniosku, że chwile spędzone z Frances zawsze są dla mnie chwilami spędzonymi dobrze. Może ten pocałunek był oczywistością, a może efektem pompatycznego momentu odjazdu. Nie potrafiłem tego stwierdzić. - Całowaliśmy się - powtarzam, wzdychając, bo entuzjazm Florence wciąż jest mi obcy, choć w zasadzie... Nie powinien być. Chyba też powinienem się cieszyć. - Flo, ale to nic nie znaczy - czuję potrzebę, żeby ją pohamować. - Ja jestem tutaj, ona tam... No, nie wiem, nie wiem czy coś z tego wyjdzie - dodaję, bo przecież tak naprawdę jestem realistą, nawet jeżeli moje kolorowe ubrania wprowadzają ludzi w błąd. Nie chcę sobie robić nadziei, już zbyt wiele moich związków zakończyło się sromotną klęską.
W zasadzie pojawienie się psa uratowało mi skórę, bo nie jestem pewny czy chcę dalej rozmawiać o moich miłosnych podbojach. - To pies? Prawdziwy pies? - upewniam się, bo tak dawno żadnego nie widziałem, że aż nie jestem pewny. W końcu jednak zauważam, że faktycznie jest wychudony i biedny, a jego oczy patrzą na nas z przerażeniem. Biedne stworzenie, serce mi się kraja, obecne czasy nie oszczędzają nawet zwierząt. - Chodź tu, kicikici - wyciągam w jego kierunku dłoń, chcąc, żeby podszedł bliżej. Ciekawe co mu się przydarzyło w życiu i dlaczego wylądował w tym miejscu. - Masz przy sobie coś do jedzenia? - nic nie przyniosłem, nawet głupiej kanapki, a teraz byłaby jak ulał.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Skrzacie drzewo - Page 4 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]26.03.19 0:45
Och, Florean na pewno mógł się spodziewać przepytywania w późniejszym terminie. Florence na pewno mu nie odpuści, teraz, kiedy dostała tak ważną informację. Bo przecież nie całuje się osoby, która nic dla ciebie nie znaczy! Dlatego też brat nie miał co próbować jej mydlić oczu faktem, że nic nie było na rzeczy. Wcześniej Florence miała pewne wątpliwości i gdy wypytywała o to Frances, czuła się trochę głupio. Teraz jednak Florek potwierdził jej domysły, a tym samym tylko podsycił ciekawość siostry. Skoro Florence sama nie miała szczęścia do miłości, musiała się przynajmniej upewnić, że bratu się powiedzie. W końcu. On wycierpiał przecież zdecydowanie więcej niż ona sama. Zasługiwał na kogoś szczególnego. A Frances właśnie taka była.
Chwilowo jednak całą uwagę Florence pochłonął pies.
- Oczywiście że prawdziwy - parsknęła cicho, jednak zaraz tego pożałowała, bo przestraszone zwierzę drgnęło, słysząc tak nagły i głośny dźwięk - Csiiii, csiiii, spokojnie psinko. Florku, do psów nie mówi się "kici, kici" - upomniała go. Jedzenie to był dobry pomysł. W przeciwnym wypadku Florence nie była pewna, czy zwierzę znalazłoby w sobie dość odwagi, aby do nich podejść. Wyglądało tak, jakby spędziło w tych krzakach już sporo czasu.
- Em... - zaczęła pospiesznie grzebać w kieszeniach. Ku swojemu zdziwieniu znalazła kawałek wafelka z lodziarni. Chyba zwinęła go z lokalu, gdy chciała pochrupać po drodze coś słodkiego. Chrupki smakołyk był lekko nadgryziony, ale to raczej nie było szczególnie istotne dla zwierzaka, który spojrzał na jedzenie bardzo uważnie. Szkoda, że nie miała czegoś lepszego, takie słodycze raczej nie były zbyt zdrowe dla zwierząt, szczególnie jeśli tak długo nic porządnego nie jadły. Ale nie miała nic innego, więc musiała postarać się wywabić psa tym. - No, chodź psinko. Zobacz, jedzonko - wyciągnęła wafelek w jego stronę, ale niezbyt daleko, żeby nie zdążył go porwać i uciec dalej w krzaki. Gwizdnęła też cicho, próbując zwabić go bliżej. Pies wyraźnie się wahał, widziała to w jego oczach. - Merlinie, mam nadzieję, że nikt go nie skrzywdził - mruknęła, widząc jak futrzak bardzo powoli i niepewnie do nich podchodzi. Tak chyba najprościej można było wyjaśnić to przerażenie i brak zaufania.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Skrzacie drzewo - Page 4 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]26.03.19 23:35
W zasadzie odetchnąłem z ulgą, kiedy Florence całą swoją uwagę skupiła na psim przybłędzie, a nie na mojej rewelacji. Chciałem się z nią dzielić takimi rzeczami i nie trzymałem przed nią żadnych tajemnic (oprócz tej jednej, niezwykle ciążącej, ale akurat tej zdradzić jej nie mogłem nawet gdybym bardzo chciał), ale sytuacja z Frances była dla mnie na tyle nowa, że sam nie wiedziałem co o niej myśleć. Niby znaliśmy się ze sobą wiele lat i mogliśmy wspólnie konie kraść, ale... no właśnie, konie kraść, niekoniecznie tworzyć związek. No bo jak to miało niby wyglądać? A może zbyt poważnie się nad tym zastanawiam. Nie wiem, nie wiem, nie wiem! Cieszę się, że już niedługo odbędzie się spotkanie Zakonu i będę mógł z nią trochę o tym porozmawiać. Albo o czymś innym, nie ważne, ale przynajmniej się z nią spotkam. Tak, muszę myśleć pozytywnie, przecież nie dzieje się nic złego. Dlatego też postanowiłem skupić całą swoją uwagę na psie, który teraz najbardziej nas potrzebował. - A co to za różnica? - Spytałem, bo pies podobny był do kota i kot podobny był do psa - jeżeli jedno reagowało na takie zawołanie, to niby dlaczego drugie miało go już nie rozumieć? Dziwny ten świat zwierząt, tajemniczy. - No dobra, to ty go wołaj, ja się trochę odsunę - stwierdziłem i właśnie tak zrobiłem. Wydawało mi się, że gdybym był wychudzonym i zagubionym psem to nie chciałbym, żeby dwójka obcych osób pochylała się nade mną i jeszcze dyskutowała. Przyglądałem się siostrze z bezpiecznej odległości, samemu też grzebiąc w kieszeniach, chociaż byłem niemalże stuprocentowo pewny, że nic ze sobą nie wziąłem. A nóż widelec jednak został tam jakiś cukierek. - Psy lubią wafelki? - Zdziwiłem się, ale zaraz się puknąłem w głowę, przecież mówimy tutaj o głodnym psie. Nie będzie wybrzydzał. - Nie możemy go tutaj tak zostawić - stwierdziłem, kiedy tylko zwierzak zaczął podchodzić do Flo. Szybko jej zaufał, to znak. Przyjrzałem mu się ze smutkiem: jego wychudzonemu ciału, suchej sierści, strachowi wymalowanemu w ciemnych oczach. Westchnąłem, czując jak ten widok rozdziera mi serce. - Flo, zabieramy go do siebie - nawet nie chciałem słuchać odmowy!


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Skrzacie drzewo - Page 4 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]27.03.19 1:51
- Em... w sumie to nie wiem - odpowiedziała mu na pytanie. Nie miała za bardzo czasu sie nad tym głębiej zastanowić, po prostu już się przyjęło, że na kota mówi się "kici, kici" a na psa gwiżdże albo cmoka. Na ten temat mogli podyskutować kiedy indziej, na przykład kiedy już wrócą do domu. Chwilowo była zdecydowanie bardziej skoncentrowana na machaniu psu przed nosem kawałkiem wafelka. Przez kilka chwil przestała zupełnie zwracać uwagę na Floreana - tak bardzo skupiona była na psie. I tak jak się spodziewała, a wbrew obawom mężczyzny, zwierzę w końcu faktycznie do niej podeszło. Florence ostrożnie wyciągnęła rękę i spróbowała pogłaskać psa - najpierw po grzbiecie nosa, a dopiero potem po łebku. Był tak zajęty pochłanianiem wafla, że chyba nie zwrócił na to uwagi. Dopiero kiedy smakołyk już zniknął, zamerdał słabo ogonem i polizał ją lekko po dłoni. Najwyraźniej zaufał jej po pokonaniu tego pierwszego, największego strachu.
- Oczywiście, że nie możemy go tutaj tak zostawić - odpowiedziała bratu. Naprawdę sądził, że zgodziłaby się teraz odwrócić na pięcie i tak po prostu odejść? Sumienie nie dałoby jej spokoju! Była co prawda odrobinkę sceptyczna jeśli chodzi o Kicka, bo królik mógł dostać zawału podczas przypadkowego zetknięcia się z psem, ale była na to prosta rada. Kicka zamknie się po prostu w jej pokoju.
- No chodź, chodź - zwróciła się znów do psa. Nie był duży, a ponadto straszliwie wychudzony, więc Florence nie miała większych problemów z podniesieniem go z ziemi, nie był ciężki. Dużo bardziej obawiała się tego, że mógł zacząć się wyrywać, ale na szczęście stworzenie chyba zrozumiało, że chcą mu pomóc. Florence cały czas głaskała go i przemawiała do psa kojącym tonem. Potem posłała w kierunku brata szeroki uśmiech.
- My to mamy przygody. Mieliśmy sobie zrobić zwyczajny spacer, a znaleźliśmy psa! - ba, więcej że znaleźli. Zamierzali mu uratować życie. Póki co było jeszcze w miarę ciepło, ale zima była przecież tuż-tuż. - Podzielimy się zadaniami. Florku, ja go zabiorę do domu. Obejrzę go, sprawdzę czy nie ma ran. Dam mu jakieś resztki do jedzenia i zrobię legowisko z koców. A ty idź do sklepu, raz, raz i kup mu jakieś porządne psie jedzenie. - spodziewała się, że prawdopodobnie będą musieli odwiedzić też weterynarza, ale to chwilowo schodziło na drugi plan. Najpierw musieli nakarmić to biedne, wygłodzone stworzenie. - No, już! Hop-hop! - pogoniła jeszcze brata, samemu ruszając już w kierunku domu z psem na rękach.

zt


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Skrzacie drzewo - Page 4 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]18.04.19 21:51
To niesamowite, że po prostu poszliśmy na spacer, a wracamy z psem. Nie sądziłem, że kiedykolwiek będziemy mieć jakiegoś zwierzaka. W zasadzie nigdy mi go nie brakowało w naszym mieszkaniu — jeżeli cierpiałem na brak czworonoga to po prostu odwiedzałem Frances i głaskałem Dżumę. Po paru minutach takiego kontaktu miałem dość na najbliższe dni, jakoś nie wyobrażałem sobie żadnego futrzaka w naszym ciasnym domku. Gdzie miałby się wybiegać skoro mieszkamy na najbardziej ruchliwej ulicy magicznego Londynu? To najbardziej zaprzątało moją głowę, ale teraz zostałem postawiony przed faktem dokonanym i po prostu będę musiał wymyślić jakieś rozwiązanie. Nie potrafiłem spojrzeć temu biednemu psu w oczy i powiedzieć, że go nie zabiorę. Jestem pewny, że nie zrobił w swoim krótkim życiu niczego tak strasznego, żeby na to zasłużyć. - Florence, przestajemy chodzić na spacery - stwierdziłem, bo przecież nie mogliśmy przygarnąć więcej zwierząt. Wiem, że ten pomysł był mój, ale no naprawdę, ja jestem świadomy jak to się może skończyć! Zaraz jeszcze znajdziemy kota, mysz i wróbla ze złamanym skrzydłem. Będziemy mieszkać jak Królewna Śnieżka z tej mugolskiej bajki, którą opowiadała nam mama kiedy byliśmy dziećmi. - Poradzisz sobie? On może cię ugryźć albo coś. Może jednak na mnie poczekasz? Ja szybko wrócę - zaproponowałem, chociaż widziałem po twarzy siostry, że już zdążyła się uprzeć przy swoim planie. Zawsze robiła wtedy taką charakterystyczną minę, nie dało się jej pomylić z niczym innym. - No dobra - westchnąłem, chociaż dalej obawiałem się o łydkę Florence — była akurat na wysokości tego psiaka. Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem truchtem w stronę miasta, tam na pewno był jakiś zoologiczny, kojarzyłem go, chociaż byłem w środku może ze dwa razy, kiedy postanowiłem przynieść coś Dżumie. Za każdym razem olewała moje prezenty, więc więcej jej już nic nie przyniosłem. - Zaraz będę w domu! - Zapewniłem jeszcze siostrę, sprawdzając przy okazji, czy na pewno radzi sobie z naszym nowym nabytkiem.

| zt


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Skrzacie drzewo - Page 4 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]21.02.21 1:04
Para nr 30

Po ugryzieniu zaklętego ciastka padliście ofiarą niechcianej teleportacji – a po krótkiej chwili wylądowaliście tutaj: postać A na porośniętym mchem daszku, postać B – tuż za postacią A, materializując się znikąd i wpadając na nią z impetem. Siła uderzenia sprawiła, że oboje sturlaliście się po pochyłej powierzchni, upadając jednak miękko – na kępę mchu.

Gdy tylko wasze spojrzenia się spotkają, ogarną was silne emocje, do złudzenia przypominające miłość: będziecie mieć wrażenie, że dla drugiej osoby zrobicie absolutnie wszystko, poczujecie oddanie, szczęście i tęsknotę do czegoś, czego nie będziecie potrafili określić; wyda wam się najpiękniejsza na świecie; będziecie gotowi poświęcić wiele, by spędzić z nią resztę życia.

Otrząsnąwszy się po upadku, zorientujecie się, że drzewo, pod którym się znaleźliście, zostało przystrojone: zarówno w koronie, jak i na wbudowanej w pień chatce, migają kolorowe światełka, a przed wejściem unoszą się świece, jakby wskazując wam drogę do środka. Domek, zazwyczaj zamieszkiwany przez uwolnione skrzaty domowe, okaże się się zupełnie pusty – nie licząc ducha młodej dziewczyny, która zachichocze na wasz widok, po czym zniknie w drzwiach prowadzących do piwniczki. Nawet jeśli nie będziecie chcieli naruszać skrzaciej prywatności, zostaniecie do tego niejako zmuszeni: w oddali usłyszycie grzmoty zwiastujące nadejście burzy, a kilka minut później z nieba lunie rzęsisty deszcz. Wewnątrz chaty będzie jednak sucho i przytulnie, a po rozpaleniu kominka: również ciepło. Na niewielkim stoliku znajdziecie radio, które po uruchomieniu zacznie wygrywać romantyczne przeboje Celestyny Warbeck. Największym skarbem domku okaże się piwniczka: pełna skrzaciego wina, które z pewnością pomoże wam się rozgrzać w ten chłodny wieczór.


Rzut kością
W dowolnym momencie trwania wątku możecie wykonać rzut na dodatkowe zdarzenie kością podpisaną jako Kupidynek.

Konsekwencje
Efekty zjedzenia zaklętego ciastka ustąpią następnego dnia, wraz ze wschodem słońca; po romantycznej schadzce pozostaną wam wspomnienia i potężny ból głowy, który ustąpi dopiero po 24 godzinach.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Skrzacie drzewo - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]11.03.21 10:07
31 października

Palce lepiły się od skosztowanych słodkości, ale ich smak zastąpiło ciche wzdrygnięcie ciała, które boleśnie trafiło na daszek, chwilę później prostując ciało wzdłuż otulającego miękkością mchu. Zapach starych stronic przenikniętych atramentem dalej drażnił przyjemnie zachłyśnięty słodkością jaśminu nos. Głowa ciążyła, zmuszając ciało do leżenia o moment zbyt długo na cieple naturalnej pokrywy, puchu listeczków pokrytych ciepłem promieni słońca.
To ledwie moment, niezrozumiały i słodki moment oblizania warg po ugryzieniu ciastka, a znalazła się tutaj - nie sama, bowiem spojrzenie nieustannie przyciągane było przez obecność obok. Zarysowania profilu twarzy, oddech - głośny, pobrzmiewający tak niebywale głośno w umyśle - niepewność wszystkiego, co działo się z jej ciałem. Przyjemnością i strachem, miękkością i bolesnością upadku.
Była w tej chwili zagadka, która spowiła opadającą powoli powiekę w zbyt długiej chwili odpoczynku. Była w tej chwili słodka nuta ukochanych zapachów, które zagnieździły się w ściankach nosa, skłaniając nos do głębokiego zaciągnięcia słodkim zapachem. Więcej i więcej. Cieplej i smaczniej.
Spokojniej, gdy ręka odnalazła czyjeś ciepło. Nie była w tym sama, w tym dziwnym uczuciu, które gościło w podbrzuszu młodej lady.
I chciało jej się śmiać. Jak każdy, który spotkał takiego nikłego chochlika uczuć, tak i ona nie mogła powstrzymać chichotu. Promiennego, pełnego energii i szczęścia. Słodko brzmiącego i grzecznego, dziewczęcego i rozbawionego.
- Ja. Przepraszam. - Różowe policzki wyrażały nagromadzenie uczuć, a pełne usta dalej układały się w kształt bumerangu. Śmiech był naturalnym zjawiskiem przy wszelkich nagromadzonych emocjach, ale wszak nie miała prawa o tym wiedzieć.
Dlatego śmiała się naprzemiennie, rumieniła i próbowała zrozumieć, co się stało, prócz tego, jak przyjemnie było być w tym miejscu.
Bezpiecznie i spokojnie. Bezpiecznie, bo wszelkie troski odpłynęły z różowym nurtem myśli, które wiecznie krążyły wokół czegoś innego.

/zt


and just in time, in the right place

steadily emerging with grace

Vivienne Bulstrode
Vivienne Bulstrode
Zawód : Arystokratka
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
shuffling the cards of your game
and just in time
in the right place
suddenly I will play my ace

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
skryta pośród szarości.
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8796-vivienne-l-bulstrode https://www.morsmordre.net/t8813-listy-do-vivienne#262276 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t8814-vivienne-bulstrode
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]29.10.21 18:30
7 lutego 1958 roku
Słońce wisiało wciąż wysoko ponad horyzontem, kiedy rozległ się chrzęst pokrytych cienką warstwą białego puchu traw. Zalesiona okolica wyglądała na mało uczęszczaną, ale zdecydowanie malowniczą i godną odwiedzin. Nawet w czasie, gdy Claire mieszkała w Londynie, nie zdarzało jej się zapuszczać na obrzeża stolicy, głównie dlatego, że wydawały się być zbyt zwyczajne - bo co ciekawego można znaleźć w pobliżu centrum tak wielkiego miasta? Często ganiła się za podobne myśli, tłumacząc sobie, że aby zostać odkrywcą, należy być ciekawym świata, wszak gdyby do wszystkich miejsc podchodziła tak sceptycznie, nigdy by niczego nie odnalazła. Londyn był jednak wyłącznie przystankiem, umożliwiającym dotarcie do dalszych części interesującego świata, w nim samym nie było nic zachwycającego.
Szła pospiesznym krokiem z dłońmi wsuniętymi w kieszenie krótkiego, czarnego płaszcza. Niedbale zawiązany na szyi szalik zdawał się być tam wyłącznie dla ozdoby, bo z pewnością nie zapewniał należnego ciepła. Skupiony wzrok czarownicy wskazywał jednak na to, że chłód nie był problemem, a piękno zimowej przyrody nie przynosiło wzruszeń. Luty nie był ulubioną porą panny Fancourt, która bezsprzecznie oddała swoje serce deszczowej jesieni. Spokój odnajdywała w gęstej mgle oraz dźwięku ciężko opadających kropel. Drażniąca biel kuła w oczy, zmuszając do ich zmrużenia, ale krok kobiety pozostawał w jednym tempie. Jej celem było dzisiaj rosnące w ukryciu drzewo, o którym słyszała już wcześniej opowieści, lecz nigdy nie miała okazji, by do niego dotrzeć. Dotarłszy do celu, przystanęła i rozejrzała się dookoła, sprawdzając czy w okolicy nie znajduje się inny, nieproszony spacerowicz. Obeszła skrzacie drzewo, przyglądając się wbudowanemu weń domkowi z wyraźnym zainteresowaniem, ale i konsternacją. Nie znała szczegółowej charakterystyki skrzatów, trudno więc było stwierdzić czy tak mała przestrzeń naprawdę była dla nich wystarczająca. Ilu ich tam mieszkało? Czy rzeczywiście rozbudowali pod ziemią sieć zawiłych korytarzy, w których dziać się miała ich niezwykła magia? Nie chcąc stracić chwili ze swego cennego czasu, odrzuciła w tył włosy związane w luźny warkocz, wzięła głębszy oddech i zbliżyła się do domku, by zapukać trzykrotnie w okno, zgodnie z otrzymaną wcześniej instrukcją. Claire odniosła wrażenie, że chwila ciszy ciągnie się w nieskończoność, ściągnęła więc brwi w zastanowieniu, po czym zaraz zapukała ponownie.
- To głupie - powiedziała zirytowana własną łatwowiernością. Zwykle starała się twardo stąpać po ziemi i podawać w wątpliwość wszystko, co ją otacza, poszukując odpowiedzi na nurtujące pytania, ale dziś, stojąc przed skrzacim drzewem, czuła się jak zwykła idiotka.
Claire Fancourt
Claire Fancourt
Zawód : klątwołamaczka w banku Gringotta
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
if it scares you it might be
a good thing to try
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10616-claire-fancourt https://www.morsmordre.net/t10763-atena#326881 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f404-gloucestershire-cranham-the-mulberry-house https://www.morsmordre.net/t10762-skrytka-bankowa-nr-2336#326880 https://www.morsmordre.net/t10765-claire-fancourt#326891
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]31.10.21 20:09
Zima dawała się wszystkim we znaki, ale Grey ją cenił i lubił. W Amazonii nie uświadczysz śniegu, jest czymś co nigdy tam się nie pojawiło, abstrakcją dla żyjących tam Indian. Kiedyś kusiło go aby im wyczarować namiastkę tego białego puchu, ale wiedział jak mogli zareagować na jego magię, a tą mogli stosować jedynie szamani. Nie czuł się na tyle pewnie aby za jednego uchodzić.
Postanowił, że uda się na wędrówkę, taką jednodniową, ponieważ za nimi tęsknił. Całe jego życie było drogą, ciągle był w ruchu, a siedzenie w domu nie było czymś do czego przywykł. Dlatego też o świcie spakował plecak, ubrał ciepłe ubranie i wyruszył nie wiedząc czego się spodziewać. Mogła to być zwykła wędrówka, ale wiedział, że też zimą zwierzęta żyją i prowadzą swoje normalne życie. Liczył na to, że uda mu się dostrzec jakieś formy życia, które będą się przemieszczać, podobnie jak on sam. Zabrał więc przezornie lornetkę oraz aparat fotograficzny licząc, że uda mu się uchwycić ciekawe momenty.
Londyn był odpychający, jako kolebka niechcianego rządu nie zachęcał Greya by przebywać w jego wnętrzu, jednak to właśnie poza Londynem liczył na trochę ciszy i wytchnienia.
Po jakimś czasie zobaczył przed sobą ślady na śniegu prowadzące w głąb lasku jaki tu się znajdował. Sam zmierzał w tym kierunku więc nie zmienił wytyczonej sobie wcześniej drogi. Wtedy też dojrzał z oddali kobietę wokół drzewa, w którym rzekomo Skrzaty produkowały wino chcąc jakoś przetrwać w świecie czarodziejów. Z jednej strony wykorzystywanie tych istot było naganne, z drugiej one nie znały innego życia i czasami zdawało się Greyowi, że wyzwalanie ich było aktem okrucieństwa a nie dobroci serca.
-Należy poczekać do zmierzchu. - Powiedział zbliżając się do drzewa gdzie kręciła się kobieta widocznie poirytowana tym, że nikt nie otwiera małych drzwiczek. -Dopiero po zmroku można otrzymać wino. - Dodał kiedy był już całkiem blisko i odsunął szalik z twarzy, który chronił go do tej pory przed mrozem i płatkami śniegu. Słyszał informacje o tym miejscu i nie dziwiło go, że ktoś przyszedł po butelkę wina; zwłaszcza w czasach kiedy wszystkiego brakowało.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Skrzacie drzewo [odnośnik]01.11.21 10:19
Claire przestąpiła z jednej nogi na drugą, zastanawiając się czy aby na pewno dotarła do dobrego miejsca. Otrzymane wskazówki były proste, nieco mętne, ale nie miała żadnych wątpliwości, że okoliczne tereny nie będą trudne w rozpoznaniu i prędko dotrze do celu. Krytycznym spojrzeniem lustrowała pień, jak i wbudowany weń domek. Mógł sprawiać wrażenie nieco zaniedbanego, lecz skrzaty nie były chyba wielkimi estetami, którzy przykładaliby wielką wagę do wyglądu własnego domu. W jednej chwili w wyobraźni czarownicy pojawił się widok odziedziczonego po dziadkach domu w Cranham. Państwo Multon potrafili docenić piękno, które starali się odzwierciedlić we własnym wystroju. Styl The Mulberry House zdawał się zatrzymać w poprzednim stuleciu, nigdy niezapoznany z perełkami art deco, nie do końca pasował do osobowości jego nowej właścicielki. Wszystko wskazywało jednak na to, że Claire nie przeszkadzały staromodne dekoracje, świadomie ignorowała odklejającą się gdzieniegdzie tapetę, skrzypiące podłogi czy niegustownie dopasowane ozdoby.
Poderwała się z miejsca w nieco nagłym przestrachu, od razu ogniskując spojrzenie na nieznanym mężczyźnie. Wiedział, że do skrzaciego domu nie dostanie się o tej porze, a więc czego tu szukał? Kto samotnie spacerowałby po lesie na obrzeżach Londynu w tak mało przyjemną pogodę? Lepsze przyjrzenie się mężczyźnie pozwoliło dostrzec, że miał ze sobą plecak, a więc w swej wędrówce musiał mieć większy plan, niż zwykły, relaksujący spacer.
- Ja nie… - odezwała się od razu w swojej obronie, zaraz cichnąc, bo przecież z ust nieznajomego nie padło żadne oskarżenie. - Nie zależy mi na tyle, by zostać tu do wieczora - wyjawiła zaraz, nieznacznie się uśmiechając. Skryta w wewnętrznej kieszeni płaszcza zdobiona piersiówka była lekka, od pewnego już czasu domowa spiżarnia wybrakowana była w trunek, jakże niezbędny do codziennego funkcjonowania.
Czy uwolnienie skrzatów było dla nich dobre? Panna Fancourt nieczęsto miała okazję, by takowego zobaczyć, o określeniu ich zdolności do prowadzenia samodzielnego życia nie wspominając. Czy takie istoty potrzebowały galeonów, aby przeżyć, czy bywali w sklepach, aby zakupić składniki na posiłek lub nową pościel? Trudno było jej to zrozumieć, jak i sobie wyobrazić, dlatego też nie wnikała w powody, dla których wolne skrzaty produkowałyby i sprzedawały swoje wino.
- Pan tu pewnie w innej sprawie? - Uniosła pytająco brew, choć zdawała sobie sprawę z tego, że wcale nie musiał się jej tłumaczyć. Poza tym, biorąc pod uwagę jego ubiór oraz zabrany sprzęt, musiał mieć cel, którego nagle stała się ciekawa.
Claire Fancourt
Claire Fancourt
Zawód : klątwołamaczka w banku Gringotta
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
if it scares you it might be
a good thing to try
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10616-claire-fancourt https://www.morsmordre.net/t10763-atena#326881 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f404-gloucestershire-cranham-the-mulberry-house https://www.morsmordre.net/t10762-skrytka-bankowa-nr-2336#326880 https://www.morsmordre.net/t10765-claire-fancourt#326891

Strona 4 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Skrzacie drzewo
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach